|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
gehnn
Pediatra
Dołączył: 17 Lis 2009
Posty: 743
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z zamku pięciu Braci Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 17:42, 19 Mar 2010 Temat postu: Róża Princeton, czyli romantyczność [M] |
|
|
Tak, macie rację. Pomysł zerżnięty, jak zwykle, tym razem od Toroj, genialnej autorki między innymi genialnych potterowskich fików, takich jak Hapy Niu Jer, czy Róża Hogwartu. Macie ją tu: [link widoczny dla zalogowanych]. Poza tym zauważyłam, że oprócz Kiss Kiss... You're Dead?, nie piszę kompletnie nic fluffowego. Więc przybywam tym razem z ogromem różowego fluffu. I tak, powinnam się zajmować Gościem. Dlatego właśnie się nim nie zajmuję.
Róża Princeton, czyli romantyczność
Bez wątpienia był to zwykły dzień. Jeden z tych, podczas których administratorka Princeton Plainsboro, Lisa Cuddy, żałowała, że rano pofatygowała się wstać z łóżka. Ludzie byli wszędzie, czaili się w ciemnych zakamarkach szpitala, żeby w najbardziej nieodpowiednim momencie wyskoczyć ze swojego ukrycia i powiedzieć Cuddy o kolejnej dobrej wiadomości. Ktoś znowu chciał pozwać House'a. Poza tym House wywołał bójkę na stołówce, przez co połowa pomieszczenia jest teraz ruiną. Och nie, nie, House nie brał w niej udziału. House ją wywołał, a potem House patrzył. A na koniec House wdarł się na salę operacyjną w połowie zabiegu, o mało nie pozbawiając człowieka życia, a Chase'a ręki, bo dostał olśnienia. Teraz House siedzi w laboratorium i Lisa jest pewna, że niedługo będzie musiała się ubiegać o nowe, bo pod jego dyktaturą długo nie postoi. Miała dość tego, że bez przerwy słyszy, czyta albo wykrzykuje jego nazwisko. A dopiero zbliżało się południe. Dzień jak co dzień.
Gregory House był nieszczęśliwy. Nie dbał o to, że przed przekroczeniem progu laboratorium czuł się cudownie, teraz przepełniała go melancholia i raniące myśli. Nie dbał również o to, że obnoszenie się z uczuciami poważnie nadwyręży jego opinię w szpitalu. House był nieszczęśliwy, bo pragnął miłości. Nagle obudziła się w nim żądza, żeby znów to poczuć, znów zapałać uczuciem do jakiejś niewiasty, żeby ubiegać o jej względy, niesiony na skrzydłach miłości, żeby strzała Amora znowu przeszyła jego serce. Och, jak bardzo tego pragnął! Westchnął głęboko, co wprawiło jego towarzyszy, Chase'a, Cameron i Foremana, w lekkie zmieszanie. Ach, dzieci. Nie doznały jeszcze tak wspaniałego uniesienia, jakim jest miłość, nieprzyzwoita, porywająca miłość. House pragnął pisać sonety, wyśpiewywać pieśni, które rozdzierałyby serca tak gorących kochanków, jakim był on. Czuł pustkę, nieznośną pustkę. Aż wreszcie go olśniło. Wydał z siebie jęk rozkoszy i popędził do przychodni (tak szybko, na ile pozwalała mu noga, oczywiście). Chase, Cameron i Foreman popatrzyli po sobie, a potem wzruszyli ramionami.
House wpadł do gabinetu Cuddy, która tym faktem wydawała się być nieporuszona, bo przywykła już do specyficznej kultury diagnosty, która tyczyła się pukania i czekania na pozwolenie na wejście. Co więcej, Lisa nie podniosła nawet wzroku znad papierów.
- Oby to było coś ważnego, House - mruknęła do jakiegoś formularza, a jej głos bynajmniej nie świadczył o tym, że jest w świetnym humorze.
- Och, Liso! - wykrzyknął Gregory. Ręka Cuddy zastygła nad długopisem, po który zamierzała sięgnąć. Administratorka wstrzymała oddech i powoli podniosła wzrok na House'a. Popatrzyła się na niego kompletnie zbita z tropu i wydusiła:
- Ż-że co?
- Twój głos napawa mnie pożądaniem - kontynuował Greg, nie zważając na wzrok Lisy, który wyrażał chęć mordu. Na dowód swoich uczuć puścił do niej perskie oko, a potem spojrzał na nią pożądliwie. Westchnął głęboko. - Uwielbiam twój zapach! Chciałbym cię wąchać codziennie, Liso, każda komórka mojego ciała pragnie czuć cię przy sobie dwadzieścia cztery godziny na dobę! Twoje ciało sprawia, że muszę brać zimny prysznic przynajmniej dwa razy dziennie! Chcę czuć na twarzy twoje włosy, chcę obdarowywać cię pocałunkami, chcę twoich ust na moim ciele, chcę zatracać się w twoich oczach! Liso Cuddy, ja cię pragnę, ja cię kocham!
W akcie krańcowego uniesienia House upadł na kolana, a potem położył się płasko przed biurkiem administratorki.
- Uniżam się przed tobą, biję ci pokłon, o bogini! - krzyknął do podłogi.
Lisa zastanawiała się przez chwilę, co by było w tej sytuacji lepszym wyjściem: uwierzyć, wyśmiać, czy po prostu zemdleć? Jednak po tym, jak diagnosta skończył swój przepełniony miłością monolog, była zbyt wstrząśnięta, żeby zdobyć się na cokolwiek. Boże, co się dzieje z tym światem?, przemknęło jej przez myśl, czas umierać.
- H-house - wysapała. - To przechodzi wszelkie pojęcie. I wcale nie jest śmieszne, słyszysz?! Wstawaj i wynoś się z mojego gabinetu!
Greg uniósł nieznacznie głowę i popatrzył na Cuddy.
- Odrzucasz mnie?..
Lisa popatrzyła na niego z przerażeniem.
- Och, nie! - krzyknął House i zaczął się miotać po podłodze. - Pani mego serca mnie odrzuciła, cóż ja teraz pocznę?! Czymże jestem bez ciebie, o niewiasto, czymże jestem bez twojego uczucia?! Jak mam żyć, kiedy w sercu mym tkwi zimny sztylet wbity przez twą obojętność?! Jak mam żyć ze świadomością, że mnie nie kochasz, o najpiękniejsza?!
Cuddy była pewna, że gdyby nie biegała codziennie, z pewnością miałaby teraz atak serca. Diagnosta przestraszył ją nie na żarty. Postanowiła zignorować to, że prawdopodobnie, kiedy wybiegnie w celu sprowadzenia pomocy (to jest, Wilsona), House wstanie i udusi się ze śmiechu. To naprawdę wyglądało poważnie, więc uciszyła szalejącą w jej sercu dumę i pognała do onkologa. Za sobą usłyszała tylko żałosne Nie odchodź!.
***
Pół godziny później Cuddy i Wilson stali przed laboratorium, na którego drzwiach widniała karteczka 'Niebezpieczne opary. Zakaz wstępu do odwołania.'
- Okazało się, że House wybrał sobie na miejsce spotkania akurat to, gdzie kilka minut wcześniej jacyś stażyści bawili się w doświadczenia - tłumaczył Wilson. - Nie wiem, kto do tego dopuścił, ale na pewno będzie ukarany.
- O tak - mruknęła Cuddy.
- Powtórz jeszcze raz, co mówił? - zapytał rozbawiony Wilson, ale Lisa zgromiła go wzrokiem. - Hej, spokojnie, to ma służyć jego upokorzeniu. Żebyś słyszała Cameron, kiedy do mnie przybiegła. Nazwała siebie wulkanem miłości, a mnie bogiem seksu.
Cuddy zachichotała.
- Mam nadzieję, że nie umieściłeś ich w jednym pokoju?
- O nie. To skończyłoby się kilkugodzinną orgią. House jest zamknięty w moim gabinecie, a Cameron w klinice.
