|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 5:00, 24 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
justykacz napisał: | A to bardzo ciekawa kwestia, tej House'owej blizny... Sądzę, że House wstydzi się jej nie tyle dlatego, że jej "brzydka", tylko dlatego, że to widoczny dowód jego kalectwa... | W pełni się zgadzam. A że House nie przyznałby się do tego nawet na torturach, dlatego udaje, że chodzi mu wyłącznie o estetyczny wygląd zdjęć.
justykacz napisał: | A jeśli chodzi o klatę House'a i hmm stosunek Cuddy do blizny House'a to przypomnij sobie 7x01
Albo lepiej nie, bo nie stać mnie obecnie na wieniec pogrzebowy dla Ciebie | heh, żeby to sobie przypomnieć, musiałabym najpierw o tym zapomnieć, a to się nie zdarzy w najbliższym stuleciu. Twoja świnka-skarbonka jest bezpieczna
Anyway, fik powstał na długo przed 7x01, kiedy nikt się nie spodziewał, że przerobią House'a na ekshibicjonistę - to po pierwsze. A po drugie, problemem nie jest stosunek Cuddy do blizny, tylko niechęć House'a do pokazywania blizny innym. Chyba pamiętasz, że House był daleki od umierania z radości, kiedy Cuddy przymierzała się do pocałowania go w nogę
justykacz napisał: | Faceci mają lepiej, mogą mieć nawet bliznę na całe udo i to może być sexy. Kobiety mają w tym względzie przechlapane... | facet może być nieuczesany, nieogolony, ubrany byle jak i wciąż wyglądać sexy, a kobieta... bez komentarza
justykacz napisał: | PS pozwoliłam sobie czytnąć całość | nie mogę mieć Ci tego za złe, skoro tak się obijam z tłumaczeniem Ale mam nadzieję, że jeszcze wpadniesz podzielić się komentarzem
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
advantage
Otorynolaryngolog
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:11, 27 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | "Kryminalnych" nie oglądałam, ale lubiłam "Falę Zbrodni". Ale no właśnie - w porównaniu do amerykańskich (czy nawet niemieckich) to to bardziej przypomina zabawę dzieci w policjantów i złodziei: szpanerskie teksty i "efektowne" strzelanki, ale wszystko przekombinowane i odrealnione.
yeah, trzeba, tylko jak? | oglądałam, bo miałam fazę na Maćka Zakościelnego przez jakiś czas oglądałam jakiś niemiecki serial, Cobra 11 czy jakoś tak i całkiem przystępny był Imo wszystkie nowe polskie filmy i seriale są odrealnione, te wszystkie Brzydule itepe
Magia albo jakieś super pigułki?
Richie117 napisał: | nic, nic każdemu wolno mieć swoją mroczną przeszłość | byłam grzecznaaaa
Richie117 napisał: | o, fajny sposób na szybkie znalezienie nicka Ja się nad swoim długo głowiłam, ale jestem zadowolona. Anyway, gdybyś się zdecydowała zmienić nick horumowy, to skontaktuj się z Adminkami, bo one mają moc robienia takich rzeczy | nie, znudził mi się, ale nie zmieniam, bo już pamiętam i generalnie się przyzwyczaiłam. No i nawet nie mam pomysłu na nowy
Richie117 napisał: | też prawda. Chac nawet Wilsonowi pomoże, kiedy zajdzie taka potrzeba | Nie, Wilson, nie rób tak. House woli taak...
Richie117 napisał: | Chac nie miałby nic przeciwko rozgrzewaniu tego i owego przy pomocy chuchania | dotykanie i masowanie byłoby fajniejsze
Richie117 napisał: | o, podsunęłaś mi pomysła na fikową zabawę Tylko czy znajdzie się wystarczająco dużo chętnych fikopisaczy, żeby miała ona sens... o ile nie zapomnę tego pomysłu do lata, bo teraz tym bardziej ludziska nie będą skłonni pisać
To też nie ta fotka, o której myślałam, ale to ta sesja. Poszukałam wreszcie i znalazłam: [link widoczny dla zalogowanych]. I know, wcale nie wygląda jak w fiku, mojej pamięci się pomieszało A przy okazji znalazłam jeszcze tę: [link widoczny dla zalogowanych] i co, w czerni lepiej? | oooo, no to ja się już nie mogę doczekać a, kurde, myślałam o tej, ale stwierdziłam, że tamta będzie lepsza - te kremowe spodnie za to tej drugiej chyba wcześniej nie widziałam... jaaa, Hju we wszystkim i bez niczego wygląda świetnie
Richie117 napisał: | my bad, kto by po tylu miesiącach pamiętał, co pisałam we wstępie do fika | ale kurde, bo to dlatego, że ja już od początku jestem rozproszona czekaniem na erę
Richie117 napisał: | tjaaa, po same gardło <img src="http://i111.photobucket.com/albums/n152/saphira182/Obraz1.gif"> | albo głębiej
Richie117 napisał: | heh, ludzie i ich powalone pomysły | niektórzy wszędzie widzą takie częsci ciała
Richie117 napisał: | well, możesz być na nie, ale generalna opinia jest jaka jest oh yeah, House'a uzbrojonego w laskę i sarkazm żaden złoczyńca by nie pokonał awww, na wyłączność i w pełni do dyspozycji | noo, jakby jeszcze był wyższy
i jeszcze ten morderczy wzrok brzmi kusząco, nie?
Richie117 napisał: | ale w 'Na pokładzie' to było making love, a nie having sex, a Wilson nie był tak gadatliwy jak Chac
Agree. Żeby tylko te napisy były porządne, a nie tak crap jak to bywa teraz | yeah, I see różnicę w kinie są chyba okej, ale jak nie, to co za tłumacze je robią?!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 6:33, 08 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
advantage napisał: | oglądałam, bo miałam fazę na Maćka Zakościelnego [...] Imo wszystkie nowe polskie filmy i seriale są odrealnione, te wszystkie Brzydule itepe
Magia albo jakieś super pigułki? | Zakościelny mi się podobał w "Na dobre i na złe" A "Brzydula" to nie jest czasem nasz remake jakiegoś zagranicznego serialu? Bo w tym chyba tkwi problem, że nasze produkcje kopiują pomysły zagraniczne i jeszcze próbują je "ulepszać"
Śmietanka Wilsona do użytku zewnętrznego i wewnętrznego
advantage napisał: | byłam grzecznaaaa | każdy teraz tak mówi
advantage napisał: | Nie, Wilson, nie rób tak. House woli taak... | hmm... można przypuszczać, że za kulisami fika coś takiego miało miejsce
advantage napisał: | dotykanie i masowanie byłoby fajniejsze | na to też przyjdzie odpowiednia pora
advantage napisał: | jaaa, Hju we wszystkim i bez niczego wygląda świetnie | osz Ty zua kobieto Jaka szkoda, że nie ma fotek Hju bez niczego na motorze
advantage napisał: | ale kurde, bo to dlatego, że ja już od początku jestem rozproszona czekaniem na erę | era jest okropna, wszystkich rozprasza
advantage napisał: | niektórzy wszędzie widzą takie częsci ciała | ostatnio perfidnie często na sierści zwierzaków
advantage napisał: | noo, jakby jeszcze był wyższy | mógłby ubrać buty na koturnach
advantage napisał: | w kinie są chyba okej, ale jak nie, to co za tłumacze je robią?! | don't know, jak jest w kinie - od liceum nie byłam na żadnym seansie może to tłumacze zbyt kiepscy, żeby tłumaczyć książki? Btw, widziałaś reklamę Snickersa z Joan Collins? No jak można było przetłumaczyć: "Who wants to smell like you" na "Kto chciałby cię wąchać"???
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 6:37, 08 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Cytat: | No, nareszcie udało mi się skończyć ten rozdział. Cieszycie cię?
Strasznie Was przepraszam za tą długaśną przerwę w tłumaczeniu
Już w połowie kwietnia miałam gotowe 3/4 rozdziału i chciałam to wrzucić przed majowym weekendem, ale dopadło mnie jakieś wiosenne przeziębienie, arrrgh... A teraz ciężko jest pisać i tłumaczyć, równocześnie obgryzając paznokcie w oczekiwaniu na finał
W każdym razie, dziękuję tym, którzy cierpliwie (albo niecierpliwie) czekają, aż się z tym wyguzdram
Enjoy! |
Przy okazji... znalazłam na kwejku fotkę z cytatem, który doskonale pasuje do tego fika, zwłaszcza do tego rozdziału:
"Kiedy fotografujesz ludzi w kolorze, fotografujesz ich ubrania. Lecz kiedy robisz ludziom czarno-białe zdjęcia, fotografujesz ich dusze"
- Ted Grant
I jeszcze cytat zaczerpnięty z komentarza naszej koleżanki, Anai: “Trzeba umieć odróżnić porno od sztuki.”
CZĘŚĆ III
Doktor House wyłonił się z przyległej do studia łazienki, odziany jedynie w ręcznik zawinięty wokół talii i wyraz twarzy, który oznajmiał, że wolałby się znajdować po przeciwnej stronie planety.
Chac zauważył jego skrępowanie i dał mu trochę czasu i przestrzeni, by zajął miejsce na przygotowanym stole. Ta sesja wymagała największej przebiegłości. Z House'em trzeba się było obchodzić [link widoczny dla zalogowanych], na dodatek zrobionych z miękkiego futerka. Uwieść go, zawładnąć jego umysłem i jego duszą. Kiedy już tego dokona, owe bezcielesne przedmioty, które stanowią najbardziej istotną część każdego człowieka - jego umysł i serce - sprawią, że ciało, oczy i cała postać House'a ulegną przemianie przed obiektywem. Aparat stanie się jego kochanką.
House zapatrzył się na prostą scenografię, którą zaaranżował Chac: cienki materac, umieszczony metr ponad podłogą, przykryty miękkim, czarnym prześcieradłem z matowej satyny oraz stanowiąca tło zasłona w tym samym kolorze.
- To wszystko?
Chac uśmiechnął się do siebie. - Nie, to tylko na finałowe ujęcie. Uporamy się z nim najpierw, twoja męczarnia się skończy, a później będziemy mogli dokończyć resztę. To pomoże ci się odprężyć. Koszmarny, finałowy akt będzie za tobą.
- Wygląda na to, że powinienem być miską owoców.
- Fotografowanie modela w statycznych pozach to nie to samo, co zdjęcia martwej natury. Ani w tobie, doktorze House, ani w moich fotografiach nie ma nic, co byłoby pozbawione życia.
House usadowił się na stole, pozwalając swoim nogom zwisać poza jego krawędzią, i sztywno skrzyżował ramiona na piersi.
- W czym tkwi ta wielka różnica? Soft-porno to nadal porno.
Chac zmarszczył brwi. Nie był to pierwszy raz, gdy ludzie wyciągali podobne wnioski na temat jego pracy, zanim rzeczywiście zobaczyli jej efekty.
- Te zdjęcia to nie pornografia! - powiedział, rozkładając statyw z nieco większą siłą, niż to było konieczne. - Chcesz zobaczyć pornografię? Chcesz zobaczyć tandetę? Popatrz na chłam upchnięty na stojakach z czasopismami za sklepową ladą. Nafaszerowane silikonem, przypominające plastik sylwetki, sfotografowane [link widoczny dla zalogowanych] i zawsze - zawsze - z przyklejonym do twarzy przeklętym, wymuszonym dzióbkiem, który mówi: "przeleć mnie". Żałosne, przerysowane gówno!
- Wiedziałeś, że tamci używają programów komputerowych, aby wymazać każdą skazę, która ich zdaniem rozpraszałaby oglądających? A następnie dodają fałszywe. Cycki są powiększane, a fiuty wydłużane. Modelki i modele mają komputerowo opaloną skórę z komputerowo naniesionym połyskiem. Sztuczne rzęsy. Sztuczne usta, na miłość Boską! Nawet ich zęby zostają wybielone i wyprostowane. Ludzie przedstawiani są jako bezimienne, anonimowe, nieciekawe manekiny, które według mnie ledwie sprawiają wrażenie żywych. Wszystko w ich wyglądzie ma na celu wzbudzenie seksualnego podniecenia, a mimo to ani jeden pieprzony szczegół nie jest seksowny. Ani piękny. To nie sztuka, to... szambo!
House wyglądał na nieco speszonego. - Nie chciałem obrazić twojej profesji.
- Posłuchaj, doktorze House. Cokolwiek sobie o mnie myślisz, jestem w zasadzie najlepszym z najlepszych w tym zawodzie. Zaufaj mi, że nie wyjdziesz okropnie na moich zdjęciach. Nie przyjechałem do New Jersey, żeby zniweczyć swoją karierę. Prawdę powiedziawszy, chciałbym zarobić trochę pieniędzy na tym projekcie.
House odwrócił wzrok i skinął raz głową. - W porządku.
Chac zabrał się za rozkładanie obiektywów i oświetlenia. Wiedział o tym, że House nienawidzi całego tego projektu. Jednak House współpracował z nim i próbował dawać z siebie wszystko. Chac podejrzewał, że House chciał, by zdjęcia dobrze wypadły ze względu na swoją szefową, której na pewno nie nienawidził. W istocie, Chac sądził, że między tą dwójką mogła istnieć wieloletnia więź. Osobista więź mająca swój początek w przeszłości.
Ponieważ do tej sesji nie trzeba było przygotowywać dla House'a żadnych ubrań, Sai pojechał do domu. Michele domykała sprawy w szpitalu, zbierając krótkie biografie wszystkich uczestników tego przedsięwzięcia.
Chac był sam na sam ze swoim ulubionym modelem i podszedł do House'a bardzo swobodnym krokiem. Mając na uwadze to, jakie chciał wywołać u House'a uczucia i reakcje, zapytał:
- Uprawiałeś już kiedyś seks z mężczyzną?
House spojrzał na niego ostro, jednak drobny uśmiech przelotnie uniósł jeden z kącików jego ust.
- Czyżbyś znowu flirtował?
- Owszem. - Chac uśmiechnął się w odpowiedzi. - Ale bez obaw, jestem tu, by sfotografować tę cudowną twarz i ciało, a nie wykorzystać okazję i nareszcie się do ciebie dobrać. Połóż się.
House wykonał polecenie, kładąc się płasko na plecach na twardym stole. Chac zdawał sobie sprawę, że musi uwinąć się szybko z tym ujęciem z powodu bolącej nogi doktora House'a, która mogła nie dać im zbyt wiele czasu, zanim pojawią się paraliżujące skurcze.
Fotografie, które wykonał w ciągu minionych trzech dni pracy z House'em, były fantastyczne. Miał rację, że dokonał takiego wyboru. Jednak nie było to łatwe.
Do zdjęcia z motocyklem, robionego w plenerze po deszczu, Chac nakierował umysł House'a na dni jego młodości spędzane na dwóch kółkach, a następnie na późniejszy okres, gdy House był niezdolny do jazdy na motorze podczas rekonwalescencji jego dotkliwie okaleczonej nogi.
Rezultatem była zdumiewająca poza całej sylwetki, mówiąca: "zraniony-smutny-kaleki-lecz-wciąż-jakże-seksowny". Chac przez wiele minut przyglądał się tym negatywom. To cholerne zdjęcie sprawiało, że ściskało mu się serce (a jego fiut zaczynał drgać) od samego patrzenia na nie.
Chac sfotografował House'a także w sali operacyjnej. Ujęcie obejmowało głowę i ramiona, House był owinięty ciemnoniebieskim chirurgicznym prześcieradłem, z jedną ręką ułożoną nad głową i oczami skierowanymi wprost w obiektyw aparatu. Chac zapytał wtedy House'a o wybór, jakiego dokonał w przeszłości - by zachować nogę. Czy ani trochę tego nie żałował?
Tęczówki diagnosty spojrzały w obiektyw i niczym niebieskie węgielki rozżarzone cierpieniem wypaliły w nim dziurę. Opowiedziały historię o tragicznym okaleczeniu, lecz również o wydobytej z jakiegoś bardzo głębokiego miejsca sile, by je przetrwać. A House nawet nie udzielił odpowiedzi na zadane pytanie.
House okazał się być tym, za kogo Chac wziął go z pełnym przekonaniem w chwili, w której pierwszy raz spoczęły na nim jego oczy. Ten mężczyzna był niemym filmem o ludzkich emocjach.
Mniej upozowane zdjęcia przedstawiały House'a przy pracy: z jego zespołem lub siedzącego samotnie w jego fotelu, ze zmarszczonym czołem wspartym na uchwycie laski, głęboko zamyślonego nad pacjentem; przed nim stoi upiornie biała tablica z wypisaną listą tajemniczych objawów, gabinet jest pogrążony w półcieniu, a niewielka kurtyna światła pada na zamknięte powieki House'a i jego twarz, wyrażającą wytężoną koncentrację... wszystko po to, by oddać intelektualny umysł, ukryty pod tym pociągłym, przystojnym obliczem.
Niewiarygodnie fascynujące.
Ale te finałowe ujęcia... Chac chciał, żeby House stał się obiektem erotyki. Niedoskonałej, ludzkiej, bezbronnej, pięknej erotyki.
Chciał, żeby finałowy obraz miał wygląd czegoś niezamierzonego. Jakby ktoś nieumyślnie nacisnął spust migawki i nie zdając sobie z tego sprawy przez przypadek utrwalił niepowtarzalne ujęcie najseksowniejszego mężczyzny, jakiego spotkał w swoim życiu. Mężczyzna po prostu leży na łóżku i odwraca głowę akurat w momencie, kiedy migawka zostaje uruchomiona. Albo też przeciąga swoje zmęczone ciało i zgina nogę tuż przed wtargnięciem nieoczekiwanego gościa, przez co ów gość przegapia szansę na zobaczenie najbardziej sekretnych i najseksowniejszych części jego ciała... wielka szkoda...
Jednak takie niedbałe kompozycje wymagały odpowiedniego oświetlenia i sprzętu ustawionego pod właściwym kątem. Przy ich realizacji potrzebna była, krótko mówiąc, bardzo staranna choreografia.
Chac, w ogóle go nie dotykając, wytłumaczył House'owi, jak chciał, aby się ułożył.
- Połóż się na plecach, z lewą nogą ugiętą w biodrze i w kolanie. Nikt nie zobaczy niczego, oprócz nagiej skóry. Po prostu odpręż się, jakbyś leżał we własnym łóżku podczas wakacji w miejscu, w którym już byłeś i które uwielbiasz. Albo w miejscu, do którego z przyjemnością byś pojechał... Jest gdzieś takie miejsce? - Chac chciał, żeby umysł House'a znalazł się dokładnie tam.
House przez parę minut nie odpowiedział i Chac pomyślał, że żadne takie miejsce nie przychodziło mu do głowy albo...
- ...po studiach poznałem pewną kobietę, kiedy dostałem się na swój pierwszy staż w Boston General. Audria pochodziła z Serbii. Przepiękna brunetka, mówiła łamanym angielskim. Kształciła się na pielęgniarkę. Spotkaliśmy się na imprezie i między nami zaiskrzyło, a przynajmniej miałem nadzieję, że jeszcze między nami zaiskrzy. Umówiliśmy się, żeby wyjść razem na drinka później tego samego wieczoru. Impreza się skończyła, kolejne pary zaczęły opuszczać lokal, więc poszedłem jej poszukać... a ona właśnie wychodziła z innym facetem.
- To nie do końca jest miejsce, chodziło mi raczej o...
- ...Chcesz, żebym pomyślał o czymś seksownym, zgadza się? - House wyciągnął ramiona nad głowę i wygiął kark, eksponując szyję i...
- ...kurwa! - wyrwało się Chakowi. - Zostań w tej pozycji - nakazał, w pośpiechu przesuwając statyw aparatu tam, gdzie chciał go ustawić.
Wreszcie stanął za aparatem. - A teraz zabierz ręcznik. - Widząc lekkie niezdecydowanie House'a, powiedział uspokajająco: - Nie martw się, nikt nie zobaczy niczego, z wyjątkiem tego niebywałego uda i tyłeczka. Nawet ja. Dobrze. Teraz połóż lewą dłoń na brzuchu, a drugą rękę wyciągnij ponad głową, jak najdalej, unieś bardziej podbródek, jakbyś chciał się przeciągnąć... chcę widzieć jak najwięcej twojej szyi. To właśnie to, co chcę, żeby zobaczyli wszyscy. Wytrzymaj... - Pstryknął kilka fotek.
- Ja pierdolę, to dopiero jest sexy - mruknął cicho Chac, robiąc zdjęcie za zdjęciem. - Chcę, żeby zobaczyli tę linię szczęki - szepnął, prawie do samego siebie, kiedy zmieniał obiektywy, ustawiał ostrość, tu i tam poprawiał oświetlenie, dopóki nie objęło całego ciała House'a, od wierzchołka jego długiego na milę uda aż do miejsca tuż nad szczęką, przyciągając wzrok ku ostrym i łagodnym konturom sylwetki, ku skórze i miękkim włosom przenikanym padającym z tyłu złotym światłem. Pojawiły się prowokujące cienie i podane jak na tacy iluminacje - Chac uwydatnił to wszystko, o istnieniu czego był przekonany od samego początku. Zanim House zrzucił z siebie choćby sztukę odzieży.
Nie miało znaczenia, że House zbliżał się do pięćdziesiątki, że nie był zbudowany jak mięśniak na sterydach, ani że nie miał sześciopaka na brzuchu czy wydepilowanej, wysmarowanej olejkiem, plastikowej skóry. To, co House posiadał, było męskie i seksowne, a Chac mógł rzucić na to idealny rodzaj światła i sprawić, że diagnosta będzie emanował bezwzględnym, zakazanym erotyzmem.
Chodziło o długie mięśnie arcydoskonałego uda, szeroką klatkę piersiową porośniętą drobnymi, miękkimi włoskami oraz o wydatne jabłko Adama, które pokryte było tym, co czyniło z mężczyzny mężczyznę - zarostem na podbródku (który na House'ie był seksowny sam w sobie).
- Wytrzymaj - powiedział Chac i podszedł do House'a, trzymając w ręce grzebień o rzadkich zębach. - Nie ruszaj się. - Wziął grzebień i przeczesał nim włosy na torsie House'a, zaczynając od pępka i przesuwając się kierunku sutków. - Chcę je tylko odrobinę bardziej nastroszyć. Chcę, żeby przeświecało przez nie światło. Chcę, żeby mężczyźni i kobiety marzyli o tym, by móc przeczesać je palcami i przyprawić cię o dreszcz.
Chac wrócił do aparatu i sprawdził rezultat. Yeah. Włosy nabrały objętości i wyglądały na bardziej miękkie.
- Mmmm, wyśmienicie. - Nie zdejmując palca ze spustu migawki, mówił: - Och, tak, cudownie. Absolutnie kusząco. Oddychaj głęboko i powoli. - Ale Chaka ciekawiła jedna rzecz: - Czemu historia odrzucenia sprawiła, że poczułeś się sexy? - Skończył pstrykać i zaczął kolejny raz zmieniać obiektyw.
House nadal utrzymywał swoją pozę. - Mogę się już rozluźnić?
- Wybacz, jasne. Śmiało.
House usiadł, kładąc z powrotem ręcznik w poprzek swojej miednicy.
- To nie tak. Myśląc o tamtej dziewczynie, poczułem się młodo. Była zabawna. I niewiarygodnie piękna, i lubiła mnie. No, dopóki nie napatoczyła się ta żywa reklama płynu po goleniu.
Chac przypuszczał, że jakiś zwalisty koleś z dołeczkiem w brodzie odbił House'owi jego panią. Lecz to wspomnienie sprawiło, że diagnosta poczuł się młodo, a dzięki temu natychmiast zaczął wyglądać bardziej... rześko, żywo - świeżo w obiektywie aparatu - namiętnie, pysznie i kwintesencjonalnie pociągająco*. Była to w równej mierze zasługa odpowiedniego mężczyzny, odpowiedniego obiektywu, odpowiedniego światła i cienia oraz odpowiedniej pozy. Wszystkie te elementy połączone razem dawały w wyniku sztukę ludzkiego ciała. Trzy wymiary przeniesione do czwartego. Fotografia oraz to, co ludzie wydobędą z tej fotografii. Emocje, które ujawnią się na ich twarzach oraz uczucie nieoczekiwanego ciepła i podniecenia, które później zabiorą ze sobą.
- Była idiotką - stwierdził Chac zupełnie poważnie.
House uśmiechnął się, kręcąc głową.
- Potrzebujesz przerwy? - zapytał, kiedy House z roztargnieniem przesunął prawą dłonią po swoim pokiereszowanym udzie.
House skinął głową, z powrotem owinął się ręcznikiem i zsunął się z materaca.
- Masz coś do picia?
Chac wskazał mu małą lodówkę, którą ustawił w gabinecie. - Częstuj się.
House wrócił z dwiema butelkami zimnego piwa, dla siebie i dla Chaka.
- Dzięki. - Chac odkręcił kapsel i pociągnął orzeźwiający łyk. - Nic nie może się równać z piwem w deszczowy dzień.
House usiadł na stale obecnym wysokim stołku. Chac celowo zostawił go w studiu. Lubił patrzeć, jak doktor House na nim siedzi. Dzięki niemu miał pierwszorzędny widok na najlepsze męskie nogi, jakie widział od lat. Nie należały one do tych najmocniej umięśnionych czy gładko wydepilowanych (co w dzisiejszych czasach praktykowało tak wielu modeli), czy choćby opalonych. Były one natomiast najdoskonalej proporcjonalne w stosunku do reszty ciała ich właściciela, z jakimi Chac kiedykolwiek się spotkał. Męskie, lecz piękne. Muskularne, lecz nie rozrośnięte. Wystarczająco owłosione, by uznać je za męskie, lecz nie do tego stopnia, by przywodziły na myśl bestię.
Ich długość także była idealna. Chac z przyjemnością przyssałby się do nich, gdyby tylko House był chętny.
Zanim House dokończył swoje piwo, Chac zmienił scenografię i w miejscu dotychczas zajmowanym przez stół stanęło krzesło z wysokim oparciem, ale bez podłokietników. Mebel był wykonany z metalu. Modny przedmiot ze stali nierdzewnej, jakiego można by się spodziewać w poczekalni u lekarza lub w szpitalnym laboratorium.
- Dobre wieści, doktorku. To już ostatni symulowany akt.
House usiadł na krześle, czekając na instrukcje Chaka. W ciągu tego ostatniego dnia niesłychanie się rozluźnił. Chac cieszył się z tego, ponieważ ułatwiało mu to zadanie. Jednak przy tym ostatnim ujęciu potrzebował... chciał, żeby ludzie ujrzeli to, co on sam widział w House'ie. Kalectwo ukazane w sposób erotyczny i seksowny. Nie jako coś wzbudzającego litość, nie coś, nad czym należałoby załamywać ręce albo pomyśleć "o jejku", lecz coś, co stanowi część kompletnie zmysłowej i pięknej istoty.
House był okaleczonym człowiekiem, owszem, ale przy tym wspaniałym i seksownym, który sprawiał, że penis Chaka marzył o wydostaniu się na wolność. A skoro jego penis reagował na to w taki sposób...
Ta blizna, to kalectwo zaprezentowane jako część - i to naturalna część - House'a, na równi z jego hipnotyzującymi oczami, wyśmienitymi ramionami, szorstką linią szczęki, która aż się prosiła o obsypanie jej pocałunkami, smakowitymi nogami oraz wszystkimi pozostałymi zasłoniętymi częściami ciała, które każdy klient będzie sobie później wyobrażał, żałując, że nie są one widoczne jak cała reszta.
House, podobnie jak wszyscy modele Chaka, miał być dziełem sztuki w ludzkiej postaci, lecz przy tym pozostać człowiekiem w każdym calu - doskonałym wyłącznie pod tymi względami, które miały znaczenie. To było subiektywne. Trzeba było spojrzenia oczyma duszy artysty, by wydobyć na powierzchnię to, co istotne. By sprawić, że inni ujrzą to, co on zobaczył - ten gorący erotyzm, który widział Chac, gdy patrzył na House'a. Który zobaczył w tamtej pierwszej chwili w gabinecie Cuddy.
Chac uśmiechnął się do House'a zza aparatu. - Sprawisz, że padną trupem z zachwytu, doktorze House - mruknął, przygotowując się do następnej serii zdjęć. - Przyprawisz ich o kołatanie serca, poty, erekcje... Jesteś moim najlepszym projektem w tym roku, mówię serio. Seksowny doktorek z New Jersey. Kiedy skończymy, będziesz musiał opędzać się od kobiet.
I całkiem możliwe, że ode mnie również.
~X~X~X~X~X~
House poprawił się na twardym krześle, chłód metalu wywołał gęsią skórkę na jego plecach.
- Co mam robić? - Po głosie diagnosty dało się poznać, że ma powyżej uszu tego pozowania.
Chac uświadomił sobie, że House jest zmęczony i prawdopodobnie obolały.
House popatrzył na swoje ramiona i jęknął z niezadowoleniem: - Wyglądam jak ryba wyciągnięta z wybielacza. Od dziesięciu lat nie byłem na plaży.
- To bez znaczenia. Te zdjęcia będą czarno-białe. Z wyjątkiem tych twoich olśniewających niebieskich oczu.
- Gdzie mam położyć laskę?
- Na razie po prostu ją trzymaj - odpowiedział Chac po sekundzie czy dwóch. Jego umysł zajęty był ponownym rozważaniem ujęcia, które chciał wykonać. House denerwował się, że jego blizna będzie na fotografii. - Ugnij nogi w kolanach pod kątem prostym, pochyl się w pasie i wsuń prawą rękę pod swoje uda.
House wykonał polecenie i górna część jego prawego ramienia znalazła się wyznaczonym dla niej położeniu, przysłaniając większość najgorszej części blizny.
Chac zdecydował się na takie rozwiązanie poprzedniej nocy. Stanowczo nie chciał, żeby blizna była centralnym punktem zdjęcia, nie chciał, by była tym, co przyciągnie spojrzenia widzów. Chciał, żeby postrzegano ją po prostu jako jeszcze jedną część anatomii House'a. Być może nie była to część, jaką ktokolwiek by sobie wybrał, a House nie chciał jej z całą pewnością, niemniej teraz była ona jego częścią. Była zasadniczą częścią tego człowieka i kluczowym elementem dla kompozycji całego ujęcia - dla jego przesłania. Kompletny i seksowny. Kaleki i seksowny. Należało jasno pokazać, że między tymi dwoma stanami fizycznymi nie ma żadnej różnicy.
Ułomność House'a, jego utykanie i laska, a nawet jego ból miały esencjonalny wpływ na jego charakter. Wszystko to było fragmentami jego osoby równie niewątpliwie, co jego cudowne nogi, chropawy głos, niesamowity intelekt czy całkowicie zapierające dech w piersiach oczy.
- Odwróć tylko głowę i popatrz na mnie. Um... jeszcze oprzyj policzek na prawej nodze.
House się skrzywił. - To nie jest wygodne.
Chac podszedł do niego, delikatnie ujął w dłonie jego głowę i przechylił ją odrobinę.
- Chcę pokazać w tej pozie twój policzek i podbródek - powiedział, robiąc jeszcze małą poprawkę. - Jak gdybyś spoglądał na coś na podłodze, ale chcę, żeby oczy patrzyły prosto w obiektyw aparatu.
House zrobił, co mógł, by podporządkować się tym instrukcjom.
Chac odsunął się o krok.
- Dobrze. Tak jest dobrze. - Znów podszedł bliżej i zabrał laskę House'a z jego ręki, po czym oparł ją, pionowo i przechyloną pod lekkim kątem, o jego prawe udo. - Prawą rękę zostaw tam, gdzie jest, ale przenieś lewe ramię nad nogi, by leżało w poprzek nich, i weź laskę do ręki.
- To jest jeszcze bardziej niewygodne.
Po raz kolejny Chac poprawił nieco ułożenie laski, aż jej zakrzywiony uchwyt, zwrócony bokiem, znalazł się tuż pod brodą House'a.
Fotograf praktycznie sprintem wrócił do swojego aparatu. - Dobrze. Patrz prosto w obiektyw.
Chac zrobił kilka wstępnych zdjęć, lecz coś w oczach House'a było nie do końca takie jak trzeba. House był zmęczony, doskwierał mu ból i chciał, żeby to wszystko się skończyło. To nie było nastawienie, jakiego Chac potrzebował do głównej fotografii swojego wiodącego modela.
To, czego chciał, to...
- Jesteś w kimś zakochany?
Oczy House'a przeniosły się z obiektywu na Chaka. - Próbujesz zająć czymś moje myśli czy poprosić mnie o rękę?
- Tak, jeśli chodzi o pierwsze pytanie. Co do drugiego... - Chac nie odpowiedział od razu, tylko się uśmiechnął. - Spójrz z powrotem w obiektyw - nakazał, przyglądając się obrazowi w wizjerze. - Cóż mogę powiedzieć? Kręcą mnie cudowni faceci, którzy chodzą o lasce. Odpowiesz na moje pytanie?
House ściągnął brwi. - Zastanawiam się.
- Nie możesz być zakochany, skoro się nad tym zastanawiasz.
- Zastanawiam się, czy mam odpowiedzieć.
- A zatem nie jesteś? I przestań się marszczyć.
House usłuchał i postarał się wygładzić czoło.
- Przestań próbować pozować i po prostu bądź - doradził Chac. - W ten sposób wypadasz najseksowniej. W ten sposób wyglądasz dobrze.
House westchnął. - Nie. Nie jestem w nikim zakochany.
- Czy jest ktoś, w kim chciałbyś się zakochać?
Chac zobaczył, jak rysy House'a tężeją, skrywając emocje, a następnie - w ułamku sekundy - łagodnieją, posyłając jego uczucia ku twarzom za aparatem, poza płaszczyznę zdjęcia, które później będą trzymać w rękach.
Boże - to było to spojrzenie! Chac pozwolił migawce pstrykać bezustannie, podczas gdy House spędził te kilka cennych sekund będąc szczerym z samym sobą. Nawet nie otworzył ust - nie musiał. Jego oczy, te diabelnie piękne źrenice, wpatrzyły się w obiektyw, minęły lusterka i wewnętrzny mechanizm aparatu, przeszyły serce Chaka i wbiły się w jego duszę niczym para rzutek.
Ja pierdolę. Dla Chaka mina House'a mówiła: "Tak bardzo tego pragnę... Potrzebuję tego. I cały czas szukam, lecz na razie..."
Chac uruchamiał migawkę raz za razem, dopóki nie skończył mu się film.
Chac porzucił spoglądanie przez obiektyw na rzecz rzeczywistego obrazu. House siedział zapatrzony w przestrzeń, chwilowo zapomniawszy zupełnie, z jakiego powodu tam siedział.
- Skończyliśmy, doktorze House. Możesz się ubrać.
House wyrwał się z zamyślenia. Przeciągnął się i potarł swoje udo, próbując ukryć, jak bardzo go ono bolało. Owinął się w pasie ręcznikiem i ruszył na poszukiwania swojego plecaka.
Przewijając film, Chac obserwował, jak House szpera w plecaku, znajduje fiolkę tabletek przeciwbólowych i połyka kilka z nich. Następnie House ubrał jeansy, t-shirt i, rezygnując z zakładania koszuli, na koniec założył swoją skórzaną kurtkę.
Jak można się było spodziewać, House sprawiał wrażenie, jakby zamierzał wyjść bez choćby słowa pożegnania. Jednak Chac zawołał za nim i podszedł do niego. Uśmiechnął się pod nosem, widząc, jak House z grymasem na twarzy przewraca oczami.
Chac wyciągnął do niego rękę. - Dzięki za twoją ciężką pracę.
House uścisnął jego dłoń i potrząsnął nią krótko. - Nie ma za co. Dobrze, że to już koniec. - Lecz mimo wszystko skinął głową w sposób, który przywodził na myśl wyrazy uznania.
Chac nie wypuścił jego ręki. - Chciałbym cię prosić o jeszcze jedną przysługę, doktorze House.
House zmierzył go spojrzeniem, a Chac zobaczył znużenie wkradające się do oczu diagnosty oraz zmarszczkę irytacji, która pojawiła się między jego brwiami.
- Wiem, że będę tego żałował, ale... czego chcesz?
Chac podszedł bliżej. Chciał naruszyć osobistą przestrzeń House'a i znów wytrącić go z równowagi. Tylko jeszcze ten jeden raz, tylko na tyle, by...
- Chciałbym cię pocałować na do widzenia.
House zastygł w bezruchu, wpatrując się w Chaka. - Dlaczego?
Interesujące. Żadnego stanowczego "nie", tylko pytanie. Chce wiedzieć, co mną kieruje. Chce dowiedzieć się o mnie czegoś więcej, ale chce to odkrywać kawałek po kawałku, jakbym był jakąś tajemniczą chorobą, a on się martwi, że właśnie mógł się zarazić. Kurwa, czyż to nie seksowne!
- Bo chcę poczuć, jak smakujesz.
House wpatrywał się w niego bez słowa przez kilka sekund, a Chac mógł prawie przejrzeć na wylot jego czaszkę i wejrzeć do mózgu House'a, który rozważał tę odpowiedź. Prawdopodobnie stara się mnie zdiagnozować. Czy rzeczywiście chcę tylko zaspokoić moją ciekawość, zanim się pożegnamy, czy próbuję dobrać mu się do spodni? I czy on mi na to pozwoli?
- Chcesz to zrobić z języczkiem?
Nadal żadnego stanowczego "nie". To jeszcze bardziej seksowne.
- Być może.
House upuścił swój plecak na podłogę. - Dziesięć sekund, żadnego obściskiwania.
To o jakieś siedem sekund więcej niż Chac spodziewał się dostać. - Umowa stoi.
Chac zrobił krok naprzód, a House - usiłując zachowywać się swobodnie, ale z żałosnym efektem - spuścił nieco wzrok, jakby po to, by na następne kilka sekund odsunąć od siebie wszystko, co miałoby posmak emocji.
- Pozwalam, żeby pocałował mnie gej. Co to mówi o mnie?
Chac podszedł tak blisko, jak pozwalała mu śmiałość. Niewiele brakowało, by przylgnął swoim ciałem do ciała House'a, chociaż jego miednica miała na to niezwykłą ochotę. Uśmiechnął się lekko i pochwycił wargi House'a swoimi, otwartymi ustami, delikatnie, z czułością... Chac nie mógł się powstrzymać i jego język wtargnął między wargi House'a, zaledwie na sekundę czy dwie.
House smakował całkiem w porządku.
Nie odrzucił pocałunku z języczkiem. To się robi coraz ciekawsze.
Chac niechętnie odsunął się od House'a. W duchu był zachwycony, widząc ślad rumieńców na policzkach lekarza.
Chac o mało co nie oblizał ust. - Nieźle.
Odwrócił się plecami do starszego mężczyzny. Nie dawaj House'owi nic więcej. Chac wiedział, że jeśli House był zainteresowany czy choćby trochę zaciekawiony, wówczas wróci.
- Do zobaczenia, Greg.
Tym razem House jedynie skinął głową, podniósł swój plecak i wykuśtykał ze studia.
Ciąg dalszy najszybciej jak się da...
_____________________________
* W tym miejscu Autorka użyła słowa fuckable, ale nie mogłam znaleźć ani wymyślić stosownego odpowiednika w naszym cnotliwym języku (wszelkie sugestie mile widziane) ;p Przymiotnika fuckable można użyć w stosunku do osoby, która niekoniecznie jest wybitnie piękna, lecz cechuje się erotyczną atrakcyjnością, która sprawia, że każdy chciałby ją z miejsca przelecieć
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Wto 6:41, 08 Maj 2012, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
advantage
Otorynolaryngolog
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:58, 09 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | Zakościelny mi się podobał w "Na dobre i na złe" A "Brzydula" to nie jest czasem nasz remake jakiegoś zagranicznego serialu? Bo w tym chyba tkwi problem, że nasze produkcje kopiują pomysły zagraniczne i jeszcze próbują je "ulepszać"
Śmietanka Wilsona do użytku zewnętrznego i wewnętrznego | stamtąd go nie kojarzę, ale pewnie też fajnie wyglądał Pewnie, że remake! Ostatnio słyszałam, że Przepis na życie jest w całości polski, także może nasze seriale się rozkręcają
Może nawet leczy raka?
Richie117 napisał: | każdy teraz tak mówi | ale taka jest prawda, raczej teraz jestem mniej grzeczna
Richie117 napisał: | hmm... można przypuszczać, że za kulisami fika coś takiego miało miejsce <img src="http://i111.photobucket.com/albums/n152/saphira182/Obraz1.gif"> | Instrukcja obsługi erogennych stref House’a
Richie117 napisał: | na to też przyjdzie odpowiednia pora | taaak, tylko jak tu być cierpliwym?
Richie117 napisał: | osz Ty zua kobieto Jaka szkoda, że nie ma fotek Hju bez niczego na motorze | ale dobrze, że sa fotki Hju bez niczego na ulicy
RIchie117 napisał: | era jest okropna, wszystkich rozprasza | no ale czym by było życie bez ery?
Richie117 napisał: | ostatnio perfidnie często na sierści zwierzaków | a Rex też ma?
Richie117 napisał: | mógłby ubrać buty na koturnach | myślałam, że to o Wilsonie, a tu... surprise: Tom Cruise Albo przy nim trzeba powstrzymywać się od obcasów
Richie117 napisał: | don't know, jak jest w kinie - od liceum nie byłam na żadnym seansie może to tłumacze zbyt kiepscy, żeby tłumaczyć książki? Btw, widziałaś reklamę Snickersa z Joan Collins? No jak można było przetłumaczyć: "Who wants to smell like you" na "Kto chciałby cię wąchać"??? | kina są fajne, już się nie mogę doczekać "Mrocznych cieni" z Deppem Książki trudniej porównać z oryginałem, bo w filmie zawsze się usłyszy angielską wersję. Cooo? faceci w szatni, to pasuje "kto chciałby śmierdzieć jak ty"? Chyba wolę wersję na boisku
YEAH, cieszymy się! Ja czekałam cierpliwie, ale się niecierpliwiłam, ufff, że już po wszystkim i jest rozdział
Fajna fotka i słowa też, ale co jeśli fotografuję ludzi bez ubrania?
Robienie zdjęć brzmiało strasznie sexy... a House chciał być miską owoców, głupi! Dżizas, i nawet sobie nie wyobrażam tych skomplikowanych pozycji w jakich go fotografował
Cytat: | House usadowił się na stole, pozwalając swoim nogom zwisać poza jego krawędzią, i sztywno skrzyżował ramiona na piersi. | jak mały obrażony chłopczyk, how sweet
Cytat: | Cycki są powiększane, a fiuty wydłużane. | a House'owi nie trzeba wydłużać
Cytat: | "zraniony-smutny-kaleki-lecz-wciąż-jakże-seksowny" | o jaa, prawda! a niby to się wyklucza xd
Cytat: | Ten mężczyzna był niemym filmem o ludzkich emocjach. | omg, zarąbiste zdanie. Zapamiętam!
Cytat: | Jest gdzieś takie miejsce? | sypialnia Jimmy'ego, sypialnia Jimmy'ego
Cytat: | nie był zbudowany jak mięśniak na sterydach, ani że nie miał sześciopaka na brzuchu czy wydepilowanej, wysmarowanej olejkiem, plastikowej skóry | ugh, i bardzo dobrze, że nie miał takich "ulepszeń", fu. Ani żadnych implantów pośladków
Cytat: | Męskie, lecz piękne. Muskularne, lecz nie rozrośnięte. Wystarczająco owłosione, by uznać je za męskie | pachy spoko, klata ujdzie, ale jak faceci mogą golić nogi?? nogi House'a prezentują się znakomicie
Cytat: | I przestań się marszczyć. | brzmi jak... marszczyć Freda
Cytat: | - Czy jest ktoś, w kim chciałbyś się zakochać? | Wilson, Wilson, Wilson?
Cytat: | - Chciałbym cię pocałować na do widzenia. | Chac woli prosto z mostu, ale mógłby się nie pytać, tylko zaskoczyć House'a
Cytat: | - Chcesz to zrobić z języczkiem? | i z rączkami, usteczkami i ptaszkami
fuckable to udane słowo i imo dobrze sobie z nim poradziłaś. Pociągający już jakoś samo nasuwa to, że chętnie by się kogoś przeleciało
no, to wielkiej weny na ostatni rozdział
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
justykacz
Groke's smile
Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 1856
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 47 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 16:00, 18 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Tłumacz dalej, tłumacz
Wiesz dlaczego
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 8:30, 31 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
heh, advantage, pobiłam wszelkie rekordy, odpisując na komentarz prawie po roku
advantage napisał: | stamtąd go nie kojarzę, ale pewnie też fajnie wyglądał Pewnie, że remake! Ostatnio słyszałam, że Przepis na życie jest w całości polski, także może nasze seriale się rozkręcają
Może nawet leczy raka? | Zakościelny w "na dobre i na złe" wyglądał o tak - [link widoczny dla zalogowanych] "Przepisu" nie oglądałam, ale z tego co słyszałam, to jest to niemal kopia polsatowskiej telenoweli "Samo Życie"
well, być może, a Wilson nigdy jej nie próbował na sobie
advantage napisał: | Instrukcja obsługi erogennych stref House’a | tekst i oprawa graficzna: Chac Alezandro
advantage napisał: | taaak, tylko jak tu być cierpliwym? | i pacz, nie wiedziałaś jak, ale Ci się udało
advantage napisał: | no ale czym by było życie bez ery? | nieustannym spotkaniem kółka różańcowego
advantage napisał: | a Rex też ma? | nope, niestety
advantage napisał: | kina są fajne, już się nie mogę doczekać "Mrocznych cieni" z Deppem Książki trudniej porównać z oryginałem, bo w filmie zawsze się usłyszy angielską wersję. Cooo? faceci w szatni, to pasuje "kto chciałby śmierdzieć jak ty"? Chyba wolę wersję na boisku | i co, byłaś na tych "Cieniach"? (swoją drogą, jak cienie mogą być nie-mroczne? ) Mi się czasem zdarza zaglądać do oryginalnych ebooków, żeby sprawdzić, czy dobrze wyłapałam wpadkę tłumacza Heh, maybe tę reklamę z szatnią tłumaczył ktoś, kto miał zawsze zwolnienie z WFu I ja chyba też wolałam wersję z boiskiem.
advantage napisał: | YEAH, cieszymy się! Ja czekałam cierpliwie, ale się niecierpliwiłam, ufff, że już po wszystkim i jest rozdział | a teraz jest kolejny
advantage napisał: | Fajna fotka i słowa też, ale co jeśli fotografuję ludzi bez ubrania? | wtedy na pierwszy plan wychodzi opalenizna i makijaż
advantage napisał: | Robienie zdjęć brzmiało strasznie sexy... a House chciał być miską owoców, głupi! Dżizas, i nawet sobie nie wyobrażam tych skomplikowanych pozycji w jakich go fotografował | indeed, od tej seksowności aż ciężko było tłumaczyć Nooo... z tą miską owoców coś jest na rzeczy - może House chciał, żeby Chac sfotografował jego banana i dwa kiwi
Srsly? W oryginale faktycznie sama nie ogarniałam tych pozycji, ale po polsku wydawały mi się jasne
advantage napisał: | jak mały obrażony chłopczyk, how sweet | yeah, mały chłopczyk zmuszony do pozowania do rodzinnego zdjęcia... poor House
advantage napisał: | a House'owi nie trzeba wydłużać | tylko skracać, żeby się zmieścił w kadrze?
advantage napisał: | sypialnia Jimmy'ego, sypialnia Jimmy'ego | żeby jeszcze w tamtym czasie Jimmy miał własną sypialnię...
advantage napisał: | ugh, i bardzo dobrze, że nie miał takich "ulepszeń", fu. Ani żadnych implantów pośladków | ale wypychał bokserki skarpetkami -- sam się do tego przyznał!
advantage napisał: | pachy spoko, klata ujdzie, ale jak faceci mogą golić nogi?? nogi House'a prezentują się znakomicie | może takim, co golą, marzy się kariera pływacka? Btw nóg House'a... czy ja już wrzucałam na Horum [link widoczny dla zalogowanych]?
advantage napisał: | brzmi jak... marszczyć Freda | a Ty tylko o jednym
advantage napisał: | Wilson, Wilson, Wilson? | ciiii, to na razie tajemnica
advantage napisał: | Chac wali prosto z mostu, ale mógłby się nie pytać, tylko zaskoczyć House'a | oł noes, Chac za dużo się napaczył, jak House świetnie wywija swoją laską
advantage napisał: | i z rączkami, usteczkami i ptaszkami | ooooh, nie uprzedzajmy biegu wypadków
advantage napisał: | fuckable to udane słowo i imo dobrze sobie z nim poradziłaś. Pociągający już jakoś samo nasuwa to, że chętnie by się kogoś przeleciało | thanks, od razu mi lepiej
(a mój pociągający nos mi nasuwa, że powinnam się przelecieć... do apteki )
Dziękować Wielka wena szła małymi kroczkami, ale w końcu doszła
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 8:33, 31 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Oh, God... Czy ktoś mógłby mnie zastrzelić? Bardzo proszę...
Jest mi niewymownie przykro, że kazałam Wam tyyyyle czekać na kolejny rozdział (i nawet teraz nie udało mi się go skończyć w całości ). Moje lenistwo jest karygodne i nie ma na nie usprawiedliwienia, ale wybaczycie mi, cooo?
rozdział 4. jest IMO bardzobardzo refleksyjny i wzruszający, a niektóre z pojawiających się w nim spostrzeżeń mocno się zdezaktualizowały od czwartego sezonu, a buuuu
Anyway, nie będę Was dłużej zamęczać wstępem. Łapcie swoje wielkanocne zające i kicajcie czytać
Enjoy the fic and... |
CZĘŚĆ IV
Rozległ się dzwonek komórki Chaka. Fotograf otworzył klapkę telefonu, jednocześnie zrzucając z siebie ubrania.
- Halo?
- Uwinąłeś się dziś z resztą zdjęć? - usłyszał w słuchawce głos Sai'a.
- Taa, wszystko gotowe.
- To dobrze. Chciałem się upewnić, bo jutro jadę do Tracy'ego.
Tracy był chłopakiem Sai'a i mieszkał na Manhattanie.
- Um. Jasne. Zdjęcia są fantastyczne. Jak zwykle trafiłeś w dziesiątkę z wyborem garderoby i scenografii. Doktor Sexy wyglądał olśniewająco.
- A zatem... Macie jeszcze jakieś wspólne plany? Pokój Bara-Bara?
Pytanie Sai'a odnosiło się do małego, jednoosobowego łóżka, które Chac rozkładał w składziku na sprzęt lub za przenośną ścianką działową (w zależności od układu pomieszczeń, które tymczasowo wynajmował), gdziekolwiek akurat wykonywał sesję zdjęciową. Jeśli przez pół nocy zajmował się wywoływaniem zdjęć, było mu łatwiej po prostu przekimać się w studiu, niż jechać z powrotem do domu, do hotelu albo do mieszkania przyjaciela, czy gdzie tam załatwił sobie lokum przy danej okazji.
- Nie. Żadnego pokoju Bara-Bara. Ani żadnego bara-bara. Doktor House poszedł do domu.
- Naprawdę? Biedny Chac. Nieczęsto się zdarza, żebyś marnował taki towarek.
- Niczego nie marnuję, jeśli mam do czynienia z modelami gejami, którzy są tak napaleni po sesji, że przespaliby się z dmuchaną lalką*. Doktor House jest inny. Jest hetero, to po pierwsze. - Niektórzy modele, a przynajmniej niektórzy z tych niebędących akurat w związku, byli często wprost zachwyceni możliwością wskoczenia do wyra na odstresowujący szybki numerek. Chac nie chciał przelecieć House'a, a potem przewrócić się na drugi bok i zasnąć. Nie z House'em. House nie był szybkim czekoladowym przysmakiem, który rozwija się z opakowania, przeżuwa i połyka. House był trójwarstwowym sernikiem w polewie, przekładanym kawowo-krówkowym kremem ze świeżą wanilią, importowanym z jakiegoś egzotycznego miejsca.
Czegoś takiego nie pochłania się łapczywie, tylko konsumuje bez pośpiechu, wiedząc, że może to być jedyna okazja w życiu, by tego posmakować.
Po drugiej stronie telefonu Sai usłyszał rozczarowanie w głosie Chaka. - Myślę, że się zakochałeś.
Chak uśmiechnął się. - Może odrobinę. Baw się dobrze z Tracym.
- Wiesz, że będę. - Tą uwagą Sai zakończył rozmowę.
Chac wziął prysznic, wysuszył się i wskoczył w wygodne, stylowe jeansy oraz czarną jedwabną koszulę. Sai był w drodze do Nowego Jorku, Michele stawiała ostatnie kreski nad T i kropki nad I, omawiając detale z Cuddy. Kalendarz był gotowy. On skończył swoją część pracy. Gdyby w drukarni coś teraz spieprzyli, byłoby to rozczarowaniem dla wszystkich, lecz z nim miałoby to niewiele wspólnego.
Chac westchnął. Jego zniewalający model także pojechał do domu i Chac był dosyć zawiedziony z tego powodu. Mimo to nadal miał ochotę na jakieś towarzystwo, zanim pojutrze wróci do domu, a w New Jersey znajdowało się kilka barów, które zaspokajały jego szczególny gust pod tym względem. Chac opuścił ośmiopiętrowy biurowiec. Miał zamiar przywołać sobie taksówkę, ponieważ planował pić tego wieczoru. Robota skończona. Czas się zabawić.
Gdzieś w pobliżu rozbrzmiewały odgłosy małego silnika, który rzęził przez chwilę i zgasł. Motocykl usiłował zaskoczyć, bez powodzenia. Chac rozejrzał się z przelotnym zaciekawieniem i dostrzegł tę hałaśliwą bestię. Oraz ponętną bestię na jej siodełku.
Doktor House siedział okrakiem na czarnej Hondzie z pomarańczowym, poważnie zadrapanym przednim spoilerem. Był pochłonięty próbami odpalenia maszyny swoją zgrabną lewą nogą, lecz jego starania nie przynosiły żadnego efektu.
House zgasił silnik Hondy i zabrał kluczyk, rzucając przy tym kilka całkiem wyszukanych przekleństw. Nie zauważył nadchodzącego Chaka, dopóki Chac nie zapytał:
- Kłopoty?
House podniósł wzrok, po czym skierował sfrustrowane spojrzenie z powrotem na swój ukochany motor.
- Nie chce zapalić.
Chac skinął głową. Nie miał zielonego pojęcia na temat motocykli.
- Wybieram się do baru - skłamał. Tak naprawdę był zmęczony i chciał znaleźć kogoś włóczącego się po barach, chętnego na kilka godzin łóżkowych igraszek, a potem przespać całą dobę, ale jeśli była szansa... - Mogę powiedzieć taksiarzowi, żeby po drodze podrzucił cię do domu.
House ostrożnie przełożył prawą nogę ponad siodełkiem i odpiął od motoru swój plecak.
- Dzięki.
Taryfa przejechała obok restauracji, w której parę dni wcześniej jedli kolację, i Chac zdecydował się działać pod wpływem impulsu.
- Pójdziemy coś zjeść? - spytał. - Chciałem ci podziękować, że mogłem cię wziąć na celownik.
- Gdzie ja to już słyszałem? - House uświadomił sobie, że Chac nie załapał żartu, odnoszącego się do nieudanej próby zastrzelenia go, więc tylko wzruszył ramionami. - Pewnie.
Chac wiedział, co oznaczał ten gest. House nie był pod każdym względem niezainteresowany. Chac rzucił dwadzieścia dolców na siedzenie obok taksówkarza.
- Proszę nas tu wysadzić.
Tym razem Chac wybrał stolik w o wiele bardziej ustronnym miejscu. Lokal był niemal opustoszały, ponieważ większość klienteli skończyła już swoje posiłki i powędrowała do pobliskich pubów na deser w płynnej formie. Zaciszne restauracje skąpane w świetle świec i wypełnione monotonną muzyką nie odpowiadały tłumom przeważnie młodych ludzi, którzy spędzali na mieście późny, piątkowy wieczór.
- Masz jakiegoś... partnera? - spytał znacząco House. - Chyba tak geje nazywają siebie nawzajem, zgadza się?
Chac skinął głową. Zachęcające pierwsze pytanie. - O ile nie mamy ze sobą ślubu. Wtedy mówimy o sobie "mąż" albo "żona", w zależności od homo-preferencji.
House pociągnął łyk swojej czystej whisky. Chac zaciągnął się zapachem swojego bardzo kosztownego, importowanego piwa.
- A co z tobą? Ty i doktor Wilson jesteście parą? A może jesteś z Cuddy? Albo z obojgiem?
House cicho parsknął śmiechem. - W tej chwili z nikim nie jestem.
Chac był zaskoczony, lecz z drugiej strony mógł się tego spodziewać. House, przy całym swoim seksapilu, był facetem nieprzystępnym w obyciu, o nieprzeciętnej inteligencji i ostrym dowcipie. Nie dopuszczał ludzi zbyt blisko do siebie, a nawet jeśli to robił, to nigdy nie na całego.
- Dlaczego tak bardzo boisz się zbliżyć do kogoś? - Chac także wiedział, jak zadawać pytania bez ogródek.
- Wcale się nie boję. - House popatrzył z podziwem na swój średnio wysmażony stek i homara, które właśnie przed nim postawiono. Chac zamówił [link widoczny dla zalogowanych] i sałatkę. - Bycie ostrożnym to nie to samo, co bycie wystraszonym. - House odkroił soczysty kawałek mięsa, włożył go do ust i pogryzł. - W końcu jestem tutaj, prawda?
- Czy my mamy w planach... zbliżyć się do siebie? - zapytał Chac.
House nie podpowiedział. Chac spróbował podejść go z innej strony. - Co myślisz o seksie uprawianym przez dwóch facetów?
- Nie myślałem zbyt wiele na ten temat.
- Zatem przyszedłeś tutaj, żeby się uczyć jak uczeń w klasie, a ja mam być nauczycielem z kredą w ręce? A może liczyłeś na znacznie bardziej indywidualną lekcję?
- Nie ma nic takiego, czego mógłbyś mnie nauczyć o seksie, o czym sam bym jeszcze nie wiedział.
- Och? A więc kiedyś uprawiałeś już seks z facetem?
- Nie. Ale wiem, co jest co, co do czego służy i znam otwory, w które można to wepchnąć. Jestem lekarzem. Można powiedzieć, że musimy się nauczyć takich rzeczy.
Chac pokręcił głową. - Wiesz, "co do czego" może służyć. To tak jak wiedzieć, jak pachnie i smakuje talerz wschodnioindyjskiego tofu**, ponieważ widziało się przepis.
House chwilowo porzucił swój stek na rzecz oblanego masłem homara. - Dlaczego ja?
Chac potrzebował chwili, żeby nadążyć za nagłą zmianą tematu. - Ponieważ posiadasz zniewalający erotyzm, co do którego wiedziałem, że będzie przenikał przez obiektyw aparatu, niczym woda przez rybacką sieć. A od siebie dodam, że masz takie uda, że marzę o tym, by się do nich przyssać. I ponieważ posiadasz kilka innych smakowicie wyglądających części ciała, o których chętnie bym wspomniał.
- Jestem dwa razy starszy od ciebie.
- Seks to wyłącznie sprawa umysłu.
- Nie, według mnie to przede wszystkim sprawa tego, co w spodniach.
Chac się uśmiechnął. House nie miał pojęcia, jak czarujący był jego ordynarny, lecz dowcipny sposób bycia. W tej chwili oczarowany był również penis Chaka, ukryty w jego stylowych jeansach.
- Być może. Ale od paru dni jedyne, co jestem w stanie robić, to fantazjować o tym, że jesteśmy razem pod prysznicem, a ja wędruję ustami po całym twoim ciele, że obciągam ci godzinami i że pieprzę cię do utraty zmysłów.
House dokończył homara i zrezygnował z ostatniej porcji swojego steku. Nie lubił czuć, że się przejadł.
- Ten tekst w ogóle działa na kogokolwiek?
- Od czasu do czasu.
Komórka House'a zapiszczała głośno, dopraszając się o uwagę. Odebrał ją, rzucając opryskliwie: - Czego?
Przez ostatnie tygodnie House przebywał w świecie Chaka, składającym się z aparatów, obiektywów, oświetlenia i scenografii. Teraz Chac z zachwytem patrzył i słuchał, jak House zatapia się na chwilę w świecie doktorowania.
House wysłuchał swojego rozmówcy, po czym odpowiedział, nie szczędząc przy tym sarkastycznych uwag, zdegustowanych min, przewracania oczami oraz jednego czy dwóch kpiących żartów kosztem swoich podwładnych.
Słuchanie jak House się sprzecza, rzuca medycznymi i przeważnie niezrozumiałymi określeniami, miesza z błotem swojego pracownika, a na koniec zleca wykonanie złożonego zestawu równie niezrozumiałych badań - a wszystko to w przeciągu około dziewięćdziesięciu sekund - przyprawiło Chaka o lekkie zawroty głowy. Przypominało to oglądanie dyrygenta, przewodzącego grupie utalentowanych, lecz niezdyscyplinowanych muzyków, którzy zgodnie uznawali, że jego dowcipy były przesadzone i denerwujące, ale nikt nie kwestionował jego geniuszu.
Kiedy House ze zniecierpliwieniem zatrzasnął swój telefon, Chac odetchnął głęboko, niczym nurek wypływający na powierzchnię, by zaczerpnąć powietrza.
- To było totalnie podniecające.
House przewrócił oczami, a Chac się roześmiał. Jego podekscytowanie spowodowane człowiekiem, który towarzyszył mu przy kolacji oraz świadomością, czym mogło się to - jeśli tylko dobrze rozegra swoje karty - skończyć, wyostrzyło jego zmysły. Chac już w tym momencie czuł, że jest wewnątrz tego mężczyzny, jego kutas jest twardy jak marmur, a House jęczy i błaga... Chac otrząsnął się z tej wizji. Przede wszystkim musiał się skoncentrować. Jednak w całym ciele czuł teraz podniecające mrowienie.
- Ilu ludzi masz pod sobą? - (Przez mikrosekundę Chac zabawiał się tą wizją, pozwalając jej przewijać się w swoim umyśle.)
- Troje i jednego, który jest tak jakby na równi ze mną, ale znalazł się tam z woli czarownicy.
- I wszyscy są wyłącznie twoimi pracownikami? Z żadnym z nich się nie przyjaźnisz?
- Czemu o to pytasz?
- Z ciekawości. Musi być jeszcze ktoś w tym szpitalu, kto uważa cię za równie wyjątkowego i seksownego, jak ja. Oni wszyscy nie mogą być kretynami.
- A chcesz się założyć? - House pociągnął łyk piwa. - Tak, mam przyjaciół - odparł, zaskakując tym samego siebie. Zaskoczyło go też, że rzeczywiście tak sądził. House poczuł potrzebę zrobienia w pamięci szybkiej listy, by sprawdzić, czy jego słowa były choć trochę zbliżone do prawdy, czy tylko poniosła go wyobraźnia.
Wilson, oczywiście (najlepszy przyjaciel). Cuddy (szefowa/przyjaciółka/antagonistka). Cameron (zadurzona w nim po uszy jak zawsze, ale owszem, przyjaciółka), a nawet Chase (House był wstrząśnięty, przyznając przed samym sobą, że naprawdę w pewnym sensie lubił tego [link widoczny dla zalogowanych]).
Foreman? Nie dajmy się zwariować!
- Gdzie są twoi rodzice?
- Czemu ta rozmowa zmienia się w przesłuchanie?
Uups. Chac wycofał się z obszaru osobistych pytań. House miał rację. Nie byli parą i nic nie wskazywało na to, że kiedykolwiek będą parą. Kilka godzin bzykania nie oznaczało, że byli sobie przeznaczeni. O ile w ogóle dotrą kiedyś do tej części z bzykaniem.
Irytacja House'a szybko się ulotniła. - Moja kolej.
Chac machnął ręką, ustępując pola swojemu towarzyszowi.
House skrzyżował ramiona na piersi. - Kiedy uznałeś, że zdjęcia facetów w typie [link widoczny dla zalogowanych] przebijają fotki napakowanych klonów [link widoczny dla zalogowanych]?
To było łatwe. - Stanął ci kiedyś na widok manekina?
- Będziesz mnie dalej szanował, jeśli powołam się na [link widoczny dla zalogowanych]?
Chac śmiał się przez chwilę. - Nie no, daj spokój... poważnie. To właśnie widzę, kiedy patrzę na pierwszą lepszą typową modelkę. Plastikowe ciała, ustylizowane za pomocą plastikowych uśmiechów, zębów, włosów... Wydepilowane, wysmarowane olejkiem, doprowadzone do absolutnej perfekcji pod każdym fizycznym względem. Zupełnie jakby się było w domu [link widoczny dla zalogowanych], gdzie boisz się usiąść na stojących tam meblach.
Chac zjadł odrobinę swojej sałatki i gestykulując ręką, w której trzymał grzankę, mówił dalej: - Jak można dostrzec, co jest prawdziwie i po ludzku doskonałe i piękne, kiedy wszystko takie jest? Kiedy modelki są produkowane z oryginalnością i niepowtarzalnością wziętą z fabryki lalek Barbie? Dlaczego pieprzyk albo włosy - albo blizna - nie są traktowane jako część obrazu przedstawiającego niedoskonałe piękno? Czym jest zmysłowość, jeśli nie zbiorem słabości?
- Czym jest zbiór słabości, jeśli nie niedoskonałością? - House odbił piłeczkę. - Słabość to według ciebie zmysłowość? Według mnie to prosty sposób, żeby zostać zranionym.
Chac zawahał się na te słowa. - Cóż, jeśli uwzględniamy tutaj również serce, to uznaję twój punkt widzenia. Ale mówiąc w kategoriach czysto fizycznego piękna, ta tandeta, jaką oferują tego typu magazyny, nie jest zmysłowa ani nawet seksowna. Co jest osiągalnego w nieprawdziwości? A co za tym idzie, jeśli coś nie istnieje, czy powinniśmy próbować to zdobyć? Jaka jest wartość w takim fałszerstwie? Co w tym kuszącego? To nic innego, jak cholerna kupa kłamstw. To zniewaga dla fizycznego człowieczeństwa.
House rozważał przez moment to, co usłyszał, po czym skinął głową, jakby w połowie przyznawał Chakowi rację.
- Jesteś samotny?
Radykalne zmiany nastroju - od żartów, poprzez rozdrażnienie i profesjonalną ciekawość, aż do tak osobistego pytania - ciągle wytrącały Chaka z równowagi. Ostatnie pytanie było do tego stopnia nieoczekiwane, że na sekundę przestał przeżuwać kęs sałatki. House wpatrywał się w egzoszkielet, który pozostał z jego homara, nie będąc gotowym, by podnieść wzrok i przyznać, że przed chwilą otworzył drzwi do bardzo prywatnej części swojej duszy przed niemalże obcym człowiekiem. Chac był oczarowany. I, szczerze powiedziawszy, czuł się dość zaszczycony. Patrzył właśnie na maleńki fragment tej sfery Gregory'ego House'a, którą niewielu ludzi miało okazję kiedykolwiek oglądać.
Chac przyjrzał się siedzącemu po przeciwnej stronie stolika House'owi, który z zakłopotaniem przesunął dłonią po twarzy, po czym odwrócił wzrok. Błękitne, nagie oczy House'a skojarzyły się Chakowi z człowiekiem, który tonie. I czeka.
Jezu. Chac zdał sobie sprawę, że rzeczywiście patrzy na część obnażonego House'a.
- Prawdopodobnie nie mniej niż ty. - Serce Chaka łomotało w jego piersi. - A więc co ty na to? Parę nocy, kiedy możemy być mniej samotni niż zwykle?
House nie odezwał się przez kilka sekund. Następnie, bardzo cicho, prawie bezgłośnie, jeśli nie liczyć nieufnych słowopodobnych dźwięków, które zdołały wydostać się z jego ust i zaledwie musnęły uszy Chaka, niczym słaby powiew powietrza:
- Nie szukam długotrwałego związku.
Chac przytaknął, zgadzając się na to z łatwością. Przystałby na prawie każdy przeklęty warunek, byle tylko ten mężczyzna znalazł się w jego pościeli.
- Ja też nie. Nie na tym etapie mojego życia. Lubię cię, Greg. Chcę spędzić z tobą kilka godzin. Chcę całować twoje usta i pieprzyć twoje ciało. Powiedz, chcesz tego? - spytał otwarcie. - Bo nie proponuję ci spaceru po plaży, ani obdarowywania się czekoladowymi serduszkami pod srebrnym księżycem.
House kiwnął głową w kierunku kuchennych wahadłowych drzwi.
- Zapłać rachunek.
~X~X~X~X~X~
- [link widoczny dla zalogowanych] to lukratywne zajęcie - stwierdził House, kiedy Chac wprowadził go do bardzo nowoczesnego, gustownie udekorowanego apartamentu w cetrum miasta.
- To tak naprawdę własność mojego przyjaciela. Jest teraz na dużym tournée w Japonii.
- Gwiazdor rocka?
- Model.
- Chłopak?
- Dobry przyjaciel, ale od czasu do czasu na przyjaźni się nie kończy.
- Jak ustalacie, w które noce się przyjaźnicie, a w które pieprzycie?
Chac poprowadził go do kuchni swojego przyjaciela, utrzymanej w tonacji Zachód słońca i Srebro.
- Urządzamy sobie zawody w sikaniu na odległość - odparował Chac najlepiej, jak potrafił.
House usadowił się na wysokim, wyściełanym stołku barowym, opierając swoją laskę o kuchenną wyspę. Rozejrzał się dookoła.
- Jest coś do picia?
Chac właśnie wyciągał z lodówki [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych].
- Wina?
- Tylko wtedy, kiedy nie dostaję tego, czego chcę - odparł House i wrzucił do ust tabletkę.
- Ugh. - Chac skwitował dowcip*** prychnięciem. - Co to za pigułki? - Od dawna ciekawiło go oczywiste uzależnienie House'a od leków.
- Tic Taki.
- Dobra. Będę pilnował własnego nosa. - Chac zrezygnował ze zwyczajowego stukania się kieliszkami, podejrzewając, że House'owi nie przypadłoby to do gustu. House i tak nie zwrócił na to uwagi i pociągnął długi łyk ze swojego kieliszka. - Jesteś pewien, że chcesz tu być? - spytał Chac. - Bo zaczynam mieć wrażenie, że się rozmyśliłeś.
O dziwo, House miał w sobie dosyć przyzwoitości, by zrobić skruszoną minę.
- Wybacz. - Spojrzał na Chaka, a potem od niechcenia rozejrzał się po kuchni, mieszkaniu i po sytuacji, w jakiej się znajdował. - Normalnie nie mam w zwyczaju... żeby...
Chac odgadł poprawnie: - ...umawiać się z facetami na jedną noc? Ja też nie.
- Myślałem, że...
- ...wiem. Większość heteryków tak myśli. Wydaje im się, że nasze życie polega głównie na pieprzeniu się między sobą nie tylko w naszych domach i przypadkowych klubach, ale również w ciemnych zaułkach, w samochodach, w cudzych łazienkach... wszędzie, gdzie uda nam się na chwilę stanąć.
Chac nalał do kieliszków kolejną porcję wina.
- Pozwól, że o coś cię zapytam. - Usiadł na drugim stołku obok House'a. - Jak to jest, że lekarz - sławny lekarz - któremu najwyraźniej nie brakuje charyzmy i rozumu, który jest przystojnym facetem z ciałem po przejściach, ale mimo to wciąż bardzo seksownym, nie ma dziewczyny, a zamiast tego jest na pierwszej randce z homoseksualnym fotografem? Że zamierza, mówiąc dosadnie, już za chwilę uprawiać seks ze wspomnianym homoseksualnym fotografem?
House wpatrywał się w niego opanowanym spojrzeniem. Chac przyłapał się na tym, że odgadnięcie, co chodzi po głowie jego przyszłemu kochankowi, jest dla niego niemożliwe.
House zakręcił kieliszkiem i wino w środku obmyło ścianki naczynia. - Od dawna nie uprawiałem seksu z kimś, komu za to nie płaciłem.
Chakowi trudno było w to uwierzyć. - Korzystasz z usług agencji towarzyskich?
House był tym wyraźnie lekko zażenowany. - Może twoim zdaniem uzależniony od alkoholu i tabletek lekarz z blizną na nodze jest towarem wartym zaliczenia, ale zaufaj mi, nie wszyscy uważają taką kombinację za seksualnie atrakcyjną.
- Ale wydawało mi się, że ty i doktor Cuddy...
- ...zapraszałem ją na randkę dwa razy. Dwa razy mi odmówiła.
- A co z Wilsonem?
- Z Wilsonem?
- Skoro wybierasz się do łóżka ze mną, on musiał przejść ci przez myśl co najmniej raz.
House musiał przyznać, że Chakowi należał się szacunek za jego intuicję. - Raz czy dwa razy przez te wszystkie lata... - House opróżnił swój kieliszek. - Wilson leci na kobiety. Trzy razy był żonaty. Teraz znalazł sobie następną. Czysty przypadek faceta hetero****.
- Nie ma czystych przypadków. Każdy człowiek, o ile nie rozważał spróbowania seksu z osobą tej samej płci, to przynajmniej raz pozwolił, by zaświtała mu w głowie homoerotyczna ciekawość lub fantazja. To tłumaczy, dlaczego tutaj jesteś.
- Twoje wielkie zainteresowanie mną i moja straszna potrzeba, żeby się z kimś przespać, to są powody, dlaczego tutaj jestem.
- Mmm, zobaczymy. - Wypite wino robiło swoje, spowijając lekką mgłą zmysły Chaka.
- Co ma znaczyć to: "zobaczymy"? - zapytał House.
Lecz Chac patrzył na poruszające się podczas mówienia wargi House'a i jego podniecenie zaczęło rosnąć. Dopił wino ze swojego kieliszka, odstawił go na blat i nachylił się, żeby jego usta znalazły się w zasięgu ust House'a.
- Wilson myślał o tym. Możesz na to liczyć. - Pozwolił, by jego wargi dotknęły warg lekarza, wiedząc, że House na początku będzie spięty i skrępowany. Z dziewicami zawsze tak było.
Chac wstał, sprawiając, że swoim wzrostem metr osiemdziesiąt pięć zaczął górować nad House'em, który nadal siedział na stołku. Przesuwał się z miejsca na miejsce, aż doprowadził do tego, że House opierał się plecami o blat wyspy i zaczął całować go głęboko, poruszając wargami i językiem z jednej strony ust House'a na drugą, jednocześnie dając swoim dłoniom szansę na pierwszy rekonesans ciała, którego wizualnie pożądał od tygodni.
Palcami lewej ręki rozpiął jeden po drugim guziki koszuli House'a, żałując, że House tak się pospieszył z ubieraniem pod spód t-shirta. Ale t-shirt można było wystarczająco łatwo ściągnąć.
Zamiast się tym przejmować, Chac pozwolił swoim palcom wędrować swobodnie po przodzie spodni House'a i lekko potarł wierzchem dłoni wypukłość, na którą tam natrafił. Na myśl o tym, co znajdowało się pod materiałem, Chac wydał mimowolny jęk zadowolenia. Z wytrenowaną zręcznością otworzył metalowy zatrzask przy jeansach House'a i szybko rozpiął suwak rozporka, przez cały czas pilnując, by wargi i umysł lekarza były zajęte czym innym.
- Chcę to zrobić pod prysznicem - wymamrotał w gorące usta House'a.
House oderwał się od natarczywych warg fotografa. - Niezbyt dobrze sobie radzę na stojaka.
Kładąc jedną rękę w dole pleców House'a, Chac zachęcił go, żeby zszedł ze stołka i poszedł za nim do łazienki.
- Nie będziesz musiał stać.
Zdejmowanie z House'a ubrań i zaprezentowanie mu podwyższonego siedziska, które stanowiło wymodelowaną część prysznicowego brodzika, sprawiło Chakowi szczególną przyjemność.
- Możesz usiąść i się odprężyć, i pozwolić mi zająć się całą brudną robotą.
Nagi House zadrżał w chłodnej łazience. - W takim razie dobrze się składa, że bierzemy prysznic.
Chac odkręcił kurek jedną ręką, sprawdził palcami temperaturę wody, przestawił dźwigienkę przekierowującą strumień z kranu na słuchawkę prysznica i ciepła kaskada spłynęła na House'a, siedzącego na wymodelowanym siedzisku.
- Co teraz zrobimy?
Chac miał mnóstwo najprzeróżniejszych pomysłów i pochylił się, by dosięgnąć ust House'a.
Jego pierwszą myślą było przywrzeć ustami do ust House'a i całować go głęboko i dokładnie przez bardzo długi czas, równocześnie badając opuszkami palców jego gołe ciało. Co kilka chwil spuszczał wzrok na całkowicie nagiego mężczyznę, którego miał przed sobą, przesuwając spojrzeniem od obojczyków House'a do jego pępka i penisa, do jego fenomenalnych ud i kształtnych łydek, by następnie ruszyć w powolną wędrówkę z powrotem. Chakowi zależało na tym, aby jego oczy również miały okazję nacieszyć się House'em.
Potem Chac zrobił to, o czym marzył od tygodni. Uklęknął, wziął sztywniejący członek House'a do ust i zaczął ssać go jak loda na patyku, wciągając go tak głęboko, jak tylko potrafił, przechylając odrobinę głowę, żeby się nie zakrztusić. Tej sztuczki nauczył się podczas swojego pierwszego gejowskiego związku - przechylasz głowę i się nie krztusisz; przechylasz głowę i jesteś w stanie wziąć do ust ten wspaniały organ w całości; weź go tak głęboko, aż sięgnie ci do gardła, a twój kochanek oszaleje na twoim punkcie.
House jęknął cicho. Chac był zadowolony, że - chociaż House starał się nie dać tego po sobie poznać - podobało mu się to, jak Chac klęczy przed nim pod prysznicem i obciąga mu z piekielną determinacją.
Chac również świetnie się przy tym bawił. Polizał główkę penisa House'a, szybko, delikatnie śmigając językiem po szparce na jej czubku, dopóki nie zobaczył wypływającego stamtąd preejakulatu, po czym pochłonął go ponownie, aż do samej nasady. Skrupulatnie przesunął wargami w dół i z powrotem ku górze, pozwalając, by członek House'a niemal zupełnie wysunął się spomiędzy nich, ssąc przy tym ze wszystkich sił, a następnie bez pośpiechu wziął go znowu w całości do ust. Powtarzał to raz za razem, bez końca, jakby penis House'a był chupa-chups'em, a on swojego ostatniego chupa-chups'a zjadł w wieku dziewięciu lat.
W krótkim czasie House zaczął paplać jak niemowlak, błagając Chaka, by skończył. Był jak [link widoczny dla zalogowanych].
- Och... k-k-kurwa... proszę...
Chac przyspieszył swoje oralne czary, aż biodra House'a drgnęły gwałtownie i diagnosta spuścił się prosto do jego gardła.
Patrząc na House'a, Chac bardzo delikatnie wziął w palce jego członek i pobudził go do kilku końcowych spazmów rozkoszy, dopóki ręka House'a nie unieruchomiła jego dłoni, a House runął do przodu, opierając głowę na ramieniu Chaka. Całe ciało diagnosty było bezwładne z wyczerpania.
Kiedy myśli House'a zebrały się ponownie w jednym miejscu, podniósł głowę i spojrzał na Chaka z mieszaniną zaskoczonego zachwytu i nieśmiałości. Chac był zauroczony tym widokiem.
Wygadany, zuchwały, opryskliwy, obrzydliwie pewny siebie doktor House okazał się nieśmiały w sypialni. Czy w tym przypadku - pod prysznicem. Chac uznał, że to emocjonalnie pociągające i seksowne w każdy możliwy sposób.
- Ja pierdolę, ależ ty mnie podniecasz.
Gdy się wysuszyli, Chac zaprowadził House'a do sypialni i zadzwonił po obsługę pokojową. Przyda im się trochę słodyczy i drinków. Mieli mnóstwo czasu, noc była ciągle młoda, a Chac był pełen pomysłów.
Ciąg dalszy, ostatni kawałek tego fika, wkrótce... (przynajmniej mam taką nadzieję)
__________________________________________
* w oryginale Autorka zamiast o dmuchanej lalce pisała o [link widoczny dla zalogowanych], czyli o dmuchanym rękawku do nauki pływania... niestety po polsku to by nie brzmiało dość zgrabnie ;p
** wschodnioindyjskie tofu -- w oryginalnym tekście jest East Indian Tyfe, ale w całym internecie nie ma ani słowa o "tyfe", więc prawdopodobnie Autorka popełniła literówkę... Muszę ją kiedyś zapytać, co miała na myśli.
*** nieprzetłumaczalna gra słów; angielskie wine (wino) ma identyczną wymowę jak whine (jęczeć, marudzić)
**** oryg. Pure "AC" - szczerze, to bardziej moje zgadywanie niż tłumaczenie. W urbandictionary.com znalazłam dwie definicje "AC" odwołujące się do ludzi: 1) "Awkward Creator"; ktoś, kto swoimi słowami lub zachowaniem przynosi wstyd w towarzystwie; 2) osoba, która głupio postępuje; czarna owca. Poza tym wygooglałam coś, co bardziej pasuje do kontekstu orientacji seksualnej: AC jako skrót dla Anterior commissure, co po polsku oznacza spoidło mózgowe przednie, a w tej części mózgu dopatrywano się w latach '90 różnicy w budowie mózgu ludzi homo i hetero. (o to też muszę zapytać Autorkę ;p )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
advantage
Otorynolaryngolog
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 21:27, 01 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
NIE! Nikt nie może Cię zastrzelić! Kto inny będzie tłumaczył erowe fiki?? Kto nam powie co dalej z Gregiem i Chakiem??
Cytat: | House był trójwarstwowym sernikiem w polewie, przekładanym kawowo-krówkowym kremem ze świeżą wanilią |
Cytat: | Wtedy mówimy o sobie "mąż" albo "żona", w zależności od homo-preferencji. | Wilson to żona ofkors
Cytat: | Ty i doktor Wilson jesteście parą? A może jesteś z Cuddy? Albo z obojgiem? | z obojgiem?? to chyba najgorsze
Cytat: | - Nie ma nic takiego, czego mógłbyś mnie nauczyć o seksie, o czym sam bym jeszcze nie wiedział. | House mistrzunio, zanim jeszcze zacznie coś robić
Cytat: | - Bo nie proponuję ci spaceru po plaży, ani obdarowywania się czekoladowymi serduszkami pod srebrnym księżycem. | to proponuje Wilson!
Cytat: | - Od dawna nie uprawiałem seksu z kimś, komu za to nie płaciłem. | omg, to w sumie smutne, biedny Greguś
Cytat: | - Może twoim zdaniem uzależniony od alkoholu i tabletek lekarz z blizną na nodze jest towarem wartym zaliczenia, ale zaufaj mi, nie wszyscy uważają taką kombinację za seksualnie atrakcyjną. | pół świata na pewno tak uważa, powinno mu to wystarczyć
Cytat: | Z dziewicami zawsze tak było. | noooł, mój musk nie akceptuje House'a-dziewicy, never!
Cytat: | jakby penis House'a był chupa-chups'em, a on swojego ostatniego chupa-chups'a zjadł w wieku dziewięciu lat. | ostatnio na fejsie było pytanie jaki smak chupa-chupsa chcielibyśmy mieć, soł...
Cytat: | Był jak [link widoczny dla zalogowanych]. | ooooo, kolejna książka to przeczytania!
Cytat: | Wygadany, zuchwały, opryskliwy, obrzydliwie pewny siebie doktor House okazał się nieśmiały w sypialni. | nieśmiały jest naaajs, ale jak sie wręci to już musi być śmiały!
To teraz czekamy na część B!
MEGA weny!
edit: o nieeee! przeoczyłam Twoją odp na posta! Jutro odpisze, ale dzisiaj zacznę
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez advantage dnia Pon 21:32, 01 Kwi 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Canadien
Pacjent
Dołączył: 15 Sie 2009
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 23:52, 01 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Cameron (zadurzona w nim po uszy jak zawsze, ale owszem, przyjaciółka) |
Cytat: | Wilson myślał o tym. Możesz na to liczyć. |
pre-Hilson
No i w końcu mamy "mięsko" (które było bardzo mięsne ).
Cytat: | Wygadany, zuchwały, opryskliwy, obrzydliwie pewny siebie doktor House okazał się nieśmiały w sypialni. Czy w tym przypadku - pod prysznicem. Chac uznał, że to emocjonalnie pociągające i seksowne w każdy możliwy sposób. |
Nie sposób się nie zgodzić.
Kurczę, aż nie wiem jak skomentować. Ale podobało mi się i czekam na zakończenie zakończenia. No i mam nadzieję, że jednak się nie skończy na one night stand - w końcu naprawdę polubiłem Chaca.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 7:40, 04 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
advantage napisał: | NIE! Nikt nie może Cię zastrzelić! Kto inny będzie tłumaczył erowe fiki?? Kto nam powie co dalej z Gregiem i Chakiem?? | niooo, z tłumaczeniami fików mógłby być problem, ale dalsze losy Grega i Chaka streściłabym wam w testamencie
advantage napisał: | Wilson to żona ofkors | bo preferuje serek homogenizowany od zwykłego twarożku?
advantage napisał: | z obojgiem?? to chyba najgorsze | no weeeeś, najgorsze byłoby z samą Cuddy, bo w takim trójkąciku chłopaki mogliby się bawić ze sobą, a Cuddy pełniłaby rolę sprzątaczki, kucharki itp
advantage napisał: | House mistrzunio, zanim jeszcze zacznie coś robić | tym razem tylko tak mu się wydawało
advantage napisał: | to proponuje Wilson! | Wilson nie jest sadystą, żeby House'a z jego nogą i laską zapraszać na plażę
advantage napisał: | omg, to w sumie smutne, biedny Greguś | imo to było wręcz tragiczne good for House, że tutaj już koniec z płatnym seksem
advantage napisał: | pół świata na pewno tak uważa, powinno mu to wystarczyć | ale on nie chce połowy świata, tylko Wilsona!!!
advantage napisał: | noooł, mój musk nie akceptuje House'a-dziewicy, never! | no ale jak to??? przecież bez House'a-dziewicy nie byłoby tych wszystkich sweet first-time'ów Gregusia
advantage napisał: | ostatnio na fejsie było pytanie jaki smak chupa-chupsa chcielibyśmy mieć, soł... | najs A jak pytali kiedyś o nowy smak Lay'sów, to dużo osób chciało Lay'sy o smaku cycków
advantage napisał: | ooooo, kolejna książka to przeczytania! | rozglądałam się za free ebookiem, ale bez efektów
advantage napisał: | nieśmiały jest naaajs, ale jak sie wręci to już musi być śmiały! | śmiałości Chaka i tak nie przebije
advantage napisał: | edit: o nieeee! przeoczyłam Twoją odp na posta! | specjalnie ją schowałam
dzięęęęki
***
Canadien napisał: | pre-Hilson | GeeLady już tak ma, że często okrężną drogą zmierza do Hilsona
Canadien napisał: | No i w końcu mamy "mięsko" (które było bardzo mięsne ). | jeszcze trochę "mięska" zostało w ostatnim kawałku fika
Canadien napisał: | Kurczę, aż nie wiem jak skomentować. Ale podobało mi się i czekam na zakończenie zakończenia. No i mam nadzieję, że jednak się nie skończy na one night stand - w końcu naprawdę polubiłem Chaca. | nie jestem wybredna, taki komentarz jest całkiem okej
Zaspoileruję, że zakończenie w sumie niewiele wniesie, ale za to sequel jest prawdziwie mrrrrrau I zaspoileruję jeszcze, że House też polubił Chaka, tylko na razie sam o tym nie wie
dzięki za koment
***
PS. Uzbrójcie się w trochę cierpliwości -- dopadło mnie przeziębienie i skutecznie pokrzyżowało mi plany szybkiego skończenia tłumaczenia
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Czw 7:41, 04 Kwi 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anai
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 19:37, 07 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | shit, shit, shit, sooorki Czekałam z odpisaniem na komenty, aż skończę tłumaczyć nową część i oto efekty... Zresztą i tak to, co gazety wypisywały o tragicznej śmierci Rysia L. nie do końca pokrywały się z serialem | jeśli mi odpisanie na komentarz zajmuje ponad rok, to chyba nie mam innego wyjścia niż tylko Ci wybaczyć Z Rysia pewnie już zostały same kości, ale obejrzałam właśnie scenę jego śmierci na yt i brak mi słów... takie coś tylko w polskich serialach
Richie117 napisał: | wiem, ale jak się nie ma, co się lubi, to się rucha, co popadnie | jeśli o mnie chodzi, to pedokonie zostawię sobie na gorsze czasy... I mean, naprawdę złe Besides, niech no tylko zrobi się ciepło, to wróci mój pedokotek
Richie117 napisał: | nie wszyscy, niestety. Qtas z WFu dał mi tylko 4, bo "zapomniał", że zaliczałam bieganie zanim się rozchorowałam (i załatwiał mnie tak przez 3 semestry, zanim się wkurzyłam i przyniosłam całkowite zwolnienie w WF. Jego mina - bezcenna ) | to koleś nie prowadził dziennika? Ech, ci nauczyciele wuefu... i tak nikt nie lubi ich przedmiotu, a oni się jeszcze starają, żeby nikt nie lubił ich
***
IB/ II
Cytat: | - Muszę być dla niej dobrym lekarzem i pozować nago do zdjęć dla bandy obcych ludzi, żeby było ją stać na nowe laboratorium albo nowy aparat do rezonansu, albo nowe komputery, albo nową klinikę. | albo zapas krótkich spódniczek i wydekoltowanych bluzek
Cytat: | Sławny lekarz dla zabicia czasu bawił się laską - Chac był ciekaw, jak często House to robił. | och, tylko od czasu do czasu... na przykład wtedy, gdy myślał o Wilsonie
Cytat: | Nagi Doktor; Cudowne Nogi Nagiego Doktora; Nagi Doktor na Stole Operacyjnym; Bezsilny Doktor Potrzebuje Swoich Leków Przeciwbólowych | dobrze, że Chac ma większy talent do robienia zdjęć niż do wymyślania tytułów
Cytat: | Chac zamierzał przemienić zamkniętego w sobie, stroniącego od ludzi, gniewnego, przystojnego, seksownego doktora Gregory'ego House'a w najbardziej pociągające stworzenie, jakie chodzi po świecie. | pfff, też mi trudne zadanie; mógłby spróbować z Taubem albo Foremanem, a nie tak iść na łatwiznę
Cytat: | Nie możemy po prostu powiedzieć, że je zrobiliśmy, a potem ty wyjedziesz i zostawisz mnie w spokoju? | House naprawdę myśli, że może obiecać ludziom swoje nagie zdjecia, a potem tak po prostu się z tego wycofać?
III
Cytat: | - Nie martw się, nikt nie zobaczy niczego, z wyjątkiem tego niebywałego uda i tyłeczka. | ja bym powiedziała, że to jak najbardziej jest powód do zmartwień
Cytat: | Kiedy skończymy, będziesz musiał opędzać się od kobiet. | bo od facetów na pewno nie będzie chciał się opędzać
IV
Cytat: | Czegoś takiego nie pochłania się łapczywie, tylko konsumuje bez pośpiechu, wiedząc, że może to być jedyna okazja w życiu, by tego posmakować. | yeah, a potem spędza się resztę życia bezskutecznie próbując znaleźć coś, co byłoby choćby w połowie tak dobre
Cytat: | większość klienteli skończyła już swoje posiłki i powędrowała do pobliskich pubów na deser w płynnej formie | a niektórzy woleli swoje desery zjeść w domu
Cytat: | Powtarzał to raz za razem, bez końca, jakby penis House'a był chupa-chups'em, a on swojego ostatniego chupa-chups'a zjadł w wieku dziewięciu lat. | omg, dobrze, że Chac był taki cierpliwy i nie pogryzł swojego lizaka, skoro tyle czasu nie miał go w ustach
Richie117 napisał: | rozdział 4. jest IMO bardzobardzo refleksyjny i wzruszający | zgadzam się, nie tylko co do tego rozdziału, ale ogólnie Z tą dezaktualizacją też prawda, ale dobrze, że istnieją fiki, w których House jest przedstawiony tak... ludzko i wielowymiarowo, a nie tylko - jak to bywało w serialu - z etykietką ćpun-i-cham, z którym muszą sobie radzić biedni Cuddy i Wilson
Wenyyy! I zdrowiej szybko
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 7:52, 11 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Anai napisał: | jeśli mi odpisanie na komentarz zajmuje ponad rok, to chyba nie mam innego wyjścia niż tylko Ci wybaczyć Z Rysia pewnie już zostały same kości, ale obejrzałam właśnie scenę jego śmierci na yt i brak mi słów... takie coś tylko w polskich serialach | awwww, kamień spadł mi z serca
eh, who knows, może Rysio jest odporny na proces gnicia i wróci jako zombi oj tam, noooo... w brazylijskich telenowelach sceny śmierci bywają równie dramatyczne
Anai napisał: | jeśli o mnie chodzi, to pedokonie zostawię sobie na gorsze czasy... I mean, naprawdę złe Besides, niech no tylko zrobi się ciepło, to wróci mój pedokotek | pedokonie ze szczęścia poszły popatatajać na łąkę damn, mi też by się teraz przydał taki pedokotek - płoszyłby z mojego okna srające pedogołębie
Anai napisał: | to koleś nie prowadził dziennika? Ech, ci nauczyciele wuefu... i tak nikt nie lubi ich przedmiotu, a oni się jeszcze starają, żeby nikt nie lubił ich | prowadził, ale jakoś nie miał go wtedy przy sobie i miał zapisać to moje bieganie jak wrócimy do szkoły czy coś, i jak widać "zapomniał" To był pierwszy nauczyciel z WF, z którym miałam problem, wcześniej zawsze miałam na koniec bdb za same starania... A w gimnazjum mieliśmy przez rok zastępstwo z takim super gościem, że wręcz z radością zasuwałam do szkoły na WF na 7.10
Anai napisał: | albo zapas krótkich spódniczek i wydekoltowanych bluzek | oł, to dlatego Cuddy ubierała się w tak skąpe ciuchy - mniej materiału=niższa cena=oszczędność dla szpitala
Anai napisał: | och, tylko od czasu do czasu... na przykład wtedy, gdy myślał o Wilsonie | u mean, jak myślał o Wilsonie przy ludziach? bo jak był sam, to bawił się inną laską
Anai napisał: | dobrze, że Chac ma większy talent do robienia zdjęć niż do wymyślania tytułów | ale "cudowne nogi nagiego doktora" to całkiem uroczy... smakowity tytuł
Anai napisał: | pfff, też mi trudne zadanie; mógłby spróbować z Taubem albo Foremanem, a nie tak iść na łatwiznę | Taub wygląda pociągająco tylko wtedy, kiedy ma katar, a Foreman nadaje się tylko do zdjęć do kartoteki policyjnej
Anai napisał: | House naprawdę myśli, że może obiecać ludziom swoje nagie zdjecia, a potem tak po prostu się z tego wycofać? | no naprawdę... jeśli nikt mu nigdy nie mówił, że wygląda cudownie i seksownie, to skąd on miał o tym wiedzieć?
Anai napisał: | ja bym powiedziała, że to jak najbardziej jest powód do zmartwień | ne z punktu widzenia nieśmiałego Małego Grega
Anai napisał: | bo od facetów na pewno nie będzie chciał się opędzać | pfff, Chac będzie go bronił przed nachalnymi facetami
Anai napisał: | yeah, a potem spędza się resztę życia bezskutecznie próbując znaleźć coś, co byłoby choćby w połowie tak dobre | yeah Ale lucky Chac, bo dla niego serniczka nigdy nie braknie
Anai napisał: | omg, dobrze, że Chac był taki cierpliwy i nie pogryzł swojego lizaka, skoro tyle czasu nie miał go w ustach | AUĆ! oh, evil U!
Anai napisał: | zgadzam się, nie tylko co do tego rozdziału, ale ogólnie Z tą dezaktualizacją też prawda, ale dobrze, że istnieją fiki, w których House jest przedstawiony tak... ludzko i wielowymiarowo, a nie tylko - jak to bywało w serialu - z etykietką ćpun-i-cham, z którym muszą sobie radzić biedni Cuddy i Wilson | racja, ogólnie też jest taki GeeLady ma talent do odsłaniania ludzkiego oblicza House'a i wielka szkoda, że przestała już pisać House'owe fiki
A co do House'a ćpuna-i-chama, to gdyby ktoś chciał, znalazłam ebooka [link widoczny dla zalogowanych], gdzie podobno tak się House'a głównie przedstawia... I to niby psychologowie pisali - chyba szkolni kumple Nolana
Aaaa, dziękować Już trochę wyzdrowiałam i powoli zabieram się do tłumaczenia
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anai
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 19:26, 01 Maj 2013 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | eh, who knows, może Rysio jest odporny na proces gnicia i wróci jako zombi oj tam, noooo... w brazylijskich telenowelach sceny śmierci bywają równie dramatyczne | lepiej nie, ludzie nie są przywyczajeni do takich emocji w czasie oglądania Klanu, jeszcze zawału ktoś dostanie Gaad, przypomniałaś mi scenę z tasiemca, którego namiętnie oglądałam w podstawówce... Nie mam prawa krytykować polskich seriali, skoro sama oglądałam coś takiego
Richie117 napisał: | pedokonie ze szczęścia poszły popatatajać na łąkę damn, mi też by się teraz przydał taki pedokotek - płoszyłby z mojego okna srające pedogołębie | że szczęścia, że ich nie chcę? Damn, czuję się trochę... urażona Gorzej, jakby połączył siły z gołębiami w dążeniu do wspólnego celu
Richie117 napisał: | prowadził, ale jakoś nie miał go wtedy przy sobie i miał zapisać to moje bieganie jak wrócimy do szkoły czy coś, i jak widać "zapomniał" To był pierwszy nauczyciel z WF, z którym miałam problem, wcześniej zawsze miałam na koniec bdb za same starania... A w gimnazjum mieliśmy przez rok zastępstwo z takim super gościem, że wręcz z radością zasuwałam do szkoły na WF na 7.10 | maybe naprawdę zapomniał? Mojemu poloniście zdarza się zapomnieć przyjść do pracy, więc wiesz Obiektywnie rzecz biorąc, to moje wuefistki też nie były jakieś straszne, ale ja tak z zasady nie lubię ludzi, którzy mnie zmuszają do biegania Jesu, 7:10? Przecież to niebezpieczne ćwiczyć i spać jednocześnie!
Richie117 napisał: | oł, to dlatego Cuddy ubierała się w tak skąpe ciuchy - mniej materiału=niższa cena=oszczędność dla szpitala | całe szczęście, że idąc tym tokiem myślenia nie zdecydowała się chodzić nago
Richie117 napisał: | u mean, jak myślał o Wilsonie przy ludziach? bo jak był sam, to bawił się inną laską | całe szczęście, że w ogóle miał tą drewnianą laskę, inaczej mógłby nie opanować swoich rączek
Richie117 napisał: | ale "cudowne nogi nagiego doktora" to całkiem uroczy... smakowity tytuł | to co powiesz na "jędrne udka nagiego doktora"? To jest dopiero smakowity tytuł
Richie117 napisał: | Taub wygląda pociągająco tylko wtedy, kiedy ma katar, a Foreman nadaje się tylko do zdjęć do kartoteki policyjnej | no widzisz, czyli już jest jakiś punkt zaczepienia - trzeba im zrobić sesję w najlepszych dla nich warunkach i może ludzie nawet przestaliby płakać na widok ich zdjęć
Richie117 napisał: | no naprawdę... jeśli nikt mu nigdy nie mówił, że wygląda cudownie i seksownie, to skąd on miał o tym wiedzieć? | mógł spojrzeć w lustro
Richie117 napisał: | ne z punktu widzenia nieśmiałego Małego Grega | Mały Greg musi pokonać swoją nieśmiałość i otworzyć się na ludzi
Richie117 napisał: | Ale lucky Chac, bo dla niego serniczka nigdy nie braknie | teraz to mi się House-sernik skojarzył z Prometeuszem i jego wątrobą, głupi musk
Richie117 napisał: | AUĆ! oh, evil U! | no co... ja nie mam cierpliwości do lizaków i zawsze je gryzę
Richie117 napisał: | racja, ogólnie też jest taki GeeLady ma talent do odsłaniania ludzkiego oblicza House'a i wielka szkoda, że przestała już pisać House'owe fiki
A co do House'a ćpuna-i-chama, to gdyby ktoś chciał, znalazłam ebooka [link widoczny dla zalogowanych], gdzie podobno tak się House'a głównie przedstawia... I to niby psychologowie pisali - chyba szkolni kumple Nolana | yeah, szkoda, zwłaszcza jak sobie pomyślę, że OSCA to był jeden z pierwszych hilsonowych fików, które przeczytałam
Czyli nie czytałaś? Ja sobie przejrzę i jeśli rzeczywiście jest tak, jak mówisz, to na przejrzeniu się skończy, bo po co czytać bzdury
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Anai dnia Nie 17:05, 12 Maj 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 8:11, 12 Maj 2013 Temat postu: |
|
|
Anai napisał: | lepiej nie, ludzie nie są przywyczajeni do takich emocji w czasie oglądania Klanu, jeszcze zawału ktoś dostanie Gaad, przypomniałaś mi scenę z tasiemca, którego namiętnie oglądałam w podstawówce... Nie mam prawa krytykować polskich seriali, skoro sama oglądałam coś takiego | przeżyliby tylko ci, którzy oprócz Klanu oglądają Modę na sukces LOL, myślałam, że takie wypadki zdarzają się tylko w kreskówkach I to leciało w polskiej tv? Anyway, na szczęście przeszła Ci faza na oglądanie takiego czegoś
Anai napisał: | że szczęścia, że ich nie chcę? Damn, czuję się trochę... urażona Gorzej, jakby połączył siły z gołębiami w dążeniu do wspólnego celu | nieee, ze szczęścia, że jeszcze nie nastały te naprawdę złe czasy uh, gdyby tak się stało, to pedokotek miałby z Rexem do czynienia (gołębie na nieszczęście Rexa nie interesują)
Anai napisał: | maybe naprawdę zapomniał? Mojemu poloniście zdarza się zapomnieć przyjść do pracy, więc wiesz Obiektywnie rzecz biorąc, to moje wuefistki też nie były jakieś straszne, ale ja tak z zasady nie lubię ludzi, którzy mnie zmuszają do biegania Jesu, 7:10? Przecież to niebezpieczne ćwiczyć i spać jednocześnie! | tjaaa, całkiem możliwe, że 3 semestry z rzędu zapominał, że byłam najbardziej sumienną uczennicą w grupie Za to ja nie zapomnę jego zbolałej miny, kiedy mu wręczyłam zwolnienie z WF na resztę liceum Heh, a kto by lubił takich ludzi? Oj tam, oj tam, nie było tak źle - brnąc do szkoły po kolana w śniegu (taka była wtedy zima) zdążyłam się obudzić
Anai napisał: | całe szczęście, że idąc tym tokiem myślenia nie zdecydowała się chodzić nago | nie zdecydowała się, bo wtedy musiałaby z budżetu szpitala wypłacać odszkodowania dla tych, którzy by przez nią oślepli i oszczędności diabli by wzięli
Anai napisał: | całe szczęście, że w ogóle miał tą drewnianą laskę, inaczej mógłby nie opanować swoich rączek | maybe wtedy zamiast laski nosiłby przy sobie cygaro?
Anai napisał: | to co powiesz na "jędrne udka nagiego doktora"? To jest dopiero smakowity tytuł | yeaaaah a dalej w menu "soczysta pierś nagiego onkologa"
Anai napisał: | no widzisz, czyli już jest jakiś punkt zaczepienia - trzeba im zrobić sesję w najlepszych dla nich warunkach i może ludzie nawet przestaliby płakać na widok ich zdjęć | tjaaa, nie płakaliby, tylko wrzeszczeli i uciekali w panice
Anai napisał: | mógł spojrzeć w lustro | better not, bo wtedy House się za bardzo koncentruje na swoich rzednących włosach
Anai napisał: | Mały Greg musi pokonać swoją nieśmiałość i otworzyć się na ludzi | to raczej sugestia do rozporka House'a, a nie do Małego Grega
Anai napisał: | teraz to mi się House-sernik skojarzył z Prometeuszem i jego wątrobą, głupi musk | uh-huh, to ciekawe, czy ptaszech Chaka mógłby godnie grać rolę tego prometeuszowego orła
Anai napisał: | no co... ja nie mam cierpliwości do lizaków i zawsze je gryzę | musisz popracować nad tym nawykiem, żeby się komuś w przyszłości nie stała krzywda
Anai napisał: | yeah, szkoda, zwłaszcza jak sobie pomyślę, że OSCA to był jeden z pierwszych hilsonowych fików, które przeczytałam
Czyli nie czytałaś? Ja sobie przejrzę i jeśli rzeczywiście jest tak, jak mówisz, to na przejrzeniu się skończy, bo po co czytać bzdury | dla mnie OSCA też był jednym z pierwszych *sniff* Pozostaje nam mieć nadzieję, że GeeLady jeszcze się kiedyś odmieni i wróci jej hilsonowa wena
yup, nie czytałam - trochę mnie kusi, ale sobie powtarzam, że szkoda moich nerwów Ale daj znać, co myślisz, jak już to przejrzysz
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 10:11, 01 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Cytat: | wiem, wiem, obiecywałam osobnego ficzka na Dzień Dziecka, ale z powodu nawału roboty udało mi się tylko – a może aż – dokończyć (wreszcie!!!) Pstryka
Zatem, moje drogie Horumowe dzieciaczki, oto przed Wami ostatnia część tego uroczego House'owego romansu
Wszystkiego najlepsiejszego z okazji Dnia Dziecka!
PS. W pierwszej części tej części, jak zobaczycie, trafiła się pewna trudność 'techniczna', żeby to ładnie zapisać. Mam nadzieję, że się w tym nie pogubicie ;]
PPS. I uczciwie ostrzegam, że w tej części wraca Cuddy i lekka atmosfera Huddy... No cóż... ;p |
(ciąg dalszy Części 4)
Mniej więcej około pierwszej w nocy rozdzwoniła się komórka House'a, domagając się jego uwagi. Nie słuchając protestów Chaka, House odebrał.
- Wybacz. Więcej lekarskiej roboty. - Owinął się prześcieradłem i przeszedł do części apartamentu, która pełniła rolę salonu.
Czekając cierpliwie w sypialni, Chac słyszał słowa, spośród których część zrozumiał, a co do innych nie miał pojęcia, jakie było ich znaczenie... "Sark-oyd-oh'-sis" (nic mu to nie mówiło) i "Cat scan" (to rozpoznał), "Blood-gas test" (wystarczająco jasne) i "fer-eef-sis" (kolejne nieznane słowo)...
- No to zróbcie [link widoczny dla zalogowanych]! - warknął następnie do słuchawki House, po czym z jego ust popłynął długi potok spółgłosek, co do których Chac nie miał złudzeń, że byłby w stanie je wymówić, a brzmiały mniej więcej jak: "Pred-niz-o-lone i hi-drox-ee-klor-o-quin-ee, żeby zwalczyć gran-you-low-maz oraz imm-you-no-suppressant." House milczał przez sekundę czy dwie, a potem powiedział: - Nie próbujemy wykończyć jej systemu odpornościowego, próbujemy utrzymać ją przy życiu! Jeśli dostanie zapaści, to tylko chwilowo. To jak z pobytem na kempingu w deszczowy weekend, ona zaraz będzie z powrotem.
Chac nie był pewien, czy gdyby kiedyś poważnie zachorował, chciałby mieć House'a jako swojego osobistego lekarza. Ale z drugiej strony, wszyscy uważali, że on zajmował się jedynie robieniem pornograficznych zdjęć. Jedna rzecz była cholernie pewna - słuchanie, jak Greg House wypowiada z łatwością te wszystkie medyczne pierdoły, sprawiało, że jego kutas robił się twardy jak pierdolony granit.
Ostatnim kąśliwym poleceniem House'a było: - Zastosujcie my-so-fen-o-late moy-fe-till... ponieważ to zadziała!
Chac słuchał medycznego bełkotu, jakim House posługiwał się w swoim świecie, i zastanawiał się, czy House był pod takim samym wrażeniem żargonu i sztuczek, których on używał we własnym zawodzie. Chac w to wątpił.
================================
Sark-oyd-oh'-sis -- poprawnie: sarcoidosis -- [link widoczny dla zalogowanych]
Cat scan -- poprawnie CAT scan/CT scan -- [link widoczny dla zalogowanych]
Blood-gas test -- [link widoczny dla zalogowanych]
fer-eef-sis -- zapewne chodzi tu o drugą część słowa: plasmapheresis -- [link widoczny dla zalogowanych]
Pred-niz-o-lone -- poprawnie: prednisolone -- [link widoczny dla zalogowanych]
hi-drox-ee-klor-o-quin-ee -- poprawnie: hydroxychloroquine -- hydroksychlorochina - substancja działająca przeciwzapalnie (np. w chorobach reumatycznych), stosowana w leczeniu tocznia i chorób pasożytniczych (malaria); jej mechanizm działania opiera się na zdolności do hamowania replikacji DNA i zmniejszenia produkcji immunoglobulin; powoduje groźne skutk uboczne (uszkodzenia nerek, zaburzenia wzroku i inne); w Polsce niedostępny, można go sprowadzać z zagranicy
gran-you-low-maz -- poprawnie: granulomas -- [link widoczny dla zalogowanych]
imm-you-no-suppressant -- poprawnie: immunosuppressant -- [link widoczny dla zalogowanych]
my-so-fen-o-late moy-fe-till -- poprawnie:[link widoczny dla zalogowanych] (rozszyfrowane przez Anai) -- [link widoczny dla zalogowanych] - lek zapobiegający odrzucaniu przeszczepów narządów
================================
~X~X~X~X~X~
Później, kiedy się kochali, Chac wziął House'a w każdej pozycji, jaką umożliwiała chora noga diagnosty. Lecz jego ulubioną pozycją była zawsze...
- Twarzą w twarz - szepnął mu do ucha Chac, kładąc się na swoim seksownym modelu, który trochę wiercił się pod nim, ale Chac nie pozwolił mu odsunąć się zbyt daleko. - Ooooo, nieźle - powiedział i z wielką czułością przycisnął usta do ust House'a, całując go raz po raz kokieteryjnymi, wprawnymi muśnięciami warg, pragnąc podsycić pożądanie House'a i swoje własne.
Chac zmienił ułożenie swojego ciała, aż jego jądra opierały się dokładnie na jądrach House'a, a ich penisy leżały obok siebie w podwójnym salucie, oba drgające z podniecenia i wilgotne od preejakulatu.
- To mój ulubiony sposób ruchania się z facetem... nie licząc grzmocenia go w tylne wejście, czym, mam nadzieję, pozwolisz mi się cieszyć później. - Chac pocałował go i zobaczył, że powieki House'a się zaciskają. - Otwórz oczy.
House przestał oddawać pocałunek i popatrzył na niego ze zdziwieniem. - Po co?
- Lubię widzieć oczy mojego kochanka. Zwłaszcza, kiedy jest to ktoś nowy. - Chac pocałował House'a w szyję i w podbródek, w maleńkie wcięcie tuż pod jego lewym uchem, w miękkie zagłębienie delikatnej skóry pomiędzy policzkiem a kością szczęki. - Ponieważ - wyjaśnił szeptem, a jego usta skupiały się na swojej mokrej, ssącej wędrówce po twarzy House'a, jego ramionach i klatce piersiowej - chcę widzieć twoją reakcję w tych pięknych niebieskich oczach, kiedy będę cię posuwał. Lubię patrzeć w oczy moich kochanków, kiedy ich pieprzę. Chcę widzieć, co dzieje się w ich głowie.
- Jestem facetem, w mojej głowie nic nie będzie się działo.
- Jasne, że będzie. I nie będą to wyłącznie spójne myśli.
- Jak co, na przykład? "Och, skarbie, masz największego, jakiego w życiu widziałem"? "Bierz mnie, bierz mnie przez calutką noc"?
Obejmując wargami prawy sutek House'a, Chac się uśmiechnął. - Mmm, być może. Chociaż bardziej możliwe, że twój rozum będzie wrzeszczał coś w stylu: "Jestem hetero, pozwalam, żeby gej ocierał się o mnie swoimi klejnotami i kurewsko mi się to podoba!" - Chac wrócił do przerwanej eksploracji każdego centymetra torsu House'a. Chciał, żeby smak i faktura skóry diagnosty zapisały się w komórkach jego mózgu po wsze czasy. Okazja do tego prawdopodobnie nie trafi mu się po raz drugi.
Chac nie mógł się już dłużej powstrzymywać. Wziął twardy członek House'a w swoją poślinioną dłoń, a dłoń House'a zamknął wokół własnej erekcji, po czym zaczął przesuwać się po ciele House'a w górę i w dół, najpierw powoli, później szybciej i szybciej, aż doszedł z donośnym, przeciągłym jękiem i z "ja pierdolę!", które w znacznej mierze samo z siebie wydostało się z jego ust.
House jeszcze nie osiągnął tego stanu i Chac się uśmiechnął. Starszym mężczyznom zabierało to więcej czasu, lecz potęgowanie napięcia było znacznie przyjemniejsze. Nawet w wieku dwudziestu siedmiu lat Chac czuł różnicę - postęp - w porównaniu do czasu, gdy był osiemnastolatkiem. Szybkie narastanie napięcia - prawie jak sprint. Intensywny, krótkotrwały orgazm. Niczym bieg na pięćdziesiąt metrów.
Mając dwadzieścia osiem lat, Chac bardziej gustował w biegach na pięćset metrów. Oraz w starszych mężczyznach. A konkretnie w seksownych, przystojnych starszych mężczyznach z niebieskimi, niebieskimi oczami, wąskimi tyłkami, długimi udami, pulchnymi jądrami i twardymi, różowymi fiutami.
Czym było uprawianie seksu dla pięćdziesięcioletniego doktora Grega? Biegiem na tysiąc metrów? Piętnastokilometrowym maratonem? (Nie, to nie pasowało do dojrzałego mężczyzny - takie porównanie było dobre dla kogoś na łożu śmierci, a Gregory'emu House'owi było bardzo daleko do bycia martwym.) Chac podejrzewał, że minęło sporo czasu, odkąd ktoś z radością zadbał o potrzeby House'a, a on wręcz się palił do tego, by zaspokoić je wszystkie.
Chac zdecydował, że zakończy to w sposób wyśmienity dla nich obu i na kilka sekund przez tym, zanim stało się oczywiste, że House zaraz dojdzie, zamknął usta wokół członka House'a i pozwolił mu wystrzelić spermą głęboko do swojego gardła. House pchnął biodrami i stęknął, na oślep chwytając Chaka za głowę, kompletnie tracąc rozsądek pod wpływem orgazmu.
Kiedy House skończył, Chac otarł wargi i ponownie pocałował go w usta. - To było zajebiste. Teraz naprawdę zamierzam zerżnąć cię w tyłek najszybciej jak to możliwe.
Ciągle łapiąc powietrze, House wysapał: - Taa... to było...
Chac zastanawiał się, dlaczego House ma kłopot ze znalezieniem słów. Przecież był dobrze wykształcony. Wreszcie uznał, że nie chodziło o zażenowanie czy nawet o niezdolność do artykulacji. House po prostu nie był sentymentalnym ani ckliwym typem faceta, chociaż Chac za nic w świecie nie dostrzegał niczego ckliwego w "zajebiście" czy w "zerżnąć w tyłek".
W końcu House powiedział: - To było naprawdę homoseksualne.
Chac roześmiał się i przetoczył się na bok, całując go mocno. Po chwili zwolnił tempo i zaczął wszystko od początku, dokładnie nakrywając wargi House'a swoimi, delektując się i ssąc, jakby House był zrobiony z mlecznej czekolady.
~X~X~X~X~X~
- Zobaczymy się jeszcze?
Chac podał House'owi jego plecak. Przez półtora dnia miał tego faceta pod sobą i obok siebie, na sobie i gdzie-tylko-przyszło-mu-jeszcze-do-głowy, a teraz nadszedł czas, by się rozstali i wrócili znowu każdy do swojego własnego życia.
Chac zbuntował się na tę myśl. - Nowy Jork nie jest daleko - powiedział, mając nadzieję, że nie zabrzmiało to żałośnie. Jednak w dalszym ciągu miał nadzieję: - Chciałbym się znów z tobą spotkać. Jeszcze nie dałeś mi szansy, żebym wypróbował ten twój słodki tyłek.
House bezmyślnie bawił się paskiem przy swoim plecaku. - Ja... nie jestem na to gotowy.
Cóż, pomyślał Chac, to była co najmniej sugestia, że być może pewnego dnia będzie gotowy.
- Mogę chociaż dać ci moją wizytówkę? Może jeśli kiedyś będziesz w Nowym Jorku... i będziesz miał ochotę na towarzystwo...
House nie odpowiedział ani twierdząco, ani przecząco, jednak przyjął wizytówkę i wsunął ją do wewnętrznej kieszeni swojej skórzanej kurtki. Uśmiechnął się odrobinę.
- Nigdy nie jeżdżę do Nowego Jorku. Nie mogę znieść tych wszystkich ludzi.
House kończył dowcipem perfekcyjnie przyjemny wieczór - nie było to wielkim zaskoczeniem. Chac zrobił krok naprzód, złapał House'a za ramiona i pocałował go ponownie, prosto w usta. Bawienie się w subtelności nie miało sensu. House wiedział, czemu Chac chciał go znowu zobaczyć, i było jasne jak słońce, że nie chodziło mu o rozegranie partyjki szachów.
House przyjął pocałunek, odwzajemnił go, lecz tym razem nie pozwolił na języczek. Chac był tym trochę rozczarowany.
House odwrócił się i otworzył drzwi drogiego apartamentu przyjaciela Chaka. Zatrzymał się w miejscu na kilka sekund, a Chac pomyślał, że House o czymś zapomniał.
House odwrócił się w stronę Chaka, chociaż nie do końca, i powiedział cicho przez ramię: - Może jeśli ty będziesz jeszcze kiedyś w New Jersey...
House nie dokończył, ale Chac uśmiechnął się za jego plecami. Nie poruszył się, ani nie odezwał, pozwalając diagnoście wymknąć się za próg i oddalić korytarzem bez konieczności znoszenia dłużej agonii, jaka wiązała się z tym momentem szczerości, płynącej prosto z serca.
- Tak jest, do cholery! - obiecał sobie Chac.
~X~X~X~X~X~
Siedząc za biurkiem w swoim gabinecie, przy zamkniętych drzwiach i zasłoniętych żaluzjach, Cuddy obracała w dłoniach ukończony produkt z mieszaniną antycypacji i niepokoju. Modliła się do Boga, by Chac miał rację. Ten projekt stanowił ogromną inwestycję. Chac Alezandro odszedł z sześćdziesięcioma pięcioma tysiącami dolarów pochodzącymi ze szpitalnego budżetu i jeśli ten przeklęty kalendarz nie okaże się bombowym sukcesem...
Zamknęła oczy i pozwoliła swoim niewidzącym palcom otworzyć kalendarz na pierwszej kolorowej fotografii o wymiarach 20 x 30 cm.
Cuddy spuściła wzrok na bardzo seksowne zdjęcie, przedstawiające głowę i tors doktora Kassaba. Jedynym, co przyszło jej do głowy było... wow! Nieśmiały, małomówny Kassab był prawdziwym ciachem.
Następnie Johnson, St. Pierre, Yates i pozostali zostali kolejno poddani jej badawczym oględzinom. Cuddy musiała przyznać, że Chac uczynił z nich dzieła erotycznej sztuki. Wyglądali świetnie. Żadne ze zdjęć nie było standardowym portretem. Każdemu z nich, każdej pozie Chac nadał taki kształt, by sprawiali w jakiś sposób świeże wrażenie. Jakby ich ukryta strona (i nie chodziło wyłącznie o ich nagą skórę) została odkryta i po raz pierwszy ujawniona przed światem.
Seksowny, ponętny, bezbronny, silny, dziki lub słodki - każdego mężczyznę Chac sfotografował w sposób, który jakoś do niego pasował, a jednocześnie pokazywał o nim coś nowego.
Cuddy miała wrażenie, jakby oglądała tych mężczyzn na prywatnej płaszczyźnie i wszystko to było specjalnie dla niej. Taki efekt wywoływało nachylenie ciała lub głowy, lub spojrzenie w ich oczach. I oczywiście niewiarygodna gra świateł i cieni, odpowiednia ostrość, sposób, w jaki Chac uformował ich sylwetki w swoim umyśle, a potem stworzył ten obraz dla swojej publiczności.
Cuddy poczuła, że w jej ciele zaczyna rozprzestrzeniać się ciepło. Zdjęcie za zdjęciem, wszystkie przedstawiały lekarzy, mężczyzn, którzy byli jej pracownikami, odsłoniętych, nagich, otwartych na świat, a każdy z nich był przystojny na swój sposób. Chase z jego seksownym spojrzeniem szczeniaczka. Wilson, którego głębokie, ciemne tęczówki zdawały się patrzeć przez nią na wylot i pieścić jej duszę... wszyscy oni tacy seksowni. Tacy męscy!
Lecz był jeden mężczyzna, na którego z rozmysłem jeszcze nie popatrzyła.
House. Na przekór wszystkiemu miała nadzieję, że Chac się nie mylił.
Jasne, House był przystojny w pewien gniewny sposób. Poza tym pamiętała, że miał niezłe ciało, wtedy gdy... Cuddy pokręciła głową.
Lepiej, żeby Chac sprawił, że House będzie wyglądał...
...Cuddy doprawdy nie potrafiła znaleźć słów, by opisać, o czym pomyślała na widok pierwszego zdjęcia. House opierał się o swój motocykl, kręcąc laską trzymaną w prawej dłoni, z głową pochyloną nieznacznie w dół i oczyma zwróconymi w przestrzeń, spoglądając gdzieś daleko. Bardzo daleko...
Skórzana kurtka zwężała się tuż poniżej jego talii, gdzie jeansy opinały się... ciasno na jego wysokiej sylwetce. Oczy Cuddy zatrzymały się przez chwilę na jego tyłku. Tak, to była niezła pupcia. Jego odbicie w oknie było zwrócone w drugą stronę, złociste promienie późnopopołudniowego słońca izolowały go od zapadającego zmierzchu.
Cała fotografia sprawiła, że Cuddy poczuła się... samotna.
Administratorka pokręciła głową. Chac nie był zwyczajnym samochwałą, on był dobry.
Obejrzała uważnie kolejne zdjęcia, powstałe dzięki magicznej, tajemniczej pracy Chaka z House'em i była zdumiona.
House wyglądał fenomenalnie na każdej jednej fotografii. Ile razy oglądała House'a, kiedy siedział zgarbiony na krześle przed białą tablicą, pogrążony w zawiłych rozważaniach nad zapisanymi na niej symptomami? Nad chorobą, która zabijała jego pacjenta? Ile razy widziała to, a nie widziała... tego?
Tego House'a. Tego lekarza z laską zawsze obecną w jego dłoni, z czołem opartym na jej rączce, z oczami pałającymi skupieniem, z ciałem tak spiętym w zamyśleniu, że wydawał się być zlepkiem odłamków szkła?
A ile razy House - po zawale, po postrzale, targany drgawkami, gorączkujący pod wpływem choroby, śpiący, umierający... - leżał na jednych ze standardowych noszy na kółkach, owinięty w szarą szpitalną koszulę, patrząc na swojego lekarza prowadzącego, na Stacy, na Wilsona, na nią, a ona nie dostrzegała tego, co pokazywało to zdjęcie. Co było tak wyraźnie, tak dosadnie ukazane jej oczom? Ta potrzeba. House nigdy nie poprosiłby o pomoc. Ta fotografia o tym krzyczała.
Cuddy zamyśliła się nad tym, w którym momencie zamknęła oczy na House'a. Z jakiegoś powodu, patrząc na to zdjęcie, poczuła się tak, jakby gdzieś po drodze go zawiodła.
Zmieniła zdanie. Chac nie był dobry, był zajebiście fantastyczny.
Przy kolejnych kilku fotografiach House'a zwlekała dłużej. Ławka w parku, dokąd chodził, by uciec przed monotonią kliniki. Na tym zdjęciu House wyglądał na zadowolonego. Mężczyzna, który jakimś cudem odnalazł w zatłoczonym mieście maleńki skrawek spokoju i wolności. Boże, to było smutne i radosne, i w jakiś przeklęty sposób było to pieszczotą dla jej duszy.
Ostatnie dwa zdjęcia zaparły jej dech w piersi i odebrały zmysły. Jej doznania były wzburzone, zmieszane i rozproszone po jej wnętrzu, niczym ćmy krążące wokół płomienia.
House. Nagi. Leżący na stole. Oświetlony od tyłu jak dzieło sztuki w muzeum. Jego naga skóra tak rzeczywista, tak obecna, że Cuddy aż świerzbiły palce, by jej dotknąć.
Wyeksponowana szyja wygięta do tyłu, odchylona szczęka ocieniona kilkudniowym zarostem, ale podkreślona żółtym promieniem światła, który sprawiał wrażenie, że został namalowany właśnie na tę okazję... długie, umięśnione udo i miękkie włosy biegnące od miednicy po sutki...
Cuddy powoli wypuściła powietrze z płuc. - Wow...
Finałowy akt przedstawiał House'a schylonego w pół na zimnym, metalowym szpitalnym krześle. Jego nogi ugięte w kolanach, ramię zgięte w łokciu, jego biceps... każda część jego ciała tak zmysłowa, tak namacalna, jakby znajdował się tuż obok, w tym samym pokoju. Laska, a nawet blizna na udzie, pasowały do niego idealnie. Na tym zdjęciu nie było niczego, niczego, co nie byłoby bezbronne i seksowne, smutne i piękne. I całkowicie ludzkie. Mężczyzna posiadający olbrzymi erotyzm, ale pod każdym względem osiągalny. Tajemniczy, ale zupełnie odsłonięty. Potrzebujący, ale przepełniony siłą.
Jego mroczno-świetlista, bardzo męska postać mówiła o trawiącym go seksualnym głodzie. Nie było tam niczego sztucznego. Żadnej błyszczącej, doskonałej skóry, tylko nagie ciało i naga dusza. Absolutne piękno.
Ta twarz, łagodnie przystojna i fascynująca. Tak niewiarygodnie fascynująca. Mężczyzna zraniony przez życie i miłość, ale powracający do zdrowia i stanowiący całość.
I oczy House'a. Cuddy ledwie mogła uwierzyć, jakie one były cudowne. Jaki on był cudowny. Błękitne opale umieszczone na pociągłej, niezwykłej, przystojnej twarzy dorosłego mężczyzny, ale zdradzające niemal ukryte wołanie chłopca, który się zgubił. Te idealne oczy wyrażały niedowierzanie. Proste potrzeby i pełne zaufanie wpatrywały się w nią ze strony kalendarza. Zupełnie jakby House jej pragnął. Jakby potrzebował... tak strasznie jej potrzebował.
Tylko jej i nikogo innego.
- Jasna cholera. - Cuddy nie była kobietą, która dawała się ponieść wulgaryzmom, lecz nic innego nie wydawało się odpowiednie, by wyrazić, z jaką mocą to zdjęcie ją poruszyło. - House jest... House jest...
Cuddy odwróciła wzrok. Najbardziej sekretne miejsce jej ciała zaczęło pulsować.
House był pierdolonym obiektem seksualnym, serwowanym przez artystę, który nigdy nie słyszał o [link widoczny dla zalogowanych], a jeśli by usłyszał, pokręciłby na to nosem, przyprawiony o mdłości tanią, "fast-foodową" ofertą tego magazynu.
House ukazany przez Chaka był dziesięciodaniową ucztą bezbronności i erotyzmu, podaną na [link widoczny dla zalogowanych].
- Cuddy! - Drzwi do jej gabinetu otwarły się ze świstem wtargającego powietrza, które niosło z sobą tornado pod postacią mężczyzny w wymiętej koszuli i, dosłownie rzecz ujmując, z latającą laską. - Mój komputer w dalszym ciągu się nie odnalazł - oznajmił House. W jednej ręce trzymał pogniecioną kartkę papieru, a drugą wymachiwał laską jak batutą. Zatrzymał się przed biurkiem Cuddy, pochylił się i posłał jej piorunujące spojrzenie.
- Uh, to prawda - odparła, nadal próbując pozbyć się sprzed oczu obrazu nagiego, seksownego, ponętnego House'a (nie mówiąc już o pogodzeniu tamtego obrazu z pomiętym kłębkiem komicznej zrzędliwości, który stał przed nią w tym momencie).
- No i? Co zamierzasz z tym zrobić?
Cuddy oparła podbródek na dłoni i wlepiła wzrok w House'a. Gapiła się na niego na tyle długo, że House powstrzymał się od rozpoczęcia kolejnej tyrady i zamiast tego sam zaczął gapić się na nią. Po chwili zmarszczył brwi.
A ona uśmiechnęła się.
House nieznacznie odwrócił głowę, obserwując ją zmrużonymi, podejrzliwymi oczami.
Cuddy przechyliła głowę odrobinę i wpatrywała się w niego szeroko otwartymi, wyrazistymi, śmiejącymi się oczami. Jej pomalowane na czerwono usta drgnęły, przybierając tajemniczy wyraz.
House nie potrafił odczytać tej miny. - No co? - zapytał w końcu.
- Dzisiaj dostarczono kalendarze.
Oczy House'a nagle zrobiły się uważne. I nieufne. - Wyglądasz na... - zastanawiał się przez chwilę - szczęśliwą. Tak myślę. Czy może jestem zwolniony?
Cuddy nie otworzyła kalendarza, by pokazać go House'owi. I tak by go nie obejrzał.
- Kalendarz jest cudowny, House. Wyszedłeś bardzo se... ahem!... wyszedłeś bardzo, bardzo ładnie. Bardzo dobrze. Dziękuję ci, że to zrobiłeś.
- Nie ma za co - odpowiedział i położył na biurku Cuddy kartkę, która najwyraźniej była drugim powodem, czemu przyszedł do jej gabinetu. - To są zalecane podwyżki dla mojego zespołu... ta większa kwota jest dla mnie. Musiałem napisać je odręcznie, bo moja szefowa jest zbyt zajęta patrzeniem na moją pupę, żeby dopilnować naprawy mojego komputera. - Pokuśtykał do drzwi, żeby wyjść.
- Ale House - odezwała się Cuddy lekko uwodzicielskim głosem - to taka niezła pupa.
House zatrzymał się przy drzwiach i odwrócił się częściowo, nie reagując na jej uwagę. - A jednak miałaś rację.
- Och? W jakiej sprawie?
- W sprawie tego projektu. W sprawie przygotowania kalendarza. - House otworzył drzwi.
Obejrzał się na Cuddy z tajemniczym uśmiechem na ustach. - Dzięki temu zostałem zaproszony na randkę.
THE END
(ale wypatrujcie sequela kieeedyś w przyszłości )
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Czw 4:26, 13 Cze 2013, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
advantage
Otorynolaryngolog
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 21:30, 04 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | heh, advantage, pobiłam wszelkie rekordy, odpisując na komentarz prawie po roku | gonię Twój rekord powoli
Richie117 napisał: | Zakościelny w "na dobre i na złe" wyglądał o tak - [link widoczny dla zalogowanych] "Przepisu" nie oglądałam, ale z tego co słyszałam, to jest to niemal kopia polsatowskiej telenoweli "Samo Życie"
well, być może, a Wilson nigdy jej nie próbował na sobie | o niee, jak tak, to jestem na nie nigdy nie oglądałam niczego na polsacie, nie licząc Kiepskich, nie wiem co tam mają ciekawego
Richie117 napisał: | tekst i oprawa graficzna: Chac Alezandro | co tam tekst, oprawa graficzna lepsiejsza
Richie117 napisał: | nieustannym spotkaniem kółka różańcowego | czyli nuda... chyba że ktoś kogoś dusi tym różańcem
Richie117 napisał: | i co, byłaś na tych "Cieniach"? (swoją drogą, jak cienie mogą być nie-mroczne? ) Mi się czasem zdarza zaglądać do oryginalnych ebooków, żeby sprawdzić, czy dobrze wyłapałam wpadkę tłumacza Heh, maybe tę reklamę z szatnią tłumaczył ktoś, kto miał zawsze zwolnienie z WFu I ja chyba też wolałam wersję z boiskiem. | a nie, widziałam na kompie. Generalnie to nie zachwycają, nawet Depp Może anielskie cienie nie są mroczne? Zawsze mnie zastanawia jak ludzie to wyszukują... muszę trafiać na takie książki, gdzie wszystko jest fajne przetłumaczone, dobrze brzmi i nie ma się do czego przyczepić
Richie117 napisał: | wtedy na pierwszy plan wychodzi opalenizna i makijaż | opalony House
Richie117 napisał: | indeed, od tej seksowności aż ciężko było tłumaczyć Nooo... z tą miską owoców coś jest na rzeczy - może House chciał, żeby Chac sfotografował jego banana i dwa kiwi <img src="http://i111.photobucket.com/albums/n152/saphira182/Obraz1.gif">
Srsly? W oryginale faktycznie sama nie ogarniałam tych pozycji, ale po polsku wydawały mi się jasne | teraz nie pamiętam o co chodziło z pozycjami baanan i 2 kiwi to bardzo trafna metafora
Richie117 napisał: | tylko skracać, żeby się zmieścił w kadrze? | też nie, bo to może go przedstawić w mało korzystnym świetle... chociaż potem fajna niespodzianka
Richie117 napisał: | ale wypychał bokserki skarpetkami -- sam się do tego przyznał! | na żarty, na pewno!
Richie117 napisał: | może takim, co golą, marzy się kariera pływacka? Btw nóg House'a... czy ja już wrzucałam na Horum [link widoczny dla zalogowanych]? | mam nadzieje, bo inaczej to –1000000 od męskości! ale Hju nie można nic odejmować, nawet z tipsami zachwyca
Richie117 napisał: | a Ty tylko o jednym | aa rozumiem, marszczenie Freda jest mało efektowne, co innego era w pełnym wydaniu
Richie117 napisał: | oł noes, Chac za dużo się napaczył, jak House świetnie wywija swoją laską | limit mu się wyczerpał, inni też chcą paczeć
Richie117 napisał: | thanks, od razu mi lepiej
(a mój pociągający nos mi nasuwa, że powinnam się przelecieć... do apteki ) | ale nie przelatuj się sama, weź sobie kogoś do towarzystwa
Richie117 napisał: | bo preferuje serek homogenizowany od zwykłego twarożku? | tak się zastanawiam czy jest tu jakiś erowy podtekst, ale żadnego nie widzę
Richie117 napisał: | no weeeeś, najgorsze byłoby z samą Cuddy, bo w takim trójkąciku chłopaki mogliby się bawić ze sobą, a Cuddy pełniłaby rolę sprzątaczki, kucharki itp | a jak nie, tylko by się chamsko przyłączała? Jeszcze by się skończyło na tym, że zamknęłaby gdzieś Wilsona, żeby mieć House’a tylko dla siebie
Richie117 napisał: | Wilson nie jest sadystą, żeby House'a z jego nogą i laską zapraszać na plażę | niech nie oszukuje! Chciałby zobaczyć prawie nagiego House’a leżącego na gorącym piasku
Richie117 napisał: | imo to było wręcz tragiczne good for House, że tutaj już koniec z płatnym seksem | oł yeah, fiki dbaja o jego seksualne życie, nie to co serial
Richie117 napisał: | ]ale on nie chce połowy świata, tylko Wilsona!!! | bo Wilson jest dla niego całym światem
Richie117 napisał: | no ale jak to??? przecież bez House'a-dziewicy nie byłoby tych wszystkich sweet first-time'ów Gregusia | noooł, ja jednak wole Gregusia jako stronę aktywną i pierwszy raz Wilsona
Richie117 napisał: | najs A jak pytali kiedyś o nowy smak Lay'sów, to dużo osób chciało Lay'sy o smaku cycków | ciekawe czyich? ripotsa: na pewno nie Angeliny Jolie
Richie117 napisał: | śmiałości Chaka i tak nie przebije | a szkoda... ja uwielbiam jak House jest supersupersuper śmiały i łóżkowo doświadczony
*
Już koooniec? Why? Ja tak lubie House/OMC w takim razie nie pozostaje mi nic innego jak czekać na sequel
Jak już wspomniałam wyżej, mój musk średnio akceptuje biernego w łóżku House'a... House jest łóżkowym samcem alfa!
Anyway, już mam wybrane ulubione dwa słowa tego rozdziału, a może nawet całego fika: pulchne jądra
Cytat: | Lecz jego ulubioną pozycją była zawsze...
- Twarzą w twarz
| najlepiej, zwłaszcza z takim Gregusiem
Cytat: | Czym było uprawianie seksu dla pięćdziesięcioletniego doktora Grega? | Doktor Greg jest super sprawny, proszę go tu nie obrażać!
Cytat: | Chac podejrzewał, że minęło sporo czasu, odkąd ktoś z radością zadbał o potrzeby House'a, a on wręcz się palił do tego, by zaspokoić je wszystkie. | i dobrze, House zasługuje na trochę czułości!
Cytat: | Chase z jego seksownym spojrzeniem szczeniaczka | eeeee, House na pewno robi lepsze
Cytat: | Wilson, którego głębokie, ciemne tęczówki zdawały się patrzeć przez nią na wylot i pieścić jej duszę... | you wish, Cuddy... ale właśnie zdałam sobie sprawę, że nigdy nie czytałam żadnego Wuddy
Cytat: | Oczy Cuddy zatrzymały się przez chwilę na jego tyłku. Tak, to była niezła pupcia. | *zazdrości*
Cytat: | Wyeksponowana szyja wygięta do tyłu, odchylona szczęka ocieniona kilkudniowym zarostem, ale podkreślona żółtym promieniem światła, który sprawiał wrażenie, że został namalowany właśnie na tę okazję... długie, umięśnione udo i miękkie włosy biegnące od miednicy po sutki... | A czy do fika były dołączone fotki? powiedz tak, powiedz tak!
Cytat: | House był pierdolonym obiektem seksualnym | wiadome od początków istnienia świata!
Cytat: | próbując pozbyć się sprzed oczu obrazu nagiego, seksownego, ponętnego House'a | ale głupia, ja bym się nigdy nie chciała takiego obrazu pozbyć
tak więc, dzięki Ci za tego fika i wielkiej weny na sequel i caaaałą resztę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 7:48, 08 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
advantage napisał: | gonię Twój rekord powoli | oj tam, oj tam
advantage napisał: | o niee, jak tak, to jestem na nie nigdy nie oglądałam niczego na polsacie, nie licząc Kiepskich, nie wiem co tam mają ciekawego | wut? nie podoba się? srsly? ja praktycznie tylko polsat oglądałam, bo na TVP wieczorami nadawali tylko publicystykę i produkcje dokumentalne, a wszystkie fajne seriale leciały na polsacie
advantage napisał: | co tam tekst, oprawa graficzna lepsiejsza | ofkors, ale z jego tekstami też byłoby mraśnie
advantage napisał: | czyli nuda... chyba że ktoś kogoś dusi tym różańcem | albo biczuje
advantage napisał: | a nie, widziałam na kompie. Generalnie to nie zachwycają, nawet Depp Może anielskie cienie nie są mroczne? Zawsze mnie zastanawia jak ludzie to wyszukują... muszę trafiać na takie książki, gdzie wszystko jest fajne przetłumaczone, dobrze brzmi i nie ma się do czego przyczepić | mnie tam Depp nigdy nie zachwycał w filmach IDK, w anielsko-demonicznym fiku chyba nic o cieniach nie było
Czasem coś brzmi tak źle, że nie trzeba filologa, żeby wyłapać błąd ("Chcesz wziąć prysznic? - Nie, jestem w porządku" ). A ostatnio trafiłam na coś takiego, że była sobie bohaterka o szpiczastych uszach, i tłumacz przedłumaczył sensitive point of her ear jako wrażliwy punkt jej ucha, zamiast wrażliwy czubek ucha Ale poza tą wpadką tłumaczenie było tak genialne, że podziwiam i zazdroszczę zdolności
advantage napisał: | opalony House | no właśnie... jest jakaś fotka opalonego Hju?
advantage napisał: | teraz nie pamiętam o co chodziło z pozycjami baanan i 2 kiwi to bardzo trafna metafora | pewnie o to, że z opisu na pierwszy rzut oka brzmiały jak jakieś skomplikowane pozycje z jogi yeah, ale nie ja ją wymyśliłam
advantage napisał: | też nie, bo to może go przedstawić w mało korzystnym świetle... chociaż potem fajna niespodzianka | exactly
advantage napisał: | na żarty, na pewno! | z House'em nigdy nie wiadomo, ileż to razy żartował, a tak naprawdę mówił serio (np. jak flirtował z Wilsonem )
advantage napisał: | mam nadzieje, bo inaczej to –1000000 od męskości! | a jak facet się ogolił delipatorem albo woskiem? wtedy nie może być tak na minusie - trzeba docenić jego ból
advantage napisał: | limit mu się wyczerpał, inni też chcą paczeć | to niech inni zaczną zaskakiwać House'a i paczą do woli, jak jego laska leci w ich kierunku
advantage napisał: | ale nie przelatuj się sama, weź sobie kogoś do towarzystwa | wszędzie przelatuję się z Rexem
advantage napisał: | tak się zastanawiam czy jest tu jakiś erowy podtekst, ale żadnego nie widzę | um... tu był podtekst odnośnie cytatu z fika o homo-preferencjach - że imo żoną jest ten, kto woli więcej homo
advantage napisał: | a jak nie, tylko by się chamsko przyłączała? Jeszcze by się skończyło na tym, że zamknęłaby gdzieś Wilsona, żeby mieć House’a tylko dla siebie | pfff, najpierw musiałaby gdzieś zamknąć laskę House'a
advantage napisał: | niech nie oszukuje! Chciałby zobaczyć prawie nagiego House’a leżącego na gorącym piasku | gdyby bardzo chciał, mógłby wysypać rozgrzany piasek na łóżko
advantage napisał: | noooł, ja jednak wole Gregusia jako stronę aktywną i pierwszy raz Wilsona | okeeej, co kto woli. Dla mnie i tak obie opcje sa mrau!
advantage napisał: | ciekawe czyich? ripotsa: na pewno nie Angeliny Jolie | facetom wszystko jedno czyich... ale silikonowe rzeczywiście odpadają
advantage napisał: | a szkoda... ja uwielbiam jak House jest supersupersuper śmiały i łóżkowo doświadczony | maybe z jakimś OMC byłby supersupersuper... ale z Wilsonem musi uważać, żeby go nie przestraszyć
advantage napisał: | w takim razie nie pozostaje mi nic innego jak czekać na sequel | uh, mnie też już kusi ten sequelek, nie tyle z powodu House/OMC, co z powodu zazdrosnego Wilsona Ale first things first, I guess... chociaż wszystko zależy od weny
advantage napisał: | Jak już wspomniałam wyżej, mój musk średnio akceptuje biernego w łóżku House'a... House jest łóżkowym samcem alfa! | z wyjątkiem tych momentów, kiedy House postanawia się zrelaksować i zostawić całą robotę Wilsonowi?
advantage napisał: | Anyway, już mam wybrane ulubione dwa słowa tego rozdziału, a może nawet całego fika: pulchne jądra | fuck
advantage napisał: | Doktor Greg jest super sprawny, proszę go tu nie obrażać! | oj noooo... przecież Chac miał dobre intencje
advantage napisał: | i dobrze, House zasługuje na trochę czułości! | oj taaak, za to uwielbiam Chaka
advantage napisał: | eeeee, House na pewno robi lepsze | noł, House nie robi seksownych szczeniaczkowych spojrzeń... szczeniaczkowe spojrzenia służą mu do innych celów
advantage napisał: | you wish, Cuddy... ale właśnie zdałam sobie sprawę, że nigdy nie czytałam żadnego Wuddy | ja czytałam. jedno. W skrócie to wyglądało tak, że Cuddy traktowała Wilsona jak swojego podwładnego i w szpitalu, i w domu
advantage napisał: | A czy do fika były dołączone fotki? powiedz tak, powiedz tak! | nope musisz wysilić wyobraźnię, albo poszukać odpowiednich fotek z serialu
advantage napisał: | wiadome od początków istnienia świata! | i dzięki temu House nie zginął drastyczną śmiercią, kiedy był młody i wyglądał jak wyglądał
advantage napisał: | ale głupia, ja bym się nigdy nie chciała takiego obrazu pozbyć | Cuddy się bała, że jak się nie pozbędzie tego obrazu, to ją zamkną za molestowanie seksualne
Heh, ja też dziękuję, że dotrwałaś, aż tego fika skończyłam A na wenę cały czas poluję
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anai
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 17:31, 09 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | przeżyliby tylko ci, którzy oprócz Klanu oglądają Modę na sukces LOL, myślałam, że takie wypadki zdarzają się tylko w kreskówkach I to leciało w polskiej tv? Anyway, na szczęście przeszła Ci faza na oglądanie takiego czegoś | good point No nie? Przecież, żeby wypaść za taką barierkę to trzeba to specjalnie zrobić Tjaa, leciało na tvn-ie. Oj tam, jak na podstawówkę to i tak był ambitny wybór *wybacza sobie błędy młodości*
Richie117 napisał: | nieee, ze szczęścia, że jeszcze nie nastały te naprawdę złe czasy uh, gdyby tak się stało, to pedokotek miałby z Rexem do czynienia (gołębie na nieszczęście Rexa nie interesują) | od razu mi lepiej U mean, że pedokotek gwałciłby Ciebie, a Rex pedokotka?
Richie117 napisał: | tjaaa, całkiem możliwe, że 3 semestry z rzędu zapominał, że byłam najbardziej sumienną uczennicą w grupie Za to ja nie zapomnę jego zbolałej miny, kiedy mu wręczyłam zwolnienie z WF na resztę liceum Heh, a kto by lubił takich ludzi? Oj tam, oj tam, nie było tak źle - brnąc do szkoły po kolana w śniegu (taka była wtedy zima) zdążyłam się obudzić | lucky you, też zawsze chciałam to zrobić, ale najwyraźniej niechęć do pocenia się nie wystarczy, żeby być zwolnionym z wf-u :< IDK, masochiści? To w zimę, a co z resztą roku?
Richie117 napisał: | nie zdecydowała się, bo wtedy musiałaby z budżetu szpitala wypłacać odszkodowania dla tych, którzy by przez nią oślepli i oszczędności diabli by wzięli | wątpię, żeby doszła sama do takich wniosków, więc pewnie ktoś musiał ją uświadomić
Richie117 napisał: | maybe wtedy zamiast laski nosiłby przy sobie cygaro? | niech najlepiej nosi i laskę i cygaro, wtedy będzie miał obydwie ręce zajęte
Richie117 napisał: | tjaaa, nie płakaliby, tylko wrzeszczeli i uciekali w panice | wątpisz w umiejętności Chaca?
Richie117 napisał: | better not, bo wtedy House się za bardzo koncentruje na swoich rzednących włosach | to może zawiesić lustro niżej, żeby nie koncentrować się na niepotrzebnych detalach
Richie117 napisał: | to raczej sugestia do rozporka House'a, a nie do Małego Grega | wiem - Mały Greg musi przestać się chować, a rozporek House'a otworzyć na ludzi
Richie117 napisał: | uh-huh, to ciekawe, czy ptaszech Chaka mógłby godnie grać rolę tego prometeuszowego orła | ofkors! W sumie im dłużej o tym myślę, tym bardziej mi się to porównanie podoba
Richie117 napisał: | musisz popracować nad tym nawykiem, żeby się komuś w przyszłości nie stała krzywda | postaram się, ale ciężko walczyć z nawykami, które się praktykuje całe życie
Richie117 napisał: | dla mnie OSCA też był jednym z pierwszych *sniff* Pozostaje nam mieć nadzieję, że GeeLady jeszcze się kiedyś odmieni i wróci jej hilsonowa wena
yup, nie czytałam - trochę mnie kusi, ale sobie powtarzam, że szkoda moich nerwów Ale daj znać, co myślisz, jak już to przejrzysz | szczerze w to wątpię, ale who knows Damn, zupełnie o tym zapomniałam, bo jak zaczęłam czytać to było takie jakieś nudne i pełne banałów... ale postaram się wyjść poza drugi rozdział, zanim sobie wyrobię opinię
***
Cytat: | Jedna rzecz była cholernie pewna - słuchanie, jak Greg House wypowiada z łatwością te wszystkie medyczne pierdoły, sprawiało, że jego kutas robił się twardy jak pierdolony granit. | a to podobno Wilson ma dziwne fetysze
Cytat: | Chciał, żeby smak i faktura skóry diagnosty zapisały się w komórkach jego mózgu po wsze czasy. | heh, House zarobiłby fortunę na lizakach o smaku Gregusia
Cytat: | W końcu House powiedział: - To było naprawdę homoseksualne. | no shit, Sherlock!
Cytat: | Modliła się do Boga, by Chac miał rację. | powinna się pomodlić do króla piekieuka, bo Bóg chyba nie popiera takich akcji
Jestem niewdzięcznym dzieckiem i nie zasługuję na takie genialne prezenty, skoro komentuję dopiero teraz Era była absolutnie cudowna, chociaż powinna być dwa razy dłuższa, żeby mi wynagrodzić kawałek o pulsowaniu sekretnych miejsc ciała Cuddy (i nie, naprawdę nie chcę wiedzieć, co ona będzie później robić z tym kalendarzem) Powiedz, że w sequelu nie ma takich kwiatków, pls
poluj na swoją wenę, bo co my byśmy bez niej zrobiły
PS. Cytat: | my-so-fen-o-late moy-fe-till | to pewnie [link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Anai dnia Nie 17:35, 09 Cze 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 5:34, 13 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Anai napisał: | No nie? Przecież, żeby wypaść za taką barierkę to trzeba to specjalnie zrobić Tjaa, leciało na tvn-ie. Oj tam, jak na podstawówkę to i tak był ambitny wybór *wybacza sobie błędy młodości* | ale ona nie zrobiła tego specjalnie, bo wyraźnie słyszałam strzały No tak, w podstawówce nie miałam TVNu, ale oglądałam wtedy namiętnie telezakupy na polsacie, soł masz rację - telenowela ambitniejsza
Anai napisał: | U mean, że pedokotek gwałciłby Ciebie, a Rex pedokotka? | ale tak jednocześnie? Podobno coś takiego przytrafiło się braciom Grimm, a potem napisali bajkę o "Muzykantach z Bremy"
Anai napisał: | lucky you, też zawsze chciałam to zrobić, ale najwyraźniej niechęć do pocenia się nie wystarczy, żeby być zwolnionym z wf-u :< IDK, masochiści? To w zimę, a co z resztą roku? | ostatnio się dowiedziałam, how lucky I was - widziałam, [link widoczny dla zalogowanych]... no normalnie gorzej niż żeby dostać rentę z ZUSu No tak, zapomniałam o masochistach Hmm... od września do listopada byłam jeszcze wyspana po wakacjach, a do wiosny zdążyłam przywyknąć do wstawania o takiej porze
Anai napisał: | wątpię, żeby doszła sama do takich wniosków, więc pewnie ktoś musiał ją uświadomić | może jakąś wskazówką, że coś jest nie tak, były dla niej ptaki, które przelatywały obok niej, a później rozbijały się o najbliższe drzewo
Anai napisał: | niech najlepiej nosi i laskę i cygaro, wtedy będzie miał obydwie ręce zajęte | a jak będzie potrzebował wolnej ręki w toalecie, to zabierze ze sobą Wilsona
Anai napisał: | wątpisz w umiejętności Chaca? | nooope... po prostu jak mówi starożytne przysłowie: na pochyłe drzewo i Salomon nie naleje
Anai napisał: | to może zawiesić lustro niżej, żeby nie koncentrować się na niepotrzebnych detalach | ale na dole też mu się włosy przerzedziły...
Anai napisał: | wiem - Mały Greg musi przestać się chować, a rozporek House'a otworzyć na ludzi | teraz się zgadza
Anai napisał: | W sumie im dłużej o tym myślę, tym bardziej mi się to porównanie podoba | tjaaa... na dodatek o Małym Gregu też można powiedzieć, że w pewnym sensie 'odrasta' jak wątroba Prometeusza
Anai napisał: | postaram się, ale ciężko walczyć z nawykami, które się praktykuje całe życie | um... to może chociaż ostrzegaj ludzi, że masz taki nawyk?
Anai napisał: | szczerze w to wątpię, ale who knows Damn, zupełnie o tym zapomniałam, bo jak zaczęłam czytać to było takie jakieś nudne i pełne banałów... ale postaram się wyjść poza drugi rozdział, zanim sobie wyrobię opinię | póki GeeLady nie przeszła całkiem na zawodowstwo i dalej pisze fiki, to jakaś szansa jest Ta książka to praca zbiorowa różnych autorów, więc jeden rozdział nie musi świadczyć o innych. Ale czuję, że nuda i banały będą się ciągnąć do końca - co by dowodziło, że marni psychologowie to pisali, bo House nie był ani nudny, ani banalny.
Anai napisał: | a to podobno Wilson ma dziwne fetysze | jeden z fetyszy Wilsona jest dosyć podobny... to znaczy w tych fikach, gdzie Wilsona podniecają medyczne olśnienia House'a
Anai napisał: | heh, House zarobiłby fortunę na lizakach o smaku Gregusia | a drugą fortunę na wibratorach wzorowanych na kształcie Gregusia (i może tak zamierza zarabiać po odejściu z PPTH )
Anai napisał: | no shit, Sherlock! | ciiii, on jeszcze myślał wtedy tym dolnym muskiem
Anai napisał: | powinna się pomodlić do króla piekieuka, bo Bóg chyba nie popiera takich akcji | jak to nie? a kto wystawił na publiczny pokaz swojego roznegliżowanego Syna?
Anai napisał: | Jestem niewdzięcznym dzieckiem i nie zasługuję na takie genialne prezenty, skoro komentuję dopiero teraz | oj tam, oj tam
Anai napisał: | Era była absolutnie cudowna, chociaż powinna być dwa razy dłuższa, żeby mi wynagrodzić kawałek o pulsowaniu sekretnych miejsc ciała Cuddy | zgadzam się tak w ogóle zaczęłam tłumaczyć tę część od kawałka z Cuddy, żeby dzięki reszcie jakoś wymazać tę traumę (ale na pociechę dodam, że w sequelu jest trochę o tym, jak Wilson oglądał ten kalendarz )
Anai napisał: | (i nie, naprawdę nie chcę wiedzieć, co ona będzie później robić z tym kalendarzem) | i tak Ci powiem: zwinie kalendarz w rulonik i użyje zamiast dildo
Anai napisał: | Powiedz, że w sequelu nie ma takich kwiatków, pls | spoko, w sequel jest prawie w ogóle nie ma Cuddy
uh, poluję, poluję... może nowe antydepresanty ją usidlą
PS. OMG, jesteś genialna dziękować bardzo
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anai
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:48, 09 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | ale ona nie zrobiła tego specjalnie, bo wyraźnie słyszałam strzały No tak, w podstawówce nie miałam TVNu, ale oglądałam wtedy namiętnie telezakupy na polsacie, soł masz rację - telenowela ambitniejsza | tjaa, Rubi to była taka ździra, że na pewno ktoś ją zestrzelił z tych schodów, albo przynajmniej popchnął Heh, nie wiem co powiedzieć
Richie117 napisał: | ale tak jednocześnie? Podobno coś takiego przytrafiło się braciom Grimm, a potem napisali bajkę o "Muzykantach z Bremy" | skoro tak lubisz, to nic mi do tego eee... what? Boję się zapytać, co dokładnie znaczy 'coś takiego'
Richie117 napisał: | ostatnio się dowiedziałam, how lucky I was - widziałam, [link widoczny dla zalogowanych]... no normalnie gorzej niż żeby dostać rentę z ZUSu No tak, zapomniałam o masochistach Hmm... od września do listopada byłam jeszcze wyspana po wakacjach, a do wiosny zdążyłam przywyknąć do wstawania o takiej porze | nie wiem, czy te wymagania są wszędzie takie same, czy może moja szkoła ma inne, ale mam w klasie kilka osób z takimi całorocznymi zwolnieniami, które bynajmniej nie są obłożnie chore
okej, if U say so...
Richie117 napisał: | może jakąś wskazówką, że coś jest nie tak, były dla niej ptaki, które przelatywały obok niej, a później rozbijały się o najbliższe drzewo | i jeszcze zanim się rozbiły napaskudziły jej na głowę
Richie117 napisał: | a jak będzie potrzebował wolnej ręki w toalecie, to zabierze ze sobą Wilsona | yeah, Wilson będzie zachwycony, że dostąpi zaszczytu podcierania hałsowego tyłka
Richie117 napisał: | nooope... po prostu jak mówi starożytne przysłowie: na pochyłe drzewo i Salomon nie naleje | no doobra, może sam Chac nic nie poradzi, ale z małą pomocą photoshopa...
Richie117 napisał: | ale na dole też mu się włosy przerzedziły... | poor House... pewnie na pocieszenie śpiewa sobie tą piosenkę
Richie117 napisał: | tjaaa... na dodatek o Małym Gregu też można powiedzieć, że w pewnym sensie 'odrasta' jak wątroba Prometeusza | dokładnie
Richie117 napisał: | um... to może chociaż ostrzegaj ludzi, że masz taki nawyk? | nie! bo wtedy nikt nie da mi poćwiczyć, żebym się odzwyczaiła... a nie mogę ciągle gryźć lizaków, bo mi się popsują zęby
Richie117 napisał: | póki GeeLady nie przeszła całkiem na zawodowstwo i dalej pisze fiki, to jakaś szansa jest Ta książka to praca zbiorowa różnych autorów, więc jeden rozdział nie musi świadczyć o innych. Ale czuję, że nuda i banały będą się ciągnąć do końca - co by dowodziło, że marni psychologowie to pisali, bo House nie był ani nudny, ani banalny. | nie wiedziałam, że GeeLady dalej pisze, ale skoro tak to pewnie, szanse są Serio, to jest wyczyn napisać książkę o House'ie i zrobić z tego nudne wypociny... tym bardziej, że zwykli fikopisacze potrafią to zrobić w o wiele lepszy sposób (no dobra, dalej nie wyszłam poza ten drugi rozdział, ale jakoś nie mogę się zmusić, ugh).
Richie117 napisał: | jeden z fetyszy Wilsona jest dosyć podobny... to znaczy w tych fikach, gdzie Wilsona podniecają medyczne olśnienia House'a | czyli inaczej mówiąc, podnieca ich inteligencja House'a... a to wcale nie brzmi dziwnie
Richie117 napisał: | a drugą fortunę na wibratorach wzorowanych na kształcie Gregusia (i może tak zamierza zarabiać po odejściu z PPTH ) | mhm, chłopaki nie mogą już praktykować medycyny, więc otwierają sex shop 'u grega i jimmy'ego'
Richie117 napisał: | ciiii, on jeszcze myślał wtedy tym dolnym muskiem | w sumie to myśli dolnego musku są zabawne, szkoda, że się nie odzywał w serialu
Richie117 napisał: | jak to nie? a kto wystawił na publiczny pokaz swojego roznegliżowanego Syna? | Jezus przynajmniej nie robił seksownych min do tej publiki
Richie117 napisał: | oj tam, oj tam <img src="http://i247.photobucket.com/albums/gg156/kasiat88/emotki/czuwa.gif"> | nie chciałam być taka bezpośrednia, noale... pls?
Richie117 napisał: | zgadzam się tak w ogóle zaczęłam tłumaczyć tę część od kawałka z Cuddy, żeby dzięki reszcie jakoś wymazać tę traumę (ale na pociechę dodam, że w sequelu jest trochę o tym, jak Wilson oglądał ten kalendarz ) | good for you, ja zawsze najgorsze rzeczy odkładam na później, chociaż wiem, że będę tego żałować tak? mam nadzieję, że jego sekretne miejsca też pulsują
Richie117 napisał: | i tak Ci powiem: zwinie kalendarz w rulonik i użyje zamiast dildo | well, thank you satan
Richie117 napisał: | spoko, w sequel jest prawie w ogóle nie ma Cuddy |
Cytat: | uh, poluję, poluję... może nowe antydepresanty ją usidlą | najważniejsze, żeby Tobie pomogły
Richie117 napisał: | PS. OMG, jesteś genialna | bez przesady, przeczytałam to tylko na głos i spróbowałam jakoś gramatycznie zapisać (co też mi nie do końca wyszło, ale gooogle pomogło)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 7:56, 12 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Anai napisał: | tjaa, Rubi to była taka ździra, że na pewno ktoś ją zestrzelił z tych schodów, albo przynajmniej popchnął | Cuddy też musiała oglądać tę telenowelę i dlatego przezornie tak rzadko chodziła po schodach
Anai napisał: | skoro tak lubisz, to nic mi do tego eee... what? Boję się zapytać, co dokładnie znaczy 'coś takiego' | nie wiem, czy tak lubię, bo nie miałam okazji spróbować Um... no 'coś takiego', czyli że jedno stworzonko na drugim... tylko na potrzeby bajki trochę zmienili układ ([link widoczny dla zalogowanych])
Anai napisał: | nie wiem, czy te wymagania są wszędzie takie same, czy może moja szkoła ma inne, ale mam w klasie kilka osób z takimi całorocznymi zwolnieniami, które bynajmniej nie są obłożnie chore | gdzieś tam wyczytałam, że te wymagania zostały opracowane odgórnie, ale chyba nie każda szkoła je wprowadziła - inaczej nie byłoby "problemu" z plagą bezzasadnych zwolnień. Mi nawet na studiach wystarczyło zwykłe zwolnienie od okulisty, a nie jakieś podania do dziekana czy inne cuda (i dzięki bogu )
Anai napisał: | i jeszcze zanim się rozbiły napaskudziły jej na głowę | wtedy House mógłby do woli pytać: "posrało cię?", a Cuddy nie mogłaby się o to obrazić
Anai napisał: | yeah, Wilson będzie zachwycony, że dostąpi zaszczytu podcierania hałsowego tyłka | well, w niektórych fikach Wilson nie miał nic przeciwko i rzeczywiście sort of uważał to za zaszczyt
Anai napisał: | no doobra, może sam Chac nic nie poradzi, ale z małą pomocą photoshopa... | tylko tło by musiał zostawić, a całego Foremana sfotoszopować
Anai napisał: | poor House... pewnie na pocieszenie śpiewa sobie tą piosenkę | boszszsz... czy ja chcę wiedzieć, skąd wiedziałaś o istnieniu tej piosenki? Anyway, agree plus, podobno odpowiednia fryzurka może sprawić, że penis wygląda na większego niż w rzeczywistości
Anai napisał: | nie! bo wtedy nikt nie da mi poćwiczyć, żebym się odzwyczaiła... a nie mogę ciągle gryźć lizaków, bo mi się popsują zęby | mogłabyś poćwiczyć na bananach albo marchewkach
Anai napisał: | Serio, to jest wyczyn napisać książkę o House'ie i zrobić z tego nudne wypociny... tym bardziej, że zwykli fikopisacze potrafią to zrobić w o wiele lepszy sposób (no dobra, dalej nie wyszłam poza ten drugi rozdział, ale jakoś nie mogę się zmusić, ugh). | naukowcy/specjaliści już tak mają, że jak o czymś napiszą, to z najciekawszego tematu potrafią zrobić flaki z olejem; zresztą jeśli oni tam stawiają House'a w złym świetle, to na pewno nie poświęcili mu tyle serca, co zwykli fikopisacze (i tak ciągle jesteś dwa rozdziały dalej ode mnie )
Anai napisał: | czyli inaczej mówiąc, podnieca ich inteligencja House'a... a to wcale nie brzmi dziwnie | no niby nie... ale wyobraź sobie grę wstępną polegającą na tym, że House opowiada jak wpadł na to, że pacjentka z C.I.P.A miała w jelitach ogromnego tasiemca...
Anai napisał: | mhm, chłopaki nie mogą już praktykować medycyny, więc otwierają sex shop 'u grega i jimmy'ego' | a za część oszczędności Wilsona kupują campingowy domek publiczny
Anai napisał: | w sumie to myśli dolnego musku są zabawne, szkoda, że się nie odzywał w serialu | czasami się odzywał - np. jak House powiedział do Stacy I'm gay, to na pewno jego ustami przemawiał ten dolny musk
Anai napisał: | Jezus przynajmniej nie robił seksownych min do tej publiki | House na tych fotkach w zasadzie też nie robił - jego miny po prostu wychodziły seksowne
Anai napisał: | nie chciałam być taka bezpośrednia, noale... pls? | ah, okeeeej proszszsz:
Anai napisał: | tak? mam nadzieję, że jego sekretne miejsca też pulsują | ofkors, tuż po tym, jak zesztywniały z wrażenia
Anai napisał: | well, thank you satan | zawsze do usług
Anai napisał: | najważniejsze, żeby Tobie pomogły | ech, chyba znowu nic z tego * back*
Anai napisał: | bez przesady, przeczytałam to tylko na głos i spróbowałam jakoś gramatycznie zapisać (co też mi nie do końca wyszło, ale gooogle pomogło) | ja robiłam dokładnie to samo, a jednak mi nie wyszło
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anai
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 13:24, 22 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | Cuddy też musiała oglądać tę telenowelę i dlatego przezornie tak rzadko chodziła po schodach | Cuddy rzadko chodziła po schodach, bo to nie takie łatwe w dziesięciocentymetrowych szpilkach
Richie117 napisał: | nie wiem, czy tak lubię, bo nie miałam okazji spróbować Um... no 'coś takiego', czyli że jedno stworzonko na drugim... tylko na potrzeby bajki trochę zmienili układ ([link widoczny dla zalogowanych]) | to wszystko przed Tobą Domyśliłam się, tylko, U know, zastanawiałam się, gdzie było miejsca braci Grimm w tej zabawie
Richie117 napisał: | gdzieś tam wyczytałam, że te wymagania zostały opracowane odgórnie, ale chyba nie każda szkoła je wprowadziła - inaczej nie byłoby "problemu" z plagą bezzasadnych zwolnień. Mi nawet na studiach wystarczyło zwykłe zwolnienie od okulisty, a nie jakieś podania do dziekana czy inne cuda (i dzięki bogu ) | good for you ale i tak nigdy nie zrozumiem, jak można zmuszać dorosłych ludzi do ćwiczenia na wf-ie
Richie117 napisał: | wtedy House mógłby do woli pytać: "posrało cię?", a Cuddy nie mogłaby się o to obrazić | a od kiedy kogoś obchodzi, czy Cuddy czuje się urażona?
Richie117 napisał: | well, w niektórych fikach Wilson nie miał nic przeciwko i rzeczywiście sort of uważał to za zaszczyt | ????
Richie117 napisał: | tylko tło by musiał zostawić, a całego Foremana sfotoszopować | i musiałby to zdjęcie podpisać, bo inaczej nikt by nie wiedział, że to Foreman
Richie117 napisał: | boszszsz... czy ja chcę wiedzieć, skąd wiedziałaś o istnieniu tej piosenki? Anyway, agree plus, podobno odpowiednia fryzurka może sprawić, że penis wygląda na większego niż w rzeczywistości | sama się dziwię, ale to naprawdę nie jest tak jak myślisz Ktoś z tumblra ją znalazł i to tej osoby trzeba się spytać, w jaki sposób Nie żeby House'owi było to potrzebne *patrzy na Richie ostrzegawczo*
Richie117 napisał: | mogłabyś poćwiczyć na bananach albo marchewkach | ciii... ja to wiem, Ty to wiesz, nikt inny nie musi
Richie117 napisał: | naukowcy/specjaliści już tak mają, że jak o czymś napiszą, to z najciekawszego tematu potrafią zrobić flaki z olejem; zresztą jeśli oni tam stawiają House'a w złym świetle, to na pewno nie poświęcili mu tyle serca, co zwykli fikopisacze (i tak ciągle jesteś dwa rozdziały dalej ode mnie ) | maybe potraktowali to po prostu jak pracę do odwalenia i takie są efekty. I zostanę chyba na zawsze, bo nie mam tyle silnej woli, żeby się zmusić do czytania dalej
Richie117 napisał: | no niby nie... ale wyobraź sobie grę wstępną polegającą na tym, że House opowiada jak wpadł na to, że pacjentka z C.I.P.A miała w jelitach ogromnego tasiemca... |
to już widzę większy potencjał w House'ie opowiadającym jak wyciągał tego tasiemca
Richie117 napisał: | a za część oszczędności Wilsona kupują campingowy domek publiczny | u mean, że oni będą w nim pracować? Noooł, co to to nie
Richie117 napisał: | czasami się odzywał - np. jak House powiedział do Stacy I'm gay, to na pewno jego ustami przemawiał ten dolny musk | oh yeah, masz rację
Richie117 napisał: | ah, okeeeej proszszsz: | dziękować
Richie117 napisał: | ofkors, tuż po tym, jak zesztywniały z wrażenia | gooood
Richie117 napisał: | ech, chyba znowu nic z tego * <img src="http://i247.photobucket.com/albums/gg156/kasiat88/emotki/DAlike/przytula.gif"> back* | ktoś powinien Ci przepisać tabletki z mleczka Wilsona
Richie117 napisał: | ja robiłam dokładnie to samo, a jednak mi nie wyszło | dziwne... może gooogle miało zły dzień?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 9:20, 25 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Anai napisał: | Cuddy rzadko chodziła po schodach, bo to nie takie łatwe w dziesięciocentymetrowych szpilkach | damn, a można by było zaoszczędzić na nabojach
Anai napisał: | to wszystko przed Tobą Domyśliłam się, tylko, U know, zastanawiałam się, gdzie było miejsca braci Grimm w tej zabawie | yay! teraz mam na co czekać i moja przyszłość nie wygląda już tak ponuro Nooo, zakładając, że rolę psa i kota grały pies i kot, to braciom Grimm zostawały do podziału pozycje koguta i osła
Anai napisał: | ale i tak nigdy nie zrozumiem, jak można zmuszać dorosłych ludzi do ćwiczenia na wf-ie | co nie? chyba to służy tylko temu, żeby absolwenci AWF-ów mieli jakieś zajęcie
Anai napisał: | a od kiedy kogoś obchodzi, czy Cuddy czuje się urażona? | od kiedy tego kogoś może spotkać karny dyżur w klinice I nas też obchodzi, ale w niecnym sensie
Anai napisał: | ???? | oh, U know, chodzi głównie o fiki na temat rehabilitacji House'a po operacji nogi (np. [link widoczny dla zalogowanych]; tylko uwaga, bo angstowy). Aaaalbo jest taki jeden zupełnie nieangstowy fik ([link widoczny dla zalogowanych]) jak Wilson się uparł, żeby House poudawał niemowlaka w pieluszcze
Anai napisał: | i musiałby to zdjęcie podpisać, bo inaczej nikt by nie wiedział, że to Foreman | a drobnym druczkiem dodać, że wygląd osób na zdjęciach może się nieznacznie różnić od rzeczywistości (tak jak piszą w gazetkach z hipermarketów)
Anai napisał: | sama się dziwię, ale to naprawdę nie jest tak jak myślisz Ktoś z tumblra ją znalazł i to tej osoby trzeba się spytać, w jaki sposób Nie żeby House'owi było to potrzebne *patrzy na Richie ostrzegawczo* | yeah, każdy się tak tłumaczy Maybe ta osoba z tumblra sama tę piosenkę wrzuciła na YT, a później udawała, że ją znalazła
Ofkors, poczebne nie, ale też nie zaszkodzi *przyjmuje na klatę ostrzegawcze paczenie Anai*
Anai napisał: | ciii... ja to wiem, Ty to wiesz, nikt inny nie musi | za późno, wydało się
Anai napisał: | maybe potraktowali to po prostu jak pracę do odwalenia i takie są efekty. I zostanę chyba na zawsze, bo nie mam tyle silnej woli, żeby się zmusić do czytania dalej | sounds like scenarzyści House'a w drugiej połowie serialu good, zostaw silną wolę do lepszych celów
Anai napisał: | to już widzę większy potencjał w House'ie opowiadającym jak wyciągał tego tasiemca | to mógłby nawet sort of zademonstrować po grze wstępnej
Anai napisał: | u mean, że oni będą w nim pracować? Noooł, co to to nie | oj nooo... najwyżej House by siedział za biurkiem i przyjmował rezerwacje, a Wilson dotrzymywałby mu towarzystwa pod biurkiem
Anai napisał: | ktoś powinien Ci przepisać tabletki z mleczka Wilsona | ale z zastrzeżeniem, że mają być w oryginalnym opakowaniu
Anai napisał: | dziwne... może gooogle miało zły dzień? | albo moje czytanie na głos miało zły dzień
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|