|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
gehnn
Pediatra
Dołączył: 17 Lis 2009
Posty: 743
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z zamku pięciu Braci Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:57, 03 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Druga część *wtf dance*! Miałam już cię zmuszać na HuKu, żebyś coś dopisała, a tu taka cudowna niespodzianka.
*czyta*
...
*kwiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiik*
*mrze*
Uważam, że konstruktywny komentarz mało tu da. Nawet ja nie mam takiej wstrzemięźliwości.
House_addict napisał: | pani fajnom dópe. |
*mrze powtórnie i już nie wstaje*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
a_cappella
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 25 Wrz 2009
Posty: 842
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 22:19, 03 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Matko i córko!
Słyszałam gdzieś, że jak się śmiejemy, to masujemy swoje narządy wewnętrzne - nie mam pojęcia, czy to prawda, ale jeśli tak, to podczas czytania moje wnętrzności miały niezły masaż!
Cytat: | - Dzień dobry, nazywam się Lisa Cuddy, jestem dziekanem medycyny. Mam parę pytań do…
- A ja mam dziurę we fiucie. |
Ooooł-eeeem-dżi! *dostaje spazmów od chichotu*
Zabiłabym to dziecko, jeśli znalazłoby się gdzieś w promieniu kilometra, słowo daję. Ale u Ciebie je normalnie kocham! xD
Ochhhh. Bosssskie!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
NiEtYkAlNa
Dermatolog
Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 1519
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Houseland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 22:33, 03 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
H_a bardzo podoba mi się Twój fik, jest prześmieszny, a bohaterowie mają spory problem z chłopcem-demolką House'a oczywiście to cieszy. Piszesz bardzo ładnie, czekam na kolejna część i będę czytać
Ale się uśmiałam, nie bedę cytować, bo chyba już wszyscy zacytowali, to co mnie rozłożyło na łopatki
Super! Weny
Pozdrawiam,
Nitka
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lynn
Troll Horumowy
Dołączył: 01 Mar 2010
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 6:51, 04 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
:D Ja sie praktycznie poplakalam ze smiechu! Co za pomyslowosc! Gratuluje, swietnego humorystycznego opowiadania. Jeszcze jak pomysle o tym biednym Chasie to zaczynam sie smiac, i obawiam sie ze juz nigdy na mojego ulubienca nie spojrze tak jak do tej pory. Zawsze przed oczami bede miec jego zalzawione oczy i wyraz twarzy po tym jak przyznal sie ze jest gejem. :rotf: :rotf: :rotf:
Kiedy nastepna czesc??? :D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
piłeczka Haus'a
Ratownik Medyczny
Dołączył: 17 Sty 2010
Posty: 249
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Pomorskie Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 18:28, 04 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Taa... Chłopiec-demolka jest dobry. .A ja myślałam że Chase jest ale wcześniej był i Cameron też. Ciekawa jestem czy pomiędzy Cuddy i Haus'em będzie . Czekam na ciąg dalszy i życzę nadal tak dziwnego Wena .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
adept_vicodin
Pacjent
Dołączył: 16 Wrz 2009
Posty: 82
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: In My And Joker World Without Our Rules. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 19:22, 04 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Nie, no piękne to jest!!!
Jak przeczytałam ten fragment.: 'pani fajnom dópe.' To się popłakałam ze śmiechu! Pisz dalej!
Chorego wena życzę!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ley
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 4088
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Huddyland. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 21:57, 05 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Oł dżizys, oł dżizys!
Dlaczego ja nie skomentowałam? *bije się*
Przecież czytałam, dwie caluśkie części!
Jak zwykle szalony, cudowny, wypasiony pomysł H_a!
Uwielbiam je!
Chłopiec-demolka jest świetny! Rozbawił mnie na całego z tą laurką dla Cuddy.
*pada przypominając sobie ten fragment*
Chcę więcej! Jak chyba każdy, kto się tu wypowiedział.
Weeenaaa!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
anka.
Lekarz w trakcie specjalizacji
Dołączył: 04 Gru 2009
Posty: 554
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 10:44, 06 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Świetne!
Bardzo, bardzo mi się podoba. Chłopiec-demolka absolutnie powalający! A tekst o dópie Cuddy przecudowny.
Umieram ze śmiechu.
Czekam na kolejną część!
Weny.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
sylrich05
Ratownik Medyczny
Dołączył: 23 Lis 2009
Posty: 164
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Btm Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 17:07, 06 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
śliczne. ; ) bardzo mi się podoba. czekam na cd. ; *
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
House_addict
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 4168
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Toruń Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 11:38, 14 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Powracam z kolejną porcją głupawki. Mam nadzieję, że ta część również przypadnie Wam do gustu.
CZĘŚĆ III
Chase szedł szpitalnym korytarzem i z nieznanych przyczyn nucił uroczystego poloneza. Przy okazji akcentował co czwarty krok i wyglądał jak nabzdyczony kogut. Nie przeszkadzało mu to jednak w odczuwaniu radości, która towarzyszyła mu od czasu, gdy wyciął Clarkowi numer. Zatrzymał się przy przeszklonej szafce, upewnił się, że wygląda jak zwykle bosko i ruszył w stronę gabinetu House’a.
Zastał diagnostę siedzącego na podłodze i bawiącego się czymś małym i srebrzystym.
- Witaj, kangurku. – rzekł House. – Gotowy pokicać z naszym pacjentem?
- Kangury nie kicają. – odparł blondyn, po czym dodał – Czy ty masz w ręce…
- Gwóźdź?
- Ale czy to…
- Gwóźdź?
- Czy on jest…
- Gwoździem? – drażnił się House. – Przestań zadawać durne pytania i idź do naszego pacjenta.
- A właściwie, to czemu go przyjąłeś? Nie dzieje się z nim nic nadzwyczajnego, jego przypadek nie jest ciekawy.
- Może tobie, wombaci móżdżku, wydaje się, że wiesz, co mnie interesuje. Nic bardziej mylnego.
- Czy to jest…
- Nie, do cholery, to nie gwóźdź z penisa chłopca-demolki! Ty zboczony dziobaku!
- Dlaczego używasz nazw australijskich zwierząt?
- Wiesz, ostatnio widziałem takiego pornosa…
- Nie było pytania. To znaczy było. Chodzi mi o to pierwsze.
House w końcu podniósł wzrok i spojrzał na Chase’a.
- Bo w przyszłości chcę być taki jak on. – odpowiedział, udając rozmarzonego.
Na wypieszczonej buzi zagościł grymas.
- Idź do sali – mruknął diagnosta.
- Której?
Czasami zdajemy sobie sprawę, że wokół nas są sami idioci. House właśnie odniósł takie wrażenie.
- Albo przestaniesz udawać kretyna, albo twoje klejnoty przebije coś znacznie większego niż gwóźdź.
- A gdzie reszta?
- Foreman, 13 i Cameron zajmują się czymś innym, więc nie spodziewaj się ich ujrzeć w najbliższym czasie.
Idąc do pomieszczenia Clarka, Chase zastanawiał się nad swoją inteligencją. Próbował udowodnić sobie, że nie brak mu błyskotliwości, ale szło mu kiepsko, więc po chwili z tego zrezygnował. Kiedy był już u celu, dostrzegł, że przy chorym nie ma rodziców, więc postanowił przeprowadzić z małym wywiad.
- Powiesz nam w końcu, czemu to zrobiłeś?
- Nie wiem. Coś dziwnego działo się z moją ręką.
- Ta, jasne, jak robisz sobie dobrze, to twoja ręka też szaleje? – zakpił lekarz.
- Tylko, że to bolało i tak się czułem, jakby mi ktoś podłączył ramię do prądu. – Mały w końcu zaczął mówić z sensem. – Niech pan podejdzie i sprawdzi.
Chase, nieświadomy nikczemnego planu chłopca-demolki, podszedł do niego i zaczął oglądać jego przedramię.
- Niech pan zobaczy plecy, bo ten ból szedł od łopatki.
Doktor zaczął studiować łopatki dwunastolatka, ale poza tym, że ma on skoliozę, nie zauważył nic. Nagle Australijczyk poczuł, że ma mokro. I to w dodatku nie w tej części garderoby, w której mogłoby mu być mokro. Spojrzał na dół i wrzasnął jak mała dziewczynka. Jego nowe włoskie buty właśnie przesycały się wonią dwudniowego moczu.
- Ty…mały…skur… - nie dokończył. Był zbyt wściekły.
Wychodząc z sali tego nieokrzesanego młodzieńca, usłyszał głos:
- Przepraszam, niech pan wróci! Coś się ze mną dzieje!
Jednak Chase już nie słuchał. Chciał, żeby ta glista sczezła w bólu. Potem zdziwił się, skąd zna takie mądre słowo, jak ‘sczeznąć’. Wytłumaczył to wrodzoną inteligencją i ruszył żwawo po poranną porcję kawy. W połowie drogi przypomniał sobie o wypadku (między innymi dzięki zdegustowanym minom pielęgniarek) i poszedł do szpitalnego sklepiku, aby kupić sobie kapcie. Pech chciał, że zostało tylko kilka par różowych z wizerunkiem Barbie-syrenki. Australijczyk, zrezygnowany, kupił jedną parę i poszedł do łazienki obmyć nogi. Kiedy znów szedł korytarzem, w swoich słodziutkich kapciuszkach, napotkał zdziwiony wzrok Cuddy.
- Czy to… - zaczęła.
- Tak. – mruknął Chase i przyspieszył kroku.
Pani dziekan ruszyła, jak rozwścieczony na nazistów T-34, w stronę gabinetu dr House’a. Jej czerwone szpilki stukały, jej piersi chciały się wyrwać z za dużego dekoltu. Wpadła do pokoju diagnosty, jednak go tam nie zastała. Kierowana przeczuciem, poszła do sali pacjenta. Zauważyła House’a i kilka pielęgniarek mocujących się z Clarkiem.
- Co się stało?
- Chce sobie wydłubać żyły nożyczkami. – rzucił diagnosta, nie zważając na krzyki chłopca.
- Czemu nie zabraliście mu ich po pierwszym incydencie?
- Cameron je wzięła, widocznie kochający rodzice przynieśli mu nowe.
Pielęgniarki nie radziły sobie z pacjentem.
- Może pomogłabyś nam trochę? – zakpił House. – Tylko wiesz, mamy tu trochę żółtego płynu na podłodze.
Cuddy skrzywiła się, jednak podbiegła do łóżka pacjenta i wstrzyknęła mu odpowiednią dawkę leku uspokajającego. Clark przestał się wyrywać, a pielęgniarki przystąpiły do unieruchamiania jego kończyn. House podszedł do lekarki i szepnął jej do ucha:
- Właśnie obezwładniłaś jednego fana twojego tyłka, za to drugiemu pomogłaś.
Cuddy uśmiechnęła się i trąciła go lekko łokciem. Tego dnia pani dziekan, diagnosta, dwie pielęgniarki i jeden Australijczyk chodzili w różowych kapciach.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez House_addict dnia Nie 16:08, 14 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
baby
Neurochirurg
Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 3013
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z szafy Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 11:38, 14 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
pjerfsza!
Cytat: | Chase szedł szpitalnym korytarzem i z nieznanych przyczyn nucił uroczystego poloneza. Przy okazji akcentował co czwarty krok i wyglądał jak nabzdyczony kogut. Nie przeszkadzało mu to jednak w odczuwaniu radości, która towarzyszyła mu od czasu, gdy wyciął Clarkowi numer. Zatrzymał się przy przeszklonej szafce, upewnił się, że wygląda jak zwykle bosko i ruszył w stronę gabinetu House’a.
Zastał diagnostę siedzącego na podłodze i bawiącego się czymś małym i srebrzystym.
- Witaj, kangurku. – rzekł House. – Gotowy pokicać z naszym pacjentem?
- Kangury nie kicają. – odparł blondyn, po czym dodał – Czy ty masz w ręce…
- Gwóźdź?
- Ale czy to…
- Gwóźdź?
- Czy on jest…
- Gwoździem? – drażnił się House. – Przestań zadawać durne pytania i idź do naszego pacjenta.
- A właściwie, to czemu go przyjąłeś? Nie dzieje się z nim nic nadzwyczajnego, jego przypadek nie jest ciekawy.
- Może tobie, wombaci móżdżku, wydaje się, że wiesz, co mnie interesuje. Nic bardziej mylnego.
- Czy to jest…
- Nie, do cholery, to nie gwóźdź z penisa chłopca-demolki! Ty zboczony dziobaku!
- Dlaczego używasz nazw australijskich zwierząt?
- Wiesz, ostatnio widziałem takiego pornosa…
- Nie było pytania. To znaczy było. Chodzi mi o to pierwsze.
House w końcu podniósł wzrok i spojrzał na Chase’a.
- Bo w przyszłości chcę być taki jak on. – odpowiedział , udając rozmarzonego.
Na wypieszczonej buzi zagościł grymas.
- Idź do sali – mruknął diagnosta.
- Której?
Czasami zdajemy sobie sprawę, że wokół nas są sami idioci. House właśnie odniósł takie wrażenie.
- Albo przestaniesz udawać kretyna, albo twoje klejnoty przebije coś znacznie większego niż gwóźdź.
- A gdzie reszta?
- Foreman i Cameron zajmują się czymś innym, więc nie spodziewaj się ich ujrzeć w najbliższym czasie.
Idąc do pomieszczenia Clarka, Chase zastanawiał się nad swoją inteligencją. Próbował udowodnić sobie, że nie brak mu błyskotliwości, ale szło mu kiepsko, więc po chwili z tego zrezygnował. Kiedy był już u celu, dostrzegł, że przy chorym nie ma rodziców, więc postanowił przeprowadzić z małym wywiad.
- Powiesz nam w końcu, czemu to zrobiłeś?
- Nie wiem. Coś dziwnego działo się z moją ręką.
- Ta, jasne, jak robisz sobie dobrze, to twoja ręka też szaleje? – zakpił lekarz.
- Tylko, że to bolało i tak się czułem, jakby mi ktoś podłączył ramię do prądu. – Mały w końcu zaczął mówić z sensem. – Niech pan podejdzie i sprawdzi.
Chase, nieświadomy nikczemnego planu chłopca-demolki, podszedł do niego i zaczął oglądać jego przedramię.
- Niech pan zobaczy plecy, bo ten ból szedł od łopatki.
Doktor zaczął studiować łopatki dwunastolatka, ale poza tym, że ma on skoliozę, nie zauważył nic. Nagle Australijczyk poczuł, że ma mokro. I to w dodatku nie w tej części garderoby, w której mogłoby mu być mokro. Spojrzał na dół i wrzasnął jak mała dziewczynka. Jego nowe włoskie buty właśnie przesycały się wonią dwudniowego moczu.
- Ty…mały…skur… - nie dokończył. Był zbyt wściekły.
Wychodząc z sali tego nieokrzesanego młodzieńca, usłyszał głos:
- Przepraszam, niech pan wróci! Coś się ze mną dzieje!
Jednak Chase już nie słuchał. Chciał, żeby ta glista sczezła w bólu. Potem zdziwił się, skąd zna takie mądre słowo, jak ‘sczeznąć’. Wytłumaczył to wrodzoną inteligencją i ruszył żwawo po poranną porcję kawy. W połowie drogi przypomniał sobie o wypadku (między innymi dzięki zdegustowanym minom pielęgniarek) i poszedł do szpitalnego sklepiku, aby kupić sobie kapcie. Pech chciał, że zostało tylko kilka par różowych z wizerunkiem Barbie-syrenki. Australijczyk, zrezygnowany, kupił jedną parę i poszedł do łazienki obmyć nogi. Kiedy znów szedł korytarzem, w swoich słodziutkich kapciuszkach, napotkał zdziwiony wzrok Cuddy.
- Czy to… - zaczęła.
- Tak. – mruknął Chase i przyspieszył kroku.
Pani dziekan ruszyła, jak rozwścieczony na nazistów T-34, w stronę gabinetu dr House’a. Jej czerwone szpilki stukały, jej piersi chciały się wyrwać z za dużego dekoltu. Wpadła do pokoju diagnosty, jednak go tam nie zastała. Kierowana przeczuciem, poszła do sali pacjenta. Zauważyła House’a i kilka pielęgniarek mocujących się z Clarkiem.
- Co się stało?
- Chce sobie wydłubać żyły nożyczkami. – rzucił diagnosta, nie zważając na krzyki chłopca.
- Czemu nie zabraliście mu ich po pierwszym incydencie?
- Cameron je wzięła, widocznie kochający rodzice przynieśli mu nowe.
Pielęgniarki nie radziły sobie z pacjentem.
- Może pomogłabyś nam trochę? – zakpił House. – Tylko wiesz, mamy tu trochę żółtego płynu na podłodze.
Cuddy skrzywiła się, jednak podbiegła do łóżka pacjenta i wstrzyknęła mu odpowiednią dawkę leku uspokajającego. Clark przestał się wyrywać, a pielęgniarki przystąpiły do unieruchamiania jego kończyn. House podszedł do lekarki i szepnął jej do ucha:
- Właśnie obezwładniłaś jednego fana twojego tyłka, za to drugiemu pomogłaś.
Cuddy uśmiechnęła się i trąciła go lekko łokciem. Tego dnia pani dziekan, diagnosta, dwie pielęgniarki i jeden Australijczyk chodzili w różowych kapciach. |
jeszcze czytać nie zaczęłam, a juz pękałam ze śmiechu
ale tak serio, to świetnie.
rózowe kapcie z Barbie!
Clark jest geniuszem zÓa
kocham,
baby
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez baby dnia Nie 13:01, 14 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Noemi
Student Medycyny
Dołączył: 28 Lis 2009
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 11:52, 14 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Zatrzymał się przy przeszklonej szafce, upewnił się, że wygląda jak zwykle bosko i ruszył w stronę gabinetu House’a. |
Cytat: | Idąc do pomieszczenia Clarka, Chase zastanawiał się nad swoją inteligencją. Próbował udowodnić sobie, że nie brak mu błyskotliwości, ale szło mu kiepsko, więc po chwili z tego zrezygnował. |
No cóż...
Chase! O losie, cóżże zrobiłeś, żeś stał się pośmiewiskiem Horumowiczów czytających "Nie czyń drugiemu..."?! Czy ktoś odpowiedzieć raczy mi na to pytanie?
Nie, no! Doprawdy, to jest genialne! Śmiałam się jak głupia
Cytat: | Tego dnia pani dziekan, diagnosta, dwie pielęgniarki i jeden Australijczyk chodzili w różowych kapciach. |
Mały Clark ma charakterek...
Mam nadzieję, że uda mu się porządnie przechytrzyć House'a
Weny!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gorzata
Narkoman
Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 12:05, 14 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
wyobraziłam sobie ich w tych różowych kapciach
genialne!
uwielbiam Clarka
Wena na kolejne części
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
JiKa30
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 31 Gru 2009
Posty: 5276
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 1/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 12:30, 14 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Chase szedł szpitalnym korytarzem i z nieznanych przyczyn nucił uroczystego poloneza. Przy okazji akcentował co czwarty krok i wyglądał jak nabzdyczony kogut. Nie przeszkadzało mu to jednak w odczuwaniu radości, która towarzyszyła mu od czasu, gdy wyciął Clarkowi numer. Zatrzymał się przy przeszklonej szafce, upewnił się, że wygląda jak zwykle bosko i ruszył w stronę gabinetu House’a. |
Cytat: | - Witaj, kangurku. – rzekł House. – Gotowy pokicać z naszym pacjentem?
- Kangury nie kicają. – odparł blondyn, po czym dodał – Czy ty masz w ręce…
- Gwóźdź?
- Ale czy to…
- Gwóźdź?
- Czy on jest…
- Gwoździem? – drażnił się House. – Przestań zadawać durne pytania i idź do naszego pacjenta.
- A właściwie, to czemu go przyjąłeś? Nie dzieje się z nim nic nadzwyczajnego, jego przypadek nie jest ciekawy.
- Może tobie, wombaci móżdżku, wydaje się, że wiesz, co mnie interesuje. Nic bardziej mylnego.
- Czy to jest…
- Nie, do cholery, to nie gwóźdź z penisa chłopca-demolki! Ty zboczony dziobaku!
- Dlaczego używasz nazw australijskich zwierząt?
- Wiesz, ostatnio widziałem takiego pornosa…
- Nie było pytania. To znaczy było. Chodzi mi o to pierwsze.
House w końcu podniósł wzrok i spojrzał na Chase’a.
- Bo w przyszłości chcę być taki jak on. – odpowiedział , udając rozmarzonego. |
Cytat: | Pech chciał, że zostało tylko kilka par różowych z wizerunkiem Barbie-syrenki. Australijczyk, zrezygnowany, kupił jedną parę i poszedł do łazienki obmyć nogi. Kiedy znów szedł korytarzem, w swoich słodziutkich kapciuszkach, napotkał zdziwiony wzrok Cuddy. |
Hahaha Nawet nie wiesz, jak się uśmiałam Pomysł z chłopakiem - demolką jest genialny, dużo śmiesznych określeń
Weny
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
gehnn
Pediatra
Dołączył: 17 Lis 2009
Posty: 743
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z zamku pięciu Braci Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 15:52, 14 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
*mrze*
No, Czeeesłaaaw. Wszyscy kochamy Czesława. Nie można go nie kochać. I on wcale nie jest niebłyskotliwy XD
Świetna część, Chouse, mało Huddy, ale kogo to obchodzi, skoro treść zabójcza :>
Czepialska Natura Mode On
House_addict napisał: |
- Bo w przyszłości chcę być taki jak on. – odpowiedział , udając rozmarzonego. |
Powinno być: - Bo w przyszłości chcę być taki jak on – odpowiedział, udając rozmarzonego.
Czepialska Natura Mode Off
Kochająca
G.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mazeltov
Neurolog
Dołączył: 28 Paź 2009
Posty: 1656
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z poczekalni Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 0:31, 15 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Gdzie paniak, demolka, chaos tam dobrze bawiacy sie House
Dochodze do jednego wniosku, chociaz nie do dwoch po pierwsze to jest zabojcze czyli jesli przeczytasz i nie zapowietrzysz sie ze smiechu ktory moze doprowadzic do uduszenia sie to i tak nie bedziesz wstanie stworzyc czegos co wiekszosc zwie konstruktywny komentarz
Cytat: | Tego dnia pani dziekan, diagnosta, dwie pielęgniarki i jeden Australijczyk chodzili w różowych kapciach.
| jak ja bym to chciala naprawde zobaczyc
Cytat: | - Właśnie obezwładniłaś jednego fana twojego tyłka, za to drugiemu pomogłaś.
| no coz to najlepszy dowod na to ze co stare to dobre bo teksty o jej tylku zawsze beda cieszyc
pisz koniecznie kontynuacje
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
a_cappella
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 25 Wrz 2009
Posty: 842
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 18:10, 15 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Hahaha, już od pierwszego zdania szczerzyłam się do monitora (obraz Chase'a i jego złotych splotów podrygujących w rytm poloneza jest megarozweselający ).
Tak samo zresztą, jak Clark (kurczę, to imię mi się kojarzy z "Modą na sukces" xD), mimo że mogę sobie wyobrazić, jak niektórzy cierpią z powodu irytującej egzystencji tego dziecka (m.in. włoskie buty, hyhy, kangurka).
Cudowny humor! Cudowny!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez a_cappella dnia Pon 18:14, 15 Mar 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
anka.
Lekarz w trakcie specjalizacji
Dołączył: 04 Gru 2009
Posty: 554
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 12:19, 20 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Różowe kapcie?! Ooojej.
Tak sobie przeglądałam Huddy i postanowiłam sprawdzić, czy przypadkiem nie ma nowej części. Taaak, wiem, ja to mam refleks, ale lepiej późno, niż wcale. ^^ Co będę mówić. I tak wiesz, że jest świetnie, prześmiesznie i w ogóle, cudnie.
Poproszę kolejną część!
Weny.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aleksandra
Stażysta
Dołączył: 18 Gru 2009
Posty: 379
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Sława Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 12:44, 20 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Dobra, ómieram
Dobiłaś mnie tekstami o różowych kapciach
Życzę wena, wena i jeszcze raz wena! Mogę pożyczyć mojego, ale oddaj!
Aleksandra
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
NiEtYkAlNa
Dermatolog
Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 1519
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Houseland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 17:17, 20 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Powiem tak, uważam, że fik napisany jest poprawnie. Jednak, o ile pierwsza część była fenomenalna, druga bardzo dobra, tak ta jest przeciętna. Wszystko łączy się w spójną całość, błędów nie zauważyłam. Może przemknął gdzieś niepotrzebny przecinek, ale to nieistotne. Wypowiedzi House'a w tej części miały być zabawne - jak mniemam. Mnie wydały się naciągane. Nie szczędziłaś nam śmiesznych sytuacji w poprzednich częściach. Tutaj była jedna - chłopiec obsikał Chase'a - nie ujęło mnie to szczególnie. I te różowe kapcie. Były rozmiary na dorosłego mężczyznę?
Jeszcze jedno - wombat i jego mózg to Wilson - jak powszechnie przyjęto, oczywiście można naginać rzeczywistość, ale mi to tu nie pasowało z jasnej przyczyny.
Jako całość fik jest super, jeśli chodzi o ostatnią część, brakowało mi pomysłowości i lekkości Weny na dalsze dzieła *__*
Nitka
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
neko.md
Epidemiolog
Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 1231
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lublin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 21:35, 20 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
łiii. House w różowych kapciach
myślałam, że przy tej tonie kataru który mam w nosie nic nie jest w stanie mnie rozweselić. a jednak
co za człek z tego chłopca-demolki.
nożyczkami podciąć żyły?
to już pójść do stołówki po rushoffą pushkę nie łaska??
wena, H_a !
pozdrawiam,
n.m
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
House_addict
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 4168
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Toruń Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 19:17, 21 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Po długiej przerwie postanowiłam wykorzystać Wena i oto twór. |
CZĘŚĆ IV
House obudził się wcześnie rano, mając przeczucie, że dziś stanie się coś niezwykłego. Może zobaczy supertankowiec Cuddy bez fatałaszków albo wybielonego Foremana? Nie, to musi być coś innego. Cały czas rozmyślał nad tym, czemu tak właściwie przyjął chłopca-demolkę. W jego sprawie nie było nic niezwykłego, a choroba Raynauda pasowała do objawów idealnie. Tak, w końcu przyszedł czas na podanie mu odpowiednich medykamentów i wypuszczenie go na wolność. Coś jednak mówiło House’owi, że to nie żadna dolegliwość, to po prostu anomalia i chciałby to zbadać. Nieważne. A może lepiej wypuścić go dopiero wieczorem?
***
Cuddy nie obudził dźwięk budzika ani płacz Rachel. Ze snu wyrwało ją pulsujące bólem biodro. Nietrudno było wyjaśnić zaistniałą sytuację – oto leżała w całej swej zaokrąglonej okazałości na podłodze, a w jej lewy bok wbijał się uśmiechnięty plastikowy królik Bugs. Gdy usiłowała wstać , przypadkiem nacisnęła guzik na zabawce i usłyszała: „Co jest, doktorku?”. Od razu przyszła jej do głowy odpowiedź diagnosty: „Supertankowiec dostał i tonie”. Skarciła się w myślach za wyobrażanie sobie takich rzeczy, choć musiała przyznać, że ma duży tyłek i że jej obecnie bardzo dokucza. A skoro mowa o dokuczaniu, powróciła myślami do przystojnego lekarza … Nie! Musi z tym coś zrobić, bo wyjdzie na to, że fantazjuje o House’ie.
***
Trzynastka usłyszała stukanie laską o szybę, więc obróciła się, a ujrzawszy przełożonego, spytała:
- Zbadałam jego krew chyba na wszystkie możliwe choroby, wliczając infekcje grzybicze, a nawet prionowe. Myślę, że nic mu nie jest, po co go…
- Ma chorobę Raynauda – wtrącił się diagnosta.
- Nie miał żadnych wyraźnych objawów.
- To zrób najprostszy test. Wsadź jego wątłe ciało do lodowej kąpieli.
- Nie sądzę, by… – zaczęła Trzynastka.
- Kwestionujesz mój autorytet? – House udawał oburzonego.
- Nie – odpowiedziała, po czym wstała i otworzyła drzwi. – A te lekcje u Cuddy to był świetny pomysł. Cycki mi rosną jak na drożdżach – dodała z rozbrajającym uśmiechem, po czym wyszła.
***
Administratorka szpitala Princeton-Plainsboro przebierała długimi i szczupłymi nogami, próbując jak najszybciej dostać się do swojego gabinetu. Czuła, że coś się święci. Miała rację – około pięć metrów przed drzwiami do jej prywatnego pomieszczenia dosłownie straciła obcas, a potem jeszcze równowagę i zaliczyła kolejny bolesny upadek tego dnia, tym razem na prawą stronę. Zaklęła cicho pod nosem, a potem jeszcze raz, tylko jakieś pięć razy głośniej, kiedy zobaczyła nieopodal House’a.
- Houston, mamy problem! Zbiornikowiec CUD-55-DY zderzył się z niezidentyfikowanym płaskim obiektem – naigrywał się.
- Przestań się wygłupiać – powiedziała, podnosząc się ziemi. – I czemu, do cholery, pięćdziesiąt pięć?
- A to nie twój rozmiar? – zdziwił się House, po czym ruszył przed siebie.
- Gorzej już nie będzie – pocieszyła się Cuddy.
***
W tym samym czasie, w tym samym szpitalu Trzynastka próbowała przekonać chłopca do zanurzenia chociażby stopy w wannie z lodem.
- Nie ma mowy, nie zrobię tego – chłopiec-demolka był bliski płaczu.
- Posłuchaj, będziemy cię mogli wyleczyć…
- To nie choroba, ja taki jestem, a to coś Renaulta…
- Raynauda.
- Ja tego nie mam! – krzyknął Clark.
- Posłuchaj, masz dwie opcje: albo ruszysz się z łóżka razem z twoim zabandażowanym ptaszkiem dobrowolnie, albo go odetnę i każę ci mnie gonić aż do wanny z lodem, gdzie go wrzucę, a wtedy będziesz musiał po niego zanurkować.
Tak plastycznie przedstawiony argument momentalnie trafił do wyobraźni młodego pacjenta.
***
Półtorej godziny później Foreman, który dopiero co skończył dyżur w przychodni, ujrzał House’a dowcipkującego z chłopcem-demolką i (o dziwo!) przybijającego z nim piątkę. Czarnoskóry lekarz wzruszył ramionami i ruszył w stronę sali spotkań.
***
Cuddy po czterech godzinach siedzenia za biurkiem postanowiła rozprostować kości i rozmasować obolałe partie ciała. Macanie własnego pośladka wyglądało co najmniej cudacznie, toteż nic dziwnego, że House, który już od pięciu minut stał pod drzwiami, otworzył paszczę ze zdziwienia.
- O mój Boże! – powiedział, wchodząc do gabinetu. – Czy ty się właśnie masturbujesz?
Administratorka spiorunowała go spojrzeniem.
- Tak się składa House, że ja nie muszę tego robić sama.
- Ano racja, mogę cię wyręczyć. – Uśmiechnął się zawadiacko i zbliżył się do niej.
- Nawet nie próbuj… – zaczęła, lecz umilkła, gdy poczuła, jak miękkie dłonie House’a uwalniają jej mięśnie karku od napięcia.
- Za późno.
Popchnął ją lekko w stronę kanapy*, a ona sama ułożyła się wygodnie na brzuchu. Usiadł na niej okrakiem, nawet nie zdając sobie sprawy, jak to wyglądało z dalszej perspektywy. Masował jej plecy na poziomie łopatek, wzdłuż kręgosłupa i w końcu zniżył się do lędźwi. Cuddy chciała oprzeć się tej pieszczocie, ale mimowolnie westchnęła i poddała się ciepłym palcom diagnosty. Kiedy zaczął dosłownie ściskać jej pośladki, ocknęła się, jednak nie zdążyła wypowiedzieć ani słowa, bo drzwi od gabinetu otwarły się, ukazując zaczerwienioną twarz Wilsona.
- To tylko gra wstępna – wydyszał House, udając podnieconego i jednocześnie przyciskając ciało kobiety znajdującej się pod nim do kanapy.
Drzwi zamknęły się z trzaskiem, a za nimi rozległ się chichot zawstydzonego onkologa.
- Fałfs! – próbowała krzyczeć Cuddy, jednak uniemożliwiała jej to pozycja, w której się znajdowała.
- Tak, kochanie?
Administratorka zdołała przewrócić się na plecy i wrzasnąć:
- House!
- Zdajesz sobie sprawę, jak to może brzmieć za drzwiami? – spytał, po czym dodał – Z przodu też mam cię pomasować?
Zrobiła poirytowaną minę i próbowała wyrwać się spod ciała diagnosty.
- A zapłata? – zapytał i przyłożył swoje czoło do jej. Westchnęła i mimowolnie rozchyliła usta.
- Ile jestem ci winna?
Jego odpowiedzią był stanowczy i pełen pasji, krótki pocałunek.
- Resztę odbiorę później.
Podniósł się szybko z kanapy, zostawiając ją oszołomioną, chwycił laskę i wyszedł. Zaskoczona Cuddy leżała na kanapie jeszcze minutę, potem podniosła się, wygładziła top i spódnicę, a następnie zajęła się układaniem włosów. Pięć minut później szła korytarzem w stronę recepcji. Nagle coś na tablicy ogłoszeń przykuło jej uwagę. Czytając, nieświadomie rozdziawiała buzię ze zdziwienia. Na niebieskim, ozdobionym brokatem arkuszu brystolu widniał wielki obrazek przedstawiający jej tyłek, a pod nim informacja o tym, że fanklub przyjmuje wszystkich. Na samym dole znajdowało się motto grupy: Bardzo lubimy pani fajnom dópe!
*Nie jestem pewna, czy tam jest kanapa, ale mi była akurat potrzebna.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
baby
Neurochirurg
Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 3013
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z szafy Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 19:19, 21 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
pierwsza!
o jesó, biwedny Wilson, będzie miał teraz traumę
Cytat: | Czytając, nieświadomie rozdziawiała buzię ze zdziwienia. Na niebieskim, ozdobionym brokatem arkuszu brystolu widniał wielki obrazek przedstawiający jej tyłek, a pod nim informacja o tym, że fanklub przyjmuje wszystkich. Na samym dole znajdowało się motto grupy: Bardzo lubimy pani fajnom dópe! |
popłakałam się ze śmiechu
jak zawsze mega zabwanie.
kocham,
baby
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez baby dnia Śro 19:25, 21 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 19:40, 21 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Łoo ja cie nie mogę
H_a jesteś niemożliwa
To było boskie w każdym calu
Od początku do końca
Supertankowiec Cuddy jej niby (nie)fantazje o Housie ona już nawet nie potrzebuje tych jego uwag, sama je sobie dorabia
"Houston, mamy problem!"
Masaż Ależ Ci wyszło
Wilson
I ten pocałunek na koniec
A i tablica ogłoszeń
Czyżby szykowało się nam kolejne starcie
Wena i nie opuszczaj nas już na tak długo
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gorzata
Narkoman
Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 19:59, 21 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
w końcu! czy zdajesz sobie sprawę, że poprzednia część była ponad miesiąc temu? ale coś tak cudownego wynagradza wszystko!
świetne!
masaż
i pomysł z fanclubem!
genialne!
czekam na ciąg dalszy!
Wena!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|