|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
dr Tygrysolka
Ratownik Medyczny
Dołączył: 25 Kwi 2009
Posty: 284
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: W-wa
|
Wysłany: Pią 15:24, 31 Lip 2009 Temat postu: Oko za oko [Z] |
|
|
Postanowiłam, że spróbuję swoich sił w pisaniu Jest to mój pierwszy fik i mam taką cichą nadzieję, że mnie nie zlinczujecie. Na razie wrzucam mały kawałek, dalej się zobaczy. A więc...
1.
Lisa Cuddy.
Znowu.
Czy ona nigdy nie przestanie go nachodzić?
Podchodziła coraz bliżej.
Teraz dzieliło ich tylko kilka kroków.
Promienie słońca oświetliły jej twarz i błyszczące czerwone oczy.
Zaraz, zaraz… czerwone???
Nie mógł się skupić.
Przeszkadzał mu jakiś dźwięk, piskliwy i natarczywy, brzmiał zupełnie jak…
Telefon.
Kto, do licha, mógł dzwonić do niego o… 7 rano? Poprawka. O 7 nad ranem?
Gregory House powoli przetoczył się na drugi bok. Podniósł słuchawkę i uraczył telefon głośnym ziewnięciem. O dziwo, aparat nie zareagował.
-Mhm? – wymamrotał niechętnie.
-Ach… Dzień dobry, House.
Głos niewątpliwie należał do Cuddy. House w duchu poprzysiągł jej zemstę.
- Niedobry – mruknął, ziewając po raz kolejny.
- Czemu niedobry? Zresztą, nieważne. House, twoja pacjentka… ma niewydolność płuc. Musicie się pospieszyć!
- Rzeczywiście, przecież nigdy się nie spieszymy, bo nasi pacjenci żyją wiecznie, więc…
- Wiesz, o co mi chodzi! Ona umiera!
- Ja też! Z każdą sekundą jestem coraz bliżej śmierci, jesteś tego świadoma?!
- Mógłbyś zwlec wreszcie swój wielki tyłek z łóżka?!
- Mniejszy niż twój – odparł złośliwie.
- Czekam!
Rozłączyła się. Co jej się niby wydaje, że kim jest, poganiaczką niewolników? Niedoczekanie! House nagle przypomniał sobie swój sen. A właściwie… jakiego koloru są jej oczy? Tyle razy patrzył się w nie, kiedy stała blisko niego. A on nie pamiętał. I nie mógł sobie przypomnieć.
Pod wpływem impulsu złapał telefon i wybrał jej numer.
- Cuddy?
- Czego ty znowu chcesz? – zapytała zniecierpliwionym tonem.
- Jakiego koloru są twoje oczy?
Zdziwił ją tym pytaniem. Zupełnie się tego nie spodziewała i nie miała teraz ochoty, by zastanawiać się, o co mu chodziło.
- Fioletowego – rzuciła. – Ja dalej czekam.
Rozłączyła się.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez dr Tygrysolka dnia Pią 18:51, 28 Sie 2009, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Sarusia
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 15:40, 31 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Witamy w gronie fikopisarzy
Na początek dodaj ograniczenie wiekowe i oznacz temat.
Opowiadanie ogólnie bardzo mi się podoba (to straszne, jak często to mówię. Skąd się bierze tylu utalentowanych ludzi?).
Dowcipny, lekki styl, zdecydowanie na plus.
Parę potknięć, w stylu:
Cytat: | - Co ty znowu chcesz? |
Powinno być: czego ty znowu chcesz?, ale poza tym bardzo dobrze.
Cieszy mnie dbałość o zapis - wbrew temu, co się niektórym wydaje, to ma ogromne znaczenie.
Masz pomysł, masz talent, masz we mnie czytelniczkę.
Czekam na ciąg dalszy.
Wena!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Sarusia dnia Pią 15:42, 31 Lip 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
dr Tygrysolka
Ratownik Medyczny
Dołączył: 25 Kwi 2009
Posty: 284
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: W-wa
|
Wysłany: Pią 16:40, 31 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Już poprawione
Dzięki za uwagi Niektóre błędy ukrywają się, pomimo starannej kosmetyki...
A jeśli chodzi o oznaczenia, to jestem jeszcze zupełnie zielona w tych sprawach ale jakoś udało mi się to zrobić
Następna część będzie, jak mi się uda, może jeszcze dzisiaj, ale nie obiecuję
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
dr Tygrysolka
Ratownik Medyczny
Dołączył: 25 Kwi 2009
Posty: 284
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: W-wa
|
Wysłany: Pią 17:44, 31 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
No i jest... Dla Sarusi, dzięki za wsparcie
2.
Była pewna, że to kolejna z jego gierek i, jak zawsze, obiecała sobie, że nie da się w nią wciągnąć. Lecz zrobiło jej się jakoś dziwnie… przykro? Naprawdę nie pamiętał?...
- To irracjonalne – skarciła się w duchu. – Od kiedy on cię tak obchodzi?
- Od zawsze – odpowiedziała sobie zaraz. Tylko do tego akurat nie zamierzała się przyznawać. Nagle drzwi od jej gabinetu otworzyły się gwałtownie i rozległ się dobrze jej znany głos, oznajmiający radośnie:
- Przyszedłem do ciebie!
- Zauważyłam – westchnęła. – A co z pacjentką?
- Nie będzie zazdrosna – House nonszalancko machnął ręką i usadowił się na kanapie.
– A co, myślisz, że ktoś jej powie, że tu jestem? – zapytał z udawanym przerażeniem. Nie odpowiedziała, tylko spojrzała mu twardo w oczy. To znaczy, z założenia miało to być twarde spojrzenie, lecz kiedy napotkała to oszałamiające wejrzenie niebieskich oczu…Nie. Zdecydowanie działo się z nią coś niedobrego. Obiecała sobie, że w najbliższym czasie przebada się gruntownie, a tymczasem ponowiła wysiłek.
- Czeeemuuu nieeee chceeesz sieeę baaawić? – zapytał House, celowo przeciągając wyrazy.
- Bo jestem z natury wredna – odparła, wracając do papierów.
Jeden zero dla niej. Czas na jego serw.
- Maaamooo!
Nie zareagowała. Aut.
Poderwał się i stanął po drugiej stronie biurka, naprzeciwko niej. Zaczął wpatrywać się w nią natarczywie, nie odzywając się ani słowem. Po plecach Cuddy przebiegł dreszcz, ale nie podniosła głowy. Upłynęło kilka minut. House w końcu odwrócił się i pokuśtykał w stronę wyjścia.
- House – odezwała się miękko, kiedy ten stał już w drzwiach. Spojrzał na nią pytająco, mrużąc oczy, aby lepiej widzieć jej twarz. Niestety, była za daleko.
- Mam nadzieję, że w ciągu najbliższego tygodnia nie zdemolujesz ani nie zdezorganizujesz szpitala – kontynuowała, już twardszym tonem.
- Możesz nie używać takich trudnych słów? – jęknął, wykrzywiając twarz.
- Dobrze, możesz sobie błaznować – syknęła. – Ale to w twoim interesie jest, żeby szpital jeszcze stał, kiedy wrócę z konferencji w Londynie. Inaczej możesz nagle stać się bezrobotnym – ostatnie zdanie wypowiedziała najbardziej jadowitym tonem, na jaki było ją stać. Co prawda, obydwoje wiedzieli, że posada House’a jest gwarantowana przez kontrakt, lecz Lisa miała płonną nadzieję, że jej groźby poskutkują choć troszeczkę. Efekty, jak na razie, były dość obiecujące – Greg skinął głową i opuścił jej gabinet.
Wilson zauważył przyjaciela, idącego korytarzem. House trzymał w ręce karty i wpatrywał się w nie z dość dziwną miną. James przyspieszył kroku i zaraz znalazł się przy boku przyjaciela.
- Co jest nie tak z tymi kartami? –zagaił.
Greg wymamrotał coś, co brzmiało jak: na pewno nie niebieskie…
- Nie lubisz niebieskich kart? Pewnie już słyszałeś, że Cuddy wyjeżdża? – szpitalne plotki to temat, w którym Wilson czuł się najlepiej.
- Brązowe też nie… - House zaczął kontemplować sufit.
- Już wyszła… - James się nie poddawał. – Ma samolot o 15.00, a jest 14.30.
- Może zielone?...
- House, czy ty słyszysz, co ja do ciebie mówię?! Cuddy wyjechała, wolność, swoboda i rock&roll, czy jakoś tak... - zaniepokoił się Wilson, gdy zatrzymali się pod drzwiami kliniki. House spojrzał na niego nieobecnym wzrokiem i powtórzył nieprzytomnie:
- Już wyszła?
- Taak…
- I wraca za tydzień? – teraz Greg przypominał obłąkańca. Wilson ostrożnie skinął głową. W oczach House’a pojawiło się coś, co przypominało nagłą rozpacz. Odwrócił się i bez słowa wszedł do kliniki, pozostawiając osłupiałego przyjaciela za drzwiami.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
justykacz
Groke's smile
Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 1856
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 47 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 18:28, 31 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Ja też się nie mogę nadziwić, ile utalentowanych osób jest na forum
Powinni nas zatrudnić jako scenarzystów
WENA Tygrysolko, a piszesz super
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 18:43, 31 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Zgadzam się z poprzedniczką piszesz bardzo fajnie zadziorny House podejrzliwa Cuddy i Wilson jak Wilson bardzo jestem ciekawa co będzie dalej
pozdrawiam i czekam na więcej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
martusia14
Internista
Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 20:33, 31 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Kolejny fik i kolejny talent
Temat bardzo fajny i treść fika również
Czekam na kolejne części
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sarusia
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 22:07, 31 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Kocham Twoją Cuddy równie mocno, jak tę prawdziwą.
Trudno chyba dobrze ją oddać, albo robi się za słodka, albo wychodzi na potwora. A Twoja jest dowcipna, ironiczna, ale i ciepła. Tak trzymaj!
Czytając, cały czas się albo śmiałam, albo chociaż uśmiechałam. Gratuluję poczucia humoru!
Cytat: | - Nie lubisz niebieskich kart? |
Dziękuję za dedykację i niecierpliwie wypatruję dalszego ciągu!
P.S.
Co do oznaczeń - jest jak należy Dzięki.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Sarusia dnia Pią 22:08, 31 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ley
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 4088
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Huddyland. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 8:39, 01 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Świetne! Ale masz talent dziewczyno
Wspaniałe dialogi. W trakcie czytania uśmiech nie schodził mi z twarzy.
Teraz moja ulubiona część postu . Czyli cytowanie xD
Cytat: | - Zauważyłam – westchnęła. – A co z pacjentką?
- Nie będzie zazdrosna – House nonszalancko machnął ręką i usadowił się na kanapie. |
Cytat: | - Co jest nie tak z tymi kartami? –zagaił.
Greg wymamrotał coś, co brzmiało jak: na pewno nie niebieskie…
- Nie lubisz niebieskich kart? |
Ach ten Wilson
Cytat: | House, czy ty słyszysz, co ja do ciebie mówię?! Cuddy wyjechała, wolność, swoboda i rock&roll, czy jakoś tak... |
Cytat: | - I wraca za tydzień? – teraz Greg przypominał obłąkańca. |
No i jak House się dowie jakiego koloru Lisa ma oczy? Niech jedzie za nią na lotnisko! Heh ;dd
Czekam na dalsze części.
Ogromniastego Wena
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kika
Ratownik Medyczny
Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 246
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Żywiec Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 9:16, 01 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Bardzo się mi podoba
Wesoło, ironicznie z fajnym humorem.
Masz talent, więc pisz
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
dr Tygrysolka
Ratownik Medyczny
Dołączył: 25 Kwi 2009
Posty: 284
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: W-wa
|
Wysłany: Sob 12:36, 01 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Dzięki za tyle pochlebstw Nie chciałam wstawiać tutaj moich wypocin, ale koleżanka namówiła mnie, żebym to zrobiła. Naprawdę bardzo, bardzo dziękuję, że mnie nie zjechaliście Kolejną część mam już w głowie, niedługo będzie na papierze Co prawda, dzisiaj wyjeżdżam w miejsce, gdzie będę miała utrudniony dostęp do komputera, ale za to w czasie trzygodzinnej podróży na pewno coś "stworzę"
Pozdrawiam wszystkich czytelników
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez dr Tygrysolka dnia Czw 14:31, 20 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
malinkasa
Student Medycyny
Dołączył: 22 Mar 2009
Posty: 136
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 10:40, 03 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
super fik! okrrropnie mi się podobał
taki z poczuciem humoru, a postacie z dokładnie takimi samymi charakterkami jak orginalnie co nie jest łatwe do zrobienia. jedynieWilson jest jakiś taki.. przytępawy:] ale może się jeszcze nie rozkręcił.! czekam na dalsze części. i wenki życzę!
mega:
Cytat: | - Zauważyłam – westchnęła. – A co z pacjentką?
- Nie będzie zazdrosna – House nonszalancko machnął ręką i usadowił się na kanapie. |
no cały House:]
peesik: jej. wiecie, że dopiero niedawno uświadomiłam sobie, że House w Polsce nazywał by się Grzegorz Dom?! masakrycznie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
dr Tygrysolka
Ratownik Medyczny
Dołączył: 25 Kwi 2009
Posty: 284
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: W-wa
|
Wysłany: Pon 12:37, 17 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Nareszcie udało mi się sprzedać komuś dwuletnią siostrzenicę... dostać się do komputera... i utrzymać się przy nim na tyle długo, by wklepać kolejną część Kiedy będzie następna, nie mam zielonego pojęcia
3.
Chase zjawił się w pracy wyjątkowo wcześnie, ale ku swojemu zdziwieniu, Cameron i Foreman już tam byli. Siedzieli na krzesłach, wpatrując się w szklaną ścianę, dzielącą ich od gabinetu szefa.
- Na co się tak gapicie? – zdziwił się, wieszając płaszcz na wieszaku. – Cameron to jeszcze rozumiem, ale ciebie, Foreman, nie podejrzewałem o…
- Przestań gadać te brednie i sam spójrz – syknęła Cameron, przerywając mu. Chase postąpił zgodnie z jej poleceniem i aż go zamurowało.
- O żesz ty… - wykrztusił i przysunął sobie krzesło, nie odrywając oczu od szyby.
***
Wilson spojrzał na zegarek. Dochodziła 12.00. Coś mu nie pasowało, ale sam nie wiedział co.
- Może to szok po wczorajszym zachowaniu House’a – zaczął się zastanawiać. I nagle go olśniło. Nie widział dzisiaj ani razu Grega ze jego ekipą ganiających po korytarzach. Na początku odczuł ulgę i zadowolenie z powodu rozwiązania zagadki, lecz po chwili oba te uczucia zastąpił niepokój. Poderwał się z fotela i wybiegł z gabinetu, a lekarski fartuch powiewał za nim niczym żagiel.
***
James wpadł do gabinetu House’a. Kątem oka zauważył siedzących za szybą pracowników przyjaciela, wpatrujących się w szybę z niezidentyfikowanymi wyrazami twarzy.
- Czyżby doznali objawienia? – zaczął się zastanawiać, ale zjawisko, które ujrzał za biurkiem, całkowicie odebrało mu zdolność myślenia. Otóż osoba, która wyglądała dokładnie jak jego najlepszy przyjaciel, choć na pewno nie mogła nim być… I właśnie ta osoba ze skupieniem i pilnością wypełniała leżące przed nią stosy kart… Jak to tam było z tymi kosmitami?...
- Możesz mi powiedzieć, co ty masz do tych kart?! – wybuchnął Wilson, sam nie wiedząc czemu. House zignorował go, za to na twarzach siedzącej za szybą publiczności odmalowało się oburzenie za przerwanie im rozrywki.
- Wiesz, House… Znam jednego naprawdę dobrego psychiatrę… – James uspokoił się równie szybko, jak zdenerwował. – Pamiętaj też, że zawsze możesz mi o wszystkim opowiedzieć – zawiesił głos, lecz Greg nawet nie podniósł głowy. Wilsona zalała fala przerażenia.
-Kim jesteś i co zrobiłeś z House’m !?–ryknął bojowo i wreszcie doczekał się reakcji. Jego najlepszy przyjaciel spojrzał na niego z łagodnym uśmiechem i zapytał słodko:
- Jimmy, czy ty przypadkiem nie malowałeś ostatnio mieszkania?
- Malowałem i to wcale nie przypadkiem – mruknął nieufnie Wilson, zaskoczony tak nagłą zmianą tematu.
- Na pewno korzystałeś ze wzorników z kolorami, prawda? –ciągnął House. Widząc całkowite zagubienie na twarzy przyjaciela westchnął i wyjaśnił dobrotliwie:
- Wiesz, Wilson, to takie papierki z kolorowymi plamkami…
- Wiem, co to są wzorniki i tak, korzystałem z nich – syknął przerywając mu James. – Ale, do diabła, po co ci one???
- I tak nie zrozumiesz... Jak będziesz starszy, to ci wytłumaczę – pokiwał głową Greg.
- Na kiedy mam ci je przynieść?- zapytał zrezygnowany Wilson. Ta rozmowa kompletnie go wyczerpała.
- Jak najszybciej – wyjaśnił mu uprzejmie przyjaciel. James tylko skinął głową i powłócząc nogami opuścił gabinet.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sarusia
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 14:25, 17 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Łiii! Ale się cieszę!
Świetne! Brak błędów, a treść rewelacyjna - dowcipna, dobrze oddająca klimat. Piszesz rewelacyjne dialogi.
No i ta House'owa obsesja na punkcie koloru oczu... słodkie
A ta karty, to on z miłości wypełnia, heloł, powiadomcie Cuddy!
Czekam niecierpliwie na kolejną część
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
pannaX
Stażysta
Dołączył: 21 Lip 2008
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 14:44, 17 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Takiego Grega to jeszcze nie widziałam Chciałabym zobaczyć miny jego współpracowników
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
martusia14
Internista
Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 16:41, 17 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Po co House chce te wzorniki od Wilsona ? :myśli:
Kaczątka na pewno musieli być bardzo ale to bardzo zszokowani
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 17:10, 17 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Co ten House kombinuje
Zaintrygowałaś mnie
A i uwielbiam twojego Wilsona
Czekam na więcej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ley
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 4088
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Huddyland. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 17:29, 17 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
House będzie korzystał ze wzorników, żeby dowiedzieć się jakiego koloru są oczy Cuddy?
Cieszę się, że w końcu pojawiła się kolejna część.
Weny życzę i czekam na więcej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
dr Tygrysolka
Ratownik Medyczny
Dołączył: 25 Kwi 2009
Posty: 284
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: W-wa
|
Wysłany: Pon 20:47, 17 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Póki jestem przy komputerze... Na zachętę... Po prostu... Kolejna część z dedykacją dla wszystkich, którzy komentują i wspierają I nie chcę was martwić, ale zbliżamy się do końca
4.
Następne 5 dni minęło podobnie. Wilson dostawał palpitacji serca za każdym razem, gdy widział uprzejmy uśmiech Grega. Kaczątka z lekkim niedowierzaniem pławiły się w na nowo odkrytej wolności. Szpital aż huczał od plotek na ten temat, powstało również mnóstwo teorii, tłumaczących zachowanie diagnosty – od ognistego romansu po nowe, eksperymentalne lekarstwo. Jednak mimo nieustannych starań Wilsona, główny zainteresowany odpowiedzi udzielał niezwykle skąpych lub nie na temat.
***
- Halo?
- Cześć, Lisa.
- Witaj, James. Coś się stało?
- Nie… Dlaczego pytasz?
- Masz jakiś dziwny głos.
- Nieprawda…
- Coś nie tak z House’m?
- Eeeeee… To śmieszne, że o niego pytasz, bo…
- Bo co?!
- Ach… No właściwie to przecież nic… Przynajmniej nic ważnego, więc…
- Wilson! Przestań kręcić i powiedz mi wreszcie, co znowu zmalował! Przecież go ostrzegałam!
- No właśnie, sprawa jest w tym, że... no, że…
- Wilson! Zaraz staniesz się pierwszym przypadkiem morderstwa przez telefon!!!
- Dzwonię do ciebie, bo House jest MIŁY! Wypełnia karty! Pracuje w przychodni! Wczoraj nawet postawił mi LUNCH!!!
- Och... Wracam pojutrze. Do tego czasu pilnuj go i postaraj się dowiedzieć, o co chodzi, ok?
- Dobrze.
- To dobranoc.
- Dobranoc?!
- U mnie jest 3 w nocy, James. O tej porze zazwyczaj mówi się dobranoc. Nie, przepraszam, pomyłka. O tej porze nie mówi się nic, chyba że przez sen.
- Och. Różnica czasu. Wiedziałem, że o czymś zapomniałem. Rzeczywiście, to wyjaśnia twoje… eee… rozkojarzenie… przepraszam. To do… eee… dobranoc.
- Dobranoc, Wilson.
***
James szedł korytarzem, gdy zauważył House, zmierzającego do swojego gabinetu. Zfustrowany onkolog przyspieszył kroku, z determinacją postanawiając wreszcie dowiedzieć się prawdy.
- Możesz mi powiedzieć, o co w tym wszystkim chodzi? – wysapał Wilson, dopadając House’a przed drzwiami do gabinetu. Greg posłał mu grymas, który w zamierzeniu miał być chyba uśmiechem.
- Na jutro przyniosę ci te wzorniki, Jimmy – powiedział tym swoim nowo nabytym, odrażającym, ociekającym słodyczą głosem. Wilson aż się wzdrygnął. Ale za wszelką cenę musiał dowiedzieć się prawdy.
- Nie chodzi mi o te bzdurne wzorniki! Możesz sobie nimi, nie wiem, ściany poobklejać, na miłość boską, możesz ich nawet używać zamiast papieru toaletowego, bo nie mam zielonego pojęcia, na co ci one!!! – wrzasnął James.
House spojrzał się na niego z zatroskaniem. Zatroskaniem??? No nie!
- Jeśli powiesz teraz choć jedno słowo na temat psychiatry, to gorzko tego pożałujesz! – zagroził Wilson.
- Zadzwonisz do Cuddy? – spytał kpiąco diagnosta. James odetchnął głęboko. Gregory House wrócił! Radość z tego faktu sprawiła, że słowa przyjaciela zrozumiał dopiero po chwili. I zarumienił się.
- Już zadzwoniłeś, prawda? – westchnął House.
- Martwiłem się o ciebie i tego… no… - plątał się Wilson. – Powiesz mi wreszcie, dlaczego tak się zachowujesz czy nie? – przypomniało mu się, że podobno najlepszą formą obrony jest atak. House zmierzył go poważnym spojrzeniem i skinął głową.
- Naprawdę mi powiesz? – Wilson nie mógł uwierzyć w swój sukces.
- Tak – House spuścił głowę. – Chodzi o jej oczy – wymamrotał pod nosem.
- Czyje znowu oczy?! – w oczach Wilsona pojawiła się żądza mordu. Greg westchnął ciężko i spojrzał się na niego. To wyznanie już kosztowało go zbyt wiele, a teraz musiał jeszcze drążyć temat.
- Oczy Cuddy – wymamrotał jeszcze ciszej. Zamiast pragnienia natychmiastowej śmierci House’a w oczach Wilsona pojawiły się dwa znaki zapytania.
- Kolor – wyjaśnił zniecierpliwiony diagnosta. I dopiero wtedy James zrozumiał.
- Nie pamiętasz, jakiego koloru są oczy Cuddy! – wykrzyknął odkrywczo.
- Ćśśśśśś – uciszył go House, rozglądając się dookoła. Na szczęście na korytarzu nie było nikogo, kto by się tym zainteresował.
- Po to chciałeś mój wzornik – ciągnął onkolog. – Chciałeś sobie przypomnieć… sprytne… Ale po co ta cała szop… - Wilson urwał, widząc wzrok przyjaciela.
- Chcesz mojej pomocy, tak? – odgadł z nieszczęśliwą miną. – Nie patrz się tak na mnie. Co mam niby zrobić? Pojechać do Londynu, wyłupać Cuddy oczy i przywieźć ci je, żebyś mógł sobie popatrzeć?!
- Ty tłumoku – odpowiedział mu House. Wilson odetchnął z ulgą.
- Kto ci powiedział, że musisz jej te oczy wyłupać? Zdjęcie by wystarczyło – dokończył Greg z błyskiem w oku. W tym momencie Wilson postanowił, że jego udział w tym przedstawieniu się kończy.
- Cuddy wraca pojutrze – powiedział krótko, po czym odwrócił się i zaczął iść w kierunku swojego gabinetu. W połowie korytarza zatrzymał go wrzask:
- Jimmy! Nie zrobisz tego nawet w imię naszej przyjaźni?!
- W imię naszej przyjaźni to ci mogę postawić lunch! – odkrzyknął mu Wilson.- Z oczami Cuddy radź sobie sam!
Odwrócił się i odszedł. Dopiero pod drzwiami swojego gabinetu zorientował się, że nie dowiedział się, jaki związek z tym wszystkim mają te durne karty.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ala
Tooth Fairy
Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 350
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wonderland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 21:00, 17 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Świetne!! No, takiego pomysłu to nie miał nikt. Zazwyczaj fiki są do siebie podobne, ale ten jest wyjątkowy:) Oby tak dalej!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
martusia14
Internista
Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 21:22, 17 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Cytat: | - Nie chodzi mi o te bzdurne wzorniki! Możesz sobie nimi, nie wiem, ściany poobklejać, na miłość boską, możesz ich nawet używać zamiast papieru toaletowego, bo nie mam zielonego pojęcia, na co ci one!!! |
ale Wilson się zdenerwował
To te wzorniki były po to aby House sobie przypomniał jaki Cuddy miała kolor oczu nigdy bym na to nie wpadła
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sarusia
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 11:10, 18 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
A ja wiedziałam, że po to ich potrzebuje! Ale jaka obsesja... czemu aż tak mu zależy?!
I właśnie - co z tymi kartami?! Po cholerę on je wypełnia? Czy to ma coś wspólnego z tym, że obiecał Cuddy być grzecznym?
Bardzo, bardzo mi się podoba! Świetnie piszesz
Tylko jedna rzecz nie podoba mi się w ogóle - jaki koniec?! No way!
Wena!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
pannaX
Stażysta
Dołączył: 21 Lip 2008
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 12:56, 18 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Super! Kaczuszki szczęsliwe, ale biedny Wilson... I nawet Cuddy chyba trochę zmartwiona
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
dr Tygrysolka
Ratownik Medyczny
Dołączył: 25 Kwi 2009
Posty: 284
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: W-wa
|
Wysłany: Śro 19:51, 19 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Tym razem nieco bardziej... refleksyjne? I krótsze. Mam nadzieję, że się spodoba
5.
„Cuddy wraca pojutrze.” „Cuddy wraca pojutrze.” Te trzy słowa ciągle tłukły się w głowie najlepszego diagnosty w szpitalu Princeton Plainsboro. Gdyby chociaż miał jakiekolwiek pojęcie, dlaczego… Ale nie. Przecież liczył dni. Z niecierpliwością. Lisa Cuddy była jego pierwszą myślą rano i ostatnią przed zaśnięciem. Musiał to przyznać, przynajmniej przed samym sobą.
Cuddy wraca pojutrze. Gdy Wilson wypowiedział te trzy słowa na głos, House nie był w stanie skupić się na niczym innym. Odesłał zespół do domu, a sam jeszcze siedział w swoim gabinecie. Odbijał piłeczkę od ściany, jednocześnie rozglądając się po pokoju. Jego spojrzenie padło na stosy kart, leżące na biurku. Ze złością zrzucił je na podłogę. Wilson miał rację: po co ta cała szopka? Komu chciał udowodnić, że na nią zasługuje? On wiedział. Nigdy nie będzie dla niej wystarczająco dobry.
W momencie, gdy nie potrafił przestać myśleć o jej oczach, zorientował się, że mu na niej zależy. Gdy dotkliwie odczuwał jej nieobecność. Bo to nie była kolejna jego obsesja. Bo to nie były tylko oczy.
Właśnie. Te oczy. Był lekarzem, wiedział – tęczówka, siatkówka i tak dalej. Ale chodziło o te iskierki, kiedy się śmiała. Groźne błyski, kiedy się kłócili. Jej oczy byłyby niczym bez niej.
I jednocześnie zaczął się zastanawiać. Chciał, by zawsze była szczęśliwa. Ale czy będzie szczęśliwa przy nim? Nie miał jej do zaofiarowania więcej, niż to, kim był.
Chciał się zmienić. Chciał być kimś innym. Kimś czułym, opiekuńczym, troskliwym. Uśmiechniętym… Szczęśliwym?
Cuddy wraca pojutrze. Nikt nie zmieni się całkowicie w dwa dni, choćby nie wiem jak bardzo chciał. Z poczuciem bezradności podniósł się z fotela, wyszedł z gabinetu i skierował w stronę przychodni.
Cuddy wraca pojutrze…
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ala
Tooth Fairy
Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 350
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wonderland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 19:58, 19 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
I poszedł pracować do przychodni??? No nie mogę!!!! To dopiero poświęcenie. Cuddy padnie trupem jak wróci i się dowie:P
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|