|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ley
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 4088
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Huddyland. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 18:21, 21 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Jeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeest! *biega po całym domu z radości*
Jestem pierwsza!
*wypina dumnie piersi*
lisek napisał: | - Czyżbym czuł swąd tlących się rzęs? – diagnosta perfekcyjnie udał przerażenie. Erika z prędkością światła zniknęła w namiocie.
- Gdzie jest to cholerne lusterko?! – dało się jeszcze usłyszeć, nim Chris zasunął zamek drzwi. |
Początek, a od razu zaczyna się śmiesznie.
lisek napisał: | - Ha! Wiedziałem, że zamierzasz uwieść Wilsona – pomachał jej przed nosem czerwonymi stringami. – Nic z tego – bezczelnie schował je do kieszeni. |
Na tym padłam. House nie da uwieść nikomu Wilsona!
lisek napisał: | - Chyba, że zostały napadnięte przez stado napalonych oposów – wtrącił się House.
- Erika nie nosi bokserek, więc jest bezpieczna – parsknął śmiechem, wymownie spoglądając na onkologa.
- Już po Cuddy! – House udał przerażenie. |
*padła po raz drugi* To było świetne, chyba najświetniejszy dialog w tej części.
lisek napisał: | - Dobra. Rycerz nadchodzi, moje panie! – House wsparł się na swojej lasce i ruszył w kierunku rzeki. |
Dzielny Gregory House rusza ze swoim mieczem, eem.. to znaczy laską na ratunek dziewicom, pfu, niewiastom.
Obawiajcie się!
Świetna część! Przez cały czas utrzymujesz humorystyczny klimat.
I za to dziękuję. Takie fiki są najbardziej lubiane przeze mnie.
Czekam na ciąg dalszy.
Pozdrawiam, Ley.
PS. Ola, nie płakaj. *głaszcze* Kiedyś będziesz pierwsza. ;pp
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ley dnia Śro 18:41, 21 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
OLA336
Narkoman
Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 18:22, 21 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
jakoś to przeżyje
lisek napisał: |
- Co to ma być? – wściekła Cuddy wyskoczyła z namiotu z czteropakiem piwa i trzema butelkami Whisky.
|
House, masz z tym jakiś problem? Bo wiesz, że jeżeli nie przyznasz się sam przed sobą, że masz problem z alkoholem, to nikt nie będzie ci w stanie pomóc?
lisek napisał: |
- Chryste, House – do rozmowy wtrącił się James. |
Tak prawdziwy przyjaciel reaguje na problemy przyjaciela? Ja się pytam, tak?! Powinieneś go wesprzeć a nie… Poza tym, House, to nie Chryste! Jimmy, cos ty palił Mówię ci, zmień dilera, albo bież mniejszą dawkę Greg, nie martw się! Ja cię zaprowadzę do AA. Wszystko się jeszcze jakoś ułoży
lisek napisał: |
- Omal nie straciłam twarzy przez tego kretyna – wskazała z wyrzutem na House’a. |
Najpierw mnie to rozwaliło, bo wyobraziłam sobie człowieka biegającego w kółko z palącą się twarzą, ale potem… On nie jest kretynem!
lisek napisał: |
- Trzeba było o tym pomyśleć, zanim wepchnąłeś mi to świństwo do plecaka. Skoro sama je tu doniosłam, jest moje |
Widzę, że tu wszyscy mają problemy z alkoholem… no cóż… proponuję terapię grupową! Aaaaa i oni maja polować? Ja bym im nawet wykałaczki do ręki nie dała, a co dopiero strzelby
lisek napisał: |
dziwnie wyglądający opos |
Umarłam!
lisek napisał: |
- To chyba odpowiedni moment, by się napić? – House wyjął ze swojego plecaka Jacka Danielsa. |
Osobiście, ostatnio wolę „Finlandie”, ale skoro nie masz nic innego… Ok. dzisiaj pijemy, a jutro terapia
lisek napisał: |
James sprzątał najbliższą okolicę |
Czy ja o czymś nie wiem? Mamy dzisiaj dzień sprzątania świata?
House rycerz? Hahahaha a ma ze sobą dwa nagie miecze? Bo, że jeden ma… Ok., wali mi przepraszam
Lisek, ty mistrzu!!!!! Jesteś mistrzem, geniuszem, chodzącym talentem! I mój mąż jako opos! Boskie! Kocham, całuję, pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez OLA336 dnia Śro 19:01, 21 Kwi 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
neko.md
Epidemiolog
Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 1231
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lublin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 19:15, 21 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Dobra, jestem 3 ale przecież omnium trium perfektum!
więc tak:
lisku! już przy Rozmowach padłam, więc z kolan wstawać nie muszę.
skąd ty bierzesz tyle Wena? znalazłaś kopalnię Wena? *patrzy podejrzliwie*
nie, to nie fair!
*focha się*
ale za to jak boskie nie fair!
lisku, Wena, Wena, Wena!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 19:20, 21 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Ley
Teraz to lis biega po całym domu
Cieszę się, że ktoś się przezemnie uśmiechnie
Miecz, dziewice i House Boże, nawet fajny tytuł na fika
Bo i jest czego
Fauna i flora owego lasu powinna mieć się zdecydowanie na baczności
I to ja dziękuję
Oluś
Ta... Twój mąż w roli oposa porywającego bokserki Wilsona wybacz, ale jakoś samo się nasunęło Ale żeby wszystko było jasne w lesie, w norce czeka na oposka jego żona, która notabene zleciła mu kradzież bokserek, tyle, że tych osobnika z laską ale mam nadzieję, że mu wybaczysz poza tym zawsze możesz się sama wybrać na polowanie
I czy mi się wydaje, czy ostatnio jakoś często używasz emotki z kijem? Ty obrońco House'a Powinnaś robić za jego osobistego bodygarda
Będą polować wykałaczką na biedne roztocza
I jak mam Cię oduczyć używania tych słów na "g" i "m"
Też kocham
O i jest Nekuś kochana
Ostanio faktycznie musiałam długo kopać, żeby go znaleźć Ola mi trochę pomogła
I wstawaj z tych kolan jam nie godna
Dzięki, że jesteś, że czytasz i komentujesz Sama w ten sposób karmisz mojego kapryśnego wena
Dziękuję więc
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Śro 19:24, 21 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
marguerite.
Epidemiolog
Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 1221
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Debrzno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:12, 21 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Osz! Nowa część!
- Chyba, że zostały napadnięte przez stado napalonych oposów – wtrącił się House.
- Erika nie nosi bokserek, więc jest bezpieczna – parsknął śmiechem, wymownie spoglądając na onkologa.
- Już po Cuddy! – House udał przerażenie.
Pięknie.
Jestem na siebie zła.
Po pierwsze, jak tak nie potrafię, a po drugie, zamiast sterczeć nad książkami trzy razy przeczytałam tą część. Za dobrze piszesz po prostu.
Za moje niezaliczenie będziesz odpowiadała ty, lisku.
Mówiłam już, że świetnie?
Chyba ta.
W sumie to już chyba nic więcej z siebie nie wyduszę, a na serio zabiorę się do książek.
Będzie ciąg dalszy komentarza, jak znajdę coś sensownego do powiedzenia, czego moi poprzednicy jeszcze nie zdążyli nadmienić...
marguerite.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gorzata
Narkoman
Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:12, 21 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
świetne!
House przybywa na ratunek!
no i sposoby nie niesienia swojego bagażu (czytaj alkoholu)
genialne!
*nadal się śmieje na podłodze*
czekam na część kolejną!
Wena!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
neko.md
Epidemiolog
Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 1231
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lublin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:18, 21 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
*nadal nie wstaje z kolan*
Lisku! Jesteś jak najbardziej godna!!
a gdzie kopalnia Wena jest?? to może i ja się wybiorę?
czyżby ... w lesie ? a wejścia do kopalni strzegą nimfy?
*patrzy nieufnie*
*mruczy do siebie* las... nimfy...
*wymierza oskarżycielski palec*
byłaś w lesie z Wilsonem kopać Wena?!
e;
dobra, zdałam sobie sprawę jak dwuznacznie brzmi byłaś w lesie z Wilsonem
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez neko.md dnia Śro 20:19, 21 Kwi 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
House_addict
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 4168
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Toruń Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 7:39, 22 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Jej, czemu ja to dopiero teraz przeczytałam? Może dlatego, że próbuję zrobić wszystko, poza odrobieniem pracy domowej z polskiego? W każdym razie, dobrze trafiłam.
Fik jest niezwykle zabawny, postacie podobne do pierwowzorów, wtrąciłaś do akcji dwa rodzaje gaci i Jack'a, a Wilson mi się też wyjątkowo jakoś podoba. Świetny pomysł i, co najważniejsze, świetnie napisane dwie części. A gdzie trzecia? No? Nie tłumacz się tylko pisz!
Wena zÓego i nagiego!
H_a
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ot_taka
Ratownik Medyczny
Dołączył: 08 Gru 2009
Posty: 259
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: stamtąd Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 8:01, 22 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Lisku, Lisku, skąd Ci się to bierze??
Uśmiałam się do łez... A już myślałam że nic mi humoru nie poprawi w ten paskudny deszczowy/śniegowy dzień
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
daritta
Ginekolog
Dołączył: 16 Gru 2009
Posty: 2185
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Leszno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 17:30, 24 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Jejusiu... Przepraszam,że dopiero teraz komentuję. Wybaczysz mi.? *błaga na kolanach*
Co do ficka to jest genialny.!
Ta sytuacja z bokserkami Padłam ze śmiechu ;d
Ten fragment jest świetny:
"- Czyżbym czuł swąd tlących się rzęs? – diagnosta perfekcyjnie udał przerażenie. Erika z prędkością światła zniknęła w namiocie.
- Gdzie jest to cholerne lusterko?!"
Albo ten:
"- Chyba, że zostały napadnięte przez stado napalonych oposów – wtrącił się House.
- Erika nie nosi bokserek, więc jest bezpieczna – parsknął śmiechem, wymownie spoglądając na onkologa.
- Już po Cuddy! – House udał przerażenie."
Matko kocham cię
Czekam na cd of kors
Pozdrawiam i wena życzę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 18:52, 24 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Marguerite Z pewnością potrafisz No ta mam przes... Ale zaliczyłaś? Prawda?
Dzięki
Gorzata Wstawaj z podłgi Tak, pomysłowość House'a nie zna granic Kolejna część u mojej niezastąpionej bety
Nekuś Wstawaj O Boże! Padłam Wydało się Agusss mnie zabije
Dwuznacznie? Skąd
House_addict Trzecia już w drodze A zóy i nagi wen pilnie potrzebny
Dzięki
O taka Nie mam pojęcia Bardzo się cieszę Mam nadzieję, że pogoda już lepsza
Pozdrawiam
Daritta Nie mam czego Bardzo mi miło, że jesteś
Dzięki, super, że się podobało
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
marguerite.
Epidemiolog
Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 1221
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Debrzno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 11:55, 25 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Lisku, powiem Ci, czy zaliczyłam, jak dodasz następną część.
A do tego czasu potrzymam Cię trochę w niepewności.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agusss
Członek Anbu
Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: bierze się głupota?
|
Wysłany: Nie 11:57, 25 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
*klepie miejsce*
Kochany mój jedyny Lisusiu! I love You Już nawet wybaczę Ci, że to nie dokładnie w ten dzień
Dziękuję bardzo za dedykacje Czuję się zaszczycona!
A teraz... Początek mnie rozwalił zwłaszcza to lusterko No i House oczywiście z tym rozłożeniem całego bagażu na wszystkich Później akcja z namiotem u Cuddy No kosmos
Pieczenie kiełbasek i "House rycerz"
Ale nie! Ja leżę i nie wstaję Mojej roli nikt mi tutaj nie pobije! Całą ja! Kocham Cie za ten fragment Ale ja się napaliłam na mój udział a tu tylko tyle
Ale bokserki! Mogłabyś mi je dokładniej opisać? Bo jakieś leżą u mnie w pokoju i zastanawiam sie czy to te, czy po pijackiej ucieczce je zgubiłam
ILY
Weny xD
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Agusss dnia Nie 12:22, 25 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 14:10, 25 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Marguerite, mam nadzieję, że jednak zdałaś W sumie to mam dziwne przeczucie, że tak
Agusss taaa... cała Ty Ale tam nie było napisane, że opos był pijany no, ale Ty chyba tam wiesz lepiej I już nie udawaj, ja jestem pewna, że Wilsonowe bokserki wiszą na ścianie Twojego pokoju, oprawione w ramkę z opisem pt. "Zbić w razie potrzeby"
A wracając do fika...
Przed Wami część trzecia Taka sobie, ale wrzucam. Jak zwykle zresztą
Dla Oli, by raz na zawsze zapamiętała sobie, że ja nigdy nie przesadzam I dla Jiki, bo jest niezastąpiona
Betowała Jika
III
- Wiedziałem! – krzyknął w stronę nadchodzącej Eriki. Spojrzała na niego jak zwykle, czyli jak na kosmitę po przeszczepie kilku ludzkich genów. Uśmiechnął się złowieszczo. – To w którą stronę ciemnego lasu ją zaciągnęły?
- Kto? Kogo? – mając do wyboru spotkanie House’a i niebezpiecznego grizzly na swojej drodze, zdecydowanie wybrałaby tą drugą opcję.
- Pytam o Cuddy – wyjaśnił po chwili teatralnego milczenia.
- A... Powiedziała, że ma ochotę popływać.
- Jezu! Czy ona nie wie, że już nie jeden taki supertankowiec zatonął?– wywrócił oczami.
- Na szczęście widziałam tam tylko kilka żaglówek– zdezorientowana dziewczyna wzruszyła ramionami i poczłapała w stronę obozowiska.
- Kretynka – pomyślał.
Z miejsca, w którym stał, doskonale widać było rzekę. Jednak odległość sprawiała, że nie widział dokładnie kąpiących się osób. Jak on żałował, że nie zabrał ze sobą lornetki. Noga dawała już o sobie znać, więc nie zamierzał iść dalej. Musiała mu wystarczyć jego bujna wyobraźnia. Cuddy w stroju kąpielowym. Mokra. Usiadł na najbliższym kamieniu i przez nozdrza wciągnął głęboko powietrze. Łyknął jedną pastylkę i wrócił w swój jakże piękny świat fantazji o szefowej. Widział jej piersi skąpo okryte skrawkiem materiału. Brzuch, po którym spływały kropelki wody i… nogi. Idealne, zgrabne stojące tuż przed nim. Na moment się zawahał, po czym podniósł wzrok do góry.
- O czym tak myślisz? – fantazja nagle się urzeczywistniła.
- Hej! A gdzie bikini? – zapytał zawiedziony.
- Gdybyś nie zauważył, robi się chłodno.
- Podobno miałaś popływać.
- Zmieniłam zdanie.
- Ktoś tu chyba nie lubi naszej Pameli?
- Wcale… - od razu się oburzyła. Choć w myślach musiała się przyznać do tego, że faktycznie chciała ją spławić. W końcu ileż można wysłuchiwać paplaniny o cudownym życiu u boku cudownego Chrisa?
- Jak chciałaś się jej pozbyć, trzeba było wrzucić ją do rzeki, a nie bezczelnie kłamać – pokiwał głową z dezaprobatą.
- I kto to mówi? Poza tym musiałam pomyśleć. A Erika – specjalnie podkreśliła jej imię – nie ma z tym nic wspólnego.
- Nie umiesz kłamać.
- Po prostu ty nie wiesz, kiedy to robię – zripostowała.
- Więc o czym tak rozmyślałaś? – nie odrywał wzroku od jej krótkich spodenek. - Pewnie o tym, kto śpi na górze, a kto na dole - przeniósł wzrok nieco wyżej.
- Kretyn.
- Też cię kocham.
- I tak nie wpuszczę cię do namiotu.
- To ja z takim poświęceniem ruszam ci na ratunek…
- Poddałeś się w połowie drogi. Uszedłeś z pięć minut, poopalałeś się w zachodzącym słońcu, a na koniec mnie obraziłeś. I jeszcze liczysz na wdzięczność? – nie mogła uwierzyć.
- Szczerze, to liczyłem na coś więcej – pełne uzębienie diagnosty zabłyszczało w ostatnich promykach słońca. Lisa wywróciła oczami i ruszyła przed siebie.
- W sumie nie jest tak źle.
- Nie gap się! – syknęła. Dobrze wiedziała, gdzie ta kuśtykająca kozica wbijała swój wzrok. Resztę drogi pokonali w milczeniu.
- Jesteście – rozbawione grono powitało ich bardzo entuzjastycznie.
- Widzę, że moje kiełbaski smakują – posłał im groźne spojrzenie.
- Pyszne – wymlaskał Chris.
- Dokładnie – Wilson uśmiercał właśnie kolejną, brutalnie nabijając ją na widelec. Cuddy w jednej chwili porzuciła butelki z wodą i również dorwała się do kolacji.
- Już wiem, skąd wziął się ten wielki tyłek. Dwie!? – krzyknął, widząc, że porywa ostatnie porcje.
- Mogę oddać ci resztę mojej – odezwał się zakłopotany Wilson.
- Dzięki – odburknął. – Bez jedzenia, bez dachu nad głową – zaczął mówić sam do siebie. W tej chwili przysiadła się do niego Cuddy.
- Chyba nie sądziłeś, że jestem aż tak bezduszna? – zapytała podając mu talerz z jedną kiełbaską.
- Jak wyrzucałaś mnie z namiotu, nie miałaś żadnych wyrzutów – zauważył.
- Mam rozumieć, że nie chcesz – sięgnęła, by zabrać mu kolację. Momentalnie się odwrócił, chowając talerz. – Smacznego – uśmiechnęła się ciepło.
- Je, je, jee… - wymruczał.
- To co? Pośpiewamy? – Erika postanowiła zabłysnąć pomysłem.
- Super – przyklasnął James.
- Jestem za – dołączył Chris. W tej chwili wszyscy spojrzeli na siedzącą naprzeciwko dwójkę.
- Z tego co pamiętam, Cuddy odstawia piękne solówki – diagnosta palnął od niechcenia.
- Zabiję cię – wysyczała mu do ucha.
- Seks?! Później Cuddy, później. Stwarzajmy chociaż jakieś pozory – świetnie się bawił. Szturchnęła go z całej siły i w tej chwili stracił ostatni kęs swojej kolacji.
- Pięknie. Twój dług względem mojej osoby rośnie w zastraszającym tempie. Tym razem nie wykpisz się stringami – posłał jej waleczne spojrzenie. Chris i Erika przyglądali się im ze zdziwieniem. Nie mieli pojęcia jak ta dwójka mogła się jeszcze nie pozabijać. Za to Wilson…
Tak, on patrzył na nich rozmarzony, zupełnie jak czterolatek oglądający Boba Budowniczego na dobranoc. Mniej więcej o to mu chodziło – uśmiechnął się podstępnie.
Kilka piw później…
- „Hej, sokoły… omijajcie góry, lasy…” – odbijało się głośnym echem w całym lesie.
- Cicho! - House nerwowo rozglądał się wokół.
- Co jest? - zapytał Wilson. Przestraszył się, że po raz kolejny jakiś napalony zwierzak dobiera się do jego... rzeczy osobistych. Diagnosta jednak odwrócił wzrok w kierunku brunetki.
- Chyba z wiekiem zaczęłaś fałszować? - skomentował bezczelnie. Onkolog odetchnął z ulgą.
- Dzięki – Cuddy posłała mu oburzone spojrzenie.
- Ale mam pomysł. Może my pośpiewamy, a ty potańczysz?
- Nie ma mowy.
- Wiem, że bez rury nie tańczysz, ale w tych okolicznościach mogłabyś zrobić wyjątek – zrobił minkę niewiniątka.
- Zabiję cię! – Cuddy zerwała się z miejsca, ale delikatny zawrót głowy sprawił, że momentalnie usiadła z powrotem.
Kolejne kilka piw później...
Wilson tańczył wokół ogniska. Takie pomieszanie hip-hopu z tańcem ludowym, jak określił to House. Idealne dwa gołąbki robiły się coraz bardziej czułe względem siebie. I niestety nie chodziło o parę lekarzy.
- Może zaciągniesz swojego chłopaka do namiotu? – wymamrotał diagnosta. – Chyba, że zamierzasz go zgwałcić na naszych oczach – pokiwał głową z niesmakiem.
- Zamknij się, idioto – Cuddy chwiejnym krokiem pokonywała odległość od swojego krzesełka w kierunku bezczelnego mężczyzny z laską w ręce.
- No co?
- Musisz obrażać wszystko co się rusza?
- Są tak zalani, że jutro nie będą nic pamiętać.
- Ja będę – zaznaczyła.
- I dlatego musisz się jeszcze napić – podał jej swój kubek z Whisky.
- Chcesz mnie upić i podstępem zdobyć mój namiot – jej oczy mimowolnie rozbłysły, oboje wiedzieli, że nie o namiot tu chodzi. Po piętnastu minutach wpatrywania się w ogień, postanowiła...
- Ok – wypiła duszkiem zawartość podarowanego jej kubka i pociągnęła lekarza za sobą.
- Ok? Nie sądziłem, że pójdzie mi tak łatwo – potulnie podążył za nią.
- Zaczekaj – zatrzymała się przy namiocie Chrisa i Eriki. – O Boże! Czy oni…?
- Tak Cuddy, oni uprawiają seks – tym razem to on pociągnął ją za sobą.
- Zaczekaj – ponownie się zatrzymała.
- Co znowu?
- Chyba o czymś zapomnieliśmy – intensywnie myślała.
- Burbon, prezerwatywy, czerwone stringi… - zaczął wymieniać. – Myślę, że mamy wszystko.
- Kretyn z ciebie. Nie o tym myślałam. Wilson! – palnęła nagle. Ostatnio widzieli go w okolicy ogniska, odstawiającego jakieś rytualne modły. – Musimy go poszukać – ciągnęła go w przeciwną stronę.
- Jest duży, a las i nimfy to jego naturalne środowisko – parsknął śmiechem. – No dobra – widział, że i tak nic nie wskóra. Oboje chwiejnym krokiem udali się w okolice jego namiotu. Zajrzeli do środka.
- I co? Spokojna? – wywrócił oczami. Wilson spał sobie w najlepsze. Co prawda, nie zdołał w całości dostać się do śpiwora, ale za to jak uroczo wyglądał.
- W porządku – Cuddy uśmiechnęła się mimowolnie. Po chwili stali przed jej namiotem. Księżyc był prawie w pełni. Oświetlał jej piękną twarz. Długie, kręcone włosy, szaroniebieski oczy i usta idealne do całowania. Ona również się mu przyglądała.
- Przystojny jestem w tym świetle, prawda? Cuddy ocknęła się z zamyślenia.
- Zostań tu – poleciła, po czym zniknęła w swoim namiocie. Już miał podążyć za nią, gdy nagle został pchnięty wielkim materacem.
- Co to ma być? – był bardziej niż zszokowany.
- Spłacam dług – zaśmiała się perliście. – Chyba nie liczyłeś na nic więcej? – wychyliła się namiotu. Ona klęczała, w przeciwieństwie do niego. Ze swojej obecnej pozycji miał więc idealne widoki na specjalne pagórki.
- Szczerze? – chyba już nawet jej nie słuchał.
- Dobranoc, House. I pamiętaj, nie pokonasz mnie kilkoma piwami i kubkiem Whisky – dodała, zasuwając drzwi. Stał tam, jak wryty, z wielkim materacem na środku obozowiska.
- Czym jeszcze mnie dzisiaj zaskoczysz? Jakieś kolejne wyrafinowane upokorzenie? – tępo wpatrywał się w niebo. Okazało się, że wypowiedział te słowa w złym momencie. Nagle zaszumiało. Ognisko dogasało i robiło się coraz chłodniej. Zły, zmęczony i lekko wstawiony rozwalił się na materacu tuż przed wejściem do jej namiotu.
- Jeśli najdzie ją w nocy potrzeba, będzie miała niespodziankę - pomyślał. Niestety, jako pierwszy, on doczekał się niespodzianki. Około pierwszej w nocy z pięknego snu wyrwała go kropelka wody spadająca na jego czoło.
- Wilson, ile razy ci mówiłem, by nie lać pod wiatr? – wymamrotał i odwrócił się na drugi bok.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
House_addict
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 4168
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Toruń Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 14:13, 25 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Pierwsza!
*śmieje się, sikając pod wiatr, bo już nie wytrzymuje*
Łehehehehe!
A gdzie jelenie? Bardzo się na Tobie zawiodłam! No, tłumacz się! *tupie gniewnie nóżką*
A tak na serio to dawno się tak nie ubawiłam. Zwłaszcza zabijanie kiełbasek i sexy nóżki Cuddy. No i lanie pod prąd. Masz pisać tak długo, aż skóra na palcach Ci się pomarszczy. More zÓa, please.
Wena perwersyjnego!
H_a
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez House_addict dnia Nie 14:21, 25 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sarusia
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 14:29, 25 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
*dziki śmiech*
*spada z krzesła*
*nie przejmuje się, tylko dalej z radością tarza się po ziemi i kwiczy*
Zabiłaś mnie!
Zabiłaś mnie genialnymi tekstami, jak na przykład:
Cytat: | Tak, on patrzył na nich rozmarzony, zupełnie jak czterolatek oglądający Boba Budowniczego na dobranoc. |
Cytat: | Wilson spał sobie w najlepsze. Co prawda, nie zdołał w całości dostać się do śpiwora, ale za to jak uroczo wyglądał. |
Cytat: | - Wilson, ile razy ci mówiłem, by nie lać pod wiatr? |
...czy wiele innych.
Ale też zabiłaś mnie cudownym, idyllicznym wręcz Huddy. Takim, jakie kocham. Uroczym, zabawnym, pełnym gierek i złośliwości. Takim, jakiego już nie ma
W każdym razie, sądzę że kiedy czytałam tę część również wyglądałam jak wspomniany wyżej czterolatek ().
Więcej, Lisku, więcej!
Bo to opowiadanie niniejszym wędruje na listę moich najulubieńszych.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
OLA336
Narkoman
Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 14:54, 25 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
No to idę z psem który jeździł koleją i jak tylko przybędę, to od razu komentuje
lisek napisał: |
- Jezu! Czy ona nie wie, że już nie jeden taki supertankowiec zatonął?– wywrócił oczami.
|
A Titanic po zderzeniu z górą lodową… Cuddy – Titanic… reszty chyba nie muszę pisać
lisek napisał: | Cuddy w stroju kąpielowym. Mokra. […]Widział jej piersi skąpo okryte skrawkiem materiału. Brzuch, po którym spływały kropelki wody i… nogi. Idealne, zgrabne stojące tuż przed nim. |
Cudnie… ale ja to widzę tak…
Dawno, dawno temu, tuż obok gorącej plaży Miami, pływała sobie Cuddy Nagle złapał ją skurcz w łydce i zaczęła tonąć… i teraz najlepsze (Nie, nie dlatego, że tonie, a dlatego, że… ) Nagle, ze swej ratowniczej wierzy, przez lornetkę (widzisz, jaka ja dla ciebie dobra, twoją zaginiona lornetkę ci daje… Więc House, doceń to! )dostrzega ją House. Iiiiiii akcja! Słoneczny patrol czas zacząć! Biegnie co sił w nogach przez gorący piasek plaży (cicho, wiem, że nie może biegać ) Ma na sobie jedynie czerwone, kuse szorty, a pod pachą trzyma… (to takie coś pomocne przy pływaniu ) Jego umięśniona klatka piersiowa w promieniach słonecznych wygląda pięknie… Jego umięśnione ręce i nogi dopełniają całości… Taaaaaa Jest już bardzo blisko. Wskakuje do wody i płynie w kierunku Cuddy. Jego ręce podczas pływania prezentują się jeszcze lepiej niż podczas biegu… Ok., zagalopowałam się, przepraszam!
lisek napisał: |
kuśtykająca kozica |
Mogę być doktorem Dolittle?
lisek napisał: |
- Już wiem, skąd wziął się ten wielki tyłek. |
House, mogę wiedzieć, jak wyjaśnisz pojawienie się „przodu” Cuddy?
lisek napisał: |
- To co? Pośpiewamy? – Erika postanowiła zabłysnąć pomysłem. |
Takkkkk!! Gdzie strumyk płynie z wolna, rozsiewa zioła… (cos tam )
lisek napisał: |
czterolatek oglądający Boba Budowniczego na dobranoc. |
Boże, ja mam to przed oczami! Taki mały sweet Jimmy! Ja lubiłam betoniarkę i koparkę! A w bajce „Auta” najlepszy był złomek! Sory, wali mi
lisek napisał: |
- Wiem, że bez rury nie tańczysz, ale w tych okolicznościach mogłabyś zrobić wyjątek |
Aż dziwię ci się House, że nie masz przy sobie, tak całkiem przypadkiem, jakiejś składanej rury!
lisek napisał: |
- Zabiję cię! – Cuddy zerwała się z miejsca, ale delikatny zawrót głowy sprawił, że momentalnie usiadła z powrotem. |
Obiecanki cacanki, a głupiemu radość Haaa Kto jej dał alkohol? Przecież ona w ogóle doświadczenia w tych sprawach nie ma! Cuddy, wiesz co jutro będzie? Kac morderca, nie ma serca!
lisek napisał: | Wilson tańczył wokół ogniska. |
Ja wiem co to jest! Taki szamański taniec miłości, który rzuca na Cuddy i House’a
lisek napisał: |
- Ok – wypiła duszkiem zawartość podarowanego jej kubka i pociągnęła lekarza za sobą. |
Dobra jest Prawie tak samo jak ja! Eeee kocham nawaloną Cuddy! Ja chce takiej więcej, więcej, więcej!
lisek napisał: |
– Musimy go poszukać – ciągnęła go w przeciwną stronę. |
No nie!!!!!!!!!!!!!!!! Wilson, nienawidzę cię!!! :[quote="lisek"]!!!!!!! Masz szlaban!!!!!! Sam tydzień siedzisz w szafie!!!!!!!!!!!!!
lisek napisał: |
Wilson spał sobie w najlepsze. |
Ja odpuszczam tobie grzechy w imię…
lisek napisał: |
Ze swojej obecnej pozycji miał więc idealne widoki na specjalne pagórki. |
Ja też chce taki widok!!!! Tyle, że w jakości HD!!!!!!!!! To nie fer!!!!!!!!!!
Przepraszam, że tak długo!!!!!! Jesteś mistrzem i geniuszem!!!! To tak w ramach podsumowania
Dziękuję za dedykację!!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez OLA336 dnia Nie 15:57, 25 Kwi 2010, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
JiKa30
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 31 Gru 2009
Posty: 5276
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 1/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 16:24, 25 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
dziękuję za dedyk
lisku, wiesz, co ja sądzę o Tobie i o Twoich fikach. wiesz także, że nie potrafię pisać komentarzy.
zawsze najbardziej powala mnie Erika
weny
Twoja "niezastąpiona" ( ) Jika.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ot_taka
Ratownik Medyczny
Dołączył: 08 Gru 2009
Posty: 259
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: stamtąd Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 16:55, 25 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Rany, robi się coraz ciekawiej....
lisek napisał: | Około pierwszej w nocy z pięknego snu wyrwała go kropelka wody spadająca na jego czoło.
- Wilson, ile razy ci mówiłem, by nie lać pod wiatr? – wymamrotał i odwrócił się na drugi bok. |
Piękna wisienka na torcie
Ale może jakaś nimfa uratuje go od zamoknięcia
Lisku, dużo czasu i wena życzę...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gorzata
Narkoman
Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 17:56, 25 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
tym razem sama z podłogi nie wstanę
ta część jest tak genialna, że nie mogę...
jeszcze nigdy aż tak dużo chyba przy jednej części czegokolwiek się nie śmiałam!
to było świetne!
czekam na kolejną część!
Wena!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ley
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 4088
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Huddyland. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 18:14, 25 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
O mamuniu.
*sika ze śmiechu razem z H_a*
Najlepsza, najlepsza część!!!
lisek napisał: | - Dzięki – odburknął. – Bez jedzenia, bez dachu nad głową – zaczął mówić sam do siebie. W tej chwili przysiadła się do niego Cuddy.
- Chyba nie sądziłeś, że jestem aż tak bezduszna? – zapytała podając mu talerz z jedną kiełbaską. |
Aaawww! To było moim zdaniem słodkie.
lisek napisał: | - „Hej, sokoły… omijajcie góry, lasy…” – odbijało się głośnym echem w całym lesie. |
O! Oczywiście nasza narodowa przyśpiewka! Idealnie się komponuje.
Jak wyobrażę sobie Wilsona tańczącego wokół ogniska, to myślę, że brakuje jeszcze mu ciupagi i skoków przez ogień.
Próba zaciągnięcia Cuddy do namiotu, świetna.
Jak ktoś się wypowiadał wyżej, nawalona Cuddy to za*piip*sta Cuddy.
lisek napisał: | - Wilson, ile razy ci mówiłem, by nie lać pod wiatr? – wymamrotał i odwrócił się na drugi bok. |
Najlepsiejszy tekst z całej tej części. *pada po raz 'któryśtam'*
Lisku dawno się tak nie uśmiałam. Pomysł jest genialny, świetnie go prowadzisz!
Padam na kolana i kłaniam się nisko. Jesteś taka talenciara, że aż oooohhh i aaaahh.
Dziękuję za oooogrroooomną dawkę humoru.
Pozdrawiam, Ley.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ley dnia Nie 18:16, 25 Kwi 2010, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
marguerite.
Epidemiolog
Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 1221
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Debrzno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 20:32, 26 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Och, Lisku, Lisku,, jasne, że zdałam.
Widzę, że Cię tym nie zaskoczyłam...
lisek napisał: |
- Jezu! Czy ona nie wie, że już nie jeden taki supertankowiec zatonął?– wywrócił oczami.
|
lisek napisał: |
Cuddy w stroju kąpielowym. Mokra. Usiadł na najbliższym kamieniu i przez nozdrza wciągnął głęboko powietrze. Łyknął jedną pastylkę i wrócił w swój jakże piękny świat fantazji o szefowej. Widział jej piersi skąpo okryte skrawkiem materiału. Brzuch, po którym spływały kropelki wody i… nogi. Idealne, zgrabne stojące tuż przed nim. Na moment się zawahał, po czym podniósł wzrok do góry.
|
lisek napisał: |
- Już wiem, skąd wziął się ten wielki tyłek. Dwie!? – krzyknął, widząc, że porywa ostatnie porcje.
|
lisek napisał: |
- Seks?! Później Cuddy, później. Stwarzajmy chociaż jakieś pozory – świetnie się bawił. Szturchnęła go z całej siły i w tej chwili stracił ostatni kęs swojej kolacji.
- Pięknie. Twój dług względem mojej osoby rośnie w zastraszającym tempie. Tym razem nie wykpisz się stringami – posłał jej waleczne spojrzenie. Chris i Erika przyglądali się im ze zdziwieniem. Nie mieli pojęcia jak ta dwójka mogła się jeszcze nie pozabijać. Za to Wilson…
Tak, on patrzył na nich rozmarzony, zupełnie jak czterolatek oglądający Boba Budowniczego na dobranoc. Mniej więcej o to mu chodziło – uśmiechnął się podstępnie.
|
lisek napisał: |
Kilka piw później…
- „Hej, sokoły… omijajcie góry, lasy…” – odbijało się głośnym echem w całym lesie.
- Cicho! - House nerwowo rozglądał się wokół.
- Co jest? - zapytał Wilson. Przestraszył się, że po raz kolejny jakiś napalony zwierzak dobiera się do jego... rzeczy osobistych. Diagnosta jednak odwrócił wzrok w kierunku brunetki.
- Chyba z wiekiem zaczęłaś fałszować? - skomentował bezczelnie. Onkolog odetchnął z ulgą.
- Dzięki – Cuddy posłała mu oburzone spojrzenie.
- Ale mam pomysł. Może my pośpiewamy, a ty potańczysz?
- Nie ma mowy.
- Wiem, że bez rury nie tańczysz, ale w tych okolicznościach mogłabyś zrobić wyjątek – zrobił minkę niewiniątka.
- Zabiję cię! – Cuddy zerwała się z miejsca, ale delikatny zawrót głowy sprawił, że momentalnie usiadła z powrotem.
Kolejne kilka piw później...
Wilson tańczył wokół ogniska. Takie pomieszanie hip-hopu z tańcem ludowym, jak określił to House. Idealne dwa gołąbki robiły się coraz bardziej czułe względem siebie. I niestety nie chodziło o parę lekarzy.
- Może zaciągniesz swojego chłopaka do namiotu? – wymamrotał diagnosta. – Chyba, że zamierzasz go zgwałcić na naszych oczach – pokiwał głową z niesmakiem.
- Zamknij się, idioto – Cuddy chwiejnym krokiem pokonywała odległość od swojego krzesełka w kierunku bezczelnego mężczyzny z laską w ręce.
- No co?
- Musisz obrażać wszystko co się rusza?
- Są tak zalani, że jutro nie będą nic pamiętać.
- Ja będę – zaznaczyła.
- I dlatego musisz się jeszcze napić – podał jej swój kubek z Whisky.
- Chcesz mnie upić i podstępem zdobyć mój namiot – jej oczy mimowolnie rozbłysły, oboje wiedzieli, że nie o namiot tu chodzi. Po piętnastu minutach wpatrywania się w ogień, postanowiła...
- Ok – wypiła duszkiem zawartość podarowanego jej kubka i pociągnęła lekarza za sobą.
- Ok? Nie sądziłem, że pójdzie mi tak łatwo – potulnie podążył za nią.
- Zaczekaj – zatrzymała się przy namiocie Chrisa i Eriki. – O Boże! Czy oni…?
- Tak Cuddy, oni uprawiają seks – tym razem to on pociągnął ją za sobą.
- Zaczekaj – ponownie się zatrzymała.
- Co znowu?
- Chyba o czymś zapomnieliśmy – intensywnie myślała.
- Burbon, prezerwatywy, czerwone stringi… - zaczął wymieniać. – Myślę, że mamy wszystko.
- Kretyn z ciebie. Nie o tym myślałam. Wilson! – palnęła nagle. Ostatnio widzieli go w okolicy ogniska, odstawiającego jakieś rytualne modły. – Musimy go poszukać – ciągnęła go w przeciwną stronę.
- Jest duży, a las i nimfy to jego naturalne środowisko – parsknął śmiechem. – No dobra – widział, że i tak nic nie wskóra. Oboje chwiejnym krokiem udali się w okolice jego namiotu. Zajrzeli do środka.
- I co? Spokojna? – wywrócił oczami. Wilson spał sobie w najlepsze. Co prawda, nie zdołał w całości dostać się do śpiwora, ale za to jak uroczo wyglądał.
- W porządku – Cuddy uśmiechnęła się mimowolnie. Po chwili stali przed jej namiotem. Księżyc był prawie w pełni. Oświetlał jej piękną twarz. Długie, kręcone włosy, szaroniebieski oczy i usta idealne do całowania. Ona również się mu przyglądała.
- Przystojny jestem w tym świetle, prawda? Cuddy ocknęła się z zamyślenia.
- Zostań tu – poleciła, po czym zniknęła w swoim namiocie. Już miał podążyć za nią, gdy nagle został pchnięty wielkim materacem.
- Co to ma być? – był bardziej niż zszokowany.
- Spłacam dług – zaśmiała się perliście. – Chyba nie liczyłeś na nic więcej? – wychyliła się namiotu. Ona klęczała, w przeciwieństwie do niego. Ze swojej obecnej pozycji miał więc idealne widoki na specjalne pagórki.
- Szczerze? – chyba już nawet jej nie słuchał.
- Dobranoc, House. I pamiętaj, nie pokonasz mnie kilkoma piwami i kubkiem Whisky – dodała, zasuwając drzwi. Stał tam, jak wryty, z wielkim materacem na środku obozowiska.
- Czym jeszcze mnie dzisiaj zaskoczysz? Jakieś kolejne wyrafinowane upokorzenie? – tępo wpatrywał się w niebo. Okazało się, że wypowiedział te słowa w złym momencie. Nagle zaszumiało. Ognisko dogasało i robiło się coraz chłodniej. Zły, zmęczony i lekko wstawiony rozwalił się na materacu tuż przed wejściem do jej namiotu.
- Jeśli najdzie ją w nocy potrzeba, będzie miała niespodziankę - pomyślał. Niestety, jako pierwszy, on doczekał się niespodzianki. Około pierwszej w nocy z pięknego snu wyrwała go kropelka wody spadająca na jego czoło.
- Wilson, ile razy ci mówiłem, by nie lać pod wiatr? – wymamrotał i odwrócił się na drugi bok. |
Miałam zamiar wybrać najlepsze fragmenty, ale, jak widać, wyszło pół fika.
Uwielbiam wszystkie opowiadania, gdzie można spotkać napitych House'a i Cuddy. Są wtedy tacy słodcy, a wyobrażając sobie zataczającą się Cuddy mam ochotę parsknąć śmiechem.
A Wilson tańczący wokół ogniska.... Hmm...
Jak już dobrze powiedziała Ley, brakuje mu jeszcze tylko ciupagi i kapelusza.
- Wilson, ile razy ci mówiłem, by nie lać pod wiatr? – wymamrotał i odwrócił się na drugi bok.
Zabiłaś mnie tym tekstem, leżę po prostu pod biurkiem i błagam, aby mnie ktoś stamtąd podniósł.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez marguerite. dnia Wto 13:57, 27 Kwi 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
neko.md
Epidemiolog
Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 1231
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lublin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 20:40, 26 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Wilson tańczył wokół ogniska. Takie pomieszanie hip-hopu z tańcem ludowym, jak określił to House. |
Wilson po prostu odstawia taniec deszczu! nie znacie się! Nimfy go nauczyły !
ja po prostu nie rozumiem, lisku, jak ty możesz, a raczej jak Cuddy może, wywalać House'a w deszcz. ja rozumiem, że przy namiocie 4 - osobowym dla jednego małego, chuderlawego House'a to miejsca jest mało (Cuddy + jej tyłek robią za 3 osoby ), no ale żeby tak od razu go wyrzucać? To chociaż jakiś daszek, szałasik?
poza tym - czy oni zagasili ognisko? a jak pożar wybuchnie? a ta polana to przeznaczona do palenia czy nie? a jak jakaś nimfa namówi Wilsona na ekologię, nawróci się biedaczek, odkryje jakieś stokrotki i przywiąże do drzewa?
nie pomyśleli o tym! a tak w ogóle, to czy oni mają coś przeciw kleszczom? a komarom? a ibuprom? czy oni się zabezpieczyli w ogóle?
ok, znowu dwuznaczność.
więc tak lisku - oprócz tego, że kwiczałam ze śmiechu, to jednak jakiś głęboko, głęboko, głęboko ukryty gen człowieczeństwa i opiekuńczości się odezwał.
więc Wena lisku, Wena!
pozdrawiam,
opiekuńcza neko
ach, tak, zapomniałabym:
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
magdalenka
Student Medycyny
Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 149
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 7:23, 28 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
ha dobre!
no tego to chyba jeszcze nie było: leśne Huddy!!!
pijany Wilson- to jest coś co mi już dawno w fikach brakowało
jak zawsze nahalny House- na niego zawsze można liczyc
i Cuddy z jajami
czekam na ciąg dalszy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
daritta
Ginekolog
Dołączył: 16 Gru 2009
Posty: 2185
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Leszno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 10:53, 28 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Genistyczne.!
Jeszcze nidgy czytając fick nie waliłam głową ze śmiechu w biurko
Jak będę miała guza albo jakiś inny uszczerbek na zdrowiu to czekaj na pozew.!
Moje ulubione fragmenty:
"- Zabiję cię – wysyczała mu do ucha.
- Seks?! Później Cuddy, później. Stwarzajmy chociaż jakieś pozory – świetnie się bawił. Szturchnęła go z całej siły i w tej chwili stracił ostatni kęs swojej kolacji.
- Pięknie. Twój dług względem mojej osoby rośnie w zastraszającym tempie. Tym razem nie wykpisz się stringami – posłał jej waleczne spojrzenie."
"- Cicho! - House nerwowo rozglądał się wokół.
- Co jest? - zapytał Wilson. Przestraszył się, że po raz kolejny jakiś napalony zwierzak dobiera się do jego... rzeczy osobistych. Diagnosta jednak odwrócił wzrok w kierunku brunetki.
- Chyba z wiekiem zaczęłaś fałszować? - skomentował bezczelnie. Onkolog odetchnął z ulgą.
- Dzięki – Cuddy posłała mu oburzone spojrzenie.
- Ale mam pomysł. Może my pośpiewamy, a ty potańczysz?
- Nie ma mowy.
- Wiem, że bez rury nie tańczysz, ale w tych okolicznościach mogłabyś zrobić wyjątek – zrobił minkę niewiniątka.
- Zabiję cię! – Cuddy zerwała się z miejsca, ale delikatny zawrót głowy sprawił, że momentalnie usiadła z powrotem."
Cuddy jest morderczynią.! Przynajmniej 2 razy w tej części chce zabić House'a.! Biedaczek... Ale jak ona go nie chce,to ja go chcętnie przygranę
Na koniec jeszcze dodam,że kocham twoje ficki Lisku
I oczywiście wielkie pokłony
Czekam na cd
Pozdrawiam i wena życzę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|