|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Bruno
Lekarz w trakcie specjalizacji
Dołączył: 23 Sty 2008
Posty: 568
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice
|
Wysłany: Pią 18:43, 11 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Dzięki
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Przywrócony_id:(1243)
Neurochirurg
Dołączył: 10 Gru 2007
Posty: 3012
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 18:59, 11 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
osssstro mnie motywujecie ;D
mam dla Was coś specjalnego
teraz już darujemy sobie cierpienie, zagrywki, podchody
You can dream so dream out loud
Wilson siedział za swoim biurkiem i wpatrywał się w bezmyślnie w karty pacjentów. Ostatnio tylko udawał, że pracuje. Czuł potworne wyrzuty sumienia, bo całe dnie spędzał bezczynnie, dopóki pielęgniarka nie pytała, jakie leki ma podać.
Odłożył kartki na biurko i spojrzał na zegarek. Jeszcze tylko chwila, pomyślał, marząc o domu, miejscu, w którym wreszcie się schowa i spróbuje nie myśleć o Gregu, robiąc coś zupełnie nie w swoim stylu – pijąc do momentu, w którym padnie na kanapę. Ta taktyka była całkiem dobra, bo następnego dnia ból głowy był tak ogłuszający, że przez parę godzin myślał tylko o tym, jak się go pozbyć, a przez resztę dnia był odurzony lekami przeciwbólowymi. Najgorzej było w nocy, gdy wspominał wszystkie wieczory spędzone ze swoim przyjacielem. Pił z butelki, nie zwracając uwagi na smak, rodzaj trunków. Jego ciałem wstrząsało łkanie, gdy wyobrażał sobie, jak House spędza ten wieczór z Zielonooką, którą znienawidził od pierwszej chwili.
Gdy próbował zająć swój umysł myślą inną niż ON usłyszał jego charakterystyczne kroki. Zamarł, a jego mózg odczytywał stukot jako „GREG HOUSE GREG HOUSE GREG HOUSE”. Zacisnął mocno dłonie na oparciu krzesła i wpatrywał się wyczekująco w drzwi.
Marzył o tym, by Greg przeszedł dalej, do swojego gabinetu. Marzył o tym, by wszedł tu, do niego i odwzajemnił wszystkie uczucia.
Nagle uświadomił sobie, że bezgłośnie powtarza „wejdź tutaj, wejdź tutaj, proszę, wróć do mnie, proszę”.
Podskoczył gwałtownie, gdy drzwi otworzyły się i z hukiem uderzyły o szafę. House stał prosto z ręką na klamce i spojrzał na Jamesa.
Wilson nie potrafił odszyfrować jego miny. Kamienna twarz, po raz kolejny, pomyślał z goryczą, zaoszczędziłby mi tyle bólu, gdyby wprost mówił o swoich uczuciach.
Nie wiedział, co powiedzieć, jak zareagować. Patrzył w jego błękitne oczy, chociaż jego wzrok sprawiał mu niewyobrażalny ból. Nawet nie starał się opanować drżenia ciała, zacisnął tylko mocno zęby, aby z jego ust nie wydobył się żaden jęk, czy co gorsza, słowa „kocham cię”.
Zaskoczony wbił się w fotel, gdy House odrzucił laskę w kąt pokoju i przechodząc obok biurka stanął przed nim i złapał go mocno za ramię. Wilson mimowolnie poddał się i poczuł, jak silne ręce House’a stawiają go na nogi. Serce tłukło w jego piersiach, a każdy obraz wirował mu przed oczami. Greg popchnął go na szafę i przytrzymując jego ramiona zbliżył twarz do Wilsona. James stracił panowanie nad nogami i był pewny, że zaraz osunie się na podłogę, ale uścisk House’a był morderczy. Niechętnie patrzył w jego oczy, myśląc, że chociaż raz musi zachować się jak mężczyzna.
Powiedz coś, do cholery, powinieneś się odezwać już, gdy wszedł do twojego gabinetu!, słyszał w głowie irytujący głos.
-Co się dzieje? – spytał Greg.
Wilson otworzył usta zaskoczony. Był przekonany, że jego przyjaciel, jeśli zada to pytanie, wplecie zgrabnie w zdanie przekleństwa, wykrzyczy je, patrząc na niego ze złością. Jednak teraz House był spokojny, chociaż trzymał go wciąż mocno. Tym razem nie uda mi się uciec, pomyślał z rezygnacją Wilson.
A może to twoja jedyna szansa?, usłyszał znów, może teraz ci się uda? Może on czuje to samo? Zaryzykuj. Gorzej być nie może.
-Co się dzieje? – spytał ponownie, łagodniej.
-Ja… - zaczął Wilson, ale przerwał, czując jak palą go policzki.
Greg czekał przez parę minut, nie odwracając wzroku, a jego uścisk zelżał. Przez chwilę Wilson myślał, że House zaraz wyjdzie. Gdyby to zrobił, nie mówiąc nic, James nie wytrzymałby tej całej sytuacji… MUSISZ coś powiedzieć!
Po chwili poczuł, jak palce Grega znów wpijają się w jego ramiona. House nachylił się jeszcze bardziej, a James zastanawiał się, czy jego serce naprawdę tak głośno bije. Powinienem już mieć atak, pomyślał i mimowolnie się uśmiechnął. Greg widocznie uznał, że Wilson jest zrelaksowany, że próbuje przez to powiedzieć „nic się nie dzieje, pieprz się znów z Zielonooką, mnie to nie przeszkadza”, bo uśmiechnął się lekko, zaledwie na dwie sekundy.
-Nie opuszczaj mnie – wychrypiał.
Wilson otworzył usta ze zdumienia, ale nie potrafił wydusić z siebie ani słowa.
-Mam tylko ciebie – mówił dalej House – nikogo innego.
Przez minutę milczeli, a czas dłużył się im w nieskończoność. James wiedział, że Greg liczy na jakieś wyznanie, na zdanie typu „u mnie wszystko w porządku, nie martw się”, ale nie potrafił go dalej okłamywać. Nie mógł też powiedzieć mu o swoich uczuciach. Przypomniał mu się tekst piosenki "You can dream so dream out loud" - "Możesz marzyć, więc wykrzycz swe marzenia", lecz nie potrafił tego zrobić
W końcu Greg opuścił głowę i zaśmiał się cicho. James wiedział, że pewnie myśli „on jest niemożliwy”, ale to nie zmotywowało go do zwierzeń.
-Jesteś dla mnie najważniejszy – powiedział House, puszczając go.
Odwrócił się, podniósł laskę i wyszedł z gabinetu, nie zauważając, że Wilson osuwa się bezwładnie po szafie.
Zamknął za sobą drzwi.
-Kocham cię – powiedział głośno Wilson do pustego pokoju.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bruno
Lekarz w trakcie specjalizacji
Dołączył: 23 Sty 2008
Posty: 568
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice
|
Wysłany: Pią 19:08, 11 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Cudowne...
ale szkoda że to najważniejsze do pustego pokoju powiedział...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ofwca
Internista
Dołączył: 15 Lut 2008
Posty: 667
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: a stąd
|
Wysłany: Pią 19:22, 11 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
no to teraz jeszcze tylko tak akcja w biurze Cuddy i akcja poleci szybciej niż kolejka górska
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 20:30, 11 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
OMG!!! Już prawie się Wombacikowi udało... Ale niedziwota, że House go onieśmiela House tak działa na wszystkich
Ściskam do bólu kciuki za Wilsona
A możeby tak na balkonie pogadali... (taki mi się jeden fik skojarzył )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bruno
Lekarz w trakcie specjalizacji
Dołączył: 23 Sty 2008
Posty: 568
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice
|
Wysłany: Pią 22:03, 11 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Richie ty się nie rozpędzaj bo wiesz co na tym balkonie się działo
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Huragius
Ratownik Medyczny
Dołączył: 11 Sty 2008
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: oddział zamknięty
|
Wysłany: Pią 23:58, 11 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Najbardziej przerażające w tym fiku jest to, że tu nie ma szans na happy end (przynajmniej nie widać jej póki co), bo jakkolwiek się nie skończy KTOŚ będzie nieszczęśliwy i pytanie tylko kto i jak. Mocne, intrygujące, czekam na więcej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Narenika
Forumowy Vicodin
Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6167
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 105 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Sob 6:43, 12 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Zaczęłam się zastanawiać nad zachowaniem Wilsona i doszłam do wniosku, że odcinanie się od obiektu uwielbienia jest objawem chorobowym. House powinien dojść do tego samego wniosku i coś z tym zrobić
Nadal jestem fanką Zielonookiej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Przywrócony_id:(1243)
Neurochirurg
Dołączył: 10 Gru 2007
Posty: 3012
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 13:17, 12 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Zielonooka jeszcze wroci, chociaz mozecie myslec, ze po tym kawalku juz koncze. Wlasciwie taki byl plan, ale kilka 'spraw' jest jeszcze niedokonczonych.
Love is blindness, I don’t want to see
Chodził niespokojnie po swoim gabinecie, patrząc nerwowo w stronę drzwi. Nie wiedział, jak się ma zachować, co zrobić. Przycisnął policzek do szyby i zauważył, że Wilsona już dawno nie ma w szpitalu. Chciał cokolwiek złapać w ręce, opanować ich drżenie. Chyba jeszcze nigdy nie był tak wytrącony z równowagi. Czerwona piłka wyleciała mu z rąk i potoczyła się po podłodze w stronę drzwi. Złapał pewnie laskę i wyszedł szybko z gabinetu.
Szpital był już zupełnie opustoszały. Słyszał ciche rozmowy pielęgniarek, chrapanie jakiegoś pacjenta w sali naprzeciwko. Odgłos jego laski odbijał się echem, gdy przechodził obok szpitalnych sal. Dotarł do drzwi gabinetu Wilsona i nacisnął na klamkę. Drzwi nie ustępowały, więc skierował się w stronę windy. Zjechał sam na parter, opierając się o ścianę. Drzwi otworzyły się z piskiem. Przez chwilę stał bez ruchu, aż w końcu wyszedł z windy i przeszedł przez opustoszałą przychodnię.
Jego serce drgnęło, gdy zobaczył ją siedzącą za swoim biurkiem o tak później porze. Piła kawę z dużego kubka i marszczyła brwi, czytając jakieś dokumenty.
Nagle zdał sobie sprawę z tego, że musi podjąć decyzję. Chyba najważniejszą w jego życiu. Wiedział, że teraz, właśnie teraz, czas zadecydować, kto jest dla niego ważniejszy. Nie był pewny swoich uczuć, czuł zamęt w głowie i w sercu. Uczucie, którego Greg House nie zaznaje często. Poczuł ból, gdy przypomniał sobie, jakim wrakiem był, gdy Stacy w końcu go porzuciła. Nie chciał znów przez to przechodzić, nie wytrzymałby, gdyby teraz to go spotkało.
Wiedział, że poświęciła się dla Wilsona. Był przekonany, że zrobiłaby to jeszcze raz. Patrząc na nią, widział ból bijący z niej.
Otworzył drzwi. Lisa podniosła głowę i spojrzała na niego. Nie wiedział, o czym myśli, ale wyglądała na zdecydowaną, jak zawsze, gdy przychodził do tego gabinetu z prośbą o jakiś pokręcony, niebezpieczny zabieg.
Podszedł powoli do biurka, ważąc w myślach każde słowo, które zamierzał właśnie powiedzieć, obiecując sobie w duchu, że nie zmieni zdania w ostatniej chwili, jak ona kilka godzin temu. Widział, że nie zamierzała mu tego powiedzieć.
Tą nocną wizytą może zniszczyć wszystko, ale nie dbał o to. Podjął już decyzję. Moja kolej, pomyślał.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś? – spytał.
Uniosła wysoko brwi, jakby nie spodziewała się właśnie tego pytania. Wreszcie okazała chociaż cień uczuć. House’a zaczęło już irytować to, jak na niego patrzyła, beznamiętnie. Nagle zdał sobie sprawę z tego, że przecież sam nigdy nie dzieli się swoimi uczuciami, nawet z Wilsonem. Boże, jaki ja muszę być irytujący, pomyślał i prawie roześmiał się szyderczo. Przez chwilę analizował w duchu to, jak bardzo się zmienił. Jak wszyscy się zmienili. Pomyślał, że był kompletnym idiotą, skoro tak bardzo wierzył w to, że ludzie nie mogą się zmienić. Ale to głupie uczucie, ta cała miłość, potrafi wszystko.
-Czego? – spytała w końcu, odkładając ostrożnie akta na biurko.
Jego ruch. Przypomniało mu to mecz tenisowy. Szybkie odbicie piłeczki, tak, by przeciwnik nie zdążył jej dopaść i przegrał. Dasz radę, pomyślał, czując, jakby jakiś kamień uciskał mu klatkę piersiową.
-O tym, co Wilson czuje do mnie – wypalił.
Bingo. Trawiłeś. Lisa przygotowała się do odbicia dokładnie, ale piłka poleciała w zupełnie inną stronę boiska. Rzuciła się rozpaczliwie, pragnąc jej dosięgnąć, ale było już za późno. Wygrałeś. Jesteś mistrzem, Greg, powinieneś być z siebie dumny, naprawdę potrafisz manipulować ludźmi, wykorzystywać ich, kontrolować wszystko.
Zauważył, jak zadrżały jej dłonie. Natychmiast położyła je płasko na biurku i otworzyła lekko usta. Zobaczył łzy w jej oczach, ale wiedział, że musi być silny, chociaż najchętniej zawyłby z bólu i schował się gdzieś, gdzie już nigdy nikogo nie skrzywdzi.
-Ja… ja po prostu nie mogłam – wydusiła – jestem egoistką, chciałam… chciałam mieć cię tylko dla siebie, ale to Wilson… Wilson oddałby dla ciebie życie, Greg.
-Wiem – powiedział, patrząc jej w oczy – wiem i ja …
Zrobił to. A jednak. Spadł z podium na ostatnie miejsce. Zawahał się. Nie dotrzymał danego sobie słowa. Zniszczył wszystko.
-Ja jestem gotów poświęcić dla niego wszystko – powiedział dobitnie, kładąc nacisk na ostatnie słowo.
Wiedział, że Cuddy to zrozumie. Wychodząc z jej gabinetu zastanawiał się, czy Wilson kiedykolwiek domyśli się, ile osób poświęciło dla niego coś tak ważnego.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lolok
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 22 Lut 2008
Posty: 5568
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Pit Lane :) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 13:29, 12 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Świetne, choć gdy zapowiedziałaś że Zielonooka dziewczyna wróci nie byłam zbyt zachwycona. I House będący w stanie poświęcić się dla Jimmiego.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Przywrócony_id:(1243)
Neurochirurg
Dołączył: 10 Gru 2007
Posty: 3012
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 13:31, 12 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
a czy ja powiedziałam, jak wróci?
tu będzie pewna niespodzianka, może jutro albo dziś wieczorem więcej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lolok
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 22 Lut 2008
Posty: 5568
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Pit Lane :) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 13:44, 12 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
no to czekamy ( z niecierpliwością )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bruno
Lekarz w trakcie specjalizacji
Dołączył: 23 Sty 2008
Posty: 568
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice
|
Wysłany: Sob 14:15, 12 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Matko ale to się cudownie Hilsonowe robi kocham Cię evay i oczekuję z niecierpliwością na dalszą część
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
eye_roller
Immunolog
Dołączył: 26 Lut 2008
Posty: 1064
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: deep whole
|
Wysłany: Sob 14:17, 12 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
no nie.......Hilson wygra? *beczy*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Przywrócony_id:(1243)
Neurochirurg
Dołączył: 10 Gru 2007
Posty: 3012
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 14:23, 12 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
patrzcie, nikt nie czyta tego co ja pisze nad kazdym rozdzialem
to jeszcze nie koniec, glupcy ;pp
;* tez Was kocham ;]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gatha
Scenarzysta
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 755
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 14:31, 12 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
ja nie chcę, żeby to się Hilsonowo skończyło
odcinek świetny, nie mogę się doczekać następnej części a tak swoją drogą, ile jeszcze planujesz odcinków mniej-więcej?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 14:39, 12 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
I co ja mam napisać... Świetne Tylko czy Greg wytrwa w swoim poświęceniu?? (głupie pytanie, skoro evay knuje jakąś intrygę... )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bruno
Lekarz w trakcie specjalizacji
Dołączył: 23 Sty 2008
Posty: 568
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice
|
Wysłany: Sob 14:42, 12 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
czytamy czytamy evay
czuję że stanie się coś o co nawet nie przemknęło mi przez myśl....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
eye_roller
Immunolog
Dołączył: 26 Lut 2008
Posty: 1064
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: deep whole
|
Wysłany: Sob 14:47, 12 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
no czytamy czytamy. ale co ja za to mogę że piszesz o poświęceniach i wogóle. a co jeśli świat się skończy jutro i nie doczekam zakończenia? ^^
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ofwca
Internista
Dołączył: 15 Lut 2008
Posty: 667
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: a stąd
|
Wysłany: Sob 15:30, 12 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
House, poświęca się dla Wilsona, Wilson dla House'a a potem się okażę, że jeden nie chce aby drugi dla nie go cokolwiek poświęcał mam tylko nadzieję, że Zielonooka nie wyskoczy nagle np. z ciążą
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Narenika
Forumowy Vicodin
Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6167
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 105 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Sob 15:56, 12 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Ehm, chyba nie do końca rozumiem, o co chodzi z tym poświęceniem House'a dla Wilsona. Poświęca Cuddy dla Wilsona? Czy cnotę?
A Cuddy wyszła na zimną egoistkę. Nawet się nie dziwię, powinna była powiedzieć House'owi cała prawdę, a nie tylko wygodne migawki.
Nadal płaczą, fajnie
Evay, Zielonooka się szybko pocieszy, nie musisz jej zmuszać do płaczu, ok?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Przywrócony_id:(1243)
Neurochirurg
Dołączył: 10 Gru 2007
Posty: 3012
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 16:32, 12 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
nie, Zielonooka to bardzo, bardzo, bardzo pozytywna postać ;]
będzie za jakieś 15 minut ;]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bruno
Lekarz w trakcie specjalizacji
Dołączył: 23 Sty 2008
Posty: 568
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice
|
Wysłany: Sob 16:37, 12 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
poczekamy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Przywrócony_id:(1243)
Neurochirurg
Dołączył: 10 Gru 2007
Posty: 3012
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 16:58, 12 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
pisałam w zeszycie, bo jak wiecie, nie bardzo mogę teraz siedzieć przy komputerze.
baaardzo szybko przepisywałam, więc jeśli są literówki to bardzo przepraszam.
tym razem dłuuuuuugie
Richie, tylko oddychaj
Help, I need somebody
Wilson nalał do szklanki jeszcze więcej alkoholu. Odstawił butelkę na stolik, strącając stos papierów na podłogę. Zaśmiał się, a jego nerwowy chichot przerodził się w szloch, który zawładnął całym jego ciałem.
Powiedział, że jesteś najważniejszy, pomyślał, ale płakał z innego powodu. Usiadł na kanapie. Jak mogłem stchórzyć, pomyślał znów, jak mogłem wszystko tak spieprzyć?
Weź się w garść. Wstał i złapał się rozpaczliwie złapał się kanapy. Gdy poczuł się pewniej zaryzykował i chwiejnym krokiem przeszedł do łazienki. Odkręcił kran i włożył głowę do umywalki. Przypadkowo przycisnął korek. Zamknął oczy i krzyknął w toń, a lodowata woda natychmiast wpłynęła do jego gardła.
Kiedy zaczął się krztusić i podparł się z zamiarem wyciągnięcia głowy z umywalki pomyślał, że to nie jest takie złe.
Czuł, że jego mózg ma coraz mniej tlenu, a on robi się coraz słabszy, ale nie potrafił się zmotywować do podniesienia głowy.
Kiedyś dyskutowali z Housem o najlepszych i najgorszych sposobach popełnienia samobójstwa. Nie, nie było w tym nic dziwnego, często rozmawiali o różnych pokręconych rzeczach. Stwierdzili wtedy zgodnie, że śmierć przez uduszenie jest najgorsza i powieszenie się w ogóle nie wchodzi w grę. Wilson powiedział tamtego dnia, że leki są szybkie i bezbolesne, jeśli wie się, jaki koktajl zażyć. House zgodził się z nim ochoczo.
Wiele miesięcy później James znalazł Grega leżącego w swoich wymiocinach i z niepokojem sprawdzał wszystkie opakowania Vicodinu, jakie znalazł w mieszkaniu House’a, próbując przekonać samego siebie, że jego przyjaciel po prostu NIE MÓGŁBY popełnić samobójstwa.
Ta scena przemknęła przez jego głowę, a ręce Wilsona ześlizgnęły się z umywalki. Czuł, jak woda zalewa mu kark, wylewa się na wyłożoną płytkami podłogę.
Pomyślał, że rozmawiając o sposobach zabicia się nie uwzględnili najważniejszej rzeczy, mianowicie uczuć samobójcy. Jeśli ktoś tak bardzo pragnie umrzeć nie będzie czuł bólu…
Woda sięgała mu już po kostki, a w głowie zawirowało jeszcze bardziej. Stracił panowanie nad nogami i poślizgnął się, uderzając krtanią w brzeg umywalki. Czując promieniujący ból osunął się lekko.
Greg, pomyślał, widząc przed oczami jego twarz, słysząc w uszach jego głos.
Załkał, a do jego gardła dostało się jeszcze więcej wody. To koniec…
Poczuł niespodziewany ból w kartu i czyjeś ręce na ramionach. Ktoś pociągnął go mocno do tyłu, przewracając go szybko na brzuch.
Krztusząc się i wypluwając wodę James poddał się i czuł delikatne dłonie na plecach.
W końcu nabrał powietrza i poczuł, jak orzeźwiający tlen rozchodzi się po całym jego ciele, i dociera do mózgu.
Odwrócił się powoli i zobaczył Zielonooką, która wpatrywała się w niego z niepokojem. Chciał czuć do niej nienawiść, jak jeszcze przed chwilą, ale uratowała mu życie, a dopiero teraz poczuł, że MUSI zaryzykować.
Nie poddam się, pomyślał.
-Ty idioto – powiedziała dobitnie.
James podniósł się lekko i usiadł na płytkach nie zważając na wodę. Był wyczerpany, jakby właśnie przebiegł bez zatrzymania pięć kilometrów. Spojrzał w jej intensywnie zielone oczy i czekał aż jego mózg będzie pracował, jak dawniej.
Dziewczyna roześmiała się i również usiadła. Wzdrygnęła się, gdy lodowata woda zamoczyła doszczętnie jej obcisłe spodnie. Siedzieli przez chwilę w milczeniu, oddychając głęboko, patrząc sobie w oczy i starając się odczytać swoje myśli.
-Nie poddam się – powiedział nagle Wilson.
Sam zdziwił się, jak to się stało, że słowa te wyrwały się z jego ust tak niespodziewanie.
Zielonooka nie okazała ani cienia zaskoczenia. Kiwnęła tylko głową, obserwując go uważnie.
-Ty idioto – powtórzyła w końcu – nie znam cię, nie mam prawa cię osądzać, ale…
-Co ty tu robisz? – spytał Wilson – skąd wiesz, gdzie mieszkam?
Nie zirytowała się, gdy jej przerwał. Uniosła lekko brwi, jakby zdziwiło ją to, że akurat taka bzdura, jak jej obecność w tym mieszkaniu go interesuje.
-Mam znajomości w policji – odpowiedziała spokojnie.
-Ale… dlaczego? – spytał znów.
Uśmiechnęła się lekko, a James poczuł ciepło rozchodzące się po jego ciele, gdy patrzyła na niego. Przez chwilę przestał nawet czuć lodowatą wodę, która wciąż przelewała się przez umywalkę.
-Chciałam z tobą porozmawiać – odezwała się w końcu – skończyłam psychologię i cokolwiek sądzisz o „lekarzach dusz” wiedz, że trochę znam się na ludziach.
Zamilkła, jakby chciała, by jej słowa dotarły do niego. Serce Jamesa zabiło mocniej. Psycholog? House ją tu przysłał czy…?
-Ty idioto – powiedziała nagle – on cię kocha.
Wilson poczuł znajomy ból w klatce piersiowej, gdy jego serce biło tak szybko, jakby chciało się wyrwać. Poczuł, jak jego skóra płonie i zadrżał mimowolnie.
Tak, musiała to zauważyć…
-On cię kocha – powtórzyła – nie mam pojęcia czy to uczucie tego samego rodzaju, jakim ty go darzysz, ale jestem pewna, że troszczy się o ciebie i oddałby wszystko, byś był szczęśliwy.
-Ale wy… - wymamrotał James, pragnąc, aby ona wszystko wyjaśniła.
-Przespał się ze mną, bo nie chciał być sam – odrzekła, a jej uśmiech zbladł – każdy potrzebuje towarzystwa drugiego człowieka.
Zamilkła na chwilę, jakby zastanawiała się, co teraz powiedzieć, żeby to wreszcie do niego dotarło.
-Nie rozumiem cię. Nie powiedziałeś mu o swoich uczuciach, prawie się zabiłeś, nie mając pewności, że on…
Zamilkła, gdy James podniósł się, zakręcił kran i pomógł jej wstać.
-Dziękuję – powiedział tylko.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Narenika
Forumowy Vicodin
Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6167
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 105 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Sob 17:09, 12 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Zielonooki lupus et fabula Nimfa drzewna naprawiająca zwichnięte życiorysy naszych ulubionych postaci Pani z Pratchetta o oczach zielonych bezdennie i bezgranicznie..
Czy Wilson mógłby zaakceptować, że House będzie z nią sypiać od czasu do czasu? I czy szanowny James nareszcie porozmawia z Housem?
Wrócisz jeszcze do Cuddy? Bo mam wrażenie, że ona nadal płacze, trzeba by jej jakąś chusteczkę, czy cuś..
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|