|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Coccinella
Stomatolog
Dołączył: 24 Kwi 2009
Posty: 939
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szpital Psychiatryczny Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 21:26, 24 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Ej!
Ty!
Tak, ty!
Wiesz, że kiedy pokrętnie pisałam "nie uśmierć Wilsonka" wcale nie miałam na myśli "zamiast niego zabij kogoś w najbliższej okolicy" ?
Ale skoro moja taktyka manipulacji tobą jak widać skutkuje, nie przestanę jej stosować a więc.
Tym razem spójrz na te duże szkliste oczy zdające się mówić "nie zabijaj mnie" ( nic lepszego nie przyszło mi do głowy ).
Wnoszę także petycję o zmianę tytułu na " ŻYLI (wszyscy) długo, średnio szczęśliwie, ale razem"
A tak na poważnie to te rosnące na drodze drzewo ( ) trochę wybiło mnie z rytmu. Poza tym jak zawsze .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Ala
Tooth Fairy
Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 350
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wonderland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 22:37, 24 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Ojoj! Ale akcja:)) Bardzo mi się podoba.
Aha, ale nie ma słowa "upartość", jest za to "upór".
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 10:02, 25 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Justykacz Nie wiem, może powinnam być załamana po Twoim poscie, ale wyglądam tak
Ty to normalnie jesteś wszystko trzeba Ci od razu wyłożyć jak kawę na ławe, ale to bym musiła cały fik jednym postem wysłać
- cuddy jest w stanie coś napisać na prawdę jak ludzie wybudzą się ze śpiączki mogą ruszać ręką, a ma mnóstwo pielęgnierek które mogą jej podać katrtkę i długopis, nie napisał a eseju na trzy strony tylko parę słów do House'a
- łózko czasem tak jest, że przezucają na inne, widziałam na er i u mamy w szpitalu a pozatym było mi potrzebne to jej łózko, ale wiem Twój analityczny umysł nie trawi takich rzeczy
- Co do Rachel i siostry Cuddy jedno wiąże się drugim daj temu czas
- czasem potzrebny jest zabieg, nie rozpisywałąm się dokładnie co jej tam się stało, bo pomyśłałm, że jak Foreman powie, że musi być zabieg to wszyscy uwierzą , bo w końcu facet wie co robi. Może faktycznie powinnam przeczytać tuzin książęk medycznych albo chociaż jakiś podreczny słowiniczek z kardilogi, ale moje fiki są bardziej o bohaterach niż probleamach medycznych to zostawiam dla serialu i genialnego diagnosty ja nim nie jestem
- Bo to ogólnie ckliwy fik jest, ot lisek taką wizje miał
A dla wszystkich marzących o wrednym Housie, dupku bez uczuć i wogóle mam przykrą wiadomość nie w tym fiku może w następnym jeśli się na jakiś zdecyduje
A Justykacz widzę, że ćwiczysz przed fikfetą, brawo, już się nie mogę doczekać
Ps. Jedna twoja wersja ma szansę na spełnienie
Dziękuję i pozdrawiam gorąco
Liczę na kolejne komentarze w twoim stylu
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
justykacz
Groke's smile
Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 1856
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 47 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 12:52, 25 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Ale ja Ci tylko mówię, abyś o czymś nie zapomniała czasem
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
IloveNelo
Stomatolog
Dołączył: 31 Lip 2009
Posty: 986
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Caer a'Muirehen ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 12:59, 25 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
No nie!
Czy ty naprawdę chcesz mnie doprowadzić do stanu takiego skrajnego zdesperowania, żebym ci tu wkleiła wielki transparent z napisem:
"ZABIJMY PANA POLERKĘ!" ?
Ogólnie część świetna , ale:
Cytat: | Tylko, czy los mógł być, aż tak okrutny…… |
Nieee! Nie mógł! Patrz transparent wyżej!
Wena kochana!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 13:40, 25 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
No to teraz czeka mnie wielki koniec
Napiszcie na moim nagrobku"Kochała Huddy ponad wszystko, to nie była jej wina, to tylko ten cholerny wen" no dobra wiem wypalam się, może potrzebuję odrobiny przerwy, ale nie martwcie się, tego fika zamierzam skończyć to dla mnie swoiste wyzwanie
V
Siedziała na fotelu trzymając na kolanach małą Rachel. Nie mogła zrozumieć dlaczego właśnie teraz, gdy w jej życiu wszystko zaczęło się jakoś układać, spotkało ją coś takiego. Z rozmyślań o ukochanej siostrze wyrwało ją natarczywe pukanie do drzwi.
