|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katarzyna
Endokrynolog
Dołączył: 24 Kwi 2008
Posty: 1871
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice/Kluczbork
|
Wysłany: Śro 23:23, 24 Gru 2008 Temat postu: Opowieść Wigilijna [M] |
|
|
Marry Christmas and... Happy Go to Hell
Gregory House nienawidził świąt. Odkąd w wieku pięciu lat uświadomił sobie, że święty mikołaj to jedna wielka bujda nigdy się nimi nie radował. Nie rozumiał co może być tak podniecającego w obdarowywaniu się nikomu nie potrzebnymi upominkami i obżeraniu się do granic możliwości. Tego dnia – 23 grudnia, wyszedł ze szpitala w pośpiechu, chcąc za wszelką cenę pozostać niezauważonym przez wścibskie oczy jego, tak zwanego, przyjaciela Jamesa Wilsona. Kiedy znalazł się już w swoim mieszkaniu było po 21. Rzucił klucze i kurtkę tuż bok wieszaka, nie zawracając sobie głowy porządkiem, a raczej jego brakiem. Podszedł do telefonu i wpatrywał się przez niego przez chwilę. Podniósł słuchawkę i powoli wykręcił numer rodzinnego domu, jednak kiedy rozbrzmiał pierwszy sygnał rozłączył się. Nie odłożył słuchawki na miejsce, położył ją tuż obok – nie chciał z nikim rozmawiać. Usiadł na kanapie i nalał sobie pełną szklankę swojego ulubionego, brązowego płynu. Kilka szklanek później przyszedł sen…
***
Zbudziło go trzaśnięcie drzwi i chłód, który wdarł się do jego mieszkania. Nie mógł być to przeciąg, ponieważ nie miał zwyczaju otwierać okien, kiedy temperatura na dworze wynosi co najmniej -200 stopni. Nie mógł być to również Wilson, ponieważ ukradkiem wykradł mu swoje klucze. Oczywiście miał zamiar je oddać… zaraz po świętach. Wstał i nagle jego oczom ukazała się wysoka, dobrze mu znana blondynka. Stała naprzeciw niego, wpatrując się w jego zaskoczoną twarz. Stała tam – tak po prostu. Bosa, w białej sukience do kolan, uśmiechając się delikatnie. House otworzył usta ze zdziwienia… Przecież to było nie możliwe, czyżby znowu miał halucynacje? Czyżby śnił?
- Amber? – Wydukał z trudem.
- Jestem duchem minionych świąt… - Odpowiedziała tak dobrze znana mu kobieta.
Przetarł oczy ze zdziwienia i dyskretnie uszczypnął się w przedramię. Zabolało… co znaczyło, że nie spał. Czyli zostały halucynacje. Amber wyglądała dokładnie tak samo, jak wtedy kiedy rozmawiał z nią po raz ostatni. To znaczy… kiedy rozmawiał z nią w autobusie, zanim wybudził się ze śpiączki. Nigdy nikomu o tym nie mówił, być może właśnie na tym polegał jego problem.
- House wyglądasz jakbyś ducha zobaczył. – Powiedziała blondynka uśmiechając się ironicznie. Zrobiła krok w jego kierunku, by po chwili stanąć dokładnie naprzeciw niego. – Jestem tutaj, żeby ci coś pokazać. – Złapała go za rękę i nie mówiąc nic więcej wyprowadziła go z mieszkania. O dziwo nie odczuwał chłodu, ani bólu nogi. Nie mógł również wydusić z siebie słowa. Próbował sobie to wszystko poukładać, racjonalnie wytłumaczyć, jednak nic nie przychodziło mu do głowy. Postanowił się wziąć w garść. Halucynacja halucynacją, ale nie może przecież wypaść na głupka, przed swoją nieżyjącą podwładną.
- O co w tym wszystkim chodzi? – Zapytał, tak naprawdę nie spodziewając się odpowiedzi. – Nowa wersja „Opowieści wigilijnej”?
- Coś w tym stylu. Jesteśmy na miejscu.
Stali przed wejściem do jej mieszkania, do mieszkania Wilsona. Nie zdołał nawet mrugnąć kiedy znaleźli się w środku. Pomieszczenie wypełnione było światłem bijącym od kominka i przygaszonych lamp. Do jego nozdrzy docierał dobrze mu znany zapach pieczeni a’la Wilson. Zrobił krok do przodu zostawiając swoją towarzyszkę w tyle. Wszedł do kuchni by zobaczyć swojego przyjaciela nakładającego do stołu.
- Wszystko gotowe, kochanie. – Powiedział onkolog i poszedł do kobiety stojącej w progu. Objął się w pasie i pocałował czule. Amber wyglądała pięknie. Rumiana i pełna życia śmiała się z dowcipu opowiedzianego przez Jamesa. Siedzieli przy stole wpatrując się w siebie nawzajem, ciesząc się tylko i wyłącznie swoją obecnością, niczego więcej nie potrzebując. House odwrócił się na pięcie i spiorunował wzrokiem swoją trupią towarzyszkę. Gdyby wzrok umiał zabić, Amber z pewnością straciłaby życie raz jeszcze.
- Co to ma niby być? – Warknął. Kobieta podeszła do niego i położyła mu dłoń na ramieniu.
- Są szczęśliwi. – Powiedziała. – Ty byś nie chciał?
- Nie. – Odpowiedział zdawkowo. – Dowiem się w końcu po co ta cała szopka? – Amber zmierzyła go wzorkiem.
- To minione święta. Tak spędził je twój najlepszy przyjaciel, kiedy ty siedziałeś sam, topiąc swoje smutni i żale w szklance Burbona. Zapraszał cię jednak odmówiłeś. Dlaczego? – House westchnął. Ta halucynacja z sekundy na sekundę stawała się coraz gorsza. Ponowił uszczypnięcie – nic.
- Bo nie miałam ochoty patrzeć jak się obściskujecie. Chociaż gdyby zaproponował mi noc z tobą, zamiast przypalonej kolacji nie zastanawiałbym się nawet przez chwilę.
- House, jesteś dupkiem.
- Amber, jesteś trupem.
Wymienili spojrzenia. To wszystko zakrawało na ostre wariactwo. Amber ponownie złapała go za rękę.
- Czas wracać. – Powiedziała. Zdążył raz jeszcze rzucić okiem na sielankowy, kuchenny obrazek i znalazł się w swoim mieszkaniu.
Siedział na kanapie tępo wpatrując się w bliżej nieokreślony punkt w przestrzeni. To wszystko było jak żywcem wyciągnięcie z powieści Dickensa, było tak nierealne, że przez ułamek sekundy wydawało mu się, że to wszystko było prawdziwe. Poczuł czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Odwrócił się z niepokojem i wykrzyczał.
- Kutner?! Co do cholery robisz w moim mieszkaniu?! – Hindus zmierzył go wzrokiem i uśmiechnął się szeroko. Jakim cudem jak go zatrudniłem? – przebiegło Houseowi przez myśl.
- Jestem duchem teraźniejszych świąt. – Powiedział jego nowy były pracownik.
- Jesteś zwolniony. – Odparł surowo House, z chwili na chwilę mając coraz bardziej dość całej tej farsy. Zanim zdążył się obrócić i raz jeszcze spojrzeć na swoje pracownika znalazła się przed dobrze znanymi mu zielonymi drzwiami. Wszedł do środka.
- No idź. – Powiedział Kutner i wskazał mu palcem drogę na piętro. House niepewnie ruszył w kierunku schodów. Nawet nie próbował tego racjonalizować. Jedyne czego był pewien to, że musi odstawić Vicodin. Wszedł do sypiali. Lampka stojąca na stoliku nocnym była jedynym źródłem światła. Lisa Cuddy leżała na łóżku wpatrując się w małe zawiniątko leżące tuż obok niej. Noworodek przykryty różowym kocykiem spał w najlepsze, nie przejmując się zupełnie tym, iż jest obserwowany. Mała Joy wyglądała jak oaza spokoju, jej mama również. Lisa była szczęśliwa, pierwszy raz od bardzo dawna wyglądała na szczęśliwą. Nachyliła się i delikatnie cmoknęła czoło noworodka wilgotnymi wargami.
- Słodka ta mała. – Powiedział Kutner, odrywając wzrok House’a od pani administrator.
- Lisa jest szczęśliwa. – Stwierdził diagnosta ze spokojem w głosie.
- Nie do końca. Do pełnego szczęścia jeszcze kogoś jej brakuje. Wiesz o kim mówię House. – Hindus zmierzył go wzrokiem.
- To nie jest takie proste… - House zdobył się na odrobinę szczerości, w końcu mógł być szczery sam ze sobą, a przynajmniej z własną halucynacją.
- Nic w życiu nie jest proste. – Kutner poklepał go po ramieniu. – Choć House, dosyć się już napatrzyłeś.
Chwilę później znów znalazł się w swoim mieszkaniu, na dobrze już wysłużonej kanapie. Ogarnął wzrokiem ciemne pomieszczenie i sięgnął po stojącą na stoliku, niedopitą szklankę z Burbonem.
- No to czekam na trzecią zjawę… - powiedział półszeptem, sam do siebie. Niemal w tym samym momencie stanął przed nim Wilson.
- Tylko nie ty… Żaden z ciebie duch przyszłych świąt. Jesteś Żydem. – Powiedział diagnosta. Wilson opadł na kanapie tuż obok swojego zgoszchniałego przyjaciela.
- Dlaczego nie chcesz być szczęśliwy? – Zapytał onkolog.
- Zaczyna się… Po co mam odpowiadać, jeśli zaraz zrobisz to za mnie? – Nie pomysł się. Wilson usiadł wygodniej i zaczął mówić.
- W głębi serca nie jesteś złym człowiekiem i pragniesz szczęścia tak samo jak inni, z tą różnicą, że zbudowałeś wokół siebie mur i nie chcesz przez niego przeskoczyć. Czasem jakieś czucia przenikają przez drobne szczeliny, które powstały w tym murze, ale to ciągle za mało. House jesteś tchórzem, a ona nie będzie na ciebie wiecznie czekać… Weź się w garść, inaczej spędzisz resztę życia sam, pierdząc w stołek. Rozumiesz?
***
Kiedy rano się obudził miał zdrętwiały kark, a ból nogi wydawał się być silniejszy niż zwykle.
- Szlg. – Przeklął pod nosem. I sięgną po pomarańczową buteleczkę, stojącą obok pustej butelki Burbona. Znowu zasnął na kanapie. Wstał i z trudem podszedł do okna. Śnieg w dalszym ciągu padał, ludzie spacerowali objęci po ulicy, a dzieci beztrosko rzucały się śnieżkami. Wymarzony wigilijny poranek… W jednej chwili wróciły do niego wydarzenia minionej nocy. Amber, Kutner, Cuddy, Wilson. Może faktycznie to wszystko warte było zachodu?
Kilkanaście minut później raz jeszcze stał przed zielonymi drzwiami. Tym razem jednak nie wszedł do środka, nacisnął dzwonek. Kiedy usłyszał dźwięk przekręcającego się zamka, wiedział, że nie było już odwrotu. Stanęła przed nim Lisa Cuddy. Mimo iż jej włosy były delikatnie mówiąc, w nieładzie, a na sobie miała obszerny sweter, wyglądała zjawiskowo.
- Jestem duchem przyszłych świąt… - Powiedział i pocałował ją najdelikatniej jak potrafił.
Post został pochwalony 2 razy
Ostatnio zmieniony przez Katarzyna dnia Sob 14:13, 27 Gru 2008, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
moniia2311
Patolog
Dołączył: 27 Wrz 2008
Posty: 3279
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: wołomin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 23:30, 24 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
- House jesteś dupkiem.
- Amber jesteś trupem.
cudnie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ceone
Tygrysek Bengalski
Dołączył: 12 Cze 2008
Posty: 1766
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 23:40, 24 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
haha świetne. parę literówek, ale przeczytasz to sama zauważysz.
świetny pomysł tak w ogóle ;p ;*.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
jeanne
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 6080
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 1:19, 25 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Mrah! Cóż za przewspaniałe opowiadanie
Cytat: | Nie rozumiał co może być tak podniecającego w obdarowywaniu się nikomu nie potrzebnymi upominkami i obżeraniu się do granic możliwości. | Kurcze jakbym słyszała siebie...
Cytat: | - Jestem duchem minionych świąt… |
No i tu parsknęłam śmiechem po raz pierwszy. Nie pytajcie dlaczego, bo nie wiem Cytat: |
Halucynacja halucynacją, ale nie może przecież wypaść na głupka, przed swoją nieżyjącą podwładną. |
Tu po raz drugi też nie potrafię wytłumaczyć dlaczego
Cytat: |
- House jesteś dupkiem.
- Amber jesteś trupem. |
Ómarłam.
A potem to już czysta poezja Ogromnie mi się podobało, wiesz? Nie jestem w stanie wykrztusić nic bardziej logicznego, ponieważ jestem w stanie upojenia kadzidłem kościelnym
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
cyjanek
Rezydent
Dołączył: 02 Lis 2008
Posty: 459
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śląsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 11:20, 25 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Piękne! Ach, Kasiu, cudowny prezent świąteczny
- Tylko nie ty… Żaden z ciebie duch przyszłych świąt. Jesteś Żydem.
Ja ómarłam w tym momencie. Po raz n-ty
Parę literówek, chyba wina autokorekty Worda, nie przeszkadzają jakoś szczególnie w czytaniu
Wesołych Huddy Świąt
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
nana
Stażysta
Dołączył: 17 Lip 2008
Posty: 367
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tam, gdzie nie sięga wzrok... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 11:32, 25 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Jaaa
Świetne!
"House'owa Opowieść Wigilijna" Cudo
Więcej takiego wena życzę
I pozdrawiam
I Wesołych Świąt!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
madziax
Fasolka
Dołączył: 03 Kwi 2008
Posty: 3188
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: puszka Pandory Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 12:33, 25 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
*rozpływa sięęę*
- Jestem duchem przyszłych świąt… - Powiedział i pocałował ją najdelikatniej jak potrafił.
aaaaach.
Wszystko gotowe, kochanie. – Powiedział onkolog i poszedł do kobiety stojącej w progu. Objął się w pasie i pocałował czule. Amber wyglądała pięknie. Rumiana i pełna życia śmiała się z dowcipu opowiedzianego przez Jamesa. Siedzieli przy stole wpatrując się w siebie nawzajem, ciesząc się tylko i wyłącznie swoją obecnością, niczego więcej nie potrzebując.
super, gratuluję wena!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cave
Rezydent
Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 1411
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 15:32, 25 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
cudowne
a Kutner ..haha .. juz go sobie wyobrazam xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Katty B.
Chodzący Deathfik
Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bunkier Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 17:20, 25 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Squee! Wprawdzie wykonanie trochę kuleje - błędy są - ale sama idea świetna. No i zabawne dialogi, dzięki nim całość się bardzo przyjemnie czytało. Moje osobiste perełki:
Cytat: | - Bo nie miałam ochoty patrzeć jak się obściskujecie. Chociaż gdyby zaproponował mi noc z tobą, zamiast przypalonej kolacji nie zastanawiałbym się nawet przez chwilę.
- House jesteś dupkiem.
- Amber jesteś trupem. |
Brakuje przecinków, ale trudno. Wymiana zdań przezabawna, widzę te ich zacięte miny.
Cytat: | - Jestem duchem teraźniejszych świąt. – Powiedział jego nowy były pracownik.
- Jesteś zwolniony. |
Haaa! Ja ZAWSZE wiedziałam, że Kutner jest wyjątkowy! *kocha Kutnera* A ty cicho siedź, House, nie chcesz go zwalniać, bo cię jeszcze na stałe utknie w Wigilii.
Cytat: | - Tylko nie ty… Żaden z ciebie duch przyszłych świąt. Jesteś Żydem. |
I know! But it's Christmas! XDDDD Żarty o Żydach nigdy się nie znudzą.
Cytat: | - Dlaczego nie chcesz być szczęśliwy? – Zapytał onkolog.
- Zaczyna się… Po co mam odpowiadać, jeśli zaraz zrobisz to za mnie? |
Taak, Jimmy domorosły psychoanalityk... XD No ale co się dziwić, pewnie żaden inny nie chce mieć z House'm nic wspólnego. XD
Akcja strasznie pędzi, ale przyjemnie było. Weny,
Kat.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Katarzyna
Endokrynolog
Dołączył: 24 Kwi 2008
Posty: 1871
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice/Kluczbork
|
Wysłany: Czw 18:27, 25 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Wiem, wiem, że wykonanie trochę kuleje. Jak będę miała trochę czasu to poprawię to i owo .
Dzięki za pozytywne komentarze .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Harriet
Pacjent
Dołączył: 24 Gru 2008
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 19:38, 25 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Uwielbiam "Opowieść wigilijną", ale ta bije oryginał na głowę choć mogłoby być trochę dłuższe
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
JigSaw
Ortopeda
Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 2349
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Z Doliny Gumisiów ;) Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 20:04, 25 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Aaaa takie cudeńko na święta
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
nimfka
Reumatolog
Dołączył: 15 Lis 2008
Posty: 1444
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:30, 25 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Świetne, takie świąteczne
przy niektórych fragmentach myślałam że padnę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
nidociv
ER scrub
Dołączył: 01 Sie 2008
Posty: 1285
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 21 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z piekła rodem Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:14, 25 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
A Kutner nie jest Hindusem?
W każdym bądź razie, ja nie myślałam, że padnę, ja padłam i chyba nawet makowiec nie przywoła mnie do pionu
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
minnie
Internista
Dołączył: 10 Lip 2008
Posty: 663
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szczecin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:34, 25 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Śliczne Po przeczytaniu tego opowiadania poczułam jeszcze wiekszą "magię świąt" Ślicznie
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Huddy
Ratownik Medyczny
Dołączył: 01 Sie 2008
Posty: 249
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Miasto Świętych Pomarańczy Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 22:39, 25 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Święta święta i zaraz po świętach.. ale ta wersja wigilijnej opowieści jak na razie chyba najbardziej mi się podoba Słodka po prostu...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
amandi
Stomatolog
Dołączył: 05 Sie 2008
Posty: 954
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 22:17, 26 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
A-a!! Dickens się nie umywa . Świetne to jest, czytałam jednym tchem. (jedno zastrzeżenie: Kutner jest Hindusem ). Uwielbiam twoją "Wigilijną Opowieść". Mimo, że święta mijają, na nowo owionął mnie ich czar - za twoją sprawą Amber, Kutner i Wilson - trzy duchy, które chciały coś przekazać. i może coś wreszcie do Grega dotarło, bo zrobił Cuddy najpiękniejszy prezent - i sobie również... zakończenie słodkie, pachnące miłością........ a dialogi były nieziemskie . Cudne opowiadanie, buziaki
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jarii007
Kardiochirurg
Dołączył: 30 Wrz 2008
Posty: 2951
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 13:32, 27 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Miaaau
Ja chcę żeby ta wersja była "Opowieścią Wigilijną"
Czytałabym ją z przyjemnością
Cytat: | Odkąd w wieku pięciu lat uświadomił sobie, że święty mikołaj to jedna wielka bujda nigdy się nimi nie radował. |
Eee tam xD
Jakby przyniósł Hałsa pod [H]oinkę to ja bym uwierzyła
Cytat: | – Nowa wersja „Opowieści wigilijnej”? |
Lepsiejsza xD
Cytat: | - House, jesteś dupkiem.
- Amber, jesteś trupem. |
*padła*
Cytat: | - Zaczyna się… Po co mam odpowiadać, jeśli zaraz zrobisz to za mnie? |
Poor House xD
Wilson wybrał zły kierunek
O nie powinien być onkologiem tylko psychologiem
Cytat: | - Jestem duchem przyszłych świąt… - Powiedział i pocałował ją najdelikatniej jak potrafił. |
*rozpływa się*
Ja też chcę takiego duucha
Kasia, boskie to opowiadanie
Piękne
Kutner jest Hindusem
No ale to już jest zauważone
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Jarii007 dnia Sob 13:33, 27 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
MarlaSinger
Lekarz w trakcie specjalizacji
Dołączył: 17 Gru 2008
Posty: 503
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Robię lazgi Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 14:21, 27 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Kasieńko, uwielbiam tego ficka!
Może to przez moją słabość do Dickensa? Nie, raczej przez zakończenie.
Kilka literówek, ale nie rażą. Fajnie i lekko się czyta
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
cyjanek
Rezydent
Dołączył: 02 Lis 2008
Posty: 459
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śląsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 16:57, 27 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Dziękuję Kasiu za wspaniały prezent świąteczny
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
runiu
Internista
Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gorzów Wlkp. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 20:51, 27 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Świetne, ponieważ kocham "Opowieść Wigilijną" i kocham takie zakończenia, kocham też tego fika.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
nutka
Pacjent
Dołączył: 09 Paź 2008
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:22, 28 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Święta....cóż za cudowny czas
Ostatnio czytałam mojej siostrze "Opowieść Wigilijną", ale ta wersja jest równie cudna
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|