House i Stacy

gwiazda0

Stacy siedziała na kanapie jak zwykle zamyślona i bawiła się krzyżykiem, który wisiał na jej szyi
Mark: co ci jest?
Stacy: nic mi nie jest.
Mark: od kiedy nie pracujesz w szpitalu stałaś się jakaś dziwna.
Stacy: nie……
Mark: a jak wróciłaś z podróży z Haus’em
Popatrzyła ma na niego
Mark: to w ogóle stałaś się inna.
Stacy: zdaje ci się.
Mark: nie…co zaszło między nami?
Stacy: nic.
Mark: powiedz.
Stacy wstała i podeszła do okna.
Mark: NO POWIEDZ WRESZCIE!
Stacy: całowaliśmy się. Zadowolony?
Mark: a wtedy, kiedy powiedziałaś, że musisz zostać dłużej w pracy?
Stacy: daj mi spokój!
Mark: no powiedz!
Stacy: co ty chcesz ode mnie?
Mark: PRAWDY!
Stacy: NIE KRZYCZ NA MNIE!
Mark: to powiedz prawdę!
Stacy podeszła do szafki i wyjęła z niej zdjęcie na którym była ona i Haus.
Mark: no więc?
Stacy: byłam z Gregiem.
Mark: jak mogłaś mnie zdradzić?
Stacy: NIE ZDRADZIŁAM CIĘ!
Mark: TO CO Z NIM ROBIŁAŚ PO NOCY?! TYLKO NIE MÓW, ŻE ROZMAWIALIŚCIE O PRACY!!!
Stacy: SPĘDZILIŚMY RAZEM PÓŁ NOCY. TERAZ CI ULŻYŁO?
Mark: DLACZEGO TO ZROBIŁAŚ?
Stacy rzuciła zdjęcia na stół i wskazała palcem na Haus’a
Stacy: KOCHAM GO. ROZUMIESZ?! KOCHAM!
Stacy wzięła zdjęcie i pobiegła do sypialni. Spakowała rzeczy do jednej wielkiej walizki.
Mark: gdzie się wybierasz?
Stacy: nie twoja sprawa.
Mark: mylisz się moja droga! GDZIE IDZIESZ?
Stacy: NIE TWOJA SPRAWA!
Mark: a taaaaaaaak………… wybierasz się do twojego ukochanego doktorka tak?
Stacy: odczep się!
Mark: nie odczepie się, bo mnie zdradziłaś d****o. WYNOŚ SIĘ!
Stacy: po pierwsze zdradziłam nie ciebie lecz Haus’a zostawiając go, po drugie nie nazywaj mnie d****ą, a po trzecie……a po trzecie miałam zamiar już z stąd dawno się wynieść!
Mark: to już! Nie chcę cię więcej widzieć!
Stacy: z przyjemnością z stąd wyjdę. Nie mam zamiaru przebywać w jednym pomieszczeniu z tobą. A to dla ciebie.
Stacy zdjęła obrączkę i rzuciła Markowi na kolana.
Stacy: żegnaj!
Wzięła walizkę i wyszła trzaskając drzwiami.

Była przed drzwiami Haus’a. Zapukała i drzwi otworzył jej Wilson.
Stacy: cześć. Jest Greg?
Wilson: cześć. Nie nie ma, ale……wejdź. Daj ja wezmę.
Wilson wiedząc co się święci zaniósł walizkę Stacy do Haus’a pokoju a ona usiadła na fotelu.

Wilson: i tak to już wygląda……
Usłyszeli motor.
Stacy: mogę poczekać na niego u niego?
Wilson: tak jasne.

Haus: cześć.
Wilson: masz gościa.
Haus: ty jesteś moim gościem.
Wilson: u siebie w pokoju.
Haus rzucił kurtkę na stół i poszedł do siebie.

Kiedy otworzył drzwi zobaczył Stacy, która leżała na łóżku, która ani nie usłyszała ani nie widziała jak wszedł.
Haus: Stacy?
Usiadła na łóżku zapłakana.………

Lolok

Ten podział na role... trudno się czyta.
I nie przepadam za tym shippem.

Madzia

zgadzam się z lolok25..

Em.

Pisane jak scenariusz. Muszę się przestawić

.

Madzia

nie ty jedna.

nie mówię, że mi się nie podoba, czy co. przyzwyczaiłam się, że piszecie inaczej* i po drugie wolę duet House/Cuddy;]

*w stylu kmyhair, Anagdy itp (sorry, że akurat wami się posłużę

)

Przywrócony_id:(1243)

a ja lubię każdy shipper ;D
i ciekawie napisane jest to, może rośnie nam tu kolejna scenarzysta House'a?

Madzia

taaak.;] jestem taka, bo sama nie mam talentu do pisaniaxDD

gwiazda0

*Madziula*

ja nie mam problemów z czytaniem w formie scernariusza, bo też zdarzało mi się pisać różne rzeczy takim stylem

ogólnie zapowiada się ciekawie, co prawda wolę Cuddy, ale jest OK

madziax

Dobree. Bardzo dobreee. Wiesz, przed chwilą czytałam 5 etapów żałoby, wiec nie odczuwam tego jak powinnam (

). Ale zapowiada się fajnie. Rozwiniesz to [mam nadzieje] ?

gwiazda0

rozwinę

gdzieś jutro np.

martuusia

popraw w tytule, powinno być "House"

czekam na ciąg dalszy

Em.

No chyba, że to tak specjalnie

.

Madzia

czy ktoś w końcu zmieni w tytule z "Hous" na "House"??

Cave

gdzie reszta ?? lelelel ;]

gwiazda0

sory,że tak długo nie piszę,ale zabrakło mi pomysłu :smt022
ale już mam,więc piszę.....ale tak jak chcecie...zmieniam styl pisania

-co sie stało? - spytał troskiwie,zamykając drzwi
-ja.........
Greg rzucił laskę na podłogę i pokuśtykał do łóżka. usidał koło niej. przytulił ją do siebie. nie musieli nic mówić. wystarczy,że byli koło siebie ....

obudziała się,kiedy zegarek wskazywał 6.00. Zdziwiła się,że koło niej nie było Haus'a. ubrała pierwsze to co miała pod ręką,czyli koszulkę Grega i wyszła a pokoju.
-cześć. - odezwał sie Wilson
-cześć...gdzie jest Greg?
-w kuchni.
-co?
-prasuje....
Roześmiała się.
-zartujesz,prawda?
-nie.mówię całkiem serio.
Z uśmiechem skierowała się do kuchni. gdy tam weszła i zobaczyła Grega,który prasował sobie spodnie w kant uśmiech zniknął z jej twarzy.
-o cześć...wyspałaś się? - spytał zadowolony.
-yhm....a ty?
-ja? no pewnie!
Skończył prasować spodnie i wziął się za koszulę
-pomóc ci? - spytała stając koło niego.
-nie dzięki...a ty masz coś do prasowania? - zwrócił się do niej. ona pokiwała sprzecząco głową.
-a ty? - zwrócił się do Wilsona,który wszedł do kuchni
-nie...-odpowiedział tak samo zdziwiony wyczynem Haus'a tak jak Stecy.

-mogę? - spytała Stecy wchodząc do gabinetu Lisy
-tak wejdź....
- słyszałam,że potrzebujesz prawnika....
-hm....a tak to prawda..-popatrzyła uważnie na przyjaciółkę - chcesz wrócić? - spytała
-tak...
-no to witaj spowrotem.
Uśmiechnęły się do siebie.

w tym samym czasie w przychodni korytarzem szedł przystojny mężczyzna,popieracjąc się o laske, ubrany w garnitur i ogolony. wszyscy się za nim oglądali ze dziwieniem a Foreman,który był w przychdni wpadł na ścianę.
-czy ja mam coś na twarzy? - spytał się pielegniarki, a ona pokiwała przecząco głową
-aha. - rzekł i poszedł wszedł do pomieszczenia w którym czekał na niego pacjent.

-przepraszam,że czekaliście,ale miałem pacjenta - powiedział Greg siadajac koło Stecy przy stoliku.ona i Wilson popatrzyli na siebie zdziwieni
-od kiedy nosisz fartuch/ - spytał jego przyjaciel
-od dzisiaj...jestem lekarzem,więc chyba muszę.
-ok..teraz sie ciebie normalnie boję - powiedziała Stecy.
- nie masz po co. tak? - odebrał dzwoniący telefon - już idę.
-gdzie idziesz? - zainteresował się Wilskon
-do przychodni. mam pacjenta. - pocałował Stecy i wziłą kubek z kawą - kocham cię. - wstał z krzesła - cześć!
-cześć
Haus odszedł a Stecy i Wilson siedzieli zszokowani zmianą lekarza.
-pogadaj z nim.
-ja?
-tak. jesteś jego przyjacielem.
-ale to nie ja się z nim przespałem...Stecy..on jest zakochany w tobie...
-ale nie miałam pojecia,ze to go aż tak zmieni!
-no wiesz...miłość potrafi nawet największego drania zmienić....
Stecy westchnęła i napiła się kawy....

motylek

co to jest , taki HOUSE

ceone

średnio mi się podoba. no dobra..w ogóle.

Jen

House tak by się nie zmienił, nie on.

Kasinka

Szok! To nie House! Czy ja weszłam w dobre forum?
Jak ogółem lubię wątek House-Stacy , tak po prostu nie potrafię sobie wyobrazić TAKIEJ zmiany w House'ie.

Hania

ajć. ; **
boskie . Pisałam Ci to już.
KOCHAM wątek Stacy i Housa. żałuje , że jest tak mało
fic`ów na ich temat.
PISZ dalej. :smt007

gwiazda0

dziękuje Haniu ;* oczywiście bd dalej pisać

a ta zmiana to nie na długo..nibez obaw

Hania

hah.
a kiedy następny odcinek ?
buziaki. :smt008

gwiazda0

pf...postaram się dać dzisiaj albo jutro albo pojutrze..ale niczego nieobiecuję

Hania

hah. DZISIAJ. albo jutro.
JAK najszybciej. ; **