|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aduśka
Ratownik Medyczny
Dołączył: 07 Wrz 2009
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Siedlce Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 22:21, 05 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Lisku! Jak mogłaś urwać w takim momencie!
Ale ta wspaniała i prześliczna, wręcz mistrzowska treść wynagradza wszystko! Cudo!
Świetny jest fragment rozmowy Hilsona Faktycznie - Jimmy jest nieźle wyposażony ;D
Dziękuję! Pisz szybciutko cd <buzki> Weeny dużo życzę i ślę buziaka!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Sarusia
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 22:24, 05 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Ktoś tu obiecał dbać o moje słabe serce i nerwy!!
A ja już wstrzymałam oddech... zbliżyłam twarz do monitora... pochłaniałam łapczywie każde słowo... i... (!!!)... koniec
Twoja historia wciąga. Gdybyś dała mi ten tekst w formie książki, to pewnie nie odłożyłabym jej, dopóki nie przeczytałabym całości. I to bardzo dobrze. Jeśli zaciekawisz, zaintrygujesz czytelnika, to pozostanie Ci on wierny na wieki i już zawsze będzie wyczekiwał na coś nowego, coś Twojego.
Z każdą częścią podoba mi się coraz bardziej, masz niewiątpliwie dar w tym kierunku Korzystaj z niego jak najwięcej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
monad
Stażysta
Dołączył: 04 Paź 2009
Posty: 343
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 13:34, 06 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
No i czego można chcieć więcej? Jak czytam Twoje fiki lisek, w których występuje Wilsonek w typowo wilsonkowej roli to mi to nawet Twoje cudowne Huddy przyćmiewa Uwielbiam Twoje dialogi House & Wilson bardzo bardzo bardzo !!!
A część kolejną pisz jak najszybciej bo jestem ciekawa co będzie dalej!!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 17:32, 06 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Jejku dziewczyny tyle miłych słów. Ja serio nie zasłużyłam. Buziaczki dla każdej z Was Część bardziej refleksyjna więc pewnie nie wszystkim się spodoba. Mimo wszystko zapraszam.
Ps. Pewnie liczyliście na coś więcej, ale Wilson musiał pozostać Wilsonem, nic więcej nie powiem
Ps.2 Monad tym razem bez twoich ulubionych Hilsonowych dialogów, ale zapewniam, że jeszcze wrócą, specjanie dla Ciebie.
Kurcze, ale nam się tu mikołajów narobiło w dziale
Dla Sarusi
Za to, że nie zważając na swoje słabe nerwy czyta dalej
VII
- To koniec - wydukała ignorując jego zaczepki.
Nie tego się spodziewał. Liczył się z tym, ale jednak bolało. Spojrzał jej głęboko w oczy. Stali naprzeciw siebie wdychając unoszącą się wokół woń namiętności. Niestety nie zdawali sobie sprawy z tego, że czasem goniąc własne marzenia można stracić coś więcej. Można stracić szansę na ich spełnienie.
Tak bardzo bali się tego niezindentyikowanego uczucia, że nie potrafili racjonalnie myśleć. On wybrał sarkazm, a ona wyparcie. On swój samotny, nieszczęśliwy świat bólu, ona ramiona innego.
- Mówiąc koniec, masz na myśli koniec przypadkowego seksu? – zapytał bezczelnie kładąc dłoń na jej pośladku. Momentalnie go odepchnęła. – Czyli jednak? – posłał jej wymowne spojrzenie. Przecież czuł jej drżenie. Widział jej zdenerwowanie. Mogła mówić, co chciała, ale on i tak wiedział swoje.
- House, musimy o tym zapomnieć. Wiesz, że to się nie uda – odwróciła wzrok. Bała się, że znów zatonie w bezkresnym błękicie jego oczu.
- Dlaczego? – zapytał przewidując jej odpowiedź.
- Bo jesteś… jaki jesteś. Bawisz się uczuciami innych i bawisz się mną – mometalnie posmutniała.
- Nie bądź śmieszna – parsknął. – To ty do mnie przyszłaś. Kochałaś się ze mną, oddałaś się mi całkowicie, a teraz udajesz, że nic się nie stało? Zaraz mi powiesz, że to moja wina – opadł na krzesło.
- To twoja wina – mimowolnie uniosła kąciki swoich ust do góry. Pewnych rzeczy wolała jednak nie widzieć. Choćby tego, że tylko on potrafił ją tak rozbawić, że tylko jego komplementy, nawet te niestosowne sprawiały jej przyjemność, że tylko w jego ramionach drżała i tylko przy nim budziła się w niej prawdziwa kobieta. On również uciekał. Oboje uwielbiali ucieczki. Wolał wmawiać sobie, że go nienawidzi. Wolał z nią walczyć niż stracić ją zupełnie. Na zawsze. Najważniejszym elementem ich związku była właśnie owa pasja, której za nic w świecie nie chcieli utracić. Kłótnie, podchody, szczeniackie zagrywki, wszystko było w porządku dopóki, gdzieś pośrodku tego byli oni dwoje.
