|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 19:44, 31 Lip 2009 Temat postu: Nie unikniesz przeznacznia [Z] |
|
|
Chyba za dużo przesiaduje na słońcu z laptopem, szum wody i lekka bryza sprawiają, że pisze bez opamiętania. Jak powiedziała Lisa Edelstein „God somebody stop me”.
Ps. Fik z gatunku fiction
Tyle złego dzieje się w fikach, które czytam, że też postanowiłam napisać coś w tym stylu
…………………………
I
Oboje walczący, oboje nieugięci, piekielnie inteligentni, a zarazem tak beznadziejnie pogrążeni w uczuciu, którego nie dopuszcznie do świadomości opanowali do perfekcji.
Słowa, które tylko oni mogli rozszyfrować, które dla nich miały ukryte znaczenie, gesty w których zawsze było drugie dno, wzajemne oddanie i poświęcenie sprawiały, że byli szczęśliwi, ale rozdzieleni przez własny strach i dumę.
Tak wszyscy wiedzieli, bądź się domyślali co łączy House’a i Cuddy, wszyscy z wyjątkiem samych zainteresowanych.
Kiedy już nawet Wilson tracił nadzieje na ich zejście się, wydarzyło się coś co odmieniło losy dwojga samotników, ich najlepszego przyjaciela i jeszcze kilku innych osób.
House nie był najmilszym lekarzem, zawsze mówił co myślał, nie wybierał w słowach, lubił szokować, zastraszać, nie liczył się z pacjentami, liczyła się diagnoza i to, że zawsze musi mieć rację. Nie bał się reakcji pacjentów, nieraz mu grożono, a nawet strzelano do niego, ale nigdy nie myślał o zmianie zachowania. Jack Roberts był jego pacjentem był ciężko chory, umierający. House namówił jego żone, by oddała mu nerkę, co w 10% może mu uratować życie, mimo tak marnych szans diagnoza okazała się słuszna, a Jack wrócił do zdrowia mimo, że był gotów na śmierć, nie chciał ryzykować zdrowia żony. Potem okazało się, że zaczęla chorować nie było podstaw, by wierzyć, że to zabieg sprawił, że zachorowała i w niedługim czasie zmarła, ale on załamał się i żył już tylko rządzą zemsty na diagoście, który uratował mu życie.
Jack był inteligentny wiedział, że House to drań i niczego się nie boi więc jego plan nie zakładał, że go np. postrzeli, to by niczego go nie nauczyło. W jego głowie rodził się misterny plan, który miał odkryć uczucia House’a.
Od razu wiedział, że osoba, której krzywda zaboli i wstrząśnie nim najbardziej to wbrew pozorom nie najlepszy przyjaciel Wilson, czy przemiła asystentka Cameron, ale niezwykle piękna i pewna siebie prawie jak sam Greg House Lisa Cuddy.
Tego wieczoru pracowała jak zwykle do późna, a on po prostu zasnął w swoim gabinecie. Nagle obudził go krzyk i znajomy głos, nie wiedział, czy to kolejny sen z administratorką w roli głównej, ale bez wahania skierował się do jej gabinetu. To co zobaczył przeraziło go, chyba pierwszy raz w życiu miał ochotę krzyczeć czując jakiś dziwny ból w klatce.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Pon 17:08, 10 Sie 2009, w całości zmieniany 7 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
justykacz
Groke's smile
Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 1856
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 47 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 20:31, 31 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Hmm gabinet Cuddy i House są daleko od siebie...
Poza tym pomysł całkiem całkiem
Powodzenia i Wena
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
martusia14
Internista
Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 20:51, 31 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Nawet fajnie się zaczyna,lecz wole zaczekać na kolejną część
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ley
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 4088
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Huddyland. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 21:03, 31 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
OMG!
Zapowiada się ciekawie
Ten napad na Lisę.
Ciekawe co zrobi Greg?
Czekam na dalszą część!
Wena
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:32, 04 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Z dedykacją dla mojej bety Shadow Może naciągne ją na betowanie mojego drugiego fika "Początek czy koniec" chyba bardziej przypadł wam do gustu, coż ciąg dalszy tej historii.....
Rzeczy porozrzucane były po całym gabinecie, biurko wyglądało jakby ktoś się na nim szamotał, a na środku leżał żakiet zaplamiony krwią. W tej chwili House miał ochotę wbić sobie igłę w rękę, by się obudzić, choć wiedział już, że to nie sen. Zadzwonił do Wilsona i na policję. Zanim ktokolwiek tam dotarł znalazł kartkę. „Cześć. To ja - Jack. Ty zabrałeś mi Louis, ja odbieram ci Lisę. Wiem, że choć na nikim ci nie zależy jej strata cię zaboli, a to, że ja zyskam jej wielki tyłek i nieziemskie oczy sprawi, że ból będzie podsycany zazdrością i bezsilnością.”. Greg zabrał kartkę i wyszedł. Zanim wsiadł na motor dorwał go Wilson:
- Nie uratujesz jej sam. – jego zatroskane oczy wpatrywały się w diagnostę.
- To psychol, wiesz co on może z nią teraz robić?! – House zdawał się mieć już własny plan.
- Opanuj się, on chciał byś tak myślał!
- Myślę tak, bo to psychol zdolny do wszystkiego. Nie rozumiem dlaczego mści się na niej, a nie na mnie.
- On mści się na tobie. – Wilson dostrzegł logikę w działaniu Jacka .
- Ale znęca się nad nią. - House nie pojmował, albo raczej nie chciał pojąć zasadności decyzji Jacka.
- Twój stan dowodzi, że wybrał najtrafniejszy rodzaj zemsty.
- To, że się martwie nie znaczy, że coś do niej czuje.
- Nie, ty się nie martwisz. Ty wariujesz! A to już dowodzi, że zawsze miałem rację, że ją…
Nie dokończył, bo House’a już nie było. Wilson teraz obawiał się o Cuddy i House’a równie mocno. Postanowił współpracować z policją licząc, że jego wiedza może pomóc. I tu zaczyna się inna historia, ale o tym później. W międzyczasie House poprosił Cam o podanie ostaniego adresu Jacka. Był w opustoszałym domu już kilka minut poźniej. Wyglądał, jakby od dawna nikt w nim nie mieszkał. Ale House to House, u niego nic nie jest tym, na co wygląda. Wykorzystując sztuczki Foremana włamał się do środka. Było ponuro i, jak to określił w myślach, psychopatycznie. Nie czuł strachu. O siebie się nie bał, liczyła się tylko ona. Niestety nic tu nie znalazł. Przeszukał dom od strychu po piwnice i nic. Był zdruzgotany. Już miał wychodzić, gdy nagle zza szafy dobiegł go jakiś stukot. Bez wahania podszedł i przesunął szafę. Znalazł za nią ukryte drzwi. Czuł, że Cuddy jest blisko. Ona też czuła jego obecność, dlatego zaczęła stukać swoimi wysokimi szpilkami o betonową podłogę najbardziej przerażającego pomieszczenia, w którym kiedykolwiek się znalazła. Usłyszała szmer, a potem zobaczyła jego - swojego diagnostę.Tylko, że teraz myślała o nim, jak o kimś najważniejszym w jej życiu, kto nie boi się poświęcić życia, by ją uratować. Poczuł się taki bezradny, gdy ją zobaczył zakneblowaną, związaną, z raną na ręce.
- Zabiję go! Co on ci zrobił? - spytał niepewnie House.
Milczała. Powoli zaczął rozwiązywać sznury na jej rękach. Gdy zdjął knebel z jej ust pomyślał, że chciałby ją pocałować, objąć, ale bał się. Nie wiedział co przeszła . Nagle obięła go mocno i zaczęła płakać. Nie znał takiej Cuddy, więc nie bardzo wiedział jak się zachować.
- Czy on cię skrzywdził? – spytał w końcu, próbując za wszelką cenę ukryć nieznane mu dotąd uczucie troski o drugą osobę.
- Porwał, uwięził. Sam widzisz – widząc jego zakłopotanie, starała się mówic beztrosko.
- Wiesz, o co pytam. – nie odpuszczał wiedząc, że pogrąża się coraz bardziej.
- Wiem.
- Więc?
- Na szczęście tylko próbował. - mówiła trzęsącym się głosem.
- Zabiję drania! – powtórzył raz jeszcze. Uczucie nienawiści wzięło górę nad zakodowanym odruchem nieokazywania uczuć.
- Daj spokój, już w porządku. Tylko mnie stąd zabierz. - nie widziała skąd to uczucie, ale jedyne, czego pragnęła to być w jego ramionach.
Niestety Jack miał zamiar dokończyć co zaczął. W momencie, gdy House i Cuddy zbierali się do ucieczki, pojawił się w drzwiach tajnego pokoju. Cuddy zamarła, House patrzył na niego jak lew, który właśnie wypatrzył swoją kolację.
- Bez rozlewu krwi się nie obejdzie. – odezwał się Jack, a na jego twarzy zagościł morderczy uśmieszek - Dosłownie.
- Masz rację, ale to o mnie ci chodzi. Puść ją! – w tym momencie w oczach House’a pojawiły się te iskierki, ba, płomienie widoczne podczas diagnozowania najbardziej skomlikowanych przypadków medycznych lub gapienia się na tylek szefowej.
- Ona jest tu najważniejsza. Ona jest nagrodą. – Jack nie zamierzał odpuścić.
Cuddy złapała House’a za rękę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ley
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 4088
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Huddyland. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:52, 04 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
O, ta część jest lepsza od poprzedniej
Akcja mrożąca krew w żyłach!
Cytat: |
- Ona jest tu najważniejsza. Ona jest nagrodą. – Jack nie zamierzał odpuścić. |
Ten psychol traktuje Lisę jak przedmiot. No tak przecież to psychopata.
Mam nadzieję, że policja przyjdzie w porę.
Czekam na kolejną ekscytującą część!
Puszystego Wena
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lisie
Pacjent
Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:16, 04 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
House teraz naprawdę pokazał, że mu na Lisie zależy i żadne inne gesty czy słowa nie wyrażą tego lepiej. Mam nadzieję, że jednak skończy się szczęśliwie dla obojga. Fik fantastyczny !
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
martusia14
Internista
Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 21:28, 04 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
No ba ta część o wiele bardziej mi się podoba.
House jako bohater,który staje w obronie swojej ukochanej również.
Spodziewam się happy endu,ponieważ mam nadzieję,że ktoś w porę wkroczy i powstrzyma tego psychola.
Dużo weny życzę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Shadow
Ratownik Medyczny
Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 291
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z sypialni Wilsona ;D Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 6:59, 05 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
O, dziękuję za dedykacje Jasne, że się dam naciągnąc
Fick świetny. House pokazuje, że Lisa jednak dla niego coś znaczy.
Duuużego wena życzę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lisa_Cuddy
Student Medycyny
Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 149
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 7:38, 05 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Super!
Świetnie się czytało ten fik!
Na prawdę nie mogę się doczekać kolejnej części!
Życzę wieelkiej jak tyłek Cuddy weny!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 10:26, 05 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Aż się boje co powiecie Część dla wytrwałych, bo trochę przydługawa mi wyszła
Z dedykacją dla Ley, Lisie, Martusi, Lisy Cuddy i oczewiście Shadow
Kiedy Jack zbliżał się do diagnosty, ten odepchnął Cuddy. Pierwszy cios należał do House’a i prawie powalił Jacka. Ten jednak nie zamierzał grać fair. Wziął kij leżący na podłodze i uderzył prosto w udo Grega. Lisa zaczęła krzyczeć, by przestał, a House zwijał się z bólu.
- Ona naprawdę cię lubi. – powiedział Jack.
- Nawet kaleki nie potrafisz pokonać w uczciwej walce. - w bólu, ale z ironicznym uśmiechem powiedział House.
- Przestańcie! – krzyknęła Lisa.
- Co dostanę w zamian za nie zabicie kaleki? – Jack rzucił Cuddy wymowne spojrzenie.
- Już lepiej mnie zabij. Niczego od niej nie dostaniesz. – House odpowiedział za Lisę, nie dając jej dojść do słowa.
- Może niech sama zdecyduje. – zaproponował Jack
Cuddy w tym momencie uświadomiła sobie, ile jest w stanie poświęcić dla House’a. Zaczynało do niej docierać to, czemu nieustannie starała się zaprzeczać.
- Zrobię co zechcesz, tylko go zostaw – w końcu odpowiedziała.
- Zgłupiałaś?! Wolę, żeby mnie zabił. - warknął House.
- A ja wolę cię żywego – parsknęła.
- Po co ci taka kaleka? –z oburzeniem w głosie spytał Jack.
- Ten kaleka nie musi grozić nożem, żeby jakaś kobieta poszła z nim do łóżka. Ten kaleka pokonałby cię w uczciwej walce. Jesteś zerem! - Lisa czuła, że traci panowanie nad sobą.
- A on trupem – Jack również zaczął wpadać w furię.
Kiedy zamierzał dźgnąć nożem leżącego House’a, Cuddy rzuciła się na niego. Odepchnął ją na ścianę - upadła. House, pokonując ból, podbiegł do niej.
- Jest ostra. Teraz wiem, co w niej widzisz. Ale wiedz, że to straciłeś. Ona będzię moją Louis - Jack zachowywał się jak opętany.
W tym momencie usłyszeli nadjeżdżający samochód. Jack przyłożył nóż do szyi Cuddy:
- Zaknebluj go i zwiąż. Szybko!
Zrobiła, co kazał.
- Teraz ty. – zakneblował ją, po czym wyszedł i ukrył tajne przejście za szafą.
Gdy policjanci i Wilson weszli do środka przywitał ich bardzo miło, ale Wilson wyczuł w jego zachowaniu coś dziwnego. Policja przeszukała cały dom i nic nie znaleźli. Gdy Jack myślał, że wygrał, Wilson znalazł coś na podłodze. To dwie pastylki vicodinu. W tym momencie Jack próbował uciec, ale mu się nie udało. Został aresztowany, jednak za nic nie chciał zdradzić, gdzie ukrył House’a i Cuddy.
Pomieszczenie, w którym byli było słabo oświetlone, zimne i wilgotne.Oboje słyszeli, jak policjanci aresztują Jacka i krzyki Wilsona - „Gdzie oni są, co im zrobiłeś?!”. Oboje byli szczęśliwi,że Jack już nie wróci. Tylko kto ich uratuje?
House wpadł na pomysł, jak uwolnić Cuddy. Przeczołgał się za nią i usiadł tyłem. Związanymi rękoma zaczął rozluźniać więzy Cuddy. Udało mu się na tyle, że zdołała wyślizgnąć jedną, a potem drugą rękę. Zdjęła knebel ze swoich ust i House’a też.
- Na szczęście twoje ręce są o wiele szczuplejsze niż tyłek. Inaczej mielibyśmy wielki problem - powiedział.
- Zaraz ja użyję tego knebla. – na twarzy Lisy pojawił się delikatny uśmiech.
- Widzę, że już dochodzisz do siebie.
- Bo wiem, że on już nie wróci.
- Albo, że ja - twój wybawca tu jestem. A tak w ogóle, to nikt tu nie wróci. – powiedział zrezygnowany.
- Wilson się nie podda. – Cuddy wierzyła w przyjaciela.
- Jego rozpacz nam nie pomoże. – ironia w głosie Housa mówiła sama za siebie.
- Wróci tu. Domyśli się, po to zostawiłeś ślad w postaci Vicodinu przed szafą.
- Błąd. Dwóch Vicodinów.
- Co?! Oddałeś 2 Vicodiny?!
- Miałem nadzieję, że on też tak zareaguje.
- Vicodin to ślad, dwa Vicodiny to już wskazówka.
- Obawiam się, że Wilson nie jest tak przenikliwy jak ty.
- Nie doceniasz swojego najlepszego przyjaciela. Ja w niego wierzę.
- Zobaczymy, co powiesz za tydzień.
- Nie zamierzam tu tyle siedzieć.
- Jeśli nie zauważyłaś, te drzwi mają tylko 1 klamkę i to z drugiej strony. A tak w ogóle to może rozwiąż mnie w końcu?
- No, nie wiem…
- To ja ratuję twój tylek, a ty…
- No dobra – Lisa dobrze wiedziała, ile zawdzięcza swojemu diagnoście.
Gdy rozwiązywała sznury na rękach House’a ich spojrzenia znów się spotkały. Znów to dziwne uczucie, ukryte pragnienia i …
…nic
House podszedł do drzwi. Ocenił, że nie ma szans na ich otwarcie, a skoro nie ma okien, nie ma innego wyjścia.
- Oby Wilson mnie zaskoczył - pomyślał.
- House.
- Co?
- Co robimy?
- Obawiam się, że chyba tu jednak umrzemy.
- Chyba się nie poddasz?
- Jestem genialnym diagnostą, ale przez drzwi nie potrafię przenikać.
- Przepraszam, ja tylko…
- Chcesz umilic sobie ostatnie dni życia zadręczaniem swojego ulubionego pracownika.
- To nie tak.
- Nie dręczysz mnie?
- Nie, po prostu nie jesteś moim ulubionym pracownikiem.
- Masz rację. Gdy ściskałaś moją rękę, czułem się jakbym był dla ciebie kimś więcej.
- Zamknięte pomieszczenia zdecydowanie ci nie służą. - Lisa chciała przerwać tę zmierzającą w dziwnym kierunku rozmowę, nim będzie za późno.
Oboje usiedli po przeciwnych stronach ściany. Po kilku godzinach milczenia Cuddy zaczęła się uśmiechać pod nosem.
- Bardzo to śmieszne – powiedział House. - Dobrze, że w obliczu śmierci masz dobry humor.
- To nie to. Po prostu teraz wiem, że nawet w takiej sytuacji jak ta będziemy się kłócić.
- Podejdź tu. - odezwał się stanowczym tonem.
- Po co? Sam podejdź.
- Jestem kaleką, no chodź! Tu robi się zimno. Jeśli mamy przetrwać do rana, musisz mnie trochę ogrzać.
- Tylko żadnych numerów. - wolała się upewnić.
- Przecież mnie znasz. Czy wykorzystałbym dramat by przelecieć własną szefową?
- Szczerze?
- Nie odpowiadaj - i tak wiedział, co myśli.
Najpierw bardzo delikatnie przysunęła się do niego i ułożyła głowę na jego ramieniu. W tej chwili poczuła przyjemne ciepło jego ciała. On poczuł to samo. Rano Cuddy obudziła się wtulona całym ciałem w House’a. Jego ręce oplatały jej talię, a jej nogi jego. Patrzył na budzącą się Lisę z uśmiechem na twarzy i wyrafinowaną satysfakcją. Zarumieniła się
- Przepraszam House.
- Cała przyjemność po mojej stronie.
- Przestań. To przez to zimno.
- A myślałem, że przez to, że na mnie lecisz.
- Jestem głodna, spragniona.
- Ja też, ale mam sposób, by temu zapobiec.
- Genialny diagnosta umie robić kanapki z tynku i pleśni? - zapytała.
- Chodzi mi raczej o sposób, by nie myśleć o pragnieniu. - sprostował.
- Mów.
- Seks.
- Moglam się spodziewać.
- Mówię serio, jeśli nie można zaspokoić jednej potrzeby to zaspokój inną, a przestaniesz myśleć o pierwszej.
- Ale ja nie mam potrzeby przespania się z tobą.
- Niektóre potrzeby są ukryte.
- A innych po prostu nie ma.
- Lecisz na mnie.
- Jedyna bliskość między nami będzie mieć miejsce, kiedy będę cię zabijać.
- Modliszka.
- Erotoman.
- Jak ręka?
- Martwisz się?
- Nie, chcę wiedzieć, na ile mogę sobie pozwolić w razie czego.
- Nie będzie żadnego czego - Lisa była pewna swego, tzn. chciała wyglądać na taką, co jest pewna.
- A założysz się? - House też był pewien swego i na takiego wyglądał - Najprawdopodobniej tu umrzemy, więc jak najdzie cię ochota na seks, to masz tylko mnie.
- To ostania rzecz o której myślę. - Cuddy stanowczo zaprzeczyła.
- Jutro, ba, dziś będziesz uprawiać ze mną dziki seks na tej betonowej podłodze.
- Marzyciel – warknęła, wywracając oczami.
- Realista. Jesteś perwersyjną nimfomanką. Nie potrafisz żyć bez seksu. - znów miał na twarzy ten swój zabójczy uśmiech.
- Jak ty bez Vicodinu. Jedno opakowanie szyko się skończy. Zaraz, to dziwne. Nie panikujesz! Boże, House, ty wiesz jak stąd wyjść! - Cuddy dopiero teraz wyglądała na przerażoną.
- Popadasz w paranoję. I co, niby kłamię licząc na to, się ze mną prześpisz na pożegnanie przed śmiercią?
- Nie wiem co mam myśleć, ale powinienieś już zacząć odliczać tabletki, a właśnie wziąłeś dwie kolejne.
- No dobra, a jeśli to prawda i znam sposób by stąd wyjść, co jesteś gotowa mi oddac za wolność ? – „zawsze warto spróbować” pomyślał.
- Nic, poczekam, aż skończy się Vicodin.
- To trochę potrwa. – wyjął drugie opakowanie Vicodinu.
- House, skąd?
- Mój najlepszy przyjaciel Wilson jest taki kochany, tylko nie potrafi wpaść na tabletkowy trop.
- Nienawidzę cię.
- Kochasz mnie.
- No dobra.
- Co dobra? Przyznajesz, że mnie kochasz? - House zaczął się już powoli gubić w tym wszystkim.
- Nie. Pytam, czego chcesz za moją wolność.
- Już mówiłem. Gorącego, dzikiego… - nie dokończył.
- Jeśli to jedyny sposób, by się od ciebie uwolnić, to jestem twoja.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lisa_Cuddy
Student Medycyny
Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 149
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 10:45, 05 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Łuuu robi się goorąco!
Dziękuję bardzo za dedykację jestem zaszczycona
I jak zawsze czekam na cd
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ley
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 4088
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Huddyland. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 10:51, 05 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Łał!
Dziękuję za dedykację
Niektóre dialogi były trochę nie w stylu House'a i Cuddy, ale i tak mi się podobało.
Cytat: | - Na szczęście twoje ręce są o wiele szczuplejsze niż tyłek. Inaczej mielibyśmy wielki problem - powiedział. |
Hah xD No to by był WIELKI problem
Cytat: |
Gdy rozwiązywała sznury na rękach House’a ich spojrzenia znów się spotkały. Znów to dziwne uczucie, ukryte pragnienia i …
…nic |
Jak to nic? Musi coś być xD
Cytat: | - Przecież mnie znasz. Czy wykorzystałbym dramat by przelecieć własną szefową?
- Szczerze?
- Nie odpowiadaj - i tak wiedział, co myśli. |
Cytat: | - Genialny diagnosta umie robić kanapki z tynku i pleśni? - zapytała. |
O mamuniu x) przy tym zdaniu padałam
Cytat: | - Jeśli to jedyny sposób, by się od ciebie uwolnić, to jestem twoja. |
Mrauu!
Ogólnie podobało mi się i czekam na więcej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 11:50, 05 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
O jejku dziękuje za miłe komentarze, ale chyba nie zasłużyłam Ale piszcie, piszcie to takie fajne uczucie, że ktoś to wogóle czyta
Wiem Ley z tymi dialogami jeszcze troche mi trudno, bo niełatwo dopasować je do takiej nierealnej sytuacji wiadomo, że w serialu nigdy czegoś takiego nie będzie, sytuacja nierealna to i trochę postacie inaczej się prezentują. Ale pracuje nad tym i takie komentarze bardzo mi pomagają.
Dużo słońca życze
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
jessica
Stażysta
Dołączył: 27 Cze 2009
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 12:27, 05 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
cudnie:) będzie gorąco już chcę ciąg dalszy!! hehe:P
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cameron_25
Stażysta
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 369
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lubelskie ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 12:57, 05 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Podoba mi się ;] Czyta się z zapatym tchem, porwanie, walka, akcja w ukrytej komórce. Ciekawa jestem, czy Wilson ich znajdzie. Wena życzę ;]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
martusia14
Internista
Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 17:15, 05 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
- Jeśli to jedyny sposób, by się od ciebie uwolnić, to jestem twoja.
Uuuu zaczyna się robić coraz ciekawiej
Moim zdaniem to była najlepsza część jak dotychczas,ponieważ był genialnie poprowadzony dialog między House'm a Cuddy
Czekam na cd
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 23:36, 06 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Znowu ja Jak pisałam mojej Beci teraz to już zaczynam się bać co powiecie po komentarzach widze,że oczekiwania rosną a ja tylko początkujący fikopisarz jestem
Ps. W następnej części do akcji wkracza nasz Wilson
House omal się nie zakrztusił.
- Nie musiałem cię długo namawiać. – powiedział, a w myślach nadal zastanawiał się, czy aby wszystko dobrze zrozumiał.
- Nie dorabiaj sobie teorii. – odezwała się, jak gdyby nigdy nic.
- Oboje ją znamy. - rzucił House, a na jego twarzy zagościł lubieżny uśmieszek.
W tym momencie objął ją w pasie i przyciągnał bardzo blisko. Ręce ześlizgnęły się na jej pośladki, potem na uda. Drżała. Spojrzał jej w oczy. Chciał pocałować, ale Cuddy się odsunęła.
- Chciałeś seksu. Nie było mowy o całowaniu.
- Mówiąc seks miałem na myśli cały pakiet: całowanie, obmacywanie….
Lisa uśmiechnęła się.
- Podoba ci się to. Przyznaj. – bardzo chciał to usłyszeć, chciał poczuć, że wygrał.
- Tak. – odpowiedziała niepewnie, ale nie miała innego wyboru. Wiedziała, że tę walkę przegrała.
Wypowiedziane ze strachem i ulgą podziałało jak najlepszy afrodyzjak. Już nic nie miało znaczenia, nic prócz nich pogrążonych w namiętnych pocałunkach. Nie odczuwali zimna, głodu, strachu tylko pożądanie, które odbierało wszelkie zahamowania. Powoli zdejmowali z siebie ubrania. Poili się każdą sekundą, każdym spojrzeniem. Wiedzieli, że pewnie już nigdy stąd nie wyjdą. Chcieli zapamiętać każdy centymetr ciała tego drugiego. House był delikatny i gwałtowny zarazem. Tak długo czekał na spełnienie fantazji o szefowej. Ułożył ją na swojej marynarce. Była najpiekniejsza. Położył się na niej, spojrzał głeboko w oczy, w których znalazł długo wyczekiwane przyzwolenie, a teraz wrecz żądanie, by dokończyć, co zaczął. Po wszystkim byli zmęczeni i zszokowani ilością napięcia nagromadzonego między nimi przez te lata, ale oboje czuli, że to jest to, że tak powinno być, że jest idealnie. Przynajmniej na razie nie zamierzali rozmawiać o tym, co się przed chwilą stało. Najważniejsze, że byli teraz najszczęśliwszymi ludzmi na świecie. Nieważne, co będzie dalej. Mają siebie i najlepszy seks pod słońcem.
Kilka milczących godzin później.
- No więc? Jak stąd wyjdziemy? Ja dałam ci to, czego chciałeś – odezwała się niepewnie.
- Dałaś mi wiele więcej niż chciałem i nie musisz się rumienić. Zawsze wiedziałem, że niezły z ciebie perwers, ale chyba nie myślałaś, że mówię serio. Stąd nie ma wyjścia i na to wpadłby nawet nasz Wilson. – dopiero teraz miał minę zwycięzcy.
Cuddy usiadła na House’ie i położyła ręce na jego szyi.
- Więc jednak modliszka. Zabijasz po seksie.
- Nie. Oszukałeś mnie. Teraz ty zrobisz coś dla mnie. – i wbiła w niego te swoje wielkie oczy.
- Nie będę miły, nie będę się golić, nie polubię kliniki… – recytował bez zająknięcia, nie spodziewając się innych warunków.
- Kochaj się ze mną. – skoro i tak przegrała, to czemu ma odmówić sobie trochę przyjemności –pomyślała.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
martusia14
Internista
Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 23:49, 06 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Cytat: |
- Więc jednak modliszka. Zabijasz po seksie.
- Nie. Oszukałeś mnie. Teraz ty zrobisz coś dla mnie. – i wbiła w niego te swoje wielkie oczy.
- Nie będę miły, nie będę się golić, nie polubię kliniki… – recytował bez zająknięcia, nie spodziewając się innych warunków.
- Kochaj się ze mną. – skoro i tak przegrała, to czemu ma odmówić sobie trochę przyjemności –pomyślała.
|
Mmm nasza Lisa szaleje
Fajna część,lecz bardzo króciutka.
Pozdrawiam i życzę weny
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lisa_Cuddy
Student Medycyny
Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 149
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 7:14, 07 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Nom fajniutko...
Szkoda tylko że tak króciutko ale i tak jest super
Czekam na cd !!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ley
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 4088
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Huddyland. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 10:05, 07 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Uh. Jakoś zrobiło mi się gorąco
No, no Lisa przepełniona seksem
Z tego wniosek, że House zawsze dostaje to czego chce
Podobało mi się, tylko trochę króciutko.
Czekam na kolejną część
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
jessica
Stażysta
Dołączył: 27 Cze 2009
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 12:30, 07 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
lisek napisał: |
Cuddy usiadła na House’ie i położyła ręce na jego szyi.
- Więc jednak modliszka. Zabijasz po seksie.
- Nie. Oszukałeś mnie. Teraz ty zrobisz coś dla mnie. – i wbiła w niego te swoje wielkie oczy.
- Nie będę miły, nie będę się golić, nie polubię kliniki… – recytował bez zająknięcia, nie spodziewając się innych warunków.
- Kochaj się ze mną. – skoro i tak przegrała, to czemu ma odmówić sobie trochę przyjemności –pomyślała. |
o proszę takiej Dr Cuddy nie znałam hehe:P suuper:)
śmiesznie by było jak Wilson nakryłby ich na gorącym uczynku pewnie ucieszyłby się
CZEKAM NA CD:*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 16:02, 08 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
No to czas na ostatnią część w całości dedykuje ją mojej betce Shadow za męczenie się z moimi fikami
Mam jeszcze krótki epilog, ale nie wiem, czy go wrzucić nie chce przesłodzić pomyśle
Tymczasem gdzieś w PPTH pogrążony w rozpaczy Wilson i przemiła pani śledcza z pionu kryminalnego policji New Jersey szukali jakiś śladów, wskazówek mogących naprowadzić ich na porwanych.
- Musimy ich znaleźć. – odezwał się zrozpaczony Wilson.
- Robimy wszystko, co w naszej mocy. – tłumaczyła policjantka.
- Nic nie robimy! Siedzimy tu, a oni mogą zginąć w każdej chwili! – onkolog naprawdę był przerażony.
- Mija dopiero pierwsza doba. Jeśli on nic im nie zrobił, znajdziemy ich. – uspakajała pani śledcza.
- Nie znasz ich. Jeśli on ich nie skrzywdził, sami się pozabijają. – James sprawiał wrażenie kogoś, kto wie co mówi.
- Coś jest między nimi? – kobieta wyraźnie zainteresowała się tym, co powiedział.
- Oprócz beznadziejnego uczucia skrywanego przez lata jeszcze mnóstwo innych bardzo złych emocji, z którymi sobie nie radzą. - powiedział, biorąc jednocześnie głęboki oddech.
- Wiele dla ciebie znaczą. Muszą być szczęśliwi, że mają takiego przyjaciela. - patrzyła na niego, uśmiechając się delikatnie.
- Jasne. Takiego, który nie potrafi im pomóc. – Wilson wyraźnie tracił nadzieję.
- Coś wymyślimy. – rzuciła niepewnie, widząc stan doktora.
Jessica podeszła do załamanego Wilsona i przytuliła go.
- Myślałem, że policjantki są twarde i nie okazują uczuć. – Wilson wyglądał na zdezorientowanego.
- Chyba nie znasz się na kobietach, James. – dodała, posyłając mu zalotny uśmiech.
- Taa… House mówi mi, że moje trzy żony niczego mnie nie nauczyły. – wzruszył ramionami.
- Aż trzy?! Czy powinnam się obawiać? – patrzyła mu prosto w oczy.
- Jasne. Wykorzystuję sytuację, żeby znaleźć kolejną panią Wilson. – warknął oburzony.
- Żartowałam, może weź coś na uspokojenie. – zaproponowała.
- Tak, teraz to nawet Vicodin mi nie pomoże. O Boże! Vicodin to jest to! 2 tabletki. To musi coś znaczyć! Jedną zostawiłby jako ślad, że tam był. Zostawił 2. – mówił jak opętany.
- Dobrze się czujesz?
- Jasne, masz brykę na sygnale? – Wilson miał plan.
- Jestem policjantką. – rzuciła mu wymowne spojrzenie.
- Jedziemy, oni tam są, w tym domu. – dodał, narzucając marynarkę i wychodząc z gabinetu.
- Nikogo nie znaleźliśmy. Pamiętasz? Też tam byłeś. – rzuciła, nie wiedząc, o co może mu chodzić.
- Bo źle szukaliśmy. No, idziesz czy nie! - krzyknął, będąc już na korytarzu.
W mgnieniu oka znaleźli się w opuszczonym domu. Wilson wpatrywał się w szafę, przy której znalazł Vicodiny.
- Tu coś jest. Tajne przejście!
– Eureka! - pomyślał.
Odsunęli szafę. Otworzyli drzwi i zobaczyli śpiących, wtulonych w siebie House'a i Cuddy.
- I niby te dwa gołąbki miałyby się pozabijać? Teraz nie dziwię się, że miałeś trzy żony. Nie znasz się na ludziach. – Jess była wyraźnie rozbawiona.
- Nieprawda. Zawsze wiedziałem, że będą razem tylko myślałem, że najpierw się pozabijają.
Ich śmiech obudził Grega i Lisę. Byli zaskoczeni, szczęśliwi i trochę speszeni sytuacją, w której zastał ich Wilson i ktoś.
- Cieszę się, że cię widzę. Jeszcze jedna noc z tą niewyżytą seksualnie administratorką i przyjechałbyś po zwłoki! - wykrzyczał House.
Cuddy posłała mu złowrogie spojrzenie.
- Nowa kandydatka na panią Wilson? – Greg lustrował nieznajomą.
- Jess. Miło mi. Nic wam nie jest? – zapytała, rozglądając się po pokoju.
- Wilson, zawsze wiedziałam, że nas uratujesz. – odezwała się Cuddy.
- Dzięki, ale House pewnie tej wiary nie podzielał. – James spojrzał na przyjaciela.
- I miałem rację. My tu umieraliśmy, a ty urządzałeś sobie konkurs na miss policji. Jess? Co to za imię? - skwitował diagnosta.
- Równie głupie co Greg. – odpowiedziała bez wahania.
- Znasz moje imię? Pewnie rozmiar buta, numer konta bankowego i kilka innych intymnych szczegółów też ci zdradził. Wilson, ty plotkarzu! – House udawał oburzonego.
- Zdradził, że jesteś beznadziejnie zakochany w pani Cuddy, a sytuacja, w której was znaleźliśmy tylko to potwierdza. – była bardzo bezpośrednia, co coraz bardziej podobało się Wilsonowi.
- Nie wiem jak wy, ale ja mam ochotę stąd wyjść. - Cuddy próbowała zmienić temat.
- Jeszcze raz wielkie dzięki, Wilson – dodała, kierując się do wyjścia.
- Może cie odwieźć, Cuddy? - zapytał od niechcenia House.
- Nie, dzięki. Już i tak wiele poświęciłeś – mówiąc to, posłała mu wymowne spojrzenie.
- Miałeś rację. -powiedziała Jess do Wilsona, obserwując całą tą sytuację.
- Zawsze mam. - uśmiechnął się.
- Może chcecie zostać sami? – warknął House. - To miejsce wybudza nieokiełznane instynkty. - uśmiechnął się pod nosem.
- Co tu się stało? -zapytał zaintrygowany Wilson.
Ale szalonego diagnosty już nie było.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ley
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 4088
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Huddyland. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 18:31, 08 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Hah Świetne!
Cytat: |
Odsunęli szafę. Otworzyli drzwi i zobaczyli śpiących, wtulonych w siebie House'a i Cuddy. |
Cytat: | I niby te dwa gołąbki miałyby się pozabijać? |
Dwa gołąbki I to mi przypomniało, że jestem głodna
Cytat: | - Cieszę się, że cię widzę. Jeszcze jedna noc z tą niewyżytą seksualnie administratorką i przyjechałbyś po zwłoki! - wykrzyczał House. |
Cytat: |
- Znasz moje imię? Pewnie rozmiar buta, numer konta bankowego i kilka innych intymnych szczegółów też ci zdradził. Wilson, ty plotkarzu! – House udawał oburzonego. |
Cytat: |
- Może chcecie zostać sami? – warknął House. - To miejsce wybudza nieokiełznane instynkty. - uśmiechnął się pod nosem. |
Dobra kończę ten komentarz, bo widzę, że to więcej emotek niż tekstu
Czekam na więcej
PS. A chyba się szykuje nowy związek, co ?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
martusia14
Internista
Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 23:14, 08 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
- Co tu się stało? -zapytał zaintrygowany Wilson.
Ale szalonego diagnosty już nie było.
Świetny fik i bardzo zabawny.Życzę ci abyś miała więcej takich dobrych fików
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|