|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Erato
Ortopeda
Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 2359
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 10:18, 25 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Nie skomentowałam czterech części. CZTERECH części. Jak ja mogłam? *chwila ciszy nad własną sklerozą*
Po kolei zatem
Ósma.
Och, Cuddy. Biedna, biedna Cuddy. Bo to przecież nie jest tak, że ta jedna sytuacja, jedno pojawienie się Cynthii, spowodowało rozpad :sadno:To była właśnie ta cholerna kropla :[Ale House musi wiedzieć - musi wiedzieć! - musi zrozumieć, że życie z nim to nie przelewki! On by chciał wszystko tak łatwo załatwiać, tak łatwo wracać do normy A tak nie ma, nie w normalnym życiu dorosłych ludzi. Cuddy powiedziała bardzo mądre rzeczy i za to wielkie, wielkie podziękowania dla Ciebie
Cytat: | - To małżeństwo. Poważny związek, gdybyś jeszcze nie zauważył – przerwała mu ruchem ręki, gdy chciał coś powiedzieć. – A te gierki… Twoje gierki… Są na tym poziomie chore. Nieodpowiednie. Budujemy coś – wstała. – Do tego potrzeba solidnych podstaw. Pewności. Dojrzałości. Tymczasem ty wszystko obracasz w kolejną rundę monopolu. |
Rzadko udaje się autorowi zachować charakter postaci, a przy tym przekazać jeszcze coś ważnego.
Ale z drugiej strony jest problem tych nieporozumień, tak częstych w małżeństwach...
Boli ten rozdział, jest jak drzazga pod skórą.
Dziewiąta.
Najpierw - nadal uważam (co napisałam przy okazji ostatniego betowanego fragmentu), że z mężem się nie zrywa, ale rozstaje (sformułowanie to pojawia się w czwartym zdaniu)
Eeeej. Ale Ty chyba nie zamierzasz rozwalić tego małżeństwa, prawda? *boi się* Bo ten rozdział boli jeszcze bardziej
Zamiast cichej wojny mamy prawdziwą walkę. Cuddy jest wściekła, jest zjadliwa, jest bardziej okrutna, niż bym się tego po niej spodziewała (nadal jednak pozostając Lisą, jaką znam - jak Ci się to udaje?!). A ja jej jednak nadal kibicuję. Bo mam gdzieś wewnętrzne poczucie, że House sobie na to wszystko zasłużył I że cokolwiek by teraz nie powiedział, to nie jest właściwy moment, by Cuddy go słuchała A z drugiej strony - czy taki moment kiedykolwiek ma szanse się pojawić?
Przeczuwam, że moje współczucie dla Cynthii zmieni się w czystą nienawiść
Ale pożyjemy, zobaczymy.
Dziesiąta.
Okay, jednak nie ma nienawiści. Bo Cynthia to takie dziecko! Czytając jej słowa mam wrażenie, że w ogóle nie zna życia. Wplątała się w sytuację, która znacznie przerosła jej charakter i po niewczasie złapały ją wyrzuty sumienia Chociaż, z drugiej strony, nie potrafię zrzucić na nią winy. Właśnie przez tę naiwność, którą w niej widzę. Może ona rzeczywiście się do tego nie nadaje? Trochę mi się rozmywa ta postać i liczę na to, że na końcu dasz jej szansę jakimś odrobinę mocniejszym, finalnym akcentem
Wszyscy tu są tacy, jak być powinni. I House, i Cuddy, i Wilson.
A atmosfera pozostaje tak przytłaczająca, że sama nie wiem, co napisać
Jeszcze tylko drobniutka usterka z ostatniego zdania:
Cytat: | - Chcę - odparł. – Specjalnie tobie na złość – dodał, wstając a, na następnie opuszczając gabinet. |
(...)dodał, wstając, a następnie opuszczając gabinet.
Jedenasta.
No, ten początek skądś znam!
Dawno nie czytałam tak dobrej Cuddy. Tak świadomej Cuddy. To, co robisz z tą postacią, jak ją pogłębiasz, jak czynisz z niej bohaterkę jeszcze ciekawszą, jeszcze bardziej intrygującą... To wszystko powoduje, że naprawdę zaczynam się zastanawiać nad jej sytuacją, nad tym, jak sama bym zareagowała Zawsze wydawało mi się, że silna kobieta - a taką Lisa przecież jest - poradzi sobie zawsze z House'em, nawet jeśli ten się nie zmieni Dzięki Tobie zaczynam dochodzić do wniosku, że to nieprawda I, choć to strasznie smutne, rodzi to moje obawy co do domniemanego Huddy (a że scenarzyści nie są tak zdolni, jak Ty, to boję się jeszcze bardziej ).
Rozmowa z Wilsonem... Sama nie wiem. Dobra, ale dla mnie bez fajerwerków. Może dlatego, że rozmowy z Wilsonem zawsze są bez fajerwerków? A może dlatego, że jestem przyzwyczajona do tych, które toczy z House'em, nie z Cuddy? A może dlatego, że jestem dziwna i mam dzisiaj nieodpowiedni nastrój?
Teraz powinno nastąpić wielkie podsumowanie, ale go nie będzie.
Uwielbiam. Twoje. Opowiadania.
O.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Pietruszka
Truskawkowa Blondynka
Dołączył: 17 Wrz 2008
Posty: 1832
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 54 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 18:14, 25 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Kochani
Kolejny fragment już dzisiaj, jako, iż bardzo mi zależy na zakończeniu tego ficka przed rokiem szkolnym, bo nie wiem, jak będzie z czasem. Został mi tylko jeden fragment do napisania, co nie oznacza, że pisze chronologicznie
Kika -> kocham szary kolor I o to mi głównie chodziło w tym ficku, żeby przedstawić wszystko, poza czernią i bielą. A co do urwanej sceny - ja baaardzo lubię tak pisać, kiedy z początku nie wiadomo, o co chodzi, i trzeba się domyślać w trakcie
martusia14 -> naprawdę bardzo się cieszę, że widzisz moją pracę!
lisek -> mi możesz pisać tyle długich komentarzy, ile chcesz
Lisie -> no to długo nie czekałaś
Erato -> piękny, długaśny komentarz, jak miód na moje serce, czytałam go chyba z pięć razy i bardzo ci za niego dziekuję. A rozmowa z Wilsonem sprawiła mi tak dużo trudności przede wszystkim dlatego, ze tam był... Wilson Słabo mi idzie miksowanie go z Cuddy, pół dnia oglądałam Wuddy-scenki, żeby wyszło dobrze.
Tutaj właśnie jedna z części, którą planowałam i układałam w głowie od samego początku. Mam nadzieję, że wyszła chociaż w połowie tak dobrze, jak chciałam
Enjoy!
Siedziała za biurkiem, odpychając od siebie natłok myśli. Jej ręce, jakby bez udziału umysłu, zaczęły same porządkować papiery, które przed chwilą tak skrupulatnie wypełniała. Nie chciała analizować wszystkiego od nowa. Jaka była szansa na szczęśliwe zakończenie? Jeden do czterdziestu?
I czy szczęśliwe zakończenie na pewno byłoby szczęśliwe? Równie dobrze za kilka lat sytuacja mogłaby się powtórzyć. Wiedziała, że jej męża nie da się zmienić. Na ironię, była to jedna z rzeczy, która w nim urzekała, pomimo jego trudnego charakteru.
Obawiała się tym bardziej, że nie było szansy na zakończenie pośrednie. Każda inna opcja przysporzyłaby jeszcze więcej bólu i cierpienia, których zdążyła już doświadczyć w ostatnich dniach. Aż za nadto.
Jedna ze zgarniętych kartek spadła z biurka. Schyliła się po nią, a z transu wyrwało ją znajome pismo.
Praktycznie nie leczysz pacjentów, ponieważ nie jesteś lekarzem, tylko administratorem.
O Chryste. Jakie to stare. Jeszcze wtedy nie byli nawet parą.
Z jej obliczeń wynikało, że kartka ma co najmniej 8 lat.
Zarządzasz pracownikami tak, że, spójrzmy prawdzie w oczy, chodzą w kółko i pikietują.
Strajk pielęgniarek. To pomagało jej nieco w określeniu czasu. I przypominało ten ciężki okres w życiu House’a, kiedy to stracił jedynego, i za razem najlepszego, przyjaciela.
Cóż, on przynajmniej jakiegoś miał. Lisie pozostawała tylko siostra. Co było nieco ironiczne, biorąc pod uwagę, że to on tutaj był odpychającym od siebie ludzi chamem.
Zachowujesz się tak, jakby pracownicy mieli się ciebie bać i szanować, ale twe oczy mówią... Twe oczy nie mówią nic, bo patrzy się tylko na twój biust,
Typowe.
Mimo jawnie obraźliwej natury tekstu uśmiechnęła się smutno. Jak dzieciak, pomyślała. Nie umie komplementować fryzury, więc ciągnie za warkoczyk.
Poczuła się, jakby wbito jej szpilkę w serce. Głęboko. Najlepszym wyjściem byłoby teraz odłożyć kartkę, ale nie mogła się do tego zmusić.
co znaczy, że bardzo pragniesz, by ktoś wskoczył na ciebie
Cóż… Greg raczej nie wskoczy.
i wyznał ci miłość, powoli, sylaba po sylabie.
Powiedział jej, że ją kocha, tylko dwa razy w ciągu tych wszystkich lat. A zarazem powiedział to jako pierwszy. Przez dłuższy czas podejrzewała, iż to tylko jakiś dziwny eksperyment na jej osobie. Dopiero potem udało jej się docenić, iż na chwilę zerwał ze swoimi gierkami.
Że jej zaufał.
Uciekasz od tego, czego pragniesz,
Uciekasz od tego, czego pragniesz…
Przerwała czytanie.
Uciekasz od tego, czego pragniesz.
Miał rację. Uciekała. Całe życie. Obawiała się. Chciała oszczędzić sobie złudzeń. On zresztą też.
Byli parą tchórzy.
a o tym czego potrzebujesz, nie masz zielonego pojęcia.
To chyba była jedna z rzeczy, jakiej się przy nim nauczyła.
Dowiedziała się, że potrzebuje jego.
A teraz było po wszystkim.
Jezu, dobrze, że już kończyła czytać.
To, co osiągnęłaś, napawa cię dumą. Ale wciąż jesteś nieszczęśliwa.
Wstała.
Usiadła.
Nie, raczej opadła. Ciężko.
Uciekasz od tego, czego pragniesz.
Wciąż jesteś nieszczęśliwa.
Pozwoliła popłynąć swoim myślom i przeraził ją ich natłok.
Wciąż jesteś nieszczęśliwa.
Może to właśnie był ten dramat. Przez ostatnie kilka lat była bardzo szczęśliwa. Mimo tego, że straciła dziecko. Mimo tego, jak często kłóciła się z mężem. A teraz, kiedy z nim skończyła, została jej tylko pustka.
Uciekasz od tego, czego pragniesz.
Para tchórzy.
Próbował się z nią dogadać, ale ona miała dość. Może on też stchórzył? Może w ogóle nie powinna dodawać „może” w tym zdaniu? Oboje byli dysfunkcyjni, jeśli chodzi o związki.
Uciekasz od tego, czego pragniesz.
Może ona właśnie kochała te gierki? To, że dawały jej swoistą zaporę i rozrywkę? Nie czuła się nigdy przyparta do muru, on też nie. A mimo to wiedzieli, ile dla siebie znaczą. Nawet, jeśli odkrywała więcej niż on.
Ukryła twarz w dłoniach w geście pełnym zmęczenia.
Spieprzyła sprawę.
Już po wszystkim.
Uciekasz od tego, czego pragniesz, a o tym, czego potrzebujesz, nie masz zielonego pojęcia.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Pietruszka dnia Wto 18:15, 25 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lisie
Pacjent
Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 18:42, 25 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Cieszę się, że kolejna część tak szybko. Fragment jakże ważny...Okazuje się, że jedna kartka papieru i kilka słów, może znacznie lepiej ,,potrząsnąć" Cuddy, niż długie monologi Wilsona ! Myślę, że teraz Lisa już rozumie gdzie popełniła błąd i chyba nawet jest gotowa go naprawić ...
Życzę weny !
Pozdrawiam !
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:13, 25 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Czytałam w wielkim skupieniu. Fragment bardzo spokojny, ale jakże ważny dla całego opowiadania. Piękne przemyślenia Lisy i ta karteczka. Pojawiła się w odpowiednim momencie.
Greg pisząc to trafił w samo setno, jak zwykle zresztą, gdy chodzi o Cuddy. Czy oni muszą być, aż tak uparci, wiedzą o sobie wszystko, wiedzą czego mogą się po sobie spodziewać, tyle razem przeżyli, ok są różni pod każdym względem, ale czy życie zawsze musi być takie skomlikowane. Mam nadzieje, że rozmyślania Cuddy doprowadzą ją do właściwego rozwiązania, bo ja już nie mam pojęcia co dla tej dwójki będzie najlepszym rozwiązaniem. Chociaż Hudzinkowe serce podpowiada:
"Cuddy nie uciekaj przed tym czego pragniesz" tylko pytanie, co na to Gregory House. Ale tego pewnie wkrótce się dowiemy.
Wena
Ps. sama pozwoliłaś mi na długie komentarze
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
martusia14
Internista
Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 22:47, 25 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Kilka zdań napisanych przez Grega 8 lat temu,pozwoliły jej się w końcu zastanowić nad tym wszystkim.Świetny fragment.Lisa czytała zdanie po zdanie i analizowała jego słowa.Jak zawsze wyszło,że on wie jaka ona jest i ma rację w 100% jeśli chodzi o jej osobę.
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jane
Student Medycyny
Dołączył: 15 Sie 2009
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 10:48, 26 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Błąd, który może nas drogo kosztować...
A, tak mi się skojarzyło
Fik świetny, nie widziałam jeszcze TAKIEGO przedstawienia Cuddy i House'a. Przyznam ci się, że kiedyś natrafiłam na ten fik, ale odrzuciła mnie postać Cynthii. Teraz weszłam tu ponownie, przeczytałam, i jestem pod wielkim wrażeniem.
Monologi Wilsona... to bywa takie wkurzające, zwłaszcza, że Jimmy prawie zawsze ma rację
List sprzed ośmiu lat zdziałał więcej, niż te wszystkie wykłady. To też jest coś nowego.
Gratuluję pomysłu i wykonania i weny na przyszłość! Bo jej to nigdy nie za dużo.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pietruszka
Truskawkowa Blondynka
Dołączył: 17 Wrz 2008
Posty: 1832
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 54 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 12:34, 26 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Okazuje się, że jedna kartka papieru i kilka słów, może znacznie lepiej ,,potrząsnąć" Cuddy, niż długie monologi Wilsona ! |
Cytat: | List sprzed ośmiu lat zdziałał więcej, niż te wszystkie wykłady. |
No właśnie nie... Te obie części się uzupełniają. Gdyby nie wykład, list też niczego by nie zdziałał. A gdyby nie list, Lisa pewnie nie pozwoliłaby sobie na tak dogłębną analize sytuacji. Dopełniają się
Cytat: | Przyznam ci się, że kiedyś natrafiłam na ten fik, ale odrzuciła mnie postać Cynthii. Teraz weszłam tu ponownie, przeczytałam, i jestem pod wielkim wrażeniem. |
Ciesze się, że się przekonałaś...
Cytat: | Ps. sama pozwoliłaś mi na długie komentarze |
I postam się ciebie w tym podtrzymać!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Scribo
Ratownik Medyczny
Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 175
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 16:41, 26 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Wróciłam, zwarta i gotowa do komentowania
Poprzednie części, ktorych nie komentowałam robiły duże wrażenie. Rozmyślania o rezygnacji z pracy, rozmowa z Wilsonem... Ale część dwunasta, cała, jest dla mnie prawdziwą perełką.
Przypadek, że z całego stosu wypadła akurat ta kartka. Zwykły przypadek, mający tak wielkie znaczenie. Spójrzmy prawdzie w oczy. Gdyby nie prawda zapisana na kartce wiele lat wcześniej - osiem, tak? - to pewnie nawet nie zastanwoiłaby sę nad tym w ten sposób.
Wszystko, po kolei idealnie pasowało do sytuacji. Wszystko po kolei wysyłalo jakiś impuls, popychający ja w stronę zrozumienia. I to mi isę podoba.
Bardzo fgajnie wykorzystałaś element serialu na potrzeby fika. Podoba mi się używanie takich kanonicznych szczegółów, bo to dodaje wiarygodności i umacnia fanon.
Dwukrotne wyznanie miłości. tak mało, a tak dużo. Do każdego powinno się stosować indywidalne normy. Normy house'a... Cóż, wyykroczył daleko poza swoją ormę, zdobywając się na takie wyznanie aż dwukrotnie.
No i zrozumienie, dopadające ją na końcu... Rany... Ten styl, ten sposób w jaki to wszystko zostało zapisane... Oj tak, mnie przekonało. Tu własnie pokazuje się prawdziwy kunszt. W takich moemntach jak ten.
I chcę to wyraźnie zaznaczyć, bo - niestety - niewiele osób zwraca na to uwagę. Taki spośób pisania dochodzenie do czegoś do bohatera, docieranie... Ten proces zapisany w danym stylu literackim to jedna z najtrudniejszych rzeczy, jakie stają przed pisarzem. Napisać to dobrze, czy nawet bardzo dobrze to trudne zadanie. Ty się go podjęłaś i świetnei się spisałaś Gratuluję.
Cóż, to by było na tyle. Wiesz, że jak zwykle chwalę twojego wena i czekam na więcej
Pozdrawiam cieplutko
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pietruszka
Truskawkowa Blondynka
Dołączył: 17 Wrz 2008
Posty: 1832
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 54 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 9:01, 28 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Cóż, to ostatnia część...
Myślę, że nie tego się spodziewaliście i że odbierzecie zakończenie dobrze...
Chciałabym podziękować wszystkim komentującym za wypieszczanie wena przez cały okres pisania ficka Mojej cudownej becie Erato, która nie przykładała co prawda ręki do tego kawałka, bo chciałam, żeby miała niespodziankę (oby się tylko nie rozczarowała) Scribo i Sarusi, bez których ta historia w ogóle by nie ujrzała światła dziennego I mojej koleżance, M, która pomogła mi w napisaniu sceny, w której Cuddy wynosi się z domu .
Wszyscy sprawiliście, że pisanie pierwszego wielopartowego ficka było świetnym doświadczeniem.
Po tej częsci następuje jeszcze króciótki epilog |
- Znalazłam nową pracę - poinformowała Grace Cynthia.
- Tak szybko?
- Też zdawało mi się, że w takiej niewielkiej mieścinie będzie to trudne, ale jednak się udało.
- Czyli się nie wyprowadzasz?
Sekretarka pokręciła przecząco głową i upiła łyk swojej kawy.
- Moim zdaniem za mocno przeżyłaś tę całą aferę. Mogłabyś tu pracować dalej.
- Nie czułabym się z tym dobrze.
- Tak jak z tymi włosami.
- Tak jak z włosami.
- Zawsze palisz za sobą mosty? - Zapytała z uśmiechem.
- Tylko te, których nie mam zamiaru już więcej przekraczać.
- Podoba mi się twoja nowa fryzura. Wyglądasz bardziej jak... Ty.
- Też mi się tak wydaje.
- Ten mysi, naturalny, też ci nie pasował. A ten ciemny był zbyt Cuddy.
- Wygląda na to, ze znalazłam swój kolor.
- I zrobisz z tego symboliczny, wielki krok w dorosłość, jak z podwiązkami?
- Nie. Tym razem to tylko kolor.
Zerknęła ukradkiem w lusterko. Przed oczami błysnęły jej blond włosy.
Zamknęła za sobą delikatnie drzwi dachu.
- Szukałam cię przez godzinę – jej głos brzmiał pewniej, niż się spodziewała. – Więc… - nie dokończyła.
Spojrzał na nią tymi przenikliwymi, niebieskimi oczami. Ten wzrok umieściłaby gdzieś pomiędzy ironicznym pytaniem „szpital przerwał aż godzinę bez mamusi?” a świadomością… Nie do końca wiedziała czego.
Obracał powoli swoją laskę, siedząc pod jednym z tych dachowych murków bez specjalnego przeznaczenia. Zastanawiała się, jak dawno musiało go tutaj nie być. Intrygowało ją, czemu wybrał akurat to miejsce, które pewnie powodowało tyle bolesnych wspomnień z czasów, kiedy jeszcze nie był kaleką. Wiedziała, że zapewne była w stanie wzbogacić jego kolekcję o jeszcze kilka takowych, o ile nie boleśniejszych.
Usiadła obok niego, starając się nie psuć chwili swoimi natrętnymi myślami na temat tego, jak tą eskapadę skończy jej spódnica.
- Ja po prostu… - zaczęła od nowa.
- Czego chcesz? – Zapytał. Nie oschle. Nie wrogo. Najzwyczajniej na świecie. Nie do końca wiedziała, jak to zanalizować. Chociaż w tym wypadku analiza i tak pewnie by niczego nie dała.
- Chciałam cię przeprosić. – Odwrócił głowę i ich spojrzenia się spotkały. – Wystraszyłam się, uwierzyłam plotkom szpitalnym, nie chciałam cię słuchać. Na dobrą sprawę, w ogóle nie dałam ci okazji do wyjaśnienia tej całej… Chorej sytuacji.
Greg słuchał jej uważnie. Zauważył, iż mówiła coraz szybciej, co mogło wskazywać na lekką histerię. A potem wzięła głęboki oddech. Wyglądało na to, że wiele ją kosztowało przyjście tutaj.
Milczał.
- I mimo, iż nie jesteś bez winy… To ja też nie jestem. Może nawet w większej części, bo ty przynajmniej starałeś się coś zrobić, a ja schowałam głowę w piasek. – Odwróciła wzrok i zaczęła szukać w kieszeni chusteczki. Głos był coraz bliższy załamania się.
- Wonder Boy znowu musiał ratować świat? – Zapytał, wyjmując z kieszeni kawałek materiału i podając go żonie.
- Zamknij się – rzuciła, wycierając twarz.
- Leciała na mnie – zauważył pół - poważnie, pół – prowokacyjnie.
- Mam połechtać twoje ego i zapytać „a kto nie”? - Przetarła nos.
- Nie musisz. To i tak oczywiste. – A po chwili dodał:
- Chciałem ją tylko zniechęcić.
Lisa spojrzała na niego ze zdziwieniem. Wyznanie stawiało go w zupełnie innym świetle. Normalnym byłoby, gdyby po prostu ignorował jej zaczepki, dawał sytuacji się rozwijać, a potem umrzeć. On to zdusił w zarodku, jakby chciał oszczędzić problemów.
- Ze względu na…?
- Siebie – odparł. – I po części na ciebie. Obrażona za podrywanie twoich asystentek mogłabyś odmówić seksu.
- A niby w którym miejscu zaczyna ci przeszkadzać zainteresowanie płci pięknej?
- W tym, w którym płeć przestaje być piękna, a zaczyna być natrętna.
- Nie chciałam, żeby to się tak skończyło – powiedziała miękko po chwili ciszy. Diagnosta podniósł się do pozycji stojącej, a ona za nim.
- I… Nie sądzę, żebyśmy potrzebowali rozwodu – rzuciła ostrożnie. Odkryła karty.
- Yeah. Ja też nie – ruszył ku wyjściu.
- Ale nie jest w porządku – dopiero teraz zaczęła poważnie odczuwać pieczenie pod powiekami.
Spojrzał na nią.
- Nie jest – otworzył drzwi, ale najwyraźniej zwlekał z wyjściem. Lisa patrzyła na niego wyczekująco. – Rzecz w tym… - Zaczął. Cały czas utrzymywał normalny ton, przypominający nieco ten, którego używał, analizując cudze kłamstwa lub procesy w organizmie pacjenta. – Niezależnie od tego, czy się to już skończyło czy nie, posądzanie małżonka o zdradę i rozwodzenie się z nim na podstawie plotek nigdy nie świadczy dobrze o drugiej stronie.
- To panika – zaczęła się usprawiedliwiać.
- Panika ma swoje granice – przerwał jej. – Poza tym, sugeruje, że musiałaś mnie podejrzewać niezależnie od tego. Same plotki nic by dla ciebie nie znaczyły.
Nie zaprzeczyła. Nie miała jak.
- A ja nigdy nie dałem ci powodów do podejrzewania – kontynuował.
- To nie fair w stosunku do ciebie – zasugerowała cicho.
Odkrył karty. As rozczarowania, król bólu, dama przygotowania się na rozpad kolejnego znaczącego związku.
Z jednej strony zdziwiła się, że nie pomyślała o tym wcześniej. Zawsze sądziła, że zna go tak dobrze. Że może być z siebie dumna. Gdy teraz o tym myślała, nie była nawet pewna, jaki smak pizzy lubi najbardziej.
Ale pizza nie rani. Rozczarowanie tak.
House spojrzał na nią po raz ostatni i opuścił dach.
Będzie dobrze, pomyślała przez łzy.
Wszystko będzie dobrze.
To nie filmowe zakończenie. To realne życie. Nikt nie pada sobie w ramiona po odkryciu własnej głupoty. A nad związkami, obustronnym wybaczeniem i powrotem do normy trzeba pracować.
A ona była zdeterminowana.
Jak zwykle.
KONIEC
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Pietruszka dnia Pią 11:12, 28 Sie 2009, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kika
Ratownik Medyczny
Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 246
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Żywiec Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 9:21, 28 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
O matulu kochana!
Niestety, ale takie właśnie jest życie. Zakończenie cudowne, prawdziwe... Niby szczęśliwe, ale jednak wywołuje pewien smutek. Ukazuje brutalną prawdę o tym, że życie nie zawsze jest takie, jakie sobie wymarzymy. Że niesłuszne oskarżenia, brak zaufania mogą tak bardzo zranić...
Kłaniam się nisko do stóp.
Chapeau bas!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ala
Tooth Fairy
Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 350
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wonderland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 9:25, 28 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
"Wonder Boy znowu musiał ratować świat?" Ha, ha.
Wiem, że to miał być poważny fragment, ale tak mnie to rozśmieszyło...
House wie wszystko!
Jednak wcale nie ma racji mówiąc, że nie dawał jej powodów do podejrzeń. Po co wychodził z Cynthią?? Faceci!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pietruszka
Truskawkowa Blondynka
Dołączył: 17 Wrz 2008
Posty: 1832
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 54 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 9:31, 28 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Po co wychodził z Cynthią?? |
Cytat: | - Chciałem ją tylko zniechęcić. |
Cytat: | Że niesłuszne oskarżenia, brak zaufania mogą tak bardzo zranić... |
Zwłaszcza, jeśli są ze strony kogoś tak bliskiego...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 9:56, 28 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Wow! Szczerze to nie wiem, co napisać? Takie piękne i smutne. Realne. Niby nie jest źle, ale, czy jest dobrze? Chmm...cóż jeśli chodzi o związek tej dwójki tego chyba nigdy nie będziemy pewni Zakończenie jak zwykle przemyślane w każdym calu. Jak cały fik zresztą. Gratuluje. Jestem pod wrażeniem.
Kika napisał:
"Ukazuje brutalną prawdę o tym, że życie nie zawsze jest takie, jakie sobie wymarzymy."
I to chyba jest płenta tego opowiadania. Przynajmniej dla mnie.
Wena na kolejne takie dzieła.
Pozdrwaiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lisie
Pacjent
Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 10:36, 28 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Zakończenie hmm... właśnie, jakie ? Z pozoru szczęśliwe, ich szczera rozmowa... A tak naprawdę to raczej smutne, albo refleksyjne - ukazuje, że choć się kochają, to nie ufają sobie na tyle, by tworzyć prawdziwy związek. Chociaż daje też nadzieję na to, że przy ciężkiej pracy uda im się go stworzyć.
Fik do końca przemyślany, czego serdecznie gratuluję !
Pozdrawiam i czekam na epilog !
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Scribo
Ratownik Medyczny
Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 175
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 10:59, 28 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Pietruszka napisał: | Scribo i Sarusi, bez których ta historia w ogóle by nie ujrzała światła dziennego |
Kochana, czytanie tej historii było niezwykłą przyjemnością i cieszę się, że zdecydowałaś się podzielić nią z resztą Horum *
Wiesz, że podoba mi się wszystko co napiszesz, prawda? Ale to... To podoba mi się szczególnie. Ale po kolei:
Najpierw rozmowa Cynthii i Grace. Cynthia przeszła w tym fiku długą drogę. I... był bohaterem dynamicznym, zdecydowanie. Na początku szara myszka, później panna elastyczna, a na końcu... kobieta niezlaężna? czyżby w końcu i naprawdę? No bo zdecydowała się na nowy kolor - a taka zmiania zazwyczaj oznacza ogólną chęć do zmian w życiu. Powoli zaczynała dorastać. Zmienia pracę - zaczyna wszystko od nowa. Podoba mi się to jak skończyła postać. Pójdzie własną drogą. Będzi emieć własne życie, a jej ścieżka już isę nie przetnie z drogą Houise'a. Epizod w życiu obojga, który już się skończył.
No i ta druga część, wazniejsza.
Wiesz co mi się podoba i za co będę cię chwalić w nieskończoność? Kanoniczność. I House'a i Cuddy. Myślę, że włąśnie tak by się zachowywali, właśnei to by mówili.
I to ja House został zranoiny, bo... bo brakowało mu zaufania. Cóż za ironia, bo przecież to on prawie nikomu nie ufał i twierdził, że "wszyscy kłamią".
Cuddy, która to zrozumiała.
W którymś fiku napisałam, że żadne zakończenie nie jest ani całkiem dobre, ani całkiem złe - i to mi do tego zdania tak bardzo pasuje... Bo to prawda - w życiu tak naprawdę nie ma czerni i bieli. Są tylko różne odcienie szarości.
I cieszę się, że tak się to skończyło - dlatego też ciekawi mnie co będzie w epilogu?
Znalazłam kilka błędów, ale to przez brak korekty, niedługo napewno znikną i te ponbiżej i inne, których nie zauważyłam :
Cytat: | - Chciałam cię przeprosić – odwrócił głowę i ich spojrzenia się spotkały. |
Po "przeprosić" kropka, "odwrócił" wielką literą. To nie określa sposobu w jaki zostało to powiedziane.
Cytat: | - Mam połechtać twoje ego i zapytać „a kto nie”? - przetarła nos. |
To samo - "przetarła" wielką.
Cytat: | go zupełnie w innym świetle |
Szyk wyrazów - "w zupełnie innym" a nie w "zupelnie w innym"
Cytat: | żeby się to tak skończyło |
To samo - "żeby to się tak" zamiast "żeby się to tak"
Cytat: | A ja ci nigdy nie dałem powodów |
"A ja nigdy nie dałem ci powodów"
A na koniec jeszcze wyszczególnie coś co bardzo, alt to bardzo mi się podobało:
Cytat: | Ale pizza nie rani. Rozczarowanie tak. |
Z jakiegoś powodu ta fraza mocno do mnie przemawia
No i to by było na tyle... Wiesz, że czekam aż coś jeszcze napiszesz Coś długieeego ^^ i oczywiście epilog
Ściskam mocno
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pietruszka
Truskawkowa Blondynka
Dołączył: 17 Wrz 2008
Posty: 1832
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 54 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 21:53, 29 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Miałam nadzieję, że może ktoś spoza starej grupy się dorzuci, jak koniec ficka... Ale nie to nie, ich strata. Specjalnie dla was, żeby nie trzymać w niepewności... Epilog
- Pogodzicie się - stwierdził Wilson tego samego wieczora, kiedy za nim i House'em zamknęły się drzwi windy.
- Pewnie. I zostaniemy jedną z tych cukrowych, sitcomowych par, które wiecznie trzymają się za ręce i dają innym rady a propos związków.
- Nie powiedziałem, że się zmienicie. Ani nawet, że będziecie żyli długo i szcześliwie. To by było mocno ironiczne, biorąc pod uwagę stan twojej wątroby. Mówię, że się pogodzicie. W jakimś stopniu... Jesteście niezniszczalni. Skoro przetrwaliście już tak wiele. I ty o tym wiesz.
House nie odpowiedział. Nawet nie chciało mu się ironizować ani zaprzeczać, nie po przestawieniu na dachu.
- O co tak właściwie poszło? - zapytał po chwili ciszy onkolog. - Mam na myśli, przed sekretarką, zdra....
- O pilota.
- Pilota?
- Ona chciała oglądać Gotowe na wszystko. Ja Californication.
- O mało się nie rozwiedliście, nie rozmawialiście ze sobą przez kilka miesięcy z powodu... pilota?
- Naprawdę jesteś zdziwiony?
Wilson westchnął.
- Nie.
I to była święta prawda.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Pietruszka dnia Nie 9:22, 30 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
000paulina000
Pacjent
Dołączył: 10 Sty 2009
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 22:25, 29 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
naprawde swietny fik kocham takie kiedy w jakis sposob house i cuddy sa razem nie wazne czy sie kloca czy kochaja wazne ze sa razem i chca probowac, Pietruszka gratuluje pomyslu i prosze o wiecej huddy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zraniona
Stażysta
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 352
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Ze Swojego Szczęśliwego Miejsca Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 7:38, 30 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Czytam twój fik od początku ale zawsze jestem tak zszokowana, że nie potrafię wymyślić sensownego komentarza, a jak ochłonę to czasu brak
Wszystkie części świetne. Gdybym ja się wzieła za coś takiego napewno bym to przesłodziła. Ty natomiast zachowałaś postcie takimi jakie są.
Chyba na drugiej stronie napisałaś, że końcówka zaskoczy. Ja obudziłam wszystkich swoim śmiechem, a pierwsza moja myśl brzmiała mniej więcej tak :
Cytat: |
Zraniona myśli około 23.00:
O pilota? (hamuj śmiech!)
Zapamiętać: w razie zamążpójścia miec w domu dwa telewizory (niekontrolowany wybuch histerycznego śmiechu) |
Życze dalszych sukcesów pisarskich i nie tylko
Weeenaaa
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Scribo
Ratownik Medyczny
Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 175
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 9:11, 30 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Wiesz co? Ofcjalnie końcówka mnie rozwaliła
Rozmowa idealna, na poziomie, wyjaśnająca absolutnie wszystko. Takie podsumowanie całości.
Rozmowa bardzo serialowa (szczególnie wzmianka o wątrobnie, musialmę uśmiechnąć )
Wiesz, właśnie zazwczyaj tak jest - ludzi ekłócą się o jakieś bzdury. Zwykłe bahostki, które prowadzą do czegoś poważniejszego ( w ich przypadku to bymajmniej nei jest dziwne ^^). I co denerwujące, często nie umiemy przystopować w odpowiednim momencie.
Ale pilot... No, po prostu padłam
Cytat: | Skoro przetrwaliście juz tak wiele |
Brak kropeczki nad "z" w słowie "już"
Cytat: | kiedy za nim i House'm zamknęły się drzwi windy |
Nie House'm, tylko House'em
O, i tyle jeśli chodzi o błędy
Cytat: | Miałam nadzieję, że może ktoś spoza starej grupy się dorzuci, jak koniec ficka |
Powiem Ci coś kochana - najwięcej komentarzy zawsze jest pod pierwszym odcinkiem Zawsze.
Chyba, że zakończenie będzie mooocno szokujące ^^. Na koniec... wszyscy już przeczytali i większości nie chce się jeszcze na koneic wysilać na komentarz - w końcu do niczeg to już nie motywuje, nie ^^?
Niestety, tak to już jest Łączmy się w bólu
Cóż, na koneic pozdrawiam cieplutko Cieie i Twojego wspaniałego Wena
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 11:23, 30 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Jesteś niepokonana w zaskakiwaniu niebanalnymi zakończeniami
Jak napisałaś, że będzie epilog to pomyślałam, że pewnie będzie jednak ten rozwód i rozejdą się na dobre Potem pomyślałam, że może nas zaskoczysz i będzie coś w stylu happy end'u , a ty jak zwykle wybrnęłaś po mistrzowsku. Epilog rozwalający w pozytywnym znaczeniu. Jak napisała Scribo to takie serialowe zakończenie. Rozmowa Wilson - House no żywcem wyjęta z serialu. Ta kłótnia o pilota idealnie oddaje całość ich związku i opowiadania. Napisać taki niebanalny fik to jest sztuka, a na dodatek zakończyć go niebalnie to już prawdziwy talent.
Wiem słodze ale nie moja wina, że uwielbiam twoje fiki
Już czekam na następne dzieło
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kamylka
Córka Rozpusty
Dołączył: 25 Cze 2009
Posty: 1737
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z bocianiego gniazda Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 13:12, 30 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Powiem Ci coś kochana - najwięcej komentarzy zawsze jest pod pierwszym odcinkiem Zawsze.
Chyba, że zakończenie będzie mooocno szokujące ^^. Na koniec... wszyscy już przeczytali i większości nie chce się jeszcze na koneic wysilać na komentarz - w końcu do niczeg to już nie motywuje, nie ^^?
Niestety, tak to już jest Łączmy się w bólu |
Coś w tym niestety jest.
To ja postaram się poprawić.
Fik świetny. Mistrzowski. Rozmowy bohaterów jak żywcem wyciągnięte z serialu. Kocham Twój styl, Twoje postacie i Twoje pomysły.
Już Ci kiedyś mówiłam, że Bóg jest niesprawiedliwy? No to zdania nie zmieniam. Nadal uważam, że masz wiele talentów. I cieszę się ogromnie, że się nimi dzielisz z nami.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
martusia14
Internista
Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 14:57, 30 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Cytat: | - O co tak właściwie poszło? - zapytał po chwili ciszy onkolog. - Mam na myśli, przed sekretarką, zdra....
- O pilota.
- Pilota?
- Ona chciała oglądać Gotowe na wszystko. Ja Californication. |
Oni to mają dopiero problemy Nie lepiej jak by kupili jeszcze jeden telewizor?
Fik w całości wypadł rewelacyjnie
Pokłon i pozdrowienia dla ciebie oraz twojego wena
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Erato
Ortopeda
Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 2359
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 16:08, 01 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Nawet nie zliczę, ile razy zabierałam się do tego komentarza.
I pewnie bym już zarzuciła pomysł napisania go, bo jak się męczę, to wychodzi nieskładnie i nie na temat, ale uważam, że na to nie zasługujesz i że jako stała czytelniczka oraz beta mam swoje obowiązki.
Zakończenie jest bardzo, bardzo dobre. Już dawno temu uznałam, że Twoje opowiadania cechuje przede wszystkim wielki realizm, o który modliłabym się w serialu. Ani przez chwilę nie mam wrażenie, że bohaterowie nie mogliby się tak zachować, że cała sytuacja jest zwykłą, radosną twórczością własną. Tworząc, eksponujesz te cechy, które najbardziej mnie w Housie i Cuddy urzekły i które sprawiły, że zaczęłam ich łączyć, a przy tym akcję prowadzisz w ten sposób, by dać jak najbardziej adekwatny do ich hipotetycznego związku obraz.
Nie wiem, co jeszcze mogę dodać. Urzekło mnie zakończenie, tak prawdziwe, w jakiś sposób smutne, ale też dające nadzieję. Bo przecież ludzie, którzy się tak dobrze znają nie mogą nie przetrwać? Cokolwiek by się działo, choćby się waliło i paliło - Greg i Lisa to Greg i Lisa.
Plus Wilson na szóstkę. Oraz, muszę to przyznać, Cynthia na taką mocną piątkę, zwłaszcza za sprawę ostatniego odcinka.
Czyżby się dziewczyna czegoś nauczyła?
Cieszę się, że miałam przyjemność czytać to opowiadanie i liczę na kolejne
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pietruszka
Truskawkowa Blondynka
Dołączył: 17 Wrz 2008
Posty: 1832
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 54 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 18:02, 02 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Zraniona, Scribo -> rada dla przyszłych małżeństw: dwa telewizory!
lisek -> ja tam lubię słodzenie własnie w takiej dawce, jaką mi serwujesz! Nie za mało i nie za dużo! Do tego tez trzeba mieć talent
Kamylka -> cieszy mnie twoja uciecha z mojego dzielenia się
martusia14 -> wen cośtam nieśmiały się zrobił... Coś tam cichem sugeruje, zamiast, dla odmiany, walić po oczach!
Erato -> bardzo ci dziekuję, że się przemogłaś. Zwłaszcza do takiego ślicznego komentarza. Nawet nie wiesz, jak cieszy mnie to, że ty, Scribo i jeszcze paru użytkowników świetnie rozumie, co chcę przekazać i na czym mi zalezy w swoich fickach. Bo to nie chodzi tylko o napisanie czegoś ładnego, rzecz jeszcze w tym, żeby inni to zrozumieli (tutaj mi się przypomina twoja walka z moją składnią! )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
dr. paula
Ratownik Medyczny
Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 11:35, 06 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Pietruszko, jestem pod wrażeniem.
Bardzo,a le to bardzo podobał mi się Twój fik. Mimo, iż już jakiś czas temu go przeczytałam, dopiero teraz mam czas na komentarz
Ogólny pomysł na fika był według mnie bardzo ciekawy, ale wykonanie jego było wyśmienite!
Te wszystkie dialogi, akcje są bardzo serialowe Masz talenta, bo nie łatwo jest tak to napisać.
No i zakończenie. Nie jakiś słodziutki happy and , ale bardzo życiowe.
Brak mi słów zachwytu nad Twoim fikiem. Będę jego wierną fanką.
A kto wie, może pokusisz się o jakąś kontynuację?
Pozdrawiam!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|