|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Czerwono-Zielona
Pediatra
Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 736
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: from unbroken virgin realities Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 9:00, 06 Sty 2010 Temat postu: Nie - rozsądna [M] |
|
|
Zweryfikowane przez Czerwono-Zieloną
No to napisałam...
Witam Oddaję w Wasze ręce moje pierwsze fikowe dziełko. Nie ukrywam, że od dawna chciałam coś w tym temacie skrobnąć, więc bardzo się cieszę, że mi się udało, choć efekt moich pisarskich poczynań pozostawiam oczywiście do oceny Wam. Nie jest to szczyt moich "pisarskich" marzeń, ale coś tam udało mi się sklecić Nic wielkiego ani oryginalnego, ale tyle shippowych fików przeczytałam, że też mnie naszło Będę wdzięczna za wszelkie komentarze. Życzę miłej lektury
P.S. Ze zdziwieniem stwierdziłam, że bohaterka wygląda mi na Cuddy, choć zdradzę, że miałam na myśli kogoś innego Ale w sumie chodziło mi o to, żeby każdy mógł >podstawić< tam dowolną postać (oczywiście wchodzą w rachubę tylko te płci żeńskiej ).
NIE - ROZSĄDNA
Szła w nienagannym, idealnie skrojonym, czarno-białym kostiumie, zasłuchana w miarowy stukot uderzających o płyty chodnika obcasów eleganckich półbutów, a ogromne krople ciepłego, wiosennego deszczu mieszały się ze spływającymi po jej twarzy łzami.
Nie rozumiała, dlaczego płacze. Wzruszenie? Żal? Radość…?
Wzburzona fala zbyt długo więzionych emocji przelewała się z tętniącym hukiem przez pękniętą zaporę rozumu.
Wiedziała, że to, co robi, jest zupełnie irracjonalne. Nielogiczne. Nierozsądne. Pierwsza w jej życiu decyzja, która nie została podjęta po głębokim zastanowieniu, przeanalizowaniu wszystkich „za” i „przeciw”, chłodnym rozważeniu potencjalnych konsekwencji dokonywanego wyboru.
Po prostu stwierdziła, że to zrobi. Ot, tak. Postanowiła zrealizować myśl, która przyszła jej do głowy, gdy rano przed lustrem w łazience szczotkowała włosy.
Wzięła więc płaszcz i torebkę, pojechała na lotnisko i wsiadła w samolot.
Nie miała żadnych konkretnych oczekiwań. Nie spodziewała się jakiejś określonej reakcji.
Gestu.
Spojrzenia.
Wyznania.
Nie chciała niczego, prócz tej jednej rzeczy. Zupełnie irracjonalnej. Nielogicznej. Nierozsądnej.
Chciała zobaczyć jego twarz.
Tak, jakby pragnęła upewnić się, że nie jest sama we wszechświecie.
Tak, jakby była to jedyna rzecz, która sprawi, że będzie mogła dalej codziennie rano wstawać z łóżka.
Szła więc w ulewnym deszczu ulicami miasta, które kiedyś było jej tak bliskie, zawieszona pomiędzy chęcią natychmiastowego powrotu do dającej poczucie bezpieczeństwa wyważonej racjonalności, a palącym pragnieniem poddania się rozkosznie absurdalnemu pomysłowi. Tak, jakby wędrowała w głębokim piasku, gdy każdy krok jest niezmiernie męczący, wręcz bolesny, jednocześnie czując na plecach dodający sił i popychający naprzód, silny podmuch przyjemnie chłodnego wiatru.
Gdy dotarła do celu, dom był jeszcze pusty. Usiadła więc na schodach i czekała. Nie odczuwała jednak zupełnie upływającego czasu, tak, jak zaklęta na płótnie obrazu postać, trwająca przez stulecia w niezmiennej pozie, która nie odczuwa znużenia ani niewygody, bo wie, że to czekanie jest jedynym realnie istniejącym celem jej sztucznie powołanego do życia bytu.
I wtedy nagle jej irracjonalne, nielogiczne, nierozsądne marzenie ziściło się.
Gdy ją zobaczył, jego jasne, błękitne oczy stały się nagle granatowe. I wilgotne. Jak burzowa chmura, która przerywa w końcu zbyt długo trwającą ciszę. Jednak nie było widać w nich zaskoczenia. Tak, jakby jej obecność przy nim była czymś zupełnie naturalnym. Podszedł bez słowa. Ona też milczała. Wsunęła w jego ręce swoje dłonie i zacisnęła je mocno na jego ciepłych palcach, chcąc upewnić się, że nie jest tylko złudzeniem, urojeniem zmęczonej duszy.
I patrzyła. Tak, jak nierozsądnie wymyśliła to sobie dziś rano. Patrzyła długo, bezwstydnie, zachłannie. Bo nie wiedziała, kiedy ponownie znajdzie siłę, by zrzucić z siebie, przywdziewany na co dzień, zbyt ciasny teatralny kostium, który pozwalał jej odgrywać rolę trzeźwo myślącej, zadowolonej z życia racjonalistki. Nie wiedziała, kiedy znów znajdzie siłę, aby zrobić to, czego chce naprawdę.
Gdy poczuła, że już dłużej patrzeć nie zdoła, bo pragnienie pozostania tu na zawsze, zatopienia się w tej chwili, jak komar w bursztynie - na całą wieczność, przerośnie ją i przełamie na pół, zdecydowanym ruchem wysunęła swoje dłonie z jego rąk i odwróciła się szybko, tak, jak szybko zrywa się z rany opatrunek, by skrócić cierpienie pacjenta.
Po kilku krokach, gdy wiedziała już, że to koniec, że sen się właśnie urwał, a ona zaraz obudzi się w swoim pustym domu, w niepasującym na nią przebraniu, opanowana, pozornie spokojna i zupełnie sama, nagle poczuła na swoim nadgarstku silny uchwyt ciepłych palców. Tuż za jej plecami miękki głos wyszeptał:
- Zostań.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Czerwono-Zielona dnia Sob 1:55, 24 Lip 2010, w całości zmieniany 14 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
IloveNelo
Stomatolog
Dołączył: 31 Lip 2009
Posty: 986
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Caer a'Muirehen ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 14:07, 06 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Nie jestem pewna, czy dobrze zrozumiałam, o kogo chodzi, ale bardzo mi się podobało, zwłaszcza opisy i porównania
Masz ciekawy styl
Czekam na kolejne Twoje fiki
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
gehnn
Pediatra
Dołączył: 17 Lis 2009
Posty: 743
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z zamku pięciu Braci Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 16:29, 04 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Mam cztery kandydatki. Myślę, że chodziło ci o Lydię. Idącą w deszczu i płaczącą widziałam Cameron. Miała czarno-biały żakiet, czarną ołówkową spódnicę i szpilki tego samego koloru. Miała rozmazane oczy, wręcz granatowe bruzdy spływające niczym łzy po twarzy. Jednak blond włosy zostały przez deszcz nietknięte. Wyglądała jakby wybierała się na pogrzeb albo już na nim była. Jej twarz była wykrzywiona w grymasie żalu i smutku, cicho pociągała nosem, ale nikt tego nie słyszał, bo naprawdę mocno lało. Pragnącą zobaczyć znowu jego twarz była Stacy. Dla mnie to ona przeleciałaby cały świat, żeby tylko zobaczyć House'a. To zdanie z zapewnianiem siebie, że nie jest sama na świecie również mi do niej pasowało. Siedzącą i czekającą pod domem House'a była Cuddy. Ona zawsze czekała, nie zawsze z rezultatem. Smutne to, ale prawdziwe. Miała taki sam strój, jak Cameron. Była w sumie też w deszczu, ale bardziej tam pasowała mi Allison. Po prostu Cuddy nie płakałaby w deszczu. Ona ogólnie nie szłaby bez parasola w taką pogodę. Ale to Lydia była tą, która dotknęła House'a i za którą on zawołał.
Myślę, że dla ciebie to przez cały czas miała być ona, ponieważ wiem, że jesteś bardzo odcinkiem Broken zafascynowana, poza tym to Lydia odeszła i myślę, że tylko ona mogła wywołać "wilgoć" w oczach House'a. Tak bardzo pragnąć go i tak szybko zdecydować, że pora odejść. A potem, że musi zostać. Bo uważam, że została. House i Lydia to nie mój parring, ale i tak widzę to wszystko właśnie w ten sposób. Podoba mi się, że napisałaś to bez "nazwisk". Sama często tak robię. Daje to dowolność, jeśli chodzi o myślenie czytelnika. A w inteligencję czytelnika zawsze należy wierzyć :3 Podoba mi się też otwarty koniec - kolejna, wydawałoby się częsta, ale tak naprawdę bardzo rzadka cecha, jeśli chodzi o sztukę ogólnie, bo nie tylko fiki i literaturę, ale film także.
Bardzo się cieszę, że cię "odkryłam" (borze, to okropnie brzmi - mam nadzieję, że odbierzesz to w dobrym znaczeniu).
Pozdrawiam,
G.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
NiEtYkAlNa
Dermatolog
Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 1519
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Houseland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 16:45, 04 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Ja mam przed oczyma Stacy^^
Rozwinę się przepisowo, obiecuję
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Czerwono-Zielona
Pediatra
Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 736
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: from unbroken virgin realities Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 19:58, 12 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Ojej, odgrzebałyście "Nie-rozsądną"!
Miło mi...
Nitka - bingo!
Choć - jak powiedział House - nie można brać udziału w grze, jeśli zna się wcześniej odpowiedź...
Będzie mi bardzo miło, jeśli coś tu jeszcze skrobniesz...
Gehenn, jesteś niezwykła, naprawdę... W zasadzie napisałaś tego fika od początku. I to tak pięknie... Jesteś niesamowita. Poruszyła mnie Twoja wizja tych czterech kobiet, czekających na House'a. Rewelacyjnie to ujęłaś.
I Twoja wersja jest nieskończenie wiele razy lepsza od mojej.. Mnie tylko naszedł jakiś romantyczno-ckliwy nastrój i wylałam swoje dziwaczne uczucia względem House'a i Stacy... No tak, nie trafiłaś I dzięki Bogu! To, co napisałaś jest absolutnie genialne... Podoba mi się zdecydowanie bardziej niż mój pomysł.. Potwierdza się to, co napisałam pod Twoim komentarzem w "Ile razy" - Twoje "recenzje" można porównywać z komentowanymi tekstami, bo same stanowią odrębne dzieło...
Tym, co napisałaś powyżej, ujęłaś mnie szalenie... Zwłaszcza, że ja chyba kibicuję każdej serialowej parze po trochu, w zależności od tego, który odcinek właśnie oglądam Jednakże ze wskazaniem na Stacy - nie zaprzeczę Lydię też polubiłam... Nie wiem, czy to skutek mojej skłonności-do-robienia-wszystkiego-inaczej-niż-inni, czy też tak po prostu... Niemniej bardzo się ucieszyłam, że to Lydię właśnie "wstawiłaś"... Też "do mnie" pasuje... Chociaż, nie wiem, ja ją chyba w pewnym sensie "przekreśliłam", nie pomyślałam, że wróciłaby do House'a... Ale ta wizja mi się podoba... Bardzo. Będę musiała się nad nią zastanowić... Dziękuję za pomysł
Tak teraz sobie myślę... Między Housem i Stacy było - wg mnie - to "coś". Prawdziwe uczucie. A Lydia? Sama powiedziała o tym, co działo się między nimi: It's just two people having fun. Tylko "fun". Może potem zmieniła zdanie... Przecież miała łzy w oczach, gdy House do niej przyjechał... Ale chyba jednak powinnam oceniać ją negatywnie - zabawiła się kosztem kruchego psychicznie człowieka... Ale jednocześnie nie posądzam jej o złe intencje. Mam poczucie, że naprawdę dobrze jej było z Housem, że chciała dać mu radość... Ale jeśli wiedziała, jak to sie skończy - że go zostawi... Czy miała prawo? Z drugiej strony - House chyba wiedzaiał, jaki jest jej stosunek względem ich znajomości - to jemu przecież właśnie powiedziała wprost: It's just two people having fun, powiedziała też, że ma męża... Cóż, męża można rzucić, Stacy chciała to dla House'a zrobić... A o synku chyba nie powiedziała... House mógł widzieć to wszystko inaczej. Każde z nich zapewne widziało to inaczej, jak to często w życiu bywa... Nie wiem, co o niej myśleć... Ale pomysł, że wróci i znów namiesza jest godny zastanowienia...
A jeśli chodzi o "Broken" - tak, niektóre wątki mnie zafascynowały, ale sporo aspektów tego oddcinka mnie rozczarowało i zirytowało... Nie podoba mi się aż tak bardzo, jak można by z moich "publikacji" przypuszczać
Natomiast fakt, że można - w sensie językowo-gramatyczno-technicznym - napisać opowiadanie bez nazywania bohaterów, jest wg mnie absolutnie rewelacyjny, co potwierdza Twój komentarz - Czytelnicy mogą dopatrzeć się naprawdę niezwykłych, nieoczekiwanych rzeczy...
Dziękuję Ci za tę piękną recenzję! Była szalenie zaskakująca i inspirująca...
Aha, bardzo dobrze, że mnie odkryłaś, bo było mi strasznie gorąco
Pozdrawiam ciepło,
Cz-Z
EDIT:
Przeczytałam sobie ów tekścik po raz wtóry. I pomyślałam, że jest całkiem zwyczajny. Jak widać, czasem więcej zależy od Czytającego, niż od piszącego...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Czerwono-Zielona dnia Sob 20:18, 12 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
marguerite.
Epidemiolog
Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 1221
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Debrzno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 15:36, 14 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Jakby ktoś się pytał, mnie wcale tu nie było, ale szukałam jakiegoś Twojego fika, Czerwono-Zielona i akurat tutaj znalazłam.
Przyznam szczerze, że od początku jako bohaterkę Twojego opowiadania miałam Cuddy. Wiem, to trochę surrealistyczne, ale moje Huddzinkowe serce nie przyjmuje do wiadomości innej bohaterki...
Tak czy inaczej, było bardzo, bardzo ładnie. W sumie jak na pierwszy raz, wręcz idealnie.
Ślicznie opisałaś emocje, które targały bohaterką ( czyt. Cuddy, Cameron, Stacy, Lydią... ) od środka.
Jestem pod wielkim wrażeniem, tym bardziej, że moje pierwsze "dzieło" jest koszmarne i oficjalnie się go zrzekłam
Będę tu czasem zaglądać, obiecuję .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Czerwono-Zielona
Pediatra
Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 736
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: from unbroken virgin realities Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:33, 14 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Marguerite. kochana... Szalenie mi miło, że tu zajrzałaś... Szukałaś mojego fika?? Borze, sławna się robię Żartuję sobie, ale naprawdę - jestem zaszczycona Twoją wizytą i komentarzem...
Jakoś ostatnio do Świetlicy nie zaglądam, chociaż bardzo bym chciała, bo uwielbiam, ale próbuję być na bieżąco z fikami, a jak wejdę do Świetlicy, to przepadam na amen
Super, że dostrzegłaś w bohaterce Cuddy. O to mi chodziło, żeby każdy zobaczył w tej bohaterce tego, kogo chce. Bohater też w zasadzie nie jest jednoznacznie określony - to może być np. Chase, do którego wraca Cameron... Czy Chase też ma niebieskie oczy...? Kurczę, nawet nie wiem
Dziękuję Ci z całego serca za ciepłe słowa... To naprawdę jest ważne dla autora, przeczytać, że to, co napisał, komuś się spodobało... Ktoś, kto wymyślił internet był genialny
A to faktycznie pierwsza rzecz - oprócz szkolnych wypracowań, jaką napisałam prozą... Miło mi, że zechciałaś skomencić
Nie zrzekaj się swoich dzieł! Nie wierzę, że było aż tak źle... Jaki ta pracka nosi tytuł? Aż jestem teraz jej ciekawa! Mogę czytnąć?
Marguerite., jeszcze raz bardzo dziękuję za tak miłe słowo pod adresem mojego tforka
Pozdrawiam Cię serdecznie
Czerwono-Zielona
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Czerwono-Zielona dnia Pon 19:39, 14 Cze 2010, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
InvisibleCone
Ratownik Medyczny
Dołączył: 21 Maj 2010
Posty: 216
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śląsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:39, 14 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Kocham twój styl pisania.
Jak tylko znajduję jakiś fik twojego autorstwa bez wahania wchodzę i czytam.
Piękne porównania i opisy.
Te opisy emocji były takie, że aż mą poruszyły
Czytając twoje fiki przed oczami staje mi obraz tego o czym czytam. Jednym słowem twój styl pisania dobrze wpływa na moją wyobraźnie.
Wiedziałam, że tą kobietą nie będzie Cuddy, ale i tak jakoś mi tam tak pasuje. Może to dlatego, że lubię Huddy, a zresztą jakoś tak nie wyobrażam sobie Housa z nikim innym jak nie z Lisą.
Pisz dalej. Czekam na więcej. Dużo weny.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez InvisibleCone dnia Pon 19:55, 14 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Czerwono-Zielona
Pediatra
Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 736
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: from unbroken virgin realities Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 21:15, 14 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
InvisibleCone. Czuję się bezradna. Nie wiem, co odpowiadać na tak miłe słowa... Jestem zawstydzona
Napisałaś:
Cytat: | Czytając twoje fiki przed oczami staje mi obraz tego o czym czytam |
Piękny komplement. O czym innym może marzyć ktoś, kto pisze? Jeśli udaje mu się wymalować przed oczami Czytelnika to, co sam widzi...? Spełnienie marzeń... Oczywiście jest to w równym stopniu zasługa mądrego, wrażliwego Czytelnika... Mam szczęście, że posiadam właśnie takich Czytelników...
To świetnie, że wyobrażasz sobie Cuddy. To jest nieoceniona zaleta nienazywania bohaterów... Ja miałam nieopisaną frajdę pisząc o... Stacy (przyznam się ) a Ty miałaś frajdę, czytając o Cuddy Genialne
Dziękuję za wszystkie Twoje tak ciepłe słowa... Są dla mnie bardzo cenne. Jestem wzruszona... Dziękuję
Pozdrawiam ciepło
Czerwono-Zielona
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
TrzynastaArizona
Pacjent
Dołączył: 23 Lip 2010
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Sosnowiec Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 12:33, 23 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Powiem tak: To było urocze. Naprawdę.
Nie wiem czy to słowo tu pasuje bo urocze głównie znaczy słodkie. Ale nie o to mi chodzi... Lecz żeby nie było niejasności zmieniam na niesamowite.
To było niesamowite.
Przez moment łezka zakręciła się w oku.
Pisanie tak żeby każdy mógł zauważyć inną postać to talent. Nie każdy tak potrafi.
Dziewczyny pisały, że głównie widza Lisę albo Stacy. Osobiście wyobrażałam sobie Cameron a kiedy czytałam po raz drugi - Remy.
Eh, czekam na Twoje kolejne fiki
I nie myśl że Ci słodzę Naprawdę uważam, że to było coś
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|