Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Trudne wybory, czyli niespodziewany początek i... [Z]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
OLA336
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:40, 18 Lut 2011    Temat postu:

Tak!!! Ja pierwsza Idę czytać



Taaa moja mina z takiej -> zrobiła się... -> Ale ok ide grzecznie czytać...


- Zastanawiasz się, czy skoczyć? - Ukrytego na dachu szpitala diagnostę odwiedziło jego sumienie - James Wilson.


To sumienie jest bardzo kochane


- Na Boga, House! Ona umiera. Byłem tam. Johanson nie ma pojęcia, co jej jest. Tylko ty możesz ją uratować.
- Albo zabić.
- Bez twojej pomocy i tak umrze.
- Cuddy mnie znienawidzi.
- Jak jej nie pomożesz, też cię znienawidzi.



Szpilko, jak to było? Konflikt tragiczny, prawda? Taaa welcome to my world


- Jest jak odkurzacz. Wciąga wszystko, co jej się nawinie. Ostatnio była kilka razy z Cuddy w szpitalu. To bakteryjne zapalenie...
- House... – Niestety, dalszą konwersację onkolog mógł prowadzić już ewentualnie z metalowymi drzwiami kostnicy.



Jak on się myli i ona umrze, to... NOGI Z DUPY MU WYRWĘ! Albo tobie kochana Chociaż... 4łapki, a dwie nogi...? Ok wyrwę jemu


No nie! WTF?!! No nie!!!! Jaaaa Ok... wdech, wydech, wdech... Nie jestem przyzwyczajona do TAKICH dawek emocji serwowanych właśnie przez ciebie. Po prostu nie przywykłam... A gdzie happy end? No why? Ok... Ja... Idę lepiej dołożyć do pieca... albo nie, bo jeszcze spale pół domu... I co mi teraz pozostało? Czekać na tragiczną i ostatnią część
Wena I pamiętaj, że mimo wszystko zawsze jestem z tobą i stoję za tobą murem I... mimo tego smutku... podobało mi się I ja bardziej


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez OLA336 dnia Pią 17:01, 18 Lut 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Malinowa_Rozkosz
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 28 Sty 2011
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 17:55, 18 Lut 2011    Temat postu:

Nie zabijaj go!
Będzie dobrze, Rachel wyzdrowieje, Cuddy mu podziękuje, bo to on uratuje małą i będą wieczorami wcinać spaghetti popijając je czerwonym winem! Będzie cukierkowo, że, czytelnicy, aż będą mieć mdłości! Więc on nie może umrzeć!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gorzata
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Krk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:45, 18 Lut 2011    Temat postu:

Wow! Czegoś takiego to się nie spodziewałam! No bo w większości ficków to jak już House leczy Rachel to dopiero potem jest z Cuddy (a od choroby się zaczyna). To znaczy: tu nie wiedziałam w ogóle, czego się spodziewać. I dobrze. Może oprócz końcówki, ale mam nadzieję, że jednak będzie happy end. Ale z drugiej strony, to będzie XIII część, więc może być pechowa...
Co do tej części - najbardziej podobała mi się scena na dachu. Pokazałaś zarówno typowy dla postaci humor, ale również tę ich przyjaźń. Ogólnie świetnie, tylko szkoda, że już końcówka.
Mam nadzieję, że House dozna olśnienia, uratuje Rachel i będzie z Cuddy.
Życzę dużo Wena i czekam na happy end! Ewentualnie, gdybyś tu go nie szykowała, możesz to wynagrodzić, szybko pisząc kolejny fick .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pirania
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 23 Gru 2009
Posty: 298
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:00, 18 Lut 2011    Temat postu:

No, nareszcie nadrobiłam zaległości. Bardzo dawno nie komentowałam. Przepraszać, głupia być...

Uuuuu, pojechałaś po całości. Ale nie zrobisz tego, nie zabijesz Rachel, prawda? No weź, pewnych świństw się nie robi. Nie bądź czystym Zuem. Chociaż nie da się ukryć, BARDZO byś mnie zaskoczyła, gdybyś jednak ją wysłała do lepszego świata
Podoba mi się House w tej części. Nie wiem, czy takie było Twoje założenie, ale ja widzę w tym coś więcej niż reakcję na tę konkretną (niewyobrażalnie trudną) sytuację. On ucieka, bo w jego życiu nic nie ma prawa zadziałać. Odmawia leczenia Rachel nie dlatego, że Cuddy go znienawidzi, jeśli mu się nie uda, nie dlatego, że bliskich nie powinno się leczyć. To wykręty, House nie ma takich wahań. Ta sytuacja udowadnia mu, że karma to dziwka, że dla niego nie ma szczęścia. NIE MOŻE mu się więc udać uratować Rachel, uratować swojej relacji z Cuddy, bo los znów z niego okrutnie zakpił. Nasz ulubiony racjonalista w gruncie rzeczy w jakiś sposób wierzy w przeznaczenie, a jego przeznaczeniem jest być nieszczęśliwym.
Jeśli chciałaś, by tak wyszło, gratuluję, świetnie to przedstawiłaś. Jeśli wyszło Ci to przypadkiem - również gratuluję, Ty naprawdę czujesz tę postać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Szpilka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 15 Maj 2010
Posty: 255
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:01, 18 Lut 2011    Temat postu:

Za to zdanie - "(...) problem polega na tym, że w większości chwalicie moje poczucie humoru i sama raczej lepiej czuję się w fluffach, ale mój wen wymyślił to nieco inaczej." - byłam wczoraj gotowa wyznać Ci miłość, ale mi nie pozwolono Później stwierdziłam, że muszę przeanalizować czy pisać te komentarze, czy nie... Za nic w świecie nie chciałabym, żebyś się z ich powodu stresowała! W ogóle nie miałam zamiaru pisać niczego, co mogłoby doprowadzić Cię do takiego stanu Sprawa kolejna - po komentarzu Oli, który tak wrednie Cię ponaglał powiedziałam jej, że cieszę się, że mi nikt tego nie powtarza... pół godziny później Ty z tym wyskoczyłaś, haha. Nie olewam Cię, nikogo z Was nie olewam Mam depresję Jak mi przejdzie to coś napiszę. Bo teraz byłaby to tragedia lub dramat w trzech aktach, haha.

Teraz część. Już po "Oluś... wybacz" byłam uszczęśliwiona. Nie, nie dlatego, że lubię jak trzeba ją przepraszać, ale wiem za co trzeba ją z góry przepraszać, więc od razu przygotowuję się na coś fajnego, znaczy się w moich gustach Oczywiście się nie zawiodłam! Chora Rachel - fajny pomysł. Coś, co pokazuje nam związek House'a i Cuddy w nowej sytuacji. W sytuacji trudnej, stresującej, nieznanej. Opisałaś to prawdopodobnie - House ucieka. Zostawia Lisę samą wtedy, gdy najbardziej go potrzebuje. Prośba Cuddy, żeby Greg leczył małą... hm... uzasadniona oczywiście, desperacka, ale nie dziwię się temu, że House odmówił. Rozmowa z Wilsonem spodobała mi się. Jak zwykle absolutnie szczera, a do tego celowe zranienie przyjaciela... tylko po to, żeby zmienił zdanie. Ładnie.

- Wyjdź! Uciekaj do tego swojego pustego świata. Zostaw umierające dziecko i miłość swojego życia. Przecież dla ciebie to i tak nic nie znaczy. A tu to, co mówiłam wcześniej widzę najlepiej.

- Wolę, by mnie nienawidziła za to, że jej nie pomogłem, niż za to, że zabiłem jej dzieciaka. O, a tutaj jest zawarte to za co rozumiem, że House odmówił Cuddy. Ola wykorzystała wrednie mój ulubiony konflikt tragiczny, haha. Trudno wybierać między jedną nienawiścią a drugą, no ale nieraz tak właśnie trzeba.

Dalej decyzja House'a, że jednak spróbuje pomóc. Z ukrycia. To do niego podobne. Podjął wielkie ryzyko... to też w jego stylu. Później ta reanimacja i piękny opis, ale o tym za chwilę. Czy Rachel żyje, czy nie? Tu zaczęłam się gubić, ale chyba House założył, że umarła. Ciekawa jestem prawdy.

Miał ochotę wziąć karabin maszynowy i zabić każdego w tym szpitalu, każdego w tym cholernym mieście. A potem pławić się we krwi niewinnych idiotów, którzy pozwolili mu uwierzyć, że może być szczęśliwy. Ślicznie!!! Brawo! W ogóle opisy w tej części wyszły Ci wyjątkowo bajecznie.

Teraz powiem coś, co zabrzmi głupio. Czytając tę część uśmiechałam się Nie, jeszcze nie doszłam do etapu, w którym bawi mnie nieszczęście drugiego człowieka, ale ja kocham dramaty! Uwielbiam czytać w jaki sposób ktoś kreuje całą sytuacje, jak opisuje uczucia, ludzi, no wszystko;) To takie zboczenie przyszło zawodowe Tobie udało się stworzyć tę opowieść w taki sposób, że zagościł na mojej twarzy uśmiech aprobaty. Cieszę się, że mogłam to przeczytać. Cieszę się, że to napisałaś. Cieszę się, że nie jest to wesołe. Cieszę się, że Ty, akurat Ty umiesz pisać w takim stylu! I wiesz, ładnie Ci to wychodzi. Może nawet lepiej niż te weselsze części. Mimo mojego uwielbienia do Twojego poczucia humoru, do tego, że mogłam zwykle liczyć na szczęśliwe zakończenie, to chyba jedna z najlepszych części jakie wyszły spod Twojego pióra (Czy tam klawiatury. Nie łudzę się, że jeszcze ktoś z wyjątkiem mnie pisze piórem ). Czekam niecierpliwie na tą ostatnią część. Zastanawia mnie, co House zrobi. Jak postąpi. Co wymyśli. Widzę to mrocznie, ale ja tak lubię Zabij go! I zrób to koncertowo! *chowa się przed resztą a szczególnie przed Olą* Ok, tym razem na serio absolutnie chcę wiedzieć co jest dalej!

Pozdrawiam i całuję!
Weny Mistrzu Mrocznej dla odmiany
Szpilka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LissLady
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 30 Sty 2011
Posty: 185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: R-sko
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:27, 18 Lut 2011    Temat postu:

Boże, Boże...Chyba on się nie zabije?!!! Napisz coś, żeby ten idiota się opamiętał i poszedł zrobić to, co należy.
On musi coś zrobić! Musi!
Pisz szybko dalej
Szybko, szybko!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez LissLady dnia Pią 21:27, 18 Lut 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:50, 18 Lut 2011    Temat postu:

Oluś i co ja mam z Tobą zrobić
No, nie można Cię nie kochać za te komenty, no i za oszczędzenie tych 4łapek Sama się sobie dziwię, a właściwie to swojemu wenowi, tak se to wymyślił Co dalej? Cóż...
Ważne, że jesteś. Dzięki

Malinowa, w moich żyłach płynie fluff, ale od czasu do czasu każdemu wenowi odbija Cieszę się, ze fik budzi tyle emocji

Gorzata, jest, jest! Zaskoczyłam Zwykle jestem bardziej przewidywalna od grudniowych mrozów więc bardzo miło mi to słyszeć Coś w tym jest. Taaa... ktoś się już o to postara, tak czuję

Pirania, daj spokój. Wszystko masz wybaczone, znaczy nie mam Ci czego wybaczać, wszyscy wiemy, że byłaś zajęta NP...
Dokładnie tak chciałam to pokazać! Ale ja często zbyt wiele próbuję przekazać i nie zawsze mi to wychodzi więc tym bardziej mnie cieszy to co napisałaś. House jest dla mnie bardzo skomplikowaną postacią. Trudną do oddania, bo tak wielowymiarową. Staram się wczuć, ale to nie jest jeszcze to, co chciałabym osiągnąć, a kolejna część pod tym względem jest jeszcze trudniejsza. Dziękuję, Twoje słowa sprawiały mi wiele radości

Szpilka
O, czyżby jakiś zazdrosny amant tak Cię pilnował Ale miło jest nawet tylko usłyszeć, że chciałaś No co Ty, tak tylko powiedziałam, i nie odwracaj kota ogonem, że niby teraz ja mam mieć wyrzuty sumienia, że ty się stresujesz, ze mnie stresujesz!? Sprytnie Wiesz, cóż widocznie to taki jakiś wpływ Oli, niestety jej zdolności do stosowania szantażu emocjonalnego nie posiadłam ale gdybym miała to pewnie nie zawahałabym się użyć To mam nadzieję, ze szybko przejdzie
No na Twoim mejscu uważałabym, żeby nie podpaść Oli. Och... miło to słyszeć, zwłaszcza od Ciebie
Mrocznej mówisz, cóż, wen uśmiecha mi się plecami, ale jak będzie okaże się dopiero w XIII części
Dziękuję

LisaE, cokolwiek się wydarzy wyjaśni się już w kolejnej części, to tak na pocieszenie Pytanie co zrobi? House to House, nie zawsze podejmujemy właściwe wybory, czy jemu się uda?
Postaram się, ale przedemną dopracowanie najtrudniejsze części, mam nadzieję, że jakoś mi to pójdzie. Dzięki


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Pią 21:58, 18 Lut 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OLA336
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:05, 18 Lut 2011    Temat postu:

Czyli, że... nie dowiem się? Nie?Ale... jesteś pewna, że się nie dowiem, co jest w 13 części? Przemyślałaś to dokładnie?Tak... I zostałam nazwana "zazdrosnym amantem" super Ale to nie zmienia faktu, że, że wam się podoba smutne, a mnie mniej! Jestem osamotniona! I ja chcę 13 część, albo wiedzieć, czy on zginie!



Edit:


I jeszcze jesteście w zmowie!!!!!!!!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez OLA336 dnia Pią 22:20, 18 Lut 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Sob 19:35, 19 Lut 2011    Temat postu:

lisek napisał:

OMG!!! Agusss!!!

Ej noe Bogiem to jeszcze nie jestem xD I nei przyszłam tutaj, abyś w pierwszej chwili od razu orgazmu dostawała

lisek napisał:
Ta Agusss, moja Agusss, znaczy Olu wiem, że Twoja W sensie, że moja ulubiona Hilsonka

W sumie to nie wiem czy TA, ale reszta opisu to nawet by sie zgadzała xD

[quote="lisek"]Taa... już wiem, przyszłaś pozawstydzać liska dzięki
Wiem, że kochasz angsty, tym bardziej mi miło, że nadal mnie czytasz.[/zuote]
Zawstydzać? A że niby czym? I nie kocham angstów, chyba pomyliłaś mnie z inną Hilsonką Po prostu nie lubię zbyt cukierkowatych rzeczy Dlatego nie lubię bajek! Ech to jest dla mnie męka xD
lisek napisał:
Z Rachel dość trudno uniknąć tej cukierkowatości.
A chcesz się przekonać, że się da? Zwłaszcza, że ja nienawidzę dzieci A przynajmniej nie swoje

lisek napisał:
Ale jak zwykle liczę, że jak przeczytasz to powiesz prosto z mostu, co i jak. Tak, nadal to podtrzymuję, masz pisać co chcesz, bo cenię sobie Twoją szczerość. Jako 100% Hilsonka masz na to bardziej obiektywne spojrzenie

Oczywiście, że możesz liczyć, zaraz sie przekonasz jednak... To nie jest obiektywne spojrzenie. Wręcz jak najbardziej subiektywne zdanie xD
Nie obrażasz się? W sumie to ja sie zawsze na Ciebie obrażałam

A teraz do rzeczy.
Angstowo. I dobrze, bo ta cukierkowatość dobijała No, ale... Nie spodziewałam się. To trafiło tak nie wiadomo skąd. Jak jeszcze rozumiałam, że Rachel w końcu to jest, to nie rozumiem kompletnie dlaczego House sie aż tak pomylił. To jest do niego niepodobne.
I proszę. Trochę mniej tutaj potraktowałaś przedmiotowo Wilsona. Mimo tego, że w sumie krąży wokół Huddy, to tutaj miał większe, głębsze przesłanie. Wilson, który przejął się samym w sobie House'em! No bo w sumie chyba chodziło, że House robi rzeczy destruktywne prawda?
Napisane dobrze, choć chyba jakoś mi sie wydaje, że słownictwo i język troszkę gorszy. Ale i tak pięknie Żałuję, że nie mam Cie w swoim dziale
Całuję


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Agusss dnia Sob 19:46, 19 Lut 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:04, 19 Lut 2011    Temat postu:

Dzięki, następnym razem jak zobaczę Twój nick zacznę od takiej emotki
Zgadzasz się ze mną? Muszę zapisać
Już Ty zawsze znajdziesz sposób. I nie pomyliłam się. Nie lubisz cukierkowatych rzeczy, słodkich zakończeń... to jakby wskazywało na skłonność do angstów, ale w końcu Ty lepiej wiesz, co lubisz Hmm... napisałabyś Huddy bez cukierkowatej Rachel? Jeśli to miałaś na myśli, to jestem skłonna odpowiedzieć, tak
No dobra, subiektywne też może być
Och, byłam raz
Powinnaś się cieszyć, że Cię tam nie męczę cukierkowatym WIlsonem, czy coś
A tak serio, dzięki


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
GosiaczeQ_17
Proktolog
Proktolog


Dołączył: 28 Gru 2009
Posty: 3357
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraina wiecznej młodości
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:06, 19 Lut 2011    Temat postu:

JUż przedostatnia ? Szkoda, bo fajny ten fick jest
Lubię jak postacie są stawiane w trudnych sytuacjach : )
Dzięki, że piszesz nadal Jesteś w tym niezastąpiona
Pzdr I czekam na ostatnią część


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Nie 18:49, 20 Lut 2011    Temat postu:

No jak tak byś zaczęła, to od razu bym wiedziała, że chodzi Ci o mnie xD
Lepiej zapisz, bo my tak z Olą zapisywałyśmy, że chyba żadna nie zapisała naszych różnych takich tam xD
Oj ja naprawdę nie wiem o co Ci chodzi! Ja żądnego sposobu nie znajduję
no chwila! Cukierkowatość, a happy end to mogą być całkowicie dwa światy xD Wiec proszę Cię, nie mów mi że mam skłonności angstowe Mówi Ci, że jednak pomyliłaś mnie z moją siostrzyczką Ness xD
Taaa to miałam na myśli I może nawet ta Twoja skłonność poczyni cuda xD
Czasem lepiej nie znać mojego wielkiego, subiektywnego, nadętego zdania xD
Raz! No właśnie TYLKO raz!! Co to ma znaczyć?
Alez nie ma za co Przecież wiesz, ze i tak uwielbiam Cie czytać mimo iż sobie ponarzekam xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aduśka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 07 Wrz 2009
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Siedlce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 12:30, 21 Lut 2011    Temat postu:

Lisku

Nie wiem, czy mnie jeszcze pamiętasz, bo przez długie miesiące miałam internetową awarię, ale ... Zaryzykuję. W końcu tak wrednego 'pisarza' jak ja, może nie tak łatwo zapomnieć.

Rozpłynęłam się. Wszystki części przeczytane w ok. 40 minut wprawiły mnie w niesamowity nastrój. Tyle emocji, tyle wzruszeń mi dostarczyłaś, że nawet nie wiem od czego zacząć.
Zaliczyłam zgon wzruszenia, zachwytu i czegoś jeszcze, czego nie potrafie nazwać

Może zacznę od tego, że ... W jednym się z Tobą, kochana, nigdy nie zgodzę i będe się z Tobą kłóciła, próbowała wypersfadować pewne Twoje przekonanie. A mianowicie - opisy. Ty twierdzisz, że kiepsko Ci wychodzą itp. A ja mówię - NIE! Twoje opisy są naprawdę cudowne. Wspaniale oddają uczucia, emocje, wątpliwości i sytuację bohaterów. Czułam się tak, jakbym uczestniczyła w tym wszystkim. Czułam ich wątpliwości, radość, miłość, smutek, załamanie. Całą paletę uczuć. I love it!
Wiesz,że mogłabym 'czytać cię' zawsze - dniami i nocami? Chyba jestem trochę monotematyczna A to dlatego,że ... kocham twoje teksty, zawsze jestem absolutnie zachwycona i ... nigdy nie wiem jak oddać to co czuję w komentarzach I fajne jest to, że wchodząc w temat z Twoim dziełem idę na pewniaka - wiedząc, że to co zaraz przeżyję czytając będzie dobre, wyjątkowe. Przyznam,że jeszcze nigdy się nie zawiodłam A już 'trochę' czytałam Twoich cudeniek.

Chętnie bym omówiła każdą część z osobna, ale pozwól, że odpuszczę sobie.

Przyznam,że fabuła wciągająca - i to bardzo. Czytałam z zapartym tchem, pochłonięta na maksa i co najważniejsze - ciągle pragnąc więcej i więcej.

Fik dość geograficzny Wyżyny szczęścia, morze miłości i ocean wątpliwości i strachu.

Przyznam, że największe wrażenie zrobiła na mnie jednak ostatnia część - a raczej przedostatnie, idąc Twoim nazewnictwem.

Chyba dopiero ona oddaje w pełni miłość Grega Jego strach, poświęcenie. Wzruszyło mnie to, że jest gotów poświęcić wszystko co ma, żeby jednak spróbować ocalić Rachel. Słodkie. I jego ból, po 'stracie' dziewczyn. Poruszające, naprawdę. I te opisy, które wywoływały u mnie ciarki. Kocham to! Idealne opisy. Oddawały chyba wszystko to, co chciałaś przekazać, a przynajmniej tak mi się wydawało.

I tak myślę. Ta dawka morfiny to dla ... House'a? Jeśli tak, to ... jaram się. Może to dziwne, ale lubię takie rozwoje sytuacji. Są nadzwyczaj ciekawe i dobre dla pisarzy. Dają pole do popisu. Takie jest moje zdanie. Przyznam, że ja mam już całe mnóstwo pomysłów na rozwinięcie tego wątku. Takie zboczenie Można to bardzo ładnie napisać, really. Daje pole do popisu. A ja wiem, że Ty sobie wspaniale poradzić. Szapoba!

I cóż jeszcze mogę napisać Wiesz chyba,że kocham Cię za to jak piszesz, że piszesz i za wszystko co dla nas robisz. I za to jakie Huddy prowadzisz - czyste, takie jakie powinno być. Z całą charakterystyką postaci itp Kocham Twoje teksty za to jakie są, ile emocji dają, jakie przeżycia rodzą i to co oddają - wspaniałe Huddy - takie jakie było - ich słowne gierki, ukryte uczucia, pragnienia. Powinnaś pisać dla Davida Shore'a, jak nic!

Życzę Weny I nie mogę się doczekać końcówki. Zaintrygowałaś mnie, jak nie wiem
I mam pytanie: planujesz jakiś epilog?

Twoja wieeeeelka, oddana fanka na zawsze. A.

PS Jesteś moim Mistrzem, Guru. a! I nie próbuj zaprzeczać. I nie bądź skromna. Bo, wiesz jest taka zasada, powiedzenie, maksyma - nie wiem jak to nazwać, ale trochę dostosuję do Ciebie - ' Jeśli ktoś mówi Ci, że jesteś Mistrzem ,a mówi Ci tak, więcej niż jedna osoba, to coś w tym musi być'. To jest prawda Myślę, że reszta ludu się ze mną zgodzi. Czyż nie?

PS2 Ale się rozpisałam :szok: Ale i tak chyba nie oddałam wszystkiego, co czuję ;|


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:27, 21 Lut 2011    Temat postu:

Gosiaczek, miło Cię widzieć
Dziękuję, co prawda ostatnio z tym pisaniem dość rzadko się się pojawiam, ale tym bardziej mnie cieszy, że jeszcze ktoś czyta

Agusss, a Ty to ile razy tu pisałaś? Co? Marnujesz się nie pisząc

Lisek przeciera oczy, ze zdumienia, czy to TY
Aduś... *rzuca się na szyję*
Jak mogłabym zapomnieć, właśnie ostatnio nawet o Tobie myślałam. Czy Ty wiesz, że niektórzy cały czas czekają na Twoje niedokończone fiki Ale pomolestuje Cię innym razem Teraz za bardzo się cieszę, że Cię widzę
Jej... takie słowa i to od Ciebie.
Geograficzny Dobre.
Kurcze, to takie miłe, gdy ktoś tak wczuwa się w fika, analizuje, naprawdę. Dziekuję, nie wiem, co powiedzieć
Może i daje pole do popisu, ale ja zwykle się tak wkopuje, że w końcu fik mnie przerasta ale zobaczymy. Już nic nie mówię
Taa... Shore po jednym dniu, by mnie wywalił A fani znienawidzili Mój wen jest trochę... eee... dziwny czasem. Tym większą mam radochę, że czytasz Końcówka się tworzy. Epilogu brak. Zakończenie tego wymaga. Znaczy wymaga braku epilogu
No patrz, a Ty moim Serio, poczytałabym znów coś Twojego, ten charakterystyczny klimat i emocjonalność I to nie molestowanie

Jeszcze raz ślicznie dziękuję, za wszystko

EDIT. Zapomniałabym, KOCHAM Twoje avki!!! Wilson wymiata Zresztą Hugh, ta strzałka na Lisę i Lisa, super. Gapiłam się w nie z piętnaście minut


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Pon 17:30, 21 Lut 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aduśka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 07 Wrz 2009
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Siedlce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:53, 21 Lut 2011    Temat postu:

*mocno przytula Liska*

Jeeejo, nie pomyślałam, że ktoś może się za mną tu stęsknić Miiiło Myślałaś o mnie? *wzruszona*

A moim jedynym wytłumaczeniem na brak kolejnych części jest jedno słowo: MATURA! Co prawda zawiesiłam działalność na TEN rok, ale ... Moją zgubą jest to, że cały czas - a to czytając fiki, książki, oglądając filmy i słuchając muzyki- wciąż nachodzą mnie nowe pomysły. I to chyba całkiem fajne, powiem nieskromnie

Ale powiem też, że ... napisałam trochę do KBHoM, połowę części do Zaginionej iii .... całą pierwszą część, do nowego fika, którą w zasadzie mogłabym już wstawić, no ale ... nie chcę kolejnego [NZ] Czuję się podle, mając tyle znaczków przy nazwach. Czuję się jakbym Was zawodziła i ... Z resztą, nieważne I tak się cieszę, że jest ktoś kto czyta to COŚ Dzięki, kochana

Ech, co miałam jeszcze napisać. A o avkach! Dzieła mojej ukochanej graficzki. Jest naprawdę rewelacyjna A zdjęcia są boskie. Gdy je zobaczyłam poczułam,że muszę mieć je w profilu A inne to też dzieła, kochanej i wielceutalentowanej ifilmowej niegdyś duszyczce Anoli, która chyba tu jest na horum

Miło mi, że cenisz moje słowa Jestem pewna, że ostatnia część będzie równie rewelacyjna jak poprzednia. A może jeszcze lepsza? W to akurat nie wątpie. Mam nadzieję, że niedługo się pojawi ost. część (bo jestem na nią napalona ) No i nowy fik, jakiś wypłynie. Wiesz, podczas ' odwyku' wpadłam na pewien pomysł, ale nie wiem czy jest on dobry. Kiedyś na PW może się podziele

I to chyba tyle. Powiem jeszcze, że Ty Lisku i kilka innych osób tu w dziale Fików Huddy, jesteście dla mnie inspiracją do pisania Czuję, że pisanie ma sens. Dzięki!

Twa A.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blondi22
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 21 Lut 2011
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 10:39, 22 Lut 2011    Temat postu:

Lisku jesteś jedną z moich najulubieńszych autorek. Pisz proszę szybciutko!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Wto 16:22, 22 Lut 2011    Temat postu:

Lisek, Ty mi robisz wyrzuty?! Ty? Spójrz sobie xD Napisałam więcej tekstów tutaj niż Ty w Hilsonie To, że jednego nie skończyłam to... Nie moja wina xD Przecież mówiłam, że kiedyś to skończę

I się nie obijaj tylko pisz! xD

I że się odezwę: "A fani znienawidzili " Wiesz... Chyba bym się z tym zgodziła xD Chociaż Twoje rzeczy bym przełknęła nawet w serialu


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:48, 22 Lut 2011    Temat postu:

Aduś, Aduś...
No, masz szczęście, bo matrura to jedyne wytłumaczenie, jakie jestem w stanie przyjąć
To po maturze liczę, że się nimi podzielisz Wcześniej też możesz Jak czas dopisze
O! KBHoM Zaginiona Ty wiesz, że ja czekam Anola, jeśli ta którą trochę znam, to chyba znam? Taa... żyj nadzieją, lepsza to ona nie będzie, męczę się nią i chyba nigdy nie skończe, robi się jakaś przydługawa
Dzięki

Blondi, witaj
Bardzo mi miło. Postaram się, ale oprócz pisania jeszcze beta więc za szybko to nie będzie

Agusss, wiedziałam, wiedziałam!!! Że mi to wyrzucisz Też sie zgadzam Serio?! Ach... te Twoje subiektywne opinie Lubię je
I nie obijam się tylko mój wen... ta cholera... nie umie się zebrać w sobie. W każdym razie codziennie coś dopisuję, i kiedyś na pewno skończe tą ostatnią część
Buziaki moja Ty Hilsonko
Ps. Pamietaj, że ja też czekam aż coś napiszesz, nawet w Hilsonie, tylko Ty jesteś w stanie mnie tam ściągnać, bo wiem jak piszesz


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Wto 16:53, 22 Lut 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Wto 17:42, 22 Lut 2011    Temat postu:

No to jak wiedziałaś, to czemu nic nie piszesz?
No co... Lubisz je? Hmm... Uważaj, bo jak sie w Tobie zakochają to normalnie będzie problem
Ty.. nie kiedyś tylko do końca tygodnia! Później mi się ferie kończą!
Pozdrawiam, ściskam, całuję

P.S. Hmm... Jeżeli satysfakcjonuje Cię coś co kiedyś z Ness zaczęłyśmy pisać to nawet dzis część wrzuciłam^^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:35, 27 Lut 2011    Temat postu:

Po pierwsze, dziękuję swojej becie za kawał dobrej roboty, spory kawał. Dzięki a_cappella Bez Ciebie, innym, z pewnością czytałoby się o wiele gorzej.
Po drugie, jakby to powiedzieć, chyba najpierw trzeba przeczytać. Jestem ciekawa jak to odbierzecie. Znaczy ciekawi mnie, czy udało mi się coś, co chciałam zrobić?
Huddy przeszło długą drogę, raz było gorąco, przynajmniej tak chciałam to ukazać, raz zabawnie, czasem poważniej, zwykle typowo, w ich stylu. Tu zakończenie ma znaczenie. I nie do końca takie znaczenie, jak mogłoby się wydawać. Chyba tyle



XIII - ostatnia

Po prawie godzinnej walce z osłabionym sercem Rachel, z bólem widocznym na twarzy jej matki, wyraźnie zaskoczony lekarz zauważył, że stan dziewczynki zaczął się stopniowo poprawiać. Cuddy nadal była bardzo roztrzęsiona. Błagała Boga, by już nigdy więcej nie narażał jej na coś takiego. Widząc spokój i delikatny uśmiech na twarzy Johansona, odetchnęła z ulgą. Gdy tylko lekarz i pielęgniarki zrobili jej miejsce, przylgnęła do córki. Jedną ręką gładziła jej główkę, a drugą kurczowo ściskała maleńką dłoń.
- Doktor Cuddy, nie wiem, jak to wyjaśnić. To cud - skwitował zupełnie skołowany pediatra. Jeszcze pół godziny temu był pewien, że mała tego nie przeżyje.
- Może być cud... - westchnęła, nie miała siły na żadne analizy. Po prostu cieszyła się chwilą. Onkolog przyglądał się jej w milczeniu. Tak bardzo chciał jej powiedzieć, chciał, by wiedziała. Niestety, po pomieszczeniu ciągle kręcił się ktoś obcy. W końcu zdecydował, że najlepiej będzie, jak po prostu poszuka sprawcy domniemanego cudu.
Na korytarzu spotkał zdenerwowanego Chase'a.
- Wilson, co jest z House'em?
- Właśnie go szukam. Widziałeś go?
- Nie, ale podobno pobił aptekarza i zniknął z końską dawką morfiny.
- Cholera!!! - Lekarz co sił w nogach pobiegł z powrotem do Cuddy. Nie miało znaczenia, że dał mu słowo. Musiał jej powiedzieć.
- James? Co jest?
- Chodzi o Rachel i...
- Spokojnie, jest już lepiej - tłumaczyła.
- Ale to nie dzięki Johansonowi!
- Przecież...
- Nie rozumiesz. To House ją uratował. To on jest twoim cudem - mówił z wielkim przejęciem. - Wstrzyknął jej lek bakteriobójczy.
- Co?! - Nie mogła uwierzyć. - To mogło ją zabić.
- Albo uratować. Dla ciebie był gotów wziąć na siebie to ryzyko.
Cuddy była w szoku. Nie wiedziała, jak się zachować. Z jednej strony miała ochotę go zabić, z drugiej objąć i już nigdy nie pozwolić mu odejść.
- Dlaczego mi nie powiedział? Dlaczego do mnie nie przyszedł? Zostawił nas. - Nadal przemawiał przez nią żal.
- Chciał cię chronić, a trzymanie za rękę nigdy nie było w jego stylu. Nie zostawił was. Doskonale znał ryzyko. I nie mówię tu o kwestiach medycznych.
Kobieta spoglądała raz na niego, raz na swoją córkę.
- Musisz do niego iść - polecił.
- Nie ma mowy.
- Na litość boską, Cuddy! On myśli, że lek nie zadziałał. Był w aptece, ukradł morfinę.
Cuddy zamarła.
- On musi wiedzieć, że ją uratował. Nie pozwól, by to tak się skończyło. Nie zasłużył sobie na to. Zrobił coś wielkiego dla was, dla ciebie.
Łzy same napłynęły jej do oczu.
- Wilson, jest coś jeszcze, ja jestem...
- Nie mamy czasu! - Nie pozwolił jej dokończyć. - Ja zostanę z małą. Proszę... Administratorka w jednej chwili pochwyciła żakiet wiszący na krześle obok łóżeczka córki i wybiegła z sali, zostawiając onkologa sam na sam ze swoimi myślami i z narastającymi wyrzutami sumienia.
- Przepraszam, House. Przepraszam... - wyszeptał i ukrył twarz w dłoniach. Czuł się okropnie. Myślał tylko o sobie, o tym, jak bardzo chce pomóc, jak bardzo pragnie dla nich szczęśliwego zakończenia. Nie zauważył, że House tak po prostu cierpiał. Zwyczajnie, po ludzku. Tyle razy powtarzał mu, że jest cynikiem, egoistą, że nie liczy się z innymi, a dziś postąpił dokładnie tak samo. Tym razem to on był przegranym. A ból porażki miał go prześladować nawet w piekle. Był pewien, że tam właśnie trafi. Czuł, że zawiódł, że był najgorszym przyjacielem, jakiego ten idiota mógł sobie wybrać.

Siedziała w taksówce i błagała los o zielone światła, pustą drogę i drugą szansę. Taksówkarz czuł jej palące spojrzenie wiercące mu dziurę w mózgu. Bez słowa mocniej wcisnął pedał gazu. Setki wspomnień, tysiące planów, marzenia... Tak wiele z nich się spełniło. Tyle mu zawdzięczała. Życie Rachel, swoje własne. Miała pewność, że bez jego miłości nie byłaby już w stanie oddychać. Dzięki niemu jej serce na nowo nauczyło się bić. Miała tylko jego i Rachel. W ułamku sekundy położyła swoją dłoń na brzuchu. Nie tylko...,pomyślała.
- Jeszcze pięć minut – odpowiedział na jej nieme pytanie. Miała wrażenie, że gdyby wyskoczyła z taksówki i pobiegła pieszo, dotarłaby na miejsce o wiele szybciej. Wiedziała, że w takim stanie nie odbierze telefonu. Drżącymi rękoma wyjęła jednak urządzenie i, ignorując słone łzy spływające jej po policzkach, zaczęła pisać.
"House! Błagam... Jesteś egoistycznym dupkiem, ale nie tchórzem. Wybacz, przecież wiesz, że nigdy tak nie myślałam. Z nas dwojga to ja nim jestem. Zawsze byłam. A ty jak zwykle miałeś rację. We wszystkim. Potrzebujemy cię. Wszyscy troje, albo czworo, wliczając Wilsona. Tak, los po raz kolejny postanowił nam udowodnić, że jego poczucie humoru jest większe niż twoje ego."
Uśmiechnęła się przez łzy. Wiedziała, że zrozumie.

"Życie jest do dupy. Nigdy się z tobą nie liczy, choćbyś nie wiem jak bardzo się starał, ono i tak cię wykiwa..." - Jego życiowe motto, jak mógł zapomnieć. Nalewał sobie kolejną szklaneczkę złotego płynu. Uwielbiał jego smak i zapach.
Po co mi to było? Czy był jakiś misterny plan? I kto to wszystko spieprzył?! - te same pytania, tylko inne okoliczności. A odpowiedzi wciąż brak. Leżąca na stole strzykawka zdawała się krzyczeć "Ja wiem! Ja wiem!", był gotów jej uwierzyć. Podniósł wzrok i uśmiechnął się ironicznie. Ktoś tam, na górze, zdecydowanie za nim nie przepadał. I ktokolwiek to był, zamierzał stanąć z nim twarzą w twarz. Nie przerażał go fakt, że istnieje taka możliwość, iż nikogo tam nie ma. Właściwie to nigdy nie wierzył, że jest. Miejsce, w którym będzie samotny, nie miało teraz znaczenia. Sięgnął po strzykawkę, podciągając jednocześnie rękaw błękitnej, bardzo wymiętej koszuli. Jej ulubionej. Na przemian albo się w nią wtulała, albo drżącymi rękoma zachłannie zdejmowała. Wtedy wszystko było proste. Odkrywali się na nowo i było cudownie. Wbrew własnym przekonaniom i zdrowemu rozsądkowi zaczął wierzyć, że to może się udać, że tak może być już zawsze. Prosto, zwyczajnie, tak nierealnie szczęśliwie. Niestety, rzeczywistość szybko sobie o nim przypomniała, o swoim ulubionym, ostatnio dziwnie szczęśliwym popieprzeńcu. I w jednej chwili, bez ostrzeżenia, postanowiła naprawić swoje niedopatrzenie.

Nie było przebaczenia. Mógł zakończyć to sam albo zabiłyby go jej oczy pełne bólu i żalu. Wolał umierać, mając w pamięci jej uśmiech, nieśmiałe zalotne spojrzenie, ogień, gdy stopniowo zmniejszał dystans między ich ciałami. Smak jej ust, bicie serca. Ufność i zachłanne dłonie. To wszystko, ten obraz sprawił, że miał ochotę krzyczeć. Świadomość, że traci to bezpowrotnie, była nie do zniesienia. Wariował. Życie po raz kolejny urządziło sobie piękny spektakl. A on wbrew własnej woli wystąpił w nim w roli głównej. Zimny drań, który przypadkiem odkrywa, że potrafi kochać. Tylko po to, by po chwili uświadomić sobie, że nie było warto. Tym razem próbował okłamywać sam siebie. Bo choćby nie wiem jak bardzo starał się zatrzeć, zniszczyć, zniekształcić swoje wspomnienia, nie potrafił oszukać własnych uczuć. Gdy tylko o niej pomyślał, dziwne ciepło rozlewało się po jego ciele. Gdy ją widział, jego serce biło mocniej, gdy jej dotykał, jego rozum przestawał funkcjonować. To było jego zgubą. Do tej chwili nic się nie zmieniło. Wciąż kochał. Równie mocno. Z precyzją godną zegarmistrza napełnił strzykawkę śmiertelną dawką zapomnienia. Tak bardzo chciał wymazać te wspomnienia. Z całych sił odrzucał wszystko, co kochał. Liczył, że mu się uda, że tak będzie łatwiej. Nie było. Z lekkim zawahaniem ponownie sięgnął po strzykawkę, która teraz leżała tuż przed nim. Zaraz obok szklanki z burbonem. W ostatniej chwili zmienił jednak zdanie i zamiast niej złapał butelkę. Nie zamierzał odwlekać nieuniknionego, ale w tej chwili przypomniał sobie jej wyznanie.
"Jesteś najbardziej popieprzonym i najbardziej niezwykłym człowiekiem, jakiego znam." Nie mógł się z nią nie zgodzić. Tylko taki szaleniec jak on był w stanie zdecydować się na tak ostateczne rozwiązania. Myślał tu zarówno o ratowaniu Rachel, jak i o obecnej sytuacji. Pamiętał błysk w jej oczach, gdy to mówiła. Nikt nigdy tak do niego nie mówił. Tylko ona. Jak nikt inny potrafiła stawiać mu czoła. Była wyzwaniem, jego namiętnością i przekleństwem. Był dojrzałym mężczyzną, a przy niej czuł się jak nastolatek. Co prawda cały czas się tak zachowywał, ale czuł się tak tylko w jej obecności. Pociągał go jej umysł, w ułamku sekundy potrafił odtworzyć w pamięci wszystkie ich sprzeczki i przegadywania. Ubóstwiał jej ciało. Tak idealne, jakby stworzone specjalnie, by sprawiać mu przyjemność. Bez trudu zwizualizował sobie jej obraz. Oddychał głęboko. Zacisnął dłonie w pięści i z całych sił uderzył nimi w stolik. Butelka z trunkiem przewróciła się, a złoty płyn sączył się na dywan. Nie zwracał na to uwagi. Wstał powoli, rozmasowując obolałą nogę. Jakby tego było mało, dziś bolała bardzo mocno, zupełnie jak kiedyś. Spojrzał na kanapę. To tu wszystko się zaczęło. Tego przeklętego... Cudownego wieczora. Przez krótką chwilę miał to wszystko, o czym nie marzył, czego nigdy nie chciał. Dostał bonus od losu, a teraz nie był w stanie unieść ciężaru odsetek. A przecież po rozstaniu ze Stacy przysiągł sobie, że nigdy więcej tego nie zrobi. Miał być zimnym draniem, bez uczuć, bez emocji. Noga bolała niemiłosiernie. Musiał wrócić na kanapę. Wciąż przesiąkniętą jej zapachem. Tak bardzo pragnął wziąć ją w ramiona. Poczuć jej ciało ten ostatni raz.
Niestety, nie było jej przy nim. I już nigdy miało nie być. Bolało. Już sam nie był pewien, który ból jest większy. Rozejrzał się wokół. Wiedział, że traci to wszystko bezpowrotnie. Jej zapach, pianino, głupią kanapę, czerwoną piłeczkę. Wspomnienia. Wszystko! Był wściekły. Nazywano go genialnym diagnostą, a on był genialnym idiotą. Pokochał. Nie tylko ją, ale i jej dzieciaka. Jego oczy lekko się zeszkliły. Te sceny też pamiętał doskonale. On, ona i mały potwór plączący się między nimi. Nie polubił jej od razu. To był długi proces dostrzegania małych pozytywów. Rachel miała to coś. Była zamknięta w sobie, przez co wyglądała na głupiutką, ale bardzo szybko odkrył potencjał kryjący się w tym małym wnętrzu. Wiedziała, czego chce, była ambitna i potrafiła kłamać. Lubił spędzać z nią czas. Nigdy się do tego nie przyznał, ale taka była prawda. Cholerna prawda, która sprawiała, że miał ochotę rozpłakać się, dokładnie tak samo jak jego ulubiony bohater medycznej telenoweli, gdy dowiedział się, że bliźniaki Lucindy nie są jego. Wszystko stracił. Uratował setki istnień, tysiące razy wygrywał dużo bardziej skomplikowane boje. Wilson miał rację, pomyślał. Nie powinien był tak łatwo rezygnować. Może gdyby od początku się zaangażował, może gdyby nie sparaliżował go strach, może wtedy wszystko wyglądałoby zupełnie inaczej. Siedziałby teraz w szpitalu, wpatrując się w jej wypięty tyłek, gdy nachyla się nad łóżeczkiem córki, by ucałować ją na dobranoc. Mała wbijałaby w niego błagalne spojrzenie, by podszedł bliżej. Nie wiedział, z jakiego powodu, ale dziewczynka lubiła mieć go przy sobie. On z pewnością wywróciłby oczami i wzdychałby ciężko udając, że to dla niego istne tortury, po czym z delikatnym uśmieszkiem poszedłby do łóżka małej pacjentki i podałby jej swoją ulubioną piłeczkę. Zawsze patrzyła na nią z pożądaniem wypisanym na twarzy. Nie miał pojęcia dlaczego. Mała uśmiechnęłaby się, a jej matka wywróciła by oczami, dokładnie tak samo jak on chwilę wcześniej. Nigdy nie rozumiała ich piłeczkowej pasji. Przez moment zastanowił się, gdzie w tym momencie byłaby jego druga ręka. Uśmiechnął się wbrew sobie. Zawsze tam pasowała. Jej tyłek działał jak magnes na jego zachłanne dłonie. Nagle poczuł, jakby coś wbijało mu się w żebra. Z zawodem zauważył, że tym razem to nie był jej łokieć. Zwyczajnie zakłuło go serce. Nie taki koniec sobie wymarzył. Taki zafundował mu los. Wiedział, że nie będzie w stanie z tym żyć. Nie po tym wszystkim, czego spróbował i w czym zasmakował. Kiedyś nienawidził prostych rozwiązań. Gardził nimi. Ale w tym przypadku czuł, że tylko w ten sposób odzyska spokój. Poza tym nie czekało go już nic dobrego. Wszystko miał już za sobą. Mocniej ścisnął trzymaną w dłoni strzykawkę. Nie zamierzał przeciągać własnej agonii. Nagle w jego kieszeni zawibrował telefon. Nie chciał z nikim rozmawiać. Był pewien, że to Wilson coś wywęszył. Spojrzał na drzwi, jakby spodziewając się brygady antyterrorystów szturmujących jego mieszkanie. Niestety, wciąż był sam. Wiedział, że jego czas się kończy. Za nic w świecie nie chciał litości, pocieszenia... Od wspomagających, współczujących spojrzeń wolał zwykłą, prostą śmierć.

Weszła do środka. W chwili, w której go zobaczyła jej serce zamarło po raz kolejny w ciągu tak krótkiego czasu. Miała ochotę krzyczeć i przeklinać Boga, bo gdy błagała, by nie zabierał jej córki, nie sądziła, że w zamian zabierze jej miłość swojego życia. Jedyną i prawdziwą. Podeszła bliżej, jej oczy momentalnie zaszły łzami, nie mogła uwierzyć, że taki koniec był im pisany. Nie im i nie jemu. Gregory House był najsilniejszym człowiekiem, z jakim kiedykolwiek miała do czynienia. Osobą, która nienawidziła prostych rozwiązań... Spojrzała po raz kolejny na strzykawkę, a potem na jego spokojną twarz. Wyglądał, jakby się uśmiechał, nie zdziwiłaby się, gdyby tak było. Bała się zrobić kolejny krok, bo on dałby jej ostateczną odpowiedź. Pewność, której nie chciała mieć. Nigdy. Stała tam, ale czuła, jakby nie było jej w pokoju. Jakby byli zupełnie gdzie indziej. Razem, w innym wymiarze. Wszystko działo się w ułamkach sekund, jednak jej umysł odbierał wszystko tak mocno, tak szczegółowo, że czas zatracił własny bieg.
- Nie rób mi tego. Nie teraz, słyszysz, House? - Zrobiła niepewny krok w jego kierunku. Paraliż wciąż był bardzo silny. Ograniczał jej ciało i umysł. - Ty samolubny kretynie - szeptała. - Kocham cię... - Spuściła wzrok i dostrzegła jego komórkę leżącą na kanapie. Na wyświetlaczu wciąż widniała opcja "odpowiedz."
Nie miała wątpliwości, że odczytał jej wiadomość. Czy zamierzał odpowiedzieć? Czy chciał? Może nie potrafił, a może już nie mógł? Po raz kolejny miał pozostawić ją bez odpowiedzi.
- Jak ja cię nienawidzę, House! - Nie mogła uwierzyć, że po tym wszystkim nie dał jej szansy, że odebrał im bezpowrotnie możliwość przeżycia tego wszystkiego razem. Wiedziała, że ją kocha, wiedziała, że właściwie odczytał jej słowa, że w głębi duszy zaakceptował takie życie, zwyczajne i niezwykłe zarazem. Ich wspólne. Nie miała wątpliwości, że zbliżył się do Rachel. Udowodnił to ponad miarę. A skoro już wiedział, że wygrał, dlaczego nie dał sobie szansy? Dlaczego nie dał jej im wszystkim? Znała go. Wiadomość o dziecku nie mogła go popchnąć do tego kroku. Mogła przerazić, zdenerwować, ale z pewnością nie zmusiłaby go do ucieczki. House, którego znała, podjąłby wyzwanie. I miała stuprocentową pewność, że sprostałby zadaniu. Nie byłoby to łatwe, ale przecież na tym miała polegać ich odwieczna walka o szczęście. Miało ono pozostać niezdefiniowane do samego końca. Mieli je budować każdego dnia na nowo. Szukać nowych słów. Bo czym ono tak właściwie jest? Czym było dla niego...?
Czy był to vicodin, z którego zrezygnował? Dawne życie? Czy była nim kobieta o imieniu Lisa? Samotność? A może świadomość, że mimo wszystko pozostanie po nim coś dobrego? Wciąż nie dopuszczała do siebie możliwości, że los mógł być aż tak okrutny. Nigdy nie wierzyła, że człowiek z góry skazany jest na porażkę. Poza tym, czy ktoś taki jak on mógł kiedykolwiek przegrać? Czy jej miłość mogła być zbyt wielka? Czy może jego zbyt mała? A może wcale nie o nią tu chodziło? Tylko o wybór, o własną drogę i zwykły ludzki egoizm.
Nie, to nie może być prawda... - Jej umysł odtwarzał tę myśl niczym mantrę. Jej serce domagało się odpowiedzi. Nie będąc w stanie dłużej znieść niepewności, rozpłakała się na dobre. Pokonując paraliżujący strach, zrobiła kolejny krok. Z całych sił wtuliła się w niego. Zachłannie. Łapczywie, jak gdyby chciała wniknąć w jego ciało. Zatrzymać przy sobie już na zawsze. Przecież jego wybór miał pozostać jej przekleństwem. A może to nie był już jego wybór? Może wtedy już go nie miał? Może się spóźniła? Może oboje przegapili kolejny odcinek serialu o własnym (nie)szczęściu? Może umknął im happy end albo zwyczajnie zabrakło go w scenariuszu? A może tylko ona go nie dostrzegła? Może wystarczyło otworzyć oczy? Niestety, żadne z nich nie było w stanie tego zrobić. Był strach, ale nie było już pytań wymagających odpowiedzi. Nie w tej chwili. Nie dla nich.

Każda historia ma swoje zakończenie, szczęśliwe lub nie. Czasem nie ono jest najważniejsze. Ważne jest to, w co chcemy wierzyć, bo życie jest równie nieprzewidywalne jak wybory, których dokonujemy. A ich konsekwencje są drogą, definicją tego, co było lub dopiero stanie się naszym szczęściem.

Koniec


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aduśka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 07 Wrz 2009
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Siedlce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:11, 27 Lut 2011    Temat postu:

Lisku <love>

Nie wiem co napisać. To co czuję to jedno wielkie ŁAŁ!
Jesteś Mistrzem absolutnym. Te opisy, refleksje, dialogi. Arcydzieło ;*

Spodziewałam się takiego, zakończenia, ale do końca wierzyłam, że jednak TEGO House nie zrobi. Wierzyłam,że Ona go uratuje, odciągnie, że wejdzie w TYM momencie. A jednak Ty zszykowałaś nam inne zakończenie. Piękne, smutne, refleksyjne. Bomba.

Bardzo mnie ujęłaś tym opisem, jego wspomnień, przemyśleń i wachań. Masz świetny styl, który ubóstwiam. Wszystko tak opisane cudnie, dosadnie, wystarczająco. Świetne połączenie słów i ... aaaach Jeśli wydasz kiedyś książkę/i, to wiedz,że będę miała już zarezerwowaną półkę, na nie

Był moment kiedy się uśmiechnęłam, pomimo powagi części - Na wieść o ciąży Cuddy, o wyzdrowieniu Rachel
A mogło być tak pięknie ...

Cudownie pokazałaś nam, jakie znaczenie mogą mieć minuty, bo przecież gdyby taxi jechało szybciej, może zdążyłaby Go uratować, może mieli by szansę na szczęście

No i House - który jednak kocha, czuje, oddaje się i ... sięga po ostateczność. Szkoda,że jednak nie dał szansy, że nie wachał się te 5 minut dłużej - wtedy wszystko byłoby inne.

Część cudownie refleksyjna, dająca do myślenia, doskonale pokazująca niuansy życia. Kocham Cię za to, normalnie.
Chylę czoła, Mistrzu i wielkie Szapoba!

Takie zakończenia zawsze wprowadzają mnie w stan melancholii i smutku, ale podane w tak pięknym stylu, sprawiło, że ... Nawet nie wiem, jak to opisać. I like it!

I TE opisy! <love>

Dziękuję, za kolejną dawkę wspaniałych emocji, uczuć i piękna, jakie mi/Nam zaserfowałaś.

Jejku <love>

Twoja A.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LissLady
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 30 Sty 2011
Posty: 185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: R-sko
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:53, 27 Lut 2011    Temat postu:

Matko... matko, matko matko....
To było...to było...cudowne. Takie piękne, smutne...po prostu cudowne.
Nawet nie umiem wyrazić tego słowami...To, jak opisałaś uczucia House'a, Cuddy...tą, jakby bezsilność. Jej bezsilność...
No i jeszcze ta ciąża... Dowiedział się i mimo to... I uratował Rachel...

Jak ja kocham te twoje ficki
Są dla mnie po prostu inspiracją!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gorzata
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Krk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:54, 27 Lut 2011    Temat postu:

Co powiesz na napisanie epilogu, w którym jednak wszystko się układa? Nie wiem, może wyczuwa puls i reanimuje. Cokolwiek! Ja nie chcę czegoś takiego!
Jak ja nie lubię czegoś nie wiedzieć! A właśnie teraz nie wiem, dlaczego zrobił, co zrobił! A przynajmniej nie do końca!
Pięknie opisane - to nie ulega wątpliwościom. Cudownie przepełnione emocjami, które po prostu się czuje, czytając. Jednocześnie smutne, ale i wywołuje nikły uśmiech na twarzy, bo widać, że to prawdziwa miłość. I łzy w oczach. Dlaczego, no dlaczego?!
Cytat:
Miała ochotę krzyczeć i przeklinać Boga, bo gdy błagała, by nie zabierał jej córki, nie sądziła, że w zamian zabierze jej miłość swojego życia.

Ten fragment mnie po prostu powalił. To czysta poezja. W jednym zdaniu widać rozpacz i miłość.
Cieszę się, że Rachel wyzdrowiała, Cuddy jest w ciąży, ale... ale dlaczego w zamian musiał umrzeć House?
Czemu on musiał tak szybko podjąć tę decyzję? Dodatkowo, choć Rachel była szczególnym przypadkiem, w jakimś sensie również jednym z wielu. Ile razy udawało mu się uratować pacjenta, na którego już wydał wyrok śmierci? Nie mógł się zastanawiać jeszcze pięć minut? I głupi taksówkarz, mógł jechać na czerwonym!
Jednocześnie kocham i nienawidzę tego ficka. Kocham za moc uczuć, opisy, całą historię, która początkowo zdawała się być fluffem, a okazała... tym, czego nienawidzę.
Ale i historie ze smutnym końcem istnieją i to one zwykle zajmują miejsca wśród tych najpiękniejszych. Tak jest i z tym fickiem. Jest jednym z najcudowniejszych, jakie czytałam.
Życzę dużo pomysłów i weny na kolejne Dzieła!
Na pewno nie chcesz dopisać epilogu? Ja tak tylko pytam .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:14, 27 Lut 2011    Temat postu:

Aduś Twoje komentarze sprawiają, że mój wen ma ochotę usiąść przed kompem i znów coś naskrobać Jesteś takim jego dobrym duszkiem. Wiesz, że Twoje słowa są dla mnie nardzo ważne, zwłaszcza, że dla mnie to Ty piszesz przecudnie
Dziękuję Ci za każde słowo

LisaE Nic więcej nie musisz mówić Dziękuję Ci, że czytasz

Gorzata, powszechnie wiadomo, że ja kocham fluffy, nie wiem, jak to się stało. Dziękuję, naprawdę. Bałam się tego fika, ale Wasze komenty sprawiają, uśmiecham się pod nosem. Dziękuję
Co do epilogu to trudna sprawa, w założeniu miało go nie być. Widzę, że większość odbiera fika dość jednoznacznie, a przyznam, że chciałam tam przemycić między słowami coś jeszcze. Jednak od początku zależało mi, żeby to czytelnik dopowiedział sobie koniec tej historii. Celowo została zakończona w ten sposób i w tym momencie. Ja mam swoją wizję, co dalej, ale jestem pewna, że Wy również. I może lepiej, gdyby tak zostało? Jeśli chodzi o serial zależy mi, żeby koniec tam też mimo wszystko nie był ostateczny. Chciałabym już zawsze zastanwiać się, czy aby na pewno było tak, jak się mogło wydawać. Mam nadzieję, że SHore i spółka będą bardziej elokwentni i wymyślą coś bardziej oryginalnego, bo House na to zasługuje, ale moim marzeniem jest, by nie było tam ostatniego słowa, jeśli rozumiecie.

Jeszcze raz pozdrawiam i dziękuję


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gorzata
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Krk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:02, 27 Lut 2011    Temat postu:

Lisku, ja już sobie dopowiedziałam, ale zawsze tli się takie zagrożenie, że skoro nie ma konkretnie napisanego, co się stało, może się zdarzyć również coś kompletnie innego. Oczywiście nikt nie powiedział, że gdybyś dopisała epilog, na pewno byłoby to moje zakończenie. Ale należę do osób, które wolą wiedzieć dokładnie, jak się wszystko skończy.
No, ale dobrze, nalegać nie będę. Tylko napisz szybko coś nowego . Proooszę .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 4 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin