Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Test [M]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sarusia
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:12, 19 Paź 2009    Temat postu: Test [M]

Cytat:
Pomysł na tego fika powstał wieki temu. Miała to być miniaturka, potem myślałam o dłuższym fiku, ostatecznie stanęło na miniaturce ale o innym zakończeniu niż pierwotnie było w planach.
Mam nadzieję, że da się to czytać. Ocenę - jak zawsze - pozostawiam Wam.

Cytat:
Dedykowane marysiii







House siedział w swoim gabinecie pochylony nad kartą pacjenta. Objawy kompletnie do siebie nie pasowały - od kilkunastu dni próbowali rozgryźć na co choruje, jednak wciąż bezskutecznie. A czas, który mu pozostał, nieubłaganie się kończył. Nagle drzwi się otwarły i stanęła w nich Cuddy.
Wyglądała, jakby się nad czymś zastanawiała, jakby nie była pewna tego, co robi. Przekroczyła próg, ale nie zbliżyła się do biurka. House obserwował ją, ale nie komentował.
W końcu Lisa wzięła głęboki oddech i podeszła do niego.
- Zrobisz coś dla mnie? - wypaliła prosto z mostu.
- Ależ oczywiście. Co tylko zechcesz - uśmiechnął się do niej prawie serdecznie.
- Poważnie?
- Dobrze wiesz, że nie. Po co głupio pytasz?
- Och... w porządku.
Odwróciła się na pięcie i wyszła, zostawiając House'a kompletnie osłupiałego. Co to, do ciężkiej cholery, było? Najpierw ta prośba, kompletnie od czapy, a potem tak po prostu przyjęła jego odmowę? Zamiast wkurzać się i kłócić tak długo, aż by uległ, ona po prostu wyszła? Musiało jej nie zależeć. Tylko po co w takim razie w ogóle do niego przychodziła?
No i co, na litość boską, miał znaczyć ten żal w jej oczach, zanim się odwróciła? Ta rezygnacja? Chyba nie sądziła, że odpowie inaczej? Nie mogła tak sądzić, prawda? Przecież go znała...

Dwa tygodnie diagnozowania i najróżniejszych terapii. Pół godziny reanimacji. I wszystko na nic. Pacjent zmarł, a oni wciąż nie wiedzieli co było przyczyną.
House odesłał kaczuszki do domu, sam zaś siedział w gabinecie i uparcie wpatrywał się w białą tablicę, zapisaną objawami.
- Trzymaj - usłyszał głos Cuddy. Wyciągała ku niemu kubek z kawą. Nawet nie zauważył kiedy weszła. - Nie jesteś wszechwiedzący, nie wszystkich uda ci się uratować - dodała, siadając obok niego.
- Wiem.
- Co wykazała sekcja?
- Nic. Była nierozstrzygająca. Glejakowatość mózgu pasuje najlepiej, ale Wilson badał go pod kątem nowotworu i nic nie znalazł.
- Idź do domu. Odpocznij. Pomyślisz o tym jutro, na spokojnie.
House nie do końca rozumiał zachowanie swojej szefowej. Nie pierwszy to i nie ostatni pacjent, którego nie udało się wyleczyć. Nie miał z tego powodu depresji, chciał tylko poznać prawdę. Dlaczego więc ona próbuje go... pocieszać?! Dlaczego kładzie mu rękę na ramię, dlaczego patrzy tak ciepło?
- Dzięki, poradzę sobie - warknął i wstał, przerywając tę ckliwą scenę.
Lisa skrzywiła się lekko, jakby coś ją zabolało, ale nic nie powiedziała. Odezwała się dopiero po chwili, wstając z krzesła i wychodząc na korytarz:
- Dobranoc, House.
Drzwi zamknęły się za nią bezszelestnie, pozostawiając House'a z mętlikiem w głowie.

Kolejne dni mijały, a House wciąż próbował rozgryźć zachowanie Lisy. Coś się zmieniło, a on nie miał pojęcia co. Częściej do niego przychodziła, pytała o samopoczucie i sprawy zawodowe. Dalej się z nim kłóciła kiedy robił głupstwa, albo kiedy nie robił nic, ale i kłótnie się zmieniły. Niby krzyczała, ale bez złości. Reagował na to wszystko jeszcze większym niż zwykle sarkazmem, ironią, niewybrednymi komentarzami. Czasem tylko widział ten smutek w jej oczach, kiedy kolejny raz ją obraził.

W poniedziałkową noc, około drugiej, obudził go dzwięk telefonu. Próbował nie reagować, ale dzwoniący był wytrwały. Spojrzał na wyświetlacz. Cuddy.
- Czego? - jęknął do słuchawki.
- House, musisz natychmiast do mnie przyjechać!
- Nie mam ochoty na seks.
- Nie wydurniaj się, nie pora na to. Uwierz mi, że robię to niechętnie, ale musisz zaopiekować się Rachel. W szpitalu był pożar, prawdopodobnie podpalenie. Muszę tam pojechać, a nie znajdę o tej porze opiekunki. Naprawdę nie wymagam od ciebie śpiewania jej kołysanek, tylko bądź w domu gdyby się obudziła.
- Zwariowałaś? - powiedział już całkiem przytomny. - Nie nadaję się do opieki nad dziećmi. A poza tym, nie odpuszczę sobie takiego widowiska. Jadę do szpitala. Zostaw ją u Wilsona.
- House! - krzyknęła błagalnie. - Wilson jest w szpitalu. Jak i cała reszta. Wszyscy biegają jak w ukropie, udzielają pierwszej pomocy rannym. Naprawdę się tam teraz nie przydasz.
- Do zobaczenia w szpitalu, Cuddy - odpowiedział i rozłączył się.

Kiedy sytuacja w PPTH została ustabilizowana, ogień ugaszony, a ranni otrzymali niezbędną pomoc, nadeszła pora na refleksję i ocenianie zniszczeń. House i Wilson szli korytarzem, rozglądając się po salach.
- Nie mogę uwierzyć, że Lisa nie przyjechała - mruknął James.
House stanął jak wryty. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że nigdzie jej nie widział. W obliczu zagrożenia nie miał czasu się za nią rozglądać.
- Nie było jej? - upewnił się. Przyjaciel pokręcił przecząco głową. - Muszę lecieć.
Bez słowa wyjaśnienia odwrócił się i ruszył do windy.
Jeśli Cuddy nie przyjechała do szpitala w tak krytycznym momencie, coś musiało się stać. A on zamierzał się dowiedzieć co.

Otworzyła mu po kilku minutach, w szlafroku i z potarganymi włosami.
- Zdejmij rękę z dzwonka - warknęła wściekła. - Rachel śpi.
- Nie przyjechałaś.
- Miałam zostawić dziecko samo w domu? Mój zastępca powinien sobie poradzić. Wejdź.
- Zastępca?! - powtórzył zaskoczony. Podążał za nią do salonu. Po drodze zauważył, że dom był dziwnie pusty. Zniknęły wszystkie osobiste rzeczy - zdjęcia, książki, bibeloty. Na korytarzu stało kilka dużych pudeł. - Co to, do cholery, ma znaczyć?
- Wyprowadzam się - gniew się ulotnił, Lisa znowu była dziwnie smutna.
- Kupiłaś nowe mieszkanie?
- Uhum. W Nowym Jorku.
- Żartujesz?
- Bynajmniej. Próbowałam ci o tym powiedzieć, ale mnie nie słuchałeś. Przestałeś też przychodzić do mojego gabinetu, więc nie mogłeś zauważyć, że zmienił się wystrój. Nowego szefa miałeś poznać jutro.
Popatrzył na nią zbyt zszokowany, żeby się odezwać. Widząc to, Lisa kontynuowała:
- Zapropoowano mi członkostwo w zarządzie kilku szpitali. Krótsze i stabilne godziny pracy oraz lepsze zarobki. Będę mogła więcej czasu poświęcić Rachel i przy okazji zapewić jej wszystko, co niezbędne.
- A ja? - wyrwało mi się, zanim zdążył pomyśleć. Zaczął się w myślach wyzywać od najgorszych, jednocześnie obserwując reakcję Cuddy. Wyglądała, jakby biła się z samą sobą - odpowiadać, czy nie? W końcu podjęła decyzję. Postawiła na szczerość.
- Miałeś swoją szansę, House. Nie zauważyłeś, że minione dni były inne? Starałam się poprawić nasze relacje i jednocześnie sprawdzić, czy możemy być dla siebie kimś wiecej, niż wiecznie przekomarzającymi się współpracownikami. Coś a'la test.
Wszystko zaczęło mu się układać w logiczną całość. Faktycznie, coś tam wspominała o "poważnej rozmowie", "ważnej sprawie" i innych tego typu, ale myślał, że chodzi o to, co zwykle - klinika, pacjenci, pozwy...
Poza tym był zbyt zajęty rowiązywaniem zagadni, żeby zwracać uwagę na coś innego. Idiota! I jeszcze te wszystkie przycinki, których sobie nie szczędził, podczas gdy ona... Miał ochotę strzelić sobie w łeb.
- Zdałem? - zapytał cicho, choć był boleśnie świadom odpowiedzi.
- Na szczęście nie - odpowiedziała, uśmiechając się lekko. I znów go zaskoczyła.
- Na szczęście?
- Ułatwiłeś mi tym decyzję o wyjeździe. Gdyby okazało się, że w jakiś sposób ci na mnie zależy, wahałabym się. Pewnie zostałabym. Ale mam już dość zabawy w kotka i myszkę - tłumaczyła, odprowadzając go do drzwi. - Nie mogłeś nawet przyjść tutaj dziś w nocy, żeby mi pomóc. Ważniejsze było dla ciebie oglądanie pożaru. Tu już nawet nie chodzi o mnie, to zwykły humanitaryzm. Ale nie byłeś do tego zdolny - urwała na chwilę. Łamiącym się głosem dokończyła:
- Naprawdę próbowałam. Nie raz. Ale nie chciałeś z tego skorzystać - pochyliła głowę, by ukryć napływające łzy. Nie dostrzegła przez to bólu w oczach House'a. Usłyszała tylko jak zamknęły się za nim drzwi.
- Żegnaj, House.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marysiaaa
Proktolog
Proktolog


Dołączył: 08 Paź 2009
Posty: 3329
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Radom
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:20, 19 Paź 2009    Temat postu:

KOMU DEDYKOWANE ?!
a to z jakiej okazji? ale okej, dziękiiiii bardzo mi miło

nietypowo. przyznam. nie pomyślałabym o takim zakończeniu.
kurczę, no szkoda mi Cuddy, i jeszcze ten pożar...

ładnie, bardzo zgrabnie napisane opowiadanie.

mówiłam już: dziękuję?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
coolness
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:23, 19 Paź 2009    Temat postu:

Bardzo ładna, choc smutna miniaturka. Naprawdę śliczna. Na koniec miałam łzy w oczach.

Szkoda, że to miniaturka. Nie zmienisz zdania? To bardzo ładny początek na dłuższego ficka...



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
a_cappella
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 25 Wrz 2009
Posty: 842
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:36, 19 Paź 2009    Temat postu:

Ooo. *_*
To było takie... (Muszę chyba popracować nad rozbudowaniem zasobu słownictwa)... śliczne.

Cytat:
- Naprawdę próbowałam. Nie raz. Ale nie chciałeś z tego skorzystać - pochyliła głowę, by ukryć napływające łzy. Nie dostrzegła przez to bólu w oczach House'a. Usłyszała tylko jak zamknęły się za nim drzwi.

Hooouseeee! Czemu jesteś taki ślepy...?!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martusia14
Internista
Internista


Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:48, 19 Paź 2009    Temat postu:

Sarusia jak fajnie,że wróciłaś do pisania Nawet nie wiesz jak się ciesze,lecz mam nadzieje,że kiedyś dokończysz tamte swoje fiki pozostawione.
Miniaturka nieziemska.House przez swój głupi charakter nie zauważył jak traci najważniejszą dla niego osobę.Jego nie jest mi żal,ponieważ mógł dać jej dojść do słowa i mógł ją wysłuchać,ale żal mi Cuddy ona starała się dać mu szanse chciała,lecz on to zaprzepaścił przez własną głupotę.

Świetnie.Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
monad
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 04 Paź 2009
Posty: 343
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:47, 19 Paź 2009    Temat postu:

Bardzo ładne, choć rzeczywiście smutne.. No ale nie wszystkie fiki mogą mieć w końcu happy end... jakaś równowaga w przyrodzie musi być

pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:30, 20 Paź 2009    Temat postu:

O mój Boże! Co tu się dzieje czyżby jakieś jesienno - zimowe przesilenie tak na nas wpływało
Sarusia napisała coś smutnego? Ja jestem w szoku!
Co nie zmienia faktu, że piękne, jak wszystko, co piszesz
Rzadko to robisz, ale już się zdecydujesz to Twoje teksty są takie....
Wyjątkowe Ten jest podwójnie piękny, bo taki prawdziwy i taki Huddystyczny
Zakończenie niestety bardzo prawdopodobne w serialu

Gratuluję udanej miniaturki
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
IloveNelo
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 31 Lip 2009
Posty: 986
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Caer a'Muirehen ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:38, 20 Paź 2009    Temat postu:

Piękna, smutna miniaturka...
Prawdziwa. House'owa.
Pozdrawiam i wena na następne dzieła


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sarusia
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:38, 25 Paź 2009    Temat postu:

Pięknie Wam wszystkim dziękuję, chociaż ciągle nie mogę zrozumieć dlaczego tak wytrwale szczędzicie mi krytyki. Ja tam bym chętnie przeczytała kilka porad od zdolniejszych koleżanek


marysiaaa napisał:
KOMU DEDYKOWANE ?!
a to z jakiej okazji? ale okej, dziękiiiii bardzo mi miło

nietypowo. przyznam. nie pomyślałabym o takim zakończeniu.
kurczę, no szkoda mi Cuddy, i jeszcze ten pożar...

ładnie, bardzo zgrabnie napisane opowiadanie.

mówiłam już: dziękuję?

Dedykowane takiej jednej Marysiii, nie wiem, czy kojarzysz
Czy zawsze musi być okazja? xD Bo przesympatyczna z niej horumowiczka i zdolny pisarz, o!
Dzięki za miłe słowa i proszę bardzo


jakastam napisał:
Bardzo ładna, choc smutna miniaturka. Naprawdę śliczna. Na koniec miałam łzy w oczach.

Szkoda, że to miniaturka. Nie zmienisz zdania? To bardzo ładny początek na dłuższego ficka...


Cieszę się, że Ci się podobało i nie płacz *przytula jakąśtam*
Jeśli już ciąg dalszy, to jako osobna miniaturka - powiedzmy "Test 2" czy równie oryginalny tytuł (). Ale uważam, że lepiej jest, jak jest - wolę zostawiać niedosyt niż się przejadać


a_cappella napisał:
Ooo. *_*
To było takie... (Muszę chyba popracować nad rozbudowaniem zasobu słownictwa)... śliczne.

Utrzymując w konwencni nierozbudowanego słownictwa: dzięki


martusia14 napisał:
Sarusia jak fajnie,że wróciłaś do pisania Nawet nie wiesz jak się ciesze,lecz mam nadzieje,że kiedyś dokończysz tamte swoje fiki pozostawione.
Miniaturka nieziemska.
[ciach]
Świetnie.Pozdrawiam

Martusia jak zawsze obecna Dzięki I za miłe słowa również.
Do "Randki" wrócę z ogromną przyjemnością, ale autorka już najwyraźniej nie A ja codziennie sprawdzam, czy się aby nie pojawiła nowa część.
Do "Huddy.com" już chyba nie, przepraszam. I tak jesteś jedyną osobą, która jeszcze o nich pamieta I za to też dziękuję!


monad napisał:
Bardzo ładne, choć rzeczywiście smutne.. No ale nie wszystkie fiki mogą mieć w końcu happy end... jakaś równowaga w przyrodzie musi być

pozdrawiam

Widziałam kilka Twoich komentarzy na forum i wydaje mi się, że piszesz szczerze - tym bardziej mi miło. Dziękuję


lisek napisał:

Sarusia napisała coś smutnego? Ja jestem w szoku!
Co nie zmienia faktu, że piękne, jak wszystko, co piszesz
Rzadko to robisz, ale już się zdecydujesz to Twoje teksty są takie....
Wyjątkowe Ten jest podwójnie piękny, bo taki prawdziwy i taki Huddystyczny
Zakończenie niestety bardzo prawdopodobne w serialu

Gratuluję udanej miniaturki
Pozdrawiam

Dziwne, nie? xD Sama się dziwię. Ale postanowiłam przełamywać schematy, a nie wiecznie słodzić i słodzić.
Dziękuję bardzo za opinię, tym bardziej taką pozytywną, a TYM BARDZIEJ, że jak wszyscy potwierdzą - opinię tę wydaje jedna z bardzo zdolnych osób.
A czy piszę rzadko...? Zależy, co kto rozumie przez rzadko. Jakby nie było, ponad 10 moich tworów się na tym forum znajduje


IloveNelo napisał:
Piękna, smutna miniaturka...
Prawdziwa. House'owa.
Pozdrawiam i wena na następne dzieła

Miło, że Ci się podoba, ale jeszcze milej, że określasz ją "House'ową" Pewnie się powtarzam, ale w fikach to dla mnie ogromnie ważne, żeby odzwierciedlały serial choć trochę.
Dziękuję


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
coolness
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:44, 25 Paź 2009    Temat postu:

Sarusia napisał:
Cieszę się, że Ci się podobało i nie płacz *przytula jakąśtam*
Jeśli już ciąg dalszy, to jako osobna miniaturka - powiedzmy "Test 2" czy równie oryginalny tytuł (). Ale uważam, że lepiej jest, jak jest - wolę zostawiać niedosyt niż się przejadać

To ja poproszę osobną miniaturkę - 'Test 2'. Nie lubię niedosytu...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martusia14
Internista
Internista


Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:12, 25 Paź 2009    Temat postu:

Cytat:
Do "Huddy.com" już chyba nie, przepraszam. I tak jesteś jedyną osobą, która jeszcze o nich pamięta I za to też dziękuję!

Szkoda,że nie będzie ciągu dalszego A ja zawsze pamiętam o wszystkich twoich dziełach,ponieważ to w twoich fikach jako pierwszych się zakochałam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:42, 25 Paź 2009    Temat postu:

Hej, hej ja też pamiętam o Huddy.com o cudowniastym ficzku kochanej Sarusi Cóż wen nie sługa, ale fik sam w sobie był mistrzostwem

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin