|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
OLA336
Narkoman
Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 1:11, 23 Lip 2013 Temat postu: Praktyka czyni mistrza [M] |
|
|
Kilka słów wstępu Do napisania tej miniaturki podkusiło mnie wiele rzeczy Odcinek z Cuddy, w którym ląduje pod prysznicem z małą dziewczynką chcąc jej pomóc, jeżeli ktoś kojarzy Oraz własne wspomnienia z praktyk w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym oraz wspomnienia moich kolegów i koleżanek. Napisane... Lisek, przeżyjesz szok oczami Cuddy ale z użyciem lektora Zawsze wyobrażałam sobie ją tak jako lekarza. Może moje wyobrażenia są mylne i błędne ale... tak właśnie ja to widzę.
Miniaturka ze specjalną dedykacją dla Liska Za to, że odmienia mój sposób patrzenia na Cuddy (małymi kroczkami, ale idziemy do przodu ) Wiem, że napisałabyś to lepiej, bo potrafisz jak nikt inny wczuć się i zrozumieć tą postać, ale naprawdę się starałam Miłej lektury. Za wszystkie błędy przepraszam ale wiecie... jest 2:10
Pierwszy dzień praktyk i od razu zostali rzuceni na głęboką wodę. W dodatku bez żadnego koła ratunkowego, za to z ciężkimi, cementowymi blokami przytwierdzonymi do stóp. Jej pierwszy dzień praktyk w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym nie miał przejść do historii. Nie miała uratować tuzina pacjentów i stać się najlepiej zapowiadającą się, przyszła lekarką. Nie. Przekraczając drzwi z napisem: „SOR (Szpitalny Oddział Ratunkowy) wejście dla personelu” nie wiedziała czego powinna się była spodziewać. Jednak w swojej wyobraźni starała się być przygotowana na wszystkie ewentualności. Oparzenia, rany kłute, szycia, wypadki komunikacyjne. Tak, w wyobraźni była przygotowana na wszystko. Czekała na ten dzień tak długo. Była podekscytowana i rozpierała ją energia. Miała już serdecznie dość sztucznych pacjentów w salach ćwiczeniowych, martwych ludzi w prosektorium i kolegów, którzy zostali już osłuchani stetoskopem z każdej możliwej strony, którym EKG mogła zakładać z zamkniętymi oczami, a wkłuwać się bez najmniejszego drżenia rąk. Tak, to było to, czego potrzebowała i o czym od dawna marzyła. Żywi ludzie, żywi pacjenci i prawdziwe ratowanie życie. Jednak przyszła pani doktor Lisa Cuddy zapomniała o jednej ważnej rzeczy. Zapomniała, że teoria i wyobrażenia to jedno, a prawdziwe życie, to drugie.
- Dobra, nie stójce tak. Podzielcie się jakoś. Jest nas dzisiaj tutaj zdecydowanie za dużo. Następnym razem nie będzie starszego rocznika więc zrobi się o wiele luźniej. Pamiętajcie, że sami nie możecie niczego robić. – W czasie, w którym ich opiekun praktyk omawiał panujące tutaj zasady, ona pochłaniała wszystko i wszystkich co tylko stanęło w jej w polu widzenia. Sprzęt, lekarzy, pielęgniarki, pacjentów i krzątający się starszy rocznik.
- House! – Dało się słyszeć głos innego lekarza, który został przydzielony do pilnowania starszego rocznika. – Znowu spóźniony i znowu bez odpowiedniego stroju! Chcesz powtarzać te praktyki za rok?! Co to ma być? Koszulka Rolling Stones’ów?! – Coś takiego nie mogło wytrącić jej z równowagi. Nie dzisiaj. To był w końcu jej dzień. Jej wymarzony dzień. Zignorowała sytuację, której była świadkiem i zaczęła przechadzać się po oddziale. Starała się zapamiętać gdzie co się znajduje. Szafki z lekami, rękawiczki, nici, ambu, lodówka w lekami i maściami.
- Ej! Podejdź tu. Zawieziesz pacjenta na rezonans. – Lekarz w podeszłym wieku wręczał jej plik dokumentów i wózek z pacjentem na dokładkę.
- Ale ja nie wiem gdzie to jest. – Odpowiedziała lekko zszokowana.
- Tu masz kluczyk do windy. Na prawo, później przechodzisz przez tamte drzwi, na lewo, wsiadasz do windy, przekręcasz kluczyk i naciskasz jedynkę. Później już trafisz. Klucz i pacjent mają wrócić w jednym kawałku. – Nie tego się spodziewała. Przez cały dzień jej zadaniem miało być wożenie pacjentów w tą i z powrotem? No cóż. Każdy od czegoś zaczynał, prawda? Później na pewno będzie lepiej. Starała się nie tracić entuzjazmu. Zamieniając po drodze kilka słów z pacjentem, dotarła w końcu pod wskazany adres. Technicy w pracowni bardzo chętnie wyjaśnili jej działanie sprzętu oraz specyfikę badania. Zaczynała odzyskiwać nadzieję.
- Proszę doktorze. Oto pański pacjent i klucz. Wyniki będą za jakiś czas. – Zrobiła to, o co ją proszono.
- Świetnie. Nie zapomnij ich później odebrać. Pani w sali obok czeka na EKG. – Wskazał jej drzwi, za którymi czekała pacjentka. – Ciśnienie też możesz zmierzyć. Zanotuj je na wydruku badania i przynieś do mnie. – Przytaknęła i ruszyła do swoich obowiązków.
- Dzień dobry. – Uśmiechnęła się serdecznie. – Zrobię pani EKG i zmierzę ciśnienie. – Tak jak ją uczono poinformowała pacjenta o tym, co zamierzała zrobić.
- Dobrze Kochaniutka. – Starsza pani odpowiedziała jej tym samym uśmiechem. Po podłączeniu wszystkich elektrod i założeniu mankietu uruchomiła całą maszynę. – I co tam widzisz Kochaniutka? Bardzo źle ze mną? – Lisa wydarła kartkę z zapisem rytmu serca staruszki i zaczęła go bacznie analizować.
- Jak dla mnie, to wszystko jest w jak najlepszym porządku. Ciśnienie też prawidłowe. – Zaczęła przetrząsać kieszenie fartucha w poszukiwaniu długopisu.
- To znaczy, że fałszywy alarm? A mówiłam staremu, żeby nie panikował. Nigdy się mnie nie słucha.
- Bardzo przepraszam, ale muszę panią na chwilę zostawić i udać się po długopis. – Była zła, że zapomniała o tak ważnym przedmiocie jakim był długopis na oddziale.
- Trzymaj. – W drzwiach spotkała chłopaka, który wręczył jej długopis. – Możesz zatrzymać. Mam jeszcze jeden.
- Dziękuję. – Odpowiedziała i wróciła do pacjentki. – Może się już pani ubrać.
- Nie widziałaś gdzieś tutaj laryngoskopu? Wiem, że gdzieś tu był. – Usłyszała za swoimi plecami głos fana Rolling Stones’ów.
- Nie, nie miałam okazji przejrzeć szafek. Wiozą kogoś z wypadku? Potrzeba będzie intubacja? – Zapisała wyniki ciśnienia i wpięła długopis w kieszeń.
- Nie. Organizujemy zawody kto szybciej wykona intubację tej śmiesznej głowy do ćwiczeń. – Nie przestawał przeszukiwać szafki. – Wyścigi na wózkach już nam się znudziły.
- Zawody? Ale na korytarzu roi się od pacjentów!
- To już wasz problem. Przyszliście, to pracujcie. Mam! – Wyciągnął poszukiwany przedmiot i zamknął z hukiem szufladę.
- Świetnie. – Wzięła głęboki oddech.
- Przystojny jest, prawda Kochaniutka? Czy następnym razem, to on może mnie zbadać?
- Jak będzie następny raz, to z pewnością przekażę mu pani prośbę. – Uśmiechnęła się i wyszła szukając lekarza, który przydzielał jej zadania.
- Co to tak długo trwało? Pacjenci czekają. – Szkoda, że nie wszyscy się tym przejmowali. – Przywieźli jakiegoś pijaka. Jest tak nawalony, że nie ma pojęcia gdzie się znajduje. Jak już ratownicy przestaną mu wmawiać, że jest na Hawajach, to przydałoby mu się cewnikowanie. Szkoda pościeli. I pamiętaj o wynikach rezonansu. Dalej na nie czekam. – A więc tak miał wyglądać jej wymarzony dzień w upragnionym zawodzie? Przynieś, wynieś, pozamiataj? Naprawdę musieli zajmować się najgorszą robotą? Zastanawia się czy jej koledzy trafili lepiej. – Ej! Nie smuć się. Jak się spisze, to pozwolę zająć ci się panem, który wymaga szycia.
- Już biorę się do pracy.
- I to mi się podoba! Tak trzymać. – Rzeczywiście wykonywała każde powierzone jej zadanie. Może z nieco mniejszym entuzjazmem niż na początku, ale w dalszym ciągu robiła co do niej należało. Wykonywała EKG, mierzyła ciśnienie, zawoziła pacjentów na badana, poszczególne oddziały i odbierała ich wyniki. Cewnikowała i pobierała krew najgorszym pijakom w New Jersey, a raz udało jej się nawet wykonać szycie. Do każdego pacjenta dużego, czy małego, starego, czy młodego podchodziła z uśmiechem na twarzy i dobrym słowem. Była otwarta, uprzejma, co bardzo pasowało pacjentom. Zdawała sobie sprawę z tego, że jest jeszcze bardzo młoda, niedoświadczona i jeszcze wiele się musi nauczyć, ale spodziewała się po dzisiejszym dniu czegoś więcej. Czegoś znacznie więcej. No cóż… rzeczywistość i wyobrażenia, to naprawdę dwie różne rzeczy. Odległe od siebie i zupełnie do siebie nie podobne. Jej pierwszy dzień praktyk miał dobiec właśnie końca, kiedy ktoś z samego końca oddziału zaczął nagle krzyczeć:
- Wypadek samochodowy! Pięć rannych osób! Zwołać wszystkich i czekać! Już do nas jadą!
- Ty, ty i ty za mną. – Lekarz, opiekun praktyk, zaczął formować zespoły i przydzielać każdemu zadania. – Zaraz zrobi się tu młyn! Jeżeli myślicie, że naoglądaliście się ostrego dyżuru i wiecie co was czego, to musicie wiedzieć, że jesteście w błędzie! Ubrać fartuchy i rękawice! House, Cuddy i Stinson do doktora Eriksena! Ale już!
- Który to? – Lisa nie miała okazji jeszcze poznać wspomnianego doktora. W tym stworzonym na potrzeby tej akcji zespole była najmłodsza i najmniej doświadczona.
- Po prostu chodź za mną. – House nie czekając dłużej ruszył w tylko sobie znanym kierunku. – Stinson! Rusz się! – Nie musieli czekać długo. Karetki dotarły bardzo szybko.
- Biały mężczyzna, lat około 45. Doznał obrażeń…
- On nie oddycha! Nie wyczuwam tętna! – House przerwał wyliczankę ratownikowi. – Jak długo to trwa?!
- Przed chwilą był stabilny…
- Przed chwilą?! – Doktor Eriksen powtórzył za ratownikiem. – House, zacznij masaż! Stinson, przygotuj zestaw do intubacji! Ty, nowa podepnij go szybko do EKG i zrób wkłucie dożylne! A wy, spływajcie za zasłonę! – Z tym ostatnim poleceniem zwrócił się do ratowników.
- Asystolia! – Krzyknęła po zerknięciu na monitor.
- Wkłucie już jest?! – Eriksen starał panować nad sytuacją mimo, że nie była ona najlepsza.
- Jest! – Odpowiedziała. Nie mogła uwierzyć w to, co się dzieje. Przed chwilą woziła pacjentów, a teraz, tak jak zawsze marzyła, starała się ze wszystkich sił uratować ludzkie życie.
- Adrenalina i to szybko! – Skoczyła do pułki z lekami i znalazłszy odpowiednią ampułkę wstrzyknęła ją pacjentowi. – Stinson, a ty na co czekasz? Rurka do intubacji! Zwariowałeś? Jak mi ją podajesz?! Do góry nogami? Czy to jest twoja pierwsza wizyta w szpitalu!? Ambu! House, skończyłeś 5 cykli masażu?!
- Tak! – Krzyknął z ostatnim uciśnięciem klatki piersiowej. Niemalże jednocześnie, lekarz nadzorujący tego pacjenta, wdmuchnął workiem ambu do płuc pacjenta powietrze.
- Zmiana! Ty, nowa! Bierz się za masaż serca! – Lisa zamieniła się miejscem z House’m i zaczęła uciskać klatkę piersiową pacjenta.
- Mocniej. – Usłyszała za swoimi plecami. – To nie jest fantom w pracowni do ćwiczeń. Trzeba w to włożyć więcej siły. – Chłopak miał rację. Na prawdziwym człowieku wykonywało się to znacznie trudniej i ciężej. Jednak starała się robić to jak najlepiej i dać z siebie wszystko. Nawet nie wiedziała kiedy zdążyła zrobić 5 cykli. Czas biegł nieubłagalnie szybko.
- Zmiana! Stinson, przydaj się w końcu na coś! Jak wygląda sytuacja?
- Dalej to samo. Asystolia! – House spojrzał na monitor.
- Kolejna adrenalina! – Po raz kolejny zaaplikowała odpowiednią dawkę.
- Już! Niech ktoś przejmie masaż! – Zamienili się miejscami. Ułożyła ręce w odpowiedni sposób i zaczęła uciskać klatkę piersiową. Ale coś było nie tak. Nie wyczuła tego za pierwszym razem bo… Stinson połamał pacjentowi żebra. Zauważyła to już podczas pierwszego uciśnięcia. Nie było to przyjemne uczucie, jednak zagryzła zęby i dalej robiła swoje. Próbowali jeszcze przez jakiś czas ale w końcu doktor Eriksen dał za wygraną. Zaprzestał wszelkich działań i podał czas zgonu. Oniemiała z wrażenia i wykończona z wysiłku Cuddy stała na pustoszejącej sali, na której jeszcze przed chwilą znajdował się ich pacjent. Dopiero po chwili dotarło do niej, co tak naprawdę się tu stało. Zrezygnowana i podłamana wyszła z oddziału. Oparła się o chłodną ścianę plecami i zsunęła się w dół przyjmując pozycję siedzącą. W głowie piętrzyło jej się tysiące, a może nawet i miliony myśli. Nie wiedziała ile tak siedziała. Pewnie robiłaby to jeszcze dłuższą chwilę, gdyby nie pewien fan Stones’ów.
- Nie mogliśmy nic zrobić. Nie obwiniaj się. Tak już czasami bywa. – Uniosła głowę i spojrzała mu prosto w oczy. Nie skrywały kłamstwa, kpiny. Były niezwykle błękitne i niezwykle szczere.
- Doprawdy? – Zapytała wyrwana z amoku.
- Tak. Byłaś świetna. Dobrze się spisałaś. – Naprawdę mu zaimponowała. Jak na jej pierwszy raz zachowała się bardzo profesjonalnie i nie straciła zimnej krwi jak większość osób, które znał. – Pójdziemy na piwo? – Zapytał i wyciągnął do niej rękę chcąc pomóc jej wstać.
- Chyba mi się przyda. – Złapała jego dłoń i pozwoliła sobie pomóc wstać. Tego dnia straciła swojego pierwszego pacjenta, ale zyskała miłość swojego życia.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez OLA336 dnia Wto 1:16, 23 Lip 2013, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 18:09, 23 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Oluś
Jejejeje...
Dedykacja Już zapomniałam jakie to miłe uczucie.
Zazdroszczę Ci tych praktyk. No i przeżyłam szok A tak serio, to wiem od dawna, że potrafisz świetnie pisać od strony każdej postaci Powiem Ci, że bardzo podobnie wyobrażam sobie Cuddy jako początkującego lekarza i nie gadaj głupot, to Ty piszesz świetnie.
Fajny pomysł, i realnie ukazany, ale to zasługa tego, że widziałaś wiele z tego osobiście, podoba mi się też skupienie w całości praktycznie na Cuddy, no ale oczywiście Huddy w tle Miesznaka różnych emocji towarzyszy czytelnikowi, począwszy od ciekawości, przez smutek i nadzieję na końcu. Powiem ci, że mimo iż zakończenie wyszło Ci na szóstkę z plusem to widziałabym tutaj drugą część
Niech wen Cię niesie. Bez końca
lis.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
sarape
Ratownik Medyczny
Dołączył: 18 Maj 2013
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 18:34, 23 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Jak można nie lubić Cuddy? Po przeczytaniu tej miniatury doszłam do wniosku, że raczej nie zostane lekarzem, a tym bardziej ratownikiem medycznym- za dużo stresu jak na 1 praktykę Ale bardzo mi się podobało Co prawda niektórych terminów nie rozumiałam, ale fajnie to Szczególnie na końcu House pocieszający Cuddy- how sweet
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
OLA336
Narkoman
Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:13, 23 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Lisku
Z praktykami ciężka sprawa. Nie zawsze jest czego zazdrościć Naprawdę? Podobnie? Super! Ale nie, to Ty piszesz świetnie Skupienie na niej uwagi jest specjalnie dla Ciebie Dziękuję Ogromnie się cieszę, że Ci się podobało
Sarape
No można Zapytaj Liska Jestem całkiem dobra w nielubieniu Cuddy Ej... Ta miniaturka nie miała nikogo zniechęcać... Oba zawody są bardzo trudne, niewdzięczne a nawet bolesne ale... nie zapominajmy, że są też plusy Że czasami bywa zabawnie, nawet bardzo Czasami nic się nie dzieje, a czasami nie ma jak usiąść bo tyle jest roboty Których? Wszystko można wyjaśnić
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
HelpMe
Ratownik Medyczny
Dołączył: 27 Paź 2013
Posty: 224
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 21:22, 28 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Świetne... Miło się czyta, dobrze zbudowane zdania, fajnie wymyślone dialogi i sytuacje... Cud, miód i orzeszki...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
OLA336
Narkoman
Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 23:19, 28 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
HelpMe
Dziękuję za komentarz Cieszę się, że się podobało Może pojawi się miniaturka, która będzie kontynuacją tej ale... to może
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
HelpMe
Ratownik Medyczny
Dołączył: 27 Paź 2013
Posty: 224
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 15:01, 29 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Czekam z niecierpliwością i trzymam kciuki, żeby się udało... :-)
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez HelpMe dnia Wto 15:04, 29 Paź 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|