|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
dr. paula
Ratownik Medyczny
Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 19:59, 01 Kwi 2009 Temat postu: W krzywym zwierciadle [M] |
|
|
<i>Zweryfikowane przez dr. paula</i>
To znowu ja
Ten pomysł (dość dziwny) wpadł mi do głowy już miesiąc temu, ale wahałam się czy go wstawić. W końcu zdecydowałam się to zrobić w Prima Aprilis Czekam na krytykę.
Miłego czytania.
Obudził się. Na zegarku była 7:59. Zaraz zadzwoni budzik, pomyślał. Nie mylił się. Wstał z łóżka i udał się do ubikacji. Dokładnie się ogolił i uczesał włosy. Następnie poszedł się ubierać. Założył starannie wyprasowaną koszulę, spodnie pod kant i marynarkę. No koniec założył idealnie wypastowane, błyszczące buty. Jednym słowem wyglądał elegancko. Musiał tak wyglądać, w końcu szedł do pracy. Jadąc do szpitala jechał nie więcej niż 60km/h i ściśle przestrzegał zasad drogowych. W żaden sposób nie mógł zrozumieć ludzi szalejących na drogach. Przecież stwarzali tyle zagrożeń! A ON Gregory House nawet muchy by nie skrzywdził. W końcu dojechał pod szpital i równiutko zaparkował swoje lśniące autko na parkingu. Niepewnym krokiem ruszył w stronę szpitala. Jednak zauważył, że ku niemu nadciąga jego najlepszy i jedyny przyjaciel James Wilson. Wymielona koszula, zwykłe jeansy, adidasy i do tego ten okropny zarost. Nie wspominał już o jego włosach sterczących we wszystkie strony, które chyba nigdy nie miały bliższego kontaktu z grzebieniem.
- Siema stary!- wrzasnął onkolog.
- Dzień dobry.
- Wyluzuj trochę! – powiedział James klepiąc swojego kumpla w plecy. Właśnie przekroczyli próg szpitala i przechodzili obok pielęgniarek. Wilson rzucił im zalotne spojrzenie i zakosił lizaka przypadkowemu dzieciakowi.
- James, jak mogłeś! Ona teraz płacze. – powiedział zakłopotany Greg i kupił nowego lizaka dla zapłakanej dziewczynki.
- To takie straszne, niewiem jak to przeżyję! – ironizował Wilson.
- Mi też kupisz drugiego lizaka?
- Jesteś nie możliwy. – powiedział House i pokuśtykał przed siebie.
- Wpadnę dziś do ciebie. Załatw piwo i jakiegoś dobrego pornosa.
- Jasne. – rzucił House i przekroczył próg swojego gabinetu. Tam już czekały na niego wkurzone kaczątka.
- Dzień dobry doktorze House! Jak noga? – krzyknął od progu Chase.
- Zamknij się pedale! – przerwał Foreman i zwrócił się do House’a:
- A ty idioto myśl co z twoim pacjentem, bo nie długo nam zdechnie!
- Spokojnie, zaraz coś wymyślimy... – powiedział nerwowo House.
- Spokojnie?! Już zrobiliśmy wszystkie badania i dalej nic nie wiemy! Włammy się do jego chaty.
- Ale to wbrew zasadom. - zaczął się jąkać House.
- Pierdolić zasady! – teraz odezwała się Cameron, która dopiero co przyszła.
- Szefie! Nie słuchaj ich, oni chcą cię wygryźć! Razem na pewno coś wymyślimy. – powiedział Chase i spojrzał z nadzieją na szefa.
- To jak możemy iść? – zapytał Foreman z ironią.
- Eee… - zaczął House.
- To nie było pytanie. – wtrąciła Cameron
- Albo nam pozwolisz albo masz wpierdol. – dodała.
- No… - znów zaczął House, ale mu przerwano.
- Wiedziałem, że nie masz nic przeciwko! Chodź Cam na pewno znajdzie się jakieś wolne łóżko dla nas. – rzucił Foreman po czym oboje opuścili gabinet.
- Jak oni się zachowują… - zaczął swój monolog Chase, ale House go nie słuchał. Ze łzami w oczach wyjął swoje antydepresanty i łyknął parę tabletek. W jakim on stresie musi pracować? Przecież to nie są godne warunki dla człowieka pokroju House’a… Ale bał się złożyć wymówienie. Tutejsza szefowa była ostrą i napaloną babką. Bał się jej jak ognia, a na dodatek regularnie go wykorzystywała… Nagle z zamyślenia wybił go Chase, który w tej chwili rozczulił się nad swoimi słowami i padł na kolana obcałowywując ręce House’a.
- Jesteś moim ideałem… bogiem… Ja cię kocham!
- Opamiętaj się! – krzyknął House siląc się na spokój.
- Muszę iść do łazienki. – skłamał i wyszedł ze swojego biura. Biedne, zatracone dziecko, ale on przecież nie może narazić się na takie upokorzenie. Gdy tak szedł zagłębiony w swoich myślał dostrzegł JĄ. Zmierzała w jego kierunku. Kobieta z ogromnym biustem i jeszcze większą pupą i z… głupawym uśmieszkiem przyklejonym do twarzy. Wiedział co to oznacza…
- Chodź ofiaro losu. Mam na ciebie ochotę.
Następne dwie godziny spędził w toalecie będąc ujeżdżanym przez swoją szefową. Gdy wreszcie sobie poszła on dalej siedział w tym samym miejscu. Był bliski załamania nerwowego. Wziął kolejne dwa antydepresanty i jakoś musiał się pozbierać. Wyszedł z toalety i skierował się w stronę stołówki. Może tam znajdzie chwilę ciszy i spokoju???
Siedział zgarbiony przy stoliku i konsumował swoje kanapki popijając je kawą. W końcu zauważył, że jednak łańcuszek nieszczęść nie ma końca. W jego stronę szybkim krokiem zmierzał onkolog, James Wilson.
- Już nie mam ochoty mówić tym idiotom, że nie długo umrą i nic na to nie poradzę. A co druga babka za tę informację chciała by mnie gwałcić! Ale nie ma tak dobrze. Powiedziałem im, że mogą się powyżywać w gabinecie obok.
- Nie lubię cię.
- Ja ciebie też nie, ale w całym szpitalu gorszego ślimaka niż ty nie ma. Przyznam szczerze, że nie mam pojęcia jak ta twoja duża inteligencja mieści się pod taką mała skorupką.
- Idź sobie.
- Dobra, idę, ale tylko dlatego, że tamta młoda stażystka woła mnie na szybki numerek. Do wieczora. - Zwinął ostatnią kanapkę kolegi i poszedł przed siebie.
Z niedosytem w brzuchu House spowrotem udał się do swojego biura. W kącie zauważył skulonego i wciąż łkającego Chase’a. Pogrzebał w kieszeni i znalazł lizak, który kupił dla Wilsona na wypadek gdyby chciał zakosić lizaka jakiemuś dziecku. Wręczył więc mu go, a na twarzy Australijczyka zagościł szeroki uśmiech.
- Dziękuje. Nie zasłużyłem sobie na to. – powiedział Chase i znowu zaniósł się płaczem. House stał nad nim z politowaniem na twarzy kiedy nagle do gabinetu wpadli Cameron i Foreman.
- To, że my uprawiamy seks nie znaczy, że wy tez możecie. – warknął Foreman.
- My, nie…
- Oj dobra. Zamnknijcie się OBIE.- rzucił z ironią. - Pacjentka ci zdechła idioto.
- Super! Eric, idziemy wznieść toast za drugiego trupa z rzędu?
- Oczywiście. – Ponownie opuścili biuro House’a.
House nie mógł uwierzyć: znowu zawiódł. Chase kompletnie się rozkleił, House tez nie mógł powstrzymać łez patrząc na niego. Tak więc młody lekarz w jednym kącie, starszy w drugim siedzieli i płakali nad kolejnym straconym życiem…
House już nie miał na nic siły, ale przecież w przychodni czekają na niego chorzy ludzie którym musi pomóc. Wziął kolejne dwa antydepresanty i poszedł do przychodni. Tam przyjmował pacjentów jeden po drugim, aż w końcu Wilson po dłuższych namowach wyciągnął go do domu. Tam jak to Wilson zaplanował: pili piwo i oglądali pornosy. House nawet na to nie miał ochoty, ale nie chciał być nie miły dla swojego przyjaciela.
Dochodziła północ. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Wilson wysłał House’a żeby otworzył i ku swojej rozpaczy dostrzegł tam swoją ogromną szefową.
- No witam! Jest Wilson?
- Obecny! – usłyszeli głos z kanapy.
- Macie ochotę na seks w trójkącie?
- Oczywiście!- krzyknął Wilson zrywając się z kanapy.
House skrzywił się na tę myśl. Być wykorzystywanym przez szefową to koszmar, a dodać do tego Wilsona? Boże, czemuś mnie opuścił? pomyślał House czując jak Wilson i Cuddy ciągną go za sobą do łóżka, a następnie wszyscy troje znikają pod kołdrą…
……………………
- Aaaaaaaaaaa!!! – wrzeszczał House jak opętany spadając z łóżka i tym samym budząc leżącą obok kobietę.
- Greg, co się stało?! – zapytała zaniepokojona Lisa nachylając się do niego z góry.
- Nie DOTYKAJ mnie!!! Gdzie ten zboczony Wilson?! – dalej wrzeszczał House. Cuddy patrzyła na niego jakby postradał rozum. Po chwili odezwała się siląc się na spokój:
- Tu nie ma nikogo oprócz nas. To był tylko sen. – powiedziała powoli, obawiając się jego reakcji. House oddychał szybko. Po chwili zaczynał docierać do niego komizm całej sytuacji. Po kilku minutach intensywnego wpatrywania sobie w oczy, House sięgnął po Vicodin i łyknął od razu dwie tabletki. Wgramolił się powrotem na łóżko i powiedział z dziwnym wyrazem twarzy:
- Ja wiedziałem, że ślub z tobą to koszmar.
- House!
- Ale i tak cię kocham. – powiedział i przytulił mocno do siebie Lisę.
- Ja ciebie też. Dobranoc. – odpowiedziała i po chwili znowu smacznie spała.
House natomiast długo nie mógł zasnąć…
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez dr. paula dnia Wto 16:09, 07 Kwi 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Camelia
Pacjent
Dołączył: 22 Lut 2009
Posty: 94
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Polska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:20, 01 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Jedyne, co mogę:
Huddy po ślubie? Niestety, to tyle o fiku. Na więcej nie mam siły
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka
Pacjent
Dołączył: 14 Paź 2008
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Siedlce Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 22:36, 01 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
o matko hahaha
najpierw cholernie szkoda mi było House'a taki biedny tłamszony itd. a tu się okazuje, że to tylko sen fajny pomysł
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pietruszka
Truskawkowa Blondynka
Dołączył: 17 Wrz 2008
Posty: 1832
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 54 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 6:10, 02 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Nie mogłam z Wilsona.
Cameron to perełka ficka
Cytat: | - Pierdolić zasady! – teraz odezwała się Cameron, która dopiero co przyszła. |
Biedny, biedny House! Antydepresanty, budżet na lizaki, szalony onkolog, dwaj martwi pacjenci z rzędu i szefowa - gwałcicielka!
...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sarusia
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 12:26, 02 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Buahahahahahahahahahahahaha
Łomatkoboska, rozwaliłaś mnie na łopatki, pomysł chyba z kosmosu, ale mimo to świetnie zrealizowany, ubawiłam się nieziemsko
Pozdrawiam
I przepraszam za mało składny komentarz, najpierw musze ochłonąć
Albo nie.
Pośmieję się jeszcze raz, cytując the best of the best!
Cytat: | Obudził się. Na zegarku była 7:59. Zaraz zadzwoni budzik, pomyślał. Nie mylił się. Wstał z łóżka i udał się do ubikacji. Dokładnie się ogolił i uczesał włosy. Następnie poszedł się ubierać. Założył starannie wyprasowaną koszulę, spodnie pod kant i marynarkę. No koniec założył idealnie wypastowane, błyszczące buty. Jednym słowem wyglądał elegancko. Musiał tak wyglądać, w końcu szedł do pracy. Jadąc do szpitala jechał nie więcej niż 60km/h i ściśle przestrzegał zasad drogowych. W żaden sposób nie mógł zrozumieć ludzi szalejących na drogach. Przecież stwarzali tyle zagrożeń! A ON Gregory House nawet muchy by nie skrzywdził. W końcu dojechał pod szpital i równiutko zaparkował swoje lśniące autko na parkingu. |
Mhm To taaakie oczywiste. Do pracy. Zasady ruchu drogowego. Tiaaa. Wypisz wymaluj House
Cytat: | Nagle z zamyślenia wybił go Chase, który w tej chwili rozczulił się nad swoimi słowami i padł na kolana obcałowywując ręce House’a.
- Jesteś moim ideałem… bogiem… Ja cię kocham! |
Cytat: |
- Już nie mam ochoty mówić tym idiotom, że nie długo umrą i nic na to nie poradzę. |
Cytat: | Wręczył więc mu go, a na twarzy Australijczyka zagościł szeroki uśmiech.
- Dziękuje. Nie zasłużyłem sobie na to. – powiedział Chase i znowu zaniósł się płaczem. |
Cytat: | - James, jak mogłeś! Ona teraz płacze. – powiedział zakłopotany Greg i kupił nowego lizaka dla zapłakanej dziewczynki. |
(Nie ma tu jakiejś minki, która się jeszcze bardziej śmieje? <hahaha> z GG było by w sam raz)
Cytat: | - Aaaaaaaaaaa!!! – wrzeszczał House jak opętany spadając z łóżka i tym samym budząc leżącą obok kobietę.
- Greg, co się stało?! – zapytała zaniepokojona Lisa nachylając się do niego z góry.
- Nie DOTYKAJ mnie!!! Gdzie ten zboczony Wilson?! – dalej wrzeszczał House. Cuddy patrzyła na niego jakby postradał rozum. Po chwili odezwała się siląc się na spokój:
- Tu nie ma nikogo oprócz nas. To był tylko sen. – powiedziała powoli, obawiając się jego reakcji. House oddychał szybko. Po chwili zaczynał docierać do niego komizm całej sytuacji. Po kilku minutach intensywnego wpatrywania sobie w oczy, House sięgnął po Vicodin i łyknął od razu dwie tabletki. Wgramolił się powrotem na łóżko i powiedział z dziwnym wyrazem twarzy:
- Ja wiedziałem, że ślub z tobą to koszmar.
- House!
- Ale i tak cię kocham. – powiedział i przytulił mocno do siebie Lisę.
- Ja ciebie też. Dobranoc. – odpowiedziała i po chwili znowu smacznie spała.
House natomiast długo nie mógł zasnąć… |
Ależ się popisałam z komentarzem. Więcej emotek niż tekstu.
Ale to jest sytuacja wyjątkowa, raz jeszcze gratuluję Paula
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
dr. paula
Ratownik Medyczny
Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 18:01, 02 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Camelia
Cytat: | Jedyne, co mogę:
Huddy po ślubie? Niestety, to tyle o fiku. Na więcej nie mam siły |
Hurra! Doprowadziłam do tego, że opadłaś z sił! :jupi: A tak serio to cieszę się, że wywołał u ciebie śmiechy- chichy
Stokrotka
Cytat: | o matko hahaha
najpierw cholernie szkoda mi było House'a taki biedny tłamszony itd. a tu się okazuje, że to tylko sen fajny pomysł |
Dzięki Różne pomysły mi po głowie chodzą
Pietruszka
Cytat: | Nie mogłam z Wilsona.
Cameron to perełka ficka |
"Troszkę" im charaktery podrasowałam
Cytat: | Biedny, biedny House! Antydepresanty, budżet na lizaki, szalony onkolog, dwaj martwi pacjenci z rzędu i szefowa - gwałcicielka! |
Ktoś musiał byc przegranym, nawet jeśli to tylko sen!
A Cuddy była w miom wyobrażeniu z wyglądu mniej więcej taka jak Higienistka z Włatcy móch
Sarusia
Cytat: | Buahahahahahahahahahahahaha
Łomatkoboska, rozwaliłaś mnie na łopatki, pomysł chyba z kosmosu, ale mimo to świetnie zrealizowany, ubawiłam się nieziemsko |
możliwe, że z kosmosu! Cieszę się, że się fajnie bawiłaś czytając mój fik
Cytat: | Pozdrawiam
I przepraszam za mało składny komentarz, najpierw musze ochłonąć |
Nic nie szkodzi! Również pozdrawiam
Cytat: | Albo nie.
Pośmieję się jeszcze raz, cytując the best of the best! |
Cytat: | Ależ się popisałam z komentarzem. Więcej emotek niż tekstu.
Ale to jest sytuacja wyjątkowa, raz jeszcze gratuluję Paula |
ja lubię emotki!
Dziękuję Ci!
Szczerze to się trochę obawiałam czy komukolwiek mój nieco szalony wytfór się spodoba
jestem mile zaskoczona
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
amandi
Stomatolog
Dołączył: 05 Sie 2008
Posty: 954
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 18:49, 03 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Otworzyłam Twoje opowiadanie, jak wiadomo - TAKI tytuł działa niczym magnes , i zaczęłam czytać. W miarę opisu ugrzecznionego Hałsia na buźce zaczął mi się pojawiać coraz szerszy . A... ech.. jak doszłam do Wilsona, już nie wyrabiałam . Jednak najlepsze - czytaj: kaczątka - moje pyszczki słodkie! - było przede mną . OOOOOOOO RANYYYYYYY!!!!!!!!! Czemu kazałaś czekać nam aż na Prima Aprilis, no czemu ? Ten fik sam działał jak najlepszy antydepresant .. po prostu nie wyrabiałam . Kiedy czytałam kolejne odzywki Cam i Foremana, niewyżytą Cuddy, potrafiłam tylko rozdziawić buzię i wykrztusić coś w rodzaju "Y" ....... a na sam koniec - nie wątpię, że to był najwspanialszy sen w życiu House'a - ryczałam już ze śmiechu - Genialne !!
