|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Hania
Ratownik Medyczny
Dołączył: 31 Lip 2008
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: nie chcesz wiedzieć. ; D Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 17:12, 27 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
teraz nie masz wyjścia musisz napisać szybko kolejną część.
Bo nie mogę się do czekać.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
T.
Anestezjolog
Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1340
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: KRK Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 17:33, 27 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
OMG, to było cudowne. A na końcu to aż coś we mnie zadrżało... Ja proponuje zrób dla nas grafik co kiedy trzeba Ci w domku zrobic, a y sie podzielimy praca... Wkleisz dziś jeszcze??? *patrzy błagalnie*
Serio to strasznie mi sie podoba co piszesz. Chwytasz za serce. Ściskam Ciepło!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
rocket queen
Narkoman
Dołączył: 08 Kwi 2008
Posty: 3955
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 18:00, 27 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Cytat: | ...niewielką paczuszkę owiniętą w biały, błyszczący papier, zawiązaną białą wstążeczką, z zatkniętą za nią miniaturową, czerwoną różyczką. Obracał ją przez chwilę w dłoni, potem położył delikatnie na biurku. |
Nie uwierzę, dopóki nie zobaczę!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
jeanne
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 6080
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 18:04, 27 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Jeanne Ómarła uhahana po przeczytaniu rozdziału
Cytat: | był miły, spokojny, uśmiechnięty...
Jakiś taki…. Błeee…. |
Taki blee i fuuj... Ohyda! Do czego jej będzie potrzebny spokojny facet?
Cytat: | Nawet wiadro vicodinu tu nie pomoże! |
A dwa wiaderka? Cytat: |
Chryste, naprawdę mu odbiło, skoro doszedł do wniosku, że nawet kartki w dokumentach przewraca najpiękniej na świecie! |
*leży pod biurkiem i wyje ze śmiechu*
A potem ta cała sytuacja z jej ręką i jego policzkiem, cudowna
Końcówka taka smutna... Ale jestem ciekawa, co było w tym pudełeczku i co zrobi Cuddy
*błaga na kolanach o kolejną część*
Cudowne!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cave
Rezydent
Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 1411
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 18:06, 27 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
ja jak zawsze spozniam sie z komentarzami xD
ciekawe co jej kupil.. swietna scena w gabinecie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
amandi
Stomatolog
Dołączył: 05 Sie 2008
Posty: 954
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 18:11, 27 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Zatrzymał się na chwilę w sali wykładowej, by przyjrzeć się temu wymoczkowi. Jak to pozory mogą mylić.. Na pierwszy rzut oka gnida Blade wcale nie wyglądał na gnidę. Wręcz przeciwnie, wysoki, przystojny czterdziestopięciolatek, na dodatek wykazywał oznaki inteligencji! A co gorsza, miał ciepły głos, był miły, spokojny, uśmiechnięty...
Jakiś taki…. Błeee…. |
Jasne, że błee i o fuuuuu, bo only House jest "mrau"
Cytat: | Zatrzymał się z ręką na klamce i spojrzał przez oszklone drzwi. Siedziała pochylona nad jakimiś papierami i coś notowała. Przygryzła lekko wargę, coś jej nie pasowało, sprawdzała. Przewróciła stronę. Chryste, naprawdę mu odbiło, skoro doszedł do wniosku, że nawet kartki w dokumentach przewraca najpiękniej na świecie! |
Nawet nie wiesz, jak ty pięknie napisałaś fragment ten i wcześniejszy!! pełen takich targających House'em emocji, że tylko ci oddawać
Cytat: | Wziął głęboki oddech i przywołał na usta leniwy uśmiech. Otworzył gwałtownie drzwi i podszedł do jej biurka. Stanął w nonszalanckiej pozie, jedną rękę opierając o blat.
- Tęskniłaś za mną, prawda kotku?
- House? Czy nie powinieneś być na wykładach? Kotku? – Nawet nie podniosła głowy. |
Och, jacy oni są dla siebie mili, kotki ... Świetne
Cytat: | Wiem, wiem – przerwała mu ze spokojem, nie przestawiając się uśmiechać – większe cycki. I tyłek. Znam to na pamięć, House, wymyśl coś nowego…
- Niezupełnie to miałem na myśli, kotku – przysiadł na biurku, pochylił się w jej kierunku i wyszeptał – Ty masz u mnie zdecydowanie większe szanse …
|
Chcesz to masz - coś nowego i coś - szczerego...
Cytat: | Ona jednak wyciągnęła rękę i delikatnie, powoli pogładziła go po policzku i również wyszeptała:
- Wiem o tym, House. Tylko nie myślałam, że i ty zdajesz sobie z tego sprawę.
Jezu, wdech, pamiętaj o wdechu! Mimo ogromnego wysiłku, rozleniwiony uśmiech nie chciał utrzymać się na jego twarzy. Bezwiednie przytulił policzek do jej dłoni i zapytał, wbrew swojej woli, niepewnie:
- Masz dla mnie prezent na Walentynki?
- Nie. Przecież nie lubisz takich cyrków. – Nadal się uśmiechała, powoli gładząc kciukiem jego policzek – To kolejna kłamliwa hipokryzja, święto idiotów i co tylko jeszcze wymyślisz.
- Kocham Walentynki, Cuddy – usta same odnalazły wnętrze jej dłoni. - Bezgranicznie… Gdzie pochowamy zwłoki biednego doktora Blade’a?…
- Nie. – gdy zabrała rękę, mało nie wylądował nosem na biurku. Złapał równowagę i usiadł wyprostowany. – Nie odwołam randki, House. Nie dam się już nabrać na te twoje maślane oczka i mam zamiar miło spędzić wieczór.
Cholera! Jednak zatrzasnęła mu drzwi przed nosem! |
W tej chwili odmawiam komentarza co do zachowania Cuddy, bo - choć można ją usprawiedliwić, patrząc na jego wcześniejszy podstęp - to i tak zabrakłoby mi niecenzuralnych słów . jak ona mogła ?!! tak się nim zabawić!!
Cytat: | On jednak opuścił głowę, milczał przez chwilę, potem wyciągnął z kieszeni niewielką paczuszkę owiniętą w biały, błyszczący papier, zawiązaną białą wstążeczką, z zatkniętą za nią miniaturową, czerwoną różyczką. Obracał ją przez chwilę w dłoni, potem położył delikatnie na biurku.
- Jak się zdecydujesz, to otwórz. - Spojrzał w jej oczy bez uśmiechu. – Będę na ciebie czekał wieczorem… |
Ona ma umrzeć z powodu wyrzutów sumienia! a on... a Greg... nie no... jest cudowny, delikatny, nieśmiały, niepewny - idealny... kocham cię wiesz, lizbona? dawaj kolejną część
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lizbona
Student Medycyny
Dołączył: 28 Paź 2008
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 18:32, 27 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Jedno i drugie dziecię uwaliło się przed TV, bo jakichś 22 facetów gania za piłką, więc - święty spokój i mogę skorbać . Ostatnio coś za bardzo chcą wiedzieć, co matka tak się do la-ptoka przyssała? Zaglądają do mnie do pokoju i z absolutnym lekceważeniem starzeństwa mówią: znowu House.... Nie wiem gdzie się jeden z drugim nauczył tak wywracać ślepiami, ale ostatnio moje młodsze dziecię wróciło z treningu, otworzyło drzwi i weszło ze słowami: House, sweet House...
6.
Mięczak! Cholerny, zidiociały mięczak! Co innego robić z siebie kretyna celowo, a co innego wbrew swojej woli! O ile łatwiej było odstawić jakąś szopkę publicznie, zawsze reagowali dokładnie tak, jak sobie zaplanował, wszystko było pod kontrolą, a co innego takie coś! Wszystko mu się wymyka!! Nie panował nad twarzą, nad słowami, nie panował nad sobą! Jeszcze chwila, a uczepiłby się jej nóg i błagał o litość!! Chryste Panie!
Wpadł do swojego gabinetu jak burza, chwycił pierwszą rzecz z brzegu i rzucił o ścianę. Szlag by to trafił! Stanął bezradnie na środku pokoju i przetarł twarz dłońmi. Cholera jasna! Jak ludzie mogą z tym żyć?! Czy to wszystko nie mogłoby być prostsze?! Czuł się jak po biegu maratońskim, serce nie chciało się uspokoić, płuca ledwo dawały radę nabierać powietrza. A ona tak spokojnie, zdecydowanie powiedziała „nie”! Nie, tym razem nie popsuje jej randki, nie da rady… Teraz może tylko uwalić się na swojej kanapie i czekać na koniec świata.
- Pokłóciłeś się z tą książką, House? – Wilson zajrzał do gabinetu przyjaciela. Podniósł z podłogi sponiewierany tom, – czym ci się naraziło dzieło o… - przyjrzał się okładce – o toczniu? Musisz go naprawdę nie lubić… Co jest? Wyglądasz jakbyś pole przeorał na piechotę za pługiem…
- Nic. Nie mam ochoty rozmawiać – House zaczął zbierać swoje rzeczy, czas wracać do domu. Pustego domu…
- Ej, to ja, James, pamiętasz mnie? – Wilson spojrzał podejrzliwie na House’a – znam cię nie od wczoraj. Pacjenta w stanie krytycznym nie masz, twoje stadko porozstawiałeś po kątach, własną rodzinę masz w głębokim poważaniu… Nawet Cuddy jeszcze nigdy nie udało się doprowadzić cię do takiego stanu. No czekaj, mówię do ciebie!
- Zejdź mi z drogi. Skończyłem pracę, chcę iść do domu!
- Greg, co się dzieje? – Wilson był już naprawdę zaniepokojony. – Nie wyjdziesz stąd, dopóki się nie dowiem.
House odwrócił się na pięcie i próbował wyjść przez sąsiedni pokój, jednak Wilson nie dał się zbyć i dopadł go przy drzwiach. House zdecydowanie go wyminął i z zaciśniętymi ustami podszedł do windy. Przycisk przyzywający mało nie pękł pod naciskiem jego dłoni.
- House! – Wilson stał parę kroków za nim – co się z tobą dzieje?! Nie wiem o co chodzi, nie wiem czy coś da się zrobić, ale do cholery widzę, że coś mocno jest nie tak!
- Nic się już nie da zrobić i owszem, coś mocno jest nie tak! – House warknął nie odwracając się, co jest do diabła z tą windą!
- Cholera, Greg – Wilson spokojnie podszedł do przyjaciela – przecież ty nigdy się nie poddajesz, prawda? Tobie zawsze przyjdzie do głowy jakiś kretyński pomysł i choćby dawał tylko cień szansy na wygraną, wykorzystasz go. Słuchasz mnie? No słuchasz?!
House powoli się odwrócił, spojrzał na Wilsona z cieniem uśmiechu na twarzy.
- Wiesz co, James? Czasami nawet cię słucham. I czasami nawet uda ci się powiedzieć coś, co nie jest beznadziejnie głupie. Jak na to wpadłeś, drogi Watsonie? – Poklepał przyjaciela po ramieniu i nawet dość dziarskim krokiem wrócił do swojego gabinetu.
- Chryste… – wymamrotał osłupiały Wilson. – Tylko nie wysadź szpitala w powietrze…
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez lizbona dnia Czw 18:33, 27 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
amandi
Stomatolog
Dołączył: 05 Sie 2008
Posty: 954
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 18:39, 27 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Co innego robić z siebie kretyna celowo, a co innego wbrew swojej woli! O ile łatwiej było odstawić jakąś szopkę publicznie, zawsze reagowali dokładnie tak, jak sobie zaplanował, wszystko było pod kontrolą, a co innego takie coś! Wszystko mu się wymyka!! Nie panował nad twarzą, nad słowami, nie panował nad sobą! Jeszcze chwila, a uczepiłby się jej nóg i błagał o litość!! Chryste Panie!
Wpadł do swojego gabinetu jak burza, chwycił pierwszą rzecz z brzegu i rzucił o ścianę. |
No nieee... bo ja się zaraz popłaczę ze współczucia.......
Cytat: | - Pokłóciłeś się z tą książką, House? – Wilson zajrzał do gabinetu przyjaciela. Podniósł z podłogi sponiewierany tom, – czym ci się naraziło dzieło o… - przyjrzał się okładce – o toczniu? Musisz go naprawdę nie lubić… Co jest? Wyglądasz jakbyś pole przeorał na piechotę za pługiem… |
Cytat: | - Ej, to ja, James, pamiętasz mnie? – Wilson spojrzał podejrzliwie na House’a – znam cię nie od wczoraj. Pacjenta w stanie krytycznym nie masz, twoje stadko porozstawiałeś po kątach, własną rodzinę masz w głębokim poważaniu… Nawet Cuddy jeszcze nigdy nie udało się doprowadzić cię do takiego stanu. No czekaj, mówię do ciebie!
- Zejdź mi z drogi. Skończyłem pracę, chcę iść do domu! |
Wilson yy... no... nie narażaj się House'owi w TAKIM stanie, jeśli chcesz przeżyć... ale masz super teksty
Cytat: | House zdecydowanie go wyminął i z zaciśniętymi ustami podszedł do windy. Przycisk przyzywający mało nie pękł pod naciskiem jego dłoni. |
Te zdania aż poczułam w środku...
Cytat: | - Cholera, Greg – Wilson spokojnie podszedł do przyjaciela – przecież ty nigdy się nie poddajesz, prawda? Tobie zawsze przyjdzie do głowy jakiś kretyński pomysł i choćby dawał tylko cień szansy na wygraną, wykorzystasz go. Słuchasz mnie? No słuchasz?!
House powoli się odwrócił, spojrzał na Wilsona z cieniem uśmiechu na twarzy.
- Wiesz co, James? Czasami nawet cię słucham. I czasami nawet uda ci się powiedzieć coś, co nie jest beznadziejnie głupie. Jak na to wpadłeś, drogi Watsonie? – Poklepał przyjaciela po ramieniu i nawet dość dziarskim krokiem wrócił do swojego gabinetu.
- Chryste… – wymamrotał osłupiały Wilson. – Tylko nie wysadź szpitala w powietrze… |
szpital?? Co tam szpital!! Wilson, ty wiesz, cóżeś ty narobił?? Po prostu...... zdziałałeś cuda !!! Jesteś cudowny, bo teraz House naprawdę BĘDZIE WALCZYŁ!!
uwielbiam twojego fika, po prostu uwielbiam...........................
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
minnie
Internista
Dołączył: 10 Lip 2008
Posty: 663
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szczecin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 18:40, 27 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Aaaaa!!!
Genialne, padłam i nie mogę się przestać śmiać
Świetne
Ja też cie kocham lizbona
Więc pisz....Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
T.
Anestezjolog
Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1340
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: KRK Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 18:44, 27 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
alez mi robisz smaka... aż sie boje teraz cio sie stanie... czekam na wszystkie zwariowane Housowe pomysły z otwarta buzia...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Izabella
Ratownik Medyczny
Dołączył: 06 Maj 2008
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:58, 27 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
House czeka na Cuddy dziś wieczorem
My czekamy na Lizbonę dziś wieczorem.
Zakładam, ze Cuudy przyjdzie.
Zakładam, że Lizbona przyjdzie
Twoja nowa część będzie jak paczuszka owinięta w biały, błyszczący papier z miniaturową czerwoną różyczką.
Twój oddany szef i korektor w jednym
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
rocket queen
Narkoman
Dołączył: 08 Kwi 2008
Posty: 3955
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 19:38, 27 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Wyglądasz jakbyś pole przeorał na piechotę za pługiem… | - po tym tekście już naprawdę nie mogę się opanować!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
martusia14
Internista
Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 19:48, 27 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
moja córeczka już śpi więc mogę przeczytać kolejną cześć i mogę stwierdzić ze jest bardzo dobra.
nie tylko twoje dzieci wywracają ślepiami moja mała ma 3 lata a już tez tak potrafi
pozdrawiam;)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lizbona
Student Medycyny
Dołączył: 28 Paź 2008
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 19:52, 27 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Czy jak z drugiego pokoju dobiegają mnie wrzaski: "gdzie leziesz, baranie!", "Yeeeeeessss!", "Co za kretyn pop...ny!" itd., itp, to oznacza, że coś fajnego dają w TV?? Bo nie wiem czy pisać, czy raczej lecieć do nich i walnąć któregoś w goopi łeb?
7.
Desperacja nie jest synonimem misternego, chytrego planu.
Desperacja nie jest synonimem niezwykłej błyskotliwości i inteligencji.
Ale czasami człowiek chwyta się jej jak ostatniej deski ratunku, bo nie widzi innego wyjścia. Można planować, rozważać, można się godzinami zastanawiać i knuć, ale czasami wszystko zawodzi. Gdzie, do diabła, podziała się ta jego pewność, że to co robi, doprowadzi do celu? Została pogrzebana w chwili, gdy usłyszał krótkie „nie”. Nie żartowała, nie przekomarzała się, nawet nie krzyczała! Po prostu, z uśmiechem, spokojnie i na zimno wbiła mu nóż w serce, co miał teraz do stracenia? I tak wszyscy spodziewają się po nim kolejnej błazenady… Jak już wszystko zawodzi, pozostaje tylko desperacja.... I tak jest o niebo lepsza niż kompletna bezradność. Wilson, skubany, miał rację, jeżeli był choć cień szansy….
Spieszył się.
Zdążył wywołać popłoch w biurach administracji, wpadając tam jak burza i myszkując im po półkach i szufladach w poszukiwaniu arkuszy samoprzylepnego papieru. Musiał wyglądać na kogoś, komu lepiej nie wchodzić w drogę, bo oprócz okrzyków zaskoczenia, nie usłyszał nic innego. I dobrze! Niechby tylko!... Cholera.
Czuł się nawet nie jak desperat, raczej jak kamikadze… Marne są szanse, by mógł przetrwać ten wieczór, wiedząc, że ona tam… Do diabła, nie na darmo mówią, że nadzieja umiera ostatnia…
Zbyt dużo czasu stracił, musi zdążyć, zanim ona wyjdzie ze szpitala. Jak ostatni kretyn nawet nie wybadał do jakiej restauracji zaprosił ją ten cały Blade, gnida parszywa. Dopadł do drzwi jej gabinetu, ale już był pusty.
- Gdzie Cuddy – warknął na najbliższą pielęgniarkę.
- Doktor House. – Stwierdziła spokojnie.
- Wiem, jak się nazywam, do cholery – wysyczał. – Gdzie Cuddy?!
- Wyszła. – Nadal ten stoicki spokój.
- Widzę! – Jak rany, czy tu pracują sami idioci? – Mów, kobieto!
Pielęgniarka ze spokojem odłożyła uzupełnianą kartę pacjenta, spojrzała na House’a i wskazała przez szklane drzwi do holu.
- Doktor Cuddy wyszła przed chwilą, jest jeszcze przy recepcji.
Obrócił się gwałtownie, była tam. Musiał zebrać wszystkie siły, by uspokoić oddech i by z jego oczu znikła ta cholerna desperacja. Stała, podpisując jakieś dokumenty, podtykane jej przez pielęgniarkę. Obok stała ta gadzina i uśmiechała się kretyńsko, jakby trzymanie jej płaszcza i torebki napawało go niebywałym szczęściem. Zobaczymy, doktorze Blade, zobaczymy…
Podszedł do nich w miarę swobodnie, z całkiem przyzwoitym wyrazem twarzy. Nie żeby to był uśmiech, ale prawie, prawie.
- Cuddy. Doktorze Blade. Już wychodzicie?
Cuddy spłoszona, na chwilę podniosła głowę, ale nie przerwała podpisywania papierów. Poczuła nagle delikatne klepnięcie w pośladki, a gdy zszokowana obróciła się w stronę House’a, ten przyłożył rękę do jej dekoltu. Uśmiechnął się prawie uprzejmie do zaskoczonego Blade’a.
- Miłego wieczoru, doktorze.
Z otwartymi oburzeniem ustami odprowadzała go wzrokiem gdy poprawiając sobie plecak na ramieniu wychodził, dopiero po chwili spojrzała na Blade’a. Stał z dziwnym wyrazem twarzy i gapił się na jej biust! Spojrzała odruchowo, a w poprzek jej dekoltu była przyklejona wielka nalepka. Sięgnęła ręką do tyłu i drugą taką samą odkleiła od swojej spódnicy. Na obu było wydrukowane wielkimi literami: all rights reserved.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
minnie
Internista
Dołączył: 10 Lip 2008
Posty: 663
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szczecin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:04, 27 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Haha
Świetne jak zawsze zresztą
Czekam na cd i Wena życzę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
katka1819
Pacjent
Dołączył: 24 Maj 2008
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Czw 20:22, 27 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
boskiee :d nie każ nam zbyt długo czekać na następną część...
pozdrawiam i weny życzę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cave
Rezydent
Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 1411
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:41, 27 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
all rights reserved. hahaha
dobre
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
T.
Anestezjolog
Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1340
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: KRK Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:48, 27 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
*padła*
*z trudem podnosi sie z podłogi*
*patrzy jeszcze raz*
ALL RIGHTS RESERVED!
*pada znowu*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hania
Ratownik Medyczny
Dołączył: 31 Lip 2008
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: nie chcesz wiedzieć. ; D Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:51, 27 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Więcej!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Izabella
Ratownik Medyczny
Dołączył: 06 Maj 2008
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 20:57, 27 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
jeszcze...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
jeanne
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 6080
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:01, 27 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
*Ómiera*
WIedziałam, że plan Housa będzie chytry, ale to jest czysty geniusz!
all rights reserved?
*Ómarła po raz kolejny*
Cytat: | to oznacza, że coś fajnego dają w TV?? Bo nie wiem czy pisać, czy raczej lecieć do nich i walnąć któregoś w goopi łeb? |
Fajne tak trochę, zerkam tylko okiem. Nikogo nie bij! PISZ!
*siedzi zachwycona lizbonową twórczością, chcąc więcej*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lizbona
Student Medycyny
Dołączył: 28 Paź 2008
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:18, 27 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
No dobra...
Tak sobie pomyślałam, pomyślałam i wyszło mi, że najpierw wrzucę wersję dla nieletnich (co by spokojnie mogły pójść spać i nie ryczały, że im nie wolno czytać zakończenia), a za powiedzmy.... Później w każdym bądź razie, wrzucę wersję nieco rozszerzoną, czyli razem z tym, co mi się napisało którejś nocy, pod wpływem - nie wytykając palcem - sugestii pewnych osób... OK?
I mam nadzieję, że to ostatni raz, bo mam duży opór - na dodatek raczej dość nieskładnie wyszło, choć wtedy w nocy wyglądało całkiem (nie)przyzwoicie
8.
No to ma przechlapane…. Jeżeli kiedykolwiek myślał, że ma to jakiś sens, to był najbardziej zidiociałym idiotą ze wszystkich idiotów! Przecież ona mu tego nie daruje! Jeżeli nawet kiedykolwiek przyjdzie do niego, to za plecami będzie trzymała siekierę! Piłę łańcuchową! Matko jedyna… Powinien być wystawiany jako specjalny okaz na psychiatrii! A teraz czeka jak ostatni bezmózgowiec! Na co? Naiwniak jeden…
Gdzieś na dnie, głęboko tłukło się jednak, że może… jakimś cudem… Kretyn!
Najpierw szykował kolację. Potem wyciągnął garnitur i wyprasował koszulę. Cisnął to wszystko z powrotem do szafy, niech to jasny gwint! Zdążył nawet przygotować kieliszki i świece… Świece, idiota! Gromnice powinien sobie zapalić!
Spojrzał na zegarek, dochodzi dwudziesta. Przecież ona nie przyjdzie! Pewnie wdzięczy się do tego całego gnidowatego doktorka, a ten cały w skowronkach puszy się jak wyleniały paw! Rozbujana wyobraźnia złośliwie podsuwała mu obrazy przytulonej pary, tańczącej, całującej się, ręce tamtego… Przecież wiedział, przeczuwał to, że jeżeli kiedykolwiek zacznie mu na czymś, na kimś zależeć, to… Przegrałeś, ośle jeden, przegrałeś…
Nie wiedział jak długo chodził bez celu po mieszkaniu, nie wiedział co ma robić, nie mógł usiedzieć w jednym miejscu. Próbował grać na fortepianie, ale nawet to mu nie wychodziło, chyba pierwszy raz w życiu nie umiał trafiać palcami we właściwe klawisze… Sypialnia, korytarz, pokój, drzwi, pokój, korytarz, znowu sypialnia… Cisza aż dudniła, całym sobą był nastawiony na wychwycenie jakiegokolwiek dźwięku, jakiegokolwiek znaku, że jednak…
Zamarł, gdy w końcu coś usłyszał. Stukot obcasów. Jej? Cisza... Prawie nie mógł oddychać… Drzwi… Nogi się pod nim ugięły, nie był w stanie zrobić ani kroku. Czuł, jak wszystko w nim dygocze, serce mu zaraz gardłem wyskoczy… Usiadł ciężko na łóżku, nie mając siły ustać… Twarz schował w dłoniach, nie wiedział jak się nabiera powietrze… Macki potwornego strachu oplotły go i dusiły… W końcu podniósł głowę i zamarł, z twarzą bez wyrazu, kompletnie pusty w środku.
Stała w drzwiach do sypialni, oparta ramieniem o drzwi, przechyliła lekko głowę i patrzyła na niego… Uśmiechała się. Tak delikatnie… Tak niepewnie… Tak słodko… Może jednak Bóg istnieje?... Przetarł twarz dłońmi, jakby jeszcze nie wierzył, że przyszła, jakby chciał się obudzić. Zrób coś, kretynie…
- Przyszłaś. – Ot, inteligent.
- Zmarzłam. – Uśmiechnęła się niepewnie przechylając głowę. Idąc tu miała nadzieję, że naprawdę mu zależało, ale nie spodziewała się w nim aż takiego napięcia i oczekiwania. – Mogę się ogrzać?
Powoli zdjęła buty, podeszła do niego bardzo blisko i stanęła między jego nogami.
- Dostałam od ciebie prezent na Walentynki – powiedziała cicho i otworzyła zaciśniętą dłoń. Leżał na niej klucz do jego mieszkania z dużym, srebrnym brelokiem: na czterech grubych ogniwach przypięty był kot o niebieskich oczach z gwiezdnego szafiru. – Więc… przyszłam.
Jeszcze chyba nigdy tak bardzo nie drżały mu ręce, kiedy sięgał niepewnie do guzików jej płaszcza. Odpinał je powoli, z tak wielkim skupieniem, jakby całe życie od tego zależało. Jeden, drugi, trzeci… Płaszcz zsunął się jej z ramion i opadł na podłogę. Dłonie wplotła w jego włosy, przymykając oczy, lekko odchyliła głowę, a on z westchnieniem wyzwalającej ulgi objął ją ramionami i wtulił twarz w dekolt czerwonej sukienki.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez lizbona dnia Czw 21:29, 27 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
rocket queen
Narkoman
Dołączył: 08 Kwi 2008
Posty: 3955
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:35, 27 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
i jak ja mam teraz zasnąć, zUa kobieto?! ;-)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cave
Rezydent
Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 1411
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:37, 27 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
wow.. oryginalny prezent ..tez chce taki breloczek xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
T.
Anestezjolog
Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1340
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: KRK Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:41, 27 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
forum dzis świruje...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez T. dnia Czw 21:45, 27 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|