Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Okrutne słowa prawdy [Z]
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
HuddyFan
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 325
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 19:47, 18 Paź 2009    Temat postu: Okrutne słowa prawdy [Z]


<i> zweryfikowano przez HuddyFan <i>

Ten oto utwór powstał w wyniku moich dzisiejszych przeżyć. Może dwu-częściowy fik będzie moją lepszą stroną. Cóż, poczekamy zobaczymy
___________________________

23.XII. 2009 r.
Śnieg w tym roku okazał się zaszczycić New Jersey na bardzo długo. Niektóre dni okazywały się być cieplejsze, niektóre mroźniejsze. W klinice PPTH, pacjentów przybywało z dnia na dzień co raz więcej. I nie dlatego, że zima była dotkliwa tylko dlatego, że nie miał ich kto leczyć. Fakt faktem, w klinice było mnóstwo lekarzy, ale jak na złość wszyscy chcieli przyjść na wizytę do genialnego diagnosty. Lecz jego nie było. I nie dlatego, że znów ukrył się gdzieś w schowku na miotły z zapasem lizaków w kieszeni czekając aż w końcu seksowna pani dziekan zaciągnie go siłą do pracy. Prawda była taka, że jego po prostu nie było. Zniknął. Nikt nie wiedział gdzie poszedł, gdzie wyjechał. Jego najlepszy przyjaciel Wilson codziennie zaglądał do jego mieszkania z nadzieją, że znajdzie go tam, siedzącego jakby nigdy nic w kanapie i oglądającego Monster Trucki. Niestety za każdym razem jego nadzieja gasła tak szybko jak się pojawiała. Robił tak od tego feralnego dnia w szpitalu kiedy to powiedział o jedno słowo za dużo.


***

[i]House siedział w swoim gabinecie udając, że pracuje. Przed nim walały się różne ważne papiery, ale jego to nie ruszało. Nagle poczuł głód. Pierwsza myśl na jaką wpadł był lunch Wilsona. Jego najlepszego przyjaciela. Diagnosta wstał z fotela i pokuśtykał w stronę drzwi. Na korytarzu zetknął się z celem jego podróży. Onkolog stał w recepcji i podpisywał zgodę na operację. Gdy zauważył Greg’a oddał dokument siostrze i z ciepłym uśmiechem na ustach ruszył w stronę przyjaciela.
-Jestem głodny – powiedział House i popatrzył na niego błagającą miną.
-Nic z tego. Wydałem ostatnie pieniądze na batonika którego dostałeś kwadrans temu. – naciskając przycisk, wezwał windę.
-Dokładnie. To było kwadrans temu. W tak duży okres czasu mógłbym napisać operę. – i znów ta jego mina. Wilson wszedł z przyjacielem do windy. Po paru sekundach drzwi zamknęły się, a maszyna zabrała mężczyzn na pierwsze piętro.
-Gdzie idziesz ? – zapytał House, gdy znaleźli się na korytarzu.
-Do Cuddy.
-Po co ?
Wilson zatrzymał się i popatrzył na diagnostę.
-Posłuchaj, niedługo są święta. Ja mam narzeczoną, a ty jesteś sam, więc jestem w 100% pewien, że jakimś sposobem wkręcisz się na moje rodzinne święta więc próbuje temu zapobiec. Nie chce żebyś był u mnie w domu, bo to było by niezręczne, ale też nie chcę abyś spędził je z puszką piwa w ręku. – dokończył i zaczął zmierzać w kierunku gabinetu pani dziekan.
-Ty podstępny diable, chcesz wpakować mnie do kliniki na najpiękniejszy dzień w moim życiu ? – zapytał z udawaną rozpaczą w głosie.
-Nie, chcę abyś spędził te święta właśnie z Lisą. – uśmiechnął się do siebie. Niestety House nie zdążył mu tego wyperswadować ponieważ onkolog już był w gabinecie administratorki.
-O witaj Jimmi, miło cię widzieć – powiedziała patrząc na niego znad stosu różnych dokumentów. Jej oczy najpierw spoczęły na nim, a później zauważyła najprzystojniejszego diagnostę w całym PPTH. Mimo wolnie uśmiech pojawił się na jej ustach.
-Witaj House – dodała i wyciągnęła się w fotelu – Co was do mnie sprowadza ?
-Chciałem Ci uświadomić, że tegoro…
-Cokolwiek on teraz powie, nie wierz mu – przerwał Wilsonowi House i szepnął – Przemawia przez niego demon. Ona tylko pokręciła głową i znów skupiła swoją uwagę na słowach Jimmi’ego.
On odchrząknął i zaczął od nowa :
-Chciałbym ci uświadomić droga Liso, iż tegoroczne święta Bożego Narodzenia spędzisz z Greg’iem. – skończył dumnie. Obydwóch słuchaczy zatkało. Cuddy zaniemówiła, ponieważ to była ostatnia rzecz jaką w tym roku chciała usłyszeć. House’a natomiast zdziwiła odwaga jego przyjaciela. Co jak co, ale tego się po nim nie spodziewał. Dziekance nie zostało nic jak tylko się zaśmiać. Musiał w końcu jakoś zatuszować ten malutki promyczek radości który nagle zapalił się w jej oczach.
-Dobry kawał przyjacielu – powiedziała uśmiechnięta i obeszła biurko szybkim krokiem.
-To nie żart. To wasza ostatnia szansa. Jeżeli w tej chwili nie przyznacie się do tego co do siebie czujecie zaręczam was, że stąd nie wyjdziecie. – podniósł głos.
-My… my nie mamy co sobie… wyznawać – szybko oddepeszowała brunetka. W głębi tak bardzo się łudziła, że on jednak zaprzeczy. Tak bardzo się myliła.
-Właśnie Jimmi, co takiego niby mieli byśmy przyznać ? – zapytał House nie spuszczając Cuddy z oka. Tego było już za wiele. Wilson z natury był człowiekiem spokojnym. Jako jeden z nie wielu mógł znosić zachowanie Greg’a bez większego wysiłku. Lisa była osobą bardzo miłą, inteligentną, wrażliwą więc nie śmiał wątpić, że jest na świecie osoba która znając ją zarazem jej nie lubiła, ale tych dwóch na raz można było by zabić bez żadnego wahania. Nie wiedział jak można być tak ślepym. Wiedział, że już dłużej tego nie zniesie. Tego ciągłego omijania tematu. Miarka się przebrała, a on wybuchnął niczym innym jak złością.
-Że się kochacie !!! Przysięgałem na Boga, że pomogę wam to dostrzec, że nie wypowiem tych słów za was, ale wy przekraczacie moje najświętsze wyobrażenia. Jak można być tak ślepym ?! Czy wy naprawdę nie widzicie co się wokół was dzieje ?! To ja wam powiem co się dzieje !. Zachowujecie się jak dwa przedszkolaki. Unosicie się dumą. Przeprowadziłem z wami chyba tysiące rozmów na temat waszego chorego, platonicznego związku, ale za każdym razem odsuwaliście moje słowa, gdzieś w najdalsze zakątki swojej podświadomości, usilnie wmawiając sobie, że to nie prawda. Lecz wcale tak nie jest. Kochacie się już ponad dziesięć lat, ale jesteście zwykłymi tchórzami, aby się do tego przyznać. Teraz wam uświadamiam, że obydwoje jesteście w sobie zakochani po uszy tyle, że czekacie na to aby to ta druga osoba zrobiła pierwszy ruch. Szczerze mówiąc jest mi was strasznie żal, bo moglibyście żyć w związku pełnym miłości, a sami torujecie sobie ku temu drogę. Jest mi cholernie żal. – skończył i zaczerpnął powietrza. Z jego twarzy buchały emocje jakich, ani Cuddy, ani House w życiu nie widzieli. Dopiero gdy już ochłonął zobaczył swoich przyjaciół. Po policzkach Lisy spływały któreś już z kolei łzy, a Greg patrzył na nią tymi swoim oczami. Obydwoje wiedzieli, że Wilson ma rację, ale bali się reakcji tej drugiej osoby. Po chwil milczenia diagnosta odwrócił się i bez słowa opuścił gabinet. To był ostatni raz kiedy oboje go widzieli.
-Wyjdź – szepnęła ostatkami sił Lisa patrząc na Jimmi’ego. W jej oczach było widać ból. Nie bolało ją to, że najdroższy jej mężczyzna tak po prostu wyszedł. Bolały ją słowa jej przyjaciela ponieważ były cholerną prawdą. On popatrzył na jej mokrą od łez twarz i pokornie zrobił to o co go poprosiła.


***

-Ty głupi idioto ! – karcił się w myślach Wilson ilekroć widział szefową. Już nie była tą kobietą którą znał. Tą otwartą, żartującą w kółko osobą pełną wdzięku i magii. Teraz była zamknięta w sobie. Nie rozmawiała z nikim chyba, że musiała. Jej twarz wciąż przepełniał ból i żal, który widział tamtego dnia po raz pierwszy. Te uczucia nie odstępowały jej na krok.
Próbował z nią rozmawiać, ale to wyglądało jakby rozmawiał z powietrzem. Unikała go jak ognia. Nie chciała go widzieć. On dziękował w duchu, że nie wywaliła go z pracy choć przecież wiedział, że bez względu na to w jak strasznym stanie by nie była, wciąż była roześmianą Lisą Cuddy tylko ukrytą gdzieś pod maską cierpień.
***
24. XII. 2009 r. – BN*

Wilson leżał w łóżku i rozpamiętywał każdą sekundę najgorszego dnia w jego życiu. Wiedział dobrze, że to wszystko jego wina. To przez niego Cuddy nie była już TĄ Cuddy i to przez niego House wyjechał. Już do końca swoich dni będzie żałował za swoją głupotę. Z jego rozmyślań wyrwał go dźwięk telefonu. Nie chętnie podniósł się i ruszył w stronę salonu. Nie patrząc na numer, nacisnął zieloną słuchawkę i przyłożył ją do ucha.
-Jimmi Wilson z tej strony, słucham ?
-Cześć – odpowiedział głos z drugiej strony.
-Greg ?!?!
-Nie, Bóg. Choć właściwie mam do niego blisko.
-Gdzie ty się podziewasz ?!?! - zapytał siadając z wrażenia na kanapie.
-Jestem w domu. Właśnie wróciłem.
-Zaraz będę tylko nigdzie nie wyjeżdżaj – ostrzegł i w prędkości światła ubrał się, umył i wyszedł z domu. Może jednak nie wszystko stracone ?.


