Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Fic: Znajda [czyli Koci Fik by dzio...] [u]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Inne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Eithne
Szalony Filmowiec


Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 4044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z planu filmowego :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 7:46, 21 Lip 2008    Temat postu:

Czemu ja trafiłam tu dopiero teraz?
House i jego koci Wilson są boscy. Uśmiałam się z tych ich rozmów Ciekawe co będzie jak dwóch Wilsonów spotka się w jednym pomieszczeniu...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Brandy
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 17 Lip 2008
Posty: 121
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Houseland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:40, 01 Sie 2008    Temat postu:

Ale śliczna baśń :smt007 Chociaż nie lubię kotów dla takiego Wilsona moje drzwi są zawsze otwarte :smt002 Ja myślałam, że to się smutnie skończy, np. Wilson zmarł w tym Nowym Jorku i wcielił się w kota po śmierci (wiem, że to banalne ^^), ale nie xD Powstało piękne, magiczne zakończenie którego nikt się nie domyślił :smt003 Najbardziej podobały mi się fragmenty gdy House mówił 'Wilson', a kot od razu reagował na to 'Mui!' :smt005 Jak zwykle świetna robota dzio

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 11:50, 05 Sie 2008    Temat postu:

Dobra, to udawajmy, że nie czytałam tego przed wyjazdem Oki? :smt003

część druga

zwiniętego w kłębek na jego kolanach Wilsona
koty mają perwersyjną skłonność do zasypiania na kolanach :smt003

Tobie będzie cieplutko i wygodnie, a ja rano nie będę mógł ruszyć prawą nogą.
House, nie przejmuj się! Nawet ludzie o zdrowych nogach mają z tym problemy, jak im kot zaśnie... (a przynajmniej ja :smt001 )

nie możesz spać w moim łóżku, jeżeli nie jesteś długonogą dwudziestolatką bez zahamowań.
...albo dobiegającym czterdziestki onkologiem bez zahamowań :smt007

gdyby ktoś się dowiedział, że pozwoliłem kotu spać na mojej poduszce, moja reputacja ległaby w gruzach. Jeszcze by sobie ktoś pomyślał, że jestem miły i mam dobre serce.
eh... jedna jaskółka, znaczy - kot, wiosny nie czyni :smt077

- Wilson...(...)by stwierdził, że zamieniam się w starą pannę i kupiłby mi zestaw do szydełkowania na urodziny.
zawsze można sobie wydziergać modny ocieplacz na laskę... tę drewnianą ofkors

House prawie się uśmiechnął, ale w porę zdążył się opanować. Co ten zwierzak z nim robił?
nic, co nie powinno się stać dawno temu :smt002
chociaż zawsze można to przypisać naturalnej reakcji na Wilsona, a nie na kota :smt002

House na oślep wymacał budzik na nocnym stoliku i wdusił przycisk wyłączający alarm.
hm... jakoś zawsze mi się wydawało, że to noga House'a ma wbudowany budzik :smt003
poor House *hug*

Po kilku minutach jego mózg przestał przypominać kłębek waty
farciarz :smt002 Ja najpierw wstaję, a dopiero potem się budzę :smt016

Na kocu, przytulony do jego prawego uda, leżał zwinięty w kłębek Wilson.
sweet :smt007 wreszcie jakiś Wilson przytula się do nogi House'a

(Wilson siedział na skraju umywalki i zainteresowaniem obserwował, jak House myje zęby)
to jakiś koci fetysz? znaczy - przebywanie w łazience? zawsze sądziłam, że kot unika tego miejsca, jak diabeł święconej wody, a tu najpierw Birdie, teraz Wilson... :smt007

kompres z kota
mój ZUY umysł wyprodukował obrazek House'a, który przywiązuje sobie opierającego się kociaka do nogi... dziwne

Koty podobno są niezależne i samodzielne
BŁĄD!!! Jak powiedział ktoś mądry: "Psy mają właścicieli, koty mają służących" :smt003

obudził się w swoim hotelowym łóżku z cudzą żoną i panikuje...
w innym fiku Wilson panikował, kiedy cudza żona odebrała telefon, kiedy dzwonił House :smt003

Nasikałbyś mi na buty, albo coś w tym stylu.
po całej nocy i połowie dnia już by to zrobił, gdyby chciał :smt077

wypuścił lekko rozdygotanego Wilsona z plecaka. Kot najwyraźniej nie przepadał za wariackimi przejażdżkami na motocyklu.
kogoś mi to przypomina... (nawet jeśli kartą przetargową jest sos czekoladowy i jego erowe przeznaczenie :smt077 )

- Szukam Wilsona, - warknął House spod stołu.
- Pod stołem?

Widać Foreman nie czytał tego fika, co ja :smt077 wtedy by się nie dziwił :smt003


[zdezorientowane Kaczątka]
no kiedy wreszcie Kaczątka przestaną wątpić w słowa House'a???

- Wilson! – ryknął House na całe gardło.
"Kot nie przychodzi na wezwanie. On odbierze wiadomość i skontaktuje się w wolnej chwili" :smt003
a w innym wołał "Where's my oncologist" :smt007
ale jakoś nie umiem sobie wyobrazić krzyczącego House'a :smt002

House, postrach Princeton, trzymał w ramionach niedużego, brązowego kota i głaskał go po głowie.
(i po brzuszku... Nie no, dobra, przesadzam :smt003 ) ale i tak wizja boska :smt007

***
część trzecia

Wilson głównie mruczał.
ehhh... mruczący Wilson :smt003 (jakby co, to na ten wątek w moim fiku wpadłam niezależnie :smt002 )

Kot w odpowiedzi prychnął cicho i otarł się pyszczkiem o jego brodę.
żadnych komentarzy o konieczności golenia ze strony kota? :smt001

zamiast zwyczajowo wściec się na przyczynę swojego prawie-upadku, własną niezdarność i, na wszelki wypadek, resztę świata, House schylił się, żeby sprawdzić, czy z kotem wszystko w porządku.
oj, House, chyba sam "tracisz wyczucie na stare lata" :smt002
ale o Wilsona w każdej postaci trzeba bezwzględnie dbać!!! :smt001

Kocia grzałka i zażyty tuż przed snem Vicodin zupełnie nie pomogły. House obudził się o piątej rano z wrażeniem, że jego udo za moment eksploduje.
(tutaj i przez pozostałe fragmenty) poor House
opisy realne do bólu

- Nikt ci nie mówił, że to niegrzecznie się gapić? Kaleki nie widziałeś? – wymamrotał House przez zaciśnięte zęby.
poor Wilson... obrywa mu się za niewinność

- O Chryste, nie mów mi, że ty też będziesz mi o to zawracał głowę! – jęknął House. – Jeden Święty Wilson...
- Mui!
- ...wystarczy, daj sobie spokój.

heh...

- Proszę, - powiedział House cicho i kot zamarł, z uniesioną w powietrze łapką. – To boli. To naprawdę cholernie boli, cały czas. A czasami jeszcze bardziej, jak dzisiaj.
szczerość House'a powala na kolana... mam to uczucie od tej rozmowy z Wilsonem w 3x02 (o ile dobrze pamiętam) No a po One Step (nawet jeśli to nie było całkowicie prawdziwe), szlag mnie trafia, kiedy wszyscy wątpią w ból House'a :smt089

połknął na sucho kolejną tabletkę
ah, te angielskie naleciałości :smt002

- Jasne, - przerwała mu poirytowana szefowa. – Twoja noga. Następnym razem, jak będziesz leczył kaca, wymyśl jakąś dobrą bajeczkę i zadzwoń zanim zacznie się twoja zmiana. A dzisiejszą odpracujesz w piątek.
*foch na Cuddy*
jak ja jej nie lubię
(chyba, że akurat sprzyja Hilsonowi, ale wtedy nie lubię jej tylko troszkę mniej :smt016 )

Przez chwilę patrzyli na siebie w milczeniu. Wreszcie House połknął kolejną tabletkę i krzywiąc się ruszył w stronę półki mieszczącej jego kolekcję filmów
jeśli o mnie chodzi, to filmy rzeczywiście działają przeciwbólowo :smt001
ostatnio szczególnie "House MD"

***
część czwarta

Gdyby to określenie znajdowało się w jego słowniku, House mógłby powiedzieć, że to było „słodkie”.
czasem mam wrażenie, że "Wilson" i "słodkie" to synonimy :smt003 (szczególnie po spopularyzowaniu określenia "czekoladowe oczy" :smt007 )

ograniczył się do nazwania Wilsona „futrzanym idiotą” i drapania go za uszami z wdzięcznością przez większą część wieczora
cute :smt007
[wybiegając w przyszłość - u mnie, kiedy House zwraca się do Wilsona "idioto", to Wilson wie, że jest to House'owa wersja "kocham cię" :smt002 ]

Kot najwyraźniej i tak zrozumiał, o co mu chodziło i nie oczekiwał niczego więcej.
[no i proszę, jaki ten kociak mądry ]

House usiadł na ławce przed fortepianem i rozpoczął negocjacje. – Wilson...
- Mui!
- ...ty głupi kocie.

negocjacje w stylu House'a *_*
omg... zawsze jak to czytam, zaczynam się śmiać jak głupia (rzadko mi się to zdarza, serio! chyba że czytam jakąś zwariowaną erę :smt002 )

Mówiłem ci – niesprawiedliwe i do dupy. Ale tak jest lepiej. Jestem wrednym sukinsynem, kłamię i mam wszystkich w dupie. Wszyscy są zadowoleni. Wolę, żeby nie wiedzieli, że kilka razy w miesiącu jestem bezużytecznym, żałosnym kaleką, który nie potrafi przejść o własnych siłach dziesięciu metrów od kanapy do łazienki.
strasznie wzruszające :smt089
i znów mi się przypomniał kawałek z One Step...

- Bo zaczną mnie traktować jak bezużytecznego, żałosnego kalekę, nawet w te dobre dni, kiedy jestem po prostu wrednym sukinsynem.
poor House

- Jasne, ja też się będę zachowywał.
tiaaa, a świstak siedzi... (bo sreberka były kradzione) :smt002

- A. Jasne. Myślałem, że chcesz mnie spytać o jakąś kompletnie nieistotną głupotę, jak na przykład moje teorie dotyczące naszego pacjenta. Wybacz. Dobrze wiedzieć, że skupiasz się na tym, co naprawdę ważne
good old House :smt003

– Nie. Miałem na myśli Cudowne Dziecko Onkologii z gabinetu obok. Jestem jego agentem prasowym. Co chcesz wiedzieć? Numer buta? Pierwsza miłość? Plany na przyszłość?
na wypadek, gdyby Chase nie był ciekawy, to ja jestem zainteresowana

- Czy powiedziałem mojemu kotu o tym, że mam kota? Myślę, że się zorientował.
taaa... na pewno się zorientował, że masz kota... na punkcie Wilsona :smt003
(no co? nie miałam na myśli ery, tylko to, że w kółko o nim gada :smt016 )

- Wilson nie odbierał, ani w hotelu, ani swojej komórki.
jak już pisałam w odpowiednim momencie na gg - myślałam, że będę musiała cię znaleźć i zabić :smt077

Hm. Telefonu od siebie też bym pewnie nie odebrał.
House, ty W OGÓLE nie odbierasz!!!
(raz omal twoi rodzice nie dostali przez to zawału :smt077 - tak, ja wciąż nawijam o innych fikach :smt002 )

W końcu Jimmy zawsze mruczy, jak się go drapie za uszami, a mój kot będzie niezwykle pomocny, jak nam się trafi pacjent z rakiem płuc.
niektóre źródła wskazują, że pierwsza część zdania zawiera ziarno prawdy :smt003
a druga... Może pacjent z rakiem płuc będzie potrzebował kociego kompresu? :smt002 (chociaż pewnie House i tak by się nie zgodził, bo to niehigieniczne, tak się dzielić :smt003 )

- Drapiesz swojego kota za uszami? – Foreman najwyraźniej miał problemy z wyobrażeniem sobie takiej sytuacji.
- Nie, - burknął House. – Trzymam go w zimnej i wilgotnej piwnicy, karmię raz na tydzień i kopię za każdym razem, kiedy mi się nawinie pod nogę.

tak, wersja House'a zdecydowanie bardziej przemawia do wyobraźni... :smt003

Nic. Nie usłyszał cichutkiego tupotu łapek na drewnianej podłodze, ani dziwnego piszczenia, które Wilson zawsze wydawał z siebie na dźwięk swojego imienia. Żadnej odpowiedzi.
pewnie Wilson, jak to Wilsony mają w zwyczaju (o ile nie trzymają swoich rzeczy w sypialni House'a ), poszedł poszukać sobie rozrywki na noc :smt003

Mieszkanie wyglądało dokładnie tak samo, jak zawsze, ale z jakiegoś powodu wydawało się dziwnie... puste. Czegoś brakowało
*zaczyna czuć się dziwnie nieswojo...*

wpatrywał się w pustą miskę na podłodze i niezbyt skutecznie próbował przekonać samego siebie, że wcale nie jest mu smutno
bosh... pamiętam, jak wpatrywałam się w pustą klatkę po chomiku :smt089

- Wilson? – powiedział zaskoczony House, patrząc na swojego przemoczonego do suchej nitki przyjaciela, stojącego za progiem.
dzisiaj sama tak wyglądałam... Blee...
Ale House plus przemoczony Wilson... Mrrrr... :smt007

i stał tak, drżąc z zimna, z kropelkami wody kapiącymi z przemoczonych, brązowych włosów.
Mrrr... Gdyby to było w innym miejscu, czasie i rzeczywistości, byłby do obiecujący początek dla ery :smt005

Wilson zrobił krok do przodu i objął House’a, chowając twarz w jego ramieniu. House urwał w pół słowa i zamarł z ramionami pełnymi rozdygotanego onkologa i bez najmniejszego pomysłu, co to wszystko może oznaczać.
:smt007 :smt007 :smt007 :smt007 :smt007 :smt007 :smt007 :smt007 przesłodkie :smt007 :smt007 :smt007 :smt007 :smt007 :smt007 :smt007 :smt007
*biegnie do apteki po insulinę*
(ale w całkowicie pozytywnym sensie, a nie że jakiś kicz czy coś ^_^ )

House, niezależnie od wszystkiego, nie jesteś, nigdy nie byłeś i nigdy nie będziesz bezużytecznym, żałosnym kaleką
kiss him!!! kiss him!!! kiss him!!! kiss him!!!
ok, żartowałam :smt002 (tylko tym razem :smt077 )
*
a poza tym cała ta rozmowa jest pięknie wzruszająca :smt007
i chociaż naprawdę uwielbiam ich slashowate przekomarzanki, to jako masochistka lubię czasem dla odmiany przeczytać coś takiego *_* pod warunkiem, że się dobrze kończy!

- Wilson? – szepnął House z niedowierzaniem i... nadzieją?
nadzieją na co???
że to jednak jest TO para-racjonalne wyjaśnienie i że nie oszalał?
czy może to była nadzieja na coś więcej? :smt002

**
kiedy wcześniej czytałam cz 3., zastanawiałam się, w którym miejscu wróciła "głupawka" w cz 4., bo jakoś tego nie pamiętałam po pierwszym czytaniu... No i faktycznie, środek był przezabawny (i ten kawałek z "głupim kotem" :smt005 ) ale mnie się i tak wryły w pamięć przygnębiający poczętek i słodko-gorzki (ale jakże wspaniały :smt007 ) koniec...

*****
A teraz coś, co mnie dręczyło, od kiedy wyjechałam...
Jeśli Wilson był Wilsonem, to czy na początku lizał prawą łapkę dla zmyłki ?????

*********
dzio napisał:
"Prawdziwi" House i Wilson na pewno nie będą parą - po pierwsze nie pasuje, po drugie to jest primetime series w wiodącej amerykanskiej stacji telewizyjnej - o wiele zbyt kontrowersyjna sprawa. Co innego, gdyby House'a produkowało HBO.

A serii z pieskiem nie będzie, bo ja psów nie lubię, nie rozumiem i nie mam najmniejszego zamiaru zgłębiać zakamarków psiej psychiki. Chociaż nie wiem, czy można tu mówić o "zgłębianiu"...

Już to pisałam i jeszcze raz powtórzę - "House MD" póki co łamie wszelkie kanony jakie znam (nie będę się upierać, że znam wiele, ale zawsze coś), więc w dobie tolerancji itp... W każdym razie podsycam tą iskierkę nadziei czym się da Może teraz byłoby na to za wcześnie, ale jeśli to ma potrwać jeszcze ze 3 sezony (*trzyma za to kciuki*), to kto wie?... Albo wielkie boom w finale finałów :smt003 - chyba to by nie zaszkodziło serialowi? :smt002

Heh, szkoda, że nie będzie psiej wersji w Twoim wykonaniu Ale może kogoś ta myśl zainspiruje?...
Psia psychika jest niezgłębiona. Mam wrażenie, że mój owczar właściwie przypomina kota: Kiedy mu mówię "Idziesz, albo nie?" To on... Idzie, albo nie :smt003 (może to zabłąkane kocie geny, a może "partnerski charakter naszego związku"... :smt002 )

**
PS. Przeczytałaś od razu CAŁY koment, czy robiłaś przerwy? :smt005


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kasinka
Endokrynolog
Endokrynolog


Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 1859
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a kto to wie?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 13:39, 05 Sie 2008    Temat postu:

Richie, nie wiem jak dzio, ale ja robiłam przerwy... i doszłam do wniosku, że cholernie mi brakowało tych komentarzy dłuższych niż fiki :smt005
Czeka cię sporo nadrabiania na forum :smt003

A żeby nie było offftopu, to dopisuję, że fik jest boski (wiem, powtarzam się) i aż przeczytałam go powtórnie, na poprawę humoru :smt040 I przeczuwam, że jeszcze nie raz do niego powrócę :smt007


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Em.
The Dead Terrorist
The Dead Terrorist


Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Wto 16:00, 05 Sie 2008    Temat postu:

Richie, podejrzewam, że nie lubisz Cuddy, bo stanowi zagrożenie dla Hilsona, ale może się mylę . Podasz mi link do tego fika, w którym Wilson panikuje?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:48, 05 Sie 2008    Temat postu:

Kasinko - mnie brakowało pisania tych komentów :smt001 i to dłużej niż od 3 tygodni, bo cały mój ówczesny czas pochłaniał "One Step" (który zresztą powinien być w końcu do jutra skończony, uff) Na nadrabianie już się cieszę, chociaż jestem również przerażona odrobinę :smt003
A jeśli lubisz komenty dłuższe od fika w wykonaniu evay (kto tego nie lubi? :smt002 ) to zapraszam do mojego "Gimme more..." oczywiście w Hilsonie :smt003

Em., częściowo masz rację - Cuddy jako zagrożenie dla Hilsona szczególnie po czwartej serii to jest to, czego tygrysy nie lubią najbardziej :smt077 Ale nie lubię jej też dlatego, jaka jest z charakteru [np sprzedała House'a Voglerowi :smt009 , a potem mówiła, że był warty tego, by go ocalić (chociaż moim zdaniem to była tylko przykrywka, a ona się postawiła, bo się bała o swoją posadkę ) - tak mnie po wczorajszym znów napadło]

Bardzo chętnie podzielę się linkiem: [link widoczny dla zalogowanych] (to jest dokładnie moment, o którym wspominałam, ale warto wrócić do początku, jeśli się lubi czytać Hilsonowe sex-telefony :smt007 No bo to oczywiście jeden z tych fików :smt003 )


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Klio
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 07 Sie 2008
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z daleka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 13:19, 22 Sie 2008    Temat postu:

hmm a może by tak w książke zebrać te wszystkie ficki by dzio
kobieto pokazywałaś to juz komuś poza forum
można by np. przetłumaczyc na english i wysłać tam do nich.
może jakaś kinowa wersja powstała na podstawie fick'u?
przynajmniej krótkometrażowa...

p.s.nie jestem realistką, ale spróbować zawsze można.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Klio dnia Pią 13:26, 22 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dzio
Moderator


Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 628
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 19:17, 14 Wrz 2008    Temat postu:

Klio, normalnie mnie powaliłaś w tym momencie. ;] Jeżeli chodzi o tłumaczenie, to polecam wycieczkę na moją stronę na FFN (link w moim profilu), tam są wszystkie moje House'owe fiki w wersji angielskiej, oprócz Długiego Weekendu, który się dopiero pisze/tłumaczy, za to włącznie ze Start Small, którego jeszcze w wersji polskiej nie ma. ;] I wielkie dzięki za komplement.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Klio
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 07 Sie 2008
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z daleka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:34, 16 Wrz 2008    Temat postu:

No ale wyobraźcie sobie "Koci Fick" na dużym ekranie!
[rozpływa sie]
:smt003


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gora
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 0:06, 12 Mar 2009    Temat postu:

Aaaaaaa...
Zacznę od tego, że ja kociara jestem. Tak zupełnie, szalenie i po całości


Cytat:
- No i co ja mam teraz z tobą zrobić? – zapytał kota po chwili zastanowienia.
- Miau.
- No tak, to jest jedna możliwość.
- Miau?...
- Nie no, bez przesady, aż takim dupkiem nie jestem. Jest listopad i leje jak z cebra, nie wywalę cię za drzwi.
- Mrau...
- Nie ciesz się tak, futrzany idioto, nie powiedziałem, że możesz zostać.

Rozmowy House'a z kotem są po prostu obłędne. I nie tylko ta, wszystkie

Cytat:
- Wilson...
- Mui!
- ...też nie lubi.

Reakcje Wilsona na Wilsona są takie słodkie

Cytat:
- To jak będzie z tym imieniem? – spytał po chwili kota, mruczącego z zadowoleniem. – Jakieś pomysły?
- Mui.
House spojrzał na niego. – Na pewno?
- Miau.
- No dobra, czemu nie. Niech będzie „Wilson”.

No właśnie Rozmowy z kotem Koty są wspaniałe I naprawdę wszystko rozumieją

Cytat:
- O nie, bez przesady. Zasada numer jeden – nie możesz spać w moim łóżku, jeżeli nie jesteś długonogą dwudziestolatką bez zahamowań.

Mam 20 lat i całkiem długie nogi! Mogę spać z House'm

Cytat:
. Co ty robisz? – urwał w pół zdania Foreman, który właśnie pojawił się w drzwiach.
- Szukam Wilsona, - warknął House spod stołu.
- Pod stołem?

Kwik!

Cytat:
- Wilsona, - odpowiedział Cameron lekko zaniepokojony Foreman.
- W twoim gabinecie? Pod fotelem?



Cytat:
- Twój... twój kot ma na imię Wilson?

Oh, nie tylko ja tu wietrzę hilsona

Cytat:
- Proszę, - powiedział House cicho i kot zamarł, z uniesioną w powietrze łapką. – To boli. To naprawdę cholernie boli, cały czas. A czasami jeszcze bardziej, jak dzisiaj.

Piękne...

Cytat:
– Wilson...
- Mui!
- ...ty głupi kocie. Muszę iść do pracy, nic mi nie będzie.
- Miau!
- Jasne, ty wiesz lepiej. Przypomnij mi, który z nas dwóch jest lekarzem w tym towarzystwie?
- Miau!

Koty ZAWSZE wiedzą lepiej

Cytat:
- Drapiesz swojego kota za uszami? – Foreman najwyraźniej miał problemy z wyobrażeniem sobie takiej sytuacji.
- Nie, - burknął House. – Trzymam go w zimnej i wilgotnej piwnicy, karmię raz na tydzień i kopię za każdym razem, kiedy mi się nawinie pod nogę.

Cały House ;DD

Cytat:
- A gdzie Wilson śpi? – zapytał Chase z lekkim uśmieszkiem.

Kocham Chase'a

Cytat:
Wilson zrobił krok do przodu i objął House’a, chowając twarz w jego ramieniu. House urwał w pół słowa i zamarł z ramionami pełnymi rozdygotanego onkologa i bez najmniejszego pomysłu, co to wszystko może oznaczać.



No i samo zakończenie... Śliczne... Biedny Jimmy bardzo dużo się dowiedział o swoim przyjacielu w ciągu tego tygodnia. I rzeczy bolesnych i pięknych

Cudowny fic


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Revy Koto-san
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 05 Maj 2009
Posty: 535
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: spod tęczowego krawata w Wilson'owej krainie.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:10, 26 Maj 2009    Temat postu:

O MATKO! *hiperwentylacja* wow wow wow xD mam nadzieję, że jest jeszcze jakiś mały pominięty kiss po miau a jeśli nie ma, to i tak ten fick jest... OMATKOOMATKOOMATKO xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bobi_szmyc
Rezydent
Rezydent


Dołączył: 05 Wrz 2009
Posty: 421
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:04, 05 Wrz 2009    Temat postu:

Chapnęłam to kocie opowiadanie i jestem pod wrażeniem. A więc Wilson to Wilson! Ciekawe jak...? Może Wilson jest animagiem? /człowiek mogący zmieniać sie w zwierzęta, z Harry'ego Pottera/ W każdym razie opo mnie powaliło, świetne

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pomyluna
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 05 Wrz 2009
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Hogwart
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:19, 05 Wrz 2009    Temat postu:

Jak narazie to jest najlepsze opowiadanie jakie tutaj przeczytałam [nie licząc starcia Snape - House]
czekam z niecierpliwością na więcej tego typu ficków.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Inne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
Strona 3 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin