Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Podwójna tajemnica [Z + Epilog]
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
OLA336
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:27, 20 Wrz 2013    Temat postu:

Ostatnia część Pomysł na tą część zaczerpnięty ze zdjęć z planu. Niestety scena nie pojawiła się w serialu nad czym bardzo ubolewałam... Będzie jeszcze epilog ale tak na dobrą sprawę, to już koniec Mam nadzieję, że się podobało


Rozdział 12 - Wszystko jasne.


- Jestem wykończona. – Ashley leżała na kanapie z głową opartą na kolanach Wilsona. – Najpierw te wykłady, a później operacja. Ale chłopak żyje.
- A jak twoja ręka? – James głaskał ją po ramieniu.
- Boli. Nawet bardziej niż boli. Sytuacją z Cuddy i moim bratem też jestem zmęczona. – Westchnęła.
- To co? Poddajemy się?
- Nie wiem. – Odchyliła głowę do tyłu i spojrzała mu prosto w oczy. – Potrzebuję przerwy. – Zdrową ręką odszukała jego dłoń i splotła ją ze swoją własną. – Tęsknie za Miami. Za plażą, ciepłem. – Onkolog nie odpowiedział. Przynajmniej nie od razu. Musiał pomyśleć.
- Wstawaj. – Odezwał się w końcu.
- Dlaczego? Mówiłam ci, że jestem zmęczona. – Młoda lekarka zaczęła protestować.
- Chodź, pojedziemy na małą przejażdżkę. – Nie dawał za wygraną.
- Muszę się przebrać? – Puściła jego rękę i zaczęła powoli się podnosić.
- Nie. – Uśmiechnął się do niej ciepło. – Tak jest idealnie. – Pomógł jej wstać i za chwilę już ich nie było.


Godzinę wcześniej.


- Pierwszy i ostatni raz jechałam z tobą motocyklem. Jeździsz jak wariat. – Powiedziała oddając mu kask. – Gdzie my właściwie jesteśmy? – Rozejrzała się dookoła. – To jakieś pustkowie.
- Jak już, to przedostatni. Jeszcze musimy wrócić do domu. – Wziął od niej kask i zawiesił na kierownicy. – Czego się spodziewałaś? I tak jechałem wolniej niż zwykle. – Schował kluczyki, złapał ją za rękę i pokierował w tylko sobie znanym kierunku.
- Mam ci być wdzięczna? – Nie opierała się. Mimo, że nie uzyskała odpowiedzi na swoje pytanie, to i tak uznała, że wszystko będzie lepsze od tej piekielnie szybkiej maszyny.
- Kobiety. – Greg przewrócił oczami. – Oczekują rycerzy na białych koniach zapominając, że średniowiecze już dawno minęło, i że te zwierzęta zostały zamieniona na konie mechaniczne, ewentualnie…
- Nie kończ. Zrozumiałam aluzję. Chociaż ty z pewnością nie byłbyś rycerzem. Co najwyżej błaznem na dworze królowej.
- A ty myślisz, że byłabyś królową? Dobrze, że nie żyjemy w średniowieczu. Wiedźmy palono na stosie. – Uśmiechnął się do niej.
- Skoro już uprzejmości mamy za sobą, to chciałabym się jednak dowiedzieć, dokąd my właściwie idziemy.
- Spacer po plaży, kolacja i seks. – Wyjaśnił nie przestając się uśmiechać. – Chociaż kombinacja może być dowolna. Seks na plaży, kolacja, spacer. – Zaczął wymieniać. – Albo możemy pominąć kolację i przejść do deseru. Czyli podwójny seks.
- Zabrałeś mnie na plażę? A twoja noga?
- Zapomniałem dodać, że to będzie powolny spacer. – Obydwoje przeszli przez parking i wkroczyli na piaszczysty teren. Woda łagodnie rozbijała się o brzeg i od czasu do czasu wiał chłodny wiatr, który nie był zbyt przyjemny. Wolnym krokiem ruszyli przed siebie.
- Tu jest naprawdę pięknie. – Jej oczy chłonęły nowy krajobraz, który był naprawdę zachwycający. Może dobrze, że wiał wiatr? Przynajmniej byli sami. – Ale i tak jestem na ciebie wkurzona. Przesadziliście dzisiaj.
- Chciałaś odpocząć więc… - Wzruszył ramionami całkowicie ignorując część jej wypowiedzi. W końcu chłopak przeżył i to było najważniejsze. – Pomyślałem, że to dobre miejsce.
- Idealne. – Wzięła głęboki wdech żeby zaczerpnąć świeżego powietrza. Szum wody zaczął ją odprężać. – Twoja siostra chodzi wściekła jak osa, bo za karę dostała dodatkowe godziny w przychodni, a ty… Ciebie już nawet nie wiem jak ukarać.
- Ej! Miało być miło. – Upomniał ją. – Odpoczywaj i zbieraj siły na…
- Patrz. – Ona również mu przerwała, a następnie wskazała miejsce, które zauważyła. – Usiądziemy tam? Nie przewidziałam, że będziemy chodzić po plaży i ubrałam szpilki. Zapadam się w nich.
- I tak jestem pod wrażeniem, że jechałaś w nich na motocyklu. – Swoje kroki skierowali w wyznaczone przez nią miejsce.
- Tego też nie wiedziałam. Wszystko sprytnie wymyśliłeś.
- Do usług. – Usiedli na piasku opierając się o konar drzewa. Cuddy natychmiast zdjęła szpilki i odstawiła je na bok. Wpatrując się w wodę, podniosła ręce do ust i chuchnęła w nie chcąc się w ten sposób rozgrzać. – Nieodpowiednie buty, nieodpowiedni strój. – Nie czekając na jej odpowiedź, zdjął z siebie swoją motocyklową kurtkę i narzucił ją na jej ramiona. – A podobno to ja jestem nieodpowiedzialny.
- Dziękuję. – Ubrała się i przytuliła do niego. – Za to, że mnie tu ściągnąłeś również dziękuję.
- Nie ma za co. Odpłacisz mi…
- Kocham cię. – Zamknęła jego usta swoimi.


***


- Jimmy, dokąd my jedziemy? – Ashley zaczynała się niecierpliwić.
- Zaufaj mi. – Spojrzał jej prosto w oczy, a następnie z powrotem na drogę.
- Ufam ci, ale… - Westchnęła. – W porządku, jedź. – Zaczęła się bawić przyciskiem od szyb.
- Jesteśmy już prawie na miejscu. – Powiedział i chwilę później zaparkował samochód na parkingu. – Wysiadka.
- Nareszcie. – Złapała za klamkę i otworzyła drzwi od samochodu. Wyszła na zewnątrz i rozejrzała się dookoła. – Tu nic nie ma.
- Mylisz się. – James stanął za jej plecami i chustką, którą trzymał w ręce zaczął zawiązywać jej oczy.
- Chcesz mnie zamordować, zgwałcić i porzucić w rowie? Rewelacja.
- Nie marudź, chodź. – Złapał ją za zdrową rękę i poprowadził w tylko sobie znanym kierunku. Po krótkim spacerze dotarli na zrobioną z drewnianych belek ścieżkę, która prowadziła prosto na…
- Słyszę szum wody. Czy ty zabrałeś mnie na plażę?
- No i się wydało. – Zatrzymał się i odsłonił jej oczy. Zamrugała kilka razy i spojrzała przed siebie. Piasek i ocean. Było prawie jak w Miami. No… nie licząc braku ludzi i pogody, która nie sprzyjała opalaniu się, a tym bardziej kąpielom. Było pochmurno i dość chłodno ale to jej nie zraziło.
- Jesteś uroczy. – Pocałowała go, a następnie klepnęła w ramię krzycząc „berek!” Po chwili już była spory kawałek przed nim.
- Nie wygłupiaj się! – Ruszył tuż za nią. – Wiesz, że nie mam takiej kondycji!
- Czas to zmienić! – Biegła, a wiatr rozwiewał jej włosy. Nawet ręka przestała chociaż na chwilę boleć. Była po prostu szczęśliwa.
- Myślałem, że pospacerujemy! – Onkolog zatrzymał się w celu zaczerpnięcia powietrza. Młoda lekarka zatrzymała się i poczekała, aż Wilson dojdzie do siebie i dołączy do niej. – Muszę wrócić do biegania. – W końcu ruszył się z miejsca i dołączył do niej.
- Tu jest cudownie. - Zbliżyła się do wody, która nieustannie uderzała o brzeg.
- Zaraz wpadniesz.
- Żebyś ty nie wpadł. – Odskoczyła w bok i popchnęła go w kierunku wody. Gdyby miała obie sprawne ręce, to James z pewnością wylądowałby w wodzie przynajmniej po kolana. Tak tylko zamoczył buty.
- Zimna! – Krzyknął i najszybciej jak potrafił wydostał się spoza zasięgu oceanu. – To nie jest śmieszne. – Gdyby jego spojrzenie mogło zabijać, to lekarka leżałaby już martwa.
- Nie gniewaj się. – Złapała go za rękę i ruszyła przed siebie. Nie wiedziała dokąd idzie, ale było jej wszystko jedno.
- Wiesz, że i tak długo nie potrafię tego robić. – Pozwolił się prowadzić. W końcu był w związku, w którym nie tylko dawał, ale i otrzymywał w zamian. Był szczęśliwy.


Nie wiedzieli jak długo szli i ile przeszli. Zresztą, to nie miało żadnego znaczenia. Spacerowali, śmiali się, rozmawiali i przytulali. Po prostu obydwoje byli szczęśliwi i tylko to się liczyło.
- House? – Lisa podniosła głowę, która do tej pory ufnie spoczywała na torsie diagnosty. – Ty widzisz to samo co ja? To James i Ashley?
- Co? Daj spokój. Jest za zimno na fatamorg… To Wilson i moja siostra!
- A podobno to ja mam omamy… - Lisa przewróciła oczami.
- Ty! – House krzyknął i wyciągnął w kierunku spacerującej pary rękę z wyprostowanym palcem wskazującym. Lisa żałowała, że nie ma przy sobie aparatu, którym mogłaby zrobić zdjęcie jego głupkowatej miny. – Sypiasz z moją siostrą!
- Zamknij usta, bo ci mucha wpadnie. – Dotknęła jego brody i zamknęła mu buzię. Ashley zaczęła się śmiać.
- A ty sypiasz z Cuddy! – Onkolog był w podobnym szoku co sam House. Może jego reakcja na słowa przyjaciela nie była najlepsza ale na tamten moment, nie było go stać na nic lepszego.
- Ja tu siedzę…
- Wy długo już tak? No… razem? – Byli już bardzo blisko swoich przyjaciół.
- A wy? – Administratorka odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- Tajemnica. – Młodsza kobieta puściła do niej oko.
- Wiecie co z pewnością nie będzie tajemnicą? To, że całą czwórką idziemy do kadr i…
- Ale mamo…! – Na słowa House’a wszyscy zaczęli się śmiać.
Spędzili na plaży jeszcze jakąś godzinę. Widać było po nich, że są naprawdę szczęśliwi. Liczyło się tu i teraz. Tu na plaży i teraz ze swoją drugą połówką. Mieli siebie nawzajem i przyjaciół, na których zawsze mogli polegać. Bez względu na wszystko. Bo okazało się, że szczęściu nie zawsze trzeba pomagać, że czasami samo z siebie potrafi pozytywnie zaskoczyć, nie oczekując niczego w zamian.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Sob 19:12, 21 Wrz 2013    Temat postu:

W poniedziałek poprawka, na którą nic nie umiem, więc to idealny czas na nadrabianie!!


Kocham ten fik! To że oni się nie poorientowali wcześniej to było dla mnie aż dziwne. Przecież to było jak na tacy podane, że są dwie pary xD

House taki house'owy, no i drugi też Cuddy w sumie nie wiem;p jakoś nie potrafię określić jej charakteru i w ogóle. Po 7. sezonie jakoś kompletniej awersji do niej dostała. No i mój kochany Wilson Jakiś taki tutaj troche ciamajdowaty, ale co tam!

Ogólnie sam pomysł fajnie wyszedł. Realizacja również bardzo dobrze wyszła, więc jestem jak najbardziej zadowolona, że przeczytałam fik

Mój ulubiony tekst:
Cytat:
- Pasują do siebie idealnie. Skoro on wytrzymał z tobą tyle lat, to ich związek przetrwa wieczność.
- Porównujesz mnie do niej? I mój związek z… Moją przyjaźń z Wilsonem do związku?


Nic dodać, nic ująć!!

Weny


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lacida
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 06 Mar 2012
Posty: 339
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Małopolska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:35, 21 Wrz 2013    Temat postu:

Aguss uczyć się, jak zdasz w ten poniedziałek to nam pokomentujesz .
Olu super zakończenie, szkoda że już...

Ola napisał:

- Wy długo już tak? No… razem? – Byli już bardzo blisko swoich przyjaciół.
- A wy? – Administratorka odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- Tajemnica. – Młodsza kobieta puściła do niej oko.
- Wiecie co z pewnością nie będzie tajemnicą? To, że całą czwórką idziemy do kadr i…
- Ale mamo…! – Na słowa House’a wszyscy zaczęli się śmiać.

Dialogi jak zwykle super.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OLA336
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:56, 22 Wrz 2013    Temat postu:

Agusss

Jak Ty już przychodzisz komentować moje fiki do Huddy, to ewidentnie nie chce Ci się uczyć Ale i tak Cię kocham xD
Jakby się połapali, to nie byłoby zabawy Cuddy dla mnie też jest tajemnicą Ale staram się jak mogę Lisek jest mistrzynią w pisaniu tej postaci Oj tam, oj tam Czepiasz się Wilsona xD
Dziękuję za komentarz


Lacida

Cieszę się, że zakończenie się spodobało Strasznie żałuję, że nie pokazali tych scen w serialu więc... na swój sposób same je sobie i Wam pokazałam Więc ogromnie się cieszę, że się podobało
Dziękuję za komentarz


Czas na epilog Trochę skacze w czasie ale tak miało być Nie jakoś konkretnie skacze ale... skacze Końcówka... lubię jak jest Happy End i nic na to nie poradzę



Epilog


- Nie rób tego. Najpierw cię wyśmieje, a później się wkurzy.
- Nie będzie tak źle. Przesadzasz. – James siedział za swoim biurkiem i uważnie przyglądał się małemu pudełeczku, które trzymał w dłoni. Otworzył je i wyjął z niego pierścionek. – Nie będzie tak źle. – Powtórzył, chcąc się nieco uspokoić.
- Żebyś później nie mówił, że cię nie ostrzegałem. Ona nie będzie kolejną panią Wilson.
Gregory House miał po części rację. Jego siostra nigdy nie została panią Wilson. Ale to tylko dlatego, że postanowiła zostać przy swoim nazwisku. Zgodziła się wyjść za onkologa, ale... To nie koniec niespodzianek.
***
- Greg, pamiętasz nasze zakłady? – Usłyszał w słuchawce głos siostry.
- Pamiętam. Wisisz mi pięćdziesiąt dolarów. Wilson jest świadkiem. Zjadłem pomidorówkę, w której wcześniej rozpuściłem całą tabliczkę czekolady. Wygrałem.
- Ja teraz nie o tym. Pamiętasz ten zakład w którym…
- Nie zgodziłaś się, prawda? – Przerwał jej wypowiedź. – Powiedz, że się nie zgodziłaś.
- Zgodziłam. Teraz twoja kolej. Jak już będzie po wszystkim, to zaplanujemy z Lisą piękną wspólną ceremonię. Wesele będzie olbrzymie. Kup ładny pierścionek. I postaraj się być chociaż odrobinę romantycznym. – Była bardzo z siebie zadowolona.
- Przyjęłaś go tylko dlatego, żeby wygrać zakład?
- Nie. Kocham go ty cymbale. Ty też ją kochasz dlatego się oświadczysz. I nie bój się. Nie powiem jej, że przegrałeś zakład.
- Nienawidzę cię.
- Też cię kocham braciszku. – Rozłączyła się.
***
Wróciła do domu późnym wieczorem. Była wykończona. Jedyne o czym teraz marzyła, to gorąca kąpiel i łóżko. Wysiadła z samochodu i ruszyła w kierunku drzwi wejściowych. Trzymając w ręku kluczyki samochodowe, zaczęła przeszukiwać torebkę w celu znalezienia kluczy od domu. Była bardzo zdziwiona i przerażona, kiedy odkryła, że aby wejść do swojego domu wcale nie potrzebuje kluczy. Drzwi były lekko uchylone.
- House, jeżeli to twoja sprawka, to musisz wiedzieć, że to wcale nie jest śmieszne! – Weszła do przedpokoju i poszukała włącznika światła. Nic. Pusto. Na przedpokoju nikogo nie było. Zaczęła się zastanawiać, czy to aby nie ona zapomniała zamknąć za sobą drzwi. Ale po chwili namysłu doszła do wniosku, że to przecież nie możliwe. Zawsze sprawdzała, czy aby na pewno je zamknęła. Wolnym krokiem ruszyła do salonu, a następnie do jadalni. I znowu to samo. Ręką zaczęła szukać włącznika światła.
- Boże! Jeżeli chciałeś mnie zabić, to są łatwiejsze sposoby niż zawał serca, wiesz? Czekasz na mnie z kolacją? – Zapytała zdziwiona.
- Nareszcie! Już tyłek zaczął mnie boleć od siedzenia i czekania na ciebie. I tak. Czekam na ciebie z kolacją, którą przez swój pracoholizm będziesz musiała podgrzać.
- Mogę wiedzieć, z jakiej to okazji jesteś taki „uprzejmy”?
- Jeszcze z żadnej. Jeszcze mogę się rozmyślić.
- House, miałam ciężki dzień. Mógłbyś przestać mnie wkurzać i przejść do konkretów?
- Chyba jednak się rozmyślę…
- House!
- Już dobrze! Tylko na mnie nie krzycz bo zacznę się…
- House! – Przerwała mu po raz kolejny. Diagnosta tylko przewrócił oczami. Nie chcą dłużej tego przedłużać, sięgnął do kieszeni marynarki i wyciągnął z niej małe pudełeczko, które starannie zostało zawinięte w czerwoną wstążkę. – Czy ty…
- Teraz, to ty się zamknij. Nigdy nie byłem w tym dobry więc… - Otworzył pudełeczko. – Dasz radę wytrzymać ze mną do końca? Do śmierci? Zapewne mojej bo…
- Jesteś głupi. – Przerwała mu i spojrzała mu prosto w oczy. – A to są najbardziej… - Szukała odpowiedniego słowa. – Oryginalne oświadczyny ale wiesz co? Chyba muszę się zgodzić. – Uśmiechnęła się.
- Musisz?
- Najwidoczniej też jestem głupia. I to ja pierwsza zejdę z tego świata. Już od paru lat wpędzasz mnie do grobu. – Nie przestawała się uśmiechać.
- Czyli się zgadzasz? – On wolał się upewnić.
- Pewnie. – Podeszła do niego i pocałowała go.
- Czy to oznacza, że możemy nie jeść kolacji a przejść od razu do sypialni?
- House!
***
- Teraz tutaj! Chce mieć również zdjęcie z moimi dziećmi. – Blythe House ciągnęła za sobą fotografa, który został wynajęty specjalnie na to wesele.
- Mamo… - Diagnosta przewrócił oczami. – Przecież masz z nami zdjęcie. Robiliśmy już takie zanim zaczęło się wesele.
- Wtedy byliśmy całą piątką. Wy, ja, Lisa i James. Chce mieć zdjęcie tylko z wami. I nie zapomnijcie mi go wysłać. – Ustawili się i fotograf zrobił zdjęcie. – Świetnie! Możesz nas już zostawić. – Zwróciła się do fotografa. – Wiecie co? Skoro doczekałam takiego momentu, to teraz…
- Tylko nie mów, że możesz umierać. – Ashley przerwała matce.
- A skąd! Nigdzie się nie wybieram. Chciałam powiedzieć, że skoro doczekałam takiego momentu, to teraz nie pozostaje mi nic innego, jak tylko czekać na wnuki. – Uśmiechnęła się i spojrzała na swoje dorosłe dzieci. – No, bawcie się dobrze. Idę porozmawiać z Jamesem.
- Słyszałeś? – Odezwała się, kiedy starsza kobieta zniknęła z zasięgu jej wzroku. – Masz kolejne zadanie.
- Ja? Chyba raczej ty. Widziałem, że kiedy to mówiła, to wyraźnie patrzyła na ciebie.
- Przypominam ci, że to nie mój zegar…
- Jeszcze raz powiesz coś o moim zegarze biologicznym, a powiem wszystkim co zrobiłaś w czwartej klasie szkoły podstawowej.
- Nie odważysz się.
- Zakład?
- Nie…
- Ej! Słuchajcie! – Przerwał jej po raz kolejny. Wszyscy zebrani goście patrzyli prosto na niego. Nawet orkiestra przerwała grę.
- Obiecuję, że już się nie odezwę. – Ashley dyskretnie szturchnęła brata.
- Dziękuję wszystkim za przybycie!

***
- Możesz go potrzymać. Nie ugryzie cię. – Ashley trzymała na rękach małego chłopca, którego chciała podać bratu.
- Jeszcze nie. Nie ma zębów. - Greg wyciągnął po malca ręce i po chwili chłopiec był już u niego.
- Jest taki śliczny. – Stojąca obok niego Lisa delikatnie pogłaskała chłopca po policzku. – I jaki on podobny do Jamesa.
- Mam nadzieję, że tylko fizycznie.
- Słyszałem… - Wilson z ukosa spojrzał na przyjaciela. – Wujkowi Greg’owi wyostrzył się dowcip.
- Wujek Greg. – Ashley powtórzyła za mężem. – Pasuje ci. – Z uśmiechem spojrzała na brata.
- Bardzo zabawne…. – Diagnosta przewrócił oczami. – Teraz twoja kolej. – Podał dziecko administratorce. Chłopiec spojrzał na nią i ziewnął.
- Chyba pora na niego. Mogę go położyć spać?
- Pewnie. James pokaże ci co i jak. Mały ma już opracowany rytuał.
- Wybraliście mu już imię? – Rodzeństwo przysłuchiwało się coraz słabszej rozmowie przyjaciół.
- Jeszcze nie możemy dojść w tej kwestii do porozumienia…
- Wisisz mi swoje miesięczne zarobki. – Usłyszała głos brata. – Przegrałaś zakład. Mówiłem, że ty pierwsza będziesz mieć dzieci.
- Dobrze, że mam trochę odłożonych pieniędzy na koncie i pracującego męża. Swoją drogą, Ty też mógłbyś się postarać o dziecko. Tata Greg brzmiałoby jeszcze lepiej.
- A ty znowu swoje…
- Widziałeś ile radości sprawiło jej położenie go spać?
- Mnie też trzeba kłaść spać, zasypiać przy mnie i…
- Nie kończ. – Przerwała mu. – Na pewno by cię nie zaniedbała. Pomyśl o tym.
Pomyślał.
***
Leżeli w łóżku i rozmyślali. Lisa leżała z głową opartą o jego tors, a on obejmował ją i delikatnie głaskał po ramieniu. Postanowił, że zaryzykuje i odezwie się pierwszy. Czuł, że ta rozmowa i tak go nie ominie.
- Chciałabyś mieć większy tyłek, piersi i nieprzespane noce? – Wypalił w typowy dla siebie sposób.
- Pytasz mnie, czy chciałabym mieć dziecko? – Znała go wystarczająco długo. Poznała jego tajemnice, nawyki oraz nauczyła się jego House’owego języka.
- Rozmawiamy o dziecku? Miałem na myśli operację plastyczną. To chyba tańsze. A efekty takie same. Ból i cała reszta.
- Nie wiem. Nie chciałabym cię do niczego zmuszać.
- Nikt nigdy nie musiał mnie zmuszać do se…
- Rozmawiamy poważnie, czy będziemy żartować? – Przerwała mu. – A ty? Chciałbyś?
- Nie wiem. – Przyznał zgodnie z prawdą. – Chciałbym żebyś była szczęśliwa.
- Jestem.
- No to… bardziej szczęśliwa?
- A twoje szczęście?
- Możemy spróbować je powiększyć. Może akurat się uda.
- A jak nie?
- Nie marnujmy czasu na gadanie. – Podniósł się nieco i zamknął jej usta swoimi.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez OLA336 dnia Sob 21:20, 05 Paź 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Endymion
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 04 Lip 2013
Posty: 191
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdzieś z Księżyca..
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 6:30, 23 Wrz 2013    Temat postu:

Superrr zakończeniee...
Zjadłem pomidorówkę z czekoladą. ,.. Vatttt??? Pogratulować pomysłu. Ja bym się nie odważyła zjeść pomidorowej z czekoladąą...
Ten fragment o kolacjiii i wogullleee cały tekst cały fick był "<prosz> Bośkiii.. Powodzeniaa w powstawaniu kolejnych.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OLA336
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 9:02, 23 Wrz 2013    Temat postu:

Endymion

Cieszę się, że się podobało I zakład jest prawdziwy Założyłam się o to kiedyś z kuzynem Tyle, że on rozpuścił kawałek kosteczki a ja znacznie więcej Nawet dobre było z tego co pamiętam No i wygrałam wtedy 20zł Wielkie dzięki Mam nadzieję, że jeszcze napiszę coś dłuższego Dziękuję za komentarz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Wto 7:39, 24 Wrz 2013    Temat postu:

Czyli że co? Twierdzisz, że jakbym nie musiała się uczyć to bym nie czytała Twoich tworów!? No wiesz
Cóż postać Cuddy może i kiedyś rozumiałam, ale do czasu. Masz racje, Lisek tworzy ciekawą postać;p


Ale przejdźmy do rzeczy!

Epilog! Pierwszy akapit już przysporzył mi wiele radości. James jak zwykle romantyczny! A House jak to on jest wredny, ale swoją drogą chciał chronić przyjaciela (i swoja drogą i siebie xD z następnego akapitu wynika;p) Ale szkoda, że Ashley została przy swoim nazwisku. Mogła zrobić jak u nas: House - Wilson. Cudownie to brzmi *.* (wcale nie pomyliłam rodzeństwa jak pisałam to nazwisko xDD )

Jest cwana! Ashley w sensie! Takim podstępem zmusić Grega do oświadczyn. Kto by pomyślał, nie? ;p Ale dobrze, dobrze. Niech happy end rządzi światem xD

Oświadczyny jedne z dziwniejszych o jakich czytałam, które widziałam. No powiem tylko tyle, że House ma jednak polot i fantazje czasem

I jeszcze ślubu sie doczekali! Że oni jeszcze żyją No proszę jak milutko sie zrobiło;p

Dziecko! Ja chce zobaczyć to dziecko! Jeżeli wygląda jak James! Przecież James jest słodki, więc dziecko wyglądające jak James *.* (po chwili się ogarnia, patrzy w bok na naszego syna... Ach już nie muszę zobaczyć tamtego;p mam swojego xD )


Och! Najlepsze jest jednak to jak House mówi, że chce dziecko! Mistrzostwo;p

Podobało mi się! Takie lekkie i przyjemne
Życzę Wena i w ogóle

P.S. Ten fik przypomniał mi o jednym moim... Tak mam zamiar się za niego wziąć, ale w czasie nieokreślonym. Jednak teraz nie wiem czy pomysł będzie oryginalny, więc...;p


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rouen
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 06 Sie 2013
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:33, 28 Wrz 2013    Temat postu:

Jezu, to jest cudowne. Od A do Z poprowadzone idealnie. Choć z początku byłam sceptycznie nastawiona do samego pomysłu na fika, teraz nie mam wątpliwości, że wszystko tu było na swoim miejscu. Co prawda epilog trochę naciągany, ale to nie zmienia faktu, że jestem wniebowzięta. I co ja jeszcze mogę powiedzieć. Informuj mnie, gdy tylko na [H]orum pojawi się jakieś twoje nowe dzieło! Pozdrawiam!

Cytat:
- Greg, pamiętasz nasze zakłady? – Usłyszał w słuchawce głos siostry.
- Pamiętam. Wisisz mi pięćdziesiąt dolarów. Wilson jest świadkiem. Zjadłem pomidorówkę, w której wcześniej rozpuściłem całą tabliczkę czekolady. Wygrałem.
- Ja teraz nie o tym. Pamiętasz ten zakład w którym…

Akurat piłam herbatę i oplułam monitor. Pomidorówka with chocolate?

Cytat:
Wolnym krokiem ruszyła do salonu, a następnie do jadalni. I znowu to samo. Ręką zaczęła szukać włącznika światła.
- Boże! Jeżeli chciałeś mnie zabić, to są łatwiejsze sposoby niż zawał serca, wiesz? Czekasz na mnie z kolacją? – Zapytała zdziwiona.
- Nareszcie! Już tyłek zaczął mnie boleć od siedzenia i czekania na ciebie. I tak. Czekam na ciebie z kolacją, którą przez swój pracoholizm będziesz musiała podgrzać.
- Mogę wiedzieć, z jakiej to okazji jesteś taki „uprzejmy”?
- Jeszcze z żadnej. Jeszcze mogę się rozmyślić.
- House, miałam ciężki dzień. Mógłbyś przestać mnie wkurzać i przejść do konkretów?
- Chyba jednak się rozmyślę…
- House!
- Już dobrze! Tylko na mnie nie krzycz bo zacznę się…
- House! – Przerwała mu po raz kolejny. Diagnosta tylko przewrócił oczami. Nie chcą dłużej tego przedłużać, sięgnął do kieszeni marynarki i wyciągnął z niej małe pudełeczko, które starannie zostało zawinięte w czerwoną wstążkę. – Czy ty…
- Teraz, to ty się zamknij. Nigdy nie byłem w tym dobry więc… - Otworzył pudełeczko. – Dasz radę wytrzymać ze mną do końca? Do śmierci? Zapewne mojej bo…
- Jesteś głupi. – Przerwała mu i spojrzała mu prosto w oczy. – A to są najbardziej… - Szukała odpowiedniego słowa. – Oryginalne oświadczyny ale wiesz co? Chyba muszę się zgodzić.

Mój ulubiony fragment - choć może mało romantyczny!

Cytat:
- Widziałeś ile radości sprawiło jej położenie go spać?
- Mnie też trzeba kłaść spać, zasypiać przy mnie i…
- Nie kończ. – Przerwała mu. – Na pewno by cię nie zaniedbała. Pomyśl o tym.
Pomyślał.

Mój drugi ulubiony fragment.

Cytat:
– A ty? Chciałbyś?
- Nie wiem. – Przyznał zgodnie z prawdą. – Chciałbym żebyś była szczęśliwa.
- Jestem.
- No to… bardziej szczęśliwa?
- A twoje szczęście?
- Możemy spróbować je powiększyć. Może akurat się uda.
- A jak nie?
- Nie marnujmy czasu na gadanie. – Podniósł się nieco i zamknął jej usta swoimi.

Ach ten nasz napalony House!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rouen dnia Sob 16:43, 28 Wrz 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OLA336
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:45, 29 Wrz 2013    Temat postu:

Mężu

Ja nic nie twierdzę Ale... pożyjemy, zobaczymy Pamiętaj, że i tak Cię kocham

No w mojej głowie musiała zostać panią House Ale jak Cię to pocieszy, to zapewniam Cię, że Mały ma już nazwisko taty

Najważniejsze, że został przyjęty Poza tym, naprawdę się starał Winna Cuddy, że nie wróciła na czas

No ja myślę, że już nie musisz

Cieszę się, że się podobało Zawsze możesz napisać Nikt nie ma takich samych pomysłów Więc również życzę wena i czekam na ten pomysł


Rouen

Cieszę się, że mimo początkowych wątpliwości fik przypadł Ci do gustu Epilog może rzeczywiście nieco naciągany, ale nic na to nie poradzę Lubię dobre zakończenia Nie trzeba informować Wystarczy, że co jakiś czas wejdziesz na [H]orum Pomidorówki z czekoladą nie zapomnę do końca życia Naprawdę dobra była Dziękuję za komentarz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin