|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
jessica
Stażysta
Dołączył: 27 Cze 2009
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 11:19, 15 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Ja Ciebie, ale cudnie nie mogę... wzruszyłam się...
Cuddy i House wyznali sobie miłość wspaniale..
Czekam na cd
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 11:27, 15 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
No masz szczęście, że odratowali House'a po ostatniej części trochę się bałam. A widze, że nie tylko mi House wychodzi taki jakiś bardziej uczuciowy dla odmiany
Chase i Wilson to mają wyczucie przez nich muszę czekać na ciąg dalszy rozmowy House - Cuddy
Ciekawe jak to rozegrasz
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
OLA336
Narkoman
Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 12:26, 15 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
To jest wspaniałe!!!!!! Cieszę się, że go odratowali Lubię House’a, który potrafi okazać uczucia Z niecierpliwością czekam na cd Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lisie
Pacjent
Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 12:40, 15 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Tak !!! Dokładnie o to chodziło ! Oboje walczyli - ona, o to by przywrócić go do życia, On - by móc jej powiedzieć dwa ważne słowa. Pięknie napisane ! Tak prawdziwie, głęboko... z doskonałym oddaniem tych wszystkich uczuć i emocji.
Czekam na ciąg dalszy !
Życzę weny !
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ley
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 4088
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Huddyland. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 13:02, 15 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Trochę to było nie House'owe.
Jemu nie jest łatwo tak okazywać uczuć.
Wyrażając miłość, na pewno by to przemienił w jakiś żart lub metaforę.
Ale cieszę się, że udało się go odratować.
Mam nadzieję, że szybko wyjdzie z tego.
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
martusia14
Internista
Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 16:28, 15 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Cudownie,że wrócił nasz House a razem z nim jego humor
Część świetna.
Czekam na kolejną
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
[E]LIZA
Ratownik Medyczny
Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 207
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krajenka Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 11:37, 20 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Hey! Dziś kolejna część. Ostatnio zastanawiałam się, czy warto kontynuować tego Fika... No, ale póki co zamieszczam ciąg dalszy. Pozdrawiam!
"Prawdziwie kochasz wtedy, kiedy nie wiesz, dlaczego..."
- Chyba mamy nową parę- zakomunikował Chase, siadając przy biurku.
- Mówisz o House'ie i Cuddy?- chciała wiedzieć Cameron.
-Tak, właśnie o nich. Badanie krwi wykazało, że zatrzymanie akcji serca nastąpiło w skutek reakcji na leki- powiedział, przeglądając wyniki badań.
- Musimy odstawić Morfinę i zastąpić ją czymś innym, na przykład Metamizolem- zasugerował Foreman.
- Widzielibyście, jak on na nią patrzył!- Chase wciąż myślał o tym, co zobaczył.
- Pewnie tak, jak za każdym razem, gdy widzi ją na korytarzu- próbował zgadnąć Foreman, przypominając sobie zamglony wzrok House’a, kiedy jego oczy mimowolnie wędrowały na jej dekolt.
- Gdyby tak było, nawet bym o tym nie wspomniał- oburzył się.- Ten wzrok zdradzał coś więcej… Może było w nim pożądanie, ale nie ono tam przeważało. Moim zdaniem House…
- Jest zakochany?!- Pozostała dwójka nie potrafiła ukryć zdziwienia.
- Wystarczyłoby, gdybyście tam poszli i ich poobserwowali- Chase nie dawał za wygraną.
Cuddy czuła się niezręcznie idąc szpitalnym korytarzem. Miała wrażenie, jakby wzrok całego personelu skupiony był wyłącznie na niej. Zawsze liczyła się ze zdaniem innych. Bała się reakcji pozostałych. Przecież to niemożliwe, że nikt nie zauważył tego, co łączy ją z diagnostą. Postanowiła jednak nie przejmować się cudzymi opiniami i w końcu zadbać o własne szczęście.
Kiedy wróciła na salę, z ulgą stwierdziła, że on śpi. Nie chciała, by zauważył jej zmieszanie, które jak sądziła, można było dostrzec. Głowę przechyloną miał w stronę przeciwną do okna, a jego usta były lekko rozchylone. Sprawiały wrażenie tak niewinnych, gdy nie wypowiadały tych wszystkich cynicznych zdań… Pragnęła tych ust od kiedy pamięta.
Położyła jego białego Ipod’a na stoliku i podeszła do okna, za którym widać było parking dla pacjentów i ruchliwą ulicę. Nie mogła uwierzyć, że żadna z tych osób, które teraz obserwowała nie wie o jej radości.
- Już wróciłaś?- Z zamyślenia wyrwał ją jego głos. Odwróciła się twarzą do niego.
- Tak, i przyniosłam ci twojego Ipod’a- powiedziała, wskazując na stolik.
- Właśnie tego mi brakowało- przyznał wyraźnie zadowolony.- Śniłaś mi się…- zdradził z tajemniczym uśmiechem na twarzy. Pomimo tego uśmiechu, widać było, że cierpi. Ból nie ustąpił…
- Ty jesteś w moich snach każdej nocy- odparła, dziwiąc się, skąd wzięła na to odwagę.
- Jaka szkoda, że już się obudziłem- jęknął, nie kryjąc niezadowolenia.
- Obiecuję ci, że jak tylko wyzdrowiejesz, urzeczywistnię każdy twój sen.
„Lisa, co się z Toba dzieje?!”, pomyślała, zastanawiając się nad tym, co przed chwilą powiedziała.
Czuła się jak nastolatka, która zakochała się po raz pierwszy i nie do końca wie, co się z nią dzieje. Była pewna swojego uczucia, chodziło tu raczej o reakcje pozostałych osób. Wciąż się ich obawiała, ale House był dla niej najważniejszy.
Kochała go takiego, jakim był. Jego cynizm, słowne gierki były jedynie maską, mającą na celu schowanie duszy i uczuć przed światem. Przed światem, który dotychczas potrafił go tylko ranić…
I nagle znalazł dłoń, dzięki której mógł odpocząć, zrzucić z siebie tą otoczkę, dłoń, przy której dotyku czuł, że jest kochany, że jest spełniony…
Kochała jego oczy, wylewające na nią bezmiar swojego błękitu, jego usta, których smak wyobrażała sobie każdej nocy, mając nadzieję, że kiedyś go pozna. Kochała go całego i każdą jego część z osobna. Każdy milimetr jego skóry, każdy oddech i przymknięcie oczu…
- Posłuchaj, wiesz, że nie ja nie zasługuję na twoją miłość- zaczął.
- O czym ty mówisz!- przerwała mu.
- Pozwól mi dokończyć. Ja potrafię tylko doprowadzać ludzi do cierpienia i nie chce, żebyś także ty przeze mnie cierpiała… Nie myśl, że nic dla mnie nie znaczysz, bo nie o to tutaj chodzi. Proszę cię tylko, żebyś jeszcze raz wszystko dokładnie przemyślała. Znasz mnie…
Jej oczy przeszkliły się chłodnymi łzami. Usiadła przy nim i przez dłuższą chwilę milczała, wpatrując się w nieokreślony punkt na łóżku. Chciała spojrzeć mu w czy, ale nie miała odwagi, by pokazać mu teraz swoje łzy, które nie zdążyły jeszcze spłynąć.
- Nie muszę się nad niczym zastanawiać, kocham cię i to wystarczy. Dlaczego chcesz odebrać mi szczęście, które dopiero mi podarowałeś?- spytała.
- Lisa, nie chcę ci niczego odbierać, ale wiem jaki jestem i wiem, że mnie nie idzie pokochać- stwierdził.- Spójrz na mnie i obiecaj mi, że pomyślisz nad tym- szepnął.
Podniosła wzrok, zauważył jej łzy, które kreśliły ścieżki na jej policzkach, by w końcu skapnąć na pościel. Czuł się winny, pierwszy raz czuł się naprawdę winny.
- Sama widzisz…- Chciał otrzeć je kciukiem, ale kiedy próbował podnieść rękę, przeszył go rozrywający ból. Środki przeciwbólowe działały jedynie, gdy leżał nieruchomo. Każdy, nawet najmniejszy ruch powodował falę bólu, który ciężko było opisać.
Zamknął gwałtownie oczy i próbował stłumić westchnienie. Nie udało się. Ten ból był za silny…
- Nie powinieneś się ruszać- powiedziała, poprawiając mu usztywnienie, które zsunęło mu się z ramienia.
- Potrzebuję czegoś przeciwbólowego, dajcie mi Morfinę…- Mówił z trudem.
- Pójdę po Chase’a.
- Wydaje mi się, że nastąpiło przemieszczenie kości- poinformowała, wchodząc do gabinetu.
- Gorączka spadła?- spytał.
- Godzinę temu miał stan podgorączkowy.
- Moim zdaniem nie ma na co czekać. Większa dawka Morfiny może go zabić. Bierzemy go na blok- zadecydował.
- Ale on nadal ma gorączkę- przypomniała mu.
- Jeśli natychmiast nie trafi na salę operacyjną, umrze. Odłamki kostne mogą wywołać ostre zakażenie. Szpik nie może dostać się do jego krwi. Operacja wydaje się najlepszym wyjściem. Musimy podjąć decyzję zanim będzie za późno…
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez [E]LIZA dnia Czw 11:40, 20 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zraniona
Stażysta
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 352
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Ze Swojego Szczęśliwego Miejsca Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 13:48, 20 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Moim zdaniem warto kontynuować.
Byłabym niezmiernie szczęśliwa gdybyś zamiejszczała je częściej, ale jak nie da rady to poczekam
Weeenaaa:*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
jessica
Stażysta
Dołączył: 27 Cze 2009
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 14:02, 20 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Jak Ty możesz się zastanawić czy kontynuować tego ficka? przecież on jest genialny i na pewno warto dalej pisać
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
OLA336
Narkoman
Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 15:05, 20 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Zraniona napisał: | Moim zdaniem warto kontynuować.
Byłabym niezmiernie szczęśliwa gdybyś zamiejszczała je częściej, ale jak nie da rady to poczekam
Weeenaaa:* |
Zgadzam się z tym Ten fik jest piękny i wzruszający
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
martusia14
Internista
Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 16:13, 20 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Podoba mi się ten fik i zgadzam się z poprzedniczkami,że warto kontynuować tego fika
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jane
Student Medycyny
Dołączył: 15 Sie 2009
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 16:31, 20 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Ajjj... jaki piękny Fik. Kontynuuj, bo naprawdę warto.
Prawie się popłakałam, jak Cuddy była z Housem w tych pierwszych rozdziałach. A z każdym następnym jest lepiej.
Życzę weny...
i szybkiego update'u.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lisie
Pacjent
Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 18:22, 20 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Naprawdę pięknie... Wszyscy postrzegają go jako drania, jednak w tym fiku, a szczególnie w tej części, pokazałaś, że on potrafi kochać... kochać tą najpiękniejszą miłością, tym uczuciem, które sprawia, że nie chce zobaczyć smutku w jej oczach, pragnie ochronić przed wszystkim co przykre i trudne...nawet przed samym sobą.
Ta operacja musi się udać ! Fika oczywiście warto kontynuować - nawet nie myśl inaczej. Muszę przyznać, że brakowało mi kolejnej części i tą przeczytałam z dużą radością.
Pozdrawiam i życzę weny !
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:25, 20 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Wiesz muszę przyznać, że w serialu kocham wrednego House'a, ale w fikach uwielbiam twojego, sama lubie trochę igrać z tą postacią czyniąc ją bardziej ludzką. Tobie wyszło super. Pisz dalej.
Koniecznie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
[E]LIZA
Ratownik Medyczny
Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 207
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krajenka Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 21:00, 22 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Hey! Dziękuję za komentarze. Dzięki Wam wiem, że jest sens to kontynuować :-) Dziś kolejna część z dedykacją dla Lisie, bo to głównie dzięki niej postanowiłam nie rzucać dalszego pisania Jeszcze raz dzięki! Pozdrawiam WSZYSTKICH czytających i komentujących! :-)
"Największym szczęściem jest poczucie sensu życia..."
Siedziała na jednym z krzeseł przed salą operacyjną. Nigdy nie pomyślałaby, że kiedykolwiek będzie musiała na nim usiąść.
W dłoni obracała kubek z wodą, która zdążyła się już nagrzać od jej dotyku. Zdenerwowanie, jakie nią szarpało, starała się stłumić w sobie. Wiedziała, że nie może teraz dać upustu emocjom, bo nie zdoła nad nimi zapanować. Miała także świadomość, że w tym momencie łzy jedynie pogorszyłyby sprawę. Z doświadczenia wyniosła przekonanie, że ulgę mogą przynieść jedynie tylko te pierwsze łzy. Te, które płyną w pierwszej kolejności są kojąco ciepłe i oszukują złudną nadzieją, że przecież wszystko będzie dobrze. Kilka minut później pojawiają się coraz chłodniejsze. Te z kolei przypominają, że płaczemy z określonego powodu. Kiedy zaś jest powód, to znaczy, że jest źle. I to właśnie w tej chwili zaczyna braknąć siły na dalszy płacz i w rezultacie jest jeszcze gorzej niż było…
Czuła wewnętrzne zmęczenie i bezradność, oplatającą niemiłosiernie każdą myśl. Miała wrażenie, jakby jej myśli odbijały się od ściany i wracały z powrotem do głowy ze zdwojoną siłą. Upiła łyk wody w nadziei, że to ją nieco otrzeźwi i pozwoli choć na moment uwolnić się od bolesnych i coraz bardziej męczących przemyśleń.
- Niedługo powinni skończyć- Na sąsiednim krześle usiadł Wilson.
- Tak, operacja trwa już ponad trzy godziny- Starała się mówić głosem, który nie zdradzałby kumulującego się w niej zdenerwowania.
- James, mogę cię o coś zapytać?- zaczęła niepewnie.
- Jasne, pytaj- odparł, spoglądając na nią kątem oka. Z jej wzroku wyczytał, że pytanie, które za chwile miał usłyszeć, nie będzie dotyczyło kwestii medycznej.
- Tylko proszę cię o szczerość. Czy uważasz, że nie powinnam wiązać się z House’m? Czy popełniłam błąd, mówiąc mu, co do niego czuję?
- Nie Lisa, nie popełniłaś błędu. Miłość nigdy nie jest błędem, a to, co was łączy to z całą pewnością jest miłość. Nic innego nie ma wystarczającej siły, by aż tak zmienić człowieka. House nadal pozostanie House’m, ale w końcu znalazł kogoś, przy kim będzie mógł uwierzyć w uczucia i przekonać się o istnieniu własnego serca. To Ty pozwoliłaś usłyszeć mu jego bicie.
- Dziękuję…- szepnęła, przytulając go. Nie wiedziała dlaczego to zrobiła. Chciała wyrazić w ten sposób, jak ważne stały się dla niej jego słowa, a może po prostu potrzebowała bliskości kogoś takiego, jak Wilson.
- Mam nadzieję, że odkryjecie szczęście na nowo, bo naprawdę na to zasługujecie, oboje…- odparł nieco zaskoczony jej reakcją. Domyślił się, że ona najzwyczajniej pragnęła zrozumienia.
Poczuł jej łzy na swojej białej koszuli. Nie miał na sobie lekarskiego fartucha, więc mógł poczuć je o wiele szybciej. W pierwszej chwili był zakłopotany. Nigdy nie pomyślałby, ze znajdzie się w takiej sytuacji.
Niepewnymi, powolnymi ruchami dłoni głaskał jej plecy.
- Będzie dobrze- powiedzieli jednocześnie.
W tym momencie duże drzwi sali operacyjnej rozsunęły się.
- Udało się poskładać całość, będzie dobrze- poinformował Chase.
Wilson i Cuddy wymienili porozumiewawcze uśmiechy.
Noc była cicha i spokojna. Wiedziała, że ze śpiączki obudzi się dopiero jutro, ale wolała go obserwować. Włączyła jego Ipod’a, przymknęła oczy i przypominała sobie dotyk jego dłoni. Milimetr po milimetrze… Miała nadzieję, że czuje jej obecność. Cicha muzyka działała jak balsam na pokaleczone rzeczywistością myśli i uczucia. Słowa Wilson’a sprawiły, że uwierzyła w słuszność swojego postępowania. Było jej teraz o wiele lżej. Wiedziała, że robi to, co powinna. Że po prostu otworzyła drzwi, które dotychczas zatrzaśnięte były na tysiące spustów.
Otworzyła drzwi swojego szczęścia…
Szczęścia, którego dłoń miała zamkniętą w swojej dłoni…
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
OLA336
Narkoman
Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 21:39, 22 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
[E]LIZA napisał: |
- Nie Lisa, nie popełniłaś błędu. Miłość nigdy nie jest błędem, a to, co was łączy to z całą pewnością jest miłość. Nic innego nie ma wystarczającej siły, by aż tak zmienić człowieka. House nadal pozostanie House’m, ale w końcu znalazł kogoś, przy kim będzie mógł uwierzyć w uczucia i przekonać się o istnieniu własnego serca. To Ty pozwoliłaś usłyszeć mu jego bicie.
|
Piękne Wilson to najlepszy przyjaciel wszystkich czekam na cd
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
joyjoyjoy
Pacjent
Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 86
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 21:46, 22 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
to jest bezbłędne, cudowne .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lisie
Pacjent
Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 21:59, 22 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Fragment, w którym Wilson mówi o miłości..naprawdę piękny. Tak... miłość nigdy nie jest błędem, jednak czasem uświadomienie sobie tego uczucia, przyznanie się do niego przed samym sobą, a wreszcie wyznanie go tej drugiej, najważniejszej osobie jest jednym z trudnych zakrętów na życiowej drodze. Jednak delikatny dotyk dłoni i pełne miłości, spojrzenie tych jedynych, najpiękniejszych oczu... jest drogowskazem, prowadzącym każdego dnia, po zawikłanej ścieżce życia. To właśnie oddajesz tym naprawdę pięknym fikiem.
Dziękuję za dedykację, tego pięknego fragmentu. Cieszę się, że postanowiłaś kontynuować pisanie, bo naprawdę warto!
Czekam na ciąg dalszy i oczywiście życzę weny !
Pozdrawiam !
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
martusia14
Internista
Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 22:12, 22 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Otworzyła drzwi swojego szczęścia…
Szczęścia, którego dłoń miała zamkniętą w swojej dłoni… |
Spodobał mi się ten fragment oraz ten w którym Wilson mówi o miłości
Cudowny fik !!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 13:34, 23 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Łał...
Naprawdę nie mogę się nadziwić, jak ładnie potrafisz pisać o uczuciach. Twój fik jest pod tym względem wyjątkowy. Taki bardzo emocjonalny. Część z Wilsonem i końcówka Cuddy przy Housie
Już nie mogę się doczekać, co będzie, jak House się obudzi.
Ale wiem, że cokolwiek napiszesz będzie super
Wena
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zraniona
Stażysta
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 352
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Ze Swojego Szczęśliwego Miejsca Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 14:29, 23 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Chyba taki komentarz wystarczy na tą część
Weeenaaa
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
jessica
Stażysta
Dołączył: 27 Cze 2009
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 14:41, 23 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
[E]LIZA napisał: | Wiedziała, że robi to, co powinna. Że po prostu otworzyła drzwi, które dotychczas zatrzaśnięte były na tysiące spustów.
Otworzyła drzwi swojego szczęścia…
Szczęścia, którego dłoń miała zamkniętą w swojej dłoni… |
woow to jest piękne
gratuluję telentu:) wena wena:P
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez jessica dnia Nie 14:42, 23 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
[E]LIZA
Ratownik Medyczny
Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 207
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krajenka Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 13:38, 26 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Hey! Oto kolejna część z dedykejszyn dla wszystkich, którzy wspierają mnie swoimi komentarzami. To dzięki Wam mam ochotę na dalsze pisanie :-) Pozdrowionka!
"Miłość odkrywa się kochając..."
- House, słyszysz mnie?- Chase stał pochylony nad jego głową, świecąc mu w oczy, aby sprawdzić reakcję źrenic na światło.
- Chase, nie ciebie chciałem zobaczyć zaraz po przebudzeniu.- poskarżył się- Nie rób ze mnie idioty, oczywiście, że cię słyszę.
Jasnowłosy obdarzył go pogardliwym spojrzeniem, kazał zmierzyć temperaturę i wyszedł na korytarz, który pomimo wczesnej pory był pełen pacjentów.
Wolał nie myśleć o tym, co zastanie w przychodni.
- Boli cię- spytała, oglądając fachowo założony opatrunek.
- Bywało gorzej, ale mam wrażenie, że za chwilę umrę z pragnienia. Wiem, wiem, nie dostanę nic do picia- wyprzedził to, co chciała powiedzieć.
- Nie możesz na razie niczego pić, teraz trochę lepiej?- zapytała, dotykając jego ust wilgotnym ręcznikiem. Czuła ich ciepło na swoich palcach.
- Wolałbym szklankę wody, ale nie przestawaj…- poprosił. Wiedziała, że to przynosi mu ulgę. Wciąż utrzymywała się gorączka, co jeszcze bardziej potęgowało pragnienie. Jego ciało było rozpalone. Ponownie zwilżyła ręcznik i położyła mu na czole.
Poczuł przyjemny chłód, podobny do tego, który wciąż koił jego usta.
- Pójdę po coś przeciwgorączkowego- zdecydowała, wyjmując termometr, który wskazywał trzydzieści osiem stopni.
Do sali wszedł Wilson. Przychodził w każdej wolnej chwili.
- Nie musisz mówić, że wyglądam z tym ręczniczkiem jak kretyn, bo ja to wiem- uprzedził go diagnosta, z przesadną naturalnością w głosie.
- Dobrze, że mnie o tym poinformowałeś, bo właśnie miałem zamiar to powiedzieć- odparł z niepohamowanym uśmiechem.- Zobacz, co przyniosłem…
Pokazał mu mały przenośny telewizor, na którym zdarzało mu się już oglądnąć kilka meczów.
- To nie to samo, co oglądanie na sali u tego faceta ze śpiączką, ale jestem pewien, że przyda się szybciej niż myślisz- zapewnił, puszczając do niego oko.
- Jak się czujesz?- spytał, przeglądając jego kartę.- Nadal masz wysoką goraczkę…
- Cuddy zaraz mi coś przyniesie.
- House, mogę zadać ci pytanie?
- Wolałbym nie…- odpowiedział, domyślając się, co jego przyjaciel ma na myśli.
- Czy ty i Cuddy… Czy to coś poważnego?
Wilson domyślał się, że Greg nie powie mu prawdy. Przecież nigdy nie umiał mówić o swoich uczuciach, traktował je jako temat tabu. Miał jednak wrażenie, że to, co teraz czuje House, jest dla niego całkiem nowe, że musi poukładać wszystkie wartości w swoim życiu od nowa, a to z całą pewnością nie będzie dla niego łatwe. James doskonale wiedział, co House dotychczas stawiał na pierwszym miejscu. Wszystko było ważniejsze od miłości. On po prostu nie miał życia osobistego. Nigdy też nie mówił, że jest nieszczęśliwy, ale Wilson był tego pewien. Za dobrze go znał.
- Musimy o tym rozmawiać?- Patrzył teraz jednym ze swoich spojrzeń typu „ Błagam, jeszcze nie teraz (a najlepiej wcale), nie mówmy o tym…”.
- House, przecież widzę, że coś się zmieniło. Ty jesteś szczęśliwy!
- A co, ja nie mam do tego prawa?- odparł zadziornie. Nie chciał się do tego przyznawać, ale Wilson miał rację. Czuł się szczęśliwy…
Wszyscy znali go jako bezuczuciowego cynika, który nie wierzył ani w miłość, ani w żadne inne uczucie.
Żył z dnia na dzień, nigdy do nikogo się nie przywiązując. Przyjaźń James’a była dla niego czymś oczywistym, teraz zrozumiał, że bez niej nie poradziłby sobie z własną samotnością i ogólnym niezrozumieniem. Ta przyjaźń była dla niego prawdziwą ostoją. Chciał, by Wilson to wiedział, ale nie potrafił mu tego tak po prostu powiedzieć. Miał jednak cichą nadzieję, że wie, ile dla niego znaczy.
- Dobrze wiesz, że nie o to chodzi. Każdy ma prawo do szczęścia, ale ty zazwyczaj je odrzucałeś. Nie chciałeś go. Dlaczego?- Onkolog nie dawał za wygraną.
- Wszystko wynikało z czystej obserwacji i analizy życia innych. Doszedłem do wniosku, że ludzie mogą doznawać szczęścia tylko przez określony, często bardzo krótki okres czasu. Potem, kiedy przestaje być tak kolorowo, wcześniejsza radość automatycznie staje się powodem smutku. Smutku, który rodzi się właśnie w momencie największego szczęścia. Człowiek tego nawet nie zauważa… Wspomnienia potrafią kaleczyć, dlatego uznałem, że najbezpieczniej jest ich po prostu nie mieć- wytłumaczył.
- Dlaczego więc teraz…
- Bo chciałbym w końcu móc powiedzieć, że moje życie ma sens, że jestem szczęśliwy…
- A jesteś?
- Tak, jestem szczęśliwy…- przyznał, patrząc na Lisę, która właśnie weszła do sali z lekami przeciwgorączkowymi…
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
OLA336
Narkoman
Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 13:56, 26 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
[E]LIZA napisał: |
- Nie musisz mówić, że wyglądam z tym ręczniczkiem jak kretyn, bo ja to wiem- uprzedził go diagnosta, z przesadną naturalnością w głosie.
- Dobrze, że mnie o tym poinformowałeś, bo właśnie miałem zamiar to powiedzieć- odparł z niepohamowanym uśmiechem. |
Cały House Nawet jak jest połamany, poturbowany itp. i tak pozostaje sobą Szkoda mi go. Biedaczek nie może zwiać od Wilsona który nigdy nie rezygnuje ze swoich kazań
Kolejna piękna i wzruszająca część. Z niecierpliwością czekam na cd Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 14:35, 26 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Podoba mi się, jak Cuddy troszczy się o House'a, no i to, że on jej na to pozwala
Ulubione fragmenty:
"- Chase, nie ciebie chciałem zobaczyć zaraz po przebudzeniu.- poskarżył się- Nie rób ze mnie idioty, oczywiście, że cię słyszę."
Mój Wilson zawsze na posterunku
"Nigdy też nie mówił, że jest nieszczęśliwy, ale Wilson był tego pewien. Za dobrze go znał.
- Musimy o tym rozmawiać?- Patrzył teraz jednym ze swoich spojrzeń typu „ Błagam, jeszcze nie teraz (a najlepiej wcale), nie mówmy o tym…”.
- House, przecież widzę, że coś się zmieniło. Ty jesteś szczęśliwy!"
Jestem ciekawa, co będzie dalej i czy House faktycznie dorósł do uczucia, trochę się boję więc niecierpliwie czekam na kolejną część
Dużo wena
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|