|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
vicodin_addict
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 4562
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: I share my world with no one else. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 9:32, 14 Wrz 2008 Temat postu: If you're gone. |
|
|
<i>Zweryfikowane przez vicodin_addict</i>
Moj pierwsz fik w dziale "Inne". Just because I can.
W ogóle ... gdycy nie mój komputer )bo zakładam, że tylko mój tak potrafi), to pojawiłoby się to to wczoraj. Ale, ze mnie co chwila wyrzucało, to jest dzisiaj.
Fik jest dość smutny. Ale mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu.
Tytuł to tez tytuł piosenki Matchbox 20, która btw mnie zainspirowała.
Miłego czytania!
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Padał deszcz. Ciepłe krople obmywały jej twarz, mieszając się ze łzami. Dlaczego? Dlaczego do jasnej cholery zrobiła te badania? Te cholerne badania … Tyle czasu potrafiła żyć w nieświadomości, tyle czasu cieszyła się po prostu z tego co ma. Tak długo . I nagle po prostu go posłuchała.
Pamiętała ten moment. Właśnie wyszli od Amber, właśnie zdążyli się pożegnać i każde poszło w swoją stronę. Pamiętała smutny wzrok Kutner’a. Wtedy, od tak, po prostu, postanowiła, że czas coś zmienić. I zrobiła ten głupi test.
Wyjęła z kieszeni kartkę. Czerwona kolor tekstu przy chorobie Huntington’a. Pogniotła wydruk w dłoni i wyrzuciła go. Przez chwile wirował, poruszany wiatrem, po czym opadł na trawie kilka kroków dalej. Podniosła go i wrzuciła do pobliskiego kosza na śmieci, po czym odeszła. Musiała gdzieś iść, z kimś porozmawiać. Musiała, bo inaczej by oszalała.
Wilson wrócił do domu. Właściwie nie wiedział, czy może to miejsce nadal nazywać domem. Należało do Amber, a Amber nie żyła. Jego Amber, jego dziewczyna. Poczuł łzy napływające do oczu i szybko otarł je rękawem koszuli. Wszedł do kuchni w celu zrobienia sobie kawy.
Włączył wodę i usiadł przy stole. Rozejrzał się po pomieszczeniu, w którym codziennie jadł z nią śniadanie, pił kawę. W powietrzu wciąż unosił się jej zapach, czuć było jej obecność, jakby nigdy nie odeszła, jakby miała za moment pojawić się w drzwiach. James stracił nagle ochotę na kawę. To mieszkanie … wspomnienia … to wszystko tylko go przytłaczało. Nie czuł się na siłach przebywać tutaj dłużej. Za dużo dobrych wspomnień, za dużo marzeń. Wszystkiego było tu za dużo.
Nawet się nie zorientował, że znów był w kuchni, że trzymał w ręku zalaną w ulubionym kubku Amber kawę. Odstawił ją na stół i wyszedł. Aromat kawy też mu o niej przypominał.
Otworzył oczy i pierwszą osobą, którą zobaczył była Cuddy. Cuddy, trzymająca go za rękę, czuwająca przy nim. Był jej wdzięczny, choć to nie jej potrzebował, to nie ona powinna być przy nim. Potrzebował przyjaciela, chciał wiedzieć, czy nadal może go tak nazywać, czy nic się nie zmieniło. Ale jego nie było. Czyli najwyraźniej coś się jednak zmieniło.
Spróbował delikatnie uwolnić dłoń z uścisku kobiety. Nie udało się, a nie śmiał jej budzić, skulonej na fotelu obok. Mimo wszystko jej dotyk działał na niego kojąco. Dotyk drugiego człowieka, uświadamiający, że nie był sam, że mimo wszystko ktoś chciał przy nim czuwać. Ktoś. Nikt konkretny. Ktoś.
Szła przed siebie, byle dalej od szpitala. Nie chciała przebywać w jego pobliżu, jeśli nie było to konieczne. Nie była na tyle silna, nie po tym, co stało się z Amber. Nie wiedziała dlaczego, ale najwyraźniej nie umiała sobie z tym poradzić. Zagubiona we własnych myślach, wpadła na kogoś. Podniosła oczy i ujrzała przed sobą twarz Wilson’a.
Oczy onkologa nadal były lekko zaróżowione od łez. Chwila zakłopotania i Trzynastka po prostu objęła go, wtuliła się w jego objęcia i zaczęła łkać. Ten odwzajemnił jej gest. Po chwili oboje stali w deszczu, nie zwracając uwagi na mijających ludzi, pogrążeni każde w osobistej tragedii. Ich łzy nie były tylko ich, teraz były ich wspólne.
Rozmowy potrafią czynić cuda. Oboje przekonali się o tym. Miał też przekonać się o tym House, kiedy ujrzał Wilson’a stojącego w drzwiach jego sali. Co więcej, stojącego z Trzynastką. Cuddy, już obudzona, skinęła im głową i wyszła. Miała wrażenie, że nie potrzebni im świadkowie.
Oboje weszli do pokoju. House chciał unieść się na łóżku, chciał się uśmiechnąć, ale ani na jedno, ani na drugie nie starczyło mu sił. Patrzyli więc na siebie, a milczenie wisiało w powietrzu między nimi. Czasem brak słów jest najlepszym lekarstwem, czasem nie trzeba nic mówić, czasem spojrzenia mówią wystarczająco wiele.
Wilson potrzebował tylko dowodu, że House nie jest winny śmierci Amber, trzynastka, że House kazał jej zrobić badanie, bo wierzył, że to słuszne. Oboje dostali wystarczający dowód. Oczy House’a, wciąż wpatrujące się w Wilson’a zaszkliły się od dwóch samotnych łez. Cała trójka objęła się. I to wystarczyło … bo czasem czyny są lepsze niż słowa, bo czasem czyny potrafią wyrazić więcej …
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez vicodin_addict dnia Nie 15:40, 14 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Schevo
Gastroenterolog
Dołączył: 16 Sie 2008
Posty: 1761
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z daleka ^^ Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 9:43, 14 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Okay, zaczynam czytac...
Cytat: | W ogóle ... gdycy nie mój komputer )bo zakładam, że tylko mój tak potrafi), to pojawiłoby się to to wczoraj. Ale, ze mnie co chwila wyrzucało, to jest dzisiaj. |
Mnie dzisiaj co chwilę wywala z horum. Mam nadzieję, że uda mi się skomentowac normalnie tego fika... Zabieram się za czytanie...
Cytat: | Poczuł łzy napływające do oczu i szybko otarł je rękawem koszuli. |
...
Cytat: | Nawet się nie zorientował, że znów był w kuchni, że trzymał w ręku zalaną w ulubionym kubku Amber kawę. Odstawił ją na stół i wyszedł. Aromat kawy też mu o niej przypominał. |
Nie cierpię Amber, a mimo to zrobiło mi się jakoś tak smutno... Że jej już nie ma...
Cytat: | Otworzył oczy i pierwszą osobą, którą zobaczył była Cuddy. Cuddy, trzymająca go za rękę, czuwająca przy nim. |
W tym momencie wychodzie ze mnie Huddzinka. Kocham takie momenty :smt007
Cytat: | Potrzebował przyjaciela, chciał wiedzieć, czy nadal może go tak nazywać, czy nic się nie zmieniło. Ale jego nie było. Czyli najwyraźniej coś się jednak zmieniło. |
God, Wilson, where are you?!
Cytat: | Mimo wszystko jej dotyk działał na niego kojąco. Dotyk drugiego człowieka, uświadamiający, że nie był sam, że mimo wszystko ktoś chciał przy nim czuwać. Ktoś. Nikt konkretny. Ktoś. |
Oczywiście, że działał kojąco! Przecież to była ręka Cuddy! :smt007
Cytat: | Po chwili oboje stali w deszczu, nie zwracając uwagi na mijających ludzi, pogrążeni każde w osobistej tragedii. Ich łzy nie były tylko ich, teraz były ich wspólne. |
:smt010
Cytat: | Oczy House’a, wciąż wpatrujące się w Wilson’a zaszkliły się od dwóch samotnych łez. Cała trójka objęła się. I to wystarczyło … bo czasem czyny są lepsze niż słowa, bo czasem czyny potrafią wyrazić więcej … |
Piękne... Smutno, refleksyjnie, ale jednocześnie radośnie... Nie ma nic ważniejszego i piękniejszego niż przyjaźń...
Podobało mi się. Bardzo. Masz talent
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nena
Internista
Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 610
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z siaafy ^^ Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 10:12, 14 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Oczy House’a, wciąż wpatrujące się w Wilson’a zaszkliły się od dwóch samotnych łez. Cała trójka objęła się. I to wystarczyło … bo czasem czyny są lepsze niż słowa, bo czasem czyny potrafią wyrazić więcej … |
szmutno.
no ale podobały mi się przemyślenia (?) z 04x16. taka analiza.
będzie kontynuacja?
bo mimo tego dramatycznego klimatu, tego bólu i tej pustki...
Było piękne.
po prostu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ceone
Tygrysek Bengalski
Dołączył: 12 Cze 2008
Posty: 1766
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 11:17, 14 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Chwila zachowania i Trzynastka po prostu objęła go, wtuliła się w jego objęcia i zaczęła łkać. Ten odwzajemnił jej gest. Po chwili oboje stali w deszczu, nie zwracając uwagi na mijających ludzi, pogrążeni każde w osobistej tragedii. Ich łzy nie były tylko ich, teraz były ich wspólne. |
to moze Whirteen :> ?
a opowiadanie naprwdę smutne i poruszające.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
vicodin_addict
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 4562
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: I share my world with no one else. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 12:44, 14 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Nie cierpię Amber, a mimo to zrobiło mi się jakoś tak smutno... Że jej już nie ma... |
Też jej nie lubię. Ale nie musieli jej od razu zabijać imho. ;<
Cytat: | God, Wilson, where are you?! |
wilson for God's sake. COME TO HIM ;D
Cytat: | Piękne... Smutno, refleksyjnie, ale jednocześnie radośnie... Nie ma nic ważniejszego i piękniejszego niż przyjaźń...
Podobało mi się. Bardzo. Masz talent |
Dzięki. ;*
A z tym talentem .. .wiesz, są bardziej utalentowani ... ja jeszcze musze poćwiczyć sporo. Ale cdziękuję bardzo, means a lot
Cytat: | Cytat: | Oczy House’a, wciąż wpatrujące się w Wilson’a zaszkliły się od dwóch samotnych łez. Cała trójka objęła się. I to wystarczyło … bo czasem czyny są lepsze niż słowa, bo czasem czyny potrafią wyrazić więcej … |
szmutno.
no ale podobały mi się przemyślenia (?) z 04x16. taka analiza.
będzie kontynuacja?
bo mimo tego dramatycznego klimatu, tego bólu i tej pustki...
Było piękne.
po prostu. |
Niestety, kontynuacji nie przewiduje.
Dziękuję bardzo
Cytat: | Cytat: | Chwila zachowania i Trzynastka po prostu objęła go, wtuliła się w jego objęcia i zaczęła łkać. Ten odwzajemnił jej gest. Po chwili oboje stali w deszczu, nie zwracając uwagi na mijających ludzi, pogrążeni każde w osobistej tragedii. Ich łzy nie były tylko ich, teraz były ich wspólne. |
to moze Whirteen ?
a opowiadanie naprwdę smutne i poruszające. |
A wiesz, że z założenia to miało tak być. Whirteen, I mean. xD Ale dodałam House'a i wyszło bardziej o przyjaźni.
Dziękuję
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez vicodin_addict dnia Nie 12:49, 14 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Any
Czekoladowy Miś
Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza zakrętu ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 14:03, 14 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Nie napiszę dużo.
Do najpiękniejszych tekstów nie trzeba dodawać komentarzy.
To najlepszy fik, jaki kiedykolwiek miałam okazję przeczytać.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
vicodin_addict
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 4562
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: I share my world with no one else. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 15:04, 14 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
anyway napisał: | Nie napiszę dużo.
Do najpiękniejszych tekstów nie trzeba dodawać komentarzy.
To najlepszy fik, jaki kiedykolwiek miałam okazję przeczytać. |
Awh, dziękuję
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Karola
Ratownik Medyczny
Dołączył: 17 Lip 2008
Posty: 215
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lublin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 15:35, 14 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Piekny, urokliwy, niebanalny tekst. Wyobrazilam sobie Housea, bezbronnego, potrzebujacego ciepla i uczucia ze wzrokiem pelnym nadziei i wdziecznosci. Gratuluje
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
vicodin_addict
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 4562
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: I share my world with no one else. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 15:39, 14 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Karola napisał: | Piekny, urokliwy, niebanalny tekst. Wyobrazilam sobie Housea, bezbronnego, potrzebujacego ciepla i uczucia ze wzrokiem pelnym nadziei i wdziecznosci. Gratuluje |
Dzięki bardzo. Staram się
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Any
Czekoladowy Miś
Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza zakrętu ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 15:42, 14 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Awh, dziękuję |
Nie ma sprawy. To tylko prawda
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Karola
Ratownik Medyczny
Dołączył: 17 Lip 2008
Posty: 215
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lublin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 16:22, 14 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Nie ma za co Nie lubie komentowac, wole czytac, w tym przypadku nie moglam sie powstrzymac. Zdaje sobie sprawe, ze ten komentarz nie wyraza mojego zachwytu w pelni, ale nie wszystko mozna ujac za pomoca slow.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Karola dnia Nie 16:32, 14 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hania
Ratownik Medyczny
Dołączył: 31 Lip 2008
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: nie chcesz wiedzieć. ; D Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 15:48, 15 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
smutne...
Ale fajne. (;
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gora
Ratownik Medyczny
Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:40, 11 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Śliczne. Takie nastrojowe...
Trzynastka która w końcu przestała uciekać.
Wilson który stracił Amber.
House który budzi się bez Wilsona.
Zakończenie trochę naiwne ale i tak całość bardzo ładna
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Panna Wilson
Pacjent
Dołączył: 17 Mar 2010
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tam, gdzie Wilson mówi dobranoc ];-> Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 15:37, 25 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Tak mnie jakoś wzięło na wygrzebywanie losowych fick'ów, a że uwielbiam 13 i kocham Wilsona, to padło na ten parring.
Twoje dzieło jest po prostu piękne.. i smutne...
Też nie przepadałam za Amber.. Podoba mi się zakończenie. Przyjaźń najważniejsza.
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|