|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
jestemmaciek
Pacjent
Dołączył: 20 Lis 2009
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 15:52, 26 Gru 2009 Temat postu: Randka życia [Z] |
|
|
...
1.
Tłok, gwar, kasłanie. Tego dnia w klinice przyszpitalnej Princeton Plainsboro Teaching Hospital zebrało się mnóstwo osób ze wszystkimi możliwymi objawami przeziębienia oraz innych, nie zagrażających życiu chorób.
-To przeziębienie, proszę wziąć dwa dni wolnego i odpocząć. Ciepły koc i herbata pomogą panu wrócić do zdrowia. Do widzenia. – powiedział uśmiechnięty lekarz, zamykając za pacjentem drzwi do sali numer jeden, po czym wyciągnął z torby kanapkę. Miał tylko kilka minut dla siebie i w tym czasie nie pragnął niczego innego, jak zjedzenia swojego lunchu.
-To przeziębienie. Do widzenia. –powiedział inny lekarz, niemalże wypychając chorego za drzwi sali numer dwa.
-Dlaczego nie mówi pan tego, co lekarz z jedynki, że wszystko będzie dobrze, że życzy pan miłego wypoczynku? Skąd wiadomo, że to na pewno przeziębienie, a nie jakaś groźniejsza choroba?
Lekarz spojrzał na niego z niesmakiem. Właśnie dlatego nie pozwalał nic mówić pacjentom. Diagnozował i odsyłał.
-Różnica pomiędzy lekarzem z jedynki i mną jest taka, że ja zakładam, że każdy wie, co robić gdy się ma przeziębienie, a tamten zakłada, że pacjenci to idioci i tłumaczy im wszystko od początku, jakby nigdy im się to nie przytrafiło. Jesteś idiotą? Zapraszam do jedynki.
-Zapamiętam… -odpowiedział widocznie obrażony pacjent. –Do widzenia.
House opuścił gabinet razem z nim. Przyjął dziś dwudziestu pacjentów, taki wyznaczył sobie limit. Ruszył w stronę swojego gabinetu, aby tam odpocząć i nieco odizolować się po takiej dawce styczności ze społeczeństwem. Wypełnianie swoich obowiązków w klinice uważał za tak mało ważne, że prawie nigdy tego nie robił. Błogi, choć tylko pięciominutowy spokój przerwała mu administratorka, wchodząc do jego gabinetu i komunikując z rozbawieniem:
-Lecimy na tygodniową konferencję. Jutro, piętnasta. Bramka numer trzy. Bez dyskusji.
-Mamo! Co pocznie beze mnie szpital? –zapytał z udawanym przerażeniem.
-Odpocznie. –poszerzyła swój uśmiech i wyszła.
Odpowiedział jej najbardziej parszywym grymasem, na jaki było go stać, ale i tak go nie widziała.
Godzinę później był już w swoim mieszkaniu. Nie miewał ostatnio problemów ze spaniem, wziął więc szybki prysznic i się położył.
Nazajutrz wstał dość późno. Zanim zaczął się pakować, zastanawiał się, czy może lepszym rozwiązaniem byłoby udawać, że pojechał na tę konferencję, ale szybko wybił sobie to z głowy, bo potem czekałoby go miliard godzin w klinice, i to jeszcze z katem nad głową. Wziął najpotrzebniejsze rzeczy, wezwał taksówkę i udał się na lotnisko.
Gdy po beznadziejnie dłużącej się odprawie, w końcu przeszedł przez bramkę numer trzy, skierował się do samolotu by zająć swoje miejsce.
-Wilson, Cuddy?! –wykrzyczał zszokowany, gdy odnalazł swoje siedzenie.
-Siadaj, House. Nie marudź już. –powiedziała z bladym uśmiechem administratorka, wyrwana z rozmowy z onkologiem. Diagnosta usiadł pomiędzy nimi. Chwilę spędził w milczeniu. Zastanawiał się, czemu nikt mu nie powiedział, że wyjeżdżają razem. Gdyby wiedział, że będzie jechała Cuddy, zabrałby ze sobą zestaw egzorcystyczny, bo kto wie, w co ta kobieta zamienia się po północy.
-Co wy tu, do cholery, robicie? Co to za konferencja, na którą jedzie endokrynolog, onkolog i nefrolog?! General Practicioners – łączmy się?
Wilson uśmiechnął się pod nosem, a Cuddy zaczęła tłumaczyć:
-To konferencja onkologiczna, James przemawia pół godziny po naszym przylocie. My jesteśmy tutaj, bo… Ja jestem tutaj, bo chciałam zrobić sobie w końcu wolne, a to był dobry pretekst, a ty jesteś tutaj, bo nie mogłabym wyjechać, gdybyś tam został, bo rozniósłbyś szpital. –uśmiechnęła się niepewnie.
-Wakacje, ok. –odpowiedział tylko. Resztę drogi spędzili w milczeniu.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez jestemmaciek dnia Wto 17:06, 29 Gru 2009, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
mazeltov
Neurolog
Dołączył: 28 Paź 2009
Posty: 1656
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z poczekalni Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 16:33, 26 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
To konferencja onkologiczna, James przemawia pół godziny po naszym przylocie. My jesteśmy tutaj, bo… Ja jestem tutaj, bo chciałam zrobić sobie w końcu wolne, a to był dobry pretekst, a ty jesteś tutaj, bo nie mogłabym wyjechać, gdybyś tam został, bo rozniósłbyś szpital. –uśmiechnęła się niepewnie.
-Wakacje, ok. –odpowiedział tylko. Resztę drogi spędzili w milczeniu.
to sie nazywa przemyslenie sprawy wiec Cuddy bedzei mial szpital ktorego on nie rozniesie a on wakacje
zekam na cd
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
IloveNelo
Stomatolog
Dołączył: 31 Lip 2009
Posty: 986
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Caer a'Muirehen ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 16:56, 26 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Nono, coś czuję, że będzie ciekawie ^^
Kilka błędów, ale podobało mi się
Również czekam na cd ^^
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aleksandra
Stażysta
Dołączył: 18 Gru 2009
Posty: 379
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Sława Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 18:28, 26 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Podoba mi się
Nikt nie wie, co się może wydarzyć Czekam na C.D.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
czarodziejka
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 26 Lis 2009
Posty: 814
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: lubelszczyzna ^^ Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 19:05, 26 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Ciekawie się zaczyna(;
Czekam na więcej . ;D
Na konferencji wszystko może się zdarzyć ^^
Tylko ja Cię błagam nie zepsuj tego i nie zrób cukierkowego przecukrzonego mocno słitaśnego zakończenia. *patrzy błagalnie*
Chociaż, ja Cię raczej o to nie podejrzewam, ale mimo wszystko. (;
Podoba mi się.
Tak trzymaj dalej. ;D
Pozdrawiam cieplutko
Dużo wena i czasu
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
jestemmaciek
Pacjent
Dołączył: 20 Lis 2009
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 13:56, 27 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Dzięki !
Czarodziejko, staram się.
"mazeltov", to brzmi czesko ;-D
2.
-Zanim przejdę do tematu chciałbym powiedzieć tylko jedną rzecz, chciałbym powiedzieć, że przyleciałem tutaj samolotem i to było coś pięknego. –House i Cuddy popatrzyli na siebie ze zdziwieniem. –To było coś pięknego, ponieważ zanim wzbiliśmy się w powietrze, Ziemia była szara, tak niewyobrażalnie ponura, a potem, kiedy przekroczyliśmy pewną granicę, kiedy wylecieliśmy poza chmury, okazało się, że tego wszystkiego, co dzieje się tutaj nie ma, to stało się tak mało ważne, tego nie ma, nie dziejemy się i to było piękne. Bo wylecieliśmy tam i okazuje się, że jest Słońce. Po prostu chciałem, żebyście wiedzieli, bo tu jest tak ponuro, że może zapomnieliście. Jest Słońce. –James Wilson niepewnie popatrzył na widownie. Była nieco osłupiała, ale uśmiechała się ciepło. Onkolog zdziwił się nieco, że House nie przerwał mu tej refleksji, ale to miło. –Niestety potem musieliśmy lądować, zanurzyć się w rzeczywistości, w której liczba dzieci zmarłych na raka w tym roku przekroczyła już czterdzieści siedem tysięcy, a mamy dopiero październik. To prawie siedemnaście tysięcy więcej, niż w zeszłym roku. Jestem nieco zdezorientowany i przerażony tym faktem… -Mówił onkolog. Mówił, mówił i mówił. Po wykładzie cała trójka skierowała się do hotelu, aby móc należycie odpocząć po podróży.
Po kilku godzinach drzemki, House wyszedł ze swojego pokoju i skierował się do Cuddy. ZAPUKAŁ.
-Czego chcesz, House? –zapytała zaspana. Widać - wyrwał ją ze snu.
-Mamy wakacje, nudzę się. –wpuściła go do środka.
–Nie myśl, że to, że rozstałam się z Lucasem oznacza, że już jestem twoja. Nie jestem. Nie możesz przychodzić do mnie, nie możesz zakłócać mojego życia. –mówiła do niego, w międzyczasie nalewając wina i podając mu kieliszek.
-Sama mnie tu przywiozłaś, teraz cierp.
Zbliżył się i zapytał:
-Dlaczego się rozstaliście?
-Nie twoja sprawa, House. –odwróciła wzrok i chciała się odsunąć, ale złapał ją za nadgarstek. Znów popatrzyła na niego. Westchnęła. –Co to za związek, w którym wszystko jest w porządku. Nie dyskutowaliśmy, nie kłóciliśmy się, ze wszystkim się ze mną zgadzał, wspierał każdą moją decyzję. O czym rozmawiać z kimś, kto nie ma własnego zdania? Tego nie dało się dłużej ciągnąć. –odpowiedziała z rezygnacją w oczach.
-A co z Rachel? -odpowiedział i podszedł do barku, aby dolać im wina.
-Jest z opiekunką. Naprawdę muszę odpocząć, zrozum. W ogóle, idź już.
-Do zobaczenia o dziewiętnastej, Cuddy. Przyjdę po ciebie i idziemy na kolację. Ubierz się jakoś. –lekarz zmienił ton i pozbył się poważnego wyrazu twarzy.
-Pa, House. I nie przychodź, nie chce mi się nigdzie iść.
Po wyjściu gościa, administratorka kolejny raz dolała sobie wina. Została sam na sam z myślami, które dręczyły ją od rozstania. Przed chwilą podzieliła się nimi z Gregorym Housem. Może nie zrozumiał, o co jej chodziło. Może nie zrozumiał, że to on jest przeciwieństwem Lucasa. Tyle, że ona potrzebowała kogoś do dyskusji, ale nie kogoś, kto by ją ciągle ranił. A więc kogoś odrobinę lepszego od House’a. Może Greg w związku jest trochę lepszy od samotnego Grega? Nie miała pewności, nie miała też odwagi sprawdzić. Samotność też ewentualnie może być w porządku. Można wtedy pobrudzić i po sobie posprzątać, nie dziwiąc się kto to. Można słuchać głośno muzyki. Herbata smakuje lepiej, a kot łasi się tylko do ciebie.
Tymczasem House obmyślał plan. Czasami, bardzo rzadko, budziło się w nim człowieczeństwo. Ono siedziało w nim zawsze, tyle tylko, że zapadło w bardzo głęboki sen zimowy i ciężko było je dobudzić. Raz na jakiś czas wstawało, żeby coś zjeść. Dzisiaj daniem głównym miała być Cuddy.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez jestemmaciek dnia Nie 19:59, 27 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aleksandra
Stażysta
Dołączył: 18 Gru 2009
Posty: 379
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Sława Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 14:33, 27 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Super! Jestem ciekawa, jak się skończy
W końcu kibicuję Huddy
Pozdrawiam i czekam na C.D.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mazeltov
Neurolog
Dołączył: 28 Paź 2009
Posty: 1656
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z poczekalni Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 14:34, 27 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Wilson zaczol tal ze zastanawialam sie czy cos mu nie jest przez to latanie samolotem
a pozniej doszdl do sedna sprawy
mam nadzieje ze plan Housa bedzie diabelny i doczekam sie Happy Huddy endu
Ps: "mazeltov" to po hebrajsku a znaczy "szczescia" moje ulubione slowko z Housa
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez mazeltov dnia Nie 14:41, 27 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
IloveNelo
Stomatolog
Dołączył: 31 Lip 2009
Posty: 986
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Caer a'Muirehen ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 15:10, 27 Gru 2009 Temat postu: . |
|
|
Hmm... Akcja sie rozkreca
Zobaczymy, co z ta kolacja ^^
wena
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Verti
Pacjent
Dołączył: 29 Sie 2008
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śląsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 15:28, 27 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
No ciekawe. Podoba mi się
Pozdrawiam gorąco. Życzę ogromnego Wena i czekam niecierpliwie na następną część ;P
A tak wgl to witaj na Horum, bo widzę, że nowy jesteś
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
gehnn
Pediatra
Dołączył: 17 Lis 2009
Posty: 743
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z zamku pięciu Braci Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 17:12, 27 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Pierwsza, najważniejsza rzecz - spacje pomiędzy myślnikami! Kiedy na dłuższą metę czyta się zdania przyklejone do kreseczek, to może to drażnić.
Trochę niepozornie się zaczyna, ale chyba warto czekać na ciąg dalszy. W sumie nie wiadomo, czego się spodziewać, bo dotąd tylko tłumaczyłeś, ale patrząc na wybory fików sądzę, że twój twór może być nie byle jaki.
Kontynuując moje złote rady, które możesz spokojnie potem wyrzucić z pamięci, ja bym dała części bardziej rozwiązłe, bo akcja trochę gna, a i tekstu dużo nie jest.
Podsumowując, jestem jak najbardziej za następną częścią i czekam na rozwinięcie.
Wenna.
edit: naprawdę, na co ja patrzyłam, pisząc ten komentarz? o.O trzyczęściówka. okej. i tak czekam na rozwinięcie i koniec dłuższy ^.^''
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez gehnn dnia Nie 17:38, 27 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
jestemmaciek
Pacjent
Dołączył: 20 Lis 2009
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 17:19, 28 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Starałem się pilnować myślników :-)
dzięki za uwagę
3.
Możliwe były dwie opcje i on doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Pierwsza – idzie tam, wykonuje swój plan, są razem, on pozostaje taki, jaki jest, tyle, że z nią. Druga – idzie tam, ona go wyrzuca, zostaje sam, pije, daje jej spokój raz na zawsze.
Postanowił uraczyć Wilsona namiastką informacji. Uchylił drzwi pokoju przyjaciela.
-Co byś powiedział, gdybym postanowił – ostatni raz – wybrać się w podróż tankowcem?
-Wyczyść buty, zanim wsiądziesz na pokład. – uśmiechnął się James. House skinął głową i zatrzasnął za sobą drzwi.
Gdy przygotowania dobiegły końca, diagnosta skierował się do pokoju Cuddy. Miał przy sobie stolik skradziony pewnej pani z obsługi. Na stoliku kolacja i butelka dobrego wina. Już miał pukać do drzwi, gdy zadzwonił mu telefon.
-Dobra, House, przyjdź. Zaraz umrę z nudów. – usłyszał głos w słuchawce.
Pani dziekan zamiast odpowiedzi, usłyszała dźwięk otwierających się drzwi. Poszła sprawdzić, kto to.
-Room service! – zakrzyknął piskliwym głosem, a Cuddy odłożyła telefon i uśmiechnęła się szeroko. –Nie chciałaś iść na kolację, kolacja przyszła do ciebie. Z bonusem w postaci mnie, co z pewnością bardziej cię ucieszyło.
-Zależy, co jest na kolację. – odpowiedziała zalotnie. –Wejdź.
-Uwierz mi, wolisz deser.
Zasiedli do stołu. Co chwila wymieniali pogodne spojrzenia, rzadko się odzywali. Oboje mieli coś do powiedzenia, ale każde z nich bało się zacząć. Tak samo jak House, Cuddy przygotowywała się już długo do tego typu rozmowy, choć wcześniej nie miała pewności, czy kiedykolwiek dojdzie do szczerej i spokojnej konwersacji pomiędzy nimi.
-House, jeszcze wczoraj mogłabym bez głębszego zastanowienia wymienić miliard powodów, dla których nie powinniśmy być razem. Dla których nie chcę z tobą być! A dzisiaj? Dzisiaj przychodzisz tu, jesteś taki, jaki powinieneś być, taki, jakiego sobie wymarzyłam… House, zrób coś! Pomóż mi raz na zawsze podjąć decyzję. – popatrzyła na niego smutno. –Mógłbyś?
-Mógłbym na chwilę zmienić nas w komputer i zresetować. – wykrzywił się do uśmiechu. –Teraz jesteś płytą główną, wszystko zależy od ciebie. – popatrzył na nią, wyglądała na zadowoloną z pomysłu. Podszedł do niej i nacisnął jej nos. Odczekał kilka sekund. –Gotowe.
Cuddy wstała i pocałowała go delikatnie. Chciał odpłacić jej tym samym, ale odsunęła się, uśmiechając cwaniacko.
-Nawet o tym nie marz, House. Posiedźmy, upijmy się, zapomnijmy o wszystkim. – podała mu butelkę z winem. –Musimy od razu…?
-Liczyłem, że to będzie taki bonus po kolacji. Niech będzie, upijmy się, wtedy zapomnisz, co mi przed chwilą powiedziałaś.
Kobieta prychnęła cicho i jeszcze raz złożyła pocałunek na ustach diagnosty. Był dużo dłuższy i łapczywy. Kiedy mężczyźnie powróciła nadzieja, ona znów się odsunęła.
-Nie, House. – uśmiechała się. –Tak sobie myślę, to taka randka nowego życia. Dzięki.
-Dlaczego nie? – zamyślił się na chwilę, wpatrując w coś na ścianie. Potem doznał olśnienia. –Achaa! Bleeding time. – diagnosta z pobłażaniem popatrzył na partnerkę. Wplótł ręce w jej włosy, przyciągnął do siebie i namiętnie całował. –Właściwie, to nie jest dla mnie problem. – powiedział zawadiacko.
- House! – roześmieła się. –Nie licz na nic, kolejny raz będziesz musiał sobie wszystko wyobrazić przy odpowiedniej dawce alkoholu. – pociągnęła go w stronę kanapy.
-Szczęście, że zostajemy tu jeszcze sześć dni. – cmoknął ją w czoło.
Nalali sobie wina i siedzieli, stykając się biodrami. Nie rozmawiali. Topili wspomnienia w kieliszkach.
W spokojnym brzęku butelek odnajdę spełnione nadzieje,
Upiekę się jak kartofelek i nigdy już nie wytrzeźwieję.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
IloveNelo
Stomatolog
Dołączył: 31 Lip 2009
Posty: 986
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Caer a'Muirehen ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 17:31, 28 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Hmm... Calkiem sympatyczne ^^
Chociaz w koncowce czegos mi jednak brakowalo... Moze jakis epilog?
Pozdrawiam :-)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aleksandra
Stażysta
Dołączył: 18 Gru 2009
Posty: 379
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Sława Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 20:49, 28 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
To było super! Więcej takich opowiadań
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mazeltov
Neurolog
Dołączył: 28 Paź 2009
Posty: 1656
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z poczekalni Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 22:38, 28 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
calosc mi sie podoba ale musze przyznac ze brakuje mi jakiegos bardziej konkretnego rozwiazania wiec czekam na epilog
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
czarodziejka
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 26 Lis 2009
Posty: 814
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: lubelszczyzna ^^ Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 14:56, 29 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Przepraszam, że dopiero teraz. *błaga na kolankach o wybaczenie*
Cytat: | Ono siedziało w nim zawsze, tyle tylko, że zapadło w bardzo głęboki sen zimowy i ciężko było je dobudzić. Raz na jakiś czas wstawało, żeby coś zjeść. Dzisiaj daniem głównym miała być Cuddy. |
Rewelka!
Uwielbiam te Twoje metafory.
Fik krótki, części też niedługie, ale ma coś takiego, że mi nie potrzeba więcej. (i mówi to ta, która kocha długaśne części xD) A ja nie chcę epilogu! Tak jest idealnie. Takie troszeczkę niedopowiedziane, pozostawiasz czytelnikowi wolną wolę. Z założenia chyba tak właśnie miało być i niech już tak pozostanie. Końcówka mnie ujęła.
Cytat: | Nalali sobie wina i siedzieli, stykając się biodrami. Nie rozmawiali. Topili wspomnienia w kieliszkach. |
A potem jeszcze to:
Cytat: | W spokojnym brzęku butelek odnajdę spełnione nadzieje,
Upiekę się jak kartofelek i nigdy już nie wytrzeźwieję. |
Niby tak niewiele, a mówi tak wiele, warte więcej niż tysiąc słów.
Twój fik nie zawiera jakichś długich ilości czasu, to jest zaledwie kilka dni i to mi się spodobało. Takie kilka dni z życia Huddy, potem może być różnie, ale teraz jest tak, a nie inaczej.
Chociaż po ostatnich dwóch linijkach ja bym powiedziała, że jednak zostaną razem - "(...) i nigdy już nie wytrzeźwieję".
Mam nadzieję, iż jeszcze coś tutaj napiszesz, ja z chęcią przeczytam.
Pozdrawiam cieplutko
Dużo wena na pisanie i tłumaczenie, i jakże cennego czasu.
PS Jeszcze troszkę 'spacji' brakuje, ale i tak już znacznie lepiej.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez czarodziejka dnia Wto 14:59, 29 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
jestemmaciek
Pacjent
Dołączył: 20 Lis 2009
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 17:05, 29 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Przewartościowałaś mnie, Czarodziejko! Bardzo, baardzo dziękuję :-*!
Tak czy inaczej, nie napisałbym epilogu, bo nie mam pojęcia, jak wczuć się w ich sytuację w późniejszych latach. Jestem przekonany, że jeśliby się zeszli, to by się nie rozstali.
Miliardy lat świetlnych później nie zmieniło się nic oprócz ich wyglądu, mebli, kolorów ścian i liczebności żon Wilsona. :-)
Dzięki, dzięki, dzięki x100 Wam wszystkim
a dwa ostatnie wersy należą do tego pana, dlatego pisane kursywą :-)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
czarodziejka
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 26 Lis 2009
Posty: 814
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: lubelszczyzna ^^ Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 18:39, 29 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Ja po prostu lubię taki styl. Czyta się lekko, szybko i przyjemnie, a do tego, co jakiś czas zdarza się jakaś trafna metafora, ładnie ujęta myśl, zdanie, które trafia w sedno. Tak jak u Ciebie, płyta główna z resetowaniem, obiadek i ten trafny cytacik na końcu.
Wena
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|