- Nie będziesz z nim szczęśliwa – spojrzał w okno po drugiej stronie sali.
- Nie możesz tego wiedzieć – przyglądała mu się uważnie.
- Mogę. Przecież jestem genialnym diagnostą.
- I co? Zdiagnozowałeś mój związek z Lucasem? – tym razem to ona parsknęła kpiąco.
- W skrócie. Będziecie żyć długo i nieszczęśliwie – spojrzał na jej skupioną twarz. – Może jednak nieco rozwinę – ciągnął dalej.
- Daruj sobie – zamierzała odejść, ale chwycił ją mocno za nadgarstek. Obdarowała go silnym spojrzeniem mówiącym „Nie uda ci się”.
- Najpierw będzie zwykła sielanka, o której niby marzysz. Facet w roli niańki czekający na ciebie w domu z kolacją. Potem zacznie się rutyna. Seks nie będzie już taki fajny, chociaż biorąc pod uwagę naszą wczorajszą noc chyba nigdy nie był – wzmocnił uścisk. Cuddy momentalnie się zarumieniła, ale jej spojrzenie nie zdradzało oznak słabości. – Po jakimś czasie zaczniesz się nudzić. Ten dzieciak nie jest dla ciebie. Co on może ci dać? – przyciągnął ją jeszcze bliżej. Czuli na sobie własne oddechy.
- A ty? Co ty możesz mi dać?! – zapytała zdenerwowana.
- Wszystko to, czego potrzebujesz – uśmiechnął się łobuzersko. – Nie zaprzeczaj, nie mów, że tego nie widzisz.
- Chce spokoju – próbowała się wyrwać.
- Pragniesz szczęścia, tylko nie potrafisz go zdefiniować. Boisz się go nazwać, bo wiesz, że nosi moje imię – w tej chwili pocałował ją wkładając w to całą swoją namiętność. Oderwała się od niego i po raz kolejny wymierzyła mu siarczysty policzek. – Wyrabiasz się – powiedział już bez emocji. – Czyli co? Mała powtórka z wczoraj? – dodał rozmasowując policzek.
- Na to właśnie liczyłeś? - zapytała zrezygnowana. - I jeszcze śmiesz twierdzić, że to Lucas jest dziecinny?! – za wszelką cenę starała się opanować, nie stracić kontroli. Zbyt długo walczyła, by znów przegrać, by pozwoilić mu po raz kolejny udowodnić swoje bzdurne racje.
- Po co to robisz?
- Co?
- Walczysz, choć wiesz, że przegrasz – odwrócił się i podążył w kierunku wyjścia. – Wilson to ten moment – pomyślał. Teraz pozostała mu już tylko manipulacja.
- House! – krzyknęła. – Nie zrobisz mi tego! Nie odbierzesz mi być może mojej ostaniej już szansy na szczęście – jej głos zaczynał niebezpiecznie drżeć.
- Gdybym wiedział, przypuszczał, że jest choć cień sznasy, że będziesz z nim szczęśliwa to bym odszedł, wyjechał, utopił się w wannie Wilsona, czy czegokolwiek innego mi tam życzysz – tym razem to on uniósł głos.
- Uważasz, że cię nienawidzę? – zapytała nieśmiało. Zatrzymał się.
- Myślę, że bardzo chcesz mnie znienawidzić – wyjaśnił. Milczała.
- Kocham go.
- Myślisz, że za dwudziestym razem zabrzmi to bardziej wiarygodnie – wywrócił oczami.
- Myślę…
- Nie myśl, czuj! Co byś zrobiła, gdybyś musiała wybrać? Dziś. Tu i teraz – zapytał przybierając bardzo tajemniczy ton.
Tymczasem kilka metrów dalej biedny onkolog pierwszy raz w życiu z premedytacją miał złamać prawo. Był zdenerowany i spocony. Buty skrzypiały, okolary przeszkadzały, a czapka niemiłosiernie gryzła w czoło. Ale robił to dla nich. No, i może po części dla siebie. W końcu po tylu latach swatania tej dwójki happy end zwyczajnie mu się należał. Rozejrzał się nerwowo wokół i upewniwszy się, że jest zupełnie sam, wziął energiczny zamach i ...
Drżącymi rękami ukrył młotek w kieszeni bluzy i ciągle kierowany silnym stresem udał się z powrotem w kierunku sali wykładowej. Na korytarzach panowała cisza i błogi spokój. O tej porze większość normalnych ludzi spacerowała albo przesiadywała w barze.
- House miał rację – pomyślał. Nikt nie zwrócił na niego większej uwagi. A musiał przyznać, że faktycznie wyglądał bardzo podejrzanie. Zdenerwowany, z pochyloną w nienaturalny sposób głową mijał kolejnych gości i gdyby nie te ciemne okulary, każdy bez trudu wyczytałby w jego oczach przyznanie się do winy: „Tak to ja zamierzałem zbić szybkę wywołując fałszywy alarm przeciwpożarowy i narażając niewinne staruszki na niepotrzebny stres, ale to wszystko w dobrej wierze więc nie zamykajcie mnie w więzieniu”.
- Dlaczego do cholery nic się nie dzieje?! – diagnosta zachodził w głowę, przecież wiedział, że przyjaciel byłby do tego zdolny. Dlatego powierzył mu to zadanie. No chyba, że wpadł na genialny pomysł, by zrobić to po swojemu i za chwilę wpadnie tu wygłosić kolejny wykład z serii „Życiowe mądrości i dobre rady wujka James’a Wilsona”. Musiał szybko wymyśleć jakiś plan awaryjny. Coś co sprawi, że racjonalna Cuddy znów rzuci mu się w ramiona nie myśląc, że za chwilę spłonie w pseudo pożarze.
- House!!! – z zamyślenia wyrwał go jej donośny krzyk. – Drzwi się zacięły! – spojrzał na administratorkę próbującą wydostać się na zewnątrz.
- Czy ja wyglądam na kogoś kto potafi przenikać przez ściany? – rzucił jej sarkastyczne spojrzenie.
- To nie jest śmieszne. Muszę stąd wyjść – mówiła zdenerwowana.
- Daj spokój. Mała jest przecież z niańką "Luizą" – ostatnie słowo wypowiedział drwiącym tonem.
- Jak w przedszkolu. Teraz będziesz go tak przezywał, bo zabrał ci twoją ulubioną zabawkę – wywróciła oczami.
- Ale to śmieszne, przyznaj.
- To głupie. Masz telefon? Nie zamierzam tu siedzieć w nieskończoność.
- Przykro mi. Wilson twierdzi, że jestem jeszcze za mały na takie elektroniczne zabawki – westchnął rozbawiony.
- Ciebie to bawi?
- Odrobinę. Poza tym uspokój się, na pewno, ktoś w końcu zauważy, że nas nie ma.
- Tak za godzinę albo dwie, jak skończy się przerwa.
- Boisz się? – zapytał przybierając nagle bardzo poważny ton.
- Każdy normalny człowiek, by się bał znajdując się z kimś takim jak ty w jednym na dodatek zamkniętym pomieszczeniu.
- Wiesz o co pytam.
- Zastanawiasz się, czy znów się na ciebie nie rzucę? – oparła się delikatnie o ścianę. – To co dziś powiedziałeś o mnie, o nas… - zaczęła niepewnie.
- Mogłem się mylić – wszedł jej w słowo.
- Ty nigdy się nie mylisz – westchnęła odwracając wzrok. Uśmiechnął się.
- Więc, co do Lucas’a też miałem rację? – bardziej stwierdził niż zapytał.
- Po części. Ale to niczego nie zmienia. Nie zmienie swojej decyzji – tłumaczyła udając się z powrotem w głąb pomieszczenia. House zauważył postać czającą się tuż za drzwiami. Zaczął nerwowo gestykulować. Wskazał na zegarek, a następnie na swoje uszy, dając tym samym wspólnikowi do zrozumienia, że chyba o czymś zapomniał. - Alarm, panika i te sprawy - mówił licząc, że onkolog wyczyta wszystko z ruchu jego warg. James zrozumiał. Uśmiechnął się bezczelnie, wzruszył nonszalancko ramionami i wskazał na stojacą na środku sali administratorkę. - Czy z nim zawsze musi być pod górkę - wybełkotał zrezygnowany diagnosta. Lisa stała odwrócona do nich tyłem, nieświadoma tego całego cyrku rozgrywającego się tuż za nią. House zrozumiał, że Wilson stchórzył i teraz pozostało mu już liczyć tylko na swój własny urok osobisty i jej niewątpliwą słabość względem niego. Cóż, sam musiał wywołać owy pożar.
- Może to twoja ostania szansa, by powiedzieć mi co naprawdę czujesz? – powoli zmierzał w kierunku swojej ofiary. Dał dyskretny znak aby przyjaciel przygotował sprzęt do zrobienia kilku, miał nadzieję bardzo ciekawych zdjęć.
- Aparat fotograficzny to nie młotek – pomyślał nadal jeszcze lekko podenerwowany Jimmi. Tyle mógł dla niego zrobić.
- To nie ma sensu – broniła się Lisa.
- Co?
- To. Nasze gierki. Potajemne spotkania i tego typu rozmowy – westchnęła odwracając się do niego przodem. Wiedziała co robi. Czym ryzykuje.
- Ale to ty chciałaś się spotkać – mówił nie spuszczając z niej wzroku.
- Żeby to zakończyć.
- Jesteś pokręcona – uśmiechał się od ucha do ucha patrząc jak się męczy. – Chciałaś się spotkać, by oznajmić mi, że nie możemy się spotykać – zmarszczył brwi.
- Nie kpij – upomniała rozbawionego diagnostę. – Ale tak. Coś w tym stylu.
- Chcesz tego? – zapytał już całkiem poważnie. – Chcesz, by to się skończyło? – zrobił kolejny krok w jej kierunku. Byli zdecydowanie zbyt blisko, zwłaszcza jak na gust Lucasa stojącego tuż za plecami niczego nieświadomego James’a.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Nie 21:09, 06 Gru 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mazeltov
Neurolog
Dołączył: 28 Paź 2009
Posty: 1656
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z poczekalni Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 17:47, 06 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
OMG ach ten Wilson niepokorny
a Lucas obserwujacy cala sytuacje teraz wroci do pokoju spakuje majteczki i odjedzie i bedzei happy end
albo zrob to sama juz nic nie mowie zeby nie zapeszyc i juz czekam na kolejna czesc
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
martusia14
Internista
Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 17:59, 06 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Cytat: | - Chcesz tego? – zapytał już całkiem poważnie. – Chcesz, by to się skończyło? – zrobił kolejny krok w jej kierunku. Byli zdecydowanie zbyt blisko, zwłaszcza jak gust Lucasa stojącego tuż za plecami niczego nieświadomego James’a. |
Wow,wow
No to teraz się zacznie.
Ciekawe jak Lucas zareaguje i co się może stanie dalej między Cuddy a House'm.
Mam nadzieję,że oni będą się całować a Lucas widząc to zrozumie,że on nie jest odpowiedni dla Cuddy i wyjedzie.
Trzymam kciuki aby tak było
Jesteś kochana i rewelacyjna.
Ściskam i całuję
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
OLA336
Narkoman
Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 18:13, 06 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Lisek, wyglądam tak Boże, to jest piękne Ja nie wiem czemu, ale siedzę i płaczę Naprawdę siedzę i płaczę Boże, kocham twojego House. Gdybym miała go scharakteryzować… nie nie biorę się za to. To mnie przerasta. Ale on jest moim zdaniem idealny. Dupek, ale zarazem zachowuje się bardzo dojrzale i… nie, nie wiem co napisać. „Dojrzale” to nie najlepsze słowo. Ale ja takiego House kocham. Pięciolatka, który potrafi zachować się odpowiedzialnie i dojrzale wtedy kiedy jest to potrzebne, który potrafi usiąść i poważnie porozmawiać i który… nie no ja pisze i stwierdzam, że to co pisze nie ma sensu Widzisz co ty z ludźmi robisz?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
neko.md
Epidemiolog
Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 1231
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lublin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 18:41, 06 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
lisek napisał: | Byli zdecydowanie zbyt blisko, zwłaszcza jak na gust Lucasa stojącego tuż za plecami niczego nieświadomego James’a. |
nie wiem co napisać... a nie! wiem! . lisku, ja się jednocześnie śmieje z czającego się Lucasa i płacze dzięki pięknym dialogom Huddy...po prostu profeska
Wena
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
monad
Stażysta
Dołączył: 04 Paź 2009
Posty: 343
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 18:46, 06 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
JAAAAAAAAAA!!!!!!!!! Lucas za plecami Wilsonka Dobre, ciąg dalszy będzie pewnie niezły
Powiem to co zwykle, Wilsonek jest kochany dialogi Cuddy & House Twojego autorstwa zawsze wywołują u mnie uśmiech na twarzy Dlatego uwielbiam Twoje fiki, są zawsze tym czego od nich oczekuję I nigdy się na nich nie zawiodłam
BRAWO! BRAWO! BRAWO! Po stokroć BRAWO!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
sylrich05
Ratownik Medyczny
Dołączył: 23 Lis 2009
Posty: 164
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Btm Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 19:41, 06 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
boskie. czekam na cd.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
maagdaa
Ratownik Medyczny
Dołączył: 22 Wrz 2009
Posty: 170
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 19:53, 06 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Ooooł maj gad ! ;O
Lisku, szybko ciąg dalszy !
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
coolness
Jazda Próbna
Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 19:59, 06 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Wiesz lisku, że jesteś jedną z osób które mnie trzymają w tym dziale jeszcze?
Bo tak to bym już dawno spakowała manatki i całkowicie przeniosła się do Hilsonka^^
Kocham, kocham i jeszcze raz kocham
To jest boskie!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
czarodziejka
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 26 Lis 2009
Posty: 814
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: lubelszczyzna ^^ Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:52, 06 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Lisku ja takie reflekasyjne ubóstwiam!
lisek napisał: | Niestety nie zdawali sobie sprawy z tego, że czasem goniąc własne marzenia można stracić coś więcej. Można stracić szansę na ich spełnienie. |
I tak często nie zdajemy sobie z tego sprawy. *łezka*
lisek napisał: | No, chyba, że wpadł na genialny pomysł, by zrobić to po swojemu i za chwilę wpadnie tu wygłosić kolejny wykład z serii „Życiowe mądrości i dobre rady wujka James’a Wilsona”. |
To mi przypomina innego fika, chyba nawet Twojego, i wielebnego Wilsona.
lisek napisał: | - Daj spokój. Mała jest przecież z niańką "Luizą" |
Domowe przedszkole! Swoje usługi oferuje o każdej porze dnia i nocy.
lisek napisał: | - Przykro mi. Wilson twierdzi, że jestem jeszcze za mały na takie elektroniczne zabawki |
Tutaj z moich ust wydobył się niepochamowany śmiech. Biedny braciszek dziwnie się na mnie spojrzał.
lisek napisał: | Byli zdecydowanie zbyt blisko, zwłaszcza jak na gust Lucasa stojącego tuż za plecami niczego nieświadomego James’a. |
O mamma mia! Będzie się działo!
A i znalazłam jeden błędzik.
lisek napisał: | - Odrobinę. Poza tym uspokuj się, na pewno, ktoś w końcu zauważy, że nas nie ma. |
uspokój
To i tak nie zmienia faktu, że część jest GENIALNA.
Refleksyjna, z humorkiem, Huddy jest i Wilsonek też.
Ja to kupuję. I zaraz stanę się aniołkiem. (albo diabełkiem )
Ubóstwiam.
Pozdrawiam cieplutko. Dużo wena i czasu.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez czarodziejka dnia Nie 20:54, 06 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Coccinella
Stomatolog
Dołączył: 24 Kwi 2009
Posty: 939
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szpital Psychiatryczny Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:38, 06 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Proszę państwa co za emocje! Co za emocje! Lisek zbliża się do momentu kulminacyjnego, ale zawodnik Wilson wszystkich kiwa. Staje się szefem rozgrywającym piłką. Ale proszę państwa! Proszę państwa! Faul na Lucasie! Biedny piłkarz, czy on się podniesie z murawy?
Lisku, po prostu ten fik jest mądry i zabawny. Uważaj bo niedługo stanie się lekturą szkolną.
Ulubione zdanka :
Cytat: | On wybrał sarkazm, a ona wyparcie. On swój samotny, nieszczęśliwy świat bólu, ona ramiona innego.
Buty skrzypiały. |
Tymi Wilsonowymi butkami wyprowadziłaś mnie z równowagi! Kiedy next?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 22:47, 06 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Mazeltov Twoja wersja zdecydownie mi sie podoba, ale, czy tu tak będzie
Martusia uwielbiam Twoje dywagacje Już ja wiem, na co liczycie ale nie ma tak łatwo
Oluś, ale dlaczego ty płaczesz
Ps. Odstawiłaś najpiękniejszą definicję House'a z jaką się spotkałam
Neko. md, jej proszę nie zawstydzaj mnie
Monad dziękuję To miłe, że podobają ci się moje dialogi, bo pisanie ich zabiera mi najwięcej czasu
Syrlich, dziękuję
Maagda, nie wiem, jak będzie z tą szybkością, mam tyle do zrobienia, że połowy zapomniałam
Jakastam, to naprawdę piękny komplement dziękuję
Czarodziejko dziękuję za tak obszerny komentarz
Lubisz refleksje to może to cuś ci się spoboba
http://www.housemd.fora.pl/huddy,21/i-stalo-sie-nz,5904.html
Wiem, bezczelna autoreklama ale nikt nie musi czytać przecież
Dzięki za błędzik, ale z tą genialności to gruba przesada, że tak to ujmę
Cocci
Cudowniasta Coccinka i jej błyskotliwe komenty
Powinnaś robić za recenzenta Oczywiście gdyby nie udało ci się wygryźć Shora Ale to mało prawdopodobne
Dzięki A next part cóż na razie w fazie dopracowywania technicznego i logistyczengo, ale robie co mogę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
magdalenka
Student Medycyny
Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 149
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 13:04, 07 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
no tak , a ja w swej głupiej naiwności wyjechałam nie wiedząc że coś nowego napisałaś...
nie miałam dostępu do netu przez ponad tydzień, ale spokojnie nie był to odwyk, bo pierwsze co zrobiłam jak już kompa dopadłam to sprawdziłam forum.
i tak (proszę nie bic jeśli za ostro):
pierwsza częśc odrobinę mnie rozczarowała- nie było tam twojego nieziemskiego poczucia humoru, a poza tym House upijający się po drobnym potknięciu? tu mi zgrzytnęło nieco
2 częśc- opis ich seksu powiał mi Harlekinem, ale poza tym już lepiej
dopiero od 3 części czytało mi się z polotem, humor powrócił, gierki powróciły, iskra między H i C była, postacie pokazujące siebie i to że w ogóle żyją, bo w serialu to już chodzące trupy czasami.
Wilson i jego buty i młotek i aparat - rewelka
cytat:
"Niestety nie zdawali sobie sprawy z tego, że czasem goniąc własne marzenia można stracić coś więcej. Można stracić szansę na ich spełnienie." i to jest strzał w dyszkę!
jak dla mnie rozkręciłaś się bo na początku myślałam że melodramat i telenowela po całości będą
p.s. ja wiem że chcesz podkręcic nasze zainteresowanie ale JAK MOŻNA W TAKIM MOMENCIE PRZERYWAC?????!!!!!! toż z Lukasem padłam na łopatki...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 15:14, 07 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Melodramatycznie, ale… cóż może mnie nie zabijecie. No chyba, że Magdalenka Wiem, że lepiej wychodzą mi pełne humoru teksty, ale czasem mam ochotę napisać coś właśnie takiego melodramto-telenowato-innego. Niestety wiem, że nie jest najlepiej, a mój humor i tak się przebija w poszczegónych scenach więc wychodzi czasem dziwnie niby dramat, a za chwilę ktoś się śmieje. Chyba faktycznie powinnam pozostać przy lżejszych tekstach. Magdalenko dzięki za cenny koment. Tego typu uwagi zawsze wskazane
VIII
Dwie pary oczu wpatrzone w siebie jak w obrazek i dwie kolejne przyglądające się im w wielkim skupieniu. Z tą różnicą, że jedne z nadzieją, a drugie z przerażeniem. Wilson był pewien, że wreszcie coś musi się stać. Nie przypuszczał tylko, że akurat coś takiego. Szykował się właśniej do strzelenia kilku fotek, gdy ktoś wyrwał mu aparat z ręki. James omal nie zemdlał. Był blady, serce waliło mu jak oszalałe, ale gdy spojrzał na intruza trzymającego jego aparat uśmiechnął się w duchu. Od początku wiedział, że musiało się to tak skończyć.
- Spadaj – polecił purporowy detektyw.
- Chyba kpisz? – odburknął mu onkolog. – Nie zostawie waszej trójki samej – wyjaśnił. – Poza tym daj im chwilę – dodał łapiąc wściekłego Lucas’a za rękę.
- Na co mam im dać więcej czasu?! Żeby się na siebie rzucili? Żeby mnie zdradziła? Nie pozwolę mu jej omotać. Miał swoją szansę i nigdy jej nie wykorzystał – mówił wzburzony.
Tymczasem w sali...
- House, ja muszę iść do przodu – wyjaśniła patrząc mu głęboko w oczy.
- Ale ja też idę do przodu – dodał robiąc kolejny krok w jej stronę. Wolna przestrzeń między nimi właśnie zmniejszyła się do zera.
- Nie zbudujemy związku opierając go tylko na „tym” – odpowiednio podkreśliła ostatnie słowo.
- Chyba, że „to” wychodzi rewelacyjnie – uśmiechnął się na samo wspomnienie. Lisa lekko się speszyła. – Ale zrobię jak uważasz – westchnął.
- Co?! – zapytała zaskoczona. – Ty zrobisz co ci każe?! – była komepletnie zszokowana. Węszyła jakiś podstęp.
- Nic nie kombinuje – rzucił od niechcenia jakby czytając jej w myślach. Widział jak stopniowo topnieje lód w jej zielono-niebieskich oczach, był pewien, że ulegnie.
- House… - zaczęła drżącym głosem. – Pamiętaj, że zawsze chciałam, żeby nam się udało, czekałam, ale ty nie robiłeś nic. Albo robiłeś wszystko, by zniszczyć to co jest między nami. Zawsze będziesz dla mnie kimś ważnym, wyjątkowym, ale… - w tej chwili pocałowała go bardzo delikatnie i namiętnie zarazem. – To pożegnalny pocału… - nie dokończyła, bo w tym momencie w pomieszczeniu pojawili się dwaj dobrze znani im mężczyźni. Jimmi spoglądał nerwowo raz na House’a i Cuddy, a raz na wściekłego Lucas’a. Nikt nie wiedział co się tak naprawdę stało. Każdy w głowie układał sobie swoją wersję wydarzeń.
- Lucas? Wilson? – pierwsza odezwała się zdezorientowana Cuddy.
- Więc ten idiota miał rację – wzburzony detektyw wskazał na diagnostę. Ten jednak milczał. Ciągle słyszał jej słowa, zostawiła go. – Potrzebowałaś niańki, by móc spokojnie się z nim spotykać – tym razem zwrócił się do Lisy.
- To nie tak – zaprzeczyła. – Po prostu musiałam zakończyć pewien rozdział w moim życiu, by móc na spokojnie zacząć nowy – mówiła stonowanym, spokojnym wręcz zrezygnowanym głosem.
- Chcesz mi powiedzieć, że House znika z twojego, to znaczy z naszego życia? – zapytał ze strachem w głosie. Nie był pewien kogo wybierze. Wiedział, że ową dwójkę łączy coś głębokiego i niezwykłego. Skinęła głową. Złapała House za rękę lecz ten odepchnął ją automatycznie. Łzy napłynęły jej do oczu.
- Żegnaj – niemalże wyszeptała. Teraz było ich dwoje. Dwoje najbardziej nieszczęśliwych ludzi na ziemi. Złe wybory rodziły złe konsekwencje. Onkolog podobnie jak diagnosta stał wryty zupełnie nic z tego nie rozumiejąc. Spojrzał z politowaniem i współczuciem na wychodzą parę. Schował twarz w dłoniach. Powolnym krokiem zmierzał w kierunku stojącego na środku sali przyjaciela. Położył mu rękę na ramieniu.
- Przykro mi… - nic więcej nie mógł zrobić.
- A mnie nie – Greg podniósł wzrok i uśmiechnął się złowieszczo.
- House, przed chwilą byłeś na skraju rozpaczy, a teraz uśmiechasz się głupkowato udając, że nic się nie stało.
- Czyli wypadłem wiarygodnie? – spojrzał na zszokowanego Wilsona.
- Udawałeś?! – wykrzyczał tracąc cierpliwość.
- Ledwo powstrzymawałem wybuch śmiechu widząc minę tego naiwniaka – wywrócił oczami.
- Wiesz, może ja czegoś nie rozumiem, ale Cuddy przed chwilą dała ci kosza – Jimmi podrapał się po głowie.
- Przed chwilą Cuddy całowała mnie na oczach swojego pseudo chłopaka – poprawił przyjaciela.
- Ale wyszła z nim – onkolog nadal nic nie rozumiał.
- I myślisz, że po tym co on tu widział i po tym czego nie widział, ale o czym Cuddy wie, że się stało, tak mam na myśli wczorajsze przedpołudnie i noc - wyjaśnił. - Mają w ogóle jeszcze jakąś szanse? – wzruszył ramionami.
- Przerażasz mnie – szeroko otwarte brązowe oczy mówiły wszystko.
- Zgłodniałem – diagnosta przerwał niezręczną ciszę.
- No co?! – zapytał powoli odzyskujący równowagę psychiczną Wilson.
- Czekam na zaproszenie – wyjaśnił i posłał mu bezczelny uśmieszek.
- Myślałem, że udajesz – Jimmi wzniósł oczy ku górze i ruszył w stronę wyjścia. – No choć już. Moje frytki nie będą czekać w nieskończoność – wydukał. – Poza tym chce poznać ciąg dalszy twojego planu – spojrzał na House’a podążającego tuż za nim.
- Nic ci nie powiem. Nawet na to nie licz. Nie potrafisz zbić głupiej szybki więc na nic mi się już nie przydasz – posłał mu oburzone spojrzenie. – Ale wiesz, z tym, żeby przyprowadzić tu Lucas’a to muszę przyznać, że przeszedłeś samego siebie. Nie ma to jak film na żywo. Zdjęcia pewnie nie zrobiłyby na nim już tak dużego wrażenia – poklepał go po lecach.
- Tak. Zdecydowanie na żywo wyglądasz dużo bardziej przerażająco – zakpił. - A tak w ogóle to sam się napatoczył. Myślałem, że cię zastrzeli jak zaczęliście się całować – Jimmi również zaczął dostrzegać zabawność tej sytuacji.
- Jasne. Wisisz mi dwie duże porcje frytek i sałatkę – krzyknął za idącym przodem onkologiem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
czarodziejka
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 26 Lis 2009
Posty: 814
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: lubelszczyzna ^^ Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 15:19, 07 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
pierwsza !
Lisku piękne!
Kocham jak coś ma taki melodramatyczny akcent, ale za takie zakończenia to ja ubóstwiam autorkę. Zaczynając ten rozdział nawet przez chwilę nie spodziewałam się takiego zakończenia. Zaskakujesz - co wielu sobie ceni. Nie spodziewałam się, ale w sumie to cały House.
I Lukas zafundował sobie seans na żywo. Ciekawie, co będzie miał do powiedzenia Lisie.
I dlaczego ona jest taka ślepa i uparta.
Ale takie jest życie... Niesprawiedliwe w każdym calu. Niektórzy ngdy w czasie całej swej egzystencji nie musieli się o nic matwi, zawsze ktoś robił to za nich, a są tacy, którzy całe życie mają pod górkę... choć wcale na to nie zasługują, a jednak potrafią być szczęśliwi...
Coś mnie wzięło na wywody, ale tak jakoś, zresztą nie ważne.
Lisku, dziękuję Ci. Za to, że piszesz i dzielisz się z nami swoją twórczością, że nie wędruje ona do szuflady. Bo to jest cudowne. Raz lepiej, raz gorzej, ale zawsze zgrabnie wychodzisz na prostą.
Pozrdawiam cieplutko. Życząc wena i dużo czasu.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez czarodziejka dnia Pon 15:49, 07 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
magdalenka
Student Medycyny
Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 149
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 15:26, 07 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
wcale nie jest melodramatycznie, znaczy jakby spojrzec ze strony Cuddy to jest, ale z House'a i Wilsona to po prostu jedna wielka masakra komediowa!
knujący House i Wilson niewiedzący co się dzieje - to jest to!!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
coolness
Jazda Próbna
Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 16:23, 07 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Lisku, czy ja ci mówiłam, że kocham wszelkie sytuacje w twoich fickach?
Jeśli nie, to mówię to teraz, jeśli tak, to powtarzam.
Jestem całkowicie zauroczona twym fickiem.
Cytat: | - Myślałem, że udajesz – Jimmi wzniósł oczy ku górze i ruszył w stronę wyjścia. |
Czy nie powinno być przypadkiem Jimmy?
A innych błędów szukać mi się nie chciało (leń!).
Weny
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
OLA336
Narkoman
Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 17:09, 07 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Ps. Chyba najbardziej zagmatwana, poplątana, pokręcona definicja House’a z jaką się kiedykolwiek spotkałaś
Jimmy! Jaki z niego gangster ! Nie dał się detektywowi! Brawo!
House, co ty kombinujesz? Kurde, zaczynasz mnie przerażać.
Dzisiaj nie płacze Tylko z uśmiechem na twarzy kończę pisać komentarz Część jak zwykle piękna i wspaniała Kocham
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
neko.md
Epidemiolog
Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 1231
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lublin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 18:26, 07 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
lisek napisał: |
- Myślałem, że udajesz – Jimmi wzniósł oczy ku górze i ruszył w stronę wyjścia. – No choć już. Moje frytki nie będą czekać w nieskończoność – wydukał. – Poza tym chce poznać ciąg dalszy twojego planu – spojrzał na House’a podążającego tuż za nim. |
no, w końcu Jimmi zaczyna się psuć był za dobry!
Lisku!
lisek napisał: |
Neko. md, jej proszę nie zawstydzaj mnie |
czymże ja cię zawstydziłam? prawdą?
ja się będę upierać,że piszesz profesjonalnie, najlepiej wydaj książkę
mogę ci nawet okładkę zaprojektować, chcesz?
czekam na następną część!
wena
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
monad
Stażysta
Dołączył: 04 Paź 2009
Posty: 343
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:02, 07 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Ja też uważam, że to nie jest dramat Z punktu widzenia Lucasa pewnie jest (ale on jest dla mnie mało ważny ), z punktu widzenia Cuddy też pewnie jakoś, ale wiadomo, że lisek chce jej świetlanej przyszłości z Housem więc też teoretyczny dramatyzm chwili mnie nie przeraża
A jeśli chodzi o pozostałą dwójkę, czyt. House & Wilson, to to jest komedia w najlepszym gatunku Powtórzę się po raz pięćdziesiąty ósmy w przypadku fików by lisek, Wilsonek przyćmiewa mi wszystko, jego blask, mądrość, pomysłowość biją wszystko inne na głowę łącznie z Huddy
No ale czym byłoby Huddy bez cudownego Wilsonka? W ogóle by nie istniało
Jestem zachwycona lisek jak zwykle
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cralite
Student Medycyny
Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 117
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: wieczność Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:36, 07 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Super Cała sytuacja to po prostu mistrzostwo świata Jimmi xD zdecydowania bohater odcinka I jak załatwił Lucasa
Poza tym szczera rozmowa Huddy i oczywiście przecudowna końcówka x) Nie no uwielbiam tą część
Lisku powiedz tylko, że będzie happy end? Chociaż minimalny?
Wena
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Cralite dnia Pon 19:37, 07 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
maagdaa
Ratownik Medyczny
Dołączył: 22 Wrz 2009
Posty: 170
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:45, 07 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Cudo, no !
Czemu tak krótko ?!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|