|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
IloveNelo
Stomatolog
Dołączył: 31 Lip 2009
Posty: 986
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Caer a'Muirehen ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 17:46, 05 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
NIE TRAGEDIAAA! NIEEEE!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
OLA336
Narkoman
Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 20:21, 05 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Nie dam się zmanipulować! Ale to niby według was, na co on ma się zapisać, na balet?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
IloveNelo
Stomatolog
Dołączył: 31 Lip 2009
Posty: 986
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Caer a'Muirehen ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 22:29, 05 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Nie no, nie przesadzajmy... Ale od razu boks?
Chyba, że dzięki temu zmasakruje Trittera!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 15:12, 06 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Lisek wskakuje do działu inne z bananem na twarzy
Jest, jest!!! - krzyczy.
Ola wrzuciła piękną część
Dla mnie
Dzięki
Nie podejrzewałam cię o kolejne zdolności, tym razem w kierunku filozoficznych tekstów, które swoją drogą kocham Więc ta część tym bardziej mi się podoba. Jestem pod wrażaniem, tak, padam na kolana
Za to zawłaszcza:
"O tak, życie potrafi być brutalne i nieprzewidywalne. Tylko dlaczego jednym szczęście potrafi dopisać, a drudzy całe czas mają pod górkę? Wymodlili to sobie? Jakim sposobem? Jest na to jakaś szczególna modlitwa, jakiś wyjątkowy, specjalny paciorek? Jeżeli tak, to poproszę o jego treść. W przeciwnym razie dalej będę trwać w przekonaniu, że „Jeżeli chcesz rozśmieszyć Boga, to opowiedz mu o swoich planach na przyszłość”."
Końcówka nic więcej nie powiem.
To też głębokie:
"Każdy w swoim „filmie” powinien być zarówno aktorem jak i reżyserem. Sam powinien wybrać sobie drogę, którą chce iść. Nie ważne, czy jest ona zła, czy dobra. Jest to nasza własna droga, z której zawsze można przecież zawrócić. Gregory House wybierze swoją ścieżkę, którą będzie podążał. Czy cofnie się z powrotem na rozwidlenie dróg, aby jeszcze raz dokładnie przestudiować napisy na drogowskazach? I czy naprawi swoje błędy? Nie wiadomo, mam jednak nadzieję, że tak też będzie."
"
Oprócz tego humor
Męskie i damskie wieczory
Nieskażony umysł Jimmiego Dodajmy również nieskażone ciało w końcu wypchnął wielką Grace z łóżka
Nowa szkoła, no cóż Hilson wciąż razem, tylko bez Cuddy więc obawiam się, że ten dramat Nie nawet nie myślę, co nam szykujesz, ale czekam niecierpliwie
Buziaczki i wena Huddowego i filozoficznego o Hilsonowego nie musimy się chyba martwić Mając u boku 100% Hilsonkę patrzy na Agusss wszystko będzie dobrze prawda
A jeszcze boks
Skoro Hugh może to House tym bardziej
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Nie 15:13, 06 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
OLA336
Narkoman
Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 17:00, 06 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Baby, nic nie szkodzi cieszę się, że się podobało
Jakastam, nawet sobie sprawy nie zdajesz jaką radość sprawił mi twój komentarz
Agusss, wiedziałam, że wyjazd państwa Wilson przypadnie ci do gustu Co do boksu, to już postanowione i to nie jest przeciwko tobie KOCHAM
ILoveNelo, wakacje się skończyły ponieważ się skończyły Brakowało mi w nich jakiegoś dramatu
Lisek, nic więcej nie napiszę Nie jestem w stanie
A więc dramat czas zacząć! Przepraszam za długość A i to w sumie takie wprowadzenie do dramatu
Siedział w szatni i zastanawiał się, czy aby na pewno dobrze wybrał. Po kilku minutach doszedł do wniosku, że przecież nie może być aż tak źle. Sporty drużynowe zaczęły mu się już nudzi. W ogóle, jak to brzmi? „Sporty drużynowe”. W nich przecież chodziło o dobro całego zespołu, a on wolał działać w pojedynkę. Tu mógł się wykazać, odnieść indywidualne zwycięstwo i pokazać wszystkim, że jest czegoś wart. A ból fizyczny? Ten problem też zbagatelizował. W końcu cierpienie było wpisane na stałe w jego życie. Może akurat nie fizyczne, ale przecież nie mogło ono być gorsze od psychicznego. Złapał za plecak i wyciągnął z niego strój. Klamka zapadła. Po chwili do szatni wszedł Colin, a za nim trzech starszych kolegów. Z całą pewnością nie chodzili do pierwszej klasy liceum. Byli znacznie wyżsi i lepiej zbudowani od przeciętnego pierwszoklasisty. Chociaż to akurat mogło być zasługą treningów bokserskich.
- Wiedziałem, że przyjdziesz – na twarzy Colin’a zagościł uśmiech – Chłopaki, to jest Greg.
- Cześć – Jako pierwszy do House podszedł najwyższy z całej gromady młodzieniec o brązowych oczach i brązowych włosach – Jestem Mark – wyciągnął w jego kierunku rękę. House wstał i uścisnął mu dłoń. Następny w kolejce był nieco niższy, ale również dobrze zbudowany Jason, który wykonał identyczny gest co wcześniejszy kolega. Na szarym końcu znalazł się Robert. Był to blondyn, o strasznie dziecinnej i niewinnej twarzy. Gdyby House spotkał go w szkole, bądź też na ulicy, z pewnością nigdy nie przyszło by mu do głowy, że ktoś taki może trenować boks.
- Ile już trenujesz? – z zamyślenia wyrwało go pytanie Mark’a
- Dopiero zaczynam – usiadł z powrotem na ławce.
- Będzie ciekawie! – blondyn nie ukrywał entuzjazmu.
- Nie da sobie rady, wymięknie na samej rozgrzewce! – Jason nie wróżył mu powodzenia w tym sporcie.
- Hej, przestańcie! – Colin próbował dojść do słowa – Da sobie radę! Widziałem go na lekcji wychowania fizycznego. Jest szybki, zwinny i przejdzie przez rozgrzewkę.
- Dzięki, ale potrafię bronić się sam – Greg spojrzał na najwyższego młodzieńca – O co chodzi z tą całą rozgrzewką?
- Nasz trener, zrówna cię z podłogą, da ci taki wycisk, że nawet sobie nie potrafisz tego wyobrazić. I jeżeli po tym wszystkim uda ci się utrzymać na nogach, przyjmie cię. Tak więc przygotuj się na piekło i nie podskakuj mu, bo nie warto – dał mu dobrą radę – Dobra, a teraz chodźmy na sale. Cała piątka wyszła z szatni i udała się na salę gimnastyczną. Oprócz nich, nie było tam nikogo. Na środku hali stał ring. Po prawej stronie, znajdowała się siłownia, a po lewej, worki treningowe, „gruszki”, materace i praktycznie rzecz biorąc całe bokserskie wyposażenie. Z całą pewnością nie była to ta sala, na której dziś rano Gregory House miał zajęcia.
- Ile ta szkoła posiada tego typu pomieszczeń? – Zapytał stojącego obok niego Colin,a.
- Trzy, ta jest nasza – odpowiedział mu z uśmiechem na twarzy.
- Zawsze mi się wydawało, że prestiżowa szkoła dla kujonów w ogóle nie powinna posiadać czegoś takiego jak hala sportowa.
- Na co wy czekacie?! Nie wiecie co macie robić! Mam wam to namalować?! – w drzwiach pojawił się niewysoki, tęgi, starszy mężczyzna.
- Dzień dobry trenerze, to jest…
- Widzę Colin, a teraz weź się do roboty! – mężczyzna nie pozwolił mu dokończyć. „To jest jakiś żart? Jak ktoś taki może trenować bokserów?” – pomyślał House uważnie mu się przyglądając.
- Na co się tak gapisz?! – z zamyślenia wyrwało go pytanie trenera – Pewnie się zastanawiasz, jak niski, otyły, nie wysportowany facet, grubo po pięćdziesiątce może trenować boksu. Otóż odpowiedź jest prosta, może! Twoje nazwisko? – Tym razem odbyło się bez krzyku.
- House, a pana? – młodzieniec przestał mu się głupio przyglądać.
- Mojego nie musisz znać. Ile trenujesz? – Kolejne pytanie.
- Dopiero mam zamiar zacząć – odpowiedział mu.
- To ja o tym zadecyduję! – kolejna dawka krzyku.
- Złość piękności szko…
- Taki jesteś wyszczekany?! – wszedł mu w zdanie.
- Co on najlepszego wyprawia? – Jason oderwał się od ćwiczeń.
- Ostrzegałem go. Widocznie mi nie wierzył – Mark spojrzał na kolegę – Wracajmy lepiej do ćwiczeń, bo jeszcze nam się oberwie.
- Widzisz tą salę? Przyjrzyj się jej uważnie, jest duża! – mężczyzna kontynuował swoją myśl przewodnią – Tak na zachętę, przebiegniesz trzydzieści okrążeń! – poinformował swojego nowego zawodnika.
- Trzydzieści? – Greg nie ukrywał zdziwienia. Ta hala była naprawdę wielka.
- A co, za mało? Zgoda, twoje życzenie jest dla mnie rozkazem czterdzieści! – poprzeczka została zawieszona znacznie wyżej.
- Za co!? – Chłopak nie ukrywał oburzenia.
- Za chęć do życia i miłość do ojczyzny! Pamiętaj, że to co ja mówię jest święte! A teraz zasuwaj i nie próbuj oszukiwać, ponieważ ja tu będę stał i liczył! – House ominął trenera i ruszył biegiem dookoła pomieszczenia. Chciał mieć to jak najszybciej za sobą, więc nie zastanawiając się zbytnio pierwsze pięć okrążeń zaliczył z niebywała prędkościom.
- Zdurniałeś?! Zwolnij bo zaraz wysiądziesz! – Colin krzyknął w jego kierunku.
- Nie odzywaj się! Czterdzieści pompek! – Nie spuszczając oczu ze swojej ofiary, kat wydał kolejną karę.
- I na co ci to było? – Robert zapytał wykonującego pompki kolegę.
- Bo on nie wie co robi – odpowiedział przez zaciśnięte zęby. W tym samym czasie Greg pokonywał już ósme okrążenie. Zwolnił, ale nie było to spowodowane dobrą radą kolegi z drużyny. Najzwyczajniej w świecie, nie miał już tylu sił, co na samym początku. Przy dwudziestym ósmym okrążeniu poczuł, że zmęczenie ogarnia jego ciałem, które już przy dwudziestym kółku krzyczało: „Zatrzymaj się!”. Nienawidził tego, nienawidził kiedy ogarniała go bezsilność, a już tym bardziej nie znosił, kiedy stawał się więźniem własnego ciało. Nie miał zamiaru się poddać. Nie teraz, kiedy do pokonania i zwycięstwa zostało mu tak nie wiele.
- Poddajesz się?! – usłyszał za sobą głos mężczyzny.
- Nie ma mowy! – krzyknął. Tu już nie chodziło o ten cały śmieszny trening. On sam, musiał sobie udowodnić, że jest w stanie to osiągnąć, że jest w stanie pokonać swoje ciało. Nie chciał przegrać, nie chciał zostać pokonanym przez jakiegoś dziadka, któremu sprawił by ogromną satysfakcję gdyby w tym momencie się zatrzymał. Po ostatnim okrążeniu zatrzymał się naprzeciwko trenera. Był wykończony i nie mógł złapać oddechu. Pochylił się, opierając ręce o kolana. W głowie mu się kręciło, a nogi drżały mu ze zmęczenia.
- Skończyłem – wysapał.
- Dopiero zacząłeś – mężczyzna sprostował jego wypowiedź – Teraz zrobisz czterdzieści brzuszków. House przetarł dłonią spocone czoło i ruszył w kierunku drabinek. Wsadził nogi za pierwszy szczebelek, ręce zaplótł na karku i zaczął robić brzuszki. Kiedy już je zrobił, padł wykończony na deski i tępo patrzył się w sufit. Nie miał siły wstać. Pierwszy raz ktoś mieszał go z błotem, traktował jak szmatę do podłogi, a on nie mógł nic zrobić, ponieważ zaczęło mu zależeć aby zostać tutaj i móc trenować.
- Wstawaj! Czy ja powiedziałem, że możesz pozwolić sobie na przerwę?! Nie! – „Jesteś niezły” – pomyślał i mimo wszystko wyciągnął w jego kierunku rękę aby pomóc mu wstać. Tym razem Greg skorzystał z czyjejś pomocy. Złapał za jego nadgarstek i podniósł się z ziemi – Trzydzieści pompek i jesteś z nami – to było ostatnie zadanie. Wycieńczony, spocony i nie czujący praktycznie żadnej części swojego ciała House, zabrał się za wykonywanie ostatniego polecenia. Wszyscy mu kibicowali, odliczając każdą zrobiona przez niego pompkę. Kiedy już skończył, wszyscy zaczęli mu bić brawo, a trener powiedział jakże ważne dla niego słowa:
- Witamy na pokładzie – Colin zbiegł z ringu i podbiegł do nowego kolegi z klubu.
- Wiedziałem, że dasz sobie radę – przybił mu piątkę.
- No dobra, koniec tej zabawy! Na dzisiaj wystarczy! Zabrać mi go pod prysznic bo pachnie jakby się z miesiąc nie mył! – Młodzieńcy pożegnali się z trenerem i zabrali House pod prysznic.
- Nie przypuszczałem, że dasz sobie radę – W szatni jako pierwszy odezwał się Robert.
- Wielu wymiękło zaraz po okrążeniach – wtrącił się Jason – i to tych planowych, trzydziestu.
- Musimy iść to uczcić – zaproponował Mark.
- Nie mogę – House pokręcił przecząco głową.
- Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że nigdy nie piłeś alkoholu? – nie odpuszczał – Ja stawiam.
- Prowadzę – wyjaśnił.
- Mój brat cię odwiezie – problem się rozwiązał.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 17:54, 06 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Oluś, kocham Twoje wstępy do wstępów
Fakt coś wisi w powietrzu
Mam dreszcze, ale nadal nie wiem czego się spodziewać
Kurcze ten Mark to mi się z mężem Stacy kojarzy, a Robert z Chasem
Ogólnie bardzo dobrze oddana atmosfera i trening Czy ktoś tu chodzi do klasy sportowej
A i zauważyłam pewną prawidłowość im dłuższy mój koment tym krótsza twoja odpowiedź
Ale to dobrze, najważniejsze, że części są coraz dłuższe
Kocham, czekam i już chcę ciąg dalszy
Serio tak się zaczytałam, że nawet niew iem kiedy koniec A część niby taka długa Brawo
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
IloveNelo
Stomatolog
Dołączył: 31 Lip 2009
Posty: 986
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Caer a'Muirehen ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 19:45, 06 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Tak, wstępy wymiatają!
No, było fajnie
Tylko czekać, co dalej...
A ten trener... Skądś go znam... *rozciera do dziś bolące ramiona po stu pompkach za 10 sekund spóźnienia*
Wena!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
coolness
Jazda Próbna
Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:10, 06 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Wybacz ale nic senspwnego nie napiszę.
Bo ja już nie wiem co ci pisać.
Kocham i tyle tego ficka
Weny!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agusss
Członek Anbu
Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: bierze się głupota?
|
Wysłany: Nie 20:45, 06 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Ola!!!!!!!
Dzisiaj naprawdę nie potrafię wyjść z podziwu! Uwielbiam tego pana! Ale nie chciałabym na niego trafić xD
A teraz wybacz wiecej nie dają mi napiasać
Kocham!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
OLA336
Narkoman
Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 18:16, 07 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Lisku, mogę ci napisać, że możesz spodziewać się najgorszego
Co do imion… nawet o tym nie pomyślałam
Ja i klasa sportowa? Stare dziej (gimnazjum) teraz profil ogólny Lubię sport, ale nie wiążę z nim żadnych poważnych planów A boks wybrałam dlatego, że mam w klasie mistrza polski juniorów i o ile się nie mylę wicemistrza europy
Tak, też to zauważyłam, dlatego teraz się poprawiam
ILoveNelo, ale to jest nieświadomie robione Biedne ręce Też go skądś znam *myśli* 50 pompek na pięściach na treningu karate( stare, stare czasy)
Jakastam, dziękuję
Agusss, też kocham i oczywiście, że wybaczam A co tam u dzieciaków słychać? Tęsknią za mną? „Nawróciłaś” je już?
Skacowany i obolały obudził się o dwunastej. Rozejrzał się dookoła. Jednego był pewien, leżał na wersalce w swoim domu. Ściągnął z siebie koc i usiadł na kanapie, próbując coś sobie przypomnieć. Sięgnął do kieszeni i odnalazł w niej kluczyki od samochodu. Wyciągnął je i położył na stole. Zastanawiał się, jak to jest możliwe, że dojechał do domu autem.
- Samochodu nie ma – usłyszał za sobą głos matki, która stała w progu drzwi.
- Cześć mamo – starał się być miły – Nie ma, ponieważ został pod szkołą – przypomniał sobie.
- Dowiem się, gdzie wczoraj byłeś? – usiadła obok niego.
- Na treningu – spuścił wzrok. Nie miał odwagi spojrzeć jej prosto w oczy.
- I na treningu rozdawali alkohol? – starała się zachować spokój – Wiesz co ja tu przeżywałam? Wiesz co przeżywali twoi przyjaciele? Czy ty w ogóle wiesz, o której wczoraj wróciłeś?
- Wiem, przepraszam. Która jest godzina? – chciał zmienić temat.
- Nie uda ci się ten numer. Powiedz mi, co się dzieje?
- Nic, poszedłem wczoraj na trening. Dostałem wycisk, ale mnie przyjęli i poszliśmy to uczcić – wyjaśnił – Przecież już przeprosiłem.
- Ile ty masz lat? – kolejne pytanie.
- Szesnaście. Proszę, powiedz mi która jest godzina – powtórzył swoją prośbę.
- Po dwunastej. Co to są za treningi? – pytania nie miały końca.
- Mamo, przepraszam, ale muszę iść – podniósł się z kanapy.
- Dokąd tym razem? – przybrała bardziej surowy i groźny ton.
- Pod prysznic, a potem na trening – wyszedł z salonu.
- Ja się nie zgadzam! – ruszyła za nim – Nie pozwalam ci.
- Żartujesz prawda? – odwrócił się – Nie możesz mi tego zabronić, takie są wymogi tej klasy i szkoły. Muszę chodzić na treningi.
- I wracać do domu pijany też musisz?! – była zdenerwowana.
- Raz mi się zdarzyło…
- Dwa razy – weszła mu w zdanie – I na więcej ci nie pozwolę. Rozumiesz, nigdzie nie idziesz.
- Dlaczego traktujesz mnie jak pięciolatka?! – Podniósł głos.
- Bo się tak zachowujesz i nic mi nie mówisz! – Nie pozostawała mu dłużna.
- Przecież ci powiedziałem, że byłem na treningu…
- Treningu czego? Szachów? Nie wiedziałam, że szachiści są takimi alkoholikami! – nie przestawała krzyczeć.
- Boksu – wyjaśnił i ruszył schodami na górę.
- Jeszcze nie skończyłam! – ruszyła za synem.
- Ale ja skończyłem i nie chodź za mną! – wszedł do łazienki i zatrzasnął za sobą drzwi.
- Nigdzie nie pójdziesz! – powtórzyła – Nie zgadzam się na boks!
- Powtarzasz się! – Wykrzyczał przez zamknięte drzwi.
- Jak ty się do mnie odzywasz?! – stanęła pod drzwiami łazienki – Nie będziesz się tak do mnie odnosił i nie będziesz uprawiał tak niebezpiecznego sportu, zrozumiałeś!? – House nie wytrzymał. Otworzył drzwi i stanął naprzeciwko matki.
- Ojciec by mi pozwolił – sam nie wiedział dlaczego użył takiego argumentu.
- Ale go tu nie ma – uspokoiła się – Nie ma i nie będzie. I to mnie masz się teraz słuchać.
- Szkoda - wrócił z powrotem do łazienki. Zabolało. Spodziewała się po nim wszystkiego, ale nie tego. To ją przerosło. Wolnym krokiem udała się do kuchni. Usiadła przy stole, schowała twarz w dłonie i zaczęła płakać. Zastanawiał się, w którym momencie popełniła błąd w wychowaniu syna, w którym momencie zawiodła i nie sprostała roli matki. Słowa Greg’a cały czas huczały jej w głowie. Były ciosem po niżej pasa. Ciosem, którego nigdy w życiu się nie spodziewała. On natomiast, w ogóle się niczym nie przejmował. Był wściekły i nie rozumiał co złego zrobił. Nie docierało to do niego. Wyszedł z pod prysznicu i udał się do swojego pokoju. Ubrał na siebie czyste ubranie i spakował do plecaka świeży strój. Przerzucił sobie go przez ramię i wyszedł. Poszedł po kluczki, które zostawił w salonie i dopiero teraz był gotowy do wyjścia. Kiedy na przedpokoju zaczął ubierać buty, usłyszał płacz matki, która w dalszym ciągu siedziała w kuchni. To zdenerwowało go jeszcze bardziej. Najszybciej jak tylko potrafił, ubrał drugiego buta i niemalże wybiegł z domu.
- Drugi dzień w szkole, a ciebie nie było na lekcjach – W szatni przebierał się już Colin.
- Nie twój interes – zmierzył go wzrokiem i zaczął się rozpakowywać.
- Wiem, ale nasz wychowawca…
- Mam go gdzieś! – House nie pozwolił mu dokończyć – Jest już trener? Czuję, że muszę coś rozwalić.
- Uspokój się – do szatni wszedł Mark – Po pierwsze, jak będziesz taki napalony, to nigdy nie dostaniesz rękawic, a po drugie, dzisiaj nauczysz się podstaw. Jak je opanujesz, to przy odrobinie szczęścia, dostaniesz jutro swoją szansę na ringu.
- To co ja mam dzisiaj robić? – był bardzo niezadowolony.
- Ćwiczyć, ale na sucho – uśmiechnął się.
- House! – rozległ się głos trenera – Rusz się! – Greg wszedł na sale i podszedł do starszego mężczyzny – Dziś masz trening ze mną – poinformował młodzieńca – Nauczę cię technik bokserskich, pozycji, poruszania się po ringu, dystansu w walce i wielu inny ciekawych rzeczy. Gotowy?
- Tak – odpowiedział z wielkim uśmiechem na twarzy.
Po całym dniu ciężkiej pracy i bólu House był z siebie bardzo zadowolony. Wszystko co przekazał mu trener opanował w mgnieniu oka, a przy tym rozładował swoją negatywną energię, która dziś po południu się w nim nagromadziła. Był z siebie bardzo zadowolony. Po raz pierwszy w życiu poczuł, że robi coś, co ma sens, że jego ciężka praca nie idzie na marne. Poczuł, że żyje. Udał się do szatni, w której czekali na niego jego starsi koledzy.
- Idzie nasza wschodząca gwiazda! – Robert krzyknął na widok młodzieńca – Jeszcze nie widziałem nikogo, kto by tak szybko opanował najważniejsze rzeczy w tym sporcie.
- I na dodatek nie widać po nim, że pił pół nocy – pochwalił go Jason.
- O której wczoraj wróciłem do domu? – Greg spojrzał na przebierających się młodzieńców.
- A co, dostało ci się od mamusi? – zapytał blondyn.
- Nie, po prostu jestem ciekaw – skłamał.
- Przed trzecią, mój brat wysadził cię przed domem – odpowiedział mu Mark – Robimy dzisiaj powtórkę? – zapytał z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Dzisiaj nie mogę. Spotykam się z przyjaciółmi i dziewczyną – zaczął się przebierać.
- Nasz mistrz ma dziewczynę! – krzyknął rozbawiony Jason – Ładna jest? Chodzi do naszej szkoły? – chciał wyciągnąć z niego więcej szczegółów.
- Jest w drugiej klasie gimnazjum i…
- Toż to jeszcze dzieciak jest – Odezwał się najwyższy z chłopaków – House, lubisz dzieci? – zaczął się śmiać.
- Nie za bardzo – pakował strój do torby.
- To chodź z nami, mi ci pokażemy prawdziwe kobiety – starał się go przekonać.
- Może innym razem – odpowiedział i wyszedł z szatni.
- James, chcielibyśmy z tobą porozmawiać! – Pan Wilson zawołał syna.
- Przykro mi tato, ale teraz nie mogę, idę zabić House’a! – odpowiedział ojcu.
- Ale to jest bardzo ważne – nalegał.
- Nie możecie poczekać do kolacji? Muszę się dowiedzieć, czy wrócił do domu na noc. Nie wiemy co się z nim dzieje.
- W porządku, o której wrócisz? – zapytał z ciekawości.
- Nie wiem – wzruszył ramionami – Pewnie na kolację – uśmiechnął się i wyszedł z domu.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez OLA336 dnia Pon 19:19, 07 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
coolness
Jazda Próbna
Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 18:32, 07 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Na początku takie to smutne było.
*płacze*
Ale później się fajnie zrobiło.
Trening, trener i koledzy House'a wymiatają!
I jeszcze na koniec Jimmy, który chce zabić House'a!
Czego chcieć więcej?!
To jest boskie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
IloveNelo
Stomatolog
Dołączył: 31 Lip 2009
Posty: 986
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Caer a'Muirehen ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:17, 07 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Oluś!
Lisa jest w gimnazjum (bo napisałaś zapewne z rozpędu, że w liceum )
No, zaczyna się tragedia
Ach ten Wilson! Woli zabijać House'a, niż dowiedzieć się że będzie miał bratosiostrę?
CUDOWNIE.
Kocham
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez IloveNelo dnia Pon 19:21, 07 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
baby
Neurochirurg
Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 3013
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z szafy Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 20:25, 07 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
zabolało, jak nazwali Lisę dzieciakiem
a, ogólnie boskie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
smerfetka
Pacjent
Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 21:55, 07 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
stawiam że Wilson będzie miał rodzeństwo
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 18:28, 08 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Oluś z ta tragedią miałaś rację dla mnie już się zaczęła, bo nie ma Huddy WHHHYYYYY!!!!!
Nie no, żartuję oczywiście Tak pięknie piszesz, że nawet brak Huddy jakoś przeboleje, też się zastamnawiam, co rodzice chcieli od Wilsona Dwa - House i jego koledzy też nie wróżą nic dobrego Ale wiem jedno, że cokolwiek napiszesz będzie jak ta część piękne i wyjątkowe, a mówi to Hudzina o tekście bez Huddy więc to tym bardziej wymowne
Kocham, całuję, pozdrawiam tym razem po Twojemu
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
OLA336
Narkoman
Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:01, 08 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Jakastam, nie płacz No tak , jego koledzy wymiatają i jak już Lisek zdążyła zauważyć, nie wróżą nic dobrego Cieszę się, że się podobało
ILoveNelo, dziękuję machło mi się A Jimmy, jak to Jimmy Też kocham
Baby, nie można brać wszystkiego do siebie Dziękuję
Smerfetka, to się wszystko okaże
Lisek, Huddy będzie Może nie takie piękne jak do tej pory, ale będzie Dziękuję i naprawdę doceniam to podwójnie, że mówi to Hudzina Ja też kocham całuję i pozdrawiam
PS. Przepraszam, że znowu króciutko odpisałam
Agusss, ma miłości wybacz, że wstawiam następną część bez twojego komentarza do wcześniejszej*pada na kolana i przeprasza* Ale miałam dzisiaj niemiecki i heh… Ale pamiętaj, że cię kocham i że jesteś najważniejsza!
Wilson dotarł przed dom przyjaciela. Stanął przed drzwiami i zapukał. Po chwili otworzyła mu Blythe.
- Dzień dobry, zastałem Greg’a? – uśmiechnął się.
- Witaj James, jeszcze nie wrócił. Proszę, wejdź – wpuściła go do środka.
- Nie wrócił od wczoraj do domu? – zapytał z przerażeniem.
- Wrócił – podążyła do salonu – kompletnie pijany – usiadła na kanapie – Przespał się, wziął prysznic i wyszedł.
- Ale gdzie był, co się stało? – był w szoku. Nic z tego nie rozumiał. Przecież jeszcze tydzień temu wszystko było w porządku.
- Powiedział mi, że był na treningu – głos zaczął się jej łamać – A potem poszedł to uczcić. Teraz pewnie też jest na treningu – wyjaśniła.
- Jakim treningu? – dalej nic z tego nie rozumiał. Spuścił z oczu House’a zaledwie na dwa dni, a już nie potrafił za nim nadążyć.
- Boks – schowała twarz w dłoniach, próbując powstrzymać się od płaczu.
- Że co?! Jemu już do reszty odwaliło?! Co za idiota! – Jimmy nie mógł uwierzyć w to co usłyszał. Spojrzał na przerażoną kobietę i zaczął ją przepraszać za swoje zachowanie. W końcu nie powinien obrażać przy niej jej jedynego dziecka – Czy Lisa o tym wie? – Zapytał, siadając tuż obok niej.
- Nie, nie było jej tu dzisiaj – była bardzo przygnębiona.
- To dobrze – zamyślił się.
- Dobrze? – teraz to ona nic z tego nie rozumiała.
- Jestem ciekawy co jej powie. Skłamie, czy przyzna się do wszystkiego? – w tym samym momencie House wszedł do mieszkania.
- Wróciłem, trzeźwy! – krzyknął ściągając buty – Zadowolona?! – wszedł do salonu – Cześć Wilson – spojrzał na przyjaciela.
- Upiłeś się?! – udał zaskoczonego. Nie chciał, aby Greg obwiniał matkę o to, że mu wszystko powiedziała – Co ty najlepszego wyprawiasz?! Wiesz jak my się wczoraj o ciebie martwiliśmy?! Zaraz przyjdzie Cuddy, co jej powiesz? – kobieta opuściła pokój. Miała dość kłótni.
- Nic – rozsiadł się wygodnie na fotelu – Powiem, że wróciłem później do domu – wzruszył ramionami.
- Chcesz ją okłamać? Dlaczego? Boisz się, że ci nie uwierzy, że cię zostawi? – starał się dotrzeć do prawdy.
- Zgłupiałeś? Po takim czymś miała by mnie zostawić?! Puknij się w czoło! – zademonstrował mu, jak powinien tą czynność wykonać – Wystarczy mi panikująca matka i przyjaciółka. Nie potrzebuję do tego całego cyrku jeszcze paniki dziewczyny. Histerii trzech bab nie zniosę.
- Czyli uważasz, że przesadzamy?! – nie spuszczał z niego wzroku – Przecież to nic takie, pójść i się napić!
- Zamknij się! – House zerwał się z miejsca – Nie jesteś ani moją matką, ani moim ojcem! Czemu tak to przeżywacie?! Nic mi nie jest! Popełniłem błąd, zdarza się!
- Taki jednorazowy incydent? – zapytał już całkiem spokojnie.
- Tak – on również starał się opanować. Po chwili rozległ się dzwonek do drzwi – Pójdę otworzyć, to pewnie Lisa – powiedział i zostawił przyjaciela samego.
- Gdzieś ty się wczoraj podziewał? – dziewczyna wtuliła się w chłopaka.
- Wróciłem później do domu, nic mi się nie stało – Objął ją ramieniem. W tym momencie przeleciała mu przez głowę myśl, że ona rzeczywiście zachowuje się jak małe, skrzywdzone dziecko. A on przecież nie lubił dzieci.
- Nie rób tak więcej – poprosiła go – Martwiłam się.
- Nie możesz mi zabronić wyjść z domu – odsunął ją od siebie – Nie masz prawa – spojrzał jej prosto w oczy.
- House! – James wkroczył do akcji – Martwiła się o ciebie – powtórzył za przyjaciółką.
- Doceniam to, ale nie trzeba było – uśmiechnął się – Jestem cały i zdrowy. Będziemy tu tak stać, czy może pójdziemy na górę? – zmienił temat.
- Chodźmy na górę – Wilson starał się rozgryźć zachowanie przyjaciela. Chciał mu pomóc. Jemu, jego matce, dziewczynie. Musiał coś wymyślić zanim będzie za późno. W pokoju rozmawiali głównie o szkole. Greg zachowywał się bardzo naturalnie i zwyczajnie. Tak jak to na jego normy przystało. Nie wykazywał żadnych podejrzanych oznak. Oprócz tej, że zataił całą prawdę przed Cuddy i że ani razu nie wspomniał o treningach bokserskich.
- O której jutro kończysz lekcje? – Lisa zapytała chłopaka. Tylko żeby on to jeszcze wiedział.
- A ty? – pytaniem na pytanie.
- O trzynastej trzydzieści. Mógłbyś po mnie przyjechać i…
- Nie dam rady – przerwał jej. Nie mógł po nią przyjechać. W końcu zaraz po lekcjach miał trening – Może innym razem – Dlaczego on tak panicznie bał się jej powiedzieć prawdy? Dlaczego wprost nie powie, że znalazł sobie hobby? Dlaczego nie powie jej, że ma nowych kolegów? Nie chciał, czy może raczej mimo wszystko chciał ją przed czymś uchronić?
- Która jest godzina?! – Jamesa nagle olśniło.
- Około dwudziestej, a co się stało? – House spojrzał na przyjaciela.
- Rodzice mnie zabiją! Miałem przyjść na kolację! – złapał się za głowę.
- Mogę cię odwieść – zaproponował.
- Ja też już będę się zbierać – Lisa wstała z miejsca.
- Najpierw odwieziemy Cuddy, a później odstawię do domu ciebie – zszedł na dół po kluczyki do auta.
- Dobranoc – Lisa nachyliła się nad kierowcą i pocałowała go w policzek.
- Dobranoc – Odpowiedział. Kiedy Cuddy wysiadła z samochodu, James przesiadł się na jej miejsce.
- Jaki ty jesteś miły – przewlókł przez ramię pas.
- Staram się – odburknął przyjacielowi. Zdecydowanie nie był zadowolony z faktu, że został z nim sam na sam.
- Powiedz mi, dlaczego tak panicznie boisz się jej powiedzieć o boksie? – przynajmniej trochę go rozszyfrował – Co wy tam takiego robicie? Bo to, że pijecie alkohol już uzgodniliśmy – nie spuszczał z niego wzroku.
- Mam pytanie – uśmiechnął się – Wolisz jechać, czy biec za samochodem? Tylko dobrze się zastanów.
- J…
- Przemyślałeś to? – nie pozwolił mu dojść do słowa.
- Jeżeli to mi pozwoli uzyskać odpowiedź na moje pytania, to mogę biec – nie bał się go.
- Już ci mówiłem, że to był…
- Jednorazowy incydent, wypadek przy pracy, szczeniacki wybryk i tym podobne – wszedł mu w zdanie – To już wiem, ale dlaczego?
- Myślałeś z Grace nad przyszłością? – to pytanie całkowicie wybiło go z równowagi – No wiesz, dzieci i te sprawy?
- Co to ma z tym wspólnego? – nie ukrywał zdziwienia.
- Bo wiesz, byłbyś wspaniałym, nadopiekuńczym, upierdliwym ojcem – House odpalił samochód.
- Serio? Dziękuję, obiecuję, że to przemyślę – zapadła niezręczna cisza, którą zdecydował się przełamać Greg:
- Po co tak się spieszysz na tą kolację? – teraz przyszła jego kolej na zadawanie pytań.
- Nie wiem – wzruszył ramionami – Rodzice chcieli ze mną porozmawiać.
- Nasz mały Jimmy nie posprzątał pokoju, czy może dostał jedynkę z matematyki? – kolejne pytanie.
- Nie mam zielonego pojęcia o co może chodzić – przynajmniej on był szczery w stosunku do przyjaciela.
- Wiem! – olśniło go – Pewnie chcą ci wyznać, że jesteś adoptowany! - spojrzenie Wilsona mówiło samo za siebie – No co?! To by wiele wyjaśniało
- Na przykład co? – ciekawość zwyciężyła.
- Są bardzo młodzi, a mają już szesnastoletniego syna – rzucił pierwszym lepszym argumentem.
- Może po prostu bardzo wcześnie zapragnęli mieć dziecko. To oczywiście nie przyszło ci do głowy, prawda? Ciebie na pewno podmienili w szpitalu – próbował się odgryźć.
- Czy ja powiedziałem, że masz szesnaście lat? Zapomnij o tym. Pomyliłem się. Masz co najmniej dwadzieścia pięć lat – poprawił się – A wiesz, że twoja teza też by wiele wyjaśniała? – nie przejął się tym zupełnie.
- Dlaczego mnie tak postarzałeś?
- Bo na szesnastolatka jesteś za bardzo dojrzały – wywrócił oczami – Co to liceum robi z ludźmi.
- Mógłbym zapytać dokładnie o to samo.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
coolness
Jazda Próbna
Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:48, 08 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Ale ja kolegów lubię i tak.
W twoim wykonaniu i tragedię mogę czytać
Cytat: | To by wiele wyjaśniało |
zjadłaś kropkę
Wybacz, nie mam siły na wymienianie innych błędów, gdyż staram się czytając i pisząc robić jednocześnie matmę.
Ja ci już mówiłam, że kocham i ubóstwiam tego ficka.
Powtarzam to jeszcze raz.
To jest genialne i mimo, że tragedia sięrozpoczęła, mi się humor poprawia po każdej przeczytanej części.
Weny
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
IloveNelo
Stomatolog
Dołączył: 31 Lip 2009
Posty: 986
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Caer a'Muirehen ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:48, 08 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Wróciłem później do domu, nic mi się nie stało – Objął ją ramieniem. W tym momencie przeleciała mu przez głowę myśl, że ona rzeczywiście zachowuje się jak małe, skrzywdzone dziecko. A on przecież nie lubił dzieci.
|
*wybucha histerycznym śmiechem, który przeradza się zaraz w jękliwy płacz*
Nie... Buuuhuuu... To nieprawda!
On nie ma prawa zostawić Lisy!
Nie!
Ale
Ucięłaś w takim momncie! A już miałam nadzieję, że dowiem się, jaką niespodziankę szykują dla Jimmiego rodzice [czytaj: bratosiostrę ]
Kocham i pozdrów ode mnie dzieciaczki, stęskniłam się już za nimi
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez IloveNelo dnia Śro 15:04, 09 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agusss
Członek Anbu
Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: bierze się głupota?
|
Wysłany: Wto 22:07, 08 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
No ja nie wiem czy Ci wybaczyć! Jak mogłaś?
Żartuję! Tobie wszystko wybaczę! *Prawie! To o co oskarżyłam z demoralizacją nie!!*
Swoją drogą dzieci się mają dobrze Tęsknią iii... Muszę komuś je przekazać.. Będzie niemiło od jutro[oceny ] i mam w piątek koncert!
Części!! OMG! Toż ja tyle umiem z siebie wyrzucić!
Kocham jak piszesz!
Po prostu kwintesencja! [dobra źle dobrane słowo ]
Wybacz, że zdawkowo [ponownie], ale przydałoby mi się zdać Więc jak wrócę z wolną głową od problemów to martw się
KOCHAM! Nie zapominaj
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 12:21, 10 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Oluś i co to będzie i co to będzie????
Lisek chce ciąg dalszy Jestem wielce zaintrygowana. Po krótkiej wakacyjnej sielance znów wszystko wraca na swoje miejsce. Wilson jak zwykle robi co może, by pomóc przyjacielowi i wszystkim wokół. Lisa jak Lisa cała ona. Dojrzałość i rozsądek. I House znów w swojej najgorszej wersji. Nie liczy się z nikim, kłamie i boję się, że to właśnie prowadzi nas do dramatu
Tak, czy owak historia wciąga. Nie pozwalasz nam się nudzić. Ciągle zaskakujesz, manipulujesz przy bohaterach, w ich życiu, akcja zmienia się z minuty na minutę, no może z części na część Pięknie Oluś, pięknie i oby tak dalej
WENA
PS. Czy komuś wyświetla się wyraźne zdjęcie rodzinne Cocci, bo ja mogę odczytać tylko Ojca chrzestnego, a tak to oceniam na oko kto kim jest
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Czw 12:22, 10 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
OLA336
Narkoman
Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 19:16, 10 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Jakastam, dziękuję a ja też już ci mówiłam, że ogromną przyjemność sprawia mi fakt, że ci się podobało
ILoveNelo, nie płacz może wszystko będzie dobrze Też kochamy
Agusss, ma miłości Cieszę się, że mi wybaczysz ja tobie też zawsze wybaczę Zajmę się dzieciakami i obiecuję ich już więcej nie demoralizować Ale czym ja mam się martwić??
Lisek I znowu mam problem bo długi komentarz Lisek chce, Lisek ma Prowadzi, prowadzi i doprowadzi bo w mojej głowie rodzą się to wciąż nowe, dramatyczne pomysły Tak więc kataklizm będzie nie unikniony. Kocham i wybacz, że krótko Tak widziałam zdjęcie Cocci, i umarłam
- James, coś się stało? Nic nie zjadłeś – Pani Wilson spojrzała na syna. Martwiła się.
- Słucham? – przestał podziwiać zawartość talerza – Mówiłaś coś mamo? – był tak zamyślony, że nawet nie usłyszał jej pytania.
- Nie smakuje ci? – kolejne pytanie.
- Jest bardzo pyszne – starał się uśmiechnąć – Ale ja chyba nie jestem głodny.
- Skąd możesz to wiedzieć? Przecież nawet nie ruszyłeś jedzenia – mężczyzna przyłączył się do rozmowy.
- Wiem, przepraszam – odsunął talerz – Pójdę do siebie – wstał od stołu i poszedł do swojego pokoju.
- Coś się stało – kobieta zaczęła panikować – On nigdy wcześniej się tak nie zachowywał. Może jest chory, albo ma problemy w szkole.
- Uspokój się – złapał ją za rękę – Pewnie się pokłócili – uśmiechnął się – Nic nowego. Jak chcesz, mogę iść i z nim porozmawiać.
- Dziękuję – pocałowała go w policzek.
- Nie ma za co – wstał z miejsca – I już się tym tak nie zamartwiaj – ruszył śladami syna – I zostaw te naczynia! – dało się słyszeć z pomieszczenia obok – Jak to posprzątam! – przewidział jej ruch. Ruszył schodami do sypialni syna. Zapukał i kiedy usłyszał „proszę”, wszedł do środka.
- Coś się stało? – Jimmy podniósł się z łóżka.
- Leż – mężczyzna usiadł na krzesełku obok – To ja powinienem był cię o to zapytać. Wiesz, że nam możesz powiedzieć o wszystkim.
- Wiem, ale wszystko jest w jak najlepszym porządku – uśmiechnął się.
- Przecież widzę, że coś cię trapi. Powiedz o co chodzi, a może będę mógł ci pomóc – zachęcał go.
- Chodzi o House’a – zaczął – Przyszedł wczoraj, a właściwie to dzisiaj pijany do domu. Zapisał się na treningi boksu i okłamuje Cuddy – zakończył swoje przemówienie.
- I to cię tak martwi? – zapytał dla pewności. James tylko kiwnął głową – Na pewno nie upił się na treningu. To jest po prostu nie możliwe. To dobrze, że coś trenuje. Może w końcu skończy z tymi głupimi żartami i zajmie się czymś pożytecznym.
- Ale boks? A jak oberwie? Jak on wtedy będzie wyglądał? – zaatakował ojca serią pytań.
- On nie jest głupim chłopakiem. Na pewno to przemyślał, a wy, nie możecie mu tego zabronić – próbował mu to wyjaśnić – Okłamał dziewczynę, ponieważ nie chciał jej martwić – tylko takie rozwiązanie przyszło mu do głowy.
- A jeżeli to przez ten boks i nowe towarzystwo? Czuję, że będzie miał kłopoty – wyjaśnienia ojca nie przyniosły zamierzonego rezultatu.
- Jeżeli tak się stanie, to wtedy zaczniemy się martwić, zgoda? – zapytał.
- Zgoda – przytaknął mu James – Dzięki tato.
- Nie ma za co i głowa do góry. Nie możesz chodzić taki struty, bo mama zaczyna się zaraz martwić – poprosił go.
- Właśnie – olśniło go – Przecież chcieliście ze mną porozmawiać. Zaraz zejdę.
- To może poczekać do jutra – uśmiechnął się.
- Na pewno? – dopytywał.
- Na pewno.
- Wróciłem! – krzyknął wchodząc do domu.
- … - nie doczekał się żadnej odpowiedzi.
- Czyli się do siebie nie odzywamy? – wszedł do salonu i spojrzał na matkę, która w tym czasie oglądała telewizję – W porządku – wzruszył ramionami – Jak sobie chcesz – wyszedł i udał się do swojego pokoju. Usiadł przy biurku i spojrzał na leżący w kącie plecak. Wpatrywał się w niego przez dłuższą chwilę i stwierdził, że po raz pierwszy w życiu nie chce mu się iść do szkoły. Nawet nie wiedział jakie ma jutro lekcje. Zrezygnowany przeniósł się na łóżko.„Skoro nie mam na jutro planu – zaczął swoje wywody myślowe – to jak ja mam iść do szkoły? Dobra, coś się wymyśli” – zamknął oczy i po chwili zasnął. Obudził się około piątej nad ranem. Przetarł zaspane oczy i rozciągnął się na łóżku. Pożałował tego. Był bardzo obolały i wykończony. Ledwo się podniósł. Z całą pewnością nie polubi zakwasów. Wszedł do łazienki i przejrzał się w lustrze. Wyglądał jak siedem, a może nawet i więcej nieszczęść. Włosy w nieładzie, podkrążone oczy, wczorajsze ubranie. Musiał się ogarnąć. W końcu za parę godzin miał jechać do szkoły. Wskoczył pod prysznic i równie szybko z niego wyskoczył, kiedy zimny strumień wody poleciał na jego plecy.„Przynajmniej się obudziłem” – pomyślał. Sięgnął ręką i odkręcił ciepłą wodę. Z powrotem wszedł do środka. Odchylił głowę do tyłu i stał tak w bezruchu. Było mu tak strasznie dobrze i przyjemnie. Po chwili relaksu zabrał się za główny powód wizyty w łazience – mycie. Kolejnym punktem na jego liście było pakowanie się do szkoły. Nie zastanawiając się zbyt długo, wrzucił do plecaka wszystkie zeszyty. Książek nie brał, ponieważ stwierdził, że targać ze sobą wszystkie książki to przesada. Spojrzał na zegarek, który wskazywał godzinę siódmą. Sięgnął po leżące na szafce nocnej kluczyki i wyszedł z domu.
W szkole strasznie mu się nudził, a przed sobą miał jeszcze cztery lekcje. Ponieważ nie udało mu się namówić Colin’a na wspólne wagary, postanowił, że pójdzie sam. Przy wejściu do szkoły siedziało kilka dziewczyn. Kiedy zobaczyły wychodzącego House, zaczęły między sobą szeptać, a po chwili jedna z nich postanowiła, że podejdzie do niego i go zagada.
- Cześć – stanęła naprzeciwko niego – Moje koleżanki uważają, że jesteś bardzo przystojny – uśmiechnęła się długonoga blondynka – Jestem Jessica.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
IloveNelo
Stomatolog
Dołączył: 31 Lip 2009
Posty: 986
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Caer a'Muirehen ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 19:21, 10 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Jessuca! Wrrrr!
Jak możesz odwlekać tą rozmowę o bratosiostrze? Biedny Wilson
Kocham
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez IloveNelo dnia Czw 19:32, 10 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agusss
Członek Anbu
Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: bierze się głupota?
|
Wysłany: Czw 19:23, 10 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Nadal nic logicznego!
Uwielbiam Cię i Twoje pisanie
Część fajna, ale Jessica...
Kocham!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Agusss dnia Czw 19:56, 10 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
coolness
Jazda Próbna
Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 19:51, 10 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Jessica and friends spadać tam gdzie rosną palmy z bananami!
House jest Cuddy (i Wilsona )
Wiesz, że piszesz cudownie?
Cud, miód i kasztanki
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez coolness dnia Czw 19:51, 10 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
OLA336
Narkoman
Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 19:49, 12 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
ILoveNelo, Ok, już nie odwlekam
Agusss, tak Jessica oznacza, że chyba wprowadzę mój plan w życie(ty wiesz który plan Ten co ci się nie podoba i po którym pewnie wraz z Liskiem mnie zabijecie ) A teraz będzie najlepsze bo się dowiesz kim jest Jessica i to będzie później Apokalipsa Kocham
Jakastam House, jest jeszcze z Wilsonem i Cuddy, ale niewykluczone, że to ulegnie zmianie
- Zwiałeś z lekcji?! – James zaczął krzyczeć na przyjaciela.
- Ja ci mówię, że rzuciła się na mnie piękna, długonoga blondyna, a ty mi wyskakujesz ze szkołę? Przypomnij mi, po co cię zaprosiłem? – poprosił go House.
- Chciałeś ze mną porozmawiać – udzielił trafnej odpowiedzi – Ale to nie zmienia faktu, że podczas drugiego dnia w szkole ty już stwarzasz problemy! – nie ustępował.
- Tak, jestem zdemoralizowany, ojciec mnie nie kochał, a matka mnie aktualnie olewa. Zadowolony? Świetnie, a teraz się skup! – wyrecytował – A więc ta długonoga piękność – wrócił do tematu – powiedziała, że wraz z koleżankami uważa, że jestem przystojny – uśmiechnął się.
- Czyś ty do reszty zdurniał!? Ja nie wiem co się z tobą dzieje! A Cuddy, widziałeś się z nią? Ona się już nie liczy? Przecież jesteście ze sobą! Już miałeś takie puste lalki za dziewczyny! – był zdenerwowany.
- Skoro chodzi do tej szkoły, to nie może być pusta – sprostował – I to, że rozmawiam z innymi dziewczynami nie oznacza od razu, że zdradzam Cuddy! – teraz to on podniósł głos – W ogóle, to zejdź ze mnie bo mi duszno. Czemu się mnie czepiasz, czemu wy wszyscy się mnie czepiacie?!
- Bo jesteś dziwny…
- Też mi nowość – wszedł mu w słowo.
- Ale to co ty robisz ostatnimi czasy, to przechodzi ludzkie pojęcie! Pijesz, kłamiesz, obrażasz się na matkę, chodzisz na wagary i spotykasz się z jakimiś ciziami! Masz coś jeszcze w zanadrzu?! – zapowiadała się ostra kłótnia.
- Jeszcze się z nią nie spotkałem, nie panikuj! Policz sobie do dziesięciu czy jak – zaproponował.
- Jeszcze?! Chcesz się z nią spotkać?! Może się z nią od razu na randkę umów! – nie potrafił się uspokoić – Znasz ją? Wiesz do której chodzi klasy?
- A już myślałem, że nigdy nie zapytasz – uśmiechnął się łobuzersko – Chodzi do trzeciej „a”. Podobno to najpiękniejsza dziewczyna – namyślił się – w sumie to już kobieta, w całej szkole. I teraz słuchaj najlepszego. To siostra Tritter’a.
- Co?! – Wilson otworzył ze zdumienia usta – To on ma siostrę?! Wiedziałeś o tym?! – nie ukrywał zdziwienia.
- Nie. Podobno nie przyznają się do siebie i szczerze nienawidzą – wyjaśnił mu.
- Skąd ty to wszystko wiesz? – kolejne pytanie.
- Od Jason’a. To jej były chłopak – uśmiech nie znikał mu z twarzy – Zapowiada się ciekawie.
- Zaczynam się bać. Co chcesz zrobić? – nie był pewny, czy chce znać odpowiedź.
- Jak on się do wiem, że ja mam z nią coś wspólnego – zaczął – to myślę, że mimo nienawiści, wścieknie się na całego – to był jego plan. Wkurzyć Michael’a.
- On nie jest jej starszym bratem, który broni ją przed złymi chłopakami, a po za tym…
- Tak wiem, nienawidzą się – nie pozwolił mu dokończyć – Ale on i tak będzie wściekły. Umówię się z nią parę razy, przyjadę po nią pod dom i myślę, że to powinno wystarczyć.
- Powiedz, że żartujesz – Jimmy nie mógł uwierzyć w to co przed chwileczką usłyszał – A Lisa? Co jej powiesz? ”Kochanie, umawiam się z inną bo chce wkurzyć Tritter’a”?
- Nic jej nie powiem, będę podwójnym agentem – był z siebie i swojego szalonego pomysłu bardzo dumny.
- Szukasz przygód, wrażeń, adrenaliny? – James próbował go rozgryźć – Skocz sobie ze spadochronem, ale nie baw się uczuciami innych! Szczególnie uczuciami osoby, która kocha cię ponad życie. I nie wmawiał mi, że nic się z tobą nie dzieję!
- Daj ty mi spokój! I ani się waż mówić o tym Cuddy!
- Nie będę jej okłamywał! – wrócili do ostrej wymiany zdań – Jak mnie zapyta, to wszystko jej powiem! Nie pozwolę ci jej skrzywdzić!
- Czyli nie zapyta – odetchnął z ulgą – Ona nigdy na to nie wpadnie. Będę się świetnie ukrywał – był bardzo pewny siebie.
- Masz ją za idiotkę? Lisa nie jest głupia! Na pewno zacznie coś podejrzewać! A jeżeli twój plan nie wypali i Michael nie zareaguje, to co wtedy? Prześpisz się z nią w jego pokoju?! W ogóle dziwię się jej, że zwróciła uwagę na takiego niedoświadczonego gnojka jak ty – dolał oliwy do ognia.
- Ja jestem gnojkiem?! – dopytywał.
- Tak, a ona jest już pewnie tak rozjechana, że bardziej już się nie da – zdziwił się, że wypowiedział takie słowa. Musiał być naprawdę wściekły.
- Znalazł się seksuolog specjalista z powołania! Jak jesteś taki cwany, to weź się za Grace, a mi i moim seksualnym plano daj święty spokój! – jego spojrzenie mówiło samo za siebie.
- A więc to oto chodzi! – Wilson rozszyfrował przyjaciela – Cuddy ci odmówiła, więc szukasz dziewczyny, która ci nie odmówi! Jesteś ohydny! Tak bardzo ci na tym zależy? Tak bardzo ci do tego spieszno? Nie potrafisz uszanować wyboru swojej dziewczyny?
- To nie tak, po prostu jest nudno – to nie była najlepsza odpowiedź.
- A nieplanowane ojcostwo i macierzyństwo było by dość extremalne? Ty jej nie kochasz – spojrzał przyjacielowi prosto w oczy.
- Oczywiście, że ją kocham! – krzyknął.
- Tą ją szanuj! – odpowiedział mu tym samym.
- Wyjdź, chcę zostać sam – poinformował go House.
- Wyrzucasz mnie?
- Tak, wyjdź!
Jimmy wszedł do domu i trzasnął za sobą drzwiami, które omal nie wyleciały z zawiasów.
- James, to ty? Pozwól no tutaj do nas – chłopak udał się do jadali, w której siedzieli jego rodzice. Widząc zdenerwowanego syna pan Wilson zapytał:
- Coś się stało? – nie wiedział, że pożałuje tej odpowiedzi.
- Jak jeszcze raz usłyszę coś o seksie, cokolwiek, jego przyczyny, skutki, plusy i minusy, że to odpowiedzialność, że z tego mogą powstać same problemy w postaci dzieci i tym podobne, to chyba zwariuje! A już tym bardziej nie chcę słyszeć o problemach seksualnych House’a! On jest chyba jakiś niewyżyty! – Jimmy zapomniał, że rozmawia z rodzicami, którzy patrzyli na niego z coraz większym przerażeniem w oczach – On ma z tym najwidoczniej jakiś problem! Powinien się leczyć! Przez niego chyba nigdy z nikim nie będę się kochał! – ulżyło mu. Odetchnął i zapytał: - Słucham, co chcieliście? – uśmiechnął się.
- Bo wiesz, mama i ja chcieliśmy…
- Wiesz kochanie, to chyba nie jest najlepszy pomysł – przerwała mu siedząca tuż obok niego kobieta.
- Na to nigdy nie będzie odpowiedniej pory – złapał ją za rękę – Mów – zachęcił ja.
- W porządku. A więc chcieliśmy ci powiedzieć, że za kilkanaście miesięcy zostaniesz starszym bratem – Jamesa zamurowało. Cieszył się, ale był tą nowiną bardzo zaskoczony. W dodatku było mu strasznie głupio, że przed chwilą wygłosił tyle bzdurnych rzeczy. Jedyne co zdołał z siebie wydusić to:
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez OLA336 dnia Sob 20:17, 12 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|