- Witaj Cameron. Co się stało? – zapytała widząc minę pani immunolog. – Boże tylko nie to! – krzyknęła, a jej oczy zalały się łzami.
- Nie. Kate, z nią wszystko w porządku. To znaczy operacja nadal trwa – wyjaśniła. – Ale stało się coś strasznego – tym razem to Cameron miała łzy oczach – kobieta z dziewczynką na rękach posłała jej pytające spojrzenie.
- Wejdź – zaproponowała widząc jej stan.
- Chodzi o House’a – zaczęła drżącym głosem.
- Co znów zmalował ten idiota?! Czy nawet teraz, gdy Lisa umiera nie potrafi odpuścić? – od razu widać było, że Kate jest wtajemniczona w problemy swojej siostry.
- Miał wypadek. Tu niedaleko..... Przeżył, ale...... Ale obrażenia głowy są tak duże, że już nigdy nie wybudzi się ze śpiączki – lekarka kończąc urywaną wypowiedź wtuliła się mocno w kobietę z Rachel na rękach.
- Chciałbym pojechać do szpitala. Do Lisy i do niego – odezwała się niewysoka brunetka w krótkich włosach.
- Rozumiem – przytaknęła blondynka zwalniając uścisk. – Zajmę się małą. Już skończyłam dyżur. Tylko zadzwonię do Chase’a – dodała sięgając po telefon. Starsza kobieta ubrała się, ucałowała śliczną dziewczynkę na pożegnanie i wyszła.
Cameron obserwowała malutką Rachel bawiącą się klockami. To było takie niezwykłe. Tyle nieszczęścia i ona jedna pomiędzy tym wszystkim. Było jej naprawdę żal tego maleństwa, ale nic nie mogła zrobić. Już nikt nie był w stanie nic zrobić.
- Witam, doktorze Foreman – Kate zmierzała w stronę ciemnoskórego lekarza. Szedł korytarzem lekko zgarbiony i wyraźnie zamyślony.
- Co z moją siostrą? – zapytała świdrując go wzrokiem.
- Zapraszam do gabinetu – wskazał na drzwi szefa diagnostyki.
- Nie zrozumiał pan pytania? – spojrzała na niego badawczo. Wszystkie kobiety z rodziny Cuddy miały to „coś”. Oczywiście Kate w porównaniu do Lisy była potulnym barankiem, ale podobnie jak siostra była stanowcza i konkretna.
- Pojawił się problem z sercem. Nie mogliśmy wykryć tego wcześniej, a jak nastąpił pierwszy atak było już za późno – mówił coraz wolniej i ciszej. Kobieta patrzyła mu prosto w oczy oczekując dalszego ciągu historii, której niestety już nie było. – Przykro mi – odpowiedział zrezygnowany lekarz.
- To niemożliwe…. – kobieta osuneła się na ławkę tuż za nią i rozpłakała. Lekarz podszeł bliżej.
- Zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy – wyszeptał i odszedł zostawiając ją pogrążoną w bólu i rozpaczy. Siedziała tam dobre pół godziny zastanawiając się, czy aby na pewno dobrze zrozumiała neurologa, który właśnie powiedział jej, że nie ma już swojej siostry. Spojrzała na salę przed sobą. Leżał na niej największy idiota jakiego znała. Gregory House. Człowiek, który mógł mieć wszystko. Jedyny mężczyzna, który mógł uszczęśliwić jej siostrę. I nie zrobił tego. Nigdy nie była do końca szczęśliwa, nawet mając Rachel. Znała marzenie swojej siostry, znała jej uczucia względem diagnosty. Zawsze się zastanawiała, kiedy w końcu się zejdą. Wiedziała, że będą razem. Już od czasu ich znajomości na studiach. To był mężczyzna jej życia. Był – schowała twarz w dłoniach.
- Czy wszystko w porządku? – zapytała przechodząca obok pielęgniarka. Kate miała ochotę się na nią rzucić. Straciła siostrę, a ona pyta, czy wszystko w porządku? Powstrzymała się jednak. Wstała i bez słowa skierowała się do sali House’a. Leżał blady, bez życia, z mnóstwem aparatury wokół siebie. Widać było, że umiera. Śmierć wisiała w powietrzu. Dławiła się nią. Chciała wybiec, ale coś ją zatrzymywało.
- House. Ty idioto! Ty zawsze masz szczęście – wycedziła przez łzy. – Ty nawet wiesz kiedy umierać, by zaoszczędzić sobie cierpienia. Nigdy się nie dowiesz, że ona nie przeżyła. Dlaczego cię przy niej nie było? Dlaczego znów uciekłeś? – nie mogła przecież wiedzieć, że akurat tym razem zamierzał stawić czoło rzeczywistości. A właściwie stawił. Decydując się pojechać do niej i do małej Rachel dokonał wyboru. Zdał swój egzamin z dojrzałości. Zrobił, co zrobił nie dlatego, że poznał uczucia Lisy, nie miał żadnej podpowiedzi, nie znał treści całego listu. Wybrał sam podejmując to ryzyko. Bez wątpienia ją kochał. Ale teraz już nikt nie miał szansy się o tym dowiedzieć. – Nawet nie wiesz, jak mi ciężko. Co ja mam teraz zrobić genialny diagnosto? – ze złością przyglądała się jemu spokojnemu obliczu.
- Co tu robisz? – zapytał wchodzący do sali Chase.
- Patrzę na mężczyznę, który zniszczył jej życie – westchnęła.
- Wiesz, że to nie prawda – odezwał się młody chirurg.
- Wiem – przytaknęła zrezygnowana. – Oboje byli zbyt uparci –przymknęła oczy. - Czy jest dla niego jakaś szansa? – zapytała.
- Niestety mózg jest martwy – odpowiedział nadal niedowierzający w to, co się wokół dzieje lekarz.
- Żegnaj House – podeszła bliżej i położyła swoją rękę na jego. Była dziwnie chłodna. Nie mogła uwierzyć w taki koniec. Nikt nie mógł.
- Chciałbym zobaczyć moją siostrę – zwróciła się do Chase’a.
- Jest już w kostnicy – wyjaśnił. – Nie wiem, czy to dobry pomysł…. – zaczął niepewnie.
- To moja siostra, chcę się pożegnać – mówiła stanowczym lecz roztrzęsionym głosem.
- W porządku. Pójdziemy razem – zaproponował. Wyszli oboje zostawiając diagnostę na łaskę grobowej ciszy przerywanej tylko od czasu do czasu cichymi dźwiękami apatatury podtrzymującej go przy życiu. Nie, raczej nie pozwalającej mu umrzeć. Nie było już w nim ani odrobiny życia. Nie pozostało nic z szalonego, bezczelnego diagnosty, który wszystkim działał na nerwy, który wszystkich obrażał, a mimo to miał tak wielu przyjaciół. Gdyby tylko chciał mógł mieć wszystko. Miał to coś, co sprawiało, że przyciągał do siebie takich ludzi jak Wilson, Cameron, co sprawiało, że podziwały go tysiące i kochała ta jedna jedyna.
- Liso. Dlaczego? – zapytała Kate wtulając się w zwłoki swojej siostry. – Dlaczego teraz? Jak mogłaś mnie tak zostawić. Co ja mam zrobić? Co z Rachel? – jej pytania nie miały końca, ale żadne nie doczekało się odpowiedzi. Teraz była już zdana tylko na siebie. – Chcę zabrać jej rzeczy z sali i z biura – w końcu oderwała się od ukochanej siostry.
- To chyba za wcześnie. Przyjdzie jeszcze na to czas - odezwał się stojący obok Chase.
- Nie zamierzam tu zostać ani chwili dłużej – wyjaśniła.
- Kate, ale ten szpital to część jej życia. Nie uciekniesz od tego i nie uciekniesz od niego – odpowiedział zgodnie z prawdą.
- Wiem – przytaknęła. Ucałowała siostrę i wyszła. Zarówno tutaj jak i w jego sali ogarniało ją to rozdzierające uczucie niemocy i bezwzględnego końca.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Nie 16:52, 25 Paź 2009, w całości zmieniany 8 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
IloveNelo
Stomatolog
Dołączył: 31 Lip 2009
Posty: 986
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Caer a'Muirehen ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 15:19, 25 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Aaaa!
lisku! dlaczego?
to było piękne. dlatego, że takie smutne
buuuuu
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
coolness
Jazda Próbna
Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 15:25, 25 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Lisku pięknie (jak zwykle) ale ja i tak mam ochotę cię zabic. No bo jak można uśmiercic Cuddy?Jak House może byc pogrążony w śpiączce z której już się nie wybudzi?
Nie, nie, nie!!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
sysunia
Student Medycyny
Dołączył: 04 Lip 2009
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 15:31, 25 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Że się tak zapytam - od kiedy to "James musi żyć!" czy "Nie zabijaj Wilsona!" jest synonimem do "Zabij House'a lub Cuddy, a najlepiej zabij ich oboje"?!
Poza tym, troche nie leżała mi interpunkcja na początku, jak Cameron rozmawiała z Kate. Później już raczej było okej.
Część lepsza wg mnie od poprzedniej, aczkolwiek, miałam wrażenie, że akcja znowu pędziła - może wrażenie złudne. Chyba nie lubię po prostu, jak za dużo, do zbyt wielu miejsc się w fikach chodzi
I nie było James'a Czy nikt o nim już nie pamięta?
No i oczywiście, to nie jest koniec, co nie? Bo ja czekam na następne części, może jednak House przeżyje, może Cuddy też, co będzie z Rachel, Jamesem itp
Weny życzę i pozdrawiam ;]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
monad
Stażysta
Dołączył: 04 Paź 2009
Posty: 343
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 15:34, 25 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Smutne... ale jeśli, któreś z nich miałoby przeżyć... i żyć samotnie to takie uśmiercenie dwójki najcudowniejszych bohaterów to jedyne wyjście...
Smutne ale nie zawsze może być happy na końcu...
PS.
a może jakiś epilog w niebie?
albo w czyśćcu?
albo w kolejce do nieba?
albo Housa wyrzucają z piekła i trafia do nieba a tam oooo Cuddy?
DIAGNOZY RÓŻNICOWE na epilog START
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
HuddyFan
Stażysta
Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 325
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 15:57, 25 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Na początku czułam straszną złość ( i nadale czuję ) ponieważ nie udało im się być razem, ale gdy przeczytałam komentarz naszej drogiej koleżanki Monad po prostu szok !!! Mam cichą nadzieję, że weźmiesz pod uwagę jej pomysły. Zwłaszcza ten ostatni
"wywalą go z piekła i pójdzie do nieba a tam ooo Cuddy" to powaliło mnie na kolana
Ale dlaczego nie happy end ?!?! Boże czemu ?!! *leży na ziemi i płacze z bólu*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
justykacz
Groke's smile
Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 1856
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 47 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 16:09, 25 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
No fakt, troszkę pędzisz Troszkę bardzo, czyżby to co masz w głowie kręciło Cię bardziej od tego co napisałaś?
A ja się cieszę z takiego obrotu sprawy, jak już miała umrzeć Cuddy to niech House też niczym "Romeo i Julia"
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
martusia14
Internista
Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 16:20, 25 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Poddaje się ta część...o matko nawet nie umiem słowa z siebie wydusić.
Dlaczego uśmierciłaś ją i pomału uśmiercasz Grega?
I co teraz Rachel została sierotą a Wilson wyjdzie z tego i będzie sam bez dwójki najlepszych przyjaciół
Jesteś zła bardzo zła,ale i tak nawet po tak smutnych opowiadankach nie umiem przestać cię kochać.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
OLA336
Narkoman
Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 16:21, 25 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
A tu nie było mnie tak dawno, że po prostu umieram
Umieram po raz drugi!!!!!!! Przeczytałam od samego początku bo muszę się przyznać, że zgubiłam wątek iiiiiiiii doczytałam iiiiii umieram po raz trzeci!!!!!!!!!!!!!!! Ja!!!!!!!!!!!!!! Dlaczego??? To nie może tak być Biedny House, biedna Lisa Ja protestuje!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
joyjoyjoy
Pacjent
Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 86
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 17:06, 25 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
aaa. nawet nie wiem, co powiedzieć.
jest mi tylko smutno.
co nie zmienia faktu, że część równie dobra, jak poprzednie..
tylko chyba wolę kiedy oboje żyją nawet, jeśli nie są ze sobą i nigdy nie będą.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agusss
Członek Anbu
Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: bierze się głupota?
|
Wysłany: Nie 17:16, 25 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
nie potrafię wiecej powiedzieć! Zabiłaś Cuddy...
I House'a! Ja wiedziałam! Miałam takie przeczucia
Powiedz, że przynajmniej James żyje... Chociaż nie... Może lepiejżeby ni żył, bo przecież on się zabije jak się dowie!
KC
Wena, ale nie tak tragicznego
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 17:36, 25 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
O mój Boże liska zalało morze łez, aż mi głupio. Jejku
Po pierwsze dziękuję za Wasze komentarze, kocham bez wyjątku i dziękuję, że ze mną jesteście. Z tego, co widzę to chyba lepiej wychodzą mi happy fiki z dialogami, ale jak mówią w życiu trzeba spróbować wszystkiego Ja spróbowałam, może trochę się pogrążyłam, ale cóż....
A chyba Was pocieszę myślę, że właśnie powstaje już ostania część epilog mam już od jakiegoś czasu
A, nie widziałam, żadnej broni, czyżby nikt do mnie nie strzelał a fakt nie było tu jeszcze Cocci, cóż może przeoczy
Sysuniu i Justykacz wiem idzie do przodu, bo ja nie umiem skupiać się długo w jednym miejscu, dlatego tak podziwiam np. Elizę, która potafi tak dokładnie odtworzyć każdą sekundę, z niczym się nie spieszy wręcz maluje swoje fiki, podziwiam, ale ja nietety nie umiem
A czujcie się szczególnie zaproszone na ostatnią część i epilog, choć od razu mówię, że nie sprostam Waszym oczekiwaniom ale cieszę się, że pojawiacie się po każdej części
Pozdrawiam wszystkich cieplutko
Ps. Agusss KC i jak tam dzieciaczki? Olu jak miło dawno Cię nie było, no właśnie, czyżby owe maleństwa zabierały tyle czasu
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Nie 17:37, 25 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Coccinella
Stomatolog
Dołączył: 24 Kwi 2009
Posty: 939
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szpital Psychiatryczny Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 17:48, 25 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Usunęłam wcześniejszy komentarz, bo był przydługi, nudny, i sama nie rozumiałam o co w nim chodzi.
Tylko dodam, że jak jeszcze raz palniesz coś takiego jak to:
Cytat: | A chyba Was pocieszę myślę, że właśnie powstaje już ostania część |
To Cie wytargam za flaki.
Podobało mi się, ciut mniej od pozostałych części ( przez ten masowy mord ), ale podobało. Jak zawsze.
kochająca,
M.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Coccinella dnia Nie 17:57, 25 Paź 2009, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 18:16, 25 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Ha , ha i tak zdążyłam przeczytać mi się podobał i ja tam wszystko zrozumiałam Cocci wiem, że to tatalnie nie Twoje klimaty ten "mord" jak to określiłaś, może faktycznie powinnam zmienić tytuł na "teksańska masakra piłą mechaniczną 3" czy ile tam był o tych serii
Więc nie usuwaj mi więcej przydługaśnych komentów, ja je kocham A wracając do Twoich klimatów to może epilog uratuje mnie w Twoich oczach
A jak jeszcze kiedyś będę chciała napisać coć melancholijnego po prostu mnie odstrzelcie, tak pozwalam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agusss
Członek Anbu
Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: bierze się głupota?
|
Wysłany: Nie 18:19, 25 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
lisek napisał: | O mój Boże liska zalało morze łez, aż mi głupio. Jejku
Ps. Agusss KC i jak tam dzieciaczki? |
I bardzo dobrze, że Cię zalało! Niech będzie gUpio!
Dzieciaczki? Z nimi wszystko w porządku Greguś jest taki pocieszny I Rachel też taka słodziutka I nie zapominam o Sophie! A zajmują duuuużo czasu
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Coccinella
Stomatolog
Dołączył: 24 Kwi 2009
Posty: 939
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szpital Psychiatryczny Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 19:18, 25 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Rany, rany.
To nie tak, że to totalnie nie moje klimaty. Bo ja generalnie lubię śmierć, ręka noga mózg na ścianie, ( ) ale kiedy ta śmierć jest spowodowana jakąś cwaną intrygą. A nie, poślizg, samochód, miazga i to masowa.
Sorry winetou, ale kto im dał prawa jazdy do jasnej ciasnej?
Oglądałaś może "topór"? Krwawy, zdeformowany Victor Crowley lata po lesie z toporem i wybija ludzi. Podobał mi się film, ale z powodu zbyt dużej ilości mordów przeprowadzonym w czasie 3 minut, nie wyrył się w mojej pamięci jako coś na niedzielne popołudnia. Tak też jest z twoim fikiem. Dobry, ale do przeczytania za tydzień (Halloween).
Kurcze, szkoda, że czytałaś tamten komentarz, mam nadzieję, że nie masz mi za złe, prawda? *słodkie oczy* . I uwierz mi, nie spadłaś w moich oczach.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Coccinella dnia Nie 19:20, 25 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
[E]LIZA
Ratownik Medyczny
Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 207
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krajenka Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:06, 25 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Lisku, zaprowadziłaś mnie do raju... Nie znam nikogo, kto pisze z taką pasją, kto wkłada w to tyle serca. Jesteś niesamowita!
Twoje Fiki są wyjątkowe, bo... To Ty je piszesz. Masz swój styl Talent, talent i jeszcze raz talent!
PS Dziękuję za miłe słowo Badź pewna, że Twoje Fiki są prawdziwym arcydziełem, malowanym pasją i talentem. Ty naprawdę nie masz mi czego zazdrościć!
Pozdrawiam! :-)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 14:44, 26 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
VI
Ostatnia
Elizo nie umiem znaleźć słów, by Ci podziękować
Wiem Sysuniu, wiem Jutykacz, akcja znów szybko do przodu, ale życie musi toczyć się dalej. A oto jego kierunek…….
Dwa miesiące później........
- Witaj – odezwała się brunetka wchodząca do sali.
- Witaj – odpowiedział uroczy mężczyzna w słodkiej piżamce w niebieskie paski. – Cieszę się, że mimo wszystko nie wyjechałaś – posłał kobiecie ciepły uśmiech.
- Sama nie wiem dlaczego zostałam? Tu jest tyle wspomnień. To miejsce, ci ludzie i on. Wszystko mi ją przypomina - mężczyzna powoli wstał z łóżka i skierował się w jej stronę. Przytulił ją mocno. Oboje mieli ochotę znów płakać, ale przez ten czas zdążyli wylać już chyba wszystkie swoje łzy.
- Idziemy do niego? – zapytał nieśmiało. Wiedział, że odwiedza go tylko, dlatego, że on nalega. Skinęła głową. Niewiedziała jak to się stało, ale przez te dwa miesiące bardzo się do niego przywiązała. Na poczatku myślała, że połączył ich wspólny ból i cierpienie, ale teraz nie była już pewna. Mogła przecież zabrać Rachel i wyjechać stąd, jednak do tej pory tu tkwiła. I notabene coraz częściej odwiedzała przeklęty szpital i jego. Wyszli z sali. Powolnym krokiem przemierzali długi szpitalny korytarz.
- Ktoś koniecznie chciał zobaczyć wujka – w holu pojawiła się Cameron z małą Rachel.
- I jak? Nie sprawiała kłopotu? – Kate zwróciła się do blondynki.
- Skądże to istny aniołek – młoda lekarka ucałowała dziewczynkę i oddała ją Kate.
- Jak tam szkrabie? – Wilson od razu zaczął zabawiać małą. Uwielbiał, kiedy razem z ciocią go odwiedzały. Wtedy czuł, że jest coś jeszcze na tym świecie, co mu pozostało. Patrzył na tą malutką istotkę i widział w niej przyszłość. Wcześniej marzył tylko o tym, by umrzeć. Gdy dowiedział się o śmierci Lisy i stanie House’a czuł, że też powinien był odejść. Ale potem pojawiły się one. Kate z początku przychodziła do niego z grzeczności. To miało być kilka wizyt przed wyjazdem. Wiedziała, że Lisa, by sobie tego życzyła. Jednak ich wspólne rozmowy pomagały obojgu. Odwiedziny stały się rutyną. To on przekonał ją do tego, by przestała obwiniać o wszystko diagnostę, to dzięki Jamesowi Kate stopniowo odzyskiwała utracony spokój, a on utraconą chęć do życia. Czuł się potrzebny i jej i tej małej istotce. Nie miał pojęcia, co to miało być, ale był przekonany, że przeżył z konkretnego powodu, że miał tu jeszcze jakąś misję do spełnienia. I to sprawiało, że mógł rano wstać z łóżka. To niewiadome „coś”, które, gdzieś tam na niego czekało.
- Idziecie do niego? – zapytała Cameron.
- Tak – odpowiedzieli jednocześnie.
- Cieszyłby się z tych wizyt – dodała.
- Ale chyba już najwyższa pora podjąć jakąś decyzje – do rozmowy włączył się przechodzący obok Foreman. Ktoś musiał grać rolę zimnego drania. I on w tej roli sprawdzał się najlepiej. Kate i Wilson wymienili porozumiewawcze spojrzenia. Nic nie powiedzieli tylko udali się w wiadomym kierunku. Przez ten czas niewiele się tu zmieniło. W sumie to tylko jego zarost był trochę dłuższy. W sali nie było prawie żadnych rzeczy osobistych. Wilson podszedł bliżej i usiał na krześle obok łóżka. Przesiadywał tam godzinami rozmawiając z diagnostą. To znaczy tylko on mówił, a przyjaciel w końcu mu nie przerywał. Przez pierwsze dni przychodził sam później z Kate. Czasem była z nimi również mała Rachel. O dziwo widać było, że lubiła to miejsce i „śpiącego wujka” - tak o nim mówili. Nie ważne, że mała i tak nic z tego nie rozumiała. Tak było im łatwiej.
- Chyba już najwyższa pora – odezwała się brunetka podchodząc bliżej dwójki przyjaciół. Przez ten krótki czas zdążyła zauważyć tą ich niezwykłą więź, jednak zdawała sobie sprawę, z tego, że życie toczy się dalej. Pewne rzeczy zmieniły się już na dobre i nic nie zdoła przywrócić ich do stanu z przed feralnego dnia. On też dobrze o tym wiedział, a jako lekarz wiedział nawet lepiej, ale po prostu nie potrafił się na to zdobyć. Do tej chwili. Wiedział, że przyjaciel nie chciałby takiego życia. Miał nawet pewność, więc musiał się na to zdobyć.
- Masz rację. Jutro mnie wypiszą, wtedy go odłączymy – spojrzał na swojego najlepszego przyjaciela. Po policzkach popłynęły łzy. – Żegnaj House – po raz ostatni w życiu przytulił swojego przyjaciela. Kate również ucałowała diagnostę na pożegnanie. Nie miała już żalu. Tak naprawdę nigdy go nie miała. Kochała ich oboje.
- Pozdrów Cuddy – wyszeptała mu do ucha.
- Przyjdziesz jutro? – James spojrzał na wychodzącą z sali kobietę.
- Nie matrw się. Nie zostawię cię. Ty pomogłeś mi po jej śmierci. Byłeś moją opoką i pocieszycielem. Zawsze widziałeś, co powiedzieć, więc teraz ja pomogę tobie. Przez jego śmierć przejdziemy oboje – posłała mu ciepły uśmiech. Odpowiedział tym samym.
Następnego dnia szpital pożegnał genialnego diagnostę. Człowieka, który uratował miliony, który przeżył swoje życie tak, jak chciał. Nigdy nie przejmował się opiniami innych. Jego życiem była medycyna, przypadki medyczne i kilkoro ślepo podążających za nim ludzi. Byli tam wszyscy, którzy go kochali. Był Wilson, dla którego House był jedyną ostoją w życiu. Pojawiła się Kate, dla której Greg do końca swoich dni pozostał wielką zagadką. W sali znalazła się również Cameron. Dla niej diagnosta był wyzwaniem. Nieszczęśliwym człowiekiem, którego tak bardzo pragnęła uszczęśliwić. Był Chase. On z kolei w szalonym lekarzu widział niedościgniony ideał. Był i Foreman, który zawdzieczał swojemu szefowi wszystko, co do tej pory osiągnął. Była Remy i Taub, którzy mimo krótkiej znajomości z wybitnym człowiekiem podziwiali go w każdym calu, chłoneli jego wiedzę na każdym kroku i dzięki niemu stali się lepszymi lekarzami. Każdy, kto spotkał go w swoim życiu chociaż raz zyskiwał na tym potrójnie. Jako lekarz, pacjent i zwykły człowiek. Nikogo nie pozostawial obojętnym. Miał wielką siłę, którą potrafił wykorzystać. I mimo, że nie zawsze w dobrym celu to każdy przyznałby, że w życiu zrobił jednak więcej dobrego niż złego. W tej chwili nikt nie wierzył w to, co było już nieuniknione. W momencie, gdy umilkły dźwięki aparatury podtrzymującej go przy życiu, zamarło również całe PPTH. Ta cisza miała trwać już wiecznie. Odeszła dusza tego miejsca.
Epilog wkrótce Może Was zaskoczyć, choć nie wszystkich
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Pon 15:47, 26 Paź 2009, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
OLA336
Narkoman
Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 15:06, 26 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
lisek napisał: |
Następnego dnia szpital pożegnał genialnego diagnostę. Człowieka, który uratował miliony, który przeżył swoje życie tak, jak chciał. Nigdy nie przejmował się opiniami innych. Jego życiem była medycyna, przypadki medyczne i kilkoro ślepo podążających za nim ludzi. Byli tam wszyscy, którzy go kochali. Był Wilson, dla którego House był jedyną ostoją w życiu. Pojawiła się Kate, dla której Greg do końca swoich dni pozostał wielką zagadką. W sali znalazła się również Cameron. Dla niej diagnosta był wyzwaniem. Nieszczęśliwym człowiekiem, którego tak bardzo pragnęła uszczęśliwić. Był Chase. On z kolei w szalonym lekarzu widział niedościgniony ideał. Był i Foreman, który zawdzieczał swojemu szefowi wszystko, co do tej pory osiągnął. Była Remy i Taub, którzy mimo krótkiej znajomości z wybitnym człowiekiem podziwiali go w każdym calu, chłoneli jego wiedzę na każdym kroku i dzięki niemu stali się lepszymi lekarzami. Każdy, kto spotkał go w swoim życiu chociaż raz zyskiwał na tym potrójnie. Jako lekarz, pacjent i zwykły człowiek. Nikogo nie pozostawial obojętnym. Miał wielką siłę, którą potrafił wykorzystać. I mimo, że nie zawsze w dobrym celu to każdy przyznałby, że w życiu zrobił jednak więcej dobrego niż złego. W tej chwili nikt nie wierzył w to, co było już nieuniknione. W momencie, gdy umilkły dźwięki aparatury podtrzymującej go przy życiu, zamarło również całe PPTH. Ta cisza miała trwać już wiecznie. Odeszła dusza tego miejsca.
|
Nie no więcej nie napisze ide płakać
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agusss
Członek Anbu
Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: bierze się głupota?
|
Wysłany: Pon 15:28, 26 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Lislu zabrakło mi słów zreszta nie ejste dobra w pisaniu komentarzy
lisek napisał: |
- Jak tam szkabie? – Wilson od razu zaczął zabawiać małą. Uwielbiał, kiedy razem z ciocią go odwiedzały. Wtedy czuł, że jest coś jeszcze na tym świecie, co mu pozostało. Patrzył na tą malutką istotkę i widział w niej przyszłość. Wcześniej marzył tylko o tym, by umrzeć. Gdy dowiedział się o śmierci Lisy i stanie House’a czuł, że też powinien był odejść. |
O tak ta mała ma w sobie ten ukryty urok I Jimmy wie o tym. Dobrze, że trafiły na jego drogę! Przynajmniej nie myśli głupot [a nie powinno być tak szkrabie? ]
lisek napisał: | Czuł się potrzebny i jej i tej małej istotce. Nie miał pojęcia, co to miało być, ale był przekonany, że przeżył z konkretnego powodu, że miał tu jeszcze jakąś misję do spełnienia. I to sprawiało, że mógł rano wstać z łóżka. To niewiadome „coś”, które, gdzieś tam na niego czekało. |
O tak... Jak Ty to pięknie mi napisałaś xD No tylko czytać to w kółko! Bo to takie piękne, głębokie
lisek napisał: | Wiedział, że przyjaciel nie chciałby takiego życia. Miał nawet pewność, więc musiał się na to zdobyć.
- Masz rację. Jutro mnie wypiszą, wtedy go odłączymy – spojrzał na swojego najlepszego przyjaciela. Po policzkach popłynęły łzy. – Żegnaj House – po raz ostatni w życiu przytulił swojego przyjaciela. |
James jak zwykle rozumiejący House'a! Właśnie takiego go kocham! A tutaj jeszcze żegnający się... Zawsze mnie te sceny wzruszają, ale w Twoim wykonaniu to już w ogóle... Mistrzostwo
Już ostatniego akapitu nie będę cytować, gdyż ten post po prostu byłby kopią Twojego dzieła. Ale wspaniale to opisałaś. Łzy pojawiły sie w moich oczach.
Czytam tę cześć po raz kolejny i nie potrafię wyjść z podziwu. Jak Ty to robisz? Jesteś wielka i niepowtarzalna Twoje teksty trafiają do mnie... No cud, miód i kasztanki [] Już po prostu nie mogę sie doczekać epilogu chociaż z drugiej strony... Nie chcę go gdyż to będzie oznaczać koniec tego ficku!
KC
Jesteś niepowtarzalna I jakoś mi się przypomniał inny Twój fic i mi sie na śmiech zbiera Chyba wiesz który co?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|