|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
MrsZelka
Pacjent
Dołączył: 31 Sty 2012
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bełchatów/Londyn Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 20:55, 04 Lut 2012 Temat postu: Początek końca? |
|
|
Witajcie!
jestem nowa....i chce wkleić Huddy błagam nie bądzcie surowi...To moje pierwsze opowiadanie
Nawet nie wiecie ile odwagi mnie to kosztuje
A więc....
Odcinek 1 Sezon 1 ,,Książe od siedmiu boleści''
Stała jak wryta. Czekała przed jego biurem, ale nie potrafiła pociągnąć klamki. Siedział spokojnie za biurkiem, co nie było do niego podobne. Myślał. Zapomniał o otaczającym go świecie. Musiała tam wejść. Kawa którą dla niego trzymała parzyła ją już od kilku minut. ,,Nie powinnam się go bać" pomyslała . Pociągnęła klamkę i równocześnie niebieskooki spojrzał się na mnie. Nie odezwał się w ogóle. W ogóle. Nic. Tylko patrzył się na nią, tymi swoimi wielkimi niebieskimi ślipiami. Podeszła do niego.
- Jedź do domu. Musisz coś zjeść, przespać się, będzie Ci się lepiej myślało – rzuciła swoim zwykłym tonem którego używa w sytuacjach alarmowych.
Nie odczekała się odpowiedzi. Był dziś dziwny. ,,A w ogóle od kiedy zależy mi żeby House o siebie dbał? Zawsze był dzieciakiem . Może dlatego ,,próbowałam się nim opiekować”. Nie bez powodu użyłam tu słowa „próbowałam”. Nie dał sobie nic powiedzieć." pomyślała Głośno odetchnęła
- Masz tu kawę, rób co chcesz. Ale nie, nie możesz wysadzić szpitala w powietrze – Na jego twarzy pojawił się lekki zarys uśmiechu.
Wyszła z jego gabinetu i tego dnia już tam nie wróciła.
Gdy Cuddy opuściła gabinet House'a , odetchnął z ulgą. Złapałe swój plecak i udał się do Samochodu. Wiedział że nie odwiedzi go już tego dnia. Wsiadł w samochód i wyruszył do domu.
Wpadł do domu jak poparzony, spakował walizkę i miał przekroczyć próg ale zatrzymała go młodsza kuzynka– Charlie.
- A ciebie gdzie znów nosi? – spytała podchodząc
Była niską blondynką o wielkich zielonych oczach, jej spokój i rozsądek codziennie doprowadzał go do złości ale jednocześnie do śmiechu. Charlie, na życzenie Wilsona, zamieszkała z nim by pilnować go i nie dopuścić by znów zaczął brać Vicodin.
- Wyjeżdżam. I już mnie nie powstrzymasz.
- Dobra – odpowiedziała ze spokojem, równocześnie idąc w jego kierunku – A mogę wiedzieć gdzie i na ile wyjeżdżasz?
- Do Londynu. Na ile jeszcze nie wiem. Ale na pewno trochę tam zostanę.
- Do Londynu, a New Jersey jest dla ciebie za mały?
- Nie oto chodzi – Otworzyła usta by coś powiedzieć, ale nie zdążyła ponieważ już wyszedł.
Na lotnisko dojechał wcześnie. Nie miał do niego daleko. Otwierając plecak spostrzegł dwie rzeczy. Pierwszą było to zdjęcie jego i Cuddy. Na imprezie, z czasów gdy jeszcze studiowali. Byli parą, ale długo ten związek nie przetrwał. To było nie ważne. Druga rzecz była gorsza. A wprawdzie tej drugiej rzeczy nie było. Nie, nie mam na myśli misia-przytulanki ani też pasty do zębów. Nie miał portfela. Musiał wrócić do domu. „Świetnie zdążę jeszcze na wykład od Charlie”. Wsiadł w taksówkę i wrócił do twierdzy złej wiedźmy.
O dziwo nie zastał nikogo w domu. Niestety nie miał w posiadaniu kluczy. Tysiąc dolarów w błoto poszło. O ironio za co?.,,Musze kupić nowy bilet, bo do szpitala (a dam sobie rękę uciąć że tam jest) mam kawałek. " dodał w myślach odchodząc, od drzwi
Przepraszam za błedy (ort i inter)
Moge liczyć na opinie?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez MrsZelka dnia Sob 20:56, 04 Lut 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
blackzone
Internista
Dołączył: 17 Mar 2011
Posty: 668
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 6:05, 05 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Czesc! Fajnie, ze pojawil sie tu ktos nowy. Poczatki sa zawsze trudne. Wazne, zeby nie bac sie krytyki, bo ona, na poczatku przynajmniej, powinna motywowac. Jakas Cuddy taka, jak nie Cuddy, a House taki, jak House. Ale porfel? Zapomnial portfela? To mu sie rzadko zdarza. Charlie jakos do mnie nie przemawia, bo to Wilson zawsze go pilnowal. Hehe hol hol, House zmienia miejsce zamieszkania? Po co mu ich wspolne zdjecie? Bylo nie bylo. Czekam na rozwiniecie Twojego ficku
Powodzenia dalej, weny,
Pozdrawiam,
An
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez blackzone dnia Nie 6:06, 05 Lut 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
MrsZelka
Pacjent
Dołączył: 31 Sty 2012
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bełchatów/Londyn Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 15:31, 07 Lut 2012 Temat postu: Odcinek 2 |
|
|
Może rzeczywiście nie powinnam bać się krytyki?
Dziękuje Blackzone dodałaś mi pewności siebie
Odcinek 2
- Wyjechał – Charlie weszła do gabinetu Cuddy - Wiesz coś o tym?
- Wyjechał? –odpowiedziała przerażona Lisa– Ale kiedy? Nic mi o tym nie wiadomo…
- Ja się z nim wykończę – blondynka westchnęła dosyć głośno – chodź, może jest w gabinecie w końcu nie jest na tyle głupi, żeby zostawić wszystkie swoje rzeczy w tym kilka bardzo ważnych sentymentalnie dla niego książek i gitary.
- Wiesz co, ja musze tu zostać i załatwić kilka spraw, w końcu musze znaleźć nowego diagnostę –Liska założyła ręce na klatce piersiowej ale po chwili zastanowienia, dodała – Albo nie, zrobię to za chwilę, masz racje musimy rozmówić się z tym księciem od siedmiu boleści.
- Cieszę się że ze mną idziesz , jeżeli ktoś ma go przekona to jedynie ty, bo mnie nigdy nie posłucha – uśmiechnęły się, gdy Charlie pociągła za klamkę gabinetu.
- Wejdźmy jeszcze po Wilsona…- Cuddy przystanęła przy recepcji - …Bo jak mnie nie posłucha, ciebie nie posłucha to może, choć szczerze w to wątpię Wilsona posłucha
- Jasne po drodze, wpadniemy do niego
Nie wiedziały jednak że ktoś przysłuchuje się ich rozmowie z wielką ciekawością. Postanowił jednak znaleźć się w magiczny sposób w swoim gabinecie.
Dotarł bezpiecznie do drzwi na których napisane było ,, Dr. Gregory House M.D” .
- Będę tęsknił – wyszeptał cicho, sięgając ręką po klamkę
Nie zdążył jednak pociągnąć drzwi by wejść, ponieważ usłyszał dźwięk damskich obcasów i chwilę później…Znajomy głos Cuddy.
- Co ty sobie myślisz?
Pierwsza myśl jaka nasunęła mu się było ,, House! Biegnij! Uciekaj! Wiej! Choćbyś musiał lecieć!” ale nie zdążył wykonać świetnego ale wprawdzie nierealnego planu ponieważ, za rękę, a dokładniej za łokieć złapała go, jak się potem okazało Cuddy.
- A gdzie prośba o wolne, A gdzie wypowiedzenie? – przy słowie „wypowiedzenie” głos jej się załamał, a dowodzenie przejęła Charlie
Gdy zielonooka kuzynka i Wilson na przemian wyjaśniali mu znaczenie słowa wypowiedzenie i urlop, gdy wyraźnie podkreślali słowa przy tłumaczeniu że nie można ,, wyjechać od tak” i „bez pożegnania”, House patrzył w piękne niebieskie oczy Cuddy i zrozumiał jak bardzo będzie mi ich brakować.
- Charlie! Wilson! Stop! – pokazał jej żeby na chwile przestali mówić i znów wrócił twarzą do Cuddy. Posłał jej jeden z czarujących uśmiechów, a ona zrozumiała że wciąż trzymała łokieć Gregorego – Puścisz?
- Taak – zmieszała się, i natychmiast zdjęła rękę z Housowego ramienia(Mogłoby się wydawać że Charlie i Pan rycerz w lśniącej zbroi cofnęła się o krok, by zostawić ich samych, ale nie udało im się bo ciągle tam byłi. I w pewnej chwili chyba kompletnie mu odbiło
- Oh…Charlie i Cuddy przecież bym was nie zostawił! Nie wyjeżdżam, a dowodem w sprawie jest to że tęsknił bym za dziewczynkami!– wskazał ręką w wiadome miejsce pod szyją Cuddy
- To znaczy… powiedziałeś Charlie że wyjeżdżasz wiedząc że tą informacje przekaże mi i … - zamyśliła się chwilę – Myślałeś że będę błagać cię na kolanach żebyś został, i że zacznę szantażować cię „Zwalniam Cię z przychodni, ale zostań ze mną”?! To się grubo pomyliłeś!
- Nie do końca oto chodz… - Nie zdążył dokończyć ponieważ przerwała mu Charlie
- Cuddy chodź, zabieram cię na lunch – porozumiewawczo mrugnęła do Wilsona i pociągnęła Cuddy do stołówki, w końcu była pora Lunchu
- Oj House… Ja się dziwie jak cię matka nie zamykała w szafie przez te wszystkie lata! Przecież z tobą wytrzymać nie można…- Dokończył to bezsensowne zdanie, którego tak czy tak House nie zrozumiał bo wszedł d swojego gabinetu, machając na pożegnanie Trójcy Świętej.
„I tak bilet przepadł, ale może jednak powinienem jechać do…do matki, nie jak wróci do Stanów to ją odwiedzę, w końcu lepiej niech nie znosi mojej obecności podczas wakacji w Londynie, a wg od kiedy jeździ się na wakacje do tak zimnego kraju?” Rozmyślał włączając płytę i siadając na swoim ulubionym żółtym fotelu. Nie minęło kilkanaście minuta, a on zapadł w głęboki sen.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez MrsZelka dnia Wto 15:32, 07 Lut 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|