|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 16:57, 25 Lut 2010 Temat postu: Locked in [M] |
|
|
Wiem, jestem monotonna, ale nie moja wina, że kocham trio: House – Cuddy – Winda i nie, nie jestem, aż tak zboczona jak się Wam wydaje Temat przewałkowany na wszystkie strony, ale mi nigdy się nie znudzi. Napisane kiedyś tam, ogólnie nie miało ujrzeć światła dziennego, ale ponieważ mój wen obecnie strajkuje, dzielę się tym co mam
Wrzucam ot tak, gdyby ktoś miał ochotę na nieskomplikowaną bajeczkę przed snem (Wiem, pora zdecydowanie zbyt wczesna na dobranocki, ale zawsze można odczekać do wieczora )
Biję pokłony wszystkim, którzy doczytają tego tasiemca do końca
Locked in [M]
To był jeden z tych sierpniowych, gorących dni, w których niemiłosierny upał dawał się wszystkim we znaki. Człowiek z trudem łapał oddech po przejściu z kuchni do łazieki, a co dopiero, kiedy musiał pracować. Powolnym ruchem ręki odgarnęła włosy klejące się jej do spoconego czoła, westchnęła głęboko:
- Jeszcze tylko trzy godziny – spojrzała na zegarek.
- A może, by tak wyrwać się wcześniej? – pomyślał. Postanowił niezwłocznie zrealizować swój plan. Wolał uniknąć sytuacji, w której pewna szalona administratorka zleca mu prace dodatkowe w klinice. Tak, wszyscy mieli pełne ręce roboty. Wysokie temperatury robiły swoje. Zasłabnięcia, zawały, udary… przychodnia pękała w szwach. Już miał zniknąć w otchłani windy, gdy nagle na swojej mokrej szyji poczuł znajomy oddech.
- Dokąd to? – zapytała, uśmiechając się od ucha do ucha.
- Powiedziałbym, że do piekła, ale tym razem to piekło przyszło do nas – westchnął, nadal stojąc odwrócony tyłem do swojej rozmówczyni.
- To nie powód, by zrywać się z pracy przed czasem – zaprotestowała.
- Wyleczyłem pacjenta…
- Cudem – parsknęła i stanęła tuż przed nim, tarasując mu wejście do windy. – Ale skoro masz wolne możesz pomóc na dole, klinika jest przepełniona – jak zwykle wiedziała, gdzie uderzyć, żeby zabolało.
- Nie ma mowy. W takim upale mój mózg nie pracuje, nie zdiagnozuje nawet zwykłego udaru – przewrócił oczami.
- To nic nie da – pokiwała głową z lekkim rozbawieniem. Jej mina wyraźnie mówiła, że nie przyjmuje durnych wykrętów.
- Wybacz, ale idę wziąć prysznic więc jeśli nie zamierzasz się przyłączyć… - posłał jej lubieżny uśmieszek. Cuddy wbiła w niego oburzone spojrzenie. – Jak chcesz – wzruszył ramionami. Jednak zanim drzwi się zamknęły zrezygnowana administratorka wślizgnęła się do środka.
- I co cię tak śmieszy? – warknęła.
- Nic – odpowiedział, udając niewiniątko.
- Uważasz, że to odpowiedni strój do pracy? – zmierzyła go od stóp do głów.
- Po pierwsze jest czterdzieści stopni, hawajska koszula pasuje idealnie, a po drugie, jak już mówiłem nie wybieram się do pracy – tłumaczył, wbijając w nią stanowcze spojrzenie.
- Po pierwsze trzydzieści dziewięć i pół, a po drugie założysz fartuch – jak zwykle zupełnie nie brali pod uwagę tego, co mówiło drugie.
- Czy ty masz na sobie rajstopy?! – omal nie dostał zawału.
- W przeciwieństwie do ciebie ja wiem jak należy ubierać się do pracy – skwitowała.
- Jesteś nienormalna – przewrócił oczami.
- Czujesz? – zapytała, nerwowo rozglądając się po pomieszczeniu.
- Sama jesteś spocona – warknął oburzony.
- Nie to – wzięła głęboki oddech. – Jakby swąd palonych kabli – wyjaśniła, rozglądając się nerwowo po całej windzie. House uniósł wzrok w stronę szybu wentylacyjnego windy.
- Upsss… - jego mina nie wróżyła niczego dobrego.
- Co jest? – spojrzała na niego lekko wystraszona. W tym momencie winda zadrżała. Cały czas pracowała na zwolnionych obrotach, ale przez ten skwar nikogo to nie dziwiło. W końcu nawet martwa natura nie toleruje takich temperatur.
- House? – spojrzała na intesywnie myślącego diagnostę. Wyglądał, jakby właśnie próbował zdiagnozować przypadek szalejącej windy. Zapach spalenizny był coraz wyraźniejszy. W mechanizmie windy pojawiły się trzaski. House stał niewzruszony zastanawiając się, co takiego może się stać i czy kiedykolwiek brał pod uwagę śmierć w spadającej windzie.
- Spadniemy! – krzyknęła spanikowana.
- Uspokój się – w końcu się odezwał. – Od parteru dzielą nas dwa piętra. Jeśli nie zginę przygnieciony twoim wielkim tyłkiem, to skończy się conajwyżej na paru siniakach – oczywiście nawet w takiej sytuacji potarfił żartować. Z drugiej strony wiedział, że tylko w ten sposób może ją uspokoić.
- To nie jest śmieszne – od razu się oburzyła. W tej chwili z szybu wentylacyjnego posypały się iskry. Oboje odskoczyli w przeciwne strony. Winda stanęła pomiędzy piętrami.
- Co teraz? – zapytała, nerwowo wciskając wszystkie przyciski.
- Po pierwsze zostaw w spokoju te Bogu ducha winne guziki - spojrzał na nią lekko rozbawiony. - No chyba, że chcesz abyśmy jednak spadli - zrobił poważną minę. Momentalnie odstąpiła od wykonywanej czynności. - I radzę zdjąć rajstopy – uśmiechnął się łobuzersko. – Trochę potrwa zanim nas stąd wyciągną.
- Pewnie się tu udusimy, a ty jak zwykle tylko o jednym – złapała się głowę, próbując nie wybuchnąć.
- A co mam robić? Chodzić po ścianach i krzyczeć „Ratunku, utknąłem w cholernej windzie z niewyżytą seksualnie administratorką”? – udał przerażenie. Już miała odpowiedzieć jakąś ciętą ripostą, ale nagle zakręciło się jej w głowie i upadła.
- Nic ci nie jest? – zapytał zatroskany. W jednej chwili znalazł się tuż obok niej.
- To przez ten upał – wyjaśniła, wracając do rzeczywistości. Wolała odrzucić myśl, że to jego obecność tak na nią działa. Tak niebezpiecznie odurzająco.
- Chyba klima wysiadła – westchnął czując, jak temperatura w pomieszczeniu podnosi sie z minuty na minutę.
- Pięknie – nie mogła uwierzyć w to co się dzieje. Ona, House, winda…
- Umieram – wyjąkał diagnosta, wyrywając ją tym samym z głębokiego zamyślenia.
- Coś cię boli? – zapytała, spoglądając na niego.
- To przez ten upał – wywrócił oczami.
- Nie narzekaj. Mogło być gorzej – upomniała go. Chociaż sama z trudem łapała oddech. W małym pomieszczeniu było co najmniej ze czterdzieści pięć stopni. Spojrzał na nią z politowaniem. Była cała mokra. Kropelki potu na wielkim dekolcie i włosy przyklejone do czoła, ale nawet w takim stanie była bardzo seksowna.
- Gotuję się od samego patrzenia na ciebie – posłał jej kpiące spojrzenie.
- Zawsze wiedziałam, że na mnie lecisz – jak zwykle odpowiedziała ciętą ripostą. Patrzył na nią z podziwem. Z całą pewnością była dla niego godnym przeciwnikiem. Wiedział, że choćby faktycznie miała się tu ugotować, nie zdejmnie nawet butów, nie chcąc dać mu w ten sposób nawet najmniejszej satysfakcji. - Nie rozbiorę się – zaznaczyła, czytając mu w myślach. Podświadomie czuła jego przeszywające ją na wylot spojrzenie.
- Jak chcesz – odburknął, odpinając guziki swojej koszuli.
- Co robisz?! – odsunęła się od niego.
- Striptiz dla ubogich – jak gdyby nigdy nic zdjął swoją hawajską koszulę i odrzucił ją na bok. W tej chwili jego ręka powędrowała do paska od spodni.
- House! – dla niej tego było już zbyt wiele.
- Żartowałem! – widać było, że po raz kolejny ma niezły ubaw jej kosztem.
Minuty mijały, ściany zdawały się kurczyć, temperatura rosła, a oni uparcie milczeli. On zastanawiał się, co mógłby jeszcze wymyśleć, żeby ją wkurzyć, a ona robiła wszystko, by za nic w świecie nie dostrzegł jej zdenerwowania. Nie rozumiała dlaczego w jego obecności zaczyna wariować. Serce przyspiesza, oddech staje się płytki, policzki robią się gorące, ciało drży, a w brzuchu czuje lekkie drgania. Zawsze tłumaczyła sobie, że to tylko złość, którą w niej wzbudza swoim głupim zachowaniem, jednak czasem sama już nie była pewna. On był pewien. Wiedział, że ta kobieta jest niezwykła i taki też ma wpływ na niego. W jej obecności adrenalina z całą mocą uderza mu do głowy, język się wyostrza, spojrzenie staje się bardziej przenikliwe, a uśmiech niebezpiecznie szczery.
- O czym myślisz? – zapytała, próbując za wszelką cenę uciec od własnych myśli.
- Zastanawiam się, co moglibyśmy zrobić, żeby nieco urozmaicić sobie pobyt tutaj? – on natomiast kurczowo trzymał się swoich fantazji.
- Wiesz, co myślę… - zaczęła, wbijając w niego tajemnicze spojrzenie.
- Zamieniam się w słuch – kąciki jego ust jeszcze nigdy nie poszybowały tak wysoko. Zbliżyła się do niego na niebezpieczną odległość. Nieznośna temperaura stała się jeszcze bardziej nieznośna. Jego nagi tors lekko ją onieśmielał…
Niestety w kluczowym momencie winda zadrżała ponownie. Cuddy w jednej chwili otrzeźwiała i odskoczyła od wpatrującego się w nią House’a.
- Co to miało być?! – zapytał zdezorientowany.
- Co? – zrobiła minkę niewiniątka. Właściwie sama nie miała pojęcia, co chciała przed chwilą zrobić. Może to przez ten upał, a może przez tą jego cholerną koszulkę, albo raczej jej brak, ale poczuła wielką chęć, na to, by wpić się jego usta niczym wampir i wyssać z nich cały ten jad, którym w nią zionie.
- Czyżby moja nagość, aż tak na ciebie działała? – zrobił krok w jej kierunku.
- Twoja nagość zupełnie mi nie przeszkadza. W ogóle nie ma na mnie żadnego wpływu – warknęła. Robiła wszystko, by nie wyczuł drżenia w jej głosie.
- Dziwne, bo twoje ciało zdradza typowe oznaki... - zrobił kolejny krok w jej kierunku.
- Przestań! - gdyby, tylko mogła stąd uciec, z całą pewnością zrobiłaby to właśnie w tej chwili.
- Zdradza typowe oznaki... podniecenia seksualnego - dokończył, przyciskając ją do ściany.
- House, w każdej chwili mogą nas uwolnić - za wszelką cenę starała mu się uświadomić powagę sytuacji.
- Martwisz się o swoją reputację? – parsknął śmiechem. – Chyba już za późno – westchnął rozbawiony.
- Będziesz mnie teraz obrażał? – walka rozgorzała na dobre.
- Boże, przecież spocona administratorka, z rozpalonymi do czerwoności policzkami i rozbawiony półnagi diagnosta, nie muszą od razu oznaczać… - naprawdę widać było, że bawi się wyśmienicie.
- Nie jestem spocona, a tym bardziej rozpalona – oburzyła się, co tylko dodawało jej jeszcze więcej uroku. – A ty masz się ubrać! – jej ton był stanowczy i nie przyjmujący sprzeciwu.
- Tak lepiej? – przewiązał sobie wspomnianą koszulę niczym chustkę na głowie. Wyglądał uroczo, zabawnie i bardzo seksownie.
- Wyglądasz jak idiota – oczywiście nie mogła powiedzieć, co naprawdę myśli.
- Podobam ci się – skwitował bardzo z siebie zadowolony.
- Woźny Fred ma więcej uroku – błądziła wzrokiem po ścianach windy, szukając jakiegoś ukrytego wyjścia ewakuacyjnego.
- Jak chciałem wziąć prysznic to wysyłałaś mnie do kliniki, a teraz narzekasz – wbijał w nią mordercze spojrzenie.
- W twoim przypadku nie chodzi o wygląd, a o całokształt – wzruszyła ramionami.
- Czyli wygląd jest ok? – od razu wychwycił odpowiedni fragment jej wypowiedzi.
- Nic nie jest okej – ukryła twarz w dłoniach, jakby bojąc się własnych myśli, pragnień i czynów. Ona konała w męczarniach, a on bawił się w najlepsze. – Dlaczego zawsze mnie spotykają takie rzeczy? – wbiła pytające spojrzenie we własne lustrzane odbicie.
- Jesteśmy tu zamknięci dopiero od jakiś dziesięciu minut, a ty już mówisz do siebie – pokiwał głową z politowaniem. – A odpowiadając na twoje pytanie, podobno każdy dostaje to na co zasłużył – uśmiechał się szeroko.
- Że niby przeznaczenie uznało, że zasłużyłam sobie na wspólną celę z największym kretynem na świecie – mówiła wyraźnie poirytowana.
- Miałem na myśli złośliwe myszy przegryzające kable, ale siły wyższe też mogą być.
- W szpitalu jest tylko jeden gryzoń – posłała mu wymowne spojrzenie.
- Nie mów tak o Wilsonie – zrobił oburzoną minkę.
- Cholera, House!!! Czy ty nie możesz chociaż przez chwilę być normalny? – oparła się o ścianę windy. Oboje mieli już dość. Upału, własnego towarzystwa i tego niezidentyfikowanego napięcia między nimi.
- Co chciałaś zrobić? – zapytał ponownie. Dobrze wiedziała, o co mu chodzi. O tę jej cholerną, chwilową słabość z przed kilku minut, ale nie miała pojęcia, co mu odpowiedzieć. Zbliżył się do niej.
- Nie wiem, o czym mówisz? – udała zdezorientowanie. W sumie nawet nie kłamała. Wiedział, jak na nią działa. Wiedział to doskonale. Uwielbiał się z nią droczyć. Lubił jak gubiła się w zawiłościach własnego umysłu. Z jednej strony w jego obeności robiła się waleczna niczym lwica broniąca swoich młodych, ale z drugiej czuł jej uległość, była jak kotka pragnąca odrobiny czułości.
- Czego ty chcesz? – zapytał niemal szeptem. Czuł, że robi się niebezpiecznie miły. Nie wiedział, czy to przez ten nieznośny upał, czy jej bliskość.
- Chcę, żebyś dał mi spokój – dodała, odpychając go od siebie. Zaczęła przechadzać się tam i z powrotem po maleńkim pomieszczeniu.
- Hej! Wysysasz dwa razy więcej tlenu niż ja – złapał ją za rękę.
- Mam nadzieję, że udusisz się pierwszy – warknęła.
- Jasne, a potem bezwstydnie wykorzystasz moje seksowne zwłoki – nie zwalniał uścisku. – Po moim trupie – zaznaczył z całą stanowczością w głosie.
- Na to liczę – nie pozostawała mu dłużna w sile spojrzenia.
- Nie wywiniesz się tak łatwo – dodał, przyciskając ją do drzwi windy. Była kompletnie zszokowana jego zachowaniem. Albo właśnie się przed nią odsłaniał albo znów z nią bezczelnie pogrywał. I na tym polegał jej największy problem. Przewidywała, co może zrobić, ale nie potrafiła rozgryźć motywów jego działania. Zrobił kolejny krok. Przyjemny chłód metalowych drzwi gasił jej płonace ciało.
- Nienawidzę cię – rzuciła, unikając jego błękitnego spojrzenia.
- Ja ciebie też – dodał, nie mogąc jednak ukryć ciepłego tonu w swoim głosie.
- Wiem, do czego zmierzasz – uderzyła wskazującym palcem w jego tors.
- Wielu osobom mówię, że ich nienawidzę, ale nie każdy interpretuje to jako „mam ochotę na wspólny numerek w zamkniętej windzie”, ale podobno głodnemu chleb na myśli – uśmieszek nie znikał z jego twarzy.
- Ja nie… - nie potrafiła znaleźć odpowiednich słów.
- Chyba rozumiem cię lepiej niż ty sama – skwitował, bardzo z siebie zadowolony. Odepchnęła go z wielką siłą.
- Nie waż się więcej do mnie zbliżać. Mam już dość zamkniętych pomieszczeń! – krzyczała. – I ciebie!!! – warknęła. Nastała krępująca cisza. Po raz kolejny mieli o czym myśleć.
Tak było już od dłuższego czasu. Myśleli, ciągle myśleli i im dłużej myśleli tym mniej z tego wszystkiego rozumieli. Ona miała świadomość, że z tym bezczelnym dupkiem łączy ją coś więcej niż tylko chęć wzajemnego uprzykrzenia sobie życia, ale wiedziała również, że ten związek, o ile kiedykolwiek można, by go tak nazwać byłby katastrofą na skalę światową. Pewnie rozstaliby się następnego dnia, po tym jak zdecydowaliby się spróbować. Wiedziała, że to House, największy samotnik i wolna dusza pastwiąca się nad jej słabością do niego. Byli jak ogien i woda, noc i dzień, poczatek i koniec, spotykali się w połowie drogi, ale nie potrafili wspólnie koegzystować. On nigdy nie bawił się w takie analizy, w końcu od tego miał Wilsona. Wolał, by jego myśli krążyły nieco innym torem. Bardziej przyziemnym, ale za to jakże przyjemnym.
- Masz się natychmiast ubrać – zaznaczyła.
- Hej, to ty możesz sobie chodzić półnaga, a ja mam cierpieć? – bezczelnie wpatrywał się w jej pokaźnych rozmiarów dekold.
- Której części zdania „nie zbliżaj do mnie” nie zrozumiałeś? – była nieźle wkurzona.
- Podejdź tu – polecił. Nie zareagowała. – Skoro ja nie mogę podejść do ciebie… – nagle z tylnej kieszeni spodni wyjął małą buteleczkę z wodą – będziesz musiała obejść się smakiem - wzruszył ramionami, a triumfalny uśmieszek nie znikał z jego twarzy. Bez słowa ruszyła w jego kierunku. – Co chciałaś zrobić? – zapytał po raz kolejny, licząc, że w końcu ją złamie. To wszystko nie dawało mu spokoju. Analizował to tysiące razy i doszedł do wniosku, że albo właśnie wydoroślał albo zdurniał do reszty. Wiedział jedno, musiał poznać odpowiedź. Potrzebował jej. Ale jeszcze bardziej potrzebował tej pięknej kobiety stojącej tuż przed nim. Jej błyszczące oczy z niepokojem śledziły każdy jego ruch, jej aksamintna skóra i delikatna woń drogich perfum spawiały, że tracił resztki rozsądku, które mu jeszcze pozostały. Zrobiła krok do przodu. Zamarł w bezruchu, gdy wreszcie ocknął się z letargu, uświadomił sobie, że ta przebiegła brunetka z dziką satysfakcją sączy sobie jego wodę.
- Hej, nic za darmo! – złapał ją za nadgarstki i przyciągnął mocno do siebie. Butelka potoczyła się w przeciwny róg windy, a reszta zbawiennego płynu wsiąknęła w równie spragnioną wykładzinę.
- I co zrobiłeś?!
- Ja?! - stanęli ze sobą oko w oko. Jak dwaj rewolwerowcy przed pojedynkiem na śmierć i życie. I chyba tak właśnie było.
- Czego ty chcesz?! – krzyknęła, nie mogąc dłużej znieść tego napięcia.
- Myślę, że to czego ja chcę, jest tym, czego ty potrzebujesz – wyjaśnił, obejmując ją pasie i przyciągając jej biodra mocno do siebie. Wyczuła o co mu chodzi, ale wiedziała, że oddając się mu całkowicie, przegra ich odwieczną zabawę. Zostanie myszką złapaną przez szalonego kocura. Ba, ofiarą brutalnie pożartą na śniadanie. W tej chwili widziała już tylko jego rozchylone usta zbliżające się do niej. Zadrżała...
W jednej chwili stali się dwójką namiętnych kochanków szukających spełnienia. Nie liczyło się nic więcej.
- Szkoda, że windy nie psują się częściej – wybełkotał, mocując się z zapięciem stanika.
- To zły pomysł – położyła rękę w okolicy jego serca i odsunęła go lekko od siebie. Gdyby jego wzrok potafił zabijać z pewnością to, co miało się za chwilę stać byłoby nekrofilią. – No co?! - burknęła. W jej oczach widział strach i niepewność.
- Nie myśl. Czuj! - jego usta powędrowały na jej szyję.
- Nie mów mi co mam robić! – była zagubiona i oszołomiona. Jej ciało i umysł toczyły właśnie jedną ze swoich najkrwawszych bitew. – Dla ciebie wszystko jest takie proste – ciągnęła dalej. – I sprowadza się do jednego – z jej ust wydobył się przeciągły jęk, gdy jego ręka powędrowała pod jej spódnicę.
- Kiedy tyle mówisz, czuję się jakbyśmy byli w pracy, za chwilę każesz mi iść do przychodni – delikatnie ugryzł ją w ucho.
- Jest dopiero piętnasta, jeszcze zdążysz – uśmiechnęła się zadziornie.
- Zamknij się! – dodał, popychając ją na przeciwną stronę ściany.
- Sam zacząłeś – wyjaśniła, obsypując pocałunkami jego ramiona.
- I nie skończę zbyt prędko – oczywiście mówili o dwóch różnych rzeczach. Ona o przychodni, on o seksie.
- A jeśli zaraz nas uratują? – wyjąkała, powoli gubiąc stabilny oddech. Złapał ją za uda, przyprawiając o kolejne, ciche westchnięcie. Jej dłonie błądziły po jego plecach. – House, co my robimy? – jej umysł, co chwilę próbował ją sprowadzić na ziemię.
- Jesteś już dużą dziewczynką… ale jeśliii konieczniiieeee chcesz… wiedzieć to możemy porozmawiać o… pszczółkach i kwiatuszkach… – mówił, cały czas ją całując.
- Obejdzie się – w końcu skapitulowała. Wszystkie czerwone światełka w jej głowie zmieniły kolor na zielony, a może na niebieski?
Pół godziny później…
Zaparowane lustro windy, kropelki wody zbierające się na suficie i te spływające po ich nagich ciałach, wszystko to było żelaznym dowodem tego, co się tutaj stało. Bezwzględna cisza przerywana tylko ich nadal urywanymi oddechami. Błogi spokój i spełnienie malujące się na ich twarzach. Strach w oczach i namiętność w galopujących sercach, tak właśnie malował się obraz po tej bitwie.
- Oboje wiedzieliśmy, że prędziej, czy później tak to się skończy – o dziwo jako pierwszy postanowił stawić temu czoła.
- Geniusz i jasnowidz – zakpiła, podnosząc głowę z jego nagiego torsu.
- Dobrze wiedzieć, że seks nie odbiera ci poczucia humoru – skwitował, podnosząc się z podłogi. Cuddy również w mgnieniu oka narzucała na siebie utracone w ferborze walki ubrania. Wiedzieli, że nie mają zbyt wiele czasu, ale może tak było lepiej. Dla nich napewno łatwiej.
- Nie ukryjesz tego, co tu się stało – posłał jej łobuzerski uśmieszek.
- Jeśli powiesz komuś choć słowo… - właśnie w takich chwilach zaczynał się jej bać. Przy jej spojrzeniu wysiadali nawet seryjni mordercy.
- Rozejrzyj się wokoło – polecił. Administratorka lustrowała całe pomieszczenie. Była przekonana, że na ścianie wisi jej stanik albo pod suftem wiszą jej zaczepnione stringi, ale szybko odrzuciła tę myśl, zważywszy na to, że w tej chwili miała je już na sobie. Jedyną podejrzaną rzeczą była jego hawajska koszula rzucona w jeden z kątów windy i jego anielski usmieszek. – Zapach seksu aż wylewa się z tego pomieszczenia! – postanowił jej nieco pomóc. Niemą walkę spojrzeń przerwało delikatne drżenie i powolny ruch mechanizmu windy.
- Wybaczcie, że to tyle trwało – gęstniejącą atmosferę lozluźniły otwierające się drzwi. Cuddy lekko speszona, podziękowała swoim wybawcą; dziwnie przyglądającym się jej konserwatorom; i szybko opuściła zelektryzowane do granic możliwości pomieszczenie.
House zrobił minkę niewiniątka, dokuśtykał do drugiego rogu windy, zabrał swoją kwiecistą koszulę i ruszył wprost przed siebie.
- To ja jestem ofiarą - zaznaczył, czując na plecach ciekawskie spojrzenia zebranych przy zepsutej windzie gapiów.
Cała ta sytuacja była niemal nierealna. Winda, on i ona. Była przerażona swoim zachowaniem. Tak naprawdę sama nie wiedziała, jak mogła do tego dopuścić. Zadziałał nagły impuls. A on… pewnie po raz kolejny zapewniła mu niezły ubaw. Zawsze tak było, ona się miotała, a on bawił się nią w najlepsze. Prowokował, podpuszczał i czekał na jej podknięcie. Nosiła wysokie szpilki. Zawsze prędzej, czy później się potykała. Na dziś miała już zdecydowanie dość. Bez wahania podjęła decyzję o wcześniejszym powrocie do domu. Za nic w świecie nie chciała go ponownie spotkać. Co niby miałaby mu powiedzieć? - Witaj. Jak tam samopoczucie po naszym szybkim numerku w zepsutej windzie? – ukryła twarz w dłoniach. Jednak jeszcze bardziej bała się tego, co on powie albo gorzej, co sobie o niej pomyśli. Wiedziała, że z House’m zawsze jest pod górkę, ale teraz czekała ją wspinaczka bez zabezpieczeń. Poległa na ostatnim niezdobytym przez niego polu. Tak, właśnie starciła swój ostatni bastion oporu. Tylko, dlaczego świadomość porażki nie zmywa z jej twarzy tego promiennego uśmieszku? Cóż, postanowiła dłużej o tym nie rozmyślać i nie zadręczać się. Miała świadomość, że House już odpowiednio o to zadba. Dla własnego bezpieczeństwa postanowiła jak najszybciej opuścić ten przeklęty szpital. Była pewna, że przy jej "szczęściu," jeśli zostałaby tu chociaż pięć minut dłużej bez wątpienia ponownie utkwiłaby z nim windzie, kostnicy lub innym tego typu małym i mrocznym pomieszczeniu. Na dziś miała już dość przegranych walk. Nie oglądając się za siebie szybkim krokiem opuściła PPTH.
Marzyła już tylko o orzeźwiającym prysznicu i błogiej, relaksującej ciszy. Mimo zbliżającego się wieczoru, skwar nadal był nie do zniesienia. Ledwo trzymała się na nogach. Wtoczyła się do domu. Zatrzasnęła za sobą drzwi i próbowała złapać oddech. W momencie zaczęła zrzucać z siebie niepotrzebną garderobę. Zdjęła buty i znienawidzone od dzisiaj rajstopy, które z impetem wyrzuciła w górę. Odetchnęła z ulgą. Powoli zaczęła rozpinać guziki bluzki, którą po chwili również rzuciła, gdzieś w kąt. Na bosaka, w samej spódnicy i staniku przemierzała drogę z przedpokoju do kuchni. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie para błękitnych tęczówek pożerająch ją wzrokiem.
- Rozumiem, że spódnicę zostawiłaś już dla mnie? – zakpił, brutalnie ujawniając swoją obecność.
- Boże!!! Co tu robisz?! Skąd miałeś klucz? Dlaczego masz na sobie mój ręcznik i dlaczego wyglądasz jakbyś brał przed chwilą prysznic? – nie, tym razem nie udawała oburzenia.
