Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Dawno, dawno temu w odległej galaktyce [z]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Inne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
PannaN
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 13 Sie 2008
Posty: 795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:41, 13 Lis 2008    Temat postu: Dawno, dawno temu w odległej galaktyce [z]

Fik, który posłałam na konkurs fikowy nr 2. Dziękuje za głosy i trzecie miejsce!

Mile widziane komentarze : D



zweryfikowane przez Panna N.

Dawno, dawno temu, w odległej galaktyce.

Klasyfikacja: +16
Postacie: Kutner, piwo i Żywa Legenda
Uwagi: Brak spojlerów, ale uwaga na wulgaryzmy!
Opis: Bajka z morałem, a nawet dwoma!

To było takie oczywiste, że od samego początku semestru wiosenno-letniego w campusach nie będzie cicho. Ciepłe wieczory tylko zachęcały mieszkańców domów studenckich do ciągłych imprez i świętowania bez konkretnej okazji. Stało się już właściwie tradycją, że ani jeden kwietniowy wieczór nie był cichy i spokojny. Miasteczko studenckie wręcz tętniło życiem, a gdy tylko zapadał zmrok, ta młoda energia przybierała na sile. Studenci korzystali ze swej młodości ile się tylko dało, tak jakby bali się, że następnego dnia się nie obudzą.
Cóż, biorąc pod uwagę ilości spożywanego alkoholu to ich obawy mogły być słuszne.
I chociaż studenci ze Stanów nie mogliby się równać ze społecznością uczelnianą z Europy Środkowej pod względem picia napojów wyskokowych, to i tak profesorowie uznawali zwyczaje swoich podopiecznych za „barbarzyńskie „ i „niemoralne”.
Tak jakby oni nigdy nie studiowali…
Ale prócz drinków, niezdrowego jedzenia i kiepskiej muzyki, na takich spotkaniach towarzyskich można napotkać niezwykle ciekawe dyskusje o życiu, filozofii, Bogu no i naturze płci przeciwnej.
Dziewczyny w malutkich grupkach opłakują los nieszczęśliwie zakochanej koleżanki, wspierają tę, która niedawno została porzucona i obgadują przy tym swoich największych wrogów. Suka, zdzira, a to skurwysyn! Takie słowa wypływają z tych ślicznych, młodych i jędrnych usteczek.
Wieczni chłopcy, dzieci chcące być mężczyznami, podchmieleni i ciągle sięgający po następną kolejkę – oni też nie szczędzili swoich uwag reszcie społeczności. Siedząc na zniszczonych, brudnych kanapach w kratę, z niezwykłą szczerością i prostotą oceniali poczynania innych. Ach, jakieś ona ma nogi, a co ona wczoraj ze mną robiła! To cudne, to piękne, zajebiste i kurewsko wyjebane. Ale się laska podjarała.
Jakiż urok bije z tych rozmów!
Ale pomińmy formę, zastanówmy się nad treścią. Przecież nie po to wpraszamy się na studencką imprezę by skupiać się na przekleństwach czy wymiocinach w kącie pokoju. O nie.

Wiadomo nie od dziś, że społeczeństwo studentów uwielbia dzielić się na swoiste podgrupy – sportowcy, cheerleaderki, kujony, geeki, szare myszki, nieudacznicy… i trzymają się oni w swoim towarzystwie. Jednak na tej imprezie spotkać można przedstawicieli każdej z tych grup – gospodarze byli zbyt pijani na samym początku przyjęcia by kontrolować to kto pojawia się w campusie a kto wychodzi.
Jednak wymieszanie się różnych „gatunków” nie sprawiło żadnych problemów, po kilku piwach i jointach każdy jest przyjaźnie nastawiony do kolegi stojącego obok. To stwarza okazję do konfrontacji, ujrzenia żyjących legend uczelni przez osoby, które, na co dzień nie mają szans oddychać z nimi tym samym powietrzem.
I tak też było w tym przypadku.
Gdy tylko jedna z tych legend, mitów uczelni wkroczyła do pokoju przepełnionego przepoconymi imprezowiczami, jakaś część towarzystwa zamarła. Ci, którzy tyle o Niej słyszeli, ci, którzy w życiu nie mogli z Nią przebywać, a co dopiero Jej dotknąć – teraz są na tej samej imprezie, co Ona!
Ludzka Lalka, jak na nią wołali. Porcelanowa figurka, którą dobra Wróżka zmieniła w istotę żywą! Ileż to się ludzie nasłuchali teorii „skąd się na naszej uczelni wzięła ta istota”.
Lecz może lepiej opiszmy te zjawisko.

Młoda kobieta, o słomianych włosach, ułożonych w sposób przywołujący na myśl Marilyn Monroe. Jednak w przeciwieństwie do symbolu seksu, jej usta nie wyginały się w uśmiechu, jej mina przypominała raczej Królową Śniegu. Przymrużone, błękitne oczy z opadającymi kącikami. Blada jak porcelana cera, jak gdyby celowo unikała słońca byleby nie zburzyć tej idealnej dla siebie bieli. Z ubiory jakby wycięta z żurnala lat 30stych. Inspirując się międzywojennymi latami nie stroniła od pereł, małych czarnych i obcasów. Lecz ani ją to nie postarzało, ani też nie sprawiało, że wyglądała niepoważnie. Była jak… jak lalka. Chodząca alejkami miasteczka studenckiego, spoglądająca na wszystkich spod przymrużonych powiek, nic niemówiąca. A mimo tej aury niedostępności, jaka się wytwarzała się wokół niej – była dla większości mężczyzn (a także kobiet) niezwykle pociągająca.
I teraz ci, którzy śnili o rozmowie z nią, mogli wcielić swoje zamiary w czyn!

- O tak, panowie, wkroczyła Porcelanowa Laleczka, pieprzona bogini grecka! – Mruknął z przejęciem jeden ze studentów, biorąc kolejny plastikowy kubek z piwem. – Wraz ze swoją świtą, jaaa…
Razem ze swoimi kolegami zerknął w stronę dwóch dziewczyn, które towarzyszyły Ludzkiej Lalce. Mimo iż ubrane równie elegancko, to nie równały się z żywą legendą, za którą podążały. A ta, niczym figura z porcelany, ani słowem się nie odezwała do nich, jakby ją ten cień irytował.
- Napaliłeś się chyba, co, Alex? – Zaśmiał się drugi student, wyższy, afroamerykanin.
Cała grupka zaniosła się śmiechem, ale umilkła, gdy zauważyli, przechodzącą niedaleko grupkę pierwszorocznych studentek.
- A ty co, Lawrence, co taki jakby oderwany? – Zapytał Alex widząc zdziwioną minę swojego kumpla.
- Daj mu spokój, on pierwszy raz chyba widzi Laleczkę… chyba nawet pierwszy raz słyszał nawet o tym pieprzonym manekinie.
Lawrence Kutner spojrzał na wyższego do siebie afroamerykanina i otworzył szeroko oczy.
- O co wam chodzi?
Studenci znowu się zaśmiali.
- Stary… ty chyba żyjesz we własnym świecie! Ta laska od dwóch lat jest legendą pielęgniarstwa…, co ja gadam, całej uczelni, pierdolonej uczelni, stary! Jak nie mogłeś o niej słyszeć? Przez te „Gwiezdne Wojny” ci zmysły wypaliło, czy co?
I klepnął Kutnera w plecy tak, że ten popluł piwem stojącego przed nim afroamerykanina.
- Wybacz, Jack…
Czarnoskóry kolega zaczął przeklinać pod nosem.
- Ale tak właściwie – Kutner zwrócił się do Alexa, który usiłował sięgnąć po butelkę z piwem. – To czemu z niej taka legenda? Chyba nie dlatego… że tak wygląda?
Studenci obejrzeli się w stronę, gdzie Żywa Lalka stała wraz ze swoimi koleżankami.
- No to też, ale najbardziej pojebaną rzeczą jest to… - Alex po kilku chwilach otworzył pełną butelkę. – że nikt z nią nie doszedł do 3 bazy, kumasz stary? Ja pierdziele. Umawia się z nią koleś na randkę i cudem jest, jeśli ona zechce się umówić na drugie spotkanie. Nie ma mowy o trzecim! Zero, null, królowa śniegu, cnotka niewydymka!
Kutner otworzył lekko usta ze zdziwienia.
- No to… faktycznie, pojebana rzecz.
- Larry, kojarzysz kolesia z medycyny sądowej? McDonny’ego? – Alex jednym haustem wypił pół butelki. – Koleś, co zaliczył połowę medycyny i całe pielęgniarstwo. Umówił się z naszą żywą legendą. – Tu ruchem głowy wskazał na wspomnianą dziewczynę – Jedno spotkanie i koniec. Koniec, człowieku, nic. Nawet nie dała się odprowadzić do domu. Facet, który przeleciał połowę ludzkości został totalnie poniżony! Ale wiesz, co? – Tu wskazał palcem na Kutnera, który nie wiedząc, co ma odpowiedzieć sięgnął po piwo. – Ja będę tym, co dojdzie do tej pieprzonej trzeciej bazy i stanie się pieprzoną legendą stary!
Jack poklepał z politowaniem Alexa po plecach a Kutner tylko spojrzał na niego spode łba z lekkim uśmiechem, zadając pytanie:
- A jak to zrobisz?
- Koleś, mam w małym palcu każdy poradnik, każdą, kuźwa, książkę i przewodniki! Wykułem na blachę encyklopedie kobiet i co tam chcesz!
- A jest taka? – Lawrence aż szeroko otworzył oczy ze zdziwienia. Reszta kolegów się roześmiała, Alex odłożył pustą butelkę i skierował się do grupki studentek, które skupiły się wokół Ludzkiej Lalki. Reszta studentów tylko patrzyła na niego i jego usilne próby dostania się do celu.
- A ty, Kutner, nie startujesz? Jak wszyscy to wszyscy! – Zawołał Jack.
- E tam…


Oczywistym chyba było to, że Alexowi nie udało się dobić do trzeciej bazy, jak sam to nazwał. Ba! Nawet nie udało mu się zaprosić Żywej Legendy Uniwersytetu na kawę. Skończyło się tylko na mrukliwej odmowie ze strony dziewczyny, która już zapewne była zmęczona kolejnym amatorem jej wdzięków, który koniecznie chciał zaistnieć. Dzięki temu, przez kolejne dni za Alexem ciągnęły się kpiące uśmieszki i szepty pełne politowania.

Ach, jakże on nawet śmiał startować, przecież wiadome było, że w tej wygniecionej, przepoconej koszulce ma nikłe szanse u kogoś tak niedostępnego!

Jedynie Lawrence Kutner po pierwszej fali złośliwości odsunął się od tego wszystkiego i nie miał zamiaru rozgrzebywać tematu jak reszta jego kolegów. Postanowił odczekać aż euforia w towarzystwie opadnie i przez kilka następnych dni nie chodzić z nimi na kręgle.
Właśnie tego popołudnia, gdy jego kumple po wykładach zbierali się przy barze szybkiej obsługi, Kutner uznał, że lepiej będzie jak po raz kolejny w tym tygodniu wybierze się do kina. Nigdzie się nie spieszył, kto to wydział spieszącego się studenta? Że do nauki? O nie, to dopiero za dwa miesiące drodzy państwo. Do seansu została jeszcze godzina, do kina droga trwa dwadzieścia minut, Kutner, więc uznał, że fantastycznym pomysłem byłoby pogapić się na budynki uniwersytetu z perspektywy drewnianej ławki tuż przy krzakach.
Może nie byłoby nic zaskakującego w tym wszystkim, gdyby nie fakt, że upatrzoną przez Lawrenca ławkę zajmowała już jakaś osoba.
Nie, nie osoba – Ludzka Lalka.

Kutner przez moment zastanawiał się, co ma zrobić… może nie bedzie jej przeszkadzał w czytaniu książki…zapewne to mądra literatura, która wymaga skupienia. O nie, już go zobaczyła, odwrotu nie ma, niestety. Musi podejść i zapytać…
- Przepraszam… - zagaił, podchodząc i jednocześnie prostując dłonią zagięcie na koszuli. – Wolne?
Dziewczyna spojrzał na miejsce na ławce, które Kutner wskazał palcem. Odsunęła się nieco, i mruknęła, że tak, oczywiście, że wolne.
Student usiadł w ciszy i z lekko nerwowym uśmiechem spojrzał na dziewczynę, która już nie raczyła zwrócić na niego uwagi. Tylko żeby nikt znajomy nie przechodził, myślał, to mam przewalone do dyplomu.
Ale o tej porze alejki były wyludnione, większość ludzi albo odsypiała w akademikach, albo siedziała znudzona na wykładach. Gdy to dotarło do Kutnera, nieco się uspokoił i rozsiadł wygodnie.
Nie czuł się specjalnie nobilitowany siedząc obok legendy uczelni. Nie czuł też, jakiegoś wielkiego podniecenia. Oczywiście, była to piękna kobieta, oryginalna i przypominała mu stare, nieme filmy, takie, jakie lubił obejrzeć w niedzielę wieczorem. Nie rozumiał jednak tej wielkiej euforii wokół jej niedostępności. W sumie to jej się nie dziwił. Gdyby tacy kretyni jak Alex podchodzili do niego cały czas też nie dałby się przelecieć.
Wreszcie oderwał wzrok od czerwonej ściany budynku naprzeciwko i spojrzał w stronę dziewczyny i zaczął przyglądać się jej profilowi.
- Mały nosek… - mruknął, nie zdając sobie sprawy, że sąsiadka na ławce może to usłyszeć.
- Słucham?
W tej chwili odratował go dźwięk telefonu komórkowego. Jakże był szczęśliwy słysząc motyw z „Gwiezdnych Wojen”. Zaczął wyciągać telefon z kieszeni spodni, gdy obok rozległ się cichy, przepraszający głosik.
- Nie, to mój…
Kutner sprawdził swoją komórkę – faktycznie, jego milczała. Zerknął na Ludzką Lalkę, która właśnie sprawdzała, kto do niej dzwoni. Wreszcie melodyjka ustała, dziewczyna odrzuciła połączenie i spojrzała na Lawrenca. Ten nie miał pojęcia, co ma powiedzieć, gdy ona wpatrywała się swoimi jasnymi oczami w jego.
- Jasna czy Ciemna strona mocy? - Zapytała nagle.
Kutner zająknął się lekko, w ogóle nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Dziewczyna okrzyknięta Królową Śniegu zamiast rzucać na niego lodowe zaklęcia, pyta się o coś związanego z Sagą Lucasa. Jakież to było zjawisko niezwykłe, mogliby o tym pisać poeci, a bardowie rocka pisać ballady.
- Jasna strona…
- Cudownie! – Dziewczyna zamknęła energicznie książkę i odłożyła ją do torby. Szybko wyciągnęła rękę do Kutnera.
- Wiktoria. – Oznajmiła z uśmiechem na ustach.
- Lawrence…
Całymi dniami kamienna twarz, smutne przymrużone oczy, lekka irytacja. A teraz? Nagła zmiana, gdy dowiedziała się, że jakiś pospolity studencina ma taki sam motyw za dzwonek w telefonie komórkowym.
Uśmiech. Ona zaczęła się uśmiechać.
- Słuchaj… - Dziewczyna nieco się przybliżyła do Kutnera. – Ja cię kojarzę. Ale nie pamiętam skąd…
Lawrence zastanowił się przez chwilę, czy na pewno chce mówić o tej imprezie, na której jego kolega się zbłaźnił.
- Nie, chyba się nie spotkaliśmy wcześniej…
Uśmiechnął się do niej szeroko, gdy ta westchnęła cicho „aha”. Po chwili zaczęła mu, nieśmiało, opowiadać o tym jak ją starszy brat w dzieciństwie zaraził miłością do wszelakich filmów Science fiction i literatury fantasty. Mówiła cicho, ale z czasem coraz odważniej, jakby od wielu lat z nikim na ten temat nie rozmawiała. Jakiż to był oksymoron. Kobieta będąca definicją klasy samej w sobie, z zapartym tchem opowiada o filozofii Jody.
To było takie urocze.
- Wybacz… - Przerwała nagle Wiktoria spoglądając na zegarek i pospiesznie wstając. Sam Kutner nie zauważył, kiedy minęła dobra godzina i seans w kinie się zaczął. – Musze iść na praktyki… miło mi było.
Jeszcze raz uścisnęła mu dłoń, gdy ten wstał z ławki. Już miała odchodzić, gdy niepewnie znowu zwróciła się w jego stronę.
- Słuchaj… jutro jest pokaz pierwszych Scence historii filmów Science fiction. Chcesz się wybrać?
- A… a twoje koleżanki?
- Ja nie mam koleżanek. – Odparła szybko, odrzucając przy tym włosy do tyłu. – Więc jak? Jak ci się spodoba to za tydzień jest pokaz filmów Ed’a Wood’a.
Kutner zmrużył oczy. Czuł się nieco dziwnie. Kilka dni temu faceci zabijali się o tę stojącą przed nim kobietę, a teraz ona prosi go o wyjście do kina? Chyba prawdą jest, że głupi ma szczęście.
- Jasne. Będę.
- To jutro przyjdź tu po wykładach. Miło było…
Wiktoria odeszła parę kroków, po czym nagle się zatrzymała, jakby przypomniała sobie coś bardzo ważne. Spojrzała przez ramię na stojącego jeszcze przy ławce Kutnera.
- W maju jest konwent Star Wars, oczywiście będziesz, tak?

Tak, to jednak prawda, ze warto być sobą, bo dzięki temu można znaleźć przyjaciela i dotrzeć do trzeciej bazy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nemedy
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 07 Mar 2008
Posty: 145
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice/ z odległej galaktyki
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:48, 17 Lis 2008    Temat postu:

Jako fanka Star Wars nie moge pozostawić tego opowiadanie bez komentarza. Pomysł miałaś świetny. Kutnera lubie wiec miło było coś o nim przeczytac. A Kutner jako fan SW to już całkowicie obłedne połączenie.
Styl masz dobry, a fika czyta sie lekko i miło. Wyłapałam mały błąd.
Cytat:
Kobieta będąca definicją klasy samej w sobie, z zapartym tchem opowiada o filozofii Jody.

Yody.
Wybacz, ze nienapisze wiecej, ale mam dzis kiepski dzis i ciężko u mnie o koncenteacje. Postaram sie przy okazji bardzej rozbudowac moj komentarz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
judyth1
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 10 Lip 2008
Posty: 275
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:48, 17 Lis 2008    Temat postu:

Koacham Kutnera i Gwiezdne wojny na zawsze i od zawsze, więc fik genialny jak dla mnie!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Inne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin