|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Szpilka
Ratownik Medyczny
Dołączył: 15 Maj 2010
Posty: 255
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 21:39, 15 Maj 2010 Temat postu: Nuda nie musi być nudna [Z] |
|
|
Witam! Teoretycznie jestem tu "nowa", a praktycznie czytam to forum od dłuższego czasu i w końcu postanowiłam sama coś napisać. Sprawdzałam błędy kilka razy, ale jeśli jakieś się wkradły to bardzo za nie przepraszam.
Siedzę na jednym z pięćdziesięciu ośmiu krzeseł. Przynajmniej tyle udało mi się naliczyć. Nie powiem, żebym był stuprocentowo pewny, że akurat tyle ich jest, ale wydaje mi się to wysoce prawdopodobne biorąc pod uwagę fakt, że liczę je po raz trzydziesty drugi. Przyznam, że takie ciągłe liczenie tego samego jest wyjątkowo nudne, a wręcz bezcelowe. W końcu już wiem, ile jest tych krzeseł. Ziewnąłem potężnie mając nadzieję, że ktoś zrozumie moje znudzenie i pozwoli mi wyjść. Mówiąc ktoś nie mam na myśli kogokolwiek spośród obecnych, tylko jednego konkretnego ktosia siedzącego obok mnie i spijającego każde słowo z ust stojącego przy mównicy mężczyzny.
Zacznę może od rzeczonego mężczyzny. Jakimś cudem(w tym momencie wierzyłem w cuda) wbił się w zdecydowanie za mały garnitur. Guziki piszczały groźnie ostatkami sił utrzymując przeciwległą stronę marynarki. Właściwie obawiałem się o swoje życie – guzik mógł się oderwać, przelecieć przez trzy czwarte długości sali, odbić się od potężnego biustu jednej z lekarek z Nowego Jorku(swoją droga cholernie pociągającej) i uderzyć prosto w moją twarz, pod warunkiem, że kąt odbicia wyniesie siedemdziesiąt trzy stopnie. Teoretycznie było to możliwe. Mógłbym wtedy udać, że wybił mi oko i wyjść stąd w zorganizowanym pośpiechu. Jest to jednak mało prawdopodobne, więc sobie odpuściłem dalsze analizowanie tej sytuacji. Uzbrojony w guziki siejące zagładę mężczyzna założył również krawat w jakieś debilne wzorki. Przez kilka minut usiłowałem sobie przypomnieć skąd go kojarzę, ale już wiem. Wilson ma identyczny. Tylko on mógłby założyć tak idiotyczny krawat. On i ten gość sprzed mównicy. Spojrzałem na zegarek. Gadał już od pięćdziesięciu dwóch minut. Przestałem go słuchać już po dwóch, gdy usłyszałem temat – Rola pacjenta w medycynie. A kogo to w ogóle obchodzi? Kto chce tego słuchać? Jakby nie mogli mówić o chorobach…
Zerkam w bok. Siedzi obok mnie wpatrzona w przemawiającego palanta z lekkim uśmiechem błąkającym się na twarzy. Wygląda cholernie seksownie. Zaczynam podejrzewać, że ubiera się tak specjalnie żeby mnie katować. Jestem od niej wyższy, więc z boku mam idealny widok na jej biust. Że ja tego wcześniej nie zauważyłem! Nie spojrzałem na nią, bo jestem na nią śmiertelnie obrażony. Złośliwie zabrała mi gameboy’a żebym słuchał tego co mówią. Cała Lisa Cuddy. Naiwna – myśli, że będę słuchał, ufna – myśli, że nie będę gapił się na jej cycki, uprzejma – myśli, że jak będzie się uśmiechać to lepiej wypadnie, głupia – myśli, że będzie dla niej lepiej jeśli zabrała mnie ze sobą. Ogólnie zdecydowanie za dużo myśli. Tylko, że jest również piękna. Ma uroczy uśmiech, śliczne włosy, bajeczne oczy… stop! Co ja w ogóle pieprzę? Jaki uroczy uśmiech? Jakie oczy? Chyba za dużo wczoraj wypiłem. Zdecydowanie tak o niej nie myślę! Ja – Gregory House – nigdy tak nie myślę. O nikim, a szczególnie nie o niej.
Gapię się na nią bezczelnie od ładnych kilku minut. Mam nadzieje, że ją tym zirytuję, jednocześnie czerpiąc z tego niezrozumiałą dla mnie przyjemność. Jak zwykle się nie mylę. Po pewnym czasie przeniosła swoje spojrzenie z otyłego gościa sprzed mównicy prosto na mnie. Przywołałem na twarz jeden ze swoich diabelsko niewinnych uśmieszków.
- Przestań gapić się na moje cycki. Widzę to – wysyczała, przez zaciśnięte zęby z jakimś groźnym błyskiem w oczach. – Skup się na wystąpieniu. Może się czegoś wreszcie nauczysz.
- Ja już wszystko umiem – odparłem wszechwiedzącym tonem. - A wracając do twoich cycków, to trudno mi je ignorować, kiedy z taką lubością je eksponujesz.
- Nie eksponuje ich. To zwykła bluzka. – Przygładziła ją nerwowym ruchem i spojrzała na mnie z niepokojem.
- Tak, całkiem zwykła bluzka z ogromnym i prowokującym dekoltem. Wyglądasz w niej jak dziwka – zawyrokowałem, z kpiącym uśmiechem triumfu. Ona zaczerwieniła się nieznacznie.
- To urocze, że tak sądzisz. W twoich ustach brzmi to prawie jak komplement. – Bardzo wyraźnie zaakcentowała słowo prawie. Nie wiem dlaczego.
- Dlaczego tylko prawie? – zapytałem, po paru minutach. Nie mogłem sam znaleźć odpowiedzi na to pytanie, co okropnie mnie irytowało. A jeśli mnie coś irytuje, z zasady muszę to wyjaśnić. W innym wypadku nie skupię się na niczym innym. Taki już jestem – z natury dociekliwy. Jedni to pochwalają, inni przeklinają przy czym tych drugich jest dwa razy więcej.
- Bo ty nie mówisz komplementów. Nie umiesz ich powiedzieć. Ty zawsze tylko obrażasz. – Znowu przeniosła na mnie spojrzenie, a w jej oczach odnalazłem szczerość. Wkurzyło mnie to, że myśli o mnie w ten sposób, pomimo że pracowałem na taką opinię już od dwudziestu lat, w czasie których ją znałem.
- Świnia – wysyczałem przez zaciśnięte zęby, zupełnie tak jak ona na początku naszej rozmowy.
- Dupek. – Chyba nawet się nie przejęła, że ją obraziłem.
Już na mnie nie patrzyła. Z powrotem wbiła wzrok w przemawiającego przy mównicy mężczyznę z groźnymi guzikami. Zaniepokoiło mnie to co powiedziała. Czy ona naprawdę myśli, że nie umiem mówić komplementów, że nie umiem być miły? Przecież umiem, jeśli tylko zechcę. Sęk tkwi w tym, że nie chcę. Do tej pory nie chciałem. Ja jej jeszcze pokażę. Jeszcze będzie mnie błagała o to, żebym był taki jak zawsze. Od tej chwili będę wzorem wszelkich cnót i zalet. Stanę się jej ideałem ze snów, albo raczej z koszmarów. Uśmiecham się złośliwie i spoglądam na nią. Nadal uważnie słucha. Na początek idę w jej ślady. Tylko jakim cudem można tego słuchać?
CDN(Jeśli się do tego nadaje)
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Szpilka dnia Wto 12:49, 08 Cze 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Ley
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 4088
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Huddyland. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 21:54, 15 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
No to więc.
Podobało mi się.
Bardzo, ale to bardzo ładnie piszesz. Czyta się z lekkością, błędów również nie zauważyłam.
Zaczyna się interesująco, ale zobaczymy jak to dalej poprowadzisz.
Cieszę się, że postanowiłaś coś napisać, bo twój styl pisania spodobał mi się.
No, cóż zostało mi tylko czekanie na kolejną część i rozwinięcie akcji.
Ja do zarzucenia nic nie mam.
Pozdrawiam i życzę bogatego Wena!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ley dnia Sob 21:55, 15 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
gehnn
Pediatra
Dołączył: 17 Lis 2009
Posty: 743
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z zamku pięciu Braci Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 23:46, 15 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Kocham cię już za same słowa wstępu. Klepię na jutro.
e: Ooch, jest bardzo dużo powodów do kochania. Na przykład ten, że debiutujesz na forum (bo podejrzewam, że to nie jest twoja pierwsza publikacja ani pierwszy fik) i faktycznie dbasz o to, co napisałaś. To naprawdę jest na wagę złota.
Co do tekstu: trochę mi język w niektórych częściach przeszkadzał, wydawało mi się, że na siłę jest taki bardziej urzędowy niż literacki. Poza tym - świetne :3 Pomysł ze zrobieniem miłego House'a już się gdzieś na pewno pojawił, ale po tym wstępie tudzież rozdziale pierwszym wierzę, że rozwiniesz to naprawdę przyjemnie i ciekawie. Dialog ładny, kanoniczny i poprowadzony bardzo sprawnie, humorystyczne smaczki w tekście dodane po mistrzowsku. Poradziłaś sobie bardzo dobrze z narracją pierwszoosobową, na to też warto zwrócić uwagę. Pod względem technicznym jest już trochę gorzej, bo te przecinki często gubisz, poza tym jest jeden błąd ortograficzny/literówka w słowie "pieprze" - powinno być "pieprzę". Są też ze dwa powtórzenia i mieszasz czasy (możliwe, że to zabieg stylistyczny i w sumie wcale nie przeszkadza w czytaniu, zwróciłam na to uwagę tylko raz, przy czwartym akapicie). Ale to nic złego, wystarczy wynająć betę, ja bardzo chętnie zajmę się twoim tekstem, jeśli masz zamiar dalej pisać tego fika, na co mam nadzieję. W każdym razie mnie się bardzo podobało i śledzić losy opowiadania nadal będę ^^
Cytat: | Nie spojrzałem na nią, bo jestem na nią śmiertelnie obrażony. |
Strasznie mi się podoba to zdanie, jest bardzo w stylu House'a :>
Pozdrawiam,
G.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez gehnn dnia Nie 12:37, 16 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
mazeltov
Neurolog
Dołączył: 28 Paź 2009
Posty: 1656
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z poczekalni Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 0:10, 16 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
a co tam, tez sobie klepne
Naprawde bardzo mi sie podobalo. Jedna rzecz za, ktora wielki poklon w twoja strone, to narracja. Wybralas narracje pierwszoosobowa, a ten rodzaj nie nalezy do najlatwiejszych, a mimo tego wybrnelas z tego bardzo dobrze.
Podoba mi sie, jak House pokazuje nam co sie wokol niego dzieje. Podobaja mi sie, ze podaje nam dokladne szczegoly
Cytat: | guzik mógł się oderwać, przelecieć przez trzy czwarte długości sali, odbić się od potężnego biustu jednej z lekarek z Nowego Jorku(swoją droga cholernie pociągającej) i uderzyć prosto w moją twarz, pod warunkiem, że kąt odbicia wyniesie siedemdziesiąt trzy stopnie |
House to geniusz, a jego mozg patrzac na cos pracuje w bardzo ciekawy sposob.
Fajnie pokazujesz, to jak House widzi swiat go otaczajacy. Jego arogancje jesli chodzi o wyklad, a dokladniej o temat jaki na wykladzie jest poruszany, jego zlosliwosc i zaczepnosc w stosunku do Cuddy
Cytat: | Gapię się na nią bezczelnie od ładnych kilku minut. Mam nadzieje, że ją tym zirytuję, jednocześnie czerpiąc z tego niezrozumiałą dla mnie przyjemność. |
To jak przedstawilas relacje tej parki, rowniez mnie bardzo cieszy. Ona mu zabiera gameboy'a, on za to bezczelnie gapi sie jej na cycki i probuje wyprowadzic z rownowagi, jest w tym cos dziecinego, a to sprawia, ze automatycznie Housowego. House zawsze kieruje sie najprostszymi powodami i tutaj tez tak jest, obrazil sie na nia "smiertelnie" za zabranie jego zabaweczki. Wogole w postepowaniu Housa jest bardzo duzo takiej dziecinnej, prostej logiki, ktora idealnie pokazalas. W tym jka House opisuje, co sie dzieje bardzo czesto da sie wyczuc, taki specyficzny cynizm i ironie, a jednoczesnie rbi to w zabawny sposob.
Cytat: | Gadał już od pięćdziesięciu dwóch minut. Przestałem go słuchać już po dwóch, gdy usłyszałem temat – Rola pacjenta w medycynie. A kogo to w ogóle obchodzi? Kto chce tego słuchać? Jakby nie mogli mówić o chorobach… |
Cytat: | Tylko jakim cudem można tego słuchać? |
Jesli chodzi o pomysl, to juz cos czytalam na temat "milego" Housa, ale to nie zmienia faktu, ze chetnie sie dowiem jak ty to przedstawisz. Poza tym jestem ciekawa, jak dalej sobie poradzisz przy takiej narracji, a ze jest dobrze zastosowana, to masz wielkiego plusa.
Czekam na ciag dalszy i mozesz byc pewna, ze warto kontynuowac.
Pozdrawiam mazel
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez mazeltov dnia Nie 16:22, 16 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 0:43, 16 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Się jeszcze pytasz o ciąg dalszy?! To jest super
Bardzo, ale to bardzo mi się podoabało
Super, że zdecydowałaś się wrzucić Już nie mogę się doczekać kolejnej części
Będzie? Prawda? *robi maślane oczka*
Wena
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
sarah_amelia
Pacjent
Dołączył: 09 Wrz 2009
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krosno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 8:55, 16 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Właściwie obawiałem się o swoje życie – guzik mógł się oderwać, przelecieć przez trzy czwarte długości sali, odbić się od potężnego biustu jednej z lekarek z Nowego Jorku(swoją droga cholernie pociągającej) i uderzyć prosto w moją twarz, pod warunkiem, że kąt odbicia wyniesie siedemdziesiąt trzy stopnie. Teoretycznie było to możliwe. Mógłbym wtedy udać, że wybił mi oko i wyjść stąd w zorganizowanym pośpiechu. |
Tylko House mógł wymyślić coś takiego. Musiało mu się naprawdę bardzo nudzić.
To twój debiut?? Jeśli tak, to bardzo udany. Piszesz lekko, masz swój styl, przyjemnie się czyta. I chwała ci że nie pozbawiłaś postaci charakteru, co często się debiutantom zdarza. Mają swoją osobowość a nie lane kluchy. House jest Housem a Cuddy naszą wspaniałą, zdecydowaną administratorką^^ Jestem ciekawa co takiego House wymyśli Dlatego pisz dalej, bardzo mi się podobało.
Pozdrawiam
Sarah_amelia
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Maddy
Pacjent
Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 9:53, 16 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Świetny fik! Cudowny debiut. Nie mogę doczekać się dalszej części. Coś czuję, że "Twój" House wpadnie na coś wspaniałego
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Szpilka
Ratownik Medyczny
Dołączył: 15 Maj 2010
Posty: 255
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 10:57, 16 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Dziękuję wszystkim razem i każdemu z osobna
W najśmielszych marzeniach nie spodziewałam się tylu pochwał.
Ley dziękuje zwłaszcza, że był to pierwszy komentarz, a takie najbardziej się zapamiętuje. Szczególnie jeśli są pozytywne
lisek równiez dziękuję Tak, oczywiście będzie ciąg dalszy w bliżej nieokreślonym czasie w przyszłości. Mam teraz baaardzo dużo czasu, więc myślę że nastapi to całkiem niedługo.
sarah_amelia i znowu dziękuję To mój debiut jeśli chodzi o Housa i jakiekolwiek publikowanie moich prac. Ja też jestem ciekawa co wymyśli House Cały czas bałam się, że napiszę coś okropnie oklepanego i przewidywalnego jak brazylijska telenowela, a postaci nie będą miały "tego czegoś", ale jak widzę nie jest tak źle jak mogłoby być
Maddy no i po raz kolejny dziękuję (czuję, że popadam w jakieś groźne schematy )
gehnn a co takiego jest w tym wstepie do kochania? Nie wiem, ale i tak bardzo mi miło Czekam niecierpliwie na Twoją opinię.
Dziękuję za uwagi Tę jedną literówkę już poprawiłam, podobnie jak nieszczęsne czasy w akapicie czwartym(moja głupota, a może ślepota?). Przecinki to dla mnie rzeczywiście czarna magia, ale się staram jak mogę. To naprawdę jest moja pierwsza publikacja, a już na pewno pierwszy fik(przy czym nie twierdzę, że pierwsze co napisałam, raczej pierwsze co postanowiłam gdzieś pokazać). Wielkie dzięki
mazeltov na Twoją również
Jeszcze raz wszystkim dziękuję
Pozdrawiam serdecznie
Szpilka
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Szpilka dnia Nie 13:32, 16 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
a_cappella
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 25 Wrz 2009
Posty: 842
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 17:15, 16 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
O. Jak miło, że mamy w dziale kogoś nowego i na dodatek jest to ktoś, kto tak ładnie zaczyna!
Na początku zgodzę się z Gehenn - rzeczywiście gdzieniegdzie język jest trochę sztywny, ale myślę, że w przyszłości to się da bardzo łatwo naprawić. Pomijając ten naprawdę malusieńki minusik, muszę przyznać, że bardzo podoba mi się to, co napisałaś i Twój sposób przedstawiania świata (np. rozważania na temat śmiercionośnych guzików albo analiza psychologiczna osób siedzących obok w wykonaniu House'a z jednoczesnymi miliardami dygresji - typowy tok myślenia człowieka znudzonego xD).
Przy przedstawianiu postaci również nie przegięłaś w żadną stronę, a to dobrze. Bardzo. Czekam na rozwój sytuacji! ^.^
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
gehnn
Pediatra
Dołączył: 17 Lis 2009
Posty: 743
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z zamku pięciu Braci Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 17:41, 16 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Jeśli twoja pierwsza publikacja, to brawo - bardzo udana! Nie mów, że przez głupotę, ludzie popełniają błędy, w końcu nie popełnia ich tylko ten, który nic nie robi. Ważne, żeby się na nich uczyć. Uwielbiam twoją otwartość na uwagi i na pewno będę czekała na następną część fika ^^
Pozdrawiam,
G.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Szpilka
Ratownik Medyczny
Dołączył: 15 Maj 2010
Posty: 255
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 13:22, 17 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Na początek znowu dziękuję wszystkim, którym jeszcze nie podziekowałam
Teraz twór nudnych, pochmurnych dni i jeszcze nudniejszych i bardziej pochmurnych nocy. Właściwie to powinnam uczyć się trzech stron pracy z polskiego na pamięć na egzamin, ale co tam
Część 2
Po kilku godzinach wykłady dobiegły końca. Zainteresowałem się tylko jednym – wygłaszanym przez panią doktor z Nowego Yorku, na którą już wcześniej zwróciłem uwagę ze względu na dość pokaźny biust, niekoniecznie mieszczący się w całości w biustonoszu. Nie równał się oczywiście z piersiami Lisy Cuddy, ale z nimi żaden biust nie może się równać. Byłaby to hipoteza z góry uznana za abstrakcyjną. Jej biust jest idealny. Oczywiście nigdy jej tego nie powiem, przynajmniej nie wprost.
Wychodzimy razem w całkowitej ciszy. Razem, to znaczy ja i Cuddy, nie ja i pani doktor z Nowego Yorku, ani jakikolwiek inny człowiek. Ja i Cuddy wychodzimy razem. Bez wcześniejszego uzgodnienia, niemal równocześnie udajemy się na balkon. Słońce nie świeci już tak mocno jak przed paroma godzinami. Niedługo całkowicie schowa się za horyzontem. Wzdycham napawając się pięknym widokiem i seksownym, choć niemym towarzystwem.
- Ładnie tu, prawda? – pytam, przyjaznym tonem. To pytanie ledwo przechodzi mi przez gardło. Brzmi jak wstęp do jakiegoś taniego podrywu.
- Ślicznie. Dziwi mnie jednak, że TY to spostrzegłeś. – Tak! Punkt dla mnie.
- Jestem ironiczny, nie ślepy – stwierdzam udając, że mnie tym uraziła. - Po prostu uważam, że mówienie o rzeczach oczywistych jest bezsensowne.
- Dużo jest takich oczywistości, prawda? Szkoda, że złośliwości nie uważasz za oczywistość. Miałabym lepsze życie, gdyby tak było.
- Ładnie dzisiaj wyglądasz. – Unosi wysoko brwi w geście niedowierzania w moje słowa. Patrzy na mnie tak jakby… z podejrzliwością? Wzdycham głęboko. – To też jest oczywistość. Dlatego zazwyczaj tego nie mówię.
- Nie będę cię więcej zabierała na te konferencje. Szkodzą ci. Powinieneś odpocząć. – Poklepuje mnie troskliwie po ramieniu i odchodzi. Zszokowany krzyczę za nią:
- Ej, ja mówiłem poważnie!
- Wiem, właśnie to mnie w tym wszystkim przeraża.
Zostawia mnie samego. Stoję chwilę patrząc w bliżej nieokreślony punkt umiejscowiony gdzieś w przestrzeni przede mną. Potem wzdycham cierpiętniczo i utykając ruszam w stronę swojego pokoju. Zastanawiam się czy nie wstąpić po drodze do Cuddy, ale odrzucam tę myśl i wchodzę do swojego pokoju. Panuje tu bałagan spowodowany tym, że nie mam ze sobą Wilsona, któryby posprzątał. Porozrzucane w nieładzie rzeczy wcale mi nie przeszkadzają. Zdejmuję z siebie ubrania i ruszam w stronę łazienki, z zamiarem wzięcia prysznica.
Kabina prysznicowa mnie przeraża. Jest większa niż cała moja łazienka. Z każdej strony otaczają mnie pokrętła, guziczki, dysze, krany, otwory i różne inne rzeczy, których zastosowania nie znam. Z lekką obawą włączam wodę. Strumienie atakują mnie z każdej strony – z góry, z dołu, z lewa, z prawa i właściwe z każdego innego dowolnie wybranego kierunku. Gdy kończę czyste są nawet moje narządy wewnętrzne. Jestem pewien, że strumienie dotarły również tam.
Ubieram się jedynie w bokserki i człapię w stronę łóżka. Materac jest miękki, a kołdrę pokojówki schowały pod satynową pościelą, bardzo miłą w dotyku. Zdrzemnąłem się chwilę, a właściwie śpię blisko trzy godzin. Te nudne gadanie mnie wykończyło. Gdy się budzę czuję, że czegoś mi brakuje. Mój gameboy! Ubieram się i ruszam w stronę pokoju doktor Lisy Cuddy.
Uderzam w drzwi głośno, przypominając sobie, że mam być miły. Inaczej wszedłbym bez pozwolenia. Po chwili mi otwiera. Z jej ciała spływają leniwie krople wody, drążąc coraz to nowe ścieżki, z włosów skapują drobniutkie kropelki. Ma na sobie jedynie niedbale związany szlafrok do kolan. Szczerzę mówiąc niewiele zasłania. Uśmiecham się mimowolnie na jej widok. Mam ochotę wbić się w jej mokre usta z niesamowitą namiętnością, albo chociaż rzucić jakiś seksistowski komentarz. Powstrzymuję się jednak.
- Masz moją grę – mówię jedynie, pakując się nieproszony do środka. Tylko debil nie skorzystałby z takiej szansy. – Chcę pograć.
- Zachowujesz się jak przedszkolak.
- No wiesz, jeśli chcesz mogę zachować się jak dorosły i zrobić dużo, dużo więcej niż powinienem – stwierdzam i kładę dłoń na jej pośladku w chwili, gdy pochyla się nad torebką w poszukiwaniu zabawki. Nie wykonuje żadnego gestu żeby mnie powstrzymać, czym nieświadomie mnie podnieca. Drugą dłonią gładzę jej plecy w bardzo czuły sposób.
- Zabieraj łapy, House. Trafiłeś pod zły adres. Salon masażu erotycznego jest trzy piętra niżej. Twoja gra. – Wręcza mi urządzenie, ale nie cofa się nawet o krok w tył. Jedyną zmianą jest gameboy z mojej dłoni i to, że jest odwrócona w moją stronę.
- Sama chciałaś żebym zachowywał się jak dorosły mężczyzna. Żaden normalny mężczyzna nie wyszedłby, gdyby zobaczył cię w takim stanie. – Patrzę jej w oczy, w bardzo wyzywający sposób. Ona odwdzięcza mi się tym samym.
- Kulturalny mężczyzna nawet by tu nie wszedł.
- Przecież lubisz mnie za to, że nie jestem taki jak wszyscy.
- Nie powiedziałam, że cię lubię.
- Chcesz żebym wyszedł?
- Tak.
- Chcesz żebym pracował codziennie w klinice?
- Tak.
- Chcesz żebym był miły?
- Tak.
- Chcesz żebym uprawiał z tobą dzisiaj seks?
- Tak…nie! – Śmieję się. Wiem, że odpowiadała mi automatycznie. Właśnie o to mi chodziło. Osiągam zamierzony efekt. Postanawiam dalej prowadzić moją grę, mimo że jest niebezpieczna zarówno dla mnie, jak i dla niej. Wymaga ode mnie bardzo dużo samokontroli. Nie wiem, czy nie zbyt dużo.
- No to tak czy nie? – Przybliżam się do niej, ale ona odsuwa się w tył. Powtarzamy ten manewr kilka razy, aż w końcu uderza w ścianę.
- Nie. Zdecydowanie nie.
- Ale przecież wcześniej mówiłaś, że tak – wyszeptałem, jej do ucha całując ją w szyję. Mimowolnie odsuwa głowę w tył. Nie przerywam pieszczoty.
- House! – Uśmiecham się w duchu słysząc, że głoś się jej załamał. Czyli jednak na mnie leci.
- Zaczekaj z tymi okrzykami jeszcze chwilę. – Spojrzałem jej w oczy i pocałowałem ją. Trochę się zdziwiłem, gdy poczułem, że oddaje pocałunek. Zachęca mnie to jeszcze bardziej. Jedną dłonią gładzę jej biodra i pośladki, drugą wplątuje w ciemne loki, nadal lekko wilgotne. Sprawia mi to niebywałą przyjemność. Zbyt wielką jak na zwykłą grę. Odrzucam od siebie niechciane myśli i rozkoszuję się chwilą tryumfu i władzy nad nią. Po chwili jednak odrywam się od niej, ponieważ przypominam sobie, że mam być dżentelmenem. Ona patrzy na mnie lekko zaskoczona, ale nic nie mówi. Zakładam niesforny loczek z jej oczy za jej ucho i szepczę najbardziej szarmanckim tonem, na jaki mnie stać. – Nie będę mógł przez ciebie zasnąć, Liso. Ale jak nie, to nie. – Odwracam się i chcę odejść, ale mnie powstrzymuje chwytając za brzeg mojej błękitnej koszuli. – A, przepraszam. Zapomniałbym. Dobranoc, Lisa. To był cudowny pocałunek na dobranoc. – Uśmiecham się słodko i wychodzę przeklinając w duchu własną głupotę. Przez całą noc powtarzam sobie jedną rzecz, tak oczywistą, ale budzącą w moim sercu niepokój, a może wątpliwości? – To jest tylko głupia gra! Ten pocałunek nie powinien mieć miejsca. Drobny wypadek przy pracy. Ale za to, jaki miły…
Pozdrawiam serdecznie wszystkich, którzy wytrwali do końca, a nawet tych, którzy poddali się juz w połowie
Szpilka
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ley
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 4088
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Huddyland. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 13:43, 17 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
na razie zaklepuję, jak będę miała czas to napiszę.
Pzdr.
e: Aaah, musiałam się wypowiedzieć. Olać chemię.
Taak! Zgadzam się z liskiem!
Postacie i sytuacje przedstawiasz w taki sposób, że wyobraźnia pracuje na najwyższych obrotach, można sobie wszystko łatwo i dobrze wyobrazić.
Czytelnik 'wciąga się' w historię widząc idealnie każdą scenę.
Nie wiem jak to wyrazić, co czuję. Ale to niesamowite uczucie, czytając, mieć przed oczami jakby taki filmik. Mało kto ma taki dar w pisaniu.
Rzadko podoba mi się narracja pierwszoosobowa, ale ty bardzo, bardzo ładnie prowadzisz opowiadanie w tym schemacie.
No i WIELGAŚNY plus za takie opisy! Bo to one pobudzają wyobraźnię.
Prawdziwych charakter i zachowanie postaci również ładnie oddajesz.
Pomysł właśnie, jak kiedyś ktoś mówił, już był, ale ty prowadzisz to w taki sposób, że fik staje się oryginalny, taki magiczny... Po prostu ma coś w sobie.
Zwykle cytuje fragmenty, które najbardziej mnie urzekły, ale nie jestem w stanie, gdyż wszystko było cudowne, idealne!
Dziękuję bardzo, że podjęłaś się napisaniu. Wychodzi ci to rewelacyjnie.
Czekam na ciąg dalszy i życzę bogatego Wena i ogrom czasu.
Pozdrawiam, Ley
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ley dnia Pon 14:15, 17 Maj 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 13:57, 17 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Kobieto uwielbiam Cię
Mogłabym to czytać i czytać bez końca.
House jest taki House'owy kocham te jego rozważania w Twoim wykonaniu
To jest boskie. Piszesz tak, że czytelnik nie ma najmniejszego problemu, by odtworzyć sobie wszystko w głowie, widziałam każdą scenę
Kłaniam się w pas. Bardzo nisko
Masz we mnie stałą i znieciepliwioną kolejnej części czytelniczkę
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Pon 14:00, 17 Maj 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agnes
Immunolog
Dołączył: 16 Maj 2010
Posty: 1023
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śląsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 16:29, 17 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Nie! Dlaczego House sobie poszedł, no dlaczego? Kobieto, zamorduję cię, pisz szybciej Padam, padam na kolana, na brzuch, na twarz. Genialne. Pokłon, drugi pokłon i trzeci pokłon. Kocham to opowiadanie
Oj, zapomniałabym - muszę to powiedzieć, po prostu muszę! Tak niebiańsko opisałaś piekileny charakter House'a. Gratuluję, brawo, brawo, brawo
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sarusia
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 18:15, 17 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Łał.
Nie wiem od czago zacząć. Wprawiłaś mnie w nieme osłupienie.
Pierwszy fik? Rany. Żeby tak każdy miał TAKI debiut... Naprawdę jestem pod wrażeniem.
Strasznie podoba mi się Twój styl. Gehnn mówi, że momentami jej nie pasuje. Mnie leży od początku do końca i nawet nie bardzo mogę to uzasadnić. Po prostu. Trafiłaś w mój gust.
Czyta się szybko i płynnie, z wielką przyjemnością. Tak, jak być powinno.
Cały tekst jest bardzo inteligentny (o ile tekst może taki być. Ale to słowo najbardziej mi tutaj pasuje. Ewentualnie błyskotliwy), okraszony rewelacyjnym dowcipem.
No i kanon! Ach, kanon. Piekielnie trudne zadanie przed sobą postawiłaś. Pisać w pierwszej osobie, w dodatku jako House i nie spaprać wszystkiego? Jako Cuddy - ok. Jako Wilson - ok. Ba, nawet jako Rachel! Ale jako House? Trzeba być samobójcą, albo wyśmienitym pisarzem. U Ciebie zdecydowanie opcja druga. Przy ani jednym słowie się nie zawahałam. Każde pasowało mi do serialowej postaci.
I znów ta inteligencja. Bo motyw z liczeniem krzeseł czy teorią o guziku to coś innego, z pozoru błahego, a jak mało osób napisałoby coś takiego. Za to House - z pewnością. Dlatego kłaniam Ci się w pas.
Faktycznie widać czasem problem z przecinkami. To jest jedyne zastrzeżenie jakie można mieć do tego tekstu, a i tak niewielkie, bo treść tak absorbuje, że umykają przy czytaniu.
Myślę, że beta załatwi sprawę. Forumowy Bank Bet - klik. Jestem pewna, że ktoś pomoże.
No. To tyle ode mnie.
Niecierpliwie oczekuję kolejnej części, życzę matki weny i ściskam mocno. Witaj w naszym gronie!
Sarusia
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mazeltov
Neurolog
Dołączył: 28 Paź 2009
Posty: 1656
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z poczekalni Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 18:45, 17 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Hey.
Skoro tak na ciebie wplywaja, pochmurne dni i noce, to mam nadzieje, ze bedzie padalo cala wiecznosc.
Podobalo mi sie. Znowu zaczne od tego, za co lubie tego fika najbardziej, mianowicie narracja pierwszoosobowa. Poradzilas sobie swietnie, a to nie latwe. Podoba mi sie jak ty, a raczej twoj House "pokazuje" nam, to co on sam widzi i co mysli. Za pomoca opisow udalo ci sie sprawic, ze czytajac to na prawde ma sie przed oczami to co opisujesz. Co do samych opisow sa idealne, wszytko opisane na dobrym poziomie, nie ma lukru i slodzenia, ale to nie znaczy, ze jest oschle i sztywno. W pierwszej czesci, zwracano uwage na to, ze jezyk jakim pisalas byl odrobinke sztywny, tutaj na pewno tak nie jest. Poza tym masz bardzo ladne slownictwo, podczas czytania tekst plynie.
Fik bardzo mi sie podoba, poniewaz wybierajac taki pomysl i taka narracje, dajesz czytelnikom dwoch Housow. Jeden to ten mily, pukajacy do dzrzwi, prawiacy komplementy, a drugi to House zlosliwy ironiczny i tutaj bardzo znudzony. Ciekawie wyglada to jak House jedno mowi, a drugie sobie mysli. Biorac pod uwage, jak on to komentuje i przedstawia, to tekst jest bardzo zabawny i zgadzam sie z sarusia, ze inteligentny i blyskotliwy pasuje chyba najbardziej.
Postacie bardzo kanoniczne. Ladnie pokazalas, to co w Housie lubie najbardziej, czyli jak zmanipulowal Cuddy nie wspominajac, ze zostawil ja w takim momencie i to jeszcze z cala kurtuazja sie zegnajac
Wybierasz ciekawe momenty do glebszego opisania, w pierwszej czesci byly to dygresje Housa na temat ilosci krzesel i "niebezpiecznych" guzikow, tutaj mamy prysznic sama nie wiem co mnie tak cieszy w tych fragmentach, chyba to, ze czytajac o tym, mam wrazenie, ze House moze naprawde miec takie mysli.
Zycze wielu deszczowych dni i czekam na cd
pozdrawiam mazel
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Maddy
Pacjent
Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:20, 17 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Niesamowicie piszesz! Dawno nie czytałam fika z tak zapartym tchem. I to do ostatniej kropki!
Czekam z niecierpliwością na kolejną część
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ot_taka
Ratownik Medyczny
Dołączył: 08 Gru 2009
Posty: 259
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: stamtąd Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 20:08, 17 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Gratuluję debiutu
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gorzata
Narkoman
Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 20:16, 17 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
dołączam do grona fanów!
świetny fick!
ciekawy pomysł, bardzo mnie wciągnęło
masz fajny styl pisania, nie można się oderwać
bardzo mi się podobało i czekam na więcej!
Wena!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Szpilka
Ratownik Medyczny
Dołączył: 15 Maj 2010
Posty: 255
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 21:02, 17 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Cześć wszystkim
Ley ja osobiście nigdy nie przepadałam za chemią, ale na szczęście mam to już z głowy Dziękuję za słowa uznania, choć mam nieodparte wrażenie, że na aż takie nie zasłużyłam
lisek zabawne, ale to zawsze ja Ciebie uwielbiałam za to jak piszesz, dlatego bardzo miło mi to słyszeć właśnie od Ciebie. Te pokłony to chyba przesada, aż mi głupio choć jednocześnie niezmiernie miło
Agnes House zawsze wychodzi w najmniej odpowiednim momencie. I znowu te pokłony i znowu mam głupi uśmiech samozadowolenia na twarzy. Tylko proszę, bez morderstw wielkie dzięki
Sarusia I w tym momencie to ja mówię "łał" dziekuję za każde słowo, które napisałaś. Jest mi bardzo miło
mazeltov Wypluj te słowa - zero deszczu. Nie wiem dlaczego, ale narracja pierwszoosobowa nie sprawia mi problemu(przynajmniej na razie) gorzej z tym nieszczęsnym czasem teraźniejszym, w który się wplątałam. No cóż, trzeba płacić za swoje błędy dzięki za wszystko
Maddy dziękuję, bardzo się cieszę, że Ci się podoba
ot_taka dziękuję
Gorzata To jest jakieś grono fanów Cieszę się, że Ci się podobało i bardzo dziekuję
Pozdrawiam wszystkich zszokowana, mamrocząc "dziękuję" co pewien czas
Szpilka
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Szpilka dnia Pon 21:07, 17 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
gehnn
Pediatra
Dołączył: 17 Lis 2009
Posty: 743
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z zamku pięciu Braci Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 13:21, 18 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Jeden dzień mnie nie ma, cholera, a wy wstawiacie piętnaście fików, a pod każdym jest już ze sto komentarzy. Klepię.
e: Podoba mi się ^^ Ładnie realizujesz pomysł, jeśli chodzi o potknięcia techniczne, to tylko przecinki i mieszanie czasów. Świetnie ci wychodzi pierwszoosobowa narracja. Podobała mi się sugestywna scena w pokoju Cuddy, kiedy jednak nie poszłaś na całość. I cały ten wewnętrzny spór House'a. Jako że nie potrafię komentować krótkich części, będę obserwowała rozwój sytuacji z kąta i wyjdę z mega długim komentarzem już na końcu ^^
Pozdrawiam,
G.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez gehnn dnia Czw 17:16, 20 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
daritta
Ginekolog
Dołączył: 16 Gru 2009
Posty: 2185
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Leszno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 14:52, 18 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Gehnn witaj w klubie ; )
Też klepię,bo musze House'a obejrzeć
Edit: Juz dawno obejrzałam House'a,ale zapomniałam,w którym ficku miałam zaklepane miejsce
Ten fick jest po prostu świetny,cudowny,piękny i wgl.!
Super początek i jeżeli jest to Twój debiut to oł men ty talenciaro.!
Świetnie wszystko opisujesz i jest to jedna z rzeczy,która najbardziej podoba mi się w tym ficku ;d
"Właściwie obawiałem się o swoje życie – guzik mógł się oderwać, przelecieć przez trzy czwarte długości sali, odbić się od potężnego biustu jednej z lekarek z Nowego Jorku(swoją droga cholernie pociągającej) i uderzyć prosto w moją twarz, pod warunkiem, że kąt odbicia wyniesie siedemdziesiąt trzy stopnie. Teoretycznie było to możliwe. Mógłbym wtedy udać, że wybił mi oko i wyjść stąd w zorganizowanym pośpiechu." - padłam tutaj lak długa
Matko jakie to musiało być nudne
Uwielbiam House'a w twoim ficku i tak go uwielbiam,alt o się wytnie
Ale dlaczego House sobie poszedł wtedy.? No kura jaki z niego jest placek ;P
Dobra kocze już się rozpisywac i tylko mówię,że oczywiście czekam na cd
Pozdrawiam i wena życzę
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez daritta dnia Wto 20:44, 18 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Szpilka
Ratownik Medyczny
Dołączył: 15 Maj 2010
Posty: 255
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 16:48, 19 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
daritta dziękuję Po House'ie o wielu rzeczach można było zapomnieć. Ostatnio bardzo podoba mi się słówko "talenciara". Nie wiem dlaczego, jest takie zabawne A w zestawieniu ze mna zabawne i niedorzeczne ale i tak baaardzo mi miło.
Kolejna część. Zdecydowanie gorsza niż poprzednie, ale taki już miałam wczoraj nastrój. Mimo to pisałam, więc mam co chciałam
Może zadedykuję - lisek i daritta - właśnie za to(te?) słówko "talenciara" (jest takie zabawne).
Część 3
Kolejnego dnia siedzę w stołówce gryząc dokładnie każdy kęs kanapki i sącząc ciemną, poranną kawę. Zdaję sobie sprawę, że nie wiem jak ma wyglądać mój dzisiejszy dzień, bo nie przykładałem do tego większej wagi. Z perspektywy czasu trochę tego żałuję. Ale tylko trochę, tak… troszeczkę. Jeszcze nie widziałem Lisy Cuddy. Zaszyła się w czeluściach swoich komnat i od wczoraj tam siedzi.
Dostrzegam ją, gdy pakuję do ust ostatni kawałeczek batonika. Założyła zwiewną, żółtą sukienkę do kolan ze zwykłym prowokującym dekoltem i wysokie szpilki. Loki swobodnie opadają jej na ramiona. Gawędzi z nieznanym mi mężczyzną. Czuję w sercu ostre ukłucie i nagłą, irracjonalną złość. Oczywiście nie jest to zazdrość! Niby o co mam być zazdrosny? Po prostu jestem zły, bo… no bo… po prostu… chodzi o to, że nie wiem co będziemy dzisiaj robić. Tak, właśnie o to mi chodzi. Ja tego nie wiem, a ona się zabawia. Jej obowiązkiem jest mnie o tym poinformować. Wstaje i idę w ich kierunku. Gdy jestem już blisko, czyli dzieli nas jakieś pół długości holu, krzyczę bardzo głośno:
- Doktor Cuddy! – Widzę jak przymyka oczy, uśmiecha się przepraszająco do rozmówcy i przenosi na mnie zmartwiony wzrok. Uderza mnie to, że jest tak smutna. Budzi się we mnie dziwne uczucie, tak jakby troska? Nie! To najzwyklejsza dociekliwość. Chcę wiedzieć, co jej jest, żeby później wykorzystać przeciwko niej jej słabości.
- Czego chcesz, House? – pyta, gdy już staję obok niej, zdecydowanie bliżej niż powinienem. Nie powiem, żebym zrobił to przypadkowo, raczej specjalnie. Mam nadzieję, że ten facet, który stoi obok nas załapie aluzję i sobie pójdzie.
- Co się stało? – pytam, bez ogródek, bez zbędnego owijania w bawełnę. Byle tylko osiągnąć cel. Ona patrzy na mnie zdziwiona.
- Nic, niby co miałoby się stać? Właśnie rozmawiam z doktorem Davidem Brownem. Panie doktorze to doktor Gregory House, diagnosta w moim szpitalu.
- Tak, tak słyszałem o panu wiele rzeczy.
- Zapewne miłych? – Uśmiecham się, on również. Nie zna mnie, więc wyciąga dłoń, aby się przywitać. Początkowo chcę ją zignorować, ale zerkam na Cuddy, przypominam sobie, że mam być miły i ściskam mu dłoń. Ignoruje moje pytanie. Podejrzewam, że nie chce być niegrzeczny.
- Co dzisiaj robimy? – pytam Cuddy, z uroczym uśmiechem, ale nadal uważnie ją obserwuję. Coś jest z nią nie tak. Coś w oczach, w wyrazie twarzy, każe mi się o nią martwić.
- Właśnie o tym rozmawiamy. Najwyraźniej nic nie będziemy robić, House. Doktor Philips nagle zachorował…
- Śmiertelnie? – Nigdy go nie lubiłem. To taki zarozumiały kretyn, a na dodatek patrzył na Cuddy zbyt pożądliwie.
-… i musiał odwołać swoją przemowę. Nie ma go kto zastąpić. Wygląda na to, że już dziś wieczorem wracamy do domu.
- Dlaczego dopiero wieczorem?
- Bo dopiero wieczorem odpływa stąd prom. Jeśli wolisz, możesz sam popłynąć, wpław oczywiście. Zawsze możesz również wystrugać z drewna prowizoryczną szalupę i popłynąć nią. Przynajmniej będzie nadzieja, że się utopisz. – Najwyraźniej jest z jakiegoś powodu zła.
- Co się stało? – zapytałem ponownie, świdrując ją przenikliwym spojrzeniem. Mogła czuć się jakby prześwietlały ją promienie rentgena. Cóż, chcę żeby właśnie tak się poczuła. To zmusi ją do wyznania prawdy.
- Nic, House. Daj mi spokój. – I odchodzi zostawiając mnie samego z uroczym doktorem Brownem, który jest lekko zdezorientowany naszą wymianą zdań. Zaskakuje mnie jej zachowanie. Stoję chwilę z głupkowato otwartymi ustami wpatrując się w jej oddalającą się sylwetkę. Reflektuję się po chwili, potrząsając nieznacznie głową i wbijam spojrzenie w towarzysza.
- Napięcie przedmiesiączkowe – informuję go z miną znawcy. – Przejdzie jej za kilka dni. Niech się pan o nią nie martwi.
Poklepuję go po ramieniu jak starego znajomego z czasów studenckich i również odchodzę, zostawiając go z wyrazem zdegustowania na twarzy. Poświęcam kilkanaście minut na odnalezienie Cuddy. Nie ma jej w pokoju, w sali konferencyjnej, w łazience, w stołówce, ani w żadnym innym miejscu, w które zaglądam. Zrezygnowany wychodzę na zewnątrz i idę przed siebie. Nie myślę o niczym, chcę po prostu odpocząć. Znajduję ją przez zupełny przypadek. Niektórzy nazwaliby to zrządzeniem losu, ja raczej ironią. Jak jej szukam, to jej nie ma, jak przestaję, to się znajduje. W każdym razie wiem, że nic jej nie jest, że jest bezpieczna. Siedzi spokojnie na ławce w parku znajdującego się nieopodal hotelu. Podchodzę do niej i siadam obok. Widzę jak wierzchem dłoni pośpiesznie ociera łzy z policzków. Teraz mam pewność, że COŚ się jednak stało. Pytanie, co?
- Co się stało, Lisa? – podejmuję kolejną, już bardziej desperacką próbę. Chyba uderzyło ją to, że zwróciłem się do niej po imieniu. Zrobiłem to całkiem nieświadomie. Ot tak mi się wyrwało. Zaniepokoiło mnie to, ale brnąłem dalej. – Mogę ci pomóc. Umiem dochować tajemnicy, a ty poczujesz się lepiej. Chyba nie jesteś zła z mojego powodu? Nic takiego nie powiedziałem…
- Nie wszystko w świecie dotyczy ciebie. Są też inni ludzie. – Podaję jej chusteczkę i czekam na dalszy ciąg jej wypowiedzi. Patrzy na mnie zapuchniętymi i czerwonymi od płaczu oczyma. Kładę swoją dłoń na jej i gładzę ją czule. Po chwili uświadamiam sobie, co robię i cofam rękę w bardzo nagłym geście. Tak jakby coś mnie poparzyło. Staram się zrobić to jak najmniej zamaszyście i najwyraźniej mi się udaje.
- Co się dzieje?
- Chyba potrzebuję twojej pomocy, Greg. – Patrzy w moje zaniepokojone oczy, swoimi przepełnionymi smutkiem. Mogę się utopić w tym szaro-zielonym oceanie żalu. Mam nieodparte wrażenie, że w tej chwili zgodziłbym się na wszystko, o co by poprosiła.
- Jak mogę ci pomóc? Co mam zrobić?
- Wczoraj wieczorem… - Moje serce zabiło mocniej. Nie chcę o tym teraz rozmawiać. Nie wiem, dlaczego wcześniej powiedziała, że nie chodzi o mnie, a teraz wyskakuje z tym wczorajszym incydentem. Tylko jak mam jej niby pomóc? - … jak wyszedłeś, zadzwoniła moja mama. Moja siostra jest chora. Lekarz, który ją leczy nie wie, co jej jest. Jest źle, martwię się o nią. Ona ma dopiero trzydzieści lat, przecież to jeszcze taki dzieciak! Nie chcę żeby ona umarła. – Zaczyna płakać i opiera głowę na moim ramieniu. Nie wiem jak mam się zachować, jaki gest wykonać. Nie ruszam się nawet o centymetr, napinam wszystkie mięśnie, właściwie wstrzymuję oddech. I co ja mam do tego wszystkiego? Co ja mam z tym zrobić, przecież... Już wiem, mam się nią zająć. Ona chce żebym ją wyleczył. A jak mi się nie uda, to będzie miała do mnie żal do końca życia, a jak się nie zgodzę, to nie odezwie się do mnie nigdy więcej. Jeśli ją wyleczę, będzie mi wdzięczna, jeśli spaprzę będzie wściekła. I tak źle i tak niedobrze. Nie mam wyjścia. Wzdycham głęboko i kładę dłoń na jej ramieniu, lekko ją obejmując. Naprawdę, nie mam ochoty leczyć jej siostry. Nie chcę tego robić. Za bardzo boję się ewentualnych konsekwencji.
- Oczywiście postaram się jej pomóc. Zrobię, co w mojej mocy. – Jestem głupi, że się zgodziłem. Mam grać miłego, a nie być miłym!
Pozdrawiam serdecznie
Szpilka
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Szpilka dnia Śro 19:12, 19 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sarusia
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 18:44, 19 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Wiedz, Szpilko, że masz we mnie fankę. Wielką, oddaną fankę. Cudownie operujesz słowem, masz wspaniały język. Powtarzam się, prawdopodobnie, ale znowu mnie to uderzyło podczas czytania - jak doskonale oddajesz House'a! Jakbyś siedziała mu w głowie. Pierwszy raz spotykam się z tak doskonałym kanonem tej postaci.
Poza tym, historia jest ciekawa i okraszona fajnym humorem. Świetnie się czyta.
Cytat: | Oczywiście nie jest to zazdrość! Niby o co mam być zazdrosny? Po prostu jestem zły, bo… no bo… po prostu… chodzi o to, że nie wiem co będziemy dzisiaj robić. |
No jasne, że o to chodzi! O cóż by innnego?
Cytat: | - (...) Doktor Philips nagle zachorował…
- Śmiertelnie? |
Buahahaha Wypisz, wymaluj House!
Cytat: | Mogę się utopić w tym szaro-zielonym oceanie żalu. |
Prześliczna przenośnia!
Życzę Ci, żeby Ci nigdy nie zabrakło weny, czasu i chęci do pisania!
Ściskam tak Huddzinowo jak jeszcze nigdy wcześniej,
S.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ot_taka
Ratownik Medyczny
Dołączył: 08 Gru 2009
Posty: 259
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: stamtąd Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 19:02, 19 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Świetna część.
Rewelacyjnie oddajesz House'owo-specyficzne poczucie humoru
Czekam na ciąg dalszy i życzę wena
Edit:
Szpilka napisał: | Mam nadzieję, że ten facet, który stoi obok nas załapie iluzję i sobie pójdzie.
|
Słusznie podejrzewam ze chodziło o aluzję. ?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez ot_taka dnia Śro 19:04, 19 Maj 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|