- House. Czekam. Doniczka. Mogę zdjąć. Bo spodobała mi się twoja łazienka – wyrecytował.
- Zaczeło się… - westchnęła, wpatrując się we własne przerażające, niezwykle przystojne i złudnie niewinnie wyglądające przeznaczenie.
Koniec.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Nie 10:43, 28 Lut 2010, w całości zmieniany 7 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
IloveNelo
Stomatolog
Dołączył: 31 Lip 2009
Posty: 986
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Caer a'Muirehen ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 17:09, 25 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Aaach takich historii to nigdy dość
upał + winda + House + Cuddy =
Jeszcze w takim cudownym, liskowym wydaniu: dialogi niesamowite, House to House, Cuddy to Cuddy (a nie Grześ Dom i doktor Kadyńska, jak to w niektórych fikach bywa )
Świetnie
Wena kochana i buziaki ślę
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez IloveNelo dnia Czw 17:29, 25 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Noemi
Student Medycyny
Dołączył: 28 Lis 2009
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 17:10, 25 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Matko, zachowanie House'a podchodzi pod napastowanie seksualne!
Szczerze powiedziawszy motyw windy nie do końca mi się spodobał, ale za to cały fick wynagrodził to w 100%
Podziwiam cię, lisku, że umiesz tak fajnie i zabawnie opisać takie sceny
Ogólnie podobało mi się!
Weny!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Noemi dnia Czw 17:10, 25 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
OLA336
Narkoman
Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 17:26, 25 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Pewnie, że doczytam, ale zaraz
Boże!!!! Ona ma na sobie rajstopy?! Cuddy… ręce mi opadł do samych sznurówek! Nie wiesz, że to niewygodne i niepraktyczne jest?! Tak, tyłek może zabić! „Nie rozbiorę się” Pfff, tez mi coś? Sam się rozbierze Boże, on zdjął koszulę Agusss, wstawiamy chłopakom do szafy kaloryfer! Wilson mysz! Pięknie! Eeee jak ona mogła życzyć mu śmierci? Foch! „Głodnemu chleb na myśli?” a wiesz, że „Głodny, głodnemu wypomni?” Ty całe życie jesteś ofiarą! Lisek, pięknie! Kocham windy i kocham ciebie!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez OLA336 dnia Czw 18:31, 25 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agusss
Członek Anbu
Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: bierze się głupota?
|
Wysłany: Czw 18:00, 25 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Przeczytałam od pierwszego do ostatniego zdania
Ja nie potrafie już obiektywnie oceniać Twoich prac! One są po prostu tak przesiąknięte Tobą, że nie da się! Kunszt nad kunszta
Pokazałaś tutaj to co trzeba Wszystko co w Twoim pisaniu najlepsze[nie napiszę o jednej sprawie, którą uważam za pominiętą ] Ah!
Nic dodać nic ująć Tylko jedna sprawa... Zaczęłam czuć moją fobię! Nienawidzę wind! Nie mam klaustrofobii tylko windofobię!
Ale tekst świetny
KC
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sarusia
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 18:08, 25 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
No, no! To było bardzo, bardzo dobre.
Dawno nie czytałam takiego tekstu tutaj, na forum. Takiego... w dawnym stylu, jeśli wiesz, co mam na myśli. Z okresu, kiedy takimi cudami częstowały nas T., Schevo czy Kama. I to jest jak najbardziej komplement.
Niby długi tekst, a czyta się szybko, nawet nie zauważyłam kiedy minął.
Napisane w bardzo dobrym stylu plus świetne przenośnie i humor.
House i Cuddy bardzo serialowi.
Temat faktycznie opisany już z każdej strony, czego jednak nie można uznać za minus tego fika. Wręcz przeciwnie - podjęłaś się arcytrudnego zadania, jakim jest napisanie czegoś nowego na niemalże banalny temat. Podołałaś, a wręcz odniosłaś sukces.
Parę razy mi mignął przecinek nie w tym miejscu i to tyle jeśli chodzi o zażalenia.
Gratuluję i oby więcej takich tekstów
Niezmiennie: WENY!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
cuddles
Pacjent
Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Polska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 18:53, 25 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
lisku!
czy mówiłam Ci już kiedyś, że Cie kocham?
jeśli nie to zaręczam cię, że tak jest
Jesteś najcudowniejszą, najbardziej boską, kochaną, uzdolnioną, zabawną (itd, itd) pisarką, jaką znam!
Fik- przecudowny!
Winda+House+Cuddy=hop hop, wielkie szczęście dla Huddzinek!
Kocham Cię za to, powrórzę jeszcze raz!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
GosiaczeQ_17
Proktolog
Dołączył: 28 Gru 2009
Posty: 3357
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraina wiecznej młodości Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 19:36, 25 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Kurcze ile już było ficków o windzie Jak dla mnie jeszcze ze 100 mogłoby być byle Twojego autorstwa
No genialne to było :d
Cuddy i House tacy serialowi strasznie Strasznie mnie ucieszył ten fick, bo pokazałaś, że Cuddy i HOuse mogliby się ze sobą przespać, a nie zmieniliby się Nadal mieliby swoje charaktery
Ubóstwiam Cię za to
I teraz dopiero zauważyłam, że ten fick jest długi jak na miniatrukę. W trakcie czytania tego nie dostrzegłam, bo prawie na jednym wdechu to zrobiłam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
neko.md
Epidemiolog
Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 1231
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lublin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 19:40, 25 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
ja ci dam tasiemca!
tasiemiec to jest moda na sukces, a nie to, co napisałaś!
to było boskie! trójkąt House - Cuddy - Winda to najlepszy trójkąt ze wszystkich!
- Jesteśmy tu zamknięci dopiero od jakiś dziesięciu minut, a ty już mówisz do siebie – pokiwał głową z politowaniem.
nie wiem dlaczego, ale tu wybuchnęłam śmiechem
początek - zaciekawienie
środek - mocne zaciekawienie
koniec - no koniec, to po prostu był nie do opisania... boski to za mało powiedziane.
a, chciałam jeszcze powiedzieć, że oprócz tego, że Cuddy gada do siebie to mam kolejną oznakę choroby psychicznej! 39,5 a ona nosi rajstopy?!
przy takiej temperaturze to ja nawet butów nie noszę! (tak, a potem się dziwię - skąd to szkło w moim palcu?)
ta miniaturka dostała zaszczytne miejsce w wydrukach najlepszych Horumowych fików
aj lowe ju, lisku !
WEEENA!
pozdrawiam, neko ;*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zuu
Internista
Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 657
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:31, 25 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Genialne opisy, dialogi housowe, Lisa lisowata, kawałeczek wilsona czyli to co tygrysy lubią najbardziej.
A propos przypadkow kiedy winda sie zacieła w ipodzie włączyło mi się "be my baby" z dirty
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
daritta
Ginekolog
Dołączył: 16 Gru 2009
Posty: 2185
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Leszno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:47, 25 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Geniuszowsko.!
Poprostu brak mi slow na opisanie tego co wlasnie czuje
Kocham ten fik (i wgl wszystkie twoje twory)
Pozdrawiam i wena zycze
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mazeltov
Neurolog
Dołączył: 28 Paź 2009
Posty: 1656
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z poczekalni Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 22:07, 25 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Zgadzam sie z Sarusia ze to bylo w stylku czesniejszych fikopisarzy takich jak T i rowiez zaznacza ze to komplement
Opisalas to tak plastycznie a jednoczesnie postacie zachowaly swoj charakter, dodatkowo windy sa fajne nawet bardzo male ciasne pomieszczenie, dwa ogniste charaktery, upal i erotyzm
czekam na wiecej takich opowiadan i zycze wena na cos dluzszego
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gorzata
Narkoman
Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 22:32, 25 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
ficki z windą zawsze są świetne!
teraz jak patrzę, to faktycznie ta miniaturka jest dość długa, ale przyjemnie się czyta
w skrócie: to jest świetne, genialne i życzę Wena na kolejne ficki!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
HuddyFan
Stażysta
Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 325
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 12:00, 26 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
No i co ja mam Ci powiedzieć, Lisku?
Czekaj, żeby wyrazić moje oczarowanie tą miniaturką musiałabym znaleźć nowy emotikon.
Twoje miniturki zawsze będą znakiem firmowym Horum nie ważne czy będą słabe (czy to się w ogóle kiedyś zdarzy? ), czy będą dobre (jest pare ) czy będą wyśmienite! (cztery/piąte twoich utworów)
Widzisz, statystyki nie oszukasz
Czekam na dalsze miniatórki, drebble, fiki, wszystko i tak będzie bardzo x1000 dobre
A co do windy... Nie wiem jak tobie lub innym użytkownikom, ale mnie ten temat nigdy się nie znudzi
Całuję
H.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ot_taka
Ratownik Medyczny
Dołączył: 08 Gru 2009
Posty: 259
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: stamtąd Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 12:57, 26 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Lisku, ty ze zwykłej windy robisz perełkę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
adept_vicodin
Pacjent
Dołączył: 16 Wrz 2009
Posty: 82
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: In My And Joker World Without Our Rules. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 23:06, 27 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
O windzie fików było dużo, ale nigdy ich za wiele. Bo są zajebiste!
A tak w ogóle to ten był świetny, pochwalam twój geniusz lisek!!!
;****
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
a_cappella
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 25 Wrz 2009
Posty: 842
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 1:00, 28 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Lisku!
Fakt, winda była już opisywana wzdłuż i wszerz, ale w Twoim wydaniu to jest zupełnie coś innego! Nie tylko cztery ściany, trzy metry kwadratowe i ich dwoje w środku, ale też ta elektryzująca chemia, rozbrajające poczucie humoru i wszystko to, co tak uwielbiam!
Teraz to ja już na pewno spokojnie nie zasnę. Przez Ciebie. Czasem nie jest dobrze mieć wybujałą wyobraźnię… xD
Cytat: | - Wielu osobom mówię, że ich nienawidzę, ale nie każdy interpretuje to jako „mam ochotę na wspólny numerek w zamkniętej windzie”, ale podobno głodnemu chleb na myśli – uśmieszek nie znikał z jego twarzy.
- Ja nie… - nie potrafiła znaleźć odpowiednich słów. |
Ja nie... jestem głodna!
[Tak, wiem, moje żarty, których nikt - oprócz mnie, oczywiście - nie rozumie… ]
Cóż mogę dodać? Cali ONI. Po prostu. Na wskroś Huddzinkowe! ^^
A tak na koniec - te przecinki jeszcze przecierpię, ale ortografy i inne takie niefajne rzeczy psują mi wzrok! Mogę się poczepiać?
Cytat: | - Uspokuj się – w końcu się odezwał. |
Uspokój się.
Cytat: | Kropelki potu na wielkim dekoldzie i włosy przyklejone do czoła, ale nawet w takim stanie była bardzo seksowna. |
Dekolcie.
Cytat: | Z całą pewnością była dla niego godnym przecienikiem. |
Przecienikiem?
Cytat: | - Boże, przecież spocona administratorka, z rozpalonymi do czerwoności policzkami i rozbawiony pół nagi diagnosta, nie muszą od razu oznaczać… |
Półnagi.
Nie, nie muszą oznaczać, nie... Nieeee...
Cytat: | - Tak lepiej? – przewiązał sobie wspomnianą koszulę niczym hustkę na głowie. |
Chustkę!
Cytat: | Cuddy również w mgnieniu oka narzucała na siebie utracone w ferborze walki ubrania. |
W czym? W ferborze? Sprawdziłam nawet w razie czego w słowniku, czy na pewno nie ma takiego słowa - w moim nie było.
No. Wyżyłam się.
Niezmiennie Wena!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 11:10, 28 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Neluś Kochana ciocia
Bardzo mnie to cieszy, bałam się, że źle zrobię wrzucając kolejny windowy tekst
Wen się przyda Dziękuję
Noemi, tak zachowanie House zazwyczaj podchodzi pod jakiś paragraf Właśnie, że nie bardzo umiem ale bardzo mnie cieszy, że się spodobało, dziękuję
Ola
Kocham twoje komenty prawie tak samo bardzo jak Twoje fiki
Jesteś The Best
Agusss Mój oposek Nie wiem, co Ci odpisać
Kunszt to Twoje prace Hej, ale nawet Wilsona tu przemyciłam, minimalnie, ale jednak więc nie wiem, czego Ci mogło brakować Nienawidzisz wind, to jak Ty wytrzymujesz z w szafie z Waszymi chłopakami Upss... jak ktoś nie wie o co chodzi... no trudno
Dziękuję
Sarusia O Boże, sam fakt, że wspomniałaś mnie w otoczeniu takich nicków, sprawił, że umarłam. Bardzo mi do nich daleko, ale skoro Tobie się spodobało to ja również jestem zadowolona
Dziękuję
Cuddles
Jejku, z pewnością sobie nie zasłużyłam Nie wiem, co powiedzieć, bo dziękuję po tym co mi napisałaś to na pewno za mało. Ale dziękuję Z całego serducha
Gosiaczek
O to mi chodziło, że nawet, gdyby do czegoś między nimi doszło nie musiało by się nic zmieniać Ja właśnie tak to widzę, gierki, cięte riposty do końca A długość faktycznie, miniaturka to to nie jest Dziękuję
Nekuś
Widzę, że obie uwielbiamy ten trójkąt Nie drukuj, szkoda papieru I low ju tu
Zuu Uwielbiam tę piosenkę Kawałeczek Wilsona Dobre Dziękuje
Daritta Jejku, chyba nigdy nie uwierzę, że komuś tak podobają się moje wypociny. Dziękuję bardzo To dla mnie wiele znaczy, wiem, że warto pisać
Mazeltov Nie przesadzaj, im do pięt nie dorastam Ale cieszę się, że się spodobało
Coś dłuższego miałaś na myśli krótszego takie przejęzyczenie Dziękuję
Gorzata, tak, windy mają swój urok Wen się bardzo przyda Dziękuję
Huddyfan
Twoje statystyki są nieco odwrócone Tak na odwrót to bym się zgodziła
Dziękuję Również przesyłam buziaczki
Ot taka
Padłam Dziękuję
Adept vicodin, dziękuje Ci za tak miłe słowa Bardzo dziękuję
A cappella
Jej, nie wiem co powiedzieć, dziękuję
Mam nadzięję, że miałaś jakieś Huddystyczne sny Ja nawet jak nie zawsze rozumiem, to i tak śmieję jak głupia
Błędy poprawiłam Aż dziw, że tylko tyle przy takim tasiemcu
Ferbor walki zostawiłam, bo nie mam słowa, by zastąpić jeśli, ktoś ma pomysł
Dziękuję kochana
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
sylrich05
Ratownik Medyczny
Dołączył: 23 Lis 2009
Posty: 164
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Btm Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:02, 11 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
śliczne. ; )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
maagdaa
Ratownik Medyczny
Dołączył: 22 Wrz 2009
Posty: 170
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 17:35, 12 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
O matko !
Nie mam nic więcej do powiedzenia. Absolutnie boskie !
A Ty mówisz, że ja Cię przeceniam....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
[3]
Student Medycyny
Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:31, 13 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Pora odpowiednia a motyw windy i znaczek +18 aż kusił
Po takiej bajce na dobranoc, którą czytało mi się cudownie, kładę się spać w booskim humorze
I motyw szantażu z wodą i opis przy nim, te myśli House'a i w ogóle następny boski pomysł.
A no i powtórzę się po raz kolejny. Uwielbiam Twoje opisy
<b>- Nie myśl. Czuj! - jego usta powędrowały na jej szyję.</b> mmmmmrraaauuu^^
<b>- Obejdzie się – w końcu skapitulowała. Wszystkie czerwone światełka w jej głowie zmieniły kolor na zielony, a może na niebieski?</b> to jest tekst tekstów wszelakich fickowych tekstów
czy jego też mogę sobie załączyć do podpisu, będzie to zaszczytem
<b>- Zaczeło się… - westchnęła, wpatrując się we własne przerażające, niezwykle przystojne i złudnie niewinnie wyglądające przeznaczenie.</b>
ahh....... ^^
Dobrej nocki życzę^^
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez [3] dnia Nie 21:33, 13 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jane
Student Medycyny
Dołączył: 15 Sie 2009
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 14:58, 14 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Liiiiisku!
To jest genialne!
A ja się powinnam uczyć historii, zamiast czytać i komentować
Właśnie, dlaczego House+Cuddy+Winda zawsze =coś dziwnego? xD
Kocham, kocham, kocham. I długa ta miniatura, no! Nareszcie coś smakowitego, co można długo czytać.
Więcej takich, lisku. Ładnie napisanych, ciekawych, Huddy. Może być nawet windowych.
Dobra. Idę się uczyć.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
CaRoLaInE_97
Ratownik Medyczny
Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 180
Przeczytał: 172 tematy
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stalowa Wola Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 15:27, 14 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Mistrzostwo!
Lubię takie
Ale ze mnie zdemoralizowane dziecię...
Wena!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|