|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
[E]LIZA
Ratownik Medyczny
Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 207
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krajenka Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 11:44, 07 Sie 2009 Temat postu: Wytłumacz mi, czym jest miłość... [Z] |
|
|
<i>Zweryfikowane przez [E]LIZA</i>
Witam wszystkich Jestem tutaj nowa, więc już na wstępie proszę o wyrozumiałość. To mój pierwszy FanFik... Nigdy wcześniej nie miałam styczności z tą formą literacką, ale kocham pisać ( i kocham House'a ), dlatego postanowiłam spróbować... Mam cichą nadzieję, że nie jest on aż tak tragiczny, za jakiego ja go uważam... Wstawiam na razie pierwszą jego część Z góry dziękuję wszystkim czytającym za szczere komentarze. Pozdrawiam cieplutko
"Tylko ten, kto kocha, widzi, co jest prawdziwe w człowieku."
Czuł silny ból w prawej ręce i głowie. Nie wiedział, gdzie jest. Ostre promienie słoneczne, wpadające przez odsłonięte okno, raziły go w oczy. Przechylił głowę w drugą stronę. Ból, jaki go w tym momencie przeszył był niedoopisania. Westchnął, zamykając gwałtownie oczy.
- Spokojnie, nie ruszaj się- usłyszał czyjś szept. Dopiero teraz zauważył, że ktoś jest przy nim. Na białym krześle siedziała Cuddy. Wyglądała, jakby nie spała kilka nocy z rzędu. Próbował przypomnieć sobie za wszelką cenę, co się właściwie stało...
Ostatnią rzeczą, jaką pamiętał był motocykl, ciemność i szaleńczą próbę wyhamowania...
- Miałeś wypadek, ale wszystko będzie dobrze.- Jego rozmyślania przerwał jej kojący głos.
- Strasznie boli mnie głowa- Mówienie przychodziło mu z trudem.
-Zaraz przynisę ci coś przeciwbólowego- odparła, puszczając jego dłoń. Nawet nie czuł, że ją trzymała. Kiedy podniósł ją, aby przekonać się, jak wygląda po wewnętrznej stronie, poczuł delikatny zapach kremu do rąk, którego on przeciez nie zwykł używać... "Musiała być ze mną od samego początku...", pomyślał. Nie chciał się przed sobą do tego przyznać, ale rozlała się po nim przyjemna fala. Fala o zapachu jego lewej dłoni...
Ból głowy sprawiał, że po policzku zaczęły spływać pojedyńcze łzy. Nie zauważył tego.
-Już jestem- W drzwiach pojawiła się Cuddy ze srebrną tacką, jakiej użwywały pielęgniarki do przenoszenia strzykawek, tabletek, spirytusu oraz innych potrzebnych rzeczy. Usiadła na krześle, stawiając ową tacę na stoliku obok łóżka. Przetarła spirytusem jego ramię, zdjęła osłonkę z igły i najdelikatniej jak umiała, wbiła ją w skórę. Jego zmęczone ciało błagało o ulgę...
- Za parę minut ból ustapi- obiecała, ocierając kciukiem łzy, które wciąż spływały z jego nasyconych niewypowiedzianym cierpieniem błękitnych oczu.
Pod jej dotykiem nieświadomie przymknął powieki. Nigdy nie pomyślałby, że ktokolwiek zobaczy jego łzy. Wiedział, że powinien być tą sytuacją zawstydzony, ale nie miał na to siły. Tak bardzo pragnął, żeby ona przy nim była...
-Masz gorączkę, pójdę po Chase'a.
-Nie...Zostań- powiedział, otwierając gwałtownie oczy, co spowodowało nową falę bólu, który zadawł się już nieco zelżeć.
Cuddy nie wiedziała, co może na to odpowiedzieć. Wzrok House'a był bardzo mętny, nie było w nim dobrze jej znanego, zadziornego błysku. "Jest źle", pomyślała.
- Proszę... Nie wychodź.
- Jestem i będę...- jej głos zaczął się wyraźnie łamać, a oczy zaszły mgłą. Ujęła niepewnie dłoń, którą trzymała przez całą minioną noc. W myślach błagała, by ją cofnął, ale on tylko zacisnął lekko palce na wierzchu jej dłoni.
Czując nieprzerwanie jej dotyk, odpłynął w spokojny sen.
Patrzac na jego miarowy oddech, łzy, które jakby zastygły w połowie drogi i ich specione dłonie, leżące bezwładnie na śnieżnobiałej, szpitalnej pościeli, uświadomiła sobie, że go kocha. Że zawsze go kochała...
Teraz kiedy on wyklarował przed nią swoją enigmatyczną duszę, zrozumiała, że ukrywał przed sobą potrzebę miłości i obecności kogoś bliskiego.
Znała House'a (przynajmniej tak jej się dotychczas wydawało). Dla niego nie istniały uczucia. Nie obchodziło go, co czują inni. Sprawiał wrażenie kogoś, kto jest samowystarczalny. Szczery do bólu, cyniczny, depczący po ludzkich emocjach- To był House, jakiego znała.
Teraz ten obraz coraz bardziej się rozmywał, ukazując jego drugą stronę. Stronę, którą dopiero odkrywała...
Spojrzała na niego- Na jego zamknięte snem oczy, pokaleczone policzki, usta, które wypowiedziały najpiękniejsze "Zostań", jakie słyszała. Zrozumiała, że patrzy na sens swojego życia...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez [E]LIZA dnia Nie 10:51, 11 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Ley
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 4088
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Huddyland. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 12:07, 07 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
To twój pierwszy fik? Nie do wiary!
Pięknie
Normalnie płakać mi się chciało. Ciekawe jakie będą relacje między Lisą a Gregiem kiedy House wyzdrowieje?
Czekam na kolejną część! Pozdrawiam i życzę dużo weny
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 12:09, 07 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Dla mnie prześliczne fajnie się czyta naprawde super najbardziej mi się spodobało ostatnie zdanie"Zrozumiała, że patrzy na sens swojego życia"
Czekam na ciąg dalszy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
jessica
Stażysta
Dołączył: 27 Cze 2009
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 12:13, 07 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
wooow.... zaparło mi dech w piersiach pięknie:)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lisie
Pacjent
Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 13:01, 07 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Piękne... Takie...prawdziwe, pełne sprzecznych emocji - ból, cierpienie, a jednocześnie spokój, miłość... Zobaczyliśmy tu inną twarz Housa - tą pozbawioną cynizmu, złośliwości i strachu przed okazaniem uczuć. Czekam na więcej, Życzę weny i pozdrawiam !
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
[H]oney^^
Rezydent
Dołączył: 28 Cze 2009
Posty: 470
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z krawata Jimmiego ^^ Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 15:44, 07 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
OoO nowy Hudzinkowy fick. Ładne i romantyczne, Fajnie oddające emocje.
Tak z innej beczki, to witamy na Horum !
Jak na debiut to wyszło Ci dobrze. Czekam na cdn. weny:D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
[E]LIZA
Ratownik Medyczny
Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 207
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krajenka Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 21:24, 07 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Ojej, nie myślałam, że to się komuś spodoba! Dziękuję Wam za ciepłe przyjęcie i przemiłe komentarze. Dzięki Wam wiem, że warto kontynuować tego Ficka Jestem w trakcie pisania kolejnej części, pojawi się niedługo Dziękuję i pozdrawiam ;*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
martusia14
Internista
Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 22:44, 07 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Ten fik wyszedł ci na prawdę dobrze,aż dziwie się,że to twój pierwszy raz.
Gratuluje ci,ponieważ nie każdemu się zdarza za pierwszym razem napisać coś tak dobrego
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dżodżownica
Internista
Dołączył: 04 Kwi 2009
Posty: 612
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Jaworzno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 12:30, 08 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Wielkie WOW jak na twój pierwszy fik to jest po prostu Przepiękny..
Nie wyobrażam Sobie takiej wersjii Grega, ale zawsze o takiej marzę
Dobra dość tego ględzenia Pozdrawiam życzę CI ogromnej weny
I niecierpliwie czekam na następną część
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
[E]LIZA
Ratownik Medyczny
Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 207
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krajenka Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 11:01, 09 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Witam Was ponownie Dziękuję za wszystkie komentarze, bo to one sprawiają, że mam ochotę to kontynuować. Dziś wstawiam kolejną część. Życzę miłego czytania (chociaż nie wiem, czy czytanie tej mojej pisaniny może w ogóle być dla kogoś miłe). Tak czy siak, pozdrawiam wszystkich, którzy poświęcili się i to przeczytali.
"Miłość to czuwanie nad cudzą samotnością..."
W drzwiach stanął Wilson. Wyglądał na mocno przybitego. Miał podkrążone oczy, wymiętą koszulę, wystającą spod założonego w pośpiechu lekarskiego fartucha.
Przez dłuższą chwilę nie wchodził, przyglądając się temu, co zobaczył. W sali panował półmrok. Lampka na stoliku nocnym była zgaszona. Do pomieszczenia wpadało jedynie cierpkie światło zza okna. Słońce już dawno schowało się za horyzontem, ustępując miejsca tysiącom jasnych gwiazd. Ta noc była srebrna...
Nieśmiały blask oświetlał łóżko, w którym leżał jego przyjaciel. Spokojne ruchy klatki piersiowej świadczyły o tym, że śpi. W mroku, na ciemnym fotelu, przyniesionym zapewne z jednego z gabinetów, siedziała Cuddy. Nie był pewny, czy ona także śpi. Głowę opartą miała o brzeg fotela, nogi zaś podciągnęła pod siebie. Próbował określić, czy ma zamknięte oczy, ale ciemność skutecznie mu to utrudniała. Otworzył bezszelestnie szklane drzwi. Uderzyła go panująca w środku cisza, zakłócana jedynie przez rozmaite odgłosy włączonych respiratorów. Podszedł bliżej. Nie potrafił uwolnić się od nagłego bólu, którego źródła nie umiał określić. Czuł się winny. Winny temu, że pozwolił House'owi wracać w środku nocy motocyklem. Wiedział, że był zmęczony! Mógł go przecież jakoś u siebie zatrzymać! Wyrzuty sumienia, jakie w tym momencie czuł, były tak silne, że poczuł niebezpiecznie prawdziwe pieczenie oczu.
- James, dobrze, że jesteś- Do dźwięku respiratorów dołączył cichy szept Cuddy.
- Myślałem, że śpisz- odparł równie cicho, spoglądając kątem oka na ich połączone dłonie, majaczące w mroku na białej pościeli. Mrugnął szybko kilka razy, by upewnić się, że to, co widzi jest rzeczywiste.
Cieszył się, że Lisa nie mogła dostrzec jego zdziwienia, kiedy okazało się, że wzrok go nie myli. Nie mógł w to uwierzyć... Przecież House nigdy nie pozwalał nikomu aż tak się do siebie zbliżyć.
- Nie, nie spałam. Chciałam tylko zamknąć na chwilę oczy, bo nie zrobiłam tego przez dwie noce z rzędu. Myślałam, że wieczorem uda mi się wyjść i dowiedzieć się czegoś więcej, ale zanim zasnął prosił mnie, żebym tutaj została- Jej głos zdradzał ogromne zmęczenie.
- House PROSIŁ CIĘ, żebyś została???- W to już nie mógł uwierzyć.
Cuddy w odpowiedzi skinęła głową.
- Wiem, mi też wydawało się, że go znam- odezwała się po dłuższej chwili milczenia.
- Myliłaś się?- spytał, nie ukrywając już niedowierzania.
- Tak, myliłam się. Wszyscy się mylilśmy, nawet on sam...
Dochodziła północ. W miarę upływu czasu, gwiazdy za oknem jakby coraz bardziej blakły, poddając się chmurom, których jeszcze niedawno wcale nie było.
Znała jego dłoń na pamięć. Każde zagłębienie, linię, kształt palców, i w końcu nieporównywalną z niczym innym delikatność skóry, którą gładziła nieustannie swoimi palcami. Chciała, żeby nawet we śnie czuł, że przy nim jest. Wiedziała, że on czuje jej obecność, bo co pewien czas przesuwał palcami po wierzchu jej dłoni. Jakby chciał się upewnić, czy ona nadal siedzi obok niego. Zastanawiała się wtedy, czy on robi to świadomie. Nie miało to jednak dla niej większego znaczenia.
- Mógłbyś pójść po Chase'a i zapytać go o szczegóły? Powinien być u siebie.
-Dobrze, porozmawiam z nim. Potrzebujesz czegoś?
- Przynieś mi szklankę wody- poprosiła, uśmiechając się w podziękowaniu.
- OK- przytaknął, odwzajemniając uśmiech.
Drzwi się zamknęły i znowu zostali w niepełnej ciszy, wsłuchując się w równy rytm swoich oddechów. On we śnie, ona jedynie z przymkniętymi oczami...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 11:47, 09 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
WOW
To wszystko takie prawdziwe, trochę jakbym wróciła na koniec 4 sezonu. Tworzysz przepiękne opisy.
Ten fragment czytałam kilka razy
"Dochodziła północ. W miarę upływu czasu, gwiazdy za oknem jakby coraz bardziej blakły, poddając się chmurom, których jeszcze niedawno wcale nie było.
Znała jego dłoń na pamięć. Każde zagłębienie, linię, kształt palców, i w końcu nieporównywalną z niczym innym delikatność skóry, którą gładziła nieustannie swoimi palcami. Chciała, żeby nawet we śnie czuł, że przy nim jest. Wiedziała, że on czuje jej obecność, bo co pewien czas przesuwał palcami po wierzchu jej dłoni. Jakby chciał się upewnić, czy ona nadal siedzi obok niego. Zastanawiała się wtedy, czy on robi to świadomie. Nie miało to jednak dla niej większego znaczenia."
Gratuluje takich umiejętności - tylko pozazdrościć.
Pozdrawiam i czekam na więcej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ECC
Neurolog
Dołączył: 21 Wrz 2008
Posty: 1645
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 12:38, 09 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Jako, że jest to twoje pierwsze dzieło, no i drugi odcinek, masz ode mnie taryfę ulgową. Nie będę rozwodzić się nad pojedynczymi błędami, zarówno tymi mniejszymi jak i fluorescencyjnie podreślonymi na czerwono, trochę rozdygotaną akcją, powtórzeniami, rażącymi w oczy przy opisach i innymi mniej, lub bardziej istotnymi dla czytelnika rzeczami, bo nie chcę cię zniechęcić do dalszego pisania. Z autopsji wiem, ze osoby którym zostawiłam krytyczne komentarze potrafiły bardzo brać do siebie krytykę, a nie chcę, by stało się tak w twoim przypadku. Nie chcę dlatego, że masz zadatki na napisanie na prawdę całkiem smacznego fika.
Zdecydowanie moja kochana Cat Power wpisała się w klimat tego, co stworzyłaś, dlatego najprawdopodobniej tak miło mi się to czytało.
Twój banner również jakoś wpisuje się w akcję twojego opowiadania, co mi osobiście pomogło w zwizualizowaniu tego, co ty malowałaś słowami.
Ładne emocje, ładnie opisane. Oszczędnie, delikatnie, ale gdzieś tam są, a po też na plus.
Całe przesłanie było wałkowane, przetwarzane już miliony razy. Wzorzec „wypadek->strach->uświadomienie sobie miłości->i żyli długo i szczęśliwie”, nie jest może zbyt oryginalnym tematem, ale na pewno w pewien sposób... wdzięcznym.
Może to kwestia mojego humoru, ale na prawdę to nie było złe, co rzadko zdarza się przy debiutach.
Żeby nie było za słodko jedna rzecz jest okropna, odrzucająca i zmuszająca mnie do przerwy w czytaniu:
Cytat: | House PROSIŁ CIĘ, żebyś została??? |
Pisanie wielkimi literami, przywodzi na myśl krzyk, a House (jak sama napisałaś kilka linijek wyżej) s p a ł, więc albo zacząłby się budzic, albo Cuddy by go uciszyła, albo Wilson potrafi krzyknąc "prosił cię", nie krzycząc. Poza tym, trzy wykrzykniki też psują cały obraz tekstu, zamiast nich mogłaś zastosować inną metodę pokazania zdziwienia Wilsona, jak chociażby wstawienie myślnika po którym mógłby nastąpić opis jego zachowania, lub sposobu, w jaki wypowiedział to zdanie.
Poza tym bez odruchów wymiotnych, czyli będę śledzić.
Pozdrawiam,
A.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez ECC dnia Nie 12:43, 09 Sie 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ley
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 4088
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Huddyland. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 14:15, 09 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Ładnie, bardzo ładnie
Pojawiło się kilka błędów, ale dało się czytać.
Najbardziej podobał mi się opis jak wyglądała noc:
Cytat: | W sali panował półmrok. Lampka na stoliku nocnym była zgaszona. Do pomieszczenia wpadało jedynie cierpkie światło zza okna. Słońce już dawno schowało się za horyzontem, ustępując miejsca tysiącom jasnych gwiazd. Ta noc była srebrna... |
Dla mnie ta wizja miała w sobie jakąś magię .
Czekam na następną część.
Jeśli ciężko jest ci z błędami to można poprosić o pomoc <b>betę,</b>, osobę, która sprawdzi tekst i wyłapię literówki i pomyłki.
Pozdrawiam serdecznie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lisie
Pacjent
Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 14:42, 09 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Pięknie ... przy ostatnich linijkach, żałowałam, że to już koniec tej części. To opowiadanie jest ... przede wszystkim piękne (ale to już pisałam), wyraża to, jak bardzo House jej potrzebuje. Może nie potrafi wyrazić uczuć słowami, ale jego drobne gesty, jak chociażby przesuwanie palcami po jej dłoni, oddają w pełni to co czuje. Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy. Pozdrawiam !
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
martusia14
Internista
Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 22:44, 09 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Cytat: |
Wiedziała, że on czuje jej obecność, bo co pewien czas przesuwał palcami po wierzchu jej dłoni.
|
Piękne.Rozmarzyłam się przy czytaniu kolejnej części,lecz szkoda,że tak szybko się skończyła,ponieważ cudownie się ją czytało.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cameron_25
Stażysta
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 369
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lubelskie ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 11:55, 10 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Zgadzam się z powyższymi wypowiedziami, czyta się łatwo i przyjemnie Szkoda, ze tak szybko zakończyłaś drugą cześć, czytanie mnie wciągnęło ;D
Czekam na ciag dalszy i wena życzę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
IloveNelo
Stomatolog
Dołączył: 31 Lip 2009
Posty: 986
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Caer a'Muirehen ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 20:54, 10 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Pięknie
Jako, że jestem zapaloną Hudzinką po prostu nie mogę wyjść z podziwu
Nie czepiajmy się o nieliczne błędy ortograficzne, interpunkcyjne i językowe, bo treść jest oszałamiająco dobra:D Kto by pomyślał, że House może być taki romantyczny
Pozdrawiam i życzę dużo weny
Niecierpliwie czekam na następną część
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
[E]LIZA
Ratownik Medyczny
Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 207
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krajenka Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:17, 12 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Hey! Na początku chciałam baaardzo podziękować wszystkim za komentarze. Lisie, IloveNelo, Cameron_25, martusia14, Ley, ECC, lisek, Dżodżownica, [H]oney^^, jessica- DZIĘKUJĘ WAM! Kolejna część z dedykacją właśnie dla Was
"Tylko człowiek, który kochał, umiera jak człowiek..."
Wilson wrócił z Chase'm.
- House ma złamane dwa żebra i prawą rękę. Wstrząs mózgu oraz liczne zadrapania na nogach i klatce piersiowej. Rano spróbujemy go poskładać. Niepokoi nas tylko jego wysoka gorączka- poinformował Chase, analizując kartę pacjenta.- Ostateczną decyzję podejmiemy jednak za kilka godzin.
- Wieczorem bolała go głowa, podałam dożylnie Metamizol, ból ustąpił, ale gorączka utrzymuje się nadal pomimo wstrzyknięcia dwóch silnych leków. Jego ciało w ogóle na nie nie zareagowało- poinformowała Cuddy.
- Dajmy mu trochę czasu, jest w silnym wstrząsie.
- Chase ma rację. Lisa, idź odpocząć. Prześpij się, zjedz coś- polecił James.
- Zostanę jeszcze. Może niedługo się obudzi- odparła, myśląc o tym, co mu obiecała zanim zamknął oczy.
- Będzie dobrze.- Zdał sobie sprawę, że pociesza bardziej siebie niż ją. Wychodząc, jeszcze raz spojrzał na przyjaciela. Wyrzuty sumienia po raz kolejny przywołały ten okropny ból.
Nie miała siły myśleć o niczym konkretnym. Jej myśli balansowały gdzieś na pograniczu snu a rzeczywistości. Odnosiła wrażenie, jakby każda z tych myśli kaleczyła jej duszę swoją obecnością. Nie znosiła mieć wolnego czasu, bo wtedy właśnie przychodziły najczęściej. W nocy nie pozwalały spokojnie zasnąć.
Myślała teraz o swoim życiu, patrząc na nie z perspektywy czasu : Czy jestem szczęśliwa? Co to właściwie jest szczęście? Dlaczego uciekam przed miłością? Czy ja w ogóle potrafię kochać? Kim jest dla mnie House…? Pytania pojawiały się i znikały, zupełnie, jakby wcale nie oczekiwały odpowiedzi. Ona wiedziała, że zna odpowiedź na każde z nich. Nigdy nie próbowała zmieniać czegoś w swoim życiu. Bała się? Nie była gotowa? A może po prostu nie chciała zmian? Prościej było udawać bezradność. Bezradność usprawiedliwiała wszystko. Wiedząc, że nie masz na coś wpływu, pozostaje się tylko z tym pogodzić...
Czuła, że rzekomo solidne podstawy, na których opierało się jej dotychczasowe życie, najzwyczajniej w świecie zaczynają się kruszyć. Bezradność?
Przypomniała sobie wszystkie chwile spędzone z House'm. Ten przyjemny niepokój, pojawiający się za każdym razem, gdy go widziała. To fascynujące uczucie, gdy zostawała z nim sam na sam. Rozsypanka, której nigdy nie planowała składać, zaczęła przybierać realny wygląd, konkretny kształt. Nie chciała dopuścić do siebie myśli, że coś się zmieniło. W jej przekonaniu było to niemożliwe. Jednak to, co czuła, desperacko wszystkiemu przeczyło."Czy tak wygląda... miłość?"Pomyślała, wychodząc naprzeciw swoim uczuciom.
O okno zaczęły rozbijać się ciężkie krople deszczu...
- Lisa...- Jego głos był ledwo słyszalny.
- Greg, jak się czujesz?- Niebo za oknem przeszył jasny piorun.
- Bywało lepiej. Wszystko mnie boli i strasznie mi gorąco. Co mi jest?
- Podajemy leki, spałeś ponad pięć godzin- odparła najspokojniej jak tylko umiała.
Na dłuższą chwilę zapadła cisza. Deszcz padał coraz mocniej, spływając chłodnymi ścieżkami po szpitalnym oknie. W ciemności nie widziała jego twarzy, ale błyski szklące się nieśmiało w jego źrenicach, podpowiadały jej, że ma otwarte oczy.
- Dziękuję. Dziękuję, że ze mną byłaś... Pomimo wszystko- mówił coraz ciszej.
- Nadal tutaj jestem- zapewniła, prosząc łzy, by teraz nie płynęły. Na próżno.
- Chcę ci powiedzieć... To znaczy, ja nigdy nie miałem w sobie dosyć odwagi, może nawet próbowałem to ignorować. Ale teraz, kiedy to i tak już niczego nie zmieni...- zauważyła, że nie potrafi ubrać w słowa tego, co planuje powiedzieć.- Lisa, chciałem tylko, żebyś wiedziała, że...- Wyraźnie zwolnił uścisk na jej dłoni. Dopiero teraz poczuła, że trzymał ją dość mocno. Salę przeszył rażąco ciągły pisk respiratora. Serce, które tak bardzo kochała przestało bić...
Dochodziła czwarta nad ranem, ale na zewnątrz nadal było bardzo ciemno. Niebo rozbłysło, jakby zostało pokaleczone setkami piorunów. Gdzieś w oddali rozległ się głuchy grzmot. Po szybie sunęły strugi wody. Nie wiedziała, co spływa szybciej. Krople deszczu, czy jej łzy...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
joyjoyjoy
Pacjent
Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 86
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:29, 12 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
to nie jest koniec, prawda ?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
OLA336
Narkoman
Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:35, 12 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Nie możesz go uśmiercić To znaczy możesz ale błagam nie rób tego Tak po za tym to strasznie podoba mi się ten fik
Ale jeszcze raz proszę i błagam nie uśmiercaj go
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ley
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 4088
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Huddyland. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:39, 12 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
To było smutne
Cytat: | Serce, które tak bardzo kochała przestało bić... |
Cytat: | Po szybie sunęły strugi wody. Nie wiedziała, co spływa szybciej. Krople deszczu, czy jej łzy... |
Piękne!
Czekam na dalsze części. Mam nadzieję, że odratują House'a.
Wena
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dżodżownica
Internista
Dołączył: 04 Kwi 2009
Posty: 612
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Jaworzno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:48, 12 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Po przeczytaniu tego fiku nie będę mogła spać w nocy...
Jest taki smuty że chcę mi się płakać
Czekam na następną część i mam ogromną nadzieje że nie uśmiercisz House'a
Weny
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
martusia14
Internista
Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 22:16, 12 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Cytat: |
- Dziękuję. Dziękuję, że ze mną byłaś... Pomimo wszystko- mówił coraz ciszej.
- Nadal tutaj jestem- zapewniła, prosząc łzy, by teraz nie płynęły. Na próżno.
- Chcę ci powiedzieć... To znaczy, ja nigdy nie miałem w sobie dosyć odwagi, może nawet próbowałem to ignorować. Ale teraz, kiedy to i tak już niczego nie zmieni...- zauważyła, że nie potrafi ubrać w słowa tego, co planuje powiedzieć.- Lisa, chciałem tylko, żebyś wiedziała, że...- Wyraźnie zwolnił uścisk na jej dłoni. Dopiero teraz poczuła, że trzymał ją dość mocno. Salę przeszył rażąco ciągły pisk respiratora. Serce, które tak bardzo kochała przestało bić...
|
To nie może się tak skończyć
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lisie
Pacjent
Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 13:58, 13 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Nie wolno Ci go teraz uśmiercić, nie w takim momencie ! Ta ich rozmowa, była taka...szczera i piękna ! Nie może mu nie starczyć czasu, żeby powiedzieć jej to kilka najważniejszych słów.
Pisz szybko ciąg dalszy i proszę, z żywym Housem !
Pozdrawiam !
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
[E]LIZA
Ratownik Medyczny
Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 207
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krajenka Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 11:01, 15 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Witam! Wstawiam kolejna część. pisałam ją w nocy, więc nie wiem, co z tego wyszło. Dziękuję za dotychczasowe komentarze i pozdrawiam! ;*
"Istnieją bowiem rzeczy, o które warto walczyć do samego końca..."
- Jeszcze raz! Zwiększ moc! Cholera jasna! House, nie możesz umrzeć!- Chase uporczywie starał się przywrócić mu życie.
- Nadal nic! To chyba… chyba nie ma sensu- przerwał Foreman, spoglądając na Chase’a , w którym też zarysowało się już zrezygnowanie.
- Spróbuj ostatni raz!- Głos Cuddy nie znosił sprzeciwu. Ledwo trzymała się na nogach. Wiedziała, że gdy on umrze, ona też nie będzie potrafiła żyć.
Foreman i Chase wymienili między sobą szybkie spojrzenia.
- OK, próbuję- jasnowłosy skinął głową i po raz kolejny wyczerpane ciało House’a oderwało się gwałtownym szarpnięciem od łóżka.
„Greg, błagam… Żyj! Żyj dla mnie. Dla tej miłości, którą tak bardzo chciałabym ci dać. Wróć…!", błagała w myślach.
- Zaskoczył!- poinformował Chase, nie kryjąc ulgi.- Podaj leki.
- Witamy z powrotem- powiedział Foreman.
Za oknem wschodziło słońce, topiąc swój blask w kroplach deszczu, pozostałych na szybie. Przestało padać…
Zasnęła przy nim z lekkim uśmiechem na twarzy. Nie wiedziała, jak długo spała. Obudził ją dotykiem.
- Chciałem, żebyś wiedziała, że… cię kocham- odezwał się zaspanym, ale silniejszym głosem.- Mówię ci to teraz, bo boję się, że potem znowu może zabraknąć mi czasu- dokończył z charakterystycznym dla siebie uśmiechem.
- Już jest dobrze. Jeśli słyszałeś, o co błagałam w myślach, kiedy twoje serce przestało bić, wiesz, że czuję to samo…- odparła, próbując uwierzyć, że to nie jest tylko piękny sen.
- Opłacało się wrócić- podsumował- A teraz opowiedz mi, o co błagałaś- poprosił, puszczając do niej oko.
- Ty jednak nigdy się nie zmienisz, doktorze House- stwierdziła.
- Czyż nie za to mnie kochasz, doktor Cuddy?- spytał zadziornie.
W tej jednej chwili zrozumiała wszystko. Nie mogła pojąć, dlaczego wcześniej próbowała stłumić w sobie to uczucie. Przecież ta miłość była w niej od chwili, gdy go poznała. Teraz, kiedy wiedziała, że znajdzie odwzajemnienie, miała wrażenie, jakby wyfrunęło z niej milion kolorowych motyli.
- Kocham cię- szepnęła, pierwszy raz patrząc mu tak głęboko w oczy. Czuła, że tonie. Nie pragnęła jednak powietrza…
Poczuła, jak jego palec powoli rysuje na jej dłoni coś na kształt serca. Robił to bardzo powoli, tak by zapamiętała jego dotyk, tą chwilę, to wyznanie na zawsze.
Jeszcze nigdy nie była tak szczęśliwa.
- Przyszedłem pobrać krew i zmierzyć temperaturę- W drzwiach stanął Chase.
- Oh, Chase! Ty masz wyczucie! Może by mnie w końcu pocałowała- zbuntował się.
- Widzę, że czujesz się lepiej- stwierdził, przemywając jego skórę spirytusem.
- Czułbym się zapewne lepiej, gdybyś zaszczycił nas swoją obecnością trzy minuty później… Auć! Trochę delikatności! Następnym razem to Lisa pobierze mi krew.
Cuddy z trudem powstrzymywała śmiech.
- Jeśli gorączka spadnie, a leki nie dadzą niepożądanych efektów, jutro spróbujemy poskładać twoje żebra i rękę- poinformował, wychodząc.
- Na czym to stanęliśmy?- mruknął do niej, przymykając jedno oko.
- Mówiłeś coś o…- Nie zdążyła dokończyć, bo drzwi rozsunęły się po raz kolejny.
- House! Jak się czujesz?- powiedział Wilson, wręczając mu paczkę precli.
- Świetnie!- odparł z porozumiewawczym uśmiechem na twarzy.
- Cieszy mnie to. Wpadnę do ciebie wieczorem, bo teraz mam pacjenta.
- Dobro pacjenta jest najważniejsze- przytaknął- Leć, będę czekał wieczorem.
- Przyjdę na pewno- zapewnił na odchodne.
- Wilson!- zawołał za nim- Przynieś ze sobą precle!
Przez okno wpadały ostre promienie słoneczne, przypominające o zbliżającym się lecie. Krople deszczu, które jeszcze niedawno przylegały do szyby, teraz uległy gorącemu dotykowi słońca.
- Dobrze, sprawdźmy gorączkę- zadecydowała, odsuwając pościel z jego torsu nieco niżej, tak, by można było wyjąć termometr bez naruszenia ręki.- Stan podgorączkowy, trzydzieści siedem stopni– odczytała, przykrywając go z powrotem.
- Wątpię, żeby w twojej obecności się unormowała- przyznał, przeszywając ją wzrokiem.
- Skoro tak, ja pójdę coś zjeść. W końcu: „ Dobro pacjenta jest najważniejsze”- zacytowała go, wpisując wartość temperatury w jego kartę.
- Idź, idź, żeby nie mówili, że cię tu przetrzymuję. Ale wróć szybko, bo jeszcze nie dokończyliśmy naszej rozmowy…
- Prześpij się. Niedługo wrócę. A perspektywa skończenia tej rozmowy jest zbyt kusząca, by pozwolić jej przepaść- odparła, wychodząc. Czuła, że odprowadza ją wzrokiem...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez [E]LIZA dnia Sob 11:01, 15 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|