|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Any
Czekoladowy Miś
Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza zakrętu ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 8:23, 13 Sie 2008 Temat postu: Fic: Ostatnia szansa [Hacy] [4/4] |
|
|
Jeszcze wczoraj nie przypuszczałabym, że dziś będę wrzucać fika o innej niż hilsonowej tematyce. Jednak dziś o 1 w nocy postanowiłam coś takiego stworzyć. Posiedziałam do 3 i dzieło gotowe :smt002
Myślę, że należy się pewne wyjasnienie ode mnie... a więc jestem forumową Hilsonką, ale jestem też świadoma, że to niemożliwe,by w serialu House faktycznie był z Wilsonem. Jestem też przekonana,że najszczęśliwszy byłby ze Stacy... i życzę mu z całego serca, by byli razem.
Jeszcze jedno - fik ten pisałam z myślą o unblessed - ona tak naprawdę pozwoliła mi zrozumieć, że popieram związek House'a ze Stacy. Dlatego tę bazgraninę dedykuję właśnie jej
Ale dość gadania. Oto pierwsza część wypocin.
Miłego czytania.
Ostatnia szansa
część 1
Stacy została w pokoju sama. Jeszcze 10 minut temu była taka szczęśliwa, gdy mówiła House’owi, że zostawi Marka. Teraz, gdy usłyszała, że nie mogą być razem, czuła się kompletnie zdezorientowana. Prawie nieświadomie zamówiła taksówkę i wróciła do prawie już pustego wynajmowanego mieszkania. Jutro mieli z Markiem wrócić do domu – tak przynajmniej sądził jej mąż. Nie wiedział, że Stacy będzie chciała go opuścić.
Usiadła na parapecie. W tym samym miejscu, gdzie siedziała wczoraj, gdy uznała, że nie może być dłużej z Markiem. Wtedy przepełniona była szczęściem i planami wspólnej przyszłości z Gregiem. Teraz – patrząc wprzód, widziała pustkę.
Do powrotu Marka zostały jej 2 godziny. Musiała wszystko jeszcze raz przemyśleć.
Kochał Grega… zawsze go kochała. W momencie, gdy strzeliła do niego w czasie turnieju paintballu, zobaczyła jego niesamowicie niebieskie oczy… i wpadła. Wiedziała, że to z nim chce spędzić resztę życia. Niesamowita euforia przez pierwsze parę miesięcy ich związku. Później, młodzieńcza fascynacja przekształciła się w odpowiedzialną, dojrzałą miłość do mężczyzny, o którym mówiono, że nie ma serca. Jednak Stacy niejednokrotnie miała okazję przekonać się, że to serce jest na swoim miejscu. I jest i umie kochać.
Zdarzały im się sprzeczki, House umiał ranić, ale umiał też przepraszać (przynajmniej wtedy… teraz ta umiejętność zanikła). Przypomniała sobie jego ostatnie przeprosiny – za to, że nie zjawił się na urodzinach Stacy, które, jak co roku, wyprawiała w restauracji niedaleko szpitala. Prezentem na przeprosiny była czerwona róża. House niepewnie spytał, czy się gniewa, a gdy nie otrzymał odpowiedzi, wypowiedział najpiękniejsze słowa w swoim życiu – słowa, których nigdy później miał już nikomu nie powtórzyć – że przeprasza, że kocha najmocniej na świecie. Na wspomnienie tej sytuacji łza spłynęła Stacy po policzku. A tak liczyła, że te chwile mogą wrócić…
Później był wypadek. I te kilka dni, kiedy biła się z myślami, co zrobić – ryzykować utratą kochanego człowieka, czy patrzeć, jak on umiera?
Podjętej wtedy decyzji nigdy nie żałowała. Nawet wtedy, gdy po operacji House stał się tak chamski, jak nigdy w życiu. Chciała być z nim, ale po kolejnym wieczorze z awanturą, w której usłyszała mnóstwo przykrych słów, nie wytrzymała. Spakowała swoje rzeczy i wyszła bez słowa, wróciła do rodziców. Znalazła tam pracę, poznała Marka, pobrali się. Gdy na niego patrzyła, czuła się akceptowana, bezpieczna. Nie było co prawda w ich związku żaru, ale wytłumaczyła to sobie wiekiem – nie potrzebuje szaleństw, wystarczy spokój i poczucie bezpieczeństwa.
Nie dopuszczała do siebie myśli o Housie. Nie chciała, by burzyły jej spokój życia codziennego.
Gdy Mark zachorował, pierwszą jej myślą był Greg. Jednak zdecydowała się tam pojechać dopiero w ostateczności. Bała się tego spotkania. Kiedy zobaczyła go na korytarzu, poczuła się jak wtedy, gdy pomagała mu wstać po strzale w czasie turnieju.
To uczucie nie wróciło. Ono po prostu nigdy nie znikło.
Przez pewien czas poznawała trochę innego Grega. Zdążyła go znienawidzić, potem pokochać na nowo. Wypadek i późniejsze rozstanie zmieniły go, jednak nie na tyle, by Stacy nie rozpoznała w nim mężczyzny swoich snów – najpierw młodzieńczych, teraz już dojrzałych. Mężczyzny bez krzty kultury i szacunku, pełnego sarkazmu. Ale jednocześnie mężczyzny szalonego, pełnego pomysłów na psoty, z poczuciem humoru. Mężczyzny, z którym chciała przejść przez życie. Po licznych rozmowach z Jamesem Wilsonem przekonała się, że Greg też ją nadal kocha. Potem był wspólny wyjazd, pocałunek. Po powrocie – wspólna noc. Wiedziała, że nieraz będzie na niego wściekła, nieraz będzie przez niego płakać, ale będzie szczęśliwa.
A teraz jej szczęście legło w gruzach.
Wiedziała, że tak czy owak nie będzie już z Markiem – nie potrafiłaby. Po namyśle zdecydowała się nie zmieniać pracy.
Będę mieć blisko do domu, do centrum, lepszej posady bym nie znalazła – wmawiała sobie. Ale prawda była taka, że chciała być blisko House’a. Nie z nim, to chociaż obok.
Podniosła słuchawkę. Była pewna, że Cuddy już od wszystkim wie od Wilsona, któremu bankowo wygadał się House..
- Cześć Liso… dzwonię, żeby spytać, czy twoja oferta umowy o pracę na czas nieokreślony jest nadal aktualna – powiedziała lekko schrypniętym głosem.
- Tak, oczywiście. Stacy, kochanie, jak się czujesz? – spytała Cuddy z troską.
- Cóż, już raz to przerabiałam – odpowiedziała Stacy z bladym uśmiechem. – Dam sobie radę. W takim razie do jutra.
- Wiesz, że gdybyś czegoś potrzebowała…
- Wiem, zadzwonię. Dziękuję ci. Dobranoc.
- Dobranoc…
Usłyszała zgrzyt klucza w zamku.
- O, już jesteś – zdziwił się Mark. Myślałem, że robisz jakieś pożegnanie w pracy.
- Mark, chcę ci coś powiedzieć.
- Co się stało? – zaniepokoił się mężczyzna.
- Nie wracam jutro z tobą.
- Co? Jak to? – Mark nie rozumiał jej słów.
- Przepraszam, ale nie możemy dłużej ze sobą być. Nie kocham cię. Przepraszam.
Mark patrzył na nią w osłupieniu.
- To przez niego, tak? Zostawiasz mnie dla tego kuternogi doktorka?
- Nie dla niego, ale z jego powodu. Zachowywałam się głupio, nie mówiąc ci nic wcześniej. I myślę, że teraz dalsza rozmowa nie ma sensu. Pozew dostaniesz pocztą. Ja tu zostaję.
Mark, wściekły, chwycił ostatnią walizkę i nic nie mówiąc, wyjechał na wózku z mieszkania. Po chwili Stacy usłyszała cichy szum windy. Czuła, że Mark pojechał do swojego rehabilitanta – Johna, który miał jutro razem z nimi wracać. Czuła tez, że długo już nie zobaczy męża.
Położyła się do łóżka. Dzień, który miał skończyć się tak pięknie – z głową na piersi House’a, kończyła z głową na coraz bardziej mokrej od łez poduszce.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Any dnia Pon 8:35, 25 Sie 2008, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Em.
The Dead Terrorist
Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Trójmiasto
|
Wysłany: Śro 11:13, 13 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Szczerze? Nigdy nie byłam zwolenniczką związku House/Stacy, ale patrząc na to, kto pisze tego fika sądzę, że to będzie bardzo dobre. Pewnie również dlatego, że nie mam z czym porównywać, bo nie czytam takich fików.
Podsumowując przemyślenia Stacy : Bo House to najwspanialszy człowiek, jakiego spotkałaś .
I naprawdę nie mogę się doczekać ciągu dalszego .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Any
Czekoladowy Miś
Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza zakrętu ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 11:33, 13 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Em. napisał: | patrząc na to, kto pisze tego fika sądzę, że to będzie bardzo dobre. |
Hej, hej, proszę bez przesady - bo jeszcze będzie rozczarowanie! :smt002
Em. napisał: | Bo House to najwspanialszy człowiek, jakiego spotkałaś . |
To nie ulega wątpliwości
Em. napisał: | I naprawdę nie mogę się doczekać ciągu dalszego . |
Jutro rano
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Any dnia Śro 11:36, 13 Sie 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
gwiazda0
Pacjent
Dołączył: 16 Maj 2008
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 12:59, 13 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
to jest SUPEEEERRRRR!! ;*
ja tez czekam na Cd ;*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
unblessed
Ratownik Medyczny
Dołączył: 03 Lip 2008
Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 14:43, 13 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Dedykacja - jeeeenyyyy... Czuję się strasznie uradowana, zaskoczona, a równocześnie nie jestem przekonana, czy wiesz co robisz i dla kogo to robisz Ale dziękuję bardzo - bardzo mało jest dobrych ficków z tą parą.
Początek wiarygodny - Stacy, która po rozmowie z Gregiem dochodzi do wniosku, że z Markiem też nie może już być, jest naprawdę dobrym pomysłem. Bo przecież:
Cytat: | (...)poznała Marka, pobrali się. Gdy na niego patrzyła, czuła się akceptowana, bezpieczna. Nie było co prawda w ich związku żaru, ale wytłumaczyła to sobie wiekiem – nie potrzebuje szaleństw, wystarczy spokój i poczucie bezpieczeństwa. | Skoro Greg był Tym Jedynym, a teraz okazuje się, że wciąż jest Tym Jedynym, to stosowanie półśrodków w postaci ciągnięcia małżeństwa z Markiem jest na dłuższą metę krzywdzące dla wszystkich. Mam nadzieje, że Mark to zrozumie.
Cytat: | Dzień, który miał skończyć się tak pięknie – z głową na piersi House’a, kończyła z głową na coraz bardziej mokrej od łez poduszce. | Bardzo ładne podsumowanie. Widzę, że lubisz zaczynać ficki od rozważań postaci Ciekawe jestem, jak zachowa się w tej sytuacji Greg, co zrobi Mark - bo zapewne przed wyjazdem zdąży jeszcze namieszać... Zapowiada się ciekawie - szkoda tylko, że fick Stacy\Greg z góry skazany jest na mniejszą widownię. Postaram się trochę nadrobić ten brak komentarzy
Z błędów - musisz mi wybaczyć, ale ja muszę coś wypomnąć, tak już mam - Po wielokropku też stawiamy spację przerwy. Po każdym znaku interpunkcyjnym, obojętnie czy to myślik, kropka, przecinek, czy wielokropek.
Weny i czasu!
u.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Any
Czekoladowy Miś
Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza zakrętu ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 14:57, 13 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
unblessed napisał: | Widzę, że lubisz zaczynać ficki od rozważań postaci |
Lubię to mało powiedziane. Uwielbiam tworzyć rozważania :smt003
unblessed napisał: | co zrobi Mark - bo zapewne przed wyjazdem zdąży jeszcze namieszać... |
Początkowo myślałam o jego samobójstwie, ale nie chciałam się nad biedakiem znęcać...chyba dam mu spokój :smt002
unblessed napisał: | Postaram się trochę nadrobić ten brak komentarzy |
Spoko, nie piszę tego dla komentarzy Po prostu muszę się gdzieś wyżyć - robię to na kartce papieru. A skoro już mam to napisane, to można zrobić z tego jakiś użytek, wrzucając tutaj. I tyle.
unblessed napisał: | Z błędów - musisz mi wybaczyć, ale ja muszę coś wypomnąć, tak już mam - Po wielokropku też stawiamy spację przerwy. Po każdym znaku interpunkcyjnym, obojętnie czy to myślik, kropka, przecinek, czy wielokropek. |
Przejrzałam wielokropki i to, co zauważyłam, poprawiłam. Thx za uwagi
Pozdrawiam :smt001
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Any
Czekoladowy Miś
Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza zakrętu ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 12:25, 14 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
część 2
House kiwał się nad butelką whisky. Mimo opróżnionych 3 szklanek, wciąż czuł się przeraźliwie trzeźwy. Żałował tego, co zrobił już w chwilę po wyjściu z gabinetu Stacy. Wilson, dowiedziawszy się o wszystkim, zrobił mu awanturę.
House siedział i rozpamiętywał wydarzenia minionego dnia. Gdyby teraz ktoś go spytał, co nim kierowało, gdy mówił Stacy, że nie będą razem szczęśliwi, nie umiałby odpowiedzieć. Czy wpłynęła na to wizyta Marka? Nie, nie lubił tego zarozumiałego dupka. Więc co?
Rozmyślania doprowadziły go do niezbyt optymistycznych wniosków. Dałby wszystko, byleby móc cofnąć czas. Powiedzieć Stacy, że jest do tej pory jedyną kobietą, która kochał i kocha.
Teraz pewnie ona pakuje manatki i wraca z Markiem do domu. Ewentualnie przegląda ogłoszenia z ofertami pracy gdzieś na drugim końcu Princeton – myślał z goryczą. Był na siebie wściekły za to, co zrobił. Przecież miał szansę. Byłby w końcu szczęśliwy. Pewnie, że by się ranili, ale Stacy nie była głupia, znała go doskonale i decydując się na ten związek, wiedziała, co ją czeka.
Zadzwonił telefon. House poderwał się z nadzieją, ale zaraz cofnął rękę. Nie, ona by nie zadzwoniła. Żyła teraz pewnie w przekonaniu, że nic dla niego nie znaczy. Zabrzmiało tradycyjne powitanie na automatycznej sekretarce.
Skoro nie odebrałem, to chyba już wiesz, że nie mam ochoty z tobą rozmawiać. Ale ewentualnie możesz zostawić wiadomość, której i tak nigdy nie odsłucham.
Usłyszał głos Wilsona.
- Jeszcze jednego ci nie powiedziałem, House. Jesteś tchórzem. Wielkim, obmierzłym tchórzem. Mam nadzieję, że to przetrawisz. A poza tym – ona zostaje, będzie u nas pracować. Masz nie wchodzić jej w drogę, jasne? Bo nikt nie ma takiego talentu do psychicznego dobijania ludzi, jak ty. Cześć.
House zapatrzył się w migającą na czerwono diodę w telefonie. Jeszcze 24 godziny temu leżał, wpatrując się z śpiącą obok Stacy. Dziś mogło być tak samo. I nie tylko dziś…przez lata…
Tak. Był tchórzem. Wilson miał rację. Bał się szczęścia, które było o krok, więc zatrzasnął przed nim drzwi. Wolał siedzieć zamknięty w swojej skorupie sarkazmu i bezduszności. Jego samotność była częścią jego osobowości. Gdyby pozbył się jej, angażując się w związek ze Stacy, możliwe, iż by się zmienił. Bał się zmian. Jak również bał się kolejnego rozstania. 5 lat temu przeżył koszmar. Wiedział, że nie przetrwałby drugi raz czegoś takiego. Dlatego w kilku słowach przekreślił to, co miało szansę się narodzić.
Rozległo się łomotanie do drzwi. House wiedział, że tak będzie. Wilson nie należał do ludzi, którzy łatwo sobie odpuszczają. Niechętnie wstał i wpuścił przyjaciela do środka.
- O, wódkę widzę…tchórzostwo topimy w procentach – zadrwił James. Widać było po nim, że jest wściekły.
- Jeśli przywlokłeś tu swoje dupsko, żeby mnie poniżać, to równie dobrze możesz to robić za drzwiami. Ty się wyżyjesz, a ja mniej usłyszę. Obaj będziemy zadowoleni.
Wilson usiadł w fotelu. Miał poważny wzrok.
- Póki jesteś jako tako trzeźwy, odpowiedz mi na jedno pytanie. Czy ty ją kochasz?
- Nie, skąd. Ta whisky to tylko dlatego, że skończył mi się sok pomarańczowy, a co ty myślałeś? A poza tym chciałbym się wreszcie wykąpać, obejrzeć bajkę i zasnąć, więc możesz już sobie iść – odpowiedział House zniecierpliwionym tonem.
- Greg?
- No pewnie, że ją do cholery kocham, o czym my tu gadamy?! – wybuch był wielki. – Pierniczysz mi o rzeczach, o których dobrze wiem! Jestem tchórzem, boję się szczęścia, bo to może mnie zmienić, a ja chcę być taki, jaki byłem! Bo tylko w ten sposób mogę z takim skutkiem jak do tej pory ratować ludzkie życia!
- Ty idioto – powiedział Wilson. – Przez tą sytuacją z nogą byłeś tak samo wredny jak teraz, a byłeś szczęśliwy. Ona cię zostawiła, ty nadal byłeś wredny, chciała wrócić, ty ją odepchnąłeś i wciąż jesteś wredny. I taki już zostaniesz, cokolwiek by się stało! A życia ratujesz od zawsze i tego nic nie zmieni. Chcesz być nieszczęśliwy, bo to daje ci poczucie wyższości. Poczucie, że jesteś lepszy od zwykłych śmiertelników, którzy zdecydowali się na szczęście. Gówno, a nie lepszy. Nikogo nie zraniłeś tak, jak jej. Chciałbym, żeby ciebie ktoś tak zranił, może byś się opamiętał – to mówiąc, Wilson wyszedł, zostawiając przyjaciela z twarzą ukrytą w dłoniach.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
gwiazda0
Pacjent
Dołączył: 16 Maj 2008
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 13:02, 14 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
jakie to śliczne
takie prawdziwe ;*
czekam na CD .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cave
Rezydent
Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 1411
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 14:42, 14 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Dzień, który miał skończyć się tak pięknie – z głową na piersi House’a, kończyła z głową na coraz bardziej mokrej od łez poduszce. .. super..
ale mu Wilson nagadal..
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
unblessed
Ratownik Medyczny
Dołączył: 03 Lip 2008
Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 18:39, 14 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Widzę, że opowiadanie się rozwija. Ciężko coś konkretnego powiedzieć o tym odcinku - wszyscy zdają sobie sprawę, że Wilson wyrządzający House'owi awanturę to coś, co musiało nastąpić. I nastąpiło
Wilson ma to do siebie, że jak walnie charakterystykę Gregowi, to albo trafi w dziesiątkę, albo kulą w płot. U Ciebie też tak trochę jest - a przynajmniej ja się osobiście nie zgadzam do końca z wersją, że decyzja House'a to jedynie tchórzostwo. Ale House, jak to House - wolał się pewnie zgodzić z Wilsonem, żeby ten się od... się odprowadził do domu
Z błędów - cyfry piszemy w opowiadaniach słownie, żadnych cyferek! A po wielokropku nie postawiłaś spacji, małpo
Ciekawa jestem jak wyobrażasz sobie ich pierwsze spotkanie po ostatnich wydarzeniach. Czekam na Twoją wizję i życzę jak zwykle Weny!
u.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez unblessed dnia Czw 18:40, 14 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Any
Czekoladowy Miś
Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza zakrętu ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 8:41, 16 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
unblessed napisał: | U Ciebie też tak trochę jest - a przynajmniej ja się osobiście nie zgadzam do końca z wersją, że decyzja House'a to jedynie tchórzostwo. |
Może faktycznie nieco przesadziłam z tym tchórzostwem, ale pisząc tego fika, wyobrażałam sobie, jak to House byłby szczęsliwy ze Stacy i że on to wszystko rozwalił i byłam na niego wściiekła i może to jest powodem
unblessed napisał: | Ale House, jak to House - wolał się pewnie zgodzić z Wilsonem, żeby ten się od... się odprowadził do domu | Tak, dokładnie o to odprowadzenie się chodziło :smt003
unblessed napisał: | Z błędów - cyfry piszemy w opowiadaniach słownie, żadnych cyferek! A po wielokropku nie postawiłaś spacji, małpo |
Ojej, totalnie o tym zapomniałam
Bo miałam to wcześniej już wrzucone do Worda i tylko tę część wkleiłam tutaj, bez przeglądania ewentualnych pomyłek. Ale mea culpa, mea culpa.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Any dnia Sob 9:01, 16 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Any
Czekoladowy Miś
Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza zakrętu ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 8:52, 16 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Dziś krótko i zwięźle.
Miłęgo czytania.
część 3
Mijały dni.
Stacy przekonała się już po raz kolejny, że życie bez Grega jest możliwe, ale niesamowicie bolesne. Każde spojrzenie na niego raniło ją. Każde słowo, które musiała przy nim wypowiedzieć było katuszą. Nie cierpiała go, a jednocześnie kochała tak mocno, jak to tylko możliwe. Odbyła rozmowę z Wilsonem. Mężczyzna przekonywał ją, że Gregowi ciągle na niej zależy. Stacy znała House’a, więc wierzyła, że to możliwe, że w ten sposób on po prostu uciekł przed odpowiedzialnością za swoje i jej przyszłe (choć może i nierealne) cierpienie.
House zachowywał się tak, jak zwykle. Pewnego wieczoru zrobił jednak coś, czego nie robił od wieków – przeprosił Wilsona za wszystko, czym dopiekał mu przez te kilkanaście lat. Poprosił też, by ich przyjaźń trwała, mimo wszystko.
- Jedną najważniejszą osobę już straciłem przez swoją głupotę. Jeśli ty też odejdziesz, będzie naprawdę cienko – wyznał, wpatrując się w wykładzinę na podłodze.
Wilson ze zdumienia zapomniał języka w gębie. W odpowiedzi położył rękę na ramieniu przyjaciela, dając mu w ten sposób do zrozumienia, że tej przyjaźni nic nie zniszczy, zbytnio była już zahartowana. Zastanowił się też, czy House przypadkiem się nie zmienia, jednak jego niepokój rozwiał się, gdy do pokoju weszła Cameron.
- Właśnie oglądamy pornosy, wcale nam nie przeszkadzasz, może się przyłączysz? – spytał słodko House.
- Echo i tomografia nic nie wykazały.
- Szukajcie dalej, a może coś znajdziecie, jak to mówi jakaś mądrutka książeczka z bzdurami – rzekł diagnosta.
Po wyjściu dziewczyny Wilson spytał:
- Co chcesz zrobić w sprawie Stacy?
- Nic. Ona nie chce mnie znać.
- Dziwisz się? Ale mimo to cię kocha.
- Co nie zmienia faktu, że nie chce mnie znać.
- House…
- Nic nie zrobię. Lepiej będzie nam osobno.
- No pewnie! Jeśli dwoje ludzi się kocha, to niby czemu mieliby być razem? Przecież najlepiej im będzie osobno! Nigdy cię nie pojmę. Ciebie i twoich wydumanych pomysłów na usprawnienie życia.
W tym samym czasie, kilka gabinetów dalej, Stacy siedziała przy biurku, oglądając stary album ze zdjęciami. Była na nich głównie ona sama, bo fotki robione były przez Grega, który nie lubił być fotografowany. Nad morzem, w lesie, w domu…wszędzie, gdzie była, towarzyszył jej on. Teraz jest tak blisko, a daleko, jak jeszcze nigdy.
W tej chwili do gabinetu wszedł Greg.
Stacy popatrzyła na niego chłodno, skrywając głęboko zdziwienie…i nadzieję.
- Cuddy mówiła, że miałem wpaść.
- Tak, mam dla ciebie ksero ubezpieczenia twojego pacjenta. Na jego podstawie, jako lekarz prowadzący, masz wypełnić wniosek o sfinansowanie przez państwo jego leków – odpowiedziała sucho.
- Och, papierki, uwielbiam to. Już pędzę wypełniać druczki. A przy okazji – ty tez uważasz, że Cuddy w tej dzisiejszej sukience wygląda jak ropucha?
- Do widzenia – to mówiąc, Stacy wyszła z gabinetu.
House nie znosił się w tej chwili jeszcze bardziej niż zwykle.
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
myszka18
Pacjent
Dołączył: 13 Sie 2008
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 8:55, 16 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Najlepszy fick jaki do tej pory czytałam! A Stacy i Greg to mój ulubiony shipper
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
gwiazda0
Pacjent
Dołączył: 16 Maj 2008
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 15:40, 16 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
piękne ;*
szkoda,że tak krótko..czekam na jeszcze ;*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hania
Ratownik Medyczny
Dołączył: 31 Lip 2008
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: nie chcesz wiedzieć. ; D Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 11:05, 17 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Boże.; D
przeczytałam wszystkie części naraz.
jest BOSKIE.
oby tak dalej. ^
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Any
Czekoladowy Miś
Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza zakrętu ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 6:40, 18 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Dobra, jest i ostatnia część.
Miłego czytania
część 4
- Przyjdziesz.
- Nie przyjdę.
- Przyjdziesz.
- Nie przyjdę.
- Przyjdziesz.
- Pacjenci umierają. Mogę już iść?
- Pójdziesz na bankiet.
- Nie.
- Jest w godzinach pracy. Masz wtedy dyżur.
- Nie po to kończyłem medycynę, by zabawiać rozmową starych gości w surdutach od Feruzziego.
- House.
- 3 tygodnie wolne od kliniki?
- Ehh… nawet miesiąc. Po prostu przyjdź i zostań do końca.
- Ok. Poprzeciągajmy jeszcze tę rozmowę, chcę popatrzeć na twój wyjątkowo duży dziś dekolt.
- Marzenia ściętej głowy. Jutro o 21:00 meldujesz się w sali wejściowej.
- Miesiąc?
- Miesiąc.
- No dobrze, mamusiu.
- Zrobisz to wtedy.
- Mam jej przy wszystkich powiedzieć, że jestem idiotą?
- To nie będzie dla nikogo nowość. Albo ty jej to powiesz w jakimś zacisznym kącie, albo ja to zrobię – przy mównicy.
- Nic jej nie powiem. Nie cierpię cię, Wilson.
- Od tego są przyjaciele.
Przez całe popołudnie House bił się z myślami.
Stacy dostała propozycję pracy na Florydzie. Jeśli ją przyjmie, prawdopodobnie nigdy w życiu jej nie zobaczy. Nie zniósłby tego. Postanowił postawić wszystko na jedną kartę. Poprosić w kolejną szansę. Wiedział, że na czas tej rozmowy będzie musiał zdjąć maskę obłudnika. Pokazać prawdziwą twarz. Robił to bardzo, bardzo rzadko. Ale to będzie jedna z sytuacji, które tego wymagają. Nawet jeśli nie uda mu się odzyskać Stacy, to może chociaż pozostanie w jej pamięci człowiekiem, nie bezsercowym potworem.
Nie myślała, że House przyjdzie. Wiedziała, że nie lubił tego typu uroczystości, więc była zdziwiona, gdy go zobaczyła. Wyglądał ładnie – granatowy garnitur i krawat, jasna koszula. Nieogolony, jak zawsze.
Nie zwracał na nią najmniejszej uwagi, ona odwdzięczała się tym samym. Minęły pierwsze przemowy, poczęstunek. Goście przeszli na salę, gdzie miały odbywać się tańce. Stacy tańczyła z różnymi osobami. Interesowało się nią wielu inwestorów - ładna, dość młoda prawniczka – kto by nie chciał z nią zatańczyć?
Przypomniała sobie swój pierwszy taniec z Gregiem. Wyciągnęła go wtedy na parkiet, choć wymigiwał się, że nie umie tańczyć. Umiał i to świetnie. Taniec zakończył się wtedy pocałunkiem. Stacy westchnęła. Teraz ani pocałunku, ani tańca. Od wypadku o tańcu nie było mowy…
Z głośników popłynęła piosenka Richarda Marxa – ulubionego wykonawcy Stacy.
Wherever you go, whatever you do
I will be right here waiting for you
Whatever it takes, or how my heart breaks
I will be right here waiting for you…
Ten fragment zawsze kojarzył jej się z Housem. Niezależnie, jaką tym razem głupotę byś strzelił, ja i tak będę na ciebie czekać…
Kątem oka zauważyła, że Greg idzie w jej stronę. Zamarła.
- I jak ci się podoba na tym piekielnie nudnym przyjęciu? – spytał sztucznie ożywionym tonem.
Nie miała zamiaru odpowiadać.
Spróbował jeszcze raz, tym razem ciszej, już normalnym tonem.
- Stacy, możemy porozmawiać?
- Oczywiście. Coś się stało? – spytała rzeczowym tonem.
House łypnął spod oka.
- Nie ułatwiasz mi tego. No dobra, zasłużyłem sobie. A teraz posłuchaj. Zachowywałem się jak imbecyl. I wtedy, po operacji, gdy miałem do ciebie pretensje, i dwa miesiące temu. Chciałem z tobą być. Bałem się tylko, że to nie wypali. Że raniąc ciebie, zranię też siebie.
- Egoista – wtrąciła zimno Stacy.
- Hej, Cuddy, zaraz ci się złamie obcas! A dobrze ci radziłem – mniej mrożonych jogurtów! – krzyknął House w stronę przechodzącej administratorki, po czym wrócił do tematu – Jestem wrednym, tchórzliwym egoistą. Ale ten egoista nie chce, byś wyjeżdżała. Jesteś jedyną kobietą, która kochałem… i kocham nadal – wziął głęboki oddech i spojrzał Stacy w oczy, bo wcześniej zdawał się przemawiać do własnych butów. – Proszę cię o ostatnią szansę.
- Nie dam ci ostatniej szansy – odpowiedziała.
- Więc mam sobie iść? – spytał na pozór spokojnie House
- Nie dam ci ostatniej szansy, bo wiem, że jeszcze wiele ich będziemy musieli sobie dawać w naszym wspólnym życiu – dokończyła Stacy, a w jej oczach błysnęły łzy.
House przez chwilę przetrawiał tę informację, po czym się uśmiechnął.
- Nigdy nie zrozumiem bab. Źle im – ryczą. Cieszą się – też ryczą.
- Och, zamknij się wreszcie – powiedziała Stacy. – Prędzej ty zrozumiesz baby, niż ktokolwiek ciebie.
- Ale i tak mnie lubisz? – spytał z szelmowskim uśmieszkiem House.
- Uwielbiam to, co tajemnicze.
Lekarz nagle spoważniał.
- Skoro już trochę rozwiązał mi się język, to chcę, żebyś wiedziała i zawsze, kiedy ci czymś dopiekę, przypomniała to sobie: jesteś dla mnie wszystkim, bez ciebie życie nie miałoby kompletnie sensu. No... -dodał po namyśle – może bez ciebie i jeszcze gitary, mojej kuli bilardowej i dekoltu Cuddy.
Stacy wybuchnęła śmiechem.
- A ja chcę, żebyś wiedział…
- Wiem – przerwał jej delikatnie House, po czym odgarnął jej z czoła kosmyk włosów i pocałował.
Muzyka umilkła, zapaliło się światło, ludzie zaczęli się gapić, ale to było nieistotnie. Dla tej dwójki nic nie liczyło się poza złączonymi dłońmi i wargami. Ani śmiechy pielęgniarek, gwałtowne wyjście z sali Cameron, triumf na twarzy Wilsona ani łzy wzruszenia w oczach Cuddy. Chwila, która trwała, rozpoczynała ich nowe życie – życie dwojga ludzi o ciętych językach, wyraźnych charakterach i o sercach wypełnionych uczuciem – uczuciem, które czyniło ich najszczęśliwszą parą na świecie. Wierzyli w swoje szczęście pomimo, a może właśnie z powodu tego, co ich różniło. Skoro po pięciu latach los dał im kolejną szansę, głopotą byłoby jej nie wykorzystać.
- A teraz pijemy za zdrowie Stacy i wrednego doktora House’a! – rozległ się głos wznoszącego kieliszek szampana Wilsona.
the end
No i to by było na tyle.
Teraz szukajcie mnie już głównie w dziale Hilson. Tu może kiedyś jeszcze się zjawię - gdy znów jakiegoś pięknego wieczoru mój hilsonizm pójdzie spać przede mną i do głowy wkradnie się pomysł na fika o innej tematyce.
Dzięki za uwagę i cierpliwość!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Any dnia Czw 13:01, 21 Sie 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
unblessed
Ratownik Medyczny
Dołączył: 03 Lip 2008
Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 10:03, 18 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Heh... Koniec. Ale wredna z Ciebie małpa, ficka Hilsonowego dłużej rozpisywałaś!...
Szczerze mówiąc jestem rozdarta - z jednej strony House nie był taki jak zwykle, a z drugiej strony wybroniłaś z nim się. Parę rzeczy mnie ujęło. Ale wydaje mi się, że nie pisało go Ci się tak dobrze jak "Nadajesz sens czemuś bez sensu", siłą rzeczy House był mniej Housowaty. Miło mi jednak, że coś takiego napisałaś. I robisz coraz mniej błędów
Niech Wen będzie z Tobą!
u.
P.S. Nie cierpię cytowanego przez Ciebie utworu... :
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Any
Czekoladowy Miś
Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza zakrętu ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 10:10, 18 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
unblessed napisał: | Heh... Koniec. Ale wredna z Ciebie małpa, ficka Hilsonowego dłużej rozpisywałaś!... |
Mimo wszystko - jestem Hilsonką...
unblessed napisał: | Ale wydaje mi się, że nie pisało go Ci się tak dobrze jak "Nadajesz sens czemuś bez sensu" |
Masz rację - wolę pisać Hilsony, to mi sprawia megaprzyjemność, gdyż w Wilsonie jestem śmiertelnie zakochana :smt007 i koniecznie chcę go uszczęśliwić, a mój stosunek do Stacy waha się między pozytywnym a tylko trochę pozytywnym...
Po prostu jednego wieczoru miałam wenę na taką historyjkę, spisałam to i jestem zadowolona. A kierunek wybrałam Hilsonowy, więc siłą rzeczy wolę pisać takie fiki.
unblessed napisał: | P.S. Nie cierpię cytowanego przez Ciebie utworu... : |
Ja tam go uwielbiam...i dlatego robiłam wszystko, by chociaż fragment jakoś tu wkręcić.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
gwiazda0
Pacjent
Dołączył: 16 Maj 2008
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 14:12, 18 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
to miłe za króko, ale za to ślicznieeeeee
no normalnie się wzruszyłam....ślicznie
czejam na coś nowego o S&G
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Michał Piątek
Forumowy Muzyk
Dołączył: 23 Lip 2008
Posty: 523
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Chorzów Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 9:21, 21 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
nie żebym się wymądrzał czy coś, ale to nie Bryan Adams, tylko Richard Marx "Right here waiting"
a ogólnie... idealny finał dla całości serialu
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Any
Czekoladowy Miś
Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza zakrętu ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 9:35, 21 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
No jak to...w sieci było tak 50% informacji, że to Adams i 50, że to Marx, więc postanowiłam zaryzykować Adamsem... I po przesłuchaniu tej piosenki też dałabym głowę, że to jego głos...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Michał Piątek
Forumowy Muzyk
Dołączył: 23 Lip 2008
Posty: 523
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Chorzów Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 9:45, 21 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Wiem, że w sieci krążą różne informacje sam nie raz się na takie nabiłem, ale [link widoczny dla zalogowanych] tutaj masz pewne źródło
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Schevo
Gastroenterolog
Dołączył: 16 Sie 2008
Posty: 1761
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z daleka ^^ Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 9:46, 21 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Podoba mi się Chociaż z całego serca jest Huddzinką to związek House/Stacy mi nie przeszkadza. W tym wypadku nawet mi się podobało
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Any
Czekoladowy Miś
Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza zakrętu ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 16:20, 10 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Ok, zmieniłam wykonawcę. Dzięki
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ginger_42
Pacjent
Dołączył: 15 Paź 2008
Posty: 84
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z fabryki kredek Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 16:41, 22 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Taaak! Stacy! XD Urocze zakończenie. Napisane jakby na fali interakcji tych dwojga w serialu, ale i tak widać, że przez hilsonkę
Gdyby tylko mogło się to tak skończyć... Niestety (a raczej na szczęście) House to nie telenowela. Chociaż mógłby być choć troszkę szczęśliwy, prawda? Ale, jak powiedział kiedyś filozof Jagger...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|