|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Scribo
Ratownik Medyczny
Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 175
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 20:46, 30 Sty 2010 Temat postu: Proste rozwiązanie [M] |
|
|
Z okazji zakończenia konkursów rejonowych, w których brałam udział zebrałam się w sobie i napisałam to - to.
Z kanonem ma to niewiele wspólnego.
Pisane pod wpływem mojego ukochanego, najukochańszego filmu: "Arizona Dream". Inspiracja potwierdzona.
Podkład muzyczny: http://www.youtube.com/watch?v=0BpfcKyslnU
Zweryfikowane przez autorkę.
"Proste rozwiązanie"
"Jeśli w pierwszym tomie jest pistolet to w drugim na pewno wystrzeli."
Axel Blackmar, „Arizona Dream”
1.
Ostatni raz miał ją w rękach pięć lat wcześniej. Długą, zimną, czarną lufę, tak cudownie niebezpieczną i dającą bezpieczeństwo zarazem. Uwielbiał czuć pod palcami chłodny metal, bawić się spustem, przesuwać naboje między palcami. Dotykać drobnej rysy na kolbie, czuć delikatne wgłębienie.
Dawała mu pewien rodzaj satysfakcji; świadomość, że może zrobić z nią co chce, że ma kontrolę nad losem – zarówno swoim jak i czyimś – była jak perwersyjna przyjemność. Nigdy nie miał jej dość, a jednocześnie trochę się bał tego, co z nim robiła.
Raz, jeden, jedyny raz był blisko skończenia ze sobą. To była chwila – ulotny moment, który nachodzi prędzej czy później każdego człowieka. I to tak naprawdę bez powodu, bo przecież wszystko było w porządku, nic złego się nie działo. Po prostu włożył lufę do ust, przeciągnął językiem po gładkiej powierzchni, wciągnął powietrze z otworu. Zastanawiał się co by było, gdyby jego palec trochę bardziej się zgiął. Jeszcze tylko o milimetr…
Powstrzymał się w ostatniej chwili. Przyłożył zimny przedmiot do serca, by uspokoić trochę jego bicie. Zamknął oczy i wziął głęboki oddech.
Na języku czuł metaliczny posmak.
Wiedział, że to chore – przywiązanie do przedmiotu, który w każdej chwili mógł przynieść mu śmierć, którego pobratymiec przyniósł ją jego rodzicom.
A mimo to nie mógł – nie chciał – się go pozbyć. Dlatego był wdzięczny losowi, że zrobił to za niego.
Zostawił go, kiedy uciekał z mieszkania swojej dziewczyny – no, teraz już byłej. Zostawił i nie miał odwagi po niego wrócić. Zbyt świeże wspomnienia, zbyt bolesne, zbyt… Może po prostu zbyt skomplikowane?
2.
Kiedy usłyszał pukanie do drzwi jego podświadomość już coś przeczuwała. Ten szósty zmysł, który posiadał każdy lekarz, pozwalający wyczuć przełom w przypadku medycznym. Teraz odnosił wrażenie, że coś się zbliża, coś ważnego. Przyrównywał to do dreszczu na plechach pojawiającego się przy dobrym horrorze.
Oderwał wzrok od telewizora i spojrzał na zegarek. Rzadko miewał gości o pierwszej w nocy.
Otworzył.
– Lilly.
– Lawrence.
– Przyniosłaś mi go. W końcu. – Jego uwadze umknął fakt, że jego najlepszy przyjaciel wycelowany był wprost w jego pierś.
– Przecież obiecałam.
Uśmiechnął się. Jakby to było, poczuć go znowu, tym razem w sobie, w środku, tak mocno… Zimnego i gorącego jednocześnie.
– Zrób to.
Zmarszczyła brwi. Knykcie zaciśnięte na kolbie pobielały.
– Zrób to – powtórzył.
Potrząsnęła bronią, postępując krok w jego stronę. Przekroczyła próg i nogą zatrzasnęła za sobą drzwi.
Pamiętał jak dziś.
Wieczór nie zapowiadał nadciągającej katastrofy. Po prostu oglądali film, jedli popcorn i śmiali się, komentując grę aktorów z komedii klasy B.
Wtedy też ktoś zapukał do drzwi.
– To pewnie Lilly – mruknęła Tina, podnosząc się z kanapy. – Otworzę.
Lawrence tylko skinął głową.
Jego uwagę przyciągnął dopiero gwałtowny wdech dziewczyny. Obrócił się i zobaczył Lilly, całą we krwi.
– Boże… Co się stało? – szepnęła Tina.
Dziewczyna nie odpowiedziała, tylko się do niej przytuliła. A potem ją pocałowała.
– Zrób to.
– Zamknij się!
– Czego się boisz?
Tina odsunęła się od niej w szoku.
– Co…? Czemu…?
Lilly nie odpowiedziała. Jej wzrok padł na mężczyznę siedzącego na kanapie.
– Szukałam cię, Lawrence.
Uniósł brwi.
– Zabrałeś mi moją Tinę. Wziąłeś ja dla siebie.
– Nie przestałam być twoją przyja...
– Tak wiem, przyjaciółką – dokończyła Lilly.
I nagle oboje zrozumieli.
Dziewczyna obnażyła zęby w groźnym uśmiechu.
Przyciągnęła nogą stolik i położyła na nim pistolet.
– Nie boję się.
Uśmiechnął się delikatnie.
– Co u Tiny?
Skrzywiła się.
Kilka rzeczy stało się jednocześnie.
Upadek, strzał, bieg.
Czas się zatrzymał…
A zaraz potem popędził tak szybko, że rozmazywał się w powietrzu.
Wziął do ręki pistolet. Lilly nie protestowała.
Powoli otworzył magazynek i wyjął naboje. Jeden po drugim.
Prócz ostatniego.
Zakręcił.
Biegł, byle jak najdalej od tamtego miejsca. Pamiętał leżącą na ziemi Tinę, pamiętał dziurę w ścianie i pamiętał krzyk Lilly: „Uciekaj Lawrence, ale od przyszłości nie uciekniesz!”
– Nie przyszłaś tu, żeby mnie zabić.
– Oszalałeś.
Uśmiechnął się półgębkiem.
– Tak jak ty.
Podniósł lufę do skroni.
– Nie, Lawrence!
Leżał na ziemi i próbował złapać głębszy oddech. Nie wątpił, że chciałaby go zabić.
W końcu kochała Tinę. Jak on.
Milimetry. Tym razem nie stchórzy.
Puste kliknięcie. Nic się nie wydarzyło.
Wypuścił z płuc w powietrze. Okazało się, że je wstrzymywał.
Serce waliło, jakby miało wyrwać się z klatki piersiowej.
Żałował, że nie miał swojego chłodnego przyjaciela, by pomógł mu je uspokoić.
– Twoja kolej.
Drżącą ręką wzięła od niego pistolet.
Czarna lufa tworzyła kontrast z jej alabastrową cerą i jasnymi, wypłowiałymi od słońca włosami.
– Nie mogę.
– Przecież po to tu przyszłaś.
Nie wiedział, czy robiła to dla Tiny, dla siebie, czy dla niego. Takie osoby jak ona nigdy nie miały jasno określonych motywów. Jedynie cel, który się liczył.
Nacisnęła spust. Kolejny pusty nabój.
Kropla potu spłynęła z jej czoła, mieszając się z łzą.
Zabrał jej broń, zakręcił.
– Nie chodziło o Tinę – powiedziała cicho.
Nie słuchał, nie chciał słuchać, nie mógł – zmieniłby zdanie.
Nacisnął spust szybko, myśląc tylko o chłodzie metalu stykającego się ze skórą.
Jednego był pewien – Lilly zawsze osiągała swój cel.
Płakała, ściągając rękawiczki.
Zdobyła to, czego chciała. Nigdy nie planowała go zabić – wiedziała, że jeżeli da mu okazję, popełni samobójstwo.
Kochała go prawie tak bardzo, jak nienawidziła.
Bo zawsze istniało proste rozwiązanie.
KONIEC
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Scribo dnia Sob 20:49, 30 Sty 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
IloveNelo
Stomatolog
Dołączył: 31 Lip 2009
Posty: 986
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Caer a'Muirehen ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 21:09, 30 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Konstruktywnego komentarza nie będzie
Czasem jest tak, że po prostu się czyta i nie wiadomo co powiedzieć, tudzież napisać.
Niesamowite.
Pozdrawiam
PS: Błagam o "Świat niewidziany"!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez IloveNelo dnia Sob 21:10, 30 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Scribo
Ratownik Medyczny
Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 175
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:47, 31 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
IloveNelo dziękuję Ci bardzo zarówno za ten komentarz jak i za inne, bo dzięki nim wiem, że czytasz i że po coś jednak to piszę
IloveNelo napisał: | Błagam o "Świat niewidziany"! |
Poczułam się w obowiązku odpowiedzieć, jako że zawsze o "Świat..." pytasz. Nie wiedziałam, że zobędzie on taką wierną fankę
Niemniej nie wiem, kiedy dodam nowy rozdział. Mam pomysły, ale są odwleczone w czasie od miejsca, w którym są teraz bohaterowie. A oprócz tego cierpię na chroniczny brak czasu.
Obiecuję, że postaram się coś naskrobac, ale nie wiem kiedy - i czy w ogóle - to się stanie.
Pozdrawiam Cię cieplutko
S.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Scribo dnia Nie 20:47, 31 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kejli
Pacjent
Dołączył: 05 Lis 2009
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:17, 31 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Pod dobrymi tekstami rzadko kiedy jest dużo komentarzy. A jeszcze mniej jest ich pod tekstami, w które trzeba się wczytać i nad nimi pomyśleć, żeby zrozumieć. Bo łatwiej się komentuje lekkie i zabawne opowiadania.
Bardzo, ale to bardzo podoba mi się pierwsza część. Najpierw sam opis pistoletu. Krótkie, a takie niepokojące. Potem uczucia Kutnera. Jego władza nad życiem i śmiercią. I świadomość, że może to skończyć. Sam, kiedy tylko chce.
A potem część druga. Złożona w większości z dialogów. I bardziej skomplikowana. Musiałam przeczytać kilka razy, żeby się połapać, o co chodzi. A i tak mam jeszcze kilka pytań. Motywacja Lilly ujawnia się dopiero na końcu. Najpierw czytelnik myśli, że kochała Tinę. A potem wszystko się rozpływa, w zasadzie nie wiadomo, co się dzieje. Zapewne Lilly strzela w stronę Kutnera, a Tina staje pomiędzy nimi. Ale czy umiera?
W końcu Lilly ujawnia swój prawdziwy motyw, ale Kutner nie chce słuchać. Strzela.
Chociaż mogłam coś pokręcić
Bardzo lubię twoje teksty. Nie są przepełnione zbytecznym patosem i zmuszają do myślenia. Ale moim faworytem i tak będą "Fotografie". Ile razy czytałam tą miniaturkę, to nie zliczę. Ale to nie jest temat o tym.
Życzę Weny do innych tekstów.
Kejli
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
gehnn
Pediatra
Dołączył: 17 Lis 2009
Posty: 743
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z zamku pięciu Braci Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 19:45, 06 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Scribo. Prawdopodobnie już szósty raz zaczynam komentować twój fik. I obiecuję, że komentarzy będzie więcej, muszę się po prostu zebrać w sobie. Ale jesteśmy teraz, komentuję fika Proste rozwiązanie. Nie, muszę na chwilę odbiec od tematu. Już dawno miałam ochotę na przeczytanie czegoś twojego, a to przez genialny avatar. Wiem, że to najbardziej gówniany powód, jaki można wymyślić, ale tak naprawdę było. Przeczytałam Amy i zaczęłam pisać komentarz, raz, drugi. Tylko w gruncie rzeczy (trudno mi to przechodzi przez klawiaturę) nie wiedziałam, co napisać. Unikam takich wymówek, bo średnio je lubię, ale taka jest prawda. Potem przeczytałam Ćmę i Żyrafę. Identyczna sytuacja. Może trochę inna, bo średnio lubię Trzynastkę, ale odczucia miałam takie same. Ale teraz jest inaczej: przeczytałam na początku, że twoją inspiracją jest Arizona Dream i nie mogę przejść przy tym beznamiętnie (to złe słowo, wiem). Arizona Dream to genialny film. Bardzo specyficzny, ale zawierający mnóstwo wartości, mądrości, emocji. Nie będę dalej mówić, bo rozkładanie filmu na części umniejsza jego wartość.
Tak więc, będąc ogromną fanką Arizony Dream, nie mogłam po prostu zignorować fika. (Btw. dałaś idealny podkład muzyczny - za pierwszym razem skończyłam czytać, kiedy utwór dobiegł końca). Mam mieszane uczucia co do fików Kutnera. To bardzo ciekawa postać, ze względu na jego charakter i tajemnicze okoliczności śmierci. Z drugiej strony, nie przepadałam za nim za bardzo. Nowy team to bohaterowie, których bardzo trudno było mi do serialu przyjąć. Ale okazało się, że jednak obecność Kutnera była bardzo dobra - dzięki niej powstały teksty takie jak ten.
Pierwszy opis był magiczny. Trochę psychodeliczny, przerażający, trochę zrozumiały. Zrozumiały to w tym kontekście średnie słowo, ale mam nadzieję, że zrozumiesz, o co mi chodzi. To przywiązanie Kutnera do niebezpiecznego narzędzia, które mogło wyrządzić mu poważną krzywdę, a nawet zabić - bardzo pięknie i dogłębnie opisane. Podobało mi się to, co opis mówił o charakterze Kutnera. Był trochę niezrównoważony i bał się. Z jednej strony bał się pociągnąć za spust, z drugiej - zostać bez broni, która może być tym prostym rozwiązaniem.
Druga część to już klasyka. Klimat wprowadza muzyka, przeplatanie zdarzeń z przeszłości z tymi z teraźniejszości, rosnące napięcie przy "rosyjskiej ruletce", obecność śmierci... straszne, ale pociągające. Przykuwa uwagę, zaprasza, zwodzi. Niesamowite dialogi, niesamowite postacie. Wszystkie tak samo cierpiące, nie do końca normalne, z którymi bałabym się przebywać w zamkniętym pomieszczeniu, chociaż nie wiedziałabym tego, zważając na ich codzienne zachowanie. I ten sposób, w jaki powoli odkrywasz przed czytelnikiem, co się właściwie stało, jak i dlaczego. Ale i tak nic nie jest pewne, wszystko może się okazać podczas kolejnego przejrzenia tekstu... takie fiki zawsze kochałam najbardziej. Takie niepewne, tajemnicze, w pewien sposób chore. Podoba mi się to, jak wyjaśniłaś tajemnicę śmierci Kutnera. Uważam, że to godna uwagi, trafna wersja, która w kanonie by się nie pojawiła, ale powinna. Tekst napisany pięknie, chociaż chaotycznie, przynajmniej takie mam wrażenie. Ale to tylko dodaje mu uroku.
Wiem, że nie napisałam wszystkiego, co mogłam napisać. Mam nadzieję jednak, że zrozumiałaś, o co mi chodziło i że bardzo mi się podobało. To był niesamowity tekst.
Pozdrawiam,
G.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez gehnn dnia Czw 19:47, 06 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|