Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

"James, przepraszam, że mnie nie ma. Kocham Cię"

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Inne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
anuśka
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 04 Kwi 2009
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:15, 30 Wrz 2011    Temat postu: "James, przepraszam, że mnie nie ma. Kocham Cię"

To jest krótki fik, który jest już skończony i nie zamierzam dodawać od siebie nic więcej. Pomyślałam, że choć jest stary, to chyba nie taki znów najgorszy, a ponieważ na ostatni nie mam weny, wklejam ten. Miłego czytania!


Otworzyła oczy wdychając zapach bzu i świeżo skoszonej trawy, przeczesała jasne włosy ręką i uśmiechnęła się do siebie. Zobaczyła przed sobą zostawiony przez nieuwagę krawat i mimo tak prozaicznej rzeczy, jaką on był, poczuła się najszczęśliwszą kobietą na ziemi. Bo nie liczyło się, że to był krawat, lecz czyj ten krawat był. Całkiem naga, okryła swoje zgrabne ciało w prześcieradło i wstawiła wodę na kawę. Do kuchni przez okno wdzierały się promyki słońca, a ona pozwalała im ogrzewać swoją twarz, zabawnie mrużąc oczy i ukazując swoje białe jak perełki zęby. Tak bardzo nie chciało jej się niczego zmieniać, że po chwili wahania, wróciła do pokoju, wzięła krawat i ręcznik, które nie należały do niej, ale zanurzyła w nich nos i wdychała tak tę męską wodę kolońską, która przypominała jej o kimś bardzo ważnym. W końcu przemogła się. Otworzyła notes, zajrzała do niego i zobaczyła kilka notatek na dzisiejszym dniu. Nagle usłyszała telefon. Ani drgnęła, ale telefon nie chciał zamilknąć, więc wobec tego faktu, powolnymi ruchami odebrała.
- Pani doktor! Jak dobrze, że panią słyszę, to bardzo ważne…
- Mam dziś wolne. Mam ci wyjaśnić dokładniej, co to oznacza? – Prychnęła ze złością, myśląc, jak ten ktoś dzwoniący śmie przerywać jej sielankę.
- Pani doktor, to naprawdę nietypowa sprawa. Musi pani zaraz przybyć na miejsce.
Westchnęła, ale w końcu opanowała emocje i dodała tylko, że będzie za godzinę. Wzięła kartkę, zabazgrała na niej kilka słów i weszła pod prysznic. Ociekająca wodą, wyszła spod prysznica, odrzucając mokre, blond włosy. Kichnęła kilka razy i poczuła, że teraz sielanka tego dnia naprawdę dobiegła końca. W końcu łyknęła leki przeciwbólowe i masując sobie skronie, usiadła na wodnym materacu. To dobrze, że on w końcu postawił na swoim, w sprawie kupna tego materaca. Uśmiechnęła się. Był taki uległy. Chciał się nią opiekować. Schlebiało jej to, ale ona naprawdę potrafiła się sobą zająć i to tak dobrze- a Wilson nie chciał przyjąć tego do wiadomości. Zdecydowała w końcu, że zadzwoni, więc wykręciła numer i powiedziała:
- Nancy, ja nie przyjadę. Jestem chora, choćby się waliło i paliło, nie jadę.
- Przekażę. Ale nie będą zachwyceni, pani doktor.
- Wiem. Do jutra. – Szepnęła i wskoczyła z powrotem pod kołdrę.
*.*
-HOUSE!
Usłyszał jej donośny sopran, i zauważył jak jej złote włosy pod wpływem powietrza unoszą się, a niebieskie oczy zamykają. Jej szczupłe ciało zostało wyrzucone na drugą stronę autobusu, a noga boleśnie przekłuta.
- HOUSE! – Autobus dalej przechylał się, aż w końcu utkwił bez ruchu, wśród martwych i rannych ciał ludzkich.
- HOUSE!
House spojrzał na nią, beznamiętnie i z niezrozumieniem. Leżała już całkiem nieprzytomna, a on dalej nie mógł pojąć, co się stało. Nie mógł zrozumieć, ani zapamiętać. Po prostu odszedł.
*.*
- Amber, dlaczego nie jesteś wściekła?! – Wilson był na skraju wyczerpania.
- Nie chcę odchodzić czując gniew, James. Kocham cię.
- Ja ciebie też. – Całując ją wyłączył aparaturę, i teraz bez sensu i bez nadziei spoglądał na jej martwe, zmasakrowane ciało, czując jedynie pustkę. Tak naprawdę nic jeszcze do niego nie dotarło. Ani jej śmierć, ani cały wypadek. A Amber, czasem agresywna i wredna, lecz również tak troszcząca się o niego i kochająca Amber, teraz leżała bez ruchu, nie mogąc już nic dodać od siebie, nic wyjaśnić. Nie mogąc choćby go objąć i powiedzieć „Wszystko będzie dobrze”. Nie, nie będzie. A przynajmniej nie teraz i nie dla niego. Nie potrafił spojrzeć nikomu w oczy, a najbardziej sobie. Po godzinach, a może nawet dniu siedzenia w sali, kręcenia się bez sensu po szpitalu, wrócił do domu. Do jego i Amber domu. Do wodnego materaca, do jej zapisków i notatek, jej czerwonej, seksownej szminki, do jej słodkich perfum.
„James, przepraszam, że mnie nie ma. Kocham Cię” – wyciągnął kartkę nabazgraną na szybko spod poduszki…


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
piłeczka Haus'a
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 17 Sty 2010
Posty: 249
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Pomorskie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:21, 03 Paź 2011    Temat postu:

Króciutko, króciutko, ale z sensem. Muszę przyznać spodobała mi się ta miniaturka. Jeśli dobrze rozumiem - na co mam nadzieję - gdyby Amber pojechała do pracy, nie pojechałaby po House'a i nic by się jej nie stało. Oh, szkoda...
Ciesze się, że pojawiło się tu coś Wamberkowego, bo choć nie szukałam takich fanfiction, aż tak przesadnie jak Fourteenka ( ), to wydaje mi się, iz takich opowiadań na naszym [H]orum jest dosyć niewiele, ale mogę się mylić.
W takim razie gratuluję napisania tak ładnej, aczkolwiek krótkiej miniaturki i błagam twojego Wena, aby przyszedł i poczynił jakieś większe postępy odnośnie twojego drugiego fanfiction.

Piłeczka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Inne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin