Katty B.
Chodzący Deathfik
Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bunkier Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:19, 10 Maj 2011 Temat postu: 6x03 The Curse of the Black Spot |
|
|
Data emisji: 7 maja 2011
---
TARDIS ląduje na pokladzie XVIII-wiecznego statku pirackiego, którego załoga jest atakowana przez piękne i tajemnicze morskie stworzenie. Przejawiający objawy klaustrofobii piraci mają kilka bardzo przesądnych wytłumaczeń dotyczących pojawienia się Syreny. Doktor ma inne pomysły, ale gdy jego teorie zostają obalone, a plany ucieczki udaremnione, musi postarać się zdobyć zaufanie nieprzejednanego kapitana Avery'ego i odkryć prawdę leżącą za pirackimi lękami nie z tego świata - i musi to zrobić szybko, gdyż niektórzy z jego przyjaciół już padli ofiarą uroku Syreny...
---
(Opinia tu, bo podwójne posty to zło.)
Dałam temu odcinkowi trzy punkty. Zastanawialam się nad czterema, ale nie był on na tyle interesujący i dobrze zagrany. Wybrałam więc trójkę, panie.
Sama idea - wysłania Trio na piracki statek - była bardzo dobra; Amy okazała się być wspaniałym piratem i już widziałam w internecie obrazki z podpisami "Actually, it's Captain Amelia Pond". No ale.
W odcinku brakowało wyraźnie zarysowanego punktu kulminacyjnego. Wiem, oczywiście, że powiniem to być moment, w którym Rory wypadl za burtę i zaczął tonąć, ale w ogólnym zamieszaniu, wsmożonym burzą, chwilę zajęło mi zauważenie, że hej, Rory za burtą! Za to więc duży minus.
Po drugie, Syrena. Sama w sobie była urocza i bardzo ładna, ale widać było, że dziewczyna nie jest aktorką. Dobrze przynajmniej, że nic nie mówiła - gdyby miała jakiś dialog, na kilometr leciałoby drewnem i brakiem umiejętności. A tak przynajmniej moje oczka nacieszyły się ładnymi widokami. Rory się ze mną zgodził.
Jakkolwiek piraci w kosmosie (i o mój borze, myślę o Firefly) nie byliby zabawni, zakończenie nieszczególnie mi się podobało. Cóż, lepiej by było, gdyby naprawdę utknęli, albo gdyby nie mogli latać, albo gdyby umarli.
...
Co do umierania, Rory to chyba nowy Jack Harkness jest. Amy przestała trenować na nim CPR, a on dopiero po kilkunastu sekundach "odżył". Naprawdę, antyklimatyczne. I Doktor, który po 909 latach nie umie robić masażu serca. Serio? SERIO?
No dobra, to ostatnie to przynajmniej rozbrajająco-głupio zabawne było.
Wielku plus jednak za podtrzymanie wątku ciąży Amy i dziwnych odczytów na skanie. Co to tak naprawdę oznacza? Czy Amy jest w ciąży? Była? Jeszcze nie jest? W równoległej rzeczywistości jest?
Teraz czekam na następny odcinek. Mam nadzieję, że będzie lepszy - a mam duże oczekiwania, w końcu napisał go sam Neil Gaiman!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Katty B. dnia Wto 19:31, 10 Maj 2011, w całości zmieniany 2 razy
|
|