Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Opowiem Wam, jak zdarzenia zmieniają świat [Z]
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Szpilka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 15 Maj 2010
Posty: 255
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:41, 26 Sie 2010    Temat postu: Opowiem Wam, jak zdarzenia zmieniają świat [Z]

Jak widać Szpilka długo bez pisania nie wytrzyma Ten fik znacznie różni się od mojego poprzedniego. Przyznam, że nie czuję się dobrze w takich klimatach, ale muszę odreagować. Tak więc piszę fik z gatunku „lekkie, nie dające do myślenia”. Po pierwsze, muszę coś powiedzieć, nigdy tego nie robię i nie lubię tego, ale nie mam wyjścia. Wpadłam na dziwny i poplątany pomysł z rodu amerykańskich komedii. Żeby fik był, choć odrobinkę logiczny potrzebujemy dwóch rzeczy – House i Cuddy są młodsi, a Rachel jest starsza, czyli Huddy pozostaje w miejscu, a Rachel rośnie. Mówiłam, że to poplątane? To taka najważniejsza rzecz. Po drugie, Lisa miała być taka, jaka jest. Miała być troszkę… dziwna. To jest tam potrzebne. Po trzecie, już tradycyjnie, narracja pierwszoosobowa. Tak jak mówi tytuł, House opowie Nam jakąś historię. No i najważniejsze – dedykacje, choć nie wiem czy to nadaje się na dedykowanie… w każdym bądź razie nie wyobrażam sobie tego fika bez nich. Tak więc dla:

Liska – bo wczoraj zmusiła mnie do pomyślenia o moim pisaniu i tak trochę dzięki niej się za to wzięłam. Pisałam do 2.30, bo uświadomiła mi, że mój Ryszard wrócił z wakacji Poza tym jest kochana i… tak po porostu
Oli – bo mnie wspierała, za co jej bardzo dziękuję. Za to, że mnie tak męczy i dręczy. Że zawsze, gdy do niej piszę to mam ochotę zacząć pisać jakiegoś fika. Dla niej, bo wiem, że ma ochotę poczytać o TYM, i mimo że to nie jest do końca TYM, o czym ona myślała to mam nadzieję, że jej się spodoba. Bo odstawienie środków uzależniających może być niebezpieczne. Bo, tak jak Lisek, jest kochana
Maddy – bo nie wyobrażam sobie, że mogłabym jej tego nie dedykować. Bo mnie wspierała i jestem jej za to wdzięczna. Bo wiem, że czeka aż coś napiszę, co bardzo mi pochlebia. Bo, tak jak Ola i Lisek, jest po prostu kochana



Zweryfikowane przez Szpilkę


Część 1


Co za życie! Mówię wam, co za życie! Jestem załamany! Totalnie, kompletnie i nieodwołalnie wkurzony! Takie rzeczy się nie zdarzają. Ha, takowe stwierdzenie łączy się zwykle z tym, że na pewno się coś omawianego w ten sposób zdarzy i to z pewnością właśnie mnie. Tak oczywiście jest i tym razem. Nie wiem czy nadążacie, ale to całkowicie nieważne. Ważne są fakty! A one są co najmniej przerażające. Właściwie mógłbym wam o tym poopowiadać, ale… Nie! Będziecie się ze mnie śmiać! Będziecie? Jeśli nie, to czytajcie daje, a jeśli tak, to do widzenia. No, to dla tych, co nie są takimi śmieszkami. Opowiem wam o tragedii mojego istnienia. Nie, to nie jest śmieszne i wcale nie miało tak zabrzmieć!

Tak więc, pewnego wcale nie słonecznego i pięknego, lecz obrzydliwie deszczowego i ciemnego wieczoru wróciłem do domu. Byłem zły. Raz, cały dzień lało. Dwa, pojechałem do pracy motorem, więc byłem mokry jak ściera. Trzy, musiałem popracować w przychodni, co mnie okropnie zirytowało. Cztery, bolała mnie noga. No i pięć, nadal byłem zły na Rachel. Patrząc na to wszedłem do domu w podłym nastroju i wcale się z tym nie kryłem.

- Cześć, Greg. – Lisa podeszła do mnie i mnie pocałowała. Natychmiast się jednak odsunęła do tyłu i stanęła w drzwiach prowadzących do kuchni. Wyglądała jakoś dziwnie. Coś mi w niej nie pasowało. Była jakaś rozdrażniona… nie, raczej podenerwowana.
- Cześć – burknąłem pod nosem i rzuciłem kluczyki od motoru na szafkę. Przeleciały przez całą jej długość i uderzyły w ścianę. Cuddy zmarszczyła czoło. Widziałem, że coś jej nie pasowało. Nie zwróciłem na to większej uwagi. Przeszedłem obok niej bez słowa i wszedłem do kuchni. – Jest coś do jedzenia? – Podniosłem wieko garnka, który w środku był wypucowany na wysoki połysk i z pewnością był pusty. Odłożyłem pokrywkę z głośnym trzaskiem. Nie, nie byłem facetem drącym się na swoją żonę za to, że nie upichciła mi kawałka mięsa. Po prostu byłem zły. Zły i głody, a na niej mogłem się wyładować. – Nic nie ma?
- Upiekłam kurczaka z ziemniakami. Jest w piekarniku. Za chwilkę będzie gotowy. – Spojrzałem na nią podejrzliwie. Coś kombinowała. Ten kurczak to moje ulubione danie.
- Przegapiłem coś? – zapytałem oschle i usiadłem przy stole. Ona gwałtownym ruchem uczyniła to samo i patrzyła na mnie z dziwnym wyrazem oczu.
- Nie. Oczywiście, że nie. Przecież ty byś o niczym nie zapomniał. – Uśmiechnęła się do mnie słodko, a ja spojrzałem na nią jak na głupka.
- Coś ty znowu zrobiła? Nie zadzwonię do Rachel. Jeśli ją zaprosiłaś to ja wychodzę. – Zrobiłem swoją opatentowaną minę obrażonego człowieka w średnim wieku. Cuddy westchnęła ciężko i pokręciła głową z politowaniem.
- Nie, nie zaprosiłam ich. – Bardzo zaakcentowała ostatnie słowo. Wstała i zaczęła się kręcić po kuchni przygotowując talerze i sztućce.
- To dlaczego zrobiłaś tego kurczaka? Dlaczego jesteś miła?
- Dlaczego jesteś niemiły? Dlaczego nie zrobiłeś kolacji? – przedrzeźniała mnie i z dumą uśmiechnęła się pod nosem. Przewróciłem oczami i spojrzałem na nią spode łba.
- Chciałaś spędzić miły wieczór?
- Tak, House. Chciałam… i myślę, że nadal chcę. – Zatrzymała się i spojrzała na mnie. – Miałeś ciężki dzień? – Przytaknąłem skinieniem głowy. – Co się działo?
- Jakaś wredna administratorka kazała mi pracować w przychodni.
- Och, doprawdy okropna baba! – Zmrużyła oczy, usiadła obok mnie i uśmiechnęła się w śliczny sposób. Po chwili pogłaskała mnie po policzku, na co uniosłem spojrzenie w górę udając, że mnie to nudzi. – Kocham cię, wiesz?
- Wiem, wiem. Ja też cię toleruję. – Zaśmiała się głośno, bo wiedziała, że takie wyznanie z moich ust to co najmniej słowa wiecznego oddania. W tym momencie piekarnik zapiszczał przeraźliwie oznajmiając tym samym, że danie jest gotowe. Lisa wstała i wyjęła kurczaka. Wyglądał doprawy wybornie! Och, jak ja lubię to danie!

Później w spokoju zjedliśmy kolację. Nie opowiadam ze szczegółami, bo liczę na waszą inteligencję. Chyba wiecie jak ludzie jadają kolację? Taka cała rutyna: siadacie przy stole, nakładacie na talerz sztukę mięsa, chwytacie sztućce w dłonie(nóż w prawą rękę, widelec w lewą!), jecie powoli i wymieniacie się uwagami z całego dnia. Co was to obchodzi? Pomijam to. Przechodzę do tematu, który podjęła Cuddy już po skończonym posiłku, gdy siedzieliśmy na kanapie. Ona jakoś nerwowo(udawała, że czyta, ale przez pół godziny nie przerzuciła ani jednej strony i miała książkę do góry nogami), a ja całkowicie odprężony przeglądałem programy w telewizji.

- Powiesz wreszcie, o co ci chodzi? – rzuciłem zirytowany, gdy kątem oka dostrzegłem, że zerknęła na mnie, otworzyła usta jakby chciała coś powiedzieć i wróciła do niby czytania. Zareagowałem, gdy zrobiła to po raz jedenasty.
- Co? Przecież nic nie mówię. Czytam sobie. – Spojrzałem na nią pytająco i znacząco przeniosłem spojrzenie na odwróconą książkę.
- Ojej – pisnęła Cuddy i spłonęła rumieńcem. Nerwowo odwróciła powieść i uśmiechnęła się do mnie zawstydzona. Po chwili zrezygnowana zamknęła książkę i odrzuciła ją na stół. – Muszę z tobą porozmawiać.
- Mów. – Nie oderwałem wzroku od ekranu. Myślałem, że to jakaś bzdura. Lisa nachyliła się, wyrwała mi pilot i wyłączyła telewizor. Spojrzałem na nią urażony. – Ja to oglądałem!
- Chcę porozmawiać. Muszę ci coś powiedzieć.
- Lepiej, żeby było to coś ważnego. Masz taki wyraz twarzy jakby się coś stało. – Zrobiłem przerażoną minę tak, jakbym sobie coś nagle uświadomił. – Nie! Nie mów mi, że ona jest w ciąży! Zabije tego faceta!
- Nie, nie, nie! – wykrzyknęła Cuddy, ale jej policzki zalał szkarłatny rumieniec. – Rachel nie jest w ciąży. A przynajmniej ja nic o tym nie wiem.
- To dobrze. Jeszcze by nam dziecka do szczęścia brakowało. – Oczy Cuddy zaszły łzami. – Chcesz być babcią???
- Nie, nie o to mi chodzi. Znaczy chcę! Ale nie o tym chcę w tej chwili rozmawiać.
- No to temat dzieci zamykamy. Mów, o co chodzi – zapytałem o wiele bardziej odprężony i zadowolony. Przynajmniej nie zastanę dziadkiem.
- Nie do końca go zamykamy. Greg, ja… jeju, nie wiem jak ci to powiedzieć. – Ukryła twarz w dłoniach. Najwyraźniej była zdenerwowana. Westchnęła głośno, chwyciła w dłoń szklankę z wodą i zaczęła się w nią wpatrywać. Po sekundzie opanowała się i całkiem spokojnie spojrzała mi prosto w oczy. - Jestem w ciąży.

Powiedziała to tak po prostu. Tak jak mówi się o jutrzejsze pogodzie, trzęsieniu ziemi w Europie, stłuczonej szklance, cieknącym kranie w łazience sąsiadów. Spojrzała tak jak patrzy się codziennie na osobę, którą się kocha. Popiła łyk wody, tak jak pije ją oglądając jakiś durny serial. Nie powinna mi tego powiedzieć tak po prostu! Powinna mnie na to przygotować, dawkować informacje. A nie tak z grubej rury! Przecież to nie jest normalne. Dlaczego takie rzeczy zawsze, ale to zawsze przytrafiają się mnie? No, dlaczego? Co ja złego zrobiłem światu? Już chyba bym wolał, żeby Rachel była w ciąży. Naprawdę bym to wolał!

- Powiesz coś? – Się głupio pyta! Niby, co miałem jej wtedy powiedzieć? Zatkała mnie. Mnie! Człowieka, którego nigdy, ale to nigdy nie…hmm… nie zatyka? Nie wiem czy istnieje takie słowo. Przynajmniej użyte w tym kontekście. Mniejsza o problemy natury językowej. Ja, ja mam być ojcem! Przecież ja jestem na to za stary! Tak poza tym, jak to jest możliwe? Och, to jeden przypadek na ileś tam!
- Co mam powiedzieć? – Patrzę na nią głupkowato niczym na ósmy cud świata. Nie, nie z takim zachwytem. Raczej z niedowierzaniem, że coś takiego istnieje.
- Cieszysz się? – To pozostawiam bez komentarza. Nawet teraz.
- Przecież mamy już dziecko. Po co nam więcej? – jęknąłem tak, jakby Cuddy po kilkugodzinnym chodzeniu po supermarkecie oglądała żelazko mając podobne w domu. Ona spiorunowała mnie pogardliwym spojrzeniem i z płaczem pobiegła do łazienki. Och, jeszcze mi huśtawki nastrojów brakowało na starość! Chcąc nie chcąc wstałem i podreptałem za nią. Pukałem w drzwi przez kilkanaście minut słuchając jej łkania. W końcu mi otworzyła. Miała oczy zaczerwienione jak królik. Zrobiło mi się jej żal i przypomniałem sobie, że ją kocham. I wiecie, co? To chyba jednak lepiej, że to ona, a nie Rachel.
- Czego chcesz? – rzuciła ostro. Była autentycznie wkurzona.
- Powiedzieć ci, że fajnie mieć dwójkę dzieci. – Nie, żebym się jakoś specjalnie cieszył, ale nie mogę patrzeć jak siedzi w łazience i płacze. Poza tym, po takich akcjach zawsze każe mi spać na kanapie, a ani ja, ani moja noga tego nie lubimy. Mówimy zdecydowane nie kanapom. Przecież od czegoś są te łóżka w domach, prawda? Nie tylko od tego, żeby ładnie wyglądały. Zawsze myślałem, że się na nich śpi. Do czasu… ale to już inna historia i nie jest powiązana z tematem. No, może trochę powiązana, ale tylko pośrednio, jeśli wiecie, co mam na myśli.
- Wcale tak nie uważasz! Nie chcesz tego dziecka! – Co ona? Wyrocznia w Delfach? Skąd ona to wszystko wie? - Uważasz, że jestem stara i brzydka! Nie chcesz, żebyśmy mieli wspólne dziecko! Ty mnie nie kochasz! – Rozpłakała się i chwyciła kawałek papieru toaletowego, którego użyła, jako chusteczki. Stałem przed nią z otwartymi ustami i wyrazem niedowierzania na twarzy. Stanowczo, Cuddy, jest kiepską wyrocznią delficką. Powinna ustąpić miejsca nowym modelom. Byłem wtedy załamany. Tak ma teraz wyglądać moje życie? Kobiety są jednak straszne. Jak sobie coś wymyślą to już koniec! Mówię, że nie podoba mi się pomysł posiadania dzieci, a ona dochodzi do wniosku, że jest brzydka, stara i jej już nie kocham. No cóż, życie.
- Nie jesteś brzydka. Jesteś trochę stara, ale ja też. Mówiłem ci już dzisiaj, że cię toleruję. Jeśli już jesteś w tej całej ciąży to… będziemy mieli dziecko. Lepiej ty, niż Rachel. – Cuddy znów się rozpłakała. Nadal nie wiem, dlaczego… W każdym razie z płaczem rzuciła się w moje ramiona i oświadczyła, że mnie kocha. I weź tu zrozum kobiety! Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że ta rozmowa była moim najmniejszym problemem.


Pozdrawiam
Szpilka


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Szpilka dnia Nie 18:53, 24 Paź 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OLA336
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:45, 26 Sie 2010    Temat postu:

Tak fik! Szpilko ty moja kochana! Już po przeczytaniu pierwszego zdania moje serduszko zaczęło bić bardzo, ale to bardzo szybko Dlaczego? Po prostu tak się cieszę, że mogę coś przeczytać Ale nie przeczytać… w sensie… Ogromnie się cieszę, że mogę przeczytać coś TWOJEGO I jeszcze ta dedykacja Nie zasłużyłam sobie Ślicznie ci dziękuję No to z zapartym tchem i galopującym serduszkiem biorę się za czytanie


No, to dla tych, co nie są takimi śmieszkami.


No to się naczytałam… Dzięki House! Dzięki Szpilko


- Upiekłam kurczaka z ziemniakami. Jest w piekarniku. Za chwilkę będzie gotowy. – Spojrzałem na nią podejrzliwie. Coś kombinowała. Ten kurczak to moje ulubione danie.


Jak to mówią… „Przez żołądek do serca ” I jaka ona cwana


- Wiem, wiem. Ja też cię toleruję.



To wyznanie miłości jest takie… piękne, takie spontaniczne i takie proste… aż się wzruszyłam


- Co mam powiedzieć? – Patrzę na nią głupkowato niczym na ósmy cud świata. Nie, nie z takim zachwytem. Raczej z niedowierzaniem, że coś takiego istnieje.


Walnęłam ze śmiechu



Poza tym, po takich akcjach zawsze każe mi spać na kanapie, a ani ja, ani moja noga tego nie lubimy. Mówimy zdecydowane nie kanapom.


I pojawiła się kanapa! Kocham wątek kanapy Jest taki… wspaniały dla kobiet no chyba że… ok. nie ważne , a bolący dla facetów


- Nie jesteś brzydka. Jesteś trochę stara, ale ja też.


Mój kochany, „stary”, szczery House



Szpilko! I Love You! Ja chcę wiedzieć, co będzie dalej! Ja muszę wiedzieć co będzie dalej! Ale ok… mój głód został zaspokojony Naćpałam się i powiedzmy, że do niedzieli mi starczy… no… góra do poniedziałku
Mój kochany House! Dobrze, że nie zapytał jakim cudem ona jest w ciąży Trzeba by mu było wtedy opowiedzieć o bociana, kapuście No to ma problem i to nawet duży problem I jeszcze ta złość na Rachel… nie spodobał mu się wybranek córki? Ciekawe, czy temu chłopakowi spodobał się teść Mi by się spodobał (Czy ja właśnie zrobiłam z tego chłopaka geja? ) Ok… może zakończę ten temat
Kochana! Podładowałaś moje akumulatory! Dziękuję ci


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez OLA336 dnia Czw 16:26, 26 Sie 2010, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maddy
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:57, 26 Sie 2010    Temat postu:

Powiem tylko tyle, że na mojej twarzy pojawił się właśnie wieeeelki

Wiedziałam, że niedługo napiszesz coś nowego, ale nie sądziłam że aż tak fajnego! Nie mogę się doczekać kolejnych części!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
justykacz
Groke's smile
Groke's smile


Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 1856
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 47 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:08, 26 Sie 2010    Temat postu:

"Ty mnie nie kochasz" - takie zdanie z ust Cuddy sprawiło, że tak... Nie kocham tego fika...

Pomijając kwestie wiekowe (coś mi nie gra tutaj ewidentnie) to pomysł nowy, chociaż cienki... Taki zlepek wszystkich wen z całego działu...

Narracja nawet wporzo, piszesz płynnie, dobrze dobierasz słownictwo, ale sam pomył na fik w mnie to niewypał...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:56, 26 Sie 2010    Temat postu:

To ten Twój poplątany pomysł o którym wspominałaś? Hm, nie wygląda mi na bardzo poplątany... chyba, że się jeszcze poplącze, na co właściwie mam nadzieję

Justykacz, kwestia wiekowa co do tej części wydaje mi się odpowiednia. Jest tylko wspomnienie ciąży, a nie ma tutaj niczego o tym jak to się dzieje, że kobieta zachodzi w ciążę

Szpilka napisał:
Przecież od czegoś są te łóżka w domach, prawda? Nie tylko od tego, żeby ładnie wyglądały. Zawsze myślałem, że się na nich śpi. Do czasu… ale to już inna historia i nie jest powiązana z tematem. No, może trochę powiązana, ale tylko pośrednio, jeśli wiecie, co mam na myśli.

ooch.... tylko tyle :


Szpilka napisał:
rzuciłem kluczyki od motoru na szafkę. Przeleciały przez całą jej długość i uderzyły w ścianę.

Rozśmieszyło mnie, bo przed chwilą zrobiłam to samo

Twórz tę literaturę i podziel się szybko:)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agnes
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 16 Maj 2010
Posty: 1023
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:06, 26 Sie 2010    Temat postu:

Szpiluś, skarbie, widzę, że długo bez pisania nie wytrzymałaś. Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że mogę czytać kolejnego fika twojego autorstwa.

Pomysł nie jest poplątany, chociaż wierzę, że wszystko może się zmienić. Podoba mi się to, że Rachel jest nastolatką, a House i Cuddy postarzeli się o kilka lat. To nowy, ciekawy pomysł, który dobrze rozwinięty może okazać się wielkim... wypałem Przepraszam, ale nie wiem, jak nazwać przeciwnieństwo niewypału.

Póki co mi się podoba. Po raz kolejny zachwycam się twoją narracją. Płynną, wesołą, House'ową. Potrafisz oddać ludzkie myśli w sposób tak realny, że aż trudno go nie pokochać

Reakcja House'a na wiadomość o ciąży Cuddy jest bardzo swojska. Nie był wesoły, nie był wściekły. Jak to na House'a przystało. Gratuluję

Cytat:
- Wiem, wiem. Ja też cię toleruję. – Zaśmiała się głośno, bo wiedziała, że takie wyznanie z moich ust to co najmniej słowa wiecznego oddania.


I tutaj w pełni zgadzam się z Cuddy

Tak więc życzę Wena (chociaż go już masz). Pozdrawiam!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
justykacz
Groke's smile
Groke's smile


Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 1856
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 47 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:50, 26 Sie 2010    Temat postu:

Ale mi nie chodzi o kwestie hmm nazwijmy to estetyczne, lecz biologiczne

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 17:08, 27 Sie 2010    Temat postu:

Yes, yes, yes
Szpilka coś napisała
OMG! dla mnie?
Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że wybrałaś taki pomysł Uwielbiam, jak opisujesz Huddy związek z persektywy naszego House'a, a tu jest i będzie co opisywać
Myślałam, że zemdleję, jak Cuddy powiedziała, że jest w ciąży, nie wiem, jak to się stało, że nie padł jak długi Tu jest wściekły, że jakiś gości mógł zrobić z niego dziadka, a tu proszę... sam nabroił Bardzo podoba mi się, że House nadal jest taki jak dawniej, że związek z Cuddy tak naprawdę go nie zmienił, nadal jest taki nieporadny i niekumaty w tych wszystkich uczuciowych sprawach Biedna Cuddy pewnie już nawet nie myślała, że to w ogóle nastąpi, wychowała swoją córkę, spełniła się jako matka, a tu... niespodzianka
Chciałabym to zobaczyć w serialu, oczywiście na koniec, wiem, ze wszyscy woleliby jakiś dramat, w sensie śmierć House'a lub Cuddy i pewnie tak będzie, ale moim marzeniem jest zobaczyć ich potomka, przecież takie geny nie mogą się zmarnować Przecież to są najbardziej zarąbiste geny jakie mogą być House i Cuddy w jednym
Wracając do fika czuję się wyróżniona myśląc, że House ze mną rozmawia fajnie, że pozwalasz mu na takie pogawędki z czytelnikami W ogóle on jest taki... no taki jak powinien być jak przychodzi do domu zły, to takie House'owe, a potem to juz porażka za porażką biedna Lisa, on nie ma za grosz wyczucia, ale chyba dlatego działa tak rozbrająco na kobiety
Kocham Twój styl Potrafisz rozbroić jednym zdaniem "- Co mam powiedzieć? – Patrzę na nią głupkowato niczym na ósmy cud świata. Nie, nie z takim zachwytem. Raczej z niedowierzaniem, że coś takiego istnieje." - a to tylko jeden z całego mnóstwa perełek
Cuddy!!! Rozwaliła mnie OMG!!! to ta słynna huśtawka nastrojów House wiesz, chyba jednak bardziej współczuję Tobie
Szpilko moja kochana, cudowna, wspaniała mistrzyni pisania o Huddy żuciu Mam nadzieję, że kolejna część pojawi się bardzo szybko, to będzie piękna podróż w głąb naszego House'a, ja nie potarfię sobie tego wyobrazić, dlatego cieszy mnie, że Ty to napiszesz Już kocham tego fika Mam nadzieję, ze to będzie naprawdę długa droga i mam wrażenie, że wydarzenia, które zapoczatkowałaś naprawdę zmienią świat

Właśnie świetny tytuł, naprawdę podziwiam Cię za nie, za tytuły z tym czymś

Jestem wzruszona dedykiem i już nie mogę się doczekać ciągu dalszego

Szpilko, House do boju pora byśmy poznali jak ten świat się zmieniał

Wena kochana, mnóstwo wena
Jestem happy wybacz ilość tej emotki , ale to wina tego fika i nowych zdjęć Teraz mam już wszystko o czym marzyłam No, może prawie wszystko, w końcu czekam na kolejną część

Buziaki


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kika
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 246
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Żywiec
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 17:23, 27 Sie 2010    Temat postu:

Szpiluś,
pomijając wszelakie zawirowania wiekowe i zakrzywienia czasoprzestrzeni, stwierdzam, że jest git
A teraz na poważnie, choć nie wiem, czy potrafię, bo Twoja narracja i myśli House'a wywołały u mnie dziki chichot, podoba mi się Ależ to nowość, czyż nie?
Wizja małego Huddy-dzieciaka powoduje, że moje serce rośnie Jestem ciekawa myśli House'a, gdy dzieciak pojawi się na świecie i ryczeć będzie dniami i nocami! Będzie cudnie! Już to czuję...
Czekam na dalszą część i kończę już, bo ewidentnie nie mam dziś wena do pisania komentarzy Jakiś taki bełkot wyszedł...
Pozdrawiam gorąco,
Wierna, jak ten pies Burek, Kika


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
justykacz
Groke's smile
Groke's smile


Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 1856
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 47 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:44, 27 Sie 2010    Temat postu:

Kiko, wcale nie jest powiedziane, że się pojawi Bynajmniej nie wiesz co autorka może planować...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kika
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 246
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Żywiec
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:53, 27 Sie 2010    Temat postu:

justykacz, wyraziłam jedynie swoją nadzieję, i nie, bynajmniej nie wiem, co autorka planuje, jednakże mam co do niej zaufanie, i nie wyśnione... Szpilka sama je sobie wypracowała...
I tak czy inaczej, na dalsze części czekać będę i czytać również zamierzam dalej...
A jak widzę Ty chyba lubisz czepiać się słówek, czyż nie?


Szpiluś, przepraszam za OT


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Szpilka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 15 Maj 2010
Posty: 255
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:36, 27 Sie 2010    Temat postu:

Dobra, chyba pora najwyższa coś wytłumaczyć, ale to jedynie przy okazji.

Ola Ty sobie zasłużyłaś na o wiele, wiele więcej niż na taką dedykację. Cieszę się bardzo, że podoba Ci się ten fik. Wiesz, jest trochę o TYM co chciałaś, ale to dopiero później. Ale co to... że niby Ty śmieszkiem? Nie, no coś Ty And I love you Dziekuję Ci, kochanie, bardzo! Jesteś cudowna

Maddy Cieszę się niezmiernie, że możesz się uśmiechać dzięki mnie. Ty już dobrze wiesz, jaka ja jestem szczęśliwa, że sie Tobie spodobał ten fik. Dziekuję Tobie bardzo

justykacz Po pierwsze dziękuję Tobie za opinię. Po drugie tłumacząc wszelkie zawiłości - kwestię wieku House'a i Cuddy oraz tego, że Rachel jest dorosła wytłumaczyłam we wstępię, ponieważ zdaję sobie doskonale sprawę, że inaczej sytuacja, którą opisałam byłaby niemożliwa. Co do Cuddy - jej zachowanie również zaznaczyłam we wstępie. Ona miała się tak zachowywać. Wiem, że nie jest to serialowa Cuddy. To jest moja Cuddy, która jest w ciąży. Dlatego jest rozchwiana emocjonalnie. Chciałam ukazać tzw huśtawkę nastrojów typową u kobiety ciężarnej. Co do pomysłu - ma prawo Ci się nie podobac i to szanuję. Jeszcze raz dziękuję za Twoją opinię.

advantage Tak, to jest ten poplątany pomysł. Jest poplatany ze wzgledu na niemozliwość zaistniałej sytuacji w serialu, ale tutaj przecież nie pisujemy scenariuszy tylko fiki, dlatego to wstawiłam I mam wrażenie, że pomysł splącze się jeszcze bardziej. Cieszę się, że udało mi się Cię rozbawić

Agnes Szczerze mówią to bez pisania wytrzymalam długo bo prawie miesiąc. Tydzień to jest dla Was Cieszę się, że Ci się podoba i mam nadzieję, że fik zamieni się w... wypał Wierzę, że uda mi się podtrzymać tę Twoją milość choć przez jakiś czas. Dziekuję

lisek Lisku, mój Mistrzuniu Oj, ja koniec serialu też wolałabym mniej dramatyczny. Potomek Huddy byłby idealny Jestem przeszczęśliwa, że Ci się podoba. Naprawdę jestem tym faktem zachwycona. Cieszę sie, że choć Tobie spodobała się moja Cuddy. Robię wszystko, żeby nasza droga przez ten fik nie ciągnęła się w nieskończoność Nie sądzę, żeby nowa część pojawiła się aż tak szybko jakbyś chciała, ale z pewnością kiedyś się pojawi. A tytuł... zabawne, ale mnie nigdy nie podobają się moje tytuły... cieszę sie w każdym razie, że Ty coś w nich widzisz Dziękuję i całuję

Kika Och, cieszę się, że Ci siępodoba. To wiele dla mnie znaczy. Naprawdę. I jestem zadowolona z siebie, że wywołałam u Ciebie chocby maleńki usmiech. Takie coś zawsze cieszy. I oczywiście nie wyszedł Ci żaden bełkot! Dziękuję Ci i nie masz za co przepraszać Oj i cieszę się, że udalo mi się zapracować na Twoje zaufanie w kwesti pisania. To bardzo miłe. Dzieki wielkie

Aha, jeśli mogłabym o coś Was prosić to mam taką malutką, maleńką prośbę... byłabym niezmiernie wdzięczna gdybyście wszelkie sprawy dotyczace tego co zamierzam lub czego nie zamierzam robić załatwiały miedzy sobą na PW. Z góry wielkie dzięki


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Szpilka dnia Pią 22:41, 27 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Szpilka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 15 Maj 2010
Posty: 255
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:06, 03 Wrz 2010    Temat postu:

Bez zbędnych i nudnawych wstępów z mojej strony. Jeszcze raz wszystkim wam dziękuję No, i to chyba wszystko ode mnie. A, i jeszcze fik


Część 2


Ochłonęliście już? Bo ja jeszcze nie. A minęło już kilka lat! Postanowiłem jednak, że opowiem wam, co działo się dalej, bo informacja o ciąży, Cuddy, jest jedynie wierzchołkiem góry lodowej. O tak! Miałem wtedy o wiele więcej problemów. Nie zdążyłem nawet ochłonąć, a już na głowę zwaliły mi się kolejne informacje. Nadal czuję ich ciężar na barkach. Mam przez to problemy z kręgosłupem i nie mogę nic dźwigać. Przedtem też nie mogłem, przez nogę, ale… lubię zwalać całą winę na tamte miesiące.

Pamiętam, że postanowiliśmy z Cuddy, że na razie nikomu o ciąży nie powiemy. Nawet Wilsona zostawiliśmy sobie na później… Ale o tym potem. James to już kolejna historia. Dziś chcę powiedzieć wam o czymś innym. O czymś o wiele gorszym, niż rozmowa z zaprzyjaźnionym i cholernie wścibskim onkologiem. W każdym razie jedna osoba musiała wiedzieć, ponieważ Lisa nie wyobrażała sobie, żeby było inaczej. Właściwie to, ku mojemu nieszczęściu, dwie osoby. Tu z kolei Rachel nie chciała odpuścić i wszędzie, ale to naprawdę wszędzie targała za sobą swojego męża. Męża!!! Wyobrażacie sobie??? Od dnia, w którym oświadczyła mi, że wychodzi za mąż, aż do dnia o wiele późniejszego byłem na nią obrażony. Rachel, moja Rachel z tym… z tym… z tym cymbałem! Przecież ona miała tylko dziewiętnaście lat!!! Podobno łączyło ich coś niezwykłego i nie chcieli tracić czasu. Cuddy im uwierzyła. Jak dla mnie chcieli mieć własne, dwuosobowe łóżko i czas, aby w nim przebywać. Była to jednak tylko moja sugestia, którą wszyscy powitali głośnym: House!!! Marudziłem przez dwa miesiące od zaręczyn do ślubu, ale nikt mnie nie słuchał. Próbowałem odstraszyć Toma robiąc… uwierzcie, robiłem różne rzeczy. Cuddy uważała, że jestem zazdrosny o swoją ukochaną córeczkę, która nigdy nie widziała świata poza mną, a teraz znalazła sobie inny obiekt uwielbienia. Może miała ciut racji. Rachel wzięła ślub, wyprowadziła się i zamieszkała wraz ze swoim mężem w domu jednorodzinnym, który kupiliśmy im w prezencie ślubnym razem z rodzicami Toma. Była podobno szczęśliwa. Ja, obrażony, odmawiałem odezwania się do niej od dnia ślubu, aż do dnia, w którym Lisa uparła się, aby ją zaprosić i oznajmić radosną nowinę.

Tak się los potoczył, że Cuddy urządziła rodzinną kolację tydzień po tym jak dowiedziałem się o ciąży. Aha, zapomniałem zaznaczyć, że był to już trzeci miesiąc, ale Lisa bała się mi powiedzieć. Strachajło! Rachel ucieszyła się na wizytę u nas, bo podobno chciała nam coś obwieścić. O zgrozo!

- Greg, otwórz drzwi! – Cuddy krzyczała to już drugi raz. Siedziała w kuchni i z jakąś wyjątkową zawziętością mieszała coś w garnku. Ja oglądałem w salonie odcinek hiszpańskiej telenoweli, ale ostatecznie wyłączyłem telewizor i poszedłem otworzyć drzwi.
- Cześć, tatusiu! – zapiszczała Rachel i uwiesiła się na mojej szyi. Początkowo nie przystałem na tę czułość, ale tak się za nią stęskniłem, że w końcu również ją objąłem. – Tak się cieszę, że w końcu cię widzę. – Odsunęła się kawałek i pocałowała mnie w szorstki policzek. Potem utkwiła wzrok w moich błękitnych oczach. – Nadal się gniewasz? – zapytała szeptem, na co przewróciłem oczami i nic nie odpowiedziałem. – Kocham cię, wiesz?
- Wiem. – Chciałem zmierzwić jej włosy, ale się powstrzymałem. Jak to smutno, gdy dzieci rosną i trzeba z niektórych rzeczy zrezygnować. Zamiast tego pogładziłem ją po ramieniu i wypuściłem z objęć. W tamtym momencie z cienia wyłonił się Tom z butelką wina i bukietem kwiatów.
- Dzień dobry. – Skinął głową na powitanie i nieśmiało wyciągnął w moim kierunku butelkę wina. – Rachel, mówiła, że to pana ulubione.
- Owszem, ale wolałbym… - Ktoś uderzył mnie dyskretnie w ramię. Odwróciłem się i zobaczyłem Cuddy. – Chciałem powiedzieć, że należy je troszkę schłodzić. Dziękujemy. – Uśmiechnąłem się krzywo i masując obolałe ramię udałem się do kuchni. Wcisnąłem wino do lodówki, choć wolałbym, żeby miało temperaturę pokojową. Liczyłem, że do kolacji nie zdąży się zbytnio ochłodzić. Naburmuszony wróciłem do przedpokoju, ale nikogo w nim nie zastałem. Wzdychając ciężko udałem się w stronę salonu, z którego dochodziły głośne śmiechy.
- O, Greg, dobrze, że już jesteś – stwierdziła Lisa i poklepała miejsce na kanapie obok siebie. Najprawdopodobniej chciała, abym przy niej usiadł. Nie miałem ochoty robić scen, więc wypełniłem jej polecenie. Widziałem jak Cuddy otwiera usta, żeby coś powiedzieć, ale Rachel ją ubiegła.
- Mamo, tato, musimy wam coś powiedzieć.
- My też – wtrąciłem cicho, ale nikt nie zwrócił na mnie uwagi. Ja jednak coś zauważyłem. Pocące się ze zdenerwowania dłonie Toma i ten wyraz twarzy Rachel… wyglądała tak, gdy mówiła mi o ślubie. To nie wróżyło niczego dobrego. Poza tym, ja już chyba widziałem taką minę. I to całkiem niedawno. W tamtej chwili nie mogłem sobie przypomnieć, w jakiej to było sytuacji. Gdzie ja widziałem taki wyraz twarzy? U kogo? Wtedy nie pamiętałem. Teraz widzę te twarze w koszmarach. Nie, nie jest tak źle, tylko… ach, zresztą. O tym pogadamy później. Na razie skupmy się na Rachel i Cuddy. To one będą rozmawiały. Przynajmniej tak myślałem.
- Tak, kochanie? Co takiego?
- Nie. Tata mówił, że wy też… może wy pierwsi. Tak, jakoś…
- Nie, skarbie. Mówcie, o co chodzi. My to… to może poczekać. Nie pali się.
- Ale, mamo… u nas też wszystko dobrze. Mówcie, proszę.
- Nie, nie, wy pierwsi. Jesteście gośćmi.
- Gośćmi? Mamuś, to przecież mój dom. Ja nie czuję się tu gościem. Mówcie, proszę, my…
- Powiecie do cholery to, co macie powiedzieć, czy nie? – No dobra, może trochę przegiąłem ale ile można wymieniać się uprzejmościami? No ile? Każdy ma swoją cierpliwość. Nawet doktor Gregory House. A może szczególnie on. Wszyscy spojrzeli na mnie lekko wystraszeni. Cuddy miała ogniki paniki w oczach. Młodzi zresztą również. Czy tylko ja potrafiłem tam zachować zimną krew? – Powiesz im, czy ja mam to zrobić? – Ten manewr zawsze działał. Lisa wolałaby się pokroić żywcem, niż pozwolić, żebym to ja powiedział. Wiedziała jak brzmiałaby ta wypowiedź.
- Tato, mogę pierwsza? – Rany! Tego się nie spodziewałem. Najpierw nie chce gadać w ogóle, a potem wyrywa się na ochotnika. Kobiety! Macham potakująco głową. A tak na marginesie, to dlaczego ona zapytała mnie wtedy o pozwolenie? Muszę ją kiedyś o to zapytać. – Mamo, tato, przyszliśmy tutaj, bo chcieliśmy wam o czymś powiedzieć. O czymś bardzo ważnym. Przyznam, że trochę się denerwuję. – Zerknęła na mnie i uśmiechnęła się blado. Popatrzyłem na nią podejrzliwie, ale właśnie wtedy okropnie zachciało mi się pić, więc oderwałem od niej wzrok i nalałem sobie szklankę wody z cytryną. – Jestem w ciąży. – Opluliście się kiedyś tym, co akurat piliście? A zachłysnęliście się tym, a dopiero potem opluliście? A kaszleliście potem przez pewien czas próbując złapać oddech i uporządkować myśli? Może dręczyła was kiedyś świadomość, że istnieje zdanie, które słyszycie zbyt często. O wiele częściej, niż byście sobie tego życzyli i na dodatek z ust osoby, od której stanowczo nie chcielibyście tego usłyszeć? Mieliście tak kiedyś? Bo ja miałem. Właśnie wtedy.
- W czym?! – wykrztusiłem, gdy w końcu pohamowałem atak kaszlu.
- W ciąży. Jestem w ciąży. Będziemy mieć z Tomem dziecko. – Rachel właśnie wypuściła z objęć Lisę zalaną łzami. Nie wiedziałem czy radości, czy żalu. Bardziej odpowiednie byłoby to drugie. Przynajmniej w moim odczuciu.
- Wiem, co to znaczy być w ciąży! Jak to w ogóle jest możliwe? Jakim cudem? Ty, w ciąży? Dziecko, ty masz dopiero dziewiętnaście lat! Jesteś za mała na dziecko. Sama jesteś jeszcze dzieckiem!
- Jak możesz tak mówić?! – Rachel wstała z fotela i stanęła nieopodal mnie. Gwałtownie gestykulowała rękoma. – Ja mam męża, dom! Nie jestem już dzieckiem! Pora, żebyś się z tym pogodził!
- Rachel, usiądź, nie denerwuj się. Wiesz jaki jest tata. – Zapowietrzyłem się. Naprawdę.
- Jasne. Traktujcie mnie tak, jakby mnie tu nie było. Jeszcze chwila i utworzymy rodzinne przedszkole. Brawo! Gratuluję wam wszystkim. Tylko, kto teraz będzie musiał się wszystkim zająć? Ja! Bo do tego to już ja jestem najlepszy! I jakoś nikt nie pyta mnie czy ja mam na to ochotę. Nie chcę, żeby Rachel była w ciąży. Jestem na to za młody. – Siedziałem obrażony na samym brzegu kanapy. Wszyscy patrzyli na mnie zdziwieni. Rachel podeszła da mnie i usiadła na brzegu sofy.
- Kocham cię, tatusiu. – Pocałowała mnie w czoło. Nadal byłem obrażony. Oczywiście, że byłem, tylko… Ech, szkoda gadać. To po prostu jest moja mała córeczka. Cokolwiek zrobi, cokolwiek powie to i tak… no, jest po prostu moja. – Co chcieliście nam powiedzieć? – Nadal siedziała obok mnie. Rękę trzymała na moim ramieniu, które lekko gładziła dłonią tak, jakby chciała mnie zapewnić, że wszystko będzie dobrze.
- Widzicie… Tak mi teraz głupio. – Lisa zakryła twarz dłońmi i nic więcej nie powiedziała. Spojrzałem na nią i zrobiło mi się jej żal. To musiało być dla niej potwornie trudne. Szczególnie w tej sytuacji. Mnie już nic nie zdołuje bardziej, więc…
- Mama chciała wam powiedzieć, że spodziewa się dziecka – odparłem cicho, lecz pewnie i pogładziłem skronie czubkami palców. Czułem, że dłoń Rachel stanęła w miejscu. Nikt się nie odezwał przed dobrych kilka chwil. Później Rachel otrząsnęła się z szoku i podeszła do Cuddy.
- Mamuś, tak się cieszę. – Pocałowała ją w policzek i mocno przytuliła. – Obie będziemy w ciąży. Razem! – Zachichotały jak nastolatki a później wtuliły się w siebie. Tom siedział obok z lekko zdziwioną miną. Nie dziwię mu się. Miał prawo być w szoku. Może nawet go w tym momencie lubiłem. Był taki biedny i zagubiony. Dziwne, bo zwykle to mnie w nim drażniło. Dajmy jednak spokój opisowi Toma. O nim można mówić długo i nieciekawie. Zajmijmy się głównym poszkodowanym, czyli mną. Bo chyba nie ma wątpliwości, że to ja najbardziej cierpię z naszej trójki… o, przepraszam czwórki… albo raczej szóstki. Daj Boże szóstki! Nie więcej, nie więcej! Pamiętam jak o to wtedy prosiłem. Ach, te wspomnienia. Ale to nieważne. Pamiętam, że siedziałem wtedy i patrzyłem na moje dwie ukochane kobiety. Wiecie jak się czułem? Jak Steve Martin. Naprawdę. Dokładnie tak jak on grając rolę George’a Banksa w filmie „Ojciec panny młodej II”. Z pewnością widzieliście ten film. I aż się zdziwię, jeśli dopiero teraz o tym pomyśleliście. Ja miałem przed oczami obrazy z tego filmu przez wiele długich miesięcy. Ile razy ja go obejrzałem! Okropnie chciałem udowodnić sobie, że inni mogą mieć gorzej. Ale nie wiem czy się przypadkiem tym nie dobijałem. Czułem się jakbym grał w jakieś durnej, amerykańskiej komedii. Taka przyszłość mnie czekała! Taki ze mnie aktorzyna się zrobił. Siedziałem i byłem gotowy do zastąpienia Steve’ego Martina w kolejnej części filmu. Dlaczego takie rzeczy zdarzają się mnie? Zawsze mnie? Teraz jest już lepiej, ale wtedy??? Wtedy był to dla mnie istny koszmar. I oczywiście to była sama informacja! Krótki komunikat: jestem w ciąży. Potem nastąpiła część: musisz coś z tym zrobić. No i robiłem. Niekiedy nawet z Tomem. Może ten fakt zobrazuje wam głębię mojej rozpaczy. No, ale o tym potem.


Pozdrawiam
Szpilka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OLA336
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:08, 03 Wrz 2010    Temat postu:

Dziś chcę powiedzieć wam o czymś innym. O czymś o wiele gorszym, niż rozmowa z zaprzyjaźnionym i cholernie wścibskim onkologiem.


To może być coś gorszego? W ogóle to zabrzmiało, jakby rozmowa z Wilsonem była gorsza od rozmowy z własną matką! (Wali mi i wiem, że tylko ja mam takie skojarzenia ) Mam przed oczami Wilsona, który opiernicza… ok., to zostawię chyba jednak tylko dla siebie


Jak dla mnie chcieli mieć własne, dwuosobowe łóżko i czas, aby w nim przebywać. Była to jednak tylko moja sugestia, którą wszyscy powitali głośnym: House!!!


Zawsze można było podmienić łóżko W sensie przed nocą poślubną Na piętrowe, albo jednoosobowe Wtedy było by jeszcze głośniejsze House!!!


Próbowałem odstraszyć Toma robiąc… uwierzcie, robiłem różne rzeczy.


Czapki z głów! Ten chłopak… po pierwsze, musiał przeżyć szok Po drugie, pewnie śniły mu się koszmary Po trzecie, pamiętajmy, że zły dotyk boli przez całe życie Po czwarte, psycholodzy, psychiatrzy i psychoterapeuci są bardzo drodzy I po piąte i najważniejsze… Przeżył to



Rachel ucieszyła się na wizytę u nas, bo podobno chciała nam coś obwieścić. O zgrozo!


Na mojej twarzy pojawił się uśmiech Jakby w tym momencie mama weszła do mojego pokoju powiedziałaby: „Ty albo się ślinisz, albo uśmiechasz do monitora”



Jak to smutno, gdy dzieci rosną i trzeba z niektórych rzeczy zrezygnować. Zamiast tego pogładziłem ją po ramieniu i wypuściłem z objęć.


Jaki on… słodki



Pocące się ze zdenerwowania dłonie Toma



Czyli jednak tortury House’a nie poszły na marne Może powinien zdradzić parę technik Rachel, żeby sobie faceta wychowała



- Gośćmi? Mamuś, to przecież mój dom. Ja nie czuję się tu gościem. Mówcie, proszę, my…



Jej dom? A mój kochany House? No!



- Powiecie do cholery to, co macie powiedzieć, czy nie?



House! Nie wiesz, że złość piękności szkodzi? Uspokój się Wdech, wydech, wdech, wydech



Opluliście się kiedyś tym, co akurat piliście? A zachłysnęliście się tym, a dopiero potem opluliście? A kaszleliście potem przez pewien czas próbując złapać oddech i uporządkować myśli?



Tak! *zgłasza się na ochotnika* Ja mam tak bardzo często! Dostanę nagrodę?




Wiem, co to znaczy być w ciąży! Jak to w ogóle jest możliwe? Jakim cudem?


On to powinien wiedzieć z własnego doświadczenia, prawda? Nie muszę mu tego wyjaśniać i tłumaczyć na przykładzie, prawda?



- Jak możesz tak mówić?! – Rachel wstała z fotela i stanęła nieopodal mnie. Gwałtownie gestykulowała rękoma. – Ja mam męża, dom! Nie jestem już dzieckiem! Pora, żebyś się z tym pogodził!



House! I coś ty narobił? Jako lekarz powinieneś wiedzieć, że kobiet w ciąży nie należy denerwować A ty moja droga panno! Dom masz, bo kupili rodzice! Nie rozpędzaj się tak! Wszystko wyjaśnione? Tak? To dobrze



- Kocham cię, tatusiu. – Pocałowała mnie w czoło. Nadal byłem obrażony. Oczywiście, że byłem, tylko… Ech, szkoda gadać. To po prostu jest moja mała córeczka. Cokolwiek zrobi, cokolwiek powie to i tak… no, jest po prostu moja


I on znowu jest słodki



- Mama chciała wam powiedzieć, że spodziewa się dziecka



No tak… swojego udziału już w tym nie zaznaczył



Szpilko! Ja chcę więcej, ale to już wiesz Nawe za dobrze to wiesz Ale co ja na to poradzę, że ten fik jest… (w tym momencie twoja ciekawość zostanie zaspokojona ) cudowny, świetny i bardzo, ale to bardzo mi się podoba Uwielbiam go czytać i mogę go czytać bez końca Naprawdę Jest rewelacyjny
Czekam na ciąg dalszy Do piątku, tak?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez OLA336 dnia Nie 14:05, 05 Wrz 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ot_taka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 08 Gru 2009
Posty: 259
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: stamtąd
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:25, 03 Wrz 2010    Temat postu:

Szpilko, jakże ja się cieszę że Ty nie umiesz wytrzymać długo bez pisania
I przyznam - kolejny już raz - że uwielbiam jak przemawiasz ustami House'a.
W ogóle przyjemny fik, taki lekki i nieco szalony.

Czekam na więcej i pozdrawiam
Ciebie i Ryśka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:09, 03 Wrz 2010    Temat postu:

at first: hahahaha
a teraz cześć

Szpilka napisał:
Rachel ucieszyła się na wizytę u nas, bo podobno chciała nam coś obwieścić. O zgrozo!


haha po tym zdaniu, to tak czułam już, że co ona powie

Biedny House! Został dziadkiem... robi się nieźle:)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:18, 05 Wrz 2010    Temat postu:

Szpilko kochana Jak ja lubię wchodzić do Huddy gdy w Twoim temacie świeci się czerwona kosteczka
Brakowało mi tych House'owych pogadanek Znaczy Twoich jesteś świetnym House'm Ale to już wiesz
To jak piszesz o tym jak on to wszystko widzi i odbiera, jakbyś siedziała w jego głowie, jestem przekonan, że pomyślałby sobie dokładnie to co Ty pomyślałaś sobie, że mógł sobie pomyśleć rozumiesz? zresztą po co pytam, House rozumie wszystko

Ba, on rozumie więcej niż się reszcie wydaje, a to koronny dowód:
"Cuddy im uwierzyła. Jak dla mnie chcieli mieć własne, dwuosobowe łóżko i czas, aby w nim przebywać. Była to jednak tylko moja sugestia, którą wszyscy powitali głośnym: House!!! "

"- Tak, kochanie? Co takiego?
- Nie. Tata mówił, że wy też… może wy pierwsi. Tak, jakoś…
- Nie, skarbie. Mówcie, o co chodzi. My to… to może poczekać. Nie pali się.
- Ale, mamo… u nas też wszystko dobrze. Mówcie, proszę.
- Nie, nie, wy pierwsi. Jesteście gośćmi.
- Gośćmi? Mamuś, to przecież mój dom. Ja nie czuję się tu gościem. Mówcie, proszę, my…
- Powiecie do cholery to, co macie powiedzieć, czy nie?" - piękna scenka

Mistrzostwo:
"Może dręczyła was kiedyś świadomość, że istnieje zdanie, które słyszycie zbyt często. O wiele częściej, niż byście sobie tego życzyli i na dodatek z ust osoby, od której stanowczo nie chcielibyście tego usłyszeć? Mieliście tak kiedyś? Bo ja miałem. Właśnie wtedy.
- W czym?! – wykrztusiłem, gdy w końcu pohamowałem atak kaszlu.
- W ciąży. Jestem w ciąży. Będziemy mieć z Tomem dziecko. " - właśnie w takich fragmentach udowadniasz, że jest w Tobie 100% serialowy House szczęściara

A tu chyba przerosłaś już samego House'a albo on przeszedł sam siebie
"Był taki biedny i zagubiony. Dziwne, bo zwykle to mnie w nim drażniło. Dajmy jednak spokój opisowi Toma. O nim można mówić długo i nieciekawie. Zajmijmy się głównym poszkodowanym, czyli mną. Bo chyba nie ma wątpliwości, że to ja najbardziej cierpię z naszej trójki… o, przepraszam czwórki… albo raczej szóstki. Daj Boże szóstki! Nie więcej, nie więcej! Pamiętam jak o to wtedy prosiłem. " - to chyba mój ulubiony fragment jeśli zmieści mi się do podpodpisu? błagam, błagam, proszę... pozwól mi sławić Twój talent

Ależ wymyśliłas pomysł na fika takie coś innego, świeżego i ciekawego historia wciąga, no bo kto by nie chciał poznać House'a w roli ojca i dziadka Uwielbiam takie fikowe szaleńswta zwłaszcza w wykonaniu takich Mistrzów jak TY

Życzę Ci wypasionego wena, aby Rysio sam Cię molestował o pisanie Jesteście numerem jeden


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Szpilka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 15 Maj 2010
Posty: 255
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:13, 05 Wrz 2010    Temat postu:

Lisku mój ty kochany Dobra, mogłabym się porozpływać teraz, ale odłożę to na później Odnośnie sławienia "mojego talentu" się nie wypowiem, ale jeśli chcesz to weź sobie z tego tekstu co tylko zechcesz i gdzie tam zechcesz Wiesz, cieszę się, że Ci się podoba ten fik zwłaszcza, że bardzo trudno mi się go pisze.

Dziękuję wam wszystkim

Pozdrawiam
Szpilka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:33, 05 Wrz 2010    Temat postu:

Bo temat sobie nie łatwy wybrałaś Chociaż ja wcale nie widzę, po tym co piszesz, żeby miałobyć Ci trudno, wychodzi Ci świetnie Łatwo jest pisać coś konwencjonalnego, coś już kiedyś widzieliśmy w czym łatwo sobie wyobrazić naszych bohaterów, zwłaszcza, że są tak obrazowi, Ty podejmusz się trudnych, ale jakże cudownych tematów, już w "Szarym życiu..." pokazałaś nam jak House może być szczęśliwy będąc sobą, no nie licząc końcówki tutaj tez jest, abstrakcyjna rzeczywiść pisana tak realnie, że nie sposób nie mieć tego przed oczami mam nadzieję, że trudność pisania zniknie i części będą pojawiły się o wiele częściej, bo fik jest boski taka cudowna wariacja na temat naszego ukochanego Huddy, coś co wielu się marzy, ale mało kto w to wierzy tym bardziej cieszę się, że postanowiłaś o tym napisać tylko Tobie może się to udać, oddać naszego House'a w takich realiach U Ciebie on zawsze jest sobą, przypuszczam, ze nawet gdyby zmieniał pieluchy i biegał do spożywczego po mleko, czy pampersy tez wykrzesałabyś z tego kwintesencję jego Houseowatości już widzę, jak zamiast pieluch przynosi do domu podpaski, że niby małe pieluchy wiem, jestem nienormalna, ale tak mi się nasunęło, było w jakimś filmie Także Szpilko czekam niecierpliwie, pisz, bo wychodzi Ci to obłędnie za każdym razem!!!!

I dziękuję, więc porywam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kika
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 246
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Żywiec
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:15, 05 Wrz 2010    Temat postu:

Szpiluś,
niestety, ale kilka dni temu dopadł mnie leń wielkości dobrze wyżywionego, sporego słonia i bezczelnie usadził się na moich barkach, odbierając wszelakie siły i chęci do czegokolwiek. Dodając jeszcze do tego zbliżającą się jesienną deprechę, to cud, że jeszcze sobie w łeb nie palnęłam... Także wybacz, to, że mój komentarz będzie oddalony o lata świetlne od porządnego.
Chciałam tylko powiedzieć, że jak zwykle bardzo mi się podoba i że po prostu jestem Zawsze, bez wyjątków...
A teraz idę znowu popatrzeć sobie bez celu w ścianę...
Pozdrawiam niemrawo.
Kika.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Szpilka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 15 Maj 2010
Posty: 255
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:49, 09 Wrz 2010    Temat postu:

Ola Ha, rozumiem, że podziwiasz Toma za to, że przeżył podstępy House'a. No cóż, zapewne musiał być niesamowicie dzielny I wiesz, Oluś, myślę, że za to oplucie się tym, co akurat piłaś mogłabyś dostać jakiś śliczny puchar. Co Ty na to? Dziękuję Tobie bardzo. Cieszę się, że moja ciekawość została(wreszcie!) zaspokojona Teraz mogę spać spokojnie. A, i z terminami się wyrobiłam! I to nawet przed czasem. Powiem Ci, że jestem z siebie dumna Raz jeszcze dziękuję

ot_taka Tak, ja zdecydowanie nie wytrzymuję zbyt długo bez pisania, choć przy tym fiku jak widać udaje mi się to lepiej, niż przy innych Dziękuję Tobie pięknie A Rysiu jest Ci ogromnie wdzięczny, że o nim pamiętasz

advantage Widzisz, ja jestem taka przewidywalna Można łatwo rozszyfrować jaki mi tam pomysł po głowie chodzi Cieszę się, że czytasz i dziękuję Tobie bardzo

lisek Tak, chyba wiem, że uważasz, że jestem całkiem niezłym House'm, co zresztą zawsze bardzo mi schlebia. I wiesz, że wszystko zrozumiałam? Ale ja już tak mam, im trudniej napisane zdanie tym więcej z niego załapię Może masz rację, może pisze mi się to tak ciężko, bo ten temat jest taki "inny". Cieszę się niezmiernie, że tej trudności jaką muszę włożyć w napisanie tu czegokolwiek nie widać. Chyba porwałam się z motyką na słońce z tym fikiem A końcówka w "Szarym życiu..." była bardzo dobra... znaczy odpowiednia I wiesz, ja najbardziej house'owego House'a widzę w mojej wyobraźni nie teraz, gdy to piszę, ale właśnie przy takich czynnościach jak zmienianie pieluch, czy bieganie do sklepu spożywczego. Może to dziwne, ale ja od razu mam przed oczami jego marudzenie i ogólnie niezadowolenie, a przy tym lekkie rozczulenie, bo przecież takie małe dzieci są kochane. House'a widzę najlepiej przy takich normalnych czynnościach. Najłatwiej mi go sobie wyobrazić właśnie takiego. Och, trzeba bylo pisać innego fika, a nie to Dziękuję Tobie ślicznie A Rysiek molestuje mnie o pisanie aż nazbyt często

Kikuś Wiesz, oficjalnie nie lubię tego słonia! Ale może jak tak siedzi to w końcu zgłodnieje, zlezie z Ciebie i sobie pójdzie? Dziękuję Tobie Cieszę się, że to czytasz i Ty wiesz, że umiesz mnie ująć jednym zdaniem... piszesz, że jesteś, zawsze... a ja uświadamiam sobie, że mnie w zupełności to wystarcza. Dlatego dziękuję


Napisałam kolejną część, o zgrozo! Może kogoś to ucieszy... mnie cieszy, bo wiem, że z każdą koleją częścią zbliżamy się do końca No, ale nie marudzę. Zaczęłam pisać, to grzecznie skończę... oczywiście w ramach udowodnienia sobie, że mogę napisać coś co nie do końca do mnie przemawia


Część 3


Dobra, wiecie już dużo. Znaczy, wiecie o najważniejszym, bo tak naprawdę to bardzo dużo nie wiecie. Wiem, te zdania są poplątane, ale nadal jestem rozchwiany emocjonalnie, gdy przypominam sobie tamte wydarzenia. Trudno jest mi mówić w miarę logicznie. Wybaczcie mi wszelkie nieścisłości lub chaotyczność. To wszystko przez nerwy. Ale zostawmy to. Przejdę może do kolejnej części mojej opowieści. Mówiłem o ciążach. O tym, jak wszyscy dowiedzieliśmy się o nich. Najpierw Cuddy, potem Rachel. Na końcu wieść, że obie panie spodziewają się dziecka. W naszej rodzinie wszystko było już jasne… lub ciemne, w zależności jak się na to spojrzy… ale o tym lepiej nie mówić, bo gdy raz wspomniałem o tej ciemności to dostałem z prawej strony gazetą(od Rachel), a z lewej książką(od Lisy… szczerze mówiąc nudnawa pozycja… kiepski romans). Tom nie ośmielił się zrobić mi jakiejkolwiek krzywdy. Uśmiechnął się tylko, rozpaczliwie pragnąc mojej akceptacji. Mówię wam, to jest prawdziwy gamoń! Szkoda, że wy go nie znacie. Czasem się zastanawiam, jakim cudem Rachel zdołała zajść w ciążę. Jak on sobie z tym poradził?! Ale… zostawmy może ten temat. Nie mam ochoty wyobrażać sobie mojej córki w takich sytuacjach i nie życzę sobie, żebyście wy o tym myśleli! Tylko tak czasami się zastanawiam, jak on dał radę… Odbiegam od tematu. Jak zwykle. W każdym razie w rodzinie wszyscy wiedzą o ciążach. Dla mnie jest jednak jeszcze jedna osoba, bez której nie widzę tej sytuacji. Ktoś, kto jest dla mnie rodziną(czy brzmi to ckliwie?). Tylko jak ja mam mu to powiedzieć? Będzie analizował, cieszył się, gratulował mi i szczerzył się głupio za każdym razem, gdy mnie spotka. Och, on mnie tak drażni! Jak nikt inny, ale… trudno byłoby mi żyć bez niego oraz tego jego marudzenia. I wtedy i teraz. Nie wiem, kiedy byłoby mi trudniej. Wiecie, o kim mówię, prawda? Na pewno czekaliście, żeby zobaczyć jak będę robił przed nim błazna ze swojej cudownej osoby. Oczywiście, James Wilson.

Nie powiem, żeby było to proste. Raczej trudne. A może nawet bardzo trudne. Odrobinę krępujące. I ciut niedorzeczne. Cuddy nie chciała mu powiedzieć osobiście. Stwierdziła, że mam to załatwić sam, bo tylko ja będę wiedział jak przemówić Wilsonowi do rozsądku… no dobra, to ona miała mu powiedzieć, a ja oświadczyłem, że tego absolutnie nie zrobię, ponieważ nie jestem babą i nie gadam o takich sprawach. Lisa po kilku kłótniach się zgodziła, ale… tak jakoś wyszło, że w czasie umówionego, w domu, spotkania musiała wyjść na inne spotkanie, które miała nadzieję przełożyć na kolejny dzień. Wiem, to skomplikowane, ale tak właśnie było. Nie pozostało mi, więc nic innego jak samodzielne przekazanie Wilsonowi wiadomości o naszej rodzinnej tragedii… a przepraszam, dziewczyny kazały mi mówić inaczej, o naszym rodzinnym szczęściu. Nie widzę różnicy, ale one nalegały, abym właśnie tak mówił, więc dla dobra, nie, nie ich dobra, dla własnego dobra tak właśnie mówię. Przechodzę do rzeczy… pozwolę sobie pominąć przygotowania do umówionej kolacji. O moich umiejętnościach kulinarnych opowiem wam innym razem, bo nie mamy dziś na to czasu. To długa historia. W każdym razie spróbujcie sobie wyobrazić coś takiego: ja, stół z przyszykowanymi potrawami, bałagan w kuchni, gotująca się woda w dzbanku, dzwonek telefonu komórkowego, po chwili telefonu stacjonarnego, no i na dokładkę ktoś pukający do drzwi. To wszystko równocześnie! No widzicie? Mówiłem, że całe życie mam pod górkę. Musiałem wybrać jedną rzecz, a uznałem, że otwarcie drzwi będzie najodpowiedniejszym rozwiązaniem.

- Cześć, House. Co to za hałas?
- Zamówiłem na allergro małe dinozaury i latają po kuchni. Wiesz, wepchnęli mi jakiś towar kiepskiej jakości. Nie mogę ich ujarzmić. Ale nie przejmuj się. Wchodź. – Zamaszystym ruchem dłoni wskazałem mu przejście do salonu. Zupełnie niepotrzebnie, bo przecież wiedział, gdzie mamy salon, no ale obiecałem Cuddy, że będę miły. On popatrzył na mnie jak na wariata, ale ostatecznie pokręcił jedynie głową z politowaniem, wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi.
- W czym mam ci pomóc? – zapytał bez zbędnych wstępów, za co byłem mu bezgranicznie wdzięczny. Przez moment zastanawiałem się czy nie powinienem przypadkowo grać twardziela i odmówić przyjęcia pomocy, ale to nie miałoby większego sensu.
- We wszystkim – jęknąłem i pokuśtykałem do kuchni. Dopiero teraz zorientowałem się, że telefony umilkły. Wyłączyłem wodę. – Napijesz się czegoś?
- Kawy. Jesteś sam?
- Owszem. Zostałem porzucony w najgorszym momencie mojego życia – teatralnie załamałem głos i z głupawym uśmieszkiem na twarzy wsypałem kawę do kubków i zalałem ją gorącą wodą.
- Czekamy na Lisę?
- Mówiłem – jestem porzucony! Ona już nie wróci.
- Aha, to gdzie jest? Na zebraniu? – Skubany za dobrze mnie zna, żeby przejąć się takim gadaniem. Westchnąłem ciężko i przytaknąłem. – Powiesz mi, dlaczego jest ta cała kolacja? Cuddy mówiła, że macie mi do przekazania jakieś nowiny.
- Dobrze, że użyłeś liczby mnogiej – mamroczę cichutko, prawie niedosłyszalnie. Jak się spodziewałem Wilson mnie nie usłyszał.
- Co mówiłeś?
- Nic. Chodźmy do pokoju. Weź ten kubek. Ja nie mogę tyle nosić. No pomógłbyś kalece, a nie tak tylko stoisz i marudzisz. No naprawdę, na wszystkich mogę liczyć tylko na ciebie nigdy nie. – Pokręciłem smutno głową, a Wilson popatrzył na mnie tak, jakby podejrzewał, że ktoś lub coś sprawiło, że postradałem rozum. Po chwili otrząsnął się i chyba postanowił zniżyć(w jego mniemaniu) lub podnieść(to w moim) się do mojego poziomu.
- A gdzie te twoje dinozaury?
- O dinozaurach pogadamy potem. Przyjdzie czas i będą dinozaury. Nawet dwa!
- Tylko dwa? – Wilson zaśmiał się, choć ja osobiście nie dostrzegałem do tego powodów, ale cieszę się, że on mógł się pośmiać. To zawsze tak miło sprawiać komuś radość.
- No… ja mam nadzieję, że będą tylko dwa – powiedziałem najbardziej pochmurnym tonem, na jaki było mnie wtedy stać, a było mnie stać na dużo. Nie, nie chwalę się.
- Może coś źle kliknąłeś i przyślą ci ich więcej? – Znów zachichotał… Kretyn!
- Nie! Wszystko dobrze kliknąłem! – Próbowałem zabić go wzrokiem. Niestety bezskutecznie. – Chyba że ktoś inny coś źle kliknął i przyślą więcej dinozaurów, niż było ich w zamówieniu, które… nie, nie ja je składałem. To wszystko zrobiła Cuddy! – Wilson wybuchnął głośnym śmiechem. Mówię wam, kretyn. Oczywiście, to ani troszkę nie było zabawne.

Siedzieliśmy rozwaleni na kanapie. Udało mi się unikać głównego tematu naszego spotkania dość długo. Wypiliśmy kawę. Potem zjedliśmy kolację. Gadaliśmy o głupstwach. Za każdym razem, gdy James nawiązywał do tajemniczych nowin, Cuddy, zmieniałem temat lub odpowiadałem czymś kąśliwym w stylu: ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Już myślałem, że uda mi się uniknąć mówienia czegokolwiek w związku, z czym byłem z siebie bardzo dumny, ale… No właśnie. Zawsze musi być jakieś „ale”. Tym razem naszym „ale”(jakże okropnym… wręcz przerażającym, bo takim niespodziewanym) była Lisa. Myślałem, że dostanę zawału! Który to już raz w czasie tych trzech tygodni? Już mi paluszków zabrakło, aby to zliczyć. Ale to nieważne. Ważne jest to, że namawiałem Wilsona, żeby sobie już poszedł i w tym momencie do pokoju weszła Cuddy.

- Co ty tutaj robisz? – Przyznam, to dość kretyńskie pytanie, ale niby, co innego miałem powiedzieć, co? Wzięła mnie z zaskoczenia. To nie moja wina!
- Mieszam tu, jakbyś zapomniał. Cześć, James.
- Cześć, Liso. – Wilson wstał i pocałował ją w policzek. – Kolacja była wyśmienita. Szkoda, że nie mogło cię być razem z nami.
- Tak, ja też żałuję, ale musiałam pojechać na te zebranie. Przepraszam. Wiem, nawaliłam.
- Ależ daj spokój. – James zbył jej tłumaczenie niedbałym machnięciem dłoni i usiadł z powrotem na kanapie. Fakt, że nawiązał do kolacji, ale słowem nie wspomniał o ciążach prawdopodobnie dał Lisie do myślenia. Oczywiście wymyśliła najgorsze, co mogła. Doszła do wniosku… do złego wniosku… to co, że poprawnego. Dla mnie był on zły. Oj, znów mi się dostanie.
- Rozmawialiście? – Cuddy spojrzała na mnie znacząco.
- Oj, rzeczywiście. – Zaśmiałem się głupkowato… to przedstawienie było jednym z niewielu, które mi nie wyszły. – Zapomniałem.
- Tak, jasne. – Chyba się ciut zirytowała. Zastanawiałem się wtedy nad konsekwencjami mojej udawanej sklerozy. Z perspektywy czasu powiem wam, że bywało gorzej. – Powiesz mu czy ja mam to zrobić?
- No dobra, już mówię. Spokojnie, kobieto. Bez pośpiechu. Mamy przecież czas. Właśnie miałem mu mówić, gdy weszłaś. – Lisa usiadła na fotelu i patrzyła na mnie wyczekująco. Wziąłem głęboki oddech i zastanawiałem się jak można to powiedzieć w najmniej zrozumiały sposób. – Pamiętasz te małe dinozaury? – Oboje spojrzeli na mnie jak na debila, czyli się udało. – Naprawdę mi je przyślą.
- Co? House… znaczy, domyślam się, że nie chodzi tu o dinozaury, bo one od pewnego czasu nie stąpają po ziemi, ale nie wiem, o czym mówisz. I szczerze mówiąc… wiesz, nieraz się zastanawiam czy chcę wiedzieć.
- Bo ty jesteś taki niedomyślny!
- James, House próbuje ci powiedzieć, że jestem w ciąży. – Cisza. Nie zaskoczyli mnie. Tego się spodziewałem. Było wiadomo, że się zapowietrzą, a ja będę musiał to wszyściutko odkręcać.
- Oglądałeś taką komedię… hmm… jaki to miało tytuł… wiem, „Ojciec panny młodej II”? – Wilson otrząsnął się z odrętwienia i zupełnie mnie zignorował. Wstał i jak nakazywało dobre wychowanie uściskał Lisę i jej pogratulował.
- Przepraszam. Zatkało mnie. To cudowna wiadomość. W życiu się tego nie spodziewałem. To fantastycznie. House! – Już zbliżał się do mnie na niebezpiecznie bliską odległość, ale zatrzymałem go za pomocą laski. Nie, nie pytajcie jak to zrobiłem. – Chcę ci pogratulować. To chyba nie zbrodnia?
- Nie odpowiedziałeś na pytanie. Widziałeś ten film?
- Co to ma do rzeczy? – Moje spojrzenie musiało mu powiedzieć, że jednak coś ma i to zapewne dość sporo. – Widziałem, i co z tego?
- I o czym on był? – Czy ja mu zawsze muszę tak wszystko tłumaczyć? Dziecko w przedszkolu szybciej by załapało.
- Chyba o dwóch kobietach w ciąży i facecie, który wokół nich latał. Te kobiety to była bodajże matka i córka. Mniemam, że ma to jakieś zna… - Stanął nade mną z szeroko otwartą buzią.
- Nie stój z tak rozdziawioną paszczą. Tak nie ładnie, Jimmy! – Skarciłem go, choć w duchu ucieszyłem się, że wreszcie załapał, o co chodzi. Cuddy stała za nim z niepewną miną i błyskiem zdenerwowania w oczach. Te kobiety… za bardzo się wszystkim martwią.
- To Rachel… ona… ona jest w ciąży? – zapytał niepewnie, ale nie mnie, tylko Lisę. Chyba uznał ją za lepsze źródło informacji. Ona przytaknęła lekkim skinieniem głowy. – Ojej, gratuluję. Ale mi wrażeń dostarczyliście. To wszystko jest niesamowite. Będziesz babcią i mamą. – Uściskał Cuddy i ruszył w moim kierunku. – House, będziesz znowu ojcem. – Nie pozwoliłem się przytulić, więc uścisnął mi dłoń. Po chwili wszyscy razem siedzieliśmy na kanapie, a Cuddy z Wilsonem rozprawiali o dzieciach. Nudy! Nie słuchałem ich. Dotarło do mnie tylko jedno zdanie, a właściwie urywek zdania wypowiedziany przez Jamesa: dziadek Greg. O mój Boże! Jak to brzmiało? No jak? Byłem na to za młody! W końcu niedługo miałem zostać ojcem! Nie mogłem być dziadkiem Gregiem. Jak los pokazał chyba jednak mogłem… znaczy mogę.


Pozdrawiam
Szpilka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ot_taka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 08 Gru 2009
Posty: 259
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: stamtąd
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:54, 09 Wrz 2010    Temat postu:

No tak, "Ojciec Panny Młodej"...
Biedny Greg, ledwie dorósł (albo i nie) do bycia ojcem, a już jest dziadkiem...

Wena dużo życzę na dalsze części!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 12:27, 10 Wrz 2010    Temat postu:

Szpilka napisał:
- Mówiłem – jestem porzucony! Ona już nie wróci.
Ja się chętnie House'm zajmę

dinozaury były najlepsze

brawo Szpilko!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
paulinka11133
Rezydent
Rezydent


Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 468
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:54, 10 Wrz 2010    Temat postu:

Coś niesamowitego. Aż z ciekawości oglądnęłam sobie "OPM II". Jestem ciekawa czy też będziesz chciała odmłodzić House'a. Może jakieś szybkie auto...
Dziewczyny go będą podrywać a on udowodni Cuddy że tylko ją kocha...

Uwielbiam twojego fika i czekam na kolejną część...

Weny życzę!!


Ps. Zapomniałabym Nie każ mi zbyt długo czekać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:30, 10 Wrz 2010    Temat postu:

Szpilko
Och i ach....
Wiedziałam, że Ty to świetnie rozegrasz, ale że aż tak świetnie jest super, od pierwszej do ostatniej literki Nie wiem, co ja pocznę przez cały tydzień bez Twoich tekstów mam nadzieję, że na powitanie zaserwujesz mi sporo zaległości, w sensie Ty sporo napiszesz, a ja będę miała sporo do nadrobienia
Twój styl to jak piszesz, jak zgrabnie wkładasz słowa w usta naszego House'a jak sprawiasz, że jest sobą bez względu na to z czym każesz mu się zmierzyć to naprawdę niesamowite I wiesz, co lubię te Twoje szczególiki Jak w opisach skupiasz się na czymś nie koniecznie istotnym z punktu widzenia całości fika, ale na czymś co w efekcie daje taki klimat niezwykłości i pozwala bez trudu odnaleźć się opisywanym przez Ciebie fragmencie
Hilsonowa rozmowa jak to mówią po nitce do kłębka
Nie wiem do którego momentu poprowadzisz tego fika, ale mam nadzieję, że będzie to bardzo daleki moment Nie mówię, że do momentu, gdy House zostanie pradziadkiem chociaż...

No dobra koniec wywodów

Wielbiący kawisze po których stukasz, wena którego molestujesz i ogólnie Ciebie i Twą twórczość lisek


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin