Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Noc Księżycowego Pyłu [NZ][2/?]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Przechowalnia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
marguerite.
Epidemiolog
Epidemiolog


Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 1221
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Debrzno
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:56, 07 Sie 2010    Temat postu: Noc Księżycowego Pyłu [NZ][2/?]

Opowiadanie, jak opowiadanie.
Skromnie powiem, że nie jest CHYBA złe.


Niektóre fragmenty z fika zostały zaczerpnięte z książki Sherryl Woods - "Noc Księżycowego Pyłu".
Jednak to, które z nich są moje, a które nie pozostanie tajemnicą

Akcja rozgrywa się w dziesięć lat po ukończeniu studiów przez Cuddy.





Noc Księżycowego Pyłu

Rozdział 1.

Lisa Cuddy przystanęła na środku popękanego chodnika, bogato ilustrowanego dramatycznymi w wyrazie, różnokolorowymi bazgrołami. Porównała zamieszczony w gazecie adres z dwoma zwisającymi do góry nogami numerkami, ledwie trzymającymi się podniszczonych drzwi frontowych jednego z budynków. Jeżeli puste miejsce pomiędzy nimi było niegdyś zajęte przez siódemkę, miała przed sobą „świeżo odnowioną, elegancką kamienicę”. Najwyraźniej jednak renowacja miała miejsce nieco dawniej, niż można by sądzić z ogłoszenia.
To miało być już jej trzecie oglądane dzisiaj mieszkanie i miała szczerą nadzieję, że ostatnie. Podobało się jej to miejsce. Spokojna okolica – pomyślała, patrząc na znajdujący się niemal po drugiej stronie ulicy park.

Często zastanawiała się, co tak naprawdę zmusiło ją aż do ośmiu przeprowadzek w zaledwie dziesięć lat po ukończeniu studiów. Pamiętała dwie swoje starsze sąsiadki, rodem niemal z filmu „Starsza pani musi zniknąć”, sąsiada zza ściany, który prawie od siódmej rano słuchał głośnego heavy metalu i napierdzielał w struny swojej elektrycznej gitary, marząc o karierze rock – mena, współlokatora z poprzedniego mieszkania, który obrał ją sobie za obiekt swoich seksualnych pobudek, dwie dziewczyny z przedostatniej stancji, które spraszały do swoich pokojów chłopaków, kiedy ona akurat wracała z nocnego dyżuru i baraszkowały z nimi do samej nocy i pokój, który dzieliła przed czterema laty z psem właścicielki mieszkania...
A ósme mieszkanie? No cóż... Było zdecydowanie największe, najbardziej luksusowe, a zażyłość dzieląca ją z wynajemcą była bezapelacyjnie największa. Zmuszona była jednak je opuścić po kłótni z jego właścicielem, a raczej niedoszłym narzeczonym, którego to zaręczyny odrzuciła.

Dwa poprzednio oglądane przez nią mieszkania też nie były zachęcające. W jednej z kuchni znalazła piec kaflowy, a drugi pokój, który potencjalnie miałaby wynająć w swoim najszerszym miejscu miał zaledwie dwa metry.

- Cokolwiek zastanę w środku wezmę właśnie to mieszkanie – przyrzekła sobie w duchu, pukając do drzwi.

- Kto tam? - usłyszała męski głos i szybkie kroki w korytarzu.

- Lisa Cuddy. Przyszłam obejrzeć mieszkanie.

- Lisa Cuddy? - głos zza drzwi powtórzył jej nazwisko jak echo. Dźwięk rozsuwanej klapki dał wyraźnie znać, że jest obserwowana przez tak zwanego „judasza”. - TA Lisa Cuddy?

- Nie wiem, co rozumie pan przez słowo „ta”, ale możliwe, że to właśnie ja – zaśmiała się. - Znalazłam ogłoszenie w gazecie.

- Proszę wejść – drzwi odsunęły się, ukazując wściekle czerwony korytarz.

- Oryginalny kolor – wykrztusiła z siebie.

- Też tak uważam – zza drzwi wyłonił się niebieskooki mężczyzna z szelmowskim uśmiechem na twarzy. Gdyby nie klamka, którą Lisa wciąż trzymała, z wrażenia z pewnością runęłaby na podłogę.

- House? - może jednak go z kimś pomyliła?

- Jeśli wierzyć tabliczce na drzwiach – wyjrzał za nie. - To tak.

Do cholery! Dlaczego sama jej wcześniej nie zauważyła!?

- Na tabliczce napisane jest „G. Mouse” - stwierdziła zdezorientowana.

- Czepiasz się – powiedział z uśmiechem. - Była po prostu w przecenie. Chcesz obejrzeć mieszanie?

- Pewnie! - zawołała ucieszona.

Powoli przeszli przez długi korytarz.
Panująca w nim cisza była nie do zniesienia...
Nie widzieli się tyle lat!
O tylu sprawach mieli ochotę porozmawiać, tyle sytuacji wyjaśnić!

- Pewnie nawet nie pamięta tej nocy... - pomyślała Cuddy.

- Zapomniała – przekonywał sam siebie House.

Prawda była jednak zupełnie inna – obydwoje pamiętali.

- Mieszkanie jest dwupoziomowe – zaczął wyjaśniać. - Na dole salon i kuchnia, u góry dwie sypialnie i łazienka.

- Brzmi zachęcająco – wyznała.

Mężczyzna wprowadził ją do jasnego, przestronnego pomieszczenia. Naprawdę imponowało rozmiarem, był tylko jeden, mały mankament – salon był zupełnie pusty! Jedynym jego wyposażeniem była przewrócona do góry dnem skrzynka po piwie, służąca zapewne jako stolik i dwie leżące na podłodze poduszki, zastępujące kanapę.

- Podoba mi się.

- Mebli jeszcze nie ma, ale zapewniam cię, że moja skrzynka stąd zniknie – zaśmiali się oboje.

- A kuchnia? - spytała, widząc, że kierują się w stronę schodów.

- To moje ulubione pomieszczenie, je zostawimy sobie na koniec.

- Nie wiedziałam, że lubisz gotować.

- Nie lubię. To z innych powodów – zresztą zobaczysz sama – uśmiechnął się tajemniczo.

- Po prawej jest łazienka, ale to zaraz, naprzeciw i na lewo dwie sypialnie, obejrzyj je, jeśli chcesz – otworzył przed nią obydwoje drzwi.

Jedna z sypialni, biała, zresztą jak cała reszta pomieszczeń w tym domu, nie wliczając oczywiście wybuchowego korytarza, zawierała granatowy, dmuchany materac przysunięty do jednej ze ścian i lśniącoczarne pianino.

- Czy to jedyny wolno stojący przedmiot w tym domu? - uśmiechnęła się do „przyjaciela” sprzed lat.

- Mam jeszcze meble w kuchni – wyszczerzył zęby, odwzajemniając jej uśmiech.

- Zatem chodźmy ją zobaczyć.

- Poczekaj, obejrzyj najpierw drugą sypialnię.

Zaprowadził ją do sąsiedniego pokoju. Był naprawdę wielki, ale całkowicie nieumeblowany. Powoli przez niego przeszła i wyjrzała przez okno. Widok zaparł dech w piersiach.

- Ogród także jest twój?

- Owszem.

- Więc chodźmy go zobaczyć! - zawołała z entuzjazmem.

- Najpierw kuchnia – zarządził. - Jest sprawa, o której musisz wiedzieć.

- O co chodzi?

- O łazienkę.

Mimo woli uśmiechnęła się, słysząc ten pełen powagi głos.

- Ten luksus nie jest mi obcy. Zakładam, że jest tu wszystko, czego potrzeba.

- Mniej więcej – odrzekł. Zaintrygował ją, gdy przechodząc na drugą stronę pokoju wykonał zapraszający gest ręką. - Proszę tutaj.

Kiedy weszła do wąskiej kuchni z pożółkłym linoleum i odklejającą się tapetą, opadła jej szczęka.

- Spodziewam się, że to służy do filcowania sadzonek – wymamrotała, nie odrywając wzroku od wielkiej, porcelanowej wanny na nóżkach w kształcie szponów, stojącej na środku pomieszczenia. Potem spojrzała na swojego przewodnika. Śmiał się.

- W żadnym wypadku. To jest bardzo przyzwoita wanna.

- A gdzie reszta? - spytała.

- Reszta czego?

- Łazienki.

- Za tamtymi drzwiami – wskazał na górę.

Teraz pojawiły się wątpliwości. Co prawda, już ostatecznie pogodziła się z myślą, że jej obecna sytuacja finansowa nie pozwala na zbytki, ale wanna w kuchni!? W tym momencie przypomniała sobie jednak te wszystkie beznadziejne, pełne mankamentów mieszkania, jakie dotąd oglądała. To lokum, mimo jego wszystkich wad, których wcale nie miała zamiaru umniejszać, było zdecydowanie najlepsze.

- Zgoda – powiedziała w końcu, choć niechętnie. - Jakoś przeżyję tę wannę.

- Jest jeszcze jedna sprawa.

Zamarło jej serce. Złowieszczy ton w jego głosie kazał podejrzewać, że czeka ją coś znacznie gorszego niż branie kąpieli pośrodku kuchni.

- Co? - spytała, westchnąwszy z rezygnacją.

- Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę, Cuddy, że nie zamieszkasz tu sama. Będę twoim współlokatorem.

Uniósłszy do góry brwi, wpatrywała się w House'a intensywnie. Ten wyglądający na tak pewnego siebie mężczyzna ponownie wydał się być niesamowicie rozbawiony.

- Niech będzie. Ile wynosi czynsz?

- Płacimy po połowie.

- Zgoda. Który pokój mogę zająć?

- Jeśli pomożesz mi w wyborze mebli do mieszkania, oddam ci ten z widokiem na ogród.

- Umowa stoi – wyciągnęła rękę.

- Stoi – powtórzył, ujmując jej dłoń, na znak przyjętej umowy. - Kiedy możesz się wprowadzić?

- Choćby w piątek.

- Postaram się zgrabić ogródek – uśmiechnął się.

- Trzeba będzie ustalić zasady korzystania z kuchni – powiedziała, znikając za drzwiami. Odpowiedział jej tylko głośny śmiech.

Na Boga!
Czy ona właśnie zgodziła się zamieszkać z NIM !?
Swoim byłym chłopakiem!?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez marguerite. dnia Czw 17:33, 26 Sie 2010, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OLA336
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:03, 07 Sie 2010    Temat postu:






Porównała zamieszczony w gazecie adres z dwoma zwisającymi do góry nogami numerkami, ledwie trzymającymi się podniszczonych drzwi frontowych jednego z budynków. Jeżeli puste miejsce pomiędzy nimi było niegdyś zajęte przez siódemkę, miała przed sobą „świeżo odnowioną, elegancką kamienicę”. Najwyraźniej jednak renowacja miała miejsce nieco dawniej, niż można by sądzić z ogłoszenia.

Przepraszam bardzo, ale gdzie ona szukała tego mieszkania? Slumsy, to zdecydowanie nie miejsce dla niej



Spokojna okolica – pomyślała, patrząc na znajdujący się niemal po drugiej stronie ulicy park.

Czy oni są w Ameryce? Na pewno? Tamtejsze Slumsy wyglądają troszkę inaczej Wiesz… graffiti, murzyni z łańcuchami, pitbulle, betonowe boiska ogrodzone siatką Ok… wali mi Już milczę



[b]Pamiętała dwie swoje starsze sąsiadki, rodem niemal z filmu „Starsza pani musi zniknąć”[/b]


Ej! Ta babcia była najlepsza Kochana była



- House? - może jednak go z kimś pomyliła?



Jego z nikim nie można pomylić! Mój kochany House!



- Pewnie! - zawołała ucieszona.



Ucieszona z mieszkania, czy ucieszona ze współlokatora? Bo ja mam wątpliwości, że z mieszkania



- Pewnie nawet nie pamięta tej nocy... - pomyślała Cuddy.

- Zapomniała – przekonywał sam siebie House.




Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że będzie zabawnie



Mężczyzna wprowadził ją do jasnego, przestronnego pomieszczenia. Naprawdę imponowało rozmiarem, był tylko jeden, mały mankament – salon był zupełnie pusty! Jedynym jego wyposażeniem była przewrócona do góry dnem skrzynka po piwie, służąca zapewne jako stolik i dwie leżące na podłodze poduszki, zastępujące kanapę.



Mam nadzieję, że nie zapłacił majątku temu dekoratorowi wnętrz


Jedna z sypialni, biała, zresztą jak cała reszta pomieszczeń w tym domu, nie wliczając oczywiście wybuchowego korytarza, zawierała granatowy, dmuchany materac przysunięty do jednej ze ścian i lśniącoczarne pianino.


To pomieszczenie jest bliskie mojemu sercu Już je kocham Tak wygląda pokuj u mojego kuzyna we Wrocławiu Ja tam zawsze śpię W rogu pokoju u niego stoi jeszcze gitara, a zamiast pianina jest keyboard na specjalnej podstawce i z krzesełkiem




- Zgoda – powiedziała w końcu, choć niechętnie. - Jakoś przeżyję tę wannę.


Ma szczęście, że się zgodziła Przecież w końcu wanna w kuchni, to nic złego




Ja jestem na TAK to jest super i świetnie się zapowiada
Pięknie dom i ogród już mają Teraz tylko House musi spłodzić syna, posadzić drzewo (dom już ma) i kupić psa


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez OLA336 dnia Sob 17:39, 07 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
agao2102
Rezydent
Rezydent


Dołączył: 01 Lis 2009
Posty: 459
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bełchatów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:45, 07 Sie 2010    Temat postu:

Jej! Podoba mi się ! Nawet bardzo. Bardzo fajnym językiem napisany, i zachęca do dalszego czytania. Mnie akurat tak zachęciło że nie mogę się doczekać kolejnej części

Znalazłam jedną literówkę
Cytat:
Chcesz obejrzeć mieszanie?

Wydaję mi się że jednak chodzi o mieszkanie

Cytat:
- Pewnie nawet nie pamięta tej nocy... - pomyślała Cuddy.
- Zapomniała – przekonywał sam siebie House.


W tym fragmenicie totalnie się zakochałam

Pisz dalej


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
piłeczka Haus'a
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 17 Sty 2010
Posty: 249
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Pomorskie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:48, 07 Sie 2010    Temat postu:

Przeczytałam,i z przykrością muszę stwierdzić że nie byl fajny. Był ... Genialny ! Fick jest bardzo ciekawy i już się zastanawiam co będzie dalej. Ale jednak najbardziej podobało mi się to :

Dwa poprzednio oglądane przez nią mieszkania też nie były zachęcające. W jednej z kuchni znalazła piec kaflowy, a drugi pokój, który potencjalnie miałaby wynająć w swoim najszerszym miejscu miał zaledwie dwa metry.


Czyli tak w jednym mieszkaniu czułabym się jak w mieszkaniu mojej prababci, a w drugim mieszkaniu jag bym się położyła w najszerszym miejscu to bym miała jeszcze parę centymetrów luzu.

- House? - może jednak go z kimś pomyliła?

- Jeśli wierzyć tabliczce na drzwiach – wyjrzał za nie. - To tak.

Do cholery! Dlaczego sama jej wcześniej nie zauważyła!?
- Na tabliczce napisane jest „G. Mouse” - stwierdziła zdezorientowana.
- Czepiasz się – powiedział z uśmiechem.



Oj, tam Nie sprzedawali literek H . Przeciesz Mouse też brzmi ładnie. Ale nie wiem czemu mi się kojarzy z myszą.

- Pewnie nawet nie pamięta tej nocy... - pomyślała Cuddy.

- Zapomniała – przekonywał sam siebie House.


Tak wam się tylko wydaje.



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
justykacz
Groke's smile
Groke's smile


Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 1856
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 47 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:36, 07 Sie 2010    Temat postu:

Takiego pomysłu mi brakowało w tym całym dziale, tylko nie spieprz tego jakimiś słit słit scenami, pomysł ma potencjał, nie strzel sobie samobója

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez justykacz dnia Sob 22:38, 07 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Szpilka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 15 Maj 2010
Posty: 255
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 0:51, 08 Sie 2010    Temat postu:

O, jak miło jest móc przeczytać coś tak ładnego.

Miałam pójść spać, no ale... przyznam, że wolałam coś sobie przeczytać. A że się rozbudziłam, więc komentuję.

Początek. Przeszłam gładko. Zaznaczam to, gdyż zazwyczaj tak nie jest. Za bardzo odlatuję myślami przy czytaniu opisów. No, chyba że są interesujące... tzn, mają w sobie to coś. Te miały. Nawet dużo tego czegoś Towarzystwo Cuddy z poprzednich miejsc zamieszkania powaliło mnie na kolana. Niesamowicie komiczne. Może niekoniecznie dla Lisy, ale dla mnie tak. Strarsze panie rodem z kultowego filmu "Starsza pani musi zniknąć" oraz sąsiad zza ściany, który napierdziela w struny gitary elektrycznej są tym, co chcę czytać. Moi osobiści faworyci. Zabiłabym takich sąsiadów...

Co do mieszkań, które Cuddy oglądała... nie chce palić w piecu? Jeju, co za wymagania! Może jeszcze ogrzewanie centralne, co? I ciepłą wodę? Słowo daję, ci ludzie chcą coraz więcej A drugi pokoik... co? Metraż się nie podoba? Toż to prawie apartament! (Na tę chwilę musimy zapomnieć, że prawie robi wielką różnicę ) Ach, co za wybredna kobieta. No, ale w końcu znalazła dom z marzeń.

Mouse... House... co za różnica. Nawet się rymuje: House - Mouse A Greg jaki praktyczny. Kupuje przywieszki z przeceny. No, to wiemy jak marna jest płaca szanowanego diagnosty

Ooo, czerwony korytarz. Też taki mam I uważam, że jest piękny. Ten House'a też z pewnością taki jest. A Cuddy co? Znowu coś nie pasuje? Nawet kolory ścian będzie negować. Coś mi podpada

Cytat:
- Pewnie nawet nie pamięta tej nocy... - pomyślała Cuddy.

- Zapomniała – przekonywał sam siebie House.


Jestem mało oryginalna cytując ten fragment, wiem. Chciałam tylko powiedzieć, że z takim podejściem do sprawy to my daleko nie zajdziemy. Trzeba otwierać otwór gębowy i wydawać z siebie jakieś dźwięki. Wtedy istnieje prawdopodobieństwo, że dwoje ludzi będzie w stanie przeprowadzić coś, co zwykle nazywa się rozmową. Jeśli im się to uda(Rzadko, ale możliwe. Amerykanie przeprowadzili badania ) to będą wiedzieć, czy druga osoba o czymś pamieta, czy może już nie. Brzmi skomplikowanie, ale wcale takie nie jest. Spróbujcie! Gorąco polecam, House. Tobie również, Cuddy. Odwala mi, wybacz...

Cytat:
Jedynym jego wyposażeniem była przewrócona do góry dnem skrzynka po piwie, służąca zapewne jako stolik i dwie leżące na podłodze poduszki, zastępujące kanapę.


Hm... no... minimalizm, chłodne wnętrza, dużo przestrzeni... to jest teraz w cenie. Tak czytałam Na dodatek House stawia na oryginalność, dba o środowisko wykorzystując produkty wstępnie przeznaczone do wyrzycenia. Postawa godna pochwały. Brawo, House, tak trzymać! Modnie i ekologicznie Ile tysięcy lat musiałaby się rozkładac taka skrzynka???

Cytat:
- Mebli jeszcze nie ma, ale zapewniam cię, że moja skrzynka stąd zniknie – zaśmiali się oboje.


Z czego? Zawodzisz mnie, Greg. W takim razie będzie tylko modnie.

Cytat:
- Spodziewam się, że to służy do filcowania sadzonek – wymamrotała, nie odrywając wzroku od wielkiej, porcelanowej wanny na nóżkach w kształcie szponów, stojącej na środku pomieszczenia.


Z pewnością do tego właśnie służy. Przecież House fascynuje się ogrodnictwem. To prawdziwy maniak. A tak na marginesie to jaki gust. Całkiem, całkiem. Porcelanowa wanna na stalowwych nóżkach. Hmm. Ślicznie. Tylko miejsce mi zgrzyta Ale za to jest praktycznie. Mozna myć się i gotować róznocześnie. Jakby zostawić uchylone drzwi to można jeszcze pooglądać telewizję z salonu. A nie... przepraszam, zapomniałam, że on stawia na minimalizm. Telewizor stop

Ogólnie mi się podoba. Fajny pomysł. Tego jeszcze nie czytałam. Cuddy tak łatwo, jakby z chęcią zgodziła się mieszkać z byłym chlopakiem... ciekawe dlaczego. Tylko House... jak dla mnie zbyt miły. Choć może taki ma być Jest nawet uroczy. W czytaniu mi to nie przeszkadzało. Teraz, gdy czytałam po raz drugi to zauważyłam. Ale w sumie to nie robi większej różnicy. Twój pomysł ma potencjał. Wierzę, że go nie zmarnujesz i zafundujesz nam coś niezwykłego. Czytało mi się to tak lekko, że nie mogę się doczekać kolejnej części.

Życzę weny
Pozdrawiam
Szpilka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agnes
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 16 Maj 2010
Posty: 1023
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:55, 08 Sie 2010    Temat postu:

Marg, marg, marg. Oj, marg. Dobra, już nie będę. Chryste, zaczyna mi odbijać. To raczej nie przez twojego fika, chociaż, kto mnie tam wie? Powinnam wiedzieć ja, choć nieco dziwn ie brzmi wiedzieć siebie, co najwyżej widzieć... Okey, przepraszam.

Pomysł jest ciekawy, nowy i, jak to już powiedziała justykacz, ma potencjał. Czyli trzy najważniejsze cechy jak najbardziej są na swoich miejscach. I dobrze. A nawet bardzo dobrze, jeśli mam być szczera.

Cuddy, która kiedyś spotykała się z House', pragne wynająć ieszakanie i dziwnym zbiegiem okoliczności trafia kaurat na takie, która zmuszona będzie dzielić właśnie z nim. Co dziwniejsze, oboje są z tego powodu zachwyceni. Brzmi banalnie. Ale wierz mi, nie jest takie. To po prostu ja wszystko ubanalniam (i nie, nie obchodzi mnie, że takie słowo nie istnieje).

Napisane naprawdę zgrabnie. Lekko się czyta, jest zabawne, jak np. kiedy House uważa za czepianie się szczegółów zmianę nazwisko na drzwiach bo, notabene, taka tabliczka była w przecenia. I tutaj naprawdę parsknęłam śmiechem. Dziękuję ci, marg.

Korytarz w czerwieni jest tym, co lubię. Jakie to House'owe! No i mmniejsza sypiania z fortepianem, a większa z widokiem na ogród... Cud, miód i orzeszki. Ogólnie zakochałam się w tym mieszkaniu i w twoim fiku również. To chyba tyle.

Reasumując, bardzo mi się podobało, błędów nie wyłapałam i jak zwykle w przypadku twoich opowiadań czekam na ciąg dalszy.

Życzę Wena.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mika-house
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 19 Maj 2010
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: szczecin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:52, 09 Sie 2010    Temat postu:

ooo ja!! jakie to zajebiaszcze!!

piękny opis domu zrobiłaś marg gratulacje!! naprawdę można go sobie wspaniale wyobrazić, a zwłaszcza kuchnię z wanną..

już mi sie podoba i czekam na c.d.
WENA!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:21, 11 Sie 2010    Temat postu:

Marguerite Pochłonęłam jednym tchem, takiego czegoś, znaczy takim stylem pisanego chyba jeszcze nie czytałam Super, czyli taka historia, co mogło się dziać się z naszym Huddy, gdyby spotkali się w innych okolicznościach, no bo tym razem to wygląda na to, że to Cuddy będzie bardziej uzależniona od House'a, wkońcu to on ma mieszkanie, a nie jak zwykle, że to ona ma szpital super pomysł, świetne opisy i ogólenie wszystko na jedno wielkie TAK!!!!!!!
Tylko... gdzie jest ciąg dalszy

Wena, ja tu sobie poczekam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marguerite.
Epidemiolog
Epidemiolog


Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 1221
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Debrzno
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:32, 26 Sie 2010    Temat postu:

Dziękuję, że tak ciepło przyjęliście mnie z nowym fikiem
Powiem szczerze, że miałam obawy dodając nową część.

I tym razem napomnę, że w fiku znajdują się fragmenty książki Sherryl Woods, "Noc Księżycowego Pyłu"


Rozdział 2.

Piątek nadszedł szybciej, niż powinien i szybciej, niż oby dwoje tego chcieli. Cały tydzień obojgiem targały najróżniejsze emocje – od przerażenia, przez chwile szczęścia, po całkowitą rezygnację.

Telefon Lisy nie ma już cyferki siedem. Wytarła się, kiedy kobieta bezustannie wybierała numer przyszłego współlokatora, chcąc zerwać umowę. W ostateczności jednak nie zrobiła nic.
Umowa dalej trwa.

Kurtka diagnosty straciła boczny szef. Rozerwał się, kiedy mężczyzna wiele razy wkładał ją, aby wyjść z domu w celu zerwania umowy z Lisą. W ostateczności nie zrobił nic.
Umowa dalej obowiązuje.

Gdy taksówka ruszyła, Lisa poczuła nieoczekiwanie toczącą się po policzku łzę. Otarła ją i długo patrzyła za siebie. Szczęśliwie taksówkarz, tęgi mężczyzna w wieku jej ojca, nie był rozmowny. Tym samym pozwolił jej snuć rozmyślania na temat zmiennych kolei ludzkiego losu. Znienacka ogarnęła ją rozdzierająca tęsknota.

Wychodząc z samochodu, trzasnęła drzwiczkami. Potem zaczęła z tylnego siedzenia wynosić rzeczy i ustawiać je w stos na chodniku. Kierowca, kręcąc z niedowierzaniem głową, zabrał się za wyjmowanie z bagażnika walizek.

- Proszę tu zostać – powiedział. - Wniosę to do środka.

- Pomogę – zaofiarowała się.

- A kto będzie tego wszystkiego pilnował? Proszę zostać.

W tym momencie w drzwiach domu stanął House. Miał na sobie te same wytarte, obcisłe jeansy, co poprzednio, ale koszula w kratę tym razem była zapięta – albo na cześć jej przyjazdu, albo z powodu przejmującego zimna. Gdy posłał jej łagodny, zniewalający uśmiech, na chwilę zapragnęła, żeby był jej kochankiem, żeby łączył ich jakiś szaleńczy, ognisty romans.
Bez słowa wyjął bagaże z rąk taksówkarza. Ten, przyjrzawszy mu się uważnie, skinął głową na znak aprobaty.

- Może będzie dobrze – powiedział do Cuddy.

- O czym on mówił? - spytał House, kiedy taksówka odjechała, a oni zdołali już wtaszczyć wszystkie rzeczy do domu.

- Mam wrażenie, że był zdania, że nie powinnam się tu przenosić. - Greg otworzył usta. Odezwała się pierwsza.

- Nie chciałabym już wracać do tego tematu.

- Dobrze – otworzył nogą drzwi i usunął się na bok, czekając aż wejdzie. Przywitał ją totalny chaos. W każdym razie miała nadzieję, że to bałagan, a nie jego koncepcja umeblowania mieszkania.

W saloniku do ściany przysunięta była kanapa z niebezpiecznym wklęśnięciem pośrodku. Centralny punkt pokoju zajmowały ustawione niedbale dwa rozlatujące się krzesła. Trudno było dostrzec w tym wszystkim jakąkolwiek harmonię. W całej tej nieprawdopodobnej kompozycji uwagę zwracała skrzynka po pomarańczach, na której stały sobie po prostu nagietki wetknięte do słoika po majonezie. Jako gest na powitanie, było to miłe. Jako dekoracja – przerażające. Z trudem zbierała sypialnię, żeby zajrzeć do innych pomieszczeń. W końcu wyprostowała ramiona i zdecydowanym krokiem ruszyła w kierunku sypialni.

- Skrzynka na pomarańcze? - spytała, wchodząc po schodach za niosącym część jej pakunków mężczyzną. - Myślałam, że ta po piwie była już ostatecznością.

- To tymczasowe rozwiązanie – wyjaśnił, otwierając drzwi od pokoju z widokiem na ogród, a Lisa odetchnęła z ulgą. - Kanapa też jest do wymiany.

Zajrzała do swojej sypialni i zaniemówiła z wrażenia. Od jej poprzedniej wizyta nie zmieniło się tu nic, poza tym, że podłoga była zamieciona, a okna wydawały się minimalnie mniej zakurzone od wewnątrz.

- Pomyślałem, że będziesz wolała sama się tu urządzić – usłyszała głos House'a za sobą. Podstawił część jej pakunków na podłodze.

- Jasne – była zaskoczona. - To miłe.

- Nie sądzę – wyznał, uśmiechając się. - Dzisiaj musisz spać w śpiworze, który zostawiłem w korytarzu, a meble będzie trzeba jeszcze kupić.

Przyglądał się jej dokładnie, analizując każdy centymetr jej ciała i w duchu musiał przyznać, że wyglądała prawie tak samo świetnie jak za czasów studiów.

- Zapomnieliśmy – stwierdziła po chwili milczenia.

- Zapomnieliśmy? O czym? - spytał jej nowy współlokator.

- O ogrodzie – wyjaśniła. - Mieliśmy go obejrzeć, kiedy byłam tu ostatnio.

- Chyba za bardzo przestraszyłaś się nowej kuchni – zaśmiał się, odstawiając resztę jej pakunków i ruszając w stronę schodów. - A zatem chodźmy.

Poprzedniego razu dyskretnie przemilczała też fakt, że w żadnych okolicznościach nie zdarzyło się jej mieszkać z mężczyzną. No... Może poza Benem. Bóg jej świadkiem, że jej stosunki z dawnym narzeczonym były właściwe. Co – jak przyznawała ponuro – stanowiło prawdopodobnie jedną z przyczyn kłopotów. Gdy z nim chodziła nie kusiło jej nawet, by chodź raz się zapomnieć, a cóż dopiero mówić o czymś więcej.

Zeszła ze swoim nowym współmieszkańcem na dół. Minęli przestronny, ale nieco zagracony salon i wyszli na niedużą werandę. Widok, który ukazał się jej oczom, sprowadził na jej usta uśmiech, jaki już tam dawno nie gościł. Do jej serca wślizgnął się promyk słońca.
Na niewielkiej, otoczonej murem przestrzeni rabaty wyznaczone były wzdłuż ogrodzenia. Teraz tłoczyły się tam posadzone bez żadnego planu żółte, pomarańczowe i czerwone chryzantemy, nagietki oraz cynie. Stół i dwa krzesła z kutego żelaza dobrze wyglądały pośrodku tego gąszczu. Cały ogród był zacieniony przez potężny, rosnący po sąsiedzku klon, którego liście nabierały już ognistych barw jesieni. To było urzekające, temu widokowi po prostu nie można było się oprzeć.

- Urzekający.

-Cieszę się, że się podoba – powiedział, siadając na jednym z krzeseł. - Jadłaś coś?

Zważając na wczesną porę, o której zaczęła pakować ostatnie rzeczy i wyszła z domu, odpowiedź oczywiście byłaby przecząca. Tego samego zdania był też jej brzuch, który z utęsknieniem upominał się o chodź kawałek chleba i szklankę soku.

- Tak – odpowiedziała po chwili namysłu. - Jadłam.

- To dobrze – stwierdził, uśmiechnięty. - Bo jeśli nie liczyć zzieleniałego sera, który pewnie zaraz sam wyjdzie z lodówki, nie mamy nic innego.

Wzdrygnęła się na dźwięk słowa „mamy”. Musi się pogodzić z faktem, że od teraz wszystko, co będzie ich w jakikolwiek sposób ze sobą splatało, będzie liczbą mnogą.
„Nasze” mieszkanie.
„Nasza” zepsuta kanapa.
„Nasze zakupy” - to przerażające.

- Musimy ustalić zasady korzystania z kuchni – przypomniała.

- Zasada jest prosta. Ja chodzę do pracy na wcześnie rano, więc będę korzystał z wanny od szóstej trzydzieści do siódmej, potem kuchnia jest twoja. Nie mylę się, zakładając, że szukasz pracy?

- Nie – odparła niechętnie.

- W takim razie wieczorem możemy zrobić na odwrót. Ty pierwsza, ja potem.

- Podoba mi się – wyznała. - Skąd wiedziałeś, że nie pracuję?

- A co innego zmusiłoby cię do zamieszkania w tej okolicy? - odpowiedział pytaniem na pytanie. - Domyśliłem się.

- Jutro mam pierwszą rozmowę. Mam nadzieję, że coś z tego wyjdzie – powiedziała.

- Jest jeszcze jedna sprawa, o której dotąd nie rozmawialiśmy.

- Jaka?

- Goście – wyjaśnił. - Co będzie, jeśli któreś z nas będzie chciało kogoś zaprosić?

- Chodzi ci o randki? - przeraziła się trochę; nie pomyślała o tym wcześniej. A mogła się przecież domyślić, że mężczyzna taki jak House często spotyka się z kobietami. Trudno zaś przepuszczać, że odprowadza panienki do domu i na progu cmoka niewinnie w policzek. Myśl o tym zupełnie zbiła ją z tropu. Dostrzegła jego rozbawienie.

- Tak, o randki – odpowiedział półgłosem. - Jestem gotów iść na pewne kompromisy, ale dajmy już sobie z tym spokój. Nikt nie oczekuje przecież, że będziemy żyli w celibacie. Nigdy się z nikim nie umawiasz?

- Oczywiście, że się tak – odpowiedziała lekko obruszona.

- A potem?

- Co potem?

- Po kolacji?

- Każde w swoją stronę.

- To brzmi rozsądnie – powiedział to, jakby ogłaszam wyrok śmierci. Popatrzył na nią znacząco. - Ale ja nie jestem aż tak rozsądny.

- Cóż... Jeśli nie będziesz już w stanie dłużej powstrzymywać swoich męskich hormonów, daj znać, to postaram się jakoś zorganizować sobie wieczór poza domem.

- Noc – poprawił ją.

Noc! Wszystko się w niej zagotowało z oburzenia.

- Na to nie licz.

- Wcale nie liczę – rzekł beztrosko. - Zrobisz, co będziesz chciała.

- Tak właśnie myślę.

Dlaczego nagle poczuła się tak zagubiona i samotna?
Przecież zawsze lubiła być sama. Doskonale umiała się sobą zająć. Miała spory zbiór płyt kompaktowych i taśm, kasety magnetowidowe z ulubionymi filmami, wreszcie stosy nieprzeczytanych książek. Niech sobie Gregory House idzie dziś na randkę. Proszę bardzo – każdego wieczora. Dla niej to jeszcze lepiej. Będzie miała całe mieszkanie dla siebie... zanim on nie wróci z którąś ze swoich panienek.

Wstała gwałtownie z krzesła.

- Coś nie w porządku? - spytał niewinnie.

- Nie rozumiem, co mogłoby nie być w porządku?

- Wyglądasz na przygnębioną.

- Nie jestem przygnębiona! Nic mi nie jest! Teraz, jeśli pozwolisz, pójdę na górę, żeby się rozpakować!

- Tak więc powitanie mamy już za sobą – powiedział, uśmiechając się.

Nie posiadała się ze złości, kiedy wchodząc na schody usłyszała jego przytłumiony śmiech.
Zapowiadały się najdłuższe miesiące jej życia...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OLA336
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:33, 26 Sie 2010    Temat postu:

Marg, wstawiła nowa część! Super To się dzisiaj naczytam Tak, jestem happy z tego powodu i to bardzo
I co ja mam ci napisać co? Że mi się podobało? Ty to wiesz, prawda? Musisz wiedzieć Ale jak nie wiesz, to ci powiem, że oczywiście, że mi się podobało Ten fik jest taki… nie wiem jak to nazwać Może po prostu powiem (napiszę ) że ma coś w sobie Coś takiego tajemniczego i czarodziejskiego Ma jakąś magię, która mnie do niego przyciąga Świetnie mi się go czyta A zdolności House’a w dekorowaniu wnętrz nie przestają i chyba nie przestaną mnie zaskakiwać On jest po prostu cudowny i bardzo, ale to bardzo oryginalny Cuddy nie dołuj się Jego serce i tak należy do ciebie, a twoje do niego Prawda? *Szturcha Marg dla potwierdzenia * Pierwsze koty za płoty Czekam na ciąg dalszy Muszę wiedzieć, co będzie dalej Domowe libacje i imprezy, czy może każde zamknie się w swoim pokoju i zajmie sobą Mam jeszcze parę pomysłów co dalej, ale i tak najbardziej pewnie spodoba mi się twój Czekam


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez OLA336 dnia Czw 18:22, 26 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agnes
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 16 Maj 2010
Posty: 1023
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:35, 26 Sie 2010    Temat postu:

Marg, nawet nie wiesz, jak się cieszę, że wreszcie napisałaś coś nowego. Naczekałam się na tą część, naprawdę. Sądziłam, że będzie świetna. No i się nie zawiodłam, prawda?

Wyszło naprawdę ładnie i zgrabnie. Cuddy zachowuje się dokładnie tak, jak powinna się zachowywać w sytuacji, kiedy nie ma pracy, a mieszkanie musi dzielić ze swoim złośliwym i aroganckim byłym. Powińmy oczywiście to, że jest uroczym, niebieskookim facetem, który ją kocha

Cytat:
"Nasze” mieszkanie.
„Nasza” zepsuta kanapa.
„Nasze zakupy” - to przerażające.


Nie, to wcale nie jest przerażające. To jest cudowne.

"Nasz dom"
"Nasze życie"
"Nasza miłość"


Czekam na więcej i życzę ogromnego Wena!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Przechowalnia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin