|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
czarna kawa.
Student Medycyny
Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:17, 13 Sty 2009 Temat postu: Tylko recepta. [Z] |
|
|
Kolejny fick, tym razem rozbijam go na części.
Wszystkim, w podzięce za miłe słowa.
Weryfikacja dodana przez Katty B., Moda Futrzastego.
Część 1. Jakiś absztyfikant
Każdy z nas pragnie okazywać i zarówno być obdarowywanym jakimś ciepłym uczuciem. Tyczy się to głównie nieco przereklamowanej "miłości idealnej".
Popadamy w schematy, kopiujemy wzorce wytyczone przez kogoś, kto poruszał się po linii najmniejszego oporu. Dajemy kwiaty, raczymy dobrym winem, chodzimy do kina czy teatru, jemy razem kolacje i czasem nawet śniadania. A wszystko to przy muzyce.
Nastrojowej, delikatniej, budzącej zmysły…
Gregory House nigdy nie zajmował się rozmyślaniami nad tą sferą uczuć.
Nagle jednak wtargnęły do jego umysłu wraz z wspomnieniami jego jedynej i ostatniej, bo tak postanowił, miłości – Stacy. To dla niej ubierał frak, kupował tak charakterystyczne róże.
Śpiewał piękne ballady, grając jednocześnie na pianinie. Zdobywał jej serce jak prawdziwy Romeo. Teraz jednak był zgorzkniałym diagnostą. Egoistą, cynikiem i intrygantem.
To on poruszał się po najmniejszej linii oporu, upraszczając swoje życie do granic możliwości. Liczyły jest tylko te puzzle, które chciał układać bez końca. I zawsze.
*
House zmierzał właśnie ku windom w holu PPTH, kiedy jego uwagę przykuła Cuddy maszerująca ku drzwiom swojego gabinetu. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, poza jej głębokim dekoltem i opiętą spódnicą, gdyby nie fakt, że w ramionach dzierżyła wielką wiązankę czerwonych róż.
- Co to za palant przysłał ci tak piękne kwiaty? – zakpił diagnosta.
Cuddy odwróciła się z trudem utrzymując bukiet w objęciach. Wystające znad intensywnie czerwonych główek oczy Lisy, błysnęły gniewem.
- Wdzięczny pacjent – uniosła wysoko brwi.
- Naprawdę?! Uleczyłaś go swoim wielkim tyłkiem?
Pani administrator zaśmiała się sztucznie z niewybrednego dowcipu Grega.
- A umie chociaż na czymś grać, bo jak nie to dupek.
- Ty umiesz i jesteś większym dupkiem od niego. A to pech! – odwróciła się na pięcie i pomaszerowała przed siebie, stukając obcasami czarnych butów. A House z miną dość niewyraźną i bólem w nodze, wsiadł do windy.
„Boże, z tymi babami!”
- House, mamy nowego pacjenta! – zza rogu wyszedł Foreman machając niebieską teczką, a tuż za nim resztą kaczątek. Niewyspany Kutner, rozbawiony Taub i zamyślona Trzynastka.
„Kształcone pod moimi skrzydłami” – poczuł ukłucie, siedzącej gdzieś głęboko, dumy.
- No co ty nie powiesz? Daj mi lepiej piątaka, bo nie jadłem śniadania.
Murzyn ociągał się i zwlekał z wyjmowaniem drobnych z kieszeni, co potwornie irytowało głodnego przełożonego. Kiszki grały mu marsza, a ten szukał, i szukał bez końca.
- Masz – Trzynastka chcąc poprawić humor szefa i szybko zabrać się po pracy, wyciągnęła przed siebie dłoń z pieniędzmi.
- Grzeczna dziewczynka. To co my tam mamy?
Niekończąca się litania dolegliwości i objawów wypłynęła z ust podopiecznych.
*
Jak zawsze bez pytania i z impetem House wpadł do gabinetu swojego przyjaciela. Ten siedział przy biurku wypełniając karty cierpiących na nieuleczalne choroby pacjentów. Nie podniósł nawet głowy znad papierów, kiedy diagnosta usiadł na kanapie.
- Co z Cuddy? – zapytał Wilson, znając powód wtargnięcia do własnego gabinetu.
- Znalazła sobie jakiegoś absztyfikanta. I skąd wiesz, że chodzi o nią?
- Gdy się nad tym głębiej zastanawiam…to dochodzę do wniosku, że jestem twoim długoletnim przyjacielem i znam cię.
- Jakże mogłem o tym zapomnieć – House wykrzywił usta w sarkastycznym uśmiechu.
Wilson odwzajemnił ten gest nieco przyjaźniej i wskazał ręką na drzwi.
- Słyszałem, że pacjent ci umiera.
- House, wynocha!
- Pójdę naskarżyć mamie!
*
Kiedy stan przywiezionego dzisiaj mężczyzny po wypadku z dziwną chorobą, ustabilizował się Greg mógł swobodnie oddać się ulubionym czynnościom. Do tej grupy niezaprzeczalnie należała gra na PSP i słuchanie głośnej muzyki, rozchodzącej się po całym korytarzu szpitala.
Gdyby nie fakt, że o dziesiątej zaczynał się mecz, House spędził by długie godziny nocne na swoim wygodnym fotelu ze szklanką Burbona.
Jadąc motorem ze szpitala zdał sobie sprawę, że w kieszeni jego spodni tkwiła pusta fiolka po proszkach przeciwbólowych. Za daleko zajechał by wracać się i włamywać do szpitalnej apteki. Recepty też nie miał, więc wizyta w jakiejkolwiek miejskiej aptece odpadała. Nawet bardzo, bardzo tajne skrytki zostały opróżnione kilka dni temu, w czasie seansu niechcianych myśli i bólu.
House zmienił kurs i pomknął szosą w przeciwną stronę. Po kilkunastu minutach jazdy znalazł się w strefie niewielkich domków jednorodzinnych, które poustawiane były jak klocki wzdłuż całej ulicy.
Stanął przed drzwiami domu Cuddy i spojrzał na białe czubki swoich trampków.
„Tylko recepta i znikam.”
Uderzył kilkakrotnie laską o drzwi. Po chwili pojawiła się w nich właścicielka. Spojrzała zaskoczona na osobę diagnosty i uniosła oczy ku górze.
- House co ty tutaj…?
- Po prostu mam ochotę przespać się ze swoją szefową.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez czarna kawa. dnia Nie 20:37, 18 Sty 2009, w całości zmieniany 5 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Cave
Rezydent
Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 1411
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:52, 13 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Niewyspany Kutner, rozbawiony Taub i zamyślona Trzynastka. kocham Kaczatka
- House co ty tutaj…?
- Po prostu mam ochotę przespać się ze swoją szefową.
ha tylko po recepte xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
jujoj
Pacjent
Dołączył: 18 Cze 2008
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 19:59, 13 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Intrygujący początek.
Dziwnie się zaczyna prośba o receptę. Chociaż, jakby tak pomyśleć chwilę, to tak House'owo. ^^
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
nimfka
Reumatolog
Dołączył: 15 Lis 2008
Posty: 1444
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:27, 13 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Ta prośba o recepte genialna, w sarkastycznym, House'owym stylu
Dla wjaśnienia Stacy nie była żoną House'a tylko narzeczoną (dość długo z tego co pamiętam)
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez nimfka dnia Wto 20:27, 13 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rawat
Pacjent
Dołączył: 18 Wrz 2008
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 20:48, 13 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Po "linii najmniejszego oporu" )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hania
Ratownik Medyczny
Dołączył: 31 Lip 2008
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: nie chcesz wiedzieć. ; D Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 10:02, 14 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Podoba mi się
Fajnie,że nie opisałaś Stacy jak jakiegoś potwora,którego House nigdy nie kochał.
Masz u mnie DUŻY "+"
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
amandi
Stomatolog
Dołączył: 05 Sie 2008
Posty: 954
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 17:49, 14 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Stacy nie jest taka zła, bo potem niby chciała do niego wrócić... tylko ten Mark i samopoświęcenie Szlachetnego House'a - takie jakby złożenie siebie w ofierze...
A co do fika, to spodobał mi się od pierwszych słów. serio - jest interesujący, wciągający, z ciętymi dialogami i zaskakującymi zwrotami akcji, plastycznie ukazane sytuacje...
O-hoho, Cuddy podrywa jakiś pacjent , a Greg... nie no, przecież to nie była zazdrość ... Foreman ma + za dłuugie szukanie kasy . A Trzynastka mogła House'owi całą kanapkę oddać od razu . Hm... House pojechał tylko po RECEPTĘ?? Ja aż taka naiwna nie jestem . No i to wyznanie, rzucone od progu.. zamurowało mnie
czekam z utęsknieniem na cd.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
runiu
Internista
Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gorzów Wlkp. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 19:24, 15 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Ciekawie się zaczyna, oczywiście House przyszedł tylko po receptę.
Czekam na cd.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
czarna kawa.
Student Medycyny
Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 19:38, 15 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Część 2. Herbata.
Reakcja Cuddy była dokładnie taka jakiej spodziewał się House. Stała w progu z otwartymi ustami i wpatrywała się w jego roześmianą twarz. Mimo to uchyliła szerzej trzymane kurczowo drzwi i wpuściła go do środka.
- Herbaty? – zapytała, odzyskując panowanie nad sobą.
Greg kiwnął potakująco głową i bez zaproszenia zajął miejsce na kanapie koloru czekolady. Sofa była przyjemnie miękka i ciepła, więc House bez wahania przyłożył policzek do oparcia i przymknął oczy. Kiedy uniósł ciążące powieki i zdał sobie sprawę, co tak naprawdę dzieje się wokół niego, zastał dwie filiżanki z herbatą na stoliku obok oraz doktor Cuddy, wpatrującą się w jego twarz z ciepłym uśmiechem.
- Bezbronny egoista House – rzuciła. – Powinnam zrobić ci zdjęcie i rozlepić w szpitalu: „Nie taki diabeł straszy jak go malują.”
- Bardzo śmieszne – burknął, nieco zbity z tropu. – Haruję jak głupi w twoim szpitalu, to się nie dziw, że jestem zmęczony.
- Wolne żarty – prychnęła oburzona – masz do odrobienia dziesięć godzin w klinice.
Greg upił sporego łyka ze swojej filiżanki i uśmiechnął się z zadowoleniem, napotykając badawczy wzrok administratorki.
- Ciekawe czego dodałaś do tej herbaty – mruknął, nachylając się ku niej.
Cuddy zadrżała i przysunęła się kilka centymetrów bliżej.
*
Stój, głupia! Stop!
„On jest twoim pracownikiem, dupkiem, egoistą niezdolnym do uczuć. Przy tym wiecznie wymądrzającym się, obrażającym wszystkich dookoła i rzucającymi seksistowskie teksty.
Jesteś dojrzałą, mądrą kobietą. Musisz umieć opanować swoje niespełnione marzenia o idealnej kochającej się rodzinie. Poświęciłaś swoje życie karierze, więc teraz nie płacz nad swoją samotnością, która wcale nie jest taka zła, jak to sobie wmawiasz.
- Ale te jego niebieskie oczy.
- To idiota! Liso Cuddy, zastanów się nad sobą i zachowaj klasę.
- Jestem samotną, czterdziestoletnią kobietą. Potrzebuję kogoś.”
Pani administrator starała się odpierać ataki własnych uczuć i zapanować nad szalejącą w jej głowie burzą myśli, jednak jej wargi wciąż pozostawały złączone z ustami House’a.
To twoja szefowa, idioto!
„Irracjonalnym jest wdawanie się w romanse z przełożonymi! Same problemy z takimi związkami. A poza tym, przecież jestem dupkiem niezdolnym do uczuć wyższych. NIE POTRAFIĘ stworzyć czegokolwiek na miarę związku. A ona jest zadziorną babą, z którą nie można wytrzymać, bo sądzi, że zawsze wie lepiej. Patrzy na ręce, goni do pracy w przychodni. Jesteś świadom swojego charakteru, więc odpuść sobie!
- Ale te jej kształty!
- To szefowa! House weź się w garść, idź do baru i pij!
- Może jestem egoistą i palantem, ale czuję się samotny."
Diagnosta starał się odpierać ataki własnych myśli i zapanować nad szalejącą w jego Głowie burzą myśli, jednak jego usta wciąż pozostawały złączona z wargami Cuddy.
*
Greg House uniósł jedną powiekę i uderzyło go jasne światło, wpadające przez pozbawione zasłon okna. Po chwili zdał sobie sprawę, że znajduje się gdzieś poza własnym łóżkiem. Pościel pachniała jakoś inaczej, była wyprasowana, nieco szorstka w dotyku. Poza tym, miał na sobie tylko majtki.
Wsparłszy się na łokciach, zobaczył porzucone obok stolika nocnego buty. Koszula przerzucona była przez oparcie fotela, podobnie jak damska spódnica. Rozejrzał się wokół.
Wielkim było jego zdziwienie, kiedy przy sobie odnalazł śpiącą doktor Cuddy, ubraną w jego wymięty podkoszulek. Dopiero wtedy przypomniał sobie zdarzenia wczorajszego wieczoru i powód swojej wizyty w tym domu. Jednak w tym momencie nie miał ochoty na analizę zaistniałej sytuacji. Ułożył się w wygodnej pozycji i delikatnie przytulił do śpiącej kobiety, gładząc ją po głowie. Ta zamruczała cicho i uchyliła oczy.
Zobaczywszy nagi tors House’a i jego zabójczy uśmiech, zerwała się do pozycji siedzącej. Potarła czoło wierzchem dłoni i jeszcze raz spojrzała na mężczyznę naprzeciw niej.
W jej oczach odbiło się przerażenie i wściekłość.
- Wydaje mi się, że powinieneś już sobie iść – wymruczała zimnym, oficjalnym tonem. – Twoja recepta leży w kuchni.
House pozbierał z podłogi swoje rzeczy i opuścił pokój. Lisa opadła na poduszki i z lękiem myślała o wczorajszym wieczorze. A więc słowa Grega, które padły już od progu, ziściły się.
Usłyszała trzask zamykanych drzwi. Wstała powoli i spojrzała na duży podkoszulek, który wisiał luźno na jej ramionach.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez czarna kawa. dnia Czw 19:42, 15 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
runiu
Internista
Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gorzów Wlkp. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:19, 15 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Bardzo mi się podobał ten fragment, szczególnie rozmyślania bohaterów i końcówka, kiedy Cuddy wygania House'a.
Czekam na cd.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rawat
Pacjent
Dołączył: 18 Wrz 2008
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 20:59, 15 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Jakieś takie wszystko proste. House uciekający z domu Cuddy bez jednego komentarza, bez przekomarzania się, bez szantażu? Zdziwiony mimo tego że nie pił i nie ćpał? Żywy mimo, że nie ćpał? Eeee...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cave
Rezydent
Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 1411
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:46, 15 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
ha.. swietne
odrazu go wygonila..jak mozna wogle wygoni House z majtkach xD z łóżka.. ohh..nie dobra Lisa!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
nimfka
Reumatolog
Dołączył: 15 Lis 2008
Posty: 1444
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 22:36, 15 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
oh...... jak zwykle genialne po prostu cuuuuuuudo
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
amandi
Stomatolog
Dołączył: 05 Sie 2008
Posty: 954
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 12:52, 16 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Najpierw przysypianie House'a na kanapie, potem ich pocałunek i świetnie przedstawiona "szamotanina" myśli w ich głowie, no i to... przebudzenie... Przez chwilę myślałam, że Gregowi się to tylko śniło, ale... okazało się, że wydarzenia wczorajszego wieczoru potoczyły się...hm... bardzo ciekawie . I House to zaakceptował, przysunął się do Cuddy, a ta go odtrąciła... i to było takie brutalne... wyrzuciła House'a z mieszkania, ledwo pozwalając mu pozbierać rzeczy ... Nie mogę się doczekać kolejnej części.... mam nadzieję, że nie będzie smutnego zakończenia...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
martusia14
Internista
Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 17:51, 16 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
pierwsza i drugą część p[przeczytałam od razu i mogę z wielką radością powiedzieć że to jest genialne tylko dlaczego Cuddy tak od razu wywaliła Housa z mieszkania
hmm mam nadzieje że w części trzeciej naprawi swój błąd
pozdrawiam i czekam na cd
;*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
czarna kawa.
Student Medycyny
Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:33, 18 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Miało być zupełnie inne zakończenie, jednak pewne osoby wpłynęły na zmianę mojej decyzji.
Dziękuje za wszystkie ciepłe słowa!
Część 3. Nareszcie!
Mroźne styczniowe powietrze owiewało twarz dojrzałego mężczyzny pędzącego na motorze przez długie ulice New Jersey. Pojedyncze płatki śniegu osiadały mu na nosie, powodując niemiłe uczucie chłodu. House zdawał się jednak nie zwracać na to najmniejszej uwagi. Jechał zamyślony nie zdając sobie sprawy ze swojej podróży donikąd. Jego myśli zaprzątała zaistniała sytuacja. Jak w ogóle mógł dopuścić do obdarcia się z maski, która tak szczelnie ukrywała wszystkie jego uczucia i zamiary?
Chciał tylko Vicodin. Na myśl o leku poczuł przeszywający ból nogi. Zlekceważył go jednak mknąc dalej.
Jednak wczorajsza obecność Cuddy tak blisko, w odosobnieniu od innych ludzi, ze świadomością, że nikt nagle nie pojawi się w drzwiach z wynikami badań, sprawiała, że jego opory malały, by w końcu zaszyć się w najciemniejszym kącie świadomości.
Czuł, że to właśnie ona stała się jego narkotykiem. Smak jej ust, dotyk ciepły rąk.
Przy niej, stawał się bezbronny jak dziecko. Złamała go.
*
Przekraczając próg szpitala House pewien był, że Cuddy będzie starała się ignorować jego obecność, więc postanowił to wykorzystać. Kiedyś śledziła każdy jego ruch, patrzyła mu na ręce i gasiła zapał w odpowiednim momencie. Przynajmniej będzie miał wolne w przychodni.
Odruchowo podążył w stronę wind, mijając w lobby gromadki pacjentów i ich rodzin. Nim jednak drzwi jednej z nich zamknęły się, wylądowała na nich dłoń Wilsona.
- House, czy to ty? Na Boga! Jest piętnaście po ósmej – James wyglądał na prawdziwie zaskoczonego.
- Nie, to tylko mój cień, który czyha na ciebie w załamach ciemnych ulic.
- Czy powinienem wystąpić do sądu o ochronę?
Winda zatrzymała się, co przerwało panom wymianę zdań. Wilson jednak zdążył zauważyć, że Greg jest dzisiaj „nie w sosie” i najprawdopodobniej trapi go coś więcej, niż nierozwiązany przypadek medyczny. Jednak bez jakichkolwiek pytań, z teczką ręku ruszył do swojego gabinetu. „Będzie jeszcze czas by o tym pomówić”.
- Dzień dobry! – House otworzył drzwi gabinetu diagnostycznego i rzucił szybkie spojrzenie na swój zespół, śledzący najnowsze wyniki badań.
- Naćpałeś się czy masz dziś dzień dobroci dla podwładnych? – zapytała ironicznie Trzynastka.
- Dlaczego jak jestem miły sądzicie, że coś ze mną nie tak? – zrobił głupią minę.
- Bo jesteś Housem.
- Ano tak! Zapomniałem już, że jestem cynicznym dupkiem!
Po tych słowach w pomieszczeniu zapanowała cisza, a on sam zaczął zastanawiać się skąd cały ten dialog. Kaczątka podejrzewały, że ktoś lub coś wyprowadziło ich szefa z równowagi, inaczej wszedłby tutaj drwiąc z nich od samego progu.
House przeglądał w tym czasie kartę pacjentki, opierając się dłońmi o szklany blat stołu. Spojrzał na białą tablicę, zapisaną wczoraj najróżniejszymi objawami.
- Robimy biopsję mózgu – zarządził podchodząc do drzwi.
- Cuddy się nie zgodzi! – padło z ust całej trójki.
- Właśnie o to mi chodzi – uśmiechnął się chytrze i wyszedł, pozostawiając ich zdezorientowanych samym sobie.
*
- Zapaliła mi się zielona lampka, która mówi, że jesz drugie śniadanie – powitał Wilsona, który spożywał posiłek, przeglądając jakieś papiery.
- Ty i to twoje cholerne wyczucie czasu! Chyba nigdy nie dasz mi zjeść śniadania samodzielnie.
- Taka twoja dola, mój drogi! – jego mina wyrażała bezbrzeżne współczucie.
- Co robiłeś wczoraj w nocy poza domem? – rzucił James patrząc na niego uważnie.
- Skąd to pytanie?
- Dzwoniłem o wpół do ósmej i nie odebrałeś. Pofatygowałem się nawet do mieszkania i cię nie było. No…chyba, że masz czapkę-niewidkę.
- Odkryłeś mój największy sekret! Muszę cię zabić! – wyszczerzył się. - Spędzałem upojną noc z Cuddy.
- Ta, a ja byłem w Honolulu na hot-dogu.
- Boże! Ciągle zarzucasz mi kłamstwa, a jak raz mówię prawdę to nie wierzysz! – udając wzburzenie Greg opuścił gabinet przyjaciela i trzasnął ostentacyjnie drzwiami.
Cała ta sytuacja zaczynała go naprawdę bawić.
*
- Chcesz grzebać niestabilnej pacjentce w mózgu?! – zagrzmiała Cuddy, kiedy tylko wszedł do jej gabinetu. Kaczątka jak zawsze podkablowały.
- Masz jakieś konkretne argumenty „przeciw”?
- A ty masz jakieś konkretne argumenty „za”?
- Tak, chęć wkurzenia swojej szefowej – wyszczerzył się, jednak wyraz twarzy Lisy nie złagodniał.
- Przestaniesz kiedykolwiek się zgrywać? - zapytała bacznie wpatrując się w jego niebieskie tęczówki.
- A może ty przestaniesz gadać i dasz mi buzi, co?
- Jesteś po prostu bezczelny! – zakrzyknęła, jednak zrobiła krok w jego stronę.
- I właśnie dlatego niesamowicie na mnie lecisz.
- I do tego niewątpliwie…
- Przystojny? – wpadł jej w słowo, unosząc wysoko brwi.
- …niewątpliwie naiwny! – mina House’a zmusiła ją do uśmiechu.
Teraz dzieliły ich tylko centymetry. Każde z nich bało się jednak zmniejszyć dzielącą ich przestrzeń do minimum. Zarówno jedno, jak i drugie, doskonale zdawało sobie sprawę, że jeśli teraz dojdzie do jakiegokolwiek zbliżenia, to nie mają szans wycofać się w tego.
„Ona będzie miała dziecko!”
„On jest infantylnym dupkiem, który leci tylko na twoje cycki!”
Diagnosta gwałtownie chwycił swoją szefową w pół, popychając nieznacznie na biurko. Jego laska upadła z łoskotem na podłogę, jednak nie zwrócił na to uwagi. Dłonie administratorki zatonęły w jego ciemnych włosach. Pocałunek trwał i trwał, dając obojgu przeświadczenie o łączącym ich uczuciu.
- To kiedy powtarzamy wczorajszą noc? – wymruczał jej House do ucha, po czym ponownie ją pocałował.
Za drzwiami gabinetu dziekana medycyny pojawił się James Wilson, którego szeroko otwarte oczy i uchylone usta, mówiły wszystko, co pomyślała głowa.
„To była prawda! On naprawdę przespał się z Cuddy i zadłużył się w niej!”
Onkolog uśmiechnął się.
- Nareszcie! – powiedział otwierając drzwi.
KONIEC
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez czarna kawa. dnia Nie 20:37, 18 Sty 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Erato
Ortopeda
Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 2359
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:55, 18 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Tak cieplutko mi się zrobiło Tym razem bez wielkich intryg, skomplikowanych zwrotów akcji. Zwyczajnie - House i Cuddy, którzy niby wiedzą, ale nie wiedzą. I to odpychanie się do ostatniej chwili... Zastanawiam się, czy to Kiss tak wpłynął na Hudzinki, czy taka wizja była w nas od początku, ale oni przed każdym pocałunkiem muszą się pokłócić Co jest zabawne i przeurocze, oczywiście.
A w tym wszystkim wspaniały Wilson. Czego chcieć więcej?
Podobało mi się i czekam na coś jeszcze Twojego autorstwa.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Madzia
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 12 Mar 2008
Posty: 7715
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 10:36, 19 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
czarna kawa. napisał: | - Nareszcie! – powiedział otwierając drzwi. |
Świetne!
Bardzo mi się podobało. Po przeczytaniu pierwszej części nie mogłam się doczekać na drugą, i tak samą z trzecią.
Pięknie Ci to wyszło.
Czekam na Twoje kolejne dzieła!
Pozdrawiam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sapphire
Student Medycyny
Dołączył: 01 Wrz 2008
Posty: 122
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z Krainy Szynszyli
|
Wysłany: Pon 18:24, 19 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Piękne... Ale po co Wilson tam do nich wchodził?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
amandi
Stomatolog
Dołączył: 05 Sie 2008
Posty: 954
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:32, 19 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Wilson normalnie jak triumfator rzymski w wieńcu laurowym wkroczył do tego gabinetu .
Część cudowna, bez krytycznego ucisku w gardle, za to chwytająca za serce . To zrozumienie House'a... piękne zdanie, że teraz Cuddy stała się dla niego narkotykiem...
i ta jego determinacja, żeby spotkać się z Cuddy w klinice... a wcześniej jego dialog z Wilsonem przyprawił mnie o niepohamowany śmiech do łez ... no i to zajście z kaczątkami, gdzie w końcu prawie wybuchnął: bo on nie może się zmienić, nie?
A ta końcowa scena z Cuddy była taka niesamowita... od wściekłości do namiętności.... i ta wymiana zdań, przyprawiająca o dreszcze, uśmiechy i nadzieję... Świetne zakończenie
Czekam na kolejne twoje dzieło . Buziaki
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
nimfka
Reumatolog
Dołączył: 15 Lis 2008
Posty: 1444
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 17:21, 20 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Wilson jak zawsze musiał wejść i przeszkodzić Świetne zakończenie, w ogóle taki fajny, przyjemny i łatwy do czytania fik
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lady Makbeth
Jazda Próbna
Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2464
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Płaszczyk Bena ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:33, 21 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
He he, no i jestem I jest cudnie wprost No proszę, House i Cuddy razem i nie ma w tym ani grama upierdliwości i łez w oczach I pomyśleć, że nadal jestem Hilsonką
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
runiu
Internista
Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gorzów Wlkp. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 12:03, 02 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Bardzo mi się podoba zakończenie, piszesz świetne dialogi, no i House dalej pozostał Housem, tylko czemu Wilson musiał im przerywać?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ann
Pacjent
Dołączył: 28 Mar 2009
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 11:53, 05 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Achh...biedny House xD Jak kłamie, to kłamie, a jak mówi prawdę to mu nie wierzą, no...
Ciekawie rozegrana historia
A Wilson? Jak zwykle "perfekcyjne" wyczucie czasu
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|