|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Hanka
Pacjent
Dołączył: 10 Cze 2009
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 23:06, 11 Lip 2009 Temat postu: Tamten ostatni wieczór [M] |
|
|
<i>Zweryfikowane przez Hanus</i>
Klasyfikacja fika dopisana.
Kat.
Siedziała patrząc w zaciągnięte firaną okno. W oczach miała łzy.
W dłoniach ściskała białą koszulę, którą miała na sobie tamtego wieczoru. Na jej rękawach zostały jeszcze plamy krwi. Jego krwi...
Tylko tyle... Czerwona plama na białym tle. To, co przypominało jej o tym, czego już nie ma.
Teraz był tylko żal i łzy, które nie chciały ustąpić z jej oczu. Ból, cierpienie i poczucie bezradności. Pustka, którą nic i nikt już nie wypełni. Nigdy.
Strach. Strach przed samotnością, przed przyszłością. Bo dla niej nie było przyszłości. Tylko szara codzienność, zwana teraźniejszością. I powracająca, co noc przeszłość.
Wspomnienia, spychane zawsze gdzieś głęboko, odżywały wtedy, jak włączony powtórnie film. Obraz czysty, bez żadnych wad, ukazywał tylko chwile, które teraz zostaną niespełnionymi marzeniami. Marzeniami o tym, aby to, co było, powróciło. Tylko z nim. I nikim innym.
Tylko on był w jej marzeniach. W marzeniach od kilku lat. Te marzenia się spełniały. Do końca. Jak żadne inne. Tak naprawdę wątpiła, że mężczyzna, którego kochała spełni dla niej te marzenia, niektórzy nawet uważali, że był do tego fizycznie i psychicznie nie zdolny. Jednak dla niej był innym człowiekiem, którego inni mieli nie poznać, w końcu to nadszarpnęło by jego reputację zimnego drania. On chciał tylko, aby jego ukochana była szczęśliwa, więc jego życiem stało się spełnianie jej marzeń…
Marzeń o bliskości, czułości, zrozumieniu. Marzeń o dotyku jego rąk i warg, marzeń o wyznaniach szeptanych cicho do jej ucha, w czasie, kiedy każdą cząstką siebie, czuła jego.
Te marzenia się spełniały. Jeden po drugim. Nieustannie. Jak w bajce. I to było piękne. Właśnie dla tych spełniających się wciąż marzeń, wstawała rano. Miała, po co wstać. Chciała, pragnęła, musiała wstać! Dla niego.
On też wstawał tylko dla niej. Co rano.
Kiedy spali razem, budził ją delikatnym pocałunkiem. Tak, jak lubiła i tak, jak on lubił. Kiedy kładli się spać, brał ją w ramiona. Zasypiała wtedy wsłuchana w bicie jego serca. Serca, które biło tylko dla niej. A kiedy wsuwał się do łóżka, a ona już spała, całował delikatnie jej policzek tak, aby jej nie obudzić i zasypiał z jej dłonią w swojej ręce.
Czekała na to. Leżała nie mogąc zasnąć, do póki nie poczuła przy sobie jego ciepłego ciała. Wtedy czuła się całkowicie bezpieczna. Wtedy czuła się kochana i wtedy czuła się kobietą.
Kiedy czuła na policzku jego usta, kiedy słyszała jego głos, i kiedy brał w rękę jej dłoń, kochała go najbardziej. Kochała, dlatego, że robił to nie wiedząc, że ona czeka na ten gest. Myślał, że śpi. Kochała go za tę czułość, którą okazywał jej nawet wtedy, kiedy wiedział, że nie otrzyma w zamian żadnego pocałunku, szeptu. Ale robił to. Co noc. Był z nią. Choć przez chwilę. Choć dla tego pocałunku, szeptu, dotyku. Dla niej... A potem wychodził. Wracał następnego dnia. Zawsze.
Ale teraz już nie wróci. Teraz nigdy nie położy się obok niej. Już nie... Teraz do łóżka kładzie się sama. Całkiem sama. Czasem ubrana w jedną z jego koszulek, którą wyciąga z dna szafy. Nie potrafi ich wyrzucić. Wtula się w tedy w poduszkę i płacze, a kiedy zabraknie jej łez, zasypia. Rankiem budzi się czując koło siebie jego zapach. Wtula nos w pościel, na której zastygł jego zapach i choć w rzeczywistości zapach dawno już zwietrzał, ona wciąż go czuje.
Umarł... Odszedł na zawsze. A przecież Anioły nie umierają... Jak więc było to możliwe? On był jej Aniołem. Aniołem Stróżem. Mimo ich wszystkich kłótni, tych prawdziwych i tych na pokaz ona wiedziała, że tak naprawdę nie pozwoliłby, by stało się jej coś złego.
I wtedy, kiedy patrzyła, jak go katują też nie pozwolił. Żył dla niej. Umarł dla niej.
Miłość... Właśnie ona. To przez nią, czy może dzięki niej, nauczył się znosić ból. Powiedział jej to, kiedy zapłakana wtulała się w jego ramiona. Mocno, bardzo mocno. A ona tylko płakała. Prosiła, by zmienił decyzję, prosiła go o to, by pozwolił jej umrzeć. Zamiast niego, bo dla niej było ważniejsze jego życie. Jej życie było niczym. Było niczym bez niego. Jej życie jest niczym... Wieczną pustką i cierpieniem. Od miesiąca.
Nie ma go...
Nad splamioną krwią podłogą wyszeptał: "Żegnaj... Bądź szczęśliwa... Kochaj..."
Tylko ona nie miała już, kogo kochać. Osoba, którą obdarzyła miłością umarła na jej rękach. W mękach. W bólu.
Przytulała twarz do jego twarzy, wargi do jego drżących ust, rękę do tętnicy, z której tryskała krew. Ta sama krew, którą teraz na rękawach białej koszuli przyciska do ust.
Szczęśliwa też już nigdy nie będzie. Ona dawno zapomniała, co to szczęście.
Jak można być szczęśliwym po tym, co musiała przejść? Jak można być szczęśliwym po rzeczach, jakie ona musiała oglądać? Nie... ona już nigdy nie będzie szczęśliwa. Jej szczęście odeszło tego wieczoru, kiedy w ukochanych, błękitnych oczach zgasł ostatni płomień życia tak, jak gaśnie polane wodą palenisko.
Tamten wieczór... Taki jak ten. Wiał wiatr i było wtedy zimno, chociaż zaczynał się lipiec. Cisza. I nagle tą ciszę przerywa przeraźliwy krzyk. Jej krzyk. Potem strzał, jeden, drugi, trzeci. Ktoś padł martwy, ktoś krwawił. W pistolecie zabrakło naboi. Ostrze wyjętego z ciemnoczerwonej pochwy noża, rozbłysło surowym blaskiem.
Zobaczyła tylko, jak upada. Jego twarz wykrzywiła się nienaturalnie w ogromnym bólu. Nie widząc nic przez łzy, dobiegła do drżącego ciała ukochanego mężczyzny. Powtarzała w kółko jego imię. Własną ręką próbowała zatamować krwotok, ale jego krew przepływała między jej palcami, jak przez sitko.
Patrzył na nią. Patrzył, jak próbuje go jeszcze ratować. Uśmiechnął się do niej. Ciepło, z miłością. Chwycił w ręce jej dłoń i przyłożył ją sobie do ust. Właśnie wtedy nachyliła się nad nim. Przytuliła twarz do jego twarzy, pocałowała go.
- Kocham cię... - powiedział jeszcze. - Zawsze...
- Ja też cię kocham! Tylko ciebie! - Płakała.
Zmusił się ostatnią silą woli, żeby jeszcze raz spojrzeć w kochane oczy. Dotknął jej policzka drżącą ręką. Wypowiedział jeszcze cztery słowa: "Żegnaj... Bądź szczęśliwa... Kochaj..." Potem jego ręka zsunęła się z mokrego od łez policzka, a w oczach zgasła iskierka życia.
Zrozumiała - on umarł... Potem jeszcze długo tuliła do siebie martwe ciało. Przyciskała je do piersi i kołysała.
Nie pamięta, jak znalazła się później w szpitalu, nie pamięta, jak wróciła potem do domu. Pamięta za to widok odjeżdżającej karetki, w której wieźli najdroższego jej sercu człowieka na świecie. Martwego do kostnicy...
Na pogrzeb nie przyszła. Dopiero w kilkanaście godzin po pogrzebie, kiedy na cmentarzu nie było już ludzi, pod osłoną nocy, odważyła się do niego pójść. Wśród wieńców i zniczy położyła jeszcze jedną wiązankę. Od niej - tylko dla niego. Na białej szarfie, czarnymi literami napisała własnoręcznie: "Wiem przecież, że nie odszedłeś. I Ty też to wiesz. Kocham Cię".
Ten napis został wyryty później na nagrobku. Przypominał o tym, że on tak naprawdę nie odszedł, że jeszcze kiedyś się z nim spotka...
Teraz patrzy na ten napis codziennie. Przychodzi na cmentarz, opowiada mu o tym, jak jej życie jest puste. Opowiada o tęsknocie, bólu, wylanych łzach. Mówi wszystko, zadaje pytania. I chociaż wie, że on i tak jej nie odpowie, pyta nadal. Odpowiedzi szuka w sobie. Czasem jednak zdarzy się tak, że nagle zaszumi wiatr. Wsłuchuje się wtedy w niego i wie, że to jego odpowiedź. Niema odpowiedź, którą może zrozumieć tylko ona. Odpowiedź, która jest przeznaczona tylko dla niej...
Mimo tych wszystkich cierpień, jakich doznała, życie toczy się dalej. Z brutalną świadomością dowiaduje się tego za każdym razem, gdy wraca do domu. Zastaje ją wtedy samotność, którą wypełnić może tylko inny człowiek, którego nie ma. Ona nawet nie chce go szukać. Jednak za każdym razem bardziej boli. Zostawiając za sobą grób ukochanego staje się znów zwykłą kobietą. A przecież kobieta przez świat nie może iść całkiem sama. Musi mieć kogoś, kto pomoże jej w codziennym życiu, kto będzie dla nią opoką...
Jej prawdziwa opoka runęła, załamała się, ale teraz musi budować nową. Na innych zasadach. Tylko zanim staną fundamenty tej nowej opoki, minie jeszcze wiele czasu. Bardzo wiele. Ten czas przeznaczy na odbudowę samej siebie...
KONIEC.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Hanka dnia Sob 23:10, 11 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
martusia14
Internista
Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 23:49, 11 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Brak słów.Tylko łzy płyną po policzkach gdy to czytam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
jessica
Stażysta
Dołączył: 27 Cze 2009
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 10:02, 12 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
woow nie wiem co powiedzieć...to jest takie... wzruszające, piękne, ale smutne
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
House_addict
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 4168
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Toruń Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 10:19, 12 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Klikając na link do tej strony spodziewałam się czegoś w stylu wieczór, kiedy się rozstali, kiedy House porzucił Cuddy. A tu proszę, takie zaskoczenie.
Fick bez dwóch zdań cudowny. Nie przesłodzony, nie ma happy end'u.
A przecież i tak się podoba.
Gratuluję.
H_a
P.S. Ja też mam słabość do niezbyt szczęśliwych zakończeń. Niedługo się o tym przekonasz.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cameron_25
Stażysta
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 369
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lubelskie ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 17:03, 22 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Zgadzam się z poprzednimi wypowiedziami Fik cudowny i taki wzruszający.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
pannaX
Stażysta
Dołączył: 21 Lip 2008
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:45, 22 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Smutne, ale piękne i poruszające. Tak jak poświęcenie Grega dla ukochanej kobiety. I te ostatnie słowa...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
paczamanka
Pacjent
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zewsząd Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 19:17, 23 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
THE BEST FIK I EVER READ!!!!
Myślę, że to wystarczy ^^
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
agusia85szyszunia
Pacjent
Dołączył: 24 Sie 2009
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: opole/ lubliniec Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 22:45, 31 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
smutaśne ;[a zarazem piękne
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
adept_vicodin
Pacjent
Dołączył: 16 Wrz 2009
Posty: 82
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: In My And Joker World Without Our Rules. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 22:21, 19 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Piękne, ale smutne....
Płacze...
Chusteczki mi się skończyły
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
runiu
Internista
Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gorzów Wlkp. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 12:31, 22 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Dopiero teraz trafiłam na tą miniaturkę. Poruszająca, bardzo dobrze napisana. Bardzo mi się podoba, pomimo tego, że jest smutna i przygnębiająca.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|