|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gorzata
Narkoman
Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 22:08, 24 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
część świetna!
tyle emocji, uczuć, przy tym genialna akcja, a twój styl dodatkowo nadaje piękno temu fickowi!
było kilka literówek i brakowało w niektórych miejscach przecinków, ale nie były to wielkie błędy...
strasznie mi się część podobała!
zachęta bardzo zachęcająca!
czyli masz już napisaną ostatnią część?
pojawi się szybciej niż ta?
może tak jutro lub rano w sobotę? *patrzy z nadzieją, bo kolejna wizyta na Horum dopiero za 2 tygodnie*
jedyne, czego żałuję to to, że to była już przedostatnia część
czekam jednak na kolejną i epilog!
Wena!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
piłeczka Haus'a
Ratownik Medyczny
Dołączył: 17 Sty 2010
Posty: 249
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Pomorskie Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 11:19, 25 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
O, matko. Aż zaparło mi dech w piersi.
Przedstawiłaś to HuddyFan tak że widziałam to przed oczyma. Ta część jest najgenialniejsza ze wszystkich części jakie w tym fiku napisałaś.
Bardzo podobały mi się słowa Hous'a
- Zaczynasz przeciągać strunę.
i te
- Tak, ale dając jej psychicznie po twarzy nie sprawisz, że będzie ci lepiej, a już w szczególności jej.
Były takie ... nie wiem jak to opisać... no nie wiem jak je opisać... dobra, po prostu wspaniałe
- Gdzie idziesz? – zapytała Cuddy.
- Gdziekolwiek. Do Wilsona, do Remy, nie wiem – odpowiedziała.
- Zostań w domu.
- Mój dom jest w Ohio – odpowiedziała.
- Liza, proszę…
- Chcę iść do Trzynastki.
To też mi się strasznie podobało, bo wkleiłaś w tę opowiadanie Trzynastkę.
A słowa te słowa Wilsona są moje ukochane
- Jedź za nią- powiedział cicho.
- Jedź za nią, nie może być teraz sama.Potrzebuje kogoś.
- Potrzebuje ciebie - dodał James.
Już się nie mogę doczekać ostatniej części i epilogu.
I na koniec :
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ley
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 4088
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Huddyland. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 16:26, 25 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Doś, Doś! Miśku! Jak mi jest głupio, jest mi jest strasznie głupio! *pada na kolana*
Ja nie wiem, ja nie wiem dlaczego nie zauważyłam nowych części!
Ja cię przepraszam!
To jest takie GENIASTYCZNE! To jest boskie, niewiarygodnie wspaniałe, to jest arcydzieło!
Doś, ja cię za te opowiadanie po prostu kocham!
Pięknie oddane emocje, fabuła jest wciągająca, te zagmatwane sytuacje oddają cały urok tego opowiadania!
Uwielbiam Elizabeth! Choć teraz jest mi bardzo szkoda Cuddy. My wiemy, że ona robiła to wszystko dla dobra Lizy i mam nadzieję, że w końcu się pogodzą i dziewczyna wybaczy Lisie.
No i nie mogę się doczekać momentu, kiedy House pojedzie za Cuddy. *marzy*
Moja droga jestem pod wielkim wrażeniem, tego opowiadania długo nie zapomnę i chętnie będę do niego powracać w każdej wolnej chwili.
Ja po prostu I LOVE YOU
Z niecierpliwością czekam na część kolejną!
Oddana Ley.
*wstaje z kolan*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mika-house
Student Medycyny
Dołączył: 19 Maj 2010
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: szczecin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 17:00, 25 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
dopiero teraz przeczytałam wszystkie czesci i musze powiedziec ze sa genialne!!
az mi samej łzy do oczu podchodzą... piękne!! Wena zyczę!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Szpilka
Ratownik Medyczny
Dołączył: 15 Maj 2010
Posty: 255
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 17:51, 25 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Czekałam, czekałam i się odczekałam
Jak zwykle pięknie to wszystko opisałaś. Elizabeth nie jest teraz łatwo i idealnie to oddałaś w pierwszym akapicie. Potem rozmowa pań w domu Cuddy. Też udana. Lisa najpierw chce być spokojna, chce być wsparciem dla Lizy, ale ostatecznie wybucha gniewaem. Nic dziwnego. Też bym się zdenerwowała.
No, i nareszcie House. Tak myślałam, że własnie do nich pójdzie. Wilson, jak to Wilson, o wszystko musi pytać, nawet jak odpowiedź jest oczywista. House, jak to House musi jego wypowiedzi komentować ukazując oczywistość odpowiedzi.
Kolejna rozmowa Cuddy z Elizabeth. I wreszcie wyznała jej prawde. Podoba mi się to, że House wtrącił się do rozmowy. To, że stanął po stronie Cuddy. Liza rzeczywiście trochę przeginała. Lisa zrobiła co zrobiła, ale młoda nie może traktować jej w ten sposób.
Cytat: | Tak, ale dając jej psychicznie po twarzy nie sprawisz, że będzie ci lepiej, a już w szczególności jej. |
To zdanie szczególnie przypadło mi do gustu, bo House nie powiedział zwykłego nie, bo nie, albo nie, bo ja tak mówię. Pokazał swój punkt widzenia. Uzmysłowił jej, że bolesne słowa niczego nie zmienią na lepsze. Ostatecznie mogą jedynie popsuć relacje kobiet. Czy odniósł sukces? To już osobna kwestia.
Cytat: | James spojrzał na House’a dosłownie sparaliżowany. I wtedy zauważył. Zauważył w spojrzeniu diagnosty coś, co sprawiło, że jego oczy rozszerzyły się jeszcze bardziej. Ujrzał, jak Gregory House wpatrywał się w drzwi frontowe z niewypowiedzianym bólem, i chęcią pomocy. W środku onkologa odezwał się ten Wilson, który chciał także pomóc.
- Jedź za nią – powiedział cicho. House przeniósł spojrzenie z drzwi na przyjaciela.
- Jedź za nią, nie może być teraz sama. Potrzebuje kogoś. – Wyraz twarzy House’a nie zmienił się nawet o milimetr. – Potrzebuje ciebie – dodał James. Tyle potrzebował Greg. Sięgnął po kluczyki od motoru i otwierając drzwi bez zawahania podążył za kobietą, która kogoś potrzebowała. Która potrzebował jego. |
Ach, końcowy Hilson. To, jak House jedzie za Cuddy. Nie muszę chyba mówić, że nie mogę się doczekać ich rozmowy? To chyba jednoznaczne z tym, że czekam niecierpliwie na ciąg dalszy. No a potem na epilog. A potem na kolejny fik. A potem na jeszcze następny itd.
A ta końcówka kojarzy mi się z jakąś reklamą. Albo z jakimiś serialami. Na końcu nieraz podają: w następnym odcinku. Wtedy następują strzępki rozmów. I telewidz nie może się doczekać następnego odcinka. A ja nie mogę się odczekać kolejnej części.
Kończę, bo napiszę jakiś referat o wątpliwie ciekawej tereści. Teraz mnie poniosło
Pozdrawiam i życzę weny
Szpilka
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 18:11, 25 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
HuddyFan Coś takiego i na dodatek z dedykiem To ja nie zasłużyłam, bo Ty na każdy jeden otrzymany tu, i to nie tylko odemnie komplement w 100% zasłużyłaś
Nie mogę wyjść z podziwu ile w tym Huddy jest talentów. Jedni są mistrzami w narracji pierwszosobowej, a inni czytaj Ty piszą takie poważne cudowności, z klimatem, z tą głębią, z tym czymś chwytającym za serce, ściskającym gardło, zwilżającym gałki oczne... w tym względzie moimi guru jesteście Ty i Aduśka w tego rodzaju fikach nikt Wam nie dorówna Tekst, jak zwykle dopracowany w każdym calu. To co mówiłam, pomysł i wykonanie Fik wypełniony jest tajemnicami jest wciągający, ba, przykłuwający do fotela, czy w czym tam kto czyta. Emocje, emocje i jeszcze raz emocje malowana każda z osobna i wszystkie razem tworzące pełny obraz, poruszasz do głębi, wyciskasz siódme emocjonalne poty nie tylko z bohaterów, ale i z czytelnika
na przemian płaczę, boję się i uśmiecham z całego serca ci za to dziękuję szkoda, że ta piękna podróż powoli dobiega końca, bo to niezwykła podróż w głąb ludzkich emocji, podróż w poszukiwaniu szczęścia, mam wielką nadzieję, że w końcu po tylu latach... ale wszystko w rękach Twego wena I wiesz, tak samo bardzo jak chcę poznać zakończenie, tak samo mocno nie chcę by to się skończyło
Pozdrawiam
Ps. Mam nadzieję, że następnym razem poniesie Cię trochę bardziej tak, mogłoby być dłuższe
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
GosiaczeQ_17
Proktolog
Dołączył: 28 Gru 2009
Posty: 3357
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraina wiecznej młodości Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 13:16, 26 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
No nareszcie przeczytałam i
Genialna akcja, genialne emocje... nie bd wymieniała, bo wszystko jest genialne
Czułam się jakbym oglądała jakiś bardzo dobry film
Tyle się dzieje w tym ficku
Ja już chcę wiedzieć jak to się skończy wszystko...
A tych zapowiedzi nauczyłaś się od Shore'a?
Żeby się nam "lepiej" czekało? Niedobra ty
Oby była jak najszybciej kolejna część Pzdr
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez GosiaczeQ_17 dnia Sob 13:18, 26 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
dr Tygrysolka
Ratownik Medyczny
Dołączył: 25 Kwi 2009
Posty: 284
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: W-wa
|
Wysłany: Sob 13:50, 26 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Huffuniu najdroższy...
Nic nie jest w stanie poprawić mi humoru, nawet to, że udało mi się dostać do internetu... ale dobra próba.
Piszesz tak świetnie, tak genialnie, że długości tekstu zupełnie się nie czuje. Mogłabym czytać, czytać jeszcze dłużej i dłużej... i wtedy też bym ci powiedziała, że było krótko.
Czytając ten rozdział już sama nie wiedziałam, czy żal mi Elizabeth za to, że nie chcą jej mówić prawdy, czy żal mi Cuddy za to, że Eliza ją tak krzywdzi.
Powiem Ci jedno - to było niesamowite. Na tyle, że nawet nie widać tych drobniutkich... niedociągnięć
A zachęta jest niezwykle... zachęcająca.
Trzymaj się, kiciuś
Tygrys
P.S. Zważając na przyprawiającą o zawrót głowy prędkość tego internetu ten komentarz pewnie dojdzie jutro.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kika
Ratownik Medyczny
Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 246
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Żywiec Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 21:00, 26 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Huffuś,
z czystych nudów wpadłam przypadkiem i już "wypaść" nie mogłam. Przeczytałam wszystko, ba!, wchłonęłam wszystko za jednym zamachem. Baaaardzo, baaaardzo mi się podoba! Choć już chyba w drugiej części domyśliłam się o co biega (no, cóż... pochłaniam masowo kryminały, więc co nieco znam się na zagadkach ), to opowiadanie mimo tego nadal trzymało w napięciu. Jedyne, co mi zgrzyta, to to, że nie potrafię sobie wyobrazić Cuddy, która oddałaby swoje dziecko... Nie znamy szczegółów, może nawet nie poznamy, ale widocznie musiał być jakiś ważny powód do takiej decyzji. Mam nadzieję, że następna część pojawi się dość szybko, bo naprawdę mi się to podoba, no!
Więc jak jeszcze raz napiszesz kiedykolwiek, że Twoje opowiadania na nic się nie nadają, to przysięgam, że Cię znajdę i rzucę do Ciebie czymś wyjątkowo ciężkim i twardym!
Pozdrawiam,
Kika
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
HuddyFan
Stażysta
Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 325
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 22:43, 25 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Gorzatko – dzięki za Twoje wsparcie. Ja też żałuję, że to była przedostatnia część.
Piłeczko – Dech w piersiach? No tak, czytałaś i nagle przestałaś oddychać, bo zobaczyłaś jakie głupoty wypisuję. Dzięki za komentowanie To baaardzo wiele dla mnie znaczy!
Ley – Wstawaj z tych kolan, głuptasie! Ważne, że powiedziałaś co myślisz, a nie, że nie zauważyłaś. Też mi szkoda Cuddy, ale cóż… taka smutna rola pisarki. Trzeba kogoś skrzywdzić, żeby ktoś inny był szczęśliwy. Słowa Tygryska. Dzięki, kotek
mika-house – Dziękuję
Szpilka – Jezu, dziewczyno! Kocham Twoje komentarze! Wprost uwielbiam! Strasznie się cieszę, że Ci się podobało.
Lisku – Talentów?! Czy my mówimy wciąż o mnie, czy zmieniamy osobę? Wiesz, nie wiem czy kiedyś nadejdzie dzień w którym dogodzę Ci pod względem długości. (Matko! Czy tylko ja mam takie dziwne skojarzenie? ) Mam nadzieję, że spodoba Ci się epilog, bo będzie najważniejszy! Dzięki
Gosiaczku – Tak, Shore to mój kolega i lubię po nim papugować. Chociaż teraz go nie lubię, bo mi każe czekać na Huddy! jestem rada, że Ci się podobało.
Tygrysku – Oświadczam, że komentarz doszedł i czuje się świetnie. tak jak ja, bo Ci się podobało. Mogłabyś już wrócić, bo mi Cię brakuje!
Kika – Ta, i tu się zatrzymamy… Czemu, cholera jasna, ja zawsze mam problem jak dostaje od Ciebie komentarz?! Mam nagle jakiś zastój! Po prostu mam wrażenie, że jak powiem zwykłe ‘dziękuję’, to, to będzie brak szacunku. Już wiem! Twoje komentarze mnie po prostu onieśmielają, bo dostać komentarz od Ciebie, to jak dostać rolę od Davida Shore’a! (Za często porównuję Cię do osób związanych z House’m!) Dziękuje, chociaż to nie wyraża mojej wdzięczności.
No cóż. Ostatnia część się pojawiła. Wylałam z siebie siódme poty, ale się udało. To jest część typowo Huddzinkowa, więc fani Wilsona czy Elizabeth – łączę się z Wami w żałobie.
Dedykuję tą część Liskowi, Tygryskowi i Szpilce, bo wielbię ich komentarze, a Je to po prostu ubóstwiam. Baby, która mnie molestowała od jakichś pięciu dni i to dzięki niej jest ta część. I Kice, bo gdybym nie dała tej dedykacji w rewanżu za jej dedykację, to miałabym moralnego kaca do końca mojego nudnego żywota.
Endżoj!
<i>X – Bo wiara w innego człowieka czyni nas kimś wyjątkowym.</i>
Zapukał cicho w zielone drzwi. Światło wydobywające się ze środka świadczyło o tym, że Cuddy była w środku, tylko jakoś nie widziało jej się otworzyć. Mężczyzna pukał i pukał. Po chwili, owe pukanie przerodziło się w walenie, a ono w łomot.
- Cuddy, przysięgam. Jeśli nie otworzysz tych drzwi, to je… - Drzwi rozchyliły się lekko i zatrzymały wypuszczając kawałek światła. Wiecie jak to jest w jednym z tych tanich horrorów, kiedy drzwi same się otwierają i nie widać nikogo i niczego oprócz światła? Gregory House stał tak przez chwilę i próbował wydedukować czy nie bierze udziału w jednym z takich filmów. Po chwili popchnął kawałek drewna, który odsłonił widok na przedpokój. Wszedł do środka i z cichym kliknięciem zamknął drzwi za sobą. Postanowił zajrzeć do salonu i gdy już się tam znalazł, zobaczył swoją szefową. Miała na sobie czarne spodnie od dresu i czarny stanik. Gdyby sprzyjały temu okoliczności, diagnosta na pewno rzuciłby jakiś głupi komentarz na widok administratorki próbującej założyć podkoszulek przez otwór od rękawa. Mężczyzna podszedł do niej i pociągnął kawałek materiału w górę, tak aby zamienić wejście do rękawa na należne. Cuddy spojrzała na niego smutno.
- Dziękuję – szepnęła.
- Nie wstydzisz się mnie? – zapytał zdejmując kurtkę i przewieszając ją prze ramię od fotela.
- Gdybym się ciebie wstydziła to nawet bym nie rozważyła przyjęcia cię do pracy, a jednak pracujesz dla mnie – powiedziała oschle i zabierając pusty kieliszek ze stołu ruszyła do kuchni.
- Piłaś – zauważył House i ruszył za nią odwracając wzrok od na wpół pustej butelki. Tak długo zastanawiał się czy powinien zapukać, że zdążyła ją opróżnić.
- Nie twoja sprawa co robię, House – mruknęła i schowała czysty kieliszek do szafki, poczym odwróciła się i oparła o kuchenny blat. – Po co tu przyszedłeś? Diagnosta przeanalizował dokładnie strukturę krzesła obok, próbując ukryć zmieszanie.
- Nie wiem. – Wzruszył ramionami. – Pomyślałem, że potrzebne ci towarzystwo.
- Gregory House martwiący się o uczucia innych? – Lisa zaśmiała się drwiąco. – To coś nowego. Mężczyzna zacisnął dłoń na rękojeści laski.
- Po co tak naprawdę tu przyszedłeś? Żeby ze mnie szydzić? To nie jest najlepszy moment na paradę tryumfu. – Odsunęła się od szafki i posłała mu pytające spojrzenie.
- Czy ja mam dejavu? – House rozejrzał się wokół siebie.
- Palant – syknęła i minęła go w przejściu.
- A ja Greg. Miło cię poznać – powiedział wesołym tonem i podążył za nią. Cuddy przytuliła się do jednej z poduszek, poczym położyła się skulona na kanapie opierając głowę o zagłówek. Diagnosta usiadł obok zachowując bezpieczny dla nich obojga odstęp.
- Jestem żałosna – szepnęła Cuddy patrząc przed siebie. House zerknął na nią kątem oka. – Jestem głupią, kłamliwą idiotką – ciągnęła.
- A moje lewe ucho jest o trzy milimetry większe niż prawe – powiedział mężczyzna. Lisa spojrzała na niego jakby to jednak nie ona była największą idiotką. Diagnosta złapał jej spojrzenie.
- Przepraszam, myślałem, że gramy w ‘Stwierdź oczywiste’ – mruknął. Cuddy pokręciła z niedowierzaniem głową.
- Mój szwagier właśnie umarł, straciłam swoją córkę i świat mi się wali, a ty jedyne co potrafisz, to obrócić wszystko w żart? – zapytała z wyrzutem powoli podnosząc się z kanapy – Właśnie dlatego nie możemy być razem. – Ruszyła do przedpokoju.
- O matko, Cuddy przestań się tak w kółko obrażać – jęknął znudzony mężczyzna i podążył za brunetką..
- Obrażać?! – Odwróciła się do niego. – Ja ci tylko pokazuję czemu nic by z tego nie było!
- Nie! Ty mi pokazujesz przykłady, dlaczego mogłoby z tego nic nie być! – odpowiedział.
- Nieprawda! Nie możemy być razem, bo ty nie widzisz nic oprócz czubka swojego nosa!
- Uwierz, widzę i to bardzo dużo. Na przykład widzę jak marnujesz sobie życie z tym idiotą sprawiając, że jesteś od niego zależna
- To jest moje życie, House. – Położyła dłoń na sercu podkreślając swoje słowa. Mężczyzna zaśmiał się ironicznie.
- Tak często używasz słów ‘to moje życie’, a pozwalasz, by było ono zależne od innej osoby i to całkiem nie odpowiedniej.
- Tak, House. Moje życie jest zależne od nieodpowiedniej osoby! Od ciebie. Chronię twoją dupę od kilkunastu lat, żebyś nie musiał skończyć z medycyną! Całe moje życie jestem na ciebie skazana!
- Skazana? Ja bym to raczej nazwał przywiązaniem – powiedział już trochę ciszej. Teraz była kolej Lisy aby się zaśmiać.
- Przywiązanie? Ty nawet nie wiesz co to jest.
- Bardzo dobrze wiem co to jest. Wiesz byłem nawet w dwóch poważnych związkach. Podszedł do niej bliżej, a ich ciała dzielił dosłownie krok. Cuddy wpatrywała się w diagnostę ze wściekłością w oczach. – Pierwszy był na studiach. Była tak jedna i byłbym gotów dla niej umrzeć, ale potem zostałem wyrzucony na zbity pysk i nie zdążyłem jej tego powiedzieć. – Usta Lisy rozchyliły się lekko. Czy on właśnie mówił…? – Następna spotkałem trochę później i byłem gotów się jej oświadczyć, ale ona postanowiła mnie okaleczyć do końca życia, więc się rozmyśliłem. Widzisz? Dlatego właśnie nie chce się z nikim wiązać. Zawsze zostaje oszukany! Jak nie przez los, to przez osobę na której mi zależy. - Cuddy chciała coś powiedzieć tylko sama nie wiedziała co. Właściwe, to nie wiedziała nawet co on powiedział. Ich związek w collage’u trwał tylko cztery tygodnie. Pomijając fakt, że były to najlepsze tygodnie jej życia, to był to zbyt krótki okres czasu aby się w kimś tak zakochać. Lecz czy Gregory House w ogóle potrafił kochać coś innego niż medycynę czy muzykę? Może jego charakter właśnie dlatego tak kolosalnie się zmienił? Przybrał tarczę ochronną aby nie zostać jeszcze raz zranionym. Lecz ona też miała jedną i nie chciała być znów raniona.
- Twoje słowa nic nie znaczą, House – powiedziała i zbliżyła się do niego tak, że ich ciała się stykały. Mężczyzna poczuł jakby dostał w twarz. Lisa zrozumiała, że przekroczyła linię którą była dla nich naznaczona. Zdarzało im się nieraz zapomnieć gdzie się znajdowała, ale teraz Cuddy zrobiła zbyt duży krok. Tak duży, że nie mogła już dostrzec tej linii za sobą. Mężczyzna który w ogóle nie mówił o uczuciach, a już w zupełności o swoich, otworzył się przed nią, a ona to olała. Niestety była zbyt dumna, żeby to przyznać. Odwróciła się i ruszyła schodami na górę.
- Tak, Cuddy! Zrób to co zawsze robisz, kiedy twój mały, perfekcyjny świat ci się wali! Odejdź! Gratulacje! – krzyknął i ruszył jeden stopień w górę, kiedy potworny ból przeszył jego udo. Diagnosta syknął i łapiąc się barierki usiadł na brzegu schodów. Sekundę potem usłyszał trucht Cuddy na dół, kiedy to kucnęła przy nim i położyła mu dłoń na ramieniu.
- Wszystko w porządku? – zapytała, a jej głos był przepełniony prawdziwą troską. House popatrzył na nią i zaczął się śmiać. Złapał się rękoma za barierkę i podniósł się do pozycji stojącej zostawiając laskę zapomnianą na podłodze. Lisa zmarszczyła brwi.
- Widzisz, Cuddy? Na tym polega twój problem! Najpierw próbujesz mnie ranić, a chwilę potem biegniesz żeby mnie zbawić! – Cuddy wyprostowała się na wysokość jego twarzy. – To twoje słowa nic nie znaczą! House zaczął przesuwać się do przodu sprawiając, że w wkrótce plecy kobiety dotknęły ściany. Greg uniósł ręce i umiejscowił jej po obydwóch stronach głowy Lisy. Diagnosta westchnął.
- Daj mi szans…
- Już za późno na dawanie szans, House! Nigdy nie było i nie będzie czegoś takiego jak ‘my’! – Wyrzucała z siebie słowa zanim w ogóle zdążyła je przemyśleć.
- Dlaczego?! Podaj mi choć jeden logiczny powód! – Cuddy otworzyła usta aby odpowiedzieć, ale nic nie się z nich nie wydostało. Bardzo mocno szukała jakiegoś argumentu, ale im mocniej próbowała go odszukać, tym bardziej się w tym wszystkim gubiła. Stali naprzeciwko wpatrując się w siebie, jakby to patrzenie dawało im powietrze niezbędne do życia. Oszukiwali siebie nawzajem, tocząc bitwę, która już na samym początku zdana była na klęskę. Byli dwójką tak szaleńczo zakochanych sobie ludzi, że ta miłość zaczęła ich zmieniać. Zaczęli przez nią wariować.
- Dokładnie – szepnął House. – Tak bardzo wypierasz ten fakt, że już sama nie wiesz czemu. Lisa chciała coś powiedzieć, ale on ją uprzedził.
- Co mam zrobić, żebyś mnie, do cholery zrozumiała?! – zapytał głośno.
- House…
- Mam powiedzieć, że cię kocham?! – Lisa spojrzała na niego sfrustrowana.
- Myślisz, że jak powiesz, że mnie kochasz to o wszystkim zapomnę i rzucę ci się w ramiona?! – krzyknęła. House przestudiował dokładnie jej twarz.
- Nie – szepnął. – Myślę, że jak powiem, że cię kocham to mi w końcu uwierzysz. Cuddy popatrzyła na niego szukając w jego oczach jakieś wskazówki, że to jednak jakiś żart; że to farsa, którą po mistrzowsku odegrał, ale nie znalazła w jego oczach nic oprócz szczerości. Tak wiele razy wyobrażała sobie moment, kiedy przyjdzie do niej i powie, że ją kocha. Sądziła, że rzuci się na niego i odpowie tym samym, a teraz? Stała zagubiona jak dziecko we mgle, i jedyne co wiedziała było to, że zaraz zacznie płakać. Przymknęła na chwilę oczy i wzięła głęboki wdech.
- Spróbuj – wyszeptała cicho połykając szloch. House przysunął się nieznacznie i pocałował ją. Znacie momenty w których nie możecie znaleźć słów na opisanie jak się czujecie? To była jedna z takich chwili, w której ani House, ani Cuddy nie wiedzieli co myśleć. Mężczyzna odsunął się na tyle aby spojrzeć jej w oczy.
- Kocham cię – powiedział i wzrokiem podążył za pojedynczą łzą spływającą po policzku Lisy. Kobieta położyła dłoń na karku diagnosty i przyciągnęła go do siebie całkowicie zapominając o konsekwencjach.
Słońce leniwie wdarło się przez kremowe firanki ogrzewając nieznacznie dwójkę kochanków ukrytych w pościeli. Kobieta przejechała dłonią po nagim torsie mężczyzny uśmiechając się delikatnie.
- Dzień dobry – szepnęła i spojrzała w jego oczy, które wpatrywały się w nią wręcz z uwielbieniem.
- Dzień dobry – odpowiedział i przesunął się nieznacznie sprawiając, że Lisa odsunęła się i położyła głowę na własnej poduszce. Położyła się na boku i spojrzała na twarz diagnosty, który zamknął oczy delektując się chwilową wolnością. Cuddy palcem wskazujący dotknęła delikatnie jego brwi. Gdy zobaczyła, że wciąż miał zamknięte oczy, zjechała trochę niżej po linii jego nosa, a potem policzkiem skierowała się do jego ust i obrysowała je delikatnie. Studiowała jego twarz jakby widziała ją po raz pierwszy w życiu. Te oczy, które zawsze pokazywały jej prawdę mimo, iż kłamał. To one mówiły jej o jego uczuciach. I te usta, z których padło tyle raniących słów, obelg, wyzwisk, i z których uleciało jedno, które przekreśliło wszystkie inne. ‘Kocham cię’. Skoro Gregory House powiedział te dwa magiczne słowa, to już nie mogła kłamać. Wczoraj spełniło się jedno z jej marzeń, o którym nie mówiła nikomu, a niekiedy bała się do niego przyznać nawet przed samą sobą. Teraz mogła być szczęśliwa. Tylko czy powinna? Gdy zaprzestała pieszczocie, House otworzył oczy i spojrzał na nią. Na jej twarzy gościł smutek.
- Jestem szczęśliwa – powiedziała i pogładziła go po policzku.
- Wiesz, może nie jestem bardzo doświadczony, ale gdy ludzie są szczęśliwi, to zazwyczaj się uśmiechają – odpowiedział. Lisa wymusiła lekki uśmiech, który szybko przerodził się w grymas. Przewróciła się na plecy i splatając ręce na brzuchu, spojrzała na sufit.
- To niesprawiedliwe – powiedziała cicho, walcząc aby się nie rozkleić. Miała już dość łez. Przyprawiały ją o mdłości.
- Co? – zapytał House i oparł głowę na łokciu.
- To, że jestem szczęśliwa. – Popatrzyła na niego. – Leżę tutaj i sądzę, że w życiu nie mogłabym być bardziej szczęśliwsza, a El… Elizabeth siedzi smutna u Wilsona i płacze po stracie ojca. Powinnam być przy niej, pocieszyć ją. – House położył rękę na jej brzuchu i przyciągnął ją do siebie tak, że jej plecy stykały się z jego klatką piersiową.
- Gdyby pocieszanie miało uzdrawiać ludzi, to bylibyśmy bezrobotni. – Komentarz wywołał lekki uśmiech na jej twarzy. – Musisz dać jej czas. Nie możesz oczekiwać, że będzie się zachowywać jak zawsze, kiedy jedna z najdroższych osób ją okłamała. Choć trudno to nazwać okłamaniem.
- Nie widziałeś tego. Ja jej obiecałam, że Joseph będzie żył, choć wiedziałam, że umrze – powiedziała smutno i pogładziła rękę którą ją obejmował.
- I dałaś jej parę dodatkowych godzin szczęścia. – Z całych sił próbował ją przekonać, żeby się nie obwiniała, ale ona była zbyt uparta.
- Musimy porozmawiać – szepnął mężczyzna. Lisa odwróciła głowę i spojrzała na niego.
- To zawsze wróży coś złego, ale w twoich ustach to już apokalipsa – powiedziała.
- Co z Lucasem? – zapytał poważnie. Lisa odwróciła głowę z powrotem. – Zostawisz go?
- A co powinnam zrobić? – House pocałował ją w odkryte ramię.
- Mógłbym się do ciebie przyzwyczaić każdego dnia – powiedział.
- Od pewnego czasu i tak nie mam z nim o czym rozmawiać. Tak jakby wyczerpały się tematy – wytłumaczyła.
- A co będzie jak nam się skończą? – zapytał przerażony House.
- Tobie się nigdy nie skończą tematy – odpowiedziała.
- Fakt – stwierdził i ponownie ją pocałował. W pokoju nastała cisza. Diagnosta chciał zapytać o coś jeszcze, ale nie był pewny czy powinien.
- Powiesz mi kim jest ojciec Elizabeth? – Lisa spojrzała na niego z wyrzutem.
- Po co?
- Bo chciałbym wiedzieć – wytłumaczył.
- Mówiłam, że to nie twoje dziecko – syknęła i odsunęła się od niego.
- Więc do cholery czyje?! – Lekarz podniósł głos i zakrył dłońmi twarz. To go powoli przerastało. Lisa usidła po turecku na łóżku i patrzyła na swoje ręce. Mężczyzna westchnął.
- Przepraszam, nie powinienem był krzy…
- Nie wiem – przerwała mu Cuddy. Greg spojrzał na nią z niezrozumieniem w oczach.
- ‘Nie wiem’ co?
- Nie wiem kto jest ojcem – szepnęła i spojrzała na niego. Zaczynali brnąć w grząskie tereny i jeden niewłaściwy ruch, a obydwoje by zginęli. – To było po tym jak wyjechałeś. Suzan zrobiła imprezę i zaciągnęła mnie tam. Nie miałam ochoty na niczyje towarzystwo więc usiadłam gdzieś w rogu z drinkiem i użalałam się nad swoim losem. Po drinku był kolejny i kolejny, a potem jeszcze jeden. W końcu urwał mi się film, i obudziłam się w pokoju jakiegoś chłopaka z trzeciego roku. Wybiegłam stamtąd zanim nawet zobaczyłam jak wygląda. Nie wiedziałam kim był, a on nigdy potem ze mną nie rozmawiał. Dwa miesiące potem dowiedziałam się, że jestem w ciąży – opowiedziała i pociągnęła nosem. House zmarszczył
brwi.
- Dlaczego to Laura…
- Nie mam ochoty o tym rozmawiać – znów mu przerwała i usiadła na brzeg łóżka. – Nigdy więcej – podkreśliła stanowczo. House przesunął się na łóżku i przytulił ją od tyłu. Kobieta bezsilnie opadła na jego klatkę piersiową.
- Przepraszam – szepnął, kiwając się lekko w przód i w tył.
- Za co? – zapytała.
- Za to, że wyjechałem. – Pocałował ją delikatnie w głowę. Lisa uśmiechnęła się delikatnie i przysunęła bliżej.
KONIEC
*chlip* Lubiłam ten fik, a on skończył się szybciej niż zaczął.
*Idzie płakać w żałobie*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
baby
Neurochirurg
Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 3013
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z szafy Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 22:53, 25 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
No i masz babo placek.
Zamiast molestować, byłó pisać komentarz
Wiesz, że mi się podobało, prawda? Wiesz, musisz to wiedzieć, no!
W końcu siostrzyczka, więc nawet nie ma wątpliwości, że coś jest źle, prawda? Taaak.
Bo wiara w innego człowieka czyni nas kimś wyjątkowym.
Ładne. Nawet bardzo. Takie... życiowe...
Cytat: | - Kocham cię – powiedział i wzrokiem podążył za pojedynczą łzą spływającą po policzku Lisy. |
Lubię motyw łzy spływającej po policzku. Jest taki delikatny
Cytat: | - Przepraszam – szepnął, kiwając się lekko w przód i w tył.
- Za co? – zapytała.
- Za to, że wyjechałem. |
lubię też jak House przeprasza Jeeeeej, to takie cudaśne
Słonko, wiesz, że ode mnie nie dostaniesz jakiegoś megawyczesanego komentarza, prawda?
Kocham Cię,
siostrzyczka
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez baby dnia Nie 23:02, 25 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Szpilka
Ratownik Medyczny
Dołączył: 15 Maj 2010
Posty: 255
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 15:37, 26 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Wstawię tu coś czego nigdy nie wstawiam, ale to dlatego, że tylko to mi tutaj pasuje. Właśnie tak wyglądam i tak się czuję:
Dedykacja? Dla mnie? Na dodatek w jednym z moich ulubionych fików? I jeszcze w takim towarzystwie? Boziu, dziękuję Chociaż nie... nie Boziu... to był taki wstęp... dziękuję Tobie oczywiście Przyzam, że gapiłam się na moje komentarze i zastanawiałam się, co można w nich lubić Nie wiem, naprawdę nie wiem. Ich jedyna zaletą(?) jest to, że są całkowicie szczere.
Dobra, przechodzę do konkretów. Jakże ja się cieszę, że mam internet. Jakbym miała czekać na przeczytanie tego jeszcze 10 dni to chyba przegryzłabym sobie tętnicę. Czekałam cierpliwie tyle czasu i doczekałam się czegoś tak ślicznego.
Rozmowa House'a z Cuddy jest cudowna.
Cytat: | - Przywiązanie? Ty nawet nie wiesz co to jest.
- Bardzo dobrze wiem co to jest. Wiesz byłem nawet w dwóch poważnych związkach. Podszedł do niej bliżej, a ich ciała dzielił dosłownie krok. Cuddy wpatrywała się w diagnostę ze wściekłością w oczach. – Pierwszy był na studiach. Była tak jedna i byłbym gotów dla niej umrzeć, ale potem zostałem wyrzucony na zbity pysk i nie zdążyłem jej tego powiedzieć. – Usta Lisy rozchyliły się lekko. Czy on właśnie mówił…? – Następna spotkałem trochę później i byłem gotów się jej oświadczyć, ale ona postanowiła mnie okaleczyć do końca życia, więc się rozmyśliłem. Widzisz? Dlatego właśnie nie chce się z nikim wiązać. Zawsze zostaje oszukany! Jak nie przez los, to przez osobę na której mi zależy. |
Och, mój kochany House! To jest Greg, którego ja widzę. Nie mówi wszystkiego wprost, ale umie przyznać, że coś jest lub było dla niego ważne. Umie być szczery nawet, gdy tej szczerości się boi. Potrafi zaryzykować jeśli mu na czymś zależy. To jest House, którego uwielbiam. I w ogole tak właśnie widzę serialowego Grega. Ja wierzę, że on w związku nie będzie taki zły jak mogłoby się to wydawać.
Cytat: | Twoje słowa nic nie znaczą, House. |
Oj, oj, oj... nie dobrze. Jak ona może tak powiedzieć? Przecież House... no dobra, on często żartuje, często kpi, ale przecież nie na takie tematy. Ilekroć usłyszałam w serialu, że House proponuje Cuddy związek lub mówi coś co mogłoby się do tego odnosić mam wrażenie, że on mówi poważnie, a ona zawsze, ale to zawsze to ignorowała i zbywała tekstami tego typu! I on się wtedy... płoszył(?)... zaprzeczał wszystkiemu co powiedział i uciekał. Mój biedny House. I teraz też jest mi go żal. On mówi jej coś takiego, on! on jej to mówi!, a ona powiedziała mu coś tak wrednego. Nieraz naprawdę jej nie lubię i mam wrażenie jakby ona w ogóle go nie znała. Tak, jakby znała House'a takiego jakiego on udaje, a nie takiego jakim jest. Tak bardzo tego w niej nie lubię.
Cytat: | - Mam powiedzieć, że cię kocham?!(...)
- Myślisz, że jak powiesz, że mnie kochasz to o wszystkim zapomnę i rzucę ci się w ramiona?!(...)
- Nie – szepnął. – Myślę, że jak powiem, że cię kocham to mi w końcu uwierzysz. |
Tak, tak! Nie uciekł! Tym razem nie uciekł! Pokazał jej, że mu na nim zależy i został. Podejmuję kolejną próbę! Mój kochany House (czy ja za często to powtarzam?). Tak, tak, tak, niech jej powie. Niech jej to wreszcie powie. I najlepiej, żeby ona też mu o tym powiedziała. No i powiedział... Mimo, że nie lubię gdy on jest taki bezpośredni, bo zwykle wydaje mi się to naciągane... w końcu to House... ale tutaj tak bardzo mi to pasowało. Ani przez chwilę nie pomyślałam, że on mógłby się tak nie zachować. Może zaskoczyło mnie to, że został z Cuddy po tamtych słowach, które cytowałam wyżej... ale te kocham bardzo mi tu pasuje.
Ostatnia scena również bardzo fajna. Ale że Lisa nie wie kto jest ojcem Elizabeth? No, tak też się zdarza. Ciekawi mnie dlaczego ona sama nie chciała zajmować się małą. Ale tego pewnie nie będzie mi dane się dowiedzieć.
Czekam, czekam, czekam na epilog! Proszę, niech to nie będzie tak późno jak ta część. Znów miałabym czekać cały miesiąc? Pisz, bo wychodzi Ci to pięknie.
Pozdrawiam, życzę weny na epilog i pomysłów na coś nowego
Szpilka
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 15:59, 26 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
HuddyFan w końcu lisek biegnie i rzuca się na szyję Tak ciągle mówimy o TOBIE guru emocjonalnych fików No to jesteśmy dwie z tymi skojarzeniami Epilog, tak już, gdzie kiedy... czekam Ale najpierw przeboska część X
Początek jak House podał jej właściwy "otwór"? Jak ja to widziałam, kocham takie momenty pełne napięcia już myślisz, ze coś się stanie, a oni wracają do rozmowy
Właśnie rozmowa. Piękna Huddy rozmowa w najlepszym stylu, najwyższych lotów. Boże, jak oni ze sobą rozmawiają Shore, by tego lepiej nie napisał Nie wiem, jak ty to robisz, że nie ważne, czy piszesz dialogi, czy opisy wychodzi Ci bosko
Pięknie oddane emocje ale u Ciebie to właśnie jest największym atutem, emocjonalość w każdym słowie wszystko przepełnione jest tym czymś, jakąś magią i głębią, czytelnik wczuwa się w bohatera, niemalże czuje i widzi, nie, właściwie to ja czuję i widzę to co piszesz wszystko takie prawdziwe i realne, zachowanie Cuddy i House bardzo ich, w sensie idealnie ich odzwierciedlasz
Część taka słodko gorzka czyli Huddy idealna
Mnóstwo perełek, całe mnóstwo
"- Jestem żałosna – szepnęła Cuddy patrząc przed siebie. House zerknął na nią kątem oka. – Jestem głupią, kłamliwą idiotką – ciągnęła.
- A moje lewe ucho jest o trzy milimetry większe niż prawe – powiedział mężczyzna. Lisa spojrzała na niego jakby to jednak nie ona była największą idiotką. Diagnosta złapał jej spojrzenie.
- Przepraszam, myślałem, że gramy w ‘Stwierdź oczywiste’ – mruknął. Cuddy pokręciła z niedowierzaniem głową."- bardzo House'owe
"- Widzisz, Cuddy? Na tym polega twój problem! Najpierw próbujesz mnie ranić, a chwilę potem biegniesz żeby mnie zbawić! – Cuddy wyprostowała się na wysokość jego twarzy. – To twoje słowa nic nie znaczą! House zaczął przesuwać się do przodu sprawiając, że w wkrótce plecy kobiety dotknęły ściany. Greg uniósł ręce i umiejscowił jej po obydwóch stronach głowy Lisy. Diagnosta westchnął." - mistrzostwo
i wiele, wiele innych, w sumie mogłabym całość skopiować
A jeszcze ta przegadywanka bardzo Huddystyczna no i idealnie zakńczona, Huddy porankiem
HuddyFan jesteś wyjątkową pisarką Z niecierpliwością czekam na epilog i wiesz, co Ci powiem, cokolwiek w nim napiszesz, w sensie jakkolwiek to wyjaśnisz lub też nie wyjaśnisz jestem pewna, że będzie mi się bardzo podobało, Twojego stylu po prostu nie da się nie kochać
Wena
Ps. I dziekuję z całego serducha za dedyk *: Pod tak cudowną częścią, czuję się podwójnie wyróżniona
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kika
Ratownik Medyczny
Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 246
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Żywiec Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 16:56, 26 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Huffuś, nie przejmuj się, ja już tak mam, że jednych onieśmielam, a inni się mnie boją Taka aparycja A tak serio, ja w komentarzach piszę zawsze samą prawdę (za co niekiedy zostaję zjechana, ale to inna sprawa...), więc nie musisz mi nawet dziękować, komentowanie Ciebie, czytanie Ciebie i czerpanie z tego przyjemności, jest tak naturalne dla mnie w tym momencie, jak oddychanie, a za tlen się nie dziękuje...
Dziękuję, Słońce, za dedykację, chociaż wiesz dobrze, że nie musiałaś... Czuję się jednak ogromnie zaszczycona Ah... To chyba moja pierwsza dedykacja, jaką otrzymałam Zapamiętam do końca życia
Teraz przechodząc do ostatniej części (buuu... ), muszę napisać, że Cię kocham! Normalnie, jest pięknie... Pięknie opisałaś każdą emocję jaka nimi targała, całą złość, wyrzuty, niepewności... Wszystko było takie prawdziwe, takie realne, że czułam się tak, jakbym przeżywała to wszystko wraz z nimi. I uwielbiam Cię za to, że bawisz się opisami, których tak bardzo często mi brakuje w pracach innych osób. Kto ma opisy, ten ma moje całe serce! Ale... Oczywiście, zawsze jest jakieś ale... Gdzie jest moja Elizabeth? Czekam więc na epilog, gdzie mam nadzieję pobyć przez chwile z całą trójką i poprzyglądać się ich wspólnemu życiu
Pozdrawiam gorąco i czekam niecierpliwie,
Kika.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lisie
Pacjent
Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 22:23, 08 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Piękny fik, urzekający! W pewien sposób refleksyjny - uświadamia, że niekiedy przeszłość może boleć, a jedynym lekarstwem może być ktoś, kto zawalczy o wspólne ,,teraz i tu", o przyszłość.
To jeden z moich ulubionych fików na tym forum, choć nie został wcześniej skomentowany - za co bardzo przepraszam.
Z niecierpliwością czekam na epilog, choć też z lekkim żalem, że to już koniec.
Życzę Wena !
Lisie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
piłeczka Haus'a
Ratownik Medyczny
Dołączył: 17 Sty 2010
Posty: 249
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Pomorskie Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:14, 31 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
Eh . . . Powinnam była to zrobić już bardzo dawno temu. I pomimo tego, że wiem, że cię tu HuddyFan już nie ma. W sumie nie wiem dlaczego. Pewnego razu, chyba w którymś ficku napisałaś, że znikasz. I prawdopodobnie nigdy się już tu nie pokarzesz. Niestety, ja nie wiem, czy skłoniły cię do tego sytuacje życiowe czy coś innego . . . Nie wnikam, to i tak nic nie zmieni. Żałuję, byłaś moją ulubioną twórczynią. Zawsze darzyłam cię wielkim szcunkiem i podziwem, oraz zawsze myślałam, że jeśli kiedyś wstawię tu jakikolwiek Huddy fick, zadedykuje go przede wszystkim tobie. Lecz cóż, trudno, trzeba się z tym pogodzić. Pamiętam te wszystkie wyczekiwania na następne części, te radosne komentarze i najważniejsze, świadomość, że je czytasz i dają ci pozytywną energię. Teraz, piszę z nieukrywaną, aczkolwiek smutną, pewnością, że nie przeczytasz tego. Szkoda. Mam też przeczucie, iż nikt tego nie przeczyta. Jest to daleko, daleko od pierwszej strony. Ale ja jeszcze pamiętam, jak na niej było. Eh . . . Mówiąc prawdę, weszłam tu przypadkiem. Od tak, wspominając zeszły rok. Był to najlepszy rok w moim życiu. Producenci przedstawiali nam wtedy 6 sezon. Wszyscy Huddzini i wszystkie Huddzinki, za pewne wyczekiwały na kolejne odcinki, po mimo tego, iż dawali nam trudny orzech do zgryzienia. Psyhiatryk, Lucas . . . i wtedy wyczekiwany przez nas wszystkich pocałunek. W zeszłym roku [H]orum aż wrzało, co na nie weszłam ( a wchodziłam bardzo często ) były tam nowe ficki i nowe posty. Oczekiwaliśmy 7 sezonu jak błogosławienia, i dostaliśmy je, ale za swoją cenę. Za oddanie zapału. Tak, to wszystko gdzieś zniknęło, razem ze mną, razem z tobą. Ty przepadłaś, a ja się nie pojawiałam. Teraz w wakacje z braku zajęcia weszłam tu, i wspomnienia powróciły. Wylewały się masami, mimowolnie. Te wszystkie nicki, te wszystkie komentarze i ficki. Co przemineło to nie wróci. Oraz ta Wena. Patrząc na przestrzeni czasu, rok temu byłam jeszcze totalnym dzieciakiem, a życie wydawało się prostsze. Na co dowodem jest ten komentarz, rok temu nie miałabym pomysłu, aby napisać go takiego długiego. A dziś? Nie muszę się specjalnie wysilać, teraz jest to łatwe. Ale wracając do Weny. Ostatnio uderzyła podwójnie. Mam sto tysięcy pomysłów więcej niż kiedyś. Niestety jest mały problem. Mało kto by to czytał, teraz na horum pojawiają się pojedyńcze, nie liczne duszyczki, którym dziękuje za to, że są, za to, że się starają. Lecz spójrzmy prawdzie w oczy, nawet gdyby zorganizować to wszystko tak samo jak było rok temu, to nie będzie to. Po prostu nie. Wielkie i stanowcze nie. Rospisałam się, wiem o tym. Wszystko wygląda trochę melodramatycznie, dobrze, tak miało być. Ten komentarz, miał oddawać tę całą melancholię. I chcę jeszcze, żebys wiedziała, przeczytałam wszystko, nawet wcześniej nie pisząc komentarza do tej części. Teraz się postaram. Postaram się, aby wyszło to tak jak kiedyś. Nie wiem czy się uda, ale sprubuję. Będę to pisać tak, jak bym myślała, że skomentujesz mój komentarz.
##########################################
OMG ! To było przecudowniaste !!! Jeśli takie słowo, w ogóle istnieje ... A co z epilogiem ? Napiszesz go ? Proszę tak . . . tak jak od pewnego czasu mam w zwyczaju, dodam parę cytatów.
- To jest moje życie, House. – Położyła dłoń na sercu podkreślając swoje słowa. Mężczyzna zaśmiał się ironicznie.
- Tak często używasz słów ‘to moje życie’, a pozwalasz, by było ono zależne od innej osoby i to całkiem nie odpowiedniej.
- Tak, House. Moje życie jest zależne od nieodpowiedniej osoby! Od ciebie. Chronię twoją dupę od kilkunastu lat, żebyś nie musiał skończyć z medycyną! Całe moje życie jestem na ciebie skazana!
- Skazana? Ja bym to raczej nazwał przywiązaniem – powiedział już trochę ciszej. Teraz była kolej Lisy aby się zaśmiać.
- Przywiązanie? Ty nawet nie wiesz co to jest.
- Bardzo dobrze wiem co to jest. Wiesz byłem nawet w dwóch poważnych związkach. Podszedł do niej bliżej, a ich ciała dzielił dosłownie krok. Cuddy wpatrywała się w diagnostę ze wściekłością w oczach. – Pierwszy był na studiach. Była tak jedna i byłbym gotów dla niej umrzeć, ale potem zostałem wyrzucony na zbity pysk i nie zdążyłem jej tego powiedzieć. – Usta Lisy rozchyliły się lekko. Czy on właśnie mówił…?
Jakie to piękne ! House powiedział jej prawdę ? Nie, nie wierzę, to musi byc sen. <przeciera> Nie to jednak prawda. OMG !
- Musimy porozmawiać – szepnął mężczyzna. Lisa odwróciła głowę i spojrzała na niego.
- To zawsze wróży coś złego, ale w twoich ustach to już apokalipsa – powiedziała.
- Co z Lucasem? – zapytał poważnie. Lisa odwróciła głowę z powrotem. – Zostawisz go?
- A co powinnam zrobić? – House pocałował ją w odkryte ramię.
- Mógłbym się do ciebie przyzwyczaić każdego dnia – powiedział.
- Od pewnego czasu i tak nie mam z nim o czym rozmawiać. Tak jakby wyczerpały się tematy – wytłumaczyła.
- A co będzie jak nam się skończą? – zapytał przerażony House.
- Tobie się nigdy nie skończą tematy – odpowiedziała.
- Fakt – stwierdził i ponownie ją pocałował.
Taa, House'owi nigdy nie skończą się tematy. Love, love, love lubię to. Lubie szczęśliwe zakończenia.
Chcąc zacytować odpowiednie momenty, chyba nie starczyło mi miejsca, dlatego wybrałam te najważniejsze. A tak nawiasem mówiąc, mam jednak nadzieję, że to House jest jej ojcem. Nie mogę się doczekać epilogu ! Pa, pa !
##########################################
To by było na tyle, z komentarza stylizowanego na takiego z przed roku. I szczerze mówiąc ( po raz enty ), żywię głęboką wiarę, iż dasz mi jeszcze jeden magiczny i radosny zastrzyk w postaci epilogu. Naprawdę.
Głęboko wierząca,
Piłeczka.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez piłeczka Haus'a dnia Sob 8:45, 27 Sie 2011, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
HuddyFan
Stażysta
Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 325
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 0:08, 05 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Płaczę. Płaczę rzewnymi łzami i myślę, że jeszcze nigdy nie widziałam czegoś tak… pięknie napisanego. Nie myśl sobie, że nie widziałam tych paru błędów, które (spójrzmy prawdzie w oczy) zdarzają się każdemu. Mówię, że w tak niewiarygodnie prosty sposób sprawiłaś, że siedząc pierwszej w nocy, pisząc tę odpowiedź, płaczę jak na łzawym romansidle. Czasem leżę na łóżku i myślę sobie… ‘czasy Huddy, kiedy się pisało… to były czasy.’ I myślę sobie o Was, o Tobie, o tym jak kochałam tu zaglądać parę razy dziennie, żeby tylko czegoś nie przegapić. Myślę o tym jak to forum pomogło mi odkryć coś, co stało się moją pasją… a mówię właśnie o pisaniu. Myślę o tym, jak bardzo człowiek potrafił związać się z tak ogromną liczbą, całkowicie obcych mu ludzi i w pewnym stopniu nazywał ich swoją rodziną. A potem przypomina mi się co pewne potwory zrobiły z serialem, który dla wielu z Nas był wręcz religią. Jak potrafili rozkruszyć wszystkie marzenia i nadzieje w pył, jak wykorzystywali Nas, fanów, jak szydzili i żartowali, a My…
Jestem tu. Ja zawsze będę z Wami, nawet jeśli nie pokazując się, to będę w pamięci. Nie odbieraj tego jako przechwalanie się, że koniecznie zapamiętasz moje utwory. Mam po prostu taką nadzieję. Tak samo, jak mam nadzieję, że napiszesz wspomniany fik i z radością zadedykujesz go mnie. Byłby to dla mnie zaszczyt, naprawdę. Twój komentarz przypomniał mi, jak wspaniale czułam się, gdy widziałam jakiś komentarz. Przywołał to wspaniałe uczucie ciepła, które zawsze zalewało mnie po tym, jak dowiadywałam się, że moja ciężka praca w postaci pisania nie idzie na marne. Dzięki Tobie, Piłeczko, wróciłam to lepszego okresu mojego życia. Tego miłego, ciepłego, w którym zawsze czułam się bezpieczna, nic nie bolało i miało się ochotę żyć. Wstawię epilog, przysięgam. Nawet jeśli nikt go nie przeczyta, Ty go nie przeczytasz, to muszę go wstawić. Z czystego obowiązku. Nie można czegoś zacząć i nie skończyć. Gdy tylko przekroczę próg domu, pierwsze co zrobię, to siądę to komputera i napiszę ten epilog…
Dziękuję Ci, Piłeczko (jakkolwiek Ci na imię (; ), za przywrócenie mi wiary w to, że tak małe i wydawałoby się, nic nie znaczące rzeczy, potrafią znaczyć tak wiele dla innych. Nigdy tego nie zapomnę, masz moje słowo.
Wdzięczny Huffuś.
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
piłeczka Haus'a
Ratownik Medyczny
Dołączył: 17 Sty 2010
Posty: 249
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Pomorskie Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 16:16, 07 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Już nie mogę się doczekać. Co do ficku Huddy, myślę że się nie doczekasz . . . Moja Wena właśnie wyjechała do pracy w Angli i nie wie kiedy wróci. Z wielką niecierpliwością, niewyobrażalnie wielkim znakiem zapytania oraz nadzieją czekam na epilog. Liczę na cudowny zastrzyk szczęścia. . .
P.S. Chyba znowu wychodzi mi tak jak z przed roku.
Piłeczka
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez piłeczka Haus'a dnia Sob 8:46, 27 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|