Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Terapia [Z]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
jeanne
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 6080
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:55, 14 Maj 2008    Temat postu:

Razem z Agnieszka znęcacie się nademną... Stacy? Nie!! Zdecydowanie.!!
uggg...
rzucę na nią klątwę a wam wysyłam pozytywne wibrację w celu złączenia Huddy i "żyli długo i szczęśliwie mając gromadkę niebieskookich dzieci"
uhhh.... do wora i do rzeki ze Stacy!
<wrrrr>
wyżyłam się i już troszeczkę mi lepiej
że prosił cię, żebyś mnie odtrącił, ale to i tak nic nie dało bo ja ciągle o tobie myślę

no i widać że HOuse ma uczucia
ale jak skrzywdzi Cuddy to mu nie daruję
Greg znajdę cię!!! xD czekam na więceej


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jakobson
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 08 Kwi 2008
Posty: 793
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:16, 15 Maj 2008    Temat postu:

"Trójkąciki już mnie nie rajcują. Teraz interesują mnie kwadraty"

ODC. 4. „LECZENIE RAN”

House połknął pastylkę vicodinu i przekroczył próg Princeton-Plainsboro Teaching Hospital. Noga znowu zaczęła mu dokuczać pomimo tego, że miał dwa dni urlopu. Zostawił w swoim gabinecie kurtkę oraz plecak i udał się prosto do biura Cuddy. „Im wcześniej będę mieć to za sobą, tym lepiej – pomyślał – Oby tylko nie robiła problemów...”
Gdy otworzył drzwi do gabinetu szefowej ona sama na klęczkach szukała czegoś pod swoim biurkiem tyłam zwrócona do House’a.
-Nie było mnie dwa dni, a tobie zdążył w tym czasie tak urosnąć tyłek? – zapytał z niedowierzaniem.
- To z tęsknoty. – odpowiedziała ironicznie Cuddy wychodząc spod biurka ze znalezionym długopisem w ręku. Spojrzała na niego. Kiedy ostatni raz go widziała stał w dokładnie w tym samym miejscu i wpraszał się do niej na noc. Ileż by dała, żeby móc cofnąć czas...
- Spóźniłeś się. Niech zgadnę, znowu naga bogini sexu blokowała dostęp do łazienki – Cuddy natychmiast pożałowała swoich słów. Takie zaczepki nie miały większego sensu, a poza tym House mógłby zacząć wmawiać jej zazdrość.
Diagnosta natychmiast spoważniał. Słowa Cuddy przypomniały mu po co tu przyszedł. Podszedł do niej bliżej i powiedział spokojnie:
- Stacy wróciła.
- Wiem. Wiem o wszystkim. Jak ona się trzyma?
- Już lepiej. Słuchaj Cuddy, nie chciałbym, żeby ona dowiedziała się, że ty i ja... że my...
- Nie przejmuj się. Ode mnie się nie dowie. Nikt się nie dowie. Najlepiej jeśli oboje uznamy, że to nie miało miejsca. – Cuddy z trudem patrzyła mu w oczy, ale nie spuściła wzroku. Poczuła, że ściska jej się gardło. Na szczęście jej wyrzuty sumienia były głuche, kiedy sytuacja wymagała posługiwania się kłamstwem.
House również patrzył na nią badawczo. Mierzył wzrokiem każdy centymetr jej twarzy.
- Dziękuję. – odwrócił się na pięcie i udał sie w stronę wyjścia.
- House! – mężczyzna spojrzał na nią przez ramię – Powodzenia.
Kiwnął głowa i chwycił za klamkę. W tej samej chwili w drzwiach gabinetu doktor Lisy Cuddy stanął wysoki, opalony blondyn. Na pierwszy rzut oka miał jakieś czterdzieści, czterdzieści pięć lat, był bardzo elegancki i z daleka czuć było od niego forsę.
O mały włos nie zderzył się z Housem w drzwiach.
- Monsieur Jean Renard! Nie spodziewałam się, że przyleci pan już dzisiaj. – zawołała Cuddy na widok nieznajomego House'owi mężczyzny.
- Droga Lisa! Jak zawsze piękna! Sama Madame Pompadour mogłaby zazdrościć ci urody. Mam nadzieję, że nie sprawi ci kłopotu moje wcześniejsze przybycie. – mężczyzna mówiący z francuskim akcentem podszedł do Cuddy i ucałował jej rękę.
„Co u diabła?” – pomyślał House.
- Jest pan zawsze mile widziany w moim szpitalu Jean. – Cuddy obdarzyła obcokrajowca ciepłym uśmiechem, co natychmiast zarejestrował House.
- Ale czy ja oby państwu nie przeszkadzam? – zapytał, gdy zauważył że House nadal stoi w miejscu i patrzy na niego spod byka.
- Doktor House właśnie wychodził – wytłumaczyła Cuddy.
- Właściwie to miałbym jeszcze jedna sprawę... – wtrącił House, ale Cuddy szybko mu przerwała:
- Doktorze House, pacjenci z kliniki czekają! – jej ton był wręcz groźny.
House odwrócił się w końcu i wszedł.
„Żabojad!” – pomyślał, gdy znalazł się już na korytarzu.

CDN.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eye_roller
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 26 Lut 2008
Posty: 1064
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: deep whole

PostWysłany: Czw 14:28, 15 Maj 2008    Temat postu:

uhhhuuuuu- House będzie zazdrosny lalalalaaa! ale fajnie że pojawił się pan żabojad będzie się działo.
ale tekst że Cuddy urósł tyłek z tęsknoty jest powalający XD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gatha
Scenarzysta
Scenarzysta


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 755
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 14:29, 15 Maj 2008    Temat postu:

haha, teraz Cuddy będzie zazdrosna o House'a a House o Cuddy.... doooobrze, dooooobrze podoba mi się ten pomysł

kolejny wspaniały odcinek xD już się nie mogę doczekać na ciąg dalszy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jeanne
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 6080
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:38, 15 Maj 2008    Temat postu:

Aaaaa!!! Zazdrośnik xD
Wolał Stacy? Niech ma! i niech go zazdrość zeżreee ha!
-Nie było mnie dwa dni, a tobie zdążył w tym czasie tak urosnąć tyłek? – zapytał z niedowierzaniem.
taaa z niedowierzaniem xD
już to widzę
BOskie!
Prosze o następny kawałek bo ten był pyszny:P


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kremówka
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 2623
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:55, 15 Maj 2008    Temat postu:

hahaha i dobrze, że sobie zaprosiła jakiegoś francuza
House będzie teraz niesamowicie zazdrosny i będzie cały czas (chcąc nie chcąc) myśleć o Cuddy, bo nie da mu to spokoju i w końcu sobie uświadomi, że przy Cuddy, Stacy jest niczym

zagalopowałam się troszkę...
kiedy kolejny odcinek?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
*Madziula*
Pulmonolog
Pulmonolog


Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1145
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Czw 15:22, 15 Maj 2008    Temat postu:

primo - z racji Stacy w obu opowiadaniach znowu musiałam się cofać do wcześniejszych części aby sobie uzmysłowić co gdzie i jak się dzieje
Cytat:
"Trójkąciki już mnie nie rajcują. Teraz interesują mnie kwadraty"

a ja właśnie zabrałam się za trójkąt... choć trójkątów nie lubię... House/Cuddy & wymyślona przeze mnie postać... ^^

Cytat:
- To z tęsknoty. – odpowiedziała ironicznie Cuddy (...)
- Spóźniłeś się. Niech zgadnę, znowu naga bogini sexu blokowała dostęp do łazienki
świetne teksty
Cytat:
Cuddy obdarzyła obcokrajowca ciepłym uśmiechem, co natychmiast zarejestrował House.
zazdrosny House, zazdrosna Cuddy... z tego może wyjść albo III wojna światowa albo... ognisty dziki i namiętny seks (zgadnijcie do jakiej opcji się skłaniam )

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jakobson
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 08 Kwi 2008
Posty: 793
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:58, 17 Maj 2008    Temat postu:

Miał być wczoraj, ale zajęta byłam wymyślaniem strasznie wrednej i niekulturalnej intrygi. A z resztą nieważne

ODC. 5. „GREG HOUSE. BARDZO MI NIEMIŁO.”

- Co wiesz o niejakim Jeanie Renardzie? – House zaraz po wyjściu od Cuddy dopadł przyjaciela na korytarzu.
Wilson popatrzył na niego i zmarszczył brwi.
- Jest Francuzem... – odpowiedział niepewnie onkolog.
- Tyle to sam wiem, co jeszcze?
- Jest przystojny...
- Być może, mów dalej.
- Jest związany z Cuddy...
- Związany?
- Powiązany! – poprawił się Wilson – Jest jednym z nowych sponsorów szpitala.
- A poza tym?
- Ma kupę kasy.
- Daj mi jakieś pikantne szczegóły człowieku!!! – zirytował się House.
- Muszę cię rozczarować. Słyszę o gościu pierwszy raz w życiu.
- To skąd wiedziałeś o tym wszystkim?
- To, że jest Francuzem, wywnioskowałem po jego nazwisku. To, że jest przystojny wiadomo po twojej minie, bo wyraźnie nie przypadł ci do gustu. Jest powiązany z Cuddy, bo ty właśnie od niej wracasz i zapewne tam go widziałeś. Skoro jest powiązany z Cuddy i spotykają się tutaj, to zgaduję, że jest nowym sponsorem szpitala, a jeśli jest stać go na wydawanie takiej kupy forsy, to musi być bogaty.
Na twarzy Wilsona malował się wyraz triumfu. House przyjrzał mu się dokładnie i krzyknął:
- Wyhodowałem żmiję na własnym łonie!!!
Onkolog zaśmiał się i zmieniając temat zapytał:
- Jak Stacy?
- W porządku. Co prawda jeszcze zmywam za nią naczynia, ale myślę, że od następnego tygodnia to ona przejmie pałeczkę w tej dziedzinie.
- Cieszę się, że wróciła. Po jej ostatnim wyjeździe z Markiem było z tobą naprawdę źle. Z dnia na dzień robiłeś głupsze rzeczy, ale myślę, że teraz się uspokoisz. Mam nadzieję, że się wam uda.
- Ja także. – powiedział poważnie House.
Rozmowę obu lekarzy przerwało pojawienie się administratorki szpitala w towarzystwie tajemniczego Francuza., którego zagadkę jeszcze przed chwilą próbowali rozwiązać.
- Panowie pozwolą, że przedstawię: Jean Renard, doktor James Wilson, onkolog w naszym szpitalu. – powiedziała Cuddy.
- Miło mi. – przywitał się Wilson ściskając wyciągniętą przez Renarda dłoń.
- Jean Renard, doktor Gregory House, wybitny diagnosta – zapoznawała dalej Cuddy.
- Przed kilkoma chwilami się widzieliśmy. Pan wybaczy, że już wtedy się nie przedstawiłam, ale widok pańskiej szefowej sprawił, że zapomniałem o dobrych manierach.
Francuz wyciągnął rękę do House’a, ale ten nawet na nią nie spojrzał.
- Przy Cuddy wszyscy zapominają o manierach. – powiedział sucho diagnosta.
Cuddy widząc na co się zanosi próbowała jakoś rozładować sytuację:
- Monsieur Jean Renard przybył do nas z Francji, jest nowym sponsorem naszej placówki. Jest tutaj, ponieważ chciał przekonać się jak wygląda praca w szpitalu.
House i Wilson wymienili porozumiewawcze spojrzenia.
Onkolog na prośbę Cuddy zaprowadził Renarda na swój oddział, a w tym czasie House zwrócił się do Cuddy:
- Chcesz nam sprowadzić na głowę drugiego Voglera? – zapytał poirytowany diagnosta.
- Chcę nam sprowadzić do szpitala między innymi nowy aparat do rezonansu magnetycznego, kilka nowych respiratorów, ultrasonograf, komorę dekompresyjną i limfangion. Cała lista znajduje się u mnie. A Renard nam mi to umożliwi, więc jeśli chce sobie popatrzeć na szpital to proszę bardzo!
- I będziesz mu publicznie wchodziła do tyłka?
- Sam dobrze wiesz, że cel uświęca środki. Będę mu wchodziła do tyłka ile mi się tylko spodoba. A nawet więcej! Pod koniec tygodnia zorganizuje przyjęcie na jego cześć i wszyscy pracownicy szpitala będą na nim obecni.
- Nie zmusisz mnie do...
- Chcesz się przekonać?! – z oczu Cuddy posypały się błyskawice.
House odwrócił się i udał się do swojego gabinetu, w którym już czekali na niego jego podwładni. To nie był dobry dzień dla kaczuszek...

CDN.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Em.
The Dead Terrorist
The Dead Terrorist


Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Sob 19:03, 17 Maj 2008    Temat postu:

Dialog House-Wilson zdecydowanie wymiata, Jimmy uczy się dedukcji od House'a . Chcę zobaczyć ten bal - to wszystko przez Narenikę, rozbudziła moją miłość do bajek .

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gatha
Scenarzysta
Scenarzysta


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 755
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 19:35, 17 Maj 2008    Temat postu:

hmmm, ciekawe jak Cuddy zmusi House'a od balu xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
*Madziula*
Pulmonolog
Pulmonolog


Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1145
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Sob 19:42, 17 Maj 2008    Temat postu:

detektyw Wilson i jego bezbłędna analiza sytuacji rządzi

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kremówka
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 2623
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:08, 17 Maj 2008    Temat postu:

To, że jest Francuzem, wywnioskowałem po jego nazwisku. To, że jest przystojny wiadomo po twojej minie, bo wyraźnie nie przypadł ci do gustu. Jest powiązany z Cuddy, bo ty właśnie od niej wracasz i zapewne tam go widziałeś. Skoro jest powiązany z Cuddy i spotykają się tutaj, to zgaduję, że jest nowym sponsorem szpitala, a jeśli jest stać go na wydawanie takiej kupy forsy, to musi być bogaty.

Twój Wilson jest genialny
jak i cały fik w ogóle

ja również nie mogę doczekać się balu i tego, co może się na mm wydarzyć czekam na kolejny odcinek...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Saph
McAczkolwiek


Dołączył: 13 Lut 2008
Posty: 16229
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 71 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:36, 18 Maj 2008    Temat postu:

Biedne Kaczuszki Chociaż one są już chyba Gregoodporne
Okazuje się, że Wilson też jest znakomitym diagnostą
Czekam na następną część.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jakobson
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 08 Kwi 2008
Posty: 793
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:37, 19 Maj 2008    Temat postu:

Przyznam się szczerze, że w pierwotnej wersji tego odcinka przyjęcie miało wyglądać jak wieczorek karciany z odcinka 2x18, ale po waszych postach na temat balu moja wyobraźnia zaczęła pracować na pełnych obrotach i postanowiłam wprowadzić kilka „ulepszeń” do tej części.


ODC. 6. „KRZAK RÓŻY”

Jeśli ktoś myślał, że po powrocie Stacy do House’a ich życie było usłane różami, to musiał wiedzieć, że te róże miały więcej kolców, niż pachnących kwiatów. Ta para posiadała wspólną przeszłość i radosne wspomnienia przewijały się na równi z dramatycznymi. Dostali jednak jeszcze jedną szansę od losu i próbowali jej nie zaprzepaścić.
- Nie wiem czy powinnam iść z tobą na to przyjęcie – powiedziała Stacy do House’a.
- Ja wiem dlaczego nie chcę iść na fetę wyprawianą na część tego żabojada, ale dlaczego ty nie chcesz iść? – zapytał House wychodząc spod prysznica.
- Nie wiem, czy powinnam. To wasze przyjęcie, samo medyczne środowisko. Co wam po jakiejś prawniczce? Poza tym, tak nie wiele czasu minęło od śmierci... – urwała Stacy w pół zdania. Duch jej zmarłego męża stawał pomiędzy nimi zbyt często i ona doskonale zdawała sobie z tego sprawę.
- Myślisz, że nieboszczykowi w grobie robi jakąś różnicę, czy jego ŻYJĄCA żona spędza wieczór pod kocem, czytając czasopisma prawnicze, czy towarzysząc kochankowi na służbowej imprezie?
Stacy zamiast dać się mu przekonać, posmutniała jeszcze bardziej.
- Nie pójdę tam – powiedziała krótko.
- Oczywiście, mając na uwadze, że mówimy o Marku, to zapewne wolałby, żebyś zakopała się razem z nim podczas pogrzebu.
- Nie masz prawa tak mówić! – krzyknęła wdowa i wybiegła z sypialni, a po chwili dał się słyszeć dźwięk zatrzaskiwanych drzwi.
Przez pierwsze dni po powrocie Stacy, House starał się być cierpliwy i zanosił wszystko z takim spokojem, na jaki go tylko było stać. Kochał tę kobietę i chciał jej to w ten sposób okazać. Nie był jednak, jak wiadomo mężczyzną, obdarzonym delikatnym charakterem, a nie było dnia, żeby Stacy nie wspomniał zmarłego męża. Wbrew pozorom, trudno czasami wygrać z nieboszczykiem.
Widok przygotowanego smokingu przypomniał mu o tym, że musi pojawić się na tym cholernym koktajlu. Czy wszystko sprzysięgło się przeciw niemu?

W dużej sali, w której odbywało się przyjęcie zebrała się już spora ilość osób. Pomieszczenie było przyjmie oświetlone. Na każdym stoliku stał był bukiet czerwonych róż. Na podwyższeniu ustawiony był duży fortepian przy którym samotny pianista wygrywał przyjemne dźwięki jazzu.
House, oczywiście spóźniony, rozejrzał się po sali w poszukiwaniu znajomych twarzy. Dojrzał w końcu Wilsona siedzącego w towarzystwie Foremana, Chase’a i Cameron. Dwa miejsca przy ich stoliku były wolne.
„Nie mogą się beze mnie obejść” – pomyślał diagnosta i udał się w ich kierunku.
- Trochę tu drętwo – rzucił House przysiadając się do stolika.
Na jego widok wszyscy trzej panowie wyciągnęli portfele i rzucili w stronę Cameron banknoty stu dolarowe.
- Byłam pewna, że przyjdzie. – powiedziała zadowolona z siebie lekarka.
- Nie byłaś pewna. Miałaś nadzieję – podsumował ją Foreman.
- W jaki sposób Cuddy udało się zmusić cię do pojawienia się tutaj? – zapytał Wilson.
- Lepiej, żebyś nie wiedział – za swoimi plecami usłyszeli charakterystyczny zachrypnięty głos administratorki szpitala i gospodyni tego wieczoru jednocześnie.
Ku zaskoczeniu wszystkich, którzy ja znali, Lisa Cuddy ubrana była w białą sukienkę ze srebrnymi wykończeniami z głębokim dekoltem, przez co wyróżniała się spośród zgromadzonych pań, które w większości odziane były w czerń.
House zmierzył ją wzrokiem od góry do dołu.
- Myślisz, że przez te kieckę twój żabojad weźmie cię za czysta i niewinną dziewicę? – spytał uszczypliwie House.
- Spóźniłeś się.
- Mogę iść za karę do kliniki. Mogę to zrobić teraz.
- Niedoczekanie twoje. Baw się dobrze – powiedziała biała dama i odeszła.
- Niedoczekanie twoje – rzucił za nią House.
- A gdzie jest Stacy? – zapytał dyskretnie Wilson.
- A gdzie którakolwiek z tuzina twoich żon? No i gdzie nasz Ludwik XVI?
- Kręcił się tu jeszcze przed chwilą, ale wyszedł.
W tym momencie drzwi od sali otworzyły się na oścież. Wszedł przez nie Jean Renard, a za nim gęsiego kolejni ludzie z różnymi instrumentami w rękach. Muzycy udali się na podwyższenie, gdzie zdziwiony pianista przestał grać. Renard w tym czasie podszedł do jednego ze stolików, które stały najbliżej sceny. Powiedział coś do osób siedzących przy stole, które następnie wstały, a sam pchnął mebel do ściany. Podobnie uczynił z jeszcze dwoma innymi stołami. Następnie zwrócił się do orkiestry:
- Maestro: „El tango de Roxanne”.
Podszedł do stolika przy którym siedział House i spółka i bez słowa urwał jedną z czerwonych róż, które zdobiły środek stołu i przypiął ją sobie do butonierki. Kwartet smyczkowy, gitarzysta i pianista zaczęli wygrywać melodię znaną z musicalu „Moulin Rouge” .
Następnie Renard podszedł do oszołomionej Cuddy i prawie na silę przyciągnął ją na środek parkietu, który właśnie utworzył. Położył sobie jej rękę na swoim ramieniu, a sam objął ja w talii i po chwili już oboje wirowali w namiętnym tangu.
Biała, smokingowa marynarka Francuza zlewała się z bielą sukni jego partnerki, a czerwona róża wystająca z butonierki była w identycznym kolorze, co usta pani administrator. Byli idealnie dopasowani. Parkiet płonął!
Wprawiona w osłupienie publika obserwowała z podziwem i zazdrością każdy ruch tańczących.
- Teraz to on jej na pewno nie weźmie za czystą i niewinną dziewicę – skomentował zdrętwiały Wilson.
"Ludwik XVI i jego Maria Antonia. Oboje stracili głowy..." - pomyslał House.

CDN


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gatha
Scenarzysta
Scenarzysta


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 755
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:46, 19 Maj 2008    Temat postu:

nie, nie, nie....aaa ja nawet nie potrafię myśleć o Cuddy z tym żabojadem w namiętnym tangu....w ogóle w odległości mniejszej niż metr (a nawet i to za mało)
no i House jako kachanek Stacy... tfu, blech xD

ja dostanę istnego rozstroju nerwowego zanim się zejdą (bo oczywiście liczę na happy end), zacznę sobie włosy z głowy rwać


taaak, te moje emocjonalne wypociny oznaczają, wbrew pozorom, że bardzo, ale to bardzo mi się podobało xD super, już się nie mogę doczekać następnej części


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eye_roller
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 26 Lut 2008
Posty: 1064
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: deep whole

PostWysłany: Pon 17:47, 19 Maj 2008    Temat postu:

o żesz w mordę! ale czad XD no takiego obrotu spraw to się niespodziewałam
OMG!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kama
She-Devil


Dołączył: 17 Mar 2008
Posty: 2194
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:46, 19 Maj 2008    Temat postu:

Rozwój wydarzeń zaskakujący i nieco trudny do przełknięcia z hudzinkowego punktu widzenia, ale to Hudzinka pisze, więc na pewno będą zwroty akcji
A napisane świetnie. Bardzo mi się podobało hasło niewinnej dziewicy, "niedoczekanie twoje i parę innych, ale hitem jest:
Cytat:
"Ludwik XVI i jego Maria Antonia. Oboje stracili głowy..." - pomyslał House.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
*Madziula*
Pulmonolog
Pulmonolog


Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1145
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Pon 19:04, 19 Maj 2008    Temat postu:

padłam i nie wstanę
Tango w wykonaniu Cuddy - chciałabym to zobaczyć
Cytat:
"Ludwik XVI i jego Maria Antonia. Oboje stracili głowy..." - pomyslał House.
a to zdanie to już bajeczka

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pikaola
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 23 Mar 2008
Posty: 380
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: B-B
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:25, 19 Maj 2008    Temat postu:

Czyżby Greg był zazdrosny
Proszę o dalej...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisa
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 13 Mar 2008
Posty: 942
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 19:43, 19 Maj 2008    Temat postu:

Cuddy w tangu z żabojadem? nie, nie umiem sobie tego wyobrazić!
zaczyna sie robić bardzo ciekawie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jakobson
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 08 Kwi 2008
Posty: 793
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:08, 19 Maj 2008    Temat postu:

To ja wam powiem moje drogie, że największym problemem dla mnie w tym odcinku był.... kolor sukienki Cuddy Bo do końca nie wiedziałąm w co ją ubrać.

Jeśli chodzi o zwroty akcji, to w następnym odcinku bedzie się działo!!! Ja wiem, że jestem nieobietywna, bo to mój fik, ale mam banana na twarzy jak sobie pomyślę o siódmej części


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gatha
Scenarzysta
Scenarzysta


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 755
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 21:11, 19 Maj 2008    Temat postu:

jaaai, teraz to mi smaczku narobiłaś tym oświadczeniem, że się będzie działo

no ty złaaa, jak ja teraz zasnę? będę myśleć co też takiego wymyśliłaś zamiast spać

już się nie mogę doczekać


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Saph
McAczkolwiek


Dołączył: 13 Lut 2008
Posty: 16229
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 71 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:59, 19 Maj 2008    Temat postu:

Ja też chcę więcej
Bardzo podobają mi się dialogi, całość zresztą też.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gosiaaa
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 821
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 1:52, 20 Maj 2008    Temat postu:

- Wyhodowałem żmiję na własnym łonie!!! --> nie no niesamowicie się uśmiałam :wink: Ogólnie dialogi mi się niezwykle podobają. Są bardzo bardzo dobre, świetne, wręcz genialne. House jest na maxa sobą - nawet Stacy nie oszczędza [co akurat dobrze!].

Tylko jakobson - czemu Francuz, nie lepiej było Włoch albo Hiszpan. Nie lubię Żabojadów - ale wierzę, że ten jest niezwykle przystojny i jak House przegnie strunę - to mu odpowiednio przywali.

I się tak zastanawiam nad Stacy. Wchodzi się 3 razy do tej samej rzeki? E chyba nie? Jak dla mnie nie uda im się zbudować normalnego związku - za dużo się wydarzyło.

Jakobson, buziole za takie świetne fiki. Miałam iść spać, ale jak się zabrałam za czytanie to nie mogłam skończyć. Rewelka ! Na prawdę podziwiam ludzi którzy potrafią sklecić taki dialog - co zaraz się wizualnie w głowie przedstawia


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez gosiaaa dnia Wto 1:53, 20 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jakobson
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 08 Kwi 2008
Posty: 793
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:40, 20 Maj 2008    Temat postu:

ODC. 7. „REWOLUCJA FANCUSKA”

Puścił zimną wodę w kranie. Przemył nią twarz. Popatrzył w lustro zawieszone nad umywalką. Rozwiązał muchę, która ozdabiała jego szyję, bo zaczął się w niej dusić. Zażył dwie pastylki vicodinu, bo noga nie dała mu zapomnieć o sobie.
Gregory House opuścił salę, w której odbywało się przyjęcie w trakcie „występu” Cuddy i Renarda. Nie chciał patrzeć jak popisują się przed połową szpitala. Jakoś go to nie bawiło.
Muzyka ucichła i teraz w łazience było słychać gromkie barwa dochodzące z sali.
House już miał wychodzić, gdy w drzwiach stanął Renard we własnej osobie. Był trochę zdyszany, ale wyraźnie zadowolony z siebie. House’owi złowrogo błysnęły oczy.
- Monsieur House – powiedział Francuz i kiwnął głową.
- Monsieur Renard – odpowiedział lekarz.
- Doprawdy, pańska szefowa to... – szukał odpowiedniego słowa – demon!
- O tak, potrafi zmęczyć.
- Nawet nie wie pan, jak zazdroszczę panu i pańskim współpracownikom, ze możecie codziennie przebywać w towarzystwie madame Lisy – Renardowi błyszczały z zachwytu oczy.
- Zapewniam pana, że przy bliższym zapoznaniu zamieniłby pan zadnie.
- To nie możliwe. Pan ją zna dosyć długo, prawda?
- Czasem wydaje mi się że zbyt długo.
- Czy myśli pan, że zgodziłaby się rzucić w diabły tan cały szpital i uciec ze mną na południe Prowansji? – wyszczerzył zęby w triumfalnym uśmiechu.
Renard myślał, że jest w tym momencie dowcipny, ale jego głupkowata mina i to, co właśnie powiedział sprawiło, że w Housie zawrzało. Miał go już serdecznie dosyć, chociaż nie mógł wytłumaczyć sobie dlaczego. Oparł swoją laskę o umywalkę i podszedł bliżej do Francuza.
- Liberté-Égalité-Fraternité* - zawołał House z diabelskim uśmiechem na twarzy , a następnie wziął zamach i ze ściśniętej pięści wymierzył Francuzowi bolesny cios prosto w twarz! Renard nie pozostał mu jednak długo dłużny i zaraz potem jego pięść również wylądowała na policzku House’a.
Mężczyźni zaczęli się szarpać i przepychać demolując przy tym hotelową łazienkę.
Co chwilę któryś z nich jęknął z powodu ciosu odebranego od przeciwnika. Walka była wyrównana, mimo że House posiadał utrudnienie w postaci niesprawnej nogi.
Bójka trwała, gdy do toalety wszedł wiedziony potrzebą fizjologiczną chuderlawy mężczyzna. Gdy zobaczył co się dzieje wybiegł z powrotem krzycząc „Na pomoc!”. Po chwili wrócił z kilkoma innymi gośćmi pośród których byli towarzysze House’a.
- House! – ryknął Wilson i rzucił się z Foremanem do rozdzielania obu panów, lecz nie było to takie proste.
W momencie, kiedy pięść House’a rozkwaszała nos Renarda do łazienki wpadła Cuddy.
- Co się tu do cholery dzieje?! – krzyknęła ze wściekłością.

House siedział w jednym z hotelowych pokoi i posłusznie poddawał się zabiegom Cameron, która starała się przy pomocy hotelowej apteczki opatrzyć mu rozcięty łuk brwiowy.
- Będzie trzeba jednak założyć szwy – powiedziała lekarka.
- Żabojad nie pokiereszował mnie aż tak bardzo, żeby trzeba było mnie zszywać. Nie dam mu tej satysfakcji. Ałaaa! Uważaj.
Drzwi cicho się otworzyły a w pokoju pojawiła się drobna brunetka w białej sukience.
- Cameron zostaw nas samych – odezwała się spokojnie Cuddy.
- Ale jeszcze nie skończyłam.
- Ja dokończę za ciebie. Wyjdź.
Gdy Cameron zamknęła za sobą drzwi Cuddy podeszła bez słowa do House’a. Nachyliła się nad nim i zaczęła zajmować się jego skaleczeniem.
House wciągnął powietrze wypełnione jej perfumami. Popatrzył na nią: miała smutne oczy i zimne ręce. Nic nie mówiła, chociaż on wolał, żeby teraz krzyczała na niego jak to miała w zwyczaju.
- Nic mi nie powiesz? – zapytał poirytowany ciszą.
- A co byś chciał usłyszeć? Że wywołałeś skandal. Że przez ciebie straciła prawdopodobnie najlepszego sponsora szpitala. Że powinnam cię zwolnić. Że mam ochotę cię rozszarpać na strzępy. Zapytam tylko o jedno: dlaczego?
House zastanawiał się co ma jej odpowiedzieć i nagle rozwiązanie cisnęło mu się same na usta. Było prostsze niż Cuddy mogła się spodziewać.
- Byłem zazdrosny.
Chwycił ją w talii i przyciągnął do siebie tak, że usiadła mu na kolanach. Wycisnął jej na ustach gorący pocałunek, a ona z emocji nie potrafiła mu się oprzeć.
Jednej nocy Gregory House obalił monarchię.

CDN.

* Wolność, Równość, Braterstwo – główne hasło rewolucji francuskiej.



To teraz już Gosiu wiesz, dalczego on jest Francuzem i przez przypadek odkryłas jaki będzie tytuł jednego z nastepnych odcinków.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez jakobson dnia Wto 20:48, 20 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 2 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin