|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Cave
Rezydent
Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 1411
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 22:46, 18 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
*nie ma słów* ..cudowne
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
agnieszka2372
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 01 Kwi 2008
Posty: 839
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Władysławowo Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 15:43, 19 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
House w nagłym przypływie rycerskości pozwolił Cuddy rozbić bile. Szczerze powiedziawszy zrobił to również dlatego iż był ciekawy jej prawdziwych umiejętności. Obecnie patrząc jak wbija ostatnią czarną bile do lewej górnej łuzy miał pewne wątpliwości co do tego, czy był to taki dobry pomysł. Okazało się, że Cuddy jest znacznie lepsza niż mógł przypuszczać. Jego podwładnymi patrzeli ze szczękami w podłodze jak ich szefowa bez problemu wbijała kolejne bile. Zresztą nie tylko oni byli pod wrażeniem. Wokół ich stołu zbierał się coraz liczniejszy tłum widzów.
House nie był pewny, czy interesowało ich to, że spuszcza mu przysłowiowy łomot, czy chodziło im o jej dopasowane ubranie w jakim to robiła. Na palcach jednej ręki mógł policzyć facetów patrzących na stół kiedy znikały z niego kolejne bile, pozostali bezceremonialnie obcinali jej wypięty przy uderzeniu tyłek. Pewnie robił by to samo, ale jego myśli biegły zupełnie w innym kierunku, w jego głowie kłębiła się masa najróżniejszy pytań: gdzie, kiedy i od kogo nauczyła się tak grać? Oraz jakim cudem udało się jej ukryć to przed nim do tej pory.
- Zmartwiony liczbą świadków swojej porażki ?– spytała w pewnym momencie omijając go by wygodnie się ustawić .
- Twój dekolt odwraca uwagę od mojej porażki – odparł, ale jego uwagę rozpraszała jej bliskość. Musiał przypominać sobie o oddychaniu, Kiedy szepnęła mu to stojąc tuż za jego plecami.
Tymczasem widownia robiła zakłady. Z narożnika w którym jego przegraną uważnie obserwowali pozostali lekarze na zmianę słychać było to drwiące, to zachęcające komentarze.
Do tej pory House uderzył bile może z 3 razy, resztę czasu przestał obok ledwo powstrzymującego się od śmiechu Wilsona.
- Rozbierany bilard - przypomniał onkolog - Stałbyś teraz w gaciach.
Kiedy czarna kula zniknęła w rogu, Cuddy w burzy oklasków odwróciła się do niego podpierając o swój kij. Triumf miała wypisany na twarzy.
- Było miło – oznajmiła z uśmiechem i niespodziewanie szybko zaczęła zbierać się do wyjścia.
- Bardzo chciałabym zostać i odpowiadać na niekończące się jak, gdzie, kiedy i czemu nie wiedziałeś, że jestem nieziemska w bilarda – oświadczyła - ale mam jeszcze sporo spraw do uzgodnienia w związku z sympozjum więc niestety muszę was opuścić. Na razie – dodała żegnając się z pozostałymi i zniknęła, ku rozczarowaniu zebranych bywalców baru. Wszystkich łącznie z Housem. Wilson spojrzał na zegarek. Gra trwała trochę ponad kwadrans. Przyszedł czas na drwiny .
- Ale się wpakowałeś – jako najlepszy przyjaciel zaczął Wilson, nie wyglądał na szczególnie zmartwionego.
- Wow – podsumował krótko Chase ubierając kurtkę.
- Warto było zmienić plany – dodała Cameron
- Pamiętaj o szczerym uśmiechu jak będziesz prowadził tą aukcje – poradził Forman po czym cała trójka opuściła bar. Mina House po przegranej warta była każdych pieniędzy. Diagnostyk poszedł po kolejne piwo do baru. Wieczór nie skończył się tak jak by sobie tego życzył. Może nie będzie tak łatwo jak myślał, ale wygra. Nie miał co do tego wątpliwości. Zawziął się. Teraz była to już kwestia urażonej męskiej dumy.
Będę musiała coś przepisywać mojej mamie, więc szanse na to by cd pojawił sie dziś są marne
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez agnieszka2372 dnia Czw 16:15, 19 Cze 2008, w całości zmieniany 5 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
*Madziula*
Pulmonolog
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1145
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Czw 15:50, 19 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
super
Cytat: | Na palcach jednej ręki mógł policzyć facetów patrzących na stół kiedy znikały z niego kolejne bile, pozostali bezceremonialnie obcinali jej wypięty przy uderzeniu tyłek. | cali faceci... a może cała Cuddy?
boskie
będzie dzisiaj coś jeszcze?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ewel
Reumatolog
Dołączył: 26 Maj 2008
Posty: 1499
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdynia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 16:31, 19 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
ge-nial-nie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gatha
Scenarzysta
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 755
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 16:34, 19 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
aaaj, dobrze mu tak, za pewny siebie byl xD
ale chyba bym chciala, zeby w ostatecznym rozrachunku wygrał, bo jak tak go całkiem upokorzy i urazi jego ego, to ten pacan się zawstydzi, zaweźmie i nigdy nie będą razem
wspaniały odcinek oczywiście xD
czekam na więcej, mimo, że, jak napisałaś, szanse są marne, mam nadzieję na c.d. dzisiaj
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kremówka
Onkolog
Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 2623
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 16:47, 19 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
- Zmartwiony liczbą świadków swojej porażki ?– spytała w pewnym momencie omijając go by wygodnie się ustawić .
- Twój dekolt odwraca uwagę od mojej porażki – odparł, ale jego uwagę rozpraszała jej bliskość.
booooskie
oj, oni naprawdę są siebie warci...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
agnieszka2372
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 01 Kwi 2008
Posty: 839
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Władysławowo Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 16:49, 19 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
zawsze ogromnie mnie bawi wasze zgadywanie
szczególnie kiedy idziemy w dwóch rożnych kierunkach
lubię was czasem zaskakiwać,
ale zwykle obawiam się, że zrobiłam wam na coś nadzieję
a zamierzam to zupełnie inaczej rozwiązać
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez agnieszka2372 dnia Czw 16:50, 19 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
*Madziula*
Pulmonolog
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1145
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Czw 16:55, 19 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Gatha napisał: |
ale chyba bym chciala, zeby w ostatecznym rozrachunku wygrał, bo jak tak go całkiem upokorzy i urazi jego ego, to ten pacan się zawstydzi, zaweźmie i nigdy nie będą razem
| jak nie? Jak przegra będzie chciał udowodnić Cuddy, że w czymś jest lepszy albo postanowi upokorzyć ją na środku kliniki...całując albo... no mniejsza o to
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
agnieszka2372
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 01 Kwi 2008
Posty: 839
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Władysławowo Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 18:44, 19 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Następnego dnia w szpitalu cała piątka lekarzy patrzyła na Dr Lisę Cuddy nieco inaczej. Zastanawiali się co jeszcze mogli przegapić, co kryją za sobą te profesjonalnie dobrane kostiumy. Co kryją metaforycznie rzecz biorąc oczywiście. No może House miał najmniej metaforycznie ukierunkowaną ciekawość, ale nie miał na to wpływu. Nic nie mógł poradzić na to, że czasem nawiedzały go niechciane wspomnienia ich wspólnie spędzonej nocy. Na jego nieszczęście taką kobietę jak Cuddy nie łatwo było zapomnieć.
Jej wczorajszy popis wzbudził coś więcej niż zaintrygowanie, w i tak ciekawskim już diagnoście, był wręcz żądny paru odpowiedzi. To jak się pożegnała poprzedniego wieczora świadczyło, że doskonale zdawała sobie z tego sprawę.
W środę od samego rana Cuddy miała w pracy urwanie głowy. Obowiązki mnożyły się jej przed oczami. Miała szczęście, że Wilson zaoferował jej pomoc, zdejmując trochę ciężaru z jej pleców.
Mimo to i tak zostało jej jeszcze masa telefonów do wykonania, decyzji do podjęcia, szczegółów do ustalenia i ludzi na których musiała nawrzeszczeć. Na jej głowie spoczywało więcej spraw niż powinno spoczywać na jednym człowieku, ale Lisa Cuddy nigdy się nie oszczędzała. Zobowiązała się by sympozjum okazało się sukcesem i zamierzała zrobić wszystko by tak właśnie się stało.
Środa była jednym z tych nielicznych dni, w którym nie Cuddy szukała House, ale on usiłował zlokalizować ją. Chciał dowiedzieć się więcej na temat jej ukrywanych umiejętności i nie zamierzał czekać. Wiedział, że nie zrobi sobie przerwy, była na to zbyt obowiązkowa. Prędzej padnie z głodu niż opuści posterunek. Nie do końca przekonany o tym co właściwie robi pojawił się u niej w gabinecie w porze lunchu. Zapukał by oczywiście gdyby...był kimś innym, ale nie był więc tego nie zrobił. Bez słowa podszedł do biurka i położył na nim styropianowe opakowanie i kawę.
Cuddy niezwykle uważnie studiowała jego twarz, następnie to co przyniósł zupełnie tak jakby chciała sprawdzić skład potrawy przez opakowanie.
- Nie zatrułem tego – postanowił skrócić jej męki.
- Myślisz, że twojej zapewnienie mi wystarczy? - pytała otwierając pudełko i wąchając kuszący zapach ryżu z warzywami.
- Dziękuje - zaoferowała łakomie pochłaniając jedzenie. House przyglądał się jej z uśmiechem. Musiała być na prawdę głodna, tacka opróżniała się w zastraszającym tempie.
- Co teraz? Może jeszcze zaoferujesz pomoc przy organizacji zjazdu? - spytała gdy rozsiadał się wygodnie na krześle.
- Pffffff. Oszalałaś? Wiesz z kim rozmawiasz? Nadmiar pracy zrzuć na Wilsona – zasugerował, jej mina dała mu do myślenia.
- Już to zrzuciłaś na Wilsona – odgadł - Ładnie – pochwalił.
- Zaproponował pomoc.
- Oczywiście, że zaproponował. Aż dziw, że się zgodziłaś. Musi być gorzej niż myślałaś skoro pozwalasz sobie pomóc.
- O tyle gorzej, że nie będę miała dziś czasu się z tobą bawić.
- Nie znajdziesz 10 minut, żeby zmieść mnie ze stołu bilardowego? - powiedział pół- żartem, sposób w jaki się wyraził dał jej pełny obraz jego postawy.
- Jesteś poirytowany. Dobrze. Znaczy, że uraziłam twoje ego i rozgrywka będzie ciekawsza, a smak zwycięstwa słodszy.
- Na twoim miejscu nie kupowałbym jeszcze szampana.
- Jasne, oboje wiemy jaki jesteś ostrożny jeśli chodzi o świętowanie swoich sukcesów.
Przyznaj, myślałeś, że nie mam szans. I teraz jesteś pod wrażeniem
- Na twoim miejscu uważniej dobierał bym słowa – ostrzegł - Zaraz zabiorę ci jedzenie
Szefowa uśmiechnęła się tylko słysząc jego groźbę, po czym zapadła cisza.
- Mój tata nauczył mnie grać – powiedziała nieoczekiwanie.
- Nie pytałem.
- Masz to wypisane na twarzy. Później długo byłam z chłopakiem, który teraz jest zawodowcem.
- Szalone lata młodości ?
- Jestem administratorką więc muszę być nudna?
- Nigdy nie mówiłem, że jesteś nudna. Zastanawiam się jakie jeszcze ukrywasz talenty? - spytał sugestywnie.
- Obyś nie umarł z ciekawości – rozmowę przerwał pejdżer.
- Muszę interweniować zanim dzieciaki wykończą pacjenta – oznajmił wstając.
- Co powiesz na partyjkę jutro o tej samej porze?
- Myślisz, że się wyrwiesz z spod tych papierów? Optymistka – dodał wychodząc. Po jego wizycie humor Cuddy znacznie się poprawił. Wróciła jej energia. Miała nadzieje, że nazajutrz będzie miała więcej wolnego i uda jej się posiedzieć z nimi dłużej.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez agnieszka2372 dnia Czw 21:18, 19 Cze 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kremówka
Onkolog
Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 2623
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 19:39, 19 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Następnego dnia w szpitalu cała piątka lekarzy patrzyła na Dr Lisę Cuddy nieco inaczej. Zastanawiali się co jeszcze mogli przegapić, co kryją za sobą te profesjonalnie dobrane kostiumy. Co kryją metaforycznie rzecz biorąc oczywiście. No może House miał najmniej metaforycznie ukierunkowaną ciekawość, ale nie miał na to wpływu. Nic nie mógł poradzić na to, że czasem nawiedzały go niechciane wspomnienia ich wspólnie spędzonej nocy. Na jego nieszczęście taką kobietę jak Cuddy nie łatwo było zapomnieć.
już się nie mogę doczekać ich kolejnej partyjki
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
jeanne
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 6080
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:31, 19 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Zastanawiali się co jeszcze mogli przegapić, co kryją za sobą te profesjonalnie dobrane kostiumy.
- Nie znajdziesz 10 minut, żeby zmieść mnie ze stołu bilardowego? - powiedział pół- żartem, sposób w jaki się wyraził dał jej pełny obraz jego postawy.
- Jesteś poirytowany. Dobrze. Znaczy, że uraziłam twoje ego i rozgrywka będzie ciekawsza, a smak zwycięstwa słodszy.
- Na twoim miejscu nie kupowałbym jeszcze szampana.
- Jasne, oboje wiemy jaki jesteś ostrożny jeśli chodzi o świętowanie swoich sukcesów.
Przyznaj, myślałeś, że nie mam szans. I teraz jesteś pod wrażeniem
- Na twoim miejscu uważniej dobierał bym słowa – ostrzegł - Zaraz zabiorę ci jedzenie
Szefowa uśmiechnęła się tylko słysząc jego groźbę, po czym zapadła cisza.
Miała nadzieje, że nazajutrz będzie miała więcej wolnego i uda jej się posiedzieć z nimi dłużej.
Cuddy! A co ty chcesz z NIMI robić?? Mozesz COŚ robić ale tylko z HOUSEM
psychiczna jestem
mrr...
BOSKIE!
a ja myślę że to ona wygra:D
tak czy inaczej czekam na kolejną część xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Saph
McAczkolwiek
Dołączył: 13 Lut 2008
Posty: 16229
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 71 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 22:16, 19 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
- Jestem administratorką więc muszę być nudna?
- Nigdy nie mówiłem, że jesteś nudna. Zastanawiam się jakie jeszcze ukrywasz talenty? - spytał sugestywnie.
No cóż, ten fik z pewnością nie jest i nie będzie nudny.
Cuddy ciągle mnie zaskakuje.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisa
Stomatolog
Dołączył: 13 Mar 2008
Posty: 942
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Czw 22:35, 19 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Cuddy i dżinsy -> wow wow wow musiała świetnie wyglądać
pierwsza wygrana Cuddy iście w mistrzowskim stylu
dialog huddy jak zawsze nic dodać nic ując
a co ja będę sie rozpisywać genialne jak zawsze!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
agnieszka2372
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 01 Kwi 2008
Posty: 839
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Władysławowo Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 16:49, 20 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
W czwartkowy wieczór pojawili się we Wrotach piekieł w tym samym składzie co poprzednio.
Cameron, Chase i Forman siedzieli z piwem przy jednym ze stolików pochłonięci rozmową. Z daleka ciężko było stwierdzić o czym dyskutowali. Mogło to być równie dobrze o wyniku kolejnej potyczki, co o sposobie w jaki House patrzył na Cuddy. Znali go na tyle by poza pożądaniem w jego spojrzeniu dostrzec coś jeszcze. Coś więcej, coś czego nie widywali często, a co za każdym razem upewniało ich w przekonaniu, że znajomość tych dwojga coraz wyraźniej wykracza poza relacje zawodowe. Nie dziwiło ich specjalnie to, że ich szefowa przyciąga spojrzenia niemal wszystkich obecnych barowiczów. Miała na sobie czarną bluzeczkę na ramiączkach wykończoną koronkami, podkreślającą wszystkie atuty jej figury. Materiał z którego była zrobiona nie był w całości przezroczysty, ale miejscami był nieco prześwitujący.
- Czy te 'niby- bluzeczki' to taka taktyka, żeby odwrócić moją uwagę? - spytał zainteresowany House, było fizycznie niemożliwe, żeby tego nie skomentował.
- Skuteczna – dodał, kiedy skupiła na nim swoją uwagę .
- A co twoim zdaniem mam ubrać do baru?
- Dla mnie nie musisz ubierać niczego – przekonywał, choć nie zupełnie podobały mu się spojrzenia jakie zbierała od mężczyzn dookoła.
- Nawet Chase dostał ślinotoku - zauważył pesząc Australijczyka. Cuddy przyzwyczajona do tego typu komentarzy uśmiechnęła się szerzej. Wilson pokręcił głową, nigdy nie mógł się temu nadziwić. Nie chodziło o to co mówił House, ani nawet o sposób w jaki to robił, ale o jej reakcje na jego słowa. Kto inny od razu dostał by po łapach, lub wyrażając się precyzyjniej kopa w krocze podczas gdy House'a nie czekało nawet upomnienia.
Dostało się jednak jednemu mniej subtelnemu obserwatorowi zanim skończył się wieczór. Tyle, że nie od Cuddy, a od House'a. Celowo podstawił na drodze laskę. Facet, zajęty gapieniem się na Cuddy zupełnie nie patrzył gdzie idzie, potknął się i wylądował na barze tłukąc przy tym kilka kieliszków. Nie House'a wina, że jest niezdarą. Diagnostyk udał, że to nieszczęśliwy wypadek najlepiej jak potrafił. W innych okolicznościach skończyło by się to na zewnątrz, ale był 'niepełnosprawny' więc nieznajomy nie miał powodu by mu nie wierzyć i uszło mu to płazem.
- Przykro mi tylko, że tą wygraną niepotrzebnie rozbudziłem twoje nadzieje. Teraz ciężej będzie ci się pogodzić z porażką.
- Umiesz się wyłącznie przechwalać, czy pokażesz na co cię stać?
- Takie gadki mogą przysporzyć ci kłopotów – podchwycił możliwość do wygłoszenia aluzji.
- Pamiętam – zapewniła obdarowując go uwodzicielskim uśmiechem.
Pozostała czwórka lekarzy spojrzała po sobie, czuli się zupełnie tak jakby ich tam w ogóle nie było.
Tego wieczora gra była znacznie bardziej wyrównana i zacięta, a diagnostyk nie sterczał już bezczynnie z boku przyglądając się jak niszczy jego opinię wytrawnego gracza. Podejrzewał, że na popełnione błędy Cuddy mogło mieć wpływ rozkojarzenie, albo stres związany z przygotowywaniem ważnego dla niej przedsięwzięcia. Tak, czy inaczej podczas drugiej partii nie wszystko już jej wychodziło i ostatecznie House wyrównał wynik.
- Zamiast słowa zwycięzca moglibyśmy równie dobrze używać mojego nazwiska.
- Możemy go również używać zamiast arogancki i upierdliwy - odparła nie przejmując się jego słowami. W tym czasie Chase odbierał od trójki lekarzy wygrane przez siebie pieniądze.
- Martini, proszę – zwróciła się do barmana Cuddy.
- Widziałem jak grałaś. Imponujące. Mogę postawić ci drinka ? - spytał zielonooki blondyn. Miał ujmujący uśmiech i był solidnie zbudowany, jednak Cuddy to nie wystarczało.
- Jestem z przyjaciółmi – wskazała na stolik przy którym zostawiła współpracowników.
- Nie mogliby poczekać kilka minut? Porozmawiamy, jak ci się nie spodobam zawsze możesz użyć tej wymówki, żeby mnie spławić – zaoferował dowcipnie, co spodobało się administratorce.
Cuddy dość długo nie wracała do stolika. House wstał niby to do łazienki, w rzeczywistości jednak rozglądał się po barze. Dostrzegł ją od razu. Miał chyba jakiś radar wychwytujący jej obecność. Zawsze szybko umiał ją zlokalizować. Niestety umiejętność ta wydawała się znikać kiedy była najbardziej potrzebna. Mianowicie gdy próbował unikać przychodni.
Obserwował jak rozmawia z jakimś kolesiem przy barze. Z jakiegoś nie znanego mu powodu nie mógł oderwać od nich oczu. Śmiała się z czegoś co mówił nieznajomy. Nawet z takiej odległości widział, że dobrze się im rozmawiało. Nagle jego zwycięstwo przestało go cieszyć, straciło na znaczeniu. Coś, co przed chwilą było małą wygraną automatycznie przerodziło się w zwyczajny remis. Wyrównanie wyniku.
- Co robisz ? - spytał podchodząc do niego Wilson.
- Nic. Muszę iść – oznajmił zbierając rzeczy.
- Co? Mieliśmy tu jeszcze posiedzieć.
- Beze mnie.
- Mówiłeś, że masz czas.
- Muszę wyjść.
- Gdzie?
- Spotkanie ze znajomym – zełgał ze znaną sobie wprawą.
- Tu są wszyscy twoi znajomi - zauważył Wilson, ale House'a już nie było. Onkolog spojrzał w kierunku baru. I wszystko jasne.
' Jego przyjaciel był pacanem. Zazdrosnym, niedojrzałym, zadłużonym po uszy pacanem.'
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez agnieszka2372 dnia Pią 17:27, 20 Cze 2008, w całości zmieniany 6 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kama
She-Devil
Dołączył: 17 Mar 2008
Posty: 2194
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 17:01, 20 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Mój ulubiony kawałek tej części:
Cytat: | - Umiesz się wyłącznie przechwalać, czy pokażesz na co cię stać?
- Takie gadki mogą przysporzyć ci kłopotów – podchwycił możliwość do wygłoszenia aluzji.
- Pamiętam – zapewniła obdarowując go uwodzicielskim uśmiechem. |
Świetnie się czyta. Na dodatek to coś innego, bo właściwie poza szpitalem. Miło zobaczyć Huddy w jakimś sensie nieograniczone sytuacją boss-pracownik.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kremówka
Onkolog
Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 2623
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 17:07, 20 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
boooskie
chciałam zacytować najlepszy kawałek, ale ten odcinek skład się z samych najlepszych kawałków więc to niemożliwe
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Saph
McAczkolwiek
Dołączył: 13 Lut 2008
Posty: 16229
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 71 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 18:11, 20 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Jego przyjaciel był pacanem. Zazdrosnym, niedojrzałym, zadłużonym po uszy pacanem.
Zazdrosnemu Houseowi lepiej nie wchodzić w drogę. Wilson chyba nie zawsze o tym pamięta.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
jeanne
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 6080
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 18:41, 20 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Świetne! Znając Housa z forumowych ficów to się dziwię że się tam nie bili xD - Nawet Chase dostał ślinotoku - zauważył pesząc Australijczyka.
' Jego przyjaciel był pacanem. Zazdrosnym, niedojrzałym, zadłużonym po uszy pacanem.'
po tym to już normalnie padłam
NIech się złości, niech zazdrości, niech wie co traci!
Czekam oczywiście na więcej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
*Madziula*
Pulmonolog
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1145
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Pią 19:40, 20 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
super
i uwielbiam te twoje opisy pt "Jaką bluzkę założyła dzisiaj Cuddy"
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
agnieszka2372
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 01 Kwi 2008
Posty: 839
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Władysławowo Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 21:14, 20 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Do rana House opamiętał się na tyle by logicznie wyjaśnić sobie reakcję na wczorajsze zajście. Biorąc pod uwagę, że w ogóle doszło do jakiegoś zajścia. Wygrał i poszedł do domu, tyle. Nie miał ochoty na siedzenie w takim towarzystwie więc wyszedł. Zacieśnianie służbowych więzi nie było w jego stylu. Po co miał się przyglądać jak Cuddy rai sobie faceta do łóżka? Był znudzony i zmęczony. Po prostu. Na szczęście dla swojej naciąganej teorii i własnego zdrowia psychicznego mijali się następnego dnia w pracy. Do umówionego spotkania udało mu się przekonać samego siebie, że wszystko jest w zupełnym porządku. Uszło jego uwadze, że tego wieczora grał o wiele agresywniej niż wcześniej. Zrobił się też milczący, i to bardziej niż zwykle. Cuddy nie wiedziała o co mu chodziło. Zachowywał się zupełnie jakby był o coś na nią zły. Do tego stopnia, że nawet nie skomentował jej stroju. Co gorsza przegrała partię. To nie był jej dzień.
Stała przy barze czekając na drinka, kiedy usłyszała za sobą znajomy głos.
- Jesteś stałym bywalcem?
- Nie, zwykle nie chodzę codziennie do baru, ale zorganizowaliśmy sobie turniej.
- Między tobą i twoim facetem?
- House'm?! - zaśmiała się - House nie jest moim facetem.
- A wie o tym? - spytał wskazując głową nie spuszczającego ich z oczu diagnostę.
- Uwierz mi – zapewniała nieco zmieszana, że po raz kolejny ktoś wziął ich za parę - Nie jest mną zainteresowany - na jej nieszczęście Jack był inteligentny. W mig podchwycił sposób w jaki się wyraziła.
- A chciałabyś żeby był ?
- Czemu rozmawiamy o Housie ? – zadała inne pytanie sprytnie unikając odpowiedzi.
- Bo obserwuje nas, wygląda groźnie i ma drewnianą laskę którą mógłby mnie zatłuc – ujął to dość zgrabnie Jack, po czym wrócili do przerwanej poprzedniego wieczoru rozmowy.
House znowu przyglądał się uśmiechniętemu blondynowi rozmawiającemu z Cuddy. Temu samemu co wczoraj. Co z nią było nie tak? Dawała się poderwać jakiemuś podejrzanemu typkowi. Kto normalny przychodzi do baru co wieczór? No dobra, oni przychodzili, ale po pierwsze mieli powód, a po drugie żadne z nich nie należało do najnormalniejszych ludzi.
'A ten gość mógł być alkoholikiem, gwałcicielem, porywaczem, albo.... właścicielem baru' dokończył myśl patrząc jak mężczyzna kieruje się na zaplecze. Świetnie, może nie był zagrażającym światu terrorystą, ale to nie znaczyło, że nie podrywał Cuddy w jednym celu. Faceci w barach byli tacy sami.
- Dodatkowe korzyści, huh? - zaczął, kiedy wreszcie raczyła się od niego oderwać.
- Co? - spytała nie przygotowana na Hiszpańską Inkwizycje.
- Przy okazji możesz znaleźć sobie męża, prawda? Zegar tyka. Zapijaczeni nieudacznicy, świetny wybór.
- Nie potrzebuje...
- Faceta? - skończył za nią – Racja. Jesteś przecież niezależną kobietą sukcesu nikogo nie potrzebujesz - drwił dalej.
- Nie to chciałam powiedzieć - sprostowała.' Upił się, czy co? '
- Potrzebuje faceta, ale nie jego- zaskoczyła go pewnością z jaką to powiedziała.
- Po prostu miło mi się z nim rozmawia.
- Jasne – parsknął poirytowany jej naiwnością, głupotą, czy jak chcieliście to sobie nazwać - Myślisz, że zaczepił cię dla miłej konwersacji ?
- Oświeć mnie o nieomylny guru. Czemu mnie zaczepił? - przesadnie teatralnym gestem wskazał na jej czerwoną wiązaną u góry bluzkę bez pleców.
- Więc teraz nie podoba ci się moja bluzka? - dopytywała. Miała coraz silniejszą ochotę go walnąć.
- Ta bluzka przekazuje wyraźne przesłanie.
- Jakie to przesłanie przekazuje moja bluzka?
- Jestem samotną, napaloną desperatką – powiedział trochę więcej niż planował. Nie wiedział jak to się działo, ale przy niej tracił zupełną kontrolę nad sobą. Często potem żałował tego co palnął. Dokładnie tak było tym razem.
- Dziękuje za wnikliwą ocenę mojej osoby – oznajmiła poważnie.
- Pożegnaj ode mnie resztę – dodała i odeszła. Nie tego się spodziewał. Wolałby gdyby na niego nawrzeszczała. Nawet, żeby go uderzyła, byle by nie brała tego do siebie.
- Cuddy, zaczekaj ! – zawołał za nią. Trzeba jej było przyznać udawanie, że go nie słyszy miała opanowane do perfekcji.
- Cuddy - spróbował ponownie idąc za nią. Przyśpieszyła kroku. Przed wyjściem jeszcze się do niego odwróciła. jakby rozważała, czy dać mu szanse na przeprosiny.
Wyrok okazał się jednak dla niego niekorzystny. Ostatnie co widział to wyraz jej niewymownie smutnych oczu. Gdyby nie był w barze, pojechał by do jakiegoś, żeby się upić.
- Jesteś idiotą - oznajmił przechodzący tuż obok Jack. Widocznie widział cała scenę.
- I tu się ze sobą zgadzamy - spuentował gorzko i poszedł do baru.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez agnieszka2372 dnia Wto 15:12, 14 Paź 2008, w całości zmieniany 7 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
*Madziula*
Pulmonolog
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1145
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Pią 21:28, 20 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
fajne
Cytat: | - House nie jest moim facetem.
- A wie o tym? - spytał wskazując głową nie spuszczającego ich z oczu diagnostę.
- Uwierz mi – zapewniała nieco zmieszana, że po raz kolejny ktoś wziął ich za parę - Nie jest mną zainteresowany - na jej nieszczęście Jack był inteligentny. W mig podchwycił sposób w jaki się wyraziła.
- A chciałabyś żeby był ? | już lubię tego faceta
No i kolejny opis bluzeczki Cuddy (mogę prosić o Cuddy w małej czarnej w którymś następnym odcinku? )
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez *Madziula* dnia Pią 21:28, 20 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
jeanne
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 6080
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 9:34, 21 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
- Bo obserwuje nas, wygląda groźnie i ma drewnianą laskę którą mógłby mnie zatłuc – ujął to dość zgrabnie Jack, po czym wrócili do przerwanej poprzedniego wieczoru rozmowy.
no i znowu sie śmieje jak głupia a mialam być pogrążona w rozległym smutku
Wyrok okazał się jednak dla niego niekorzystny. Ostatnie co widział to wyraz jej niewymownie smutnych oczu. Gdyby nie był w barze, pojechał by do jakiegoś, żeby się upić
Ty złyy... Ty nie dobry...
- Jesteś idiotą - oznajmił przechodzący tuż obok Jack. Widocznie widział cała scenę.
ale jego lubię
Czekam na więcej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Saph
McAczkolwiek
Dołączył: 13 Lut 2008
Posty: 16229
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 71 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 10:09, 21 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Bo obserwuje nas, wygląda groźnie i ma drewnianą laskę którą mógłby mnie zatłuc.
*padłam*
Cuddy zyskała pod koniec przewagę psychiczną nad przeciwnikiem. Biedny House, nie jest chyba do tego przyzwyczajony.
Tradycyjnie czekam na kolejną część (ale nie poganiam).
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
agnieszka2372
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 01 Kwi 2008
Posty: 839
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Władysławowo Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 17:09, 21 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Następny wieczór zrobił się szczególnie nieprzyjemny. Drastyczna zmiana atmosfery biła po oczach. Skończyły się frywolne docinki, uśmiechy, celowy i przypadkowy kontakt fizyczny. W ogóle jakikolwiek kontakt, łącznie z wzrokowym. Zmianę można było dostrzec również w stylu gry Cuddy. Jej cała uwaga skupiona była na stole. Zamierzała skończyć tą partię jak najszybciej się da i wyjść. W ten sposób gra straciła wszystkie cechy przyjacielskiej rozgrywki zamieniając się w coś, co przypominało egzekucje. Od dłuższego czasu nikt nic nie mówił. Nawet
rozmowy przy stoliku z czwórką pozostałych lekarzy ucichły. Orientując się, że coś nie gra chwilowo zawiesili zakłady. Zastanawiali się jak długo to jeszcze potrwa.
- Podoba mi się twoja tunika - próbowała rozładować atmosferę Cameron chwaląc jasnozieloną, rozszerzającą się tunikę bez ramiączek.
- Dziękuje – powiedziała z uśmiechem, po czym po raz pierwszy tego wieczora spojrzała w oczy House'a i niespodziewanie dodała - Wahałam się, czy ubrać worek na kartofle, ale uznałam, że tunika wyraźniej ukazuje moją zdzirowatość i desperację – słysząc to Chase i Wilson zakrztusili się piwem, Forman automatycznie spojrzał na diagnostę przekonany, że miało to coś wspólnego z ich dziwnym zachowaniem. Cameron zastanawiała się chwile co powinna powiedzieć w takiej sytuacji, ale nie znalazła na to odpowiedzi. Postanowiła milczeć. 'Tyle o rozładowaniu napięcia.'
Z drugiego końca stołu bilardowego House wywrócił oczyma. 'Oczywiście, że mu to wypomni'
Cuddy przeprosiła towarzystwo i udała się do toalety. Kiedy wyszła diagnostyk czekał na nią pod drzwiami.
- Dobra, rozumiem jesteś na mnie wściekła - zaczął – Może starczy tych demonstracji ?
- Zabawne, że to właśnie ty mówisz o demonstracjach. Wyjaśnij czego dotyczyła twoja wczorajsza?
- To nie ja psuje całą zabawę.
- Co za różnica? Przecież nie spotkamy się na gruncie towarzyskim – zauważyła - Chcesz się tylko wymigać z aukcji.
- A ty chcesz mnie w nią wrobić. Ten cały zakład to był twój pomysł.
- Daję ci uczciwą szanse się z tego wyplątać.
- Jasne.
- To ważne dla promocji naszego szpitala. Zależy mi, żebyś ją poprowadził – przyznała szczerze
- Co miałam powiedzieć? Że to dla mnie ważne i zapytać czy to zrobisz ? Oboje wiemy jak bardzo jesteś skłonny do współpracy - tłumaczyła, miała racje. Wyśmiałby ją gdyby z tym do niego przyszła
- Ciekawe co byś odpowiedział ? 'Mowy nie ma', czy 'za żadne skarby' ?
- Raczej 'po moim trupie ' – oświadczył w lżejszym tonie, zastanawiał się nad poważnie przez chwile i dodał
– Jeśli wygrasz spełnię swoją część zakładu i poprowadzę aukcję.
- Poważnie?
- Poważnie – obiecał.
- Bez próby sabotażu i marudzenia ?
- Mogę zmniejszyć ilość marudzenia – zaoferował w ramach kompromisu. Skinęła głową, ale mówiła nic więcej. Pewnie czekała na przeprosiny. To nie była jego działka, ale coś jej się należało. Tym bardziej, że nie uważał jej desperatkę.
- Co chcesz usłyszeć? - spytał odwlekając nieprzyjemny dla niego moment. Milczała.
- Niech ci będzie - zaczął doniośle, patrzyła an niego w oczekiwaniu na dalsze słowa. 'Kto wie może wydoroślał na tyle by przeprosić.'
- Lubię twoje bluzeczki - zakończył w nadziei, że to wystarczy.
Założyła ręce na siebie, ale na jej twarzy widać było początki uśmiechu.
' Wydoroślał jak cholera'
- Co jeszcze mam zrobić? Płaszczyć się?
- Piwo – oznajmiła nieoczekiwanie.
- Co?
- Postawisz mi piwo – poleciła i skierowała się do baru.
- Myślałem, że masz wtyki u właściciela – marudził, ale szedł za nią. Ostatecznie mógł jej kupić to piwo.
- Nie zaczynaj.
- Założę się, że jak się nachylisz to dostaniemy piwo za darmo.
- Jeszcze słowo, a będziesz musiał kupić po piwie każdemu - ostrzegła.
- Po prostu chce, żeby twoja 'zdzirowatość 'się do czegoś przydała - oznajmił z uśmiechem wykorzystując jej słowa. I wszystko wróciło do normy.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez agnieszka2372 dnia Wto 15:16, 14 Paź 2008, w całości zmieniany 8 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
jeanne
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 6080
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 17:26, 21 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Lubię twoje bluzeczki - zakończył w nadziei, że to wystarczy.
czyżby deja vu? mam podobne zdanie xD
- Myślałem, że masz wtyki u właściciela – marudził, ale szedł za nią. Ostatecznie mógł jej kupić to piwo
Uśmiałam się jak głupia xD :smt043
oczywiście czekam na dalszy ciąg
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|