|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
olaaaa994
Pacjent
Dołączył: 04 Kwi 2012
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 22:03, 04 Kwi 2012 Temat postu: kto to ? [NZ] |
|
|
Jestem nowa, bardzo proszę o wszystkie uwagi, bo nie wiem czy to choć zyskuje miano "nadającego się" . Pozdrawiam
Część 1
Czekała w szpitalu, koło recepcji z przygotowaną kartą, a w niej nowym przypadkiem. Chciała przekazać mu osobiście. Nie patrzyła do środka, nie liczyło się dla niej czy jest on ciekawy i trudny, liczyło się to, że go zobaczy i będzie miała powód by z nim porozmawiać. Nie widziała go 14 dni, 7 godzin i 13 minut. Była godzina 8: 00, lecz wiedziała, że może czekać do 11, mimo to czekała by ujrzeć go, jako pierwsza. Odliczała dni, od kiedy przyszedł do niej z prośbą o urlop. Tak, on prosił ja o urlop, choć nigdy wcześniej tego nie robił. Po prostu przychodził jak chciał, kiedy chciał na ile i o której mu pasowało, a ona to tolerowała. Pamięta ich rozmowę sprzed 14 dni, 7 godzin i 15 minut bardzo dokładnie.
Siedziała w swoim biurze i podpisywała kolejną stertę nudnych papierów i dokumentów. Dziś postanowiła, że nie będzie mu przeszkadzać, tylko skupi się na tym, co musi zrobić. Mimo to i tak było dane jej go ujrzeć. Wszedł do gabinetu bez pukania, co miał w zwyczaju, lecz był poważny, zbyt poważny. Wystraszył ją, swoim spojrzeniem bez uczuć, postawą ciała, a nawet głosem.
-Przyszedłem prosić cię o 2 tygodniowy urlop, a prosić przyszedłem tylko raz- powiedział grobowym tonem, wyraźnie dającym znać, że nie akceptuje sprzeciwu.
- Dobrze- nie wiedziałam czy zgadzam się z strachu czy obawy
Pamięta tą rozmowę głównie przez lęk, jaki ja ogarnął. Bała się czy nie chce sobie czegoś zrobić, niejednokrotnie miewała sny, w których ginął, lecz następnego dnia Wilson informował ją że do niego dzwonił. Czekała i rozmyślała, a przez to nie zauważyła, kiedy Wilson do niej podszedł.
-Nad, czym tak się zastanawiałaś ze nie usłyszałaś tego co mówiłem?- Powiedział przyjaznym tonem Wilson, a jej myśli, choć na chwilę zmieniły cel.
-Zastanawiałam się, o której przyjdzie dziś ulubieniec prawników do pracy- odpowiedziałam równie przyjaznym tonem, jednocześnie nie zdradzając jak bardzo oczekuje jego przybycia.
-Pytasz o House? Z tego, co mi wiadomo jest w pracy od 7 rano i już pracuje nad jakimś przypadkiem. Był dziwnie poważny jak na niego, a czemu pytasz?- Zapytał Wilson nie tracąc dobrego humoru, choć dało się usłyszeć zmartwienie przyjacielem. Zaś ja? Ja zastanawiałam się, czemu jest tak wcześnie, co tu robi i jaki znalazł przypadek o tej godzinie. Moje rozmyślania przerwał Wilson.
-Cos się stało Lisa? – Zapytał już poważniej.
-Nie nic, tylko, czemu jest tak wcześnie w pracy? I to przede mną?
-Spóźniłaś się dzisiaj -przy czym uśmiechnął się szeroko. To prawda, postanowiła ubrać się elegancko jednocześnie pokazać trochę dekoltu by na nowo wróciły jego słowne zaczepki.
-No tak, kto by się spodziewał, że on przybędzie wcześniej - starałam się pokazać równie szczery uśmiech, choć miała wrażenie, że to grymas- to pójdę i zapytam go osobiście- skończywszy zdanie, ruszyłam w kierunku windy. Tysiące pytań zaczęła rodzić jej głowa, a one same nie przestawały się mnożyć. Podeszła do szklanych drzwi gabinetu i ujrzała jego posturę, lecz to nie był ten sam człowiek, któremu dawała urlop. Był wychudzony na twarzy, zmarszczki sprawiały wrażenie pogłębionych, a ciuchy przy duże. Weszła do środka bez pukania, a on od razu przeniósł swój zmęczony wzrok na nią. Myśli zaczęły krążyć wkoło tego, co się stało przez ten czas. Zdziwiła ją równie kotara zasłaniająca fotel, lecz nie było to istotne. Nie teraz, gdy go zobaczyła i mogła z nim porozmawiać.
-Przybyłeś dziś wcześniej, rozdawali darmowy alkohol pod szpitalem?- Nie wiedziałam skąd znalazłam takie pytanie, ale nie było mnie stać na nic innego. Jej słowa mogłyby za bardzo pokazać co dzieje się w jej sercu.
-Zostałem oszukany, mówili, że dla pierwszy 10 osób robisz striptiz- miała usilne wrażenie, że jego słowa są wypowiedziane na siłę, wszystko przez ton jego głosu. Nie był chamski, cyniczny czy złośliwy. Po prostu był, co powodowało więcej zagadek – ty zaś się spóźniłaś Cuddy, co spowodowało, że dyrektorka szpitala spóźniła się do pracy?
-Znalazłam przypadek dla ciebie, powinien cie zainteresować- powiadają, że najlepsza obroną jest atak, a że atakować nie umiała musiała sobie jakoś radzić.
-Mam już przypadek, będę zajęty przez jakiś czas, więc nowych mi nie przynoś
-Ale…
-Nie mam czasu, a drogę do siebie znasz- i zaczął przeglądać dokumenty. Nie pytałam, postanowiłam poczekać Az przyjdzie po zgodę. Wychodząc jednak cos przykuło moja uwagę, a była to leżąca postać za kotarą. Nie mogła przypatrzeć się bardziej, lecz spostrzegła sylwetkę kobiety, młodej i stanowczo młodszej od niej. Zamiast popadając w dalsze rozmyślania, postanowiła zadzwonić do jedynego źródła informacji o Housie.
-Wilson, masz chwilkę, mógłbyś przyjść do mnie do gabinetu?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
House_World
Pacjent
Dołączył: 28 Sty 2012
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Głowno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 14:15, 05 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Bardzo mi się to "cóś" spodobało...
Ale od kiedy House bierze urlop.? No okej przyznaje moze chciał odpocząć...
Weny zyczę.!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
olaaaa994
Pacjent
Dołączył: 04 Kwi 2012
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 16:23, 05 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Siedziała w gabinecie, a każda minuta wydawała się trwać godzinę. Zobaczyła wpierw sylwetkę, a później Wilsona wchodzącego do niej do gabinetu. Usiadł na fotelu tuż naprzeciw jej i czekał. Widać było że nie znany mu powód niespodziewanej wizyty.
-Cześć- zaczęłam trochę nieśmiało, bo sama nie wiedziałam, od czego zacząć.
-Hej, czemu zawdzięczam to nagłe wezwanie?
-Chciałam zapytać cię o House. Wiesz, po co wyjechał na tak długi czas? Mówił ci coś, gdy do ciebie dzwonił?- Stwierdziłam, że nie mam co owijać w bawełnę i od razu zapyta o to co mnie trapi od godziny.
-Przykro mi, ale moje informacje raczej cię nie zadowolą. Wiem tyle, że musiał wyjechać nagle po telefonie swojej mamy oraz że nigdy nie widziałem go tak poważnego. Nawet, gdy został pobity, a taka sytuacja miała miejsce nie raz, od kiedy go znam.- Dodał uśmiechając się przy tym.
-No dobrze, a gdy już tam był? Dzwonił do ciebie tak, mówił, czemu tam jest i do kogo pojechał?
-Wspominał tylko, że jest zajęty oraz prosił mnie o wykluczenie raka, gdy wysłał mi próbkę krwi. To jedyne, o czym rozmawialiśmy. Bo to, że brakuje mi alkoholu i dziwek chyba cię nie interesuje?- Zapytał nie śmiało, ale miał rację i to podwójnie. Nie interesowało ją to, czego mu brakuje oraz informacje te za dużo jej nie dały. Co najwyżej miała kolejne pytania czyją krew wysłał i kogo tam badał?
-Dobrze, dziękuje ci bardzo. Choć mam ostatnie pytanie, wykluczyłeś raka przy badanej próbce krwi?- Zapytałam, chociaż sama nie wiedziałam czy ta informacja może mi się przydać
-Tak, raka wykluczyłem. Zaś spostrzegłem słabą krzepliwość krwi. Czemu pytasz, bada kogoś znajomego?
-Nie, nie ważne- odpowiedziałam wymijająco - dziękuje ci za informacje, możesz wracać do pracy.
Wilson wyszedł, a ona? Ona miała kolejną masę pytań mnożących się jak szarańcza w jej głowie. Kim jest kobieta leżąca w jego gabinecie? Co spowodowało, że się tak zmienił, zmizerniał? Kogo bada? Pytania tworzyły się same, a na żadne z nich nie mogła znaleźć rozsądnego wytłumaczenia. Mogła iść zapytać jego, lecz nie chciała wyjść na wścibską. Mimo to ciekawość wzięła górę i ruszyła w kierunku jego gabinetu.
Widziała go z całą ekipą intensywnie rozważająca kolejne możliwości. W tym momencie wpadła na inne rozwiązanie. Mogła zapytać kogoś, kto z nim pracuje. Czekała ukryta za ścianą aż wyśle ich na jakieś badania. Zobaczyła wychodzącego Foremana i postanowiła pójść za nim, lecz on nie szedł w kierunku żadnej sali tylko do laboratorium. Zamiast znaleźć salę stwierdziła, że zapyta wprost.
-Foreman, to prawda, że House ma nowy przypadek?
-Zgadza się- a jego mina wyraźnie pokazywała zmieszanie.
-To, czemu nie ma sali? Gdzie jest nasz chory?
-Nasza chora jest w gabinecie Housa i z niego nie wychodzi na jego życzenie.
-Chora?
-Tak, pacjent jest kobietą
-Rozumiem, a czemu nie da jej sali?
-Nie wiem, tak naprawdę to nic nie wiemy, nic nam nie powiedział, nie widzieliśmy jej na oczy. Leczy ją sam, a nas wysyła do przychodni.
-Rozumiem, dobrze dziękuje- a zaraz po tym skierowałam się do jego gabinetu. Ciekawość wygrała i musiałam ją zobaczyć. Dowiedzieć się, kim jest kobieta, przez którą on zmizerniał i zmienił się na tyle, że jej dekolt i ubranie nie robi na nim żadnego wrażenia.
Siedział przy biurku. Odniosła wrażenie, że jest czymś bardzo zmartwiony. Pewnie wynikami, jakie dostał na karcie przyniesionej przez Tauba. Zapukała, a on skinięciem głowy dał znać, że ma wejść do gabinetu obok, a nie tego z kotarą. Czemu? Czemu tak bardzo unikał spotkania jej i jego pacjentki?
-Co spowodowało, że dyrektorka ruszyła swój wielki tyłek i uczyniła zaszczyt oglądania go z bliska?- Zapytał udając zadowolonego z siebie.
-Jako administratorka tego szpitala mam prawo wiedzieć, jaki masz przypadek- starałam się by mój ton był stanowczy, co przychodziło z pewną trudnością, gdy czuła jego wzrok na sobie.
-Nie twój interes-w tym momencie zakończył się przyjazny głos- możesz wracać do…- i przerwał, a jego wzrok powędrował w kierunku przejścia do drugiego gabinetu. Mój zrobił to samo, gdy drzwi zaczęły się uchylać. Wyszła z nich młoda i zgrabna nastolatka o czarnych lekko falowanych włosach długich zgrabnych nogach. Na pierwszy rzut oka miała około 18-19 lat. Po bliższym przyjrzeniu się dojrzałą jednak, że jej skóra jest sino-blada, wychudzona a oczy napuchnięte. Oczy? Gdy zobaczyła je spod włosów zauważyła coś jeszcze. Miała niebieskie, ale nie takie jak ma każdy z nas. Nie, jej oczy były idealne jak House, ten sam odcień, ta sama głębia i to samo spojrzenie, przez które czuła, że wszystkie jej myśli są już znane.
-Co tutaj robisz? Czemu wyszłaś z gabinetu?- Zapytał House, lecz w jego głosie można było wyczuć, niemal dotknąć troskę i obawę o zdrowie owej dziewczyny.
-Usłyszałam rozmowę i chciałam zobaczyć, kto to-z wielkim zmęczeniem dała znać dziewczyna, a po chwili zaczęła oddychać ciężej jakby to jedno zdanie było zbyt wielkim wysiłkiem.
-To jest moja dyrektorka i największy tyłek tego szpitala. Cuddy to jest Melitta moja pacjentka, a skoro już się znacie ty- wskazał na mnie palcem- możesz wyjść, a ty-tym razem na nastolatkę- możesz wrócić do siebie- wyszedł biorąc pod rękę dziewczynę, a za sobą zamknął drzwi bym nie ruszyła za nim.
Wyszłam z gabinetu a przed oczami widziałam te same oczy. To niemożliwe by mieli przez przypadek takie same. Ten kolor musi być genetyczny, a co za tym idzie muszą być rodziną. A co jeśli Melitta jest jego córką? Co jeśli jego wyznanie sprzed miesiąca było jedną wielką bajką, a wrócić musiał bo matka jej zachorowała? Myśli zaczęły same składać fakty, a każde kolejne bolały, co raz bardziej w sercu bolały.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ChocoTubka
Pacjent
Dołączył: 23 Lut 2012
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Londyn (UK) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:48, 05 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Superrrr dajesz! Jeszcze jeszcze! Już mi odwala Kiedy następny rozdział? Ekspertką może nie jestem ale naprawde jest Mówisz ze to coś może sie nie nadaje...To sobie zerknij na moje ,, cuś" to jest dopiero eksperyment
Zycze WeeeeNy
i czekam na ciąg dalszy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
olaaaa994
Pacjent
Dołączył: 04 Kwi 2012
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:43, 05 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Wrzucam póki mam jeszcze czas wolny od szkoły Miłego czytania
Minął tydzień od pierwszego spotkania jej i Melitty. Dużo się nie zmieniło przez ten czas. House przeniósł ja na salę, lecz pilnowałby nie było wielkiego zainteresowania wkoło jej osoby. Sam wyznaczał pielęgniarkę, zwykle tą samą, a żaluzje były cały czas zasłonięte. Sam House udawał że nic się nie stało, a gdy zaczęła go unikać zrobił to samo. Dopiero Wilson zapytał się mnie co mi jest że tak unikam Grega. Zauważył to i on i cały personel. Zastanawiałam się czy House też to zauważył? Podobno tak, ale nie ma czasu się tym interesować. Co do Wilsona też za dużo się nie dowiedział, a przynajmniej tak jej powtarzał? Mimo to miała wrażenie, że jest on bardziej obeznany w temacie młodej nastolatki niż ona, a to zaczynało ją z dnia na dzień bardziej denerwować.
Tego dnia miała w szpitalu więcej czasu. Z nerwów i prób zajęcia głowy czymś innym wszystkie dokumenty uzupełniła wcześniej, a konferencja miała mieć dopiero za dwa dni. Przechodziła koło sali Melitty, tłumacząc sobie, że to przypadek, gdy usłyszała z środka rozmowę House i Wilsona.
-House nie możesz wyjechać w tym czasie, gdy ona choruje, a co jeśli cos się stanie? Tylko ty możesz ją uratować, więc ogarnij się i zostań- mówił Wilson z trudem powstrzymując się od krzyku
-Ciszej czubie, ona w końcu zasnęła, więc mogłaby się nie budzić jeszcze. Muszę wyjechać i znaleźć ją, ona nadal jest jej matką mimo tego, co między nami zaszło.
-Co ci da znalezienie jej? Wiesz o Melicie wszystko od swojej mamy, twoja mama ją wychowywała, a jej matka niczego nie zmieni.
-Wilson muszę, a przez ten czas spójrz na nią. Jej stan jest stabilny, pajace, którzy się mnie słuchają chyba załapali, że nie może być z nią gorzej jak wrócę. Pomijając guzy na psychice przez oglądanie ich.- W tym momencie drzwi od sali się otworzyły, a ona ledwo zdarzyła schować się za ścianą. To teraz szuka matki? A jego mam ją wychowała? Te informację w ogóle nie wydawały się przydatne, a cała sytuacja stawała się nie do wytrzymania.
By nie myśleć w domu o ostatnich dnia postanowiła zostać na noc w pracy i wypełnić cokolwiek by tylko czymś się zająć. Po pewnym czasie, nie patrząc nawet na godzinę odczuła silne pragnienie wody. Jej sekretarka była w domu, jak większość z personelu, więc nie miała, kogo poprosić o kawę. Wstała i ruszyła na korytarz kierując się do pierwszego automatu z kawą. Miała zamiar wracać do gabinetu, gdy usłyszała płacz z sali obok. Ową sala okazała się sala Melitty. Nie wiedziała, co ma robić, jednak niespełniony instynkt macierzyński kazał jej wejść i sprawdzić, co się stało. Weszła po cichu i zauważyła dziewczynę, która w świetle ulicznych lamp wyglądała na jeszcze bardziej zmizerniałą. Siedziała skulona, spoglądając przez okno, gdy drzwi się zamknęły spojrzenie pokierował na nowo przybyłą, a jej oczy wydawały się bardziej niebieskie.
-Czemu ty jesteś?- Zapytała nieśmiało.
-Płakałaś, przyszłam zapytać czy ci czegoś nie brakuje, albo czy ci jakoś nie pomóc?
-Nie, raczej niczego mi nie brakuje, chyba, że towarzystwa.-i spojrzała na mnie wyczekująco.
-Jeśli nie przeszkadza ci moja osoba z chęcią dotrzymam ci towarzystwa, przynajmniej przez jakiś czas -odpowiedziałam zupełnie szczerze. To wydawało się ciekawsze niż kolejna sterta papierów.
-Dziękuje,. Nazywam się Melitta, nie zostałyśmy sobie dokładnie przedstawione- powiedziała wyciągając rękę w moim kierunku.
-Zgadza się - uśmiechnęłam się szeroko- jestem Cuddy, Lisa Cuddy, dyrektorka tego szpitala.
-Miło mi cię poznać, dużo o tobie słyszałam od Grega, jesteś dokładnie taka jak cię opisywał.
-Boję się zapytać jak mnie opisywał twój tata.
-Mój tata? Myślisz, że Greg jest moim ojcem? – Zapytała zupełnie zaskoczona
-No tak?
-A skąd tak absurdalny pomysł?
-Przez wasze oczy. To niemożliwe byście mieli ten sam kolor oczu i nie byli rodziną.
-Nie powiedziałam, że nie jesteśmy rodziną. Mimo to on nie jest moim ojcem, mój ojciec porzucił moją matkę zaraz po tym jak dowiedział się, że jest ona w ciąży.
-To, kim jest dla ciebie? I czemu jego matka cie wychowywała?
-Jest moim wujem. Moja matka uciekła z domu, gdy się dowiedziała, że jej ojcem jest inny człowiek, a nie ten, który ją wychowywał przez tyle lat. Bolało ją, bo związała się z swoim bratem, nie wiedząc o tym. Nie powiedziała mu. Chciała udawać, że tak nie jest i żyć z daleka od tego z nim, a on zostawił ją przez ciąże. Okłamała mego tatę, że usunęła ciąże oddając mnie mojej babci, czasem odwiedzając, a sama wiodła szczęśliwe życie u swego męża i brata. Wuja wiedział o tym i wysyłał nam pieniądze. Dopiero, gdy zachorowałam przyjechał na 2 tygodnie by mnie leczyć, a później zabrał tutaj- skończyła swą opowieść i złapał za szklankę wody wypijając ja na raz. Zmęczyła się, widać to było. Te kilka zdań było dla niej za wielkim wysiłkiem. Jednak jej dało do zrozumienia, że nie potrzebnie sama się nakręcała wymyślając, co raz gorsze scenariusze. Unikanie House okazało się dziecinnym zagraniem.
-Lisa?- Ten głos sprowadził jej myśli powrotem do szpitala- mogę iść spać?
-Pewnie, już czas, powiedz tylko, czemu płakałaś?
-Mam wrażenie, że stanie się coś niedobrego i martwię się o wuja.
-Będzie dobrze, a teraz idź spać.
Wyszłam z jej sali, nie wiedząc ile tam byłam. Zakupiona kawa zdążyła stracić swe ciepło a z tym pobudzające właściwości. Ale nie żałowała, znała teraz prawdę, a ta myśl pobudzała jej oczy i serce.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez olaaaa994 dnia Czw 22:39, 05 Kwi 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
ChocoTubka
Pacjent
Dołączył: 23 Lut 2012
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Londyn (UK) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 9:26, 07 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Fajnie, Cool, super, extra, bomobowo, no nie wiem co jeszcze powiedzieć....
Albo wiem! Czekam na ciąg dalszy! Podoba mi sie - na serio serio.
Wyłapałam gdzieś małą literówkę, ale to nic - nieche mi sie jej szukać
Życze weeeNy
PS. zna ktoś sposoby na zlikwidowanie banana z twarzy ?
Pozdrawiam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agusss
Członek Anbu
Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: bierze się głupota?
|
Wysłany: Wto 18:20, 17 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Witam.
Po pierwsze poprosiłabym o umieszczenie kwalifikacji wiekowej do fika.
Jeszcze jedna organizacyjna uwaga: proszę Cię nie pisz dialogów pogrubianym pismem. Tak naprawdę to męczy oczy. I baaardzo trudno jest się skupić. Ogólnie preferuje się robienie akapitów. To o wiele lepiej wygląda i działa. Polecam korzystanie z akapitów.
Chciałabym zauważyć również, abyś zdecydowała się na jedną narrację. A nie w jednym zdanie jest napisane w trzeciej osobie, natomiast już następnym w pierwszej.
Sama treść... Cóż, chyba mam po prostu tylko nadzieję, że będziesz pisać dalej i rozwiniesz pomysł. Na razie nie jest, aż tak rozpisany i wykorzystany. Ogólnie czuję jakiś niedosyt.
Ale pisz, zobaczymy co z tego będzie.
Pozdrawiam,
Agusss
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
olaaaa994
Pacjent
Dołączył: 04 Kwi 2012
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 21:16, 17 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez olaaaa994 dnia Wto 21:24, 17 Kwi 2012, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ania20s
Jazda Próbna
Dołączył: 07 Paź 2011
Posty: 348
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 19 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 21:25, 17 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Klasyfikację wiekową wstawimy w pierwszym poście.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
olaaaa994
Pacjent
Dołączył: 04 Kwi 2012
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 21:57, 17 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Dziękuje za komentarz. Już próbuje ograniczyć się do jednej osoby. Pozdrawiam i zapraszam.
Następnego dnia postanowiła pójść do House i z nim porozmawiać. Przyszła do pracy, wypiła kawę i zabrała się za formalności. Zastanawiała się czy jest już w pracy. Nie zdziwiłaby się nawet gdyby nocował skoro ktoś mu bliski choruje. Nie czekając dłużej wstała i ruszyła w stronę jego gabinetu. Ujrzała go przez szybę kręcącego się po swoim gabinecie. Zapukała, a skinienie głowy dało jej do zrozumienia, że może wejść.
-Chciałam pogadać- Zaczęła nieśmiało
-Nie wiem, nie mam, a jak mam to zgubiłem- Odpowiedział jej żartem.
-Powiedziała mi. Że to nie ty jesteś ojcem, oraz co jest z jej prawdziwym- Powiedziała od razu to co chciała, teraz pozostało jej czekać na jego reakcję.
-Czyli wiesz?- Zapytał patrząc na nią dziwnym wzrokiem.
-Co wiem?- Wystraszyła się.
-Że nie mam dzieci? Szkoda miałem nadzieję, że będziesz trochę zazdrosna.-Zakończył z uśmiechem, jednocześnie lekkim poirytowaniem przez fakt, że nie mógł znaleźć czegoś i przeszukiwał najróżniejsze zakamarki.
-Byłam, jeśli ci to poprawi humor. Oraz bałam się, że nie dotrzymasz swojej obietnicy-Tu jej wzrok spadł na buty, które okazały się całkiem interesujące.
-Cuddy wiem, jakim chamem jestem, ale obietnicy dotrzymam, powiedziałbym żebyś mi uwierzyła, ale nie będę prosił o niemożliwe- Tu spojrzał przyjaźnie na nią, a po chwili na swoją zdobycz, jaką była szaro-czerwona piłka.
-Cieszę się. A ty, dokąd zmierzasz?- Postanowiła zmienić temat
-Jadę znaleźć ojca Melitty - Tu spoważniał, próbując zachować jednocześnie beztroski ton.
-Po, co?
-Potrzebuje jego próbki krwi, dowiedzieć się na no chorował oraz historię rodziny, która pewnie bardzo mnie nie zaskoczy po przeczytaniu historii matki- Dodał sarkastycznie.
-A, co z młodą? – Był gotów ją zostawić?
-Tępaki z Miszczukiem Foremanem maja przypilnować by się jej nie pogorszyło, oraz odrabiać moje godziny w klinice, a Wilson zgłosił się by potowarzyszyć jej trochę na czas mojej nieobecności.
-A jak zamierzasz tam dojechać?
-Motorem, szybko wygodnie a do tego przez wygrany zakład tanio, bo Wilson mi dał kasę na tankowanie. Mówiłem mu, że w piciu Burbona jestem najlepszy- Tu jego uśmiech gdyby mógłby objął cała twarz.
-Motorem jest niebezpiecznie, weź moje auto- Czy ona serio się martwiła?
-Motorem, autem, pociągiem czy samolotem wypadki są wszędzie, a tak będę miał przyjemne wspomnienie na koniec. A teraz ja wychodzę, wrócę, gdy dostanę to, czego szukam. Wrócę by spełnić obietnicę- Wziął plecak, uśmiechnął się a przed wyjściem pogłaskał dłonią jej brzuch.
I zostawił ją w jego gabinecie czekającą na coś. W sumie nie wiedziała, po co tam była, miała cicha nadzieję, że wróci i powie, że wie, co jej jest, poda diagnozę i zacznie spełniać obietnicę daną jej, na 30-ste urodziny, które obchodziła już jakiś czas temu. Rozejrzała się jeszcze po gabinecie i ruszyła w swoją stronę, by zabrać się za coś, co odciągnie jej uwagę od nieobecności jego.
Minęły dwa dni. Liczyła dokładnie nawet mijające godziny. Okazało się, że znalazł to, czego szukał pierwszego dnia, a kilka godzin później podał przez telefon diagnozę. Już następnego dnia zaczęło się Meliccie polepszać. Jego powrót był opóźniony przez inną sytuację, próbkę krwi otrzymał, lecz nie z własnej nieprzymuszonej woli ojca. Napadł go, a teraz musi odsiedzieć swoje na komisariacie.
A ona czekała, licząc godziny i dni, kręcąc się i szukając dla siebie zajęcia. Żyła myślą, że gdy wróci będzie ta jak marzyła odkąd go zna. Nie wiedziała, kiedy przed oczami zrobiło się jej ciemno i straciła przytomność. Obudziła się w łóżku szpitalnym. Domyśliła się, że jest późno przez brak tłoczących się ludzi oraz ciemność widoczna przez okno. Wzięła telefon i napisała wiadomość do House, po czym zasnęła chwile po naciśnięciu „wyślij”. Na telefonie widoczny był napis.
-Przyjedź, jest źle. Pośpiesz się !
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
olaaaa994
Pacjent
Dołączył: 04 Kwi 2012
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 12:11, 25 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
Przepraszam za błędy w oznaczaniu kategorii wiekowej, oraz że długo nic nie było. Mam nadzieję że jednak nadal ktoś czyta Pozdrawiam serdecznie i czekam na komentarze.
Nie wiedziała ile czasu minęło od napisania do Grega wiadomości. Obudziła się i spostrzegła, że jest podłączona do wielu rurek. Dopiero, gdy rozejrzała się wkoło siebie, zauważyła, że na krześle naprzeciw siedzi Wilson. Minę miał nietęgą.
-Co się stało? O co chodzi?- Zapytała nie wiedząc, czemu tak na nią patrzy.
-Zemdlałaś tydzień temu w swoim gabinecie- zaczął próbując utrzymać spokojny głos- porobiłem ci badania, okazało się, że spędzanie tylu godzin w pracy źle wpływa na ciąże- skończył czekając na moją reakcję.
-Jak to w ciąży? Chyba nie możesz mówić o mnie?
-Mówię o tobie Cuddy, jesteś w drugim miesiącu ciąży.
Nie mogła w to uwierzyć, a gdy zaczęła bardziej rozmyślać o tym doskonale wiedziała, kim jest ojciec jej nienarodzonego jeszcze dziecka. Dwa miesiące temu skończyła 30 lat, a tego dnia House złożył jej obietnice. Obietnice, że gdy tylko ułoży swoje sprawy osobiste, po raz kolejny, lecz spróbują być razem. Teraz, gdy będą złączeni dzieckiem pojawiła się nadzieja, że ten dzień nastąpi znacznie szybciej. Z rozmyślań wyrwał ją głos osoby obok.
-Powiedz Lisa, tylko szczerze, czy ojcem może być Greg?- Widać było, że zależy mu na tej informacji.
-Tak -bo, po co miała owijać w bawełnę skoro i tak by się dowiedział.
-A, kiedy masz zamiar poinformować go, że jesteś w ciąży, by mógł streszczać się tam i zamiast kłócić się z policją wpłacić kaucje?
-Nie wiem- odpowiedziała najzupełniej szczerze- nie chce go martwić, wpierw wyjdę ze szpitala i dam mu jeszcze trochę czasu, by załatwił swoje sprawy prywatne.
-Dobrze, postaram się uszanować twoją decyzję, ale gdy wróci do nas, prosiłbym byś dała mu znać co go czeka za kilka miesięcy.
-Zgoda, jest jednak coś, co mnie jeszcze ciekawi. Jak Melitta się czuje?
-Całkiem nieźle, poprawił się jej stan, lecz ma problem z przespaniem nocy. Ciągle śni jej się wypadek Grega. Ale trzeba być dobrej myśli, że nie długo do nas wróci, póki, co ty wypoczywaj, a ja idę dojrzeć resztę pacjentów- Przed wyjściem uśmiechnął się do niej, próbując pokazać, że wcale nie przejmuje się snami Melitty.
Została na Sali zastanawiając się czy powinny ją zmartwić nieprzespane noce Melitty. Po kilka chwilach skojarzyła, że wysłała do House’a sms-a. Gdy go przeczytała ponownie zauważyła, że jednak lekko przesadziła, a on sam mógł się poważnie wystraszyć i pomyśleć, że chodzi o Mel. Nie odpisał, więc założyła że nawet pewnie nie miał okazji odczytać. Na komisariacie zapewne zabrali mu telefon. Wzięła telefon i wybrała jego numer, lecz było brak sygnału. Napisała tylko sms-a że wszystko w porządku i poszła dalej spać. Tej nocy miała wyjątkowo niespokojne sny.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lacida
Jazda Próbna
Dołączył: 06 Mar 2012
Posty: 339
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Małopolska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 18:24, 25 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
Hej!
Fabuła się podoba, siostrzenica House'a i Cuddy w ciąży - fajnie.
Uwaga edytorska pauzę wstawiamy dając z obu stron spacje czyli tak " - ".
Wypowiedź w dialogu nie zawsze kończymy kropką - dwa przykłady.
" - Cześć - powiedział House." Mała litera w słowie 'powiedział' , bo odnosi się to do wypowiedzi.
" - Cześć. - Lekarz pomyślał, że jest piękna." Duża litera w słowie 'lekarz', bo nie dotyczy to wypowiedzi
Jeśli chcesz pisać myśli bohatera, to chyba można je wyróżnić spacjami albo cudzysłowem. Jeśli bohater przejmuje narrację to oddziel to linijką przerwy.
Tutaj dam przykładowe poprawki, moja edukacja polonistyczna skończyła się na maturze, więc mogą one zawierać błędy, choć staram się by tak nie było.
Cześć 1.
Jest ''- Dobrze- nie wiedziałam czy zgadzam się z strachu czy obawy '', a powinno być "- Dobrze - nie wiedziałam czy zgadzam się z strachu czy obawy"
Część 2
Jest ''Nie, jej oczy były idealne jak House, ten sam odcień, ta sama głębia i to samo spojrzenie, przez które czuła, że wszystkie jej myśli są już znane. '' powinno być
''Nie, jej oczy były idealne jak House'a, ten sam odcień, ta sama głębia i to samo spojrzenie, przez które czuła, że wszystkie jej myśli są już znane. ''
Pozdrawiam.
link http://www.housemd.fora.pl/sprawy-organizacyjne,35/podstawy-jak-pisac,3638.html
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Lacida dnia Pią 14:48, 22 Lis 2013, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
olaaaa994
Pacjent
Dołączył: 04 Kwi 2012
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 0:12, 22 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
Wiem, trochę czasu minęło. Jednak wizja tego opowiadania mi minęła, ale wracam z nieco innym zakończeniem. Czekam na jakieś odpowiedzi i pozdrawiam
Po kilku dniach Wilson wyraził zgodę by wyszła ze szpitala. Może nie dosłownie wyraził zgodę, ale nie miał więcej powodów by ją trzymać. Ona sama zaś bała się że temat ciąży i ojca dziecka rozniesie się po całym szpitalu zanim Greg wróci. Chociaż z rozmowy Wilsona z Melittą dowiedziała się że mają pomysły na imiona dla dziecka.
Dni mijały a House się nie odzywał. Co raz częściej nawiedzały ją różne sny i zaczynała mieć obawy. Nawet wiecznie spokojny Wilson przestał udawać że nic się nie dzieje. Dopiero po tygodniu dowiedzieli się, że wyszedł z komisariatu dzięki znajomością swojej matki ale jeszcze a kilka rzeczy do załatwienia. Nie wiedziała dokładnie co ma jeszcze zrobić, ale przynajmniej miała o nim jakieś wiadomości.
Melitta dalej leżała w szpitalu. Choć choroba została uleczona, dręczyło ją przeziębienie, a przy tak słabej odporności bali się ja wypisać. Nawet gdyby nie miała by za bardzo u kogo się zatrzymać. Bez wiedzy House’a nikt nie odważył się podjąć jakąkolwiek decyzję tak więc zostali przy zatrzymaniu jej na sali. Tej nocy i Melitta i ona spały niespokojnie i następnego dnia Lisa postanowiła ją odwiedzić.
- Hej młoda, jak się dziś czujemy ? – zapytała Lisa na wejściu do sali.
- Hej. Bywało lepiej. Okazuje się, że katar w połączeniu z kaszlem potrafi być niesamowicie upierdliwy. – odpowiedziała chora odkładając chusteczkę.
- To tak jak twój wujo, tyle że on nie musi być przeziębiony by osiągnąć ten stan. – W tym momencie wbiegł Wilson do sali widocznie czymś przejęty.
- Hej ? O co chodzi James ? – zapytała dyrektorka patrząc na ledwo dyszącego ze zmęczenia onkologa. – W porządku ? Co się stało?
- Greg…on…on miał wypadek – odpowiedział Wilson przerywając by złapać tchu. A świat Cuddy w tym momencie runął.
- Jak to wypadek ? Skąd wiesz ? – pytania się mnożyły, nawet nie zauważyła kiedy a stała coraz bliżej przyjaciela.
- Jego matka dzwoniła. Odczytał smsa od ciebie i od razu wsiadł na motor. Już go tutaj wiozą – odpowiedział, jednocześnie patrząc na nią uważnie I obserwując jej reakcje. Lecz to nie jej reakcja była zaskakująca. W tym momencie Melitta ruszyła w stronę Lisy. Obserwowała w jej oczach pretensje oraz gromadzące się łzy.
- To przez ciebie!! To z twojej winy wujo postanowił się do nas śpieszyć!! To przez ciebie zdarzył mu się wypadek!! Gdyby nie ty, wróciłby spokojnie bez żadnego pospiechu!!! – Mówiąc to Melitta krzyczała co raz głośniej, a na jej twarzy pojawiało się co raz więcej łez. Melitta upadła na kolana płacząc i szarpiąc Lise za spódnicę. Szybko zrezygnowała z tego, zaś Lisa klękła przy niej i ją tuliła próbując uspokoić i ją i siebie. Teraz i jedna i druga przypomniała sobie męczące sny. Teraz zdały sobie sprawę, że mężczyzna który grał role główną umierał, a był nim nie kto inny jak House.
Wilson nie zastanawiając się długo wyleciał z sali by powiadomić zespół o zbliżającym się pacjencie. Biegnąc zastanawiał się co jeszcze może się zdarzyć ? Niespodziewany wyjazd diagnosty, ukrywana nastolatka w gabinecie, ciąża Cuddy, a teraz wypadek. Los nie był i chyba nie zamierzał być dla nich łaskawy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Endymion
Ratownik Medyczny
Dołączył: 04 Lip 2013
Posty: 191
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdzieś z Księżyca.. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 12:27, 22 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
Przerażasz mnie i House a umrzeć, nie to ja dziękuję , jeszcze może umrze w nie wiedzy, że zostanie ojcem...To BY BYŁO.
Amm na początku myślałam, że te nogi co wystawały w gabinecie to nogi trupa . Mój chory umysł mi rozrywkę zapewnia.
Cytat: | Była godzina 8: 00, lecz wiedziała, że może czekać do 11, mimo to czekała by ujrzeć go, jako pierwsza. Odliczała dni, od kiedy przyszedł do niej z prośbą o urlop. Tak, on prosił ja o urlop, choć nigdy wcześniej tego nie robił. Po prostu przychodził jak chciał, kiedy chciał na ile i o której mu pasowało, a ona to tolerowała. Pamięta ich rozmowę sprzed 14 dni, 7 godzin i 15 minut bardzo dokładnie. |
Cuddy taka zakochana to musi być miłość, hehe
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|