|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
mazeltov
Neurolog
Dołączył: 28 Paź 2009
Posty: 1656
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z poczekalni Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 13:38, 04 Mar 2010 Temat postu: Ruletka [Z] |
|
|
Witam! To moj pierwszy dluzszy fik
Specjalna dedykacja dla NiEtYkAlNa za betowanie, i za to ze dzieki niej moge sie bawic w Sherlocka Holmesa
Dla HuddyFan zeby ja zmotywowac do pisania swojego ostatniego fika
Co do kategori wiekowej to moze ulec zmianie, wszytsko w rekach wena i czasu.
Powstalo podczas sluchania tego http://www.youtube.com/user/ankle88#p/f/91/8TvLsJY-X0w
I
W zaciszu pokoju, na czarnej skórzanej kanapie siedział mężczyzna. W lewej ręce trzymał szklankę, wypełnioną bursztynowym płynem. Niewielka lampka, stojąca na komodzie, dawała niewiele światła. Jednak nawet w tym ponurym pomieszczeniu dało się zobaczyć na twarzy mężczyzny cierpienie, ból i chyba co najgorsze - rezygnację. Chociaż nawet to światło nie było potrzebne. Czy można zauważyć uczucia, targające ludźmi, znajdującymi się blisko nas? Najwyraźniej tak. Wchodząc do tego pomieszczenia, odczuwało się dziwny smutek, którego doznajemy każdym najmniejszym kawałeczkiem ciała. Cierpienie, które uderza w nas z taką siłą, że nie możemy zaczerpnąć powietrza.
Mężczyzna przechylił szklaneczkę, przykładając ją do ust. Złoty płyn szybko spłynął wzdłuż jego gardła. Wcześniej ta złocista ciecz dawała mu ciepło, koiła ból, pozwalała na chwilę o wszystkim zapomnieć. O samotności, która go dopadła. O tym, czego tak bardzo pragnął, a z jakiegoś powodu nie mógł otrzymać. Teraz było inaczej. Poza gorzkawym smakiem w ustach, płyn zupełnie stracił swoje najlepsze właściwości.
Pan odstawił szklankę na stolik. Jego spojrzenie powędrowało w kierunku kartki papieru, która już od jakiegoś czasu znajdowała się w zasięgu jego wzroku. Marny świstek papieru, kilka zdań, słowa, ułożone w logiczną całość. Litery, tworzące nagłówek napawały go strachem. Wiadomość, która na pewno zmienia życie. Ale czy na lepsze? Tego można dowiedzieć się tylko w jeden sposób.
Podniósł się z kanapy, zarzuciwszy kurtkę na ramiona. Kartkę starannie złożył na cztery części i schował do wewnętrznej kieszeni ubrania. Podpierając się na lasce, wyszedł ze swojego mieszkania, zabierając po drodze kluczyki od motoru z komody obok drzwi.
Niespełna piętnaście minut później zatrzymał się pod niewielkim domem z zielonymi drzwiami. W oknie dostrzegł delikatne światło. "Ciekawe co teraz robi?", pomyślał. "Może popija czerwone wino, uzupełniając zaległości w pracy? A może ogląda jakiś głupawy film, wtulona w tego idiotę?" Ale tego nawet nie chciał sobie wyobrażać. Poczuł żal i smutek, że to nie on jest teraz przy niej. Mógłby słuchać z nią muzyki, rozmawiać, śmiać się, droczyć, a nawet zagrać coś dla niej. Mógłby się z nią kochać…
Podszedł do drzwi i zastanowił się czy naprawdę chce to zrobić. Później już nie będzie odwrotu.
Delikatnie zastukał w nie swoją laską. Wiedział, że następne pięć minut, a także to, co powie, zmieni wszystko. Ogarnął go strach i panika. Poczuł, że oddech więźnie mu w płucach, ale był pewien, że to jedyne wyjście. Będzie mógł zapomnieć i zacząć żyć od nowa, choć sam nie był pewien czy to nadal będzie można nazwać życiem.
Czekał, aż ona mu otworzy, czuł jak jakaś niewidzialna dłoń uciska mocno jego klatkę piersiową. Uświadomił sobie, że to ostatni raz, gdy puka do tych drzwi. Znajome ciepło seledynu... Usłyszał odgłos klucza, przekręcanego w zamku. Jego oczom ukazała się najpiękniejsza kobieta, jaką znał. Po prostu bogini, dla której był gotów zrobić wszystko. Niestety, gdy to sobie uświadomił, było już za późno...
- House! Co tu robisz? - zapytała, unosząc brwi.
- Chciałem ci to dać – odpowiedział, ofiarując jej złożoną kartkę, którą wyjął z kieszeni.
- Wypowiedzenie w trybie natychmiastowym? - wyjąkała, patrząc to na kartkę, to na diagnostę. W jej oczach malowało się zaskoczenie i prawdopodobnie smutek, ale tego nie był pewien.
- Przepraszam, że nachodzę cię o tak późnej porze, ale wcześniej byłem pewien, że dam radę... - mówił, patrząc na swoje stopy.
- Ale dlaczego? Że dasz radę co? - Bacznie go obserwowała.
Jej wzrok wyrażał wielki żal i niedowierzanie. Nie mogła uwierzyć, że on chce zrezygnować z pracy. Opuścić Wilsona, swoich podwładnych. Zostawić ją. Przecież zawsze był...
- Posłuchaj i nie przerywaj - nakazał mniej łagodnym tonem. Musiał wyznać jej choć raz całą prawdę. Jeśli tego nie zrobi, nigdy nie będzie potrafił o tym zapomnieć i ułożyć sobie życia od nowa.
Spojrzał jej w oczy, ujrzał w nich wszystko: strach, obawę i chyba miłość. Uczucie, do którego niestety nie chciała się przyznać, a on nie mógł już dłużej na to czekać.
- Kiedy miałem halucynacje, że kochałem się z tobą... - powiedział nieśmiało. - I później, kiedy pytałem czy zamieszkamy razem, ja naprawdę tego chciałem. Wierzyłem, że tak będzie... W psychiatryku wiele sobie uświadomiłem. Zrozumiałem, że to ciebie kocham i zawsze kochałem, że chce być z tobą. - Jej oczy zabłyszczały, gdy usłyszała te słowa. Gdy po powrocie próbowałem się do ciebie zbliżyć, okazało się, że już jesteś z kimś. Jesteś szczęśliwa... - powiedział ciszej.
- Na początku uważałem, że będzie tak, jak zwykle. Będę dręczył tego człowieka i ciebie, zakłócał spokój na waszych randkach, aż w końcu go zostawisz. Jak wiesz, oczywiście próbowałem manipulacji i tym podobnych. Ale jak widać - bezskutecznie. Potem zrozumiałem, że jeśli jesteś szczęśliwa, to ja nie mogę ci tego odbierać - przerwał na chwilę.
- Ale mimo tego, że naprawdę chcę twojego szczęścia, nie mogę na to patrzeć. Będąc świadomym, że straciłem swoją szansę – westchnął, po czym ciągnął dalej. - Zasługujesz na radość, spokój ducha i pełnię szczęścia, ale błagam nie proś, żebym został i każdego dnia patrzył na moją największą życiową porażkę. Tak będzie lepiej, wyjadę i zapomnę o tobie. Tobie również będzie lżej. A ja... nie będę stał na twojej drodze do spełnienia. - Podszedł bliżej.
Tak bardzo pragnął ją pocałować. Ponownie posmakować jej ust, ale zdawał sobie sprawę, że nie powinien tego robić. Widział zaskoczenie w jej szaro-zielonych oczach. Objął ją ramieniem. Ona się nie poruszyła. Była w szoku. Zbliżył wargi do jej czoła i złożył na nim delikatny pocałunek. Chłonął jej zapach, taki delikatny, kobiecy, taki jej. Wiedział, że to koniec, że teraz musi ją od siebie odsunąć i pozwolić jej być szczęśliwą.
Poczuł pieczenie pod powiekami, puścił ją i szybko odwrócił się. Pragnął, żeby nie zobaczyła jak bardzo się załamał. Podszedł do motoru, założył swój kask i odjechał.
Kobieta długo stała na ganku przed swoim domem, nie wiedząc, co właściwie ma zrobić.
Jakiś czas później on siedział już na kanapie z pełną butelką bourbonu. Chciał zapić ten ból, mimo świadomości, że to mu się nie uda. Takiego bólu nie pokona żadna ilość alkoholu. To będzie jego ostatnia pijacka libacja w tym mieszkaniu, w tym mieście. Jeśli nie w życiu...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez mazeltov dnia Wto 13:11, 04 Maj 2010, w całości zmieniany 6 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
gehnn
Pediatra
Dołączył: 17 Lis 2009
Posty: 743
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z zamku pięciu Braci Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 13:48, 04 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Ubiegnę wszystkich, haa. Przeczytam i skomentuję za jakieś trzy godziny. Nie mogłabym ominąć czegoś, co ma w tekście gdziekolwiek Holmesa. (Holmes, Robert, Jude, *mrze*)
e: Trzy... ekhem... godziny. Jak zwykle, stawiam się na czas. To może przejdźmy do fika:
Pod względem technicznym było parę błędów interpunkcyjnych, to znaczy poprzesuwane przecinki. Poza tym nic, styl mi się bardzo podobał. Świetna narracja i tekst na wysokim poziomie, dużo obiecuje w następnych częściach. Co do treści - ładnie. Zaczyna się końcem jakiegoś rozdziału w życiu, świetnie opisujesz podłamanie House'a. Ogólnie bardzo podobają mi się opisy.
Podsumowując, zapowiada się dobrze i ciekawie. Pozostaje mi czekać na następną część ^.^
Pozdrawiam,
G.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez gehnn dnia Pią 7:59, 05 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
adept_vicodin
Pacjent
Dołączył: 16 Wrz 2009
Posty: 82
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: In My And Joker World Without Our Rules. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 15:12, 04 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Jestem Druga!
Mam mieszane uczucia odnośnie tego tekstu. Ale jedno jest pewne mazeltov, jesteś mistrzynią słowa pisanego w tym fiku. Po prostu, nie wiem co powiedzieć, napisać. Ten wywód House'a na temat jego uczuć, jest bardzo poruszający. Zastanawiam się co będzie dalej i nie wiem czy się cieszyć z tak świetnie zapowiadającego się fan fika czy płakać z powodu nieszczęścia, które spotkało Grega. Jestem w kropce.
Będę wyczekiwać z niecierpliwością następnych części i starać się pisać systematycznie komentarze. Mam nadzieję, że cały fik wyjdzie świetnie.
Pozdrawiam i życzę wena na najbliższy czas.
Adept_vicodin ;*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zuu
Internista
Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 657
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 15:19, 04 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
pięknie, realistycznie opisane. Naprawdę bardzo mi się podoba :_)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
cuddles
Pacjent
Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Polska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 17:34, 04 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
mazeltov, piękne!
bardzo mi się podoba, super piszesz
wena życzę!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
neko.md
Epidemiolog
Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 1231
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lublin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 18:31, 04 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Piękne...
Takie proste a zarazem śliczne przekazanie Huddy!
Wena !
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
HuddyFan
Stażysta
Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 325
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:13, 04 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Nie wiem co powiedzieć... WOW!!!
Twoje fiki zawsze będą zawierały coś, co będzie zawierało nutkę tajemniczości, zachwytu, dramatu, romansu, i zostawiało lekki niedosyt. Jestem ciekawa jak zrobisz z tego Huddy skoro on wyjedzie? Jesteś utalentowana, więc coś wymyslisz.
Dziękuję za dedyk Spróbuje nadgonić kolejną część jak będę mieć trochę luzu od nauki. (Czyli nie prędko)
H.
P.S. Sorry za off-top, ale muszę coś ogłosić i zabić wszystkie Huddziny. Albo nie... poczekacie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Noemi
Student Medycyny
Dołączył: 28 Lis 2009
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:47, 04 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Bardzo fajny fick Pokazuje, że House też ma uczucia. I tu jest pewien problem: nie wiem, czy to nie za duża dawka uczuć naraz jak dla mnie. Ale poczekamy, zobaczymy Masz świetny styl pisania, podoba mi się.
Z niecierpliwością czekam na cd, pozdrawiam i wena życzę!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
NiEtYkAlNa
Dermatolog
Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 1519
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Houseland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:29, 04 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Teraz ja biorę się za porządny komentarz
Zaczynając od początku: Ruletka, co do tytułu mam swoje podejrzenia, jednak na razie ich nie zdradzę Z resztą nie chcę spoilerować Ale tytuł bardzo mi się podoba i cieszę się, że ma powiązanie z fikiem.
W opowiadaniu podoba mi się najbardziej to, że nie ma w nim wiele lukru, cukru czy czegoś takiego. Nazywajcie to jak chcecie.
Smutek i samotność, jakie go atakują, obrazujesz bardzo ładnie. Gdy czytałam to po raz pierwszy [a przeczytałam chyba z dziesięć razy, uwierzcie ] to w moim serduchu zasiałaś ziarnko niepokoju o House'a i jego los. Był spokojny, nie kłócił się, był również potwornie nieszczęśliwy. Początek był bardzo tajemniczy [ostatnio tajemnice są w modzie, wtajemniczeni wiedzą, o co chodzi ] i to również przykuło moją uwagę jako czytelnika. Cieszę się niezmiernie, że nie podałaś nam od razu wszystkiego na talerzu.
Nie wiedziałam co to za kartka, początkowo myślałam, ze dostał ją od Cuddy... A tu takie rozwinięcie, to on rzuca wszystko
Mam nadzieję, że w kolejnym parcie [który zbetuję dziś w nocy ] Lisa spróbuje chociaż powziąć jakieś kroki i zmusi się do działania, żeby House się nam nie zapił na śmierć. Dramat mi się podoba, ale jeszcze lepiej gdy przeplatany jest nieco rozluźniającymi atmosferę przeżyciami [i kto to mówi ].
Wyznanie uczuć: miała mu nie przerywać, więc nie przerywała
Twój fik przypomina mi mój pierwszy, aż pachnie świeżością, a temat zaciekawia. Mimo, że jest tutaj Lucas, wnosi nowe oblicze House'a - takie bez fluffowe.
Jedyne, co mogłabym tutaj konstruktywnie skrytykować, to siebie samą za mozolne betowanie. ;*
Podobało mi się bardzo. Chce jeszcze takiego House'a, który niekoniecznie poleci teraz za Cuddy na koniec świata i chcę Lisy, która w końcu zawalczy - odwrotnie niż w serialu
Dzięki za dedykację dla nędznej bety i jej z.......... natury
Nitka
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez NiEtYkAlNa dnia Czw 22:56, 04 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kot
Pacjent
Dołączył: 02 Mar 2010
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zewsząd Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 22:42, 04 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Tyle, jeśli chodzi o moje wrażenia.
Teraz musi być konstruktywnie
Tytuł mnie przyciągnął od razu, lubię wszystko, co związane jest z hazardem. Dalej, wzmianka o Sherlocku A ja podobnie jak gehnn, nie mogę ominąć niczego, co z nim związane Pomysł bardzo mi się podoba, trafia do mnie w 100 % Świetnie opisane uczucia House'a, jego nieszczęście i topienie trosk w alkoholu... Wizyta u Cuddy to po prostu mistrzostwo, a Greg przyznający się do porażki - bezcenne
Ale ale, House pił zanim wsiadł na motor?! A jakby go złapali?! Nie ładnie
Czekam na nexta, miau!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gorzata
Narkoman
Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 23:13, 04 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
od czego by tu zacząć... może od początku
już sam tytuł mnie zainteresował
a treść... świetna!
ta wizyta u Cuddy... normalnie nie wiem, co powiedzieć!
taka trochę smutna końcówka, ale skoro będzie kolejna część, to Ci tego nie wypominam
czekam więc na ciąg dalszy!
Wena!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mazeltov
Neurolog
Dołączył: 28 Paź 2009
Posty: 1656
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z poczekalni Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 14:22, 05 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
gehnn dziekuje bardzo ciesze sie ze ci sie podobaly opisy, i caly pomysl choc jesli chodzi o jakos tekstu to poklony naleza sie NiEtYkAlNa bez niej napewno by to nie powstalo a nawet jesli to nie sadze ze komus by sie podobalo
adept_vicodin dziekuje twoje uczucia jesli sa mieszane czyli wyszlo dobrze takei bylo zalozenie. Z ta mistrzynia to jednak przesada. Wywod Housa chwilami sama myslalam ze jest za bardzo kisielowaty ale to fik tutaj House bedzie taki przynajmniej w pierwszej czesci.
Zuu ciesze sie ze ci sie podobalo. dziekuje
cuddles dziekuje
HuddyFan a tam odrazu WOW cos napaewno wymysle mam dwa pomysly z jego wyjazdem i ze zostanie nie powiem dlaczego zastanwiam sie ktory lepszy a ty znajdz czas na fika dziekuje
Noemi wiem troszek uczuciowo wyszlo ale tak wlasnie mialo byc, melancholijnie Dzieki za komentarz
NiEtYkAlNa ojj ja ty mowisz ze bedzie pozadny to az sie boje
Co do tytuly powiedzmy ze to ta sama historia co z Niesmiertelnymi bardziej metaforycznie do niego podchodz bo jak narazie na 99% nie sadze ze akcja potoczy sie w kasynie
Co do tajemniczosci i zagadek to wtajemniczone wiedza o co chodzi ale tak wlasnie mialo byc stwierdzilam ze napisanie na samym poczatku ze House siedzi i pije bylo by glupie chaoc i tak to napisalam staralam sie tylko bardziej to zobrazowac opisowo zeby czytelnik mial mozliwosc sam zobaczyc to co ja chcialam przekazac a do tego napewno trzeba wprowadzic w stan melancholji.
Co do next part to wiesz jak jest z Huddy na niektore sprawy trzeba im 20 lat zeby zrozumieli. Cuddy niby cos zrobi ale House napewno bedzie mial lepsze zajecie niez sluchanie i analizowanie jej zachowania
Do takiego pisania jak ty to jeszce mi daleko
Nie pozwalam krytykowac mojej wspanialej i niezastapionej bety a jej z........ natury to juz napewno. Bez tych dwoch pan napewno nic by nie powstalo<3
Kot Coz kocie na potrzeby fika kodeks drogowy nie byl przestrzegany ciesze sie ze sie podobalo wizyta u Cuddy to najtrudniejszy fragment mial wyjsc smutny ale nie byc za bardzo przeslodzony
Gorzata dziekuje bardzo za mile slowa az chce sie pisac co do tytuly nie obiecujcie sobie za duzo. Tytul ma znaczenie raczej metaforyczne
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez mazeltov dnia Pią 14:23, 05 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aduśka
Ratownik Medyczny
Dołączył: 07 Wrz 2009
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Siedlce Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 18:08, 05 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Mazeltov
Piękny, cudowny fik. Lubie taką tematykę A jeszcze w takim pięknym i bardzo fajnym stylu. Nic tylko zachwycać się i wyczekiwać następnych części
Przyznam, że wiele razy wyobrażałam sobie podobną scenę (tak, mój hudzinkowy bzik ) , a Ty tak pięknie to nakreśliłaś słowami
Buziaka ślę.
Weny!Weny!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
daritta
Ginekolog
Dołączył: 16 Gru 2009
Posty: 2185
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Leszno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 19:57, 07 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Ey dlaczego ja to dopiero teraz czytam.?
Przecie to jest cudne.!
Nie moge z siebie nic wykrzusic,bo mnie zamurowalo,wiec powiem tylko,ze wszystko świetnie opisane i ten monolog House'a
Czekam na cd of kors
Pozdrawiam i wena zycze
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mazeltov
Neurolog
Dołączył: 28 Paź 2009
Posty: 1656
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z poczekalni Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 13:10, 08 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Aduśka dziekuje bardzo za mile slowa chetnie bym przeczytala fika o podobnej tematyce bedacego tworem twojego Hudzinkowego bzika
daritta dziekuje monolog Housa sama nie wiem czy az taki dobry on raczej jest dosc skryty mialam obawy cza za bardzo maslenie nie wyszlo ale skoro sie podoba wiec nie jest zle
kolejna czesc jest prawie gotowa a raczej dwie rozne wersje kolejnej czesc , mysle ze dzisiaj wysla ja do bety i jak ona ja poprawi to wrzuce
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aduśka
Ratownik Medyczny
Dołączył: 07 Wrz 2009
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Siedlce Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 14:43, 08 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Oj ;D Jeśli tylko chcesz to mogę takie coś napisać. Lubię też taką tematykę, więc ... no problem ;D Aktualnie pracuje nad miniaturką, ale jak tylko znajdę chwilę i pomysł, Wena. No i oczywiście jeśli inni będą chcieli to Was pomęczę
Całusa ślę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mazeltov
Neurolog
Dołączył: 28 Paź 2009
Posty: 1656
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z poczekalni Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 9:55, 09 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Dedykacja dla pewnej wampirzycy, ktora zmarnowala swoj nocny czas na betowanie
dodatkowo za to ze doprowadza mnie swoimi fikami do bezsennosci ale i do kreatywnosci. I za powolne zarazanie Hilsonem
dzieki kochanie NiEtYkAlNa
II
Cuddy wciąż stała pod swoim domem. Łzy, spływające po policzkach, rozmazywały makijaż. Usiadła na schodku i ukryła twarz w dłoniach. Nie pierwszy raz coś się jej nie udało. Nie po raz pierwszy coś traciła. Przy każdej nieudanej próbie in-vitro, przy poronieniu, przy odmowach wspierania szpitala była załamana. Dopiero dzisiaj zrozumiała, że traci coś ważniejszego. A właściwie kogoś, kto był przy niej zawsze. Niezależnie od tego, czy odnosiła sukces czy też ponosiła porażkę.
Była lekarzem, codziennie decydowała o ludzkim życiu. Nie było to łatwe, ale nie miała z tym większych problemów. To była jej praca, jej wyzwanie. Teraz zastanawiała się, co powinna zrobić z własnym. Miała świadomość, że dotychczas to chyba najważniejsza decyzja, jaką musi podjąć.
Unosząc twarz, spojrzała w cichą, pogrążoną w mroku, małą uliczkę. W oddali widać było słabe światła latarni. Tutaj natomiast panował spokój i cisza. Przecież właśnie o tym marzyła. O spokoju, o rodzinie, która oczekiwałaby jej wieczorami w domu. Marzyła o mężczyźnie, który trzymałby ją w ramionach, pomagał, pocieszał. Który mówiłby, że wszystko się ułoży, nawet gdy będzie naprawdę źle. Zależało jej na kimś, kto będzie ją kochał i kogo ona mogłaby pokochać. Musiała przyznać, przynajmniej przed sobą, że nie ma wszystkiego, czego chciała. Brakowało jej mężczyzny, którego mogłaby obdarzyć tym szczególnym uczuciem. Który zostałby panem jej serca.
Lucas dawał jej stabilizację i poczucie bezpieczeństwa, ale poza tym niczego więcej nie był jej w stanie ofiarować. Tak naprawdę jej uczucia do niego nie były niczym innym niż tylko sympatią.
Jej myśli zaczęły krążyć wokół House'a: największego cynika, chama i aroganta, jakiego kiedykolwiek nosiła ziemia. Ale ten sam House przez bardzo długi czas wydawał się być idealny na jej partnera i ojca jej dzieci, o co sama kiedyś niemal go poprosiła.
Wiedziała, że teraz powinna wstać i wrócić do domu. Zająć się córką, a jemu pozwolić wyjechać. Powinna cieszyć się, że ma Lucasa, że posiada rodzinę, o której założenie tak walczyła.
Ocierając łzy, wstała i powoli weszła do domu. Jednak pragnęła z nim porozmawiać. Czuła, że musi go zatrzymać. Ponieważ jeśli jej się to nie uda - zawsze patrząc w lustro - będzie widziała kobietę, która pozwoliła odejść swojemu przeznaczeniu i która przegrała życie.
Miłość - większość ludzi uważa ją za wspaniałomyślny podarunek od losu. Myślą, że jest zdolna do poświęceń i wcale się nie mylą. Nie zauważają tylko jednej rzeczy. Ona jest jak medal - posiada dwie strony: nie oszczędza, potrafi być przesycona egoizmem. Kochając, chcemy mieć obiekt naszych uczuć tuż przy sobie. Ona chciała, żeby House był przy niej. Jednak nie była pewna, czy jest gotowa przyznać się do tego i podjąć ryzyko w tej grze, którą jest wspólne życie.
******
- Wilson? - zapytała.
- Tak, słucham? Cuddy? Coś się stało? - spytał zaniepokojony, słysząc jej roztrzęsiony głos w słuchawce.
- Nie. To znaczy... Tak. Przyjedź do mnie jak najszybciej, proszę. - Jej głos się załamał. Potrzebowała kogoś, kto zaopiekuje się Rachel.
- Zaraz będę - odparł i szybko się rozłączył.
Lisa poprawiła makijaż, ubrała się i przejęta czekała na Wilsona. Po jego przyjeździe wytłumaczyła mu, że House złożył wypowiedzenie. Pominęła fakt, że uczynił to z jej powodu. Ale dopóki z nim nie porozmawia, nie chciała, żeby to wyszło na jaw.
Stojąc pod jego mieszkaniem, wahała się, czy robi dobrze. Bała się, że popełnia błąd. Zdawała sobie sprawę, że może się tego dowiedzieć tylko w jeden sposób. Zapukała do drzwi, odpowiedziała jej cisza. Zapukała ponownie - cisza. Nacisnęła klamkę i lekko pchnęła drzwi. Wchodząc do środka, uderzył ją zapach alkoholu i tego czegoś, czym zawsze pachniał House. Ten jego zapach.
W pokoju panował półmrok, z głośników wydobywała się spokojna muzyka. Wchodząc w głąb mieszkania, dostrzegła mężczyznę, śpiącego na kanapie. Usiadła na stoliku przed nim i przyglądała się. Znikły gdzieś sarkazm, cynizm i ironia, będące nieodłączną częścią jego wyrazu twarzy. Widziała jedynie spokój. Była w stanie nawet pokusić się o stwierdzenie, że lekki uśmiech błąkał się po jego twarzy. Na pewno wywołał go jakiś miły sen. "Ciekawe o czym śnisz? Niewątpliwie to musi być coś przyjemnego".
Na stoliku obok niej, stała szklanka i wypełniona do połowy butelka bourbonu. Nalała sobie alkoholu i zaczęła go powoli sączyć, wciąż bacznie przyglądając się mężczyźnie.
Z niewytłumaczalnego powodu, zawsze czuła się przy nim dobrze i bezpiecznie. Mimo tego, że tyle razy ją zranił. Nalała kolejną szklaneczkę bursztynowego płynu, nie chcąc przerywać tej niesamowitej chwili. Mogła go mieć na wyłączność i obserwować, będąc niezauważoną. Wiedziała też, że jeszcze trochę alkoholu doda jej odwagi, żeby zrobić to, co zaplanowała.
Patrząc na House'a, przypomniała sobie jak kiedyś z siostrą pojechały do kasyna. Rzędy automatów, stoły do gry w pokera. Lubiła w niego grać, bo mimo że nie miało się dobrych kart, można było wiele wygrać, wystarczyło dobrze blefować. Mimo tego że to gra, w pewnym stopniu można było ją kontrolować. To, co działo się teraz, bardziej przypominało ruletkę. W tej grze nie ma miejsca na blefowanie, nie ma kontroli. Liczy się szczęście i dobry wybór liczby, na którą stawiasz. Tylko że ona nie wiedziała, czy stawiając wszystko co ma - swoje dotychczasowe życie - na ślepy los, nie straci tego, co do tej pory wygrała.
Wyciągnęła dłoń i opuszkami palców dotknęła jego skroni. Schodziła coraz niżej, aż dotarła do szorstkiego policzka, który delikatnie pogładziła. Jej palce powędrowały na jego lekko rozchylone usta. Była tak skupiona na ich obrysowywaniu, że nie zauważyła, że House już nie śpi i przygląda się jej poczynaniom.
- Wiesz, że włamywanie się do domu i molestowanie swojego pracownika jest karalne - powiedział, leciutko się uśmiechając. Speszona tym, że została złapana na gorącym uczynku, chciała zabrać rękę. On natychmiast ją chwycił i delikatnie ucałował wnętrze jej dłoni.
- Słyszałam coś o włamywaniu się. - Delikatnie się uśmiechnęła. - Ale ty już podobno nie jesteś moim pracownikiem - starała się powiedzieć to stanowczym głosem. Ale sama myśl o tym, że House już nie pracuje dla niej, sprawiała, że jej głos się łamał.
Ciągle trzymając jej dłoń, podniósł się do pozycji siedzącej. Oparł łokcie na udach i pochylił się w jej stronę. Siedzieli w identycznych pozycjach. Ich twarze oświetlało żółte światło lampki, stojącej na komodzie. Przestrzeń pomiędzy nimi była mniejsza niż dziesięć centymetrów. Ich spojrzenia przenikały się nawzajem. Czuła jego oddech na swojej twarzy, miał delikatny zapach alkoholu.
- Myślisz, że za molestowanie nie pracownika dostaniesz mniej? - zapytał z kpiną w głosie, ale wciąż się uśmiechał. - Mówiłem już dlaczego muszę wyjechać i nie mam zamiaru się powtarzać. I tak chyba powiedziałem za dużo. Swoją drogą, co tutaj robisz? Szybki numerek na pożegnanie? - Znacząco uniósł brwi.
- House... - Musiała chociaż udać oburzenie, ale prawdę mówiąc nie miałaby nic przeciwko temu… Ale na pewno nie na pożegnanie. W głębi ducha wiedziała, że jest mu ciężko, że po tym co od niego usłyszała, on chce po prostu zachować pozory. Udaje zimnego drania.
- House... Ja... ja nie chcę, żebyś odchodził - jęknęła. - Kocham cię, zawsze cię kochałam idioto, ale ja się boję, że... - Patrzyła mu w oczy, a po jej policzkach płynęły stróżki łez.
Jedną dłonią delikatnie wytarł słone krople. Czuła przyjemne ciepło. Gdyby tylko mogła, nie pozwoliłaby, żeby jego ręka kiedykolwiek przestała dotykać jej policzka. W jego oczach widziała szczerą troskę i miłość.
- Cuddy, ja... nie mogę ci obiecać, że nam się uda, jeśli będziemy razem. Wiesz jaki jestem, ale mogę przysiąc, że zrobię, co będę mógł, żebyś była szczęśliwa. - Jego głos był spokojny i pełen ciepła..
- Ja muszę mieć pewność - odparła z nadzieją.
- Nie ma pewności. Ja ci jej nie dam. Jeśli się boisz, wracaj do niego… Albo zaryzykuj - mówił cicho, ale w jego głosie słychać było oczekiwanie pomieszane ze strachem.
Wiedziała, że wszystkie żetony spoczywają w jej rękach. Należy wreszcie obstawić jakiś numer w tej przeklętej ruletce, trwającej już tak wiele czasu. Mogła również po prostu wstać i wyjść, zabierając wygraną, którą zdobyła do tej pory.
Wstała. Jej dłoń ciągle spoczywała w jego. Stała na przeciwko House'a, on nieznacznie uniósł głowę. Dwie pary oczu sie spotkały - jedne szaro-zielone, drugie w kolorze nieba.
- Więc zaryzykuję - mówiąc to, nadal wpatrywała się w głębie jego lazurowych oczu, w których zawsze pragnęła utonąć. Delikatnie i bardzo powoli usiadła okrakiem na jego kolanach. Jej ręka znowu dotknęła jego policzka, a kciuk delikatnie drażnił kącik ust. Jego błękitne oczy patrzyły na nią z niedowierzaniem, radością, zaskoczeniem pomieszanym z pożądaniem i miłością.
- Kocham cię - wyszeptała prosto w jego usta.
Jej wargi dotknęły jego ust. Początkowo delikatny pocałunek przerodził się w bardziej namiętny i zachłanny. Ich języki oplatały się, oddechy stały się jednym wspólnym westchnieniem. Czuła gorzkawy smak alkoholu. Ale w głębi serca poczuła słodki smak szczęścia i wygranej.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez mazeltov dnia Wto 12:53, 09 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gorzata
Narkoman
Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 10:37, 09 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
cudowne!
ładne to porównanie do gry w ruletkę
bardzo mi się część podobała i czekam na następną
Wena!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
justykacz
Groke's smile
Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 1856
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 47 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 12:45, 09 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Moment góra dwa, gdzie House i Cuddy byli sobą, kimkolwiek są. Scena gdy pocałował ją w czoło mi się podobała, reszty udam, że nie czytałam. Nie, że jest do dupy, ale nie w moim guście.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
daritta
Ginekolog
Dołączył: 16 Gru 2009
Posty: 2185
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Leszno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 14:53, 09 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Świetne.!
Ryzyk - fizyk
Bardzo podobala mi sie to porownanie z ruletka ;d
Czekam na 3 czesc
Pozdrawiam i wena zycze
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mazeltov
Neurolog
Dołączył: 28 Paź 2009
Posty: 1656
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z poczekalni Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 15:07, 09 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Gorzata dziekuje bradzo coz zamilowanie do gier hazadrowych robi swoje czesc nastepna bedzie moze i dzisiaj
justykacz zgadzam sie raczej nie doszukasz sie tutaj typowego Huddy nie ma gier i przekomarzanek takie bylo zamierzenie. Dzieki za szczery komentarz
daritta czasem trzeba ryzykowac dzieki trzecia czesc to ma byc zOe Huddy zawsze chcialam sprobowac cos takiego napisc i okazja sie nadarza
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
adept_vicodin
Pacjent
Dołączył: 16 Wrz 2009
Posty: 82
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: In My And Joker World Without Our Rules. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 15:26, 09 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
No ładnie, ładnie mazeltov. Nie ma typowego huddy, ale mi się podoba. Czekam na następny...
Wena!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
CaRoLaInE_97
Ratownik Medyczny
Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 180
Przeczytał: 154 tematy
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stalowa Wola Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 17:06, 09 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Bardzo, bardzo podobały mi się te dwie części!
Cuddy podjęła dobrą decyzję!
Czekam na następną część!
Wełniastego Wena! ;**
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
NiEtYkAlNa
Dermatolog
Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 1519
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Houseland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 18:45, 09 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Dedykacja dla pewnej wampirzycy, ktora zmarnowala swoj nocny czas na betowanie |
Wcale nie zmarnowałam, całkiem dobrze się bawiłam, wstawiając polskie znaki Dobrze mi się betowało Dziękuję
Cytat: | dodatkowo za to ze doprowadza mnie swoimi fikami do bezsennosci ale i do kreatywnosci. |
Cytat: | I za powolne zarazanie Hilsonem |
Aha, aha, aha! Super!
Podoba mi się ta część. Podoba mi się to, że nie oszczędzasz nam opisów sytuacji, przedstawiania emocji, rozwijasz sytuację, nie skracasz jej do trzech akapitów. Podoba mi się takie choć raz - tak dla odmiany - "nieskomplikowane" Huddy. To wszystko nadal jest trudne, aczkolwiek wreszcie Cuddy postanawia coś zrobić i ryzykuje. Wreszcie. Nutka smutku się pojawia, jest moment, gdy Lisa wstaje i myślimy : a może jednak wyjdzie. Ale ryzykuje, gra w ruletkę. Podoba mi się obszerna metafora ruletki w tej części. Życie to gra i czasem trzeba zdać się na los. Czekać co nam podaruje w odpowiedzi. Czułe sceny jak najbardziej przyjemne dla oka. Co więcej, gdy betowałam tekst, wszystko to miałam przed oczyma. A to tylko udowadnia, że nigdzie się nie spieszyłaś, prowadziłaś akcję właściwym tempem.
Nie - nie jest kanonicznie. Ale nie ujmuje to temu wspaniałemu Huddy. [Zobaczcie moje Hilsony Gdzie tam jakakolwiek kanoniczność ]
Reasumując, bardzo ładnie. Zwłaszcza, że to debiut.
Czekam na tekst do kolejnej części
Nitka
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez NiEtYkAlNa dnia Wto 18:48, 09 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
mazeltov
Neurolog
Dołączył: 28 Paź 2009
Posty: 1656
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z poczekalni Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 23:15, 10 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
adept_vicodin dziekuje ciag dalszy bedzie jak perwerysjna i zOa czesc mojego wena wezmie sie do roboty
CaRoLaInE_97 czasem trzeba zaryzykowac bez ryzyka nie ma zabawy bez zabawy nie ma szczescia
NiEtYkAlNa ciesze ze sie podoba choc to w duzej czesci twoja zasluga
Co do opisow zasadniczo pisze sie je latwiej niz dialogi zwlaszcza dla kogos kto moze opisac milosc tysiacem slow ale nie potrafi jej okazac i wyznac.
Opisy sa latwe i bezpieczne. Nie kombinowalam nie probowalam przedluzyc watku bo po co, tam i tak jest wszytsko wystarczajaco skompliwkowane.
Fragmeny kiedy Cuddy wstaje to moja czyta zlosliwosc i zamilowanie do dreczenia psychicznego jak rowniez gleboko ukryta chec napisania angsta
W tym fiku nie maialo byc gierek, zabawy w kotka i myszke dlatego starlam sie spokojnie z wyczuciem nie pedzic z tekstem bardziej sie skupic na szczegolach.
Dziekuje
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez mazeltov dnia Śro 23:21, 10 Mar 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|