|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Annie
Ratownik Medyczny
Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 262
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Białystok Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 11:42, 07 Wrz 2009 Temat postu: Czuły punkt [T,M] |
|
|
Tak, wiem, miał być drabble, i to jakiś miesiąć temu, ale Wen gdzieś sobie poszedł Dlatego będzie tłumaczony oneshot. Teoretycznie ten fik ma już 18 rozdziałów, ale obawiam się, że nie będę miała czasu przetłumaczyć całości, dlatego zostawiam jako miniaturkę. Jeśli ktoś ma ochotę się podjąć tłumaczenia reszty, to bardzo chętnie odstąpię, bo fik jest naprawdę fajny. Oryginał [link widoczny dla zalogowanych]
Z dedykacją Dżuczkowi, za zwłokę
Czuły punkt
(na razie bez ograniczeń wiekowych)
House zmierzał w stronę swojego gabinetu, czując się nieco lepiej niż dnia poprzedniego. Po miesiącu bezsennych i pełnych bólu nocy udało mu się w końcu przespać całe dwie godziny… Nie było to dużo, ale przynajmniej głowa go nie bolała, a oczy nie próbowały zamknąć się co kilka sekund.
Jak zwykle, ktoś musiał zburzyć jego prawie pokojowy nastrój.
Kiedy otworzył szklane drzwi, zdał sobie sprawę, że niewielka, wręcz kieszonkowych rozmiarów osóbka zajęła jego ulubione ergonomiczne krzesło. I nie był to pierwszy raz.
- Nie masz nic lepszego do roboty, dzieciaku? – rzucił surowo.
Rzeczone dziecko, pięciolatka ubrana w nieskazitelnie białą sukienkę, z włosami gładko uczesanymi przez matkę, uśmiechnęło się tylko, liżąc swojego truskawkowego lizaka.
- Mam na imię Rachel – odparowała, marszcząc brwi.
- Sorry, mój błąd. – House usiadł na kanapie, wyciągając nogę. – Idź pozawracać głowę wujkowi Jimmy’emu, dzieciaku.
Dziewczynka gniewnie zmrużyła oczy. Nienawidziła, kiedy doktor House z takim uczuciem nazywał ją dzieciakiem. Uważała pięć lat za bardzo poważny wiek, który obliguje wszystkich dookoła, by zwracali się do ciebie właściwym imieniem. Wujek James mówił do niej Rachel, tak jak każdy w szpitalu – oprócz House’a.
- Naprawdę, spadaj z mojego krzesła.
- Siedzisz na kanapie. Nie możesz jednocześnie siedzieć tutaj. – Obdarzyła go kolejnym bezzębnym uśmiechem i skrzyżowała nogi. – A wujek James jest z mamą i z zarządem.
Nie była do końca pewna, czym jest „zarząd”. Wiedziała tylko, że składa się głównie ze starych ludzi, którzy muszą podejmować ważne decyzje, bo to właśnie powiedziała jej Cuddy, kiedy pierwszy raz o to zapytała. Niektórzy byli całkiem mili i zawsze mówili jej, że jest taka słodka (czasami robiło się to wkurzające), albo dawali jej czekoladę albo lizaki, które ku jej rozpaczy mama natychmiast konfiskowała.
Ale ponieważ była inteligentnym dzieckiem, czuła, że większość tych ludzi wcale jej nie lubi i głaszczą ją po główce tylko dlatego, że jej mama akurat patrzy.
House nigdy jej nie głaskał, ale lubiła go bardziej niż tych wszystkich, którzy to robili. Przynajmniej nie udawał, że jest miły. Lubiła też jego krzesło i piłki (chociaż nie wolno jej było się nimi bawić).
- Jestem pewien, ze twoja mama naprawdę się wścieknie, jeśli jej powiem, że zajęłaś moje krzesło. – Uniósł brwi.
- Nie, nie wścieknie się – wyprowadziła go z błędu. – Powiedziała, że mogę ci zawracać głowę, kiedy tylko zechcę – stwierdziła, naśladując ton głosu swojej matki.
Boże, nienawidził tych cholernych ferii wiosennych!
- Tak powiedziała?
Rachel przytaknęła z entuzjazmem.
House zacisnął usta, myśląc o tysiącu sposobów zabicia Cuddy, powoli i boleśnie. Jeśli zdecydowała się adoptować pasożyta, to dlaczego on musiał znosić jej błazeństwa? To była zdecydowanie niesprawiedliwa kara. Domyślał się, że miał to być rewanż za wszystkie świństwa, jakie jej zrobił. Cholera, dlaczego musiała być taka bystra? Wiedziała, że nie ma dla niego nic gorszego niż zmusić go do spędzania czasu z małym dzieckiem. Małą dziewczynką. Jej córką.
Kiedy Rachel pierwszy raz zaklęła, Cuddy obwiniła jego. Do diabła, był pewien, że dodatkowe godziny w przychodni, które wtedy dostał, były właśnie za to.
Kiedy Rachel po raz pierwszy stwierdziła, że nie lubi starego Baxtera z pediatrii, Cuddy całą winę zrzuciła na niego.
A on nie zamierzał uważać na to, co mówi, tylko dlatego, że mała była obok. Jeśli jej się to nie podobało, zawsze mogła zabronić córce odwiedzania go…
Niestety, cud nigdy się nie zdarzył i House zaczynał się martwić.
Rachel nagle przerwała milczenie.
- Doktorze House? – zapytała zdziwiona. – Co robisz?
Odwrócił się do niej plecami, zamknął oczy i zacisnął pięści.
- Unikam cię – stwierdził bezlitośnie.
- Co to znaczy?
- Wyobrażam sobie, że cię tu nie ma, że nie siedzisz na moim krześle i nie zadajesz głupich pytań. – Uśmiechnął się do siebie.
- Nie powinieneś tak mówić! – Rachel wydawała się zszokowana jego słowami.
- Kto tak twierdzi?
- Mama – odpowiedziała, jakby Cuddy była sędzią wszystkiego, co robią inni.
House prychnął.
Szczerze mówiąc, nie do końca przeszkadzał mu fakt, że Rachel przychodziła do niego za każdym razem, kiedy była w szpitalu. Nie była aż tak nieznośna. Nie płakała, nie prosiła o cukierka co dwie sekundy. Czasami w ogóle się nie odzywała. Siedziała tylko i rysowała, albo przyglądała się, jak czyta pisma medyczne czy słucha muzyki.
Musiał jednak zachować pozory…
Przyglądał jej się kątem oka. Bębniła palcami po szklanym blacie biurka i próbowała gwizdać jakąś piosenkę. Oczy miała zamknięte, jakby zastanawiała się nad czymś niesamowicie ważnym.
- Doktorze House?
- A teraz czego chcesz? - zapytał zniecierpliwiony.
- Czy mogę powiedzieć dzieciakom w szkole, że jesteś moim tatusiem?
Gdyby House pił właśnie kawę, z pewnością zakrztusiłby się i wypluł wszystko na swoją pomiętą koszulę.
- Co takiego?!
- Charlie Lewis wyśmiewa się ze mnie, bo nie mam tatusia – wyjaśniła, krzywiąc się, a jej błękitne oczy wypełniły się łzami.
House westchnął z irytacji. Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebował, była córka Cuddy mająca kryzys tożsamości w jego obecności. Teraz Cuddy z pewnością wsiądzie na niego (i to nie w sposób, o jakim zwykle marzył) i obarczy go cała odpowiedzialnością za wątpliwości dzieciaka – cudownie.
Wstał, pokuśtykał do jedynego wolnego krzesła i usiadł naprzeciwko dziewczynki.
- Cóż, nie jestem twoim tatą, Rachel… - Zdał sobie sprawę, że zwrócił się do niej po imieniu. Ona też to zauważyła i uśmiechnęła się delikatnie.
- Wiem. – Spuściła wzrok. – Ale… Charlie…
- Charlie jest idiotą. Może i ma tatę, ale założę się, że nie potrafi napisać swojego imienia.
Nauczył ją tego jakiś miesiąc temu, kiedy złożyła mu jedną ze swoich wizyt, tylko po to, żeby przez chwilę siedziała cicho.
Rachel uśmiechnęła się.
- Nie, nie potrafi.
- No widzisz. To, że ktoś ma tatę, nie znaczy, że jest lepszy czy mądrzejszy.
Wow, czy on naprawdę kogoś pocieszał? Co się z nim działo? Czyżby miał słabość do Rachel?
Nie. Nie miał. Tylko mówił prawdę.
- Powiem ci, co zrobisz.
Zdecydował, że właściwie może powiedzieć coś, co poprawi małej humor. Ostatecznie to nie była jej wina, że nie miała ojca, a pięciolatki potrafią być niesamowicie wredne… Każdego innego dnia kazałby jej spadać. Nieczęsto zdarzało się, że chciał komuś pomóc.
- Powiedz temu głupiemu Charlie’emu Lewisowi, że może i nie masz taty, ale masz przyjaciela, który skopie mu tyłek – oczy Rachel rozszerzyły się ze zdumienia – jeśli nadal będzie się z ciebie nabijał. Zgoda?
Buzia Rachel rozjaśniła się, a usta wygięły się w uśmiechu. House poczuł, że też się uśmiecha.
- Pewnie. Ale mama nie pozwoli mi tak powiedzieć. To bardzo brzydko, doktorze House – objaśniła.
- Twoja mama się nie dowie. Powiemy jej w twoje osiemnaste urodziny. – Mrugnął lewym okiem. Mrugnął! – Umowa stoi?
Dziewczynka pochyliła się i splotła swoje małe paluszki z palcami House’a, a potem potrząsnęła jego dłonią, ubijając interes.
- Stoi – odpowiedziała. – Masz coś słodkiego?
House dramatycznie przewrócił oczami.
- Akurat teraz, kiedy już zacząłem myśleć, że nie jesteś taka zła.
- Nie jestem taka zła – odparowała, krzywiąc się. – Masz czy nie?
- Nie dla ciebie. Będziesz musiała poprosić którąś z pielęgniarek. Mam tylko jednego lizaka. – Wyciągnął go z kieszeni spodni. – Dla mnie – sprecyzował, odwijając papierek pod zazdrosnym spojrzeniem Rachel.
- Nienawidzę cię – rzuciła wściekła.
- Ukradłaś mi krzesło. Jesteśmy kwita. – Uśmiechnął się drwiąco.
- Nadal chcę powiedzieć dzieciakom w szkole, że jesteś moim tatusiem. Masz motor – powiedziała.
House dobrze wiedział, że chce tylko wyłudzić od niego lizaka. Był mądrzejszy.
- Nadal nie zamierzam dać ci mojego lizaka, ale dziękuję – zarechotał, a twarz Rachel potwierdziła jego teorię.
- Jesteś wstrętny.
- Wiem. Ale jeden lizak to i tak za mało. – Wstał. – Chodźmy zwinąć kilka słodyczy ze stanowiska pielęgniarek!
Rachel uśmiechnęła się i szybko wstała z krzesła. Spróbowała wziąć go za rękę, ale odsunął się.
- Nie powiesz mamie, prawda? – dopytywała się, zaniepokojona, że może wpaść w tarapaty.
House zaśmiał się w duchu.
- Powiemy jej w twoje osiemnaste urodziny.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Annie dnia Pon 21:00, 07 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
joasui
Dentysta- Sadysta
Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 20 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Okolice 3miasta Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:03, 07 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Kurczę, szkoda, że nie będziesz tłumaczyć dalej. Sympatycznie się zapowiadało
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
OLA336
Narkoman
Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:12, 07 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
joasui napisał: | Kurczę, szkoda, że nie będziesz tłumaczyć dalej. Sympatycznie się zapowiadało |
Popieram. To jest zarąbiste!!!!!!! Szkoda
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dżuczek
Wieczny Rezydent
Dołączył: 22 Wrz 2007
Posty: 862
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stąd
|
Wysłany: Pon 21:09, 07 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Annie A myślałam dzisiaj o Tobie Tak, miał być drabble w tym szalenie starym, biednym, opuszczonym temacie, który założyłaś, ale ten fragment jest kapitalny, więc rekompensuje wszelką zwłokę! I dziękuję serdecznie za dedykację! Czuję się zaszczycona
Jak Ty to robisz, że znajdujesz takie ciekawe, pięknie napisane teksty? Ręcznie wybierane przez Ciebie gwarantują przyjemność podczas czytania
Kiedy Rachel pierwszy raz zaklęła, Cuddy obwiniła jego. Do diabła, był pewien, że dodatkowe godziny w przychodni, które wtedy dostał, były właśnie za to.
Kiedy Rachel po raz pierwszy stwierdziła, że nie lubi starego Baxtera z pediatrii, Cuddy całą winę zrzuciła na niego. - oczywiście, co złe to House
Tylko 18 rozdziałów? Hmmm... pokuszę się o zajrzenie do nich
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
sysunia
Student Medycyny
Dołączył: 04 Lip 2009
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 23:03, 07 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Ten fik jest świetny^^ Czasem się zastanawiam, w jaki sposób House odnosiłby się do Rachel, kiedy ta trochę podrośnie. Opisany w tym fiku jest... idealny. Taki zupełnie house'owy, taki wredny jednocześnie i słodki. Widać, że choć House zapiera się, że mała go wkurza, to jednak zawiązał z nią nić (a może sznur? :thinking: ) porozumienia, tak samo jak widać, że na Rachel mu zależy i mała wzbudza w nim ojcowskie uczucia <- tak oczywiście nie nazwałaby tego ani Cuddy ani House, ale "wujek Jimmy" z pewnością
Poza tym, odrywając się od treści, masz świetny styl. Czyta się lekko, łatwo i przyjemnie. Co ja piszę, pochłania się wręcz Wielka szkoda, że nie możesz tłumaczyć reszty.
Oczywiście, także zajrzę do oryginału O tłumaczenie się chyba jednak nie pokuszę, bo poprzeczka ustawiona została baardzo wysoko i bardzo ciężko byłoby dorównać
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Koszałek
Student Medycyny
Dołączył: 13 Mar 2009
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z za siedmiu gór, z za siedmiu rzek
|
Wysłany: Wto 15:36, 08 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Słodkie! Słodkie, słodkie, słodkie!
Bardzo ładny tekst przetłumaczyłaś i to bardzo ładnie
Najpierw nie zauważyłam, że to jest tłumaczenie, myślałam że tekst jest Twój własny. Bo żadnych błędów gramatycznych nie widziałam i nadal nie widzę.
Co prawda jak zwykle pięciolatka zachowuje się jak dziesięciolatka. A Cuddy nie powiedziałaby córce, by ta zawracała głowę House'owi w każdym możliwym momencie, bo to nie wychowawcze. Ale to przecież nie twoja wina.
Baaardzo mi się podobało
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
IloveNelo
Stomatolog
Dołączył: 31 Lip 2009
Posty: 986
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Caer a'Muirehen ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 18:01, 08 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Oooch jakie faajne xD House tatusiem Rachel... ^^
Może ktoś jednak podejmie się tłumaczenia reszty...? *bardzo, bardzo, bardzo prosi*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kin
Ratownik Medyczny
Dołączył: 21 Maj 2009
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: my wild island Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:50, 08 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Taki ciekawy początek, szkoda że nie przetłumaczysz dalej. Napad na stanowisko pielęgniarek musiał być udany, jeżeli brali w nim udział tacy miłośnicy słodyczy:)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dżuczek
Wieczny Rezydent
Dołączył: 22 Wrz 2007
Posty: 862
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stąd
|
Wysłany: Czw 18:12, 17 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Przeczytałam te 18 rozdziałów. Wszystko dzisiaj.
Świetnie napisane, zwłaszcza pierwsze rozdziały. Relacja House-Rachel przedstawiona fantastycznie. W jednej chwili pęka się ze śmiechu, w drugiej rozczula się niesamowicie z powodu rezolutnej małej i słabości House'a do niej. I jeszcze pośrodku Huddy jest Wilson i jego...eee...sami się przekonajcie
Gdyby nie fakt, że fik nie jest wciąż skończony i klimat jest jak dla mnie dość trudny do przeniesienia na pl (zwyczajnie serdecznych i rozczulających obrazków chyba nie umiałabym uchwycić odpowiednio, choć czyta się to i przezywa kapitalnie) to wzięłabym się za tłumaczenie.
To jest perełka, bardzo w Twoim stylu, Annie Wciąż nie pojmuję jak je znajdujesz Bardzo przyjemna lektura
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Dżuczek dnia Czw 18:12, 17 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hamber
Pacjent
Dołączył: 17 Wrz 2009
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 20:43, 17 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Skromnie zgłaszam pragnienie iż chciałbym więcej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|