Fav fragmenty
Cytat: | - Siema stary!- wrzasnął onkolog.
- Dzień dobry.
- Wyluzuj trochę! – powiedział James klepiąc swojego kumpla w plecy. Właśnie przekroczyli próg szpitala i przechodzili obok pielęgniarek. Wilson rzucił im zalotne spojrzenie i zakosił lizaka przypadkowemu dzieciakowi.
- James, jak mogłeś! Ona teraz płacze. – powiedział zakłopotany Greg |
Cytat: | - Dzień dobry doktorze House! Jak noga? – krzyknął od progu Chase.
- Zamknij się pedale! – przerwał Foreman i zwrócił się do House’a:
- A ty idioto myśl co z twoim pacjentem, bo nie długo nam zdechnie!
- Spokojnie, zaraz coś wymyślimy... – powiedział nerwowo House. |
Cytat: | bał się złożyć wymówienie. Tutejsza szefowa była ostrą i napaloną babką. Bał się jej jak ognia, a na dodatek regularnie go wykorzystywała… Nagle z zamyślenia wybił go Chase, który w tej chwili rozczulił się nad swoimi słowami i padł na kolana obcałowywując ręce House’a.
- Jesteś moim ideałem… bogiem… Ja cię kocham! |
Cytat: | Kobieta z ogromnym biustem i jeszcze większą pupą i z… głupawym uśmieszkiem przyklejonym do twarzy. Wiedział co to oznacza…
- Chodź ofiaro losu. Mam na ciebie ochotę.
Następne dwie godziny spędził w toalecie będąc ujeżdżanym przez swoją szefową. Gdy wreszcie sobie poszła on dalej siedział w tym samym miejscu. Był bliski załamania nerwowego. Wziął kolejne dwa antydepresanty i jakoś musiał się pozbierać |
Cytat: | - Już nie mam ochoty mówić tym idiotom, że nie długo umrą i nic na to nie poradzę. A co druga babka za tę informację chciała by mnie gwałcić! Ale nie ma tak dobrze. Powiedziałem im, że mogą się powyżywać w gabinecie obok.
- Nie lubię cię.
- Ja ciebie też nie, ale w całym szpitalu gorszego ślimaka niż ty nie ma. Przyznam szczerze, że nie mam pojęcia jak ta twoja duża inteligencja mieści się pod taką mała skorupką. |
Cytat: | - Aaaaaaaaaaa!!! – wrzeszczał House jak opętany spadając z łóżka i tym samym budząc leżącą obok kobietę.
- Greg, co się stało?! – zapytała zaniepokojona Lisa nachylając się do niego z góry.
- Nie DOTYKAJ mnie!!! Gdzie ten zboczony Wilson?! – dalej wrzeszczał House. |
Na tych po prostu łzy leciały mi ciurkiem - jakżeś ty to wymyśliła ? Rany boskie, biedny, biedny House taki samotny, zakrzyczany i wykorzystywany .......
Mój fragment serduszka
Cytat: | Wgramolił się powrotem na łóżko i powiedział z dziwnym wyrazem twarzy:
- Ja wiedziałem, że ślub z tobą to koszmar.
- House!
- Ale i tak cię kocham. – powiedział i przytulił mocno do siebie Lisę. |
Najlepszy, najcudniejszy cytat - moja śliczna Cameron
Cytat: | - Ale to wbrew zasadom. - zaczął się jąkać House.
- Pierdolić zasady! – teraz odezwała się Cameron, która dopiero co przyszła.
(...)
- To nie było pytanie. – wtrąciła Cameron - Albo nam pozwolisz albo masz wpierdol. – dodała. |
Ómarłam , buziaki i powodzenia dalej
P.S. Miałaś parę błędów z łączną pisownią, ale w toku świetnie poprowadzonej akcji i tak nikt tego nie zauważył , ściskam gorąco
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
martusia14
Internista
Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 20:00, 03 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
nie no pomysł cool
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
czarna kawa.
Student Medycyny
Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 20:12, 03 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Pękam ze śmiechu! Cudowna parodia.
Uwielbiam Cameron i Foremana! Oj, biedny Chase!
I ten nieokiełznany Wilson!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
runiu
Internista
Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gorzów Wlkp. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 12:35, 07 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Świetny pomysł. Gratulacje! Dawno mnie nic tak nie rozbawiło.
Biedny House, wykorzystywany przez złą szefową.
Foreman i Wilson też byli dobrzy, ale najlepsza wyszła Cameron.
Cytat: | Albo nam pozwolisz albo masz wpierdol |
Chase był bardzo podobny do siebie samego.
Szkoda, że to tylko sen, nie?
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
dr. paula
Ratownik Medyczny
Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 16:04, 07 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
amandi
Cytat: | Otworzyłam Twoje opowiadanie, jak wiadomo - TAKI tytuł działa niczym magnes, i zaczęłam czytać. |
akurat TEN tytuł pasował idealnie
Cytat: | W miarę opisu ugrzecznionego Hałsia na buźce zaczął mi się pojawiać coraz szerszy . A... ech.. jak doszłam do Wilsona, już nie wyrabiałam . Jednak najlepsze - czytaj: kaczątka - moje pyszczki słodkie! - było przede mną . OOOOOOOO RANYYYYYYY!!!!!!!!! Czemu kazałaś czekać nam aż na Prima Aprilis, no czemu ? Ten fik sam działał jak najlepszy antydepresant undefined.. po prostu nie wyrabiałam . Kiedy czytałam kolejne odzywki Cam i Foremana, niewyżytą Cuddy, potrafiłam tylko rozdziawić buzię i wykrztusić coś w rodzaju "Y" ....... a na sam koniec - nie wątpię, że to był najwspanialszy sen w życiu House'a - ryczałam już ze śmiechu - Genialne !! |
Działa jak antydepresant? Faaajnie Tzn humor popraewiłam, a wię cmogę się czuć spełniona
Cytat: | Na tych po prostu łzy leciały mi ciurkiem - jakżeś ty to wymyśliła ? Rany boskie, biedny, biedny House taki samotny, zakrzyczany i wykorzystywany ....... |
Samo mi do mojej chorej główki wpadło!
Cytat: | Najlepszy, najcudniejszy cytat - moja śliczna Cameron |
z Cameron to nawet ja jestem dumna. W końcu wychowałam ją na ludzi
Cytat: | Ómarłam , buziaki i powodzenia dalej
P.S. Miałaś parę błędów z łączną pisownią, ale w toku świetnie poprowadzonej akcji i tak nikt tego nie zauważył , ściskam gorąco |
Przepatrzyłąm tekst i faktycznie sporo błędó jest, poprawię
Dzięki za dobre i poprawiające słowa!
Buźka!
martusia14
Cytat: | nie no pomysł cool |
Dzięki he he
czarna kawa
Cytat: | ękam ze śmiechu! Cudowna parodia.
Uwielbiam Cameron i Foremana! Oj, biedny Chase!
I ten nieokiełznany Wilson! |
Również pięknie dziękuje i jestem happy, że cię rozbawiła!
runiu
Cytat: | Świetny pomysł. Gratulacje! Dawno mnie nic tak nie rozbawiło. |
Dziękuję ślicznie
Cytat: | Biedny House, wykorzystywany przez złą szefową.
Foreman i Wilson też byli dobrzy, ale najlepsza wyszła Cameron.Chase był bardzo podobny do siebie samego.Szkoda, że to tylko sen, nie? |
No niewiem czy chciałabym ich widzieć TAKICH w serialu
Pozdrawiam!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
pannaX
Stażysta
Dołączył: 21 Lip 2008
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:10, 08 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Cameron jak się patrzy...
Ale ciekawy eksperyment.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cuddy_14
Pacjent
Dołączył: 24 Mar 2009
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 11:35, 18 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Ciekawy pomysł Ubawiłam się po pachy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lisa_Cuddy
Student Medycyny
Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 149
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 13:16, 19 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Hhahah uśmiałam się jak nigdy!
Świetny fik i mistrzowsko przemyślany
Cuddy rządna seksu ze podwłądnymi - boskie hahaha
Składam Hołd
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
JigSaw
Ortopeda
Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 2349
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Z Doliny Gumisiów ;) Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 18:24, 20 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Cytat: | - Pierdolić zasady! – teraz odezwała się Cameron, która dopiero co przyszła. |
I wszystko jasne
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
CaRoLaInE_97
Ratownik Medyczny
Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 180
Przeczytał: 154 tematy
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stalowa Wola Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 22:29, 16 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Szok! Szok, szok i jeszcze raz szok!
Mój światopogląd runął w gruzy...
Dokładnie się ogolił i uczesał włosy. Następnie poszedł się ubierać. Założył starannie wyprasowaną koszulę, spodnie pod kant i marynarkę. No koniec założył idealnie wypastowane, błyszczące buty. Jednym słowem wyglądał elegancko. Musiał tak wyglądać, w końcu szedł do pracy. Jadąc do szpitala jechał nie więcej niż 60km/h i ściśle przestrzegał zasad drogowych. W żaden sposób nie mógł zrozumieć ludzi szalejących na drogach. Przecież stwarzali tyle zagrożeń! A ON Gregory House nawet muchy by nie skrzywdził. Nic więcej nie powiem...*szok*
Jednak zauważył, że ku niemu nadciąga jego najlepszy i jedyny przyjaciel James Wilson. Wymielona koszula, zwykłe jeansy, adidasy i do tego ten okropny zarost. Nie wspominał już o jego włosach sterczących we wszystkie strony, które chyba nigdy nie miały bliższego kontaktu z grzebieniem.
- Siema stary!- wrzasnął onkolog. O mój Boże. Jak wyobraziłam sobie Wilsona to...
Wilson rzucił im zalotne spojrzenie i zakosił lizaka przypadkowemu dzieciakowi.
- James, jak mogłeś! Ona teraz płacze. – powiedział zakłopotany Greg i kupił nowego lizaka dla zapłakanej dziewczynki. Idę się zabić... No comments...
- Dzień dobry doktorze House! Jak noga? – krzyknął od progu Chase.
- Zamknij się pedale! – przerwał Foreman i zwrócił się do House’a:
- A ty idioto myśl co z twoim pacjentem, bo nie długo nam zdechnie!
- Spokojnie, zaraz coś wymyślimy... – powiedział nerwowo House.
- Spokojnie?! Już zrobiliśmy wszystkie badania i dalej nic nie wiemy! Włammy się do jego chaty.
- Ale to wbrew zasadom. - zaczął się jąkać House.
- Pierdolić zasady! – teraz odezwała się Cameron, która dopiero co przyszła.
- Szefie! Nie słuchaj ich, oni chcą cię wygryźć! Razem na pewno coś wymyślimy. – powiedział Chase i spojrzał z nadzieją na szefa. Chase, on nic się nie zmienił... Oh my God! Foreman i Cameron! Jakie teksty walą do House'a!
- Albo nam pozwolisz albo masz wpierdol. – dodała. Cameron?! To Ty?
Ze łzami w oczach wyjął swoje antydepresanty i łyknął parę tabletek. A to dobre!
Ale bał się złożyć wymówienie. Tutejsza szefowa była ostrą i napaloną babką. Bał się jej jak ognia, a na dodatek regularnie go wykorzystywała… Cudless! Ty zUa kobieto!
Nagle z zamyślenia wybił go Chase, który w tej chwili rozczulił się nad swoimi słowami i padł na kolana obcałowywując ręce House’a.
- Jesteś moim ideałem… bogiem… Ja cię kocham! O Boż...*umiera*
- Chodź ofiaro losu. Mam na ciebie ochotę.
Następne dwie godziny spędził w toalecie będąc ujeżdżanym przez swoją szefową. *zmartwychwstaje i pisze* Aaaa...Cuddy! Ja się Ciebie normalnie boje...*umiera 2-gi raz*
- Macie ochotę na seks w trójkącie?
- Oczywiście!- krzyknął Wilson zrywając się z kanapy.
House skrzywił się na tę myśl. Być wykorzystywanym przez szefową to koszmar, a dodać do tego Wilsona? Boże, czemuś mnie opuścił? pomyślał House czując jak Wilson i Cuddy ciągną go za sobą do łóżka, a następnie wszyscy troje znikają pod kołdrą… *zmartwychwstaje, bo musi dokończyć komentarz* Nie, nie, nie! Ja dzisiaj nie zasnę, a jak zasnę to będę miała koszmary! Jestem w głębokim szoku...
- Nie DOTYKAJ mnie!!! Gdzie ten zboczony Wilson?! – dalej wrzeszczał House. Cuddy patrzyła na niego jakby postradał rozum. Po chwili odezwała się siląc się na spokój: Jaka akcja!
- Ja wiedziałem, że ślub z tobą to koszmar.
- House!
- Ale i tak cię kocham. – powiedział i przytulił mocno do siebie Lisę.
- Ja ciebie też. Dobranoc. – odpowiedziała i po chwili znowu smacznie spała.
House natomiast długo nie mógł zasnąć… Wow...! (już któryś raz w ciągu niecałych dziesięciu minut doznaję ogromnego szoku ) Ja też bym nie zasnęła po czymś TAKIM! Huddy 4ever!
Dr. paula! O Boże. No co ja Ci będę mówić...CUDO! Włochatego Wena życzę!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
GosiaczeQ_17
Proktolog
Dołączył: 28 Gru 2009
Posty: 3357
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraina wiecznej młodości Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 22:48, 16 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Kiedyś już to czytałam Teraz mogę skomentować Cudo... super mega śmieszne....
Wszystko przewrócone do góry nogami, a potem że to tylko sen? Mocne No i jest Huddy i to spełnione Czego chcieć więcej?
Świetny pomysł miałaś serio
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gorzata
Narkoman
Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 9:58, 17 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
buahahah!
świetne!
dobrze, że ktoś to 'ożywił', bo inaczej pewnie bym tu nie zajrzała!
genialny pomysł po prostu!
w czasie czytania ómarłam i zmartwychwstałam kilka razy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
roksi.
Ratownik Medyczny
Dołączył: 27 Gru 2009
Posty: 286
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: BD.
|
Wysłany: Śro 14:39, 17 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
hahahaha
To było boskie
House, Forman, Chase, Cameron, Wilson i Cuddy wszyscy byli rozbrajający.
- Pierdolić zasady! – teraz odezwała się Cameron, która dopiero co przyszła.
hahahaha
kocham ten fragment:
- Ja wiedziałem, że ślub z tobą to koszmar.
- House!
- Ale i tak cię kocham. – powiedział i przytulił mocno do siebie Lisę.
Takie moje wymarzone Huddy .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
sylrich05
Ratownik Medyczny
Dołączył: 23 Lis 2009
Posty: 164
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Btm Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 22:13, 17 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
super. ; )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mazeltov
Neurolog
Dołączył: 28 Paź 2009
Posty: 1656
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z poczekalni Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 22:39, 17 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
a ja musze sie przyznac ze komizm tego wszystkiego dotarl do mnie dopiero jak przeczytalam ze to byl sen
wczesniej bylam zszokowana i przestraszona bo:
1 House byl straszna zniewiesciala ciamajda
2 Chase okazal sie gejem
3 Forman i Cameron kryczeli na Housa
4 Cuddy go bezczelnie wykorzystywala dwie godziny ( a podbno tyle ma pracy jako dyrektorka)
5 Jak sobie wyobrazilam jak Wilson mowi swoim pacjentom ze umieraja na raka to az mi ciary przeszly po plecach
Ale pozniej to mistrzostwo House nie pozwalajacy sie dotykac i to jeszcze Cuddy bezcenne
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez mazeltov dnia Śro 22:42, 17 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
dr. paula
Ratownik Medyczny
Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 20:55, 20 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Witam Widzę, że mój pokręcony fik na nowo ożył ;D
CaRoLaInE_97
Cytat: | Szok! Szok, szok i jeszcze raz szok!
Mój światopogląd runął w gruzy... (...)
Dr. paula! O Boże. No co ja Ci będę mówić...CUDO! Włochatego Wena życzę! |
Jeju przyczyniłam się do głębokiego szoku u Ciebie, dobrze, że gorzej to się nie skończyło
*szuka między gruzami Twojego światopoglądu*
*podnosi* nieco nadszczerbnięty, ale jest!
Włochaty wen cały czas mnie wspiera, ale niestety czasu brak narazie ...
Tak czy owak dzięki za dobre słowa
GosiaczeQ_17
Cytat: | Kiedyś już to czytałam Teraz mogę skomentować |
Mił, że zglądałaś tu i gratki za odwagę skomentowania teraz
Cytat: | Cudo... super mega śmieszne....
Wszystko przewrócone do góry nogami, a potem że to tylko sen? Mocne No i jest Huddy i to spełnione Czego chcieć więcej?
Świetny pomysł miałaś serio |
Nawet ja, pisząc to, nie mogłam sobie wyobrazić, żeby takie sceny mogły by się okazały się prawdą Cieszę się, że przypadło do gustu
Gorzata
Cytat: | buahahah!
świetne!
dobrze, że ktoś to 'ożywił', bo inaczej pewnie bym tu nie zajrzała!
genialny pomysł po prostu!
w czasie czytania ómarłam i zmartwychwstałam kilka razy |
Też się cieszę, że ktoś zajrzał do mojego starego wytworu Dzięki Gosiu, jeśli mogę się tak zwrócić
roksi.
Cytat: | Takie moje wymarzone Huddy . |
Widzę,że przyczyniam się do spełniania marzeń Po prostu miód na serce
sylrich05
Dzięks
mazeltov
Cytat: | a ja musze sie przyznac ze komizm tego wszystkiego dotarl do mnie dopiero jak przeczytalam ze to byl sen
wczesniej bylam zszokowana i przestraszona(...)Ale pozniej to mistrzostwo House nie pozwalajacy sie dotykac i to jeszcze Cuddy bezcenne |
Znowu szokuję? oł jes!
Dzięki, za TAK miłe słowa Polecam się
Dzięki wszystkim jeszcze raz:)
Hmmm.. Tak dumam nad waszymi zdolnościami zmartwychwstawania i jestem pod wielkim wrażeniem
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|