|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
T.
Anestezjolog
Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1340
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: KRK Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 19:48, 01 Paź 2008 Temat postu: Remedium (bajka na dobranoc 6) [M] |
|
|
<i>Zweryfikowane przez T.</i>
Dla Mojej Najdroższej Rocket:*
Remedium
Ja byłem ssakiem,
A chciałem latać;
Pisnąłem, czując bezsiłę -
I stając blisko
Tajemnic świata,
Pragnieniem się modliłem.
I niespodzianie,
Tkanką błon
Porosły moje żądze,
Nosąc mnie
W mroczny niebios skłon,
W chmury,
Fioletem wrzące.
Ach, skrzydłem stała się tęsknota,
Spoistem, miękkiem, czarnem...
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Gdy beznadziejność
Was ogarnie -
Myślcie o moich lotach!
M. P-J
Czuł jak w jego mózgu wybucha wulkan bólu, wywołany setkami pojedynczych, ledwie zauważalnych osobno informacji, wysyłanych przez kilometry nerwów wprost z jego nogi. Sprawiał, że całe jego ciało sztywniało jak sparaliżowane, a świat wirował przed oczami, tak jakby zaraz prawa fizyki miały przestać nim władać.
Ból.
Znienawidzony i wszechobecny, stał się z czasem towarzyszem jego życia. Tak bardzo nie chcianym i tak bardzo pewnym. Mówi się, że człowiek jest w stanie przyzwyczaić się do wszystkiego. Podobnie było z bólem. Na początku nie potrafił się z nim pogodzić. Pierwszy krok, który postawił na zimnej szpitalnej posadzce, był wizytą w piekle na porannej herbatce u diabła. Resztki mięśnia, które zdołały się uratować przed bezlitosnym ostrzem skalpela, nie wytrzymały pod naporem ciała i skurczyły sie, boleśnie odmawiając wszelkich dalszych prób. Tylko księżyc, rzucający ciekawe spojrzenia przez na wpół zasłonięte okno, był świadkiem jego upadku. Bezwładne ciało opadło z głuchym jękiem, pozbawiając go tchu i przeszywając dojmującym bólem.
Nie wiedział ile czasu tak leżał. Rozcierając dłońmi nogę, pozwolił, żeby jakaś cząstka jego duszy umarła. W tej cichej agonii pożegnał się z marzeniami. Pożegnał się z turniejem golfa, z porannym maratonem do pracy, z każdą chwilą, w której nie poprosi kobiety do tańca. Nic nie mógł więcej zrobić. Pozwolił im odejść. On, Gregory House, który na co dzień mierzył się z tajemnicami wszechświata, który poznał życie i śmierć od każdej strony wiedział, że już nigdy nie wzniesie się ponad ziemie.
Potem uczył się chodzić. Pod osłona nocy, z dala od wścibskich oczu przyjaciół i wrogów, wstawał ze szpitalnego łóżka, mierzył nienawistnym wzrokiem posadzkę i obiecywał sobie, że tym razem nie da jej tej satysfakcji. Każdy krok dawał mu nową wiedzę o nim samym. Poznał ból w każdym jego aspekcie. Pozwolił mu się przenikać i zaglądać w najskrytsze zakamarki duszy. Aż w końcu opadał wyczerpany na łóżko, zmęczony, obolały, ale nigdy nie złamany.
W końcu, pewnego dnia, kiedy po raz pierwszy wstał i o własnych siłach dotarł do toalety, poczuł w ustach smak prawdziwego zwycięstwa. Poczuł, że osiągnął właśnie swój prywatny Mount -Everest. Stał na jego szczycie i rozkoszował się widokiem człowieka stojącego na własnych nogach.
Ból pozostał, ale on nauczył się z nim żyć. Jego małe-wielkie zwycięstwo.
***
Każda kolejna godzina w szpitalu sprawiała, że ból stawał sie coraz bardziej intensywny. Nie było na to żadnej reguły. Czasem kiedy budził sie rano, myślał, że on nagle odszedł. Że w jakiś cudowny sposób, wyrzucił go ze swojego życia. Jeden gwałtowny ruch szybko wyprowadzał go z tego błędu. Był cały czas. Nieraz tylko dawał mu chwilę wytchnienia, by po chwili uderzyć ze zdwojoną siłą. Tak było tego dnia. Z ulga wychodził ze szpitala, myśląc tylko o gorącej kąpieli, która przyniesie ulgę jego nodze.
Nie przyniosła. Każda kolejna tabletka Vicodinu, również nie przynosiła żadnego rezultatu. Zastanawiał sie już, czy ktoś mu nie przesypał zamiast silnego środka, cukierków, ale zbyt dobrze znał gorzkawy posmak tabletek, które stały się - podobnie jak ból -częścią jego życia.
***
Spojrzał na zegarek -trzecia w nocy nie była najlepsza porą na składanie wizyt swojej szefowej. Ale mało go w tym momencie obchodziło. Poszukał klucza i ze zdziwieniem stwierdził, że go nie ma tam gdzie zwykle. Czyżby miała już dość niezapowiedzianych wizyt składanych w jej domu?
Powoli obszedł dom, aż znalazł się pod oknem jej sypialni. Było uchylone. Cicho podniósł okiennice najwyżej jak się dało, chwycił za framugę i podciągnął sie na na rekach. Po chwili siedział już na parapecie przekładając nogi na druga stronę okna. Nagle doniczka, zasłonięta zasłonką upadła z hukiem na podłogę, rozbijając się w drobny mak. Usłyszał głośny krzyk, który umilkł dopiero jak światło nocnej lampki padło na jego twarz, oślepiając na kilka sekund.
- House? -w głosie Cuddy słychać było zdziwienie
- Nie, Marilyn Monroe -zdołał w końcu zejść z parapetu i stanąć w jej sypialni. Pierwszy raz tu był. Urządzona była z dużym smakiem -cała Cuddy. Ściany były w kolorze bladego różu, jedynym meblem było duże łózko, z rozrzucona w nieładzie kołdrą, oraz toaletka, na której zauważył kilka typowo babskich gadżetów. Królestwo Cuddy...
- Mam nadzieję, że masz wyjątkowo dobry powód, żeby włamywać się do mojej sypialni przez okno - zapytała zniecierpliwiona jego zachowaniem. Nie dość, że właził przez jej okno, to jeszcze bezczelnie rozglądał się po jej sypialni...
- Chciałem pożyczyć twoje majtki, jestem fetyszystą -stwierdził podnosząc z ziemi koronkowe, czarne stringi -o takie jak te...
Cuddy wyskoczyła z łózka jak oparzona i wyrwała mu z reki niechlubne znalezisko. House już się nimi nie interesował; jego uwagę przyciągnęło to co zobaczył przed sobą -Cuddy w kusej, aksamitnej koszulce na ramiączka, głęboko wyciętym dekoltem i miękko opadającymi na ramiona włosami, które po raz drugi w życiu widział w nocnym nieładzie. Patrząc na nią, zapomniał po co przyszedł. Kobieta pod wpływem tego intensywnego spojrzenia zaczerwieniła sie i sięgnęła po szlafrok.
- Jeśli przyszedłeś sie popatrzyć...
- Potrzebuje morfiny -nie dał jej dokończyć zdania.
- Nie mogę. Wystarczy, że jesteś naćpany Vicodinem. Nie pozwolę, żebyś sie uzależnił od morfiny- nie dała mu cienia nadziei.
- Cuddy, czego chcesz? Mam cie błagać? Do kogo mam iść? Wilson odszedł...
- Wilson powiedział by to samo -stwierdziła krótko. Wiedział, że miała rację. Na wspomnienie przyjaciela, na jego twarzy pojawił sie grymas bólu. Jego noga była jak barometr, wiernie oddający stan jego duszy.
- Pójdę już...-chciał wyjść zanim kolejne fale bólu odkryją przed Cuddy jego słabość. Nie chciał, żeby patrzyła jak zwija sie nie mogąc złapać tchu. Nie chciała, żeby patrzyła i litowała sie nad nim.
- Poczekaj -zatrzymała go. Dostrzegła to w jego oczach. Głęboki dojmujący ból, doprowadzający człowieka do obłędu. Czasem, kiedy jeszcze praktykowała, miała z nim styczność, Była pewna, że House nie udaje.
- Podejdź tutaj -poprosiła wskazując na swoje łóżko. Z pewnym wahaniem, drżącymi dłońmi rozpięła pasek u jego spodni, potem guzik i suwak. Stał nieruchomo jak zahipnotyzowany, nie widząc czego ma sie spodziewać. Opuściła mu spodnie do kolan i popchnęła lekko, tak, że chcąc nie chcąc usiadł na jej łóżku. Jego nogę, widziała już wcześniej. Zamiast mięśnia, widoczna była tylko nierówna powierzchnia, gęsto pokryta bliznami i fałdami nachodzących na siebie płatów skóry. Nie czuła odrazy.
Kiedy jej ciepłe dłonie dotknęły jego nogi, zadrżał. Czuł jak delikatne palce, ugniatają pozostałości z jego mięśnia, przynosząc ukojenie i dziwne uczucie błogości. Wiele razy próbował masaży, ale nigdy nie działały. Patrzył jak Lisa Cuddy, jego piękna szefowa, masuje jego poharataną nogę. W jej oczach nie dostrzegł ani grama litości. Była tam tylko czułość i współczucie. Ból gdzieś znikał, może pod wpływem jej dotyku, a może pod wpływem nagłych nieodgadnionych uczuć, które zalały go gwałtowna falą...
Nagle kobieta zrobiła coś niespodziewanego. Pochyliła się nad jego udem i złożyła na nim delikatny, niczym muśniecie skrzydeł motyla pocałunek. Dotyk jej ust, sprawił, że nagle, jak za uderzeniem czarodziejskiej różdżki wszystko stawało sie takie jasne. To jak trzymała go za rekę kiedy leżał pogrążony w śpiączce, to z jaka cierpliwością znosiła jego humory i nastroje, jak go wspierała...jak była...zawsze obok niego... ten pocałunek -ostateczny dowód jej wielkiego oddania -pozwolił na uświadomienie sobie tego...o czym podświadomie wiedział od dawna...Po to do niej dziś przyszedł...
- Cuddy...-powiedział cicho. Nagle nie wiedział, jakie słowa będą te właściwe i odpowiednie.
Podniosła głowę i spojrzała mu w oczy. Wyczytał w nich strach i obawę
-Cuddy...przy tobie ból przestaje mieć znaczenie...-wykrztusił w końcu. Podniósł dłoń do jej twarzy i odgarnął za ucho kosmyk niesfornych loków. Kiedy dotknął kciukiem jej warg, poczuł jak zadrżała. W jednej chwili był kompletnie bezsilny. Chciał powiedzieć wiele rzeczy, ale nie umiał. Zbliżył sie do niej i delikatnie musnął ustami jej usta. Może w ten sposób niemoc swą wysłowi?
Poddała sie tej delikatnej pieszczocie, na którą tak długo przyszło jej czekać. Czuła jak męskie silne ramię, podnosi ją i po chwili siedziała okrakiem na jego kolanach, zatapiając sie coraz bardziej w pocałunku. Oszołomiona chciała poznać ustami jego smak, kształt jego twarzy, obrysować językiem jego wargi. Chciała go czuć...czy pragnęła zbyt wiele?
Czuł jej nagie uda na swoich...o Boże...przecież ona nic nie ma pod ta koszulką...myśl ta sprawiała, że czuł sie jak młokos, który za chwile po raz pierwszy ujrzy naga kobietę. Najchętniej uczyniłby to jak najszybciej, ale inne pragnienie, znacznie głębsze i silniejsze sprawiały, że sie powstrzymywał. Ona zasługiwała na więcej. Zasługiwała na to, żeby pocałunkami okryć każdy kawałek jej ciała, żeby westchnieniami adorować jej piękno i to, czym go obdarzyła. Po raz pierwszy tak bardzo pragnął niczego nie popsuć.
Kiedy oderwał sie od jej gorących warg, rozpoczął wędrówkę ustami po jej długiej szyi. Muskał, przygryzał drażnił...czując jak jak jej serce bije coraz szybciej pod wpływem jego pieszczot. Delikatnie zsunął ramiączka koszulki, która odsłoniła przed nim pełne, białe piersi.
-Jesteś piękna...-wyszeptał zbliżając usta do dopiero co odkrytych krągłości. Cuddy odchyliła głowę poddając sie tej pieszczocie. Reagowała tak namiętnie...tak instynktownie...była jak instrument w jego rekach, na którym nagle zapragnął nauczyć sie grać...
Kiedy w końcu pozwolił resztkom przykrywającego go materiału opaść na podłogę, poczuł jak dojmujące poczucie szczęścia chwyta go za gardło. Ta piękna, mądra kobieta, siedzi na nim zupełnie naga, odpowiadając na każda jego pieszczotę i przyjmując go takim jakim jest. Nie patrząc na jego noge, na sposób w jaki żył...tak jakby nie miało to znaczenia. Czuł, że dla niej liczy sie tylko on -Greg House
Delikatnie ułożył ja na łóżku przygniatając ciężarem swojego ciała. Chciał ją czuć całym sobą. Gorącą, bezbronną, w jego ramionach...
- Lisa...tak bardzo cie pragnę...-wyszeptał w jej ustach, po czym delikatnie wypełnił ją swoją nabrzmiałą męskością.
***
- Nie śpisz? -wyszeptała z nosem wciśniętym w jego ramię.
- Nie -odpowiedział cicho, delikatnie głaszcząc jej nagie plecy.
- Nadal boli? -w jej głosie słyszał troskę.
-Boli, ale gdyby nie ta cholerna noga, nie przyszedł bym tu dzisiaj. Dużo jej zawdzięczam...-wyznał w przypływie szczerości -Śpij kochanie -powiedział składając delikatny pocałunek na jej skroni -Śpij...
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez T. dnia Śro 19:49, 01 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Hania
Ratownik Medyczny
Dołączył: 31 Lip 2008
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: nie chcesz wiedzieć. ; D Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:04, 01 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
o rany.
Cudowne
wiem,wiem powtarzam się ale co mam zrobić
jak każda "bajka" jest tak wspaniała
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kremówka
Onkolog
Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 2623
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:05, 01 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Nie wiem nawet co napisać...
Strasznie mi się podoba. Z każdą Twoją "bajką na dobranoc", każdym fikiem, wydaje mi się, że nie można już lepiej niczego napisać, a Ty ciągle mnie zaskakujesz.
To jest po prostu piękne...
Chyba nie powinnam sie tak nad tym tak rozpływać Ktoś zaraz pewnie i tak zgrabniej i lepiej, w swoim komentarzu odda to, co ja chciałabym napisać, więc jeszcze tylko dopiszę, że jestem pod wielkim wrażeniem... Tego co piszesz i przede wszystkim sposobu w jakim piszesz... Tak plastycznie opisujesz emocje, zdarzenia, że czuję się jakbym to oglądała na ekranie...
Ten fragment o bólu jest chyba najpiękniejszy z całej "bajki"... Właśnie przez tą plastyczność, zgrabne porównania...
Miałam się nie rozpisywać a i tak to zrobiłam...
Ale teraz już kończę...
Dziękuję Ci T. za tą "bajkę na dobranoc"
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
rocket queen
Narkoman
Dołączył: 08 Kwi 2008
Posty: 3955
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:07, 01 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Bosssssssssssssskie!
To bez wątpienia jedna z najwspanialszych bajek, jakie kiedykolwiek czytałam! Masz niesamowity talent i mnóstwo świetnych pomysłów. Twoje fiki czyta się niezwykle lekko i przyjemnie.
Chylę czoła, T.!
I dziękuję za dedykację
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez rocket queen dnia Śro 20:24, 01 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
jeanne
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 6080
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:44, 01 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
O dzizas... Przy pierwszym fragmencie się popłakałam... Opisałaś to tak wszystko przejmujaco i prawdziwie, ze jego ból mi wyskakiwał z monitora... A póżniej dalej miałam łzy w oczach, ale z zupełnie innego powodu ^^ I tak się zastanawiam, dlaczego Cuddy wtedy go tak ee.. nie wciągnęła do środka Opcja opisana przez ciebie by mi wystarczyła
Cytat: | Czuł jej nagie uda na swoich...o Boże...przecież ona nic nie ma pod ta koszulką |
A tu normalnie umarłam Chcialabym zobaczyć jego minę xD
T. jesteś geniuszem w czystej postaci. Uwielbiam czytać cokolwiek napiszesz. Choćby to było o końcu świata, w którym zginie House i Cuddy to i tak będę to czytać z wypiekami na twarzy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wercia214
Stażysta
Dołączył: 20 Sie 2008
Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Paczyna Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:50, 01 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Awwww......śliczne
Kurczę T. nie wiem skąd Ty bierzesz takie realistyczne opisy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
minnie
Internista
Dołączył: 10 Lip 2008
Posty: 663
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szczecin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:39, 01 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Boże T. chyle czoła....
Jestem pod cholernym wrażeniem i takie bajki mogę czytać cały czas
Kocham Twoje Fiki i Wena życzę
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez minnie dnia Śro 21:40, 01 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
ceone
Tygrysek Bengalski
Dołączył: 12 Cze 2008
Posty: 1766
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:54, 01 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Śpij kochanie śpij *nuci*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bereśka
Ratownik Medyczny
Dołączył: 13 Wrz 2008
Posty: 188
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 22:01, 01 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
To była cudowna bajka na dobranoc teraż na pewno będzie mi się lepiej spało
T. wszystko co piszesz jest po prostu cudowne i z przyjemnością się czyta
czekam na kolejne bajki oraz fiki
pozdrawiam i weny życzę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
LicenceToKill
Bond's Girl
Dołączył: 27 Lip 2008
Posty: 1243
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Siedziba MI6 Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 22:07, 01 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Składam pokłony T. Tak pięknie wszystko opisujesz, z każdym szczegółem, pamiętasz o wszystkim. Każdy fik jest coraz lepszy, bardziej ujmujący, można powiedzieć, że nawet porażający, bo właśnie porażasz nas tym, jak realistycznie przedstawiasz każdą sytuację.
Tego nie da się tak po prostu opisać.
Myślę, że pozostali czuja dokładnie to, co ja
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
*Madziula*
Pulmonolog
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1145
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Śro 22:44, 01 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
oooołłł prześliczna ta bajka mam nadzieje, że przyniesie mi piękne sny
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Schevo
Gastroenterolog
Dołączył: 16 Sie 2008
Posty: 1761
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z daleka ^^ Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 6:06, 02 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Czytając pierwsze słowa, zdania, akapity, miałam w oczach łzy. Jedna z nich spłynęła po mojej twarzy... Pięknie to opisałaś. Pięknie, pięknie, pięknie.
Później też płakałam... tyle, że ze śmiechu House zawsze pozostaje Housem. Bez względu na okoliczności
Później? Później czytałam z zapartym tchem, nie umiejąc nawet opisać uczuć z tym związanych. Jedynie wzmianka o Wilsonie spowodowała, że znów zrobiło mi się przykro... Ale później to uczucie przeminęło. Bardzo szybko.
No i ten ostatni dialog... Śpij, kochanie, śpij... Takie to... piękne [czy ja nie znam innych słów?]. A takie słowa w ustach Gregory'ego House'a nabierają podwójnej mocy. W końcu on nie jest raczej typem, który tak po prostu wyznaje swoje uczucia, prawda?
T., Twoje bajki są cudowne. Już wiem, że przez cały dzisiejszy dzień będą mi towarzyszyć sceny z tego opowiadania. Cudowne Pozdrawiam, wirtualne uściski przesyłam i wena życzę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
T.
Anestezjolog
Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1340
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: KRK Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 17:08, 02 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Dzieki za wszystkie miłe komentarze:*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wercia214
Stażysta
Dołączył: 20 Sie 2008
Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Paczyna Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 17:30, 02 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
T. mam pytanko ..... Czy będziesz teraz pisać takie jednoczęściowe "bajki" ?? Cyz można sie spodziewać jakiegoś dłuższego fika ?? Ale one są oczywiście piękne
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
T.
Anestezjolog
Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1340
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: KRK Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 17:54, 02 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
To zależy od Wena. Jak przyjdzie mi do głowy jakiś ciekawy pomysł to go zrealizuje. Póki co chiałam troche odpocząc od dłuższych fików. Wyeksploatowały mnie:D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
madziax
Fasolka
Dołączył: 03 Kwi 2008
Posty: 3188
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: puszka Pandory Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 18:10, 02 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
na początek:
- Nie, Marilyn Monroe
wiem że nikogo to nie obchodzi, ale jak to przeczytałam stwierdziłam ze musze to napisać. Marilyn? aaaaaa! mam t-shirta z nią. XD dobra, to było bez sensu. Kompletnie z innej bajki. Ze Szreka. Nieważne. jadymy dalej :
-Boli, ale gdyby nie ta cholerna noga, nie przyszedł bym tu dzisiaj. Dużo jej zawdzięczam...-wyznał w przypływie szczerości -Śpij kochanie -powiedział składając delikatny pocałunek na jej skroni -Śpij...
nie mam pojęcia jak House mógłby tak to ująć. Nawet w takich okolicznościach. więc z deka naciągnięte. Ale dobra, najs.
- Wilson powiedział by to samo
no raczej.
- Chciałem pożyczyć twoje majtki, jestem fetyszystą -stwierdził podnosząc z ziemi koronkowe, czarne stringi -o takie jak te...
wnioskuję że p. Administrator jest bałaganiarą. Okej, wybaczam - sama taka jestem.
Pochyliła się nad jego udem i złożyła na nim delikatny, niczym muśniecie skrzydeł motyla pocałunek.
pięknie ujęte.
jaki ja mam dzisiaj dobry humor. Najs, bardzo ładna bajka, ale jakaś długa. Ale to dobrze!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Karola
Ratownik Medyczny
Dołączył: 17 Lip 2008
Posty: 215
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lublin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 18:51, 02 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Piekne, glebokie, nie wiem co napisac. Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cave
Rezydent
Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 1411
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 19:38, 02 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
to jest.. przecudowne..
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wercia214
Stażysta
Dołączył: 20 Sie 2008
Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Paczyna Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 19:40, 02 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Acha no to czekamy co ten Twój Wen wymyśli
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ewel
Reumatolog
Dołączył: 26 Maj 2008
Posty: 1499
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdynia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 11:49, 03 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Naprawdę dobre Jak zawsze, T. Jak zawsze dobre, jak zawsze świetny pomysł, jak zawsze świetne wykonanie, jak zawsze jestem pod wrażeniem!
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gora
Ratownik Medyczny
Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 22:42, 24 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Jakie śliczne Uwielbiam bajki na dobranoc
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lids
Pacjent
Dołączył: 07 Sty 2009
Posty: 73
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 12:57, 25 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Fakt. Piękna.
Zachwyciłam się.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
galena
Ratownik Medyczny
Dołączył: 22 Mar 2009
Posty: 151
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Płock Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 13:12, 25 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Po przeczytaniu tej bajki robi się tak miło. Chciałabym , zeby serial się zakończył właśnie taką sceną. Tylko to uśmiercenie Wilsona....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lids
Pacjent
Dołączył: 07 Sty 2009
Posty: 73
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 15:22, 25 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Czemu uśmiercenie? Ja zrozumiałam, że po prostu wyjechał, tak jak na początku 5 serii...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
galena
Ratownik Medyczny
Dołączył: 22 Mar 2009
Posty: 151
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Płock Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 19:34, 25 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Może i faktycznie niewłaściwie zinterpretowałam słowa "Wilson odszedł", uf, ulżyło - no to teraz ten fik jest bez wad
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|