|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
kremówka
Onkolog
Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 2623
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 18:17, 19 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
"- Słowo skauta!"
Nie jestem w stanie uwierzyć, że to debiut... To jest za dobre na debiut...
Pisząc kolejne części nadal tak jak te dwie na pewno mnie nie rozczarujesz, raczej zachwycisz, ewentualnie spowodujesz nagłą zmianę mojego stanu skupienia w skutek rozpłynięcia się z zachwytu... A czuję, że się tak stanie...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
rocket queen
Narkoman
Dołączył: 08 Kwi 2008
Posty: 3955
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 18:45, 19 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Ekhm... bo zaraz obleję się rumieńcem jak mała dziewczynka
Sapphire Lounge dzisiaj:
III
- Karen, co ty tutaj robisz? – Lisa nie potrafiła ukryć zdziwienia, gdy zobaczyła elegancką młodą kobietę, w czarnej garsonce, na wysokich szpilkach. – Miałyśmy się spotkać dopiero wieczorem – mówiąc to, podeszła do niej i rzuciła jej ręce na szyję.
Urocza brunetka odwzajemniła uścisk.
- Postanowiłam zrobić ci niespodziankę. Rodzice sami zaproponowali, że zajmą się Emily pod nieobecność Paula. Dlaczego miałabym im odmówić i nie wsiąść do wcześniejszego samolotu, lecącego do New Jersey? – przerwała na moment, po czym dodała ściszonym głosem: – Nie masz nawet pojęcia jak bardzo się zdumieli, gdy poinformowałam ich o naszych weekendowych planach. Sądzili, że nie potrafisz rozstać się z pracą dłużej niż na kilka godzin!
„Cudownie! Po prostu cudownie! Tylko tego brakowało mi do pełni szczęścia” – pomyślała Cuddy. Słowa Karen wprawiły ją w niemałe zakłopotanie. Nieprzyjemne uczucie gorąca zaczęło rozprzestrzeniać się po całym jej ciele: przeszło przez klatkę piersiową, zaczęło dobijać się do ścian żołądka. Zrobiła jeden nerwowy wdech i szybko spuściła głowę. Pomimo tego, że wpatrywała się teraz w zimną, kamienną podłogę, czuła na swojej twarzy spojrzenie House’a. Palące spojrzenia House’a. Wilson, widząc taką, a nie inną reakcję przyjaciółki postanowił zostawić ją sam na sam z siostrą. Czym prędzej odłożył, więc segregatory na ławkę i pospiesznym krokiem ruszył w kierunku swojego gabinetu.
Ku zdumieniu Cuddy, stojący obok Greg rzucił tylko radosne: „To na razie, dziewczęta!” i pokuśtykał w przeciwnym kierunku. Siostry zostały same.
- Może zaniesiemy bagaże do twojego samochodu? – powiedziała po chwili Karen, próbując zmienić temat. – Są ciężkie i nie chciałabym ich wszędzie ze sobą nosić.
Lisa odpowiedziała jej skinieniem głowy.
- Nie powinnaś rozpowiadać wszystkim dookoła o naszych sobotnich planach. A już z całą pewnością, nie powinnaś dzielić się informacjami z Housem – administratorka usilnie próbowała zachować stoicki spokój. – Wystarczy, że daje mi się we znaki w godzinach pracy. Nie chciałabym użerać się z nim jeszcze w weekend - Karen nie potrafiła ukryć zdziwienia, po tym, co właśnie usłyszała.
Gdy znalazły się przy samochodzie Cuddy i zapakowały ciężki walizki do bagażnika, właścicielka czerwonego Chryslera wręczyła siostrze kluczyki:
- Masz, jedź do domu. Prześpij się, zjedz coś. Jak wrócę, to pogadamy – powiedziała łagodnie. – Ja mam jeszcze kilka spraw do załatwienia.
***
- House… - usłyszał znajomy kobiecy głos, dobiegający z drugiego końca gabinetu.
- Lepiej będzie, jak zostaniesz tam, gdzie teraz stoisz – wskazał laską w kierunku szklanych drzwi. – Padające promienie czerwcowego słońca idealnie podkreślają urok i niepowtarzalność twoich…
- Daj spokój z tymi głupotami! – podeszła do biurka i oparła się o nie obiema rękoma. – Musimy sobie coś wyjaśnić.
W odpowiedzi, skierował wzrok w stronę ekranu swojego komputera i zaczął czytać głośno i wyraźnie, akcentując co drugie słowo:
- Sapphire Lounge – stolica hazardu i rozpusty. Tancerzy i kelnerzy serwujący diabelnie mocne drinki. Nieziemsko głośna muzyka i jaskrawe błyski, przyprawiające o szybsze bicie serca i zawrót głowy… - spauzował. - Szkoda, że dyżury w klinice nie dostarczają podobnych wrażeń. Wówczas mógłbym z niej nie wychodzić – popatrzył na twarz szefowej. Myślał, że tradycyjnie obleje się rumieńcem i w pośpiechu wybieganie z gabinetu, jednak nie tym razem. Cuddy wciąż trwała w tej samej, dumnej pozie. W jej szaroniebieskich oczach dostrzegł charakterystyczny błysk. – Może po szaleństwie sobotniej nocy, dostrzeżesz konieczność zmian.
- Słyszałam o… niesamowitości tego miejsca, ale twoja krótka prezentacja bije wszystkie poprzednie wypowiedzi na łeb i na szyję – wymownie spojrzała na siedzącego za biurkiem lekarza. – Po prostu… nie chciałabym w poniedziałek rano oglądać kompromitujących mnie zdjęć, zdobiących główną tablicę ogłoszeń. Fakt, że nie masz tzw. bujnego życia towarzyskiego nie uprawnia cię do tego, abyś niszczył i moje.
- Ale… - House próbował wtrącić swoje trzy grosze.
- Nie ma żadnego „ale” – powiedziała stanowczo. – Po tym jak udostępniłeś w Internecie zdjęcia z MOJEJ ostatniej randki i włamałeś się do MOJEGO domu, tylko po to, żeby przekopać szafkę z MOJĄ bielizną nie mam do ciebie ani… krzty zaufania! Jeszcze raz wywiniesz podobny numer, a nie zawaham się nawet przez moment i… - w tym momencie wzięła głęboki wdech. – Resztę swych dni spędzisz w klinice, podcierając nosy pacjentom i edukując ich z zakresu chorób wenerycznych!
- … ale to był tylko żart! Było śmiesznie! Czy… nigdy nie marzyłaś o tym, żeby zostać gwiazdą Internetu? – popatrzył na nią z udawanym zdziwieniem.
- Daj spokój, House! – obróciła się napięcie i skierowała do wyjścia. – Mówię „daj spokój”, bo istnieje szansa, że to do ciebie dotrze. Gdybym powiedziała „dorośnij wreszcie”, nie zrozumiałbyś co mam na myśli.
Swoimi ostatnimi słowami uderzyła go jak obuchem w głowę. Na taki cios nie był przygotowany, bo absolutnie się go nie spodziewał. Siedział przez chwilę jak sparaliżowany, zastanawiając się, dlaczego właśnie to powiedziała? Dlaczego nie obróciła całej sytuacji w żart, nie zrobiła którejś z tych strasznych min albo – najzwyczajniej w świecie – nie nazwała go idiotą, co ostatnio zdarzało się jej niezwykle często. Poczuł, że jego wielka
i niezawodna teoria dotycząca kobiecej natury upadła niczym domek z kart. Szperał teraz wśród porozrzucanej talii, próbując zbudować go na nowo. Nie był w stanie – przynajmniej nie tym razem.
„Być może z pomocą przyjdzie mi krzyczący co sił Roger Daltrey” – pomyślał, zakładając słuchawki na uszy.
CDN. [chyba impreza ;-)]
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez rocket queen dnia Śro 18:50, 19 Lis 2008, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
minnie
Internista
Dołączył: 10 Lip 2008
Posty: 663
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szczecin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 18:55, 19 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Świetne!
Bardzo fajne, jakoś do mnie nie dociera, że to Twój debiut
Czekam na więcej i Wena życzę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wercia214
Stażysta
Dołączył: 20 Sie 2008
Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Paczyna Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 18:58, 19 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Cytat: | ...czuła na swojej twarzy spojrzenie House’a. Palące spojrzenia House’a. |
Ja bym się rozpłynęła
Cytat: | - Sapphire Lounge – stolica hazardu i rozpusty. Tancerzy i kelnerzy serwujący diabelnie mocne drinki. Nieziemsko głośna muzyka i jaskrawe błyski, przyprawiające o szybsze bicie serca i zawrót głowy… - |
Skąd Ty takie miejsca znasz ??
Cytat: | - Szkoda, że dyżury w klinice nie dostarczają podobnych wrażeń. Wówczas mógłbym z niej nie wychodzić |
Oj fakt
Cytat: | - Po tym jak udostępniłeś w Internecie zdjęcia z MOJEJ ostatniej randki i włamałeś się do MOJEGO domu, tylko po to, żeby przekopać szafkę z MOJĄ bielizną nie mam do ciebie ani… krzty zaufania! |
och ... czego on nie zrobi....
Świetnie piszesz !!
I możesz się rumienić ile chcesz !! Pozwalam Ci
Wena życzę
I wirtualnie ściskam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kremówka
Onkolog
Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 2623
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 19:13, 19 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Daj spokój, House! – obróciła się napięcie i skierowała do wyjścia. – Mówię „daj spokój”, bo istnieje szansa, że to do ciebie dotrze. Gdybym powiedziała „dorośnij wreszcie”, nie zrozumiałbyś co mam na myśli. |
Och, cudeńko...
W ogóle całość to cudeńko... Nadal ciężko mi uwierzyć, że to debiut...
Ostatkiem silnej woli powstrzymam się od przeczytania tego odcinka 3 raz i pójdę w końcu robić to zadanie na angielski... Chociaż boje się, że średnio mi to wyjdzie...
No i czekam niecierpliwie na kolejną część...
I mam nadzieję, że jest to pierwsza i nie ostatnia rzecz, którą dla nas napisałaś
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
runiu
Internista
Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gorzów Wlkp. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 19:57, 19 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Świetne, bardzo mi się podobała rozmowa Housa i Cuddy.
Cytat: | Sapphire Lounge – stolica hazardu i rozpusty. Tancerzy i kelnerzy serwujący diabelnie mocne drinki. Nieziemsko głośna muzyka i jaskrawe błyski, przyprawiające o szybsze bicie serca i zawrót głowy |
Czyli idealne miejsce dla Cuddy
Cytat: | Daj spokój, House! – obróciła się napięcie i skierowała do wyjścia. – Mówię „daj spokój”, bo istnieje szansa, że to do ciebie dotrze. Gdybym powiedziała „dorośnij wreszcie”, nie zrozumiałbyś co mam na myśli. |
Nie dziwię się, że Housa zamurowało
Czekam na cd.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cave
Rezydent
Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 1411
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:41, 19 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
to ja juz imprezy sie nie moge doczekac xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
jeanne
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 6080
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 7:18, 20 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Pomimo tego, że wpatrywała się teraz w zimną, kamienną podłogę, czuła na swojej twarzy spojrzenie House’a. Palące spojrzenia House’a. |
Aaa! *leci z gaśnicą do oczu Housa *
Cytat: | Fakt, że nie masz tzw. bujnego życia towarzyskiego nie uprawnia cię do tego, abyś niszczył i moje. |
*zgon*
Cytat: | Po tym jak udostępniłeś w Internecie zdjęcia z MOJEJ ostatniej randki i włamałeś się do MOJEGO domu, tylko po to, żeby przekopać szafkę z MOJĄ bielizną |
*zgon po raz drugi*
Cytat: | Mówię „daj spokój”, bo istnieje szansa, że to do ciebie dotrze. Gdybym powiedziała „dorośnij wreszcie”, nie zrozumiałbyś co mam na myśli. |
Auć.
Borze liściasty, muszę stanowczo ograniczyć fiki. Siedzę teraz z bananem na twarzy i myślę czy czasem nie zostać w domu i nie poczekać na następną część Uzależniłam się od twojego fika, ot co! I chcę więcej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
T.
Anestezjolog
Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1340
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: KRK Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 11:21, 20 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Ja sie boje co sie tam wydarzy... autentycznie sie boje... Twoj fik wywołuje we mnie bardzo gwałtowne emocje wiesz? Jak nie bede mogła spac w nocy, to bedzie to tylko i wyłacznie Twoja wina Kochana.
Cytat: | - Nie ma żadnego „ale” – powiedziała stanowczo. – Po tym jak udostępniłeś w Internecie zdjęcia z MOJEJ ostatniej randki i włamałeś się do MOJEGO domu, tylko po to, żeby przekopać szafkę z MOJĄ bielizną nie mam do ciebie ani… krzty zaufania! Jeszcze raz wywiniesz podobny numer, a nie zawaham się nawet przez moment i… - w tym momencie wzięła głęboki wdech. – Resztę swych dni spędzisz w klinice, podcierając nosy pacjentom i edukując ich z zakresu chorób wenerycznych! |
ej... on na pewno nie zrobił tego specjalnie... no Cuddy... na Housa sie gniewać? Ja zabraniam!
Czekam na dalej niecieprliwie!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
rocket queen
Narkoman
Dołączył: 08 Kwi 2008
Posty: 3955
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 15:53, 20 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Jestem pewna, że po tej części mnie znienawidzicie...
IV
Sapphire Lounge. To miejsce miało w sobie coś szalonego i zarazem nieprzewidywalnego. Niesamowicie szybkie tempo wyzwalało w ludziach gwałtowne i silne emocje, sprzyjało przeżywaniu najwyższych uniesień, dostarczało niezapomnianych wrażeń. Wciągało, powalało i uzależniało. Pod wpływem szalonej gry milionów świateł i nieziemsko energetycznej muzyki zapominało się, bowiem o całym otaczającym świecie. Po wejściu do środka lokalu, kurczył się on wręcz do jego rozmiarów. Sapphire Lounge płonęło, a roztańczony tłum tylko podsycał i tak już niebezpiecznie wysoką temperaturę.
Gdy Lisa i Karen zjawiły się w środku, przez chwilę stały nieco zdezorientowane. Wygląd tego miejsca przerósł ich najśmielsze oczekiwania! Wszystko zmieniało się tutaj z prędkością światła, na niczym nie można było zawiesić oka. Nawet bracia Gibb, wyginający śmiało ciała na zawieszonym u sufitu, gigantycznym telebimie, poruszali się zdecydowanie szybciej i intensywniej niż zwykle. Tym razem trudno było powtórzyć ich szaleńcze ruchy.
Listen to the ground:
There is movement all around.
There is something goin down
And I can feel it.
On the waves of the air,
There is dancin out there.
If it’s somethin we can share,
We can steal it...
Piosenka idealnie pasowała do tego miejsca. Żywa i energetyczna, jak żadna inna. Dobrze, że chociaż ludzie siedzący na czerwonych skórzanych kanapach poruszali się w miarę normalnym tempie. Sądząc po ilości butelek, zdobiących każdy ze stolików, śmiało można było stwierdzić, że nie ma na sali osoby, która byłaby zupełnie trzeźwa. Wrzaski, śmiechy i ogólne rozbawienie jednoznacznie świadczyły o tym, że zgromadzone towarzystwo już dawno odpłynęło do krainy wiecznej szczęśliwości. Ostrości zmysłów nie zatracił jednak pewien wysoki i barczysty mężczyzna, siedzący przy barze. W idealnie skrojonej, lnianej marynarce wyglądał jak Sean Connery w „Doktorze No”. Martini, którym raczył swe podniebienie było wręcz idealnym dopełnieniem. Stojąca na środku ponętna brunetka, natychmiast została wyłapana przez jego czujne spojrzenie.
Nie zastanawiając się zbyt długo, dokończył drinka i ruszył w jej kierunku. Widok Lisy w obcisłej, czerwonej sukience bez ramiączek, idealnie podkreślającej jej kobiece walory, przyprawił go delikatny, acz przyjemny zawrót głowy. Poczuł jak jego serce przyspiesza z każdym krokiem, uderzenia stają się coraz silniejsze. Gdy podszedł na tyle blisko, aby poczuć woń jej perfum, zawładnęła nim zmysłowa, ognista siła. Nie przypuszczał, że bogata mieszanka orientalnych nut, drzewa sandałowego i cynamonu może działać aż tak… obezwładniająco. Gdy na jego widok, delikatnym ruchem dłoni odgarnęła ciemny kosmyk włosów, który właśnie opadł na jej czoło, wiedział, że tej kobiecie się nie oprze. Przy niej był gotowy naprawdę na wiele. Może nawet na więcej niż wiele.
- Czy mogę postawić ci drinka? – wziął głęboki w dech i wyrecytował bez zająknięcia. Nie był w stanie wydusić z siebie niczego dłuższego i bardziej finezyjnego, a trwająca kilka sekund cisza była jedną z najdłuższych chwil w życiu. Oddałby wiele, żeby nie trwać teraz w tej okropnej niepewności. „I gdzie w ogóle podział się ten twardy facet, który jeszcze przed chwilą chciał się bawić w myśliwego?!” – naprawdę nie poznawał samego siebie.
- Z przyjemnością – odparła łagodnie, obdarzając zielonookiego przystojniaka o śniadej cerze delikatnym uśmiechem. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że poziom jego wewnętrznego pobudzenia osiągnął właśnie punkt krytyczny - facet tykał niczym bomba zegarowa. Jedno jej figlarne spojrzenie wystarczyłoby w zupełności do tego, aby wywołać gigantyczną eksplozję.
Poprowadził ją do znajdującego się w kącie sali stolika. Z dala od parkietu i falującego oceanu tańczących ciał. W tym czasie Karen siedziała już przy barze w otoczeniu długowłosego blondyna.
Night fever, night fever.
We know how to do it.
Gimme that night fever, night fever.
We know how to show it…
Jak zwykle bywa na początku nowej znajomości, rozmowa Lisy i urzeczonego nią mężczyzny zeszła na temat rodziny, pracy i zainteresowań. O ile sama nie miała zbyt wiele do powiedzenia, a raczej nie chciała zanudzać swojego towarzysza opowieściami o męczących pacjentach i niemniej kłopotliwych lekarzach, o tyle Jack okazał się człowiekiem niezwykle wylewnym. Pomiędzy kolejnymi drinkami dowiedziała się, że jest przedsiębiorcą z Bostonu, który niedawno przyleciał do New Jersey w sprawach biznesowych. Planował zabawić tu jeszcze przez kilka dni: za dnia biorąc udział w spotkaniach i konferencjach, w nocy zaś, oddając się rozrywce. Przyznał, że nie potrafił oprzeć się pokusie, aby nie wstąpić do nowo otwartego klubu. A w chwili, w której zobaczył ją, lady in red, stojącą na środku sali, był w stu procentach pewny tego, że postąpił słusznie.
Lisa była oczarowana Jackiem równie mocno, jak on jej osobą. W najśmielszych myślach nie przypuszczała, że TACY faceci w ogóle jeszcze chodzą po Ziemi, dałaby sobie, bowiem głowę uciąć, że wyginęli wraz z mamutami! Niemniej, była niezwykle zadowolona, że ostał się chociaż ten jeden egzemplarz. W dodatku, trafił właśnie w jej ręce. Przez cały czas, jej szaroniebieskie oczy sondowały go i badały, znalazły nawet ciepły punkt w którym mogły się zatrzymać. Mężczyzna wyczuł ten moment bez problemu. Odłożył jej kieliszek na stolik i delikatnym ruchem ręki przysunął Lisę do siebie. Gdy poczuł na swej szyi jak delikatnie oddycha, krew zaczęła szybciej płynąć w jego żyłach. Ze spokojnego strumyka zamieniła się w rwący potok, płynący nawet do najbardziej oddalonych zakamarków jego potężnego ciała. Gdy zobaczył jak zamyka swoje świecące oczy, złożył na jej ustach pocałunek – długi, gorący i namiętny, którego zapragnął od pierwszej chwili, w której ją zobaczył. Lisa podzielała te pragnienia. Czuł jak delikatnie się trzęsie, jak próbuje swoimi drobnymi dłońmi objąć całą jego twarz. Gdy położyła jedną z nich na szorstkim policzku mężczyzny, ten przysunął ją do swych ust i pocałował; powoli i dokładnie, każdy opuszek z osobna… Z dłoni przeniósł się na jej szyję, zaczął dotykać kościstych ramion, składać pocałunki na pachnącym cynamonem dekolcie. Wiedział, że sprawia jej tym niesamowitą przyjemność. Zaczął wędrować palcami coraz niżej, schodząc do poziomu bioder, maksymalnie ściśniętych tkaniną w kolorze intensywnej czerwieni. Rozgrzana brunetka nie pozostawiła żadnego z ruchów mężczyzny bez odpowiedzi. Niepilnowana zupełnie przez jego spojrzenie, włożyła swe kruche dłonie pod lnianą marynarkę; poznawała wyrzeźbiony tors mężczyzny powoli i dokładnie, centymetr po centymetrze. Czuła jak szaleńczo bije jego serce jak krew buzuje mu w żyłach, jak napina każdy mięsień.
- Potrzebuję cię dzisiaj, Jack… - po takim wyznaniu, podniósł wzrok i oczekiwał w napięciu na to, co teraz zrobi.
Powoli zaczęła rozpinać guziki jego koszuli. Pierwszy… drugi…i trzeci… Jej miękkie usta rozpoczęły wędrówkę po niezbadanym jeszcze terytorium. Całowała po powoli i dokładnie, czerwoną szminką znaczyła ślady swojej obecności…
CDN.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez rocket queen dnia Pią 15:18, 21 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
kremówka
Onkolog
Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 2623
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 15:59, 20 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Kurczę... No i mam dylemat teraz... Bo ze strony literackiej jestem zachwycona, a ze strony treści mówię stanowcze NIE. Jaki Jack? Jakie potrzebuję? Mam nadzieję, że w pobliżu zaraz zjawi się House i przemówi temu Jackowi laską do rozsądku
Ale piszesz świetnie, opisujesz miejsca, obrazy zapachy tak szczegółowo i tak... hmm... opisowo (masło maślane), że czuję, jakbym tak była, widziała to, czuła... Świetne Tylko tan Jack... ;P
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kremówka dnia Czw 16:04, 20 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
T.
Anestezjolog
Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1340
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: KRK Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 16:05, 20 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
*idzie wyć do kąta* (
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisa
Stomatolog
Dołączył: 13 Mar 2008
Posty: 942
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Czw 16:15, 20 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
jak to Jack?
a czy ten facet to czasem nie niebieskooki House? może Ci sie coś przy pisaniu machło?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
eye_roller
Immunolog
Dołączył: 26 Lut 2008
Posty: 1064
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: deep whole
|
Wysłany: Czw 16:41, 20 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
nie no-to było HOT. nawet nie przeszkadza mi ze to nie House...serio mrrr- Cuddy w czerwieni
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hania
Ratownik Medyczny
Dołączył: 31 Lip 2008
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: nie chcesz wiedzieć. ; D Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 17:03, 20 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
aa gdzie jest House?!
On musi szybko przyjść,aby nie stało się coś złego.
po za tym śliczne.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
jeanne
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 6080
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 17:05, 20 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
*wyje razem z T. w kącie*
A gdzie Huperman?
A jeśli ten Jack, to jakiś gwałciciel, zarażony mnóstwem chorób wenerycznych?
Co nie znaczy, że mi się nie podobało xD Niech teraz wpadnie Hałś i go trzepnie po głowie laską i powie, ze to on będzie prezentem Cuddy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
T.
Anestezjolog
Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1340
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: KRK Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 17:07, 20 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
TAK! zgadzam sie z Jeanne! niech Huperman mu pokaze JAK sie całuje! a Jack to najwyżej kury doić! Zbovzuch jeden... na niewinną i bezbronna kobiete sie tak rzucac z łapami od razu...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
martusia14
Internista
Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 17:08, 20 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
hej a co z House
to on powinien tam być a nie jakiś Jack
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
minnie
Internista
Dołączył: 10 Lip 2008
Posty: 663
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szczecin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 18:44, 20 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Kto to jest Jack wogóle, to House powinien być na jego miejscu
Świetne!
Czekam na więcej i Wena życzę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cave
Rezydent
Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 1411
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 18:55, 20 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Jack?? jak to?? .. nie !! okaze sie pewnie ze to House tylko ona za duzo wypila.. tak .. tak musi byc !!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Schevo
Gastroenterolog
Dołączył: 16 Sie 2008
Posty: 1761
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z daleka ^^ Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:21, 20 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Czytałam, ale, nie wiem dlaczego, nie komentowałam xD
Umiesz pisać - tyle Ci powiem. Masz talent, co można od razu zauważyć.
Podoba mi się
I na koniec... Zgadzam się z T. i jeanne. Całkowicie!
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
runiu
Internista
Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gorzów Wlkp. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 19:27, 21 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
O rany, ta część mnie zszokowała
Opis całej sytuacji świetny, idealnie oddaje tą atmosferę, namiętność. Właściwie mi nawet nie przeszkadzało, że to nie House, jak dla mnie to on może nie wpadać, bo i tak jak zwykle wszystko zepsuje.
Podsumowując, świetna część. Czekam z niecierpliwością na cd.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
rocket queen
Narkoman
Dołączył: 08 Kwi 2008
Posty: 3955
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 19:53, 21 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Dziękuję raz jeszcze za wszystkie komentarze
Wciąż czekam na krytykę.
V
Leżeli razem w satynowej pościeli, mieniącej się pod wpływem energii wydzielanej przez ich rozpalone ciała, na których jeszcze przed chwilą składali sobie nawzajem namiętne pocałunki. Gorącą atmosferę zaczęło powoli studzić przyjemnie orzeźwiające, czerwcowe powietrze, wkradające się do pokoju przez lekko uchylone drzwi, prowadzące prosto na taras. Czuli ten delikatny powiew – podobnie z resztą, jak coraz spokojniejsze bicie swoich serc. Jack nie mógł uwierzyć, że tuż obok niego spoczywa teraz najpiękniejsza kobieta, jaką spotkał w swym życiu: jest przed jego oczyma, na wyciągnięcie ręki… Namacalna, z krwi i kości.
Owa kobieta, spoczywająca u jego boku, w dalszym ciągu pragnęła cieszyć się chwilą; upajać każdą sekundą spędzoną wraz z czułym i namiętnym towarzyszem. Nie znała powodu, dla którego miałaby odmówić komuś, kto chciał sprawić jej odrobinę radości, kto zapragnął dostarczyć jej wyjątkowych przeżyć, rozbudzić w niej pozytywne emocje. Właśnie dzięki Jackowi mogła choć przez chwilę wznieść się ponad proch beznadziejnej codzienności, zapomnieć o wszelkich troskach i zmartwieniach, wreszcie: poczuć się piękną i atrakcyjną.
Jednak gdy alkohol zaczął wyparowywać z jej organizmu, do głowy automatycznie zaczęły dobijać się dziwne myśli. Na nowo dawały o sobie znać również strzępki informacji, które jeszcze kilka godzin temu zupełnie zignorowała, a które wciąż czekały na poskładanie ich w jedną logiczną całość. Lisa zaczęła zastanawiać się, czy wyciągnięty obok niej, przystojny brunet, zechce zakończyć ich znajomość wraz z nadejściem świtu, czy może uzna tę upojną noc za doskonały wstęp do dalszej znajomości.
- O czym teraz myślisz? – szepnął jej do ucha, widząc, że powoli zaczyna błądzić wzrokiem po pokoju.
Na dźwięk tych słów, odwróciła głowę w jego stronę.
- Zastanawiam się…
Jack popatrzył na nią z lekkim zdziwieniem. Nie miał, bowiem najmniejszego pomysłu na to, jakie myśli mogą czaić się w umyśle kobiety.
Widząc jego reakcję, postanowiła kontynuować:
- Myślę sobie… czy to wszystko dzieje się naprawdę. Czy, jak zamknę oczy, a potem znowu je otworzę, ty nadal będziesz przy mnie… Nie wiem, czego mam się po tobie spodziewać, Jack. Chciałabym wiedzieć, czy traktujesz mnie tylko jako jednorazową przygodę, czy… – spauzowała. Musiała wziąć naprawdę głęboki wdech, żeby spokojnie skończyć to zdanie. – Czy… zależy ci na czymś więcej?
Zaskoczyła go tym, co właśnie powiedziała. Zaskoczyła do tego stopnia, że patrzył na nią swoimi wielkimi, zielonymi oczami i nie miał pojęcia, jak zareagować. Nie wiedział jednak, że w takiej sytuacji milczenie i cisza wyrażają więcej niż tysiąc słów. Pomimo tego, że nie wydał z siebie żadnego dźwięku, leżąca tuż obok niego kobieta bez problemu poznała odpowiedź na swoje pytanie.
***
- Dlaczego nie odbierasz moich telefonów? – do pokoju wpadła zdyszana Karen. Początkowo planowała urządzić siostrze wielką awanturę, jednak gdy zobaczyła rozgrzebaną pościel na łóżku i Lisę, stojącą przy oknie, z rękami opartymi o zimny, marmurowy parapet, zmieniła zdanie. W mig pojęła co się stało. - Zobaczyłam tego faceta – postanowiła kontynuować. – Tego, który towarzyszył ci podczas imprezy… Zapytałam, czy wie gdzie mogę cię znaleźć. Po krótkim namyśle podał mi numer pokoju – nie powiedziała nic więcej. Stała i czekała na reakcję siostry. Teraz jej kolej.
Po kilku minutach wypełnionych milczeniem, Lisa stwierdziła, że uspokoiła się już na tyle, że może wreszcie coś powiedzieć. W dalszym ciągu, wolała jednak wpatrywać się w nieznaną dal za oknem, aniżeli spojrzeć swojej siostrze prosto w twarz. Płakała. Nie chciała, żeby Karen zobaczyła jak czerwone i spuchnięte są jej oczy.
- Usłyszałam kiedyś, że czas działa na nieprzyjemne sytuacje, jak mokry pędzel na akwarele. Zamazuje ostre kontury, zaciera smutek, a barwy zaczynają stapiać się ze sobą tak długo, aż z wielu oddzielnych kresek powstaje jednolita szarość* - przerwała na chwilę, aby wziąć głęboki oddech. – Skończyłam czterdzieści lat. Beznadziejna liczba i beznadziejny wiek. Mimo, że moje życie jest jednym wielkim pasmem zawodowych sukcesów, naprawdę nie jestem z niego zadowolona. Karen, nie wyobrażasz sobie nawet, jak wiele bym dała, żeby mieć u swego boku tego jedynego, kochanego mężczyznę, który obdarzyłby mnie równie wielką i prawdziwą miłością. Chyba tylko on byłby w stanie nadać mojemu beznadziejnemu życiu głębokich i wyrazistych barw.
Po takim wyznaniu, młodsza kobieta nie mogła już dłużej milczeć. Podeszła do swojej siostry i przytuliła ją mocno do siebie. Czuła, jak cała drży. Starała się ją uspokoić.
- Nie szukaj – szepnęła Lisie do ucha. - On sam cię znajdzie. Może nawet jest tuż obok i tylko czeka aż zwrócisz na niego uwagę? Naprawdę, nie warto zadowalać się okruszkami.
* parafraza słów wypowiedzianych przez Steinbecka.
CDN.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez rocket queen dnia Pią 20:30, 21 Lis 2008, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
LicenceToKill
Bond's Girl
Dołączył: 27 Lip 2008
Posty: 1243
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Siedziba MI6 Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 19:59, 21 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
A mi się podobało! I to bardzo Niech się Cuddy odrobinę rozerwie ciągle tylko ten House i House
EDIT: Chyba za późno skomentowałam IV część, bo pojawiła się już V
Heh... Niby fajnie, ale Cuddy już dopadł smutek. A mi się wydawało, że będzie z tego coś więcej... Hmmm...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez LicenceToKill dnia Pią 20:06, 21 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
jeanne
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 6080
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 20:10, 21 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Mówiłam, że ten Jack to paskuda! Mówiłam?
rocket twoje opisy są idealne Potrafisz idealnie wczuć się w atmosferę i pięknie to opisać. *zazdrości*
Poor Cuddy
Cytat: | Może nawet jest tuż obok i tylko czeka aż zwrócisz na niego uwagę? Naprawdę, nie warto zadowalać się okruszkami. |
No oczywiście, że stoi! Taki niebieskooki
Niech się Cuddy rozerwie, a potem zrozumie prawdę, którego faceta tak naprawdę pożąda
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|