* BN - Boże Narodzenie


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez HuddyFan dnia Nie 14:38, 01 Lis 2009, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
justykacz
Groke's smile
Groke's smile


Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 1856
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 47 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:27, 18 Paź 2009    Temat postu:

Dodaj ramkę wiekową

Nawet ładnie piszesz, ładne opisy. Pomysł, może nie wysokich lotów, ale inny, oryginalny, dużo Wilsona, ogółem masz potencjał


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:07, 18 Paź 2009    Temat postu:

Bardzo mi się podoba
Pisz dalej, bo zapowiada się naprawdę ciekawy fik
Wena na tą drugą część, czekam niecierpliwie


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Nie 21:08, 18 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
monad
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 04 Paź 2009
Posty: 343
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:08, 18 Paź 2009    Temat postu:

O właśnie dużo Wilsona podoba mi się i ciekawa jestem ciągu dalszego

pozdrawiam i życzę natchnienia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
coolness
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:14, 19 Paź 2009    Temat postu:

Wciągnęłam się. Ledwo zaczęłam czytac a to już koniec. Ja chce dalszą część! Naprawdę fick ci wyszedł.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martusia14
Internista
Internista


Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 13:58, 19 Paź 2009    Temat postu:

Podoba mi się oczywiście,że się podoba
Ciekawe co tam będzie dalej


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
HuddyFan
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 325
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:54, 21 Paź 2009    Temat postu:

Dziękuję Wszystkim za piękne komentarze
Jesteście kochani !!! Aż chce mi się pisać

Niestety w ten piątek mam sprawdzian z biologii, w poniedziałek z historii, we wtorek z fizyki, a w środę piszę wypracowanie z polskiego. Po prostu nie mam czasu na nic !!! Może w przyszły weekend uda mi się coś tam naskrobać.

Justykacz, Lisek, Monad, Jakastam, Martusia14 .
Dziękuję za wsparcie. Kocham


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez HuddyFan dnia Śro 18:56, 21 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
coolness
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:03, 21 Paź 2009    Temat postu:

[quote=HuddyFan]Niestety w ten piątek mam sprawdzian z biologii, w poniedziałek z historii, we wtorek z fizyki, a w środę piszę wypracowanie z polskiego.[/quote]
Ja normalnie ci zazdroszczę... ja tylko jutro (w czwartek) mam cztery klasówki, trzy sprawdziany i dwie kartkówki... + referat... Ja chcę się z tobą zamienic!
Ale myślę, że wszyscy zrozumieją... Nie tylko tobie notorycznie brakuje czasu. W każdym razie życzę weny (i dużo wolnego czasu!)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
HuddyFan
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 325
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:08, 21 Paź 2009    Temat postu:

Fajnie jest mieć kogoś kto cię rozumie, co nie Jakastam ?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
coolness
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:10, 21 Paź 2009    Temat postu:

Oczywiście Ale nie kontynuujmy już tej rozmowy, przynajmniej nie pod tekstem - jesli już to na pw. Cóż samego tekstu to już raczej nie dotyczy

ps. Modernatorów przepraszam za offtop


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez coolness dnia Śro 19:11, 21 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:14, 22 Paź 2009    Temat postu:

Zmieniam klasyfikację na [NZ] na podstawie wzmianek o ciągu dalszym. Niestety ramka [2/1] jest ramką nieodpowiedną, choć nie z matematycznego punktu widzenia.

Moderator Futrzasty


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
HuddyFan
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 325
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 0:05, 25 Paź 2009    Temat postu:

[i]I tak oto pojawiła się prawdopodobnie ostatnia część mojego Huddy ficka. Mam nadzieję, że będzie się podobało Mam pisać epilog ??? Bo jak coś to mam pomysł

P.S. Fick jest inspirowany piosenką "You raise me up" - Celtic woman która świetnie oddaje klimat świąt i całego rozdziału więc proszę o słuchanie tej piosenki w trakcie czytania.


***

Wilson znalazł się pod domem przyjaciela nadzwyczajnie szybko. Normalnie droga którą przemierzał autem, ze swojego mieszkania do jego, zajmowała około 15min. dodatkowo biorąc pod uwagę śnieg, który nie przestawał padać, powinien pojawić się tam w 40 min. Ku zdziwieniu obu mężczyzn, znalazł się pod drzwiami w mniej niż 5. Dlaczego tak bardzo się śpieszył ? Może dlatego, że czuł pewien strach przed ponowną utratą diagnosty bez cienia wyjaśnień ? Cóż, tak czy owak House nie zmienił się ani trochę. Było to zauważalne, od razu po tym jak otworzył drzwi :
- Albo jechałeś tutaj w 100km/h, albo prowadzisz osiadły tryb życia na moim trawniku. - puścił komentarz i gestem dłoni zaprosił przyjaciela do środka. - Czym chata bogata !
- Albo raczej uboga - stwierdził onkolog rozglądając się po pustym apartamencie. W salonie nie było nic oprócz kanapy, wszędzie stały tekturowe pudła, a obok drzwi walizki. Popatrzył na House'a z widoczną paniką w oczach. 'O cholera !' - pomyślał.
- Wyprowadzam się, Jimmi'e - uprzedził jego następne pytanie. Wiedział, że zaraz Wilson zacznie pieprzyć coś mądrego, on nie będzie słuchał i w końcu obydwoje się pożegnają. Zawsze tak było, jest ... lecz już nie będzie. Przed wszystkimi Greg mógł ukrywać swoje uczucia, ale nie przed samym sobą. Gdzieś w środku, wiedział, że będzie za nim cholernie tęsknić. Nie tylko za nim.
- Co ?!?! Nie możesz !!! - krzyknął onkolog, gdy już wreszcie uczucie zszokowania go opuściło.
- Tak, tak. Będzie Ci mnie brakowało - powiedział House i usiadł na kanapie. Wilson zaczął chodzić w tą i z powrotem, próbując ubrać w słowa godne uwagi swoją, już niedługo, ogłoszoną mowę. W końcu stanął w przed nim i skrzyżował ręce na piersi.
- Nie tylko mnie... - Te słowa w zupełności wystarczyły. Przynajmniej na razie. Obydwaj wiedzieli o kogo chodzi. James miał nadzieję, że on zrozumie to, że nie może jej zostawić.
- Nie możesz jej zostawić samej. Bez ciebie to nie jest już ta sama Lisa którą znaliśmy. Nie masz pojęcia co się z nią teraz dzieje, w jak strasznym jest stanie. - dokończył. I wtedy zobaczył w jego oczach coś czego nigdy w życiu nie spodziewał się zobaczyć. On. Gregory House się... poddał. Bez walki o szczęście. Po prostu przestał walczyć.
- Mam samolot o 17:00 , możesz wziąć swoje cztery litery i się pożegnać. - odwrócił wzrok. Wiedział, że jak nikt inny - on - widział w jego oczach za dużo. Jimmi już chciał zaprzeczyć, ale House go wyprzedził :
- Myślę, że powinieneś iść, zanim powiesz o jedno słowo za dużo - powiedział i oparł głowę o tył kanapy, łykając trzy tabletki Vidocin'u. Gdy z powrotem otworzył oczy, Wilsona już nie było. Był tylko on, parę pudeł z ubraniami i to uczucie winy. Wiedział, że wyjeżdżając skreśli wszystko co było między nim a Lisą. Jakaś jego część pragnęła pójść teraz do niej, pocałować ją z całym tym ukrywanym dotychczas pożądaniem i nigdy nie wypuszczać jej z ramion. Za to druga kazała mu siedzieć na tyłku, powtarzając
w kółko to samo zdanie : "Z tobą nie będzie szczęśliwa". Dlaczego właśnie posłuchał tej drugiej części ? Czemu nie mógł uwierzyć, że zasługuje na szczęście ? Tak mało brakowało, a miałby kogoś dla kogo może żyć, dla kogoś komu nie będzie przeszkadzało jego kalectwo, trudny charakter. Jej nigdy nie przeszkadzał.

***

Wilson jechał autem poprzez zaśnieżone ulice. O dziwo nie była to droga do jego domu. Przecież była Gwiazdka. Powinien spędzać ją z rodziną jednak udał się do kogoś, kto po raz wtóry będzie je spędzał samotnie. Nie chciał żeby ta osoba była samotna, zwłaszcza w te święta kiedy najbardziej kogoś potrzebowała. Zapukał do drzwi. Raz, drugi ... nic. Gdy zdecydował się sięgnąć do dzwonka jego oczom ukazała się Lisa. Z jej twarzy biło zmęczenie. Nawet obcy powiedział by, że pracuje za dużo. Jej oczy były czerwona, ale na pewno nie ze zmęczenia. Płakała. Pytanie "Dlaczego ?" byłoby tu niepotrzebne.

- Przyszedłeś życzyć mi Wesołych Świąt ? - zapytała z ironią.
- Nie. Przyszedłem ci powiedzieć...
- Powiedziałeś już wystarczająco dużo, nie uważasz ?
- House wrócił. - wyszeptał i zaczekał na jej reakcję. Ona zastygła w miejscu. W głowie słyszała tylko powtarzające się w kółko "...wrócił" - Chciałem żebyś wiedziała, że ma dzisiaj samolot o 17:00.
- Po co mi to mówisz ? - odpowiedziała z bólem.
- Sam nie wiem. - westchnął i cofnął się parę kroków - Do zobaczenia Liso - dokończył i ruszył do swojego auta.

****

Czas leciał nie ubłaganie wolno. Jak na złość. Właśnie za pół godziny miała stracić wszystko czego pragnęła. Jakie to żałosne, że zauważamy to co najcenniejsze, dopiero gdy to utracimy. Cuddy wiedziała, że wraz z nim, odchodzi życie, marzenia o miłości i szczęściu którego tak bardzo pragnęła. Dwie minuty później stała przed samochodem. Wilson wiedział, że jeżeli powie jej o tym, iż Greg wyjeżdża będzie próbowała go zatrzymać. Wsadziła kluczyk do stacyjki i zawahała się po raz ostatni tego dnia. Czy to w ogóle jest tego warte ? Kolejnego zranienia ? Uśmiechnęła się do siebie. Jeżeli się nie uda, zrani ją po raz ostatni. Jeżeli jednak wszystko pójdzie tak jak powinno, będzie wciąż ją ranił, lecz w sposób który będzie dla niej nienamacalny.

****

Diagnosta siedział na krześle przy stoliku w lotniskowym barze. Po blacie turlał białą pastylkę. Chwilę potem wziął ją do ust i połknął. Spojrzał na zegarek 16:33. "Jeszcze czas" - powiedział do siebie. Podniósł się na nogi i kuśtykając, wyszedł z lokalu. Ludzie biegali w tą i z powrotem. W rękach trzymali prezenty i walizki. Rzucali się na szyję bliskich, ze świadomością, że te święta będą udane. Każda uśmiechnięta rodzina tworzyła w sercu Housa małą ranę. Najzwyczajniej w świecie im zazdrościł. Sam mógł to wszystko mieć, ale wszystko spieprzył. Szedł wielkim korytarzem, mijając to innych ludzi.
- House zaczekaj !!! - usłyszał za sobą. Bezwiednie się uśmiechnął. Wiedział, że przyjdzie. Nie mógł go zawieść. Odwrócił się i ujrzał zdyszanego Wilsona, a zanim Forman'a, Cameron i Chase'a.
- Po co przyprowadziłeś tu te przybłędy ? - zapytał złośliwie.
- Te 'przybłędy' to twoi przyjaciele, którzy chcieli by się pożegnać. - odpowiedział wyjątkowo słodko i ustąpił drogę trójce lekarzy. Stanęli przed nim w rzędzie.
- Nie wieżę, że to mówię, ale będzie nam ciebie brakować - powiedział Chase z niezauważalnym smutkiem w głosie. Wyciągnął rękę w jego stronę, a on serdecznie ją uścisnął. Skoro już wjeżdża, może zdobyć się na mały gest dobroci. Cameron przytuliła go mocno i życzyła szczęścia, a Forman kręcił tylko głową w geście dezaprobaty.
- Taa, nie ma to jak ciepłe pożegnanie - uśmiechnął się do siebie. Kaczątka usunęły się na bok i dały szansę onkologowi powiedzieć, prawdopodobnie ostatnią złotą myśl kierującą się w stronę Greg'a.
- Na prawdę tego chcesz ? Zostawić ją tutaj ? - zapytał aby się upewnić. House nie wytrzymał. Przynajmniej teraz mógłby się dać, sobie spokój, ale nie mógł.
- Nie rozumiesz, że nie mogę z nią być ?! Nie zasługuję na taką kobietę jak ona ! Jestem chamskim dupkiem bez uczuć. Ze mną nigdy nie będzie szczęśliwa !!! - krzyknął. Wszystkich zamurowało. Od Cameron po Wilsona. I nie dlatego, że właśnie usłyszeli coś o uczuciach z ust House'a.
- Spodziewałam się po tobie wszystkiego, ale nie tego, że będziesz wmawiał wszystkim co tak naprawdę czuję. - powiedziała niedowierzaniem w głosie. Po plecach przeszedł go dreszcz. Dlaczego ona tu przyszła ? Żeby sprawić wszystko trudniejszym niż jest ? Odwrócił się i ujrzał Lisę Cuddy. Kobietę której tak bardzo pożądał, lecz nie mógł mieć. Przynajmniej tak mu się wydawało. - Słyszałam z twoich ust już wszystko na temat mojego wyglądu, na temat jacy to ludzie są straszni. Masz prawo mówić co chcesz. Krytykujesz i ranisz wszystkich dookoła, bo taki już jesteś. Lecz jesteś ostatnią osobą która może mówić coś moich uczuciach. Myślisz, że znasz mnie na tyle dobrze ? Powiedziałeś, że na mnie nie zasługujesz ? Skoro nie na mnie to na kogo ? Powiedziałeś, że nie będę z tobą szczęśliwa ? Jeżeli nie z tobą, to z nikim - mówiła, słowa wylewały się z niej zupełnie jak łzy które spływały po jej policzkach. - Mówisz o samych negatywnych uczuciach. Co z tą częścią o której zapomniałeś ? Zapomniałeś dodać, że jesteś najważniejszą osobą w moim życiu. Jeżeli niema ciebie, nie ma mnie. Nie powiedziałeś, że jeżeli odejdziesz, odejdzie cała nadzieja na normalne życie. Zapomniałeś powiedzieć najważniejszego. Że kocham Cię najbardziej na całym tym pieprzonym świecie. - podeszła do niego na tyle blisko, aby czuć jego słodki oddech. - Jeżeli odejdziesz, zabierzesz mój świat, skreślisz wszystko co było między nami. - wyszeptała i czekała na odpowiedź.
- Przepraszam... - powiedział Greg i spojrzał w jej oczy. Ból i cierpienie jakie jej zadawał, zabijało go od środka. Przeprosił za wyrządzone jej krzywdy lecz ona źle to zinterpretowała. Pokręciła z niedowierzaniem głową. On już dawno odszedł. Właśnie zdała sobie sprawę, że oddalał się od niej z każdą sekundą. Wyszła zostawiając wszystkich w osłupieniu. Jedyny House miał poważny wyraz twarzy. Co teraz ? zadał sobie pytanie

****

Wsiadła do auta i zapłakała z bólu. Jej serce rozerwało się właśnie na pół. Nie miała już dla kogo żyć. Odszedł. On odszedł na zawsze i nie wróci. Ta świadomość zabijała ją wciąż od nowa. W kółko zadając ten sam straszliwy ból. Przekręciła kluczyk i ruszyła przed siebie. Łzy wciąż spływały jej po policzkach. Dlaczego nie zobaczyła tego wcześniej ? Tego uczucia rosnącego między nimi każdego dnia. Nie wróci teraz do domu. Nie ma siły patrzeć na choinkę z myślą, że już nigdy nie przeżyje wymarzonych Świąt Bożego Narodzenia. Postawiła na pracę. Zawsze uciekała w świat papierkowej roboty, aby zająć się czym co odciągnie jej myśli od niepożądanych wspomnień. Zaparkowała przed szpitalem i wysiadła gwałtownym ruchem. Zimno uderzyło ją w twarz. Wzięła głęboki wdech i ruszyła do wejścia. Wiatr przyjemnie muskał jej twarz, a płatki śniegu opadające na jej idealną fryzurę dodawały jej tylko uroku. Rękawem od płaszcza przetarła ostatnią łzę lśniącą na jej różowym policzku i z uniesioną głową przekroczyła próg od razu się cofając. Nie miała na tyle siły aby tam wejść. Stawić czoła temu wszystkiemu co będzie czekać ją w przyszłości. Każdy dźwięk pager'a, każde przejście obok jego gabinetu będzie jej go przypominało. Lecz skoro nie teraz to kiedy ? W końcu i tak będzie musiała tam wejść. Nie miała zamiaru wracać do pustego domu. Policzyła w myślach do dziesięciu i ponownie weszła do szpitala. Szybkim krokiem obeszła recepcję i z wymuszonym uśmiechem ruszyła w stronę gabinetu. Kilka lekarzy i pielęgniarek patrzyło to na nią to na siebie z nieukrywanym zdziwieniem, lecz to było jej najmniejsze zmartwienie w tej chwili. Sięgnęła po klucz do torebki. Po paru sekundach zauważyła, że drzwi są otwarte, a w jej gabinecie pali się światło. Pchnęła drzwi i wolnym krokiem podeszła do biurka gdzie paliła się lampka. Stała akurat tyłem do drzwi i nie zauważyła, że nie jest sama. Nagle górne światło wypełniło pokój.

- Na prawdę myślisz, że pozwoliłbym ci odejść ? - zapytał tak dobrze znajomy jej głos. Zadrżała. Czy to sen ? Po woli odwróciła się i zobaczyła człowieka którego kochała nad życie. Nie zawiódł jej. Wrócił. Po policzku spłynęła jej pojedyncza łza. Greg podszedł i delikatnie wytarł łzę kciukiem.
- Co mam zrobić abyś już nie płakała ? - zapytał.
Poczuła na twarzy ciepło jego dłoni. Zamknęła powoli oczy. Nie chciała się budzić z tego snu. Nie przeżyła by, gdyby to wszystko zniknęło gdy tylko otworzyła by oczy. Musiała mieć pewność, że nie straci znów wszystkiego czego potrzebowała.

-Pocałuj mnie - wyszeptała. Poczuła smak jego warg, jego język w jej ustach. Ten delikatny, a zarazem namiętny pocałunek rozwiał wszystkie wątpliwości.

Mówcie czy pisać epilog !!! [/i]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez HuddyFan dnia Nie 0:32, 25 Paź 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
joyjoyjoy
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 86
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 9:30, 25 Paź 2009    Temat postu:

zdecydowanie chciałabym przeczytać epilog

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
coolness
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 9:55, 25 Paź 2009    Temat postu:

Śliczne
Już się bałam, że nie będzie happy endu...
Tak! Pisz epilog!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:32, 25 Paź 2009    Temat postu:

kocham happy endy
epilog?
NATYCHMIAST !!!!
Wena i nie pytaj tylko pisz i wrzucaj czekam niecierpliwie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martusia14
Internista
Internista


Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:06, 25 Paź 2009    Temat postu:

Epilog a jak jest obowiązkowy
ostania a za razem najpiękniejsza część była po prostu odjechana na maksa i ten happy end jak najbardziej rewelacyjny


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez martusia14 dnia Nie 12:07, 25 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
monad
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 04 Paź 2009
Posty: 343
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:12, 25 Paź 2009    Temat postu:

Yep Dobry epilog nie będzie zły. Choć spodziewałam się trochę dłuższego fika, więcej pogmatwania przed Happy Endem

Ale i tak mi się podoba.

Z niecierpliwością czekam na epilog


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
HuddyFan
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 325
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:49, 25 Paź 2009    Temat postu:

Mam małe pytanie
Czy ktoś w ogóle słuchał tej piosenki ???


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martusia14
Internista
Internista


Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:57, 25 Paź 2009    Temat postu:

Ja słuchałam i muszę przyznać,że jest cudowna.Od razu ją sobie ściągnęłam,ponieważ przypadła mi do gustu

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
monad
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 04 Paź 2009
Posty: 343
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:59, 25 Paź 2009    Temat postu:

No ja słuchałam Nie wiem czy o to wersję chodziło ale na utubie znalazłam coś :-) nastrojowe dosyć ;-)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
HuddyFan
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 325
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 1:04, 31 Paź 2009    Temat postu:

*Fanfary* I tak oto Lejdis and dżentelmen dotarliśmy do końca mojego w miarę udanego ficka
Chcę podziękować wszystkim którzy czytali moje wypociny, a w szczególności : Justykacz, Liskowi, Monad, Jakstam, Martusi14 i Joyjoyjoy. Rozświetlacie moje mroczne dni
Jest to dla mnie w połowie smutna i w połowie ładna część lecz nie wiem czy mam być z niej zadowolona. Co sądzicie ?!

***

Dokładnie 1779 dni później (4 lata, 11 miesięcy i 24 dni - dzień BN)

Wszedł do szpitala pewnym krokiem, o ile można nazwać go pewnym trzymając w ręku laskę. Strzepnął śnieg z szalika i ruszył do windy.

- House ! - krzyknęła za nim.
- Co znowu ? - zapytał naciskając guzik wzywający windę.
- Mam dla ciebie przypadek - odsapnęła i wręczyła mu niebieski folder wypełniony nie potrzebnymi dla niego kartkami.
- Jest dzień przed Gwiazdką daj mi spokój ! - powiedział z udawaną przykrością i oddał jej teczkę wchodząc do windy. Lisa popatrzyła na niego z uśmiechem.
- Nie mnie ten kit wciskaj - i rzuciła mu dokumenty za nim drzwi ich rozdzieliły. I co z tego, że dawała mu kolejny przypadek. Mógł zobaczyć jej szczery uśmiech i to mu wystarczało. Przynajmniej na chwilę zapominał o bólu. Na jego ustach bezwiednie pojawił się ten sam uśmiech, jaki przed paroma sekundami pojawił się na twarzy Lisy. Szczery, pełny szczęścia i spełnienia. Przed samym otworzeniem się drzwi windy uśmiech spełzł z twarzy diagnosty. W końcu musiał zachować swoją reputację. Ruszył do swojego gabinetu widząc grupę lekarzy siedzących w środku i zaciekle dyskutujących.
- Wesołych Świąt ! Po drodze na górę przejrzałem teczkę pacjenta. Niewydolność adrenergiczna, zwiększony poziom progesteronu, facet pracuje w biurze i jest gruby jak beczka co oznacza, że nie jest aktywny fizycznie co powoduje zaburzenia pompy sodowo-potasowej. Debil ma padaczkę - skończył i popatrzył na zespół. Wszyscy siedzieli zszokowani nie racząc wydusić słowa.
- Wasza inteligencja wzbudza we mnie podziw.
- Żeby to potwierdzić musimy zrobić bi...
- Biopsję mózgu, tak wiem. Kutner ze mną. - przerwał Forman'owi House i ruszył w stronę wyjścia. Hindus ani drgnął.
- Mam ci wysłać specjalne zaproszenie ? - zapytał, jakby budząc go z transu. Wstał z miejsca i ruszył za pracodawcą.
Zjechali na pierwsze piętro i ruszyli w stronę gabinetu pani dziekan. House wszedł z impetem bez pukania czy pytania : 'Mogę wejść ?'. Innymi słowy - rutyna.

- Muszę zrobić biopsję mózgu temu Pearson'owi. - powiedział i stanął na środku pomieszczenia. Panował tam półmrok, a pokój oświetlała tylko lampka na biurku i sznur lampek choinkowych które ozdabiały drzewko stojące w kącie. Blask niebieskich, zielonych i czerwonych świecidełek odbijał się w jej oczach wprawiając ludzi w chwilowe otępienie. Wyglądała jeszcze piękniej niż zwykle. 'Czy to w ogóle było możliwe ? wyglądać jeszcze ładniej ?" - zadał sobie pytanie Greg. Może na zewnątrz sprawiał wrażenie zimnego dupka, ale w środku był kimś lepszym. W bardzo, bardzo odległym środku.
- Ledwo dałam ci kartę - odpowiedziała z niedowierzaniem.
- W windzie dzieją się dziwne rzeczy. - powiedział i puścił do niej oczko. Zarumieniła się. Idiotka zawsze się rumieniła na myśl o tym co zdarzyło się w windzie dwa tygodnie temu, a działo się nie mało.
- W takim razie rób co uważasz na słuszne - dodała i wróciła do papierkowej roboty. House odwrócił się do Kutner'a i powiedział :
- Zróbcie biopsję, wyleczcie go, a jak już skończycie zadzwońcie.
Lekarz kiwnął głową i ruszył po swoich kolegów.[/b
- Szkoda, że ty mnie tak nie słuchasz - [b]powiedział House odwracając się z powrotem do szefowej.

- Gdybym cię słuchała w każdej sprawie już dawno byłabym bezrobotną kobietą, mającą na utrzymaniu dziecinnego diagnostę - zripostowała.
- Taa - przeciągnął sylabę i usiadł na kanapie. - Podejdź tu.
- Po co ? - zapytała odrywając się od dokumentów.
- Zawsze musisz zadawać niepotrzebne pytania ?
- Tak, bo muszę wiedzieć co chcesz zrobić.
- Po porostu tu podejdź !
- Już idę ! - odpowiedział i podeszła, siadając tak blisko, że czuła ciepło jego ciała.
- No co chcesz ? - zapytała.
- Nic. Po prostu posiedzimy tak sobie - objął ją ramieniem - i pomilczymy.
- Mam masę pracy - westchnęła.
- Chrzanić pracę - powiedział, a ona się zaśmiała. Zawsze ją rozśmieszał tym swoim głupim podejściem do pracy. Siedziała tak wtulona w jego ramię, patrząc na choinkę. To już czwarte święta spędzone z nim. Kochała go najbardziej na świecie, a on ją. Był dla niej jak powietrze bez którego nikt nie przeżyje dłużej niż minutę.
Nie powiedział jej tego nigdy. Nigdy nie powiedział w prost, że ją kocha, ale ona nie wątpiła w jego uczucia. Okazywał jej to za każdym "przypadkowym" przejechaniem ręką po jej plecach, za każdym złapaniem jej dłoni i za każdym razem, gdy z tym swoim uśmieszkiem całował ją na środku szpitalnej recepcji. Za dobrze ją znał. Wiedział, że odda pocałunek bez względu na to czy byli w domu czy całowali się przed oczami jej pracowników. Potem robiła głupią minę, uśmiechała się i bez słowa odchodziła. Nie dlatego, że nie wiedziała co powiedzieć. Po prostu każdy pocałunek wprawiał ją w otępienie i choćby nie wiem jak się starała, nie byłaby w stanie wydusić choćby słowa. Nie musiał jej pisać na papierze, że ją kocha. Gdy się w nim zakochała, dziesięć lat wstecz wiedziała, że do bycia z nim będzie musiała przejść 1000 kroków. Gdy cztery lata temu pojawił się w jej gabinecie i pocałował z uczuciem, z prawdą, poczuła, że jest o 500 kroków bliżej. Gdyby powiedział te dwa magiczne słowa "kocham cię" jej droga małych kroczków skończyła by się wiedząc, że już jest u celu. I choć nie potrzebowała zapewnień, chciałby to usłyszeć jak każda inna kobieta. Żyjąc z nadzieją, że kiedyś to usłyszy była szczęśliwa. Tak sądziła.

- Idziemy do domu ? - zaproponował Greg, widząc jak Lisa leci mu przez ręce.
-Mhm - potaknęła głową i wstała szybkim ruchem, szybko tego żałując ponieważ zawrót głowy sprawił, iż znalazła się na kolana House'a.
- Może poczekamy z tym aż dojedziemy do domu ? - zapytał z uśmieszkiem na ustach.
- W windzie ci to nie przeszkadzało - odpowiedziała i przygryzła wargę. Chciała się zatopić w jego ustach, ale czy mogła to zrobić ? jakby to odebrał ?. Tak czy owak było już za późno na rozmyślania, bo wpiła się w jego wargi z zawrotną prędkością. On oddawał pocałunki z tą samą zachłannością i pożądaniem co ona. Prawdopodobnie skończyło by się powtórką z windy, gdyby nie dzwonek telefonu komórkowego. House sięgnął niezadowolony do kieszeni, a dziekan, jak to miała w zwyczaju z rumieńcem na twarzy wstała i zaczęła składać papiery.
- Czego ? - warknął diagnosta.
- Skończyliśmy biopsję.
- I ?
- Ma padaczkę.
- Nie możliwe ?! Jak na to wpadliście ?!
- ...
- Dajcie mu leki i spadać do domu - powiedział i rozłączył się. - Na czym to my skończyliśmy - zapytał znajdując się za plecami Lisy w rekordowym czasie.
- Na tym, że idziemy do domu - uśmiechnęła się, obchodząc biurko sięgnęła po płaszcz.
- Ale, mamo !!
- ... dokończyć to co zaczęliśmy - puściła do niego oko i pchnęła drzwi wychodząc. Minęło dwadzieścia lat odkąd się znali, a ona wciąż go zaskakiwała.

***

Pięć godzin później. (25.XII)

Leżeli na łóżku powoli oswajając oddechy. Uspokajali się od zewnątrz po tym, jak kolejny raz dołożyli wszelkich starań, aby dogodzić temu drugiemu. Pokój rozświetlała mozaika różnokolorowych lampek choinkowych. Dziekanka leżała opierając głowę na jego torsie. Prawą ręką rysowała kółeczka na brzuchu. W blasku mapek zalśniła szczerozłota obrączka. Byli małżeństwem od czterech lat. Właśnie teraz była ich rocznica .

-Muszę ci coś powiedzieć - przerwał ciszę męski głos. Burza czarnych loków uniosła się ku górze, ukazując piękne, szaro-zielone oczy. Bała się, że stanie się coś złego.
- Coś się stało ? - zapytała z nieukrywanym niepokojem.
- Powiem ci coś, czego jeszcze w życiu nie mówiłem. - mówił. Był przerażony, a ona to wyczuła. Usiadła obok niego i położyła dłoń na jego policzku. Nie mogła stracić swojego 'powietrza'. Nie teraz.
Szkoda, że nie wiedziała jak bardzo się myliła. On odchrząknął i popatrzył jej w oczy tak bardzo głęboko, w prost na wylot.

- Liso - wziął głębszy wdech - ...
- Błagam cię Greg. Nie rób mi tego - powiedziała ze łzami w oczach.
- Czego ? - zapytał zdezorientowany.
- Nie zostawiaj mnie - wyszeptała dając popłynąć słonym kroplom po policzku.
- Ty kobieto małej wiary !!! Ja ci próbuję powiedzieć, że cię kocham, a ty mi wmawiasz, że cię zostawiam ? - zaśmiał się.
Czy ona dobrze usłyszała ? Kocham ?!

- Co powiedziałeś ? - zapytała. Musiała upewnić się, że się nie przesłyszała.
- Kocham cię - powtórzył. Słyszała z jakim trudem przechodzi mu to przez gardło. Kolejna łza spłynęła jej po policzku. Tym razem była to zła szczęścia. Czekała na to całe życie i wreszcie się doczekała. Była o następne 500 kroków bliżej. Na mecie.
- Nie wiem czy to prawda, ale w filmach, gdy ktoś mówi komuś, że go kocha, ten ktoś odpowiada tym samym.
- Ja też cię kocham Greg - wyszeptała i pocałowała go wplatając rękę w jego włosy.

I pomyśleć, że głupia słowa prawdy puszczone z ust pewnego onkologa zdziałały tak wiele. Zgadnijcie kto dostawał co roku największy prezent pod choinkę ? Dokładnie ! . I za każdym razem, napis na kartce dołączonej do prezentu brzmiał tak :
"W podzięce za cholernie okrutne słowa prawdy. Lisa i Greg."

Bo czasami okrutne słowa prawdy są lepsze niż ciągłe kłamstwa, które potem pozostawiają nieuleczalne rany żalu i rozczarowania.


Koniec...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
HuddyFan
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 325
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 1:04, 31 Paź 2009    Temat postu:

Dziękuję

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez HuddyFan dnia Sob 14:56, 31 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
coolness
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 10:34, 31 Paź 2009    Temat postu:

Pomijając literówki, których było parę, podobało mi się
Dziękować Jimmy'emu za wszystko trzeba!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maddy
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 11:44, 31 Paź 2009    Temat postu:

Cudowny był ten fik! Kto wie, może kiedyś Wilson naprawdę nie wytrzyma? Scena z Cuddy wyznającą uczucia do Grega przecudowna - przeczytana z 4 razy!

Pozdrawiam i czekam na coś nowego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
HuddyFan
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 325
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 15:42, 31 Paź 2009    Temat postu:

No po prostu to sobie wyobraźmy :

House i Wilson kłócą się w gabinecie
-Masz jej powiedzieć !! - krzyczy onkolog.
-Co ma powiedzieć ?
- Że ją kochasz ty ośle
- Kto kogo kocha ? - do gabinetu wchodzi Cuddy. House morduje Wilsonka spojrzeniem.
- House Ciebie - mówi z dumą blondyn.
- Mnie ? - pyta zszokowana dziekanka.
- Tak, a ty go - dodał.
- Ona mnie ? - pyta House patrząc jej w oczy.
- Tak wy ślepi idioci !!! - krzyczy i zostawia ich samych.
I jeden sezon później Rachel ma braciszka


To była miniaturkowa - miniaturka Miejmy nadzieję, że David Shore to czyta


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez HuddyFan dnia Sob 15:44, 31 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin