|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
cynicalgirl
Pacjent
Dołączył: 08 Lut 2010
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 14:43, 23 Kwi 2011 Temat postu: You'll never walk alone. [13&House] |
|
|
Prolog, który można zatytułować powrót na stare śmieci.
Prolog jest zapożyczony z serialu. Jak się zorientujecie jest to odcinek 7x18. Dodałam co nieco od siebie. Mam nadzieję, że się spodoba.
Grafitowy samochód, który swoim wyglądem głosił wszem i wobec, że myjni nie odwiedził od dłuższego już czasu, a jego ostatnią wizytą była najpewniej ta zeszłoroczna, wyjechał zza zakrętu, by chwilę później zwolnić i zaparkować tuż przy krawężniku pod jedną z wielu kamienic znajdujących się na tej ulicy. Siedzący za kierownicą mężczyzna pochylił się nieznacznie do przodu, wzrokiem obrzucając budynek.
Owym mężczyzną był podchodzący pod pięćdziesiątkę Gregory House. Słynny diagnostyk przyglądał się kamienicy przez ułamek sekundy, nie mogąc powstrzymać się od rzucenia jakiegoś ociekającego ironią i sarkazmem komentarza. Dlatego też chwilę później uciążliwe milczenie przeciął jego męski baryton:
- Dom, słodki dom.
Ponownie oparłszy się o oparcie fotela, powiódł spojrzeniem na twarz towarzyszącej mu młodej kobiety. Remy Hadley przyglądała się budynkowi z niemym strachem i lękiem. Bała się tego, co tam zastanie. Bała się tej samotności i ciszy, która przywita ją chwilę po tym, jak otworzy drzwi od mieszkania. Bała się tych wszystkich wspomnień, które uderzą w nią, gdy tylko przekroczy próg swoich „czterech ścian”. Bała się tak wielu rzeczy, które rok temu zostawiła na pastwę losu i wyjechała z tego miasta, by oddać się chwilowemu szaleństwu, przysłowiowemu „carpe diem” i na jakiś czas móc zapomnieć o swojej chorobie.
- Jesteś mi winna 87 dolców za paliwo. – rzucił House beztrosko, odwracając na chwilę spojrzenie od swojej byłej podwładnej, by znowu skierować na nią swój wzrok. Ta jednak nie odwróciła się, nawet nie odpowiedziała, nie zapewniła, że odda. Milczała, wciąż nie mogąc oderwać wzroku od tak dobrze jej znanego budynku, w którym mieściło się jej mieszkanie, jej królestwo, jej schronienie przed wszystkimi i wszystkim. – Zabiję cię.
Hadley, znana bardziej pod pseudonimem Trzynastka, odwróciła pospiesznie głowę, wbijając w swojego towarzysza zdziwiony, a zarazem przerażony wzrok.
- Jeśli chcesz to zrobię to, gdy nadejdzie czas. – dodał pospiesznie. Trzynastka nie odezwała się. Otworzyła nieznacznie drżące usta. – Zrobię to teraz, jeśli chcesz. Myślę, że z tyłu mam kij bejsbolowy. – mówiąc to odwrócił głowę nieznacznie do tyłu, jakby chciał się upewnić. Tak na wszelki wypadek, gdyby jednak zechciała, by zrobił to teraz.
Trzynastka poprawiła się w fotelu. Chciała się uśmiechnąć, okazać choć nieznacznie, że rozbawił ją swoją propozycją, jednak nie mogła. Coś jej na to nie pozwalało. Spojrzała przed siebie, przełykając z trudem ślinę i ponownie spoglądając na House’a. Ten uśmiechał się. Delikatnie, nieznacznie, wręcz niewidocznie, ale się uśmiechał.
- Do zobaczenia w poniedziałek. – rzuciła w odpowiedzi, unosząc delikatnie kąciki ust. Diagnosta skinął jedynie głową. Trzynastka wzięła głęboki wdech i wziąwszy swoje rzeczy, leżące na desce rozdzielczej, wyszła z samochodu swojego przełożonego.
House uśmiechnął się nieznacznie, spuściwszy wzrok. Po chwili ponownie powiódł nim za młodą kobietą, odprowadzając ją nim pod drzwi jej kamienicy, a gdy zniknęła za nimi wpatrywał się w nie jeszcze przez dłuższą chwilę.
Remy zamknęła za sobą drzwi od mieszkania i oparła się o nie. Powiodła wzrokiem po niewielkim przedpokoju, który łączył się z sypialnio-salonem. Wszystko było takie jak sprzed roku. Niepościelone łóżko, na którym walało się kilka książek i ciuchów, których nie zdążyła albo nie chciała spakować. Jakaś puszka po piwie leżała nieopodal kanapy. Kilka szuflad komody było niedomkniętych. Drzwiczki szafy otwarte wręcz na oścież. Jednym słowem: wszystko pozostało bez zmian, nie ożyło, nie zmieniło swojego położenia ani wyglądu.
Westchnąwszy głośno, odepchnęła się od drzwi i zdejmując kurtkę, ruszyła w stronę łóżka, na które chwilę później się rzuciła. Przymknąwszy oczy, ponownie westchnęła. Przypomniały jej się te dwa dni spędzone w towarzystwie House’a. Mimo że był dociekliwy jak zawsze, że grzebał w psychice, w jej całej, próbując dowiedzieć się co robiła przez ten rok, że raz nawet udało mu się doprowadzić ją do łez to wydawał się być milszym, bardziej przychylnie do niej nastawionym. Przypomniał jej się ten uśmiech, którym powitał ją na parkingu więzienia i to niewinne spojrzenie, którym obrzucił ją na parkingu przed komendą policji.
Jej rozmyślania przerwało dobijanie się do drzwi. Remy z niechęcią otworzyła oczy i mrucząc pod nosem przekleństwa pod adresem niezapowiedzianego gościa, ruszyła do wejścia. Otworzywszy drzwi, stanęła nieco zmieszana i zdziwiona.
- House?
[/i]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zaxoxowana
Student Medycyny
Dołączył: 19 Kwi 2011
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 9:24, 24 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Na początku chcę powiedzieć, iż bardzo lubię połączenie House/13.
Na razie jest to tylko opis fragmentu odcinka, więc czekam na ciąg dalszy
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Zaxoxowana dnia Nie 9:25, 24 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|