|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Scribo
Ratownik Medyczny
Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 175
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 19:07, 04 Lut 2010 Temat postu: Żyrafa [M] |
|
|
Stare, wygrzebane z zakamrków dysku; ale nie to jest ważne tym razem. Tematyka nie ta, ale to też nie ma znaczenia.
W hołdzie dwóm dziewczynom, za młodym, żeby umierać. 15, ani nawet 17 lat nie wystarczy, żeby zakosztować życia.
K. R. 6.09.1994 - 18.11.2009
H. B. 16.01.1993 - 4.02.2010
Zweryfikowane przez autorkę.
"Żyrafa"
Różni ludzie pasują do rożnych miejsc. Lekarz pasuje do szpitala, policjant do radiowozu, kominiarz do komina…
Wysoka, ciemnowłosa kobieta, ubrana w czarny, przykrótki płaszcz zdecydowanie wyglądała nie na miejscu w sklepie z zabawkami. Rozglądała się dookoła spłoszonym wzrokiem.
Miś…
– W czym mogę pomóc? – Przed nią, jak spod ziemi wyrosła ekspedientka o szerokim – i sztucznym – uśmiechu.
Miś…
Cofnęła się o krok.
– Ja… Ja chciałam…
– Zapewne kupić zabawkę – podpowiedziała ekspedientka.
– Tak, tak. Dokładnie – odparła z ulgą.
Uśmiech poszerzył się.
– Och, mamy szeroki wybór… O, proszę: tutaj widzimy najnowszą lalkę barbie w stroju balowym – wspaniały prezent dla dziewczynki… A tu – samochodzik zdalnie sterowany ze skrzynią biegów. Nowość, idealna dla chłopczyka.
Miś…
Kobieta spojrzała na nią, zagubiona.
– Nie, nie, ja chcę…
– Czyżby prezent dla trochę starszego dziecka? Oczywiście, mamy również takie – tu mamy wspaniały zestaw klocków lego, zamek wikingów, obecnie hit wśród młodych chłopców… W dodatku rozwija umiejętności logiczne. Dla nastolatki natomiast najlepszym prezentem będzie pierwszy zestaw do makijażu…
Miś…
Czuła się kompletnie bezradna, zdezorientowana… Może nie powinna była przychodzić tu bez męża?
Ale przecież… Chciała… Niespodzianka…
Zebrała w sobie wszystkie siły.
– Nie – zaprzeczyła gwałtownie. – Chcę misia. Tylko misia.
– Och – wyrwało się zawiedzionej ekspedientce. Tylko misia. A przecież miś to już przeżytek. – Oczywiście. Mamy tu misie. Dużo misiów.
Ruszyła do działu z przytulankami; kobieta podążała za nią… Nagle zatrzymała się całkowicie zdezorientowana i przestraszona. Całe regały z misiami… Jak miała znaleźć tego jednego?
– Jak pani widzi mamy wiele maskotek – mówiła ekspedientka. – Te na przykład mówią po naciśnięciu na brzuszek. A te tu w zestawie mają butelkę i ubranka. Tu widzi pani misie wyprodukowane na wzór postaci z bajek…
Wydawało się, że wybór jest niemożliwy, a regały ciągną się w nieskończoność.
Ręka kobiety niekontrolowanie wystrzeliła do przodu trafiając w jedną z przytulanek. Znowu się zaczynało…
Nie chciała, by to się działo teraz, nie teraz…
A co jeśli się pogorszy?
Chwyciła trąconą przed chwilą zabawkę nawet na nią nie patrząc.
– Ile płacę? – pisnęła, chcąc jak najszybciej stamtąd uciec. Do domu, wrócić do domu. Do męża, który się nią zajmie, który jej pomoże.
– Siedemnaście dolarów – odparła, nieco zaskoczona wyborem.
Wcisnęła w rękę ekspedientki dwudziestodolarowy banknot i rzuciła się do wyjścia.
Pod pachą ściskała maskotkę – prezent dla córki.
*
Siedziała w fotelu i czekała, aż jej córeczka wróci ze szkoły. Lekarz mówił, że to ostatnie chwile, kiedy jeszcze będzie miała przebłyski pamięci, kiedy będzie… „normalna”.
Chciała to wykorzystać. Chciała móc żyć zwykłym rodzinnym życiem. Chciała…
Nie zawsze dostajemy to, czego chcemy.
Klamka w drzwiach opadła a do środka wkroczyła szczupła nastolatka.
Na usta kobiety wypłynął uśmiech. Jak dawno jej nie widziała… To znaczy… Oczywiście, widywała ją codziennie, ale nie tak. Teraz wiedziała kim jest. Poznawała ją, mogła jej się przyjrzeć. Wspaniałe uczucie.
– Córeczko… – powiedziała z ciepłym uśmiechem na ustach.
Dziewczynka zdrętwiała. Powoli obróciła się twarzą do matki. Całą sobą wyrażała zaskoczenie. Matka ją poznawała. Matka się od niej uśmiechała…
Nawet nie pamiętała kiedy ostatnio coś takiego miało miejsce.
– Jak było w szkole? – kontynuowała. Czuła dumę. Mogła rozmawiać. Mogła nadal być matką. A przynajmniej jeszcze przez jakiś czas…
Nastolatka zmarszczyła brwi. Nie wyglądała na zachwyconą. Jak było w szkole? I co, tylko tyle miała do powiedzenia w momencie, kiedy wyjątkowo była przytomna? Po całych tygodniach krzyków, ignorowania jej… Po tych wszystkich dniach, gdy nie potrafiła przypomnieć sobie imienia własnej córki? Kiedy nie pamiętała nawet, że tę córkę ma?
– Dobrze – burknęła z irytacją.
Kobieta zrozumiała, że coś jest nie tak. Nie miała pojęcia co, ani dlaczego, ale czuła, że dziewczynka jej się wymyka, że ucieka od kontaktu, że ucieka od niej…
– Przepraszam – powiedziała cicho.
Dziewczynka nie wyglądała na udobruchaną. Za to patrzyła na nią z… jakby… niesmakiem?
– Mam coś dla ciebie – dodała, chcąc ujrzeć w oczach swojego maleństwa miłość, zaufanie to ciepło, które dostrzegała wcześniej. Nie widziała, nie wiedziała… Kiedy straciła własne dziecko? Kiedy zatraciła własną tożsamość na rzecz skorupy, którą była teraz?
Na twarzy małej w końcu odmalowało się zainteresowanie. Czyżby to nie był jednorazowy incydent? Czyżby matka… wracała do zdrowia? Skoro mogła pójść do sklepu, kupić coś, przez pięć minut nie zacząć krzyczeć, wykonywać dziwnych ruchów i rozpoznawać ją…? Może…
Tymczasem kobieta sięgnęła do siatki, którą dostała w sklepie z zabawkami. Wyczuwając pod palcami materiał wyjęła maskotkę.
Dopiero wtedy sama zobaczyła czym była. Poczuła, że jej zdenerwowanie zaczyna narastać… Ręką wykonała kolejny niekontrolowany ruch. Zwierzak wyleciał do góry i wylądował na podłodze, tuż przed małą.
Dziewczynka patrzyła szeroko otwartymi oczami.
O nie…
– Żartujesz sobie? – zapytała nienaturalnie wysokim głosem.
Kobieta przełknęła ślinę. Jej ręka znowu wykonała pląs… A tak się starała… Próbowała…
Dziewczynka pokręciła głową. Powoli tyłem wycofywała się z pokoju.
– Tata mówi, że to wszystko nie twoja wina… Że krzyczysz, że jesteś taka… Ale teraz… To kłamstwa. Ty taka jesteś naprawdę.
– Remy… – Słowo wypowiedziane cichym, złamanym głosem.
Mała pokręciła głową.
– Opowiadałam wam o tym w zeszłym tygodniu. Słyszałaś to. Słyszałaś! Mówiłam wam, że dzieci w szkole się ze mnie śmieją. Z tego jaką mam mamę i z mojej długiej szyi. Że mnie przezywają. A teraz… Ty…
– Remy, proszę…
– Mówiłam wam – w oczach dziewczynki stanęły łzy – mówiłam… A to… Nie dość, że dałaś mi pluszaka, jak małemu dziecku, to jeszcze…
– Remy, posłuchaj, wytłumaczę… – Ręka znów wystrzeliła do przodu.
– Robisz to specjalnie? Specjalnie kupiłaś to... coś… żeby mi przypominało o tym, jaka jestem? O moich wadach? Żebym się nie uważała za lepszą do ciebie?
– Nie, Remy, posłuchaj…!
– Nie! Nie rozumiem jak… Jak ty…?
W progu pokoju obróciła się pobiegła korytarzem. Już po chwili dał się słyszeć trzask zamykanych drzwi.
Nie chciała tego. Przecież pamiętała jak córka mówiła, że dzieci w szkole nazywają ją „żyrafą” przez tę szyję, ale… Przecież…
Nie chciała…
– Remy…
Nie dała sobie wytłumaczyć. Zresztą i tak by nie posłuchała, nie zrozumiałaby. Nikt nie potrzebuje powodu by znienawidzić kogoś jeszcze bardziej. Sztuką jest znaleźć sposób za obrócenie nienawiści w miłość. Taka głupia nadinterpretacja gestu czułości i macierzyńskiej miłości… Nic nie mogła na to poradzić.
Ręka wykonała pląs.
…
– Co to?
Remy obróciła się. Jej wzrok padł na starą zabawkę trzymaną przez Ericka.
Przełknęła ślinę.
– Pamiątka.
– Po czym?
– Po… – Nie dokończyła.
Podeszła i wzięła od niego maskotkę. Położyła wyciągniętego z dna szafy pluszaka na dobrze widocznej półce.
On o nic więcej nie pytał.
Ona za każdym razem, gdy patrzyła na zabawkę przypominała sobie jaka była głupia, jaka dziecinna, jaka naiwna. Jak nie umiała zrozumieć wagi tego gestu; nie potrafiła przyjąć do wiadomości jak bardzo matka się starała, jak próbowała… Myślała o tym, jak rozbiła szansę na zgodę, szczęście, pojednanie, z powodu wyglądu jakiejś głupiej maskotki.
Z półki patrzyły na nią oskarżycielskie oczy pluszowej żyrafy, przyznając jej rację.
KONIEC
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Scribo dnia Czw 19:09, 04 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
joasui
Dentysta- Sadysta
Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 20 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Okolice 3miasta Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:05, 04 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Jak zwykle Twoja miniaturka to solidny kop w zad. Świetnie napisany przez Ciebie, a przeze mnie czytany z wielką przyjemnością, choć to przecież pozornie zwykła historia, opowiadanie bez większej fabuły, jakiś fragment czyjegoś życia. Ale weszłam tu, bo zobaczyłam, że autorką jesteś Ty: i znowu było warto.
Proszę o więcej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
roksi.
Ratownik Medyczny
Dołączył: 27 Gru 2009
Posty: 286
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: BD.
|
Wysłany: Pią 17:06, 05 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
To było śliczne. Naprawdę pierwszy raz czytałam historię w takim stylu. Nie wiem jak to robisz ale jestem pod ogromnym wrażeniem.
Teraz mam mętlik w głowie. Dzięki twojej minaturce spojrze inaczej na niektóre sprawy. Jak to napisała joasui to był solidny kop w zad. Dziękuje i proszę o więcej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
anna lee.
Ratownik Medyczny
Dołączył: 08 Sie 2009
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza ekranu. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 19:30, 05 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
to fantastyczne, że z serialu takiego jak house, potrafisz wyłowić coś więcej. nawet rzekłabym... więcej od ludzi, którzy łowią więcej niż przeciętny kowalski czy smith...
bardzo lubię twoje miniaturki, bo bez względu na to jakiej postaci dotyczą zawsze są trafne i świetnie napisane.
wyrazy szacunku i uznania...
anna lee.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
dr dom
Ratownik Medyczny
Dołączył: 27 Sie 2009
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 13:31, 06 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Świetne .Wbija w fotel .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
IloveNelo
Stomatolog
Dołączył: 31 Lip 2009
Posty: 986
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Caer a'Muirehen ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 14:52, 06 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Genialne. Ale czego innego można się było spodziewać?
Emocje świetnie opisane, wydarzenia zgrabnie wplecione w przeszłość Trzynastki.
Chylę czoła po raz kolejny i pozdrawiam.
(i nie marudzę )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
dr Tygrysolka
Ratownik Medyczny
Dołączył: 25 Kwi 2009
Posty: 284
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: W-wa
|
Wysłany: Nie 14:58, 07 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Ja... to... podobać się mi... bardzo, bardzo... ja leżeć i czuć Twój geniusz... ja.. blbbl.... *bełkocze coś, wpatrując się w monitor*
Oto, co ze mną zrobił Twój tekst. Co Ty ze mną zrobiłaś.
Cytat: | – Pamiątka.
– Po czym?
– Po… – Nie dokończyła. |
Po chwili zbyt silnych emocji, przez które straciła szansę na normalny kontakt z matką.
Myślę, że rodzina chorego czy umierającego ma gorzej niż sam poszkodowany. To oni potem zostają, chodząc na cmentarze, płacząc i tęskniąc. Poszkodowani są również, gdy osoba chora jeszcze żyje, próbując przehandlować swój czas, poświęcając się bez reszty w nadziei, że to da im jeszcze jeden dzień razem.
To, co napisałaś, jest piękne, przejmujące i smutne dlatego, że jest okrutnie prawdziwe.
Chylę czoła przed Twoim talentem.
Pozdrawiam,
Tygrys
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Repika
Ratownik Medyczny
Dołączył: 03 Kwi 2009
Posty: 154
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Nibylandii Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 22:34, 07 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Rzadko kiedy zdarza się, żeby Twój tekst nie wywarł na mnie, żadnego wpływu. Wywarł ogromny. Rzadko kiedy zdarza się, żebym nie miała się, do czego przyczepić. Nie mam się do czego przyczepić. Za to to mogę się pozachwycać i mnogo cytować. Chociaż, dla Ciebie zachwyty są chlebem powszednim.
Początkowo wprowadzasz straszne zamieszanie, mogę się, źle wyrazić. Początkowo razem z bohaterką czuje się jej wewnętrzne zamieszanie. Pasuje mi tutaj powtarzanie frazy o misiu, a potem jak rozwija się całość, już mówiła i powtórzę się, że jestem zachwycona i tym razem nie znalazłam absolutnie, żadnych błędów. Ale idąc dalej rozmowa trzynastki z mamą była bardzo dobra bo z jednej strony córka ma swoje kłopoty, które powinny być również kłopotami jej matki, a tutaj kłopoty matki stają się kłopotami dziecka. Zmiana proporcji. No i w efekcie końcowym straszny żal córki, która musiała być dorosła, a chciała byc dziecinna.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
piłeczka Haus'a
Ratownik Medyczny
Dołączył: 17 Sty 2010
Posty: 249
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Pomorskie Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:21, 05 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Świetne! Kocham Huddy ale zaczynam też uzależniać się od Fourteen. Mam nadzieje że gdzieś daleko za rzeką znajdę więcej takich fików. Genialne ! Pa,pa !!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|