Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Zaginiona [NZ]
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aduśka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 07 Wrz 2009
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Siedlce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:59, 13 Mar 2010    Temat postu: Zaginiona [NZ]

Wiem, wiem. Jestek okropna Nie pokończyłam poprzednich, a tu nowe 'dziecko'. No, ale mój łaskawy Wen mnie przycisnął do ściany, a bardziej konkretnie do klawiatury i kazał mi pisać. Nie gniewacie się na nas prawda?

A ostatnia część KBHoM jest już pisana, więc myślę, że w przyszłym tygodniu powinna się pojawić ;*

Pierwotnie miała to być śmiercionośna długością, miniaturka, ale doszłam do wniosku, że chyba kilkuczęściowe będzie lepsze

Miłego czytania życzę


Sarusi - za betę Dziękuję kochana moja!
Liskowi - za ... Myślę, że wiesz, za co


<i>Zweryfikowane przez Aduśka</i>


Siedziała skulona w swoim gabinecie i patrzyła pusto przed siebie. Łzy rozmazywały wszelkie obrazy, a na jej twarzy pojawiły się czarne smugi. Była poza rzeczywistością. Żyła w swoim świecie – stworzonym przed piętnastoma dniami, kiedy jej maleńka, kochana Rachel zaginęła. Jej nowy świat był wypełniony jedynie bólem, żalem, nieopisaną pustką i tęsknotą. Odkąd jej córeczka zniknęła, działania Lucasa nie pomagały, a wieści od FBI nie pocieszały – żyła jedną myślą i marzeniem: „Wróci”. Wraz z siedmioletnią dziewczynką zniknął jej sens życia. Nie miała siły i ochoty żyć, uśmiechać się. Nie miała siły na podstawowe czynności. Ale walczyła. Za pomocą antydepresantów i wsparcia przyjaciół. Starała się myśleć pozytywnie, ale nie zawsze jej to wychodziło. Uważała się za twardą, ale w tej sytuacji poznała chyba swoje prawdziwe oblicze. Poznała nową Cuddy – kruchą, słabą, załamaną i niemającą na nic wpływu. Nawet taka myśl ją załamywała - dodatkowo.
Żeby zabić myśli i czas, chodziła do pracy i dzięki temu jakoś znosiła dni. Chciała, musiała walczyć. To doskonale wiedziała. Jej jednym z 'pomocników' był nawał pracy. Dzięki niemu, myśli o Rachel i czarne scenariusze, które co raz malowały się w jej głowie, odchodziły. Na krótko, ale zawsze. Jednakże nadszedł dzień, w którym wszystko runęło. Cała nadzieja, wiara i siła.
To wizyta FBI odarła ją z wszelkich nadziei. Siedziała i kołysała się – w przód, w tył – mechanicznie. Powtarzała tylko pod nosem dwa słowa, niczym mantrę: ”Nie żyje”. Zamknęła się szczelnie w swoim świecie i nikogo ani niczego nie dopuszczała do siebie. Nie wiedziała co dzieje się poza nią. Nie widziała, że do szpitala przywieźli całą grupę osób poszkodowanych w wypadku, nie słyszała jak w lobby matka intensywnie kłóciła się z córką, nie wiedziała, że Chase namiętnie obściskiwał się z Cameron w sali do badania snu, że pacjent Wilsona właśnie umiera ze swoim onkologiem przy boku, nie przewidywała, że House w swoim gabinecie opracowuje kolejną, bardzo niebezpieczną i wręcz partyzancką terapię. Siedziała na swoim administracyjnym fotelu z jedną, okrutną myślą: „Moja mała, kochana Rachel”. Słowa funkcjonariuszy perfidnie i dotkliwie kaleczyły jej głowę. Ich już nie było – wyszli piętnaście minut temu, ale ich słowa zostały, choć wolała, by też sobie poszły, zniknęły. Schowała twarz w dłoniach. Nie wierzyła w to, co się stało. Jej mała, kochana Rachel...
- Zamierzam leczyć pacjenta grzybami. - Do gabinetu, całkiem po swojemu, wpadł House. Podniosła zapłakane i opuchnięte oczy i spojrzała z pogardą na diagnostę. Często ją irytował, ale przeważnie swoją ironią, sarkazmem i docinkami. Teraz irytował ją samym swoim jestestwem. – No i potrzebna jest twoja zgoda, jak wiesz. - On jako jedyny zachowywał się w obecnej sytuacji jak zawsze. Nawet w obliczu jej tragedii nie schował ironii, sarkazmu czy docinków na jej temat. Uważał, że choć jedna rzecz powinna być tak jak dawniej. To niby miało jej pomagać. Ale wiadomo. House miał swoją własną, indywidualną filozofię, niekoniecznie skuteczną. A może jednak?
- Daj. – Wzięła od niego papiery i próbując dyskretnie otrzeć łzę z policzka, skupiła wzrok na rozmytych literkach. Nie mogła zrozumieć sensu słów, które rysowały się na bieli papieru więc tylko wydusiła z siebie bardzo głupie pytanie. – Gdzie mam podpisać? - House tylko spojrzał na nią uważnie i wskazał palcem miejsce
– Tak po prostu podpisałaś? Żadnych kazań, że to nie potrzebne, niemoralne w jakimś stopniu, że to może nie jest ostateczność? Nic?
- Przestań – wysyczała przez zęby. Miała dość. Jeszcze chwila, a rzuciła by w niego jakąś ciężką figurką stojącą na biurku.
- No co? Przez tyle lat mnie nimi karmiłaś. A tak chciałem się z tobą pokłócić, podroczyć, mamo! - Zrobił głupią minę, ale jej twarz nadal nic nie wyrażała. Nic poza pustką. Westchnął zrezygnowany, po czym dużo poważniej dodał: – Wiem, że jest ci ciężko, ale... - Na chwilę urwał. Słowa, ciężko przechodziły mu przez gardło. - Ona się znajdzie, zobaczysz. – To były pierwsze słowa otuchy, jakie od niego usłyszała. Choć wymówione bez emocji, bez przekonania, tak po prostu, by tylko coś powiedzieć, uśmiechnęła się delikatnie. Znała House'a, więc i takie słowa ją cieszyły, choć trudno o tym mówić w zaistniałej sytuacji – Cuddy? Wszystko okey? - zadał najgłupsze pytanie jakie tylko mógł. Roześmiała się ironicznie, ale szybko zamilkła.
- Tak. Wszystko jest w jak najlepszym porządku! Moja córeczka zaginęła, nie wiadomo czy żyje, a jeśli żyje, to w jakim stanie, gdzie, z kim jest. Nic się przecież nie stało, prawda?! Tylko ja jak ta idiotka panikuję! Przecież wszystko jest okey! - mówiła pełna ironii i teatralnie wzniosła ręce do góry. Po chwili wysyczała - Nie. Nic nie jest okey.
Wstała i podeszła do okna, odwracając się od House'a plecami. Nie chciała mu się tłumaczyć, choć z drugiej strony cholernie chciała komuś się wygadać. Czuła, że dłużej nie zniesie w samotności tego ciężaru. Otarła łzę, która wkradła się na jej policzek i okrążyła biurko, po czym usiadła na jego blacie, tak, że stała z nim twarzą w twarz. Choć spuściła głowę, wpatrując się w swoje pantofle dostrzegła, jak robi niepewny krok.
- Ja już nie mam siły. Rozumiesz? Nie mam siły wierzyć, czekać, marzyć. Nie mam siły wysłuchiwać tych słów pełnych troski i otuchy. Mam dość tych litościwych spojrzeń! - Stał i wpatrywał się w jej zmęczone, rozpaczliwie puste oczy. To nie była Cuddy, którą znał – silna, zdeterminowana, nie poddająca się. – Cała nadzieja prysła jak bańka mydlana – westchnęła i spuściła głowę pociągając nosem. Natychmiast zrozumiał swój błąd i czuł się cholernie podle. – A na dodatek jeszcze ty i twoje filozofie! Nie pomagasz mi, House! Nie pomagasz – wyszeptała ledwo słyszalnie.
- Co się stało? - spytał wyraźnie zainteresowany, spuścił głowę. Po raz pierwszy, od bardzo dawna poczuł wstyd. Długo nie odpowiadała. Po kilku minutach westchnęła i powiedziała:
- Było tu niedawno FBI – spuściła głowę i milczała. Po chwili nabrała dużo powietrza w płuca i na jednym wydechu powiedziała: - Na obrzeżach miasta znaleziono zwłoki siedmioletniej dziewczynki. Podobno była bardzo podobna do Rachel. Nawet... – mówiła chaotycznie, rozpaczliwie. Świeża rana, dopiero co zadana, zaczęła intensywnie krwawić. Nie dokończyła mówić. Rozpłakała się. Widziała jego zmieszanie. Chyba nie wiedział co robić. Czuła to.
- Przestań płakać – powiedział oschle. – Pewnie to jakaś pomyłka. Pomylili się. Pewnie w New Jersey jest dużo takich małych, ładnych i upierdliwych ba... dziewczynek – poprawił się szybko. - Dzwoniłaś do Lucasa? - spytał, patrząc na nią. Pokiwała tylko głową na tak. – I jak?
- Nie odbiera. – Zakryła dłonią usta i odwróciła się do House'a plecami. Ten zrobił kolejny krok do przodu. – Ona była taka malutka, taka bezbronna. Dlaczego akurat ona? – Zamilkła. Po chwili dodała: - Za miesiąc skończyła by osiem lat! - mówiła coraz głośniej, z coraz bardziej wyczuwalnym żalem. – Kupiłam jej taki ładny prezent, wyszykowałam przyjęcie-niespodziankę!
- Jeszcze będziesz miała dość jej śmiechu, wygłupów i zabawy – powiedział, starając się nadać głosowi ton ciepły. Położył niepewnie dłoń na ramieniu kobiety. Postanowił powiedzieć coś, bardzo nie po swojemu. – I zobaczysz jak się cieszy z prezentu, jak bawi się na swojej imprezie, jak się śmieje, tańczy, może nawet śpiewa. Zobaczysz! - W jego ustach takie słowa brzmiały co najmniej dziwnie, sztucznie. Był ostatnią osobą, od której mogła usłyszeć takie słowa. Nawet o tym nie marzyła, nie liczyła na to. Ale cieszyła się w głębi duszy, że jest.
- Pieprzony pedofil! - Nagle krzyknęła. Następnie dodała dużo ciszej: – Powiedzieli, że dziewczynka była zgwałcona i brutalnie zamordowana. – Odwróciła się i wybuchnęła płaczem – Powiedzieli to tak... Beznamiętnie, bezuczuciowo. Tak jakby mówili o... pogodzie. Powiedzieli to tak normalnie. – Jej ciałem zaczęły targać mocne i gwałtowne dreszcze. Jej opanowanie, cała ona, rozsypała się na drobne kawałeczki. Nie miała siły, nie chciała udawać silnej, opanowanej. Miała dość tej maski. Wiedziała, że otwiera się może przed niewłaściwą osobą, ale przecież... Wbrew pozorom nikomu tak nie ufała, przed nikim się tak nie otwierała. Nagle łzy zaczęły płynąć całkiem niekontrolowanie, a ona odpłynęła gdzieś daleko. Nie spostrzegła nawet, gdy diagnosta podszedł do niej. Dopiero, gdy poczuła jak położył dłoń na jej drugim ramieniu podniosła głowę do góry i spojrzała w ten uwielbiany błękit, a on powoli i niepewnie przyciągnął ją do siebie. Jakby nieufnie objęła go w pasie i przytuliła mokry od łez policzek do torsu. On objął ją ramionami. Jedną dłonią głaskał jej plecy, drugą gładził jej włosy. Czuł się cholernie niezręcznie, tak, jakby robił to wbrew sobie, ale czuł, że tak trzeba. Choć zawsze był twardy, oschły i bezuczuciowy, nie mógł patrzeć jak ona bardzo cierpi. Po chwili usłyszał ciche błaganie:
- House. Powiedz, że ona się znajdzie, że będzie tak jak dawniej. Powiedz, że nic jej nie jest. House, proszę – wyszeptała, szlochając. On zagryzł zęby. Dawno nie był w takiej trudnej sytuacji. Po chwili powiedział:
- Idź do Wilsona. To on jest specem w takim gadkach. Poza tym... nie chcę mu zabierać tej frajdy pokrzepiania ludzkich serc.
- Ty pieprzony... – wysyczała, ale przerwała szukając odpowiednich słów. - Czy ty nie możesz być chociaż raz normalnym człowiekiem? Czy chociaż raz nie możesz okazać jakichkolwiek uczuć? Czy... - Przerwała, bo łzy napływające do jej oczy skutecznie uniemożliwiały jej mówienie. Zaczęła się jąkać, gubić myśli. Na co ona głupia liczyła? No tak. Prosiła o rzecz niemożliwą. Upokorzyła się przed nim po raz kolejny. Zabolało. Nie wiedziała, dlaczego tak powiedziała. Ale nie dokończyła, on się wciął i zaczął szeptać do jej ucha: – Okey, skoro to ma ci pomóc: ona się znajdzie. Słyszysz? Znajdzie. To tylko głupia, pieprzona pomyłka – wyszeptał, próbując nadać głosowi ton pełen wiary, ale sam w to nie wierzył.
- Chyba sam w to nie wierzysz – wyszeptała, wyczuwając jego niepewność. Znała go doskonale. Nie dostała odpowiedzi. Delikatnie i niepewnie zaczęła się wycofywać.
- Sama chciałaś żebym tak powiedział. Nie mówiłaś, że mam w to wierzyć – powiedział całkowicie po swojemu. Jej ciałem wstrząsnęło oburzenie, a po chwili zawód na samą siebie. Przecież faktycznie. Mogła to przewidzieć. Znała House'a. Poczuła się bardzo niezręcznie.
- Przepraszam – wyszeptała nieśmiało. – Nie powinnam się tak rozklejać i prosić cię o to. Na pewno nie ciebie... Po raz kolejny zrobiłam z siebie idiotkę. Wyjdź. – Odwróciła się speszona, próbowała dojść do ładu. Zaczęła wycierać policzki, poprawiać włosy. Wszystko tak chaotycznie, sztucznie.
- Dobrze, ale... Przestań przepraszać. Nie masz za co.
- Wyjdź! - powiedziała dużo głośniej. Wzdrygnął się, ale kontynuował:
- Przepraszam – powiedział cicho. Może był oschły i nastawiony do wszelkich słabostek krytycznie, ale w tej sytuacji, w jej sytuacji, potrafił jakoś się przemóc i pokazać ludzką twarz
-Wyjdź, do cholery! - Jej wściekłość chyba właśnie dobiegała granic. Spróbował zaryzykować. Wykrztusić to, co co było bardzo nie w jego stylu:
– Masz prawo płakać, tracić kontrolę. Bardzo kochasz swoją córeczkę. To normalne, że cierpisz, tęsknisz, odchodzisz od zmysłów. – Niepewnie podniósł dłoń, jakby chciał znowu położyć ją na jej ramieniu, ale szybko ją cofnął.
- Mam wezwać ochronę, czy dobrowolnie z łaski swojej ruszysz to swoje cholerne dupsko? - wrzasnęła. Odwrócił się na pięcie i dokuśtykał do drzwi. Miał już wychodzić, ale rzucił przez ramię: – Jesteś dobrą matką. - Uśmiechnął się i dodał z wyrzutem: - Bóg nie powinien ciebie tak karać, a jeśli jednak to robi, znaczy to tylko tyle, że jest cholernie niesprawiedliwy. – Wyszedł, zostawiając ją samą. Od razu natknął się, na wyczekujące kaczuszki. Rzucił tylko „Mamy zgodę. Leczcie pacjenta” i zaczął kuśtykać w kierunku wind.
- Ale... Co z Cuddy? Wyglądała na bardzo... zdenerwowaną, załamaną – powiedział zmartwiony Chase.
- Skoro tak wyglądała to pewnie tak jest – wysyczał House.
- Może trzeba jakoś jej pomóc, wesprzeć – dodała Cameron z wyraźną troską w głosie.
- Nie, myślę, że nie. Ma chyba dość pomocy. Poza tym... - Urwał, gdy drzwi od windy otworzyły się. - Leczcie pacjenta. Jeszcze tego nam brakuje, żeby przez rozpacz Cuddy, wykitował nam pacjent. No już, do roboty! - Machnął ręką.
- Martwimy się – dodał Foreman.
- To skończcie i zacznijcie martwić się o pacjenta. Nie chcę was stresować, ale chyba właśnie umiera – rzekł z ironicznym wyrazem twarzy i wsiadł do windy, z głową pełną myśli. Krążących obok Cuddy, oczywiście.
Tymczasem ona siedziała skulona na podłodze, plecami opierała się o swoje biurko. Przyglądała się grupie House'a, z którą diagnosta coś żywo omawiał. Była niemalże pewna, że to ona jest tym tematem. Te zmartwione spojrzenia Chase'a, zatroskany wzrok Cameron co chwila odnajdujący jej gabinet, House dzielnie coś tłumaczący, aż w końcu zrezygnowany odwrót kaczuszek. Schowała twarz w dłoniach i rozpłakała się. Czuła się całkowicie bezsilna. Odsunęła dłonie i rozejrzała się po gabinecie. Wszystko tak ładnie, gustownie urządzone. Ale po co jej te wszystkie figurki, stylowe meble, skórzany fotel, wielkie biurko, skoro to, co było dla niej najważniejsze było gdzieś daleko? Nie wiadomo gdzie, nie wiadomo z kim. „Gdzie jesteś kochanie? Gdzie jesteś?” - szepnęła rozpaczliwie, kryjąc twarz w ramionach.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aduśka dnia Wto 14:25, 31 Sie 2010, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
baby
Neurochirurg
Neurochirurg


Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 3013
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z szafy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:10, 13 Mar 2010    Temat postu:

pjerfsza?

Siedziała skulona w swoim gabinecie i patrzyła pusto przed siebie. Łzy rozmazywały wszelkie obrazy, a na jej twarzy pojawiły się czarne smugi. Była poza rzeczywistością.

bjedna Cuddy *tuli*

bjedna Rejczel!

ale ona się znajdzie - wierzę w to!

Aduś, iminniczko moja, jak zawsze mi sie podoba

kocham,
baby


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez baby dnia Sob 18:12, 13 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ala
Tooth Fairy


Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 350
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wonderland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:11, 13 Mar 2010    Temat postu:

Jupi, bardzo fajne. Mam nadzieję, że się pogodzą... I że mała Cuddy się znajdzie cała i zdrowa:(

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
CaRoLaInE_97
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 180
Przeczytał: 172 tematy

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:18, 13 Mar 2010    Temat postu:

Biedna Rachel!
Cuddy! Nie martw się! *pociesza*
To musi być tylko pomyłka! Bądźmy dobrej myśli!
Czekam na cd! Bardzo mi się spodobało!
Wena! ;*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gorzata
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Krk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:30, 13 Mar 2010    Temat postu:

makabryczne trochę...
ale podoba mi się!
jestem ciekawa co z Rachel
czekam na ciąg dalszy!
Wena!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
daritta
Ginekolog
Ginekolog


Dołączył: 16 Gru 2009
Posty: 2185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Leszno
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:41, 13 Mar 2010    Temat postu:

Jak tak mozna.?! Porwać moją kochaną Rachel to już lekka przesada.!
Ogolnie juz to w Huku napisalam,ale sie powtorze,ze mam ochote tam wpaść i krzykąć: "Nic się nie stało.!Rachel była u mnie i trochę się zasiedziała"
Ey powiedz mi,ze ona się znajdzie *błaga na kolanach* i najlepiej niech House ją znajdzie i wgl niech będzie happy end i szczęśliwe Huddy
Napisałam to jakby już miał być koniec ;d
Czekam na cd


Pozdrawiam i wena zycze


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez daritta dnia Sob 21:46, 13 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mazeltov
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 28 Paź 2009
Posty: 1656
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z poczekalni
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:33, 13 Mar 2010    Temat postu:

Coz nowe dzoecko bardzo mi sie podoba. Dzieci to cieka praca, ale sa tego warte bo od nich zalezy przyszlosc. House tak mysli o klastwach a wiec twoje dziecko jest warte
Cudownie przedstwilas cierpienie Cuddy po zaginiecu coreczki, jednoczesnie zachowujac kanonicznosc tego ze w ciezkich chwilach poswieca sie pracy co sprawia ze tekst zyskuje na realnosci i prawdziwosci. House mimo ze ciagle jest Housem to jednak w pewnie sposob widzimy jak wspiera Cuddy i stara sie ja pocieszyc jednoczesnie zachowuje swoj charakter i nie robi sie z niego ciepla klucha. Zreszta zawsze bede uwazac ze w wielu odcinkach bylo pokazane ze House robi cos dla kogos czesto jego pomoc czy wsparcie jest ukryte za jakims kamuflarzem ale tylko dlatego ze on boi sie pokazac ze ma uczucia, ktore niewatpliwie ma. Lucas ogolnie do dupy, fajnie pokazane ze nie nadaje sie dla Cuddy ze nie potrafi jej wesprzec i jej pomoc nawet nie odbiera telefonu. To jak zachowuaje sie Cuddy tylko uwiarygdnia w jednej chwili jest zalamana, pozniej wsciekla jeszce w innym momencie slaba jak mala dziwczynka nie radzaca sobie z problemami.
Czekam na koleja czesc.
pozdrawiam mazeltov


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 9:07, 14 Mar 2010    Temat postu:

Dla mnie?
Nie mam pojęcia za co Ale sprawiłaś mi wielką radość tym dedykiem
Wiesz, co myślę o Twoim pisaniu
O stylu, pomysłach, o tym czymś co jest widoczne w każdym Twoim fiku Ta "uczuciowość", bo nie wiem jak to inaczej określić
Piszesz cudownie, ja nigdy nie byłam dobra w opisach, dlatego tak zaczytuję się w Twoich fikach
Zupełnie nie mam pomysłu, co możesz nam tutaj zaserwować, oczywiście oprócz mnóstwa emocji podczas czytania Oby to nie była Rachel

Wena

Czekam z utęsknieniem na ciąg dalszy i na niestety już ostatnią część KBHoM


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aduśka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 07 Wrz 2009
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Siedlce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:33, 14 Mar 2010    Temat postu:

*zawstydzona chowa zaczerwienione policzki*

Baby

Naprawdę też masz na imię Adrianna vel poprostu Ada? O proszę, a ja myślałam, że jestem jedyna, że taka rodzynka Coza miła niespodzianka. Niezmiernie mi miło, że mam tak fajną imienniczkę
Dziękuję za każde słowo

Ala

Dziękuję Czy sie pogodzą? Jak to House i Cuddy - godzą, kłócą, godzą, kłócą etc

CaRoLiNe_97

Dziękować ;D Czy się znajdze? Trzeba być dobrej myśli, prawda?

Gorzata

Makabryczne? Nie chciałam, żeby aż takie było, no ale ...
Nie wiem czy wiecie, ale ja bardzo lubię pisać tragiczne rzeczy ;D
Jeśli chcecie mogę trochę zmodyfikować inny fik (pisany o innej parze, ale też smutny, tragiczny - ale jak się popracuje to można uhudzinkowić )
Dziękuję

Daritta

Dziękuję Wiesz, co? Trochę myślałam o tym co napisałaś. A może zrobie takiego SuperEsa w wersji SuperHouse No, ale czy się znajdzie to nie mogę zdradzić?

Mazeltov

Dziękuję za miłe słowa
Cieszę się, że fik jest w pewnym sensie realny, prawdziwy. Starałam się, żeby to dobrze oddać. Żeby było bliskie serialowi. No i przede wszystkim, żeby House był House'm. Razem ze swoją ukrytą pomocą no i swoim wrednym charakterkiem. O ile Cuddy łatwo oddać, tak House'a no chyba troszkę trudniej. No, ale cieszę się ogromnie, że udało mi się choć trochę zatrzymać House'a takiego, jakim jest. I również uważam, że House ma uczucia, że wielokrotnie pomaga Lisie czy Wilsonowi. Tylko pod taką maską, dobrze się z tym kryjąc

Lucas do dupy? Wiernie zerżnięty z serialu Wybaczcie, ale nie trawie gościa, nie cierpię ;| I tak myślę, czy może nie podkręcić temperatury w Luddy

Lisku

Nie wiesz za co? No dobra. Oświecę Cię
Za te właśnie piękne komentarze, za te rozpieszczanie słowem. o!
Ogromnie się cieszę, że mogłam sprawić Ci radość tym dedykiem Kotby pomyślał. Takie niby nic, a jednak potrafi cieszyć Proszę kochana
Czuję się zawstydzona wiesz? Tak mnie rozpieszczasz
Cieszę się, że Ci się podoba.
Staram się, by Wam się podobało i cieszę się, że moje starania narazie wychodzą na plus

Kuuusisz. Mam chyba słabość do Was i przez chwilę się zastanawiałam nad taką opcją (mówię o KBHoM) 'rzadziej, ale kontynuować'. Zobaczę czy da się coś z tym zrobić. Narazie ilość tych pozaczynanych fików mnie przeraża.Przepraszam Was, że tak mieszam Powiem, że narazie szykowałam epilog do KBHoM, no ale ... Zobaczę jeszcze

Dziękuję za wszystkie miłe słowa. Bardzo mnie motywują, cieszą Prawie cały czas myślę, o tym jak dalej to wszystko potoczyć, więc myślę, że jeśli uda się - cd będzie może za tydzień (w przyszłym tygodniu planuję dać Wam być może ostatnią część KBHoM)

Jeszcze raz - wielkie dzięki!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aduśka dnia Nie 20:54, 14 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
roksi.
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 27 Gru 2009
Posty: 286
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BD.

PostWysłany: Pon 15:21, 15 Mar 2010    Temat postu:

Aduśka !
To było piękne. Mogłabym czytać i czytać. Bardzo podobają mi się twoje opisy, są poprostu nieziemskie .
Przez swój tekst przekazałaś wszystkie emocje jakie czuła Cuddy. Bardzo podobały mi się wypowiedzi House'a. Pokazałaś go z tej "lepszej" strony.

Fick genialny. Czekam na kolejną część. Mam nadzieje, że ta dziewczynka to nie Rachel. Weny -


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aduśka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 07 Wrz 2009
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Siedlce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:18, 16 Mar 2010    Temat postu:

Roksi



Zawstydziłaś mnie swoim komentem, wiesz?
Moje 'dziecko', genialne? Wiem, w końcu moje, nie? Żarcik oczywiście Dziękuję

Nie wiem czy moje opisy są nieziemskie. Co je przeczytam, to uważam, że mogłam jeszcze lepiej jakoś to napisać, no ale ...
Skoro Tobie(Wam) sie podoba to kłaniam się w pas, serdecznie dziękując Dziękuję!

Tak wyglądam właśnie, teraz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
roksi.
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 27 Gru 2009
Posty: 286
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BD.

PostWysłany: Wto 22:14, 16 Mar 2010    Temat postu:

Aduś ( jeśli mogę się tak do Ciebie zwracać )
Jest mi miło, że cię zawstydziłam

Proszę, szybko wstaw kolejną część.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aduśka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 07 Wrz 2009
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Siedlce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:21, 19 Mar 2010    Temat postu:

Roksi - oczywiście Będzie mi bardzi miło

Dzisiaj miałam w planach zakończeniu KBHoM, ale ... Pech chciał, że jakimś cudem (i nie wiem jakim) Usunęło mi się ;| Więc, lekka zmiana kolejności Dziś to, w przyszłym końcówka, wcześniej wspomnianego fika

Część nieudana. Tak mi się wydaje Nic nie wnosząca, szczególnego, nie porywająca. Jednakże mam nadzieję, że choć odrobinę Wam się podoba, że Was choć troszkę usatysfakcjonuje

Ale ocenę pozostawiam Wam - kochanym czytelnikom
Proszę:


2.


Do pomieszczenia wpadały delikatne promienie słońca, subtelnie oświetlając kobietę, która od ponad piętnastu minut nie zmieniła pozycji. Siedziała i patrzyła się pusto przed siebie. Pogrążona w swoich myślach, nawet nie spostrzegła, gdy do gabinetu wszedł mężczyzna średniego wzrostu, o piwnych oczach i orzechowych włosach. Nie dostrzegła, jak usiadł obok niej, nie czuła jego spojrzenia na sobie, jego gorzkich perfum,nie słyszała jego spokojnego oddechu. Dopiero, gdy ten położył dłoń na jej ramieniu ocknęła się. Spojrzała się na niego smutno i otarła zastygłe łzy. Uśmiechnęła się sztywno, spuszczając głowę.
- Jak się czujesz? - Do jej uszu dobiegł ton. Ciepły,spokojny, taki przyjazny.
Nie odpowiedziała, tylko wzruszyła ramionami.
- Nie wiem. Tak jak wczoraj i przedwczoraj. A może i gorzej? - Podniosła wzrok i spojrzała w oczy onkologa – Nie pytaj o więcej – wydusiła, po czym nagle, nie wiadomo dlaczego, wybuchła płaczem.
- Ej! Co się dzieje? - przyjaciel otoczył ją ramieniem – No już! Głowa do góry!
- Łatwo ci mówić. To nie twoje dziecko jest w nie wiadomo gdzie, w czyich rękach. Nie wiadomo nawet czy żyje – Nagle po jej policzkach spłynęło kilka przezroczystych, słonych kropel.
- Przepraszam – wyszeptał pełen skruchy – Jakie są wieści?
- House ci nie powiedział? Zwykle latał do ciebie i rozgadywał wszelkie informacje związane z moim życiem – wyjąkała z wyrzutem.
- House tu był? To nie dziwie się, że straciłaś resztki ...
- To nie jego wina – Przerwała mu – Był całkiem ... miły. Jak na House'a oczywiście
- Aha. Jakoś trudno mi w to uwierzyć, że nic nie powiedział takiego żeby ...
- Powiedział. W końcu to House. Zawsze musi wylać kubeł zimnej wody na głowę, ale ... Generalnie był miły. W swoich granicach, ale ... Starał się. – rzekła obojętnie.
- Taak – Między nich wkradła się cisza. Po kilku chwilach, została rozdarta przez słowa onkologa – To co mówili policjanci?
- Znaleziono zwłoki siedmioletniej dziewczynki. Podobno z rysopisu była bardzo podobna do Rachel – mówiła drżącym głosem. Wilson ponownie nic nie mówił. Zastanawiał się co ma powiedzieć. Wybrał tą najbardziej banalną, najłatwiejszą.
- Wiem, że jest ci teraz ciężko. Zwłaszcza teraz, gdy nadeszły mało nastrajające pozytywnie wieści,ale musisz być dobrej myśli. Musisz wierzyć. To pomaga
- Wiem, ale ... Ja już nie mam siły mieć nadzieję, wiarę, nie chce mi się żyć – wydusiła – Chyba nawet nie mam siły oddychać – wyszeptała.
- Hej! - zawołał tuląc ją do siebie – Gdzie się podziała tamta dzielna, silna Cuddy? Nie poddająca się, mająca wiarę do końca? Hmm?
- Tamtej Cuddy już nie ma – wychrypiała – Zniknęła razem z jej córeczką. Nie ma jej – wyszeptała na koniec – Zniknęła, schowała, umarła – Odkręciła głowę i patrzyła, nie widząc nic. Łzy zamazywały wszystkie obrazy. Jej ciało zaczęły dręczyć delikatne dreszcze.
- Masz jeszcze jakąś pracę? - spytał Wilson przyglądając się jej sylwetce. Tylko pokiwała głową na 'nie' – To może jedź do domu. Bez sensu, żebyś tu siedziała. Raczej nic z ciebie nie będzie. Szpital sobie poradzi. Dasz Mary wskazówki, ona się wszystkim zajmie, hmm? - spytał, ale nie odpowiadała – Lisa, tak będzie najlepiej. Pojedziesz do domu, położysz się, prześpisz. Nabierzesz sił i ...
- Nie chcę wracać do domu – wyszeptała przerywając mu – Tam wszystko mi przypomina Rachel. Wole zostać tutaj. Popracuję nad zaległymi dokumentami, opracuje te na przyszły miesiąc. Może nawet się tutaj zdrzemnę – powiedziała patrząc na przyjaciela – Nie patrz się tak na mnie James. Zdania nie zmienię. Nie chce tam wracać – wyszeptała – Tam jeszcze bardziej boli – załkała.
- Jeśli chcesz, mogłabyś przenocować u nas – powiedział, ale szybko urwał, widząc jej minę – Tylko, jest jeden mankament , House – stwierdził smutno. Roześmiała się delikatnie.
- Dziękuję James. Kochany jesteś – uśmiechnęła się i położyła dłoń na jego dłoni – Naprawdę bym mogła? - spytała z nadzieją.
- No tak, ale ...
- Naprawdę wolę towarzystwo House'a. Jego uwagi, docinki niż tą ciszę i pustkę w domu.
- A Lucas? - spytał zdziwiony.
- Pokłóciliśmy się. Dość ostro i ... Wyprowadził się.
- A o co ...
- Nie pytaj, proszę. Nie chę o tym rozmawiać – powiedziała, przerywając mu stanowczo. Wstała i podeszła do biurka, zaczęła przeglądać papiery – Nie teraz. Wszystko jest świeże i ...
- Dobrze. Nie będę wnikać – powiedział wstając.
- Kiedy mogłabym przyjść do was? - spytała niepewnie.
- O której tylko chcesz, tylko, że ... - Urwał dobierając słowa – Nie zrozum mnie źle, ale ...
- Nie, nie boję się mieszkać z House'm pod jednym dachem. Chyba. O to chciałeś mnie zapytać, prawda? - spytała, ale nie czekała na odpowiedź. Dobrze wiedziała, że ma rację - Trochę się niepokoję, bo wiadomo jaki jest House, ale ... - Na chwilę zawahała się - Pracujemy już tyle lat, tyle lat mi dogryza, dokucza, tyle już zniosłam. Teraz też przeżyję. Może być ciężej, ale ... Myślę, że wiem jak sobie z nim radzić.
- Teraz może być dużo trudniej – stwierdził
- Wiem James, ale ... - Nagle wzięła się za układanie wszystkich papierów na biurku w jedną kupkę – Muszę jakoś sobie radzić – Spojrzała na przyjaciela, doskonale wyczytywała z jego oczu, wątpliwości, które zapewne tam krążyły - Wiem, mogłabym przenieść się na kilka dni do hotelu, ale ... - Spuściła głowę, wyciszyła głos – Nie chcę być sama. Potrzebuję drugiej osoby. Nie zniosę ciszy, pustki. Już nie. Tą osobą nawet może być House. Dlatego jeśli będziesz tak miły to ... wykorzystam twoją propozycję.
- Musisz być bardzo ... zdesperowana skoro ...
- Sama się wystawiam – Na chwile zamilkła – Na pożarcie lwom, tak? - Zrobiła śmieszną minę. Wilson też się uśmiechnął. Czuł, że choć na chwilę wróciła ta prawdziwa Cuddy – Wybacz, ale muszę pójść załatwić kilka spraw – Uśmiechnęła się i wymijając biurko stanęła naprzeciwko przyjaciela. Nie wiedziała, jak to się działo, ale czuła się dużo lepiej. Przez tą chwilę rozmowy poczuły przypływ siły. - Dziękuję James – powiedziała z delikatnym uśmiechem. Położyła dłoń na jego lewym ramieniu – House opowiadał, że nawet dziękują, gdy mówisz, że umierają. Nie dziwie się. Naprawdę potrafisz ... sprawiać cuda – Powiedziała ciepło, po czym bez wahania wtuliła się w ramiona onkologa. Jego się nie wstydziła. Poczuła jak obejmuje ją ramionami, do jej nozdrzy dyskretnie wkradała się woń jego perfum, słyszała spokojny oddech. Miała nawet siłę, by delikatnie się uśmiechnąć. Uczyniła to. Przecież tak dawno tego nie zaznała.

Postanowiła skorzystać z rady onkologa. Przekazała wszelkie wskazówki Mary – jej najbardziej kompetentnej i rozeznanej pracownicy, po czym zabrała się za pakowanie ważnych rzeczy. Gdy ubierała płaszcz, w gabinecie zjawił się House.
- Opuszczasz plac boju? Generale, tak nie można! A co z twoimi rycerzami? - rzekł smutno, bacznie się przyglądając każdemu z jej ruchów.
- Przypuszczam, że doskonale sobie poradzisz sam. Tylko wiesz, może zamiast sterczeć tu jak kołek idź im pomóc. Całkiem możliwe, że właśnie leżą przy wałach i wykrwawiają się na śmierć, po ciosach Czarnoksiężnika z Oz - odpłaciła się słowami, nad którymi niewiele myślała. Na samą myśl, że przyjdzie jej spędzić kilka dni razem z nim, pod jednym dachem przeszły ją ciarki. Zignorowała je, bo w gruncie rzeczy lubiła tą walkę na słowa, te utarczki.
- Czemu tak brzydko nazywasz Wilsona?
- Nie,Wilsona, tylko jego parszywego, zidiociałego przyjaciela.
- Ojej. Czy Królowa Śniegu ma na myśli mnie? Mnie to boli mamo! - Zrobił śmieszną minę – Słowa też potrafią kaleczyć – wydusił zabawnie.
- Tak? To fajnie, bo właśnie miałam taki zamiar – Wzięła do ręki swoją torebkę. Była gotowa do wyjścia. Była ciekawa czy on już wie – Czy mi się wydaje, czy słyszę twoich pachołków? - Zrobiła minę, jakby coś nasłuchiwała. Po chwili rzekła niskim głosem - Idź i walcz! Jak na Kapitana Huka przystało – Podeszła do drzwi i otworzyła je. On dokuśtykał i przykładając laskę tuż obok klamki, pchnął przez co drzwi się zamknęły.
- Co się stało? - spytał uważnie
- Nic. A co miałoby się dziać? - spytała patrząc w jego niebieskie oczy, przepełnione ciekawością.
- Jeszcze niedawno byłaś wrakiem albo co gorsza cieniem człowieka, a teraz ... – Zmierzył ją wzrokiem.
- Nie tylko ty tu jesteś cudotwórcą, w takim razie – uśmiechnęła się, kładąc dłoń na jego prawe ramię. Skierował wzrok na jej dłoń, potem na jej błyszczące oczy.
- Że niby kto?
- Przykro mi House – uśmiechnęła się – Mógłbyś już wziąć ten kawałek drewna z moich drzwi? - Zgodnie z jej prośbą cofnął laskę.
- Wilson? - spytał, wciąż kuśtykając za nią. Szła przed siebie i zdawała się go ignorować – Heej! Na pytania się odpowiada! - Widząc, że nic nie wskóra zatrzymał się. Wyszeptał tylko – Czyli Wilson. - Postukał kilka razy i odwróciwszy się, skierował się w kierunku swojego gabinetu.

Przekręciła klucz w zamku i pchnęła drzwi. Zdjęła płaszcz, powiesiła na wieszaku, a klucze rzuciła na pobliski stolik. Stała i wpatrywała się w głąb salonu. Wszystko wydawało się takie obce, zimne i puste. Odkąd Rachel zaginęła, a Lucas się wyprowadził – dom przesiąknął ciszą i pustką. Dobijało to ją. Potęgowało złe samopoczucie, pogłębiało wszystkie dołki, które raz po raz zaliczała. Rozglądała się, zawieszając wzrok na meblach, ścianach, zabawkach Rachel, których nie miała siły posprzątać. Miała to zrobić kilka dni temu, ale chyba tak naprawdę nie chciała. Czuła się jak masochistka – doskonale wiedziała, jak ten widok ją dręczy, torturuje, a jednak zdecydowała się na niego. Niepewnie zrobiła kilka kroków do przodu. Nigdy przedtem nie czuła się we własnym domu tak bardzo nieswojo. Stawiała kroki bardzo cicho i delikatnie, jakby obawiała się, że pod którymś twardszym krokiem, podłoga zawali się, a on wpadnie w czarną, głęboką przepaść. Odetchnęła głęboki i pewniejszym krokiem podeszła do kanapy i usiadła na jej oparciu. W dłoniach trzymała torebkę, bawiąc się jej rączkami. Przyglądała się szaremu zwierzęciu Rachel, którą dostała od House'a na trzecie urodziny (do tej pory nie mogła rozgryźć, co to jest za stwór, ale Rachel była zachwycona), nasłuchiwała własny oddech. Słuchała i zastanawiała się czy ma on jeszcze jakiś sens. Oprócz podtrzymywania jej przy życiu. Jeszcze jakiś czas temu, miało to głębszy sens. Była córeczka i mężczyzna. Teraz ma tyle co nic. Kochanego idiotę, ciepłego przyjaciela, pracę i kilka zabawek o kolorach tęczy. Zamknęła oczy. Natychmiast zobaczyła niską dziewczynkę w dwóch, orzechowych warkoczykach średniej długości. Śmiała się i tańczyła. Wołała wesoło „Mamusiu” Nawoływała do wspólnej zabawy. Uśmiechnęła się mechanicznie. Jak zawsze przy takich chwilach. Objęła się ramionami i westchnęła cicho. Otworzyła oczy, a ta magiczna,piękna aura wspomnień zniknęła. Nagle ciszę zmącił dźwięk nadchodzącej wiadomości. Wyjęła komórkę i odczytała sms' a. Wzdychając wstała i udała się do sypialni, gdzie spakowała kilka najpotrzebniejszych rzeczy. Wiedziała, że nadchodzące dni nie będą łatwe, nie będą bardziej łaskawe. Po piętnastu minutach usłyszała dzwonek do drzwi. Otworzyła, a chwilę później mężczyzna o ciepłym spojrzeniu wsunął się do mieszkania.
- Gotowa? - spytał.
- Chyba tak – wyjąkała. Nagle zaczęła się niepokoić.
- Masz wątpliwości, prawda? - spytał biorąc torbę średniej wielkości.
- Kto by nie miał. House nie odpuści sobie takiej okazji. Będzie miał niezłą pożywkę – powiedziała uśmiechając się sztywno.
- Taak – westchnął. Doskonale wiedział, co ją czeka. Czasami żałował, że jej to zaproponował.
- A House już wie? - spytała. Miała nadzieję, że tak.
- Jeszcze nie. Miał dziś trudny przypadek. Objawy kłamały, wzajemnie się wykluczały uniemożliwiając trafną diagnozę. Wiesz, jak to bywa u House'a – powiedział. Ona tylko skinęła głową – Jedziemy? - spytał, na co znowu odpowiedziała ruchem głowy. Zanim zamknęła drzwi, rozejrzała się po raz ostatni po mieszkaniu, jakby chciała nasycić się tym widokiem. Dopiero, gdy Wilson chrząknął zamknęła energicznie drzwi i podążając za nim wsiadła do auta. Zapowiadał się naprawdę tajemniczy wieczór.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gorzata
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Krk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:51, 19 Mar 2010    Temat postu:

piękne!
bardzo mi się podobała ta część!
jestem ciekawa co będzie jak Cuddy i House zamieszkają razem
no, i kiedy Rachel się znajdzie?
świetnie piszesz!
czekam na ciąg dalszy!
Wena!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
daritta
Ginekolog
Ginekolog


Dołączył: 16 Gru 2009
Posty: 2185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Leszno
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 23:09, 19 Mar 2010    Temat postu:

Świetnie.!
Ogólnie to zÓe mysli mi krążą po głowie jak pomyślę o House'ie i Cuddy pod jednym dachem
Tylko dlaczego nic nie wiadomo o Rachel.?
Ogólnie naprawde fajna część
Czekam na cd

Pozdrawiam i wena życzę


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sylrich05
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 23 Lis 2009
Posty: 164
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Btm
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 13:20, 20 Mar 2010    Temat postu:

czekam na cd. ; )

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 13:24, 20 Mar 2010    Temat postu:

Aduśka, jesteś moim Guru
Kocham Cię za te opisy, za tą umiejętność malowania emocji słowami
Piękny fik Kłaniam się w pas Tobie i Twojemu niezwykłemu wenowi
Mogłabym Cię czytać godzinami

Buziaczki


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aleksandra
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 18 Gru 2009
Posty: 379
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sława
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 13:56, 20 Mar 2010    Temat postu:

To jest piękne

Jesteś bardzo utalentowana! Życzę dużego wena na kolejne fiki Póki co czekam na kolejną część, z całego serca pragnę, aby Rachel się odnalazła

Pozdrawiam,
Aleksandra


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
roksi.
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 27 Gru 2009
Posty: 286
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BD.

PostWysłany: Sob 22:51, 20 Mar 2010    Temat postu:

Aduś
To było genialne . Jak już wcześniej pisałam, ale się powtórzę, twoje opisy są nieziemskie. To jak przekazujesz przez nie emocje, sytuację, uczucia. Naprawdę bardzo podoba mi się twój styl. Jest taki prawdziwy, nieudawany. Czekam na więcej, liczę na to że Rachel się znajdzie.

Zamknęła oczy. Natychmiast zobaczyła niską dziewczynkę w dwóch, orzechowych warkoczykach średniej długości. Śmiała się i tańczyła. Wołała wesoło „Mamusiu” Nawoływała do wspólnej zabawy. Uśmiechnęła się mechanicznie. Jak zawsze przy takich chwilach. Objęła się ramionami i westchnęła cicho. Otworzyła oczy, a ta magiczna,piękna aura wspomnień zniknęła.

Moja perełka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aduśka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 07 Wrz 2009
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Siedlce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:14, 21 Mar 2010    Temat postu:

*chowa wzrok, mocno zawstydzona i ucieszona także*

Ale mnie rozpieszczacie Dziękuję

Gorzata Dziękuję I wiesz co? Sama jestem ciekawa. Wstyd się przyznać, ale nie mam jeszcze planu. Liczę na łaskawość Wena ;D

Daritta Dziękuję Tobie również
Trudno nie mieć takich myśli, w połączeniu House+Cuddy pod jednym dachem No, ale będzie jeszcze Wilson,prawda? Moża aż tak ŹLE nie będzie,co?

Lisek - Oj, Lisku,Lisku *kiwa głową* Czy Ty musisz mnie tak zawstydzać, co? Nie to, źeby mi nie było miło i wgl, no ale ... Wiesz jak się na mnie kot patrzyła, jak miałam zaciesz?

*rozgląda się po pokoju, szukając innej Aduśki*

Że ja? Twoim Guru *padła z zaszczytu* Ogromnie się cieszę Ale chyba 'delikatnie' przesadasz Dziękuję!

Mój Wen niezwykły? Czasami irytujący, ale czasami się do czegoś przydaje jak widać Ale bywa fajny, naprawdę ;D

A co do czytania godzinami - nie szkoda Ci oczu?

Dzięki! Również całuję!

Aleksandra
Dziękuję Ja? Utalentowana? Chyba się wydaje. Tutaj jest całe mnóstwo bardzie uzdolnionych dusz, ode mnie. No, ale jeśli tak uważasz. Dziękuję!

Roksi
Dzięki
No i następna mnie zawstydza Zaczerwieniłam się. Całkiem niechcący ;D Miło mi, że jest ktoś komu się mój styl podoba. Bo jak patrzę .... on jest naprawdę inny. No, ale chyba niezawsze inny znaczy gorszy,prawda? Dobra, bo to zabrzmiało dość ... pysznie? Sorki

Dziękuję wszystkim Ja nie wiem. Za co wy mnie tak rozpieszczacie Ale to jest baaardzo miło

Buziaki

P.S Postaram się jak najszybciej skleić next


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mazeltov
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 28 Paź 2009
Posty: 1656
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z poczekalni
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:47, 22 Mar 2010    Temat postu:

Aduska bardzo mi sie podoba jak pisze jak rowniez ten fik jest cudowny

Ciekawie to napisalas, sa momenty kanoniczne jak rowniez takie zupelnie nie kanoniczne.

Wilson jak zwykle okazal sie dobrym przyjacielem, jego zachwoanie idealnie oddaje serialowego Wilona.

Jezeli chodzi o propozycje zamieszkania u nich, zupelnie mnie nie zaskoczylo ze Wilson to zaproponowal, Natomiast szeroko otworzylam buzie kieddy Cuddy sie zgodzila.

Zapowiada sie ciekawa zabawa, House i Cuddy pod jednym dachem, z przyzwoitka ktora o dziwo pewnie nie mial by nic przeciwko przymknieci oka na poczynania tej dwojki, w razie czego, no chyba ze zaczana sie usilowac zabic

Podoba mis ie ze Lucasa zniknal, mam tylko nadzieje ze jak sie wszytsk wyjasni to nie bedzie Come Back.

A jesli chodzi o porwanie, to mam malenkie ale, ale take pyci, pyci chodzi o to ze podobno znaleziono jakas dziwczynke wiec czemu Cuddy nie jedzie jej zidentyfikowac

Czekam na cd


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aduśka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 07 Wrz 2009
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Siedlce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:24, 22 Mar 2010    Temat postu:

Mazeltov

Dziękuję Cieszę się, że Ci się podoba
Co do Lucasa ... A nie powiem! Będę wredna, a co

A co do Twojego zastrzeżenia. Pamiętam o tym,pamiętam Tak jakoś to ominęłam ... Obiecuję, że w najbliższej części, albo jeszcze nast. będzie

Co do zgody Cuddy. Czasem żałuję, że tak potoczyłam te sprawy, no ale ... Zawsze można odkręcić,nie? ;D
House z Cuddy ... Myślę, że to będzie dla mnie naprawdę duże wyzwanie. Chyba łatwo to spaprać. Będzie próba, moich sił
Dzięki


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aduśka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 07 Wrz 2009
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Siedlce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:25, 22 Mar 2010    Temat postu:

Mazeltov

Dziękuję Cieszę się, że Ci się podoba
Co do Lucasa ... A nie powiem! Będę wredna, a co

A co do Twojego zastrzeżenia. Pamiętam o tym,pamiętam Tak jakoś to ominęłam ... Obiecuję, że w najbliższej części, albo jeszcze nast. będzie

Co do zgody Cuddy. Czasem żałuję, że tak potoczyłam te sprawy, no ale ... Zawsze można odkręcić,nie? ;D
House z Cuddy ... Myślę, że to będzie dla mnie naprawdę duże wyzwanie. Chyba łatwo to spaprać. Będzie próba, moich sił
Dzięki


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
roksi.
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 27 Gru 2009
Posty: 286
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BD.

PostWysłany: Nie 16:20, 28 Mar 2010    Temat postu:

Halooo .?
Aduś, co z następną częścią, kiedy się pojawi .?

Bardzo proszę
*robi maślane oczy*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
daritta
Ginekolog
Ginekolog


Dołączył: 16 Gru 2009
Posty: 2185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Leszno
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:40, 28 Mar 2010    Temat postu:

No właśnie kiedy następna część,bo ja już Ómierem z niecierpliwości : (
Chyba nie chcesz mieć tutaj jakiegoś protestu,bo jak co to ja z Gorzatką przygotujemy.?

No to baaardzo proszę o cd ;*
*smaruje oczy Roksi masłem,żeby były bardziej maślane*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin