|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Medea
Ratownik Medyczny
Dołączył: 20 Sty 2010
Posty: 152
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:39, 02 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Nie komentowałam, ale w tajemnicy czytałam. xD
Naprawdę świetny jest ten fick! W ogóle genialny pomysł miałaś. Czuje się taki klimat polowania, lasu, biwakowania. Wpycha się tyłkiem do namiotu Cuddy i zaciesza z rozwoju wydarzeń. Zaczyna się nawet widzieć jelenie... Ale wracając. xD
Cytat: | - Więc nie miałeś już więcej gości? Wiesz, napalonych wiewiórek, czy takich tam – wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu. |
Łiiii, napalone wiewiórki! Mam do nich szczególny sentyment
Cytat: | - Cuddy, ileż można? Tylko seks i seks! – wykrzyczał wystawiając głowę na zewnątrz. – Nie pociągniemy tak długo bez jedzenia! |
Hihi. I kto uwierzy, że Cuddy nie jest głodna? W każdym znaczeniu tego słowa
Ta Erika to chyba nie tylko imię ma po Foremanie Ale tacy ludzie też są potrzebni.
Zoe.. Zoe tak naprawdę jest zÓa, ma tajne kontakty z jeleniami i to ona nasyła je na naszego onkologa, prawda? Nawet jej kolor włosów zgadza się z futerkiem! xD I już wiem kto tym razem nawiedzi Wilsona w nocy... A jeśli nie osobiście, to na pewno we śnie!
Z wcześniejszego:
Cytat: | - I tak wiem, że nie śpisz – nie dawał za wygraną. – Powiedz mi chociaż, kto mnie uprzedził?
- Litości, House. Jest druga w nocy – miała ochotę krzyczeć, a nawet jej nie dotknął. - Zaraz, o czym ona myśli – od razu skarciła się za swoje „fantazje.”
- Więc?
- Z czym cię uprzedził? – zapytała zrezygnowana.
- Jest już nadgryzione – przełożył rękę i wskazał na jej koszulkę. |
Przez Ciebie mam ochotę na... Jabłko, spokojnie. xD
Ogólnie rzecz biorąc to jestem zachwycona tym fickiem. Podoba mi się bardziej od Rozmów nawet. Chyba wolę właśnie taką formę - dużo dialogów, trochę opisu, spora dawka dobrego Huddy i świetny humor do kompletu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zuu
Internista
Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 657
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 9:34, 03 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Jak dla mnie taki wyjazd mógłby się pojawić w serialu
Ps. House i cuddy w upalny dzień w skąpych strojach... Hmm... Wieje huddy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agusss
Członek Anbu
Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: bierze się głupota?
|
Wysłany: Pon 14:59, 03 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
*zagląda nieśmiało*
Może ktoś jeszcze pamięta o istnieniu takiej osoby?
Dobra ostatnie trzy części mam skomentować
To znaczy skomentuje w trzech zdaniach
lisek napisał: |
Tak, on patrzył na nich rozmarzony, zupełnie jak czterolatek oglądający Boba Budowniczego na dobranoc. Mniej więcej o to mu chodziło – uśmiechnął się podstępnie. |
Sorry jak miałam 4 lata to jeszcze Boba nie było! A po drugie ja nienawidzę Boba! Więc Twoje metafora jest dla mnie nie do przyjęcia
lisek napisał: |
raczej wystający z namiotu Wilsona tył jelenia. |
Już?! Już ktoś mu chce zabrać kolejne bokserki?! Chwila dlaczego akurat JELEŃ? xD
lisek napisał: | - Więc nie miałeś już więcej gości? Wiesz, napalonych wiewiórek, czy takich tam – wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu. |
Chwila! Wypraszam sobie House! Oposy to n9ie wiewiórki!!
Ogólnie mój kochany Lisku Nieźle sobie poczynasz tutaj
Ale ta Zoe... Nie lubię jej! Kradnie mi faceta!
KC
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
neko.md
Epidemiolog
Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 1231
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lublin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 18:55, 04 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
uparte jelenie? czy tylko ja widziałam House'a i Cuddy z rogami??
i oni tak leżą na sobie w wodzie? a jak ich rekiny zjedzą?? albo ... piranie? albo krokodyle? to co wtedy?
boże, to ten zóy gen opiekuńczości.
choć z drugiej strony.... *zatapia się w zóych myślach* i nagle mi na myśl przyszła Frytka
liskuuuu! cudownie piszesz!!
Wena i czekam na c.d. !
neko
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 18:30, 06 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Aleksandra kope lat Bardzo się cieszę Różowy? Ok, niech będzie i różowy, teraz potrzebuję każdego Dzięki
Oluś rzuca ręcznikiem, ratuj klawiaturę
Dziękuję Ty wiesz, jak lubię te Twoje komenty
Marguerite Jej, ale ten mój wen to taki zwyczajny jest
Dzięki to i tak za dużo
Gosiaczku, dziękuję taaa... tak samo jakoś wyszło, ale pasuje
Nicca, dzięki Za krótkie? Boziu, przecież ja takie tasiemce tworze no, ale jeśli chcesz, to ta część będzie chyba jeszcze dłuższa
Medea Bardzo się cieszę Dobre z tą Eriką I jak zjadłaś w końcu to jabłko? Jej, nie wiem, co powiedzieć, dzięki
Zuu tak, powiewa Huddy
Agusss o Tobie nie można zapomnieć Hej, Ty już nie udawaj takiej rozpaczy, przecież i tak wiadomo wszem i wobec, że oryginał Wilsona jest u ciebie w szafie
KC
Nekuś Oj, te Twoje wizje Napisałabyś coś w końcu Bóg jeden wie, ile takich ciekawych wizji Ci się marnuje
Dzięki
A więc tak, część szósta, tym razem serio zwalona jakoś nie mogę tego ogarnąć, chyba za dużo mam pomysłów
Betowała moja ukochanka betka Jika
Dziękuję
Ostrzeżenie:
Nieprzyzwoicie przydługawe Już wspólczuję czytającym
VI
W czasie, gdy Wilson, Erika i Chris urządzali sobie wyścigi, kto pierwszy dopłynie do starego, dryfującego na środku rzeki buta, administratorka uparcie próbowała wrócić do pozycji pionowej.
- Puszczaj, kretynie! – była pewna, że jeśli zaraz się nie uwolni, to z pewnością utoną oboje.
- Przestań się wyrywać, bo skończymy na dnie – zaznaczył. Nie przypuszczał, że ta kobieta ma aż tyle siły. Po chwili w końcu dała za wygraną. Z ręką House’a obejmującą ją w talii i resztą jego ciała ściśle przylegającą do jej pleców była zupełnie bezbronna. Powoli przesuwał się w głąb rzeki.
- Wiedziałam, że jak tylko nadarzy się okazja, spróbujesz mnie utopić – mimo dziwnego zachowania diagnosty, nie czuła jednak strachu.
- Obawiam się, że siła wyporu niektórych części twojego ciała czyni ten zamiar niewykonalnym – parsknął śmiechem. Miarka się przebrała. Wbiła mu łokieć w żebra, po czym wyrwała się z uścisku. Stanęli naprzeciw siebie, już po pachy zanurzeni w wodzie.
- Nie zrobisz tego? – wypowiedziała niemal szeptem. Diagnosta uśmiechnął się niewinnie, po czym przy pomocy swoich rąk wytworzył falę, która w dość brutalny sposób orzeźwiła jego szefową.
- Jeden do jednego.
- Co?! – oczy nadal miała zamknięte. Po całej twarzy spływała woda, a mokre włosy dodawały jej jeszcze większego uroku.
- Wyglądasz jak zmokła kura – oczywiście nie mógł powiedzieć, co naprawdę myśli.
- Więc to zemsta, za wczoraj? Myślisz, że to ja wywołałam ten cholerny deszcz?! – była nieźle wkurzona.
- Nie wpuściłaś mnie do namiotu.
- To Wilson odstawiał taniec deszczu, nie ja – przetarła dłońmi twarz i w końcu spojrzała na rozbawionego całą sytuacją House’a.
- On już swoje odpokutował. Założę się, że ten jeleń będzie go prześladował do końca życia.
- Jesteś durny – dodała i odwróciła się, z zamiarem powrotu na brzeg. Milczenie diagnosty jednak nie dawało jej spokoju. Spojrzała za siebie, ale jego już nie było. W wodzie poruszał się całkiem zwinnie. Odwróciła się z powrotem.
- Tęskniłaś? – stał dokładnie naprzeciw niej.
- Święta inkwizycjo – syknęła. – Jak cholera. I nie gap się na mój biust.
- Wiesz, to niesprawiedliwe – nadal nie spuszczał wzroku z jej dekoltu. – Ty widziałaś mnie bez koszulki – kąciki jego ust poszybowały w górę.
- House, to nie jest śmieszne – tak, w tej chwili była przerażona. Zrobiła krok do tyłu, potem kolejny. Zanim postawiła trzeci, diagnosta ponownie zanurkował. Złapał brunetkę za nogi i również wciągnął ją pod wodę. Po chwili szamotaniny oboje musieli zaczerpnąć powietrza.
- Houssseee… będę krzyczeć – wymamrotała, nim ponownie znaleźli się pod wodą. Wynurzyli się po raz drugi. Z tym, że Cuddy już niezupełnie.
- Zabije cię, House. Zabiję! Oddawaj! – krzyczała za odpływającym diagnostą. Resztkami sił zdołał zmusić się do dopłynięcia do brzegu. Zemsta była słodka, ale zdecydowanie wolałby zostać z nią w wodzie. Gdy znalazł się już na suchym lądzie, porwał wygodne krzesełko Wilsona i ostentacyjnie rozsiadł się przy samym brzegu. Z wielką satysfakcją obserwował, jak stojąca niemal na środku rzeki Lisa, rozgląda się nerwowo wokół siebie. Na szczęście w pobliżu nie było nikogo. W oddali widziała tylko Wilsona i resztę ekipy. Dziękowała Bogu, że onkolog wybrał tę mniej uczęszczaną stronę.
- Cuddy! – House machał w jej kierunku. – Chyba nie zamierzasz tam stać do nocy? – Wiedział, że dla niego bezpieczniejszą opcją byłoby, gdyby Lisa została tam, gdzie stoi, jednak trzymana w ręku zdobycz sprawiała, że po prostu marzył o tym, aby poznać konsekwencje swojego czynu.
- Nienawidzę cię! – wykrzyczała głowa wystająca znad wody.
- Dlaczego tu siedzisz? – Wilson posłał mu pytające spojrzenie. - I, czy nie masz własnego krzesełka?
- Nie wiem, czy chcesz wiedzieć i nie, nie mam – jego niewinny wyraz twarzy był alarmujący, jednak dla własnego dobra, onkolog postanowił go na razie zignorować.
- Niezła pływaczka z tej naszej szefowej – wskazał na Lisę. – Już od dobrych dwóch godzin nie wychodzi z wody – po tych słowach, House przez moment poczuł coś dziwnego, jak gdyby wyrzuty sumienia.
Po trzydziestu minutach wirtualnych tortur zadawanych pewnemu, wrednemu zboczeńcowi, stwierdziła, że dłużej nie wytrzyma. Miała dwa wyjścia - utopić się, albo stawić mu czoła. Jednak za nic nie chciała dać mu tej satysfakcji. Na szczęście zadecydowano za nią.
- Lisa! – Erika krzyknęła w stronę kobiety nadal po szyję zanużonej w wodzie. – Nasz ulubiony kucharz zrobił pyszne szaszłyki – wskazała na zadowolonego z siebie Jimmy'ego. Cuddy wzięła głęboki wdech. Wiedziała, że prędzej, czy później będzie musiała wyjść, a House nie odpuści, nawet gdyby miał spędzić na brzego całą noc. Ta przerażająca myśl sprawiła, że ruszyła w stronę brzegu.
- No, chodź – ponaglił Chris. – Bo ominie cię następna kolejka – mężczyzna napełniał plastikowe kubki złotym trunkiem.
- Ja już dziękuję – onkolog zasłonił swój dłonią.
- A myślałem, że znów odstawisz nam jakiś taniec deszczu – do rozmowy wtrącił się House.
- Na razie mam dość budzenia się w nocy w dziwnym towarzystwie – wywrócił oczami.
- Witaj – odezwał się osobnik tuż za jego plecami.
- Witaj, Zoe – odetchnął z ulgą na widok kobiety. Przez moment w jego głowie zrodziła się przerażająca wizja gadającego jelenia. – Już wracasz? – zapytał lekko zasmucony.
- Mam kawałek drogi przed sobą – wyjaśniła. – Mieszkam w starej leśniczówce. Moi towarzysze z pewnością już na mnie czekają.
- Rozumiem – skinął głową.
- Może kiedyś nas odwiedzisz? – puściła oczko w stronę zdumionego mężczyzny. Chris i Erika wydali z siebie wymowne:
- Uuuu…
- House, gdzie Cuddy? – James od razu zmienił temat.
- Daj jej chwilkę – serce diagnosty waliło coraz mocniej. Nie wiedział, czy to ze strachu przed zbliżającą się do brzegu swoją zagładą, czy widokiem kobiety, którą… - samotnie dryfujący but w rękach Lisy miał całkiem inne zastosowanie. Diagnosta oberwał nim prosto w twarz, a zielone glony przyozdobiły jego rozczochrane włosy i nagi tors.
- To bolało - zaskamlał.
- Jesteś równie oślizgły, jak to zielone coś, spływające ci po twarzy - Lisa pewnym krokiem zbliżała się do brzegu. Rękami nieporadnie zasłaniała biust.
- Nie tak łatwo zasłonić coś tak wielkiego – siedział jak wryty tuż naprzeciw niej.
- Oddawaj – wysyczała przez zaciśnięte zęby.
- Najpierw, chyba powinniśmy podać sobie rękę na zgodę, nie uważasz? – jego oczy rozbłysły.
- Gdybyś był rybą, wypatroszyłabym cię z największą przyjemnością. Umierałbyś powoli i bardzo boleśnie.
- Półnaga sadystka - podniósł się z krzesła i stanął z nią oko w oko.
Całe towarzystwo przyglądało się im z szeroko otwartymi ustami.
- Lisie… ale to nie jest plaża dla nudystów – pierwsza odezwała się Erika.
- Czy to nie znów ten jeleń?! – skinięciem głowy wskazała na krzaki w oddali. Wszyscy jak jeden mąż spojrzeli w tamtym kierunku. Nieco rozkojarzony całą sytuacją House, również. W tym momencie administratorka otuliła się koszulą diagnosty wiszącą na krześle i jak gdyby nigdy nic dosiadła się do reszty biesiadników. Wszyscy zorientowali się, że jeleń był tylko jej zagrywką, mającą na celu odwrócenie ich uwagi, jak się okazało bardzo skuteczną. House nie mógł uwierzyć, że Lisa tak po prostu mu odpuściła. Powoli dokuśtykał do ogniska.
- Zimno mi – spojrzał na swoją koszulę znajdującą się na nowej właścicielce. Bardzo chciał ją sprowokować.
- Możesz założyć mój stanik – rzuciła mu dumne spojrzenie. Cała ekipa parsknęła śmiechem.
- Więc dwa do jednego - pomyślał.
- Może szaszłyka? - onkolog podjął próbę rozładowania napiętej atmosfery. House nadal wpatrywał się w szare oczy Lisy. Był pewien, że zaraz nabije go na pal i usmaży, jak Wilson swoje biedne warzywa.
- Pyszne – dodała, machając mu soczystym kąskiem przed nosem. Atmosfera była tak ciężka, że z trudem można było oddychać w ich pobliżu. Erika odruchowo wtuliła się w swojego chłopaka, a Wilson zaczął intensywnie zastanawiać się, gdzie, do cholery, może być ta leśniczówka.
Jakiś czas później...
Po opróżnieniu ostatniej butelki piwa i nadzianiu na widelec ostatniego szaszłyka, nastała krępująca cisza.
- No, pora wracać. Musimy przygotować się z Jimmy'm do naszego polowania – Chris był pewien, że jeśli nikt nic nie zrobi, to z pewnością za chwilę poleje się krew. I bynajmniej nie miał tu na myśli włochatych mieszkańców lasu.
- Serio masz na to ochotę? – po ostatnich wydarzeniach James, jakoś miał dość leśnej fauny.
- Tu aż roi się od jeleni – młodszy mężczyzna zacierał ręce.
- Chyba nie zostawicie nas samych? – panie odezwały się niemal równocześnie.
- Przecież House z wami zostanie – wyjaśnił.
- Wiesz, kochanie, ja chyba jednak polubiłam polowania. Zabierzesz mnie ze sobą? – zapytała skruszona dziewczyna.
- Super - House od razu się ożywił. - Tylko nie zapomnijcie zabrać ze sobą kamery – wszyscy, oprócz Jamesa, spojrzeli na niego pytająco. - No wiecie, żeby mieć dowód dla przyszłych pokoleń, jak przypadkiem natraficie na jakieś leśne nimfy – wyjaśnił wyraźnie rozbawiony. Cuddy spojrzała na zakłopotanego Wilsona, jednak postanowiła wrócić do tej tajemniczej kwestii nieco później.
- Czyli rozumiem, że twój namiot jest wolny? – zapytała. Onkolog skinął głową. Posłała diagnoście chłodne spojrzenie i ruszyła w drogę powrotną do obozu.
- Hej! - głośny krzyk przerwał jej wędrówkę. House stanął przed nią z nożem i widelcem w dłoniach. – Nie udawaj, że nic się nie stało! Wiem, że masz ochotę mnie poćwiartować – z miną zbitego pieska wcisnął jej sztućce do ręki. Jej brwi złączyły się w jedną wąską linie. Spodziewał się wszystkiego, ale nie tego, że nic się nie stanie. Kiedy ponownie otworzył oczy, stał tam zupełnie sam, jak kompletny idiota.
- Pięknie – westchnął. – Teraz będzie się dąsać, aż w końcu nie wytrzyma i po latach odnajdą moje rozkładające się zwłoki zakopane, gdzieś w pobliżu mrowiska, albo niedźwiedziej nory – wymamrotał sam do siebie.
Cdn...
Jednak trochę skróciłam, nie będę Was zadręczać serio za dużo tego było. Za to szybko wrzucę kolejną cześć skoro już gotowa, myślę, że jutro
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Pią 9:48, 07 Maj 2010, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
OLA336
Narkoman
Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 18:35, 06 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
lisek napisał: | W czasie, gdy Wilson, Erika i Chris urządzali sobie wyścigi, kto pierwszy dopłynie do starego, dryfującego na środku rzeki buta |
wait a secent… jaki but? Czy to nie była czasem piękna, słoneczna, ekologiczna polana? Bez konserwantów Nevermind mam nadzieję, że pomimo starości, to jednak porządny but… Nike na przykład
lisek napisał: | administratorka uparcie próbowała wrócić do pozycji pionowej. |
Gupia… pfff jeszcze się opiera! Nie zrozumiem kobiet (tak, też jestem kobietą, ale… no cóż… może się nie pogrążam dalej )
lisek napisał: | - Obawiam się, że siła wyporu niektórych części twojego ciała czyni ten zamiar niewykonalnym – parsknął śmiechem. |
Taaaa Titanic też miał być niezatapialny i co… tak joke!
lisek napisał: | Wbiła mu łokieć w żebra |
Uuuuuu to musiało boleć… Dobrze, że nie naruszyła klejnotów rodowych! Byłaby strata…
lisek napisał: | - Wyglądasz jak zmokła kura – oczywiście nie mógł powiedzieć, co naprawdę myśli. |
Piękny komplement… taki… taki…*szuka w słownikach odpowiedniego słowa* Jak na House’a przystało?
lisek napisał: | - Jesteś durny – dodała i odwróciła się |
Zawsze mi się wydawało, że on jest House, ale nie będę się spierać z wkurzoną Cuddy
lisek napisał: | I nie gap się na mój biust. |
Mogę jej kupić taką koszulkę gdzie w miejscu piersi są narysowane oczy, a wyżej są strzałki i pisze: ”Oczy mam wyżej” Mogę, mogę?!
lisek napisał: | Z tym, że Cuddy już niezupełnie. |
A co? Jedna pierś zarzuciła kotwicę?
lisek napisał: | - Niezła pływaczka z tej naszej szefowej – wskazał na Lisę. – Już od dobrych dwóch godzin nie wychodzi z wody – po tych słowach, House przez moment poczuł coś dziwnego, jak gdyby wyrzuty sumienia. |
Mój Greg ma wyrzuty sumienia?! *biegnę zapisać to w kalendarzu*
lisek napisał: | - Daj jej chwilkę – serce diagnosty waliło coraz mocniej. Nie wiedział, czy to ze strachu przed zbliżającą się do brzegu swoją zagładą, czy widokiem kobiety, którą… - samotnie dryfujący but w rękach Lisy miał całkiem inne zastosowanie. Diagnosta oberwał nim prosto w twarz, a zielone glony przyozdobiły jego rozczochrane włosy i nagi tors. |
Ale, ale…
lisek napisał: | - Możesz założyć mój stanik – rzuciła mu dumne spojrzenie. Cała ekipa parsknęła śmiechem. |
Ok., to mi wynagrodziło to wyżej
Skróciłam… Nooooooooooooooooooooooooo Aleeeeeeeeeeeeeeeeeee Mamoooooooooooooooooooooooooooooooooooo!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez OLA336 dnia Czw 19:45, 06 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
House_addict
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 4168
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Toruń Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 19:46, 06 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Przecudowne i niesamowicie śmieszne. Akcja ze stanikiem, klatą House'a i sam pomysł ubrania go w stanik Cuddy = FAKJEA!
No po prostu nie wiem, co napisać.
Może jeszcze dodam, że nadal robisz błędy.
Cytat: | - Wyglądasz jak zmokła kura – oczywiście nie mógł powiedzieć, co naprawdę myśli. |
To tylko przykład, bo jest ich więcej. Po 'kura' powinna być kropka, a oczywiście ma zaczynać się wielką literą, bo nie oznacza wypowiedzenia kwestii. Podobnie jest nawet z 'uśmiechnął się'.
H. i C. sami, coś się kroi.
Wena na Hot Huddy Sex!
H_a
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sarusia
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:14, 06 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Bosh. KOCHAM TO. Kocham, uwielbiam, czczę.
Genialne poczucie humoru, genialne Huddy. I taka rewelacyjna historia, że ciągle chce się więcej i więcej. Gdyby to była książka, nie wypuściłabym jej z ręki dopóki nie doczytałabym do ostatniej literki. A potem żałowałabym, że się skończyło.
Nienawidzę czekać.
Nie chciałabyś mi wysłać kolejnej części już, zaraz? Ładnie proszę.
Co do błędów. Czasami w dziwnym miejscu wsadzasz przecinek. Na przykład:
Cytat: | stojąca niemal na środku rzeki Lisa, rozgląda się nerwowo wokół siebie. |
Cytat: | Po trzydziestu minutach wirtualnych tortur zadawanych pewnemu, wrednemu zboczeńcowi |
Cytat: | - Najpierw, chyba powinniśmy podać sobie rękę na zgodę |
Itp.
To ten... jak będzie z kolejną częścią? *przymila się*
Ściskam i czekam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
GosiaczeQ_17
Proktolog
Dołączył: 28 Gru 2009
Posty: 3357
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraina wiecznej młodości Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:53, 06 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
To niby było długie? Jak dla mnie za mało Twoje ff tak szybko się czyta, że nawet nie zauważa się kiedy już koniec
Czekam oczywiście na kolejną
Mam nadzieję, że House wymyśli coś fajnego
W końcu zostają sami w obozie, czyż nie?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gorzata
Narkoman
Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:01, 06 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
kolejny raz poprawiasz mój zły humor fickiem masz jakiś radar, czy co? w każdym razie dzięki
a część świetna!
masz za niską samoocenę
akcja ze stanikiem genialna
ciekawie by wyglądał House w staniku Cuddy
czekam na kolejną część!
Wena!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ot_taka
Ratownik Medyczny
Dołączył: 08 Gru 2009
Posty: 259
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: stamtąd Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 22:46, 06 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Lisku, uwielbiam tego fika... I będę to powtarzać do znudzenia, aż mnie zakneblujecie
A czy ta dziewoja od olejku to nimfa?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agusss
Członek Anbu
Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: bierze się głupota?
|
Wysłany: Pią 9:57, 07 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Wiesz co... Nie lubię Cię!! Miała być długa część i co?! Ja tu czytam a tu już koniec
Uwielbiam po prostu House'a On to ma po prostu pomysły Chyba bym w życiu [na jego miejscu] nie wpadał na taki pomysł xD Chociaż raz na koloni chłopaki mieli...
Sama Cuddy mnie też rozśmieszyła xD "Kto z kim przystaje ten taki sie staje" Dobraaa xD Nie pytać się czemu to tu użyłam
O Jimmy, Jimmy Ty to tylko o jednym, nie? A może sie okaże, że ta Zoe ma przez przypadek oposa? xD Chętnie bym jeszcze wystąpiła w Twoim opowiadaniu *zaciera ręce*
Ej teraz nie w szafie W salonie xD Za dobrze ma ze mną
A czy to było pozytywnie czy negatywnie, ze nie da się zapomnieć?
Pozdrawiam, ściskam, całuję
Agusss
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
neko.md
Epidemiolog
Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 1231
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lublin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 9:59, 07 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
lisku. komentuję, póki znowu nie zaleje mnie fala gorączki, wrednego kaszlu, snu itp.
więc tak. ogólne wrażenie po tej części.... WOW. to jest boskie
Cytat: | Ostrzeżenie:
Nieprzyzwoicie przydługawe Już wspólczuję czytającym |
i nieprzyzwoicie śmieszne! może byś tak dała ostrzeżenie żeby nie brać leków przy czytaniu, bo mogą wylądować na ekranie laptopa?
Cytat: | - To Wilson odstawiał taniec deszczu, nie ja – przetarła dłońmi twarz i w końcu spojrzała na rozbawionego całą sytuacją House’a. |
mówiłam, że to taniec deszczu!
Cytat: | - Zimno mi – spojrzał na swoją koszulę znajdującą się na nowej właścicielce. Bardzo chciał ją sprowokować.
- Możesz założyć mój stanik – rzuciła mu dumne spojrzenie. Cała ekipa parsknęła śmiechem. |
Cytat: | - Pięknie – westchnął. – Teraz będzie się dąsać, aż w końcu nie wytrzyma i po latach odnajdą moje rozkładające się zwłoki zakopane, gdzieś w pobliżu mrowiska, albo niedźwiedziej nory – wymamrotał sam do siebie. |
przez chorobę moje skojarzenia i myśli zostały zablokowane no może nie do końca
czekam na c.d.
Wena!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 13:26, 07 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Boże Ja nie wiem, co powiedzieć Sama nie wiem, co gorsze? Czy jak czytelnicy krytykują, czy jak chwalą? Bo dopiero teraz boję się wrzucać Mam nadzieję, że nie zawiodę
Oluś Ale taaatooooo...
H_a, kroi, kroi, tylko pytanie, czy się ukroi?
Saruś *rozpłynęłam się* Pewnie, że bym Ci wysłała, tylko skoro już wrzucam, to chyba nie ma sensu Dzięki Również ściskam
Gosiaczku, bo jednak skróciłam, serio był tasiemiec Hmm... coś planuje, ale nie liczcie na zbyt wiele
Gorzato bardzo mnie to cieszy Mam to przed oczami
Ot taka Super, że to cosik się podoba Taaa... nocami zamienia się w jelenia i poluje na James'a
Agusss i jej przygody na koloni chętnie posłucham Opos? pomyślimy Jeszcze pytasz? Buziaki mój oposku
Nekuś jak to chora w takim razie zdrówka życzę i szybkiego powrotu zÓch myśli
Betowała Jika Choć trochę zmieniałam więc ewentualne błędy to moja wina I tym razem serio mniej śmiesznie wyszło Mam nadzieję, że w następnej części mój wen będzie miał dobry humor Dla tych, co pamiętają moją sypialnię Wilsona, tym razem mamy namiot Wilsona
VII
- Musisz ją zabierać? – Wilson nie krył swojej niechęci do wspólnego polowania z Eriką.
- Powiedziała, że jeśli zostawię ją tu z tym szaleńcem to mogę od razu uwić sobie gniazdko w tej dziczy, bo z nami koniec – przyjaciel wzruszył ramionami w geście bezradności.
- A podobno to mnie brakuje charakteru – Wilson wywrócił oczami.
- Gotowe – ubrana w różowy golf i zielone spodnie Erika stanęła ramię w ramię z wielkimi łowczymi.
- Przynajmniej większość jeleni zdoła nas wypatrzyć, nim wejdziemy do lasu – onkolog zlustrował strój towarzyszki i wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu.
- Idziemy? - przyjaciel posłał mu karcące spojrzenie.
- A co z nimi?
- Mają dwa wyjścia. Albo się dogadają, albo po powrocie zastaniemy tu tylko zgliszcza – onkolog wypowiedział całkiem poważnie. Chris i Erika wpatrywali się w niego w oczekiwaniu na jakiś symptom świadczący o tym, że żartuje. Niestety. Ruszyli więc w drogę z dziwnym przeświadczeniem, że ominie ich coś bardzo ciekawego.
Cuddy nie mogła uwierzyć w bezczelność tego idioty. Najpierw dobiera się do niej w namiocie, a potem „pożycza” sobie jej stanik, zostawiając ją półnagą na środku rzeki. Na samo wspomnienie, krew się w niej gotowała. – Dlaczego nic nie zrobiłam? Ale co niby miałam zrobić? W odwecie porwać jego bokserki? – wewnętrzny monolog przerwała jej niezwykle interesująca wizja.
- Jestem idiotką – spojrzała na leżącą obok House’ową koszulę.
- Raczej nudystką – sprostował dobrze znany jej głos.
- Spadaj. Nie zamierzam z tobą rozmawiać.
- W sumie nie musimy rozmawiać.
- Przestań – od razu wyczuł, że coś jest nie tak.
- Nie rozumiem? Przecież to wcale nie była moja najgorsza zagrywka – ciągle znajdował się na zewnątrz. Lisa westchnęła. Miał rację. Już dwukrotnie wykradał jej majtki, stanik nie powinien jej dziwić. – Daj spokój, przecież było zabawnie. Widziałaś ich miny? – uśmiechał się na samo wspomnienie. – Poza tym, znasz mnie. Wiesz, jaki jestem. Po prostu ty… to znaczy... sam nie wiem – obszedł namiot. Wcześniej dla własnego bezpieczeństwa stał z tyłu. Wolał uniknąć sytuacji, w której obrywa jakimś niebezpiecznym przedmiotem w czoło. Schylił się do wejścia i z przerażeniem stwierdził, że namiot jest pusty.
- Wariatka – rozglądał się wokół. – Uciekaj, uciekaj! – wykrzyczał. – Tylko potem nie wmawiaj mi, że to ja jestem dziecinny. Czujesz coś do mnie i powoli przestajesz nad tym panować. Przegrasz. A wiesz dlaczego? – odpowiedziała mu głucha cisza. – Bo właśnie przyznałaś, że mam rację! - nikogo nie było. Był zły. Prawie się przed nią otworzył, a ona zwyczajnie go olała. Nie podobała mu się ta jej taktyka unikania starcia. W końcu ich wzajemne gierki i sprzeczki były jednymi z niewielu rzeczy, które sprawiały mu w życiu przyjemność. Właściwie oprócz vicodinu i kuchni Wilsona, jedynymi. Zrezygnowany dokuśtykał do swojego, to znaczy do Wilsonowego namiotu. Jakie było jego zdziwienie, gdy zastał w nim obiekt swoich fantazji.
- Chyba powinienem zacząć krzyczeć?
- Czy okupujesz wszystkie namioty na tym polu? – jęknęła.
- A, to ty – odetchnął z ulgą.
- A kogo się spodziewałeś?!
- Biorąc pod uwagę rozmiar tyłka wystającego ze śpiwora, byłem pewien, że to kolejny włochaty przyjaciel naszego Wilsona wpadł na niezobowiązujący… to znaczy na niezobowiązującą drzemkę – sprostował.
- Bardzo zabawne.
- Co tu robisz? - nie dawał za wygraną.
- Byłam zmęczona, a nie chciałam zostać zagadana na śmierć.
- Jak w końcu chcę rozmawiać, ty masz mi to za złe?!
- Ty nigdy nie chcesz tylko rozmawiać.
- Powiesz w końcu, o co ci chodzi? - dodał, wpychając się do środka.
- Jest jednoosobowy.
- Skoro zmieścił się tu nasz casanowa z jeleniem, my też damy sobie radę. Jestem zgrabniejszy od Wilsona.
- Czy ty właśnie po raz kolejny porównałeś mnie do jelenia?
- Lubię jelenie.
- Ale ja nie lubię ciebie – spojrzała wprost w jego błękitne oczy.
- Nie umiesz kłamać.
- A ty... – nagle zamilkła.
- Co ja?
- Jesteś, jak taki uparty jeleń.
- Chyba osioł?
- Może być – tym razem nie zdołała powstrzymać delikatnego uśmieszku.
- Wilson chciał dobrze, nie przypuszczał tylko… - krępującą ciszę, jako pierwszy przerwał diagnosta.
- Tak, z pewnością. Myślał, że jak wepchnie nas do jednego namiotu, to nasze problemy same się rozwiążą.
- Przynajmniej niektóre – jego oczy rozbłysły.
- Tak House, seks w naszym przypadku to idealne rozwiązanie – ironizowała.
- Wiesz, chyba tym razem się z tobą zgodzę – zniwelował dzielącą ich odległość niemal do zera.
- Nie wyczułeś ironii? – próbowała się odsunąć.
- Wyczułem coś innego – złapał niesforny kosmyk włosów odpadający na jej czoło.
- Przestań, House. Proszę… - niestety nie mogła uciec. Złapał ją za nadgarstki i usiadł na niej okrakiem. – Co tym razem zamierzasz mi ukraść? – wbijała w niego silne spojrzenie, pod którym próbowała ukryć swoje emocje – Kolejny komplet bielizny? – westchnęła, gdy opuszkami palców gładził jej szyję.
- Mógłbym otworzyć sklep – uśmiechnął się szeroko. – Tylko, kto do cholery nosi rozmiar C? – dodał po chwili namysłu.
- House!
- Wiesz, byłoby miło, gdybyś zechciała zaczekać na mnie z tymi okrzykami - udał oburzenie.
- To nie to idioto! Lepiej wyjrzyj na zewnątrz - mówiła drżącym głosem.
- Tym razem nie dam nabrać.
- Ja nie żartuję – strach w jej oczach wyglądał bardzo autentycznie.
- Jeśli to znów ten jeleń, to nie ma się czego bać. Zobaczy, że Wilsona nie ma i sobie pójdzie – wzruszył ramionami.
- Odwróć się do cholery. To nie jest jeleń – wyszeptała, ściskając jego dłoń.
- Dopiero teraz mamy problem – przełknął ślinę, wystawiając głowę z namiotu.
Tymczasem w lesie…
- Cholera, już prawie go miałem – syknął Chris. – Od kiedy zabierasz komórkę na polowanie? – z wielkim wrzutem spojrzał na onkologa.
- Już wyciszam – tym razem się udało – pomyślał. Ale czy następnym razem będzie miał tyle szczęścia?
- To przez tą Zoe, prawda? Wielbicielkę jeleni – przyjaciel wyrwał go z zamyślenia. – Trafiony, zatopiony – dodał widząc minę Wilsona.
- Hej! Spójrzcie, czy to nie wygląda jak leśniczówka? – Erika wskazała na drewniany domek. Wilson omal się nie zakrzusił.
- Czyżby jednak jego polowanie miało zakończyć się sukcesem? – przeszło mu przez myśl. Przyjaciele patrzyli na niego z wielkiem rozbawieniem.
- No co? – oburzył się.
- Nie potrafisz się powstrzymać – parsknął młodszy mężczyzna.
- W końcu dostałem zaproszenie. Niegrzecznie byłoby nie skorzystać – zauważył.
- Jak chcesz. My już wracamy – Chris spojrzał na kobietę. – Z tym twoim różowym odstraszaczem i tak nic nie upoluje.
- Ale zawsze podobał ci się ten sweter – zaznaczyła swoim piskliwo-oburzonym głosem.
- A, błagam – przerwał im onkolog. - Dopilnujcie, żeby nasza dwójka się nie pozabijała – krzyknął uśmiechnięty.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Pią 13:43, 07 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sarusia
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 13:39, 07 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Ouiiiiii! Jest nowa część, jest nowa część!
*wykonuje taniec radości*
Kochamkochamkocham.
Uwielbiam te historię. I nic więcej nie mam do dodania, poza tym, że z każdą częścią uwielbiam ją bardziej!
Fantastycznie się czyta, jest dowcipnie i uroczo. To jest coś, co Sarusie lubią najbardziej.
Co im przeszkodziło? Muszę to wiedzieć teraz, więc będę wdzięczna za kolejną część
Ach tak, jeszcze Erika. Uwielbiam ją Mogę sobie wyobrazić ten piskliwy głosik i ten wszechobecny róż. A chodzi na solarium?
Czekam niecierpliwie.
P.S.
Niegrzecznie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
neko.md
Epidemiolog
Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 1231
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lublin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 14:22, 07 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
lisku, lisku, lisku!
ja nie wiem, czy to cudotwórczy rosół, czy cudotwórcza ty, ale zaczynam żyć! a zważając na to, że rosół jem od wczoraj, to ty!
Cytat: | - Musisz ją zabierać? – Wilson nie krył swojej niechęci do wspólnego polowania z Eriką. |
*mina 3 letniego brata mojej koleżanki* *jego głos także* ciźby Wilsion kogoś nje lubił??
Cytat: | - Chyba powinienem zacząć krzyczeć?
- Czy okupujesz wszystkie namioty na tym polu? – jęknęła.
- A, to ty – odetchnął z ulgą.
- A kogo się spodziewałeś?! |
Pameli Anderson? Kim Kardashian? rozmiar tyłka nawet się zgadza
Cytat: | - Mógłbym otworzyć sklep – uśmiechnął się szeroko. |
Princeton-Plainsboro Bielizna Cuddy Sklep
Cytat: | – Dlaczego nic nie zrobiłam? Ale co niby miałam zrobić? W odwecie porwać jego bokserki? |
Ale tak jakby były na House'ie?
Cytat: | - Jeśli to znów ten jeleń, to nie ma się czego bać. Zobaczy, że Wilsona nie ma i sobie pójdzie – wzruszył ramionami.
- Odwróć się do cholery. To nie jest jeleń – wyszeptała, ściskając jego dłoń.
- Dopiero teraz mamy problem – przełknął ślinę, wystawiając głowę z namiotu. |
Niedźwiadek? Stado jeleni? Pożar? Paparazzi?
I U!
I ten fick!
Wena, lisku!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez neko.md dnia Pią 14:48, 07 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
maagdaa
Ratownik Medyczny
Dołączył: 22 Wrz 2009
Posty: 170
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 15:22, 07 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Lisku, jak mogłaś ?!
ja chcę natychmiast wiedzieć, co dalej u House'a i Cuddy !
Iii robi się coraz ciekawiej ! mrrr
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nicca
Pacjent
Dołączył: 30 Kwi 2010
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 15:43, 07 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Nie możliwe! Opuściłam dwie części. Zła Nicca. xD
Oby dwie genialne, ale żeby tą ostatnią w taaakim momencie?! Co oni tam zobaczyli? No, co?
Ale i tak Cię kocham!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ot_taka
Ratownik Medyczny
Dołączył: 08 Gru 2009
Posty: 259
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: stamtąd Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 16:14, 07 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Ciekawe co im przeszkodziło... nimfy? niedźwiedzie? Tritter?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez ot_taka dnia Pią 16:14, 07 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ley
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 4088
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Huddyland. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 16:20, 07 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Ta! Po wycieczkę mogę w końcu skomentować.
Ubawiłam się na maksa.
VI część byłą nieziemska.
Bardzo, ale bardzo mi się podobała. Akcja Huddy w wodzie, zabranie stanika było zabójcze! To tyle na temat tej części, gdyż nie wiem, co najbardziej wyróżnić, gdyż wszystko bardzo mi się podobało.
VII część, tak rzeczywiście wyszła mniej śmiesznie, ale taka odskocznia od części, w których 'opluwam monitor' jest nawet dobra. (dla mojego monitora oczywiście )
Scena w namiocie Wilsona, cudowna. Jak zwykle każde sceny Huddy.
Ale naprawdę jak oni zmieścili się w tym namiocie?
House, Cuddy i tyłek Cuddy?
Przecież to niemożliwe!
lisek napisał: | - Odwróć się do cholery. To nie jest jeleń – wyszeptała, ściskając jego dłoń.
- Dopiero teraz mamy problem – przełknął ślinę, wystawiając głowę z namiotu. |
Oł, czyżby tę piękną chwilę zakłócił zapchlony, kudłaty miś grizzly?
Kto zakłóci Huddy scenę pozna ciężar ciała Ley i smak jej kosmatych kapci!
Dobra, nie wiem co już napisać.
Powiem tyle, że ogromnie mi się podoba te opowiadanie, jestem wielgaśną jego fanką, także jestem oddana tobie.
Uwaga! Jak ja to kiedyś, gdzieś mówiłam, będę biła Allahy.
Chyba starczy, no nie?
Czekam na Hot, zÓe Huddy.
Ley
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ley dnia Pią 16:22, 07 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
daritta
Ginekolog
Dołączył: 16 Gru 2009
Posty: 2185
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Leszno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 16:37, 07 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
OMG.! Opuściłam 2 części.! *pada na kolana,opuszcze głowę i macha nią ze wstydu* Możesz mnie zabić...
No,ale póki żyję to może skomentuje ficka.? ;d
Jak czytałam to poprostu ze śmiechu nie mogłąm
A ta akcja ze stanikiem wspaniała była
No i co się czai za namiotem Wilsona.? *groźna muzyka*
Oj czuję mam nadzieję,że w następnej części też będzie się duuużo działo
Czekam na rili zÓe Huddy :dibel:
P.S. Kocham twojego wena,ciebie i tego fiacka
Pozdrawiam i wena życzę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agusss
Członek Anbu
Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: bierze się głupota?
|
Wysłany: Pią 17:11, 07 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Kiedyś może na osobności jak będziesz chciała to opowiem xD
Taaa opos xD
No dobra. Ja nie mogę z tej dziewoi Jej różowy sweterek zabiła mnie po prostu!
House otwierający sie przed Cuddy? *zbiera szczękę z ziemi* No i ich wspólne leżenie w namiocie [Czy to nie dziwne, że się tym zachwycam? ]
I Wilson "polujący" Trzeba było się od razu zorientować, że trafi na swoją "zdobycz"
Kocham Twój styl! Jest taki lekki, a zarazem tak wspaniały. Jest w nim wiele komizmu, ale także potrafisz dorzucić do niego troche patosu [może nie w tym momencie, albo nie w tym ficka? ] Nooo i co? Długo będziesz kazała mi czekać na kolejną część?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gorzata
Narkoman
Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 17:26, 07 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
nie mogłaś napisać, co przeszkodziło House'owi i Cuddy???
część genialna!
ale ja chcę wiedzieć, co to było!
albo lepiej, co by się działo, gdyby się nie pojawiło
czekam na kolejną część!
mam nadzieję, że szubko pozbędą się intruza i dokończą
Wena!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Medea
Ratownik Medyczny
Dołączył: 20 Sty 2010
Posty: 152
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 20:50, 07 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Z części VI:
Cytat: | W czasie, gdy Wilson, Erika i Chris urządzali sobie wyścigi, kto pierwszy dopłynie do starego, dryfującego na środku rzeki buta, administratorka uparcie próbowała wrócić do pozycji pionowej. |
Nieźle się zaczyna.
Cytat: | - Wiesz, to niesprawiedliwe – nadal nie spuszczał wzroku z jej dekoltu. – Ty widziałaś mnie bez koszulki – kąciki jego ust poszybowały w górę. |
To się nazywa trafna uwaga!
Cytat: | - Witaj, Zoe – odetchnął z ulgą na widok kobiety. Przez moment w jego głowie zrodziła się przerażająca wizja gadającego jelenia. |
Hahaha, uwielbiam Cię za ten fragment. Więc nie tylko ja uważam, że ta Zoe to jednak ma wiele wspólnego z jeleniami... xD
Pomysł Cuddy na stanik-ogrzewacz – boski. Trzeba to opatentować, chyba że już dawno to funkcjonuje, a ja jak zwykle o niczym nie wiem. ;P
Cytat: | Wiem, że masz ochotę mnie poćwiartować – z miną zbitego pieska wcisnął jej sztućce do ręki. |
AA! Kocham ten fragment! xD House chce zostać ukarany Ewidentnie prowokuje ją do zÓego. „Ale naprawdę możesz mnie przelecieć. Nie obrażę się. Co więcej - mogę ci w tym pomóc.” xD
Z części VII:
Cytat: | - Musisz ją zabierać? – Wilson nie krył swojej niechęci do wspólnego polowania z Eriką. |
Cytat: | - A podobno to mnie brakuje charakteru – Wilson wywrócił oczami. |
Cytat: | - Przynajmniej większość jeleni zdoła nas wypatrzyć, nim wejdziemy do lasu – onkolog zlustrował strój towarzyszki |
Nie wierzę! Wilson wredny? Oł, yeah! Hehe, co ten jeleń mu wtedy zrobił?
Cytat: | - Jesteś, jak taki uparty jeleń.
- Chyba osioł?
- Może być – tym razem nie zdołała powstrzymać delikatnego uśmieszku. |
Sam się prosił Trzeba było pozostać przy jeleniu...
Cytat: | - House!
- Wiesz, byłoby miło, gdybyś zechciała zaczekać na mnie z tymi okrzykami - udał oburzenie. |
A ja udam, że się nie śmieję. xD ...Chyba jestem mniej przekonywująca. ;P
No właśnie - co im przerwało? Z początku też obstawiałam niedźwiedzia, ale jak teraz myślę... Cuddy równie dobrze mogła się też przestraszyć czegoś mniejszego, prawda? Napalone wiewiórki już były, no to hm...
Cytat: | - Hej! Spójrzcie, czy to nie wygląda jak leśniczówka? – Erika wskazała na drewniany domek. Wilson omal się nie zakrzusił.
- Czyżby jednak |
...Erika nie była taka głupia, na jaką wyglądała w tym różowym swetrze?
Cytat: | – przeszło mu przez myśl. |
Po czym usłyszał:
Cytat: | - Ale zawsze podobał ci się ten sweter – zaznaczyła swoim piskliwo-oburzonym głosem. |
...I już nie miał wątpliwości.
Ja tam też ją lubię. Potrafi działać Wilsonowi na nerwy nie gorzej niż House, a to już coś. Za to nie do końca przekonałam się do Chrisa Bo najpierw na komentarz Wilsona o płoszeniu jeleni różowym swetrem odpowiada karcącym spojrzeniem, po czym pod koniec polowania (zwracając się do Eriki):
Cytat: | – Z tym twoim różowym odstraszaczem i tak nic nie upoluje. |
Niech się w końcu zdecyduje, czy trzyma stronę swetra, czy reszty świata
- A, błagam – przerwał im onkolog.
Myślałam, że dalej powie: „Nigdy więcej nie zakładaj już tego swetra” xD
PS. Jabłuszko zjadłam, a jak. ^^ Aż strach pomyśleć na co jeszcze narobię sobie apetytu przy okazji czytania następnych części... xD I czy nie obejdę się wtedy smakiem. Chociaż zÓe Huddy na pewno zrekompensuje mi to do pewnego stopnia. Tak więc... ;P
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
GosiaczeQ_17
Proktolog
Dołączył: 28 Gru 2009
Posty: 3357
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraina wiecznej młodości Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 22:27, 07 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
No ale co z Cuddy i HOuse'm
Ty niedobra kobieto
Się zdenerwowałam, że w takim momencie przerwałaś ale jak doczytałam o "zdobyczy" Wilsona od razu mój uśmiech wrócił
Trochę mnie uderzyło to, że House taki bezpośredni... I Cuddy też o seksie powiedziała (bo, że pomyślała to jedno, ale nigdy nie komentowała, fantazji HOuse'a ;P )
ALe to tylko tak na początku Potem już zaakceptowałam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|