- Zaraz... - powiedziała nagle Lisa. Wilsona również olśniło. Popatrzyli po sobie. - Jeśli Cameron poszła do ciebie, a House do mnie... - kontynuowała Lisa, - co się stało z Foremanem i Chasem?
end.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez gehnn dnia Sob 12:37, 27 Mar 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
daritta
Ginekolog
Dołączył: 16 Gru 2009
Posty: 2185
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Leszno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 17:52, 19 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Pfiersza.! :d
Geniastyczne.!
Poprostu jak to czytałam nie mogłam ze śmiechu i odrazu humorek mi się poprawił
Wszystko super opisane ;d
Szkoda,że to już koniec
Pozdrawiam i wena życzę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Katty B.
Chodzący Deathfik
Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bunkier Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 18:09, 19 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Tak właśnie pomyślałam, że tytuł brzmi niezwykle znajomo. Zerknęłam do środka - tak! Toro! Widzę, że nie jestem jedyną na tym forum fanką Slytheriniady.
Fik jest świetny. Jak dobrzy autorzy czerpią inspiracje z dobrych źródeł ZAWSZE wychodzi Dobro. I tak jest w tym przypadku. Pierwsze dwa paragrafy są rewelacyjne - bardzo szybkie wprowadzenie w sytuację, odpowiednie dla, no cóż, cracku. Świetny opis codzienności administratorskiej Lisy Cuddy; House zawsze jawi nam się jako postrach Princeton i w sumie jest to zabawne, gdyż w większości przypadków nie wiemy, jak kończy sie to dla tej drugiej strony. Za to wielki plus.
Dialogi - rewelacja. Idealnie patetyczne, naśladujące pełne uczucia eksklamacje z niejednego dorodnego romansidła. Uniżanie się przed damą serca wzięte nad wyraz dosłownie - tak, w to mi graj!
Szczerze, przez większość fika myślałam, że ta szopka była odstawiona w ramach jakiegoś zakładu. Naprawdę, mimo iż znam zarówno Różę Gryffindoru, jak i Różę Selerbergu. A jednak - nie! Klasyczne "różowe" zakończenie i trujące opary miłości w powietrzu. Znajomość innych Róż nie popsuła mi zabawy w czytaniu tej, a wręcz sprawiła, że bawiłam się lepiej.
Zakończenie - ge-nial-ne. W serialu bardzo mało widujemy stażystów - błąd - dlatego brawa za ich wpisanie w tło wydarzeń. Fakt, że Cameron pobiegła do Wilsona z jednej strony mnie ucieszył - swego czasu uważałam, że byliby parą idealną - a z drugiej zasmuciło, bo przecież Chaseron OTP. Ale nic. Chase/Foreman(/pielęgniarki) też może być, w końcu to tylko trujące opary.
Fik rewelacja. I nie sposób nie zauważyć, że w notach odautorskich wspomniałaś, że przynosisz nam w darze fluff. Nie sposób również nie wytknąć, że to bardziej crack niż fluff, co z kolei pozwala mi mniemać, że - podobnie jak ja - pisząc słodziki zbaczasz na tematy całkowicie-nie-na-poważnie. Ale to tylko taka... dygresja.
Kłaniam się w pas,
Kat.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gorzata
Narkoman
Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 20:14, 19 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
genialne buahahah
bardzo mi się podobało!
świetnie piszesz!
czekam na kolejne ficki!
Wena!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
GosiaczeQ_17
Proktolog
Dołączył: 28 Gru 2009
Posty: 3357
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraina wiecznej młodości Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 20:40, 19 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
O ja cie
To genialne jest przecież
Uśmiałam się jak nigdy
Świetny pomysł i jeszcze lepsze wykonanie
"- Zaraz... - powiedziała nagle Lisa. Wilsona również olśniło. Popatrzyli po sobie. - Jeśli Cameron poszła do ciebie, a House do mnie... - kontynuowała Lisa, - co się stało z Foremanem i Chasem"
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
anka.
Lekarz w trakcie specjalizacji
Dołączył: 04 Gru 2009
Posty: 554
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 1:58, 20 Mar 2010 Temat postu: Re: Róża Princeton, czyli romantyczność [M] |
|
|
*umiera ze śmiechu*
Przepraszam, ale to jest moja reakcja.
Ooo boszeee, nie mogę. Nie będzie kostruktywnego komentarza, wybacz, kochana.
To jest przegenialne! Jacie, dawno się tak nie uśmiałam.
A to: gehnn napisał: | House wpadł do gabinetu Cuddy, która tym faktem wydawała się być nieporuszona, bo przywykła już do specyficznej kultury diagnosty, która tyczyła się pukania i czekania na pozwolenie na wejście. Co więcej, Lisa nie podniosła nawet wzroku znad papierów.
- Oby to było coś ważnego, House - mruknęła do jakiegoś formularza, a jej głos bynajmniej nie świadczył o tym, że jest w świetnym humorze.
- Och, Liso! - wykrzyknął Gregory. Ręka Cuddy zastygła nad długopisem, po który zamierzała sięgnąć. Administratorka wstrzymała oddech i powoli podniosła wzrok na House'a. Popatrzyła się na niego kompletnie zbita z tropu i wydusiła:
- Ż-że co?
- Twój głos napawa mnie pożądaniem - kontynuował Greg, nie zważając na wzrok Lisy, który wyrażał chęć mordu. Na dowód swoich uczuć puścił do niej perskie oko, a potem spojrzał na nią pożądliwie. Westchnął głęboko. - Uwielbiam twój zapach! Chciałbym cię wąchać codziennie, Liso, każda komórka mojego ciała pragnie czuć cię przy sobie dwadzieścia cztery godziny na dobę! Twoje ciało sprawia, że muszę brać zimny prysznic przynajmniej dwa razy dziennie! Chcę czuć na twarzy twoje włosy, chcę obdarowywać cię pocałunkami, chcę twoich ust na moim ciele, chcę zatracać się w twoich oczach! Liso Cuddy, ja cię pragnę, ja cię kocham!
W akcie krańcowego uniesienia House upadł na kolana, a potem położył się płasko przed biurkiem administratorki.
- Uniżam się przed tobą, biję ci pokłon, o bogini! - krzyknął do podłogi.
Lisa zastanawiała się przez chwilę, co by było w tej sytuacji lepszym wyjściem: uwierzyć, wyśmiać, czy po prostu zemdleć? Jednak po tym, jak diagnosta skończył swój przepełniony miłością monolog, była zbyt wstrząśnięta, żeby zdobyć się na cokolwiek. Boże, co się dzieje z tym światem?, przemknęło jej przez myśl, czas umierać.
- H-house - wysapała. - To przechodzi wszelkie pojęcie. I wcale nie jest śmieszne, słyszysz?! Wstawaj i wynoś się z mojego gabinetu!
Greg uniósł nieznacznie głowę i popatrzył na Cuddy.
- Odrzucasz mnie?..
Lisa popatrzyła na niego z przerażeniem.
- Och, nie! - krzyknął House i zaczął się miotać po podłodze. - Pani mego serca mnie odrzuciła, cóż ja teraz pocznę?! Czymże jestem bez ciebie, o niewiasto, czymże jestem bez twojego uczucia?! Jak mam żyć, kiedy w sercu mym tkwi zimny sztylet wbity przez twą obojętność?! Jak mam żyć ze świadomością, że mnie nie kochasz, o najpiękniejsza?!
Cuddy była pewna, że gdyby nie biegała codziennie, z pewnością miałaby teraz atak serca. Diagnosta przestraszył ją nie na żarty. Postanowiła zignorować to, że prawdopodobnie, kiedy wybiegnie w celu sprowadzenia pomocy (to jest, Wilsona), House wstanie i udusi się ze śmiechu. To naprawdę wyglądało poważnie, więc uciszyła szalejącą w jej sercu dumę i pognała do onkologa. Za sobą usłyszała tylko żałosne Nie odchodź!. |
To już przechodzi wszelkie pojęcie.
*początek konstruktywnego komentarza*
Bardzo mi się podobało. Bardzo, bardzo. Fluff, crack, ogólnie, boskie. Styl niesamowity, lekko, przyjemnie, tak, jak lubię. O zakończeniu nie wspomnę, bo cudowne podsumowanie cudownego fika. Technicznie, jak zawsze, bez zarzutu. I kto tu nie potrzebuje bety, hm? ^^
Dziękuję za atak śmiechu. *.*
*koniec konstruktywnego komentarza*
Ps. Nie zostawiaj Gościa. O.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
gehnn
Pediatra
Dołączył: 17 Lis 2009
Posty: 743
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z zamku pięciu Braci Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 13:26, 20 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Darrita, dziękuję bardzo ^.^
Katty, bardzo mi miło, że wpadłaś w moje skromne, fikowe progi :> Po tym, jak przeczytałam Hapy Niu Jer z dwoma najukochańszymi potterowymi bohaterami, Syriuszem i Severusem, pokochałam Toroj. Ludzie, którzy są genialni, powinni pisać książki, bo jak nie piszą to potem na rynek wychodzą takie Tłajlajty i stają się bestsellerami. Takie moje przemyślenia.
Wszyscy Kochamy Stażystów. Postaram się uwzględniać ich częściej. Chaseronu nie było na potrzeby zakończenia. Przez dialogi czasami mam wrażenie, że akcja pędzi. Ja tak mam, że zaczynam rozpisywaniem się, a potem coraz szybciej brnę do końca. Mam nadzieję, że tu aż tak tego nie widać. I baardzo się cieszę, że ci się podobało ^^ Co do fluffu. Całkiem możliwe ^.^ Nie panuję nad tym, co piszę, niestety o,O Za wyczerpujący komentarz bardzo dziękuję i kłaniam się jeszcze niżej.
Gorzata, GosiaQ, dziękuję wam bardzo również :3
Aniu, bardzo proszę Cieszę się, że ci się podobało *ogromny bearhug za komentarz* Potrzebuję, potrzebuję. Jak tak czytam po raz dziesiąty kiss kiss, to mam wrażenie, że muszę zbetować własny tekst o,O A Gościa nie zamierzam zostawić, tylko tak mi wolno idzie :>
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez gehnn dnia Sob 13:27, 20 Mar 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sarusia
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 17:24, 20 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Po przeczytaniu tego ficka już nigdy nie będę taka sama.
Napisać patos też trzeba umieć, bo dobrać słowa nie jest tak łatwo. Tobie się udało, chapeau bas.
Wyjaśnienie sytuacji rewelacyjne. Przeczytałam fragment komentarza Katty przed przeczytaniem tekstu i na jego podstawie bałam się, że to, co czytam jest na serio.
Tym bardziej podobało mi się zakończenie *rechoce*
Rozważania House'a nt. miłości są pierwszorzędne i w dodatku mistrzowsko napisane.
Ale poczepiam się trochę, mogę?
Cytat: | A na koniec House wdarł się na salę operacyjną w połowie zabiegu, o mało nie pozbawiając człowieka życia, a Chase'a ręki, bo dostał olśnienia. A teraz House siedzi w laboratorium i Lisa jest pewna |
1. Powtórzenie (dwa razy zaczęłaś zdanie tak samo).
2. Pomieszanie czasów. Błąd to pewnie nie jest, rozumiem zresztą co miało to przekazać, ale i tak trochę kulawo brzmi, przynajmniej dla mnie.
Cytat: | (tak szybko, na ile pozwalała mu noga, oczywista) |
Ta "oczywista" też mi jakoś nie brzmi. W mowie potocznej co innego, ale w tekście?
Gehnn, "czytać Cię" to sama przyjemność - obyśmy mieli okazję czynić to częściej.
Weny!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Sarusia dnia Sob 9:22, 07 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Noemi
Student Medycyny
Dołączył: 28 Lis 2009
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 21:25, 20 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Moja przygoda z ff zaczęła się właśnie od potterowskich twórczości, a dokładniej od genialnej Toroj, której ficki naprawdę uwielbiam (a w szczególności Hapi Niu Jer, mmm... to dopiero bajka) . Dlatego też, czytając słowa wstępu, przestraszyłam się, że porywasz się na zbyt głębokie wody.
Po przeczytaniu całości, muszę przeprosić, że w ciebie zwątpiłam. To jest genialne *.* Humor, dialogi, wszystko! Taki fluff uwielbiam. Brakowało mi tylko, żeby Wilson rzucił się na Cuddy
Weny!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zuu
Internista
Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 657
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 22:20, 20 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
łomatko!! Ómarłam!!!
i to ostatnie zdanie aaaaa!!!! Nie mogę
ps. Mam nadzieję że ta substancja to serum prawdy i lisa to zrozumie
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Zuu dnia Sob 22:23, 20 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
a_cappella
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 25 Wrz 2009
Posty: 842
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 19:37, 21 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
*z trudem przestaje turlać się ze śmiechu, wstaje z podłogi i przygładza włosy*
Ekhem, ekhem.
Najzieleńszego pojęcia nie mam, cóż jeszcze mogę dodać do wypowiedzi poprzedniczek. Yyy... łoł. To było zabójcze, serio! Genialnie pobawiłaś się słowem i doprowadziłaś mnie do naprawdę, jakby to ująć... stanu głupawki po prostu.
Cytat: | Ach, dzieci. Nie doznały jeszcze tak wspaniałego uniesienia, jakim jest miłość, nieprzyzwoita, porywająca miłość. House pragnął pisać sonety, wyśpiewywać pieśni, które rozdzierałyby serca tak gorących kochanków, jakim był on. |
Braaak słów! xD
*z całej siły trzyma się biurka, żeby znowu nie spaść na podłogę*
Oby Ci natchnienia nie zabrakło!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aleksandra
Stażysta
Dołączył: 18 Gru 2009
Posty: 379
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Sława Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 22:55, 21 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Cudo!
Prawdziwy majstersztyk
*spada z krzesła*
Ómarłam
Czekam na kolejne piękne fiki
Kocham,
Aleksandra
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aleksandra dnia Nie 22:55, 21 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
NiEtYkAlNa
Dermatolog
Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 1519
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Houseland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 10:41, 22 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Moja droga panno, jakże mam Cię wysławiać, ażeby udowodnić Ci, że cenię Twą sztukę nade wszystko? Mogłabym górę przenieść albo nawet... ekem, ekhem *uspokaja się* ^^
Gehnn, wspaniała praca. Ubawiłam się jak nigdy, a tego trzeba mi było. Genialnie przedstawiłaś przesadnie romantyczne zachowanie House'a. A scena w gabinecie Cuddy - majstersztyk. Tekst może niekanoniczny, ale jakże zabawny. [ Chociaż myślę, że House'a dla żartu byłoby na coś takiego stać^^] Zakończenie przezabawne. Zgrabnie i stylowo. Może jakiś drobiazg, który wskazała Sarusia. Poza tym niezwykle kunsztownie.
Powiem, że pięknie, chwalę i czekam na kolejne. Na Gościa [bo śni mi się już po nocach] w szczególności *mówi niższym tonem ostatnie słowa zdania* Ale nie czuj się jakaś przymuszana, nie, nie...^^
Pozdrawiam,
Nitka
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez NiEtYkAlNa dnia Pon 10:43, 22 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
czarodziejka
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 26 Lis 2009
Posty: 814
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: lubelszczyzna ^^ Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 16:29, 26 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Zbieram się za skomentowanie i zbieram i się zebrać nie mogę, a miałobyć we wtorek. No cóż, ale za to sukienkę na wesele w końcu kupiłam.
Podobają mi się pierwsze akapity. Naprawdę rewelacyjne przedstawienie postaci, pokazanie ich codziennego dnia, ukazanie pragnień.
Poczęstowałaś nas historyjką z porządną dawką dobrego humoru, pisałaś językiem zabawnym, że się tak wyrażę. ^.^
Naprawdę poprawiłaś mi humor dobra kobieto, dzięki Ci za to.
Wspaniale pobawiłaś się słowem, kwestie House, jakby wyjęte z łzawego romansidła. Wypowiedzi innych bohaterów również osadzone wprost idealnie.
Zakończenie to już klasa sama dla siebie, niezwykle jestem z niego zadowolona. Ten Chase i Foreman, wspaniale. Wspominałam już, że Cię uwielbiam? Jak nie, to mówię.
Dużo Wena i czasu.
Pozdrawiam cieplutko,
czarodziejka
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
IloveNelo
Stomatolog
Dołączył: 31 Lip 2009
Posty: 986
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Caer a'Muirehen ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 18:44, 26 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Przeczytałam już dawno i uważam, żem niegodna komentować.
Po prostu nie mam pojęcia, co mogłabym oryginalnego napisać. I chyba nic oryginalnego nie napiszę...
Cytat: | - Uwielbiam twój zapach! Chciałbym cię wąchać codziennie, Liso, każda komórka mojego ciała pragnie czuć cię przy sobie dwadzieścia cztery godziny na dobę! Twoje ciało sprawia, że muszę brać zimny prysznic przynajmniej dwa razy dziennie! Chcę czuć na twarzy twoje włosy, chcę obdarowywać cię pocałunkami, chcę twoich ust na moim ciele, chcę zatracać się w twoich oczach! Liso Cuddy, ja cię pragnę, ja cię kocham! |
I w tym momencie Cuddy rzuca się na niego z białą chustą, krzycząc: Mój ci on! Mój ci on!
Cytat: | W akcie krańcowego uniesienia House upadł na kolana, a potem położył się płasko przed biurkiem administratorki. |
Jak to sobie wyobraziłam to...
Cytat: | - Zaraz... - powiedziała nagle Lisa. Wilsona również olśniło. Popatrzyli po sobie. - Jeśli Cameron poszła do ciebie, a House do mnie... - kontynuowała Lisa, - co się stało z Foremanem i Chasem? |
Ooo! Dobre pytanie!
Brzuch mnie rozbolał ze śmiechu znów, gdy czytam to po raz drugi, żeby jakoś skomentować.
Pozdrawiam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
gehnn
Pediatra
Dołączył: 17 Lis 2009
Posty: 743
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z zamku pięciu Braci Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 12:57, 27 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Sarusiu, dziękuję ci bardzo! Oczywiście, że możesz się czepiać, czepianie się pod moimi fikami jest jak najbardziej pożądane. Wytknięte mi przez ciebie rzeczy już zmieniłam ^.^
Noemi, mój pierwszy, zarówno przeczytany, jak i napisany fik (taki świadomy; nieświadomy był o Witch o,O) był właśnie o fandomie Harry'ego. Hapy Niu Jer jest absolutnie genialne, uwielbiam fiki o Severusie i Syriuszu Do tego jeszcze napisane przez Toroj. Bardzo się cieszę, że podołałam i że cię przekonałam ^.^ Dziękuję.
Zuu, interpretacja otwarta xD Dzięki ^^
A_c, *trzyma, żeby się nie sturlała* no to ja się bardzo cieszę Dziękuję ^^
Aleksandra, dziękuję ci bardzo C:
Nitka, zawstydzasz mnie, dear ^^ To dobrze, teraz cenimy siebie nawzajem i jest pozytywnie Gościa napiszę. Napiszę, i to jak najszybciej. Obiecuję. Dziękuuję ci bardzo ^^
Czarodziejko, dziękuję, dziękuję i dziękuję. I proszę ^^ Cieszę się, że ci się podobało i że się ubawiłaś ^^ I dziękuję jeszcze raz za treściwy komentarz <:
Nelo, twoje komentarze są zawsze mile widziane! C: I widzisz, napisałaś coś oryginalnego. Przy 'Mój ci on!' zakrztusiłam się herbatą xD Dziękuję ^^
*niewiele myśląc, rzuca się, bearhugując każdą komentującą po kolei*
Dziękuję wam wszystkim za komentarze. Jest mi przeogromnie miło ^.^
Kocham,
G.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez gehnn dnia Sob 12:59, 27 Mar 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
czarodziejka
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 26 Lis 2009
Posty: 814
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: lubelszczyzna ^^ Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 17:36, 27 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Nie masz, za co.
To ja powinnam tak dziękować.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
NiEtYkAlNa
Dermatolog
Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 1519
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Houseland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 17:48, 27 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
bearhug - i znowu mi się Pluszowy House przypomina. O tak chcem i gościa też *jupiiiii*
To Nitka idzie teraz na kiss kiss bang bang^^
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jane
Student Medycyny
Dołączył: 15 Sie 2009
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 16:28, 01 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Miałam podbić z drugiej strony, ale nie zamierzam tyle czekać
I też znam Toroj! *macha łapkami* Chociaż lubię ją bardziej za całość Slyhteriniady niż konkretną część. Ale, wracając do fika... Nie, jeszcze mała dygresja. Twory Toroj to jedno, ale w pewnych momentach tekst był też podobny do książki Joanny Chmielewskiej "Lesio" i "Barbaro, pani jest piękna..." To tak na marginesie.
Ładnie dobrałaś słowa do patosu. To też trzeba umieć napisać, Tobie to świetnie wyszło. Wyobrażenie House'a tarzającego się po podłodze gabinetu Cuddy jest może trochę bardziej trudnym zadaniem - ale nie ma rzeczy niemożliwych, są tylko trudne i trudniejsze
Czytając drugi akapit, poczułam się pełna zrozumienia dla trudnej sytuacji Gregory'ego. On przecież pragnie miłości, a te biedne, niedoświadczone, niedouczone dzieci tego nie rozumieją!
Duży, duży plus za poprawność językową, wyrażenia i styl
Teraz, jak sobie pomyślę... jest Róża... a pasowałaby do tego jeszcze Dalia i współgrający kawałek - co się działo z Czejsem i Formenem. Chociaż może niekoniecznie erotyk...
Pozdrawiam i życzę dużo weny
Jane
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
cuddles
Pacjent
Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Polska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 16:56, 01 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
O boże!
To jest świetne... normalnie płaczę ze śmiechu!
Litania House'a do Cuddy- boskie!
No i końcówka... Brak mi słów!
Ale może napisz jeszcze jedną część, w której opiszesz co z Foremanem i Chase'm! <prosi>
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Czerwono-Zielona
Pediatra
Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 736
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: from unbroken virgin realities Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 23:42, 06 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Gehenn! Z góry przepraszam za ewentualne literówki, ale wciąż trz ęsę się ze śmiechu inie trasfiasm w klawisze...
Oł-maj-gad... (czyli w wolnym tłumaczeniu: "o majowy gadzie" Przepraszam, odbija mi po tym, co przeczytałam... Czy opary z tego laboratorium mogły się dostać aż do mojego mieszkania...? ).
*ogarnij się, Czerwono-Zielona, ogarnij!*
Gehenn, jesteś absolutnie genialna! Piszesz tak różne rzeczy, tak krańcowo odmienne, pod względem formy, nastroju, języka, stylu, treści... Ach, podziwiam Cię. Szczerze.
Ostatnie zdanie pierwszego akapitu (a dokładniej - równoważnik zdania ) rozwalło mnie. No tak, dzień jak co dzień
Ostatnie zdanie fika rozwaliło mnie jeszcze bardziej
Genialnie oddałaś język, jakiego używał tu House - mnie skojarzył się z Szekspirem! Serio! (Wiesz może, jak wyprodukować takie opary...? Nie miałabym nic przeciwko zostaniu sławnym dramatopisarzem... ).
No właśnie - opary. Świetne wyjaśnienie. Ale muszę powiedzieć, o czym ja pomyślałam, czytając , co wyrabia House. Otóż pomyślałam sobie, że to rodzaj RPF-u. Hugh Laurie, w przypływie weny, daje upust swemu talentowi komediowemu... A Lisa Edelstein oczywiście nie daje się zbić z tropu Sądzę, że Hugh mógłby z dużym powodzeniem podobną scenę odegrać, ku uciesze zgromadzonej ekipy. A gdyby jeszcze jakiś błyskotliwy kamerzysta to nagrał i wstawił na YT, mielibyśmy niezły ubaw Coś podobnego zrobiły J. Morrison i L. Edelstein, parodiując jakiś serial, niestety nie wiem jaki... Ale wypadło to genialne
Gehenn, gratulejszyn Jesteś WIELKA.
Cz-Z
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Czerwono-Zielona dnia Pią 23:47, 06 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|